ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
FORSOWANIE RENU
Przez cały czas trwania bitwy o wybrzuszenie pracowaliśmy nad planem ostatecznej ofensywy, którą zamierzaliśmy prowadzić bez przerwy aż do zupełnego pokonania Niemiec. Plan operacji przewidywał trzy ogólne fazy, rozpoczynające się od serii natarć wzdłuż całego frontu iw celu zlikwidowania wojsk niemieckich na zachód od Renu. Następna faza obejmowała sforsowanie rzeki i zdobycie dużych przyczółków. Potem mieliśmy rozpocząć ostateczne natarcie, które z całą pewnością miało nas doprowadzić do serca Niemiec i zlikwidować wszelki pozostały opór 1.
W tej ostatniej fazie natarcia spotkalibyśmy gdzieś jednostki Armii Czerwonej nadciągające ze wschodu, należało więc już teraz zorganizować ściślejszą koordynację z działalnością iwojsk radzieckich. Podczas poprzednich kampanii połączony komitet szefów sztabów informował nas o ogólnych zamierzeniach sił radzieckich. Wystarczało to tak długo, jak długo obie strefy operacyjne były od siebie oddalone. Obecnie jednak nadszedł czas wymiany informacji w sprawie planów dotyczących celów : terminów.
Na początku stycznia 1945 roku, za zgodą połączonego komiku szefów sztabów, wysłałem do Moskwy marszałka lot-2twa Teddera dla przeprowadzenia wstępnych kroków do godnienia działań. Towarzyszyło mu dwóch zdolnych ofice-w amerykańskich ze sztaibu naczelnego dowództwa generał major Harold R. Buli i generał brygady T. J. Betts. Marszałek został upoważniony do poinformowania rosyjskich : wjskoiwiych o planach naszych działań w końcu zimy
488
Krucjata w Europie
i na wiosnę. Rosjanie zaś mieli mu udzielić informacji o swoich zamierzeniach 2.
Wiedzieliśmy już, że chcą oni rozpocząć w najbliższym czasie natarcie ze swych pozycji nad Wisłą w rejonie Warszawy. Orientowaliśmy się, że przeprowadzili koncentrację, przygotowując się do ofensywy z dniem l stycznia, lecz ze względu na warunki terenowe, a zwłaszcza na gęstą mgłę i chmury, które uniemożliwiały operacje lotnicze, wstrzymali działania do chwili, gdy okoliczności będą bardziej sprzyjające. Za pośrednictwem połączonego komitetu szefów sztabów dowiedzieliśmy się jednak, że nawet gdyby warunki się nie poprawiły, natarcie rosyjskie ruszy nie później niż 15 stycznia. Rozpoczęło się ono 12 stycznia i rozwijało się nadzwyczaj pomyślnie.
Marszałek Tedder, wraz ze swymi kolegami, przybył do Moskwy bezpośrednio po rozpoczęciu natarcia. Zostali oni niezwykle serdecznie powitani przez generalissimusa i rosyjskie władze wojskowe, po czym nastąpiła pełna i szczegółowa wymiana informacji, dotyczących przyszłych planów. Generalissi-mus poinformował naszą misję, że gdyfby nawet obecne natarcie nie zdołało osiągnąć wyznaczonych celów, Rosjanie przeprowadzą serię operacji, które w każdym razie uniemożliwią Niemcom wzmocnienie frontu zachodniego przez .wycofanie sił ze strefy rosyjskiej 3.
Dalszym wynikiem tej pierwszej próby było upoważnienie mnie przez połączony komitet szefów sztabów do bezpośredniego porozumiewania się z Moskwą w sprawach czysto wojskowych. W późniejszym etapie kampanii sposób interpretowania przeze mnie tego zezwolenia został ostro zakwestionowany przez Churchilla. Komplikacje wynikły ze znanego od wieków faktu, że problemów politycznych nie da się całkowicie oddzielić od wojskowych4.
Wojna współczesna wymaga znacznie ściślejszej koordynacji pomiędzy dwiema zaprzyjaźnionymi armiami, nacierającymi w kierunku wspólnego celu, aniżeli w czasach, gdy walki toczyły się jedynie na lądzie, na ograniczonym wycinku terenu, którego granice wytyczone były przez zasięg broni małoikali-
489
browej i artylerii polowej. Obecnie samoloty myśliwsko-bornbowe, wspierające nacierającą armię, nieustannie krążą nad pozycjami nieprzyjacielskimi docierając czasami na głębokość kilkuset mil nad zaplecze nieprzyjaciela. Zadaniem ich iest odszukanie i niszczenie nieprzyjacielskich sztabów, składów, mostów i atakowanie odwodów. Na długo jeszcze przed nawiązaniem kontaktu przez dwie zaprzyjaźnione armie powstaje delikatny problem koordynacji mającej na celu zapobieżenie nieszczęśliwym wypadkom i nieporozumieniom pomiędzy wojskami sojuszniczymi działającymi w znacznej od siebie odległości.
Rozpoznanie przyjaciela lub wroga na polu bitwy nigdy nie jest rzeczą łatwą. Podczas wojny domowej w Ameryce, gdy jedna strona nosiła mundury niebieskie, a druga szare, dochodziło do niejednego ostrego starcia między jednostkami tej samej armii. W wojnie współczesnej, gdy wszystkie mundury pomyślane są w ten sposób, by się zlewały z krajobrazem, gdy znikły zmasowane zwarte szyki wojsk XIX wieku, a szybkość samolotów i pojazdów pozostawia obserwatorom tylko przelotną chwilę do decydującej akcji, zagadnienie to jest bardzo trudne do rozwiązania. Sprawom tym trzeba było w miarę rozwijania się naszej ofensywy poświęcać coraz więcej uwagi. Tymczasem jednak, w styczniu 1945 roku, musieliśmy przede wszystkim poznać termin i kierunek następnej rosyjskiej ofensywy i przygotować podstawy do przyszłego współdziałania na polu bitwy.
W pierwszych miesiącach 1945 roku gospodarka niemiecka zaczęła odczuwać katastrofalne skutki naszej ofensywy lotniczej. Wielkie postępy, jakie poczyniliśmy na lądzie, wyrządziły poważne szkody nieprzyjacielskiemu systemowa obser-wacyjno-alarmowemu i systemowi obrony przeciwlotniczej i doprowadziły do zajęcia wielu miejscowości przede wszystkim zachodnioeuropejskich portów, gdzie mieściły się bazy okrętów podwodnych - - które początkowo odciągały znaczną część naszego lotnictwa bombowego od celów w sercu Niemiec. Ponadto nasze bombowce strategiczne korzystały teraz z lepszej osłony towarzyszących im myśliwców. Grupy myśliwców
490
Krucjata w Europie
można było rozmieszczać na wysuniętych terenach w pobliżu Renu i, mimo stosunkowo niedużego ich zasięgu, mogły one działać nad każdym niemal celem na terytorium Osi.
Lotnictwo osiągnęło równocześnie niezwykłe sukcesy w niszczeniu niemieckich zapasów benzyny. Od wielu miesięcy zapasy te były jednym z głównych celów bombardowania strategicznego. Wyniki tej ofensywy lotniczej coraz bardziej pogłębiały kryzys niemieckiego transportu i wszelkich innych dziedzin związanych z prowadzeniem wojny. Miało to zdecydowany wpływ na wynik bitew lądowych. Niemcy napotykali coraz większe trudności w przerzucaniu odwodów i zaopatrzenia z jednego frontu na drugi, rówinocześnie zaś brak paliwa dla pojazdów stwarzał oddziałom niemieckim dodatkowe trudności na wszystkich odcinkach frontu. Skutki bombardowania odczuwała również Luftwaffe, która ze względu na brak benzyny musiała radykalnie ograniczyć szkolenie nowych pilotów5.
W ciągu długotrwałych walk zimowych wywiad nasz zaczął dostarczać niepokojących wiadomości o poważnych osiągnięciach niemieckich w dziedzinie budowy samolotów odrzutowych. Nasi dowódcy lotniczy uważali, że jeśli nieprzyjacielowi uda się wprowadzić do akcji znaczną ilość tych samolotów, zdoła on szybko wyrównać olbrzymie straty, poniesione w wyniku działania naszych bombowców nad Niemcami. Praca nad samolotami odrzutowymi postępowała również w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, nie mieliśmy jednak dostatecznych wyników, by móc liczyć na sformowanie eskadr odrzutowców w czasie kampanii wiosennej.
Jedynym wyjściem było opóźnienie za pomocą bombardowania produkcji tej nowej broni niemieckiej. Lotnictwo wiedziało, że samoloty odrzutowe wymagają niezwykle długich bieżni, i gdziekolwiek odnajdywaliśmy niemieckie lotnisko 7. takimi bieżniami, poddawaliśmy je sporadycznym, lecz stale powtarzającym się bombardowaniom. Ponadto samoloty nasze przeszukiwały każdy rejon, gdzie, jak przypuszczano, tego rodzaju samoloty były produkowane. Przeszkadzało nam to w pewnym stopniu w niszczeniu zapasów benzyny, jednakże w styczniu 1945 lotnictwo nasze było tak silne i sprawne, że
Fors^_491. mogliśmy sobie na to pozwolić bez poważniejszego uszczerbku anaszych głównych zadań. W każdym razie bombardowanie ośrodków produkcji odrzutowców odniosło skutek, ponieważ Niemcom nie udało się nigdy wprowadzić dostatecznej ilości nowych samolotów, by wyrządzić nam jakiekolwiek poważniejsze szkody6.
Wywiad nasz zbierał wszelkie informacje tego rodzaju i przedstawiał mi codziennie wyniki swych obliczeń oraz odpowiednie wnioski. Meldunki wywiadu podkreślały rosnące trudności niemieckiej machiny wojennej podtrzymując we mnie i moich kolegach wiarę, że wystarczy jeszcze jedna wielka kampania, poprowadzona agresywnie na szerokim froncie, by zadać hitlerowskim Niemcom śmiertelny cios.
Ku mojemu zaskoczeniu spotkałem się jednak ze stanowczym sprzeciwem w stosunku do moich planów ze strony niektórych generałów zajmujących wysokie stanowiska w Wielkiej Brytanii.
Stosunki amerykańskiego komitetu szefów sztabów z dowódcami frontowymi były zupełnie inne niż stosunki, jakie istniały między analogicznymi instancjami w armii brytyjskiej. Amerykanie zawsze trzymali się następującej zasady: wyznaczyć dowódcy teatru działań wojennych określone zadania, dostarczyć mu odpowiednich sił, a potem możliwie jak najmniej ingerować w wykonanie planów. Teoretycznie zakładano, że dowódca na froncie lepiej zna sytuację taktyczną niż osoba przebywająca w odległości paru tysięcy mil od terenu działań; a jeśli dowódca nie osiąga pomyślnych wyników, to właściwy tryb postępowania nakazuje zastąpienie go przez innego dowódcę, a nie doradzanie, upominanie i dokuczanie.
Natomiast brytyjski komitet szefów sztabów w Londynie przez całą wojnę utrzymywał z dowódcami frontowymi najściślejszy kontakt, domagając się stałych i szczegółowych informacji o stanie wojsk, planach i sytuacji. Zwyczaj ten opierał być może, na jakichś rozsądnych podstawach, których nie znałem; gdy jednak komitet systematycznie żądał od dowódców frontowych szczegółowych informacji w sprawach ich taktycznych, ja osobiście, wychowany w tradycjach
492
armii amerykańskiej, każdorazowo doznawałem wstrząsu. Na przykład dowódca brytyjski musiał codziennie wysyłać do Londynu meldunek, zawierający takie informacje, które w naszej armii jedynie w wyjątkowych wypadkach trafiłyby wyżej aniżeli do miejscowego sztabu armii.
Jeśli o mnie chodzi, to przez cały czas wojny wysyłałem do Waszyngtonu i Londynu krótkie, codzienne meldunki sytuacyjne i wywiadowcze.
Gdy w styczniu 1945 roku zakończyłem pracę nad moim ostatecznym planem, przyjaciel mój, marszałek Brooke, w sposób nieurzędowy, lecz bardzo poważnie, wysunął duże zastrzeżenia. Kwestionował to, co nazywał planowym rozproszeniem naszych wojsk. Utrzymywał, że nie będziemy mieli nigdy dość siły, aby przeprowadzić przez Ren więcej aniżeli jedno pełnowartościowe natarcie. Uważał twobec tego, że w celu zapewnienia sobie siły dla przeprowadzenia tego rodzaju natarcia musimy w istniejącej obecnie sytuacji przejść do obrony na wszystkich innych odcinkach frontu 7.
Rozproszenie jest jednym z największych przestępstw w prowadzeniu wojny, lecz, podobnie jak to bywa z innymi uogólnieniami, znacznie ważniejsza jest umiejętność właściwego zastosowania słusznego twierdzenia aniżeli ograniczenie się do jego znajomości.
W sytuacji, jaka powstała w styczniu, Niemcy korzystali z iwdelkiego atutu w postaci umocnień na linii Zygfryda w rejonie na północ od Zagłębia Saary łącznie z samym zagłębiem. Jak długo pozwalaliśmy im pozostawać w tych fortyfikacjach, tak długo byli w stanie utrzymać znaczne odcinki długiej linii frontu stosunkowo niewielkimi siłami, koncentrując się równocześnie w wybranych miejscach do przeciwnatarć. Oznaczało to unieruchomienie znacznej części wojsk sojuszniczych w obronie; do prowadzenia działań zaczepnych pozostawała tylko ta ich część, która znajdowała się na północ od Zagłębia Ruhry. W tej jedynej strefie natarcia byliśmy w stanie zaopatrywać nie więcej niż trzydzieści pięć dywizjif>. Gdybyśmy jednak serią skoncentrowanych i potężnych ataków zniszczyli najpierw siły niemieckie znajdujące się na
forsowanie Renu
493
hód o
jednakowej wartości obronnej dla obydwu stron. Obliczaliśmy że mając w ręku zachodni brzeg Renu, będziemy mogli rzucić przeciwko Niemcom około siedemdziesięciu pięciu wzmocnionych dywizji w wielkich koncentrycznych natarciach. Natomiast pozwalając nieprzyjacielowi, znajdującemu się na południe od Zagłębia Ruhry, utrzymać się na linii Zygfryda, musielibyśmy ograniczyć się tylko do jednego uderzenia przeprowadzonego siłą około trzydziestu pięciu dywizji.
Kolejnym atutem naszego planu była możliwość osłabienia sił niemieckich, które później miały nam stawić opór przy forsowaniu bariery Renu. Ponadto skutek dośrodkowego natarcia jest zwielokrotniony, gdy wspierają je takie siły lotnictwa, jakimi dysponowaliśmy .w Europie w pierwszych miesiącach 1945 roku. Wykorzystując je mogliśmy uniemożliwić nieprzyjacielowi swobodne przerzucanie wojsk przeciwko którejkolwiek z nacierających kolumn, mogliśmy również całość naszego lotnictwa użyć do wsparcia naszej ofensywy w doiwiol-nie obranym rejonie.
Usilnie tłumaczyłem marszałkowi Brooke'owi, że daleki jestem od chęci rozproszenia naszych sił, lecz prowadzę kampanię w ten sposób, by w chwili gdy będziemy gotowi do rozpoczęcia ostatecznej inwazji na Niemcy na wschodnim brzegu Renu, móc rzucić na nieprzyjaciela potężne siły, zdolne w krótkim czasie doprowadzić do jego całkowitego załamania. Docierając do Renu na całej jego długości osiągaliśmy gwałtowny wzrost tej części sił sojuszniczych, które można było użyć do działań zaczepnych a to było decydującym czynnikiem.
Nie udało mi się całkowicie przekonać Brooke'a. "Pragnąłbym - - powiedział - - by 12 Grupa Armii rozwinęła się na północ od Zagłębia Ruhry tak, by wojska brytyjskie znalazły się w środku ugrupowania" sugerując tym samym, że przy opracowywaniu planów kierowałem się względami nacjonalistycznymi.
Odpowiedziałem na to: "Zapewniam pana, że równie mało zależy mi na tym, aby Amerykanie ginęli w wirze najcięższych
494 Krucjata w Europie
walk, jak na tym, aby cały ciężar strat przypadł w udziale Brytyjczykom. Wzmocniłem grupę armii Montgomery'ego armią amerykańską w pełnym składzie, ponieważ tylko w ten sposób mogę stworzyć na północ od Ruhry siłę, którą uważam za niezbędną dla szybkiego wykonania mych planów. Żadnego planu nie układałem z myślą o tym, komu osobiście lub jakiemu narodowi przypadnie w udziale sława, muszę panu bowiem powiedzieć, że, moim zdaniem, nie ma takiej sławy zdobytej w bitwie, która byłaby warta krwi za nią przelanej".
Marszałek Brooke wyraził nadzieję, że sprawy ułożą się po mojej myśli. Jednak widać było, że miał wątpliwości, czy aliantom uda się zniszczyć armie niemieckie na zachód od Renu serią potężnych uderzeń.
W tym samym czasie podsunięto mi ponownie myśl powołania dowódcy sił lądowych, bezpośrednio podporządkowanego naczelnemu dowództwu. Podobnie jak dawniej propozycję tę Oidrzuciłem. Byłem przekonań}', że nasz plan zupełnego rozbicia Niemców jest najlepszy ze wszystkich, które można było obmyślić. Zupełnie niezależnie od tego, że uważałem proponowaną zmianę za niepotrzebną i nieudolną, byłem zdecydowany nie dopuścić do jakiejkolwiek ingerencji mogącej przeszkodzić ścisłej i szybkiej realizacji planów9.
Na początku stycznia dowiedziałem się, że prezydent i premier oraz ich sztaby mają ponownie spotkać się z generalissi-musem Stalinem tym razem .w Jałcie. Generał Marshall przyjechał do Europy sam, wobec czego zorganizowałem tajne spotkanie z nim w Marsylii. Wyjechałem tam 25 stycznia. W długiej rozmowie wymieniliśmy poglądy na sytuację.
W Waszyngtonie dochodziły go głosy o niezadowoleniu sztabu brytyjskiego z naszych planów; słyszał również o propozycji mianowania dowódcy wojsk lądowych. Przedstawiłem mu całą sprawę i szczegółowo nakreśliłem wszystkie posunięcia, które miały doprowadzić do pokonania Niemców. Zgadzał się ze mną pod każdym względem 10.
W tym czasie jednak popełniliśmy jedną pomyłkę w naszych obliczeniach. Wynikła ona z błędnej informacji technicznej. Wojska inżynieryjne przeprowadziły studium Renu, opierając
495
się mi
na statystykach obejmujących długi okres. Zameldowano że według wszelkiego prawdopodobieństwa nie będzie nożna sforsować rzeki przed l maja, i to z tak głębokim przekonaniem, że pogodziłem się z koniecznością opóźnienia terminu i zamierzałem rozpocząć nasze wielkie natarcie poprzez rzekę mniej więcej w podanym terminie. Nie wpływało to oczywiście na nasze plany, które musieliśmy zrealizować przed sforsowaniem rzeki. Instrukcje techniczne w tej sprawie zostały później poważnie zmienione. Stwierdziliśmy, że można było sforsować rzekę, wybudować mosty i zapewnić zaopatrzenie wojsk na wschodnim brzegu na długo przed pierwszym maja. Generał Marshall tak dalece był przekonany o słuszności naszego planu, że zaproponował, bym wysłał mego szefa sztabu, generała Smitha, na Maltę, dla wzięcia udziału w konferencji, jaką mieli odbyć prezydent, premier i ich sztaby przed podróżą do Jałty. "Mogę oczywiście powiedział poprzeć pana stanowisko wyłącznie na tej zasadzie, że decyzje te wchodzą w zakres pana obowiązków. Plan pana jest jednak tak logiczny, iż sądzę, że lepiej będzie, jeśli wyśle pan generała Smitha na Maltę, a/by szczegółowo zreferował całą sprawę. Logika planu 'będzde czynnikiem przekonywającym" u. Chętnie się na to zgodziłem, wiedziałem bowiem, że przy poparciu generała Marshalla nikt nam naszych planów nie zdoła pokrzyżować.
Wątpliwości marszałka Brooke 'a były rzeczywiście wyrazem
jego przekonania. Jego wielki niepokój nie wyrastał z mało-
tkowiych przesłanek. Przekonałem się o tym w kilka tygodni
Później, gdy zakończyliśmy likwidację armii niemieckich na
chód od Renu. Brooke stał ze mną na brzegu rzeki przyglą-
dać się przeprawie 9 armii i 21 Grupy Armii. Zwrócił się
'zas do mnie i powiedział: "Dziękuję Bogu, Ike, że uparł
an przy Swomi pianie. Miał pan zupełną rację i przykro
mje obawy przed rozproszeniem przysporzyły panu
ień. Niemcy są teraz pobici. To już tylko kwestia czasu,
tcą broń. Chwała Bogu, że się pan uparł przy swoim" 12.
nat operacyjny pierwszej fazy naszego planu strate-
zniszczenia niemieckich wojsk na zachód od
496
Krucjata w Europie
Renu obejmował trzy wielkie uderzenia. Pierwsze miała przeprowadzić 21 Grupa Armii na północnym skrzydle; drugie grupa Bradleya w centrum, wreszcie trzecie dośrod-kowe natarcie Bradleya i Deversa miało na celu zlikwidowanie załogi nieprzyjacielskiej w Zagłębiu Saary.
