Paul Chambers - Zjawiska paranormalne i seks - 1
Paul Chambers
Zjawiska paranormalne i seks - cz. 1
ROZDZIAŁ 1
Upiorny seks, stare wiedźmy i zjawisko paraliżu sennego
Opowieści o napaściach istot nie z tego świata rzadko
zamieszczają poważne czasopisma. Dlatego zwrócił moją uwagę artykuł, jaki
pojawił się jesienią 1995 roku w "The Guardian" o wyspie Zanzibar leżącej
w Afryce Wschodniej. Autor, Chris McGreal, opisywał w nim budzącą przerażenie
historię krążącą na Zanzibarze. Głównym jej bohaterem był straszliwy
demon, znany wśród lokalnej społeczności jako Popobawa, który nocą paraliżował
i seksualnie napastował mężczyzn.
Nazwa demona wywodzi się z języka suahili i oznacza "nietoperz
i skrzydło". Popobawa opisywany jest jako istota mała, karłowata, o
jednym oku pośrodku głowy, spiczastych uszach, skrzydłach podobnych do skrzydeł
nietoperza oraz ostrych pazurach lub szponach. Miejscowi mówią, że w nocy
ukazuje się wieśniakom z Zanzibaru i kiedy zostaną sparaliżowani, dokonuje
na nich gwałtu. Wiadomo, że Popobawa częściej atakuje mężczyzn niż
kobiety i ma szczególną skłonność do dokuczania osobom, które wyrażają
sceptyczny stosunek co do jego istnienia.
Jeden z naocznych świadków, rolnik Mjaka Hamad, długo nie wierzył
w istnienie Popobawy. Nadszedł jednak moment, gdy pewnej nocy zbudził się i
stwierdził, że jest sparaliżowany. "Początkowo brałem to wszystko za sen -
opowiadał. - Później zacząłem mieć dziwne odczucia. Coś mnie
przygniatało. Nie mogłem pojąć, co się ze mną dzieje. Miałem wrażenie,
że krzyczę. W rzeczywistości nie mogłem wydać z siebie żadnego dźwięku.
Wydawało się, że śnię. Po chwili jednak uzmysłowiłem sobie, że przybył
Popobawa z zamiarem wyrządzenia mi strasznej krzywdy - czegoś w rodzaju aktu
seksualnego. Wiadomo, że z mężczyznami
postępował on znacznie gorzej niż z kobietami" (C. McGreal, Zanzibar
Diary, artykuł w "The Guardian",
2 października 1995.). Mjaka Hamad był bardzo strapiony swoim doświadczeniem. Jak
podkreślono w artykule, był tylko jedną z licznych ofiar Popobawy, które
opowiedziały o swoich przeżyciach, począwszy od lat siedemdziesiątych
obecnego stulecia. Niektóre z nich znalazły się nawet w szpitalu z
zadrapaniami, siniakami i połamanymi żebrami.
Opowieść o Popobawie przypomniała mi inną historię o
seksualnie aktywnym demonie, którą czytałem kilka lat wcześniej. W marcu
1990 roku panika ogarnęła Tajlandię, Singapur i Malezję. Wielu zdrowych mężczyzn
znaleziono wówczas w łóżkach martwych z płucami pełnymi krwi.
Przeprowadzone przez rząd tajski badania wykazały, że w ciągu trzech
minionych dziesięcioleci podobną śmiercią zginęło około 800 mężczyzn
z Azji Południowo-Wschodniej. W podobnych okolicznościach umierali mężczyźni
w tak odległych krajach jak Arabia Saudyjska, Chiny i Stany Zjednoczone. Stan
ten określono mianem "nagłego, niespodziewanego nocnego syndromu śmierci".
Uważano, że jest on najprawdopodobniej związany z pewną formą wirusa.
Jednak w północno-wschodniej Tajlandii wieśniacy przedstawili własną
wersję wydarzeń. Sądzili, że podobne zgony należy przypisać
przedbuddyjskiemu duchowi Pi. Duch ten, pod postacią spragnionej seksu wdowy,
wyruszał nocą na poszukiwanie nowych mężów. Kiedy Pi napotykała obiekt
zainteresowania, paraliżowała go, a następnie gwałciła. Niekiedy jako
trofeum zabierała ofierze genitalia, czasami zaś zdarzało się, że ofiara
umierała ze strachu. Panika ogarnęła cały region. Mężczyźni zaczęli
ubierać się i malować jak kobiety w nadziei, że uda im się oszukać Pi.
Inni zawieszali ogromne falliczne wizerunki na swoich domach oraz w świątyniach
wierząc, iż odwrócą w ten sposób uwagę złego ducha.
Najprawdopodobniej opowieść o Pi została stworzona lub
przyswojona z folkloru w celu wyjaśnienia dziwnych przypadków "nagłego,
niespodziewanego syndromu nocnej śmierci". Nagłe zgony często usiłuje
się wyjaśnić działaniem złych duchów. Na przykład żydowski demon seksualny
Lilith jest zazwyczaj oskarżany o śmierć
niemowląt (nagły syndrom śmierci w łóżeczku), a wielu współczesnych
protestantów demonstruje swą moc uzdrawiania ludzi poprzez wypędzanie z nich
demonów. Relacje dotyczące Pi, które mówią o tym, że duch jest w stanie paraliżować i gwałcić mężczyzn,
są jednak bardziej interesujące. Zjawisko paraliżu wiąże te przypadki z
demonem Popobawy z Zanzibaru, również unieruchamiającym swoje ofiary, zanim
zacznie je seksualnie napastować. Czy jest zatem możliwe, aby oba demony były
w rzeczywistości jednym i tym samym, chociaż opisane przypadki wydarzyły się
na dwu przeciwnych brzegach Oceanu Indyjskiego?
Jednym z najbardziej frustrujących problemów przy badaniu zjawisk
nadprzyrodzonych jest fakt, że wiele z nich ogranicza się do określonych części
świata, a nawet wybranych kultur. Na przykład widzenia Błogosławionej
Marii Dziewicy spotyka się niemal zawsze w społecznościach katolickich, w tym
odłamie chrześcijaństwa, gdzie oddaje się Jej największą cześć. Takie
zjawiska osadzone w kulturze nastręczają wiele trudności badaczom, którzy próbują
je zrozumieć i nadać sens światu dziwnych i pozornie niemożliwych
zdarzeń. Czy sam fakt, że część zjawisk nadprzyrodzonych jest ograniczona
do pewnych rejonów świata lub posiada związek z określonymi wierzeniami
religijnymi, może oznaczać, iż stanowią one po prostu wytwór społeczności,
w których się pojawiły? Sceptycy udzielą na to pytanie odpowiedzi twierdzącej,
a okultyści się z tym nie zgodzą.
W przypadku Popobawy i Pi mamy najwyraźniej do czynienia z podobnym
zjawiskiem pojawiającym się w dwóch różnych częściach świata i nie związanych
ze sobą kulturowo społecznościach. Jest możliwe, że to zwykły zbieg
okoliczności. Znalazłem też jednak wzmiankę o "szarym duchu" w
Wietnamie. Duch ten paraliżuje w podobny sposób śpiące ofiary, a następnie
próbuje je udusić. Ponadto w Hongkongu istnieje zjawisko znane jako "gnębienie
przez ducha", charakteryzujące się dokładnie takimi samymi symptomami,
za które tradycyjnie obciążano winą istoty nadprzyrodzone.
