ROZDZIAA I
Tłumacznie: martusia1060
Beta: Bzzzyt, martwaxxx
DOACZ DO KLUBU
Wczesny czerwiec
Chicago, Ilinois
To był początek drogi 661, miejsce, gdzie główna ulica ameryki
zaczynała przecinać Stany Zjednoczone. Fontanna Buckinghama, serce Grand
Parku, została nazwana imieniem brata kobiety, która przekazała ją miastu
Chicago. Za dnia, główny strumień fontanny wznosił się na wysokość 50
metrów, wieża wody między Jeziorem Michigan i Śródmieściem Chicago.
Ale było pózno i strumienie zostały wyłączone na noc. Park był oficjalnie
zamknięty, ale to nie powstrzymało kilku włóczęgów od spacerowania wokół
fontanny lub przysiadania na stopniach prowadzących w dół do Lake Shore
Drive i podziwiania widoku ciemnych i błyszczących wód jeziora Michigan.
Zerknęłam na zegarek. Było osiem minut po północy. Byłam tam, ponieważ
ktoś zostawiał mi anonimowe wiadomości. Pierwsze wspominały zaproszenia.
Ostatnia zapraszała mnie do fontanny o północy, co znaczyło, że ten tajemniczy
ktoś spózniał się o osiem minut. Nie miałam pojęcia, kto mnie zaprosił ani
dlaczego, ale byłam na tyle ciekawa, że przyjechałam z mojego domu w Hyde
Parku. Byłam jednak na tyle przezorna, aby pokazać się z bronią - krótkim
sztyletem z perłowym uchwytem, który był przymocowany pod moją marynarką
po lewej stronie. Sztylet był prezentem od wampirzego Mistrza, Ethana
Sullivana, dla mnie, Wartownika jego Domu.
Prawdopodobnie nie wyglądałam ja stereotypowy wampir, ponieważ strój
Domu Cadogan - szczupły, czarny garnitur - nie był dokładnie jak z horrorów.
Moje długie, proste, ciemne włosy zaczesane w zwykły kucyk, ciemna grzywka
na czole. Założyłam parę stylizowanych na Mary Jane butów na wysokim
obcasie, które, pomimo tego, że preferuję Pumy, wyglądały całkiem dobrze z
kostiumem. Mój pager był przypięty do talii w razie nagłych wypadków w
Domu. Jako Wartowniczka zazwyczaj nosiłam katanę, dziewięćdziesiąt
centymetrów naostrzonej stali. Ale na to spotkanie zostawiłam swoją katanę w
domu, sądząc, że widok krwistoczerwonej pochwy u boku może przyciągnąć
1
Route 66 lub też U.S. Route 66, popularnie Mother Road pol. Droga-matka[1] lub Autostrada Willa
Rogersa[2] - otwarta 11 listopada 1926 roku trasa drogowa w USA o długości 2448 mil (3939 km)
łącząca Chicago z Los Angeles, a od 1936 przedłużona do Santa Monica. Przebiegała przez
stany Illinois,Missouri, Kansas, Oklahomę, Teksas, Nowy Meksyk, Arizonę i Kalifornię, by zakończyć swój bieg
w Los Angeles.
zbyt dużo uwagi ze strony ludzi. W końcu, byłam w parku po godzinach.
Członkowie Departamentu Policji w Chicago będą wystarczająco ciekawi z tego
powodu, długi na trzy stopy samurajski miecz nie zapewniłby zbyt dużej
wiarygodności, co do tego, że byłam tu tylko w celu przedstawienia się i
rozmowy.
A mówiąc o przedstawieniu się&
- Nie byłem pewny czy przyjdziesz - powiedział nagle głos zza mnie.
Odwróciłam się, moje oczy otworzyły się szerzej na widok wampira, który
odezwał się do mnie - Noah?
