Madame Butterfly


00:00:01:MADAME BUTTERFLY|Dramat japoński w dwóch aktach
00:00:06:Libretto|Luigi lllica i Giuseppe Giacosa
00:00:12:Muzyka|Giacomo Puccini
00:00:17:Obsada
00:00:49:Orkiestra i Chór CittaLirica
00:00:54:Dyrygent
00:01:01:Kierownik chóru
00:01:07:Reżyseria
00:01:19:Scenografia
00:01:38:Reżyseria telewizyjna
00:03:42:A sufit i ściany?
00:03:45:Przesuwają się w różne strony,
00:03:49:by zmienić wygląd stosownie|do pańskiego nastroju.
00:03:57:- A łoże małżeńskie?|- Tu bądż tam. Zależy.
00:04:04:Dość sprytnie. A salon?
00:04:10:- Oto on!|- Pod gołym niebem?
00:04:20:Ścianę się opuszcza...
00:04:27:Rozumiem. Rozumiem.
00:04:30:- A drugą?|- Przesuwa.
00:04:33:Domek z kart!
00:04:36:Z ziemi do nieba|wyrasta niczym wieża.
00:04:42:lstna bańka mydlana.
00:05:04:Oto pokojówka, która była|służką ulubioną pańskiej małżonki.
00:05:15:Kucharz...
00:05:18:i sługa są zmieszani|tym wielkim zaszczytem.
00:05:25:- A ich imiona?|- Panna Lekka Chmurka.
00:05:33:Promień Wschodzącego Słońca.
00:05:37:Mistrz Woni.
00:05:54:Pan się uśmiecha?
00:05:56:Rzekł mądry Okunama:|uśmiech rozplątuje węzły smutku.
00:06:08:Muszlę z perłą rozwiera,
00:06:12:przed człowiekiem otwiera|bramy raju.
00:06:18:To zapach bogów, żródło życia.
00:06:21:Tako rzekł mądry Okunama:|uśmiech rozplątuje węzły smutku.
00:06:34:Z mowy jej wnoszę,|że ze światem obeznana.
00:06:43:Czego wypatrujesz?
00:06:46:Czy panna młoda nie nadciąga.
00:06:52:- Wszystko gotowe?|- Wszystko.
00:06:56:Wyborny z ciebie swat.
00:07:08:Przybędą tu:
00:07:10:urzędnik stanu cywilnego,
00:07:13:krewni, pański konsul, narzeczona.
00:07:18:Podpiszecie akt|i ślub będzie ważny.
00:07:23:- A krewnych wielu jest?|- Teściowa, babka, wuj bonzo,
00:07:29:który raczej nas tu nie zaszczyci.
00:07:33:Kuzyni i kuzynki.|Plus starsze pokolenie
00:07:37:i inni spowinowaceni -|razem dwa tuziny!
00:07:44:A co do krewnych zstępnych,|to już jest sprawa
00:07:49:łaskawego pana|i ślicznej Butterfly.
00:07:55:Wyborny z ciebie swat!
00:07:59:Przeklęte to strome podejście!
00:08:06:To konsul.
00:08:08:Te wąskie ścieżyny mnie wykończyły!
00:08:13:- Witamy.|- Witamy.
00:08:17:Szybko, Goro, coś do picia!
00:08:21:- Wysoko tu!|- Lecz pięknie!
00:08:29:Nagasaki, morze...
00:08:32:port...
00:08:40:To domek, co różdżce|czarodziejskiej jest posłuszny.
00:08:46:- Pański?|- Kupiłem go na 999 lat...
00:08:53:z możliwością zerwania umowy|z miesięcznym wypowiedzeniem.
00:08:59:W tym kraju
00:09:02:są bardzo giętcy|w sprawach kontraktów.
00:09:06:- A doświadczony z tego korzysta.|- Oczywiście.
00:09:33:Jankes-obieżyświat,|gdziekolwiek los go rzuci,
00:09:42:bawi się i handluje,|za nic mając niebezpieczeństwa.
00:09:55:Przygodnie|gdzieś zarzuca kotwicę...
00:10:09:Poncz czy whisky?
00:10:19:Przygodnie gdzieś zarzuca kotwicę,
00:10:29:póki poryw wiatru nie rozkołysze|jego statku, i rusza dalej w drogę.
00:10:46:A życie jego|nie jest warte swej ceny,
00:10:50:jeśli w każdym kraju|nie zdobędzie kwiatu...
00:10:58:To proste zasady.
00:11:03:...serca najpiękniejszej.
00:11:09:To proste zasady,
00:11:14:które miłym życie czynią,
00:11:19:lecz niszczą serce.
00:11:30:Pokonany podnosi się,|losowi rzuca wyzwanie.
00:11:39:Zdobywa, czego zapragnie,|w każdym zakątku.
00:11:47:l tak w japońskim stylu się ożenię
00:11:52:na 999 lat.
00:12:01:Z miesięcznym wypowiedzeniem.
00:12:06:To proste zasady.
00:12:18:''America for ever!''
00:12:40:A piękna ta narzeczona?
00:12:44:To girlanda świeżych kwiatów.
00:12:49:Gwiazda złocistych promieni.
00:12:55:Za darmo. Tylko za 100 jenów!
00:12:59:Jeśli szanowny pan|sobie życzy, mam wybór...
00:13:06:Przyprowadż ją, Goro!
00:13:27:Co za szaleństwo pana ogarnia?|Czyżby się pan zadurzył?
00:13:35:Nie wiem, nie wiem.
00:13:38:To zależy od stopnia zadurzenia.
00:13:48:Nie wiem,|czy to miłość, czy zauroczenie.
00:13:52:Na pewno urzekł mnie|jej niewinny wdzięk.
00:13:59:Krucha jak delikatne szkło,
00:14:03:sylwetką i ruchami|przypomina postać z parawanu.
00:14:12:Lecz z lakowego tła|nagłym ruchem się zrywa,
00:14:20:jak motylek wzlatuje i przysiada|z wielkim wdziękiem, bez szmeru.
00:14:29:Naszło mnie tak szalone pragnienie|pobiec za nią,
00:14:41:że gotów byłem|nawet skrzydła jej połamać.
00:14:53:Któregoś dnia odwiedziła konsulat.
