:: Periodyk Poetycki ::
:: Boska komedia: Piekło, pieśń XVI
1
Doszliśmy miejsca, kędy fala dudni
W niższego kręgu pędząc zakamary,
A huczy jak ul, skoro siÄ™ zaludni.
4
Wtem my znienacka ujrzeli trzy mary,
Jak, zostawiwszy w tyle jednÄ… zgrajÄ™
Uciekającą pod ostrymi żary,
7
Biegły, gdzie owe szumiały ruczaje.
"Czekaj, żeś z naszej bezbożnej ojczyzny
Wołały duchy po sukni poznaję!"
10
Aj, jakie rany i oparzelizny
Świeże i dawne po ich członkach broczą!
Strach przypominać przeokropne blizny.
13
A Wódz spostrzegłszy, że wprost ku nam kroczą,
"Czekaj! rzekł, stając i zwracając twarzy.
Tych przyjąć trzeba cześnie i ochoczo.
16
I gdyby nie ten ogień, którym praży
Przyroda miejsca, winien by człek grzeszny
Pierwszy biec witać takich luminarzy".
19
Wtem oni lament swój podnieśli wieczny,
A skoro bliżej podeszli, o dziwo,
Spletli siÄ™ i krÄ…g stworzyli taneczny
22
Jako więc nadzy i lśniący oliwą
Szermierze krążą, upatrując pory,
Zanim rozpocznÄ… walkÄ™ zapalczywÄ…,
25
Tak się toczyły kołem dziwne stwory,
A twarze ciÄ…gle obracane wsteczÄ…
Zda się z nogami wiodły przekomory.
28
Ozwał się jeden: "Jeśli nieczłowieczo
Twarz odmieniona i brzydota kaźni
Sprawia, iż prośby ucho twe kaleczą,
31
Dla dawnej sławy spójrz ku nam przyjaźnie
I mów, kto jesteś, co w piekielne czady
Cielesną stopą wkraczasz bez bojaźni?
34
Patrzaj: ten oto, czyje depcę ślady,
Goły golizną szkaradnej wyliny
Większy, niż mniemasz: wnuk dobrej Gwaldrady.
37
Gdy zamieszkiwał padolne dziedziny,
Gwidona Guerry przyobłóczył miano,
Mądrością wsławion i chrobrymi czyny.
40
Tuż za mną depce ziemię tę przegrzaną
Tegghiaio Aldobrandi; ten jest warty,
Aby go w świecie wdzięcznie wspominano.
43
A ja, wspólnymi płomieniami żarty,
Wiedz, Rusticucci jestem, przez złą żonę
Wpędzon w grzech i tu posłan między czarty".
46
Gdybym miał wówczas od żaru osłonę,
Między nich skoczyć byłbym się odważył,
A Mistrz mój, widząc, jaką chęcią płonę,
49
Nie byłby wzbraniał; lecz piasek tak prażył,
Że chociaż drżałem do nich w tej minucie,
Strach we mnie czułość i tęsknotę zwarzył.
52
"Nie wzgardę rzekłem lecz ból i współczucie
Budzi to kształtów ludzkich wykrzywienie,
W pamięć zaryty znak strasznej pokucie,
55
Od pierwszej chwili, gdy Mistrza skinienie
I słowa poznać niezwłocznie mi dały,
Że w was dostojne zbliżają się cienie.
58
Wasz rodak jestem; dzieła pełne chwały,
Imiona wasze, które w sercu liczę
Do najzacniejszych, zawsze mię wzruszały.
61
Po żółci mam pić owocu słodycze;
Nimi, Wódz mówi, mój trud się nagrodzi;
Lecz przejść mi trzeba przez centralne dzicze".
64
"Niechaj że długo członkom twym przewodzi
Dusza odrzekło widmo a jasnota
Sławy po śmierci niechaj nie zachodzi.
67
Lecz powiedz, proszę: czy dzielność i cnota
W stolicy naszej zawsze jeszcze żywa?
I nie wygnano jej dotÄ…d za wrota?
70
Bowiem Borsiere, który tu przebywa
Od dni niewielu i miejsc tych jest bliski,
Powieścią o niej serce nam rozrywa".
73
"Florencjo, nowy lud i nagłe zyski
Zbytek i pychę zrodziły takową,
Że czuć zaczynasz gorzko ich uciski!"
