Schlemmer Phillips V Jedyna planeta Ziemia


PHYLLIS V.SCHLEMMER
JEDYNĄ PLANETĄ ZIEMIA
(The Only Planet Of Choice / wyd. orygin. 1993/1994)

0x01 graphic

0x01 graphic

Jeśli ta książka jest wytworem fantazji,
to jest poetyckim i zwięzłym dziełem sztuki;
jeśli, w co wolę wierzyć, mówi prawdę,
to musi być jedną z najważniejszych książek,
jakie kiedykolwiek napisano.

- Mchael Glickman
dziennikarz i lekarz

 

 

 

Rada Dziewięciu stwierdziła, że podczas gdy inne planety
mają wybór, ich świadomość jest kolektywna.
Jedynie na ZIEMI jednostka może dokonać
samodzielnego wyboru.

Tomowi i Radzie Dzewięciu

 

0x01 graphic

SPIS TREŚCI:

I. WSZECHŚWIAT I JEGO MIESZKAŃCY

II. PLANETA ZIEMIA

III. PRASTARA HISTORIA ZIEMI W NOWYM ŚWIETLE

IV. NAJWAŻNIEJSZE OGNIWA ŁAŃCUCHA

V. DRUGA STRONA MEDALU

VI. SPRAWY ZIEMSKIE

ZAPISKI

PODZIĘKOWANIA

Potrzeba było dwudziestu lat wytężonej pracy wielu osób, aby powstała ta książka. Z wielką przyjemnością korzystam ze sposobności, aby im podziękować. Niektórzy dostarczyli środków pieniężnych, niektórzy wspierali mnie emocjonalnie, intelektualnie i duchowo. Jestem im za to nieskończenie wdzięczna.

Wiele zawdzięczam zwłaszcza moim kochanym córkom, Phyllis S. Manley i Marilou (Ludi) Long, których miłość i hojność wsparcia tak osobistego, jak i duchowego, dodawały mi sił do pracy. Mojej przecudownie wrażliwej wnuczce Kimberly Ross - ta książka jest dla ciebie i przyszłych pokoleń. Moim zmarłym rodzicom i dziadkom, którzy z miłością mi pomagali - bądźcie mną. Wyrazy gorącego uznania należą się sir Johnowi Whitmore'owi za jego duchowe spojrzenie na świat i bezustanne stawianie pytania “A jeśli...?" oraz jego oddanej żonie Dianie i ich synowi Jasonowi; dr Andrija Puharichowi, z którym miałam przyjemność i zaszczyt pracować przez tak wiele lat; oraz naszej pierwszej grupie z Ossining, N.Y., a także Lark von Hugo, która wzięła na siebie monumentalną pracę przepisania osiemnastu lat taśm magnetofonowych. Jej oddanie było katalizatorem, który dodawał nam bodźca do działania. Będziemy ci zawsze wdzięczni, Lark.

Alickowi Bartholomewowi z Gateway Books, naszemu wydawcy, i Palden Jenkins - za wstępną kompilację komunikatów.

W Austrii mieszkają Miki i Ingeborg Walleczek oraz ich córki, Sascha i Tini, którzy często byli dla mnie wytchnieniem w moim gorączkowym życiu, obdarowywując mnie hojnie miłością i pięknem. Dziękuję naszym austriackim przyjaciołom, którzy ofiarnie wspomagali Dziewiątkę: Wulfowi Kruetschniggowi, Franzi Lippert i Jane Tilden, a także Barbarze Lippitt, mojej “adoptowanej córce" za jej pełne miłości wsparcie i radosnego ducha.

Z Kanady pochodzi Barbara Bronfman, u której zawsze można znaleźć miłość i zachętę, i która obdarowała mnie bezpieczeństwem nieba i wieczną przyjaźnią.

W Norwegii mamy Jana Arne Odegardena z ofiarowanymi przez niego nowymi perspektywami.

Grupie ze Stanów Zjednoczonych, do której należą Philip i Rachel Goldman, Susan Kaye, Peter i Teresa Marnot, Funtz Mitchener, Geri Rogers, Alex Sautelle, Clive i Alyson Sinclair oraz Ian i Vicki Watson dziękuję za ich oddanie. Szczególne podziękowania należą się Cynthii Franklin za uporządkowanie taśm już tyle lat temu, a także mojej przyjaciółce Angeli Millburn-Scott.

A szczególne “dziękuję" chcę powiedzieć Davidowi Hemery i jego żonie, V. za ich oddanie w pracy nad obecnym wydaniem mojej książki.

Lorę Ritter z Niemiec, która podarowała mi rok swego życia, wiele radości i poczucia humoru, oraz jej przyjacielowi Yolkero-wi Heimowi.

W Izraelu mieszkają Avi i Ruti Yasur, i wszyscy, którzy mieli odwagę, aby być ze mną w “Kursie cudów"; moim partnerom w “Shaar Yamin" oraz Rivce Frank, Nivie Shapira, Sylvii Sheinbaum i wielu moim przyjaciołom, klientom i studentom - dziękuję.

Słowa uznania należą się Harriet Abramson i Avi N. Tal, których znam od zarania dziejów, i które zawsze służyły mi pomocą, kiedy jej potrzebowałam.

Do grupy ze Stanów Zjednoczonych należy Henry Belk, od którego wszystko się zaczęło, Judith Skutch Witson i jej mąż Bili, którzy dostarczyli mi “Kursu..."; nieżyjący Brendan O'Regan, naukowiec, który nigdy nie odrzucił mojego spojrzenia na świat; Jo i Bob Pease za wiele lat przyjaźni i lojalności; moja przyjaciółka Bette Davis, która wierzy we mnie; Ileen Maisel, która potrafi natychmiast dojrzeć sedno rzeczy i jest moją przyjaciółką, współpracownicą i powiernicą; Ivor i Ronnie Witson, którzy szczodrze dzielili się ze mną swym doświadczeniem i dostarczyli mi oprogramowania niezbędnego do dokonania zapisów; Desiree i Jim Hurtak (The Keys of Enoch) dziękuję za ich oddanie Wszechświatowi i pomoc w ciężkich chwilach; zmarłemu Gene'owi Roddenberry, twórcy Star Trek dziękuję za jego odwagę, ciekawość i pragnienie porozumienia się z Dziewiątką oraz za semi-autobiograficzny scenariusz filmowy, jaki dla nas napisał, zatytułowany “Dziewiątka".

Nieskończenie wdzięczna jestem Mary Bennett, naszemu wydawcy - jest ona “darem" Dziewiątki - za jej oddanie w pracy nad tą książką.

Wszystkim, którzy słuchali Dziewiątki i wierzyli lub nie.

W końcu, dziękuję mojemu mężowi Israelowi Carmelowi, który znosił moje wątpliwości, mój ból i często nieomylnie sprowadzał mnie z powrotem na właściwą drogę, i który nigdy, ani przez chwilę nie wątpił w istnienie Toma i Dziewiątki.

Jeśli prawdą jest to, że “Poznacie ich po ich owocach", to prawdziwie są oni jasnymi istotami i uzdrowicielami Planety.

Dziękuję wam wszystkim.
Phyllis V. Schlemmer Flagler Beach & Pardes Hanna, Israel

Jeden człowiek odważny to już większość.
Andrew Jackson

0x01 graphic

SŁOWO WSTĘPNE

Poszukiwanie Inteligencji Pozaziemskiej (SETI - The Search for Extra Terrestnal Intelhgence; przyp. tłum.) jest obecnie poważnym przedsięwzięciem. W roku 1992 NASA zainwestowała wiele wysiłku, pieniędzy i nowych technologii w przedsięwzięcie poszukiwania gwiazd, a raczej ich planet, a to z powodu sygnałów radiowych, które mogły być dowodem na istnienie inteligentnych form życia. Niedawno, w programie telewizyjnym pt.: “ET, proszę, odezwij się do Ziemi" wielu znanych profesorów związanych z projektem, wyraziło niejakie wątpliwości co do tego, że tego rodzaju życie w ogóle istnieje, oraz pragnienie, aby Ziemia nadal nasłuchiwała jego sygnałów.

Nie byli jednakże zgodni co do tego, czy my, Ziemianie, mądrze robimy ujawniając naszą obecność Wszechświatowi. Jak to ujął jeden z luminarzy, wszyscy przecież wiemy, co my, ludzie, zrobiliśmy ze społecznościami, które uważaliśmy za bardziej prymitywne, kiedy je odkryliśmy... co więc mogą zrobić z nami bardziej zaawansowane formy życia? Podłożem tej obawy jest sprzeczne przypuszczenie, że owe “zaawansowane" istoty mogą być równie agresywne, bezmyślne, nie zważające na innych i prymitywne jak ludzie!

I tak jest już zbyt późno, gdyż już od całych dziesięcioleci wysyłamy w kosmos przekazy radiowe, z których pierwszy zdążył właśnie minąć sąsiadujące z nami systemy słoneczne. Jednakże, dziwna natura większości potężnych sygnałów następujących po pierwszych kropkach i kreskach, od oper mydlanych do religijnych kazań, może spowodować, że obcy zaczną się zastanawiać czy na Ziemi w ogóle istnieje inteligentne życie! Kiedy zapytano Mahatmę Gandhiego co myśli o zachodniej cywilizacji, odparł że “pomysł był nawet dobry". Takie może być postrzeganie Ziemi z daleka!

Zagrożenie, jakie stworzyli dla nas podróżnicy z innych światów, było pierwotnie hołubione przez wczesne powieści sf, sławną audycję radiową Orsona Wellesa i wiele filmów, obecnie zostało wzmożone poprzez dziwne opowieści o okaleczaniu bydła i uprowadzeniach ludzi przez UFO. Bliższe nam w czasie są jednakże liczne próby światowego kina, zapoczątkowane prawdopodobnie przez Star Trek Gene'a Roddenberry, przedstawiania życia pozaziemskiego jako nam życzliwego, czego punktem kulminacyjnym jest chwytający za serce ET Stevena Spielberga.

Istoty przedstawione w większości opowieści sf, dobre czy złe, mają wygląd zbliżony do ludzkiego, lecz wyposażone są w zdolność szybkiego poruszania się w czasie i przestrzeni. Cynik uznałby obie te zdolności jako wygodny środek sprowadzania obcych na Ziemię, niezbędny tego typu opowieściom. Przecież najłatwiej jest osiągnąć humanoidalny wygląd aktorów, a obecnie wiemy już, że w rzeczywistości podróże na Ziemię konwencjonalnymi fizycznymi statkami kosmicznymi byłyby zbyt długie dla różnych ET. Lecz czy możemy być naprawdę pewni, że owo fantazjowanie nie jest prawdą?

Wiele lat temu, John Wheeler postulował istnienie wielu połączonych Wszechświatów, a inni pionierzy przekroczyli granice jego spekulacji i doszli do własnych granic wiarygodności. Istnienie innych wszechświatów zakłada istnienie innych wymiarów, bazujących na prawach, które wykraczają poza możliwości zrozumienia naszych naukowców i poza możliwości badania przez naszą technologię. Wszystko, co działa w tych dziedzinach nam wyda się magią i oczywiście zostanie odrzucone jako nie istniejące czy iluzja przez tych, którzy trzymają się ściśle ograniczeń obecnie istniejącej nauki. Czyż zaledwie sto lat temu takie rzeczy jak światło elektryczne, radio, telewizja, loty, nie mówiąc już o lotach w przestrzeń kosmiczną, nie były przez wszystkich, oprócz głupców, uważane za magię? Czy jesteśmy tak aroganccy i szowinistyczni na punkcie Ziemi, że myślimy, iż nasza nauka, licząca sobie marnych sto lat, jest jedyną nauką we Wszechświecie?

Kiedy Wheeler teoretyzował na temat innych dziedzin rzeczywistości, Uri Geller wyginał łyżeczki innymi sposobami. Jak to było do przewidzenia, obrońcy wiary naukowej, tacy jak mag James Randi, poszukiwacz SETI, Carl Sagan oraz maestro sf Isaak Asimov, zdyskwalifikowali jego zdolności. Mimo to, niektórzy znani naukowcy uznali go, i Geller zrobił fortunę lokali7ująć złoża ropy i minerałów dla wielkich firm, które nic przejmowały się specjalnie naukowym uzasadnieniem jego zdolności.

W samej religii można znaleźć wiele zdarzeń, które opierają się naszemu naukowemu rozumowaniu, a są nadzwyczaj podobne do tych przypadków, w których ujawniają się psychiki pokrewne Gellerowi. Tylko w naszej Biblii wzmiankowanych jest wiele przypadków jasnowidzenia, channelingu, telekinezy, uzdrawiania i różdżkarstwa. Zupełnie nielogiczne jest z naszej strony przyjmowanie tych biblijnych historii na wiarę, a jednocześnie zaprzeczanie, że te rzeczy mogą i zdarzają się dzisiaj. Upływ czasu dodaje doniosłości tamtym ludziom i tamtym wydarzeniom, jak obecnie robi to telewizja, co sprawia, że trudno nam odbierać ich z właściwej perspektywy odległych dziejów, trudno nam też znaleźć dla nich współczesne odnośniki.

Nauka oczywiście dogoniła religię, przynajmniej chrześcijańską, i obecnie na równi z nią stoi na straży prawdy, przynajmniej dla nas, zwykłych śmiertelników. U najwyższych kapłanów nauki szukamy wiedzy i zrozumienia, obszerne szaty ustąpiły miejsca białym kitlom, kielich - probówce. Nauka ma tę przewagę, że nie musi definiować dobra i zła, choć sądzę, że wszyscy wyszlibyśmy na tym lepiej, gdyby jednak to zrobiła. Na pierwszy rzut oka, nawet w dziedzinie moralności, nauka może dobrze wyjść na tej przewadze, gdyż zapiski historyczne dotyczące religii są godne ubolewania. I w czasach biblijnych, i obecnie mnożą się przykłady najoczywistszego zła czynionego w imię Boga i religii. Okazuje się, że czasami i ludzie obdarzeni zdolnościami paranormalnymi wykorzystują je dla niegodnych celów. Co nie jest niczym nowym, zaskakującym czy odmiennym. Gdziekolwiek jest dobro, jest i przeciwstawne mu i przeszkadzające zło. Czyż i nauka nie stworzyła swoich własnych potworów? Oczywiście że ani nauka, ani religia nie są złe same z siebie, lecz straszne jest to, co niektórzy ludzie potrafią uczynić w ich imię.

Chrześcijański pogląd na wspólną egzystencję dobra i zła może nie być zbyt daleki od prawdy, lecz ludzie często znajdują pocieszenie w bardziej jednostronnych interpretacjach spraw pozaziemskich. Niektórzy gloryfikują i czczą wszelakie formy doświadczeń kosmicznych, aby tylko nie pozwolić na postrzeganie ich poprzez pryzmat egzystencji materialnej, inni natomiast uważają wszystkie poczynania czy próby kontaktowania się obcych jako dzieło diabła. Ten podział jednakże wcale nie musi być tak oczywisty. Czy nie jest uzasadnione spekulowanie, że istoty technologicznie zaawansowane mogą żyć w innych wymiarach, istoty, które nie są złe, lecz które uważają nas za swoje laboratorium, czy niższe niż on formy życia, na których mogą do woli eksperymentować? Niewiele mamy skrupułów jeśli wspomnieć to, co zrobiliśmy z naszymi własnymi zwierzętami w interesie postępu nauki. Czy oni nie mogą robić tego samego, czyli uprowadzać ludzi i okaleczać bydło?

Tego typu zdarzenia łatwo pozwalają nam uwierzyć, że wszystkie pozaziemskie formy życia są złe. Z pewnością by tak było, chyba że bylibyśmy w stanie dowiedzieć się ile różnych rodzajów obcych istnieje, oraz ile z nich może przebywać z nami przez cały czas. Idea ta podważa bezpośrednio zdanie nauki co do rozwoju fizycznego ET będącego skutkiem przypadkowej ewolucji podobnej do naszej własnej, a przebiegającej na kilku odległych planetach, za to świetnie pasuje do wierzeń religijnych. Tak, istoty światłości i ciemnych sił, oraz te z szarej strefy pomiędzy nimi, mogą przebywać tu i teraz, choć w przeważającej części w innym wymiarze, a więc niedostrzegalne dla nas. To tylko nasza ślepa logika pyta: “Dlaczego nie przylecą i nie wylądują na trawniku przed Białym Domem? Dlaczego nie przylecą i nie uporządkują całego tego bałaganu, w którym tkwimy? Dlaczego mieliby się przejmować taką niewielką planetą jak nasza?". Być może od każdego z nas indywidualnie zależy to czy odkryjemy ich dla siebie i zostaniemy im wierni. Czy właśnie nie to sugerują niektóre religie?

Chłonąc niecierpliwie wszystkie cuda nauki i przyswajając sobie nowe luksusy, których dostarczyła nam technologia, wynieśliśmy naukowców na niezasłużone wyżyny nieomylności i nie zastanowiliśmy się, czy aby szukają oni pozaziemskich form życia we właściwym miejscu. Te formy już teraz są między nami i były, odkąd rozpoczęło się to krótkie mgnienie czasu w skali wszechświata, które my nazywamy historią spisaną. Jeśli “aniołowie" i inne kosmiczne istoty istnieją w innym wymiarze, to jestem pewien, że pojawiają się i znikają jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A przecież, czyż właśnie tego nie robią? Czyż nie mogą przybyć w “Rydwanach Bogów", które zaprzeczą naszym prawom grawitacji i zdrowemu rozsądkowi, tak samo jak UFO?

Gdybyśmy poczytali pomiędzy wierszami religii i powieści sf, i cokolwiek mniej polegali na wyjaśnieniach nauki dotyczących istoty inteligencji pozaziemskiej, może bardziej by się nam poszczęściło. Sądzę, że sieć radioteleskopów NASA znalazła się w sytuacji człowieka, który tak daleko zaszedł w las, że przestał dostrzegać drzewa. Szukają gdzieś daleko czegoś, co mają tuż pod nosem! Czegoś, co chce nawet rozmawiać z nami, jeśli tylko zechcemy słuchać. Być może, jeśli zapytalibyśmy ET o cel ich egzystencji, może odpowiedzieliby nam na to pytanie, może też wyjaśniliby dlaczego nie ujawniają się wszem i wobec. Problem w tym, że religia zachęca nas do rozmawiania z Bogiem i jego zastępami, lecz jeśli ośmielimy się stwierdzić, że otrzymaliśmy odpowiedź, zostaniemy uznani za wariatów.

Już od około dwudziestu lat prowadzę rozmowy z grupą istot, które są niewidzialne i nie są ludźmi, a które z ogromną miłością i cierpliwością opowiadają mnie i wielu moim kolegom o strukturze inteligentnych form życia we Wszechświecie, gdzie w jego schemacie znajduje się Ziemia, jakie jest przeznaczenie nasze i naszej planety, w jaki sposób niewłaściwe podejście do religii i nauki spaczyło nasze postrzeganie aż do punktu, w którym zaczyna się ślepota, oraz o tym co możemy z tym zrobić. Moimi partnerami w tym przedsięwzięciu są naukowcy, znawcy religii oraz, przez jakiś czas był z nami Gene Roddenberry, twórca Star Trek, który prosił, i otrzymał, bardzo szczegółowy opis istot zamieszkujących Wszechświat. Gene odszedł, lecz inni są wciąż z nami.

JEDYNĄ PLANETĄ ZIEMIA składa się z wybranych rozmów z naszymi przyjaciółmi z kosmosu. Mam nadzieję, że niektórym ludziom przynajmniej pomoże zrozumieć jak wielka przepaść nieporozumień dzieli różne religie, religie od nauki i lekarzy od osób obdarzonych wrażliwością psychiczną. Niestety, musimy też dodać do tego pewne osoby posiadające jakąś tam władzę ziemską, a które, w swej głupocie lub mądrości (w zależności od tego jak na to spojrzymy), zdecydowały się chronić nas (dzięki rozumnemu spożytkowaniu dezinformacji i absurdu) przed ich własną, pełniejszą wiedzą o życiu pozaziemskim. Należałoby się zastanowić czy naprawdę zdają sobie sprawę, z jakim poziomem kosmicznej hierarchii mają do czynienia i kto potrzebuje ochrony przed kim.

Ta książka, razem z innymi książkami, nową generacją filmów sf, pewnymi kryzysami globalnymi, informatorami, zjawiskami paranormalnymi, kontrolowanymi (i nie tak bardzo kontrolowanymi) przeciekami informacji, jest częścią tak istotnego przebudzenia Ziemi. To przebudzenie wymaga, abyśmy wyszli poza obecne struktury i nauki, i religii. Wyzwaniem dla nauki jest to, że istota religii to prawda, wyzwaniem dla religii jest to, że istnieje więcej niż jedna prawda. Wszystko, co głosi każda religia jest perspektywą tej prawdy, obecnie dość poważnie spaczoną. Dla prawdziwego zrozumienia nie ma innego autorytetu jak tylko my sami. Musimy być śmiali, lecz bardzo wybiórczy.

Nie spodziewam się, że moja szczególna logika, wyłożona na tych kilku stronicach, okaże się wystarczająca, aby otworzyć umysły co bardziej sceptycznych czytelników. Niektórzy z nas zamkną się, nie bez uzasadnionych powodów, na jakiekolwiek przekazy, które rzekomo pochodzą z kosmicznego źródła, zwłaszcza jeśli przekazywane są lub transmitowane poprzez omylną istotę ludzką. Możemy chronić się przed tym, czego nie rozumiemy lub w co nie wierzymy, podejrzewając lub nawet oskarżając wszystkich o oszustwo. Oszustwo jednakże, zdarza się jedynie tam, gdzie dostrzega się zysk czy to w postaci czysto materialnej czy w postaci możliwości zyskania władzy. To z pewnością nie dotyczy Phyllis.

Rola pośrednika między świadomością ziemską a kosmiczna obfituje w trudności, samotność i stres, a często jest fizycznie i emocjonalnie bolesna. Phyllis doświadczyła tego w całej pełni. Jest ona zwyczajną Amerykanką, dietetyczką, matką i babcią, niezwykłą nauczycielką, uzdrowicielką i kanałem przekazu, która w “Zapiskach" opowiada o sobie i o tym, jak to się wszystko zaczęło. Aby lepiej zrozumieć proces channelingu, radzę przeczytać najpierw część drugą “Zapisków", a dopiero potem całą książkę.

Zawsze będą osoby, które odrzucą channeling lub będą odczuwały niewzruszoną do niego awersję. Dobrze rozumiem ich stanowisko, czy musimy znać źródło przekazu, aby uznać i przyjąć mądrość, którą zawiera? Czy dobry cytat stanie się jeszcze lepszy, jeśli przypiszemy go Abrahamowi Lincolnowi, Williamowi Jamesowi czy Szekspirowi? Jeśli potrzebujemy nazwiska wzmocnionego sławą autora, aby nadać mocy powiedzeniu, czyż poprzez to nie odbieramy sami sobie możliwości wyboru? JEDYNĄ PLANETĄ ZIEMIA mówi o tym, jak ważny może być nasz indywidualny wybór w latach, które nadejdą, tak dla nas samych, jak i dla Wszechświata. Nie musisz, ani nie możesz decydować już teraz, czy mądrość tu zawarta potrafi obronić się sama, nie jesteś też w stanie powiedzieć czy informacje zawarte w tej książce istotnie są rozsądnymi hipotezami, póki jej nie przeczytasz. Wybierz więc. Czytaj.

John Whitmore

1. PRELUDIUM

"Jesteśmy tu. Nazywam się Tom. Przychodzimy w miłości i pokoju. Pozdrowienia, błogosławieństwa, radości."

Tak właśnie zaczyna się wiele przekazów od Rady Dziewięciu. Są one przekazywane przez Toma, ich rzecznika. Obecne wydanie tej książki powstało z potrzeby przygotowania oryginalnego tekstu w celu przetłumaczenia go na inne języki. A także, kiedy poprzednia edycja odniosła sukces, stało się jasne, że istnieje zapotrzebowanie na więcej materiałów od Dziewiątki. Tak więc, pierwotny tekst rozszerzono o materiały archiwalne i nowe transmisje (z maja 1994). Należało też zmniejszyć do minimum wkład wydawcy - przekazy Dziewiątki mówią same za siebie, jak to ujął Tom w przekazie z roku 1991: “Energia tego pozytywnego zrozumienia umożliwia dokonywanie zmian w życiu. Sprawą nadzwyczaj ważną jest, aby ta Kosmologia stała się dostępna ludzkości. Należy dać ludziom możliwość poznania prawdy, bo kiedy zostanie ona im ujawniona, dojdzie do głosu ich wewnętrzny kod, staną się świadomi."

Dlatego wydawca zdecydował, aby nie wtrącać się za wiele. Bardzo możliwe jest, że nie rozumiemy wszystkich znaczeń wszystkich zdań Toma - lecz możliwe również, że wraz z rozwojem wewnętrznym, te co niejasne dziś, zabłyśnie jasnością jutro. Jest to książka z rodzaju tych, które pomagają nam rozwinąć się i poszerzyć horyzonty.

Książka ta różni się znacznie i od Prelude to the Landing on Planet Earth, i od swego pierwszego wydania. Nie ma owego narracyjnego stylu pierwszej ani komentarzy drugiej. Chce, aby czytelnik po prostu “był". Jest refleksją o gwałtownie zmieniających się czasach, o naszej wciąż wzrastającej umiejętności przyjmowania w życiu niezwykłych idei i postępowania według nich. Bardzo często Tom mówi coś, a potem powtarza, zmieniając zaledwie jedno czy dwa słowa. W ten sposób poszerza nasze umysły i stopniowo, prosto i powoli wpaja nam jakieś szerokie pojęcie. Jest to kolejny sposób docierania do naszego kodu, który pozwala nam na wchłonięcie danej informacji, po którą sięgniemy wtedy, gdy będziemy jej potrzebowali.

Zalecałabym też przeczytanie najpierw części pierwszej i drugiej “Zapisków", a dopiero potem sięgnięcie do tekstu właściwego, gdyż informacje tam zawarte będą nader przydatne w zrozumieniu procesu opisanego w tej książce. Jeśli o mnie chodzi, pracując nad tymi przekazami, czułam jakby stawały się one wielkim kryształem, odbijającym światło wszystkimi ściankami. I wtedy, i teraz przepełnia mnie owa niemal namacalna energia emanująca z tych zdań.

Muszę powiedzieć, że moje zadanie byłoby znacznie trudniejsze, gdyby nie umiejętności Palden Jenkins, która zebrała zapisy przekazów do pierwszego wydania. Również Tom chciał, abym podziękowała Palden: “Jako rzecznik Dziewiątki, przekazuję informacje od Rady Dziewięciu naszą wielką radość i wdzięczność za zadanie, które wykonałaś".

Słowa podziękowania kieruję również do Lab Nine Ltd. Za pozwolenie użycia wyjątków z Prelude to the Landing on Planet Earth, które zawierają też wyjątki z Uninvited Visitors Ivana T. Sandersona.

Przedstawiłam sposób mówienia Toma tak blisko oryginału, jak tylko było to możliwe, nie utrudniając jednocześnie jego odczytywania. Słowa są dokładnie tam, gdzie miały być, nawet jeśli wydaje się, że brzmią “dziwnie" według naszych współczesnych standardów. Wiele zdań ma więcej niż jedno znaczenie, a każdy z nas znajdzie tu swoje własne prawdy. Już od wielu miesięcy pracuję nad tymi tekstami, i w każdym paragrafie znalazłam w nich wiele poziomów znaczeniowych. Tom często używa słowa “Tak" na końcu zdania. Czasami robi to, aby wzmocnić wymowę tego, co właśnie powiedział. Często, aby dać słuchaczowi znać, że czeka na kolejne pytanie. Czasami zdaje się, że nie potrafi wymówić jakiegoś słowa i czyni kolejne próby, lecz oszczędziłam czytelnikowi zdań typu: “To jest prawda... prawdopo... pra... prawdopodobieństwo!", przy czym ostatnie słowo zostaje wymówione z westchnieniem triumfu. Często pyta dlaczego słowa, które wymawia się tak samo, mają inne znaczenie, lecz takie dygresje zostają zwykle szybko ucinane przez Radę, upominającą go, aby nie odbiegał od tematu. Bawi go gra stów, i czytelnik powinien spróbować wyszukać podwójne znaczenia jego wypowiedzi, które choć zabawne, mają zwykle poważny wpływ na cały tekst. Jest wspaniałym towarzyszem, i jeśli nie jest to zbyt dziwaczne w odniesieniu do istoty bezcielesnej, mogę tylko powiedzieć, że podczas wszystkich moich z nim rozmów, zawsze był nadzwyczaj wrażliwy i bardzo go polubiłam.