00:15:00:Nie widziałem jej,|lecz słyszałem, jak mówiła.
00:15:05:Tajemniczość jej głosu|poruszyła mą duszę.
00:15:13:Tak właśnie przemawia miłość,|gdy jest szczera.
00:15:20:Byłoby wielką szkodą,|gdyby pan przetrącił jej skrzydła.
00:15:29:l zawiódł tak ufne serce.
00:15:39:Szanowny mój konsulu,
00:15:44:niech pan będzie spokojny.
00:15:48:Wiem, że w pańskim wieku|ma się czarne wizje.
00:15:55:Nic złego się nie stanie,|jeśli skrzydła te pobudzę
00:16:05:do słodkiego, miłosnego lotu.
00:16:15:Whisky?
00:16:17:Jeszcze szklaneczkę.
00:16:29:Piję za pańską rodzinę,|co jest daleko stąd.
00:16:38:l za dzień, w którym zawrę|prawdziwy ślub
00:16:46:z prawdziwą amerykańską narzeczoną.
00:17:03:Są już na szczycie góry!
00:17:06:Słychać kobiecą wrzawę|niczym szum wiatru pośród liści.
00:17:22:Ach, jakież niebo! Co za morze!
00:17:40:Jeszcze tylko krok.
00:17:44:- Jesteś spóżniona.|- Wreszcie na szczycie!
00:17:49:Spójrz, ile kwiatów!
00:17:52:Nad morzem i nad ziemią wieje|wiosenny wietrzyk przyjemny.
00:18:04:Ach, radosny szczebiot młodości!
00:18:09:Jestem najszczęśliwszą dziewczyną|w Japonii,
00:18:16:a nawet na świecie.
00:18:20:Przyjaciółki, przybyłam...
00:18:26:na wezwanie miłości.
00:18:35:Miłości, która teraz stoi w progu.
00:18:45:l czeka mnie to,|co życie i śmierć dać mogą.
00:19:11:Przyjaciółki.
00:19:18:Przybyłam na wezwanie miłości.
00:20:17:Jesteśmy.
00:20:21:B.F. Pinkerton, złóżmy ukłon.
00:20:36:Co za wielkie szczęście.
00:20:39:Wyrazy szacunku.
00:20:42:Męcząca była ta wspinaczka?
00:20:48:Dla przyszłej małżonki|bardziej przykre jest czekanie.
00:20:59:Rzadki to komplement.
00:21:06:Znam jeszcze piękniejsze.
00:21:14:lstne perełki!
00:21:20:- Jeśli życzy pan sobie...|- Dzięki.
00:21:27:Nie.
00:21:28:Miss Butterfly.
00:21:32:Piękne imię.|Cudownie pasuje do pani.
00:21:38:Jest pani z Nagasaki?
00:21:41:Tak,|z dość zamożnej niegdyś rodziny.
00:21:50:Prawda?
00:21:53:Prawda.
00:21:58:Nikt nie przyznaje,|że w biedzie się urodził.
00:22:02:Nie ma włóczęgi,|który by nie mówił...
00:22:10:o wielkim rodzie.
00:22:13:l nawet zaznał dostatku.
00:22:17:Ale wicher|obala najsilniejsze dęby!
00:22:28:l zostałyśmy gejszami...
00:22:36:żeby się utrzymać.
00:22:41:- Prawda?|- Prawda.
00:22:44:Nie kryję tego ani się nie wstydzę.
00:22:52:Panowie się śmieją?
00:22:55:Dlaczego?|To w życiu normalne.
00:23:01:Gdy mówi tak niczym lalka,|rozpala mnie!
00:23:09:Ma pani siostry?
00:23:12:Nie, proszę pana.
00:23:15:- Tylko mamę.|- Bardzo szlachetną damę.
00:23:20:Lecz również bardzo biedną.
00:23:30:A pani ojciec?
00:23:33:Nie żyje.
00:23:42:- lle lat ma pani?|- Proszę zgadnąć.
00:23:46:- Dziesięć.|- Proszę dodać.
00:23:49:- Dwadzieścia.|- Proszę ująć.
00:23:54:Piętnaście równo.
00:23:58:Stara już jestem.
00:24:05:Piętnaście lat!
00:24:09:Piętnaście.
00:24:13:- Wiek na zabawę!|- l słodycze!
00:24:23:Komisarz cesarski!
00:24:28:Urzędnik stanu cywilnego,|krewni!
00:24:33:Śpieszmy się.
00:24:51:Cóż za farsa|z tą paradą nowych krewnych.
00:24:59:Pożyczeni na miesiączek!
00:25:03:Pewnie za wachlarzem z pawich piór|skrywa się moja teściowa.
00:25:12:A ten typ wiekiem sterany|to wuj szalony i pijany.
00:25:16:Uroda jej już przeminęła.|Na pewno się z nią rozwiedzie!
00:25:25:Litości! Milczcie!
00:25:32:Popatrzmy.
00:25:34:Uroda jej już przeminęła.|Na pewno się z nią rozwiedzie!
00:25:43:Wygląda jak król,|wart jest skarbów Peru.
00:25:48:Piękniejszego wymarzyć nie sposób.
00:25:58:Milczcie wreszcie!
00:26:03:Szczęśliwy przyjacielu!
00:26:08:Tak, to prawda,|piękna jest jak kwiat.
00:26:14:Zapach egzotyczny,
00:26:19:lecz w głowie pomieszanie.
00:26:24:Piękniejszej od niej nie widziałem.
00:26:29:Uważajcie na mnie.
00:26:36:A jeśli myśli pan zerwać tę umowę|i nadużyć jej zaufania...
00:26:51:...proszę uważać.|Ona panu wierzy.
00:26:59:Mamo, podejdż tu.
00:27:03:Patrzcie na mnie.
00:27:07:Uwaga.|Raz, dwa, trzy...
00:27:13:i wszyscy kłaniamy się.
00:27:31:Chodż, kochanie moje.
00:27:41:Podoba ci się dom?
00:27:50:Panie B.F. Pinkerton...
00:27:58:Pan wybaczy...
00:28:04:Chciałabym wnieść|kilka kobiecych drobiazgów.
00:28:11:- Gdzie one?|- Tutaj.
00:28:14:Ma pan coś przeciw temu?
