LIRYKI WESPAZJANA KOCHOWSKIEGO
Zarys problematyki
1. W roku 1674 wydany został w Krakowie okazały tom wierszy Kochowskiego Niepróżnujące próżnowanie, zawierający liryki ułożone w zgodzie z Horacym i późniejszą praktyką europejską - w cztery księgi i epodon oraz dwie księgi epigramatów. O układzie liryków pisano sporo; wedle dawnych badaczy, A. Rzążewskiego, S. Turowskiego, J. Czubka1, układ jest chronologiczny; J. Krzyżanowski2 pisał o tematycznej kompozycji utworu, M. Eustachiewicz3 proponuje złączenie obu porządków, dużo istotniejsza wydaje się liczbowa zawartość poszczególnych ksiąg, wszystkie mają po 36 pieśni (zasady liczbowej nie zachowywał ani Horacy, ani np. Maciej Kazimierz Sarbiewski). "Ujawnia się w tym charakterystyczne dla Kochowskiego upodobanie do symetrii i form zamkniętych... "4. Układ zbioru miał dla poety na pewno znaczenie istotne, ale dziś nieodgadnione. Liczby odgrywały w myśleniu Kochowskiego rolę ogromną, ujawnił nam to w periodyzacji Annales..., współczesną sobie historię podzielił na odcinki siedmioletnie, które nazwał klimakteriami. Siódemka obciążona jest w tym myśleniu znaczeniem negatywnym. Annales... są nie tylko - jak zauważył J. Nowak-Dłużewski5 - komentarzem do wierszy, ale i syntezą symbolicznych znaczeń liczb. Obejmują też ten sam okres; tom poetycki otwiera Żałoba albo wiersz po śmierci... Władysława IV, Annales... zaczynają się "ab obitu Vladislai IV". Wiele wierszy z Niepróżnujacego próżnowania o tonacji depresyjnej pisanych jest siedmiozgłoskowcem6. W tym "magicznym" myśleniu poety jakąś rolę odgrywała liczba 36, nie chodzi tu - jak chciała Eustachiewicz - tylko o umiłowanie symetrii. Najdojrzalsze dzieło Kochowskiego - Psalmodia polska, suma doświadczeń poezji w. XVII, oraz przemyśleń artystycznych, religijnych i historiozoficznych sarmatyzmu, przynosi 36 psalmów. 7 Nie jest to chyba przypadek, choć nie potrafimy odczytać poprawnie zamiarów poety. 8 Trudno też dziś osądzić, czy te jego liczbowe fascynacje były jego osobistymi fascynacjami czy efektem kultury epoki. Nikt, jak mi wiadomo, nie opracował tego zagadnienia. Wiersze Kochowskiego potwierdzają dobrą znajomość naukowych odkryć XVII w. Podziela admirację współczesnych mu poetów, np. Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, dla Josta Lipsiusa (zob. Tablica... Justowi Lipsiusowi Beldze, Ep. 8). Wielkość Lipsiusa rysuje się tym bardziej na tle naukowych osiągnięć XVII w, ujawnia tu poeta znajomość teorii astronomicznych Galileusza i Heweliusza. Interesowała Kochowskiego także paranauka czy wręcz wątki ezoteryczne, np. alchemia (Alchimia I, 34); w tym nurcie jest też miejsce dla kabalistyki.
