Tuwim |
POD PICADOREM |
Jedną z ważniejszych atrakcji w życiu młodego, obiecującego poety Juliana Tuwima, była kawiarenka "Pod Picadorem". Na początek oddajmy głos współtwórcy przedsięwzięcia, Antoniemu Słonimskiemu:
ALFABET WSPOMNIEŃ
PIKADOR
Zwykle wspomnienia tego rodzaju zaczynają się od słów: "Pamiętam, było to.." Otóż muszę zauważyć na wstępie, iż nie pamiętam, jakiego to było dnia ani miesiąca, ba, nawet nie jestem pewien, w którym roku przyszedł nam do głowy pomysł założenia "Pikadora". Wydaje się, iż stało się to w tramwaju nr 17 na przedniej platformie. Przyjaciel mój, Tadeusz Raabe opowiadał o podobnych "kawiarniach poetów", które cieszyły się w Moskwie wielkim powodzeniem. Idąc za przykładem Burluków i Majakowskich postanowiliśmy otworzyć taką kawiarnię w Warszawie. A więc pomysł przyszedł z Rosji.
Byłoby fałszem, gdybym chciał twierdzić, że naszym celem było wznowienie świetnej tradycji "Zielonego Balonika". Nie mieliśmy i nie bardzo gdzie mogliśmy drukować nasze wiersze. Działo się to w burzliwych czasach, które wypychały najspokojniejszych ludzi na ulicę. "Pikador" więc miał charakter jak najzupełniej ulicznej trybuny. Nie było tam żadnej intymności, żadnego oddzielania się od filistrów. Do "Jamy Michalikowej" dostać się mogli tylko wybrani, i to z szykanami i trudnościami. Do "Pikadora" mógł wejść każdy za skromną opłatą pięciu marek. Nie sprzedawano tam wódki ani mięsa - była to mała cukierenka, gdzie trzeźwi poeci czytali swoje wiersze przed zupełnie przypadkową publicznością.
Pomysł ten, po opracowaniu z Tadeuszem Raabe, przedstawiłem, o, ironio, najpierw grupie pisarzy zebranych w sekcji literackiej Klubu Artystycznego, gdzie zostałem na szczęście wykpiony przez godnych i mało płodnych niedobitków dawnej Młodej Polski. Dopiero nieco później los zetknął mnie z paru "facetami do rzeczy". Poznałem się z Leszkiem Serafinowiczem i Julianem Tuwimem. Wtedy to powstał triumwirat, owa "dyktatura poetariatu", którą rozgłasiliśmy odezwami do ludności. Do małej mleczarni na Nowym Świecie, gdzie już Kamil Witkowski i Aleksander Świdwińcki malowali po nocach upiorne dekoracje wnętrza, zaczęli się schodzić różni pisarze i poeci, z których żaden nie wrósł w tzw. Grupę "Pikadora". Jeszcze przed otwarciem przyszeł pewnego ranka zaproszony Jarosław Iwaszkiewicz, autor drukowanych w "Pro Arte et Studio" Oktostychów. Przypadliśmy sobie do smaku, i grupa liczyła już czterech poetów. Potem przyłączył się do nas Wierzyński.
Serafinowicz i Tuwim byli przedstawicielami literackiej młodzieży uniwersyteckiej, Świdwiński i Witkowski reprezentowali buntownicze malarstwo, ja byłem wolno zarobkującym satyrykiem i poetą, poza tym brali udział w pierwszych dniach "Pikadora" - Raabe (Tadeusz Kruk), który czytywał mocne "asony", znany satyryk Grzegorz Glass (Avanti), Rytard, Zygmunt i Michał Gabriel Karscy, Chrzanowski, Glinka i inni najzupełniej przypadkowi goście tej grupy, z która szybko przestali mieć coś wspólnego. Z wykonawców była tylko "jedynaczka" "Pikadora", świetna recytatorka, wdzięk i dusza kawiarni poetów - Maria Morska. Mieliśmy wtedy wszyscy po dwadzieścia dwa lub trzy lata, a Leszek tylko - siedemnaście.
Jesienią 1918r., w pamiętny dzień dwudziestego dziewiątego listopada, kiedy Warszawa wrzała, gdy tłumy snuły się po mieście w gorączkowym uniesieniu, w tych dniach, gdy słowa "wolność", "niepodległość", "Polska", "komunizm" i "rewolucja" nie miały w sobie odcienia szarej codzienności lub nawet rozczarowania albo zniechęcenia - bylismy pełni zapału, siły i nadziei. Wieczorem w dniu otwarcia "Pikadora" zebrała się cała elita współczesnej Warszawy. (...)
Poniżej dwa "dokumenty", których forma przypomina, że byly to naprawdę rewolucyjne czasy (te manifesty, gdzie się dziś podziały?): obwieszczenie o otwarciu "Pikadora" oraz regulamin dla gości:
|
Cennik, czyli rzecz o pieniądzach, a napisany z humorem:
$1. Niewolno wprowadzać psów. $2. Wejście dla dorosłych - marek 5. Młodzież szkolna od lat 16 do 20 - mk. 10. Dzieci od lat 8 do 16 - mk. 15, od lat 4 do 8 - mk. 25. Dzieci do lat 4-ch - mk. 35. Każda dorosła osoba ma prawo wprowadzać dowolną ilość dzieci przy piersi - za dopłatą mk.50 od sztuki bez różnicy płci, wyznania i narodowości. $3. Wszelkie targi z kasjerką o cenę biletu są bezskuteczne. Pożądane wysokie naddatki. Za głupie 10 lub 15 mk. naddatku dziękujemy. Obejdzie się! $4. Poeci z "Pod Picadora" udzielają w przerwach między poszczególnymi występami audjencji. Odnośne podania należy składać dzień wcześniej w kancelarji Kawiarni. Opłata za audiencje:
a) Zwyczajna rozmowa (od 3 do 5 minut) z prawem podania ręki - mk.50.
$5. Każdy z gości obowiązany jest spoglądać na poetów z odpowiednim szacunkiem. Obelżywe okrzyki i bicie poetów krzesłami, laskami lub tzw. rekoma uważamy za niedopuszczalne ze względu na ekonomję czasu w programie. $6. Zabrania się wstępu do kawiarni:
a) osobom w stanie nazbyt trzeźwym;
$7. Odgadywanie rymów podczas czytania wierszy surowo wzbronione. $8. Satysfakcji honorowych Zarząd Kawiarni nie udziela. $9. Nosze ratunkowe i karetka Pogotowia na miejscu. $10. Zabrania się wszelka nieczystość. Zarząd Kawiarni
|
Z tego właśnie czasu pochodzi autoironiczny (i niedokończony) wierszyk Tuwima:
HANDLUJE SIĘ
Poeta do sprzedania, panowie, |