Gdy 16 stycznia 1945 roku l i 3 armia połączyły swe siły pod Houffalize, Monitgomery powrócił do przygotowania pierwszego z trzech uderzeń 13. Na zachód od Renu linia Zygfryda ciągnęła się w kierunku południowym od miejsca, w którym Moza wpadała do Renu, obejmując linię obrony Zagłębia Saary. Bezpośrednio na południe od zagłębia kilka jednostek niemieckich pozostawało na równinie alzackiej, dalej zaś na południe nękał nas kocioł kolmarski.
W styczniu, po wycofaniu się Niemców z ich zakończonej katasitrofą awantury w Ardenach, ponownie zwróciłem uwagę na Kolmar. Istnienie tej niemieckiej pozycji na czułym odcinku naszego frontu zawsze mnie irytowało i postanowiłem niezwłocznie ją zlikwidować. 20 stycznia francuska l armia rozpoczęła natarcie, jednakże na skutek złej pogody postępy były nieznaczne. Kocioł trzymały w okrążeniu dwa francuskie korpusy, chcąc jednak raz na zawsze pozbyć się tego kłopotu dałem Deversowi dodatkowe siły, tak aby mógł wesprzeć Francuzów amerykańskim korpusem w pełnym składzie czterech dywizji. Wyznaczył on do tego zadania XXI korpus generała majora Franka W. Milburna w składzie 3, 28 d 75 dywizji piechoty oraz francuską 5 dywizję pancerną. Do strefy XXI korpusu wprowadzono później również 12 dywizję pancerną i francuską 2 dywizję pancerną. Francuzi i Amerykanie uderzyli równocześnie, przy czym korpus amerykański prowadził natarcie. Obrona niemiecka szybko się rozpadła. 3 lutego Kolmar skapitulował, a przed upływem tygodnia wszyscy Niemcy, którym udało się wymknąć z tego rejonu, zostali zepchnięci za rzekę. Nieprzyjaciel stracił w tej operacji ponad 22 tysiące żołnierzy oraz dużą ilość sprzętu 14.
Pierwsze natarcie w planowanej kampanii przeciwko wojskom niemieckim na zachód od Renu miała przeprowadzić armia kanadyjska wchodząca w skład 21 Grupy Armii oraz
497
erykańska 9 armia oddana chwilowo pod rozkazy Montgo-ery'ego. Kanadyjczycy mieli nacierać na południu i południowym wschodzie poprzez Może, podczas gdy 9 armia Sim-na miała przeskoczyć rzekę Roer i posuwać się na północny wschód. Tego rodzaju dośrodkowe uderzenie zmusiłoby broniące się wojska do pospiesznego cofnięcia się z powrotem na
linię Renu.
W rejonie tym znajdowało się kilka najlepszych jednostek, jakie jeszcze pozostały nieprzyjacielowi, między innymi l armia spadochronowa, złożona z doskonale wyszkolonych i wytrzymałych jednostek. Dodatkową, trudność na froncie Simpsona stanawdł fakt, że nieprzyjaciel wciąż jeszcze trzymał zapory wodne na rzece Roer, dzięki którym mógł przeszkodzić jej forsowaniu. Bradley wydał więc l armii Hodgesa rozkaz możliwie szybkiego zdobycia tych zapór i 4 lutego V korpus rozpoczął natarcie. Po ciężkich walkach l armia zdobyła je w dniu 10 lutego. Na tym jednak nasze kłopoty z zaporami nie ustały, Niemcy zablokowali bowiem śluzy w taki sposób, że jeszcze przez kilka dni wody rzeki były spiętrzone 15.
Rozpoczynając przygotowania do natarcia Montgomery pragnął oczywiście, by amerykańska 9 armia osiągnęła maksymalną siłę. Zaproponował, bym dał Bradleyowi rozkaz przerwania natarcia prowadzonego przez l i 3 armię w rejonie Ardenów, co pozwoliłoby zachować oddziały do silniejszej koncentracji na północy. Nie zgodziłem się na to. Byłem pewny, że nieustanne ataki w Ardenach odciągną wojska nieprzyjaciela od północnego odcinka, a co ważniejsze, bardzo zależało mi na tym, by w rejonie Ardenów przesunąć front amerykański do przodu. W ten sposób, w chwili rozpoczęcia wielkich ostatecznych natarć, oddziały nasze zajmowałyby doskonałe pozycje wyjściowe. Moim zdaniem, osiągnięcie tej linii w niczym nie przeszkadzało reorganizacji 9 armii.
Uzgodniłem z Montgomery'm termin rozpoczęcia natarcia. Początkowo chcieliśmy przeprowadzić równoczesne uderzenie Kanadyjczyków i Amerykanów, którzy mogli być gotowi na 10 lutego. Obaj jednak z Montgomery'm doszliśmy do wniosku, ze rozsądniej będzie przeczekać, aż wody rzeki Roer opadną.
32 ~ Krucjata w Europie
Krucjata w Europi
Zgodziłem się wobec tego na propozycję Montgomery'ego, by Kanadyjczycy natarli możliwie najszybciej, nawet gdyby doszło do dwutygodniowej lulb dłuższej przerwy, zanim armia amerykańska mogłaby się włączyć do tej operacji16.
Armia kanadyjska ruszyła 8 lutego. Początkowo odnosiła sukcesy, wkrótce jednak ugrzęzła w bagnach, jakie powstały w wyniku powodzi, i natknęła się na poważny opór. Postępy były powolne i pociągały za sobą znaczne straty, w miarę zaś jak Niemcy ściągali swe wojska z rzeki Roer na kierunek natarcia Kanadyjczyków, opór stawał się coraz silniejszy. Mont-gomery nie przejmował się zbytnio przesunięciem niemieckiego punktu ciężkości, ponieważ można było się spodziewać, że dzięki temu, z chwilą gdy Amerykanie rozpoczną natarcie, będą się posuwali w szybkim tempie 17.
Przeprowadziłem w tym czasie inspekcję 9 armii generała Sknpsoaia i stwierdziłem, że nastroje są doskonałe, armia zaś dobrze przygotowana do natarcia. Nigdy nie zauważyłem, by Simpson popełnił jakikolwiek błąd na stanowisku dowódcy armii. Po wojnie dowiedziałem się, że od kilku lat cierpiał na poważne dolegliwości żołądkowe, nie podejrzewałbym jednak tego nigdy w czasie trwania walk. Energiczny, inteligentny i utalentowany, był typem dowódcy, na jakiego zasługują amerykańscy żołnierze. Biorąc pod uwagę jego wspaniałą służbę, należy żałować, że wkrótce po wojnie zły stan zdrowia zmusił go do przejścia w stan spoczynku przed zdobyciem czwartej gwiazdki generała armii, na którą sobie tak niewątpliwie zasłużył.
Armia Simpsona składała się z trzech korpusów. Na lewym skrzydle znajdował się XVI korpus pod dowództwem generała majora J. B. Andersona, na prawym XIX korpus generała majora Raymonda S. McLaina. McLain był oficerem Gwardii Narodowej, który rozpoczął wojnę w stopniu generała brygady na stanowisku dowódcy artylerii 45 dywizji. Później, w czasie ciężkich walk, jakie nastąpiły po dokonaniu przełamania pod koniec czerwca, objął on 90 dywizję. Dowodził nią tak wspaniale, że gdy generał Corlett, dowódca XIX korpusu zapadł na zdrowiu, McLain awansował na stanowisko dowódcy kor-
. ri
Akwizgran'...,
LuksemburgO
-' . **' " s.
ł_ s
Wormacja kaiserslaułe
OPERACJA ZACZEPNA NA ZACHODNIM BRZEGU RENU
UHpr;f>nir> anierykańsko-brytyjskc
._ Uderzenie ari\erykansko-bryty|SKo (1 ) kanadyjskie na północnym skrzydle
V-V/ Q l..... i -, _
8 luty - 13 marca
Natarcie 12 Grupy Armii amerykan skiej w centrum 23 luty-10 marca
Natarcie 3 i 7 armii amerykańskie na wybrzuszenie Zagłębia Saaiy - 25 marca
500
Krucjata w
pusu. W centrum armii Simpsona znajdował się XIII korpus pod dowództwem generała majora Alvana C. Gillenia, Jr. w
Przez kilka dni po natarciu Kanadyjczykowi na północy Amerykanie niewiele mieli do roboty poza obserwacją rzeki i przygotowaniem się do uderzenia, gdy tylko wody opadną i pozwolą na jej przekroczenie. Stało się to możliwe w dwa tygodnie po natarciu kanadyjskich oddziałów generała Crerara. Simpson wyznaczył natarcie Amerykanów na dzień 23 lutego w godzinach porannych.
Po uprzednim gwałtownym bombardowaniu 9 armia wyruszyła zgodnie z terminem i sforsowała rzekę. Oddziały napotykały początkowo wielkie trudności, przede wszystkim ze względu na ogień artylerii nieprzyjacielskiej skierowany na nasze mosty pontonowe i na zniszczenia w mieście Julich, spowodowane bombardowaniem naszej artylerii i lotnictwa. Nacierające jednostki musiały przejść przez to miasto, po to zaś, by pojazdy mogły się przedostać, trzeba było sprowadzić buldożery dla utorowania drogi przez rumowiska. 29 dywizja generała majora Charlesa Gerhardta, która miała za sobą desant w Normandii w czerwcu ubiegłego roku, spisała się doskonale, podobnie jak 30, 102 i 84 dywizja, również biorące udział w pierwszym rzucie natarcia. Dywizjami tymi dowodzili generałowie majorowie: Leland S. Hoibbs, Frank A. Keating i Aleksander R. Bolling. Mimo przeszkód wojska Simpsona czyniły dobre postępy, częściowo dzięki temu, że uprzednio już Niemcy przerzucili swe siły z tego kierunku na front kanadyjski. W ciągu niespełna tygodnia 9 armia zdobyła Munchen-Glad-bach. Było to największe niemieckie miasto, jakie do tej pory udało nam się zdobyć.
Wkraczając wraz z Simpsonem do miasta, wkrótce po jego zdobyciu, zobaczyłem po raz pierwszy samolot odrzutowy. Był to niemiecki myśliwiec lecący na dużej wysokości. Wszystkie działa przeciwlotnicze w tym rejonie otworzyły natychmiast intensywny ogień i po paru sekundach odłamki pocisków zaczęły spadać wokół nas/_Po raz pierwszy i jedyny iw czasie całej wojny nałożyłem stalowy hełm. Nie miałem innego wyboru, chyba żebym zatrzymał "jeepa" i skrył się pod nim.
Renu
501
W Afryce jeden z naszych najlepszych oficerów został tak -'eżko ranny odłamkiem, że przebywał w szpitalu ponad rok. Na szczęście samolot nieprzyjacielski czuł się widocznie niezbyt pewnie i szybko odleciał.
Wojska niemieckie w tym rejonie zaczęły oibecnie odczuwać skutki potężnego dośrodkowego natarcia i przeszły do odwrotu w kierunku Renu. 3 marca XVI korpus na lewym skrzydle Simpsona wysunął się naprzód, połączył z Kanadyjczykami i ruszył ku rzece. Cały rejon został błyskawicznie oczyszczony. Ponieważ Niemcy bronili się w pobliżu mostów na Renie, nie udało nam się w tej bitwie wziąć do niewoli takiej ilości jeńców jak iw> późniejszych natarciach.
Po oczyszczeniu zachodniego brzegu Renu na północnym odcinku, zadaniem Montgomery'ego było przygotowanie się do szybkiego forsowania rzeki. Do operacji tej potrzebne były większe siły aniżeli te, jakimi przypuszczalnie mogła dysponować 21 Grupa Armii. Wobec tego wydałem rozkaz, by 9 armia pozostała w składzie tej grupy 19. Podczas gdy wojska te przygotowywały się do przekroczenia rzeki, wypadki na południu rozwijały się jak najpomyślniej.
23 lutego ruszyło natarcie Simpsona. Dla Bradleya, znajdującego się w centrum naszej długiej linii frontu, było to sygnałem do rozpoczęcia serii natarć. Przeprowadził je doskonale i szybko. Miał wówczas do dyspozycji dwie armie l na lewym skrzydle i 3 na prawym. Obie zdobyły w walkach, toczonych pod koniec stycznia i na początku lutego, dogodne )zycje wyjściowe. Pierwsze uderzenie, równocześnie z natar--m Simpsona, przeprowadził Hodges, wysyłając naprzód korpus stanowiący lewe skrzydło l armii Bradleya. Zada-korpusu było przede wszystkim wsparcie prawego dła Simpsona, gdy 9 armia ruszy do natarcia. Powodzenie i mogło doprowadzić do odsłonięcia prawego skrzydła * na południu, po czym VII korpus miał natychmiast '^ w prawo i uderzyć na skrzydło Niemców. Natarcie fczas podjąć pozostała część armii Hodgesa zwrócona xłowi. Jeszcze dalej na południe ruszyłby wówczas
502
Krucjata w Europ
te
do ataku Patton, aby odciąć i okrążyć Niemców oraz wziąć ich do niewoli lub zlikwidować na miejscu 20.
Wszystko szło 'dokładnie jak w zegarku. Już wkrótce VII korpus na prawym skrzydle Simpsona mógł rozpocząć ataki w kierunku południowym, a od tej chwili sukcesy towarzyszyły nam na całym froncie.
VII korpus najpierw przełamał silny opór w pobliżu kanara Erft i w dalszym ciągu zrobił tak wybitne postępy, że 5 marca znalazł się na przedmieściach Kolonii. Sądziliśmy, że miasto to, podobnie jak Akwizgran, będzie uporczywie bronione, pospiesznie jednak przeszkolone i zaskoczone oddziały broniące miasta nie dorównywały tym, jakie napotkaliśmy w uprzednich fazach kampanii. 7 marca po południu Collins zajął całe miasto. Przypuszczaliśmy, że korpus jego zaangażowany będzie w ciężkich walkach oblężniczych przez kilka dni, w wyniku jednak szybkiego zdobycia miasta uzyskaliśmy dodatkowe dywizje, których użyliśmy do wykorzystania zwycięstw osiągniętych na południu 21.
Podczas gdy VII korpus Collinsa robił tak wielkie postępy, Hodges rzucił III i V korpus na południowy wschód w kierunku Renu. 7 marca III korpus dotarł do rzeki pod miastem Remagen. Znalazł tu jedną z owych .wspaniałych okazji wojennych, które przy szybkim i stanowczym wykorzystaniu wywierają olbrzymi wpływ na późniejsze operacje. Nacierający Amerykanie stwierdzili, że most Ludendorffa na Renie pod Remagen jest nienaruszony.
Niemcy przygotowali się oczywiście zawczasu do zniszczenia mostów na Renie, a most Ludendorffa nie był jedyny. Ale postępy wojsk amerykańskich były tak błyskawiczne, a popłoch wśród wojsk nieprzyjacielskich tak wielki, że oddział, którego zadaniem było odpalenie przygotowanych ładunków, uległ panice i zupełnie stracił orientację. Żołnierze niemieccy nie mogli widocznie uwierzyć, że nadciągnęły poważne siły amerykańskie i prawdopodobnie uważali, że należy wstrzymać się ze zburzeniem mostu, aby umożliwić odwrót głównym siłom niemieckim pozostającym jeszcze po zachodniej stronie rzeki.
7 marca 1945 r.
10 20 30 40 mil
3 arm
O amerykońska^JDaun Prum
9 dywizja pancerna pod dowództwem generała Leonarda nacierała w kierunku mostu. Dzielny oddział, wchodzący w skład zgrupowania bojowego "B" generała brygady Williarna M. Hoge'a, bez wahania wpadł w ostatniej chwili na most i ochronił go przed zupełnym zniszczeniem, mimo że jeden mały ładunek został odpalony 22.
Zameldowano o tym Bradleyowi. W chwili gdy wiadomość ta nadeszła, w sztabie Bradleya znajdował się przypadkowo jeden z oficerów sztabu naczelnego dowództwa. Natychmiast omówiono sprawę ilości jednostek, które należałoby pchnąć przez most. Gdyby siły mające utworzyć przyczółek były zbyt małe, to zostałby on zlikwidowany przez pospiesznie skoncentrowane oddziały niemieckie na wschodnim brzegu rzeki. L drugiej strony Bradley zdawał sobie sprawę, że przerzucenie iżych sił mogłoby kolidować z dalszą realizacją mojego pod-
504 Krucjata wEuropje
stawowego planu. Bradley natychmiast połączył się ze mną telefonicznie.
Jadłem właśnie obdad w mojej kwaterze głównej w Reims z dowódcami korpusów i dywizji amerykańskich wojsk desan-towo-po wietrznych. Gdy Bradley zameldował mi, że mamy stały most na Renie, ledwie wierzyłem uszom. Często rozmawiałem z nim o takiej możliwości, ale nigdy na nią nie liczyłem, traktując ją jako coś bardzo nierealnego.
Zacząłem prawie krzyczeć przez telefon:
Ile jednostek ma pan w pobliżu, by przerzucić przez rzekę?
Mam ponad cztery dwizje powiedział ale zadzwoniłem do pana, by upewnić się, że przerzucenie ich nie pokrzyżuje pana planów.
Dobra, Brad odpowiedziałem spodziewaliśmy się, że właśnie tyle dywizji zablokuje nam Kolonia, a teraz są one wolne. Bierz się pan do roboty i przerzuć natychmiast co najmniej pięć dywizji oraz wszystko, czego trzeba, by zabezpieczyć naszą zdobycz.
W odpowiedzi jego przebijała wyraźna nuta radości:
Tak właśnie chciałem zrobić, ale ktoś tu wspomniał, że mogłoby to zepsuć panu plany, chciałem wobec tego sprawę uzgodnić.
Była to dla mnie jedna z najszczęśliwszych chwil podczas całej wojny. Duże sukcesy na wojnie przewiduje się zazwyczaj kilka dni lub tygodni przed ich osiągnięciem. Gdy w końcu stają się faktem, wyższe szczeble dowodzenia i sztaby nie myślą już o nich i są zaabsorbowane planami na przyszłość. To, co się teraz zdarzyło, było zupełnie nie przewidziane. Przekroczyliśmy Ren po stałym moście. Przebiliśmy się przez historyczną zaporę obronną strzegącą serca Niemiec. Wydawało się nam, że ostateczne pokonanie nieprzyjaciela, które, jak to od dawna obliczaliśmy, miało nastąpić w wyniku wiosennej i letniej kampanii 1945 roku, stało już u progu.
Entuzjazm mój udzielił się gościom siedzącym przy obiedzie. Byli wśród nich doświadczeni uczestnicy udanych desantów i ciężkich walk w różnych sytuacjach. Wszyscy jedno-
505
ślnie przepowiadali szybki i szczęśliwy koniec wojny. Je-pewny, że od tej chwili każdy z nich wszedł do walki z entuzjazmem i zapałem, będącymi wynikiem pewności bliskiego i druzgocącego zwycięstwa.
Do 9 marca l armia pogłębiła przyczółek remageński do trzech mil. Minęło dość dużo czasu, zanim nieprzyjaciel ochłonął z zaskoczenia i opanował zamieszanie, a gdy zdołał już ściągnąć posiłki przeciwko naszym oddziałom na przyczółku, byliśmy zbyt silni, by obawiać się klęski. Nieprzyjaciel nacierał jak zwykle częściami sił wprowadzając do boju każdą jednostkę natychmiast po jej przybyciu na miejsce. Ale tego rodzaju słabe posunięcia taktyczne nie mogły nam przeszkodzić w stałym rozszerzaniu zdobytego przyczółka.
Od dnia, w którym przekroczyliśmy rzekę, nieprzyjaciel czynił rozpaczliwe próby zniszczenia mostu Ludendorffa; ciężka artyleria otworzyła ogień, a lotnictwo niemieckie rzuciło (wszystkie swe samoloty do ataków bombowych na most. Nie przyniosło to jednak natychmiastowych sukcesów i nieprzerwany potok naszych oddziałów w dalszym ciągu płynął przez most. Niemniej jednak równocześnie przerzuciliśmy przez rzekę pontonowe mosty Treadwaya.
Most Treadwaya należał do naszego najlepszego wyposażenia wytrzymywał ciężar sprzętu wojskowego, stosunkowo łatwo można go było przewozić i szybko zmontować. Generał Collins przeprowadziwszy swój VII korpus przez rzekę pragnął oczywiście możliwie jak najszybciej przerzucić mosty pontonowe. Wezwał dowódcę saperów, pułkownika Masona J. Younga i powiedział:
Young, sądzę, że może pan przerzucić most przez tę rzekę w ciągu 12 godzin. Jaką chce pan nagrodę za zrobienie tego w krótszym czasie?
Young zastanowił się chwilkę i odpowiedział:
^ie chcę niczego, ale jeśli może pan obiecać moim żołnierzom kilka skrzynek szampana, to na pewno postaramy się to zrobić.
Dobrze powiedział Collins dostarczę szampana, jeśli Wje mi pan most w czasie krótszym niż 12 godzin.