Rada Dziewięciu jedynie przekazuje poprzez Phyllis Schlemmer, i to, co warte zaznaczenia, w czasie, kiedy channelling staje się coraz popularniejszy. Jak to wyjaśnia Tom: “Kiedy otworzysz się na komunikowanie się z istotami z innych wymiarów, bardzo ważne jest, aby zrozumieć cel i motywy tego procesu. Bo są tacy, którzy przychodzą twierdząc, że są kimś, kim nie są i mogą przekazać informacje, które mogą być prawdą, ale które równie dobrze mogą być sposobem manipulowania i kontrolowania. My przychodzimy tylko przez Naszą Istotę (Phyllis). Ja jestem jedynym rzecznikiem Rady i nie mówię przez nikogo innego." Tekst, z którego zaczerpnęłam ten wyjątek można znaleźć w “Zapiskach".

Tom powiedział też, że nie trzeba koniecznie podążać “z wiatrem tęskności"! Tak więc zostawiam was z tymi przekazami. Praca nad nimi dała mi wiele radości, za co będę zawsze wdzięczna. Jeśli, czytając tę książkę doświadczycie tak wielu błogosławieństw, jak ja, wtedy naprawdę zostaniecie ubogaceni. Zostawiam was z tym cytatem:

"Nasycamy was energią. Rozbudzamy was, tak jak wy rozbudzacie nas. Chcemy, abyście wiedzieli, że was kochamy. Chcemy, abyście wiedzieli, kim jesteście, i nie chcemy, żebyście czynili z nas lub z siebie samych bogów. Dziękujemy wam."

2. RADA DZIEWIĘCIU

Oprócz odpowiedzi udzielonych w tym rozdziale, innym bardzo uderzającym aspektem tych przekazów jest umiejętność Toma polegająca na dokładnym przypomnieniu sobie zawartości poprzednich konwersacji. Często mówi: “Zajrzyj do przekazu sprzed dwóch lat", wie też, że to co nam może zająć miesiące badań, oni mogą zrobić w sekundzie. Zrozumienie pochodzenia Dziewiątki zdawało się być ograniczone poziomem wewnętrznego rozwoju jednostki (czy to osoby pytającej czy czytającej). Gdyż, jak to ujął Tom: “jeśli jest ktoś, kto zada pytanie, na które odpowiedzi nie potrafi przyjąć i naprawdę zrozumieć, nie odpowiemy mu póki nie znajdzie się w takim stadium, w którym będzie to potrafił". Dlatego właśnie rozdział ten zaczyna się od pytań wielu różnych osób dotyczących, zdawałoby się tego samego.

Kiedyś Tom odparł: “Jesteśmy w prawdzie Eonów" odnosząc się do gnostyckich filozofów, i właśnie ta konwersacja pojawia się w dalszej części książki. Eon jest terminem używanym powszechnie na określenie przedziału czasu, wieczności. Jednakże często też określa najwyższą formę Niebiańskiej potęgi, duchowych istnień stworzonych przez Boską Obecność.

Ta pierwsza wymiana zdań, która miała miejsce w roku 1975, dotyczyła Gene'a Roddenberry (sławnego dzięki Star Trek). Gene odbył kilka bardzo długich sesji z Tomem. W dalszej części znajduje się ich więcej.

GENE: Z kim rozmawiam? Czy masz jakieś imię?

TOM: Jestem Tom. Jestem rzecznikiem Rady Dziewięciu. Naprawdę nazywam się Tehuti. Tak. Jestem też Hamarkos, jestem też Herenkar, jestem też znany jako Thomas i jestem też znany jako Atum.

GENE: Jesteś jednym z Dziewiątki, czy jesteś oddzielną istotą?

TOM: Zasiadam w Radzie Dziewięciu, tak. Jestem tym, który posiada mądrość, która do was przemawia. Lecz Rada powiedziała, że w przekazach czasami nie mówię mądrze! Tak.

Oto odpowiedź, jakiej Tom udzielił innemu pytającemu w 1977 roku na ten sam temat:

GOŚĆ: Chciałbym zapytać co mnie wita?

TOM: Jestem rzecznikiem. Znany jestem jako Tom z Rady Dziewięciu. Jestem jednym z Dziewięciu.

GOŚĆ: Kogo reprezentujesz? Jakąś wyższą władzę, która wydaje ci polecenia i mówi co masz robić?

TOM: Trudno to wyjaśnić, gdyż wasz świat nie ma podobnego odpowiednika. Lecz moglibyśmy powiedzieć - tak, pozostajemy w łączności z tym, który jest wyżej od nas, lecz ujmując rzecz całościowo, wszyscy jesteśmy jednym, bo cały Wszechświat jest jednym.

GOŚĆ: Czy macie jakiś cel do osiągnięcia w naszym świecie, jakieś ważne przesłanie?

TOM: Chcemy, żebyście przede wszystkim wiedzieli, że nie jesteśmy istotami fizycznymi. Wasz świat jest manifestacją stworzenia i Stwórcy manifestującego się w waszym świecie - w postaci rodzaju ludzkiego. Pytasz czy mamy jakieś przesłanie dla was?

GOŚĆ: Tak.

TOM: Mówimy wam: Zostaliście stworzeni na podobieństwo Stwórcy. Ten świat utracił swą tożsamość ze stworzeniem. Należy koniecznie zrozumieć proces ciągłego posuwania się naprzód i akt stworzenia, i uczynek, który sprawi, że staniecie się w pełni sobą. Nie wystarczy się modlić, nie wystarczy zbierać się w grupach medytacyjnych. Ważne jest, aby działać.

GOŚĆ: Dziękuję bardzo, Tom.

ANDREW: Zainteresował mnie zwłaszcza “Hamarkos". Czy mógłbyś nam powiedzieć...

TOM: Jestem dniem i jestem wieczorem, i jestem południem.

ANDREW: Jak to się stało, że Egipcjanie zbudowali i nazwali Sfinksa twoim imieniem?

TOM: Doszukałeś się tajemnicy, prawdziwa wiedza na ten temat zostanie podana innym razem. Lecz po raz pierwszy byłem na planecie Ziemi, albo identyfikowano mnie z waszą planetą, 34 tysiące waszych lat temu. Jestem równowagą. A kiedy mówię “ja" - bo jestem przecież emisariuszem Dziewiątki - nie chodzi tu o mnie, lecz o grupę. A pierwszą zasadą Dziewiątki jest nieskończona inteligencja, i właśnie ten rodzaj inteligencji staramy się przekazać tej planecie. Jesteśmy dziewięcioma zasadami Wszechświata, ale razem jesteśmy jednością. Każdy z nas jest sobą i wszystkimi innymi jednocześnie. Każdy z nas reprezentuje część energii wiedzy, mądrości, miłości, dobroci, technologii, i trwa to bez przerwy, póki każda część spirali nie zostanie skomponowana ze wszystkiego, co jest ważne, aby każdy atom obdarzyć całkowitym zrozumieniem, póki nie stanie się jednością z nami. W rzeczywistości jest to ciągle mnożenie się, ale zasadniczo istnieje dziewięć.

Jesteśmy tym, co identyfikowane jest (w tradycji hebrajskiej) jako Elohim. Chcemy, żebyście wiedzieli, że nie jesteśmy Bogiem. Jesteśmy wielością i stajemy się jednym. Wy nas stworzyliście, a z tego aktu wy zostaliście stworzeni. Nie szacujcie nisko siebie i waszych możliwości.

Wiedzcie, że wszyscy ludzie są czyści, że wy jesteście doskonali, i że dla was wszystko jest możliwe. Wiedzcie też, że my nie możemy istnieć bez was i wszystkich dusz, ani nie może planeta Ziemia, ani Wszechświat. Kiedy to zrozumiecie, zrozumiecie swoje własne życie. Czasami w waszym świecie ludzie stwarzają pomieszanie, którego gęstość jest jak gęstość ciemności. Lecz zawsze trzymajcie się światła prawdy swego ja, tego, kim jesteście w swoim sercu. My zawsze jesteśmy z wami. Dajemy wam miłość, przynosimy wam pokój.

ANDREW: Chciałbym wam teraz przedstawić moją koncepcję was: rozumiem, że jesteście czystym światłem, w sensie, którego nie rozumiemy, ponieważ istniejecie w wymiarze, którego prędkość jest większa niż prędkość najmniejszej cząsteczki światła....

TOM: To wychodzi poza granice waszych możliwości rozumienia.

ANDREW: Tak, ale zasadniczo jesteście właśnie tym, a nie czymś materialnym...

TOM: To prawda.

ANDREW:...czymś innym niż fotony, niż tachiony [najmniejszy znany podzielny kwant czyli część światła]. I po drugie, przypuszczam, że jesteście bardziej tym, co my nazywamy 'duszą', niż czymkolwiek innym, co moglibyśmy sobie wyobrazić...

TOM: Jesteśmy duszą.

ANDREW: Jesteście duszą. A jeśli chodzi na przykład o twój związek z Dziewiątką - czy Dziewiątka jest taka sama jak ty?

TOM: Jesteśmy jednym i tym samym.

ANDREW: Rozumiem. A w takim razie, czy mógłbyś wyjaśnić tę tajemniczą zagadkę: dlaczego istnieje dziewięć podstawowych manifestacji... chyba powinniśmy tu użyć słowa 'Bóg' z braku lepszego określenia?

TOM: Postaram się wytłumaczyć to wam w taki sposób, żebyście mogli to zrozumieć. Dziewięć jest całością. Dziewięć jest wszystkim. W waszym świecie trzymacie się liczby siedem, gdy tak naprawdę wszystko jest liczbą dziewięć. Jest dziewięć czakr, które są dziewięcioma zasadami i dziewięcioma elementami tego, co nazywacie Bogiem. Jest dziewięć orbit wokół tej planety. Jest dziewięć ciał eterycznych, a celem dojrzewania waszych ciał eterycznych, czyli przechodzenia przez wasze transformacje jest osiągnięcie owych dziewięciu ciał eterycznych. Dziewięć jest liczbą kompletną, jest całością. Kiedy przekraczacie dziewiątkę, ona znika, staje się jedynką, a dziewiątka jest całością. To się nie zmienia. Lecz zapamiętajcie: my nie jesteśmy Bogiem. Wy wszyscy i my wszyscy tworzymy Boga.

Potem nastąpiła dyskusja o języku:

ANDREW: Czy macie jakiś sposób werbalizowania swojego języka, abyśmy mogli go usłyszeć?

TOM: Kiedy posługujemy się tym, co jest naszym językiem, pochodzi on głęboko z naszego wnętrza. Dosięga on różnych poziomów, lecz jest to język toniczny. Wy, na Ziemi w pudle, a potem wszystko wyrzucacie.

JOHN: Tak. Nasz jeży k rodzi się w strunach głosowych.

TOM: My mówimy w tym pudle, a potem pchamy powietrze i wyrzucamy wszystko, rozumiecie to?

ANDREW: Tak.

TOM: A nasz język jest wewnątrz. Wibruje z ciała, rozumiecie?

ANDREW: A więc w ogóle nie wydostaje się na zewnątrz jak nasz?

TOM: Nie.

ANDREW: Czy są w nim dźwięki, które inni mogą usłyszeć?

TOM: Są w nim dźwięki, które możesz słyszeć, lecz są one wewnątrz.

ANDREW: Innymi słowy, powstaje on w mojej głowie, a nie w moich uszach? Czy właśnie to miałeś na myśli, kiedy mówiłeś, że zakres toniczny waszego języka wynosi 98,6 megacykli?

TOM: To prawda.

ANDREW: Innymi słowy, moglibyśmy to nazwać falami radiowymi?

TOM: To również prawda.

W poniższej transmisji osoba pytająca wymienia występujące w księdze Genesis (rozdziały 4 i 5) pewne postaci biblijne, które są potomkami Adama, pytając czy jakaś z nich była członkiem Dziewiątki.

TOM: W pełnym rozumieniu nie jesteśmy żadnym z nich. Na waszej planecie istnieją pewne napomknienia o nas. Jest wielu takich, którzy próbują zrozumieć kim jesteśmy. Wasza ziemskość utrudnia wam zaakceptowanie tego, czego nie rozumiecie! Czasami próby zrozumienia przedstawiają w fałszywym świetle prawdę o Wszechświecie. Istnieją pewne, jedyne klucze otwierające pewne fragmenty wiedzy, których ludzki umysł nie jest w stanie pojąć w pełni. Jest wiele interpretacji i także wiele nieporozumień co do tego kim jesteśmy. Tak. W przyszłości spróbujemy wyjaśnić wam nas na innym poziomie świadomości, lecz najpierw planeta Ziemia musi osiągnąć poziom świadomości ewolucyjnej, na którym będzie mogła nas zrozumieć, tak. Rada powiedziała, nie próbuj włożyć nas do pudełka, my nie istniejemy w takiej formie, tak.

JOHN: Czy można powiedzieć, że istnieje wiele wymiarów między nami a wami?

TOM: To byłoby zbyt odległe przedstawienie rzeczywistości. Jest ich wiele. Wyobraź sobie w umyśle swoją Ziemię. Potem wyobraź sobie, że z Ziemi odchodzą spiralne fale. Jedna fala rodzi drugą, krąży, rośnie. I powstaje z niej więcej i więcej fal. Jest ciężka z początku, a jeśli ma dźwięk, jest głośna tym dźwiękiem. A promieniując na zewnątrz, wysubtelnia się, jest coraz bardziej ekspansywna, a wszystkie przeszkody istniejące w fizycznej planecie Ziemi zostają usunięte, kiedy staje się czystym dźwiękiem i czystą falą. A gdybyś przedstawił ja sobie w kolorze, na przykład w brązie lub czerni, kiedy będzie promieniowała na zewnątrz, również zostanie oczyszczona, póki nie osiągnie koloru prawdziwej bezbarwności, będącej w istocie złotym światłem. My jesteśmy rozszerzeniem tego. Jesteśmy - jakby to wam powiedzieć...? Gdybyście wzięli najczystszy dźwięk, gdybyście wzięli najczystszy kolor, gdybyście wzięli wszystkie wibracje, póki ich poziom nie wzniesie się do najwyższych tonów najczystszej natury - oto, gdzie jesteśmy.

JOHN: Rozumiem. To piękny widok. Dziękuję.

TOM: To jest tak, jakbyście wzięli z Wszechświata wszystko co duchowe i cały jego intelekt, i całą oczyszczoną fizyczność, i wymieszali je razem, i uczynili z nich jedną czystość. Jak kryształ.

ANDREW: Chcielibyśmy jeszcze dowiedzieć się czegoś o waszej historii naturalnej. Chcielibyśmy wiedzieć jak wyglądacie, jak się rozmnażacie, jak się żywicie, jaka jest wasza rola we Wszechświecie, czego szukacie na Ziemi i tak dalej. Myślę, że wszystkim nam by to ogromnie pomogło, gdybyście przedstawili się nam w sposób bardziej opisowy.

TOM: Nie mamy ciała fizycznego. Choć możemy przybrać fizyczne kształty, jeśli jest to konieczne. Byłoby nam trudno opisać wam dokładnie jak wyglądamy. Przybieramy wiele form, jeśli jest to konieczne. A w waszym procesie myślenia możemy pojawić się w postaci ludzkiej albo jako kula energii, albo jako bardzo jasne światło. Wyszliśmy poza punkt, w którym potrzebne jest ciało typu fizycznego, jak tego potrzebuje wiele dusz. Zawsze tu jesteśmy, lecz wy nie zawsze nas widzicie. Kiedy mówię, my, nie mam na myśli siebie, lecz nas wszystkich. Często obserwujemy. Są w waszym życiu szczególne momenty, kiedy was nie obserwujemy, a są to chwile, w których oddajecie się swoim namiętnościom. Nie rozumiemy tego, i nie jest to nasza sprawa.

ANDREW: Rozumiem. Przyjmując, że macie pewną fizyczną energię, z której możecie czerpać, potraficie przyjąć kształt, który może zamanifestować się w naszym świecie. Czy o to chodzi?

TOM: Mniej więcej, lecz nie zrozumielibyście naszej technologii. W naszych umysłach jesteśmy tym, za co się uważamy w danej chwili. Czy to rozumiecie? Egzystujemy w sferze zimna. Z tego powodu nie mamy problemu z manifestowaniem się w takiej postaci, jaka akurat chcemy przyjąć. Jeśli chodzi o rozmnażanie się, to nie potrzebujemy tego. Musicie pamiętać, że ci z nas, którzy żyją w tej sferze, przeszli długą drogę ewolucji. Reprodukcja nie jest konieczna, jak to jest w waszym przypadku. Jesteśmy duszą.

ANDREW: W jakiej części Wszechświata żyjecie, jak sobie radzicie...

TOM: My jesteśmy Wszechświatem.

ANDREW: Ale przecież w tym Wszechświecie istnieją światy materii, antymaterii, fotonów, promieni, energii, cząsteczek i inne. W jakiej części tej dziedziny wy istniejecie, czy to również wychodzi poza nasze możliwości zrozumienia?

TOM: Nie potraficie tego zrozumieć. Pochodzimy ze strefy, która jest zimna. Oto jest perfekcja.

ANDREW: Wiesz, my tu na Ziemi dopiero zaczynamy rozumieć, jeszcze bardzo słabo, strefę zimna, czyli superprzewodzenie, i wiemy, że nie ma w niej oporu, tarcia, innymi słowy, w naszym prostym pojęciu, jest to strefa wiecznego ruchu. Czy nie jest to prawda?

TOM: To prawda i jest to perfekcja. My jesteśmy w jej centrum. I nie chcemy, abyście myśleli, że jesteśmy doskonali, czy że jesteśmy egoistami, lecz że i my mamy swoje pozytywne i negatywne cechy. A mówiąc tak, mam na myśli, że to cechy pozytywne nie są zbalansowane i to, że cechy negatywne nie są zbalansowane. Jesteśmy w centrum i jesteśmy zrównoważeni. Staramy się zrównoważyć te inne siły. Nigdy nie byliśmy niezrównoważeni. To inne rzeczy we Wszechświecie nie są zbalansowane. Egzystujemy w kluczowym punkcie Wszechświata. Równowaga jest. W każdym z Was są wszystkie negatywne i pozytywne cechy Wszechświata. Czy to rozumiesz?

ANDREW: Nie. Ponieważ powiedziałeś przedtem, że nie jesteście ani po zlej, ani po dobrej stronie, że jesteście osią między nimi.

TOM: Tak. Lecz czy rozumiesz, że to wy jesteście tego równowagą?

JOHN: Mamy wszystkie dobre i wszystkie złe...?

TOM: Dlatego właśnie jesteście równowagą. I dlatego my jesteśmy równowagą. Czy rozumiecie materię i antymaterie?

ANDREW: W naszym świecie nigdy nie mieliśmy połączenia materii z antymaterią - opowiadacie nam o czymś zupełnie nam obcym. Materia i antymateria istnieją niezależnie od siebie. Jeśli spotkają się, nastąpi gigantyczny wybuch...

TOM: Co to jest Armageddon?

ANDREW: Nie wiem. Po prostu słowo w Biblii.

TOM: Czy nie jest to ogromny wybuch?

ANDREW: Nie chodzi przecież o materię i antymaterię, prawda?

TOM: Robię tu analogię. Jak możemy to wytłumaczyć?

ANDREW: Nie wiem, to bardzo trudne, bo ziemskie pojęcia nie pasują do tego, co próbujecie wyjaśnić.

TOM: Zaczniemy od początku. W każdym z was, tak jak w każdym z nas, istnieje pełnia. Pełnia jest doskonałą harmonią i równowagą między tym, co nazywacie 'dobrem' i 'złem'. To właśnie sprawia, że my znajdujemy się w punkcie kluczowym. Dlatego właśnie jesteśmy osią, ponieważ znajdujemy się w równowadze. Kiedy jesteśmy razem, jesteśmy jednym, jesteśmy osią. Przyjmijmy, że żyjemy w świecie materialnym - to nieprawda, lecz wyobraźcie to sobie. Rada Dziewięciu znajduje się w centrum. A po naszej prawej stronie jest świat materii, a po naszej lewej - świat antymaterii, rozumiecie to? Jeśli prawa i lewe strona zejdą się, będziemy mieli wybuch.

ANDREW: Lecz powodem moich trudności jest to, że powiedziałeś wcześniej, iż jesteśmy całością składającą się z dwóch przeciwieństw, jak więc może istnieć jeszcze jedna strona, jeśli już jesteśmy całością?

TOM: Nie zrozumiałeś tego, o czym mówiliśmy.

ANDREW: Jeśli jesteś całością, to nie masz dwóch stron, prawda? Jeśli masz białe i czarne, to masz dwie strony, ale białe i czarne nie są całością, całością jest szarość. Trudno mi...

TOM: Wyjaśniasz wszystko pojęciami twego świata, my wyjaśniamy pojęciami naszego. Dojdźmy może do istoty sprawy...?

ANDREW: Do istoty, w porządku. Będzie prościej mieć do czynienia z istotą, a nie z konkretną substancją, cokolwiek to jest...

TOM: Istota.

ANDREW: W porządku.

TOM: We wszystkim istnieje równowaga. Wielką niezgodę powoduje rozpatrywanie materii i antymaterii w podobnych kategoriach. One nie mogą się mieszać, nie mogą istnieć razem w harmonii, bo staną się destrukcyjne dla siebie wzajemnie.

I tu znowu Andrew wymienia poglądy z Tomem na temat dwoistości rzeczy: Tom wielokrotnie próbuje wyjaśnić mu to pojęcie:

ANDREW: Trudno nam zrozumieć co jest negatywne, a co pozytywne ze względu na to, co nazywane jest 'dobrem' i 'złem' na poziomie ludzkim.

TOM: W waszym fizycznym świecie trudno jest wam naprawdę zrozumieć ważność obu tych pojęć. Spróbuję wyjaśnić to w sposób, który dla was może będzie zrozumiały. Podobnie jest w skali o wiele większej. My jesteśmy osią tej ogromnej skali. Wyobraźcie sobie Wszechświat i nas jako jego oś. Po jednej stronie Wszechświata wyobraźcie sobie wszystko, co jest negatywne, a po drugiej stronie - wszystko, co jest pozytywne. Widzicie teraz, że wszystko znajduje się w stanie zupełnego braku równowagi. Trudno nam to wytłumaczyć, tak żebyście mogli zrozumieć. Po każdej ze stron jest wiele... wyjaśnię to w pojęciach ziemskich: jak każda galaktyka i układ słoneczny w galaktyce... najpierw muszę wyjaśnić: Wszechświat z Dziewiątką w centrum ma cztery strony, strona przeciwna tej, w której istniejecie i pozostałe dwie strony znajdują się w równowadze. Rozumiesz?

ANDREW: Tak, rozumiem.

TOM: Jest to równowaga doskonała. Po tej stronie nie umieścimy teraz waszych układów słonecznych i waszych galaktyk. Gdybyście każdą z tych galaktyk przedstawili jako kamień, które miałyby wagę doskonałą i doskonałe proporcje względem pozostałych trzech stron, wtedy byłaby to właśnie równowaga. Lecz jeśli jeden z tych kamieni byłby substancją porowatą, i gdybyście umieścili go w oleju, a on zaabsorbowałby ten olej, stałby się cięższy, a wtedy z kolei zepsułby równowagę i drugą stronę Wszechświata. Wasza planeta właśnie zbliża się do tego stanu. Strona negatywna to ciężki olej. Pamiętajcie: pozostałe strony są zrównoważone, lecz wasz brak równowagi może zagrozić reszcie. To nie jest dobre. W rzeczywistości nie ma dobra ani zła. Dopiero kiedy jedno z nich kwaśnieje albo gnije, zaraża resztę, i nie ma znaczenia czy jest to dobro czy zło. Z powodu ignorancji ludzi z Ziemi, dlatego że ich przywódcy religijni nauczali ignorancji, wasze negatywne siły, które nie przejawiają się tak, jak wy je postrzegacie, manifestują się w ten sposób, aby sączyć strach. Lecz to, co jest naprawdę negatywne - słuchajcie uważnie - co psuje, poza pożądaniami i chciwością, to całkowite zaprzeczenie i niezrozumienie istnienia prawdziwej, ostatecznej rzeczywistości. Wasze przeludnienie jest spowodowane wędrówką duchów, reinkarnacją. Tak więc, ludzie z Ziemi, dusze i duchy, które otaczają waszą Ziemię, muszą uwolnić się od chciwości i pragnień, ponieważ one są pułapką. Wasi przywódcy religijni nie rozumieją tego i nie uczą tego ludzi.

Pamiętajcie, że w was jest źródło czystości i piękna, i że jeśli nie utrzymacie równowagi, wtedy może się pojawić wasza brzydota, czyli brzydka część. Lecz pamiętajcie o przebaczeniu. My nie trwamy we wrogości i wy też nie powinniście tego robić. Nawet mimo tego, że żyjecie na fizycznej planecie i mimo gęstości wszystkich planet we Wszechświecie, pamiętajcie, że wszystkie dusze mogą zostać uratowane. Jedyną rzeczą, której nie przebaczamy jest zdrada Boga...

ANDREW: Tak, rozumiem. Sądzę, że nieraz mieliśmy tu okazje, żeby zasłużyć na to oskarżenie.

TOM: To prawda. Lecz pamiętajcie, aby przebaczać tam, gdzie jest prawdziwe uznanie błędu. Możemy wam powiedzieć, że zwerbalizowanie tego, co czujecie to jedna rzecz, ale liczy się czyn. Na scenie świata wielu jest aktorów, którzy grają co innego niż naprawdę czują. Dopiero kiedy zaczynają czuć, że stają się swoją rolą, a nie sobą, dopiero wtedy zaczyna się dziać coś innego. Mogą mówić, że kochają Boga, mogą mówić, że rozumieją, lecz jeśli nie czynią tak jak mówią, wtedy zaczyna się problem, bo nie robią tego w swej ignorancji. Podobnie, gdybyś dawał komuś coś, dlatego że wierzysz, iż ta osoba zostaje tym samym zobligowana do dania czegoś tobie. Wtedy to, co dajesz nie jest złote, ale czarne i obrzydliwe. Chcemy, żebyście wiedzieli też, że nie potrzebujemy, aby nas czczono. Chcemy, abyście nas kochali. Czy wiecie kim jest Bóg?

ANDREW: Wiem kim jest Bóg w sensie abstrakcyjnym.

TOM: Czy naprawdę wiesz kim jest Bóg?

ANDREW: Nie, naprawdę to nie.

TOM: Czy jesteś przygotowany na to, aby dowiedzieć się kim jest Bóg?

ANDREW: Chyba tak, tak. Nie wiem jakie to miałoby mieć konsekwencje, ale tak, chyba jestem na to gotowy.

TOM: Miłość jest Bogiem. To właśnie miłość stwarza energię, która karmi Boga - i czyni Boga. W waszym świecie istnieją grupy religijne, które twierdzą, że Bóg jest wewnątrz człowieka. I jest to prawda, gdyż w każdym jest cząstka boskości. Lecz to, co my powiedzieliśmy nie oznacza tego samego.