00:28:17:Skądże, moja piękna Butterfly!
00:28:31:Chusteczki.
00:28:34:Fajka, pas, mała klamra, lustro.
00:28:44:Wachlarz.
00:28:48:- A ten słoiczek?|- To róż na policzki.
00:28:51:- Rety!|- Nie podoba się panu?
00:28:57:Precz!
00:29:03:- A to?|- Moja świętość.
00:29:08:l nie można jej zobaczyć?
00:29:18:Za dużo tu ludzi.
00:29:28:Pan wybaczy.
00:29:36:To dar dla jej ojca od mikada.
00:29:41:- Z poleceniem...|- A jej ojciec?
00:29:46:Był posłuszny.
00:29:55:Ottoke.
00:29:59:Te figurki?
00:30:02:Jak powiedziałaś?
00:30:07:To dusze przodków.
00:30:14:Wyrazy szacunku.
00:30:21:Wczoraj w tajemnicy|poszłam sama do siedziby misji.
00:30:32:Wraz z mym nowym życiem|chcę przyjąć nową religię.
00:30:49:Mój wuj, bonzo, o tym nie wie,|jak również pozostali krewni.
00:30:57:ldę za swoim przeznaczeniem
00:31:07:i pełna pokory
00:31:14:Bogu pana Pinkertona się pokłonię.
00:31:21:Bo taki jest mój los.
00:31:26:W tym samym kościółku
00:31:33:do tego samego Boga,|klęcząc z panem, modlić się będę.
00:31:49:l by sprawić panu przyjemność,|mogę zapomnieć o swoich bliskich.
00:32:08:Moja miłości!
00:32:19:Cicho wszyscy!
00:32:24:Zezwala się Benjaminowi|Franklinowi Pinkertonowi,
00:32:30:porucznikowi służącemu|na okręcie ''Lincoln'',
00:32:35:należącym do Marynarki Stanów|Zjednoczonych Ameryki Północnej...
00:32:44:oraz pannie Butterfly
00:32:48:z dzielnicy Omara w Nagasaki
00:32:53:na zawarcie związku małżeńskiego.|Jemu - z własnej woli.
00:33:02:Jej zaś za zgodą krewnych,|obecnych na tej ceremonii.
00:33:13:Pan młody.
00:33:19:Teraz panna młoda.
00:33:25:l załatwione!
00:33:46:Madame Butterfly.
00:33:49:Madame Pinkerton.
00:34:11:Serdeczne życzenia.
00:34:14:Dziękuję bardzo.
00:34:19:- Pan konsul już idzie?|- Odprowadzę pana.
00:34:28:- Zobaczymy się jutro.|- Cudownie!
00:34:35:- Życzę potomstwa.|- Postaram się.
00:34:46:Rozsądek!
00:35:00:A oto rodzinka.
00:35:03:Załatwmy to jak najszybciej|w stosowny sposób.
00:35:13:Hip, hip!
00:35:19:O kami, o kami.
00:35:23:Wypijmy za nasz nowy związek.
00:35:39:Wypijmy więc.
00:35:56:Cio-Cio-San!
00:36:04:To ohyda!
00:36:06:- Jej wuj, bonzo!|- Kto ci pozwolił psuć nam zabawę?!
00:36:27:- Co robiłaś w misji?|- Odpowiedz!
00:36:31:- Co krzyczy ten wariat?|- Odpowiedz, co robiłaś!
00:36:36:Odpowiedz!
00:36:38:Nie płaczesz?|Taka jest twoja wdzięczność?
00:36:42:Wszystkich się nas wyparła!
00:36:50:Wyparła się,|powiadam, dawnej wiary!
00:36:56:Kami sarundasico!
00:36:59:Na twą duszę|niech męki spadną i katusze!
00:37:05:Dość tego, mówię, dość!
00:37:10:Zbierzcie się wszyscy.
00:37:13:ldziemy.|Ty się nas wyrzekłaś!
00:37:21:My wyrzekamy się ciebie!
00:37:28:Precz stąd!
00:37:31:W moim domu nikt|nie będzie urządzać awantur!
00:37:58:Wyrzekamy się ciebie!
00:38:36:Maleńka, maleńka, nie płacz
00:38:45:z powodu tego ropuszego skrzeku.
00:38:51:Wciąż krzyczą.
00:38:59:Cały twój lud|i wszyscy bonzowie Japonii
00:39:07:nie są warci łez płynących|z tych kochanych i pięknych oczu.
00:39:21:Doprawdy?
00:39:26:Więc nie płaczę.
00:39:30:l już prawie mnie nie boli,|że się mnie wyrzekli.
00:39:37:A to dzięki twoim słowom,
00:39:45:które tak słodko|rozbrzmiewają w moim sercu.
00:39:52:Co robisz? W rękę...
00:39:56:Słyszałam, że u was,|wśród ludzi dobrze wychowanych,
00:40:02:to oznaka największego szacunku.
00:40:12:Kto tam mamrocze?
00:40:15:To Suzuki odmawia|swoją wieczorną modlitwę.
00:40:47:- Nadchodzi wieczór.|- l ciemność, i spokój.
00:40:57:Jesteś tu sama.
00:41:02:Sama i wyklęta.
00:41:07:Wyklęta!
00:41:16:l... szczęśliwa.
00:41:30:Ejże, przesuwajcie ściany!
00:41:38:Tak, jesteśmy całkiem sami.
00:41:43:A na zewnątrz cały świat!
00:41:47:l ten wściekły bonzo też!
00:41:57:Suzuki, mój strój.
00:42:16:Dobranoc.
00:42:57:Chcę się pozbyć|tego paradnego obi.
00:43:05:Panna młoda|przywdziewa najczystszą biel.
00:43:16:Zerka na mnie i uśmiecha się.
00:43:20:Ona roztacza urok taki...
00:43:28:Rumienię się cała.
00:43:33:...że trawi mnie gorączka|i pragnę jej natychmiast!
00:43:43:A tamten gniewny głos|wciąż mnie przeklina.
00:43:54:Butterfly wyklęta!
00:44:07:Wyklęta...
00:44:13:i szczęśliwa!
00:44:32:Dziewczę o oczach pełnych czaru,
00:44:41:teraz jesteś tylko moja.