2. Liryki z Niepróżnującego próżnowania poświadczają wrażliwość Kochowskiego na kulturę współczesną. Nie jest tu poeta wyjątkiem. Lektura poruszała już twórców pierwszego pokolenia potrydenckiego, np. Kaspra Miaskowskiego, ale i współcześni Kochowskiego, Jan Andrzej Morsztyn, Wacław Potocki notowali swe refleksje czytelnicze. Lektura była dla nich rozmową ponad czasem i przestrzenią, pobudzała, inspirowała. Lektury Kochowskiego pełnią rolę podobną, ale też wydają się one istotniejsze, odkrywają nam istotę artystycznej działalności poety; świadomość mocnego zakorzenienia w tradycji kultury chrześcijańskiej. Z tej świadomości - tak mi się wydaje - wynikają podstawowe tematy lirycznych poruszeń poety, z nich wyjątkowy w wieku XVII kult dla Jana Kochanowskiego (Apologia za Janem Kochanowskim..., I, 22), świetna orientacja w dorobku poetów współczesnych (Poetowie polscy..., Ep. 6), sentymenty regionalne i nawet religijność poety. Święty Krzyż to sanktuarium, ale i miejsce kultury. Z biblioteki klasztornej poeta korzysta, o książkach rozmawia z opatem. Bibliotece Jakuba Michałowskiego, pamiętnikarza, poświęcił Kochowski specjalny tekst (I, 36):
Księga pewnie, nie psów zgraje
Senatorom mądrość daje,
Księga nauki mistrzyni,
Z nich dowcipnych mówców czyni
Apologię ksiąg jako znaków utrwalających pamięć bardziej niż murowane pałace odczytujemy z Senatorskiej zabawy (IV, 7) oceniającej dorobek pisarski Andrzeja Maksymiliana Fredry. Ten kult książek i biblioteki to chyba efekt biografii Kochowskiego, poeta jest w zasadzie samoukiem. Coś tam studiował, nie wiemy, co i gdzie, od 18 roku życia jest żołnierzem, podziwiać go trzeba, iż znajdował czas na lekturę i pisanie wbrew przeświadczeniu, iż Inter arma silent Musae (w polskiej parafrazie: "gdzie wojna tam milczą Muzy / Apollo znika gdzie gruzy").
3. Ogromna część Niepróżnującego próżnowania to utwory polityczne, które utrwalają emocje publiczne, opłakują poległych, przestrzegają przed następstwami anarchii i politycznego warcholstwa. Kochowski sięga często po gatunki utrwalone w tradycji poezji okolicznościowej, posługuje się topiką, do jakiej ta poezja nawykła. Cechą bowiem podstawową poezji politycznej jest konserwatyzm. Kochowski o tym wie, tym nawykom czytelniczym hołduje, ale umie też zaskakiwać nieoczekiwanym kształtem ogranej formy literackiej, frazy, czy toposu. Tak na przykład ograna prozopopeja Matki-Ojczyzny (od czasów Andrzeja Krzyckiego powielano ją wielokrotnie!) pojawi się w wierszach Kochowskiego. W Skardze Korony... (Ep. 12) wystylizuje ją poeta na Chrystusa Frasobliwego, tę stylizację uwypuklają frazy - aluzje do ewangelicznego zatroskania Chrystusa o losy Jerozolimy. Jeszcze inny kształt przyjmie ta personifikacja w turcyce Za spólną Matką Koroną Polską. Do błog. Stanisława Kostki... (Ep. 11). Kochowski urealni metaforę, urealni przez odwołanie do wspólnoty kulturowej, pojęć politycznych i cywilizacyjnych. Instancja Stanisława wynika tu nie tyle z jego prerogatyw, ile z poczucia solidarności, wszak chodzi o rodzinę (Polskę).