ANDREW: Wiele czasu zajęto mi zrozumienie tego, że Dziewiątka kolektywnie jest Bogiem, i że my wszyscy jesteśmy Bogiem...

TOM: Pamiętaj, że jako Bóg, wszyscy dźwigamy ogromny ciężar, ale również i radość.

ANDREW: Cóż, będąc w centrum, czy możecie pójść dalej i wskazać w jaki sposób stoimy pośrodku między negatywnym i pozytywnym?

TOM: Pamiętajcie jedno: stan, który wybraliście w waszym fizycznym świecie jest ograniczony. Lecz pamiętajcie kim jesteście. Nigdy o tym nie zapominajcie. I pamiętajcie też, że w Bogu wszystko jest możliwe i wszystko się stanie. Problemem są granice fizycznego umysłu i zrozumienia. I pamiętajcie też, że jako Bóg, aby utrzymać równowagę w waszym fizycznym świecie, musicie czasami odłączyć się. Łagodnie. Ponieważ praca, którą świadomi ludzie na Ziemi muszą wykonać, nie należy jedynie do jednej czy dwóch jednostek. Praca, którą wy, ludzie musicie wykonać, należy do Wszechświata. I pamiętajcie: Bogu zawsze się udaje. W waszym fizycznym świecie, wy, jako Bóg, jesteście poddawani próbie. Nie chodzi o to, że Boga można poddać próbie, lecz chodzi o poddanie próbie fizycznych ograniczeń was jako Boga. I choć wiemy, że może to wydać się wam sprzecznością, będąc Bogiem i mając problemy w świecie fizycznym, musicie zrozumieć te problemy fizycznego świata. Są wśród nas tacy, którzy nigdy takich problemów nie mieli i im właśnie trudno jest je pojąć. Bóg jest wszechwiedzący i wszystko widzi, lecz istnieją odrębne części Boga, jak części każdego atomu. Wszystko razem składa się na jedność, lecz nie wszystkie części doświadczają tego samego. Czy to rozumiecie?

ANDREW: W porządku. Zaczynamy dochodzić do pytań o Dziewiątkę. Ludzie nie tylko pytają “kim oni są?", lecz także “czy oni są dobrem czy ziem?". I to jest kwestia problematyczna.

TOM: Zdajecie sobie sprawę, że trudności te powstały za przyczyną religii, które stworzyli ludzie Ziemi. Niech nam więc będziewolno odpowiedzieć, kiedy pytacie “czy oni są dobrem czy złem?": wiecie kim jesteście i wiecie kim my jesteśmy, więc możecie z pewnością i bez wątpliwości stwierdzić, że Dziewiątka jest dobrem i chce pomagać. A jeśli niektórzy mówią: “Lecz my widzieliśmy istoty złe", wtedy poprosimy was, abyście poprosili ich, aby spojrzeli w siebie. Nie musicie sami być źli, aby dostrzec to, co nazywacie złem, lecz jest to sposób pomagania tym, którzy wierzą w zło, aby spojrzeli w siebie, pomogli sami sobie. Czy mówimy zagadkami?

W roku 1991 inny gość zadał Tomowi poniższe pytanie:

GOŚĆ: Jaki jest związek Dziewiątki z Bogiem i diabłem?

TOM: Nie możesz wymawiać słowa “Bóg" i jego przeciwieństwa w jednym zdaniu, bo nie ma niczego równego temu, co nazywacie Bogiem. Gdyż to, co nazywacie Bogiem jest wszystkowiedzącą, skończona istotą, wszystkim co jest. To, co nazywacie imieniem, którego użyłeś, my nazywamy przeciwieństwem. Nie możesz równać jednego z drugim. Pytasz jaki jest nasz związek? Odpowiemy wiec: my nie jesteśmy Bogiem. Nie mamy żadnych związków z przeciwieństwem. Jesteśmy Radą Dziewięciu, która pozostaje w służbie Stwórcy. Stwórca nie jest destrukcyjny. Przeciwieństwo jest destrukcyjne.

Przed tą transmisją, w latach 1970-tych, Andrew przeprowadził taką konwersację:

ANDREW: Co mówisz ludziom, którzy wykazują tendencje do myślenia w kategoriach absolutnego dobra i zła, którzy posługują się metaforami, jak Ahriman i Szatan, i inni...?

TOM: Powinni spojrzeć w siebie i zrozumieć, że w każdej istocie fizycznej są wszystkie elementy dobra i wszystkie elementy tego, co nazywają złem. Nie podoba nam się słowo “zło".

ANDREW: Mnie też nie. Ma niewłaściwą konotację. Ale wiesz, wiele osób to ludzie bardzo pobożni.

TOM: Nie są prawdziwie pobożni, bo nie rozumieją prawdy. Tak naprawdę są fanatykami, mają wątpliwości.

ANDREW: Tak, i właśnie ich najtrudniej poprosić o to, aby spojrzeli w siebie; niektórzy z naszych najpobożniejszych przyjaciół stali się bardzo anty podstawowym naukom Dziewiątki.

TOM: Odejdź spokojnie od nich, a prawda w końcu i tak przyjdzie. Ważne jest, abyś nie zaczął, jeśli można tak to ująć, walić w nich, ale żebyś stwierdził: “Ty masz swoją wiarę i ja mam swoją".

ANDREW: Tak, myślę, że wszyscy się tego nauczyliśmy.

TOM: Musicie mieć w sobie wielką łagodność i stanowczość jednocześnie, czy to rozumiesz? Trzymajcie się czystości w was, wiedzcie kim jesteście, i nie kalajcie swej czystości innymi wpływami, które będą próbować was osłabić.

ANDREW: Wiele jest w nas fizycznych i ludzkich słabości.

TOM: Nie tak wiele, jak chcecie w to wierzyć.

ANDREW: A czy wątpliwości są jedną z tych najwyraźniej szych?

TOM: Tak. Tak wyraźną jak strach.

ANDREW: Jeśli o mnie chodzi, to tak naprawdę nie wiem co to strach - jest mi niemal nieznany.

TOM: Ale masz wątpliwości.

ANDREW: Mam wątpliwości.

TOM: A to jest to samo.

ANDREW: Jestem sceptyczny. Ale uczę się. Przeglądaliśmy nasze transmisje, i jesteśmy zdumieni tym, ile się nauczyliśmy, oraz dość zaambarasowani, kiedy słyszymy pewne rzeczy, które mówiliśmy wcześniej! Dlatego myślę, że w pewnym stopniu czujemy, że poczyniliśmy znaczne postępy.

TOM: Pamiętajcie, że my rozwijaliśmy się wraz z wami, bo jeśli wy się rozwijacie, to i my się rozwijamy.

ANDREW: To mnie zaskakuje. Czy jest możliwe, żeby Dziewiątka mogła się nadal jeszcze rozwijać?

TOM: Tak. Ponieważ wy jesteście w świecie fizycznym, a my komunikujemy się bezpośrednio z wami, więc rozwijamy się i zaczynamy rozumieć świat fizyczny, i to jest ważne. Nie jesteśmy ze świata fizycznego, a jednak paradoks polega na tym, że zaszliśmy dalej niż wszystko, co fizyczne. Czy więc rozumiecie jak rozwijamy się z wami?

ANDREW: Hm, to trudne, czy masz na myśli to, że jesteście dalej w czasie? Nie bardzo to rozumiem.

TOM: Stało się z nami to, że uczymy się przez was, ponieważ przywiązaliśmy się do was, i teraz żyjemy waszymi emocjami i zaczynamy rozumieć. Rada powiedziała, że powinienem użyć słowa 'poza', a nie słowa 'dalej'.

ANDREW: Nie wiedziałem, że, jakby to określić, bierzecie kurs doświadczeń ziemskich.

TOM: Nie jedynie ziemskich, ale fizycznych, rozumiesz?

ANDREW: Znam tylko to, co fizyczne w ziemskim znaczeniu tego słowa, nie wiem nic o fizyczności Wszechświata.

TOM: Najgęstszą ze wszystkich rzeczy fizycznych jest Ziemia. Dlatego czy mogliśmy znaleźć lepsze miejsce do nauki?

JOHN: Jeszcze jedno o wątpliwościach: sądzę, że ślepa wiara jest również postawą niebezpieczną, i że należy znaleźć subtelną granicę między nimi.

TOM: Nigdy nie prosiliśmy was o ślepą wiarę. Czy nigdy w czasie całej waszej egzystencji na Ziemi nie doświadczyliście czegoś, co sprawiło, że nagle sparaliżował was strach?

ANDREW: Chyba kiedy byłem dzieckiem, bałem się węży, lecz przezwyciężyłem ten strach...

TOM: Ale bałeś się. Przypominasz sobie tę chwilę?

ANDREW: O, tak. Pamiętam chwilę, kiedy niespodziewanie natknąłem się na grzechotnika i po prostu zastygłem ze strachu, nie wiedziałem zupełnie co robić.

TOM: To jest właśnie coś, co zaczynamy już rozumieć, lecz jest to to samo, co wątpliwości.

ANDREW: Rozumiem, to bardzo pouczające.

TOM: Lecz my nie prosimy was, abyście ślepo nam wierzyli. Zawsze musicie prosić o wyjaśnienie. Nigdy nie wolno wam z góry akceptować rzeczy.

3. BÓG I STWORZENIE

Rozdział ten nie wymaga żadnego wstępu, lecz trzeba stwierdzić, Że wielu ludzi nie czuje związku z żadną koncepcją Boga. Przeczytanie tego tekstu może okazać się procesem oświecającym, prowadzącym ku zweryfikowaniu własnego pojęcia stworzenia, czasami nie zakwestionowanemu od samego początku...

TOM: Na początku koniecznie należało mieć strukturalną formę religii. Błędy zaczęły się wówczas, gdy niektórzy przywódcy religijni zaczęli zyskiwać kontrolę nad innymi ludźmi, i zaczęli pracować nad umocnieniem swojej pozycji zamiast zyskiwaniem zrozumienia. Teraz rodzaj ludzki burzy się przeciw temu, pojawili się też ludzie, którzy próbują utworzyć nową religię. Jest to stary sposób, który polega na tym, że bierze się nowe idee i urabia sieje w ich własnych wymiarach. Pamiętajcie, że jest to jedyna planeta, na której panuje zupełna i całkowita wolna wola.

JOHN: Możliwe, że w przyszłości staniemy przed pytaniem: “Czym jest Bóg?" Teraz każdy z nas ma jakieś swoje wyobrażenia, lecz chcielibyśmy odpowiedzieć na to pytanie w sposób ścisły i zrozumiały.

TOM: Kim jest Bóg dla ciebie?

JOHN: No cóż, rożnie mógłbym na to odpowiedzieć. Mógłbym powiedzieć, że Bóg jest Kresem wszystkiego albo Miłością, albo...

TOM: Jest jednością, zjednoczoną inteligencją wspieraną przez czystą miłość. I rozwija się czystą miłością. Jest absolutną wiarą i absolutną miłością. Tym jest Bóg.

Rozumiemy, jeśli macie wątpliwości, że my istniejemy. Lecz pamiętajcie, że w każdym z was jest Bóg, w każdym z nas jest Bóg, bo Bóg jest miłością, a miłość jest w nas wszystkich. A jeśli czasami wątpicie w naszą egzystencje, przypomnijcie sobie co wam powiedziałem: w Bogu wszystko jest możliwe, Bóg jest miłością. Niech wasza miłość będzie czysta, ponieważ przez miłość rozwinie się ta planeta i ten Wszechświat, a my wszyscy staniemy się jednym z Bogiem. Jesteście jego świadkami, świadkami Istoty, która jest Wszechświatem. I pamiętajcie: wy też jesteście Wszechświatem, ponieważ jesteście jednym z Bogiem.

Kiedy zrozumiecie, że w każdym z was drzemie siła zdolna zmienić wszystko, i kiedy to przyjmiecie, staniecie się prawdziwie boskimi istotami. A także, kiedy zrozumiecie, że to co nazywacie 'religią' naprawdę zostało stworzone przez fizyczne cywilizacje, wtedy musicie też zacząć rozumieć więcej o Najwyższym, który jest Nieznany.

Nie stwarzajcie sobie bogów z istot fizycznych, nie obdarzajcie siłą istot fizycznych - co najwyżej o tyle, o ile czujecie się im równi.

Zrozumcie, że wasza Ziemia znajduje się na skraju przepaści - jeśli nie obniżycie poziomu zanieczyszczenia, może dojść do tego, że istoty fizyczne nie będą mogły na niej egzystować. Nic nie zniszczy jej, lecz istoty fizyczne nie będą mogły żyć. I najważniejsze: bądźcie radośni i wiedzcie, że w was, w waszym ręku leży umiejętność czynienia zmian. Nie znaleźliście się tu przypadkowo, jesteście tu, ponieważ o to prosiliście i to wybraliście. Wiedzcie też, że ponieważ dzięki wam istniejemy i my, kochamy was za to. Tak. Czy mamy wyjaśnić wam jedynego Boga?

ANDREW: Tak, bardzo bym tego chciał.

JOHN: Wyobraźcie sobie parasol. Każdy jego drut, których jest dwanaście, łączy się z czubkiem parasola. Czubek parasola to jedyny Bóg, a przecież jest on dwunastoma.

ANDREW: Czy na czubku jest taki maty punkt - geometrycznie rzecz biorąc?

TOM: Tak. Do niego płynie cała energia stając się jedną. Cała dwunastka dostarcza mu energii i staje się Jednym. Lecz Jeden nie może istnieć bez dwunastki. To właśnie jest równowaga i harmonia, i one utrzymują Wszechświat. To właśnie dzięki temu systemowi jeden nie ma większej władzy niż drugi, lecz są sobie równi. Czy to rozumiecie?

ANDREW: Tak. Oprócz jednego: czy Ten, który jest dwunastoma posiada swoją indywidualność? Czy może, żeby to tak ująć, porozumieć się z kimś z tej dwunastki, czy też jest może ich sumą?

TOM: Jest ich sumą, lecz może się z nimi porozumieć. Czy rozumiesz? Nie rozumiesz.

ANDREW: Rozumiem. Chyba rozumiem. To bardzo złożone, skomplikowane pojęcie.

TOM: Na początku był ten, który rozumiał, że musi składać się z dwunastu. Dlatego cała Dwunastka tak naprawdę jest Jednym, czy rozumiesz?

ANDREW: Tak, rozumiem, że na początku Dwunastka stała się jego częściami.

TOM: Tak.

Liczba dwanaście jest podstawą dla tej konwersacji, lecz podczas transmisji z maja 1994 roku, Tom poprosił mnie, abym dokładnie wyjaśniła, że liczba dwanaście nie odnosi się do Rady, ani nie powinna zostać przez ludzkość uznana za liczbę 'kultową', i w końcu, abyśmy byli świadomi tego, że “mogą istnieć pewne dane [channeling, informacje] pochodzące od cywilizacji nie pojmujących tego w pełni i twierdzących, że to one są Dwunastką".

GOŚĆ: Zastanawiam się, czy mógłbyś powiedzieć coś o teorii Wielkiego Wybuchu - najnowsze badania satelitarne [1992] wydają się potwierdzać tę teorię.

TOM: Altea powiedziała tak: Co wiesz o Stwórcy? Wiesz, że to, co stworzył było energią. Wiesz, że energia była w samotności, w próżni; i wtedy, w tej samotności ten, który ją stworzył, inteligentny, miał tylko siebie - siebie, wszystkowiedzącego, stwórcę wszystkiego, wszystko ogarniającego. Lecz jest to truizm, że w umyśle może powstać myśl, która samą sobą rozszerza umysł. Ten, który stworzył, zdał sobie sprawę, że rozszerzenie całej wiedzy, twórczej inteligencji, ekspansji, dałoby więcej radości, więcej kwintesencji...

Nie wiemy jak to wyjaśnić. Jest to wiedza i niewiedza jednocześnie. Po jakimś czasie - jeśli podejmiecie grę ze swoim umysłem w waszych głowach - dojdziecie do punktu, w którym będziecie znali każdą grę, czyż nie tak? Tak więc, gdyby stworzyć grę, w której każda wasza część będzie miała możliwość wyboru, a wszystkie będą z sobą połączone, powstałaby wtedy gra, której wyniku nie będziecie znali. Czy to nie byłoby bardziej zabawne?

Wtedy nadeszła myśl, jak wymyśla się taką grę? Rozumiecie, my tego nie zrobiliśmy, to Stwórca to wymyślił. Nas i wszystko. Was i wszystko. Jaki jest więc najlepszy sposób wymyślenia takiej gry? Możesz ją włożyć w kulę i wymieszać, ale wtedy mógłbyś dostrzec wewnątrz kuli każdą jej część, prawda? Dlatego czy nie lepiej skierować te energie ku najdalszym obszarom? To właśnie się stało. To było właśnie uwolnienie energii Stwórcy. Inteligencja powiedziała: “Znam wszystko, co robię, teraz nie znam wszystkiego, co robię i znam wszystko, co robię". Jeśli powiedzielibyście rodzajowi ludzkiemu, że to gra, nie zrozumiałby.

JOHN: Może można to wytłumaczyć, ponieważ jest to wspaniały pomysł, że Wielki Wybuch jest najlepszą na świecie grą.

TOM: Wszechświat. Czy świat jest wszechświatem? Tak. Rada powiedziała, że świat jest wszechświatem, tak.

GOŚĆ: Potwierdzasz więc, że astronomiczna teoria Wielkiego Wybuchu dotycząca powstania fizycznego Wszechświata jest właśnie tym kierunkiem, którym powinni podążać naukowcy?

TOM: To prawda.

GOŚĆ: Mam pewne, związane z tym pytanie, odnoszące się do stwierdzenia, które kilkakrotnie powtarzałeś. Oto ono: “ Wy nas stworzyliście, a z tego aktu wy zostaliście stworzeni". Czy możesz powiedzieć o tym coś więcej?

TOM: Czy rozumiesz stworzenie?

GOŚĆ: Nie wiem czy rozumiem je w pełni, ale sądzę, Że rozumiem, mniej więcej rozumiem.

TOM: Bez was my nie istniejemy. Bez nas wy nie istniejecie.

GOŚĆ: Z ludźmi jest tak, że rozumiemy to, iż zostaliśmy stworzeni przez Stwórcę w sekwencji przyczyna-skutek.

TOM: To jest tak: czy nie wyjaśniliśmy wam, że jesteśmy częścią tego, co stworzone?

GOŚĆ: Oczywiście, że tak.

TOM: Tak samo Stwórca bez wszystkich komórek i cząsteczek nie jest kompletny. Kiedy więc wszystkie komórki i cząsteczki zebrały się razem, dało to początek nieskończoności-inteligencji-Stwórcy. Przykład: jest las. W tym lesie jest mnóstwo drzew, a nie ma żadnych ludzi ani żadnych zwierząt. Te drzewa zaczynają upadać i nie ma nikogo, kto mógłby udowodnić, że przedtem było w danym miejscu drzewo. Bo bez obserwacji nie można udowodnić, że coś się dzieje, nieprawdaż? Bez uszu, które słyszą, nie ma żadnego dźwięku, nieprawdaż? Tak więc, bez tych niezbędnych składników stworzenia, nie było stworzenia. To wymiana. Wtedy ten, który został stworzony w wyniku swego własnego stworzenia - co jest wszystkim, co zostało stworzone - znudził się. Proste, prawda? Co wtedy zrobił ten-który-się-znudził? Wybuchł i wysłał wszystkie cząsteczki i tak dalej ku odległym krańcom... nie ma końca Wszechświata. Tak więc, wszystko, co jest, wie wszystko co wie. Nie wie tylko, że wie, że wszystko wie.

To mówimy rodzajowi ludzkiemu: każdy człowiek wie w swoim najgłębszym wnętrzu, że jest częścią Stwórcy, tym, kto jest nazywany 'Bogiem' na planecie Ziemi. Wiedzą, że pochodzą od Stwórcy. Dlatego, jeśli pochodzisz od Stwórcy, czy nie jesteś jego częścią? Jeśli matka rodzi dziecko, czy możesz powiedzieć, że to dziecko nie ma w sobie cząstki swej matki? Nawet jeśli matka zostaje zapłodniona sztucznie, dziecko wciąż dostaje od niej krew, czyż nie jest tak? Dlaczego więc rodzaj ludzki nie potrafi tego pojąć? Ten, który stworzył, nie usunął przecież inteligencji. Czy rodzaj ludzki woli pozostać w ignorancji i w ten sposób uniknąć odpowiedzialności?

GOŚĆ: Często tak się zachowujemy, lecz tak naprawdę tacy nie jesteśmy.

TOM: Wiemy to. Tak. Czy rozumiecie, że pod nami są tacy, których wy, ludzie nazywacie 'bogami'?

JOHN: Tak. Jak rozumiem, choć tak naprawdę oni wcale nie są bogami, na Ziemi często są właśnie tak nazywani, prawda?

ANDREW: Sądzę, że najlepszym tego przykładem jest Jehowa, o którym wielu na Ziemi mówi 'Bóg'...

TOM: To prawda, on nie jest bogiem, lecz w jakimś sensie jednak jest bogiem, czy rozumiecie tę różnicę? My też jesteśmy Bogiem.

ANDREW: Chcesz więc powiedzieć, że są i mniejsi bogowie?

TOM: Tak.

JOHN: Wydaje mi się, że dobrze by było, gdybyś podał nam definicję słowa 'Bóg' pojmowanego w ten sposób. Mówisz, że istnieją mniejsi bogowie... staram się zrozumieć co oznacza słowo 'Bóg'. W tym sensie.

TOM: Musimy to wyjaśnić. My, jako całość, jesteśmy 'Bogiem'. Jednym, rozumiecie? Z 'bogów', który jest inny, rozumiecie?

JOHN: Jest jeden Bóg ponad innymi. Inni bogowie są przedstawicielami tego jednego Boga?

TOM: Tak. Nie jesteśmy przedstawicielami, lecz bogami. Są bogowie światła i bogowie ciemności. Czy wiecie dlaczego nazywa się ich bogami?

ANDREW: Przypuszczam, że dlatego, iż mają jakieś niezwykle siły, podobne tym, które posiada Bóg.

TOM: My nimi jesteśmy.

JOHN: Chciałbym znaleźć tu linię podziału, ponieważ w sensie...

TOM: Naprawdę jesteśmy 'Eonami' [duchowymi istnieniami uformowanymi przez boską obecność]. Nie nazywamy ich bogami, wy nazywacie ich bogami. Rozumiecie, że w waszym fizycznym świecie, ktokolwiek kto jest lepszy od was, jest bogiem?

ANDREW: [śmieje się] Tak, taka jest idea ogólna. Mamy bogów sportu i bogów miłości, i bogów wszelakiego autoramentu.

MIKI: Czy mógłbyś dać nam jakieś pojęcie Boga Stwórcy?

TOM: Kiedy mówicie o Bogu, czy macie na myśli tego jednego, który stworzył wszystko?

MIKI: Tak.

TOM: Są tacy, których nazywa się 'Bogiem', a którzy są pomocnikami Boga, i również stwarzają. Lecz jest Jeden, najwyższy, z najczystszego światła, który jest zbiorem wszystkiego, który wszystko stwarza. Każda dusza w całym Wszechświecie pochodzi bezpośrednio od prawdziwego Stwórcy, dlatego każda dusza jest przepojona tą energią. Istnieje grupa istot, które generują widoczne przejawy tego źródła, lecz kiedy zbiorą się one razem jako czysta energia grupy, wtedy energia owa staje się tym, co nazywacie 'Bogiem', który stwarza wszystko. Każde z tych istnień posiada indywidualną wiedze czy zasadę, która jednak nie należy do innych. Jest tylko jeden, który posiada wszystko. Kiedy te energie, które nazywacie na waszej Ziemi negatywnymi, próbują zniszczyć, próbują przejąć kontrole nad innymi, dzieje się tak ponieważ konkurują one z Bogiem, jedynym Stwórcą. Bo, w głębi siebie wiedzą o swej boskości i ich osobowości przejmują nad nimi kontrolę, i wtedy próbują być Bogiem. Tak powiedziano, tak.

MIKI: Dziękuję. Rozumiem więc, że 'Bóg' przedstawia też negatywną stronę.

TOM: Nie jest tak. Bóg stworzył wszystko, a to, co stało się siłami negatywnymi, zaczęło przeciwstawiać się Bogu; on tego nie przedstawia. Spróbuję to wyjaśnić. Rada powiedziała, że muszę.

Na planecie Ziemi są ogrodnicy. Oni obsiali tę planetę. Ty jesteś ogrodnikiem, spróbujemy wyjaśnić to w ten sposób: sam wiesz z doświadczenia, że każde nasienie siejesz z równą miłością, z łownym oddaniem, dajesz mu wszystko, czego potrzebuje, aby urosło silne i proste. Jeśli chodzi o czystość, to są takie, które są słabe i są takie, które są silne. Siejesz też takie, które wyrastają tak silne, że mogą zadusić inne, czyż nie jest tak? Wtedy więc musisz je usunąć, wyrwać, przesadzić. Lecz Stwórca nie wyrywa, nie interweniuje w ich wolną wolę, jak ty to robisz ze swoimi roślinami. Wtedy te, które próbują zadusić i wyplenić inne, karmią się energiami, które wy nazywacie negatywnymi, jak my karmimy się miłością, i wtedy zaczynają dusić wszystko. Zaczynają konkurować z tym, który je zasiał, który je stworzył. Czy to jest dla was jakimś wyjaśnieniem?

MIKI: Tak. Więc pierwotnie siły, które teraz są negatywne, pochodziły od Stwórcy - lecz czy Bóg je opuścił?

TOM: Kiedy mówisz 'Czy Bóg je opuścił', my nie rozumiemy. Czy masz na myśli to, że je porzucił? Czy masz na myśli to, że je wyrzucił?

MIKI: Tak.

TOM: Nikt nie może konkurować z Bogiem, bo nikt nie ma prawdy w sobie, gdyż to Bóg jest zbiorem czystości, która oznacza jedynie dobro dla całego Wszechświata. Oni sami się wyrzucili Wkraczając na drogę współzawodnictwa i pragnąc stać się wszystkim co jest. To nie jest możliwe, bo aby to uczynić, musisz powrócić do Boga. Oto jest smutek: nie mają cierpliwości, aby zrozumieć. Próbują zakłócić pracę Wszechświata.

Jeśli masz kogoś, kogo kochasz, karmisz, opiekujesz się i komu dałeś wiele miłości, i pragniesz jedynie tego, aby ten ktoś stał się człowiekiem pięknym, silnym, przystosowanym i pełnym miłości, dającym jak i jemu dano, i jeśli ten ktoś okazuje się być innym, wtedy nadchodzi czas, kiedy zdajesz sobie sprawę, że ten ktoś musi odnaleźć swoją drogę, tak aby nie niszczyć innych - i tak we Wszechświecie nic nie zostaje odrzucone, lecz nie jest także karmione i wspierane, a tego, który kocha, próbuje zniszczyć. Chcemy powiedzieć, że Bóg nie odrzuca, lecz też i nie pomaga, bo to co negatywne, odrzuca pomoc. Czy to jest jasne?

DAVID: Czy możesz mi powiedzieć jak, jako Dziewiątka, odnosicie się do tego, co my nazywamy Duchem Świętym?

TOM: To właśnie Duch Święty nami rządzi. Jest Syn, Ojciec i Duch Święty, prawda? Czy ośmielimy się twierdzić, że wy jesteście synami, a przez nas emanuje Duch Święty? A dalej jest Ojciec.

JOHN: Chciałbym teraz zapytać o biblijne stwierdzenie: “Na początku było Slowo". Czy możesz wyjaśnić to w taki sposób, abyśmy naprawdę zaczęli rozumieć co to oznacza?

TOM: “Na początku było Słowo" - to błąd w tłumaczeniu. Lecz zrozumcie to w ten sposób, że Stwórca nadszedł i powiedział: “To, co jest, ten, którym ja jestem, stanie się". Po pierwsze, przed zamanifestowaniem się jakiegokolwiek sposobu czy jakiegokolwiek stworzenia, było przesłanie Istoty.