Takie przypadki wydają się dowodzić, że paraliżujące
i dokonujące gwałtu demony nie są jedynie osadzonym w kulturze zjawiskiem,
jakie pojawiło się zupełnie niezależnie w różnych częściach świata. Aby
ostatecznie tę tezę udowodnić, należy odszukać więcej podobnych przykładów,
zwłaszcza w rejonach leżących poza granicami Azji i Afryki. Okazało się, że
nie sprawia to wielu trudności.
Upiorny seks
Opisane wyżej przypadki istot nadprzyrodzonych dopuszczających się
seksualnego napastowania ograniczone są do odległych części globu. Ponadto
pochodzą przeważnie z nie najlepiej udokumentowanych relacji, które
przekazywano sobie z ust do ust, zanim zostały wydrukowane. Gdyby było to
zjawisko globalne, występujące w każdej kulturze, z logicznego punktu
widzenia wzmianki o podobnych wydarzeniach powinno się spotkać również w
bardziej zurbanizowanych regionach świata, zwłaszcza w Europie i w Ameryce Północnej.
Wiara w demony nie jest szczególnie rozpowszechniona w tych częściach świata,
a zabobony i zjawiska nadprzyrodzone nie wywierają tak znacznego wpływu na
ludzkie życie, jak ma to miejsce w wiejskich społecznościach Azji i Afryki.
Istnieją jednak pewne wierzenia w zjawiska nadprzyrodzone bardzo silnie
zakorzenione w krajach rozwiniętych. Jedno z nich dotyczy duchów i
nawiedzanych przez nie domów.
Począwszy od lat siedemdziesiątych
XX wieku pojawiło się wiele opowieści o ludziach w Europie i Ameryce, przeważnie kobietach, zgwałconych
w nocy przez duchy. Ze względu na swoje zainteresowania gromadziłem relacje
o napaściach duchów w domowym archiwum. Kiedy pewnego razu dokładnie je
przestudiowałem, zdumiało mnie wyjątkowe podobieństwo między tymi
pojedynczymi przypadkami a demonami Pi oraz Popobawy. Podobnie jak w Azji i w
Afryce, duch przybywa nocą, paraliżuje ofiarę, często siada jej na piersi,
by następnie rozpocząć seksualne napastowanie. W druku pojawiło się setki
przykładów upiornego seksu. Było ich tak wiele, że "Fortean Times"
określił to zjawisko mianem "upiorofilii".
Była pielęgniarka Gili Philipson z Liverpoolu twierdziła, że w
ciągu dziesięciu lat pomiędzy 1984 a 1994 rokiem była seksualnie molestowana
przez ducha. Ataki miały miejsce nocą. Budziła się sparaliżowana i widziała
siedzącą na niej zakapturzoną postać z szarą, pomarszczoną skórą. Czuła,
że monstrum ją przygniata, a nie była w stanie nawet krzyczeć, żeby przyciągnąć
uwagę śpiącego obok męża. Kierując się radą dwóch specjalistów od
zjawisk nadprzyrodzonych, zaczęła uczęszczać na kurs relaksacyjny i zauważyła,
że ataki stały się mniej częste. W końcu duch przestał ją nawiedzać.
Inny przypadek miał miejsce w 1994 roku i dotyczył Jill Cook z
Blackpool w Anglii. Twierdziła ona, że w ciągu czterech miesięcy została
wielokrotnie zgwałcona przez niewidzialną istotę, która przemawiała do
niej, kładła się na niej, a następnie dotykała jej części rodnych, zanim
ostatecznie ją zgwałciła. Specjaliści od parapsychologii zaangażowani w próby
usunięcia gwałcącego ducha powiedzieli pannie Cook, że została zaatakowana
przez inkuba - demona uwodzącego kobiety w czasie snu, i radzili, by umieściła
w sypialni przedmioty elektryczne, aby zablokować w ten sposób wysyłane przez
demona "sygnały psychiczne". Nie wiemy jednak, jaki przyniosło to
rezultat.
Opowieści o duchach seksualnie molestujących ludzi stale się mnożą.
Kobieta, która usiłowała rozwinąć swoje zdolności metapsychiczne, obudziła
się pewnego razu i stwierdziła, że jest "całkowicie sparaliżowana [...] i
powoli się dusi, nie będąc w stanie nic na to poradzić". Miała świadomość,
że jest z nią w łóżku niewidzialna istota. Nie mogła jednak się poruszyć
ani przywołać na pomoc męża.
Najsłynniejsze opowieści o duchach nawiedzających domy zawierają
również wzmianki o duchach seksualnie napastujących ludzi. Pod koniec lat
osiemdziesiątych obecnego stulecia w Pensylwanii pojawiły się relacje o "hałaśliwym
duchu Smurlu nawiedzającym domy". Mówiło się w nich o mężczyźnie, który
został sparaliżowany, a następnie zgwałcony przez odrażającego demona
kobiecego, natomiast jedną z jego córek najwyraźniej zaatakował starożytny
męski demon znany jako inkub. Prasa brukowa określa je
mianem "lubieżnych" duchów, a psychologia New Agę oraz chrześcijanie
nazywają demonami.
Podobne przypadki stawały się niekiedy kanwą filmu. Horror pod
tytułem The Entity (Istota) traktuje o kobiecie, która została narażona
na serię napaści seksualnych dokonywanych przez niewidzialnego ducha (scenariusz
został podobno oparty na autentycznych wydarzeniach). Nakręcono również
filmy o domu nawiedzanym przez poltergeista Smurla. W tym wolnym od zakazów
cenzury obyczajowej, celuloidowym stuleciu nakręcono wiele filmów grozy, które
wiążą duchy z seksualnością.
Większość przypadków zgwałcenia przez duchy charakteryzuje
niemal identyczny przebieg. Ofiara zazwyczaj znajduje się w łóżku i jest
przeważnie kobietą, która spędza noc samotnie (nie oznacza to, że mężczyźni
nie podlegają napaściom, ale zwykle o tym nie opowiadają. Zupełnie odwrotne zjawisko zachodzi w przypadkach azjatyckich i
afrykańskich, gdzie relacje z tego typu wydarzeń zdawali tylko mężczyźni).
Kobieta budzi się przestraszona i ma świadomość czyjejś obecności w
pobliżu; może słyszeć odgłos kroków lub szmery kogoś poruszającego się
w pokoju. Czuje się sparaliżowana. Zdaje sobie wkrótce sprawę, że duch
wchodzi do jej łóżka. Często opisuje to w ten sposób, że jakiś ciężar ją
przygniata i zaczyna dusić. W tym momencie duch inicjuje dotykanie ofiary, co
niekiedy prowadzi do otwartej napaści seksualnej. W rzadkich wypadkach ofiara
czuje oddech ducha, rozpoznaje jego zapach lub nawet go widzi. Te
charakterystyczne cechy mają wiele wspólnego z relacjami o napaściach
dokonywanych zarówno przez Pi, jak i Popobawę; sugerują, że pomiędzy tymi
przypadkami istnieje silny związek.
Gwałt zadany przez ducha jest wyraźnie
zjawiskiem amerykańskim i europejskim, ześrodkowanym na zachodniej tradycji
duchów zmarłych. Gdy połączy się je z przypadkami Pi i Popobawy, rozszerza
to pod względem geograficznym zjawisko gwałtu dokonywanego przez podobnego
typu istoty nadprzyrodzone na wszystkich zamieszkanych kontynentach naszej
planety. Ogół tych symptomów (paraliż, ciężar na piersiach, nocne ataki i
seksualne napastowanie) sugerują, że przypadek Pi, Popobawy oraz gwałtów,
jakich dopuszczają się duchy, są jednym i tym samym zjawiskiem. Ale czy może
istnieć prawdziwa istota nadprzyrodzona, która zdolna jest atakować mężczyzn
i kobiety w każdym punkcie naszego globu?