Przebudowie ulegają też formy ekscytarza. Od słynnej pobudki Jana Kochanowskiego (Pieśń II, 5), po słynną parafrazę Ockni się Lechu... wykorzystywano te formę poezji politycznej wielokrotnie. Kochowski nawiąże do tzw. hejnałów, ale dokona zasadniczej przeróbki (Hejnał utrapione Koronie..., IV, 11); apostroficzny refren połączy poeta z "kronikarskim" przeglądem utrapień Rzeczypospolitej. Cz. Hernas10 uznaje ten zabieg za lirycznie znakomity, wezwanie bowiem oznacza "obroty dnia i nocy", ma wartość umowną "jak w języku filmowym kartki spadające z kalendarza"11. Także inne pobudki nie w pełni12 realizują wzorzec gatunkowy. Rzadkie są w nich appellativa. Kochowski (np. Ekscytarz, IV, 17) pobudza męstwo poprzez obrazy nieszczęść z historii Rzymu i narodów ościennych, przywołuje szlacheckie etymologie cywilizacyjne ("Ty zaś od koni co masz swe tytuły, Stanie rycerski") apeluje wreszcie do szlacheckiego instynktu państwowego. Najbliższa poetyce pobudki jest Tarantara albo pobudka do rycerstwa polskiego, żeby pośpieszali na odsiecz Kamieńcowi... (Ep. 3). ale i okoliczności są naglące, stąd w końcowych partiach pojawiają się nawiązania do Kochanowskiego, jasyru polskich dzieci. I w tym utworze Kochowski odwoła się do szlacheckiej historiozofii, błaga o wsparcie "cesarzowej nieba" (to średniowieczny atrybut Maryi!), "Królowej Polski, Sarmacyi Pani". Ten liryczny wtręt w głośnej tonacji pobudki nie razi, jest wyrazem autentycznego przerażenia, wykreowanego słowami pokornej modlitwy. Stanowi ona wyciszony kontrast z obrazami zniszczenia materialnego, duchowego, rodzinnego:
Nie lepiej pięknie umrzeć, aniżeli
Tę hańbę widzieć...
[....................................... ]
Dziatki niewinne, panienki wstydliwe
Na pohańbienie ciągnie obelżywe.
[....................................... ]
Jakoż to zniosą widzący macierze
On poganin lubą córkę bierze,
Syn zaś do szkolnej jeszcze młody kary,
Między janczary.
(w. 89-90, 97-98, 101-104)
Z sarmackiej historiozofii wywodzą się u Kochowskiego przystosowania parafraz psalmów do sytuacji Polski. Analogie między Izraelem i Polską przeprowadził już Piotr Skarga, tę metodę Kochowski wykorzysta po swojemu. Skardze pomagała ona w kreacji prorockiej, Kochowskiemu (Pieśń albo psalm 81..., I, 19, i Psalm 79, Ep. 10) zaś w hiperbolizacji niebezpieczeństwa Polski, w pierwszym przypadku szwedzkiego, w drugim tureckiego.
Wśród wierszy politycznych Kochowskiego znajdujemy liczne epicedia; poświęca je poeta heroicznym śmierciom ludzi prostych, których konieczność uczyniła bohaterami. Są to przeważnie towarzysze bojowi poety lub sąsiedzi z najbliższej świętokrzyskiej ojczyzny. Ich śmierć żołnierska, ich działania bitewne są powodem wzruszeń poety o bardzo rozległych tonacjach, od współczucia rodzinom, żalu, rozpaczy, po akcenty radosne. Bliskość emocjonalna poległych wpłynęła na bezpośrednie formułowanie przeżyć (Kochowski, o czym niżej, unika bezpośredniości), uwalnia te teksty od nachalnego dydaktyzmu. I tu przeświadczenia cywilizacyjne wyznaczają ideały poety:
Jednak na toś go przecie, ojcze, spłodził,
By się do usług ojczyzny swej godził.
[....................................... ]
Kto się urodził, trzeba że umiera.
To mężnym jednak pociechą jedyną,
Kiedy nie w łóżku, ale w polu giną.
Kochowski dzieli tu z wieloma współczesnymi przekonanie o wartości ofiary z życia, jeśli nie jest ona daremna. To przeświadczenie jest dla nas trochę szokujące. Śmierć na polu bitwy jest jak najbardziej honorowa, stąd np. żal poety w trenach po śmierci brata (II, 32-35), iż umarł z ran w Bieczu (podobne ubolewanie odnajdujemy w wierszowanym pamiętniku Anny Stanisławskiej, której mąż, ranny pod Wiedniem, zmarł z ran w drodze powrotnej). Z tych cywilizacyjnych przekonań wynika ponadczasowa aktualność epicediów Kochowskiego. Jednostkowe zdarzenia urastają tu do rangi egzemplifikacji kulturowych uogólnień. Śmierć żołnierska, żołnierska uczciwość, honor, odwaga - są wartościami uniwersalnymi. Te odczucia poety z większą jeszcze siłą ujawnią się w wierszach opłakujących śmierci zbiorowe spod Batoha i Chocimia. Nagrobek mężnym żołnierzom... (I, 17), czczący klęskę spod Batohu, jest arcydziełem liryki patriotycznej, poruszającej siłą emocji, tragicznym obrazem klęski13.