00:44:46:Biała jesteś jak lilia.
00:44:50:Zachwycają mnie twoje czarne włosy|na tle śnieżnej szaty.
00:45:02:Podobna jestem do bogini księżyca.
00:45:07:Do małej bogini, co nocą zstępuje|z niebiańskiego mostu.
00:45:18:l serca pobudza!
00:45:21:Chwyta je|i białym płaszczem je okrywa.
00:45:30:A potem zabiera je
00:45:36:do swego królestwa tam w górze.
00:45:43:Ale do tej pory jeszcze|mi nie powiedziałaś,
00:45:52:że mnie kochasz.
00:45:58:Czy ta bogini zna słowa,|które zaspokoją gorące pragnienia?
00:46:05:Zna.
00:46:07:Może nie chce ich wymówić,|bo lęka się śmierci.
00:46:23:Próżny to strach.
00:46:28:Miłość nie zabija...
00:46:35:lecz daje życie.
00:46:41:l cieszy się|radościami niebiańskimi,
00:46:50:jak właśnie teraz...
00:46:53:w twoich wielkich owalnych oczach.
00:47:07:Teraz ty...
00:47:11:jesteś dla mnie okiem firmamentu.
00:47:17:l spodobałeś mi się w chwili,|kiedy cię ujrzałam.
00:47:39:Jesteś wysoki, silny.
00:47:46:Śmiejesz się tak szczerze
00:47:51:i mówisz rzeczy,|których nigdy nie słyszałam.
00:48:00:Teraz jestem szczęśliwa.
00:48:39:Kochaj mnie.
00:48:48:Choć troszkę.
00:48:58:Nawet odrobinę,
00:49:07:a to mi już wystarczy.
00:49:31:Kochaj mnie.
00:49:39:My przywykliśmy
00:49:45:do rzeczy małych,|skromnych i cichych,
00:49:57:do czułości powściągliwej,|lecz jednak głębokiej
00:50:06:jak otchłań morza!
00:50:16:Pozwól, że ucałuję|twoje ukochane dłonie.
00:50:28:Moja Butterfly!|Jakże trafnie cię nazwali,
00:50:38:delikatny motylku.
00:50:44:Ponoć za morzami,
00:50:48:motyla, który wpadnie|w ludzkie ręce,
00:50:53:przyszpila się...
00:51:02:do deszczułki!
00:51:09:Jest w tym trochę prawdy.|A wiesz, dlaczego?
00:51:18:Żeby motyl nie uciekł.
00:51:24:Złapałem cię, pojmałem w locie.
00:51:30:- Jesteś moja!|- Tak, na całe życie!
00:51:37:Chodż, chodż!
00:51:43:Zapomnij o wszystkich|lękach i niepokojach.
00:51:55:Noc jest pogodna!
00:52:03:Spójrz, wszystko śpi.
00:52:10:- Słodka nocy...|- Chodż!
00:52:17:Gwiazd tyle!|Widzisz, jakie piękne?
00:53:12:Drży i połyskuje każda gwiazda...
00:53:20:O, pójdż! Jesteś moja!
00:53:23:...jak to oko,|co się blaskiem skrzy.
00:54:14:Ach, ile oczu wpatrzonych!
00:54:25:lleż radosnych spojrzeń|rzuca niebo!
00:58:13:O, moja głowa!
00:58:18:A ty, Ten-Sjoo-daj,
00:58:37:spraw, by Butterfly|już więcej nie płakała.
00:58:42:Nigdy więcej!
00:58:53:Grubi i leniwi są japońscy bogowie.
00:59:01:Bóg amerykański,|jak mi mówiono,
00:59:08:znacznie szybciej|odpowiada na błagania.
00:59:15:Ale boję się, że On nie wie,|iż jesteśmy tutaj.
00:59:37:Suzuki, daleko nam do nędzy?
00:59:58:To już ostatki.
01:00:04:Tyle?
01:00:07:Za dużo wydajemy.
01:00:15:Jeśli on nie wróci, i to szybko,|będzie kiepsko z nami.
01:00:24:- Wróci.|- Wróci!
01:00:27:A czemu kazał konsulowi|łożyć na czynsz?
01:00:32:Odpowiadaj, szybko!
01:00:41:Dlaczego z taką troską|dom zaopatrzył w zamki,
01:00:50:skoro by nigdy nie chciał wracać?
01:00:56:Nie wiem.
01:00:59:Nie wiesz?
01:01:03:Więc ja ci powiem.
01:01:07:Żeby tu nie dopuszczać|komarów, krewnych i trosk.
01:01:19:A w środku trzymać,
01:01:24:pod zazdrosną strażą,
01:01:30:swoją małżonkę.
01:01:35:Małżonkę,|którą jestem ja - Butterfly!
01:01:48:Nie słyszano jeszcze|o zagranicznym mężu,
01:01:52:który powróciłby do gniazda.
01:01:56:Milcz, bo cię zabiję!
01:02:02:Tamtego ranka spytałam go:|''Wrócisz, panie?''
01:02:16:A on, ukrywając swój ból,
01:02:25:by ulżyć mi w cierpieniu,
01:02:32:uśmiechając się, odpowiedział:
01:02:42:''O, Butterfly, żoneczko moja,
01:02:55:powrócę wraz z różami|w pogodnej porze,
01:03:08:kiedy rudzik|będzie wił swoje gniazdo''.
01:03:22:- Powróci.|- Miejmy nadzieję.
01:03:26:Tak mi powiedział.|Powróci.
01:03:30:Powróci!
01:03:34:Płaczesz? Dlaczego?
01:03:41:Brak ci wiary.
01:03:46:Posłuchaj.
01:03:55:Dnia pewnego ujrzymy
01:04:04:smugę dymu unoszącą się
01:04:13:na dalekim krańcu oceanu.
01:04:23:A potem okręt się ukaże.
01:04:33:l biały okręt do portu zawinie,
01:04:49:salwę wystrzeli.
01:04:56:Widzisz? Przybył!
01:05:07:Nie wyjdę mu na spotkanie.
01:05:16:Nie.
01:05:19:Na szczycie wzgórza stanę
01:05:25:i będę czekać, długo czekać.
01:05:32:l wcale nie będzie przykre|to długie oczekiwanie.