506
Krucjata w Europie
W ciągu 10 godzin i 11 minut most długości 330 jardów był gotowi i pierwszy ładunek przerzucony został przez rzekę ^. Collins z radością wywiązał się z zobowiązania. Słyszałem, że nawet ten zaszczytny rekord został później pobity.
Nieustanne wysiłki Niemców osłabiły w końcu most Luden-dorffa. Po pięciu dniach, gdy mosty pontonowe były już w stanie zaspokoić nasze zapotrzebowanie po drugiej strome rzeki, zrezygnowaliśmy z niego. Pomimo to amerykańscy saperzy uparcie pracowali nad wzmocnieniem osłabionych przęseł, tak aby nadawał się do użytku w przyszłości. Nie udało im się to jednak. 17 marca środkowe przęsło to właśnie, które Niemcy uszkodzili przy nieudanej próbie wysadzenia mostu w dniu 7 marca wpadło do rzeki. Porwało ono ze sobą kilku naszych wspaniałych saperów i nie wszystkich udało się wyratować z lodowatych wód rzeki24.
Przeprowadzona na początku marca przez pięć dywizji operacja dywersyjna w celu zdobycia przyczółka remageńskiego nie wpłynęła na zmianę naszych planów i nie przeszkodziła nam w zlikwidowaniu armii niemieckich na północ od Mozeli. W lutym 3 armia cały miesiąc przygotowywała się do natarcia w kierunku Renu. VIII korpus Middletona posuwał się w kierunku wschodnim, aż za Prum, a XII korpus Eddy'ego zajął Bitburg i dotarł do rzeki Kyll. XX korpus pod dowództwem generała Walkera zlikwidował do 23 lutego opór w trójkącie SaaraMozela i zdobył przyczółek za rzeką Saarą. 2 marca przełamana została linia Zygfryda i zdobyty Trewir. W dwa dni później XII korpus opanował przyczółek za rzeką Kyll25.
Było to sygnałem do rozpoczęcia głównego natarciaT3 armii. VIII korpus nacierał w kierunku północno-wschodnim i przeła-
**.-,
mując opór niemiecki dotarł 9 marca do Andernach na Renie, gdzie wkrótce połączył się z l armią. Równocześnie XII korpus ruszył do natarcia na północny-wschód wzdłuż północnego brzegu Mozeli i 10 marca dotarł do Renu. Oba korpusy zdobyły wielkie ilości zapasów i ekwipunku nieprzyjacielskiego, a gdy ich oddziały czołowe połączyły się nad Renem, okrążyły całe zgrupowania bojowe nieprzyjaciela 26.
forsowanie Renu
507
a l i 3 armii zakończyły drugi etap ne] i^wma^ niemieckich sił na zachód od Renu. oozostała jedynie wielka załoga nieprzyjacielska w Za-, h-t S^ Y Oddziały te rozmieszczone były w olbrzymim fiacie którego podstawę stanowił Ren, boki zaś przecinały trójkącie, ktor 8^" Q ^ ^ na zachóćL Pómocny bok
Iia Mozela, południowy zaś - jeden z najlepiej odcinków linii Zygfryda. Spoglądając wstecz, 'ego Niemcy, w obliczu zupełnej kata-h armii na północ od Mozeli, nie zaczęli ćTwych sił z Zagłębia Saary, aby usunąć je pozycji i użyć do obrony Renu.
Nieraz luz w poprzednich kampaniach, byliśmy świadkami tego rodzaju' postępowania, które -wydawało nam się zupełną głupotą taktyczną. Osobiście byłem zdania, że przyczyny należy siP doszukiwać w kompleksie zdobywcy w stracnu, ze ustąpienie chociażby piędzi zdobytego terenu odsłoni przegniłe podstawy, na których wybudowany został mit;..mezwj^ ności. Niektórzy członkowie mego sztabu sądzili, ze na ciecyzj, Niemców wpłynęła wiara w siłę obronną Mozeli i linii Zygfryda. Ponadto nieprzyjaciel nie znał prawdopodobnie siły 7 armii znajdującej się na południe od wybrzuszenia Saary. Podobne względy świadczyłyby o żałosnej głupocie niektórych niemieckich dowódców i sztabów. Jednakże gdy mieli oni swobodę działania, zbyt często wykazywali swe możliwości, abym mógł uwierzyć, że pozostawienie oddziałów na eksponowanych pozycjach było decyzją wojskowych wskazywało to raczej na "intuicję" Hitlera.
Podczas pierwszych dwóch aktów rozgrywającego się przez cały miesiąc dramatu na zachód od Renu zażądałem, aby grupa armii Deversa, poza działaniami związanymi z likwidacją kotła kolmarskiego, ograniczyła się w zasadzie do obrony. Przez ten czas w niezwykły sposób powiększyliśmy amerykańską 7 armię pod dowództwem generała Patcha do czternastu dywizji, nie licząc jednej dywizji francuskiej, a mianowicie 3 dywizji algierskiej. Scena była przygotowana do rozegrania trzeciego aktu.
508
Krucjata w Europie
Bradley szykował się spokojnie do uderzenia u wierzchołka trójkąta i u jego północnej podstawy. Devers gotów był do ciosu w południowy bok trójkąta.
Plan przewidywał, że amerykańska 7 armia dokona potężnego uderzenia w kierunku Wormacji. Miała ona przełamać linię Zygfryda i zdobyć przyczółek za Renem. Bradley miał poprowadzić natarcie przez dolne odnogi Mozeli i wbić się głęboko na tyły wojsk nieprzyjacielskich, znajdujących się przed frontem 7 armii. Spodziewaliśmy się, że .w ten sposób, dzięki koncentrycznym natarciom, odetniemy wojska niemieckie i uniemożliwimy im odwrót za Ren. Równocześnie z tymi dwoma atakami u podstawy wybrzuszenia prawe skrzydło 3 armii miało uderzyć na jego wierzchołek27.
Naitarcie rozpoczęło się 15 marca. Uderzenie z południa i ze wschodu natrafiło na stanowczy opór silnych pasów obrony nieprzyjaciela, lecz roziwdjało się tak pomyślnie, że zdawało się, iż ściągnęło na siebie całą uwagę Niemców. Zwiększyło to znacznie skuteczność natarcia XII korpusu poprzez dolną Mozelę. Korpus zaczął forsować rzekę 14 marca; przez cały czas trwania operacji nie spotkał poważnego i zorganizowanego oporu, być może dlatego, że Niemcy spodziewali się uderzenia korpusu na północ w dół Renu dla połączenia się z wojskami znajdującymi się na wschód od rzeki na przyczółku remageńskim. W każdym razie nieprzyjaciel był zupełnie zaskoczony tym, że XII korpus rzucił się prosto na południe, dokonując jednego z najbardziej dramatycznych uderzeń w (Wojnie i wdzierając się głęboko w serce pozycji obronnych Zagłębia Saary 28.
Sytuacja nieprzyjaciela stała się wkrótce beznadziejna. Amerykanie wdzierali się do wybrzuszenia ze wszystkich stron, podczas gdy XII korpus Eddy'ego skutecznie blokował niemal wszystkie możiliwe drogi odwrotu. Patton nie zatrzymał się nawet wtedy, gdy wojska jego dotarły do Renu, lecz przerzucił przez rzekę 5 dywizję generała Stafforda Le R. Iriwdna bez jakichkolwiek przygotowań. Straty Irwina były minimadne. 23 marca dywizja jego mocno się usadowiła na drugim przyczółku aliantów29.
TRÓJKĄT SAARA-PALATYNAT
,3-25 ma r co 1945 r.
10 20 .30JO--------50 m
Kreuzn Oppenhei
------_^__^
weibruckeTT--------Germershe
c - . i baareguemines
510
Krucjata w Ł1urop{6
Oczyszczanie Saary zostało szybko zakończone i 25 marca na zachód od Renu ustał wszelki zorganizowany opór.
Wszystkie te operacje zostały przeprowadzone według znanego już teraz schematu współdziałania lotnictwa z (wojskami lądowymi. Nasze potężne lotnictwo panowało nad rozległymi terenami i masowo atakowało ważne cele, paraliżując niemal zupełnie ruchy oddziałów niemieckich i niszcząc olbrzymie ilości niezbędnego zaopatrzenia i ekwipunku. Pogoda co prawda nie była idealna dla operacji powietrznych, ale nie tak zła, by uniemożliwić działania lotnicze.
W dniu rocznicy urodzin Waszyngtona lotnictwo aliantów przeprowadziło operację na olbrzymią skalę wyjątkową nawet w terenie, w którym ilość lotów dochodziła czasami w ciągu jednego dnia do 10 000. Operacja otrzymała nazwę "Clarton", a zadaniem jej było wymierzenie gigantycznego ciosu w system transportowy Niemiec, przy czym cele obrano w ten sposób, aby wyrządzić możliwie jak najwięcej szkód i jak najbardziej opóźnić ich naprawienie. Dziewięć tysięcy samolotów z baz w Anglii, Francji, Włoch, Belgii i Holandii wzięło udział w tym ataku. Cele mieściły się w każdym niemal ważnym rejonie Niemiec. Reakcja Luftwaffe była słaba; prawdopodobnie nie mogła ona zorganizować skutecznej obrony ze względu na rozmiary ciosu. Ta najlepiej pomyślana i najbardziej udana operacja była jednym z najważniejszych wydarzeń długiej kampanii lotniczej, mającej na celu zniszczenie niemieckiego potencjału wojennego.
Jedną z cech charakterystycznych kampanii prowadzonej pod koniec zimy była niezwykła zgodność działań z opracowanym planem. W wielkiej operacji, w której biorą udział tak wielkie ilości wojsk na tak rozległym froncie, reakcja nieprzyjaciela i nieprzewidziane wypadki zmuszają zazwyczaj do stałego wprowadzania poprawek do planu. Tym razem było inaczej. Precyzja była przede wszystkim zasługą potęgi lotnictwa i wojsk lądowych; po drugie, zawdzięczaliśmy ją walorom bojowym oddziałów i talentom dowódców plutonów, batalionów i dywizji; po trzecie wreszcie coraz większemu zniechęceniu, zaskoczeniu i zamieszaniu w szeregach nieprzyjaciela. Cenę,
forsowanie Renu
511
jaką zapłaciliśmy za bitwę o wybrzuszenie, Hitler spłacił nam częściowo katastrofalnymi klęskami poniesionymi w lutym i ,w marcu 1945 roku.
Idąc do boju wszystkie oddziały otrzymały rozkaz chwytania przy każdej okazji przyczółków za Renem i wszystkie nastawione były na możliwość zagarnięcia trwałego mostu. Szczęśliwy przypadek pod Remagen przyspieszył klęskę Niemiec, nie miał jednak wpływu na przebieg bitew, które toczyły się w tym czasie na zachód od Renu.
Jedną dobrą zmianę w planach wyprowadziliśmy w czasie bitwy w Zagłębiu Saary. Rozgraniczenie pomiędzy grupami armii Bradleya i Deversa przebiegało bezpośrednio przez pole bitwy. Zrobiliśmy to celowo, aby wykorzystać na tym umocnionym terenie pełną siłę 7 i 3 armii. Przebieg bitwy pozwolił skierować 3 armię Pat tona na cele w strefie 7 armii Patcha, którymi Devers nie mógł się zająć. Ponieważ przypadkowo znajdowałem się właśnie na miejscu, pozwoliłem na dokonanie odpowiednich zmian w rozgraniczeniu stref, kładąc nacisk na ścisłą łączność pomiędzy armiami. Pociągnęło to za sobą konieczność przeniesienia jednej dywizji pancernej z 7 armii cło 3 30. To, że zmiana była tak drobna, świadczyło, jak dokładnie sztaby obliczyły wszelkie możliwości.
W ciągu tej trwającej miesiąc kampanii braliśmy do niewoli przeciętnie 10 000 Niemców dziennie. Oznaczało to, że Pza normalnymi stratami w zabitych i rannych armia niemiecka straciła równowartość dwudziestu pełnych dywizji. Nieprzyjaciel poniósł również poważne straty w ekwipunku zaopatrzeniu oraz utracił ważne rejony przemysłowe i źródła surowców31.
Kwatermistrzostwo i administracja osiągnęły już taki stan
izacyjny, że operowanie olbrzymią ilością jeńców i zdo-
r powodowało jedynie chwilowe przeszkody w manewro-
w walce. Przeszliśmy długą drogę od czasów Tunezji,
to wziąwszy do niewoli 275 tysięcy jeńców Osi musiałem
lym żalem powiedzieć moim oficerom operacyjnym
i i Neyinsowi: "Dlaczego w żadnej uczelni sztabowej
ziano nam, co robić z ćwiercią miliona jeńców
512_______________Krucjata w Europie
tak rozlokowanych na końcu rachitycznej linii kolejowej, że nie można ich przerzucić na inne miejsce, kiedy strzeżenie ich i .wyżywienie jest tak utrudnione?"
24 marca mieliśmy już na przyczółku remageńskim całą armię amerykańską w składzie trzech pełnych korpusów, przygotowaną do uderzenia w dowolnym kierunku. Dalej na południu 3 armia pomyślnie sforsowała Ren i w całym rejonie nie było takiej siły nieprzyjacielskiej, która mogłaby przeszkodzić nam w utworzeniu przyczółków w dowolnym miejscu.
Bezpośrednio na północ od przyczółka remageńskiego płynęła rzeka Sieg, oskrzydlająca rejon Ruhry od południa. Bezpieczeństwo Zagłębia Ruhry miało tak wielkie znaczenie dla niemieckiego potencjału wojennego, że nieprzyjaciel pospiesznie skoncentrował nad tą rzeką wszystkie siły, jakie mógł ściągnąć z innych zagrożonych terenów na zachodzie, przypuszczając, że z Remagen uderzymy bezpośrednio na Zagłębie Ruhry32. W tej sytuacji Hitler uciekł się do swego starego zwyczaju wprowadzania zmian na wyższych szczeblach dowodzenia: von Rundstedt, którego zawsze uwiązaliśmy za najzdolniejszego generała niemieckiego, został odwołany i nie miał już brać udziału w wojnie. Dowodził on wojskami niemieckimi na zachodzie podczas naszego lądowania 6 czerwca. Gdy nie udało mu się zepchnąć aliantów z powrotem do morza, jak mu to Hitler nakazał, otrzymał w trzy tygodnie po lądowaniu dymisję i został zastąpiony przez von Klugego. Gdy temu z kolei nie poiwdodło się lepiej niż jego poprzednikowi, Hitler znowu postanowił przeprowadzić zmianę i powołał z powrotem von Rundstedta. Sądziliśmy wówczas, że bezpośrednią przyczyną drugiego posunięcia było przypuszczenie, że von Kluge brał udział 20 lipca w zamachu na Hitlera.
Obecnie Hitler postanowił sprowadzić z Włoch marszałka von T'
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY
UDERZENIE I OKRĄŻENIE
Podczas gdy Montgomery prowadził na północnym skrzydle pierwsze lutowe i marcowe bitwy, mające na celu zniszczenie wojsk niemieckich na zachód od Renu, z basenu śródziemnomorskiego zaczęły napływać do 21 Grupy Armii dodatkowe jednostki kanadyjskie i brytyjskie. Przegrupowanie to otrzymało nazwę operacji "Goldflake^ i objęło jeden korpus kanadyjski z Włoch oraz dywizję brytyjską z Bliskiego Wschodu. Znaczna część tych oddziałów wylądowała iw Marsylii, a trasa marszu do rejonu ich przeznaczenia na północnym skrzydle przecinała całą sieć komunikacyjną aliantów. Sztaby przeprowadziły tę trudną operację gładko i umiejętnie, tak że zaopatrzenie frontu nie zostało ani na chwilę przerwane. Toteż gdy Bradley i Devers dalej na południu zadawali ciosy, które wyzwoliły zachodni brzeg Renu, Montgomery na północy mógł iczyć na szyibkie posiłki dla zakończenia przygotowań do sforsowania rzeki.
Montgomery był mistrzem metodycznego przygotowania
wojsk do regularnego i systematycznego natarcia. W tym wy-
iku przygotowywał je niesłychanie szczegółowo, ponieważ,
* nam było wiadomo, wzdłuż frontu na północ od Zagłębia
^y nieprzyjaciel pozostawił najlepsze oddziały, łącznie
zią l armii spadochronowej.
Barcie jego zostało zaplanoiwane na froncie czterech dy-
których dwie wchodziły w skład 21 Grupy Armii, dwie
kład przydzielonej mu 9 armii. Uderzenie tych dywizji
lł desant amerykańskiej 17 dywizji desantowo-powietrz-
33 - Krucjata w Europie
514
Krucjata w Europie
nej i brytyjskiej 6 dywizji desan to wo-po wietrznej. Wojska desantowo-po wietrzne wykorzystywano zazwyczaj tak, że wprowadzano je do boju przed rozpoczęciem natarcia lądowego aby w ten sposób osiągnąć maksymalne zaskoczenie i wywołać przed rozpoczęciem bitwy zamieszanie wśród broniących się oddziałów. W danym wypadku Montgomery zamierzał odwrócić przyjęty porządek rzeczy. Postanowił sforsować rzekę pod osłoną nocy, po czym rano miał nastąpić atak desantu powietrznego. Na ogół zrzucano desant daleko za frontem nieprzyjaciela, gdzie można się było spodziewać, że opór bezpośrednio po lądowaniu będzie niewielki, pozostawiając tym samym desantowi dość czasu na zorganizowanie się, zaskoczenie sztabów, zablokowanie ruchu odwodów i spowodowanie ogólnego spustoszenia. Natomiast w tej operacji ofcie dywizje miały zostać zrzucone blisko linii frontu, tylko w takiej odległości, by nie dosięgną! ich ogień własnej artylerii. Z tych pozycji miały one zdezorganizować artylerię nieprzyjacielską i wziąć bezpośredni udział w bitwie. Poczyniono staranne przygotowania do użycia zasłon dymnych przy forsowaniu rzeki oraz zebrano dużą ilość dział dla wsparcia tej operacji1.
Ren, a zwłaszcza jego północne odcinki, stanowił potężną przeszkodę. Była to rzeka nie tylko szeroka, lecz zdradliwa. Nawet poziom wód i szybkość prądu ulegały stałej zmianie, ponieważ nieprzyjaciel mógł manipulować tamami znajdującymi się na wschodnich dopływach rzeki. Dla zapobieżenia temu niebezpieczeństwu zorganizowano specjalne oddziały zwiadowcze i ostrzegatwicze. Ze względu na charakter przeszkody forsowanie rzeki przypominało operację desantową z morza, z tą tylko różnicą, że oddziały nie nacierały z okrętów na brzeg, lecz z jednego brzegu na drugi.
Analiza warunków wskazywała na konieczność udziału marynarki. Potrzebne nam były dostatecznie duże okręty, które mogłyby przetransportować czołgi wraz z pierwszymi rzutami piechoty. Marynarka zaczęła więc przerzucać na front barki desantowe znane jako LCM i LCV (P). Przybyły one częściowo drogami wodnymi, znaczna ilość jednak wymagała transportu po drogach północnej Europy. Skonstruowano w tym celu
515
Vderzenie i okrążenie___________________________________
jalne ciągniki i okręty te długości 45, a szerokości 14 stóp udało się przewieźć lądem, aby mogły wziąć udział w natarciu. Główne siły 21 Grupy Armii obejmowały w chwili rozpoczęcia natarcia piętnaście dywizji. Wraz z dwiema dywizjami desantowo-powietrznymi i 9 armią Simpsona Montgomery dysponował tego dnia dwudziestoma dziewięcioma dywizjami i siedmioma samodzielnymi brygadami2. Ponieważ jednak musiał on osłaniać swe lewe skrzydło, ciągnące się na zachód od Renu aż do Morza Północnego, nie wszystkie jednostki mogły natychmiast uderzyć w kierunku wschodnim. Dodatkowe formacje brytyjskie z basenu śródziemnomorskiego, które miały się z nim połączyć, były w drodze.
Natarcie w nocy z 23 na 24 marca poprzedzone zostało gwałtownym przygotowaniem artyleryjskim. Na froncie dwóch dywizji amerykańskich brało w nim udział 2000 dział wszystkich typów. Wraz z generałem Simpsonem znaleźliśmy na wieży starego kościoła dogodny punkt, z którego obserwowaliśmy ogień artylerii. Ponieważ baterie rozmieszczone zostały na płaskich równinach zachodniego brzegu Renu, widoczny był każdy błysk. Huk dział nie ustawał. Równocześnie oddziały szturmowe piechoty nadciągały na brzeg rzeki i ładowały się do łodzi. Niektóre z nich odwiedziliśmy i stwierdziliśmy, że żołnierze są pełni zapału do walki. Nie ma lepszego sposobu na poprawę nastrojów od serii wielkich zwycięstw. A jednak, idąc wzdłuż szeregów, natknąłem się na jednego młodego żołnierza, milczącego i zdeprymowanego.
- Jak się czujesz, synu? zapytałem.
- Generale powiedział jestem straszliwie zdenerwowany. Przed dwoma miesiącami byłem ranny i właśnie wczoraj wróciłem ze szpitala. Wcale się dobrze nie czuję!