4. Drugą księgę Niepróżnującego próżnowania wypełniają utwory religijne. Ta twórczość (dodajmy Różaniec Najświętszej Maryjej Panny, Ogród panieński..., Chrystus cierpiący) oceniana była nieprzychylnie. Dziś jeszcze czytamy o dewocyjności wierszy, jego fanatyzmie i nietolerancji. Nie wszystkie utwory poety są na wysokim poziomie artystycznym, ale nie wolno nam przenosić naszych wyobrażeń w wiek XVII. Religijność Kochowskiego uformowała epoka, trzeba zaś geniusza, aby spod jej nacisków się wyzwolić. Cz. Hernas nazwał Kochowskiego "poetą naznaczonym". Żył w czasach bardzo trudnych, w czasach "kolektywnego zdenerwowania", powiedzielibyśmy stresu milenarystycznego, odczytywał wiec znaki, które w okresie normalnym byłyby niezauważalne, jako przestrogę czy ostrzeżenie. Mamy wiec wiersze o płaczących obrazach (ale i w pamiętniku lekarza Władysława IV, Macieja Vorbek Lettowa, luteranina, czytamy, iż przed wybuchem buntu kozackiego... pocił się portret Marcina Lutra!) 14, krwawiącym krucyfiksie czy dziwnych zdarzeniach z życia poety.
Religijność XVII w. jest mariocentryczna, księgę II otwiera ofiarowanie poezji Kochowskiego NMP. Maryja przejmuje tu prerogatywy Ducha św., powód trochę nas zaskakuje: sama była poetką (autorką Magnicat), lepiej więc zrozumie kłopoty twórcze (maryjny charakter ma inwokacja do Gofreda w tłumaczeniu Piotra Kochanowskiego, a po Kochowskim inwokacja do Pana Tadeusza). Kult maryjny w Niepróżnujacym próżnowaniu ma też uzasadnienie kulturowe, sformułowane w ślubach lwowskich Jana Kazimierza (Maryja "Sarmacyi Pani"), ówczesnej teologii (Współodkupicielka), pojęciach rodzinnych (ojciec - sprawiedliwość; matka - miłosierdzie) wreszcie w... regionalizmie poety (Madonny Świętokrzyskie).
Wydaje mi się - sprawa wymaga badań - iż dla Kochowskiego religia jest kulturą. Odczytujemy to z Góry Łysej (II, 29). Łysa Góra to sanktuarium, ale i benedyktyni i ich działalność nie tylko misyjna, to nekropolia rodu Kochowskich, żywy symbol zakorzenienia, trwałości tradycji. Katolicyzm ma dla poety znaczenie ponadczasowe, uformował oblicze kulturowe Europy, w której narody miały swój czas, wiek XVII jest czasem Polski. Aktywność kulturowa łagodzi religijną akrybię poety (w wierszu Poetowie polscy, Ep. 6, wysoko w hierarchii polskiej literatury postawi Mikołaja Reja i Andrzeja Trzecieskiego).
