Walther von der Vogelweide
* *
Cóż to miłość? ktoś wyrzecze.
Wiem co niebądź, więcej zdałoby się wnet,
Ktokoli jej spraw dociecze,
Nuż by mnie pouczył, skąd w niej tyle bied.
Wszakże z nią wesele winno trwać —
W smutek gdy je zmienia niegodna imienia,
Nie wiem, zali ją miłością zwać.
Wszystkich się zaręczę zgodą,
Jeźli, co jest miłość, wydam sąd:
Miłość jest dwóch serc osłodą
Po równu dzieloną, moc jej wszytka stąd.
Ma-li nie dzieloną być,
Żadne serce zgoła zmieścić jej nie zdoła,
Przeto mi z pomocą, pani moja, przydź.
Zważ iż zbytnie brzemię dźwigam,
Chcesz-li przyjść z pomocą, wczas mi ulżyć racz,
Jeźlić się niemiły wydam,
Wyjaw, to ustąpię pola jako gracz.
Będę jako wolny ptak,
Wszakże pani radzę mieć to na uwadze,
Iż ci mało który zdolen schlebić tak.
Pani, co miód w żółć obracasz,
Za cóż tyle znoszę miłość świadcząc ci,
Gdy za służby me odpłacasz
Ujmą rycerzowi, który ciebie czci?
Możem co nie w porę rzekł,
Alić skąd otuchy bezoki, bezuchy,
Ślepy od miłości zazna człek?