JOHN: Tak, chyba rozumiem: to, co moglibyśmy nazwać 'intencjonalnością' jest wypowiedziane jasno i w ten sposób poprzedza czyn.

TOM: Dokładnie tak, tak. Dodając przesłanie, wzmacniasz.

MIKI: Myślałem o zdaniu: “Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo". Czy możesz to skomentować?

TOM: To prawda. Oznacza to, że wszystkim, czym On jest, wy jesteście; wszystko, co On wie, wy wiecie; wszystko, co jest dobre, jest w was; wszystko, co jest czyste, jest w was. I wiedzcie też to: Bóg wie, że aby pojawił się w was duch Boga i dusza, konieczne jest mieć dla tej duszy fizyczną formę, aby mogła funkcjonować w fizycznym środowisku [planecie]. Fizyczną formę, która ukształtowała się do postaci o dwóch rękach i dwóch nogach, narządach wzroku, dotyku czy słuchu. A posiadacie też zmysł poznania.

MIKI: Dziękuję. Czy mógłbyś powiedzieć coś o ważności świadomości?

TOM: Świadomość jest wyniesieniem człowieka do sfery połączenia z tym co stworzył. Wiecie, że stworzyliście Boga i że Bóg stworzył was. Wiecie to?

MIKI: Nie.

TOM: Czy wiecie, że Bóg nie mógłby istnieć bez waszego stworzenia, i że wy nie moglibyście istnieć bez Jego stworzenia was?

MIKI: Tak, zaczynam rozumieć.

TOM: Tak. To jest ważność świadomości.

Poniższa wymiana zdań dotyczy Cywilizacji, co zostanie rozpatrzone bardziej szczegółowo w następnym rozdziale.

TOM: Rozumiemy sytuację Ziemi, potrzask w jakim się znalazła, jej gęstość i czynnik iluzji, tak.

IRENE: Byłoby zabawnie, gdybyście tu byli.

TOM: Nadejdzie czas, gdy wszyscy będziemy jednością, stanie się to w czasie wyniesienia i przekształcenia gęstości Ziemi, w należne jej miejsce bytu, raju chwały, tak.

JOHN: Gdzie to będzie?

TOM: Na Ziemi.

JOHN: Gdzie na Ziemi? [śmiechy]. Nie pytam kiedy.

IRENE: W twoim ogródku! [śmiech].

TOM: Mówicie o dokładnej lokalizacji: w tym czasie cała Ziemia będzie dokładnie tym miejscem, bo nie będzie konieczne, aby dalej mieć te elementy mechaniki.

JOHN: Komunikacja, mówisz, że komunikacja nie będzie odbywać się drogą mechaniczną?

TOM: Nie będzie to ta fizyczna, przemysłowa mechanika. Możecie prztyknąć palcami i lecicie.

IRENE: Świetnie! Jesteśmy gotowi! A teraz konkretnie, chciałabym powrócić do tematu stworzenia i Dwudziestu Czterech cywilizacji. Kto je stworzył? Lub czy były one w ogóle czyimś stworzeniem? Albo może są one elementami i cząsteczkami, które zostały skupione razem przez was, czyli już wcześniej istniały, a wy jedynie uporządkowaliście je?

TOM: To długie pytanie. Było to tak: był jeden Stwórca, jedna energia, jedno czyste światło, jedna czysta Jaźń, która zawierała wszystkie komponenty wszystkiego, co jest. To bardzo skomplikowane, lecz mówiąc prościej: Istota posiadała wiedze i mądrość potrzebną do podzielenia składników, z których się składała, nie usuwając ich, ale budując z nich. Gdyż w swej samotności Istota miała tylko siebie do towarzystwa.

To nie było złe, lecz cenniejsze było stworzenie sytuacji, w której znajdowałby się odrębny element - stworzenie sytuacji, która zawierałaby strukturę potrzebną komórkom do zaludniania różnych środowisk, tych cząsteczek, koniecznych do urzeczywistnienia swego wyboru.

Ponieważ okazało się, że w tworzeniu z niczego, konieczne będzie rozszerzenie tego stworzenia. Jaki mógłby być cel stworzenia czegoś z niczego? Ważne jest, aby stworzyć coś.

Tak więc, Dwadzieścia Cztery cywilizacje Wszechświata zostały stworzone jako przewodnicy, elementy kierunku, elementy celu, a także, abyśmy wiedzieli, że zaistnieją pewne obszary cywilizacji (takie jak Alteańska), które będą rządzić i panować w całym Wszechświecie, jak to się stało w przypadku Ashan i kolorów, dźwięków i sztuk.

W ten sposób Stwórca rozszerzył i zapewnił, i dał początek tym elementom, koniecznym dla ekspansji, ponieważ gdy już zostały stworzone, ekspansja będzie trwała bez końca. Dlatego potrzebne były różne elementy, które sprawiły, że ekspansja stała się celowa. Gdyby ekspansja przebiegała bez celu, wtedy nie służyłaby niczemu. Czy teraz zupełnie pomieszaliśmy wam w głowach?

IRENE: Nie, nie tylko nie pomieszaliście, ale jest to najwspanialsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałam!

Poniższy komunikat miał miejsce w 1975 roku z grupą trzech osób:

TOM: Ważne jest dla nas teraz, abyśmy modlili się razem, ponieważ jest to początek serii komunikatów, których wynik, jeśli wszystko pójdzie dobrze, będzie ocaleniem dla Ziemi oraz zrozumieniem i przebudzeniem dusz Ziemi. Ponieważ cała nasza dwunastka jest tu razem - pamiętajcie, że wielokrotnie rozmawialiśmy z wami jako dwunastka, a dziś nas jest Dziewięciu, a was troje, a więc wszystko jest możliwe.

Jeśli planeta ma być uratowana, i będzie uratowana, cały Wszechświat zostanie podniesiony do poziomu, którego dusze poszukują od początku istnienia. I pamiętajcie, że kiedy dusze Wszechświata są w stanie spokoju i radości, i pokoju, i skupiają tę miłość, przechodzi ona nawet na te dusze, które są negatywne i ciemne, i przynosi im życie i miłość. A czy potraficie wyobrazić sobie, że kiedy ukończycie to, po co przybyliście na tę planetę, cały Wszechświat zajaśnieje światłem, które będzie oślepiało, ponieważ będzie to światło czystej miłości. A wszystko stanie się jednym, a to jest wszystko, o co wszyscy walczymy.

ANDREW: Starałem się zdefiniować wasze istnienie i nasze, i związek między nami. I mam do was takie pytanie: czy Dziewiątka uznawana jest za ostateczne źródło wiedzy, mądrości i władzy, i tak dalej, we Wszechświecie?

TOM: Pytasz o nasz z wami związek, prawda? Jest to coś, co nazwałbyś nieskończoną inteligencją. Nie pochodzi ona od dwudziestu czterech. Pochodzi ona od dwunastu (nasza dziewiątka i troje ludzi w trójkącie).

ANDREW: W porządku. A jeśli jest to źródło, czyli 'nieporuszalny sprawca', jeśli tak można to ująć, wtedy wszystkie wasze myśli i czyny w jakiś sposób muszą zostać zrealizowane poprzez innych ludzi, lub grupy istnień...

TOM: Cywilizacje Wszechświata.

ANDREW: Dobrze. Czy to właśnie wy daliście początek inteligencji, myśli, lecz działania zawsze wykonują inni?

TOM: Cywilizacje.

ANDREW: Wspomniałeś kiedyś, że istnieją dwadzieścia cztery główne cywilizacje, poprzez które działacie?

TOM: Mówisz 'główne', a jest ich wiele. Lecz są dwadzieścia cztery głowy cywilizacji.

ANDREW: Rozumiem. Czy one też są częścią tych wielu cywilizacji, czy też głową wielkiej grupy cywilizacji?

TOM: Są głową cywilizacji.

ANDREW: I są tym, co Biblia nazywa 'Radą Dwudziestu Czterech' i 'Starszymi' i tak dalej?

TOM: To raczej jest Kongres.

JOHN: Jedno pytanie: wszystkie one pracują po tej samej stronie, pozytywnej stronie, czyli jako dwadzieścia cztery?

TOM: To, co pozytywne i to, co negatywne musi zostać pomieszane, aby powstała całość. Jest tak, jak wam wyjaśniliśmy: pozytywność bez żadnego celu nie wystarczy. To są cywilizacje zrównoważone. Czy teraz widzicie to jasno?

ANDREW: Teraz chyba tak.

TOM: Kiedy mówicie o stronie pozytywnej, pamiętajcie o tym, że jest to pozytywnie zrównoważona strona.

ANDREW: Czy mógłbyś nam podać jakiś przykład cywilizacji, która żyje pod tymi Dwudziestoma Czterema? Powiedzmy - Hoova. Gdzie ona mieści się w tych Dwudziestu Czterech?

TOM: Kiedy mówisz o Dwudziestu Czterech, mówisz o głowach cywilizacji. Jedną z nich znacie pod imieniem 'Jehowa'.

ANDREW: Jehowa? A więc on włada cywilizacją? Więc Jehowa Jest jednym z Dwudziestu Czterech.

TOM: Tak. Znany jest jako Hoova. Lecz pod nim jest wielu, jak w piramidzie.

ANDREW: Rozumiem, jest wiele cywilizacji, w porządku. Dobrze, a teraz wyjaśnijmy to: weźmy nasze istnienie jako zwykłych ludzi. Skąd pochodzą zwykli ludzie i dlaczego tu przybyli, i dokąd podążają? To jest dla nas jedna z największych zagadek.

TOM: Wszystkie istoty, wszystkie gatunki pochodzą od nas. Pytanie, które zadałeś, zadają wszystkie istoty i wszystkie gatunki: 'Kim jestem, skąd się wziąłem?' oraz 'Dokąd podążam?'. Czyż nie jest tak?

ANDREW: Oto jest pytanie, tak.

TOM: Wszystkie istoty i wszystkie gatunki są elementami nas. Nie ma sposobu, abyście to zrozumieli. Jak mamy to wyjaśnić?

ANDREW: Cóż, rozumiem, że są one częścią was, lecz przechodzą wiele cykli egzystencji zanim dotrą do Ziemi, nieprawdaż?

TOM: Pamiętajcie, że Ziemia nie jest tak rozwinięta. Szukamy jakiejś analogii dla was...

ANDREW: Czy moglibyście powiedzieć, na przy kład, że ci, którzy przybywają na Ziemię, wszyscy przybywają z innej cywilizacji czy planety, czy czegoś innego? Czy stanu egzystencji? To znaczy, czy istnieje jakaś sekwencja czy miejsce, poprzez które przechodzą zanim dotrą na Ziemię?

TOM: Nie na jakiejś konkretnej planecie. W zależności od potrzeb danej duszy. Niektóre dusze potrzebują więcej niż inne. Istnieją poziomy inteligencji i poziomy świadomości. Nie wszyscy są równi. Zapamiętajcie to: to nieprawda, że wszyscy są równi. Jest dusza. Ta dusza jest częścią nas. Jeśli mielibyście ogromne iskry elektryczne i połączylibyście dwie ze sobą, one spowodowałyby ogromne elektryczne spięcie, i byłyby iskry, które powstałyby z niego. Te iskry byłyby częściami nas - lecz każda z tych iskier albo by zginęła, albo zaczęła się rozwijać. Niektóre z nich mogą spowodować ogień, a niektóre mogą rosnąć powoli, lecz zależałoby to od ambicji samej iskry.

ANDREW: Tak. A kiedy taka iskra krąży wokół Ziemi i osiąga swój pełny wzrost, czy przechodzi i przez inne cywilizacje...?

TOM: Musi.

ANDREW: Nie wraca bezpośrednio do was?

TOM: Będzie krążyć miliony lat. Lecz nie będzie, jeśli zatrzyma się na Ziemi. Jeśli sobie przypomnicie, w poprzednim komunikacie wyjaśniliśmy wam, że Ziemia jest jedyną planetą we Wszechświecie, która ma taką rozmaitość roślin i zwierząt. Jest najpiękniejszą ze wszystkich planet, właśnie z powodu tej różnorodności. To, w pewnym sensie, przyciąga dusze, które potem pragną tu pozostać. W innych cywilizacjach, dusze czują i mają wszystkie podobne wam cechy, lecz Ziemia jest planetą bardziej fizyczną.

JOHN: Jest jedno ważne pytanie: jaki dusza ma cel? Istniejąc we wszystkich cywilizacjach?

TOM: Jeśli dusza staje się tym, co nazywacie doskonałością, wtedy jest... jeśli wyjaśnilibyśmy to wam, mogli wytłumaczyć, moglibyście stwierdzić, że jesteśmy kanibalami!

ANDREW: Chcemy prawdy, i myślę, że znacie nas wystarczająco dobrze, aby wiedzieć, że nie damy się uwieść tego rodzaju błędnej konkluzji Naprawdę chcemy wiedzieć jedno: jeśli mielibyśmy powiedzieć ludziom jaki jest sens życia, jaką musielibyśmy im dać odpowiedź?

TOM: Możecie powiedzieć to, co już wielokrotnie mówiono ludziom, lecz nie na tyle jasno, aby mogli to zrozumieć: że celem ich egzystencji i celem ich życia jest powrót tam, skąd przyszli.

ANDREW: Tak. A jak mogą to zrobić, będąc tu, na Ziemi ze wszystkimi swoimi problemami? Co jest słuszne, co powinni robić, aby powrócić do swoich źródeł?

TOM: Niech wszystko traktują tak, jakby sami chcieli być traktowani. Niech kroczą w godności i nie pozwolą nikomu obedrzeć się z tej godności, i niech obdarzają miłością wszystkich innych ludzi i tych, którzy ich ranią - bo to z kolei daje miłość nam. Nie prosimy, żeby nas całkowicie zrozumieli.

ANDREW: Tak. Chodzi więc o to, że Bóg karmi się tego rodzaju nektarem, jeśli tak można to ująć.

TOM: Tak.

ANDREW: Myślę, że ludziom by się to spodobało.

TOM: Nasze jest stworzenie, my je stworzyliśmy, lecz naprawdę to ono stworzyło nas.

ANDREW: Porozmawiajmy teraz o tym, ujmijmy to tak, czym wy się karmicie. Czy jest to zupełnie niematerialne, owa natura miłości - coś, co nie istnieje materialnie ani fizycznie? Ponieważ i tak nie jesteście istotami materialnymi, musicie odżywiać się czymś niematerialnym...?

TOM: Jest to energia. Nie jest to coś, co można chwycić w rękę. Jest to iskra, płomyk, który emanuje, rośnie i staje się jaśniejącym słońcem, a potem powraca do nas.

ANDREW: Tak. Myślę, że to piękne i satysfakcjonujące, prawda John?

JOHN: Tak, myślę, że to jest spirala skierowana ku górze, która osiąga coraz wyższe sfery, tak?

TOM: Tak. Jest zintegrowana.

ANDREW: A w jaki sposób inne ziemskie stworzenia zostały wpasowane do tego planu? Mam na myśli ptaki i ryby, i bydło, i tak dalej...

TOM: One mają w sobie więcej miłości ku nam niż ludzie. Lepiej nas rozumieją.

ANDREW: Dlaczego więc żyją w ten sposób, czy też wracają jak iskry, bezpośrednio, nie musząc przechodzić przez naszą, ludzką formę?

TOM: One nie są ludzką formą. Zostały tu osadzone i przyniesione na Ziemię, aby dać duszom tej planety - jak by tu rzec? - aby ludzie zapytywali się w swych umysłach: co je stworzyło? Jak to zaistniało? Aby pobudzić ich umysły. Czy to rozumiecie?

ANDREW: Chyba tak. Na przykład: dzisiaj obserwowaliśmy dwa jastrzębie, i były one niewiarygodne i piękne, dobierały się w parę, właśnie jest ten okres, a my zastanawialiśmy się nad ich życiem. Żyją w takiej wolności i, najwidoczniej, w miłości i godności...

TOM: To najczystsza miłość.

ANDREW: A my zastanawialiśmy się przez chwilę, czy ich dusze również rozjaśnieją? Gdyby osiągnęli perfekcję, czy powróciliby bezpośrednio do was?

TOM: Są naszą strawą.

ANDREW: A pszczoły na przykład, które zbierają miód, są w harmonii ze sobą wzajemnie i swoim otoczeniem, czy również są waszą strawą?

TOM: Nie zapominajcie, że wasza planeta jest jedyną w całym Wszechświecie, która posiada taką naturę.

4. CYWILIZACJE WSZECHŚWIATA

Zdawałoby się, że w połowie lat 90-tych szerszą akceptację zyska idea, że “nie jesteśmy sami". Wielu ludzi wydaje się gotowych przyjąć tę hipotezę, jednak kiedy stają oni twarzą w twarz z kręgami zbożowymi, niezwykłymi światłami na niebie czy relacjami z bliskich spotkań z istotami pozaziemskimi, w ich oczach pojawia się błysk rozbawienia. Można by to nazwać zjawiskiem 'zatrzaskiwania okiennic'; jakby konceptualne możliwości danej osoby zostały rozciągnięte do maksimum i mechanizmy bezpieczeństwa zarządziły: “Stop!". Rząd i organizacje zajmujące się obronnością publicznie ignorują sprawę, a tymczasem rozchodzą się szeroko plotki dotyczące kontaktów ich przedstawicieli z ET, różni domniemani byli pracownicy rządu publikują książki, w których insynuują jakoby zmuszano ich, aby zaprzestali swej działalności. Ten rozdział rozwija wiedzę o niektórych cywilizacjach Wspomnianych przez Toma. Należy przy tym pamiętać, że jego słowa nie zawsze należy odbierać w dosłownym ich znaczeniu. Wiadomo, że czynił aluzje do cywilizacji w znaczeniu świadomości. Czytaj ten rozdział, proszę, z otwartym umysłem. Tom wskazuje też, że każda cywilizacja ma, wewnątrz lub wokół siebie, jakiś duchowy plan lub ich szereg. Mówił też, że istnieje różnica między Bonami a tymi, którzy pochodzą z planet Duchowych...

TOM: Rada Dziewięciu poprosiła, abym ja, ich rzecznik, wyjaśnił wam nieco sprawę struktury i stosunków panujących we Wszechświecie.

Należymy do dziewiątki, która istnieje niezależnie i istnieje jako jedność we Wszechświecie, w miejscu, które moglibyście nazwać strefą zimna. Nie posiadamy fizycznej formy, jak wy czy Altea, czy Hoova (z kolei te cywilizacje nie posiadają takiej jak wy formy fizycznej, niemniej jednak posiadają ją). Jeśli zajdzie potrzeba, możemy się zamanifestować, lecz jesteśmy czystą energią.

Razem nadzorujemy, a ja, Tom, przekazuje wszystko, co chcemy przekazać planecie Ziemi od Rady Dziewięciu, której jestem członkiem.

W związku z nami pozostają Dwadzieścia Cztery fizyczne cywilizacje, żyjące w innym wymiarze. Każda z nich jest całkowicie kolektywną świadomością, która nadzoruje inne, a z tych cywilizacji pochodzą istoty fizyczne, które inkarnują się na waszej planecie, a czasami, kiedy to konieczne, ingerują w wydarzenia. Te fizyczne cywilizacje, owych Dwadzieścia Cztery, każda w swoim własnym wymiarze, są skończonymi i całkowitymi jednostkami kolektywnej świadomości, która świadomie i dobrowolnie jest świadomością kolektywną. Cywilizacje te wyewoluowały się do tego poziomu, aby przekazywać informacje o wielkim znaczeniu i pomagać innym fizycznym cywilizacjom w ich procesie ewolucji.

Jako przykład weźmy cywilizację Altei; ponieważ przebywamy w innym wymiarze egzystencji, jesteśmy zależni od Altei jeśli chodzi o komunikowanie się z wami. Strzegą nas, kiedy wy się komunikujecie z nami i dostarczają technologii potrzebnej dla naszego komunikowania się. Altea jest też głową tego, co wy znacie jako fizyczną cywilizację, która zamanifestowała się na Ziemi jako Atlantyda.

Są też inne cywilizacje - a pomiędzy wami żyją inkarnowane dusze z tych cywilizacji, które przybyły tu, aby pomóc Ziemi. Jedna z tych cywilizacji, Hoova, pierwotnie została osadzona na planecie Ziemi, jak również inne, lecz Hoova trzykrotnie powróciła na Ziemię. Hoova jest cywilizacją, z której wywodzą swe korzenie Hebrajczycy. Hoova jest cywilizacją, która wydała Nazarejczyka.

IRENE: Rozumiem, że Dziewiątka nie należy do istot fizycznych, lecz czy zrozumiałem właściwie, że ci z Hoovy i Altei, i innych cywilizacji są istotami fizycznymi?

TOM: Są cywilizacjami fizycznymi, lecz nie w taki sposób jak planeta Ziemia. Mają również fizyczne ograniczenia, lecz nie aż takie jak wy na Ziemi.

ANDREW: Czy mógłbyś to rozwinąć i wskazać w którym wymiarze Hoova, na przykład, istnieje?

TOM: Kiedy mówisz o wymiarach...?

ANDREW: Mam na myśli czwarty, piąty, szósty... na przykład my Żyjemy w świecie czterowymiarowym [ciężar, szerokość, głębokość, czas].

TOM: Rozumiemy inne, jak je nazwaliście, wymiary. Lecz naprawdę nie są to wymiary.

ANDREW: Cóż, jak wcześniej wyjaśnialiście nam, wymiary miały się składać z różnych szybkości.

TOM: Tak, prędkości.

ANDREW: Właśnie. A w relacji do prędkości światła, jaka jest 'prędkość Hoovy?

TOM: Niech pomyślę... Altea daje nam swoje obliczenia. Tak. Altea nie nazwała tego dokładnie wymiarem, lecz będzie to pięćdziesiąt sześć razy szybkość światła, jaką znacie na Ziemi.

GENE: Dziękuję. A co z resztą naszej galaktyki i Wszechświatem? Czy goście, których zdajemy się tu na Ziemi miewać, pochodzą stamtąd?

TOM: W waszej galaktyce są tacy, którzy nie istnieją w tym, co nazywacie wymiarami waszej Ziemi, lecz oni przybywają tu dla dobra Ziemi, przybywają z innych galaktyk. Altea na przykład, leży w odległości, którą moglibyście określić jako pięćdziesiąt milionów lat świetlnych stąd.

JOHN: Lecz z naszej ziemskiej perspektywy, te inne cywilizacje, jak Altea czy Hoova, w pewnym sensie mogą istnieć wokół nas, a my możemy ich nie zauważać...?

TOM: Są one w innej częstotliwości rzeczywistości. Z powodu prędkości.

JOHN: Ale czy w ogóle możemy rozmawiać o ich egzystencji, blisko czy daleko od nas, w naszych kategoriach?

TOM: Jeśli chcecie odpowiedzi w kategoriach fizycznej Ziemi i pytacie o odległość lub czasoprzestrzeń, to jest to ogromna odległość. Oni nie są z tej galaktyki.

JOHN: I my nie bylibyśmy w stanie dostrzec ich, nawet gdybyśmy byli w jednym z nimi miejscu, teraz i tutaj, prawda?

TOM: W wymiarze, w którym wy się znajdujecie, nie moglibyście dostrzec ich swoimi oczyma - jeśli tylko bylibyście w stanie przenieść się do tego obszaru. Ale oni mogą przyjść do waszego obszaru.

JOHN: Lecz oni określają się jako istoty fizyczne, nawet jeśli my tak byśmy ich nie określili.

TOM: W wymiarze, w którym oni się znajdują, mają podobne poczucie fizyczności, jakie wy macie w swoim wymiarze. Lecz oni nie są istotami fizycznymi w sensie, jaki wy znacie na Ziemi.

JOHN: A czy można powiedzieć, że na przykład pomiędzy wami a nami istnieje kilka wymiarów?

TOM: To byłoby mało precyzyjne przedstawienie sprawy. Jest ich wiele.

GENE: Czy w tej chwili odwiedzają nas jakieś cywilizacje czy rasy Z naszej galaktyki?

TOM: Tak. Są cywilizacje różnych wymiarów, różnych poziomów inteligencji i rozwoju, pracujące z Dwudziestoma Czterema. W waszej galaktyce są cywilizacje, które są w służbie tych, które próbują ocalić planetę Ziemię. Lecz one nie należą do najważniejszych (Dwudziestu Czterech).

GENE: Jeśli Alteanie, Hoovidzi i inni mieliby odwiedzić Ziemię, czy pojawiliby się tu w takim samym fizycznym ciele, w jakim żyją w swoim wymiarze?

TOM: Kiedy ci z Altei manifestują się na Ziemi, wyglądają podobnie jak ci, żyjący na planecie Ziemi. Mają wyższy poziom wibracji, lecz potrafią obniżyć go do poziomu prawidłowego dla Ziemi. Są inni, na przykład ci z cywilizacji Ashan, którzy nie wyglądają jak ludzie z Ziemi. Gdyby te cywilizacje wylądowały na Ziemi, ci którzy pojawiliby się na początku, byliby podobni do ludzi albo zamanifestowaliby się w sposób, jaki to robią ludzie - podobnie czynią to Hoovidzi. Cywilizacje, które przyszłyby po nich, przybyłyby we właściwej sobie formie. Chcemy zapewnić was, że ci, którzy żyją na planecie Ziemi, stwierdzą, że przybysze, których nie można nazwać pięknymi, mają w sobie esencję piękna. Wyglądają rozmaicie. Bardzo rozmaicie, tak.

Lata później, poniższy komunikat przyniósł nową perspektywę na fizyczność istot należących do Cywilizacji Wszechświata:

JOHN: Czy cywilizacje takie jak Altea czy inne należące do Dwudziestu Czterech, żyją na fizycznych planetach w naszym pojęciu słowa 'fizyczne' - wiemy, że ukształtowały się we własnych czasoprzestrzeniach, ale czy mają fizyczną planetę, którą moglibyśmy zlokalizować w naszym czasie i przestrzeni?

TOM: To znaczy, czy mają gęstość?

JOHN: Czy mają taką samą gęstość jak my?

TOM: Nie może być takiej samej gęstości jaką ma Ziemia.

JOHN: Właśnie. Więc w tym sensie nie bylibyśmy w stanie dostrzec ich z Ziemi.

TOM: Nie macie dość dużych teleskopów. Oni bynajmniej nie są blisko Ziemi.

JOHN: Ale jeśli nawet, nie moglibyśmy ich dojrzeć naszymi fizycznymi środkami - moglibyśmy ich wyśledzić jedynie środkami prawdopodobnie nie odkrytymi jeszcze na Ziemi, prawda?

TOM: Nieprawda. Jeśli mielibyście przyrząd zaprojektowany tak, aby mógł dosięgać najdalszych rubieży Wszechświata, wtedy moglibyście widzieć również różne poziomy gęstości. Jako cywilizacje, Dwadzieścia Cztery osiągnęły doskonałość, jedność całości, całkowite posłuszeństwo Stwórcy, dlatego rozumieją oni swój fizyczny świat i nie dają się zwodzić swojej fizyczności. Wiecie, że wasze miejsce zbudowane jest z setek miliardów molekuł, prawda? Nie widzicie tego, więc moglibyście pomyśleć, że tak nie jest, tak? Gdybyście mogli zobaczyć cywilizację Altei, stwierdzilibyście, że jest to fizyka w ruchu.

JOHN: Więc ma kształt, lecz taki, którego nie potrafilibyśmy zrozumieć, ponieważ w naszym świecie nie spotkaliśmy się z czymś takim?

TOM: Jest to kształt fizyczny. Rozwinął się do punktu, w którym fizyczność i duchowość znajdują się w harmonii i równowadze, i który wy musicie osiągnąć, abyście mogli dołączyć do Dwudziestu Czterech.