No tak, to stanowimy dobraną parę - - odpowiedziałem - bo i ja jestem zdenerwowany. Ale przecież natarcie to planowaliśmy już od dłuższego czasu, wszystko jest przygotowane, samoloty, działa i wojska desantowo-powietrzne po-rzebne do rozbicia Niemców. Może po prostu przespacerujemy ię razem w kierunku rzeki i to nam dobrze zrobi.
516_____________________ ______________Krucjata w Europie
Oh nie, generale powiedział chciałem powiedzieć że byłem zdenerwowany, ale to mi przeszło. Tu wcale nie jest tak strasznie.
A ja wiedziałem już, co on ma na myśli.
Nasze przygotowania do sforsowania rzeki na północ od Zagłębia Ruhry były tak przemyślane i dokładne, że nieprzyjaciel wiedział, co go czeka. Przewidywaliśmy silny opór, ponieważ jedynymi elementami zaskoczenia, na jakie mogliśmy liczyć, był termin i siła natarcia. Sądziliśmy zwłaszcza, że nieprzyjaciel przygotuje większą ilość dział wstrzelanych do rzeki i wschodnich jej brzegów i że ogniem artylerii będzie próbował zatrzymać nasze wojska na samym brzegu.
Nie napotkaliśmy jednak tego rodzaju oporu. Straty obu amerykańskich dywizji, 30 i 79, które nacierały na froncie 9 armii, wyniosły w ciągu całej operacji tylko trzydziestu jeden żołnierzy. Dywizjami dowodził generał Anderson z XVI korpusu 3.
Przez całą noc napływały zadowalające meldunki. Lądowanie przebiegało pomyślnie na wszystkich odcinkach. Mieliśmy wobec tego prawo przypuszczać, że w krótkim czasie posuniemy się tak daleko w kierunku iwschodnim, iż przetniemy linie komunikacyjne prowadzące do Zagłębia Ruhry.
O świcie udałem się na wzgórze, z którego można było dogodnie obserwować przybycie jednostek desantowo-powietrz-nych mających, w myśl planów, rozpocząć swe zrzuty o godzinie 10.00. Oddziały desantowe rozpoczęły natarcie na 1572 samolotach i 1326 szybowcach; podczas lotu eskortowało je 889 myśliwców, a 2153 innych myśliwców osłaniało rejon lądowania i tworzyło osłonę od wschodu 4.
Mgła i dym na polu ibitwy uniemożliwiały śledzenie całej operacji desantowej, mogłem jednak obserwować cześć akcji. Artyleria przeciwlotnicza trafiła kilka naszych samolotów, na ogół jednak dopiero po zrzuceniu przez nie spadochroniarzy. Wyglądało na to, że gdy oddalały się od pola bitwy, trafiały na miejsce, w którym ogień artylerii przeciwlotniczej Uderzenie i okrążenie __ _ 517
spadochronach. W sumie straciliśmy znacznie mniej samolotów, niż przewidywaliśmy. Operacja "Yarsity", jak nazwano fazę clesantowo-powietrzną natarcia, była najbardziej udaną operacją desantową dokonaną przez nas w czasie wojny 5.
przed południem spotkałem premiera Churchilla i marszałka Brooke'a. Churchill potrafił zawsze znaleźć się w pobliżu, gdy zaczynała się jakaś szczególnie ważna operacja. Tego ranka, podobnie zresztą jak wszyscy, był w doskonałym humorze. Ciągle wykrzykiwał: "Drogi generale, Niemcy dostali w skórę. Mamy ich w ręku. Są skończeni!" Premier wypowiadał jedynie na głos to, co wszyscy czuli i wizajemnie sobie powtarzali. Tego samego ranka również i marszałek Brooke dał wyraz swemu ogromnemu zadowoleniu, że operacje lutowe i marcowe zostały przeprowadzone zgodnie z planami naczelnego do-
wództwa 6.
24 marca około południa musiałem udać się szybko do sztabu Bradleya, aby omówić ważne etapy jego operacji. Gdy odjechałem, premier namówił miejscowego dowódcę, aby zabrał go w barce desantowej na drugą stronę Renu. Niewątpliwie sprawiało mu olbrzymie zadowolenie postawienie stopy na wschodnim brzegu odwiecznej niemieckiej zapory. Być może, uważał to za symbol ostatecznej klęski nieprzyjaciela, który przed pięciu laty przycisnął do muru Wielką Brytanię. Jednakże gdybym ja był na miejscu, nigdy bym mu nie pozwolił na przekroczenie Renu w tym dniu.
Jak zwykle, lotnictwo brało intensywny udział w natarciu. Przez szereg dni przed 23 marca poddawaliśmy nieustannemu bombardowaniu z powietrza szereg różnych celów w tym rejonie. Do najważniejszych należały lotniska nieprzyjaciel-
kie, ze szczególnym uwzględnieniem tych, z których, według
aszych przypuszczeń, mogły startować niemieckie odrzutowce.
cząwszy od 21 marca obrzucaliśmy je bez przerwy bombami.
żnie pokryły się lejami, a samoloty niszczone były na ziemi.
^ałania te były bardzo skuteczne: w dniu natarcia lotnictwo ntów dokonało około 8000 lotów spotykając w powietrzu ^ie 100 samolotów7. Przez cały ten czas sprzyjała nam
wnała pogoda. Widoczność była idealna.
518_______________________ _ Krucjata w Europie
r'*
W ciągu 24 marca prowadziliśmy również dywersyjne działania lotnicze, uniemożliwiając nieprzyjacielowi koncentrację myśliwców w punkcie natarcia. 150 bombowców stacjonującej we Włoszech 15 armii lotniczej dokonało loitu długości 1500 mil, aby zaatakować Berlin. Inne formacje lotnicze zaatakowały z Włoch lotniska na południu. Na długo przed tym dowództwo lotnictwa bombowego RAF, początkowo przeznaczone jedynie do działań nocnych, zaczęło regularnie brać udział w nalotach dziennych. Pod ochroną wielkiej ilości myśliwców mogło ono bezpiecznie prowadzić operacje przy świetle dziennym, co poważnie zwiększyło celność bombardowania. 24 marca dokonało ono nalotu na ośrodki kolejowe i ztbiorniki benzyny w Zagłębiu Ruhry i w okolicy 8.
Operacja 24 marca przypieczętowała los Niemiec. Zdobyliśmy już oczywiście dwa przyczółki dalej na południu. Ale w obu wypadkach szczęście nam sprzyjało i udało nam się zaskoczyć nieprzyjaciela. Na północy stawiał on najsilniejszy opór, na jaki natrafiliśmy wzdłuż całej rzeki. Ponadto natarcie prowadzone było bezpośrednio na skraju Zagłębia Ruhry. a przez pomyślne lądowanie na wschodnim brzegu Renu poważne siły zdołały uniemożliwić nieprzyjacielowi korzystanie ze znacznych części tego wielkiego obszaru przemysłowego.
Równocześnie dalej na południu wypadki rozwijały się szybko. Pierwszym celem Bradłeya było mocne usadowienie się w rejonie Frankfurtu, z którego można było przeprowadzić silne natarcie w kierunku Kassel. Spodziewaliśmy się, że w tym miejscu wojska Bradleya połączą się z natarciem Montgome-ry'ego na północ od Zagłębia Ruhry i w ten sposób okrążenie tego rejonu zostanie zakończone.
Nocą 22 marca generał Patton pchnął amerykańską 5 dywizję przez Ren. Od tej chwili zaczął systematycznie rozbudowywać swój przyczółek, który 24 marca wieczorem miał 9 mil długości i 6 mil głębokości. Nacierające wojska wzięły do niewoli 19 000 jeńców. Cały XII korpus znajdował się teraz po drugiej strome rzeki, a wchodząca w jego skład 4 dywizja pancerna parła tak gwałtownie naprzód, że 25 marca zdobyła nienaruszone mosty na Menie pod Aschąfferiibupgiem9.
519
Od chwili swego powstania przyczółek remageński rozsze-i się rnimo powtarzających się sporadycznych ataków niemieckich. Generał Hodges rzucił tu III, V i VII korpus. 26 marca jednostki niemieckie na północnym skrzydle przyczółka zostały już odrzucone na drugi brzeg rzeki Sieg i tu, pewne siebie, oczekiwały natarcia 10. Ale w rejonie Remagen czekała Niemców jeszcze jedna niespodzianka. Gdy tylko wojska amerykańskie mocno usadowiły się na przyczółku, Bradley i ja zabraliśmy się do opracowania planu jak najlepszego wykorzystania nowej sytuacji.
Forsowanie rzeki na froncie Bradleya planowaliśmy zawsze w rejonie, w którym Patton zdobył przyczółki, ponieważ był to najdogodniejszy teren do rozpoczęcia działań na południowym kierunku wielkiej podwójnej ofensywy, mającej okrążyć Zagłębie Ruhry. Mogliśmy oczywiście zawrócić l armię z Remagen ku północy i północnemu wschodowi, aby bezpośrednio uderzyć na Zagłębie Ruhry. Wymagałoby to jednak czołowego natarcia poprzez Sieg i nie doprowadziłoby do wielkiego i zupełnego okrążenia tego rejonu, co było podstawowym założeniem naszego planu. Bradley i ja postanowiliśmy wobec tego poprowadzić oddziały z przyczółka remageńskiego na południowy wschód, aby połączyły się z Pattonem koło Giessen11. Bradley utrzymałby w takim wypadku koncentrację swych sił, co, naszym zdaniem, zapewniało nam szybkie sukcesy.
26 marca rozpoczęło się natarcie z przyczółka remageńskiego. V korpus, którym dowodził obecnie generał major Clarence R. Huebner, rzucił się gwałtownie na południowy wschód zajmując Limburg. Te wielkie koncentryczne uderzenia Hodgesa i Pattona dokonały dzieła ostatecznej demoralizacji
nieprzyjaciela.
VIII korpus Middletona, .wchodzący w skład 3 armii, wciąż jeszcze znajdował się na zachód od Renu, zajmując odcinek na północ od Braubach, gdzie, ze względu na urwiste brzegi, forsowanie rzeki zdawało się prawie niemożliwe. Mimo to
^dnak VIII korpus spróbował szczęścia i chociaż początkowo rtkał się z zaciętym oporem, odniósł sukces, dzięki któremu
10gł ruszyć prosto przed siebie i przyłączyć się do wielkiego
Krucjata w Europie
natarcia. _29jmarca zdobyto Frankfurt, a czołowe oddziały pancerne ruszyły naprzód w kierunku Kassel12.
Jeszcze dałej na południe 7 armia Patcha współdziałała z natarciem 6 Grupy Armii. W czasie gdy armia ta zaangażowana była w operacji w Zagłębiu Saary, panowało przekonanie, że linia obrony na Renie w tym rejonie jest tak mocna, iż pomyślne forsowanie rzeki będzie wymagało współdziałania oddziałów desantowo-powietrznych. W tym celu amerykańska 13 dywizja desantowo-po wietrzna otrzymała rozkaz przygotowania się do działań. Jednakże załamanie się frontu w Zagłębiu Saary iwywołało w szeregach nieprzyjaciela tak wielkie zamieszanie, że desant powietrzny okazał się niepotrzebny. 26 marca XV korpus generała Haislipa wchodzący w skład 7 armii sforsował Ren w pobliżu Wormacji. Oddziały nieprzyjacielskie na brzegu rzeki stawiały zacięty opór, który jednak szybko został złamany i 27 marca XV korpus zakończył forsowanie 13. Natychmiast rozpoczęła natarcie 7 armia i po połączeniu się z 3 armią ruszyła szybko naprzód, by zagarnąć Mannheim t4. Jako ostatnia sforsowała Ren armia francuska, przełamując l kwietnia opór nieprzyjaciela pod Philippsiburgiem15. Francuzi uderzyli stąd na południowy wschód w kierunku Stutt-gartu, oczyszczając wschodnie wybrzeże Renu aż po granicę szwajcarską.
Mieliśmy już teraz przeprawy przez Ren na wszystkich głównych kierunkach inwazji. Łatwość, z jaką to osiągnięto, i nieznaczne straty, jakie ponieśliśmy, stanowiły poważny kontrast z tym, co z pewnością czekałoby nas, gdyby Niemcy wycofali się zimą z zachodniego brzegu i umocnili się na wschodnim brzegu rzeki. Ren jest olbrzymią przeszkodą, a wschodnie jego brzegi umożliwiają utworzenie mocnych pozycji obronnych. Czołowe uderzenia na armię niemiecką, nawet przy jej zmniejszonej sile i sprawności na początku 1945 roku, byłyby przedsięwzięciem bardzo koszto-winym.
Zawdzięczaliśmy wiele Hitlerowi. Nie ulega kwestii, że gdyby jego sztab generalny miał wodną rękę w prowadzeniu operacji wojskowych, potrafiłby przewidzieć nieuniknioną klęskę na zachodnim brzegu i prawdopodobnie najpóźniej na początku
Uderzenie i okrążenie
Munchen-nDuisburg-
DUsseldorl
Luksertiburgo # \ ź^j^
7 armia amerykańska
xi/,N -." ~ \\ ?6 marc
fL\ V^ MannheimllO *fa#-
^.\\Sc,oHaule,n _ ^ ^
żvv. ^-^baorbrucKen %f fy,*. \ -OL?^V,^-sx \/N -*A
1^ v.\^*"'/l armia froncu
ska^hihppsbur Karlsruh
>
PRZEKROCZENIE BARIERY RENU
522 _________________Krucjata w Europie
.stycznia wycofałby broniące się wojska. W tym czasie nieudana ofensywa w Ardenach zawiodła zupełnie, a biorące w niej udział oddziały niemieckie cofały się w popłochu. Ponadto 12 stycznia Rosjanie rozpoczęli wielką ofensywę, która miała ich zaprowadzić od Wisły do Odry na odległość 30 mil od Berlina.
Najmądrzejszą rzeczą, z wojskotwego punktu widzenia, jaką Niemcy powinni byli w danej chwili uczynić, była kapitulacja. Sytuacja ich była beznadziejna i jeśli nawet nie udałoby się im ocalić niczego na froncie politycznym, to mogli przynajmniej zapobiec śmierci tysięcy ludzi na polach bitew i dalszemu niszczeniu miast i przemysłu.
Jeżeli jednak mieli zamiar kontynuować walkę, prawdopodobnie w rozpaczliwej nadziei, że alianci pokłócą się między sobą i przez to nie osiągną pełnego zwycięstwa, powinni byli zająć na zachodzie najsilniejszą linię obronną, jaką był Ren, i zebrać tam wszystkie swoje dyspozycyjne odwody. Ale nawet i to nie rokowało żadnych nadziei na jakikolwiek sukces chociażby z tego względu, że nasze potężne lotnictwo doszczętnie i w niewiarygodnych rozmiarach niszczyło wszelkie zasoby znajdujące się na coraz bardziej kurczącym się terytorium iWfroga. Był to jednak jedyny sposób dający im szansę przedłużenia działań wojennych. Obecnie zaś stawało się jasne, że nie mogli mieć innego powodu kontynuowania wojny. Nawet Hitler musiał mieć w swym fanatyzmie przebłyski świadomości, które pozwalały mu dojrzeć zbliżającą się klęskę. Pisał on teraz finał dramatu, który w swym tragizmie przewyższał wszystko, co jego ukochany Wagner kiedykolwiek wymyślił. Z punktu widzenia aliantów sytuacja przypominała pod pewnymi względami to, co nastąpiło przed ośmiu miesiącami po dokonaniu przełomu w Normandii. Istniały jednak poważne różnice. W tej chwili dysponowaliśmy takimi siłami lądowymi oraz lotnictwem, które mogły zmieść wszelki napotkany opór, ponadto nie mieliśmy przed sobą żadnej linii Zygfryda, którą nieprzyjaciel mógłby obsadzić swoimi wojskami. Jeszcze większe znaczenie miała doskonała organizacja naszych tyłów. Tuż za Renem znajdowały się składy zaopatrzenia i ekwipunku,
Uderzenie i okrążenie^ _______________ 523
a zaraz obok jednostki tyłowe, tak bardzo potrzebne dla umożliwienia szybkiego posuwania się walczących wojsk. Natychmiast po sforsowaniu Renu zmontowaliśmy mosty pontonowe, a wkrótce już zbudowaliśmy mosty stałe. Pierwszy na wpół stały most kolejowy został wybudowany pod Wesel na północnym odcinku frontu. Tutaj, w jednym z najszerszych miejsc rzeki, amerykańskie wojska inżynieryjne skonstruowały most, przez który przeszedł pierwszy nasz pociąg w niespełna jedenaście dni po zajęciu tej miejscowości 16.
Przekroczenie przez wojska nasze Renu w najprzeróżniejszych miejscach oraz wielkie straty, jakie ponieśli Niemcy przy załamaniu się linii Zygfryda, zakończyły drugą wielką fazę naszej kampanii wiosennej. Obecnie należało dokonać przeglądu sytuacji i zaplanować ruch wojsk mający zakończyć trzecią fazę ostateczne zniszczenie niemieckiego potencjału wojennego i zdobycie terytorium nieprzyjaciela.
Najważniejszą sprawą było w dalszym ciągu okrążenie Zagłębia Ruhry. W naszych planach wysuwała się ona zawsze na czoło i w danej chwili sytuacja nie wskazywała, aby porzucenie tego zamiaru miało nam przynieść jakąkolwiek korzyść. Przeciwnie, obecnie stawało się jasne, że dwustronne okrążenie nie tylko całkowicie i ostatecznie odetnie przemysłowe Zagłębie Ruhry od reszty Niemiec, lecz, co więcej, pociągnie za sobą likwidację jednego z największych ziwdązków operacyjnych, jakimi dysponował jeszcze nieprzyjaciel.
Po nieudanej próbie zlikwidowania przyczółka remageń-skiego nieprzyjaciel zaczął na początku marca gorączkowo rozbudowywać południowy odcinek obrony Zagłębia Ruhry wzdłuż rzeki Sieg. W podoibny sposób Niemcy zaczęli pospiesznie organizować obronę iwedłuż północnego skrzydła rejonu Fluhry, gdy 24 marca Montgomery przeskoczył przez Ren na ółnocnym odcinku. Tak więc dwustronne okrążenie zamknęły broniące się wojska, przebiłoby szeroką szczelinę w cen-~iim. i otworzyłoby drogę na wschód.
Wiedziałem już wówczas o zawartych przez aliantów ukła-
ch, na mocy których Niemcy, po zakończeniu działań wojen-
nych, miały zostać podzielone na strefy okupacyjne. Linia
524
Krucjata w Europie
wyznaczona Brytyjczykom i Amerykanom przebiegała z północy, poczynając od punktu znajdującego się w pobliżu Lubeki wzdłuż wschodniej podstawy Półwyspu Jutlandzkiego, na południe ku Eisenach i dalej aż do granicy austriackiej 17.
Przyszły podział Niemiec nie wpływał na nasze plany ostatecznego podboju kraju. Moim zdaniem, plany wojskowe powinny mieć tylko jeden cel przyspieszenie zwycięstwa. Odpowiednich przesunięć wojsk poszczególnych narodów, w celu skoncentrowania ich w przydzielonych im strefach, można było dokonać później.
Po Zagłębiu Ruhry kolejny naturalny cel stanowił Berlin-ważny z punktu widzenia politycznego i psychologicznego, jako symbol potęgi niemieckiej. Doszedłem jednak do wniosku, że dla wojsk aliantów zachodnich nie był to cel ani logiczny, ani też najbardziej pożądany 18.
Stojąc iW ostatnim tygodniu marca nad Renem byliśmy oddaleni od Berlina o trzysta mil. Przed nami, w odległości dwustu mil, znajdowała się przeszkoda w postaci Łaby.
Wojska rosyjskie usadowiły się mocno nad Odrą i miały na zachodnim jej brzegu przyczółek w odległości zaledwie trzydziestu mil od Berlina. Nasza służba kwatermistrzowska była w stanie drogą lotniczą dostarczyć naszym jednostkom wysuniętym około 2000 ton zaopatrzenia dziennie, a więc ilość dostateczną, aby pozwolić naszym oddziałom czołowym przebić się przez Niemcy. \ Gdybyśmy jednak zamierzali sforsować Łabę jedynie w tym""ć"elu, by dotrzeć do Berlina, wydarzyłyby się dwie rzeczy: po pierwsze, według wszelkiego prawdopodobieństwa wojska rosyjskie otoczyłyby miasto na długo, zanim zdążylibyśmy przybyć. Po drugie, konieczność zaopatrywania tak dużych sił w tak wielkiej odległości od naszych głównych baz na Renie oznaczałoby w praktyce unieruchomienie wojsk na wszystkich innych odcinkach frontu. Byłoby to, moim zdaniem, nie tylko niesłuszne, ale wręcz głupie. Niezależnie od okrążenia Ruhry mieliśmy jeszcze przed sobą szereg innych, wielkich zadań, które należało szybko wykonać.