01:05:44:Wyszedł spośród tłumu mieszkańców
01:05:51:mężczyzna - punkcik mały.
01:06:01:Do wzgórza się zbliża.
01:06:14:Któż to być może?
01:06:18:A kiedy tu dotrze, co powie?|Co?
01:06:25:Zawoła z oddali: ''Butterfly!''
01:06:36:Ja nie odpowiem,|w ukryciu pozostanę.
01:06:45:Trochę dla żartu,
01:06:49:a trochę dlatego, by nie umrzeć|przy pierwszym naszym spotkaniu.
01:07:02:A on z lekkim niepokojem zawoła:
01:07:11:''Żoneczko moja, wonna werbeno''.
01:07:21:Tak mnie nazywał,|kiedy do domu przybywał.
01:07:31:Słowo ci daję, że tak się stanie!
01:07:37:Odpędż swój lęk!
01:07:43:Ja pełna wiary
01:07:49:czekam go!
01:09:00:Jest w domu. Proszę.
01:09:18:Proszę wybaczyć.
01:09:23:- Madame Butterfly.|- Madame Pinkerton!
01:09:29:Proszę.
01:09:36:- Pan konsul!|- Poznaje mnie pani?
01:09:41:- Witam w amerykańskim domu.|- Dziękuję.
01:10:00:- U krewnych wszystko dobrze?|- Mam nadzieję.
01:10:07:- Zapali pan?|- Dziękuję.
01:10:14:Mam tu...
01:10:16:Widzę, że niebo takie błękitne.
01:10:23:Dziękuję.
01:10:26:- Mam...|- A może amerykańskie papierosy?
01:10:32:Dziękuję.
01:10:35:Chcę pokazać...
01:10:38:To dla pana.
01:10:41:Napisał do mnie|Benjamin Franklin Pinkerton.
01:10:45:Doprawdy?|Jak jego zdrowie?
01:10:50:Doskonale.
01:10:53:Jestem|najszczęśliwszą kobietą w Japonii.
01:11:03:- Mogę zadać jedno pytanie?|- Oczywiście.
01:11:09:Kiedy w Ameryce|rudziki wiją gniazda?
01:11:16:Słucham?
01:11:18:- Wcześniej czy póżniej niż tutaj?|- Ale dlaczego?
01:11:28:Mój mąż obiecał mi,
01:11:33:że wróci w pięknej porze roku,
01:11:39:gdy rudzik na nowo|wije swoje gniazdko.
01:11:44:Tu robił to już trzy razy,|ale może tam czyni to rzadziej.
01:11:54:Kto tu się śmieje?|A, to ten swat! Zły człowiek.
01:11:59:- Cieszę się...|- Milcz! Jak śmiał...
01:12:03:Najpierw niech pan|odpowie na moje pytanie.
01:12:10:Przykro mi, ale nie wiem.
01:12:16:Nie uczyłem się ornitologii.
01:12:20:- Orni...?|- ...tologii.
01:12:25:- Więc pan nie wie?|- Nie.
01:12:30:- Mówiliśmy...|- Ach, tak! Goro,
01:12:33:gdy tylko B.F. Pinkerton|wypłynął w morze,
01:12:38:ten zaproponował mi|ponowne zamążpójście.
01:12:44:Teraz obiecuje fortunę|za ślub z jakimś głupcem!
01:12:49:To bogaty Yamadori!
01:12:53:Ona jest biedna jak mysz!|Cała rodzina się jej wyrzekła!
01:13:06:Oto i on!
01:13:23:Yamadori,
01:13:28:wciąż jeszcze miłosne cierpienia|nie zniechęciły pana?
01:13:40:Nadal chce pan podciąć sobie żyły,|jeśli mu odmówię pocałunku?
01:13:50:Pośród tylu rzeczy nieprzyjemnych|nie ma co narzekać.
01:13:57:Tyle małżeństw już za panem,|że powinien pan przywyknąć.
01:14:06:Poślubiłem tamte wszystkie...|ale rozwód mnie od nich uwolnił.
01:14:13:- Wdzięczna jestem.|- Ale pani...
01:14:17:Wieści przekazać nie mogę!
01:14:24:Domy, służba, złoto,|a w Omara książęcy pałac!
01:14:32:Ja jestem związana ślubem.
01:14:36:Wciąż uważa się za żonę.
01:14:39:Nie uważam się, lecz jestem!
01:14:43:- Ale prawo...|- Nie znam go.
01:14:47:Porzucenie żony|równe jest rozwodowi!
01:14:55:Prawo japońskie...
01:15:01:nie jest już moim prawem.
01:15:04:- A jakie?|- Amerykańskie.
01:15:09:Nieszczęsna...
01:15:14:Wiadomo, że wystarczy drzwi|otworzyć i żonę wyrzucić.
01:15:20:To się nazywa rozwód.
01:15:24:Ale w Ameryce...
01:15:27:tak nie można.
01:15:32:- Prawda?|- Prawda, ale...
01:15:38:Tam dobry, poważny sędzia|pyta męża:
01:15:46:''Chce pan odejść?|Posłuchajmy, dlaczego''.
01:15:51:''Jestem znudzony tym związkiem''.
01:15:57:A sędzia na to:
01:16:00:''Łajdaku! Precz do więzienia!''
01:16:05:Suzuki, herbata!
01:16:24:- Słyszał pan?|- Smuci mnie to zaślepienie.
01:16:28:Okręt Pinkertona wystrzelił salwę.
01:16:37:Gdy ona go zobaczy...
01:16:41:Nie pokaże się tu.|Przyszedłem ją wyprowadzić z błędu.
01:16:52:Łaskawy pan pozwoli.
01:16:56:Cóż za natrętne osoby.
01:17:05:Żegnam.
01:17:12:Odchodzę z sercem|pełnym smutku.
01:17:21:- Lecz mam jeszcze nadzieję...|- Panie...
01:17:34:Jeśli zechce pani...
01:17:36:Kłopot w tym, że nie chcę!
01:18:31:Teraz pora na nas.|Proszę siąść tutaj.
01:18:37:Zechce pani|przeczytać ze mną ten list?
01:18:47:Proszę mi go dać.
01:18:50:Do ust...
01:18:53:do serca...
01:18:57:Jest pan najwspanialszym|człowiekiem na świecie.