Fakt, że napaści te przypisywano stworzeniu o
skrzydłach nietoperza, spragnionemu seksu demonowi wdowy, sukubowi lub inkubowi,
złośliwym poltergeistom i różnym rodzajom duchów sugeruje, że chociaż
ludzie przeżywają zasadniczo to samo doświadczenie, jego przyczynę
interpretują w zależności od kulturowych i indywidualnych wierzeń. Ani we
wschodniej Azji, ani na terenie wschodniej Afryki tradycja duchów (w zachodnim
rozumieniu tego słowa) nie jest rozpowszechniona, toteż winą za tego typu doświadczenia
obciąża się demona, którego postać jest bardziej związana z tradycyjnymi
wierzeniami kulturowymi. Z dokładnie odwrotną sytuacją mamy do czynienia na
Zachodzie, gdzie wiara w demony i złe istoty nadprzyrodzone jest stosunkowo
nieznaczna. Natomiast wielu ludzi wierzy w duchy, zjawy i poltergeisty. Może to
wyjaśniać, dlaczego omawianym doświadczeniom nadaje się inne nazwy w różnych
częściach świata, ale rzuca słabe światło na autentyczne eksperymenty.
Jest zupełnie możliwe, że wkrótce znajdziemy klucz do wytłumaczenia
podobnych zjawisk, a stanie się tak dzięki pracy jednej osoby, mianowicie
Davida Hufforda.
Stare wiedźmy
Na początku lat siedemdziesiątych obecnego
stulecia młody naukowiec David Hufford był od niedawna pracownikiem Wydziału
Folkloru Memorial University na Nowej Fundlandii. W owym czasie wyspa ta
pozostawała w znacznej izolacji od stałego lądu Kanady. Nieliczna ludność - jak zauważył Hufford - była bardzo przesądna i niezachwianie wierzyła
w istoty nadprzyrodzone. Wkrótce po przybyciu na wyspę uczony zdał sobie
sprawę ze znaczenia tradycji folklorystycznej wśród lokalnej społeczności.
Wierzono tam w istnienie "starej wiedźmy". Prześladowała ona nocą zarówno
mężczyzn, jak i kobiety. Swą nadprzyrodzoną mocą paraliżowała upatrzone
osoby, następnie próbowała je udusić lub, co zdarzało się rzadziej,
seksualnie napastowała.
Hufford bardzo się tym zainteresował, toteż
zaczął przeprowadzać badania. Zgromadził setki przykładów aktów agresji
starych wiedźm, z których każdy posiadał te same podstawowe,
charakterystyczne cechy. Oto typowa opowieść pewnego studenta: "Śnisz i
czujesz, że coś cię przygniata. Nie jesteś w stanie nic zrobić, możesz
tylko krzyczeć. Ludzie wierzą, że umrzesz, jeżeli nie zdołasz się obudzić" (D. J. Hufford, The Terror that Comes in the Night - An
Experience-Centered Study of Supernatural Assault Traditions, University
Pennsylvania Press, 1982, s. 2.)
Termin "stara wiedźma" wywodzi się z
wierzenia o istnieniu czarownicy, starej i brzydkiej kobiety, która w
tajemniczy sposób paraliżuje ofiary, następnie siada im na piersi i dusi. Do
ataków niemal zawsze dochodzi nocą. Na terenie Nowej Fundlandii przekonanie to
jest szeroko rozpowszechnione i wzbudza wielki strach.
Kiedy Hufford rozpoczął badania nad zjawiskiem
starej wiedźmy, sądził, że zabierze mu to kilka miesięcy, tymczasem praca
trwała dziesięć lat. Rezultaty jego badań, na których ten rozdział w
znacznym stopniu się opiera, zostały następnie opublikowane w książce The
Terror that Comes in the Night (Postrach,
który nawiedza nocą). Publikacja należy do najlepszych i najbardziej
wyczerpujących prac badawczych na ten temat. Hufford zebrał setki przykładów
ataków starych wiedźm na terenie Nowej Fundlandii, a później z całego świata.
Dokonywał obserwacji i przeprowadzał badania historyczne. Gdy je zakończył,
zjawisko starej wiedźmy zostało udokumentowane wyjątkowo dokładnie. Jego
rezultaty zapewniają klucz do przypadków demonów i duchów dopuszczających
się napaści seksualnych. Hufford w następujący sposób definiuje atak starej
wiedźmy:
1. obudzenie się (lub
doznania tuż przed zapadnięciem w sen);
2. słyszenie i/lub
zobaczenie czegoś, co wchodzi do pokoju i zbliża się do łóżka;
3. uczucie ugniatania
klatki piersiowej i duszenia;
4. niemożność
poruszania się i wydania z siebie krzyku, dopóki ofiara nie wyzwoli się z
uczucia paraliżu.
Hufford zauważył, że obok obwiniania za ataki istot
nadprzyrodzonych, mieszkańcy Nowej Fundlandii odpowiedzialnością za ten stan rzeczy obciążali również niestrawność, zaburzenia krążenia krwi lub połączenie
obu tych czynników jednocześnie. W swojej książce przedstawił wiele pochodzących
z pierwszej ręki przypadków ataków starych wiedźm. Informacji o nich
dobrowolnie udzielili mu zakłopotani lub nieśmiali ludzie, którzy nigdy nie
opowiadali nikomu o swoich przeżyciach. Następujący przypadek jest klasycznym
przykładem wywiadu przeprowadzonego przez Hufforda z 24-letnią kobietą
"Pat":
Leżałam w swoim łóżku. Była późna noc. Leżałam na
plecach, kiedy usłyszałam wyraźne szmery [...] pomyślałam, że to istota
płci męskiej. Chwilę później poczułam niewiarygodny ciężar na
piersi, jak gdyby ktoś położył na niej wielki głaz [...] ktoś ścisnął rękami
moje gardło [...] pamiętam, że było ciemno, a ten ktoś miał czerwone oczy.
Następna opowieść pochodzi od "Carol", młodej studentki,
która - jak sądziła - mieszkała w domu nawiedzanym przez duchy:
Leżałam [...] w łóżku, w pokoju światło było zgaszone, ale
paliło się w korytarzu. Gałka u drzwi poruszyła się i pomyślałam, że
to wiatr od okien [...] drzwi otworzyły się [...] ale nie widziałam, żeby
ktokolwiek wszedł. Następnie spojrzałam w kierunku wejścia i dostrzegłam
tam jasną, błyszczącą istotę. Coś bardzo mglistego. Gdy tylko to zobaczyłam,
poczułam paniczny strach. Nie byłam w stanie się poruszyć. Strasznie się bałam.
Byłam zupełnie sparaliżowana. Usłyszałam "hhhhhhhhhhh-hhhhhhhh", ciężki
oddech i pomyślałam "O mój Boże!". Próbowałam trzeźwo myśleć
[...] i mówiłam sobie "To pies! To przecież pies! Albo ja! To ja
oddycham!". Toteż wstrzymałam oddech, ale ktoś nadal oddychał. I nagle
oddychanie ustało. Coś podeszło do łóżka i przeszło za moimi plecami. Wytężałam
wzrok, żeby to coś zobaczyć, ale nie chciałam poruszyć głową, ponieważ
wiedziałam, że kiedy tak postąpię, znajdę się bardzo blisko zjawy. Nie byłam
w stanie znieść tej myśli. No cóż, po prostu - nie mogłam się poruszyć!.