Było rzeczą pożądaną pchnąć pospiesznie nasze oddziały czołowe przez Niemcy dla nawiązania kontaktu z wojskami
UOK"^J______________
radzieckimi, i w ten sposób podzielić kraj oraz skutecznie zapobiec wszelkiej jednolitej akcji sił niemieckich. Było również rzeczą ważną możliwie najszybciej zdobyć na północy Lubekę. W ten sposób odcięlibyśmy wszystkie wojska niemieckie pozostające na Półwyspie Jutlandzkim i w Norwegii. Tego rodzaju uderzenie otworzyłoby nam również porty na północy Niemiec: Bremę lub Hamburg względnie oba. To z kolei skróciłoby nasze linie komunikacyjne.
Równie ważne było zdobycie tak zwanej "twierdzy narodowej" i jej zniszczenie19. Od wielu tygodni otrzymywaliśmy meldunki, że hitlerowcy w razie ostateczności zamierzają wycofać śmietankę SS, gestapo i innych organizacji, fanatycznie oddanych Hitlerowi, w góry południowej Bawarii, zachodniej Austrii i północnych Włoch. Mieli nadzieję, że uda im się zablokować kręte przejścia górskie i do nieskończoności bronić się przecLwi aliantom. Tego rodzaju twierdzę można oczywiście zawsze wziąć głodem, jeśli inne sposoby zawiodą. Gdybyśmy jednak pozwolili Niemcom na stworzenie owej "twierdzy", mogliby nas wciągnąć do długotrwałej wojny partyzanckiej lub zmusić do trudnego oblężenia. W ten sposób udałoiby im się podsycać rozpaczliwe nadzieje, że sprzeczności między aliantami pozwolą im uzyskać bardziej dogodne warunki aniżeli bezwarunkowa kapitulacja. Mieliśmy konkretne dowody, że Niemcy chcą podjąć tego rodzaju próbę, ja zaś postanowiłem, że im na to w żadnym wypadku nie pozwolę.
Innym zamiarem hitleroiwtców, nieco podobnym do koncepcji stworzenia twierdzy górskiej, było zorganizowanie armii podziemnej, której nadali symptomatyczną nazwę "Wehrwolf" (Wilkołak). Celem tej organizacji, która miała się składać YIko z iwdernych wyznawców Hitlera, były morderstwa i terror, organizacja miała (wchłonąć chłopców, dziewczęta i ludzi 1 - x-~- rvf/-vrvmp sterroryzuje wieś
ljna organizacja miała (wchłonąć copcw, z słych w nadziei, że do tego stopnia sterroryzuje wieś rutłni okupację, iż zwycięskie wojska będą prawdopodobnie -zęsliwe, jeśli uda im się wydostać z kraju.
^ąc pod uwagę głębokie przywiązanie, jakim tylu mło-ch Niemców darzyło swego fuhrera, projekty te były zupeł-
526 Krucjata w Europie
nie realne. Zapobiec temu można było tylko przez zajęcie całego kraju przed zrealizowaniem tego pomysłu.
Mając to wszystko na względzie, postanowiłem, że gdy tylko 12 i 21 Grupa Armii zakończą okrążenie Ruhry, rozpoczniemy następną wielką ofensywę podzieloną na trzy zasadnicze fazy.
Pierwszą byłoby potężne uderzenie Bradleya poprzez Niemcy środkowe. Drogą tą armie jego przebiegłyby przez centralny płaskowyż, forsując w ten sposób rzeki w pobliżu ich źródeł, gdzie nie stanowią one jeszcze tak poważnych przeszkód jak na równinie północnoniemieckdej w pobliżu morza. Aby zapewnić Bradleyowi dostateczne siły do nieprzerwanego marszu przez kraj, miała mu być przywrócona amerykańska 9 armia 20. Zorganizowaliśmy ponadto dla grupy Bradleya nową, 15 armię, pod dowództwem generała Gerowa, która miała dwa podstawowe zadania do spełnienia: przejąć sprawy administracji wojskowej na tyłach nacierających wojsk, a równocześnie obsadzić zachodni brzeg Renu, naprzeciw Zagłębia Ruhry, aby uniemożliwić w tym rejonie wypady niemieckie na ważne punkty naszych linii zaopatrzenia na zachód od rzeki. Gerowowi powierzono poza tym dowództwo amerykańskiej 66 dywizji, która w odległości setek mil na zachód wciąż jeszcze oblegała niemieckie załogi w portach Zatoki Biskajskie j, St. Nazaire i Lorient21.
Natarcie trzech armii Bradleya miało się rozpocząć natychmiast po uzyskaniu przez niego pewności, że wojska niemieckie w Zagłębiu Ruhry nie mogą przeciąć jego linii komunikacyjnych. Nie zamierzałem prowadzić zaciętej bitwy o każdy dom po to, by zlikwidować załogę Ruhry. Był to gęsto zaludniony rejon nie mający własnych źródeł i zapasów żywność'. Uważałem, że głód wystarczy, by doprowadzić do kapitulacji i w ten sposób zaoszczędzić aliantom poważnych strat.
Druga i trzecia faza generalnego planu przewidywały błyskawiczne natarcie obu naszych skrzydeł po nawiązaniu przez Bradleya gdzieś na Łabie styczności z Rosjanami. Uderzenie północne miało odciąć Danię, południowe zaś wedrzeć się do Austrii i zdobyć góry w zachodniej i południowej części kraju.
527
podczas wstępnych etapów natarcia 6 Grupa Armii na połud-niu i 21 Grupa Armii na lewym skrzydle nacierałyby wspierając główne uderzenie Bradleya i posuwając się możliwie jak najdalej w kierunku swych ostatecznych celów.
Z kolei po spełnieniu przez Bradleya zadań w centrum miał on (wesprzeć Montgomery'ego na północy i Deversa na południu, w zaplanowanym dla nich ostatecznym natarciu.
Ten plan generalny przedstawiony został generailissimusowi
Stalinowi 22.
Zgodnie z ustalonymi w styczniu zarządzeniami, zatwierdzonymi przez połączony komitet szefów sztabów, sądziłem, że mam prawo w ramach moich kompetencji przedstawić ten plan generalissimusowd. Okazało się jednak wkrótce, że premier Churchill miał co do tego poważne zastrzeżenia. Nie zgadzał się z planem i uważał, że ponieważ kampania zbliża się obecnie ku końcowi, ruchy wojsk nabrały znaczenia politycznego, wymagającego udziału przywódców (politycznych w przygotowaniu ogólnych planów operacyjnych. Sądził widocznie, że przesyłając generalissimusoiwd wiadomości, przekroczyłem zakres mych kompetencji uprawniających mnie do komunikowania się z Moskwą wyłącznie w sprawach wojskowych. Był bardzo rozczarowany i zaniepokojony tym, że plan mój nie przewidywał przede wszystkim natarcia Montgo-mery'ego wszystkimi siłami, jakie mogłem mu oddać do dyspozycji dla podjęcia desperackiej próiby zdobycia Berlina przed Rosjanami. Swój punkt wadzenia przedstawił w Wa-^"~
szyngtonie23.
Premier pamiętał oczywiście, że zarówno on, jak prezydent zgodzili się już dawniej, iż niezależnie od tego, jak daleko wojska nasze posuną się na wschód, wchodnia granica amerykańskiej i brytyjskiej strefy okupacyjnej przebiegać będzie w odległości dwustu kilometrów, na zachód od Berlina Wobec tego wielki nacisk, jaki kładł na wykorzystanie wszystkich środków, aby umożliwić aliantom zachodnim wkroczenie do
erlina przed Rosjanami, musiał być oparty na przekonaniu, Ze Ciągnięcie takie wpłynie na podniesienie prestiżu i wzmocni
P y wy aliantów zachodnich w przyszłości.
528 Krucjata w Europie
Nie miałem możliwości stwierdzić, jakie były prawdziwe przyczyny, lecz protest premiera zapoczątkował wymianę serii depesz, z których pierwszą wysłał 29 marca generał Marshall. Generał zawiadamiał mnie, że brytyjski komitet szefów sztabów zaniepokoił się zarówno sposobem, w jaki porozumiewałem się z generalissimusem, jak też tym, co komitet nazywał dokonaną przeze mnie zmianą planu. Brytyjski komitet poinformował Marshalla, że.moje główne uderzenie powinno przeciąć równiny północnych Niemiec, w ten sposób bowiem uzyskalibyśmy porty niemieckie na zachodzie i północy. Podkreślał, że tego rodzaju akcja w znacznym stopniu wpłynęłaby na zlikwidowanie działań okrętów podwodnych, nam zaś umożliwiłaby wkroczenie do Danii, otwarcie linii komunikacyjnej ze Szwecją i wykorzystanie szwedzkiego i norweskiego tonażu morskiego o wysokości 2 000 000 ton 24. W odpowiedzi napisałem, co następuje:
Od Eisenhowera do Marshalla, 30 marca
Zarzut, że zmieniłem plany, naprawdę nie ma żadnych realnych podstaw. Nasze główne uderzenie na północ od Zagłębia Ruhry miało zawsze na celu izolowanie tego ważnego okręgu. Obecnie, mogąc już przewidzieć czas, gdy zdołam skoncentrować wojska w rejonie Kassel, w dalszym ciągu trwam przy moim starym planie poprowadzenia z tego rejonu głównego natarcia obliczonego na zakończenie, wspólnie z Rosjanami, likwidacji sił zbrojnych nieprzyjaciela. Dzięki mojemu planowi zdobędziemy porty i wszystkie inne obiekty na północnym wybrzeżu szybciej i w sposób bardziej zdecydowany aniżeli przez rozproszenie, którego domaga się ode mnie Wilson w wysłanym do Pana meldunku 25.
Po wysłaniu tego wstępnego meldunku sporządziliśmy do wiadomości generała Marshalla dokładne resume naszego planu zawarte w depeszy radiowej następującej treści:
Od Eisenhowera do Marshalla, 30 marca
W odpowiedzi na Pana depeszę radiową.
Te same protesty, z wyjątkiem wzmianek dotyczących, "procedury", jakie zawarte są w Pana depeszy, zakomunikował mi ubiegłej nocy telefonicznie premier.
Uderzenie i okrążenie
529
Absolutnie nie orientuję się, czego dotyczą protesty w sprawie ..procedury". Otrzymałem polecenie bezpośredniego komunikowania się z Rosjanami w sprawach koordynacji wojskowej. Nie wprowadziliśmy żadnych zmian do podstawowych koncepcji operacyjnych. Ubiegłego lata brytyjski komitet szefów sztabów zaprotestował przeciwko mojej decyzji uderzenia na kierunku frankfurckim, ponieważ, jego zdaniem, było to zbyteczne i odciągnęłoby siły od natarcia na północy. Zawsze podkreślałem, że natarcie północne będzie głównym działaniem w tej fazie naszej operacji, która obejmowała odcięcie Zagłębia Ruhry, ale od samego początku, jeszcze przed dniem "D", plan mój przedstawiony sztabowi i starszym oficerom, przewidywał połączenie głównych i pomocniczych działań w rejonie Kassel, a następtnie dopiero jedno wielkie uderzenie w kierunku wschodnim.
Nawet pobieżne zbadanie głównego kierunku tego uderzenia, po połączeniu się w rejonie Kassel, dowodzi, że główny wysiłek w istniejących okolicznościach powinien być skierowany na rejon Lipska, gdzie skoncentrowana jest większa część pozostałego Niemcom potencjału przemysłowego i dokąd, jak przypuszczamy, przenoszą się niemieckie ministerstwa. Plan mój nie ściąga na południe brytyjskich i kanadyjskich wojsk Montgomery'ego. Proszę zwrócić uwagę, że jego prawe skrzydło ma ruszyć naprzód wzdłuż linii HanowerWittem-berg. Jedynie kierując się zasadą, którą marszałek Brooke zawsze podkreślał, zdecydowany jestem skoncentrować wszystkie siły do jednego wielkiego uderzenia, a plan mój przewiduje przekazanie z powrotem Bradleyowi tylko amerykańskiej 9 armii w tej fazie operacji, która obejmuje natarcie centrum z Kassel do rejonu Lipska, oczywiście jeśli nie spotkamy wojsk rosyjskich już wcześniej. Plan wyraźnie wskazuje, że po solidnym opanowaniu tego rejonu 9 armia może być z powrotem przerzucona dla wsparcia armii brytyjskich i kanadyjskich przy oczyszczaniu całego wybrzeża na zachód od Lubeki.
Po uzyskaniu dostatecznej siły do przeprowadzenia tej operacji rozważyliśmy możliwość uderzenia na południowy wschód, aby nie dopuścić do zajęcia przeĘ hitlerowców bastionu w górach.
Szczegółowo zastanawiałem się nad aspektem morskim tej sytuacji i uznaję korzyści płynące z szybkiego osiągnięcia północnego wybrzeża. Z tego właśnie względu postanowiłem, że będzie to nasz następny cel, gdy po przeprowadzeniu głównego uderzenia znajdziemy się w korzystnej decydującej sytuacji.
34 Krucjata w Europie
$30
Krucjata w Europi
Zdobycie Bremy, Hamburga i Kilonii wymaga działań przeciwko Wyspom Fryzyjskim i Helgolandowi oraz dużej pracy związanej z rozminowaniem. Wszystko to, jak też operacje w Danii i Norwegii, stanowi część późniejszej fazy.
Chciałbym podkreślić, że sam Berlin nie jest szczególnie ważnym celem. Przestał on już być potrzebny Niemcom i nawet rząd zamierza przenieść się do innego rejonu. Najważniejszą obecnie rzeczą jest skoncentrowanie wszystkich sił do jednego uderzenia, co bardziej przyspieszy upadek Berlina, wyzwolenie Norwegii oraz uzyskanie tonażu okrętowego i portów Szwecji aniżeli rozproszenie naszych wysiłków.
Chciałbym poza tym podkreślić, że tak zwany ,.dobry teren" w północnych Niemczech wcale nie jest taki dobry o tej porze roku. Rejon ten jest nie tylko gęsto pocięty siecią dróg wodnych, lecz, co więcej, grunt o tej porze roku jest zupełnie rozmokły i nie sprzyja w takiej mierze szybkim ruchom, jak płaskowyż, na którym mam zamiar przeprowadzić główne uderzenie. Reasumując:
Proponuję możliwie jak najwcześniej, wspólnie z Rosjanami, rozdzielić i zniszczyć wojska niemieckie, prowadząc główne uderzenie z rejonu Kassel prosto na wschód w serce pozostałego Niemcom potencjału przemysłowego aż do osiągnięcia rejonu Lipska i zajęcia tego miasta, chyba że czołowe oddziały rosyjskie spotkają nas na zachód od tego punktu. Drugim ważnym szczegółem bitwy jest poprowadzenie wojsk Montgo-mery'ego wzdłuż lewego skrzydła i natychmiast po osiągnięciu celów, o których mówiłem wyżej, zawrócenie 9 armii na lewo, aby dopomogła mu oczyścić cały teren na zachód od Kilonii i Lubeki.
Po przeprowadzeniu obu manewrów rzucę kolumny na południowy wschód, aby nawiązać styczność z Rosjanami w dolinie Dunaju i uniemożliwić utworzenie fortecy hitlerowskiej w południowych Niemczech.
Plany moje nie są sztywne i muszą zachować swobodę działania, aby móc stawić czoło zmieniającej się sytuacji. Maksymalną giętkość może nam dać koncentracja maksymalnych sił w centrum *.
Ciekawym szczegółem, rzucającym charakterystyczne światło na wysłaną depeszę, jest to, że została ona naszkicowana
w moim sztaibie przez jednego z moich brytyjskich pomocników.
Uderzenie i okrążenie
531
Od Marshalla do Eisenhowera, 31 marca
Brytyjski komitet szefów sztabów przesłał dziś połączonemu komitetowi szefów sztabów swe poglądy na Pana plan.
Komitet zaprzecza, jakoby pragnął związać ręce wodzowi naczelnemu w polu, wspominając jednak o szerszych zagadnieniach wykraczających poza zakres kompetencji naczelnego dowódcy wojsk alianckich w Europie (wojna podwodna, szwedzki tonaż morski, polityczne znaczenie uratowania tysięcy Holendrów od śmierci głodowej, wkroczenie do Danii i wyzwolenie Norwegii), żąda, aby nie podawać dalszych szczegółów Deane'owi [szef misji wojskowej w Moskwie! do otrzymania dalszych instrukcji od połączonego komitetu szefów sztabów.
Amerykański komitet szefów sztabów odpowiedział dzisiaj w zasadzie, co następuje: sposób, w jaki naczelny dowódca wojsk sojuszniczych w Europie skomunikował się z Rosjanami, zdaje się wynikać z potrzeb operacyjnych. Wszelkich zmian w sposobie komunikowania się powinien dokonać Eisenhower, a nie połączony komitet szefów sztabów. Przebieg działań, ujęty w planie naczelnego dowódcy wojsk sojuszniczych w Europie, zdaje się być zgodny z ustaloną strategią i dyrektywami naczelnego dowódcy, zwłaszcza w świetle obecnej sytuacji. Eisenhower wprowadził na północy, za Renem, maksymalną ilość sił, jakiej można było tu użyć. Działania pomocnicze na południu osiągają wybitne sukcesy i są wykorzystywane do granic możliwości kwatermistrzowskich. Amerykański komitet szefów sztabów ma pełne zaufanie, że postępowanie naczelnego dowódcy wojsk alianckich w Europie zapewni uzyskanie portów i wszystkich obiektów wspomnianych przez Brytyjczyków szybciej i w sposób bardziej zdecydowany aniżeli sposób prowadzenia działań, którego się domagają Brytyjczycy.
Bitwa w Niemczech osiągnęła obecnie takie stadium, że o krokach, jakie trzeba podejmować, musi decydować dowódca. Świadome uchylenie się od wykorzystania słabości nieprzyjaciela nie wydaje się rzeczą słuszną. Jedynym celem powinno być szybkie i pełne zwycięstwo. Przyznając, że istnieją czynniki nie wchodzące bezpośrednio w zakres kompetencji naczelnego dowódcy wojsk sojuszniczych w Europie, amerykański komitet szefów sztabów uważa, że jego koncepcje strategiczne są słuszne i powinny otrzymać pełne poparcie. W dalszym ciągu powinien on porozumiewać się swobodnie z naczelnym dowódcą Armii Radzieckiej B.
532
Krucjata w Europie
Ostatnia depesza radiowa, wysłana w tej sprawie do generała Marshalla 7 kwietnia była następującej treści:
Pismo, które wysłałem do Stalina, r.ńało charakter czysto wojskowy i było zgodne z szerokimi upoważnieniami i instrukcjami wydanymi uprzednio przez połączony komitet szefów sztabów. Muszę przyznać, że nawet mi przez myśl nie przeszło, że powinienem się przed tym porozumieć z połączonym komitetem szefów sztabów, przypuszczałem bowiem, że jestem odpowiedzialny za skuteczność operacji wojskowych na tym teatrze, a pytanie skierowane do dowódcy wojsk rosyjskich o kierunek i termin ich następnego wielkiego uderzenia oraz powiadomienie go o moich zamiarach było sprawą zupełnie naturalną.
Wstrzymujemy obecnie meldunek przeznaczony dla misji w Rosji, który miał na celu ustalę,iie pewnych konkretnych posunięć w sprawie wzajemnego rozpoznawania własnych wojsk lądowych i samolotów oraz zawierał propozycje co do sposobu postępowania w wypadku,- gdy nasze wojska spotkają się z Rosjanami w jakiejkolwiek części Niemiec, a zarówno jedne, jak drugie prowadzić będą działania zaczepne. Jest rzeczą niesłychanie ważną, aby zagadnienie to zostało rozwiązane szybko i w sposób praktyczny28.
Skończyło się na tym, że w dalszym ciągu realizowaliśmy nasz plan. Byłem tak głęboko przekonany, że z wojskowego punktu widzenia posunięcia nasze są słuszne, iż postanowiłem o czym przyjaciele moi w sztabie wiedzieli sprawę tę postawić na ostrzu noża.
Jedynym wynikiem tej dyskusji było to, że czuliśmy się po niej nieco skrępowani porozumiewając się z generalissimusem i starannie pilnowaliśmy, aby kontakt nasz ograniczyć do zagadnień natury wyłącznie operacyjnej. Nie uważałem tego za sprawę zbyt poważną, tym bardziej że połączony komitet szefów sztabów raz jeszcze stanowczo potwierdził, iż mam swobodę działania w realizowaniu planów, które, moim zdaniem, doprowadzą do najszybszego zakończenia działań wojennych.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY
NAJAZD NA NIEMCY
Zanim jeszcze okrążyliśmy Zagłębie Ruhry, znaczenie tego okręgu przemysłowego dla Niemiec bardzo poważmie się zmniejszyło. Znajdujące się tam zakłady przemysłowe stanowiły cel wielu ciężkich ataków bomibowych, a ponadto w lutym 1945 roku lotnictwo aliantów zaczęło realizować plan przecięcia linii komunikacyjnych prowadzących z zagłębia do Niemiec centralnych. W operacji tej odnieśliśmy olbrzymie sukcesy i wiedzieliśmy, że transport amunicji z Zagłębia Ruhry do iwojsk przebywających jeszcze na froncie został bardzo utrudniony. Wydawałoby się rzeczą logiczną, że w obliczu zagrożenia tego okręgu z obu stron i wobec tego, że użyteczność jego bardzo się zmniejszyła, Niemcy wycofują swe siły, 2by użyć je do walki z naszymi nacierającymi oddziałami. Niewątpliwie niemiecki sztab generalny powinien był zdawać sobie sprawę, że z chwilą okrążenia Zagłębia Ruhry straci nie tylko znajdujące się tam zakłady przemysłowe, lecz również wszystkie wojska stłoczone na pozycjach obronnych tego obszaru. Pomimo to Niemcy znów pozostali na miejscu. Wojska Bradleya na południu i Montgomery'ego na północy orczywie przebijały się do wyznaczonego miejsca spotkania Pobliżu Kassel. 9 armia Simpsona, znajdująca się na pra-skrzydle grupy armii Montgomery'ego, napotkała silniej-30r aniżeli l i 3 armia nacierające w rejonie Frankfurtu, liowe ramię naszych kleszczy obeszło wobec tego dnie i północno-iwschodnie granice Ruhry i zetknęło się -rającymi kolumnami Simpsona w pobliżu miasta Lipp-koło Paderbornu.