A dokładnie, Noah Black, przywódca wampirów Rogue z Chicago - tych
nieprzyłączonych do żadnego Domu. Noah był potężny - szerokie ramiona
wieńczące muskularną sylwetkę. Jego brązowe włosy stały w spiczastych
spiralach. Jego oczy były niebieskie, a na szczęce widać było ślad zarostu. Noah
nie miał urody modela z okładek, ale ze swoją budową, silnie zarysowaną
szczęką i delikatnie zakrzywionym nosem, mógłby bez problemu dostać główną
rolę w filmie akcji. Był ubrany jak zazwyczaj, w monotonną czerń: czarne
bojówki, czarne buty i wygodny, prążkowany T-shirt zamiast wersji z długim
rękawem, noszonej w chłodniejsze dni.
- Prosiłeś o spotkanie?
- Tak - powiedział.
Gdy minęło kilka sekund w ciszy, uniosłam głowę - Dlaczego po prostu nie
zadzwoniłeś i poprosiłeś o spotkanie? - albo lepiej, pomyślałam, czemu nie
zadzwoniłeś do Ethana? Zazwyczaj był bardziej niż chętny, by wysłać mnie w
ramiona potrzebującego wampira.
Noah skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, jego wyraz twarzy był tak
poważny, że jego wysunięta w dół szczęka prawie dotykała bluzki - Ponieważ
należysz do Sullivana, a to spotkanie nie jest o nim. Jest o tobie. Domyśliłem
się, że gdybym podpisał się na tych wiadomościach, czułabyś się zobligowana,
by powiedzieć mu o spotkaniu.
- Należę do Domu Cadogan - sprecyzowałam, zaznaczając, że wbrew
powszechnej opinii, nie należałam do Ethana. Nie żebym tego nie rozważała -
To znaczy, że nie mogę gwarantować, że nie przekażę tego, co mi powiesz -
dodałam, delikatnie się uśmiechając. - Ale to zależy od tego, co masz mi do
powiedzenia.
Noah opuścił ramiona i wsunął jedną rękę do kieszeni spodni, po czym
wyjął cienką czerwoną kartę. Trzymając ją między dwoma palcami, wyciągnął
ją w moją stronę.
Wiedziałam co było na niej napisane jeszcze zanim ją od niego wzięłam.
Były na niej inicjały CS oraz biały znaczek w kształcie lilii. Identyczna karta
została zostawiona w moim pokoju w Domu Cadogan, ale wciąż nie wiedziałam
co oznacza.
- Czym jest CS ? - zapytałam go, zwracając kartę.
Noah wziął ją i schował do kieszeni. Rozejrzał się, kiwnął na mnie palcem,
po czym zaczął iść w kierunku jeziora. Z uniesionymi brwiami, podążyłam za
nim. To wtedy zaczęła się lekcja historii.
- Rewolucja Francuska była ważnym okresem dla europejskich wampirów
- mówił, gdy szedł w dół schodów prowadzących z parku do ulicy. - Gdy
zapanował terror, wampiry zaczęły panikować - podobnie jak ludzie. Ale gdy
wampiry zaczęły denuncjować swoich znajomych Nowicjuszy oraz Mistrzów
armii, gdy byli ścinani na ulicach, członkowie Rady Rogue, organu, który
rządził wampirami zanim Prezydium w Greenwich przejęło władzę, zaczęli
panikować.
- To była Druga Czystka, prawda? - zapytałam. - Wampiry wydawały
przyjaciół, by zapewnić samym sobie bezpieczeństwo. Niestety, wampiry, które
zostały wydane pospólstwu, zostały stracone.
Noah kiwnął głową - Dokładnie. Rada wampirów była stara, dobrze
ustabilizowana. Cieszyli się swoją nieśmiertelnością i nie byli chętni, by stać się
ofiarami pospólstwa. Więc zorganizowali grupę wampirów, która miała ich
ochraniać. Wampirów chętnych do przyjęcia kołków na siebie.
- Wampirza Tajna Służba?
- To dobra analogia - zgodził się. - Wampiry, które zgodziły się służyć,
nazywały samych siebie Czerwona Straż.
Stąd CS - A skoro dałeś mi kartę, zgaduję, że sam do niej należysz?
