Wdowa po papieżu
Kardynał wawelski Stanisław Dziwisz odgrywa rolę wdowy po Karolu Woj tyle. W każdym razie czyni to samo, co żeńskie pozostałości po sławnych nieboszczykach - zarządza wizerunkiem.
Były sekretarz papieża sam powiedział, że wbrew woli szefa opublikował jego zapiski, ponieważ są bezcenne. Podszyty hipokryzją jest więc jego pontyfikalny gniew na przyjaciółkę zmarłego, panią Póltawską, za to, że ogłosiła swoją korespondencję prywatna z Woj tyła. Podobno chodzi o erotyczne podteksty niektórych listów młodego Lolka.
I tu Dziwisz jest nietypowy w roli wdowy: pragnie, żeby były krakowski aktor, a dopiero później
Jan Paweł II wprowadził się na ołtarze jako prawiczek.
Dziwisz dokonuje też politycznej renowacji zmarłego szefa. Wszyscyśmy myśleli, a nawet widzieli,
że w czasie którejś tam wizyty papieża w Polsce prezydent Kwaśniewski wraz z lady Jolantą szedł sobie spokojnie i dostojnie. Nagle zaczął go ścigać Wojtyła w papamobile i porwał gospodarza kraju na przejażdżkę. Teraz krakowski metropolita twierdzi, że Kwaśniewski wdarł się na chama do papieskiej szklanej klatki na kółkach.
Jak informuje „Dziennik", Dziwisz twierdzi też, że Jan Paweł II w niczym się z Jaruzelskim nie zgadzał. Odniosłem wrażenie, że generał Jaruzelski odniósł inne wrażenie.
Pamiętam, jak po rozmowie z Janem Pawłem II na Wawelu gen. Jaruzelski opowiadał szczegółowo o tym, co klarował papieżowi o sytuacji Polski i w jej wnętrzu.
- A co papież na to? - co i raz dopytywałem się niecierpliwie.
- Kiwał głową ze zrozumieniem - wyjaśniał Generał. J.P 2 nie był zaś przecież Bułgarem, który jak kiwa łbem z góry w dół, to zaprzecza.
Teraz dosłowny cytat z Dziwisza zaczerpany z „Dziennika", podany za Katolicką Agencją Informacyjną: „Dla Stolicy Apostolskiej było oczywiste, że powód wprowadzenia stanu wojennego - groźba sowieckiej interwencji - nie istniał.
- Nikt rozsądny nie mógł przewidzieć inwazji na Polskę, skoro Rosjanie prowadzili wojnę
w Afganistanie - podkreśla kardynał. I ujawnia kontakty Jana Pawła z prezydentem USA:
- Wiedzieliśmy, że w ZSRR nie ma wewnętrznej atmosfery umożliwiającej inwazję. Mieliśmy precyzyjne wiadomości, bezpośrednio z Białego Domu. Otrzymywaliśmy je od profesora Brzezińskiego, a nawet od prezydenta Reagana, który osobiście telefonował do papieża. Śledziliśmy ruchy wojsk radzieckich poza naszą wschodnią granicą. Jednak o żadnej inwazji nikł nie wspominał".
Inne źródła amerykańskie, w tym źródło nazwiskiem Brzeziński, podają coś przeciwnego.
W grudniu 1980 r., kiedy wojna w Afganistanie trwała jak najbardziej, ZSRR gotów był
do militarnej interwencji w Polsce. Waszyngton podjął skuteczne kroki zapobiegawcze
i papieża o tym informował. To są fakty bezsporne, sporna natomiast pozostaje możliwość interwencji
w rok później - pod koniec 1981 r. Waszyngton jednak mówił o niej i mówił. Nie że nikt, ale wszyscy na Zachodzie o groźbie interwencji wspominali bardzo elokwentnie. Lękali się bowiem i inwazji zbrojnej,
i jej skutków politycznych na świecie.
Prawdziwą rewelację stanowi twierdzenie, że Dziwisz wraz z pryncypałem śledzili ruchy wojsk radzieckich za naszą wschodnią granicą. Czy Watykan ma wywiad wojskowy? Może szpiegowskiego satelitę? A może nad ośrodki koncentracji wojsk radzieckich wysyłał Ducha Świętego miewającego
postać gołębia pocztowego? Osobie duchownej przystoją widzenia, ale nie aż tak fantazyjne zwidy,
jakie trapią Dziwisza.
Na świecie i w kraju grasuje pełno wdów po sławnych ludziach - artystach, politykach, uczonych - które obraz bezbronnych nieboszczyków malują wedle własnych upodobań. Takaż działalność metropolity krakowskiego każe docenić mądrość dawnych Hindusów. Paląc swych nieboszczyków
na stosach, używali oni, jak wiadomo, żywych wdów na podpałkę.
URBAN