Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
V.20)
Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana
Maria Valtorta
Księga V -
Przygotowanie do Męki
–
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA –
20. MANAEN
PRZYBYWA POTAJEMNIE DO JEZUSA
Napisane 22
stycznia 1947. A, 9905-9910
Wieść, że Jezus jest w Efraim,
musiała się już rozejść.
Może sami mieszkańcy się tym chwalili, a może są inne powody, których
nie
znam. Wielu bowiem jest teraz takich, którzy przychodzą, szukając
Jezusa. Wśród
nich najwięcej jest chorych, inni są przygnębieni, niektórzy zaś pragną
Go
tylko zobaczyć. Pojmuję to, gdyż słyszę Iskariotę, który mówi do grupy
pielgrzymów przybyłych z Dekapolu:
«Nauczyciela nie ma. Ale jest Jan i
ja, a to jest to samo.
Powiedzcie więc, czego chcecie, a my to zrobimy.»
«Ale nie będziecie nigdy mogli
nauczyć tego, czego
Nauczyciel naucza» – zarzuca ktoś.
«My jesteśmy drugim Nim, człowieku.
Pamiętaj o tym
zawsze. Ale jeśli ci zależy na usłyszeniu Nauczyciela, wróć przed
szabatem,
a teraz odejdź. Nauczyciel jest teraz prawdziwym nauczycielem. Nie
przemawia już
na wszystkich drogach ani w lasach, ani na skałach, jak włóczęga i o
każdej
godzinie, jak niewolnik. On przemawia tu w szabat, jak Mu przystoi. I
dobrze
robi! Bo przez to wyczerpał się ze zmęczenia i z miłości!»
«Ale to nie jest nasza wina, jeśli
Żydzi...»
«Wszyscy! Wszyscy! Zarówno Żydzi jak
i ci, którzy nie są
Żydami. Byliście i będziecie wszyscy tacy sami. On jest cały dla was.
Wy –
nic dla Niego. On daje. Wy zaś nie dajecie nawet jałmużny, jaką daje
się żebrakowi.»
«Mamy ofiarę dla Niego. Oto ona,
jeśli nie wierzysz.»
Jan cały czas milczy. Wyraźnie
cierpi, patrząc na Judasza
spojrzeniem, które prosi i upomina, lub raczej usilnie błaga. Teraz nie
może
już milczeć. Kiedy Judasz wyciąga dłoń po ofiarę, kładzie rękę na
ramieniu towarzysza, aby go powstrzymać i mówi mu:
«Nie, Judaszu.
Nie rób tego. Znasz nakaz Nauczyciela.»
I zwraca się do przybyłych, mówiąc:
«Judasz się źle wyraził i
niewłaściwie go zrozumieliście.
Nie to chciał powiedzieć mój towarzysz. My, ja, moi towarzysze, wy,
wszyscy
powinniśmy dawać jedynie ofiarę ze szczerej wiary, z miłości wiernej za
ten
ogrom [darów], jakich nam udziela Nauczyciel. Kiedy chodziliśmy po
Palestynie,
On przyjmował wasze ofiary, bo były dla nas konieczne w czasie wędrówki
i
dlatego, że na naszej drodze było wielu żebraków lub poznawaliśmy
ukryte nędze.
Teraz, tutaj, nie potrzebujemy niczego – niech za to będzie uwielbiona
Opatrzność – i nie spotykamy żebraków. Weźcie, weźcie z powrotem ofiarę
i dajcie ją, w imię Jezusa, nieszczęśliwym. Takie są pragnienia naszego
Pana i Nauczyciela, i nakazy dane tym z nas, którzy chodzą,
ewangelizując różne
miasta. Jeśli macie ze sobą chorych lub jeśli ktoś ma prawdziwą
potrzebę
rozmawiania z Nauczycielem, powiedzcie to. Pójdę Go poszukać w miejscu,
gdzie
się samotnie modli, bo Jego duch ma wielką potrzebę skupienia się w
Panu.»
Judasz zrzędzi szepcząc coś do
siebie, ale nie sprzeciwia
się otwarcie. Siada przy zapalonym ognisku, jakby wszystko przestało go
interesować. [Przybysze wyjaśniają:]
«Naprawdę... nie mamy wielkiej
potrzeby. Ale dowiedzieliśmy
się, że On tu jest, więc przeszliśmy przez rzekę, aby Go ujrzeć. Ale
jeśli
źle uczyniliśmy...»