- Członek-posiadacz karty, całkiem dosłownie.
Przeszliśmy przez ulicę i dalej trawnik przy jeziorze, docierając do
betonowego nabrzeża. Gdy się zatrzymaliśmy, spojrzałam na Noah,
zastanawiając się, czemu udzielił mi lekcji historii i podzielił się szczegółami
odnośnie jego sekretnego życia - Okej, interesująca lekcja historii, ale co to
wszystko ma wspólnego ze mną?
- Niecierpliwa, czyż nie?
Wygięłam brew - Zgodziłam się na sekretne spotkanie o północy, o którym
nie chciałeś, by mój Mistrz się dowiedział. Właściwie okazuję dużą
powściągliwość.
Noah powoli się uśmiechnął, wilczo, jego usta stopniowo się rozdzielały,
ukazując proste, białe zęby - oraz ostre jak igły kły.
- Cóż, Merit, jestem zdziwiony, że jeszcze się nie domyśliłaś. Jestem tu,
aby cię zwerbować.
Minęła pełna minuta zanim ponownie się odezwał. W międzyczasie,
staliśmy w ciszy, oboje patrząc na jezioro oraz podskakujące światła żaglówek
niedaleko brzegu. Nie jestem pewna o czym on myślał, ale ja rozważałam jego
ofertę.
- Trochę się pozmieniało odkąd CS została założona - Noah w końcu się
odezwał. - Pilnujemy, by Prezydium nie przekraczało swoich uprawnień, jak
kontrola i równowaga mocy PwG. Pilnujemy także, by równowaga mocy
pomiędzy Mistrzami i Nowicjuszami pozostawała stosunkowo stabilna. Czasami
prowadzimy dochodzenie. Przy rzadkich okazjach, sprzątamy.
Więc, podsumowując, Noah chciał, bym dołączyła do organizacji, której
głównym celem było powstrzymywanie Mistrzów oraz członków PwG od
nadużyć mocy, organizacji, której członkowie szpiegowali swoich Mistrzów.
Wypuściłam oddech, coś zacisnęło się w moim środku.
Nie znałam zdania Ethana o CS, ale nie miałam wątpliwości, że uznałby
moje dołączenie do niej jako zdradę najgorszą ze wszystkich. Służenie jako
Czerwony Strażnik postawiłoby mnie przeciwko Ethanowi, nakładając na mnie,
Nowicjusza, obowiązek obserwowania i osądzania go. Ethan i ja nie mieliśmy
łatwej znajomości. Nasze wzajemne relacje były niekomfortowymi zawodami
między byciem współpracownikami i kolegami. Ale to wykraczało daleko poza
nasz zwyczajny rodzaj wzajemnego drażnienia. Właściwie, to był dokładnie ten
rodzaj rzeczy, której Ethan się już bał, że zrobię - szpiegowanie Domu. Mógł nie
wiedzieć o zaproszeniu CS, ale wiedział, że mój dziadek, Chuck Merit, służył
miastu Chicago jako nadnaturalny łącznik, wiedział także, że moja rodzina -
Meritowie (tak, Merit to moje ostatnie imię) byli blisko powiązani z Sethem
Tatem, burmistrzem Chicago. Te więzy były wystarczająco bliskie, by go
zaniepokoić. Dołączenie do czegoś takiego byłoby polewą na torcie z moich
humorów.
A to prosiło się o interesujące pytanie - Dlaczego ja? - zapytałam Noah. -
Mam tylko dwa miesiące, nie jestem typem wojownika.
- Pasujesz do naszego typu - powiedział. - Zostałaś wampirem bez twojej
zgody, być może przez to wydajesz się mieć inny rodzaj relacji ze swoim
Mistrzem. Jesteś dzieckiem dobrobytu, ale widziałaś jego nadużycia. Jako
Wartowniczka, stajesz się żołnierzem, ale byłaś uczniem. Złożyłaś przysięgę
Ethanowi, ale jesteś wystarczająco sceptyczna, by nie podążać ślepo za
rozkazami.