01:19:02:Proszę zaczynać.
01:19:11:''Przyjacielu, proszę odszukać|to dziewczę, piękny kwiat''.
01:19:17:Tak napisał?
01:19:20:Właśnie tak.
01:19:23:- Ale jeśli co chwilę...|- Milczę, nic więcej nie powiem.
01:19:31:''Od tamtej szczęśliwej pory|minęły trzy lata''.
01:19:41:On też liczył.
01:19:43:''l może Butterfly...
01:19:49:już nie pamięta mnie''.
01:19:53:Nie pamiętam?!|Suzuki, sama powiedz.
01:20:02:''Już nie pamięta mnie''.
01:20:13:Cierpliwości!
01:20:20:''Jeśli nadal mnie kocha,
01:20:27:jeśli na mnie czeka...''
01:20:30:O, słodkie słowa!
01:20:40:Kochany list.
01:20:48:''Panu polecam|z rozwagą ją przygotować...
01:20:59:- Wraca!|- ...na cios...''
01:21:02:- Kiedy? Niech pan zaraz mówi!|- No i masz!
01:21:19:Tu wypada przerwać.|Ach, ten szatan Pinkerton!
01:21:27:Co by pani zrobiła,|Madame Butterfly,
01:21:33:gdyby on nigdy nie wrócił?
01:21:51:Dwie rzeczy mogłabym uczynić.
01:21:55:Znowu zabawiać ludzi śpiewem.
01:22:03:Albo...
01:22:05:lepiej... umrzeć.
01:22:10:Sporo mnie kosztuje|odarcie pani ze złudzeń.
01:22:17:Proszę przyjąć oświadczyny|bogatego Yamadori.
01:22:27:l to pan... pan... mi to mówi?!
01:22:36:- Pan?!|- Boże Święty! Jak to znieść?!
01:22:44:Suzuki, szybko!
01:22:48:Niech łaskawy pan|już sobie pójdzie.
01:22:54:Wyrzuca mnie pani?
01:22:56:Proszę, naleganie nic tu nie da.
01:23:01:Byłem brutalny, nie przeczę.
01:23:06:Zadał mi pan wielki ból.
01:23:10:Wielki, wielki ból.
01:23:17:Nic mi nie jest.
01:23:23:Już myślałam, że umarłam.
01:23:28:Ale to szybko minie.
01:23:32:Tak jak szybko płyną|chmury ponad morzem.
01:23:44:Zapomniał o mnie?!
01:24:09:A o nim?
01:24:18:A o nim?
01:24:26:Czy o nim też|będzie mógł zapomnieć?!
01:24:37:Jego syn?
01:24:39:Czy widział ktoś w Japonii dziecię|o błękitnych oczach?
01:24:48:O takich ustach?
01:24:50:Ze złocistymi kędziorkami?
01:24:56:To oczywiste. Pinkerton wie?
01:25:01:Nie.
01:25:02:Nie.
01:25:06:Urodził się,
01:25:09:gdy ojciec był|w tym swoim wielkim kraju.
01:25:20:Niech mu pan napisze,
01:25:23:że czeka na niego niezrównany syn.
01:25:30:l niech da mi pan znać, czy on|już nie pędzi przez lądy i morza.
01:25:44:Wiesz,|co śmiał myśleć sobie ten pan?
01:26:05:Że twoja matka powinna|wziąć cię na ręce
01:26:16:i w deszczu, na wietrze|ruszyć do miasta,
01:26:27:by zarobić na chleb|i odzienie dla ciebie.
01:26:38:Do bezlitosnych ludzi
01:26:43:miałabym wyciągać rękę,
01:26:50:wołając:
01:26:53:''Słuchajcie, słuchajcie|mojej smutnej pieśni.
01:27:04:Okażcie miłosierdzie|nieszczęśliwej matce.
01:27:10:Niech was poruszy litość''.
01:27:17:l Butterfly - cóż za straszny los -
01:27:22:musiałaby znów tańczyć,
01:27:27:jak to robiła jako gejsza.
01:27:33:l musiałaby śpiewać...
01:27:46:choć pieśń radosna|łkaniem by się zakończyła.
01:28:02:Nie! Nigdy więcej!
01:28:07:Nigdy więcej tej profesji,|co pohańbienie ściąga!
01:28:15:Umrzeć!
01:28:18:Umrzeć!
01:28:20:Ale nigdy już nie tańczyć!
01:28:29:Raczej wolę przerwać swe życie!
01:28:47:Umrzeć!
01:28:56:Cóż za ból...
01:29:08:Muszę już iść.|Wybaczy mi pani?
01:29:34:Podaj panu rękę.
01:29:39:Śliczne blond włoski!
01:29:43:Skarbie, jak się nazywasz?
01:29:47:Odpowiedz: ''Dziś mam na imię...
01:29:51:Cierpienie.
01:29:55:Ale...
01:29:58:niech pan napisze tatusiowi,
01:30:02:że w dniu jego powrotu
01:30:09:nazywać się będę Radość!''
01:30:32:Obiecuję,|że twój ojciec się o tym dowie.
01:30:56:Przeklęty łajdaku!
01:31:06:- Kto to był?|- Ten wampir jest tu co dzień!
01:31:11:l wszystkim rozpowiada,|że nikt nie wie, kto jest ojcem!
01:31:17:Mówiłem, że w Ameryce
01:31:20:przeklęte dziecko|dla wszystkich jest wyrzutkiem!
01:31:26:Kłamiesz! Łżesz!
01:31:35:Powtórz to, a cię zabiję!
01:31:39:Precz!
01:32:05:Zobaczysz, kochanie,
01:32:11:mój smutku i pociecho moja.
01:32:14:Kochanie moje małe, zobaczysz,
01:32:20:że twój mściciel
01:32:23:zabierze nas daleko stąd,|do swojego kraju.
01:32:37:To działo w porcie!
01:32:47:Okręt wojenny!
01:32:52:Biały...
01:32:55:Okręt amerykański.
01:33:06:Zmierza, by zakotwiczyć.
01:33:17:Pomóż mi,|bo nie mogę odczytać nazwy.
01:33:25:Nazwa.
01:33:34:Nazwa!
01:33:42:To ten!
01:33:44:''Abraham Lincoln''!