Podobieństwa zachodzące między zjawiskiem starej wiedźmy, którym
zajmował się Hufford, a wcześniejszymi przykładami gwałtów dokonanych
przez Pi i Popobawę są oczywiste. We wszystkich tych przypadkach występuje
ofiara budząca się w nocy z uczuciem paraliżu i świadoma czyjejś obecności
w pokoju. Większość ludzi widzi, słyszy lub czuje obecność istot
nadprzyrodzonych. Niektórym nawet istoty te włażą do łóżek, siadają na
piersi i dotykają ich, zwykle w sposób seksualny.
Relacje z pierwszej ręki, takie jak incydenty z
Popobawą i niektóre przypadki gwałtów dokonanych przez duchy, różnią się
w nieznacznym stopniu od opowieści osób, z którymi przeprowadził wywiad
Hufford. Na przykład jedna z ofiar Popobawy tak opisała swoje doświadczenia:
"Zbudziłem się sparaliżowany, chwilę później zacząłem odczuwać
obecność obcej istoty. Coś mnie przygniatało". W innym przypadku
gwałtu zadanego przez ducha ofiara słyszała:
...ciężkie
kroki na drewnianych schodach [...] drzwi do sypialni otworzyły się i te same
kroki skierowały się w stronę łóżka [...] nikogo nie widziała, ale
wyczuwała czyjąś obecność w pokoju. Następnie poczuła gorący oddech na
twarzy, kiedy coś niewidzialnego wsunęło się pod kołdrę obok niej. Później
poczuła ciężar na swoim ciele i gorący oddech na ustach [...] nie mogła
wydobyć z siebie żadnego głosu i zupełnie oniemiała ze strachu. Oddech
nieznanej istoty stawał się coraz szybszy. W Sally wzbudziło obrzydzenie obłapywanie
i obmacywanie jej ciała
("Spectral!", nr 5, s. 15.).
Każdy
z tych opisów mógłby znaleźć się wśród świadectw zebranych przez
Hufforda, a dotyczących ataków starej wiedźmy. Niemal nie ulega dla mnie wątpliwości,
że stara wiedźma Hufforda jest dokładnie takim samym doświadczeniem jak inne
związane z niezidentyfikowanymi istotami i wyraźnie wskazuje na szerokie
geograficzne rozprzestrzenienie tego zjawiska.
Praca
Hufforda polegała między innymi na przebadaniu ludzi mających kontakt ze starą
wiedźmą. Stwierdził on, że 15 procent populacji doświadczyło klasycznych
symptomów napastowania przez starą wiedźmę. Liczba ta wskazuje, że jedna
osoba na sześć ma za sobą doświadczenie ze starą wiedźmą lub gwałtem
zadanym przez ducha. Tak więc podobnych osób jest znacznie więcej niż tych,
które twierdzą, że widziały duchy, UFO lub potwory żyjące w jeziorach, czy
też doświadczyły jakichkolwiek zjawisk paranormalnych, łącznie z telepatią.
Po
ustaleniu powszechności występowania i określeniu charakterystycznych cech
przypadków napaści dokonywanych przez istoty nadprzyrodzone następną
oczywistą czynnością, jaką należy podjąć, jest próba znalezienia
przyczyny tych zjawisk. Duża liczba identycznych przypadków w różnych
kulturach świata oraz fakt, iż wiele osób nie zdaje sobie sprawy z podobnych
doświadczeń, które mają za sobą inni, sugeruje, że incydenty te nie są spowodowane zażywaniem narkotyków, oszustwem lub wyobraźnią;
noszą znamiona całkowitej autentyczności. Nie jest też możliwe, by były
wytworami danej kultury, ukształtowanymi w taki sam sposób jak pewne zjawiska
paranormalne, na przykład wizje objawień Najświętszej Marii Panny, ponieważ
pojawiają się w wielu kulturach i mają rzetelne świadectwo historyczne.
Biorąc pod uwagę prawdziwość tych doświadczeń, najistotniejsze staje się następujące
pytanie: Czy są one spowodowane przez autentyczną istotę nadprzyrodzoną, która
zamieszkuje w każdej części świata, czy też istnieje inne wyjaśnienie, nie
mające nic wspólnego ze zjawiskami paranormalnymi? Dowody świadczące na
korzyść zjawiska starej wiedźmy oraz innych nocnych napaści istot
nadprzyrodzonych są w rzeczywistości oparte na dosyć słabych podstawach.
"Istoty" opisywane w relacjach pochodzących z wielu części świata
znacznie się między sobą różnią. Co więcej, istoty nadprzyrodzone wydają
się odzwierciedlać kulturalne lęki panujące w społeczności, której członkiem
jest dana ofiara. Mieszkańców Nowej Fundlandii prześladuje stara wiedźma,
obywateli Ameryki i Europy nawiedzają duchy zmarłych, a Afrykańczyków dziki,
hybrydowy demon. Sugeruje to, że opis napastującej istoty nadprzyrodzonej jest
nieświadomym wyrazem indywidualnych i kulturowych lęków oraz wierzeń. Ludzi
na Zachodzie straszą duchy, wobec tego doświadczają ataków duchów; mieszkańcy
Afryki boją się demonów, toteż widzą Popobawę. Podobnie, jak przekonamy się
o tym później, w przeszłości doświadczenia ze starymi wiedźmami mylnie utożsamiano
z wampirami, czarownicami, diabłami i innymi wzbudzającymi przerażenie
istotami nadprzyrodzonymi cieszącymi się popularnością w danej epoce. To
odzwierciedlenie wewnętrznych lęków sugeruje psychologiczne pochodzenie różnego
typu doświadczeń związanych z występowaniem zjawiska starej wiedźmy.
Nigdy nie istniał żaden fizyczny ani prawny dowód świadczący o przypadku gwałtu
dokonanego przez istotę nadprzyrodzoną. Może to być spowodowane tym, że żadna
z tego typu spraw nie trafiła do sądu (jak można bowiem oskarżyć ducha o
napaść seksualną, a tym bardziej osadzić go w więzieniu?). Podobnie jednak
żadna ze spraw, o których czytałem, nie oferuje niezależnie zweryfikowanego
dowodu fizycznego. Nie istnieje dowód seksualnej penetracji zarówno mężczyzn,
jak i kobiet, brak typowych śladów fizycznej albo seksualnej napaści. Czy
jest zatem możliwe, by wraz ze ścisłym powiązaniem pomiędzy wierzeniami kulturowymi i
typem ataku istoty nadprzyrodzonej potrzebne było jeszcze wyjaśnienie o
charakterze bardziej psychologicznym?
Paraliż senny i halucynacje hipnopompiczne
Doszukiwanie się wyjaśnień psychologicznych dla wytłumaczenia zjawisk nadprzyrodzonych
jest sprawą ryzykowną, która często kończy się polemiką. Podczas gdy
wielu psychologów dostrzega analogie między osobliwymi zjawiskami i znanymi
procesami umysłowymi, istnieją zawsze wyjątki od reguły przyczyniające się
do powstania wielu wątpliwości. Zatem w celu wyjaśnienia we właściwy sposób
doświadczeń związanych ze zjawiskiem starej wiedźmy oraz innych podobnych
przypadków konieczne jest odszukanie psychologicznie zbadanych podobnych przykładów.