To była lista cech, która prawdopodobnie denerwowała Ethana każdego
dnia. Ale Noah wydawał się pewny, że były one właśnie tym czego szukali.
- A co dokładnie miałabym robić?
- W tym wypadku, chcielibyśmy tajnyego agenta. Pozostałabyś w Domu
Cadogan, dalej jako Wartowniczka oraz w łączności z twoim partnerem.
Uniosłam brwi - Moim partnerem?
- Pracujemy w parach - powiedział Noah, po czym podniósł głowę w
kierunku czegoś za mną. - W samą porę.
Spojrzałam do tyłu, by zobaczyć wampira, który do nas dotarł. Był
odpowiedni do szpiegowania, nawet z moim ulepszonym słuchem nie słyszałam
jego przybycia. Wampir był wysoki i szczupły, z długimi, kasztanowi włosami,
które sięgały jego ramion, pod długimi brwiami osadzone były niebieskie oczy,
poniżej wyrazny podbródek. Miał na sobie bluzkę z krótkim rękawem z
kołnierzykiem, dół wciągnięty w spodnie. Tatuaż oplatał każdy biceps - latający
anioł na jednym ramieniu, skradający się diabeł na drugim. Zastanawiałam się
nad dwoistością jego duszy.
Skinął krótko głową w moim kierunku, po czym spojrzał na Noaha.
- Merit, Wartowniczka, Dom Cadogan - powiedział do niego Noah i
spojrzał na mnie. - Jonah, Dowódca Straży, Dom Grey.
- Dowódca Straży? - zapytałam na głos, całkowicie zszokowana, że
dowódca strażników domu Scotta Greya był także członkiem Czerwonej Straży.
Wampir darzony zaufaniem, którego celem była ochrona Mistrza, pracował na
boku dla organizacji z wrodzonym brakiem zaufania dla Mistrzów?
Założyłam, że to nie była rzecz, z której Scott Grey by się ucieszył, gdyby
się dowiedział.
I poważnie - kwestionowałam Ethana Sullivana czy co?
- Jeśli zaakceptujesz naszą ofertę - powiedział Noah - Jonah będzie twoim
partnerem.
Spojrzałam ponownie na Jonaha i spotkałam jego wzrok, miał zmarszczone
brwi. To była ciekawość - ale także pogarda - w jego oczach. Najwyrazniej nie
był pod wrażeniem tego co do tej pory wiedział o Wartowniku Cadogan.
Ale skoro nie byłam zainteresowana toczeniem walki z Ethanem oraz
zostaniem partnerem Jonaha, zdołałam się tym nie przejąć. Potrząsnęłam głową
w kierunku Noaha - Prosisz o zbyt wiele.
- Rozumiem twoją powściągliwość - powiedział. - Wiem co to znaczy
złożyć przysięgę swojemu Domowi. Także ją złożyłem. Niemniej jednak, Celina
została uwolniona. Założę się, że nasza przyszłość będzie zdecydowanie
bardziej brutalna niż dotychczas.
- Aatwo wygrasz. - zgodziłam się poważnie. Położyliśmy kres szałowi
zabijania Celiny Desaulniers, poprzedniej Mistrzyni Domu Navarre.
Obiecaliśmy miastu Chicago, że została zamknięta daleko w europejskim lochu,
odsiadując za zaaranżowane morderstwa, ale PwG wprowadziło ją z powrotem
do obiegu. Nie miała już władzy nad Domem Navarre i winiła za to mnie.
Wróciła do Chicago zła z powodu uwięzienia i żądna odwetu.
Noah uśmiechnął się smutno, jakby znał kierunek moich myśli -
Czarnoksiężnicy przewidzieli już, że wojna nadejdzie - powiedział. - Boimy się,
że to nieuchronne. Zbyt dużo wampirów ma zbyt wiele stłumionej niechęci
wobec ludzi, by zachować na zawsze pokój - i vice versa - a Celina wykonała
niezłą robotę pobudzając ich. Gra niestety dobrą męczennicę.