534
Krucjata w Europie
l kwietnia, dokładnie w tydzień po sforsowaniu Renu w rejonie Wesel przez 21 Grupę Armii, pierścień wokół Zagłębia Ruhry został zamknięty, a broniące go oddziały znalazły się w pułapce.
Niemcy ponosili teraz jedną wielką klęskę po drugiej. Wojska aliantów odrzuciwszy w krwawych bojach nieudane natarcie w Ardenach toczyły się jak lawina zadając nieprzyjacielowi serię ciosów i straty na nie spotykaną dotąd skalę. Przedłużanie walki pozbawione było wszelkiej logiki i rozsądku. Zarówno na wschodzie, jak na zachodzie potężne armie działały obecnie na terytorium niemieckim. Zagłębie Ruhry, Saara i Śląsk były dla nieprzyjaciela stracone. Reszto przemysłu, rozproszona w centrum kraju, w żaden sposób nie mogła zaopatrywać wciąż jeszcze próbujących walczyć oddziałów. Łączność została przerwana i żaden wyższy dowódca hitlerowski nie był pewny, czy rozkazy jego docierają do wojsk, dla których były przeznaczone. W wielu rejonach istniały wprawdzie jeszcze oddziały mogące stawić zacięty opór, ale tylko na północnym i południowym skrzydle wielkiego frontu zachodniego nieprzyjaciel miał jednostki dostatecznie silne, aby podjąć operacje mające na celu coś więcej aniżeli opóźnienie postępów naszych wojsk.
31 marca wydałem odezwę wzywającą wojska niemieckie do poddania się, ludność zaś do rozpoczęcia zasiewów. Przedstawiłem beznadziejność sytuacji i tłumaczyłem, że dalszy opór powiększy jedynie czekającą ich nędzę.
Chciałem skończyć całą tę krwawą aferę. Jednakże wpływ Hitlera i jego towarzyszy był jeszcze tak silny i tak skutecznie wywierany przy pomocy gestapo i SS, że naród w dalszym ciągu kontynuował walkę.
Po dotarciu do rejonu Kassel Bradley stanął w obliczu podwójnego zadania. Po pierwsze, musiał wtłoczyć obrońców Zagłębia Ruhry do tak małego kotła, by można ich było w nim utrzymać przy pomocy kilku dywizji i nie dopuścić do zagrożenia naszych własnych linii komunikacyjnych. Po drugie, musiał przygotować swoje trzy armie do głównego
oWuppertol Diisseldorf
oSolingen
OKRĄŻENIE l LIKWIDACJA ZAGŁĘBIA RUHRY
Okrgżcnie 24 marca - 1 kwietnia Likwidacja 2 18 kwietnia
10 20 30 mil
Remagen
Andernachn
natarcia przez
centralny płaskowyż Niemiec w kierunku
jego wojsk frontowych wchodziły trzy armie: na póy 9 armia Simpsona, da!ej l armia Hodgesa lVg* niu 3 Lnia Pattona. W sumie znajdowało *s tutaj ****** osiem dywizji - - największy w naszej histom czysto an kański związek operacyjny *. ^-u
Wojskami niemieckimi w kotle Zagłębia Ruhry dowodził feldmarszałek Model. Próbował on początkowo wyrwać z okrążenia nakrajać w kierunku północnym, ^ został rozbity. Podobna próba w kierunku południowym zawiodła, wobec czego wojskom niemieckim me pozostawał nic innego, jak czekać na kapitulację. Bradley m dalszym ciągu spychał linie frontu nieprzyjaciela, a H kwietnia Ameryk, przeprowadzili lokalne natarcie, które rozcięło kocioł na dwo]e. W dwa dni później wschodnia część załamała się, a 18_kwÓęt_-
536
Krucjata w Europie
nią skapitulowały pozostałe jednostki. Przypuszczaliśmy początkowo, że w Zagłębiu Ruhry weźmiemy do niewoli około 150 000 Niemców. W ostatecznym rachunku okazało się, że licziba ich wyniosła 325 000, ,w tym trzydziestu generałów. Zniszczyliśmy dwadzieścia jeden dywizji i zdobyliśmy olbrzymie ilości zaopatrzenia. Hitler spodziewał się widocznie, że oblężenie Zagłębia Ruhry będzie równie trudne jak oblężenie Brestu, lecz kapitulacja nastąpiła w osiemnaście dni od chwili okrążenia Ruhry. Przyniosła nam ona jeszcze większą ilość jeńców aniżeli przed dwoma laty zwycięstwo tunezyjskie2. Tymczasem Bradley szybko zreorganizował swe siły do marszu na wschód. W chwili gdy wojska broniące się w Zagłębiu Ruhry składały broń, część jego oddziałów czołowych dotarła już do Laby w odległości 150 mil od Kassel3. Bradley posuwał się na szerokim froncie. Na południu 3 armia nacierała w kierunku granicy czechosłowackiej i miasta Chemnitz i dotarła tam 1314 kwietnia4. Na lewym skrzydle Pattona l armia rozpoczęła natarcie 11 kwietnia, błyskawicznie posuwając się naprzód i napotykając tylko sporadyczny opór. 14 kwietnia 3 dywizja pancerna, wchodząca w skład VII korpusu Collinsa, dotarła do Dessau nad Łabą5. Korpus ten, który brał udział w pierwszym uderzeniu na wybrzeża Normandii i wkrótce potem zdobył Cherbourg, przeszedł cały szlak bojowy poprzez północno-zachodnią Europę, od brzegów Francji do Łaby.
Dzień 12 kwietnia spędziłem z George^m Pattonem. Przed zapadnięciem zmroku zobaczyłem i usłyszałem rzeczy, które wyryły dzień ten głęboko iw mojej pamięci. Przed południem dokonaliśmy inspekcji kilku rozproszonych korpusów i dywizji Pattona, błyskawicznie nacierających na wschód w stylu iście pattonowskim, tu i ówdzie otaczając i biorąc do niewoli izolowane oddziały rozpadającej się armii nieprzyjaciela. Generalna linia oporu nie istniała, co więcej, nie było nawet skoordynowanych prób opóźnienia naszych postępowi. Niemniej jednak niektóre lokalne jednostki nieprzyjacielskie broniły się zaciekle i w ciągu dnia byliśmy świadkami sporadycznych walk,
j^__j_______________
Arm generała Paittona natknęła się na skarb hitlerowski, ukryty głęboko w kopalni soli6. Wraz z kilkoma osobami zeszliśmy do sztolni, leżących na głębokości niemal pół mili pod powierzchnią ziemi.
Na dnie znajdowały się. wielkie stosy niemieckich banknotów, zgromadzonych tu widocznie w ostatniej szaleńczej próbie ewakuowania części waluty przed przybyciem Amerykanów. W jednym z tuneli znajdowały się olbrzymie ilości obrazów i innych dzieł sztuki. Niektóre były owinięte w papier i ro-góżkę, inne związane razem jak drzewo na opał.
W drugim tunelu zobaczyliśmy stosy złota, którego wartość eksperci nasi oceniali prowizorycznie na 250 milionów dolarów, głównie w postaci sztab umieszczonych tw workach; każdy z nich zawierał dwie dwudziestopięciofuntowe sztaby. Znajdowało się tam również mnóstwo złotych monet z rozmaitych krajów europejskich, a nawet kilka milionóiw ze
Stanów Zjednoczonych.
W walizkach, kufrach i rozmaitych skrzyniach zgromadzono olbrzymie ilości złotych i srebrnych naczyń oraz biżuterii, zagrabionych widocznie w prywatnych mieszkaniach w całej Europie. Wszystkie te przedmioty zostały rozpłaszczone uderzeniami młota, prawdopodobnie w celu zaoszczędzenia miejsca, potem zaś wrzucone do składu, czekając tu na przetopienie
w sztaby złota i srebra.
Na istnienie tunelu, wvi którym magazynowane było złoto, zwróciła uwagę świeżo wzniesiona ściana z cegieł, z pancernymi drzwiami najbardziej nowoczesnego typu pośrodku. Były ne tak mocne, że do wywalenia ich potrzebny byłby z pew-ścią duży ładunek środków wybuchowych. Jeden z żołnierzy 'merykańskich oglądając murowaną ścianę stwierdził, że nie - ona zbyt solidna i dowiódł tego za pomocą połowy ładunku l'u, przebijając olbrzymią dziurę, która odsłoniła Zastanawialiśmy się, dlaczego Niemcy nie próbowali karbów w labiryncie tuneli, zamiast chować je za tórą można było rozwalić za pomocą kilofa. Skom-zwi pancerne wydawały nam się zupełnie pozba-3U> ale towarzyszący mi żołnierz amerykański zau-
538_______________________
ważył: "To jest właśnie podobne do Niemców, zamykają drzwi stajni, ale rozwalają wszystko, co je otacza". Opowiadanie Pattona o wypadku, który doprowadził do przeszukania kopalni, samo przez się było ciekawe.
Należy oczywiście przypuszczać, że wcześniej czy później kopalnia zostałaby dokładnie przeszukana, lecz. jak twierdził Patton, jedynie poczuciu ludzkiej przyzwoitości dwóch Amerykanów zawdzięczamy odkrycie jej przed rozgrabieniem i ukryciem znacznej części skanbów. A oto co mi opowiedział: Amerykanie wprowadzili w pobliskim miasteczku godzinę policyjną. Każdy cywil, napotkany na ulicy po zapadnięciu zmroku, był natychmiast zatrzymywany i przesłuchiwany. Pewnego wieczoru krążący patrol samochodowy zobaczył kobietę spieszącą ulicą po godzinie policyjnej i zatrzymał ją. Tłumaczyła się, że biegnie po akuszerkę dla sąsiadki, u której właśnie rozpoczął się poród. Żołnierze amerykańscy postanowili to sprawdzić, gotowi udzielić pomocy, gdyby okazało się, że kobieta mówi prawdę. Zabrali Niemkę do samochodu, wstąpili po drodze po akuszerkę i wrócili do położnicy. Wszystko było tak, jak mówiła Niemka. Żołnierze, wciąż pełni dobrej woli, zaczekali, aby zawieźć Niemkę i akuszerkę do domu. Gdy przejeżdżali oibok wejścia do jednej z kopalń soli, znajdujących się w tym rejonie, jedna z kobiet zauważyła: ,,A to jest kopalnia, w której zakopane jest złoto".
Uwaga ta wzbudziła ciekawość żołnierzy, wobec czego zaczęli wypytywać obie kobiety i dowiedzieli się, że przed kilku tygodniami nadeszły ze wschodu duże ładunki, które umieszczono w kopalni. Żołnierze zameldowali o tym swoim przełożonym, którzy z kolei odszukali kilku niemieckich urzędników kopalni i w ten sposób cały skarb znalazł się w naszym ręku.
Tego samego dnia zobaczyłem po raz pierwszy obóz śmierci. Znajdował się on w pobliżu miasteczka Gotha. Nigdy nie potrafię opisać wrażenia, jakie zrobiło na mnie to pierwsze osobiste zetknięcie się z nie podlegającym wątpliwości świadectwem hitlerowskiego okrucieństwa i bezlitosnego lekceważenia godności ludzkiej. Do tej pory słyszałem o tym jedynie
na Niemcy
539
ogólnikowo lub z drugorzędnych źródeł. Nigdy w życiu nie przeżyłem tak wielkiego wstrząsu.
Zwiedziłem każdy zakątek i zaułek obozu, ponieważ uważałem, że obowiązkiem moim jest móc złożyć świadectwo o tym wszystkim na podstawie własnych obserwacji, w razie gdyby kiedykolwiek tw kraju powstało przekonanie, że "opowiadania o brutalności hitlerowców są po prostu propagandowym wymysłem". Niektórzy spośród zwiedzającej grupy nie byli w stanie wytrzymać tej męki do końca. Ja osobiście nie tylko wytrzymałem, lecz, co więcej, tego samego wieczoru, po powrocie do kwatery Pattona, wysłałem do Londynu i Waszyngtonu meldunek domagający się, aby oba rządy natychmiast wysłały do Niemiec grupę dziennikarzy i poważne delegacje obu parlamentów. Byłem zdania, że opinie publiczne Ameryki i Anglii powinny natychmiast otrzymać takie dowody, które nie pozostawią miejsca na cyniczne powątpiewania7. Dzień l2 Jkwietnia zakończył się w sposób dramatyczny. Siedziałem do późna z Bradleyem i Pattonem omawiając przyszłe plany, zwłaszcza spraiwię doboru oficerów i jednostek, które należałoby jak najszybciej skierować na Pacyfik. Udaliśmy się na spoczynek przed północą Bradley i ja w małym domku w kwaterze głównej Pattona, on sam zaś w swojej przyczepie. Zegarek Pattona stanął, wobec czego nastawił on radio, aby złapać sygnał czasu z BBC. Nagle usłyszał wiadomość o śmierci prezydenta. RoaseY.e]ta.. Wrócił do naszego domu, zbudził Bradleya, a potem obaj przyszli do mego pokoju, aby zakomunikować wstrząsającą nowinę.
Rozmyślaliśmy, w jaki sposób śmierć prezydenta może
aważyć na losach przyszłego pokoju. Byliśmy pewni, że nic
powstrzyma tempa wojny, ponieważ wiedzieliśmy już
^ważnych krokach podjętych na Pacyfiku w celu ostatecz-
rozigromienia Japończyków. Nie znaliśmy oczywiście
nych specjalnych planów prezydenta Roosevelta związa-
' mającym nastąpić pokojem. Powątpiewaliśmy jednak,
tnieje w Ameryce człowiek o równie bogatym doświad-
Lm, jeśli chodziło o załatwienie spraw z innymi politycz-
przy.wódcami aliantów. Żaden z nas nie znał bliżej
540
Krucjata w Europie
prezydenta, chociaż ja, dzięki rozmaitym konferencjom, widywałem go częściej niż moi towarzysze; wydawało nam się jednak, że z międzynarodowego punktu widzenia jest to najbardziej nieodpowiedni moment do zmiany przywódców narodu. Udaliśmy się na spoczynek smutni i przygnębieni.
Z pewnymi pociągnięciami Roosevelta nigdy nie mogłem się pogodzić. Znałem go jednak wyłącznie jako przywódcę narodu podczas wojny, kiedy to, moim zdaniem, spełnił wszystkie pokładane w nim nadzieje.
Podczas natarcia l armii odcięto w górach Hartzu ponad 15 000 żołnierzy nieprzyjacielskich. Bronili się uporczywie i trzymali się do 21 kwietnia. Teren był niesłychanie trudny. Cały tydzień trwały zacięte walki o zlikwidowanie kotła
1 odrzucenie oddziałów niemieckich, które próbowały (wyzwolić otoczone jednostki8. Dalej na północy 9 armia Simpsona dotrzymywała kroku postępom w centrum i na południu. 6 kwietnia zdobyła ona przyczółek za Wezerą, stanowiącą potężną przeszkodę wodną, po czym ruszyła ku Łabie, którą osiągnęła 11 kwietnia na południe od Magdeburga. Następnego dnia
2 dywizja pancerna, wchodząca w skład 9 armii, zdobyła za Łabą mały przyczółek o 10 mil dalej w dół rzeki. Zdobycie jeszcze jednego przyczółka przez 5 dywizję pancerną, (wchodzącą w skład XIII korpusu, zostało uniemożliwione przez wysadzenie w powietrze mostu przez nieprzyjaciela. Wyglądało na to, że Niemcy skłonni są porzucić teren na zachód od Łaby, zawzięcie jednak przeciwstawiają się wszelkim próbom sforsowania rzeki. Rozpoczęli natychmiast przeciwuderzenie na przyczółek 2 dywizji pancernej, z którego wycofaliśmy się 14 kwietnia. Utrzymaliśmy jednak dalej na południu inna przeprawę przez rzekę, zdobytą przez 83 dywizję9.
_ Niemal równocześnie z naszym pojawieniem się na Łabie Armia Czerwona rozpoczęła ze swych pozycji na Odrze potężne uderzenie na zachód. Natarcie to prowadziła na ponad dwustumilowym froncie. Wojska radzieckie szybko posuwały się naprzód. Północne skrzydło parło w kierunku Pólwyspu Jutlandzkiego, środek w kierunku na Berlin, a południowe skrzydło na rejon Drezna. 15 kwietnia patrole 69 dywizji
541
jazu *-_______________ -------
V korpusu spotkały na Łabie jednostki 58 dywizji gwardyj-skiej Armii Czerwonej. Spotkanie nastąpiło pod Torgau, około 75 mil na południe od Berlina. V korpus, podobnie jak VII, brał udział w pierwszym natarciu na wybrzeża Normandii i wydawało się rzeczą właściwą, że oddziały jednego z tych właśnie korpusów pierwsze nawiązały styczność z Armią Czerwoną i doprowadziły do ostatecznego rozbicia Niemiec10. W miarę jak posuwaliśmy się przez środkowe Niemcy, sprawa łączności z Rosjanami nabierała coraz większego znaczenia. Najibardziej palące zagadnienia nie leżały już w zakresie strategii, lecz miały charakter czysto taktyczny. Jedną z głównych trudności było (wzajemne rozpoznanie się.
Ze względu na różnice językowe łączność radiowa między dwiema zbliżającymi się ku sobie siłami nie wchodziła w rachubę. Jedynym rozwiązaniem wydawało się ustalenie zawczasu sposobów i znaków rozpoznania. Już na początku kiWdetnia lotnictwo aliantów zachodnich i Rosjan zetknęło się ze sobą, co spowodowało kilka nieszczęśliwych wypadków. Rosyjskie samoloty i nasze ostrzeliwały się wzajemnie i coraz bardziej wzrastało niebezpieczeństwo większych starć. Sprawa utworzenia systemu sygnałów rozpoznawczych była skomplikowana i została ostatecznie rozwiązana dopiero około 20 kwietnia. Obie strony uzgodniły już jednak uprzednio, że ustalą odpowiednie linie rozgraniczenia pomiędzy strefami działalności lotnictwa i przy obustronnej uwadze oraz dużej dozie szczęścia uniknęliśmy poważniejszych omyłek11.
Ustaliliśmy również z Rosjanami, że w każdym wypadku, gdy oddziały obu armii się spotkają, miejscowi dowódcy ustalą odpowiednie linie rozgraniczenia, kierując się przy tym względami lokalnymi i operacyjnymi. Zależało nam bardzo, aby generalna linia rozgraniczenia pomiędzy dwiema armiami przebiegała wzdłuż łatwo rozpoznawalnych przedmiotów geograficznych. Z tego względu ustalona linia rozgraniczenia w środkowej części frontu przebiegała wzdłuż Łaby i Muldy. Rozumiało się samo przez się, że wi terminie ustalonym przez nasze rządy wojska wycofają się do swych stref okupacyjnych.
542
Krucjata w Europie
Podczas gdy w centrum rozgrywało się to decydujące natarcie, 21 Grupa Armii na północy i 6 Grupa Armii na południu prowadziły wyznaczone im operacje.
Na północy 21 Grupa Armii Montgomery'ego nacierała w kierunku Bremy i Hamburga i rzuciła kolumnę'w kierunku Łaby dla osłony północnego skrzydła natarcia Bradleya. Natarcie Montgomery'ego w kierunku wschodnim prowadziła głównie brytyjska 2 armia, podczas gdy armia kanadyjska uderzyła na północ przez Arnhem, aby oczyścić północno-wschodnią Holandię i pas wybrzeża na wschód do Łaby. To natarcie brytyjskiej 2 armii prowadzone siłami trzech korpusów dotarło do Wezery 6 kwietnia, do Łaby zaś 19 kwietnia. W Bremie armia brytyjska zastała nieprzyjaciela zdecydowanego bronić się do ostatka. Brytyjski XXX korpus dotarł do przedmieść miasta 20 kwietnia, kapitulacja Bremy kosztowała jednak tydzień zaciętych walk 12.
Róiwnież północne natarcie armii kanadyjskiej na lewym skrzydle Montgomery'ego natrafiło początkowo na podobnie rozpaczliwy opór, jednakże na całej linii frontu posuwaliśmy się pomyślnie naprzód i 15 kwietnia zdobyliśmy Arnhem. Upadek tego miasta był dla nieprzyjaciela sygnałem do wycofania się do fortecy holendeiskiej poza zatopione tereny, stanowiące poważną przeszkodę w natarciu na zachodnią Holandię.