Należy
pamiętać, że doświadczenia związane ze zjawiskiem starej wiedźmy lub gwałtami
dokonanymi przez ducha (podobnymi do opisanych wcześniej) nie są wyrywkowymi
lub rzadkimi wydarzeniami, lecz szczegółowymi, zmysłowymi doświadczeniami,
które mogą trwać przez kilka minut. Kiedy już ofiara jest zdolna poruszać
się lub krzyczeć, napaść ustaje. Najbardziej
naturalnym wyjaśnieniem byłoby stwierdzenie, że ofiara śni. Biorąc jednak pod uwagę podobieństwo opisów, wydaje
się mało prawdopodobne, aby dokładnie ten sam sen śniło tysiące osób. Także
większość ofiar, łącznie z szeregiem tych, z którymi przeprowadzałem
wywiady, próbuje za wszelką cenę przekonać nas, że zdarzyło im się to po
obudzeniu, a nie podczas snu. Omawiane doznania miały z pewnością bardzo
realistyczny przebieg dla przeżywającej osoby, która czuwa później
godzinami, obawiając się zasnąć, by nie doszło do powtórzenia aktu
molestowania.
Dziwne
doświadczenie przydarzyło się pisarzowi Peterowi Hustonowi. Kiedy mieszkał
wraz z żoną na Tajwanie, przeżywał wiele stresów związanych z pracą.
Szczególnie niepokoiło go niedawne zainstalowanie przez żonę telefonu, co
przyczyniło się do finansowego obciążenia rodziny. Pewnej nocy wstał i
przechadzał się po pokoju. Nagle stwierdził, że nie jest w stanie się
poruszyć. Poczuł ciężar na piersi. Były to klasyczne symptomy napaści starej wiedźmy. A oto co zdarzyło się innym
razem, także w nocy:
Zbudziłem
się i nie mogłem uczynić żadnego ruchu. Stwierdziłem, że kabel telefonu
oplata mi ciało i śmiertelnie poraża prądem elektrycznym. Po pewnym czasie
wrażenie minęło. Ponownie mogłem się poruszać, ale byłem skonfundowany i
wyprowadzony z równowagi. Złościło mnie, że żona nie zauważyła, iż drżę
na całym ciele i cierpię z powodu strasznego przeżycia. Poczułem się
jeszcze bardziej zmieszany, kiedy stwierdziłem, że kabel od telefonu znajduje
się daleko, po drugiej stronie pokoju. Było zatem fizyczną niemożliwością,
aby mógł oplatać moje ciało
( P. Huston, Night Terrors, Sleep
Paralysis, and Devil Stricken Demonic Telephone Cords from Hell, "Skeptical
Inquirer", 17 (3), 1992, s. 65.).
W
opisie tym znajdujemy podobne cechy charakterystyczne jak w atakach diabłów, a
jednak tym razem Hustona nie napastowała istota nadprzyrodzona, ale martwy
przedmiot, który nie mógł go dosięgnąć, niezależnie od okoliczności.
Dowiadujemy się, że zanim nastąpił atak, ofiara przeżywała znaczny stres i
martwiła się o koszt miesięcznych rozmów telefonicznych. Sugeruje to, że
wszystko, czego Huston doświadczył, było pewną formą paniki, jakiej większość
z nas doznaje podczas zdawania egzaminów lub rozpoczynając nową pracę.
Przywodzi to na myśl, że napaści starej wiedźmy są w znacznym stopniu powiązane
ze stanem umysłu danej osoby - należałoby jednak zadać sobie pytanie, czy
tego rodzaju doświadczenie istotnie można wytłumaczyć w ramach czysto
rozumowego procesu.
Hufford
uważał, że kluczem do rozwiązania tego zagadnienia są dwa mało
przestudiowane i niedostatecznie zrozumiałe
senne zaburzenia, zwane paraliżem
sennym oraz hipnagogicznymi halucynacjami, z którymi zetknął się w okresie,
gdy prowadził badania na terytorium Nowej Fundlandii. W ciągu dwóch dziesięcioleci,
jakie minęły od czasu wydania badań Hufforda z terenu Nowej Fundlandii, mogliśmy
dowiedzieć się znacznie więcej o tych dwóch zaburzeniach snu. Wielu
parapsychologów i innych komentatorów zjawisk paranormalnych, łącznie ze mną, jest
przekonanych, że Hufford ma rację, utożsamiając napaści starej wiedźmy z
tymi zaburzeniami.
Pierwsza
kliniczna diagnoza paraliżu sennego została przedstawiona przez Silasa Weir
Mitchella w 1876 roku, lecz skutki tego zjawiska musiały być już znane i
dyskutowane wcześniej. Znajduje to odzwierciedlenie w szeregu
dziewiętnastowiecznych tekstów, łącznie - co najbardziej zadziwiające - z
napisanym w 1851 roku Moby Dickiem. Powieść zawiera opis klasycznego
przypadku paraliżu sennego u jednego z bohaterów, Ishmaela. Kliniczna
definicja paraliżu sennego opisuje osoby, które budząc się stwierdzają, że
przez pewien czas nie są zdolne poruszyć żadną częścią ciała oprócz
oczu. Stan ten trwa od kilku sekund do kilku minut. Są w stanie poruszyć się
dopiero wówczas, gdy doprowadzą do skurczu jakiegoś małego mięśnia. Z
chwilą dokonania takiego wysiłku stan paraliżu zostaje przerwany, a
dotknięte nim osoby mogą znowu normalnie się poruszać.
Ta sytuacja wyraźnie koreluje z opisem stanu paraliżu doświadczanego w
większości wypadków podczas ataków starej wiedźmy, gwałtów dokonywanych
przez duchy, a także, rzecz jasna, Popobawy, zanzibarskiego demona o skrzydłach nietoperza. Aby rozwikłać przyczyny paraliżu sennego, a także
fakt powiązania tego zjawiska z tradycją napastowania seksualnego przez istoty
nadprzyrodzone, musimy najpierw zrozumieć coś niecoś ze skomplikowanej natury
ludzkiego snu.
Wciąż
jeszcze nie wiadomo, dlaczego ludzie muszą spać. Jeżeli jednak nie prześpimy
od czterech do dziesięciu godzin na dobę, jest wielce prawdopodobne, że
odbije się to niekorzystnie na naszym samopoczuciu. Gwiazdor rockowy Keith Moon
stwierdził kiedyś, że podczas jednej ze swoich hulanek przez osiem dni nie
kładł się spać. Zdarzyło mi się kiedyś nie przespać zaledwie jednej nocy
i nie było to przyjemne doświadczenie. Sama myśl o tym, w jakim stanie
znajdował się Keith Moon po ośmiu dniach bez snu, napawała mnie
przerażeniem.
Niezbędny
jest dla nas nie tylko mocny sen. Potrzebujemy też równowagi pomiędzy
określonymi rodzajami snu. Chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy, przebieg
snu można podzielić na serie różnych faz, które powtarzają się
cyklicznie. Ze względu na cele naszych dociekań można powiedzieć, że
istnieją dwa zasadnicze rodzaje snu: faza REM i faza bez REM. REM oznacza "szybkie ruchy gałek ocznych". Określenie to
przyjęto w latach pięćdziesiątych obecnego stulecia, aby opisać widoczne
skurcze mięśni gałek ocznych podczas fazy snu REM. Sen bez REM jest stanem
pasywnym, który zdarza się, gdy mózg przechodzi przez kolejne poziomy
nieświadomości, od płytkiego do głębokiego snu; ten rodzaj snu nas nie
interesuje. Faza snu REM pozostaje jednak stanem znacznie ciekawszym i
fascynującym, a jego rola w ramach procesu snu jest najważniejsza dla całego
przebiegu aktu gwałtu dokonywanego przez siły nadprzyrodzone.