«Nie, bracia. Nie jest złem kochać Go
i przychodzić do
Niego, nawet jeśli to jest trudne i męczące. A wasza dobra wola
zostanie
nagrodzona. Idę powiedzieć Panu o waszym przybyciu, a z pewnością
przyjdzie.
A gdyby nie przyszedł, przyniosę wam Jego błogosławieństwo.»
I Jan wychodzi do ogrodu, chcąc iść
po Nauczyciela.
«Nie! Ja tam pójdę» – mówi Judasz
gwałtownie i
wstaje, wybiegając na zewnątrz.
Jan patrzy, jak odchodzi i nie
oponuje. Wchodzi do kuchni,
gdzie tłoczą się pielgrzymi. Zaraz im jednak proponuje:
«Może pójdziemy na spotkanie
Nauczyciela?»
«Ale jeśli nie będzie chciał...»
«O! Nie przywiązujcie wagi do
nieporozumienia, proszę was.
Znacie z pewnością powody, dla których tu jesteśmy. To inni zmuszają
Nauczyciela do tych środków ostrożności. Nie takie jest pragnienie Jego
serca. On zawsze ma te same uczucia wobec was wszystkich.»
«Wiemy. W
pierwszych dniach, po
odczytaniu dekretu, trwały wielkie poszukiwania po drugiej stronie
Jordanu, w
miejscach, w których myśleli, że On się znajduje: w Betabara, w
Betanii, w
Pelli i w Ramot-Galaad i gdzie indziej. I wiemy, że tak samo było w
Judei i
Galilei. Domy Jego przyjaciół były bardzo mocno pilnowane, bo...
chociaż
Jego przyjaciele i Jego uczniowie są liczni, wielu jest też takich,
którzy
nimi nie są i uważają, że służą Najwyższemu prześladując Nauczyciela.
Potem poszukiwania nagle się zakończyły i rozeszła się pogłoska, że On
jest tutaj.»
«Ale od kogo się o tym
dowiedzieliście?»
«Od Jego
uczniów.»
«Moich
towarzyszy? Gdzie?»
«Nie. Od żadnego z nich. Od innych.
Nowych, gdyż nigdy ich
nie widzieliśmy z Nauczycielem ani z dawnymi uczniami. Dziwiliśmy się
nawet,
że – aby powiedzieć, gdzie jest – posłał nieznanych, ale potem
pomyśleliśmy,
że to uczynił dlatego, iż Żydzi nie znają nowych uczniów.»
«Nie wiem, co wam powie Nauczyciel.
Ja jednak mówię wam,
że odtąd powinniście wierzyć tylko uczniom znanym. Bądźcie ostrożni.
Wszyscy z tego narodu wiedzą, co się przydarzyło Chrzcicielowi...»
«Myślisz, że...»
«Skoro Jan, znienawidzony przez jedną
kobietę, został ujęty
i zabity, co może się stać z Jezusem, znienawidzonym przez dwór
królewski i
Świątynię, i faryzeuszy, i uczonych w Piśmie, kapłanów i zwolenników
Heroda? Bądźcie więc czujni, aby nie mieć potem wyrzutów sumienia...
ale
oto On nadchodzi. Wyjdźmy Mu na spotkanie.»
...Jest głęboka noc, bez księżyca,
ale rozświetlona
przez gwiazdy. Nie umiem określić godziny, nie widząc ani położenia
księżyca,
ani tego, w jakiej jest fazie. Widzę tylko, że to pogodna noc. Całe
Efraim
znikło w czarnej zasłonie nocy. Słychać tylko potok, lecz też go nie
widać.
Jego piana i migotanie znikły całkowicie pod zielonym sklepieniem drzew
na
brzegach, które uniemożliwiają przeniknięcie nawet tego nikłego światła
gwiazd.
Gdzieś w oddali uskarża się jakiś
nocny ptak. Potem
milknie z powodu szmeru liści i hałasu łamanych trzcin. Odgłos taki,
jakby
ktoś szedł wzdłuż potoku, zbliża się do domu i dochodzi od strony gór.