76
Tak zakrzyknÄ…Å‚em, wznoszÄ…c twarz surowÄ…;
A oni, widzÄ…c tÄ™ o miasto pieczÄ™,
Spojrzeli na się, przytakując głową.
79
"Jeśli-ć i nadal tak łacno, człowiecze,
Dozwolą prawdy obnosić orędzie,
Szczęsny, że możesz mówić, co cię piecze.
82
Więc gdy za ciemnic tych wyjdziesz krawędzie
I wrócisz pięknych gwiazd oglądać jawę,
Gdy rzec: Tam byÅ‚em«, pociechÄ… ci bÄ™dzie,
85
Przed ludźmi czasem wspomnij naszą sławę".
Wtem nagle pierzchli, wyrwawszy się z koła:
Furknęły nogi, jak na skrzydłach żwawe.
88
Wprzód niźli "amen" człek wymówić zdoła,
Owe się duchy z widnokręgu zwiały,
A Mistrz już naprzód idzie i mnie woła.
91
Ruszyłem za nim: kęs my uszli mały,
A szumy fali tak już były blisko,
Że prawie mowę naszą zagłuszały.
94
Jak rzeka, własne co żłobi łożysko
Po apenińskich gór lewej połaci
Od Monteveso na wschód i nazwisko
97
Ma Cichej Wody, zanim ubogaci
Doliny, niższym rzucając się torem,
Już zaś od Forli swoje miano traci
100
I huczy w wąwóz lecąc nad klasztorem,
Co w Benedykcie świętym ma patrona,
A zmieścić może tysiąc mnichów dworem
103
Tak od granitów piersi odrzucona
Owa kaskada purpurowa brzmiała:
Myślałem, że mi słuch od huku skona!
106
Sznur, com go nosił związany wpół ciała,
Gotowy użyć w nieszczęsną godzinę
Na pstrą Panterę, co mi zagrażała,
109
Teraz na rozkaz Wodza z biódr odwinę
I, zmiąwszy w garści, podaję go karnie
Do rąk, jak w kłębek zwiniętą gadzinę.
112
A on siÄ™ nieco na prawo odgarnie
I zaciśnięty kłębek puszcza z dłoni
Daleko brzegu w przeotchłanną parnię.
115
"Jakieś tu nowe cudo się wyłoni"
Myślałem, patrząc na ten znak dziwaczny,
Który on, zda się, okiem w pędzie goni.
118
O, jakże człowiek winien być opatrzny
Przed tymi, którzy nie tylko naocznie
Sądzą, lecz w serca zmysł kierują baczny!
121
"To, na co czekam, zjawi się niezwłocznie
Rzekł co się tobie w mglistych kształtach marzy,
Na jawie oczom twoim uwidoczniÄ™".
124
Prawdzie, co kłamstwu jest podobna z twarzy,
Niech człek niechętnie ust świadectwo niesie,
Bo mimowolny wstyd mu z niej siÄ™ zdarzy.
127
Lecz tutaj zmilczeć nie mogę i klnę się,
Słuchaczu, na tę Komedię, o której
Niech sława głosi w najpóźniej szym czasie,
130
Że przez mgieł gęstwę i skłębione chmury
W górę się parła jakaś rzecz straszliwa,
Przerażającej i dziwnej postury,
133
Właśnie jak nurek, co z toni wypływa,
Bywszy po kotew głazem hamowaną
Lub morskim zielem i w takt siÄ™ podrywa,
136
Pierś wyprężając, a kurcząc kolano.
- Dante Alighieri
(tłumaczenie: Edward Porębowicz)
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
w y pieklo pl121 u3kpqweg6y5oj4bkw3noidtrruhaejw5zvpihdiw y pieklo pl118 bgnj7w36v2k2gccsgxlx4f6u7wzjuk4dojgf3xqwassilij grossman pieklo treblinki pierwszy reportaz z roku44twoj wyrok to pieklow y pieklo pl217 rnrqcqq2px74gb2qyhn5nhqrlbmqpolor2gtedqSnajper Przetrwac piekloCzy piekło jest puste O wieczności piekła (Miłujcie się)w y pieklo pl120 vdmzz52n4qunbewnsstcpupwaffyedbwcvhkhviw y pieklo pl122 fayg5s3lqs77w6hmm3xpulidxzgnwtfglptlabaKarta geostanowiska Skałki Piekło koło NiekłaniaTam lęgło się zaprzaństwo przeszli przez piekłocorbul hollywood piekło marzenwięcej podobnych podstron