JOHN: Teraz, kiedy Dwadzieścia Cztery działają w naszym układzie słonecznym, zdaje mi się, powiedziałeś to kiedyś, że muszą korzystać z innych fizycznych planet, aby skontaktować się z nami, są więc w naszym układzie słonecznym fizyczne planety, którymi posługują się niektóre cywilizacje...?

TOM: Nie Dwadzieścia Cztery. Inne, Pod-cywilizacje. Dwadzieścia Cztery nie muszą tego robić.

GENE: Jest pytanie, którego nie mogę pominąć: dlaczego nie dajecie nam silnych i jednoznacznych sygnałów swojej obecności lub bliskości, ale posługujecie się sposobami pośrednimi, takimi jak channeling czy inne? Najpewniej macie ku temu swoje powody, ale odpowiedź na to pytanie ma dla mnie znaczenie.

TOM: Bardzo ważne jest, abyście zrozumieli, że rządy waszego ziemskiego świata nie chcą uwierzyć czy zawiadomić ludzi o naszym istnieniu. Gdyby cywilizacje zdecydowały się otwarcie wylądować na Ziemi, co tak naprawdę nastąpi w odpowiednim czasie, ludzie na Ziemi wpadliby w panikę, gdyż nie rozumieją, nie wiedzą, że nie chcemy ich skrzywdzić.

Pamiętajcie: istnieją też pewne cywilizacje, nie należące do Dwudziestu Czterech czy ich cywilizacji pomocniczych, które pragną przejąć kontrolę nad Ziemią, pragnę trzymać jej dusze w okowach. I te cywilizacje lądowały już na Ziemi i stwarzały problemy, którymi obciążały Ziemian. Ważne jest, aby nie zapanowała panika wśród mieszkańców Ziemi: ważne jest, abyście wiedzieli, że wiedza zostanie wam dana w sposób łagodny, że Dwadzieścia Cztery nie chce was skrzywdzić. To ogromnie ważne, bo jeśli zapanuje panika, ludzie mogą próbować zakończyć życie, a także życie swych rodzin i bliźnich, co nie służyłoby żadnemu celowi.

Rządy waszego świata nie chcą wierzyć, że istnieją inni, o wyższym poziomie inteligencji, a właściwie o inteligencji bardziej duchowej niż ich, ziemska. Pragniemy przekazać ludziom, że istnieją inni, którzy nie chcą ich skrzywdzić, ale są zainteresowani uratowaniem Ziemi. W istocie, jeśli żadne inne cywilizacje nie pomogą Ziemi, ona sama się zniszczy. Nie przybywamy, aby kontrolować, nie przybywamy aby was uwięzić, przybędziemy z miłością i cierpliwością, i zrozumieniem - ale ponieważ zaprzecza się naszemu istnieniu, jak Ziemianie mogą zaakceptować fakt, że cywilizacje Altei, Hoovy, Ashanu i reszty Dwudziestu Czterech pragną dobrego?

GENE: Mam jeszcze jedno pytanie, które będzie chyba interesować innych ludzi: na poprzednich taśmach z naszymi rozmowami wyjaśniałeś, że widzisz myśli nas wszystkich czy tych, którzy się z tobą komunikują. Czy dobrze przypuszczam?

TOM: Jeśli będziemy chcieli wam pomóc, tak. Ale chcemy, abyście zrozumieli, że my nie opanowujemy waszych umysłów, nie kontrolujemy woli, nie wtrącamy się do waszej wolności: nie interweniujemy. Nie służyłoby to niczemu. Altea, Hoova, Ashan i Aragon prosiły, abym przekazał wam, że posiadają takie umiejętności, lecz nie używają ich dla dobra Ziemi - i swego własnego. To byłoby wtargnięcie w duszę drugiej istoty.

GENE: Jestem pod wielkim wrażeniem tych rozmów, komunikatów i atmosfery miłości i pokoju, która otacza wszystkich tu zgromadzonych, lecz nie potrafię zrozumieć dlaczego, jeśli czasami jesteście w ludzkich umysłach, a wasi przedstawiciele odwiedzali Ziemię, a wy znacie ludzkie ścieżki... nie potrafię zrozumieć jak możecie mieć trudności z naszym językiem i rozumieniem najprostszego, potocznego angielskiego? Czy możesz mi to wytłumaczyć?

TOM: Wyjaśnimy to. Cywilizacje w istocie odwiedzały Ziemię, lecz czy rozumiecie, że kiedy komunikujecie się umysłem, słowa nie są naprawdę potrzebne? Z naszej pozycji trudno nam wyjaśnić to w waszym języku. Posiadamy pojęcia, które nie mogą być wyjaśnione w waszym języku, gdyż nie ma w nim odpowiednich słów. Gdybyście mogli czytać w naszych umysłach... gdybyśmy mogli komunikować się z waszymi umysłami na zasadach czystej telepatii, wtedy moglibyśmy przekazać wam to, co próbujemy przetransmitować. A także, w umyśle kanału, czyli osoby przekazującej, tak jak w waszych umysłach, istnieje tylko pewien zasób słownictwa, którym możemy się posługiwać.

GENE: Dziękuję. Wspomniałeś, że w pewnym czasie może się zdarzyć lądowanie innych cywilizacji na Ziemi na wielką skalę. Sądzę, że następne pytanie będzie dotyczyło zagadnienia, kto i gdzie, jak i dlaczego; większość osób zapytałoby najpierw 'jak?'. Innymi słowy, jaki środek transportu zostałby użyty w takim lądowaniu: czy mówimy o pojazdach fizycznych?

TOM: Tak. Są one tym, co nazwalibyście pojazdem fizycznym. Jeśli chcielibyście go dotknąć, jak to możecie robić z samochodami, bylibyście w stanie to zrobić.

GENE: Czy możesz powiedzieć mi cokolwiek o rozmiarach, kształcie itd.? Czy mieści się w nim wielu ludzi, czy...

TOM: Istnieją pojazdy różnych rozmiarów i różnych kształtów. Są takie, które mają kształt dna szklanki, lecz nie jest to naprawdę dno szklanki, tylko tak wygląda. Są też bardzo duże, które pozostaną w waszej atmosferze, a wyślą mniejsze pojazdy... na waszych oceanach macie transportowce, które wysyłają statki, które latają, nieprawdaż?

GENE: To prawda.

TOM: Nasze są podobne, lecz zamiast na waszych oceanach, pojawią się na waszym niebie.

GENE: Twierdzisz, że te mniejsze statki przybędą na Ziemię z większego krążownika?

TOM: Tak. Są też takie, które wyglądają jak to, co nazywacie spodkami. To te spiczaste, które mają kształt litery 'V'.

GENE: Czy te pojazdy przekroczą barierę czasu i inne wymiary, aby przybyć tu na Ziemię?

TOM: Inteligencje, które istnieją w tych cywilizacjach posiadają zdolność wkraczania w wasz wymiar - posiadają też odpowiednią technologie, tak.

GENE: Bardzo częstym ziemskim pytaniem jest, jak te pojazdy są zasilane? W jaki sposób?

TOM: Przypomina to zmianę kierunku wirowania.

GENE: Czy te pojazdy pozostaną na Ziemi po wylądowaniu i czy pozwolicie ludziom obejrzeć je?

TOM: Uzyskają pozwolenie obejrzenia ich wnętrza. Statek pozostanie tu przez jakiś czas. Nie przez długi czas - nie przez lata, na przykład.

GENE: Mamy wiele historii o latających talerzach, i dlatego ludzie będą chcieli wiedzieć czy pozwolicie im podróżować w którymś z tych pojazdów?

TOM: Będzie konieczne, aby przed podróżą w naszym pojeździe, on ich otoczył.

GENE: Czy to znaczy, że atmosfera w waszych pojazdach jest inna albo że nacisk ruchu może być niebezpieczny?

TOM: Nacisk ruchu. Poruszanie się w waszej ziemskiej atmosferze jest możliwe, ale zabranie ich poza nią wymagałoby jeszcze jednego pojazdu wewnątrz pojazdu. Ale jest to możliwe.

GENE: Ludzie i rządy będą niewątpliwie różnie mówić o lądowaniu, a z pewnością niektórzy będą postrzegać je jako zagrożenie. Czy macie sposób zabezpieczenia się przed atakiem?

TOM: Chcemy, żebyście wiedzieli, iż mówimy o cywilizacjach, nie o nas, Radzie Dziewięciu. Nie musimy manifestować się fizycznie. Jest sposób powstrzymania ludzi przed zniszczeniem przedstawicieli tych cywilizacji. Zostałoby to zrobione z miłością i delikatnością. Cywilizacje, które pozostają w naszej służbie nie będą próbowały niszczyć, ani krzywdzić w jakikolwiek sposób jakiejkolwiek fizycznej istoty na Ziemi. Mamy sposoby powstrzymywania ich przed próbami zniszczenia was. Lecz wolelibyśmy nie przybywać bez podania wam podstawowych informacji, gdyż inaczej ludzie zaczęliby wierzyć, że pragniemy przejąć nad nimi kontrolę. Ani nie pragniemy, ani potrzebujemy takiej kontroli, przybywamy jedynie dla waszego dobra. Jeśli jakiś Alteanin pojawiłby się w wejściu takiego pojazdu i zszedł na Ziemię, i gdyby byli tam ludzie, którzy próbowaliby tego Alteanina zniszczyć, on musiałby jedynie wyciągnąć prosto rękę, aby bez wysiłku wprowadzić spokój, a także wprowadzić ich w stan, w którym nie będą pragnęli walczyć i złożą swoją broń. Hoovidzi postąpiliby inaczej: gdyby znaleźli się w takiej samej sytuacji, wyszliby i podnieśli ramiona, ci ludzie, którzy mieliby z sobą broń, zastygliby w bezruchu na pewien czas. Są różne sposoby. Ale żaden z nich nie uczyni szkody istocie fizycznej. Czy to rozumiecie?

GENE: Tak, rozumiem, a z pewnością rozumiem dlaczego nie chcielibyście lądować pokazując jednocześnie swą moc - to wywalałoby wielki strach.

TOM: Tak.

GENE: Czy możesz opisać te cywilizacje, które wyglądają podobnie jak ludzie - coś o ich wymiarach, kolorze, cechach charakterystycznych itd.?

TOM: Alteanie są waszego wzrostu. Mają oczy błękitne, jak wasze czyste niebo. Są półprzeźroczyści; skórę mają bardzo jasną. Są wyprostowani. Kiedy mówimy półprzeźroczyści, chodzi o to, że ich wibracje są przezroczyste. Czy rozumiecie?

GENE: Nie, obawiam się, że niezupełnie.

TOM: Ludzie na Ziemi mają wiele różnych wymiarów, prawda? Alteanie mają jeden wymiar. Jaśnieją, co daje wrażenie przezroczystości. To ich wibracje. Wokół nich roztacza się srebrna poświata. Macie samochody, które wydają się przezroczyste... mówią, że używam niewłaściwego terminu: powinienem powiedzieć: opalizujące.

ANDREW: Czy mają jakieś włosy?

TOM: Nie.

GENE: Czy oprócz tego, że są bezwłosi i opalizujący, różnią się jeszcze jakoś od nas?

TOM: Wyglądają podobnie jak ludzie zamieszkujący fizyczną Ziemię. Czy rozumiecie, że fizyczne ludzkie nasienie pochodzi z Altei?

GENE: Rozumiem, że niektórzy z nas, tu na Ziemi, mają w sobie alteańską krew...

TOM: Tak.

GENE:...lub cechy genetyczne...

TOM: Tak.

GENE:...zmieszane z czysto ziemskimi cechami...?

TOM: Tak. Hoovidzi są mniejsi. Są mali, o ciemnej skórze, nie tak jasnej jak Alteanie. Mają włosy. Też ciemne, tak.

GENE: A czy inne ich cechy, nos, usta, oczy, ręce i tak dalej, są podobne do ziemskich?

TOM: Tak. Ashanie są inni.

JOHN: Czy ktokolwiek z nich ma w ogóle struny głosowe? Czy wydają dźwięki?

TOM: Nie Alteanie. Hoovidzi mają możliwości głosowe, ale nie takie jak wy, tu na Ziemi.

ANDREW: Jak długo żyje przeciętny Hoovida, na przykład?

TOM: Jeśli określilibyśmy to w waszym ziemskim czasie, to byłoby to około 500.000 do 1.500.000 waszych lat.

GENE: Chcesz powiedzieć, że żyją przynajmniej pól miliona lat?

TOM: To byłoby w stosunku do waszego czasu. Ich czas jest inny: wasz czas biegnie wolniej, bo macie inną gęstość.

GENE: Rozumiem. Wspomniałeś, że Hoovidzi mają struny gloso-we - czy będą potrafili posługiwać się językami ziemskimi, tak żebyśmy mogli się z nimi porozumieć?

TOM: Posiadają umiejętności dostosowywania się, Hoovidzi posiedli metodę mówienia i przekazywania tej mowy na drodze transmisji, Alteanie natomiast, mają to w pewnym urządzeniu, które sprawia, że to, co myślą wychodzi na zewnątrz jako dźwięk.

GENE: Jeśli już mówimy o humanoidach, czy są u nich kobiety i mężczyźni, jak u nas?

TOM: Alteanie są dwoma przeciwieństwami umieszczonymi w jedności. Nie ma wśród nich osobników, których wy nazwalibyście mężczyzną i kobietą. U Hoovidów są trzy przeciwieństwa.

GENE: Tak, wiem o możliwości istnienia trzech rodzajów, jeśli to właśnie chcesz powiedzieć, i rozumiem, że określasz Altean jako rasę jednopłciową, czy tak?

TOM: Tak. To prawda, tak.

*     *     *

Ciekawie będzie tu wspomnieć o zdarzeniu sprzed wielu lat. Phyllis czekała wtedy na klienta, z którym miała odbyć seans czytania o trzeciej w szkole w Orlando. Za dziesięć trzecia sekretarka powiedziała jej, że klient był kobietą o imieniu Mary - była ona 'stałą' klientką, która nigdy się nie spóźniała. W poczekalni siedział nie znany jej, ciemnowłosy mężczyzna, wzrostu około 165cm. Miał na sobie ciemny garnitur i wyglądał na Włocha lub Żyda, i wyjątkiem tego, że, według Phyllis, miał oczy w kształcie migdałów. Nieznajomy powiedział do niej: “Chcę się zobaczyć z panią o trzeciej". Phyllis wyjaśniła, że o tej godzinie ma już umówione spotkanie, na co on odparł: “Ona nie przyjdzie". Phyllis wróciła do biura, aby czekać na Mary, która wciąż się nie zjawiała, choć było już dziesięć po trzeciej. Phyllis zastanawiała się skąd nieznajomy mógł wiedzieć, że jej klientką była kobieta. Wróciła do poczekalni i zapytała go o to, a także o to skąd wiedział, że jej klientka nie przyjdzie. Odpowiedział jej, że samochód Mary utknął na autostradzie. Zaintrygowana, Phyllis zaprosiła go do biura i zapytała czego od niej chciał:

- Chcę, aby pani czytała dla mnie - odparł. Phyllis dotknęła jego ręki i w tej samej chwili wiedziała, że nie pochodził z Ziemi. Powiedziała mu o swoim wrażeniu.

- To prawda - powiedział. - Mimo to, proszę czytać.

- Nie po to pan przyszedł, prawda? - zapytała Phyllis. - Po co v więc?

- Od roku 1953 prosi pani o znaki - odparł. Phyllis pomyślała, że podda go próbie.

- Jeśli jest tak, jak pan twierdzi, to proszę sprowadzić kogoś ze swoich - oświadczyła. Zaledwie skończyła wymawiać te słowa, kiedy na jej oczach zamanifestowała się jakaś istota. Stworzenie miało około 160 cm, było dobrze zbudowane, miało blond włosy i błękitne oczy i ubrane było w błękitno-srebrny kombinezon. Nic nie powiedziało, lecz zakomunikowało telepatycznie, że ma na imię Altima, że on i inni przybywają, aby pomóc planecie i że w przyszłości Phyllis będzie mogła przywołać go, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Altima pozostał w biurze niecałe pięć minut, po czym zdematerializował się. Ciemnowłosy człowiek odszedł, a Phyllis obserwowała ze swego okna jak wsiada do białego cadillaca z numerami rejestracyjnymi z Miami i odjeżdża. Pewnego piątkowego popołudnia, jakieś dwa miesiące później, akurat kiedy Phyllis wychodziła z biura, nagle znów się pojawił, wetknął głowę w drzwi i zapytał:

- Cześć, Phyllis, co słychać? Chciałem tylko zapytać!

Historia ta może wydawać się absurdalna, lecz Phyllis żywo wszystko pamięta i przysięga, że właśnie tak wszystko się odbyło...

*     *     *

GENE: Czy moglibyście wytłumaczyć zwykłym ludziom i naszym naukowcom jak to się dzieje, że istoty z różnych wymiarów mają tak podobne, humanoidalne kształty?

TOM: To człowiek uczynił z tych cywilizacji swoich bogów... Ich powiedzenie, że Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo, odnosi się do cywilizacji o tym wyglądzie. Planeta Ziemia ma jednakże właściwą sobie zdolność rozwijania w swoim środowisku istot humanoidalnych. Alteanie, jak to już wcześniej wyjaśniliśmy, wyglądają bardzo podobnie do was. Posiadają też umiejętność manifestowania się w różny sposób, ale... zapytam Alteę jaką postać wybierze... Altea powiedział, że wybiorą swoją zwykłą postać, czyli tę, którą wy nazwalibyście humanoidalną. Hoovidzi też tak wyglądają. Ashanie nie, Zeneelanie też nie.

GENE: Czy Alteanie, Hoovidzi i inni tak samo jak my przeszli ewolucję? Czy ich również osadzono na ich planetach i czy rozwinęli się potem w jakiś' naturalny sposób? W swoim środowisku geograficznym i atmosferycznym i tak dalej?

TOM: Nie w kategoriach geografii i atmosfery. Lecz przeszli proces ewolucji. Lecz wydaje się, że mieli więcej szczęścia, gdyż nie wpadli w pułapkę - choć, jak wiecie, niektórzy przedstawiciele cywilizacji alteańskiej pochodzą z Atlantydy - pamiętajcie, że Ziemia jest planetą równowagi, uczenia się równoważenia tego, co ulotne z tym, co fizyczne. To właśnie stało się pułapką dla wielu dusz.

Kiedy mówicie o rozwoju planety Ziemi, pamiętajcie że wszystkie dusze, które istnieją we Wszechświecie miały, w różnym czasie, potrzebę zamanifestowania się na fizycznej Ziemi dla przekazania nauki. Dlatego ci, którzy żyją na Altei, przynajmniej jedno swoje życie spędzili na Ziemi. To bardzo skomplikowane i niełatwe do wytłumaczenia, jeśli nie ma ku temu odpowiednich słów do wyjaśnienia spraw Wszechświata. Przykro mi, oni mówią, że nie wyjaśniam tego prawidłowo... Dusze, które pragną czy czują potrzebę nauczenia się równowagi, przybywają, aby żyć na Ziemi, aby zrozumieć jak oczyścić to, co fizyczne, w stosunku do tego, co duchowe. Wielu Altean - ogromna większość - żyło na planecie Ziemi: dlatego właśnie tak bardzo pragną jej pomóc.

Dwadzieścia Cztery cywilizacje znajdują się w bezpośredniej służbie dla nas. Właściwie jest ich Dwanaście par. Te Dwadzieścia Cztery cywilizacje również są fizyczne. Obecnie cywilizacje te pracują nad własną równowagą i rozwiązaniem wszystkich pozostałości trudności. Ponieważ Dwadzieścia Cztery znajdują się W formie fizycznej, mają również pewne trudności związane ze Swą fizycznością - nie aż tyle co wy, na Ziemi, ale mimo to mają je. Jeśliby osiągnęli perfekcję, wtopiliby się w nas. Spośród tych Dwudziestu Czterech nie wszystkie pojawiały się na fizycznej Ziemi. Niektóre z nich mieszkały na Ziemi, lecz inne nie - na przykład te, które były tu, ale nie mieszały się do pracy innych cywilizacji. Każda z tych cywilizacji - zwłaszcza te, które związane są z Ziemią oraz te, które nie są z nią związane, a przysłały tylko przedstawiciela - musi osiągnąć równowagę.

GOŚĆ: Co to jest Ramtha? Dlaczego Ramtha z taką stanowczością mówi o wrześniu 1988?

TOM: Dlaczego powiedziano, że koniec przyjdzie w 1914, a potem znowu w latach 50-tych? Różne cywilizacje mają różne miary rozumienia. Wyjaśnię to:

Członkowie Rady Dziewięciu nie istnieją i nigdy nie istnieli w formie fizycznej. Są Dwadzieścia Cztery cywilizacje, które istnieją w formie fizycznej, są też cywilizacje, które moglibyśmy nazwać pomocniczymi, które są jeszcze bardziej fizyczne niż Dwadzieścia Cztery. Przykład: Altea jest jedną z Dwudziestu Czterech. Ta cywilizacja ma jedną myśl, jedno istnienie. Innymi słowy, jest to świadomość kolektywna na bardzo wysokim poziomie, składająca się z milionów dusz wzajemnie się wspierających, tworzących i żyjących z sobą. W swoim miejscu i swojej wiedzy wiedzą wszystko. Z kolei pod sobą mają inne cywilizacje, które wy nazwalibyście pracownikami lub pomocnikami... nie chcielibyśmy używać tu terminu 'pod-cywilizacja', lecz są i takie, które można tak nazwać.

Jeśli ludzie z Ziemi skomunikują się z pomocniczą czy pod-cywilizacją, która nie pojmuje całości dzieła reszty cywilizacji, wtedy najprawdopodobniej ich interpretacja przekazów będzie niewłaściwa. Przykład: w każdej korporacji istnieje przewodniczący rady, rada dyrektorów oraz departamenty. Departament zakupów nie rozumie pracy departamentu sprzedaży, a departament kierownictwa wie więcej niż oba pozostałe departamenty. A więc, jeśli komunikujecie się z jakimś departamentem na poziomie ich zrozumienia, oni mogą wam sensownie odpowiedzieć, lecz innych dziedzin już nie rozumieją. Mają poglądy, które mają sens jedynie w ich układzie odniesienia. Oznacza to, że: być może istnieje jakaś komunikująca istota, która pojmuje, że jeśli Ziemia dalej będzie podążać swoją obecną drogą, to doprowadzi się do zagłady. To, czego ta istota nie widzi to fakt, że ludzkość posiada zdolność, aby to zmienić. Planeta Ziemia jest wyjątkowa we Wszechświecie, gdyż istnieje na niej wolność woli.

GOŚĆ: Ezoterycy twierdzą, że cztery eteryczne pod-poziomy poziomu kosmicznego mogą być najwyższym możliwym czynnikiem oddziałującym, jeśli chodzi o ludzkość. Chciałbym wiedzieć czy to prawda.

TOM: Otrzymałeś tę informację od jednej z cywilizacji, rozumiesz?

GOŚĆ: Sądziłem, że to powszechny pogląd ezoteryków, i że pochodzi z channellingu z Alice Bailey, która...

TOM: Rozumiesz, że ta informacja nie pochodzi od nas, ale od jednej z cywilizacji. Rozumiesz, że Dwadzieścia Cztery są największe spośród wszystkich istnień sfery fizycznej, że istnieją obok nas? Ale rozumiesz też, że ta informacja pochodzi od cywilizacji fizycznej?

JOHN: Tak, czy możesz powiedzieć od której cywilizacji pochodzi ta informacja?

TOM: Poproszę o pozwolenie... jest to cywilizacja partnerująca cywilizacji Myrex, nazywana Mora-Triomne. Nie jest konieczne, abym wyjaśniał wam wszystko, co dotyczy Dwudziestu Czterech. Najlepiej będzie, jeśli porozmawiamy o Hoovie, Ashanie, Altei i Aragonie.

ANDREW: Czy w tej chwili możemy wyraźnie powiedzieć, że Hoovajest tą cywilizacją, o której mówi Biblia...?

TOM: Hoova to Jehowa. Tak.

ANDREW: A jeśli chodzi o Alteę...?

TOM: Pochodzi z czasów Atlantydy i wcześniejszych.

ANDREW: Aha. A Ashan, czy możesz podać nam historyczny kontekst roli, jaką odegrał Ashan?

TOM: Ashan to początek twórczości wielkich kompozytorów, Renesansu, wielkości sztuki na Ziemi. Wszystko zaczęło się jeszcze za czasów Egiptu, od jego prac w złocie i piękna architektury. Ashan jest po prostu cywilizacją ogromnego potencjału twórczego. Przyniósł Ziemi wielką muzykę, wielką sztukę i wielką literaturę. Tak.

Pamiętajcie: znajdą się tacy, którzy będą mieli ogromne trudności w zaakceptowaniu tego. Nie będzie żadnych trudności ze strony głów rządów czy ich służb bezpieczeństwa, gdyż będą oni publicznie udawali, że coś takiego w ogóle nie istnieje, natomiast po cichu będą wysyłali swoich ludzi, aby ci odkryli prawdę. Gdyż wiedzą, że kontakt jest potrzebny.

ANDREW: Jak myślisz, jaki jest podstawowy powód tego, że przybywacie, aby pomóc ludzkości, i jaki jest podstawowy problem człowieka, który trzeba rozwiązać?

TOM: Rada mówi, abym wyjaśnił to na dwojaki sposób: jeśli ludzkość będzie nadal postępować tak jak do tej pory, to gdzieś około waszego roku 2000 Ziemia nie będzie dalej w stanie egzystować w swym obecnym stanie. Dlatego cywilizacje próbują oczyścić i przy wrócić jej równowagę posługując się jej technologią, nie tylko dla uratowania ludzi, ale także ponieważ Ziemia pozostaje pod opieką cywilizacji, które ją skolonizowały, a tym samym po części są za nią odpowiedzialne. Potrzeba powrotu w tym czasie zaistniała, ponieważ człowiek czuje się zwierzchnikiem świata zwierząt i roślin próbuje obecnie przejąć kontrolę nad całą ludzkością, a my nie możemy na to pozwolić.

W czasie następnej transmisji Tom zawiadomił nas o obecności innych istot:

TOM: Dziś są z nami istoty, które obserwują to, co się dzieje. Są w naszej służbie lub uczą się dla nas. Przygotowujemy ich do pracy i służby koniecznej, aby ta planeta podniosła swój poziom wibracji, rozwinęła się, aby z kolei pomóc temu Wszechświatowi.

ANDREW: A więc witamy ich i mam nadzieję, że przyczynimy się do ich edukacji...

TOM: Pochodzą oni z innych cywilizacji niż wasza. JOHN: Czy możesz wyjaśnić co przez to rozumiesz tym razem?

TOM: Kiedy mówimy o cywilizacjach, mamy na myśli poziom świadomości. Trzeba podnieść jej poziom na Ziemi, co tym samym podniesie jej poziom we Wszechświecie, gdzie istnieje wiele różnych i cywilizacji, które muszą się nauczyć pracować w pokoju i harmonii. Tak jak wy na waszej planecie macie wiele milionów roślin i wiele milionów gatunków zwierząt, tak i we Wszechświecie istnieje ich wiele. Nasi dzisiejsi goście uczą się tego, a jednocześnie staramy się im pokazać sposób generowania miłości i pokoju, i harmonii. Obserwują wibrację miłości.

JOHN: Czy mógłbyś nam wyjaśnić co się stało, kiedy te Istoty przybyły?

TOM: Te istoty z kosmosu, z innych, różnych systemów, zaciekawiły się. Przede wszystkim zajmujemy się Ziemią, ponieważ ważne jest, aby podnieść jej poziom, gdyż obecnie w pewien sposób hamuje ewolucję Wszechświata. Ale, jak to wiecie z waszego doświadczenia, czasami ciekawość może być problemem. Czasami lepiej jest powiedzieć im trochę, i to właśnie w tej chwili robimy. To usuwa strach. To my pomagamy w rozwoju tych z innych cywilizacji i również z innych poziomów rozwoju.