Potem jakiś kształt wysoki i masywny ukazuje się od strony brzegu, na
ścieżce
prowadzącej do domu. Zatrzymuje się na chwilę, aby zorientować się w
przestrzeni. Po omacku dotyka rękoma muru. Znajduje furtkę. Popycha ją
lekko
i wchodzi. Odwraca się, ciągle po omacku dochodzi do rogu domu, potem
do wejścia
do ogrodu. Próbuje, otwiera, popycha, wchodzi. Idzie wzdłuż murów od
strony
ogrodu. Staje niepewnie przed drzwiami do kuchni. Potem idzie dalej do
zewnętrznych
schodów. Wchodzi po omacku. Siada na ostatnim stopniu – czarny cień w
mroku.
Na wschodzie zaczyna się zmieniać
kolor nocnego nieba. Dotąd
było jak czarny welon, widoczne jedynie dzięki gwiazdom, jakie są na
nim
jakby wyhaftowane. Teraz nabiera koloru, odbieranego przez oko jako
szarość łupki,
która wydaje się gęstą mgłą lub dymem, a jest to tylko pierwsza jasność
zbliżającego się świtu. I powoli dokonuje się codzienny cud na nowo
powracającego światła.
Człowiek, którzy przykucnął na ziemi,
cały okryty
ciemnym płaczem, porusza się, przeciąga, podnosi głowę, odrzuca płaszcz
nieco do tyłu. To Manaen. Ubrany jak zwykły człowiek, w ciężką
kasztanową
szatę i w płaszcz tego samego koloru. Materiał szorstki, jak u
robotnika lub
pielgrzyma, jednolity, bez ozdób, zapinek czy pasa. Sznur z wełny
podtrzymuje
jego ubranie w pasie. Wstaje, rozprostowuje się. Patrzy w niebo. Jego
coraz
silniejsze światło pozwala widzieć otoczenie. Na dole otwierają się,
skrzypiąc, drzwi. Mannen wychyla się bez hałasu, aby spojrzeć, kto
wychodzi
z domu. To Jezus ostrożnie zamyka drzwi i kieruje się w stronę schodów.
Manaen odsuwa się trochę i chrząka, aby przyciągnąć uwagę Jezusa, który
unosi głowę i zatrzymuje się na środku schodów.
«To ja,
Nauczycielu.
Manaen. Chodź
szybko, bo muszę z Tobą porozmawiać. Czekałem na Ciebie...» – szepcze i
pochyla się, witając Go ukłonem.
Jezus wchodzi
na ostatnie stopnie:
«Pokój tobie. Kiedy przyszedłeś? Jak?
Dlaczego?» –
pyta.
«Wydaje mi się, że akurat kogut
zapiał, kiedy tu wchodziłem.
Byłem w krzakach, tam w głębi, od wczoraj, od drugiej straży.»
«Całą noc na zewnątrz!»
«Nie było innej rady. Muszę z Tobą
porozmawiać. Tylko z
Tobą. Musiałem poznać drogę, aby podejść niepostrzeżenie do domu. Tak
więc
przyszedłem za dnia i ukryłem się tam. Widziałem, jak uspokaja się
życie w
mieście. Widziałem Judasza i Jana, jak wracają do domu. Jan przeszedł
prawie
obok mnie z wiązką drewna, ale mnie nie widział, gdyż byłem dobrze
ukryty w
gęstwinie. Widziałem – dopóki było jeszcze dość jasno, aby można było
widzieć – jakąś staruszkę, która wchodziła i wychodziła, i ogień, który
jaśniał w kuchni. Widziałem Ciebie, jak schodzisz z góry, kiedy już
zapadł
zmrok, i zamykający się dom. Wtedy wyszedłem w świetle księżyca w
nowiu,
żeby poznać drogę. Wszedłem nawet do ogrodu. Brama jest w takim stanie,
jakby jej wcale nie było. Usłyszałem wasze głosy, ale musiałem
rozmawiać
tylko z Tobą. Oddaliłem się, aby przyjść tu o trzeciej straży. Wiem, że
wstajesz zwykle przed świtem, aby się modlić. Miałem nadzieję, że i
dzisiaj to zrobisz. Uwielbiam Najwyższego, że tak jest.»