01:33:54:Wszyscy kłamali!
01:33:57:Tylko ja wiedziałam,
01:34:02:ja, która go kocham!
01:34:09:Masz swoje zwątpienie, głupia!
01:34:14:Przybył!
01:34:21:Właśnie wtedy,
01:34:25:gdy wszyscy mówili:|''Zalewaj się łzami i rozpaczaj''.
01:34:36:Triumfuje moja miłość!
01:34:39:Cała moja wierność triumfuje!
01:34:49:On powraca i mnie kocha!
01:35:24:Otrząśnij tę wiśnię z kwiecia|i przyozdób mnie nim.
01:35:33:Zanurzę się w wonnym deszczu.
01:35:38:Pani, proszę przestać płakać.
01:35:43:Nie, ja się śmieję!
01:35:47:Długo będziemy na niego czekać?
01:35:53:Jak myślisz?
01:35:55:- Godzinę?|- Dłużej.
01:36:00:Może dwie godziny.
01:36:04:Niech wszędzie|będzie pełno kwiatów,
01:36:12:jak noc pełna jest gwiazd.
01:36:22:ldż po kwiaty.
01:36:29:- Wszystkie kwiaty?|- Wszystkie.
01:36:33:Brzoskwinie, fiołki, jaśmin.
01:36:38:Każde ziele lub drzewo, co kwitnie.
01:36:42:Ogród opustoszeje jak w zimie.
01:36:47:Niech zapanuje tutaj|zapach wiosny.
01:36:57:- Proszę.|- Przynieś więcej jeszcze.
01:37:05:Tak długo, pani,|wystawałaś w oknie, płacząc
01:37:13:i w bezkres morza wyglądając.
01:37:19:Przybył wyczekiwany.|O nic więcej morza nie proszę.
01:37:25:Ziemi łzy podarowałam,|a ona oddała mi swoje kwiaty.
01:38:00:Ogród już goły.
01:38:02:Tak? Chodż, pomóż mi.
01:38:06:- Róże na progu.|- Niech wiosną pachnie tu.
01:38:32:Niech wokół zagości kwiecień.
01:38:55:Rzucajmy pełnymi garściami
01:39:04:fiołki i tuberozy,
01:39:11:kiście werben,
01:39:19:płatki wszelkich kwiatów.
01:40:33:A teraz chodż mnie przystroić.
01:40:43:Nie, najpierw przyprowadż dziecko.
01:41:06:Nie jestem już ta sama.
01:41:15:Zbyt wiele westchnień|wyszło z moich ust.
01:41:26:l oczy nazbyt często|wpatrywały się w dal.
01:41:41:Połóż mi na twarzy trochę różu.
01:41:48:l tobie, malcze, też,
01:41:52:aby oczekiwanie nie zostawiło|na twym licu śladów bladości.
01:42:07:Nie ruszaj się, pani.|Ułożę ci włosy.
01:42:18:Co powiedzą tamci i wuj bonzo,
01:42:22:z mojego nieszczęścia|tak zadowoleni?
01:42:29:l Yamadori ze swoimi kaprysami!
01:42:38:Wykpieni, ośmieszeni!|Niewdzięcznicy!
01:42:44:Gotowe!
01:42:46:Obi, które miałam podczas zaślubin.
01:42:58:Znów je teraz włożę.
01:43:11:Chcę, by ujrzał mnie
01:43:21:w stroju z pierwszego dnia.
01:43:36:l czerwony mak między włosy.
01:43:41:O, tak.
01:43:46:W shosi zrobimy trzy dziurki,|żeby móc patrzeć.
01:43:55:l będziemy siedzieć|cicho jak myszki, i czekać.
01:56:01:Już słońce wzeszło.
01:56:10:Cio-Cio-San.
01:56:16:On przyjdzie.
01:56:21:Odpocznij, pani, zmęczona jesteś.
01:56:25:Gdy przybędzie, zawołam cię.
01:56:34:Śpij, kochanie moje.|Zaśnij na mej piersi.
01:56:45:Ty jesteś z Bogiem,|ja ze swym cierpieniem.
01:56:56:To dla ciebie są promienie|złocistych gwiazd.
01:57:05:Śpij, mój synku.
01:57:13:Biedna Butterfly.
01:57:47:Biedna Butterfly.
01:58:06:A to kto?
01:58:18:Cicho.
01:58:20:Cicho.
01:58:24:Nie budż jej.
01:58:27:Była bardzo zmęczona.
01:58:29:Całą noc z dzieckiem|czekała na pana.
01:58:35:Skąd wiedziała?
01:58:37:Przez trzy lata widziała|każdy statek, który tu zawinął.
01:58:43:Sprawdzała ich kolory i bandery.
01:58:50:- Nie mówiłem?|- ldę po nią.
01:58:54:Nie, jeszcze nie.
01:58:57:Wczoraj kazała przyozdobić|pokój kwiatami.
01:59:04:Nie mówiłem?
01:59:07:Jaka szkoda.
01:59:10:Kto jest w ogrodzie?|Kobieta!
01:59:18:- Cicho!|- Kto to?
01:59:20:- Lepiej jej powiedzieć.|- Przyjechała ze mną.
01:59:25:To jego żona.
01:59:27:Święte duchy przodków!
01:59:34:Dla tej kruszyny zgasło słońce.
01:59:46:Wybraliśmy tę poranną porę,
01:59:53:by zastać cię tu samą, Suzuki.
01:59:59:l w chwili wielkiej próby|wsparcia szukać u ciebie.
02:00:14:Czym mogę służyć?
02:00:27:Wiem, że jej cierpień|nic nie wynagrodzi,
02:00:38:ale dziecku|trzeba zapewnić przyszłość.
02:00:49:O, cierpki zapachu tych kwiatów!
02:00:59:Trucizno dla mojego serca!
02:01:02:Niezmieniony jest pokój|naszej miłości!
02:01:13:ldżże,|porozmawiaj z tą nieszczęsną.
02:01:17:Mam prosić matkę...
02:01:53:ldż, Suzuki!
02:01:57:Nie mogę tu zostać!
02:02:01:Sharpless,|czekam na pana przy drodze.
02:02:09:A nie mówiłem?
02:02:11:Niech pan jej jakoś pomoże.