- A to nie dotyka nawet spraw zmiennych - zauważył Jonah. -
Zmiennokształtni i wampiry mają długą, krwawą historię, ale to nie
powstrzymuje stad od przybywania do Chicago. - Spojrzał na mnie. - Spotykają
się w tym tygodniu, to pewne. Czy to się zgadza z tym co słyszałaś?
Zastanawiałam się czy powinnam odpowiedzieć, wydając w ten sposób
zdobyte cenne informacje Domu Cadogan, ale skłoniłam się do powiedzenia im.
To i tak nie pozostałoby tajemnicą na długo - Tak. Słyszeliśmy, że będą tu w
przeciągu tygodnia.
- Reprezentanci wszystkich czterech stad w Chicago - mruknął Noah,
patrząc na ziemię. - To tak, jakby Hatfields wprowadzali się z MacCoyami.
Odwieczna waśń i walczące strony zatrzymujące się w tym samym mieście. To
śmierdzi kłopotami - westchnął. - Posłuchaj. Proszę cię tylko, byś to rozważyła.
Jedyna rzecz, którą byśmy od ciebie teraz wymagali byłby obowiązek
pozostania w Domu Cadogan będąc w gotowości, dopóki&
Dopóki, powiedział, jakby wierzył, że nadchodzący konflikt był
nieunikniony.
- Pozostałabyś ukryta, dopóki pokój nie mógłby trwać dłużej. W takim
wypadku, musiałabyś być gotowa dołączyć do nas na stałe. Musiałbyś być
gotowa opuścić Dom.
Jestem pewna, że moja mina musiała wyrażać szok - Chcecie, bym
pozostawiła Dom Cadogan bez Wartownika w środku wojny?
- Pomyśl o tym z szerszej perspektywy - wtrącił się Jonah. - Oferowałabyś
swoją służbę, swoje umiejętności wszystkim wampirom, niezależnie od tego do
jakiego Domu by przynależeli. CS zaoferowałaby ci szansę walczyć za
wszystkie wampiry, nie tylko Mistrzów.
Nie tylko za Ethana, miał na myśli. Nie byłabym już Wartownikiem
Ethana, jego wampirem. Zamiast tego, byłabym wampirem bez Domu, bez
Mistrza, poza Prezydium, by utrzymać wszechświat wampirów bezpiecznym&
oraz trzymać Celinę i jej rozrabiającą hałastrę na dystans. Nie byłam pewna co
myślałam o tym żądaniu czy o CS - Potrzebuję czasu by to przemyśleć -
powiedziałam im. Noah kiwnął głową - To poważna decyzja i zasługuje na
poważne rozważenie. Tu chodzi o twoją gotowość odejścia od Domu, by
zapewnić ochronę reszcie wampirów.
- Jak mogę się z tobą skontaktować? - zapytałam i zastanawiałam się, czy
to zdanie znaczyło, że przekroczyłam linię, zza której nie będę w stanie wrócić.
- Jestem w książce telefonicznej, jako konsultant do spraw ochrony. Tak
przy okazji, nigdy nie rozmawialiśmy i nigdy nie spotkałaś Jonaha. Nie mów
nikomu - przyjaciołom, krewnym, kolegom. Ale rozważ to Merit: kto bardziej
potrzebuje Wartownika? Wampiry Domu Cadogan, które mają oddziały
wytrenowanych strażników oraz silnego Mistrza na czele& czy reszta z nas?
Kończąc na tym, on i Jonah odwrócili się i odeszli, niknąc w mroku nocy.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
AKADEMIA WAMPIRÓW 03 POCAŁUNEK CIENIA MEAD RICHELLESmith L J Świat nocy 03 Łowczyni [rozdz 1]Świat w chaosie Nasz Dziennik, 2011 03 07Świat dla dorosłych Nasz Dziennik, 2011 03 1503 świat zofi03 Własności całki podwójnej03 swiat sg rysunkiidE0303 swiat sg tabeleUstanawianie swiat i dowody kosciola863 03Chodź pomaluj mój świat Dwa plus JedenALL L130310?lass101więcej podobnych podstron