Zgodziłem się z Montgomery'm, że natychmiastowa kampania w Holandii przysporzy temu nieszczęsnemu krajowi, którego ludność dostatecznie już ucierpiała z braku żywności, dodatkoiwych cierpień. Znaczna część kraju została wyjałowiona przez zatopienie terenów na skutek bombardowań i przez budowę niemieckich pasów obrony. Postanowiliśmy odłożyć operację w Holandii i uczynić wszystko, co w naszej mocy, aby zmniejszyć cierpienia i głód Holendrów13.
Na początku kwietnia zadaniem 6 Grupy Armii Deversa była osłona prawego skrzydła natarcia Bradleya. W tym celu Devers prowadził metodyczne natarcie siłami 7 armii Patcha na lewym skrzydle i francuskiej l armii na prawym14.
Najazd na Niemcy
Początkowo 6 Grupa Armii natrafiała na opór na całym froncie, Niemcy bowiem, mimo klęski na północy i codziennych strat ponoszonych w bitwie, uporczywie się bronili, po osiągnięciu rzeki Neckar 7 armia musiała stoczyć ciężkie boje o zdobycie przeprawy przez rzekę, następnie zaś zlikwidowanie załogi w Heilbronn trwało cały tydzień. Wojska niemieckie sw tym rejonie nie były tak zdemoralizowane wielkimi natarciami aliantów w lutym i marcu, jak te, które odczuły na sobie całą siłę naszego uderzenia. 7 kwietnia 10 dywizja pancerna uderzyła w kierunku Crailsheim, lecz Niemcy zareagowali tak szybko i z taką siłą, że dywizja musiała wycofać się pospiesznie ze swych wysuniętych pozycja. 16 kwietnia XV korpus dotarł do Norymbergi, miasto jednak padło dopiero po kilkudniowych walkach15.
Na odcinku francuskim opór nie był tak silny. Po stoczeniu kilku ostrych walk w pobliżu Renu Francuzi szybko
posuwali się naprzód.
Armia francuska ruszyła oczywiście do natarcia pod rozkazami generała Deversa, do którego należało ustalenie linii rozgraniczenia między armiami, zaopatrzenie i wszelkie inne sprawy administracyjne, związane z działaniami wojsk jego grupy armii. Zgodnie z rozgraniczeniem Stuitgart znalazł się w strefie 7 armii Patcha, ponieważ drogi zaopatrzenia Amerykanów przebiegały przez to miasto. Zostało ono zdobyte przez Francuzów, którzy potem nie chcieli go opuścić i nie pozwolili Patchowi na korzystanie z niego. Francuzi byli nieustępliwi, twierdząc, że w grę wchodzi prestiż narodowy, abec czego zwrócono się z tą sprawą do mnie. Poleciłem >eversowi, aby nie ustępował i żądał podporządkowania się D Peanom. Francuzi w dalszym ciągu upierali się i zwrócili ao Paryża. Nie dość na tym; w odpowiedzi na ostrą notę Qta Stanów Zjednoczonych w tej sprawie generał ie, na szczeblu rządowym, wykazał równą nieustępli-tymczasem uprzedziłem francuskiego dowódcę, że cznościaeh zmuszony będę poinformować połączony LOW sztabów, iż nie mogę już dłużej Uczyć na l'cyjną pomoc jakichkolwiek sił francuskich, które komitet
544
Krucjata w Europie
zamierza w przyszłości uzbroić. Ta groźba ewentualnego wstrzymania wyposażenia materiałowego dla wojsk francuskich okazała się skuteczna i Francuzi w końcu ustąpili16.
Podobny wypadek zdarzył się na granicy francusko-iwłoskiej, gdzie zarówno Francuzi, jak Włosi zgłaszali moralne i prawne roszczenia do małego skrawka terytorium. Wraz z marszałkiem Alexandrem doprowadziłem w tym rejonie do porozumienia, które zostało pogwałcone przez Francuzów podtrzymujących swe roszczenia 17.
Sytuacja Francuzów podczas wojny bynajmniej nie była łatwa. Uchodzili niegdyś za przodującą potęgę wojskową w Europie, lecz wielka katastrofa 1940 roku zdruzgotała zarówno ich armię, jak dumę. Toteż gdy operacja "Torchc< w 1942 roku dała patriotom francuskim możność włączenia się do walki przeciwko hitlerowcom, byli przeczuleni na punkcie dumy narodowej i honoru. Do tego dochodziła ich zawzięta nienawiść do hitlerowców, nienawiść, która zdawała się wzrastać, gdy szło o niektórych dawnych politycznych i wojskowych przywódców francuskich. Na domiar wszystkiego podstawy władzy de Gaulle'a i aparatu rządowego, który zorganizował we Francji, były bardzo niepewne. Dalszy czynnik stanowiła zupełna zależność armii francuskiej oraz znacznej części ludności od dostaw amerykańskich. Drażniło to ich dumę i chociaż stale domagali się większych ilości wszelkiego rodzaju zaopatrzenia, świadomość, iż ibez dostaw tych byli zupełnie bezradni, napełniała ich goryczą. Wy wołane tym wszystkim przeczulenie utrudniało załatwianie jakiejkolwiek, nawet najbardziej błahej sprawy, w wypadku gdy sądzili, że duma ich narażona jest na szwank. Pomimo to wkład Amerykanów w organizację wojsk francuskich przyniósł wspaniałe owoce.
W kampanii afrykańskiej Francuzi odegrali pożyteczną rolę, ale byli niesłychanie słabi. Po raz pierwszy wzięli poważniejszy udział w ciężkich walkach podczas kampanii we Włoszech. Pod koniec 1943 roku i na początku 1944 korpus francuski na tym teatrze spisał się doskonale. Świetnie walczyli również podczas iniw/azji na południową Francję, w Wogezach i w czasie natarcia na górny Ren. W warunkach zimowych
Z PODWÓJNYM ŁADUNKIEM DO KRAJU
"...rzuciłem myśl... że jeden człowiek będzie spał inny mógł zająć jego miejsce w nocy... Nigdy... ani jednego słowa skargi na niewygody..,"
.,Queen Elisabeth" zawiezie ich do kraju
tak, by załem 555
;
r-. .2
'o e
w _0)
r-l Ć?
N _
Q 3
. o >> S
"St *o
/TT -U
cc
_,
f-H CO
t/j --H
w >. b*
L a
H <'S
cś
Q,
>-. er
81.
*3 6".
O uj - 0>
J* & V L
N 'o.2i
tf &1L P
P " *
^ajazdjia^iemc^___________
'ednak, pod koniec 1944 roku,-sprawność ich gwałtownie się obniżyła, ponieważ znaczną część ich armii stanowiły afrykańskie wojska tubylcze, które nie znosiły niskiej temperatury i warunków atmosferycznych europejskiej zimy. Natomiast na wiosnę 1945 roku, w czasie końcowych operacji wojennych, armia francuska nacierała śmiało i skutecznie, zajmując znaczną część południowych Niemiec. Równocześnie Francuzi prowadzili kampanię lądową i lotniczą przeciwko Niemcom na wybrzeżu Zatoki Biskajskiej, zakończoną wyzwoleniem Bordeaux i wyspy Oleron. Ze względu na inne pilne potrzeby operacja ta od jesieni 1944 roku była kilkakrotnie odkładana. Bitwa rozpoczęła się 14_kwietnia, a w tydzień potem okręg Gironde został oczyszczony aż do morza, l maja zdobyto Oleron. Francuzi są wspaniałymi żołnierzami, gdy rozbudzony
zostanie ich entuzjazm.
Wśród Francuzów znajdowało się wiele wybitnych jednostek, które nigdy nie sprawiły nam najmniejszego kłopotu, ludzie, którzy dzięki swym rozległym horyzontom i zrozumieniu aktualnych spraw byli świetnymi sojusznikami. Osobiście lubiłem generała de Gaulle'a, ponieważ widziałem wiele wspaniałych cech jego charakteru. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę z tego, że zalety te zatracały się wobec jego przeczulenia i niezwykłego uporu w sprawach, które według nas nie miały większego znaczenia. Moje osobiste kontakty z nim w czasie wojny nigdy nie doprowadzały do takiego napięcia, do jakiego dochodziło często podczas jego spotkań z wieloma innymi osobami.
Giraud był moim przyjacielem. Był to prawdziwy żołnierz, do głębi uczciwy i prostolinijny. Jednakże ze względu na kompletny ibrak zainteresowania sprawami politycznymi, absolutnie nie nadawał się na jakiekolwiek stanowisko polityczne w kraju. Generałowie Juin, Koenig, Koeltz oraz wielu młodszych oficerów by h' to odważni, uczciwi i zdolni zawo-wi żołnierze. Nazwiska generałów Masta i Bethouarta oraz towarzyszy, którzy pierwsi ryzykowali głową, by przy mocy interwencji aliantów w Afryce doprowadzić do odbu-
35 ~ Kołata w Europie
546
Krucjata w Europie
dowy Francji, pozostaną na zawsze symbolami największego patriotyzmu i wielkości charakteru.
Z chwalą opanowania przez grupę armii Bradleya pozycji na Łabie przygotowana została scena do ostatniego etapu kampanii aliantów. Nieprzyjaciel został rozbity na dwie odrębne grupy na północy i na południu i nie miał żadnej możliwości przywrócenia jednolitego frontu ani przeciwko Rosjanom, ani przeciw nam. Żołnierz niemiecki, wokół którego walił się świat, stracił wszelką ochotę do walki. Tylko w nielicznych wypadkach udawało się dowódcom utrzymać jakąś zwartość swych jednostek. W ciągu pierwszych trzech tygodni kwietnia alianci zachodni wzięli do niewoli ponad milion jeńców 18.
Jeszcze przed rozpoczęciem natarcia poprzez środkowe Niemcy wiedzieliśmy, że rząd niemiecki przygotowuje się do opuszczenia Berlina. Wyglądało na to, że instytucje administracyjne udają się na południe, jak przypuszczaliśmy do "twierdzy narodowej" w Berchtesgaden, lecz gdy szybkie postępy Bradleya przecięły szlaki komunikacyjne z północy na południe kraju, nie było to już możlLwe. Wiedzieliśmy również, że Hitlerowi nie udało się wyjechać na południe; jego ostatnią twierdzą był Berlin. Pomimo to jednak wciąż jeszcze istniała możliwość, że fanatyczni hitlerowcy spróbują usadowić się w "twierdzy narodowej", toteż pospieszne zdobycie tego obszaru było dla nas sprawą wielkiej wagi19. Również i na północy poważne względy skłaniały nas do przyspieszenia zaplanowanego natarcia w kierunku na Lubekę.
Natarcie na Lubekę pozwoliłoby nam zająć ostatnie niemieckie bazy okrętów podwodnych i usunęłoby wszelkie ślady tego groźnego niegdyś dla nas niebezpieczeństwa.
Nie mogliśmy przewidzieć, jak zachowają się niemieckie wojska okupacyjne w Danii. Było zupełnie możliwe, że spróbują uporczywie się bronić, a w takim wypadku zamierzaliśmy przeprowadzić przeciw nim błyskawiczną kampanię.
Na początku kwietnia Montgomery ocenił, że do zrealizowania powierzonego mu zadania nie będzie potrzebował wię-
cej
jego
w
547
niż siedemnaście dywizji wchodzących wówczas w skład , 21 Grupy Armii. Zaproponowałem mu dodatkową pomoc dziedzinie zaopatrywania wojsk przez zarezerwowanie dla iec?o potrzeb części przelotowości amerykańskiego mostu kole-iowego pod Wesel. Pomoc tę odrzucił20. W miarę jednak rozwoju operacji na swym skrzydle stwierdził, że oddziały jego wyczerpują się gwałtownie, i chcąc zachować tempo działań zażądał dodatkowych sił i zaopatrzenia, w czym chętnie poszedłem mu na rękę. Oddałem mu tymczasowo amerykański XVIII korpus desantowo-powietrzny pod dowództwem generała Ridgwaya, który miał wesprzeć jego natarcie walcząc jak zwykła piechota. Gdyby się jednak okazało, że Niemcy w Danii postanowili walczyć do końca, byliśmy również gotowi dostarczyć dodatkowych sił dla zrzucenia desantu powietrznego w celu uchwycenia przeprawy przez Kanał Ki-
loński.
Po zdobyciu w dniu ^kwietnia przez wojska Montgome-ry'ego Bremy opór na jego froncie wyraźnie się zmniejszył. Pospiesznie skierował wówczas główny wysiłek na odcinek brytyjskiego VIII korpusu, który 29 kwietnia rozpoczął natarcie poprzez Łabę. Równocześnie amerykański XVIII korpus sforsował rzekę dalej na południe, osłaniając prawe skrzydło
natarcia 2 armii.
l maja 11 dywizja pancerna brytyjskiego VIII korpusu rozpoczęła wspaniały zagon poprzez Szlezwik-Holsztyn do Bałtyku i 2 maja po południu wkroczyła do Lubeki. W ten sposób nieprzyjaciel odcięty został w Danii i uniemożliwiliśmy wojskom pokonanym w Niemczech wycofanie się do tego kraju. Montgomery obecnie szybko skonsolidował swe zdobycze na całym froncie i 3 maja amerykański XVIII korpus nawiązał Jego odcinku kontakt z Rosjanami. Berlin płonął, północne 'zydło natarcia Armii Czerwonej posuwało się poprzez lcy w naszym kierunku, wszelki opór został złamany. Niemców, płynące z powrotem z frontu rosyjskiego, 3ty poddawać się armiom anglo-amerykańskim. Stojące na wojska amerykańskie przyjmowały teraz codziennie tysiące jeńców.
548
Krucjata w Europie
Tymczasem na lewym skrzydle Montgomery'ego armia kanadyjska kontynuowała swe pomyślne operacje i pospiesznie oczyszczała cały swój front, nie próbując jednak zawrócić z powrotem do zachodniej Holandii, gdzie umocniła się niemiecka 25 armia.
Wiedzieliśmy, że sytuacja w Holandii stale się pogarsza i że po odcięciu tego obszaru od Niemiec przez natarcie naszych wojsk warunki stały się tam prawie nie do zniesienia. Na podstawie otrzymanych informacji obawiałem się powszechnego głodu, wobec czego postanowiłem przedsięwziąć konkretne kroki, aby temu zapobiec. W dalszym ciągu nie zgadzałem się na przeprowadzenie wielkiego natarcia w tym kraju. Nie tylko przysporzyłoby to zniszczeń i cierpień, lecz doprowadziłoby do tego, że nieprzyjaciel otworzyłby śluzy zatapiając dalsze tereny i uniemożliwiając na wiele lat uprawę ziemi. Ostrzegałem generała Blaskowitza, niemieckiego dowódcę w Holandii, aby powstrzymał się od dalszego otwierania śluz podkreślając, że nic z tego, co uczyni w Holandii, nie zapobiegnie szybkiemu upadkowi Niemiec 21.
Hitlerowski wysoki komisarz w Holandii, Seyss-Inąuart, zaproponował lokalne rozwiązanie, a mianowicie zawieszenie broni. Jeśli wojska alianckie nie będą posuwały się dalej na zachód w głąb Holandii, Niemcy nie zatopią kraju i pomogą przy sprowadzaniu zaopatrzenia dla uratowania ludności. Moi wojskowi przełożeni pozostawili mi już wolną rękę w tej sprawie, wysłałem więc 20 kwietnia mego szefa sztabu generała Smitha na spotkanie z Seyss-Inąuartem. Porozumieli się oni co do sposobu sprowadzania żywności i zaopatrzenia, które alianci już uprzednio w tym celu nagromadzili. Natychmiast rozpoczęły się dostawy na dużą skalę, ale już przed tym zrzucaliśmy małe ilości żywności na spadochronach. Generał Smith przekazał Seyss-Inąuartowi ostrzeżenie, że nie pozwolę na żadną ingerencję w naszą akcję ratunkową i że jeśli Niemcy dopuszczą się jakiegokolwiek pogwałcenia porozumienia, nie będę ich w przyszłości traktował jako jeńców wojennych. Uważałem, że kontynuowanie okupacji Holandii przez Niem-
tfttjfl**jW
i-----1 Sojusznicy mm ZSRR
Tereny pozostające pod okupacją niemiecką
100 200 mil
Lubeka ^^TWismar
Hamburg^l^Witłenberge
POLSKA
'oznań
) Brema O 2 arm
1 armia amerykansk
Chemnitz Karlovy Yary
3 armia
O amerykańska
Frankfurt
Wtf&gf ragu3$$oowvA^'
^CHOSŁWACM
Norymberga n Reg<
___^ ^ 7 armia f
r- . i H. amerykan
oEpinal/ artn.a ^ -^
Heiibronn Reaensbur X O >
Sirasburgo^ 7 armia
r I9żBerchtesgaden
550
Krucjata w Europie
ców pozbawione było wszelkiego sensu i że wszelkie dalsze represje z ich strony powinny być ukarane. Podczas konferencji generał Smith zaproponoiwiał również, aby dowódca niemiecki Blaskowitz natychmiast skapitulował. Seyss-Inąuart oświadczył jednak, że jak długo rząd niemiecki istnieje, Blaskowitz w żadnym wypadku skapitulować nie może 22.
Równocześnie z tymi wszystkimi operacjami na północy odbywały się równie decydujące ruchy na południu. Główny kierunek natarcia biegł na południowy wschód, wzdłuż doliny Dunaju w kierunku Linzu, celem zaś jego było połączenie się z Rosjanami w Austrii. Ponieważ natarcie Bradleya w centrum osiągnęło już swój cel, uderzenie to mogła kontynuować 3 armia, podczas gdy 6 Grupa Armii całą swą uwagę skupiła na zajęciu rejonu "twierdzy narodowej" dailej na południu i na zachodzie. Aby zapewnić Deversowi szybkie postępy, postawculiśmy do jego dyspozycji amerykańską 13 dywizję desantowo-po wietrzną, którą mógł użyć według własnego uznania. Postępy na lądzie były jednak tak szybkie, że 13 dywizji desantowo-powietrznej nie wykorzystano, a jak się później okazało, była to jedyna dywizja amerykańska, która przybyła do Europy i nigdy nie brała udziału w walce 23.
Natarcie 3 armii wzdłuż Dunaju rozpoczęło się 22 kiwdetnia. Nieprzyjaciel próbował bronić się koło Regensburga, jednakże zarówno III, jak XX korpus szybko zdobyły przyczółki za rzeką, na wschód i zachód od miasta i ruszyły pospiesznie w dół Dunaju. 5 maja 11 dywizja pancerna XII korpusu wyskoczyła naprzód, aby przyjąć kapitulację załogi niemieckiej w Linz w Austrii 24.
3 armia Pattona, której główne siły parły w dół Dunaju, została obecnie wzmocniona przez V korpus z armii Hodgesa. Patton skierował V korpus na wschód, do Czechosłowacji. 6 maja korpus zdobył Pilzno. W rejonie tym wojska rosyjskie zbliżały się pospiesznie ze wschodu i znów powstała konieczność ścisłej koordynacji działań. Na podstawie umowy poleciliśmy wojskom amerykańskim zajęcie linii PilznoKarlove Vary, na południe zaś od Czechosłowacji linia rozgraniczenia
biegła wzdłuż kolei Budziejowice-dalej wzdłuż doliny rzeki Enns25.
Ostatni wielki manewr 7 armii Patcha, wchodzącej w skład grupy armii Deversa, rozpoczął się 22 kwietnia. Na prawym skrzydle XV korpus ruszył w dół Dunaju i skręcił na południe, aby uderzyć na Monachium miejsce narodzin ruchu hitlerowskiego. Wielkie to miasto zostało zdobyte 30 J^ieinia. 4 maja 3 dywizja tego samego korpusu zdobyła Berchtesgaden, "JmejeHnostki zajęły Salzburg. Na całym odcinku obrona się
rozpadła 26.
XXI i VI korpus 7 armii przekroczyły Dunaj 22 kwietnia i zaczęły systematycznie posuwać się w kierunku "twierdzy narodowej". 3 maja zajęty został Insbruck, a 103 dywizja VI korpusu ruszyła w kierunku przełęczy Brenner. Tutaj, po włoskiej strome granicy, dywizja ta spotkała się z amerykańską 88 dywizją 5 armii nacierającą z Włoch. Spełniła się więc moja przepowiednia sprzed półtora roku, że spotkam się z żołnierzami dowództwa śródziemnomorskiego "w sercu nieprzyjacielskiego kraju".
Do końca kwietnia na wszystkich odcinkach frontu osiągnęliśmy główne cele bądź mieliśmy całkowitą pewność szybkiego ich zdobycia. W wyniku tych wielkich osiągnięć znów wysunęła się na czoło zwiększona ilość zagadnień związanych z administracją, zaopatrzeniem i organizacją, z którymi borykaliśmy się nieustannie. Nasze linie zaopatrzenia znowu były bardzo przeciążone. Gdybyśmy byli zależni wyłącznie od transportu lądowego, to chociaż działał on sprawnie, sama odległość wystarczyłaby, by zatrzymać nasze oddziały czołowe. Odległe Poruszające się szybko kolumny uzależnione były często całkowicie od zaopatrzenia drogą powietrzną. W ciągu kwiet-tia w naszym systemie zaopatrzenia funkcjonowało bez Łerwy 1500 samolotów transportowych. Nazywano je potnie "latającymi wagonami". Znaczenie ich nigdy nie rło równie wielkie jak w tych ostatnich fazach wojny. Nie-1 od samolotów transportowych przebudowaliśmy do Samego użytku wiele ciężkich bombowiec w. W ciągu
552
Krucjata w Europie
kwietnia lotnictwo dostarczyło frontowi 60 000 ton ładunków, między innymi 10000000 galonów benzyny27.