«Ale z jakiego powodu musisz Mnie
spotkać pokonując takie
trudności?»
«Nauczycielu, Józef i Nikodem
chcieliby z Tobą rozmawiać
i zrobić w [taki] sposób, by wymknąć się spod wszelkiej kontroli.
Próbowali
kiedyś, ale Belzebub chyba bardzo kocha Twoich nieprzyjaciół. Musieli
ciągle
rezygnować z przyjścia, bo ich domy były stale pilnowane, tak samo jest
z
domem Nike. Ta niewiasta miała przyjść przede mną. Jest odważna.
Wyruszyła
w drogę sama, przez Adomin. Ale podążano za nią i zatrzymano ją blisko
„Wzniesienia krwi”. Ona zaś – aby nie ujawnić Twojej kryjówki, a
wyjaśnić,
dlaczego ma żywność na swoim zwierzęciu – powiedziała: „Udaję się do
jednego z moich braci, który jest w grocie w górach. Jeśli chcecie iść
do
niego, wy, którzy uczycie o Bogu, postąpicie w sposób święty, gdyż jest
chory i potrzebuje Boga”. Tą śmiałością skłoniła ich do odejścia. Ale
nie odważyła się już tu przyjść i naprawdę poszła do kogoś, o kim
powiedziała, że jest w grocie, a kogo Ty jej powierzyłeś.»
«To prawda. Ale jakże Nike mogła dać
o tym znać innym?»
«Udała się do Betanii. Łazarza tam
nie ma. Są siostry.
Jest Maria. Czy Maria jest niewiastą, która się czegoś boi? Ubrała się
tak, jak nie była odziana Judyta idąc do króla. Poszła do Świątyni
publicznie, z Sarą i Noemi, a potem – do swego pałacu na Syjonie.
Stamtąd
posłała Noemi do Józefa, aby przekazała to, co należało powiedzieć. I
wtedy... gdy Żydzi przebiegle chodzili do niej lub posyłali ludzi,
aby...
okazać jej cześć, staruszka Noemi, w skromnych szatach, poszła do
Bezety
Starszego. Uzgodniliśmy, że zostanę posłany ja – koczownik, którego
nikt
nie podejrzewa, kiedy go widzi, jak jedzie szybko konno z jednej
rezydencji
Heroda do drugiej. Mam Ci powiedzieć, że w nocy, z piątku na sobotę,
przed
zachodem słońca, Józef i Nikodem – jeden przybędzie z Arymatei, a drugi
z
Rama – spotkają się w Gofna i tam będą na Ciebie czekać. Znam to
miejsce
i drogę. Przyjdę tu wieczorem, aby Cię zaprowadzić. Mnie możesz zaufać.
Ale ufaj tylko mnie, Nauczycielu. Józef zaleca, by nikt nie wiedział o
naszym
spotkaniu. Dla dobra wszystkich.»
«Nawet
twojego, Manaenie?»
«Panie... ja, to ja. Nie muszę strzec
dóbr ani interesów
rodziny jak Józef.»
«To potwierdza Moje słowa, że
bogactwa materialne są
zawsze brzemieniem... Ale powiedz Józefowi, że nikt nie będzie wiedział
o
naszym spotkaniu.»
«Zatem mogę odejść, Nauczycielu.
Słońce wzeszło i Twoi
uczniowie mogą wstać.»
«Idź i niech Bóg będzie z tobą. Będę
ci towarzyszył,
aby ci pokazać miejsce, gdzie się spotkamy w noc szabatu...»
Schodzą bez
hałasu po schodach
i wychodzą z ogrodu, idąc zaraz nad brzeg potoku.
Przekład: "Vox Domini"
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
2014 05 2005 (20)2016 05 20 Ustawa Program modernizacji Policji 2017 2020 projekt2008 05 18 3006 20 (2)Iran i Irak wzmacniają relacje (20 05 2009)Badanie płytą 16 05 13 MC 20 ( rondo 1 w wa)20 05 Odziez i obuwie9) 20 05 2012Literaturoznawstwo (20 05 2013)6Wykład cz I Wciskowe 20 05 2012 MiBM20 złotych 15 05 1946więcej podobnych podstron