JOHN: Czy w tej chwili jest z wami ktoś spośród tych ciekawskich?

TOM: Nie, tylko ich przywódcy.

ANDREW: Czy moglibyśmy razem z wami pokazać im ewolucję lub rozbudzenie miłości?

TOM: Oni obserwują ten proces, ponieważ kiedy przyniesiemy wam pokój i miłość, otoczymy was wstęgą, która będzie was łączyła z nami. Jest to wibracja podobna do wstęgi elektrycznej. Jest to jedyny sposób, w jaki mogę to opisać. Istnieją maleńkie atomy, które łączą was z nami. Nie są to molekuły, ale atomy. Powiedziano mi, abym to wyjaśnił.

ANDREW: To bardzo ciekawe, nie wiedzieliśmy o tym.

JOHN: Chciałbym wiedzieć, czy na pewnych poziomach może to być uczuciem.

TOM: Krzesło, na którym siedzisz jest namacalne. To, o czym mówimy nie jest namacalne, to wibracja. Jeśli mielibyśmy wyobrazić sobie jakąś emocję, to właśnie w ten sposób.

JOHN: Podczas tych sesji zawsze czujemy się dobrze i chyba to jest namacalne...

TOM: To wasze odczucie. Niełatwo to wyjaśnić, nie ma tego w waszym świecie. Lecz daje to wam uczucie miłości i pokoju. Te dwa słowa, miłość i pokój, oznaczają to samo w naszym świecie, tak jak i u was, lecz wibracja (czyli uczucie) doświadczane jest w sposób odmienny. Przynosi wam pokój, a czując pokój możecie kochać, a miłość jest niezbędna dla ewolucji wszystkich istot na tej planecie. Konieczne jest też, aby podnieść poziom świadomości i kolektywnej świadomości tego Wszechświata. Kiedy w duszy jesteście spokojni i wiecie w jakim kierunku musicie podążać, i jesteście stanowczy w swoich przekonaniach, to jest to pomocą dla istot obserwujących was. Istoty te obserwują wibrację waszego oddania. Generuje ono wibracje, a kiedy powrócą oni do siebie, będą mogli powiedzieć swoim współpracownikom, czy są szczerzy w swoich przekonaniach i poświęceniu, czy też jest to jedynie pragnienie czy ego.

IAN: Tak mniej więcej, jaki procent naszego społeczeństwa to ludzie otwarci na możliwość istnienia w kosmosie istot inteligentnych?

TOM: Liczba ta waha się - w waszym rozwiniętym świecie - między 68 a 71%.

JOHN: Teraz, kiedy zachodzą zmiany [1991], czy istnieje szansa na bezpośredni kontakt z innymi cywilizacjami?

TOM: Kiedy zajdzie ta zmiana, nie będzie już takiej potrzeby, prawda?

JOHN: To prawda.

TOM: Częścią tej transformacji będzie pozdrawianie siebie wzajemnie.

JOHN: Hm, brzmi nieźle.

TOM: Jednakże będzie jeszcze wiele innych.

ANDREW: Czy mógłbyś dać nam jakieś wyobrażenie o tym, skąd pochodzą Alteanie, w kategoriach odległości, rozmiarów ich planety, atmosfery, jakie konkretne problemy musieli przezwyciężyć wchodząc w naszą atmosferę; po prostu, żebyśmy mieli jakieś, blade choćby o nich pojęcie.

TOM: Jak wiecie, pochodzimy ze strefy zimna. Altea leży na obrzeżach strefy zimna. Nie ma tam słońca takiego, jak wy macie... Mówimy o wymiarze...

ANDREW: Tak, czy to mata czy duża planeta? Na przykład, mówiono mi, że Hoova jest 16 tysięcy razy większa niż Ziemia. Jak duża jest Altea w stosunku do Ziemi?

TOM: Jest pięćdziesiąt dwa razy większa od Ziemi. Tak.

ANDREW: Pytam dlatego, że zastanawialiśmy się nad tym, jak Hoovidzi i Alteanie zaadaptowaliby się w ziemskiej atmosferze, gdyby tu wylądowali, i wydaje mi się, że i jedni, i drudzy musieliby przejść znaczną transformację, aby wejść w naszą atmosferę. W tym samym komunikacie Phyllis powiedziała nam, że ma odczucie, iż któregoś dnia pewni ludzie mogliby zostać fizycznie przetransportowani na którąś z tych dwu planet, aby przekazać informację i tak dalej.

TOM: Transport nie odbędzie się na planetę, ale do pojazdu.

ANDREW: Aha, więc w pojeździe będziemy mieli do czynienia z naszą ziemską atmosferą?

TOM: Tak.

ANDREW: Rozumiem, więc nie musielibyśmy przechodzić jakichś poważnych transformacji, aby wejść w ich sferę?

TOM: Nie.

JOHN: Nie wiemy, czy cywilizacja może składać się na przykład jedynie z dziesięciu dusz, czy wielu milionów. Czy możesz nam to przybliżyć?

TOM: Jeśli chodzi o Alteę, to wasza Biblia mówi o liczbie 144.000. Na Hoovie liczba ta wynosi około pięciu milionów.

JOHN: A te cywilizacje, czy moglibyśmy je nazwać nieśmiertelnymi? To znaczy, czy trwają nieprzerwanie w kategoriach naszego ziemskiego czasu?

TOM: Gdybyście żyli milion lat ziemskiego czasu, sądzilibyście, że jesteście nieśmiertelni, prawda?

JOHN: [śmieje się] Tak.

TOM: A więc możemy powiedzieć, że są wieczne.

JOHN: [śmiech] Dobrze, w porządku, rozumiem.

TOM: Można powiedzieć, że Altea jest wieczna. Hoovida żyje około miliona waszych lat. Hoova jest cywilizacją, od której pochodzą Hebrajczycy. Pojawili się na Ziemi w czasach Sumeru (z którego pochodził Abraham) i w czasach, o których wasze księgi mówią, że 'synowie boży obcowali z córkami ludzkimi', a potem przyszli jeszcze raz. Ponieważ byli jedyną cywilizacją, która zachowała energię i zdecydowaną wolę przeżycia, postanowili odgrywać główną rolę w historii Ziemi - ich potomkowie tworzą na Ziemi mikrokosmos.

Ashan komunikuje się poprzez sztukę. Rozumiecie, że Ashanie nie zawsze są zdolni do zachowania dyscypliny? Powiemy wam jedynie, że na miliony Hoovidów jest tylko garstka Ashan. Żyją jak chcą. Są twórczy - jeśli spojrzycie na kulturę Chin, zobaczycie rezultaty ich wpływu. Ashan jest twórcą muzyki, jest twórcą piękna na Ziemi, jest cywilizacją, która stworzyła muzy. Skandynawowie pochodzą od Ashan, a także Fenicjanie.

JOHN: Jak rozumiem, świetnie radzili sobie z pracą w szkle.

TOM: Tak. Byli bohemą. Ashanie mają gibkie ciała, są subtelni niby tchnienie wiatru albo jak dźwięk kryształu, czy to rozumiecie?

JOHN: Tak, przedstawiłeś ich bardzo opisowo.

TOM: Są tymi, których nazwalibyście surrealistami Wszechświata. Hoova, Ashan i Altea przede wszystkim interesują się Ziemią.

JOHN: Tak. Hoova to sfera fizyczna?

TOM: Tak.

JOHN: A sfera astralna, twórcza, emocjonalna to Ashan?

TOM: Tak. A Altea to sfera mentalna. Altea, Hoova i Ashan stanowią mieszankę trzech pierwotnych zasad, które są połączeniem i powiązaniem Ziemi ze Wszechświatem.

Wszyscy związani z Aragonem (na przykład Jose Arigo, brazylijski uzdrowiciel) związani są z uzdrawianiem. Inaczej rzecz się ma z Ancore, Ancore działa pod Aragonem. Pracują razem nad doskonaleniem zdrowia rodzaju ludzkiego. Pracują razem, tak jak Spectra pracuje dla Hoovy. Zeneel reprezentuje zasadę podobną komputerowej, ale nie jest mu podobny... my nie wiemy jak to wyrazić... Zeneel pracuje na zasadzie oddziaływania wzajemnego, jako następstwo. Zeemed i Zenthorp są cywilizacjami, które pracują dla Zeneela. Dostarczają specjalnych struktur rozumienia i umiejętności przenoszenia energii Zeneel. Cywilizacja Zeneel jest jasna i radosna, i uporządkowana. Kiedy mówimy 'uporządkowana', mamy na myśli tworzenie porządku w energii barw. Zeneel jest alchemikiem cywilizacji.

Rozdział ten kończy się wymianą informacji pomiędzy Irenę i Tomem, dotyczących cywilizacji na tej planecie:

IRENE: Chcę zapytać o Chińczyków i buddyjskich Tybetańczy-Itfw. Jak daleko w historię sięga ten nieszczęśliwy związek? Co należy w nim zrozumieć i co w nim jest, czego nie wie o nim historia ludzkości?

TOM: Na początku Chińczycy byli jednym plemieniem, a Tybetańczycy bezpośrednimi potomkami innej cywilizacji, która była duszą Chińczyków. Znacie istotę zespalania świata materialnego Z duchowym? Chińczycy reprezentują stronę materialną...

IRENE: Symbolicznie.

TOM: Tak, a Tybetańczycy reprezentują stronę duchową.

IRENE: Ale gdzieś w historii Chin i Tybetu tybetańscy lamowie uczyli chińskich cesarzy - a jednak nawet przed tymi czasami istniał pewien brak równowagi, który i teraz wciąż istnieje...?

TOM: Wiecie, że duchowni tybetańscy są w bezpośrednim związku z tym, co jest nazywane w narodzie izraelskim 'synami bożymi obcującymi z córkami ludzi'.

IAN: Więc, w jakim punkcie ewolucji człowieka pojawili się Tybetańczycy i zaczęli mieszać się z innymi?

TOM: Byli nauczycielami. Tak jak Ioannici wyszli z morza, aby Uczyć mieszkańców Ur. Byli nauczycielami Chińczyków, rozumiecie?

IRENE: Więc Chińczycy nieświadomie czują, że powinni posiadać ową boskość, którą mają Tybetańczycy.

TOM: Właśnie, ale nie mają takich umiejętności.

IRENE: Wie c, wiedząc że ich nie posiadają, pragną usunąć Tybetańczyków z pola walki? W bardziej pokojowych czasach uczynili Z nich swoich nauczycieli, sądząc że, jeśli ich prześcigną, osiągną tym samym ową boskość.

TOM: Zdecydowanie tak. Jak w dawnych czasach Beduini jedli morświny, sądząc że dzięki temu przejmą ich wiedze.

IRENE: W porządku, a kiedy Chińczycy zobaczyli, że to nie nastąpiło, uciekli się do przemocy.

TOM: I niewoli, bo wtedy, jeśli potrafiliby uwięzić tę wiedzę duszy, wtedy mogliby ja posiąść, kontrolować, rozumiesz?

IAN: A więc, od której cywilizacji pochodzą Tybetańczycy?

TOM: Od jednej z Dwudziestu Czterech.

IAN: A której z Dwudziestu Czterech?

TOM: Zapytam, czy wolno mi przekazać wam jej nazwę... To istoty, które reprezentują we Wszechświecie zasadę pokory. Należą do cywilizacji, która, ogólnie rzecz biorąc, żyje zasadą wiedzy wewnętrznej - nie dla ekspansji, lecz dla służby... Obecnie są jedynymi, oprócz Hoovidów, którzy posiadają wrodzoną im wiedzę o celu, do którego zmierzają jako zbiorowość. Dlatego są spójni, i dlatego teraz, w czasie, kiedy Dwadzieścia Cztery odsłania się, wyrażają siebie, swą ludzką naturę. Zrozumieją, że mogą położyć kres eliminacji zagrożonych grup ludzkich.

JOHN: Czy możesz nam podać imię tej cywilizacji?

TOM:...

IRENE: Rozumiem twoją obawę. Wiem, że buddyści i lamowie Studiowali wiele, wiele lat, aby dojść do wiedzy, którą osiągnęli, ale sądzę, że to ważne.

TOM: Przywiedliście Radę Dziewięciu do kłótni!

IRENE: Rozumiem, że Rada może myśleć, iż przez to ludzie zechcą skrócić sobie drogę wzrastania duchowego.

TOM: To prawda. Wolimy teraz tego nie mówić. Przepraszamy.

5. ODWIEDZINY

Wielu ludzi używa słowa 'Obcy' na określenie gościa z kosmosu. 'Pozaziemski' to inne słowo, które z kolei bardziej odpowiada temu, kto go używa, a nie osobie określanej. Dla dobra pytań i odpowiedzi opuszczono słowo użyte przez pytającego, choć nawet Tom kwestionuje 'Obcego'. Gdybyśmy chcieli propagować ideęprzyjaźni między wszystkimi istotami zamieszkującymi Wszechświat, może musielibyśmy też przyjrzeć się naszemu słownikowi?

W dyskusji miedzy Andrew i Tomem sprzed wielu lat, Andrew zapytał Toma o UFO i o to, czy jest to istotnie ich zamanifestowanie się. Tom odparł: “Wiele z latających obiektów, które nazywacie UFO pochodzi od nas, lecz również z innych miejsc, a przybywają w formie fizycznej. Lecz wiele z nich nie posiada cechy zwanej fizycznością. Są jak wasz ekran, na którym wyświetlacie filmy".

Rozdział ten zaczyna się rozmową miedzy Tomem a dwoma gośćmi, przeprowadzoną w roku 1991.

TOM: Elarthin jest jedną z Dwudziestu Czterech cywilizacji odpowiedzialnych za zjednoczenie energiami Dwudziestu Czterech Ż energiami waszej Planety dla jej ewolucji ku świetności; czyli za dostarczenie rodzajowi ludzkiemu informacji w postaci komunikatów zapisanych w ziemi.

Inni na Ziemię przybyli z różnych cywilizacji Wszechświata - Hoovidzi przybyli i zostali tu wszczepieni trzykrotnie. Inni przybyli z innych cywilizacji. Są wreszcie tacy, którzy nie rozwinęli się do tego samego poziomu świadomości, co cywilizacje o świadomości kolektywnej. Rodzaj ludzki nie rozwinął się od zwierząt zamieszkujących Ziemię. Jedna grupa wyłoniła się samodzielnie - wszystkie inne były koloniami i zmieszały się, aby stworzyć gatunki.

GOŚĆ: Czy mamy jakieś szczególne połączenie z mieszkańcami konstelacji Lyra, którzy przenieśli się do Plejad?

TOM: Ci, którzy zostali posłani zasiedlić Ziemię, mieszkają również w innych układach waszej galaktyki. Plejady należą do waszej, ziemskiej galaktyki. Musicie wiedzieć, że pomiędzy nimi są i tacy, którzy odznaczają się wielkim negatywnym ładunkiem. Czy o tym wiecie?

JOHN: Chcesz powiedzieć, że istoty z Plejad też są naszymi kuzynami? Że ich też posiano, aby żyli tam, gdzie żyją, jak my?

TOM: To prawda. Tak.

GOŚĆ 2: Czy jeden z ziemskich rządów pracuje razem z grupą, z Reticulum, leżącą w odległości trzydziestu siedmiu lat świetlnych od Ziemi?

TOM: Ciągle w granicach tej galaktyki. Na Ziemi są agencje rządowe, które wiedzą o istnieniu innych gatunków zamieszkujących waszą galaktykę. Jest ich wiele. Elarthin nie pochodzi z waszej galaktyki, my też nie. O mieszkańcach tej galaktyki można powiedzieć, że pracują w korporacji. Gdybyście mieli mega-korporację z wieloma podwydziałami, wtedy w ramach tych podwydziałów istniałyby komórki zajmujące się produkcją czy sprzedają, czy służbą, które niekoniecznie musiałyby wiedzieć kto jest ich właścicielem. Jeśli poszlibyście do pojedynczej komórki, spotkalibyście jej szefa. Lecz ta osoba nie byłaby głównym dyrektorem całej korporacji. Taki jest porządek tej galaktyki. Nie ograniczajcie się i nie przywiązujcie jedynie do układu słonecznego swojej własnej galaktyki.

GOŚĆ: Czy mogę zapytać o to, czy fenomen, który nazywamy 'ziemnymi glifami', które zaistniały w Anglii, został stworzony przez kogoś spoza Ziemi?

TOM: Tak jest. Cokolwiek dzieje się w waszym układzie słonecznym, wyciska swoje piętno, i zamanifestuje się na Ziemi.

GOŚĆ: Czy mógłbyś powiedzieć cokolwiek o sposobie myślenia, który kryje się poza przekazami zaszyfrowanymi w ziemnych glifach? Jaki jest ich cel?

TOM: Nadzwyczaj ważne jest, aby rodzaj ludzki pojął realność innych typów egzystencji w waszym wszechświecie, innych systemów energii mających możliwość przybycia tu z ogromnych Odległości mierzonych w czasie, formie i materii; aby rodzaj ludzki pytał o ich początki, ekspansję umysłową i czas obecny.

Dwadzieścia Cztery przybyły na tę waszą planetę Ziemię. Inne cywilizacje często was odwiedzały, już od początków historii rodzaju ludzkiego. Wizyty te składano wam bardzo często. Proszę, przejrzyjcie swoje zapiski historyczne. Choć nie zrobiły one wrażenia na rodzaju ludzkim, gdyż te inne rzeczywistości zostały przeważnie wyeliminowane z oprogramowania ludzkości.

Ziemia dąży ku ważnemu punktowi w swej ewolucji i celowi swego istnienia (gdyż jest to, jak już wiecie, jedyna planeta posiadająca wolność wyboru), a te cywilizacje próbują przekazać ludzkości informacje dotyczące innych istnień, innych gatunków, aby rodzaj ludzki mógł je ujrzeć, zadawać pytania i zbadać je. Wyzwanie polega na przygotowaniu alternatywy. Oto kwestia, prawda? Obecnie wasza uwaga została skierowana ku tym polom energii, które istnieją.

GOŚĆ: Czy za glifami kryją się jakieś konkretne przesłania? Czy istnieje jakiś zamierzony program pomagania nam w tworzeniu obrazu tego, co przedstawiają glify?

TOM: Zastanów się nad tym, zbadaj i przemyśl szczegółowo. Wszystko, co zostało wysłane w kosmos z Ziemi, odbija się od niej z powrotem, aby mieszkańcy Ziemi mogli zrozumieć, że kiedy doprowadzą do sytuacji, która mogłaby okazać się katastrofalna, wtedy może dotrzeć do ludzi, że jedna jedyna jednostka może wywrzeć wpływ na wszystkich.

JOHN: Ile organizacji naukowych i rządowych nawiązało już kontakt czy doszło do takich wniosków?

TOM: Czy wy nie jesteście ich zwiastunami?

JOHN: Zastanawiamy się czy doszli do wniosku samodzielnie, czy celem tego projektu jest rozpoczęcie przepływu informacji?

TOM: Tak. Jednakże bądźcie świadomi tego, że tworzy je wiele grup, aby spaczyć prawdziwy cel. Nie jest możliwe mówienie o nich teraz, gdyż rodzaj ludzki nie potrafiłby tego objąć rozumem, i do niewiary doszedłby jeszcze brak zaufania. Pewne glify pochodzą od cywilizacji, które wam życzą jak najlepiej, lecz są i takie, które pragną namieszać i dorzucić swoje trzy grosze. Nadszedł czas, aby stworzyć umysł, który by wstrząsnął rodzajem ludzkim, który by pytał, jak wy pytacie teraz.

GOŚĆ 2: Czy mógłbyś dać jakieś wskazówki badaczom glifów, aby potrafili odróżnić które z nich są prawdziwe, warte zachodu, O które pochodzą od tych, którzy pragną wnieść zamieszanie?

TOM: Te niewłaściwe mają przerwy... To pewien rodzaj szkody.

GOŚĆ: Szkody wyrządzonej zbożom na polu?

TOM: Tak.

GOŚĆ 2: A więc kręgi zbożowe, których łodygi są równo pochylone, te, które nie zostały zniszczone, a po prostu pochylone, są tymi, które...

TOM: Są skręcone. Jest wiele cywilizacji, nie wszystkie... są to pod-cywilizacje. Nie jest ważne co kto zrobił. Ważne jest obserwowanie innych rzeczywistości. Niech ludziom spadnie łuska z oczu... Będzie ich więcej, będzie ich mniej. Na niektórych obszarach będzie ich więcej, a tam, gdzie było ich więcej, będzie ich mniej, tak. Nie tylko rodzaj ludzki próbuje wnosić zamieszanie.

GOŚĆ 2: W zeszłym roku [1991] w pewnych kręgach pewni badacze odkryli promieniowanie pewnego konkretnego rodzaju, który nie istnieje na Ziemi.

TOM: Czyż nie ma sensu to, że pojazdy, które zdolne są przekraczać czasoprzestrzeń różnych wymiarów, promieniują w inny sposób?

GOŚĆ 2: Tak.

TOM: Zastanawiamy się dlaczego rodzaj ludzki jest tak niepojętny {śmiech].

GOŚĆ 2: No cóż, wolno się rozbudzamy. I z pewnością glify przyczyniają się do rozbudzenia tych, którzy je badają.

TOM: Pomyślcie też o tym: zatrucie atmosfery powoduje, że tworzą się pola energii, która niszczy roślinność na Ziemi. Rozumiecie, że atmosfera, która otacza Ziemie jest środkiem ochrony? Rozumiecie, że pozycja innych planet wpływa na was? A kiedy w atmosferze robi się dziura wielkości mysiej norki, tam przedostają się pola energii innych planet, które mogą wywrzeć wpływ na wegetacje. Tak.

GOŚĆ 2: Kiedy mówisz opozycji innych planet, czy masz na myśli planety naszego układu słonecznego czy też jeszcze inne?

TOM: W waszym układzie. Nie chcemy teraz wdawać się w szczegóły, nasza istota [Phyllis] jest osłabiona. Dlatego prosimy, abyście zadawali tylko istotne pytania. Tak.

Dalsza część transmisji, która się tu kończy, miała miejsce w roku 1992. Poniżej przytaczam inną rozmowę z wczesnych lat 90-tych, kładącą szczególny nacisk na technologie:

BRIAN: Chciałem zadać kilka pytań o ostatnią [lata 1990-91] serię oświadczeń Stanów Zjednoczonych dotyczących obecności pozaziemskich pojazdów na obszarze Nevady. Czy mógłbyś jakoś skomentować autentyczność tych oświadczeń?

TOM: Wielu już wie, że fizyczna obecność pomniejszych cywilizacji na Ziemi jest faktem. Jako że posiadają oni technologie i informacje, nie czyńcie błędu i nie wierzcie cały czas w wyższe intencje tych, którzy odwiedzają waszą planetę. Częściowo te intencje to istotnie przygotowania do korzystania, jeśli będzie to konieczne, z ziemskich gatunków w ich własnym środowisku, na ich własnych planetach. Nie wszyscy przybywają tu dla dobra Ziemi, choć są tacy, którzy pracują właśnie dla tego celu. Oni istnieją fizycznie.

BRIAN: Chcesz powiedzieć, że istnieje więcej niż jedna grupa przeprowadzająca eksperymenty na poligonie w Nevadzie?

TOM: Obecnie istnieje wszystkiego dwanaście różnych grup - cywilizacji fizycznych - które przybyły na Ziemię, aby badać otoczenie. Nie wszystkie mają dobre intencje. Rada mówi, że muszę wam topowiedzieć jasno. Nie wszystkie przeprowadzają eksperymenty.

BRIAN: Wydawałoby się, że jakaś część technologii używanej w pojazdach, którymi tu przybyli zostanie w bardzo krótkim czasie odkryta przez ludzi, tu na Ziemi. Czy będą jakieś próby mające na celu powstrzymanie tych odkryć i ich spożytkowanie?

TOM: To znaczy, przez inne cywilizacje, czy przez anty-ludzi na Ziemi?

BRIAN: Mówię o odkryciach dokonywanych przez fizyków tu, na Ziemi. Zastanawiam się, czy obcy będą chcieli w jakikolwiek sposób zapobiec ich wysiłkom?

TOM: Nie jest to celem tych, których nazywasz 'obcymi'. Dlaczego mają być obcy?

JOHN: No cóż, to po prostu słowo, którego używamy na określenie czegokolwiek, co nie pochodzi z Ziemi.

TOM: Tak.

JOHN: Mówisz, że to nie jest ich celem, czy mógłbyś powiedzieć cokonkretnie jest ich celem?

TOM: Jest wiele celów. Ci, którzy dobrze wam życzą, pracują nad zapobieżeniem całkowitemu zniszczeniu Ziemi, i nadzorują ją i, jeśli będzie to konieczne, zapobiegną jej zniszczeniu. Bo, gdyby została zniszczona, tyle czasu zabrałoby rozpoczęcie wszystkiego od nowa, że w ogóle nie jest to możliwe. W położeniu Ziemi chodzi też o to, że jej zniszczenie wytworzyłoby energię, która mogłaby mieć wpływ na inne systemy Wszechświata. Są też tacy, którzy chcieliby tu przybyć, ponieważ zaczęli niszczyć swoją własną, rodzinną planetę fizyczną, a teraz szukają miejsca, gdzie mogliby się przenieść. Dlatego eksperymentują na rodzaju ludzkim i zwierzęcym, aby dowiedzieć się, jakie są ku temu możliwości.

BRIAN: Co się stanie z człowiekiem, który nam o tym powiedział, czy zostanie w jakikolwiek sposób ukarany?

TOM: Jak wiecie, na waszej Ziemi, w Stanach Zjednoczonych, wytworzyła się między ludźmi dziwna sytuacja - ludzie nie mówią o faktach. Dlatego zrobi się wszystko, aby ukazać go w fałszywym świetle. Jeśli nadejdzie czas na waszej Ziemi, kiedy ludzie zaczną funkcjonować jak zjednoczona siła przeciw tym filozoficznym wierzeniom, które są nieprawdziwe - dotyczącym na przykład zniszczenia ludzi mówiących prawdę - wtedy ludzie sami się włączą, a jeśli będzie ich wystarczająco dużo, nie będzie można ukarać ich wszystkich.

JOHN: Jeśli wystarczająco dużo ludzi dowie się o tym, to chyba będzie to w jakiś sposób ochroną dla niego.

TOM: W proteście. Tak.

JOHN: A ci Amerykanie, którzy są tam, gdzie on pracował, jakie mają motywy, dla których pracują z tymi obcymi - jak ich nazywamy?

TOM: Mówisz o przywódcach, nie o innych?

JOHN: Mówię o ludziach w Nevadzie, naukowcach oraz tamtejszych przywódcach: czy możliwe jest, że ich cele są natury militarnej?

TOM: Są tacy, których interesuje dobro ludzkości, są też tacy, których najbardziej interesują inni 'obcy' zbliżający się ku Ziemi, dlatego poszukują informacji technologicznych - aby zapobiec ich nadejściu.

BRIAN: Rozumiem. Czy wysiłki zrozumienia technologii obcych zakończą się sukcesem?

TOM: Są zaledwie o krok od zrozumienia.

BRIAN: Czy technologia używana w pojazdach obcych jest taka sama, jak technologia ładunków zagęszczonych, na której ja się znam?

TOM: Mieści się w tej dziedzinie. Są to dwie przeciwności, nakładające się dokładnie na siebie, a każda jest ładunkiem dla drugiej. “Jak na górze, tak i w dole", niby w godle Hoovy, którym jest sześcioramienna gwiazda, czy rozumiesz?

JOHN: Tak, Gwiazda Dawida składa się z dwóch trójkątów.

TOM: Zamiast odrzucona przez ładunek magnetyczny, jest przez niego przyciągana.

BRIAN: Cóż, pojazdy obcych działają na zasadzie kontrolowania grawitacji, jak się zdaje.