W normach współczesności mieszczą się i biblijne zainteresowania poety. W XVII wieku nie ma nowych przekładów Biblii, unowocześniony przekład Wujka będzie obowiązywał katolików, innowierców zaś poprawiona Biblia radziwiłłowska, zwana gdańską (1632). "Modne" stają się parafrazy czy adaptacje siedmiu psalmów pokutnych (6, 32, 28, 51, 102, 130, 143). Od tych psalmów zazwyczaj zaczyna się pracę nad przekładem Psałterza, ale w XVII w. nie są to wprawki translatorski, poeci próbują przez nie określić stan swej świadomości egzystencjalnej. Odnajdujemy niektóre z tych psalmów, najczęściej 130: "Z głębokości wołam... " już u Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, później u Kaspra Miaskowskiego, Olbrychta Karmanowskiego, pod koniec u Wacława Potockiego czy Stanisława Herakliusza Lubomirskiego. U Kochowskiego są w komplecie (Do pokuty mającego się człowieka, II, 3). Tonacją czy atmosferą przypominają Myśli Blaise'a Pascala. Kochowski ich zapewne nie czytał, ale świetnie wyczuwał metafizyczny puls epoki. XVII w. zdetronizował człowieka - króla stworzenia, stał się on "trzciną myślącą", kroplą rosy, którą "lada wiatr żżenie". Obraz tej ludzkiej słabości, antynomiczny wizerunek ciała i ducha daje w efekcie świadomość niesprostania zadaniom, do jakich nas powołano. Cykl Kochowskiego pokazuje człowieka słabego, samotnie zmagającego się ze światem. Uwikłany w sprawy ciała nie umie poprawnie odczytać swego przeznaczenia. Jego niepokoje wynikają ze stanu intelektualnej świadomości, obsesyjnego rozważania "Ktożem ja jest"? Te lęki, niepokoje oddaje najlepiej Psalm 5 (II, 7) artystycznie najdoskonalszy:
Losy me w troskach mi się niezliczonych wiodą
I bezsenne sumnienie nieprzestannie bodą
[.................................................. ]
Tłomok ten ciała dźwigam wątły i skrzywiony
Ziemia mi już obmierzła, świat mi uprzykrzony.
[.................................................. ]
Więc pospiesz dać mi sukurs, bom wszedł w drogę ciemną,
Podejmuje Kochowski problem, który określa atmosferę kulturową XVII.: spór o granice łaski (przypomnijmy polemikę Pascala z jezuitami, ideową wymowę Fedry Racine'a), o wolność człowieka i przeznaczenie, co potrafi sam (gnębi to Zygmunta, bohatera Życia snem Calderona). Kochowski rozwiązuje kłopotliwe pytania samodzielnie, jest bardziej ufny, więcej też ma nadziei:
Gdy upadł, ratowałeś, zemdlał, utwierdzałeś,
Pośliznął się dźwignąłeś, umarłli wskrzesiłeś
(Psalm 4, II, 6, w.33-34)
Psalmy pokutne pokazują nam "przygody człowieka myślącego". Szuka on w zawiłościach świata swego miejsca, wie, iż jest osaczony przez wrogów, grożących jego zbawieniu, znalazł jednak busolę wskazującą właściwy cel: "Znam jednak, żeś Ty koniec jest mój ostateczny". Rozwiązanie jest więc optymistyczne.
5. Poezja dawna rzadko podejmowała tematy ściśle osobiste. Przypomnijmy - dziś truizm - pełniła rolę jedynego środka przekazu, podejmowała tematy publiczne, miała propagować, agitować, informować. Swoich wzruszeń jakby się wstydzili. Kasper Miaskowski najlepsze swe liryki (dla nas najlepsze!) ukrył wśród panegirycznych elukubracji. Wydawca Trenów Jana Kochanowskiego pisał w przedmowie, iż są to wiersze "lekkie", bo poświęcone osobie a raczej osóbce, która nie mogła niczego dokonać. Unikali też poeci emocji wywołanych przez krasę krainy rodowej. Jan Kochanowski we wprowadzeniu do Pieśni świętojańskiej wymienił nazwę Czarnolasu, ale Panna XII mówi o faunach w lasach czarnoleskich, bo też - w zgodzie z ówczesną poetyką - jest to Czarnolas literacki, nie geograficzny.