Wczesne
doświadczenia laboratoryjne, podczas których budzono ludzi w trakcie różnych
faz snu, wkrótce udowodniły, że ogromna większość procesu nazywanego
śnieniem zdarza się podczas fazy REM. Spróbujmy zbudzić kogoś podczas fazy
REM, a da nam żywe opisy swoich snów. Inni, obudzeni w fazie snu bez REM,
będą w stanie przedstawić jedynie mgliste opisy marzeń sennych, których
doświadczyli, a może wcale nie doznali. Podczas normalnego procesu snu możemy
się spodziewać, że przejdziemy przez około cztery fazy REM, oddzielone od
siebie o około 90 minut. Sen fazy REM jest bardzo blisko związany z
doświadczeniem paraliżu sennego.
Związek
pomiędzy snem REM a przypadkami gwałtu dokonanymi przez istoty nadprzyrodzone
ma w pierwszym rzędzie związek z samoobronną funkcją organizmu. W czasie
gdy pojawia się proces śnienia, w mózgu wytwarzany jest chemiczny hamulec, który
skutecznie paraliżuje mięśnie ciała. Dotychczas nie wyjaśniono, dlaczego
ciało musi pozostawać w stanie paraliżu podczas fazy REM. Prawdopodobnym
wytłumaczeniem jest fakt, że dzięki temu nie zaistnieje możliwość
uszkodzenia ciała w trakcie snu. W wypadkach kiedy ten proces przestaje
funkcjonować, ludzie mogą wstawać i chodzić we śnie albo wykonywać w łóżku
niekontrolowane ruchy. Znane są bardzo rzadkie przypadki, kiedy ludzie bili lub
nawet dusili partnerów podczas snu.
Niekiedy
mechanizm paraliżu funkcjonuje zbyt długo, śpiący powraca do stanu
świadomości, zanim jego mózg pozwoli mięśniom ponownie się poruszać.
Człowiek budzi się ze snu, ale czuje się sparaliżowany. Takiej
przerażającej sytuacji pewnego razu sam doświadczyłem. Paraliż senny nie
jest niczym więcej niż zachodzącą w mózgu fazą snu REM nakładającą się
przypadkowo na stan mózgu w momencie przebudzenia. Laboratoryjne opisy
paraliżu sennego doskonale harmonizują ze stanami paraliżu opisywanymi przez ofiary napaści ze strony istot
nadprzyrodzonych.
Nie
stanowi to jednak rozwiązania całego splotu problemów dotyczących zjawiska
starej wiedźmy. Wiele osób doświadcza paraliżu sennego, ale nigdy nie widziało,
nie słyszało ani nie doznało innych odczuć, takich jak obecność istoty
nadprzyrodzonej w pokoju, co zwykle przypisywane jest starej wiedźmie bądź
podobnym jej istotom. Istnieje z pewnością również inny wymiar zjawiska
paraliżu sennego, który należy wyjaśnić - dźwięki, obrazy, zapachy oraz
wrażenia dotykowe towarzyszące stanowi niemożności poruszania się. W tym właśnie
momencie wchodzi w grę
zaburzenie snu, znane jako halucynacje hipnopompiczne.
Halucynacja
hipnopompiczna jest niezwykłym i niepokojącym zaburzeniem snu, które w różnym
stopniu dotyka każdego z nas podczas nocnego wypoczynku. Określenie "hipnopompiczne"
odnosi się do krótkiego okresu braku orientacji, jakiego wszyscy doznajemy w
kilka chwil po przebudzeniu. Proces budzenia się trwa zwykle najwyżej parędziesiąt
sekund, toteż mgliste, zamazane i nierealne odczucia, których wszyscy doświadczamy,
są wyjątkowo krótkotrwałe. Kiedy jednak jesteśmy w stanie halucynacji
hipnopompicznych, nasz mózg nadal znajduje się na "ziemi niczyjej" -
pomiędzy stanem snu a całkowitej świadomości. Jest zatem możliwe, że stan
snu wdziera się i miesza z naszym doświadczeniem po przebudzeniu.
Upraszczając,
oznacza to, że nasze sny mogą wedrzeć się do rzeczywistości i przemieszać
z autentycznymi doświadczeniami życiowymi. W ten sam sposób pojawia się
paraliż senny, ponieważ mózg zapomina (lub nie może) wyłączyć mechanizmu
paraliżującego ciało podczas fazy snu REM. Stąd też stan snu mózgu może
utrzymywać się jeszcze po przebudzeniu, wytwarzając obrazy, odgłosy,
odczucia i zapachy, których faktycznie nie ma. Wiele razy budziłem się, wierząc,
że dzwoni telefon lub moja partnerka coś do mnie mówi. Kilka razy po
obudzeniu się widziałem dziwne jasne światło nad łóżkiem znikające wolno
w ciągu 20 sekund. Wszystkie te doświadczenia były rezultatem mojego stanu
snu, jaki nałożył się na realny świat po przebudzeniu, sprawiając, że
wierzyłem, iż to, co widzę i słyszę, jest prawdziwe, podczas gdy były to
halucynacje hipnopompiczne.
Halucynacje
hipnopompiczne mogą być związane z każdą fazą snu, od zapadnięcia w sen
(wówczas są to halucynacje hipnagogiczne), poprzez
różne głębsze i płytsze stadia sennego cyklu. Paraliż senny jest
jednak w znacznym stopniu związany z cyklem snu fazy REM, toteż jest to rodzaj
i wzór halucynacji hipnopompicznych wytwarzanych podczas tej fazy snu.
Faza
REM, jak stwierdziliśmy już wcześniej, stanowi część snu, podczas której
w mózgu zachodzi większość procesów marzeń sennych, dlatego każdy, kto
zbudzi się w tej fazie snu, kiedy jeszcze śni, doświadczy bardziej żywych i
intensywnych halucynacji hipnopompicznych, niż gdyby obudził się podczas fazy
pozbawionej marzeń sennych (tzn. bez REM). Wydaje się, że tak jest w istocie.
Eksperymenty laboratoryjne dowiodły, że ludzie, którzy zostali obudzeni
podczas fazy snu, gdy zachodzi jeszcze proces śnienia (tzn. w fazie REM),
odczuwają silny niepokój; odnoszą wrażenie, że nie są sami w pokoju, słyszą
hałasy, a nawet, co zdarza się rzadziej, widzą ludzi lub przedmioty,
których tam nie ma. Wielu parapsychologów zauważyło podobieństwo pomiędzy
powszechnymi opisami halucynacji hipnopompicznych oraz innymi doświadczeniami
paranormalnymi, łącznie z zachodzącymi poza ciałem człowieka, z duchami
nawiedzającymi ofiary w nocy, nocnymi widzeniami UFO i typowymi eksperymentami
dotyczącymi poltergeistów wyrzucających ludzi z łóżek. Istnieją również
znaczące podobieństwa ze zjawiskiem starej wiedźmy oraz innymi doznaniami związanymi
z atakami istot nadprzyrodzonych.