TOM: Co ma związek z rozładowywaniem magnesów. Z tworzeniem pola magnetycznego. Zwalniając magnes, rozładowujesz ładunek. Kiedy operujesz magnesem, przyciągasz wszystko do siebie. Kiedy wiesz jak rozładować, wtedy napęd zostaje odwrócony. Operowanie i zwalnianie pól grawitacyjnych związane jest z polami magnetycznymi.

BRIAN: Wszystkie te opisy nie mówią niczego o polach magnetycznych, mówią jedynie o polach grawitacyjnych, które są inne, i podobno potrzebny jest specjalny element, element 115. Czy wiesz co oznacza 115?

TOM: Element ten zatrzymuje przyciąganie magnetyczne.

JOHN: Chcesz powiedzieć, że słowo 'magnetyczne' oznacza tu to samo co 'grawitacyjne'?

TOM: Jeśli macie przyciąganie, pole energetyczne, które utrzymuje na miejscu waszą planetę, jest to pole magnetyczne.

JOHN: W porządku. Posługiwaliśmy się różnymi terminami.

BRIAN: Jednym z efektów, które się zdarzyły, kiedy płonącą świecę włożono w pole była...

TOM: Próżnia.

JOHN: Czasowa próżnia.

TOM: Czy rozumiecie, że w takiej sytuacji możliwe jest szybkie poruszanie się? Ponieważ nie ma tarcia.

BRIAN: Więc nie ma oddziaływania przyczyna - skutek?

TOM: Jest wolność.

BRIAN: Jak myślisz, kiedy otrzymamy więcej informacji o tych pojazdach i...

TOM: Czy mówisz o udostępnianiu informacji? Nie udostępnia ich.

JOHN: Czy obcy prosili i ich, aby ich nie ujawniali?

TOM: To prawda, pracują razem z nimi. JOHN: Tak więc jest to pełna kooperacja.

TOM: W pewnym sensie, a w pewnym nie.

JOHN: Więc obie strony nie do końca się angażują. Chcesz powiedzieć, że obcy również ukrywają różne motywy, o których wspomniałeś, przed ludźmi z Nevady?

TOM: Są tacy, którzy pracują w połączeniu z pomniejszymi cywilizacjami, a te pomniejsze cywilizacje zaczęły ich kontrolować. Są inne cywilizacje, które z nimi nie współpracują, i w rezultacie zostają wyeliminowane do fizyczności. Czy to rozumiecie?

JOHN: Tak.

TOM: Ze strachu rząd Stanów Zjednoczonych i inne rządy współpracują ze sobą.

JOHN: A oto następne pytanie: czy są jeszcze jakieś inne grupy obcych, które współpracują z jakimkolwiek innym rządem w podobny sposób? W innych częściach świata?

TOM: Było wiele odwiedzin, fizycznych manifestacji i przypadków w USA, czyni się też próby w Rosji w porozumieniu z USA.

JOHN: Czy ten projekt jest kontynuowany obecnie w Rosji, lub czy jest to coś, co należy do przeszłości?

TOM: Istnieje wymiana informacji z USA.

BRIAN: Czy obcy biorą udział w eksperymentach w Nevadzie - czy mają cokolwiek do czynienia z eksperymentami genetycznymi przeprowadzanymi na ludziach?

TOM: Są to ci, którzy pragną wiedzieć czy mogliby egzystować na Ziemi. Biorą próbki tkanek i hodują je.

BRIAN: Więc ta sama grupa, która ma pojazdy, jest jednocześnie odpowiedzialna za badania genetyczne?

TOM: Jeśli chcesz używać tej terminologii, to tak. Powiedzielibyśmy wam, bądźcie bardzo ostrożni.

BRIAN: To miało być moje następne pytanie. Czy może być niebezpieczne dalsze usiłowanie zdobycia większej ilości informacji na ten temat?

TOM: Ważne jest, aby się zasymilować, być obserwatorem, ale bardzo ostrożnym. I działać bardzo ostrożnie, kiedy ma się do czynienia z informacjami od innych. I strzec się przed czymkolwiek co pochodzi z Reticulum w waszej Mlecznej Drodze. Strzeżcie się tych, którzy mówią, że są stamtąd.

JOHN: Na jakim poziomie w Stanach Zjednoczonych kontroluje się ten projekt?

TOM: Na najwyższym.

JOHN: A więc prezydent, tak?

TOM: To nie on jest tym, kto kontroluje, ale głowa stanu była zamieszana w to w przeszłości, tym razem jest to sprawa wyjątkowa. [Rozmowa ta miała miejsce w 1990 roku.]

JOHN: A więc to CIA kontroluje projekt?

TOM: Ten termin nie jest poprawny. Nie chodzi tu o formę. Chodzi o stworzenie elementu, który będzie ponad to. Ważne Jest, abyście zaczęli rozumieć implikacje.

W przeszłości ludzkość nie rozumiała informacji, które jej przekazywaliśmy o cywilizacjach i Radzie Dziewięciu. Teraz ważne jest rozumieć i wiedzieć, że to co zaczęło się w przeszłości, istnieje i dzieje się i teraz, oraz że nadszedł dla ludzkości czas zdania sobie sprawy, jak ważne są te informacje, ze nastąpi czas przekazywania informacji bezpośrednio, bez ingerencji ludzkich rządów.

STEVE: Chciałbym pomówić o nacisku, jaki kładziesz na połowę lat 70-tych: wtedy wiele się mówiło o pojawieniu się istot, które miały interweniować w krytyczną sytuację świata, a nie pojawiły się. Może mógłbyś krótko wyjaśnić dlaczego tyle się o tym wtedy mówiło i czy jest to ciągle jakieś rozwiązanie?

TOM: Miały wtedy miejsce odwiedziny, nie wszystkie były dobroczynne dla Ziemi, były też kontakty z wieloma ludźmi dzierżącymi władzę w różnych krajach na waszej Ziemi. Wiele krajów zawarło też porozumienie polegające na tym, aby nie pozwolić, żeby te informacje dostały się do wiadomości publicznej, oraz by wyeliminować część uzbrojenia każdego z nich ze Strachu przed innymi cywilizacjami badającymi Ziemię. Ci, którzy nie zawsze działają dla dobra Ziemi również zawarli porozumienie z niektórymi państwami Ziemi z obawy przed akcjami odwetowymi.

JOHN I STEVE: Odwetowymi?

TOM: Odwetowymi: Dwadzieścia Cztery i cywilizacje z nimi współdziałające przybyłyby, jeśli Ziemia zostałaby zagrożona zniszczeniem ze strony tych pomniejszych cywilizacji. Pragną one utrzymać Ziemię w jej obecnym stadium rozwoju, gdyż one również widzą w niej możliwości ucieczki dla siebie. Dwadzieścia Cztery nie pozwolą też na całkowite przejęcie, lecz ludzkość musi wiedzieć o istnieniu Dwudziestu Czterech i cywilizacjach, które z nimi współpracują, a także o innych. Tylko wtedy ludzie będą mogli prawidłowo ocenić istoty pozaziemskie. Inne, pomniejsze cywilizacje również czekają stosownej chwili, obrały taktykę 'poczekajmy i zobaczmy'. Pytaliście o lądowania w waszym roku 1976, o których wspomnieliśmy: nie stało się to za sprawą Dwudziestu Czterech, gdyż nie chcemy brać na siebie odpowiedzialności za fizyczne działania, które jeszcze bardziej zanieczyściłyby Ziemię: ludzkość już i tak dość ją zanieczyściła. Czy to jasne?

STEVE: Większość, ale wciąż nie bardzo rozumiem, w jaki sposób interwencje mogłyby spowodować zanieczyszczenie...

TOM: Te pomniejsze cywilizacje, obserwujące Ziemię, które nawiązały kontakty z rządami, i które w części są obecne w istotach na Ziemi i również przebywają w tej rzeczywistości, pozostawały w zagorzałym konflikcie z Dwudziestoma Czterema i tymi, którzy z nimi pracują: dlatego jest to czynnik destrukcyjny dla ziemskiej atmosfery. Ludzkość w swoim wielkim strachu nie chciała przyjąć do wiadomości czy zrozumieć, że są też tacy, którzy życzą jej dobrze.

JOHN: Ponieważ widzieli tylko dwie grupy...

TOM: Zniszczenie.

JOHN:...niszczące siebie wzajemnie.

TOM: To prawda, a potem wytworzyłoby to koszmarne, niszczycielskie zanieczyszczenie Ziemi. Teraz musimy znaleźć inny sposób usunięcia tych innych.

STEVE: Wydaje się, że tak naprawdę to wiele było tych lądowań...

TOM: To prawda, wie o tym Rosja, rząd Stanów Zjednoczonych i inne kraje współpracujące z tymi dwoma. Pomogło to też w położeniu kresu braku porozumienia miedzy nimi, gdyż teraz wiedzą, że muszą zacząć być ze sobą. Mówimy o tych, które nazywacie 'potęgami'.

JOHN: Dwóch supermocarstwach [był to rok 1990].

TOM: Wiedzieli, że pozostanie w separacji nie zapewni im przetrwania.

STEVE: Dlatego że sądzili, iż ich odkrycia są niebezpieczne dla Ziemi?

TOM: Tak.

STEVE: Cywilizacje obcych uważali za wrogie.

TOM: Te, które się wtrącały, tak.

JOHN: Więc chcesz powiedzieć, że cywilizacje, które przybyły na Ziemię, nie przybyły tu, aby być... aby działać powodowane dobrą wolą. Wywarły jakiś nacisk i spowodowały konflikt, na przy-Mad w Stanach Zjednoczonych?

TOM: Nie to mieliśmy na myśli. Niektóre z tych incydentów były Przypadkowe, niektóre były zamierzone, lecz dając próbowali wkraść się w łaski, a 'potęgi' zadecydowały, że muszą się zjednoczyć, gdyż nie są pewne motywów tych cywilizacji. Ich motywy nie są czyste, mają też na swoim koncie porwania.

JOHN: Zabrali, porwali ludzi.

TOM: To prawda. 'Potęgi' ziemskie zdecydowały się zjednoczyć, aby stanowić zwarty front.

JOHN: Tak, więc w zasadzie chodzi ci o to, że Dwadzieścia Cztery zdecydowały trzymać się na uboczu i nie mieszać się do spraw ani ludzkich, ani innych.

TOM: Właśnie.

JOHN: Dobrze, w porządku. Więc co dalej?

TOM: Jeśli będą w stanie wpłynąć na Półksiężyc [kraje islamskie] - dlatego USA próbuje zmienić sytuację - jeśli będą w stanie uaktywnić Półksiężyc albo spowodować jego zaniepokojenie, wtedy będą mogli stworzyć na Ziemi sytuację podziału. A pomniejsze cywilizacje zajmą wtedy pozycję, która może stać się przyczyną jeszcze większego zniszczenia.

My z Rady Dziewięciu, musicie to zrozumieć, musimy funkcjonować w sposób, który nie rodziłby strachu przed zniszczeniem. Ważne jest, aby ludzkość wiedziała, że są i inni, którzy dobrze im życzą i pragną jedynie pomóc udoskonalić Ziemię. Nie pozwolimy na zniszczenie Ziemi, lecz ludzkość musi zacząć pomagać sobie samej i podejmować decyzje mające na celu zapewnienia przetrwania Ziemi.

STEVE: Przynosisz nam i dobre, i złe wieści, ponieważ w roku 1988 sądziliśmy, że 'zbliżenie' wielkich potęg oznacza rozwój i podwyższenie świadomości, i być może nadejście czasów racjonalnego podejścia do spraw międzynarodowych...

TOM: Wtedy zbliżenie to nastąpiło dzięki groźbie użycia siły: choć niema znaczenie czy był to przymus czy dobra wola, bo w jedności stali się partnerami przeciw innemu zagrożeniu, zagrożeniu całkowitej destrukcji, i w jedności postrzegają się jako istoty ludzkie - a to może tylko przynieść korzyść Ziemi.

MIKI: Czy mógłbyś opowiedzieć nam o okolicznościach, w których wstąpi główne lądowanie Dwudziestu Czterech cywilizacji na Ziemi?

TOM: Jeśli jakieś poważna groźba dla Ziemi spowodowałaby konieczność lądowania, wtedy cywilizacje zgromadziłyby się nad głównymi miastami, aby zmusić ludzi dzierżących władzę do powstrzymania niszczenia. Niektórzy przebywają w atmosferze Ziemi, niektórzy w takiej odległości od niej, że gdyby zaistniała konieczność, szybko by się tu pojawili. Altea kazała wam powiedzieć, że plany lądowania obecnie wstrzymano, gdyż spowodowałoby ono teraz ogromny chaos - ponieważ nie dość wielu ludzi jest przekonanych o istnieniu innych cywilizacji, a także dlatego że nie chcemy spowodować ataku ludzkich sił zbrojnych na przedstawicieli odwiedzających was cywilizacji. Jednakże zapewniamy was, że jeśli Ziemia znajdzie się na krawędzi całkowitego zniszczenia, wtedy cywilizacje przybędą i zapobiegną mu.

MIKI: Czy lądowanie nastąpi jedynie w przypadku wielkiego niebezpieczeństwa dla tego świata?

TOM: Nastąpi ono, kiedy Ziemianie nie będą czuli potrzeby atakowania, lub jeśli Ziemi będzie zagrażało wielkie niebezpieczeństwo - wtedy się to stanie, bez względu na konsekwencje. Lecz nie obecnie, tak. Wyjaśnię sprawę lądowania i co ono oznacza dla waszej planety. Nasza technologia przede wszystkim pomoże wam zrozumieć jak podnieść poziom waszych upraw, waszego bydła, jak oczyścić wasze wody i jak podwyższyć poziom wibracji waszych dusz - aby wydobyć je z ciemności. Kiedy mówimy 'ciemność', nie mamy na myśli nic negatywnego, ale prawdziwą ciemność, przez którą ludzie nie widzą i nie rozumieją spraw kosmicznych. Nie rozumieją też, że ich nienawiść i gniew stwarzają problem dla Wszechświata. Tylko podnosząc poziom tej planety i poziom jej świadomości, doskonaląc miłość i doskonaląc serce każdego człowieka, możemy doskonalić inne planety w galaktykach. Ta planeta znajduje się na najniższym poziomie, na jakim może znaleźć się dusza, aby się czegoś nauczyć. Tragedią jest gęstość tej planety - jest ona niby muł, lepi się, i te istoty wpadają w pułapkę tej lepkości. Zamierzamy podnieść poziom tej planety z waszą pomocą, co uczyni ją jaśniejszą. Wtedy energia z niej płynąca zostanie posłana we Wszechświat i pomoże podnieść poziom świadomości innych planet. Czy rozumiecie zasadę?

ANDREW: Tak. Rozumiem, że to wszystko stanie się za sprawą nowej nauki, którą nam dajecie, jak kiedyś nam powiedziałeś?

TOM: To prawda. Będą mutacje. Także wasza planeta zostanie podniesiona do tego poziomu wibracji, na którym staną się możliwe fizyczne kontakty, lecz nie jest to sprawą podstawową. Energia ta zostanie zużytkowana dla zachowania tej planety. Nie mamy nic przeciwko seksowi i wasze fizyczne stosunki nie są naszą sprawą- zdajemy sobie sprawę z konieczności ich istnienia. Ale mówimy o podniesieniu poziomu wibracji, więc energia nie zostanie roztrwoniona na związki fizyczne. Te nowe istoty, które przybywają na waszą planetę i rodzą się na waszej planecie, i dzieci, które mają w sobie 'sonary'... Zamierzałem podać wam nazwy różnych galaktyk i planet, z których pochodzą te istoty, chcące pomóc Ziemi, lecz nazwy te są tak trudne do wymówienia w waszym języku.

ANDREW: Hm...

TOM: Czy coś cię niepokoi...?

ANDREW: Nie, chyba nie. Po prostu wiem, że to co mówisz jest piękne i czyste, i po prostu zwala z nóg!

TOM: Tak. Rozumiem.

ANDREW: Czy mógłbyś tylko choćby w skrócie opisać jak będzie wyglądało lądowanie?

TOM: Całe lądowanie nie nastąpi w jednym czasie. Zacznie się i przez dziewięć dni na całej planecie będą trwały lądowania. Będzie można je zobaczyć, wiele różnych pojazdów, lecz zanim wyładujemy, wyślemy promieniowanie, które zredukuje do zera strach w ludziach. Filmy i książki posiały w was ziarno, dzięki któremu nas rozpoznacie, i ludzie będą to pamiętali. A ta energia, to promieniowanie, które wyślemy przed nami, będzie pochodziło z energii owego ziarna, które już tu jest.

JOHN: Rozumiem, że większość zdarzeń o naturze duchowej, które od czasu do czasu zdarzają się na Ziemi, może przybierać wiele różnych form. Czy wybrano formę lądowania z powodu owych wierzeń i przekonań, ludzi żyjących w tym konkretnym czasie, w tym konkretnym wieku lotów kosmicznych...?

TOM: Obecnie ludzkość wychodzi z czasu prawdziwych mroków tej planety, i staje się świadoma istnienia innych form życia w innych częściach tego Wszechświata. I ludzkość zaczyna rozumieć, że nie jest sama. Ludzie zawsze przypuszczali, że jest ktoś tam na górze i zajmuje się wszystkimi ich problemami. Lecz ich ego skłaniało ich też do wierzenia, że są jedyną formą życia, która jest ważna dla tego, kogo nazywają Bogiem, i że Bóg zajmuje się tylko nimi. Teraz ludzie muszą spojrzeć w głąb siebie i zacząć rozumieć, że są i inne formy życia, i że Wszechświat nie obraca się tylko i wyłącznie wokół nich.

JOHN: Istoty, które mogą w ten sposób wylądować, czy pozostaną na Ziemi, aby być nauczycielami między ludźmi...?

TOM: Niektórzy pozostaną, będą też tacy, którzy będą kontynuować tę pracę, gdyż wtedy planeta ta zacznie rozwijać się w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Będziemy wtedy w stanie iść dalej i pracować gdzie indziej. To jest podstawowe założenie, a zabrało ono wiele, wiele setek i tysięcy waszych lat i wiele energii.

JOHN: Istoty, które pozostaną, czy kolektywnie będą one reprezentowały Chrystusa, czy też Chrystus będzie jednym z nich?

TOM: Musicie pamiętać, że wy wszyscy i my wszyscy mamy Chrystusa w sobie. Będzie to kolektywna świadomość.

ANDREW: Tak, nie będzie oddzielnych wielkich postaci, które by...

TOM: Wy wszyscy jesteście przywódcami i my wszyscy jesteśmy przywódcami.

W poniższej transmisji Tom używa słowa 'katastrofa', lecz - jak to bywa z wieloma słowami w naszym języku - jego znaczenie jest ograniczone. Oprócz codziennego swego znaczenia, czyli 'nieszczęście', 'tragedia', słownik informuje nas, że katastrofa oznacza też 'przewrót' lub 'nagły zwrot', lub 'ostateczne zdarzenie, rozstrzygające o klęsce bohatera'. W geologii oznacza 'nagłe i gwałtowne zaburzenia'; 'wydarzenie, w wyniku którego nastąpiła zmiana porządku rzeczy'. Dlatego zrozumienie znaczenia tej transmisji staje się raczej trudne, gdyż należy pamiętać o wszystkich odcieniach znaczeniowych tego słowa. Czasami Tom może mieć problemy z wymawianiem niektórych słów, lecz nigdy nie wybierze niewłaściwego słowa i jeśli będą tu jakieś problemy ze słownictwem, zawsze powie, kiedy użyte przez niego słowo nie opisuje rzeczy tak, jak on by sobie tego życzył.

TOM: Dwadzieścia Cztery cały czas zbierają siły i czynią przygotowania w celu uświadomienia ludzi na Ziemi, że muszą zostać podjęte kroki mające na celu zapobieżenie większym problemom. Przepowiednie apokaliptyczne niekoniecznie muszą się wypełnić, jeśli Ziemianie będą świadomi i zrozumieją. Lecz także to, co jest \v przepowiedniach - takich jak Księga Objawień - może być jedynie zmodyfikowane przez dusze żyjące na Ziemi. Pamiętajcie: jeśli nie stanie medytacji, miłości ludzkości, modlitw i miłości Ziemi, może nastąpić wiele poważnych katastrof. Lecz miłością i modlitwą można temu zaradzić. Kiedy przyjdzie na Ziemi czas podejmowania decyzji, cały Wszechświat będzie pracował razem z ludzkością nad ocaleniem Ziemi. Lecz jeśli wy, ludzie, a mamy tu na myśli was wszystkich, jeśli wy, ludzie będziecie się tylko bać, wtedy ten strach stanie na drodze tej części waszej cywilizacji, która próbuje coś robić - zapobiegać katastrofie. Możliwe jest całkowite zapobieżenie jej i mamy nadzieję, że to da się zrobić. Lecz istnieje też możliwość, że nie da się jej zupełnie zapobiec - bo są i tacy, którzy przeciwstawiają się wam, którzy pragną przejąć kontrolę nad Ziemią.

ANDREW: Co w Księdze Objawień mówi się o tym, co się właśnie na Ziemi dzieje?

TOM: Jest to początek ostatniego znaku, tak. Może to oznaczać zniszczenie, jeśli cywilizacje i świadomi Ziemianie nie wypełnią do końca swej pracy, lecz z drugiej strony, wskazuje to, że Ziemia zostanie pobłogosławiona przez cywilizacje. Czy to rozumiecie?

ANDREW: Tak, rozumiem podwójne implikacje-zależy jak wszystko się ułoży, i w kategoriach energii...

TOM: Jesteśmy pewni, że to, czego pragniemy, zostanie zakończone. A wasz anioł z Księgi Hoovy ześle na Ziemię deszcz błogosławieństw od cywilizacji, a przywódcy waszych rządów, waszych społeczności i waszych religii będą wtedy musieli zapytać o to, skąd one pochodzą, skąd pochodzi ten deszcz energii. Tak.

Jeśli Dwadzieścia Cztery cywilizacje przybędą na Ziemię wszystkie razem, nie będzie nikogo, kto mógłby wątpić w nauki, które z sobą przyniosą. Nie będzie nikogo, kto by je kwestionował, gdyż każdy posiądzie zrozumienie, które pochodzi od tego, kogo nazywacie Bogiem. Takie płyną stąd korzyści i dobra. Ale... jeśli ludzkość stanie się przyczyną swego własnego zniszczenia, wtedy miliardy dusz zostaną schwytane w pułapkę sfer Ziemi na miliony i miliony waszych lat.

Wasza niekorzystna sytuacja już zahamowała rozwój Wszechświata. Cywilizacje muszą koniecznie wpłynąć na was, gdyż ludzkość nie ma już czasu, aby samodzielnie, bez żadnej pomocy znaleźć rozwiązanie. Dlatego cywilizacje przychodzą do was z wielką miłością i pomagają Ziemianom. Pomagają wam, abyście sami mogli sobie pomóc. Tak.

IAN: Czy mógłbyś mi powiedzieć jak planują to zrobić? Pomóc człowiekowi powstać i rozwijać się duchowo? Co chcą zrobić, kiedy przybędą?

TOM: Każda cywilizacja inaczej okazuje miłość. Altea czyni to poprzez swą technologię, przekazywanie wiedzy o technologiach przyjaznych światu, które działają wraz z naturalnym środowiskiem Ziemi - Altea pomoże wam zacząć produkować bez jednoczesnego niszczenia.

Aragon przybędzie z wiedzą i mądrością, i umiejętnością rozwiązywania konfliktów i przynoszenia ulgi ciału fizycznemu, gdyż Aragon zainteresowany jest uwolnieniem ludzkości z okowów, w jakich więzi ją ból ciała fizycznego - taka ulga może uwolnić umysł. Nie oznacza to, że nie będzie już cierpienia, gdyż zawsze będą tacy, którzy będą chcieli cierpieć, lecz ci, których cierpienie i choroba zostały spowodowane przyczynami zewnętrznymi, a nie ich własnym wyborem, tym będzie można pomóc, dać im możliwość realizowania ich prawdziwego wyboru.

Ashan rozbudzi twórczość w Ziemianach, i poprzez wielką muzykę i wielką sztukę będzie ich uczył, tak jak to się robi we Wszechświecie.

Z wielka miłością Nazarejczyka Hoova przybędzie, aby na Ziemię przynieść miłość. Zapoczątkują tu system, który nauczy ludzi tego, co muszą robić, aby pomóc sobie pomóc Ziemi i duszom, które zostały uwięzione. Wyjaśnią systemy, jakie panują we Wszechświecie. Ale najważniejsze będzie to, że sprawią, iż ludzie staną się świadomi tego, że nie są sami we Wszechświecie, nie mają go kontrolować, nie są sami jako istoty żyjące, że muszą być odpowiedzialni nie tylko za siebie i za swą planetę, ale teżza Wszechświat. Gdyż, jeśli ludzkość spowoduje zniszczenie swojej planety, wtedy stanie się odpowiedzialna za miliony dusz. I znów najważniejsze: Aragon uświadomi ludziom, ze życie nie kończy się wraz ze śmiercią ciała fizycznego, nie można więc uciec przed konsekwencjami tego, co się uczyniło. To jest najważniejsze.

IAN: W porządku. Więc, jeśli cywilizacje wylądują, czy zrobią to razem, jako całość, czy też będą pracować oddzielnie? I jeśli będą pracować bezpośrednio z ludźmi, czy ludzie będą świadomi tej, pracy w swoim, właściwym sobie wymiarze?

TOM: Są cywilizacje należące do Dwudziestu Czterech, są tez te, które dla Dwudziestu Czterech pracują. Będą one pracować w harmonii, razem, aby ukazać człowiekowi, że narody i cywilizacje koniecznie muszą pracować razem. Niektóre przybędą wcześniej, inne później, lecz będą pracować razem. Te, które nie będą pracować razem, niech to będzie dla was wskazówką, nie będą od nas. Wiecie, ze będą też próbowały przybyć te, które są wrogie, rozumiecie?

IAN: Chyba tak, ale wyjaśnij mi jeszcze. Czy należą one do innych cywilizacji, czy też do tych samych Dwudziestu Czterech?

TOM: Nie są od Dwudziestu Czterech. To inni. W odpowiedzi na twoje pytanie - nie dokończyliśmy odpowiedzi - ludzie będą o nich wiedzieli. W wielu przypadkach, na początku ludzie nie będą wiedzieli, lecz będą tacy, którzy będą wiedzieli od początku, i przez nich wszyscy się dowiedzą kim i czym jesteśmy.

I znów, przy innej okazji...

MIKI: Jeśli nastąpi lądowanie Innych, mam na myśli opozycję, czy jest sposób, abyśmy rozpoznali ich natychmiast?

TOM: Będzie sposób. Gdyby nastąpiło lądowanie, którego motywacje nie byłyby dobre, wtedy jego wynik będzie negatywny. Pamiętajcie: po ich owocach ich poznacie. W każdej sytuacji będziecie to wiedzieć, bo nie mogą ukryć swych prób zdobycia władzy i przewagi. Nie przybędą łagodni, przybędą, aby okazywać swą wyższość.

MIKI: Czy jest jakiś sposób, abyśmy mogli się chronić przed negatywnymi energiami?

TOM: Jeśli każdy człowiek, razem z innymi, każda rodzina, grupa i społeczność będzie myślała o innych z miłością, oddaniem, pragnieniem pomyślności dla każdego, to to będzie dla was ochroną - bo wtedy energia ta stanie się niby sfera, jak każda kolektywna energia staje się sferą, która chroni was przed negatywnymi wpływami. Jesteście kręgiem światła: my obserwujemy, widzimy wasze motywy. Motywacją waszego działania jest wasze bezpieczeństwo, zawsze, tak.