W wieku XVII te rygory nieco się rozluźniły, ale do rzadkości należą poruszenia serca wywołane przez otaczającą przyrodę. Kochowski okazał się nowatorem. Oddalony od miejsca urodzenia (studia w Krakowie, później dziesięcioletnia poniewierka żołnierska, wreszcie opuszczenie ojcowizny, dziedziczył najmłodszy, przeniesienie się do doliny Nidy) tęsknotę za górskim pejzażem uczynił tematem kilku utworów. Te wcześniejsze, to tylko hipoteza, nie znamy chronologii powstawania16 utworów, wspomnienia krainy lat dziecinnych budują szczególny azyl emocjonalny, idealne miejsce bezpieczeństwa. Oddalenie sprawia, że stały się:
[...] miłe Gór Świętokrzyskich knieje,
Na których wiecznie list się zielenieje,
A między inszych wyższa pięknym brakiem
Zbawiennym pańskim uczczona jest znakiem
(w. 17-20)
Gniazdo ojczyste pogłębia emocje poety o więzi sąsiedzkie17 i kulturowe. Święty Krzyż jest nie tylko najwyższym punktem obserwacyjnym, ale centrum kulturowym, miejscem cywilizacyjnej ekspansji nowej kultury. I to centrum porusza nie tylko serce, ale i intelekt, jest inspirującym zaczynem, miejscem stabilizacji.
Oddalenie nie było stratą bezpowrotną. Dopiero przeniesienie się do Goleniowa wywołało reakcję ostrzejszą. Do tematu wracał poeta kilkakrotnie, najpierw w Rozjeznym pożegnaniu z ojczystym Gajem (III, 23) - nadał mu kształt walety, popularnego w XVII w. gatunku tzw. elegii pożegnalnej. Pola, lasy, strumienie, wsie sąsiedzkie, przywołane w pamięci stają się obrazami idealnymi. Z perspektywy bezpowrotnej utraty idealizuje się nie tylko przyroda krainna, wyidealizowana emocjonalność otacza ludzi i miejscowości świętokrzyskie, które utrzymują rangę "raju utraconego" (zob. np. Encomium miasta Waśniowa, I, 23, Braterskie pożegnanie, I, 28; Podobna riposta..., I, 29):
Nie jestem zbiegiem, ani też wygnany;
6. Nowością są też liryki rodzinne. Kierował je poeta do narzeczonej, później żony. Liryki te uzupełniają erotyk staropolski o emocje niebanalne, radosne w tonacji, uderzające różnorodnością odczuć. Suplika do Jej Mci Panny N.N.N. (III, 7) - najbardziej wirtuozyjny, zbudowany z obiegowych topi, przypomina bardziej komplementowy erotyk Jana Andrzeja Morsztyna. Zielone (III, 2) proponuje inne rozwiązania. Wykorzystuje strukturę erotyku - gry, ale tę grę urealnia. W kunsztownym erotyku barkowym gra dotyczy sytuacji lirycznej, jest to gra między "kawalerską otwartością" i przebiegłością damy. Oboje są sprawni językowo. Kochowski zmienił tę sytuację na grę dziecięcą. Tej grze towarzyszy wiosna, siły przyrody ożywiają ogród, towarzyszą narodzinom miłości. Nie ma tu podstępów, miłosnych podchodów. Zakochany zmierza do celu prostolinijnie. Dzięki jasno określonym regułom gry partnerzy mają te same szanse, tylko fanty są nierównoprawne: łańcuch złoty i osoba wybranki; niesprawiedliwości nie ma, strony układ zaakceptowały. Partner gry - mężczyzna obmyśla strategię zaskoczenia, udaje się, przybywa wcześnie rano i odnosi sukces.