Wojska nasze znajdowały się teraz na całym terytorium Niemiec zachodnich i pozostało niewiele celów, na które można było kierować nasze samoloty bez obaiwiy zrzucenia bomb na nasze lub rosyjskie wojska. Pomimo to jednak lotnictwo nasze dokonało w ostatnich dniach wojny dwóch poważnych ataków bombowych. Jednym z nich był nalot brytyjskiego zgrupowania bombowego na ufortyfikowaną wyspę Helgoland, przeprowadzony w celu udzielenia pomocy Montgomery'emu, w razie gdyby uznał sforsowanie Kanału Kilońskiego za konieczne 28. Drugi nalot przeprowadziła amerykańska 8 armia powietrzna na Berchtesgaden. Tę twierdzę i symbol hitlerowskiej bezczelności doszczętnie zmłócono ciężkimi bombami. Nalot został dokonany jeszcze w tym czasie, gdy przypuszczaliśmy, że Niemcy mogą spróbować umocnić się w swej "twierdzy narodowej", której stolicą miało być właśnie Berchtesgaden. Jednostki rozpoznania powietrznego przywiozły zdjęcia, świadczące, że bombowce nasze obróciły całą miejscowość w perzynę. Mieliśmy z tego powodu zupełnie zrozumiałą satysfakcję 29.
Powracając z frontu nasze samoloty transportowe i przebudowane bombowce przywoziły ze sobą za każdym razem transporty odbitych jeńców. Żołnierzy tych umieszczaliśmy w wygodnych obozach wypoczynkowych w celu szybkiego przesłania ich z powrotem do ojczyzny. W jednym tylko obozie niedaleko Hawru zwianym "Lucky Strike" znajdowało się 47 000 byłych jeńców amerykańskich. Brytyjczycy mieli podobne obozy w rozmaitych miejscowościach w północno-za-chodniej Francji i Belgii. Odzyskanie tak znacznej liczby jeńców w tak krótkim czasie stworzyło trudną sytuację dla służby zdrowia, służby transportowej i dla nas wszystkich. W iwiielu wypadkach jeńcy byli w tak złym stanie fizycznym, że wyżywienie ich wymagało szczególnej uwagi. Słabszych umieszczano w szpitalach; przez pewien czas pełno tam było ludzi, upojonych radością powrotu do swoich, lecz tak wycieńczonych głodem, że tylko specjalna opieka mogła ich ura-
553
tować. Niektórzy Amerykanie przebywali w niewoli od pleriw-cZych bitew w Tunezji, w grudniu 1942 roku. Jeśli chodzi Brytyjczyków, to uwolniliśmy żołnierzy wziętych do niewoli pod pjmkiej^a_jvJJiilJpku.
Pewnego dnia oczekiwałem wizyty pięciu amerykańskich senatorów. W chwili gdy wchodzili do mego biura, otrzymałem depeszę od oficera sztabu, który meldował, że w jednej z gazet ukazał się artykuł, jakoby w obozie "Lucky Strike" panowały okropne stosunki. Gazeta stwierdzała, że żołnierzy stłoczono razem, odżywiano w niewłaściwy sposób, zmuszano do przebywania w niehigienicznych warunkach, a traktowanie ich wykazywało brak współczucia i zrozumienia. Sprawa przedstawiała się wręcz odwrotnie. Wszyscy wyzwoleni Amerykanie otrzymywali automatycznie urlopy do Stanów Zjednoczonych i znajdowali się pod opieką specjalnie dobranych oficeróim Gdyby sprawozdanie to było nawet częściowo zgodne z prawdą, świadczyłoby niewątpliwie o tym, że jedno z ogniw naszego aparatu wojskowego nie wykonuje ściśle sformułowanych rozkazów. Postanowiłem przyjrzeć się sprawie osobiście i poleciłem pilotowi przygotować mój samolot do natychmiastowego startu. Zwróciłem się potem do pięciu senatorów, przepraszając, że nie mogę dotrzymać wyznaczonego terminu spotkania z nimi, i wytłumaczyłem, dlaczego muszę natychmiast pojechać do "Lucky Strike". Zaproponowałem jednak, że jeśli chcą ze mną porozmawiać, mogą mi towarzyszyć w podróży. Podkreśliłem przy tym, że w "Lucky Strike" będą mieli okazję odwiedzenia tysięcy odzyskanych jeńców wojennych i że w żadnym innym miejscu nie spotykają takieigo skupiska obywateli amerykańskich. Zaproszenie moje przyjęli
z radością.
W niespełna dwie godziny przybyliśmy do "Lucky Strike" rozpoczęliśmy inspekcję. Krążyliśmy po całym obozie twierdziliśmy, że alarmująca wiadomość zawarta w niepo-
wjącej depeszy jest bezpodstawna. Tylko dwie sprawy wy-)łały zniecierpliwienie naszych żołnierzy. Pierwszą było wylenię. Potrawy były niewątpliwie dobrej jakości i porząd-- gotowane, \*c.7, lekarze nie pozwalali używać soli, pieprza
554
Krucjata w Europie
lub jakichkolwiek innych przypraw, ponieważ uważali, że są szkodliwie dla ludzi, którzy w okresach od paru tygodni do paru lat głodowali. Senatorowie i ja jedliśmy obiad razem z żołnierzami i przyznaliśmy, że jedzenie zupełnie pozbawionę przypraw jest niesmaczne. Było to jednak zagadnienie specjalne i nie czułem się na siłach kwestionować decyzji lekarzy.
Drugim przedmiotem zrozumiałych skarg był długi okres wyczekiwania w obozie na transport do Ameryki. Opóźnienie spowodowane było brakiem statków. Statki towarowe, stanowiące w tym czasie znaczną część naszej zamorskiej służby transportowej, nie nadawały się do przewozu pasażerów. Nie były wyposażone w urządzenia dostarczające wodę do picia, toalety zaś i inne instalacje sanitarne .wystarczały zazwyczaj jedynie dla załogi. O tym wszystkim żołnierze nie wiedzieli. Gniewało ich, gdy widzieli niemal puste statki opuszczające port, podczas gdy oni tak bardzo pragnęli dostać się do domu. Wizyta nasza tak uradowała żołnierzy, że setkami towarzyszyli nam po całym obozie. Gdy w końcu powróciliśmy do samolotu, stwierdziliśmy, że jakaś przedsiębiorcza grupa zainstalowała sieć głośników umieszczając mikrofon przy wejściu do samolotu. Komitet złożony z podoficerów trochę nieśmiało powiedział nam, że żołnierze chcieliby zobaczyć i usłyszeć naczelnego wodza. Wokół samolotu zebrał się tłum liczący 15 000 do 20000 żołnierzy.
Przemawiałem do żołnierzy amerykańskich w wielu dziesiątkach miejscowości, we wszystkich niemal warunkach wojennych, zarówno indywidualnie, jak do grup wielkości dywizji. W tym jednak wypadku przez dłuższą chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. Każdy z obecnych tutaj miał za sobą ciężkie przeżycia, przekraczające wyobraźnię normalnego człowieka. Wydawało się rzeczą daremną próbować, na podstawie moich wiłasnych przeżyć, powiedzieć coś takiego, co zdołałoby poruszyć tych ludzi, którzy tyle doświadczyli i przecierpieli.
Wtem przyszła mi szczęśliwa myśl do głowy. Był to pomysł przyspieszenia powrotu tych ludzi do kraju. Wziąłem więc mikrofon i powiedziałem zgromadzonemu tłumowi, że są dwa
555
sposoby, aby ich odesłać do domu. Pierwszy polegał na tym, że wszystkie powracające statki transportujące .wojska załadowywano do maksymalnej pojemności. Była to ogólnie stosowana metoda.
Następnie rzuciłem myśl, iż wobec tego, że okręty podwodne nie stanowią obecnie niebezpieczeństwa, moglibyśmy na każdym z tych powracających statków umieścić podwójną ilość ludzi, z tym jednak, że jeden człowiek będzie spał w ciągu dnia, tak by inny mógł zająć jego miejsce w nocy. Oczywiście cały statek byłby w takim wypadku zatłoczony, a podróż niewygodna. Zapytałem zgromadzonych, który z tych sposobów im bardziej odpowiada. Gromki okrzyk aprobaty dla drugiego nie pozostaiwdał żadnej wątpliwości co do ich życzeń. Gdy się uspokoili, powiedziałem: "Dobrze, wobec tego tak właśnie postąpimy. Muszę was jednak przestrzec, że toiwiarzyszy mi dzisiaj pięciu amerykańskich senatorów. Toteż na nic się nie zda pisanie po powrocie listów do gazet lub do waszych senatorów ze skargami na tłok panujący na powracających okrętach. Sami dokonaliście wyboru i musi on się wam teraz
podobać".
Głośny śmiech towarzyszący moim słowom wystarczył za zapewnienie, że żołnierze są bezwzględnie zadowoleni z dokonanego wyboru. Nigdy też potem nie usłyszałem ani jednego słowa skargi na niewygody podczas podróży do kra]U.
Bliski koniec wojny nie ulegał obecnie żadnej wątpliwości. Czas trwania działań wojennych można już było mierzyć dniami. Jedyną otwartą kwestią pozostawało, czy koniec wojny nastąpi przez połączenie się na całym gigantycznym froncie ' Armią Czerwoną i wojskami z Włoch, czy też w wyniku jakiejś próby kapitulacji ze strony rządu niemieckiego.
Na kilka tygodni przed ostatecznym złożeniem broni doszły
5 wieści, że rozmaite wybitne osobistości w Niemczech szu-
I3ą dróg i sposobów doprowadzenia do kapitulacji. Zadn^
tych pogłosek nie wymieniała jednak Hitlera. Przeciwnie,
*ty z ich autorów do tego stopnia drżał przed gniewem
mówców, że był równie przejęty zachowaniem w tajem-
Cy SWeJ roli, jak kapitulacją wojsk niemieckich.
556 Krucjata w Europie
Jedną z pierwszych oznak załamania się Niemiec były próby wysądowania nastrojów, które dotarły do nas przez ambasadę brytyjską w Sztokholmie. Ich wyraźnym celem było zaaranżowanie zawieszenia broni na zachodzie. Chodziło oczywiście o zaprzestanie wojny z zachodnimi aliantami, tak by Niemcy mogli rzucić wszystkie swe siły przeciwko Rosji. Rządy nasze propozycję tę odrzuciły 30.
Inna .wiadomość nadeszła w tajemniczych okolicznościach ze Szwajcarii od człowieka nazwiskiem Wolff. Istniał widocznie jakiś spisek, który miał doprowadzić do poddania się wojsk niemieckich we Włoszech Alexandrowi 31. Nasz sztab nie miał z tym szczególnym przypadkiem nic do czynienia, poinformowano nas jednak o tym, ponieważ były to konkretne oznaki osłabienia woli iwalki wśród wyższych funkcjonariuszy niemieckich. Tego rodzaju sugestia lub meldunki bona fide pociągały za sobą zawsze olbrzymią robotę i wymagały dużej ostrożności ze względu na ilość państw biorących udział w wojnie po stronie aliantów, z których każde, rzecz jasna, bało się o swe własne interesy. W przypadku Wolffa alianci zachodni, mimo iż w dobrej wtierze pragnęli ustalić autentyczność meldunku i kompetencje człowieka, który sprawę zainicjował, wzbudzili podejrzenie strony radzieckiej. Musieliśmy się gęsto tłumaczyć, a cała sprawa była dla nas ostrzeżeniem, aby do wszelkich tego rodzaju wiadomości podchodzić z dużą ostrożnością.
Pierwsza propozycja kapitulacji skierowana bezpośrednio do SHAEF pochodziła od Himmlera, który zwrócił się do hrabiego Bernadotte w Szwecji, próbując za jego pośrednictwem skomunikować się z premierem Churchillem32. 26 kwietnia otrzymałem od premiera długie pismo omawiające propozycję kapitulacji na zachodnim froncie. Potraktowałem to jako ostatnią rozpaczliwą próbę pokłócenia aliantów i w tyrn sensie odpowiedziałem Churchiillowi. Stanowczo domagałem się, by nie przyjmować ani nie omawtiać żadnej propozycji, jeśli nie będzie w niej mowy o złożeniu broni przez wszystkie wojska niemieckie na wszystkich frontach. Moim zdaniem, wszelka sugestia, że alianci zgodziliby się na kapitulację, ogłoszoną
na Niemcy
557
nrzez rząd niemiecki tylko na zachodnim froncie, natychmiast wywołałaby nieporozumienia z Rosjanami i stworzyłaby sytuację, w której ci mieliby pełne prawo oskarżać nas o złą wolę. Poddanie się jakiejś poszczególnej armii niemieckiej było sprawą taktyczną i wojskową. Podobnie gdyby chciały poddać się wszystkie wojska na jakimś froncie, mógłby to uczynić dowódca niemiecki, dowódca wojsk sojuszniczych zaś rniałby prawo przyjąć kapitulację. Natomiast rząd niemiecki mógł skapitulować jedynie bezwarunkowo przed wszystkimi
aliantami.
Mój pogląd pokrywał się ze zdaniem premiera, wobec czego obydwaj iwraz z prezydentem natychmiast przekazali szczegółowe informacje o całej sprawie generalissimusowi Stalinowi, zawiadamiając go jednocześnie o odrzuceniu propozycji.
Niemcy jednak aż do samego końca nie zrezygnowali z prób wprowadzenia różnic pomiędzy kapitulacją na zachodnim i na wschodnim froncie. Gdy tego rodzaju negocjacje zawiodły, dowódcy niemieccy mieli w końcu do wyboru, każdy na swym własnym odcinku, bądź kompletne unicestwienie, bądź też kapitulację wojskową.
[Pierwsza wielka kapitulacja ogłoszona została we Włoszech. W 1944 roku wojska Alexandra przeprowadziły wspaniałą kampanię i 26 kwietnia 1945 roku nieprzyjaciel znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Rozpoczęły się pertraktacje w sprawie złożenia broni na tym odcinku i 29 kwietnia niemiecki dowódca poddał się. Wszelkie działania wojenne we Włoszech miały zostać zakończone 2 maja.
Stworzyło to dla oddziałów niemieckich, znajdujących się
'bezpośrednio na północ od Włoch, równie trudną sytuację.
1 maja dowódca niemiecki zażądał wskazania mu dowódcy
Aliantów, do którego ma się zwrócić w sprawie złożenia broni.
^informowano go, by zwrócił się do generała Deversa. Ostrze-
)no go równocześnie, że przyjęta zostanie jedynie bezwarun-
Qwa kapitulacja. Chodziło tu o jednostkę niemiecką znaną
Grupa Armii "G", w której skład wchodziły l i 19 armia.
- Poddały się 5 maja, kapitulacja zaś wchodziła w życie
z dniem 6 maja 33.
558
Krucjata w Europie
Daleko na północy, w rejonie Hamburga, dawódca niemiecki także zorientował się, że sytuacja jego jest beznadziejna. 30 kwietnia zjawił się w Sztokholmie emisariusz niemiecki oświadczając, że dowodzący na północy feldmarszałek Busch oraz dowódca sił niemieckich w Danii, generał Lindemann, gotowi są natychmiast się poddać, gdy tylko wojska sojusznicze dotrą do Bałtyku. Zawiadomiono nas, że Niemcy nie zgodzą się ra złożenie broni przed Rosjanami, lecz z chwilą gdy alianci zachodni przybędą do Lubeki i .w. ten sposób odetną wojska w tym rejonie od fanatycznych formacji SS z Niemiec środkowych, niezwłocznie się poddadzą. Wojska Montgomery'ego wkroczyły do Lubeki 3 maja. Do tego czasu jednak w strukturze rządowej Niemiec nastąpiła duża zmiana.
Hitler popełnił samobójstwo i wystrzępiony płaszcz jego władzy spadł na barki admirała Doenitza. Admirał nakazał wszystkim swym armiom, aby poddawały się zachodnim aliantom. Tysiące zgnębionych żołnierzy niemieckich zaczęło przekraczać nasze linie. 3 maja admirał Friedeburg, nowy dowódca marynarki niemieckiej, zjawił się w sztabie Montgomery'ego w towarzystwie oficera sztabu feldmarszałka Buscha. Oświadczyli, że przybyli w celu poddania trzech armii, które walczyły przeciw Rosjanom, i prosili o pozwolenie na przejście uciekinierów przez nasze linie. Jedynym ich pragnieniem było uniknięcie poddania się Rosjanom. Montgomery z miejsca odmówił wszelkich dyskusji nad kapitulacją na tych warunkach i odesłał niemieckich emisariuszy z powrotem do ich naczelnego dowódcy, faldmarszałka Keitla,
Już przed tym poleciłem. Montgomery'emu, aby przyjmował kapitulację wszystkich iwojsk w jego strefie operacyjnej. Tego rodzaju kapitulacja byłaby sprawą taktyczną leżącą w kompetencji dowódcy danego odcinka. Toteż gdy admirał Friedeburg powrócił 4 maja do sztabu Montgomery'ego, proponując poddanie wszystkich wojsk niemieckich w północno-zachod-nich Niemczech, łącznie z wojskami znajdującymi się w Holandii, Montgomery natychmiast wyraził zgodę. Tego samego dnia podpisano niezbędne dokumenty, które weszły w życie następnego ranka "ł. Devers i Montgomery nie podejmowali
pluj**--_____.___________
zy tym żadnych zobowiązań, które mogłyby sprawić kłopot naszym rządom lub ograniczyć przyszłe decyzje w sprawie Niemiec. Kapitulacje miały charakter czysto i wyłącznie .wojskowy.
3 maja zjawił się w moim sztabie przedstawiciel Doenitza.
Uprzedzono nas o tym dzień wcześniej. Równocześnie zostaliśmy zawiadomieni, że rząd niemiecki nakazał wszystkim okrętom podwodnym powrócić do portów. Natychmiast przekazałem wiadomość tę rosyjskiemu naczelnemu dowództwu i poprosiłem o wydelegowanie do mojego sztabu oficera Armii Czerwonej jako przedstawiciela rosyjskiego przy wszelkiego rodzaju pertraktacjach. Poinformowałem ich, że nie przyjmę żadnej kapitulacji, jeśli Niemcy nie złożą równocześnie broni na wszystkich frontach. Rosyjskie naczelne dowództwo wydelegowało generała majora Iwana Susłaparowa85.
Również feldmarszałek von Kesselring, dowodzący wojskami niemieckimi na zachodnim froncie, prosił o pozwolenie wysłania pełnomocnika dla ustalenia warunków kapitulacji. Ponieważ kompetencje von Kesselringa obejmowały jedynie front zachodni, odpowiedziałem, że nie przystąpię do żadnych rokowań, które nie obejmują kapitulacji wszystkich wojsk niemieckich 36.
Gdy admirał Friedeburg 5 maja przybył do Reims, oświadczył, że chce wyjaśnić szereg spraw. Z naszej strony rokowania prowadził mój szef sztabu generał Smith. Odpowiedział on Friedeburgowi, że wszelkie dyskusje są zupełnie bezprzedmiotowe, gdyż naszym jedynym celem jest przyjęcie bezwarunkowej i pełnej kapitulacji. Friedeburg stwierdził, że nie jest upoważniony do podpisania takiego dokumentu. Zezwolono mu na zakomunikowanie o tym Doenitzowi, na co otrzymał dpowiedż, że generał Jodl jest w drodze do naszego sztabu, aby dopomóc mu w pertraktacjach.
Było dla nas zupełnie jasne, że Niemcy grają na zwłokę,
alby przeprowadzić za nasze linie możliwie jak największą ilość
nierzy niemieckich, znajdujących się jeszcze na froncie.
azałeni generałowi Smithoiwd poinformować Jodła, że jeśli
ychmiast nie zaprzestaną wszelkich wybiegów i nie prze-
I-J
N S
03 fp
K CL,
ł^-" II
1$
M. Cli
fD
0 O f^ a
1 ^
a o
K-T*
' l N *< CO
f
dz
wueany za p z punktem, który rtawić w Berline Czelne dowództw
PRZETRWAŁA BOMBY I HITLERA
..Nawet ruiny Niemiec wydawały się magle jedynie słabym ostrzeżeniem przed tym, co przyszła wojna może oanaczać dla ludności kuli ziemskiej." str. 598
Wśród ruin Kolonii wznosi się katedra
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
19 21 mama w spa kosm pielegnacja
05 Rozdzial 19 21
05 Rozdzial 19 21
2008 Metody obliczeniowe 01 D 2008 10 1 21 19 29
C360 12 02 21 19 52 53
2011 02 21 WIL Wyklad 19(1)
więcej podobnych podstron