Niepokój
i wrażenie, że w pokoju znajduje się ktoś obcy, da się porównać z
pierwszymi fazami ataku starej wiedźmy. Ponieważ halucynacje hipnopompiczne
stanowią formę snu na jawie, którego treść zostaje uwydatniona przez zmysły
i myśli jednostki, pojawienie się uczucia paraliżu w przypadku ataku starej
wiedźmy może się jedynie przyczynić do nasilenia halucynacji. Wiemy, że
charakter ataku określają wierzenia i niepokoje trapiące danego człowieka.
Ten fakt tłumaczy zaatakowanie Petera Hustona przez kabel telefoniczny.
Europejczyków prześladują duchy, a Afrykańczyków demony. Jeżeli ktoś
zbudzi się sparaliżowany w przekonaniu, że w pokoju znajduje się
niewidzialna osoba, wówczas wierzenie kulturowe jednostki sprawi, że ta
niewidoczna istota stanie się faktycznie jej najgorszym sennym koszmarem, czyli
duchem, demonem lub wiedźmą. Ofiara dozna wówczas uczucia paraliżu. Innym
powszechnym lękiem, którego doświadczają zarówno mężczyźni, jak i
kobiety, staje się możliwość fizycznej napaści bez szans obrony. Właśnie
ten lęk połączony z uczuciem nacisku na klatkę piersiową prowadzi do halucynacji hipnopompicznych oraz wrażenia, że istota nadprzyrodzona wchodzi do łóżka
ofiary lub siada jej na piersi.
Innymi
słowy, halucynacje hipnopompiczne w połączeniu z paraliżem sennym
odzwierciedlają bardzo rozpowszechniony lęk wypływający z obawy, że w nocy
znajduje się z nami w pokoju obca istota. W okresie dzieciństwa większość z
nas obawiała się jakiejś dziwnej istoty mieszkającej pod łóżkiem lub w
kredensie. Te dziecięce lęki znajdują odbicie w życiu dorosłym w formie
niepokoju przed intruzami włamującymi się do domu podczas naszego snu lub w
postaci autentycznego strachu przed ciemnością, duchami lub innymi
niewidzialnymi okropnościami. W na wpół rzeczywistym świecie, tworzonym
przez halucynacje hipnopompiczne, lęki te stają się aż nazbyt realne.
Wierzymy, że w pokoju przebywa obca istota i chce dokonać napaści. Element
nadprzyrodzony pojawia się prawdopodobnie w wyniku wierzenia jednostki oraz próby
wytłumaczenia sobie, jak to jest możliwe, by pozornie niewidzialna istota mogła
nas zaatakować. Kiedy zrodzi się wrażenie obecności kogoś obcego, łatwo już
uwierzyć, że ten ktoś może wejść nam do łóżka lub usiąść na piersi.
Wrażenia, że słyszymy odgłos kroków, widzimy zakapturzone postacie, ktoś
nas dotyka lub na nas dyszy, są po prostu halucynacjami stanowiącymi wytwór mózgu,
którego jedna część pogrążona jest nadal w marzeniach sennych.
Dziwne
zjawisko paraliżu sennego i halucynacji hipnopompicznych może wyjaśnić
wszystkie znane aspekty ataków dokonywanych przez istoty nie z tego świata. Tłumaczy
również, dlaczego każda ludzka społeczność ma swoją wersję starej wiedźmy.
Wyjaśnia także doniesienia o przypadkach paraliżu oraz uczuciu duszenia się
i odczuwania przez ofiarę ciężaru na piersi. Halucynacje, podsycone przez
niepokój, stanowią powszechne odzwierciedlenie lęków jednostki. Te z kolei
oparte są na wierzeniach kulturowych.
Wszystko,
co napisano powyżej, nie jest zwykłym domysłem lub nic nie znaczącą próbą
wytłumaczenia w sposób naukowy zjawisk pozornie nadprzyrodzonych. Paraliż
senny i halucynacje hipnopompiczne nie tylko dostarczają tych samych wrażeń,
jakie prowokują ataki starych wiedźm, ale zostały również potwierdzone w
laboratorium. Zdolność wywoływania zarówno paraliżu sennego, jak i
halucynacji hipnopompicznych wzmacnia więź pomiędzy tymi zaburzeniami a doświadczeniem
ataku istoty nadprzyrodzonej. Zjawisko paraliżu sennego i halucynacje hipnopompiczne
sprawiają, że fazy REM trwają u ludzi krócej (tzn. następuje skrócenie długości
czasu marzeń sennych). Odkryto, że można je powstrzymać, posługując się
lekami, szczególnie fluoksetyną. Wzmacnia to przekonanie, że są one
psychologicznie wytłumaczalne i możliwe do wywołania, a także do
zahamowania. Podobnie jak wiele zaburzeń snu, oba te zjawiska są znacznie
bardziej powszechne wśród osób nerwowych, dręczonych stanami niepokoju i
przeżywających stres. Stwierdzono również, że halucynacje hipnopompiczne,
które zinterpretowano później jako doświadczenie o charakterze
nadprzyrodzonym, występują znacznie częściej u osób o skłonnościach do
fantazjowania lub żywiących od dawna wiarę w zjawiska nadprzyrodzone.
Według
badań przeprowadzonych w Ameryce Północnej, 21-62 procent ludzi twierdzi, że
przeżyło przynajmniej jeden epizod paraliżu sennego; 98 procent spośród
nich utrzymuje, jakoby towarzyszyły temu doświadczenia o charakterze
halucynacyjnym. Badania przeprowadzone przez Hufforda na terenie Nowej
Fundlandii dowiodły, że około 15 procent osób tam mieszkających doświadczyło
ataku starej wiedźmy, podczas gdy testy wśród studentów w Hongkongu wykazały,
że 37 procent z nich nawiedzały duchy. O atakach donosiła taka sama liczba mężczyzn
jak kobiet, a wśród studentów w Hongkongu pierwszy atak następował w
okresie, gdy mieli 17-19 lat. Głębsza analiza tych liczb pozwala stwierdzić,
że doświadczenie to nie jest taką rzadkością, jaką początkowo mogło się
wydawać.
Wiele
osób absolutnie nie zgadza się z wytłumaczeniem tych doświadczeń jako
zjawiska zaburzenia snu, lecz podobieństwa są zbyt bliskie, aby móc je wyjaśnić
w jakikolwiek inny sposób. Jest to jeden z rzadkich przypadków w dziedzinie
zjawisk paranormalnych, kiedy nauka nie tylko potwierdza, że ludzie przeżywają
doświadczenie na pozór nadprzyrodzone, ale także je wyjaśnia.
Wytłumaczenie
niemożliwego
Kiedy
rozpatrujemy obecnie gwałty dokonywane przez duchy i inne zjawiska
nadprzyrodzone, znajdujemy się w rzadkiej i uprzywilejowanej sytuacji. Jesteśmy
mianowicie zdolni udowodnić nie tylko wiarę ludzi w gwałty dokonane na nich
przez istoty nadprzyrodzone. Możemy także stwierdzić, że jest to wytłumaczalne w ramach znanych zaburzeń snu.
Istnieje niewiele innych dziedzin zjawisk paranormalnych, dla których można
znaleźć tak dobre i przekonywające wyjaśnienie.