Przenikliwy badacz dawnej literatury, Claude Backvis, pisał: "w poezji opiewającej rolnicze życie dworu szlacheckiego obserwujemy na ogół przyjazne, ufne, chciałoby się rzec praktyczne uczucia dla małżonki, "towarzysza" (znamienny jest ten rodzaj męski) pracy i życia, radości i trosk mężczyzny, na którym to towarzyszu może on polegać tak dalece, iż społeczeństwo na wskroś męskie... widzi w nim właśnie - towarzysza"19. Ta opinia nie dotyczy wprawdzie Kochowskiego, Backvis potwierdza tu jedną z prawd kultury sarmackiej, akceptował ją i poeta. W wierszu Do domowych (III, 1) - liście poetyckim pisanym do żony, odnajdujemy refleksje nad wspólnym życiem i ziemiańskimi ideami... Żona jest tu przyjacielem, współtwórczynią domowego ładu, strażniczką tradycji. Ona buduje atmosferę bezpieczeństwa domowników. Bardzo rzadkie to tony w liryce małżeńskiej nie tylko w XVII w. Wiersze do małżonek adresowali Wacław Potocki i Zbigniew Morsztyn, ale mają one inny charakter, brak im emocjonalnej tkliwości, wynikają bardziej z racjonalnego podziwu dla zaradności, a niekiedy nawet heroizmu żon.
7. Badacze spuścizny Kochowskiego dawno już zauważyli synkretyczność kulturową poety, jego twórczość ma zakorzenienie w antyku, Biblii i polskiej tradycji literackiej20. I na pewno mają rację. Ważne jest, co Kochowski robi ze źródłami swego natchnienia. Liryków bezpośrednio formułujących przeżycia jest niewiele, dotyczą przeważnie liryki religijnej. Nie jest to zarzut ani ocena, tak się wtedy pisało. Poeci myślą kategoriami kulturowymi, frazami - skrótami myślowymi. Percepcja czytelnicza tych utworów nie jest biernym odbiorem. Twórca i czytelnik, jeśli chodzili do szkoły, uczyli się retoryki i poetyki, znali te same sygnały rozpoznawcze, rozumieli aluzje, umieli oblec w słowo nawet to, co zostało niedopowiedziane. Wiele tekstów Kochowskiego odwołuje się do arsenału sygnałów, liczy na domyślność czytelnika (nam sprawia to sporo kłopotów, nie zawsze rozumiemy intencje twórcy). W poezji politycznej, konserwatywnej z natury, Kochowski porusza emocje czytelnicze przez topikę perswazyjną: Matka - Ojczyzna odwoływała się do rzeczywistości rodzinnej, ułatwiała identyfikację. Kochowski umiał zresztą ten ograny topos odświeżyć, stylizował na przykład ową personifikację na Chrystusa Frasobliwego (zob. Skarga Korony..., Ep. 12), pogłębiał frazami ewangelicznymi, w których Chrystus płacze nad Jerozolimą. Te ludowo-chrześcijańskie pojęcia uzupełni odwołanie do Niobe. Ton depresyjny wprowadzony przez te uniwersalne znaki nieszczęścia dopełnia opis (tu w funkcji lirycznej!) zniszczeń wartości materialnych - symboli widzialnych tego, co niewidzialne (cerkiew, jej wystrój).
Taka pośredniość ujawnia się też w pochwałach wybitnych ludzi. Jerzy Starnawski21 - używając trafnej formuły: "kult wielkich mężów" - zauważa zabiegi obiektywizujące. Kochowski wymienia zwykle wielkie postaci antyczne, które stanowią tło dla chwalonego. Wnioski sformułuje sobie czytelnik sam. Taki sposób budowania apologii obserwujemy i w innych tekstach, wartościujących np. ideały życia ziemiańskiego.
Bezpośredniości wyznania unika poeta i w wierszach miłosnych. Zielone buduje paralelę między witalnością wiosennej przyrody i ludzkimi emocjami. Ta paralela służy budowaniu nastroju, odwraca nieco uwagę czytelnika od zaskakującej puenty. W wierszu Do domowych użył poeta innej jeszcze konstrukcji, znanej z liryków Jana Andrzeja Morsztyna: wyliczenia. Odświeżył jednak zabieg, wybijając anaforyczne "milej". Anafora otwiera tu strofę, jest sygnałem trwałości odczuć, ale i gradacją wspólnotowych zajęć, dających satysfakcję poecie. Tych sposobów współtworzenia jest wiele, sygnalizujemy je tylko, bo warte są dalszych badań, ułatwią osadzenie twórczości Kochowskiego w epoce.