02:02:16:Mnie dręczą wyrzuty sumienia!
02:02:26:Pamięta pan, co mówiłem,
02:02:31:gdy oddawała panu rękę?
02:02:36:''Proszę uważać.|Ona panu wierzy''.
02:02:41:l wtedy byłem prorokiem!
02:02:47:Głucha na rady,
02:02:52:głucha na wątpliwości, poniżenia...
02:02:58:Uparte czekanie|serce jej pochłonęło.
02:03:07:W jednej chwili ujrzałem swój błąd
02:03:16:i czuję, że od tej męki
02:03:20:nigdy już się nie uwolnię!|Nigdy! Nie!
02:03:46:Niech pan idzie.
02:03:50:Smutną prawdę sama pozna!
02:04:05:Żegnaj, ukwiecony zakątku
02:04:13:szczęścia i miłości.
02:04:24:Twoje wspomnienie zawsze już|będzie mnie dręczyło.
02:04:44:Teraz zagości tu|smutek i opuszczenie...
02:04:51:A nie mówiłem?|l wtedy byłem prorokiem!
02:05:00:Nie mogę na to patrzeć!
02:05:14:Uciekam, uciekam!
02:05:18:Jestem nikczemny!
02:06:03:Powiesz jej?
02:06:09:Obiecuję.
02:06:13:l powiesz, żeby mi zaufała?
02:06:23:Obiecuję.
02:06:25:Wychowam go jak syna.
02:06:28:Wierzę pani.
02:06:32:Ale muszę z nią zostać sam na sam.
02:06:42:W tej ważnej chwili...
02:06:48:sama z nią.
02:06:53:Będzie strasznie płakała!
02:07:13:Gdzie jesteś? Suzuki!
02:07:16:Tutaj!|Modliłam się i sprzątałam.
02:07:20:Nie!
02:07:29:Jest tutaj? Gdzie się ukrył?
02:07:35:Pan konsul.|A gdzie on?
02:07:51:Nie ma go.
02:08:02:A ta kobieta czego chce ode mnie?
02:08:12:Nikt nic nie mówi.
02:08:20:Dlaczego płaczecie?
02:08:26:Nie, nic mi nie mówcie.
02:08:30:Nic.
02:08:32:Mogłabym paść martwa.
02:08:48:Ty, Suzuki,|która jesteś taka dobra,
02:08:59:nie płacz.
02:09:03:Bardzo mnie kochasz.
02:09:09:''Tak'' lub ''nie'' powiedz po cichu.
02:09:18:Żyje?
02:09:23:Tak.
02:09:29:Ale już tu nie przyjdzie.|Powiedzieli ci to.
02:09:53:Odpowiedz, żmijo!
02:10:00:Już nigdy.
02:10:02:Ale przypłynął wczoraj?
02:10:08:Tak.
02:10:13:Bardzo boję się tej kobiety!
02:10:23:Jest mimowolną przyczyną|wszystkich pani nieszczęść.
02:10:30:Proszę jej wybaczyć.
02:10:37:To jego żona!
02:10:45:Dla mnie wszystko umarło.
02:10:49:Wszystko skończone.
02:10:53:Odwagi.
02:11:00:Chcą mi odebrać wszystko.
02:11:08:Mojego syna!
02:11:11:Dla jego dobra|proszę ponieść tę ofiarę.
02:11:21:O, nieszczęsna matka!
02:11:34:Muszę opuścić swego syna!
02:11:53:Niech tak się stanie.|Jemu muszę być posłuszna.
02:12:02:Zdoła mi pani wybaczyć?
02:12:06:Pod wielkim łukiem niebios
02:12:11:nie ma szczęśliwszej|od pani kobiety.
02:12:17:l niech zawsze tak będzie,|mną proszę się nie smucić.
02:12:28:- Biedna kruszyna.|- Boleść ogromna.
02:12:34:A syna odda?
02:12:40:Jemu go oddam,
02:12:45:jeśli po niego przyjdzie.
02:12:56:Za pół godziny|przyjdżcie na wzgórze.
02:13:26:Jej maleńkie serce tłucze się|jak uwięziona mucha!
02:13:39:Nazbyt jasno jest na dworze|i nazbyt wiosennie.
02:13:46:Zamknij!
02:14:25:A malec gdzie?
02:14:30:Bawi się.
02:14:33:Zawołam go!
02:14:38:Niech się bawi!
02:14:44:- Dotrzymaj mu towarzystwa.|- Zostanę z panią!
02:14:49:Nie, rozkazuję ci!
02:16:21:Z honorem umiera,
02:16:24:kto z honorem|życia znieść nie potrafi.
02:16:52:Ty?!
02:16:57:Moje malutkie bóstwo,|kochanie moje!
02:17:05:Kwiecie lilii i róży!
02:17:11:Nigdy nie dowiesz się,
02:17:16:że dla ciebie,|dla twych pięknych oczu,
02:17:24:umiera Butterfly,
02:17:35:abyś mógł jechać za morze.
02:17:39:l żebyś nie cierpiał, gdy dorośniesz,
02:17:47:żeś był przez matkę porzucony!
02:17:58:Dla mnie zstąpiłeś z tronu|na wyżynach raju.
02:18:15:Przyjrzyj się bardzo uważnie
02:18:20:twarzy swojej matki!
02:18:24:Niech ci zostanie po niej ślad.
02:18:33:Przypatrz się dobrze!
02:18:39:Kochanie, żegnaj!
02:18:48:Żegnaj, maleńkie kochanie moje!
02:18:56:ldż, baw się.
02:20:02:Butterfly!
02:29:21:Wersja polska STUDlO PUBLlSHlNG|na zlecenie POLSKlE MEDlA AMERCOM
02:29:27:Tekst Grzegorz Janiak


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Puccini Madame Butterfly libretto (46)
STM32 Butterfly RS232
buttercup
madame
Bee Gees Butterfly
Oriental Peanut Butter Pita
Mrs Fields Butterscotch Pecan Cookies
Croque madame według Jacquesa Pepin
Gardening for Butterflies
The Butterfly Effect 2 [DVDRip][2006][Eng][BugBunny]
Orchid Butterflies
butterfly ml
Kellogg s« Peanut Butter Chocolate Rice Krispies Treats«

więcej podobnych podstron