Do tej
pory posługiwaliśmy się zjawiskiem paraliżu sennego i halucynacjami
hipnopompicznymi w celu wyjaśnienia zjawiska starych wiedźm, gwałtów
dokonywanych przez duchy, ataków Pi i Popobawy. Kiedy już jednak uświadomimy
sobie charakterystyczne cechy tych ataków, zaczynamy znajdować paralele
z wieloma doświadczeniami przypisywanymi dotychczas siłom paranormalnym.
Odnosi się to szczególnie do historycznych zapisów o atakach dokonywanych
przez istoty nadprzyrodzone.
Ksiądz
Montague Summers w swojej książce The Vampire in Europe (Wampir w
Europie) opisuje dwa przypadki z całą pewnością oparte na incydentach paraliżu
sennego. Jeden z nich dotyczy rumuńskiego chłopca. Przychodziła do niego
"każdej nocy, około dwunastej istota, której nie mógł zobaczyć, ale jej
obecność wyraźnie wyczuwał. Siadała mu na piersi, wysysając zeń życie w
taki sposób, że przez pewien czas czuł się sparaliżowany i nie był nawet w
stanie wydobyć z siebie głosu". Kolejny przypadek miał miejsce w 1591
roku na Śląsku, kiedy wampir nękał wioskę: "Tych, którzy się budzili,
bił, szarpał lub przygniatał, kładąc się na nich całym ciężarem jak Ephialtes
[...] rzucał się niekiedy do łóżek swoich ofiar, kładł się obok
nich, bił je i szczypał" ( M. Summers, The Vampire in Europe, Kegan
Paul, Trench, Trubner & Co., 1929 (nowe wydanie Bracken Books, 1955), s. 163.).
Im
usilniej poszukujemy symptomów paraliżu sennego, tym więcej przypadków
wydaje się spadać nam z nieba. Znana jest niemiecka bajka o górniku,
który został pojmany przez wiedźmy. "Jedna z wiedźm przewróciła go i nie
licząc się wcale z jego wolą, zaczęła uprawiać z nim seks. Następnie
wznieśli się oboje w powietrze [...] górnik ledwie mógł złapać oddech, a
wiedźma była tak ciężka, że niemal połamała mu kości" ( A. Ey, Harzmrchenbush; oder, Sagen und Mrchen aus dem Oberharze, 1862, s. 47.).
Tego
typu zdarzenia wywarły głęboki wpływ na ludzką psychikę, a ich analogie można
dostrzec praktycznie wszędzie. Praktyka czarów zwana trucken, kiedy ciężarna
kobieta lub matka, która niedawno urodziła dziecko, czuje nacisk albo na swoje
ciało, albo też na swoje dziecko, stanowi kolejną tego ilustrację. Dwa
klasyczne przykłady tego typu czarów pochodzą z Niemiec 1670 roku. "Żona
Georga Schmetzera [wkrótce po urodzeniu dziecka] skarżyła się, że jakaś
tajemnicza istota przychodzi do niej w nocy, kładzie się na niej i przygniata
ją tak silnie, że sprawia ból [...] Początkowo podejrzewała, że to nocująca
w domu służąca [przychodzi] wieczorem do jej łóżka i kładzie się na
niej". Podobnie Anna Maria Cramer "[w czasie ciąży] wierzyła w nocne
wizyty wiedźmy, która ją przygniatała" (L. Roper, Oedipus and the
Devil, Routledge, 1994, s. 209.).
Przypadki,
z jakimi spotykamy się w dawnych opowieściach, zostały z biegiem lat ponownie
opisane i ubarwione ponad miarę elementami grozy. Z podobną praktyką
spotykamy się w relacjach współczesnych. W liście do czasopisma "Ghostwatch"
Michael John Marshall opowiedział o przypadku, który przydarzył mu się w
1956 roku, kiedy miał 21 lat: "Obudziły mnie przenikliwe dźwięki nie
przypominające niczego, co słyszałem wcześniej [...] Wkrótce stwierdziłem
z przerażeniem, że jestem dosłownie przyszpilony do łóżka i nie mogę
podnieść rąk [...] Cały epizod trwał około siedmiu minut" ("Ghostwatch",
I (5), s. 20.).
Inny
klasyczny przypadek ataku starej wiedźmy zrelacjonował Peterowi Hustonowi
przyjaciel: "Swego czasu obudził się w stanie paraliżu. W pewnym momencie w
pokoju pojawiła się stara wiedźma. Miał wrażenie, jakby płynęła w
powietrzu. Następnie wylądowała na jego łóżku i usiadła mu na piersi.
Poczuł gorącą falę panicznego strachu. Jej ciężar przygniatał go i
unieruchamiał. Kiedy pochylała mu się nad twarzą, czuł jej cuchnący
oddech. W końcu, gdy zdołał już przeżyć niewyobrażalne przerażenie,
odeszła. Wówczas znów odzyskał swobodę ruchów" (P. Huston, op.
cit., s. 66.).
Prawdopodobnie
największą liczbę opisanych przypadków związanych z atakami paraliżu
sennego znajdziemy w licznych opowieściach o porwaniach przez kosmitów, które
są teraz tak nagłaśniane w świecie zachodnim. Zostały one bardziej szczegółowo
omówione w rozdziale 12.
Podobnie
jak miało to miejsce we wczesnych wiekach rozwoju cywilizacji, również
obecnie zjawisko paraliżu sennego jest mocno osadzone w ludzkiej świadomości.
Tradycyjne określenie "koszmaru sennego" opiera się na symptomach
zjawiska starej wiedźmy. Lewis Spence określa na przykład koszmar
senny jako: "Zaburzenie funkcji trawiennych podczas snu, wywołujące czasowe
wrażenie, że na piersi usiadło nam jakieś zwierzę lub demon" (L.
Spence, The Encydopaedia of the Occult, Routledge & Sons, 1929 (nowe
wydanie Bracken Books, 1994), s. 297.). Według Keyslera "Nachtmar
pochodzi od słowa Mair, stanowiącego określenie starej kobiety,
ponieważ upiór, który pojawia się, a następnie przygniata naszą klatkę
piersiową, wstrzymując pracę płuc, przybiera przeważnie tę właśnie postać". Hufford odnotowuje, że opis koszmaru nocnego przez Pliniego jako suppressio
nocturna również wskazuje na starą wiedźmę.
Dowodem
wielkiego wpływu, jaki wywarły na nasze społeczeństwo doświadczenia ze
starymi wiedźmami, jest obraz Fssliego The Nightmare (Koszmarny sen) z
1781 roku, na którym widzimy leżącą na plecach, pogrążoną we śnie kobietę,
podczas gdy na jej piersi siedzi czerwony karzeł o wykrzywionej grymasem
twarzy. Obraz ten został wykorzystany w charakterze ilustracji do książki
Hufforda The Terror that Comes in the Night, doskonale podsumowując
cechy charakterystyczne związane z występowaniem zjawiska starej wiedźmy.
Paul Chambers "Zjawiska paranormalne i seks", 2001 r.
Paul Chambers - Zjawiska paranormalne i seks - 2
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
zjawiska paranormalne i seks rozzjawiska paranormalne i seks roz 8Fizyka Kwantowa I Zjawiska Paranormalne Benyam p13 Zjawiska Paranormalne 2014 Wikipedia p2Laurence M Benyam Fizyka kwantowa i zjawiska paranormalne=MUZYKA POP NA TLE ZJAWISKA KULTURY MASOWEJ23 ROZ warunki i tryb postępowania w spr rozbiórek obiekSeks milosc spelnienie (2)CZ1 roz 1 12Rozseks analnySeks milosc spelnieniewięcej podobnych podstron