IAN: Chcę zapytać o Hoovę. Prosiłem cię wcześniej o określenie różnych dziedzin, w jakich będą pracować różne cywilizacje, jeśli przybędą, i powiedziałeś, że Hoova przyniesie miłość. Zastanawiam się, czy mógłbyś powiedzieć nam coś konkretniejszego o tej miłości?

TOM: Rozumiecie naturę miłości w waszym ludzkim świecie? Jest miłość, która jest posiadaniem, wygodą. W przypadku Hoovy, ludzie, którzy zetkną się z nimi, nie będą w stanie od razu docenić prawdziwej siły i energii miłości. Gdyż kontakt ten przyniesie im rozbudzenie, otworzą się ich serca na zrozumienie tego, że miłość jest wszystko dająca, nie jest samolubna, nie chce posiadać, nie ma ego i powstaje z pragnienia dawania, przynoszenia Wszystkim pokoju. Hoova tego dokona. Kiedy ci, którzy się z nimi zetkną, doświadczą ulgi miłości, wtedy z kolei oni będą mogli przekazać miłość innym. W waszym życiu doświadczyliście już najczystszej miłości, lecz dla was trwa ona zaledwie przelotną chwilę. Hoova przyniesie wam miłość nie na chwilę, lecz na cale istnienie. Miłość jest jedyną wartością, przewyższa wszystko. Mówimy o prawdziwej miłości wszystkiego.

Chodzi w niej o wiedzę i mądrość, gdyż nie są one tym samym. Mądrości nie da się przekazać, bo często mądrość wydaje się głupstwem, gdyż nie ma słów, którymi można by przekazać mądrość - przekazuje się tylko wiedzę. Niemal tak samo jest z miłością. Trudno jest przekazać czym jest miłość, czy uczucie w stosunku do mądrości i wiedzy. Hoovidzi to przyniosą. Ale miłość znaczy też, że nie daje się dla swojej tylko satysfakcji: miłość jest też siłą, dyscypliną dla dobra swojego i innych, lecz zawsze jest to miłość.

IAN: Jak tego dokonają?

TOM: Istnieje promieniowanie, które pochodzi od Hoovy, lecz przyjdzie ono też od waszych braci z mórz [delfinów], bo ich ener-8ia jest największa, i można ją uwolnić w wodzie. Czy rozumiecie, że miłość jest energią najpotężniejszą ze wszystkich?

IAN: Tak. Ostatnie pytanie: jeśli przybędą, czy przybiorą kształty podobne do naszych, humanoidalne? Czy też będą wyglądali inaczej niż ludzie?

TOM: Będą wyglądali inaczej niż ludzie. Ponieważ istnieje to, co z nich emanuje, a co wszyscy dostrzegą. Wszystkie cywilizacje fizyczne maja kształty podobne do tych, które nazywacie humanoidalnymi, bo we wszystkich cywilizacjach naturalne jest, aby ich przedstawiciele posiadali nogi i korpus, gdyż w takim kształcie łatwiej jest funkcjonować na fizycznej planecie. Najważniejszy jest jednak stopień owej jasności, która jest wielka: nie rozproszy się ona w waszej gęstości, lecz podniesie ją na wyższy poziom, tak.

IAN: Tak. Czy mam przez to rozumieć, że ta jasność jest jak jasność, która przedstawiona jest na portretach Jezusa?

TOM: Jezus jest z Hoovy, prawda?

JOHN: Rozumiem teraz [1979], że lądowanie, które mogło mieć miejsce w 1976 przestało być tak ważne. Chciałbym, abyś nam wyjaśnił, jaka jest teraz twoja misja.

TOM: W istocie nie ma w niej wielkiej zmiany. Na początku przynosiliśmy wam wieści, bo ważne było, aby Ziemianie byli świadomi istnienia innych cywilizacji i rozumieli, a nawet wierzyli, że są tacy, którzy pragną im pomóc. Nie zmieniło się to, że wasza planeta znajduje się w punkcie krytycznym, ani to, że Ziemianie straszliwie ją zanieczyścili: jeśli sobie przypomnicie, zawsze utrzymywaliśmy, że ważne jest, aby cywilizowany świat przyjął to do wiadomości, aby zapobiec ogromnym katastrofom i klęskom, jakie mogą przyjść na was i cywilizacje, które przybędą na waszą Ziemię.

Chcemy wam powiedzieć o tym jak ważny jest naród izraelski, nie z siebie samego, lecz ponieważ jest w sobie mikrokosmosem: póki nie potrafi zaprowadzić pokoju w sobie, zrozumieć i otworzyć się, póty Ziemia będzie miała kłopoty. Nasz cel, i cywilizacji, nie zmienił się.

JOHN: Kiedy mówisz, że ważne jest, aby ludzie wiedzieli o istnieniu innych istot, czy chodzi o to, że ważne jest, aby oczekiwali ich przybycia?

TOM: Kiedyś na waszą Ziemię przybędą goście i to jest naprawdę nieuniknione. Pragnęlibyśmy, aby mogli oni przybyć z ramionami otwartymi na powitanie. Wyjaśniliśmy już, że gdyby odwiedziny te stały się konieczne z powodu jakiejś katastrofy, zwłaszcza wojny, goście zapobiegną tej katastrofie. Ale wolelibyśmy, aby o takim lądowaniu wiedzieli wszyscy. Kiedy istnieje akceptacja mas, i rządy świata nie mogą podjąć próby ataku cywilizacji, wtedy możemy zrobić krok w przód w ewolucji.

Ponownie w roku 1980 pojawiło się pytanie o lądowanie.

JOHN: Jeszcze jedno pytanie o termin lądowania interwencyjnego...

TOM: Wyjaśniliśmy dlaczego konieczne jest, aby cywilizowany świat zrozumiał i zaakceptował możliwość istnienia innych form życia w innych częściach Wszechświata, aby dzięki temu nie spowodować katastrofy, wywołać wojny, paniki, samozniszczenia. Pamiętacie?

JOHN: Oczywiście, tak.

TOM: Jeśli zdarzyłaby się próba zniszczenia waszej Ziemi, nie pozwolilibyśmy na to, ale póki wy, ludzie, przynajmniej trochę tego nie pojmiecie, nasze tu przybycie nie będzie miało wartości, gdyż ludzie czuliby się schwytani w pułapkę lub odczuwaliby potrzebę zniszczenia swych domniemanych wrogów.

Kiedy dojdzie do tego, że Ziemia - która w rzeczywistości jest statkiem kosmicznym - stanie się doskonała, a Ziemianie osiągną równowagę, wtedy Dwadzieścia Cztery przybędzie i wyląduje, tak aby wszyscy mogli ich widzieć. Ludzkość nie jest jeszcze gotowa zaakceptować nas i jednocześnie nie spowodować zniszczenia. Powiedzieliśmy wam, jeśli sobie przypomnicie, że będziemy interweniowali w przypadku bliskiej groźby totalnego nuklearnego zniszczenia planety Ziemi, prawda? Rządy ludzkie nie są jeszcze gotowe, aby zaakceptować nas. Ten zwrot w świadomości i zrozumieniu nastąpi, gdyż jest on Ziemi niezbędny. Wiemy, że przedwczesne lądowanie wywołałoby ogromną wrogość i agresję, właśnie z powodu braku zrozumienia. Tak.

JOHN: W takim razie, ówczesne przygotowania czyniliście w razie zagrożenia nuklearnego, a ponieważ nic się nie stało, jak rozumiem, nie będziecie interweniować póki nie zostanie uświadomionych 75% ludzi, czy tak?

TOM: To się może zmienić w przypadku zagrożenia. Jednakże, w USA liczba ludzi wierzących w możliwość istnienia innych cywilizacji dobiega 60%. Sprawą zasadniczą jest to, że ludzie muszą zrozumieć, iż cywilizacje przybędą bez intencji konfrontacji.

JOHN: Ale jeśli większość Ziemian już to sobie uświadamia, wtedy lądowanie z pewnością nie będzie konieczne, ponieważ sami będą w stanie poczynić zmiany na Ziemi, z własnej nieprzymuszonej woli?

TOM: To prawda. Lecz czy nie jest to dobroczynne, jeśli jedna rozwinięta dusza spotyka inną?

MIKI: No cóż, tak. Dlaczego dotąd nie dano nam żadnego dowodu takiego lądowania? Jeśli blisko nas jest tak wiele UFO, dlaczego nie dacie nam dowodu, żeby ludzie wiedzieli na pewno?

TOM: W USA istnieje taki dowód, istnieje on też w Szwajcarii. Jeśli masz na myśli dowód w postaci schwytania statku - bo prawdopodobnie to byłoby jedynym wiarygodnym dowodem dla narodów świata...?

MIKI: Tak.

TOM: Jeśli ktoś przybywa do was z sercem, z miłością, i jeśli ten ktoś otwiera dla was swe ramiona, to będzie to oznaczało śmierć dla tego kogoś, czy nie tak?

JOHN: Tak, chyba tak.

.TOM: Wtedy powstają nowe okoliczności, nowe wątpliwości, z którymi planeta musi sobie poradzić. Czy to jest jasne?

MIKI I JOHN: Tak.

TOM: Czy mogę o coś zapytać? Czy wierzycie w Stwórcę zwanego Bogiem?

MIKI: Tak.

TOM: Czy możecie udowodnić, że Bóg istnieje?

MIKI: Nie..

TOM: Dziękuję.

MIKI: Żartowaliśmy sobie dziś... świetnie by było, gdybyście wylądowali dziś przed tym domem... [śmiechy].

TOM: Rzeczywiście byłoby świetnie, ale gdybyśmy to zrobili, wy...

ISRAEL: Posikalibyśmy się.

TOM: Tak.

WSZYSCY: [śmiech].

MIKI: Tak, to chyba też!

TOM: Wolno by wam było.

WSZYSCY: [śmiech].

6. INNI

W poprzedniej edycji rozdział ten zatytułowany był “Opozycja", lecz w komunikacie z maja 1994 Tom przekazał informacje, że lepiej będzie użyć terminu “Inni", gdyż niesie on w sobie mniejszy ładunek energetyczny. A ponieważ wymaga się od nas świadomości, im mniej poświęcamy temu myśli, tym mniejszy mają do nas dostęp i negatywne myśli.

W rozdziale tym jest wiele przejawów wnikliwości sprawiającej, że potencjalnie nieprzyjemny przedmiot staje się nader pożytecznym ćwiczeniem.

TOM: Są takie grupy, takie organizacje, takie religie i wszelakie formy rządów, które na papierze ustanawiają prawa, aby kontrolować i ludzi, i ich dusze. Jednak ludzkość zbuntowała się przeciw tym prawom. Kiedy mówimy o prawach, mamy na myśli te prawa, które rządzą Wszechświatem. Są one prawami naturalnymi, tym co moglibyście nazwać 'dżentelmeńską umową'. Umowa ta dotyczy tak Ziemi, jak i całego Wszechświata. Inni nie stosują się do tych praw. Robią we Wszechświecie to, co wy nazwalibyście łamaniem praw. Nie stosują się do naturalnego prawa, ale są prawa naturalne, które dokładnie odpowiadają ziemskiej dyscyplinie. Zostały one wprowadzone we Wszechświecie, ponieważ wszystkim przynoszą wielkie korzyści i ponieważ stosowanie się do tych zasad jest także nauką dla duszy. Gdyż tak naprawdę duch nie posiada żadnych praw czy zasad, które by go prowadziły - a jednak bez nich byłby niby statek na morzu pozbawiony steru. Inni, wiedząc że Ziemia jest domem wolnej woli, nie stosują się na tej planecie do prawa naturalnego. Nie możemy wam zagwarantować, że pozostaniecie pod całkowitą ochroną przed wpływami Innych, gdyż my nie wtrącamy się do wolnej woli ludzi.

ANDREW: Czy mógłbyś przybliżyć nam obraz sil Innych, ich anatomię, ich fizjologię, miejsce ich pobytu. Widzisz, nic o nich nie wiemy, a bardzo by nam pomogło zrozumienie jacy są, kim są i jak działają.

TOM: Wyjaśnijmy sobie najpierw jak się zachowują w ciele fizycznym. Wszystko, co nie pasuje do ciała fizycznego jest narzędziem dla sil negatywnych. Chodzi o to, aby być pozytywnie zrównoważonym, a nie pozytywnie niezrównoważonym. Kiedy od nowa próbujące zrównoważyć to co pozytywne i to co negatywne, lub kiedy ciało fizyczne jest zmęczone lub osłabione, siły negatywne mogą próbować posłużyć się wami, nawet jeśli jesteście już zbalansowani, aby wywołać dysharmonię, zepsuć waszą równowagę. Tak właśnie próbują posługiwać się istotami, które z nami pracują: poprzez wasze ciało fizyczne, a to z powodu jego gęstości i ciężkości, czyli tych cech, które muszą znajdować się w stanie równowagi. Nawet wystawienie się na wasze urządzenia elektryczne może wywołać utratę równowagi. Pożądanie, chciwość i niezrównoważone emocje mogą być źródłem utraty równowagi i stać się dla niech pułapką wciąż nowych reinkarnacji. W innych światach próbują robić to samo, ale tylko na Ziemi, z powodu jej gęstości, mogą tego dokonać. Chcielibyście wiedzieć czy są oni odpowiednikiem nas, prawda?

ANDREW: Tak.

TOM: Nie, nie są naszym odpowiednikiem. My znajdujemy się w centrum. Nie chcemy, aby to zabrzmiało, jakbyśmy byli doskonali czy egoistyczni, ale w każdej istocie istnieje i strona pozytywna, i negatywna. Rozumiem przez to, że istnieje strona pozytywna, która nie jest zbalansowana i strona negatywna, która nie jest /balansowana. My jesteśmy w centrum i jesteśmy zbalansowani. Próbujemy te inne siły przywieść do stanu równowagi.

ANDREW: Aha.

TOM: Pamiętajcie: ci, których pozytywne podejście do spraw pozbawia ich zdrowego rozsądku, stwarzają tyle samo problemów co ci, którzy żyją chciwością, gniewem, frustracjami i obawami.

ANDREW: A jaka jest natura strony pozytywnej i negatywnej? Nie całkiem rozumiemy czym one są.

TOM: Spróbujemy to wyjaśnić tak, abyście to zrozumieli, ale nie jesteśmy pewni czy znajdziemy odpowiednie słowa, aby wyłożyć całą prawdę: jesteś istotą fizyczną i masz swoją prawą i lewą stronę. Bez lewej, twoja prawa strona byłaby niezbalansowana, a bez prawej, twoja lewa strona byłaby niezbalansowana. Taka jest sytuacja. Są one częściami, ale nie są całością, nie są jednością. Czy jest to odpowiedź na twoje pytanie?

ANDREW: Jeszcze tylko jedno: negatywne siły natury żywych istot - czy są świadome, czy żyją?

TOM: Żyją jak ty żyjesz i jak my żyjemy.

ANDREW: Cóż, rozumiem, że jednym z imion przywódcy Innych jest Szatan. Czy tak?

TOM: Powiemy tylko tyle, że słowo, którego właśnie użyłeś jest słowem o wielkiej mocy, i że na nieszczęście Ziemianie nie rozumieją, iż jego wymawianie stwarza wiele problemów wszystkim, którzy są wokół. To, co powiedziałeś jest prawdą, jest on najstraszniejszy ze wszystkich: Bestia.

ANDREW: Rozumiem. Właściwie nie o to chciałem zapytać, ale o to, co jest przeciwieństwem tej Bestii?

TOM: Czy wam tego nie mówimy? Pamiętajcie, że istnieje równowaga. Bestia jest naszym wrogiem, lecz nie jest naszym odpowiednikiem, jak w zestawieniu 'dobry-zły charakter'. Czy wiesz co stwarza 'Szatana'?

ANDREW: Nie, nie mam pojęcia, dla mnie jest to po prostu słowo bez znaczenia. Nie czuję go. To ty mówisz, że ono naprawdę ma w świecie znaczenie.

TOM: Ma wielkie znaczenie, ponieważ ma wielką moc... jest on pokusami świata.

ANDREW: To znaczy konkretnie dla Ziemi, czy dla Wszechświata?

TOM: Dla Wszechświata.

ANDREW: Rozumiem, że poprzez 'pokusy' masz na myśli coś niepożądane go w ewolucji?

TOM: Tak.

ANDREW: Co mogłoby być przykładem pokusy w skali kosmologicznej?

TOM: Na przykład podszywanie się pod nas, stwarzanie fałszywego obrazu, czy posługiwanie się naszym imieniem dla podstępu czy oszustwa. Nazarejczyk głęboko przeżywał to wszystko, co zrobiono w jego imię. My również głęboko przeżywamy rzeczy, które robi się w jego imię i dla jego imienia.

Przeżywamy również głęboko to, co się robi w naszym imieniu. Mówimy to, abyście zrozumieli, że Szatan kusi nas, abyśmy karmili ego, mieli władzę nad innymi... a jest to na waszej planecie poważny problem: jedyną przyczyną, która ja zniszczy jest właśnie pragnienie władzy i pragnienie kontrolowania rzeczy. A pragnienie to jest tak silne, że kiedy nie można go osiągnąć jedną drogą, ludzie znajdują drugą. Lecz jeśli posługują się imieniem Nazarejczyka lub podszywają się pod niego, i mówią: “Czynię to w imię Boga", wtedy jest najgorzej. Wiemy co jest w ich sercach, Szatan ich do tego kusi obietnicą potęgi i władzy nad innymi. Szatan to niezbalansowana strona negatywna. Czy to wam pomogło?

ANDREW: Tak. Rozumiem, że na przykład ci duchowni, którzy zawsze mówią o Szatanie, złu, grzechu i władzy, i takich sprawach...

TOM: Karmią Szatana. Spójrzcie na pieniądze, które płyną do ich kieszeni, a które służą kontrolowaniu mas.

ANDREW: Zdają się apelować do naszych sumień, abyśmy płacili im w taki czy inny sposób.

TOM: Nie możecie płacić nam i ktoś powinien powiedzieć o tym ludziom. Nie potrzebujemy waszych 10%.

GOŚĆ: Czy możesz mi powiedzieć co to za normy czy porozumienia, które Dwadzieścia Cztery zawarło z Innymi?

TOM: Nie zawarliśmy z nimi żadnych porozumień. Mamy reguły Wszechświata, których oni nie zawsze przestrzegają.

GOŚĆ: Tak, ale jakie one miałyby być?

TOM: Jakby to powiedzieć? Spróbujmy poprzez analogię: w waszym świecie macie reguły rządzące wojną i pokojem... tak samo jest w przypadku cywilizacji.

GOŚĆ: Tak, rozumiem. Ciekaw jestem czy możliwe jest przekazanie na czym one polegają - konkretnie?

TOM: Mówią o tym, aby nie powodować szkód w ciele fizycznym, zniszczenia, wystrzegać się podstępu; nie posługiwać się siłą. Tak.

GOŚĆ: Nie całkiem rozumiem, ponieważ dla mnie zdają się one zupełnie nierealne. Wszystko, o czym właśnie wspomniałeś, jak mi się wydaje, jest dokładnie tym, na czym bazuje ich egzystencja.

TOM: Oni posługują się słabościami - nie siłą.

IRENE: Przyszło mi do głowy, że w tej ich potrzebie, aby chwytać w pułapkę dusze nie chodzi li tylko i wyłącznie o zniszczenie rodzaju ludzkiego, ale o coś znacznie większego, a co ma związek z całym Wszechświatem. Czy tak?

TOM: Tak.

IRENE: Jacy są Inni?

TOM: Wszystko, co zostało stworzone... to nie jest język, w którym można by to było należycie wytłumaczyć. Spróbuję jeszcze raz: z całej materii, która powstała ze stworzenia, opozycja jest niby antymateria. We Wszechświecie muszą istnieć elementy obu, aby istniała równowaga. Jeśli jeden element nie znajduje się w stanie równowagi lub jest pod wpływem sił negatywnych, wtedy Wszechświat nie znajduje się w stanie równowagi potrzebnej dla rozwoju ewolucyjnego. Inni są przeciwieństwem życia, przekleństwem życia.

ANDREW: Czy sposób działania i natura Innych jest w jakiś sposób równa i przeciwna waszej egzystencji jako Dziewiątki?

TOM: Tak, zrozumiałeś to.

STEVE: Znajduję tu dwa przeciwne stwierdzenia dotyczące Innych. Jedno mówi, że: “Inni nie są naszym odpowiednikiem". Znacznie później powiedziałeś: “ Szatan jest drugą stroną naszego medalu". Trudno mi jest zrozumieć i pogodzić te dwa stwierdzenia.

TOM: Spróbujemy to wyjaśnić. Jeśli sobie przypomnisz, nazwaliśmy siebie osią. I omówiliśmy sprawę strony negatywnej i pozytywnej, prawda? To, co w waszym świecie nazywacie 'złem', nie jest naszym odpowiednikiem. Kiedy mówimy o Szatanie jako o drugiej stronie medalu... czy jesteś gotów, aby to usłyszeć? Jesteśmy siłą, a więc Szatan znajduje się na przeciwnym biegunie. Próbujemy przywieść to, co negatywne i to, co pozytywne do stanu doskonałej równowagi. Ponieważ, aby istniała doskonała ca-lośĆ, konieczne jest, aby mieć oba te elementy. Ale na przeciwnym biegunie, to co nazywacie Szatanem nie pragnie równowagi, ponieważ dzięki równowadze dusza staje się doskonała i może Żyć wolnością, a więc tym samym Szatan nie ma już czym żyć. Żyje on tylko tymi duszami, które pożądają władzy, potęgi, manipulacji, które są chciwe.

IRENE: Kiedy zostali stworzeni Inni i dlaczego?

TOM: Gdybyś nie znalazła wyzwania dla swego umysłu, czy byłoby ci nudno?

IRENE: Tak.

TOM: Na początku była myśl. Potem pojawiła się potrzeba wyzwania tej myśli, rozumiesz?

IRENE: Tak.

TOM: Oto jest twoja odpowiedź.

IRENE: Tak, ale chodzi tu o coś więcej! Prawda? Lecz ty chcesz, abym najpierw odkryła co jest we mnie, tak?

TOM: Znajdziemy to razem, powoli.

IRENE: Chcę zapytać o anioły. Kiedyś powiedziałeś, że anioły nie mają wyboru... czy anioły są posłańcami którejś z Dwudziestu Czterech?

TOM: Każda strona ma anioły.

IRENE: To znaczy, Inni też?

TOM: Tak. Anioły różnie wyglądają.

IRENE: Jak możemy poznać po czyjej stronie są?

TOM: Szukajcie zawsze złotego światła. Anioły pracujące dla ewolucji będą zawsze promieniować złotym światłem. Są posłańcami Stwórcy, są posłańcami cywilizacji i nie mają wolnej woli.

IRENE: Dlaczego?

TOM: Ponieważ oddały swą wolną wolę Stwórcy.

IRENE: Więc jest to inna forma służby?

TOM: Tak. Wiele prawdy poświęcono, aby utrzymać w kontroli masy. Ludzie, organizacje rządowe i religia nie uciskają nikogo i niczego, póki nie czują zagrożenia, albo póki nie staną wobec prawdy. Czyż nie jest tak?

Jest to dzieło Innych, ponieważ rozumieją oni energie całego stworzenia i wiedzą co robić, aby wydać się podobnymi Bogu, aby utrzymać ludzkość w kajdanach.

 

JOHN: W czasach, szybko zachodzących zmian, wydaje się, ze na Ziemi istnieje negatywna reakcja na zmianę jako taką, ale też i na ruch pozytywny; jakie jest twoje zdanie na ten temat?

TOM: Jeśli jest to ruch naprzód, wszyscy pragną, aby rzeczy pozostały takie, jak kiedyś. To jest charakterystyczne dla rodzaju judzkiego: część ludzkości boi się, bo nie zna przyszłości i nie chce zostawiać za sobą tego, co zna. Dlatego macie ten negatywny aspekt. Macie też negatywny aspekt od tych, którzy posiadają gładzę, którzy pragną zachować kontrole i manipulować innymi. Jednakże, naszym zdaniem, jest to niewielka część, która jednak zdaje się trzymać mocno, a kiedy czuje się zagrożona, zaczyna grozić innym.

RON: Chciałbym dowiedzieć się czegoś o energii Innych w odróżnieniu od naszych własnych negatywnych energii, które są w nas: czy ważne jest, aby potrafić rozróżnić skąd pochodzi ta negatywna energia, lub może jest inny sposób radzenia sobie z nią?

TOM: Jest w was - jak we wszystkich na Ziemi, w różnym stopniu - pewna ilość negatywności. Powiedzmy to tak: macie czarny punkt negatywności na bieli czystości i pozwalacie mu urosnąć lak, że zasłania biel... jeśli spojrzycie na ten punkt jako na swój własny negatywizm, i zaakceptujecie go i pozwolicie mu rozszerzyć się, i jeśli poprzez to poznacie swoje obawy, to będzie to pożyteczna negatywność. Ale jeśli punkt ten znacznie przeważy ^Wasze obawy, wtedy oznaczałoby to, że Inni próbują zburzyć wasz |tan równowagi. Jeśli jesteście tego świadomi, pamiętajcie: macie Większą moc, bo istniejecie fizycznie, ale też jeśli pozostajecie w świadomym kontakcie z nami, wasza moc jest nawet jeszcze większa. Kiedy dojdziecie do wiedzy, mądrości i prawdy, kiedy wszystko, co istnieje we Wszechświecie zacznie się wam powoli objadać, wtedy ci, którzy pragną kontrolować Ziemię, aby w ten sposób kontrolować Wszechświat, zaczną piętrzyć przed wami problemy. Dojście do wiedzy i prawdy nie sprawi, że ścieżka waszego życia stanie się łatwiejsza.

Pamiętajcie: być w służbie, znaczy płacić za tę służbę. Bo są tacy, którzy pragną zniszczyć waszą świadomość i waszą wiedzę Szanujcie ich, nie wyśmiewajcie się z nich, ale bądźcie stali w waszej wierze, a nie będą w stanie was powstrzymać ani was skrzywdzić. Jeśli będą wam szkodzić, wtedy, w waszych umysłach zwróćcie się ku naszej miłości, naszemu światłu i naszej radości z was. Nie wahajcie się prosić o pomoc. Nie bądźcie dumni i nie róbcie wszystkiego sami. Nie możemy wam pomóc, jeśli nie poprosicie nas o pomoc. Nie wtrącamy się do waszej wolnej woli. Ale nawet pomimo całej naszej miłości dla tych, którzy nam służą, nawet dla dobra wszystkich dusz na Ziemi, nie możemy pomóc, jeśli o pomoc nie poprosicie. Nie bądźcie dumni jak dumna była Ziemia przez niemal cały czas swego istnienia, działając niezależnie i pragnąc dalej tak działać. Tylko dzięki wspólnemu działaniu Ziemia może uwolnić się ze swych więzów - działaniu wspólnie z nami, cywilizacjami pozostającymi w służbie planety Ziemi.

JOHN: Gdyby ludzie zostali pozostawieni samym sobie i gdyby nie było sil im przeciwnych, czy wtedy czyniliby dobrze?

TOM: Tak. Ludzkość może przezwyciężyć swe słabości, lecz są one cały czas wykorzystywane i umacniane przez siły przeciwne. Istnieją pokusy, chciwość i pożądanie.

JOHN: Jak to się w ogóle zaczęto i jak to się stało, że wcześniej się tym nie zajęto?

TOM: Stało się tak, dlatego, że nie byliśmy świadomi problemów, które stwarza fizyczność, byliśmy nieświadomi implikacji uczucia błogości i zadowolenia. Nigdy nie wtrącaliśmy się do czyjejś wolnej woli, więc zdecydowaliśmy się nie interweniować i teraz.

Nie byliśmy tego świadomi, ponieważ jest to jedyna planeta we Wszechświecie, która ma właściwości fizyczne, a więc która ma (alcie problemy. Nie ma ona żadnej siostrzanej planety. Problem ten powstaje w duszy każdej jednostki. Planeta ta jest gęsta, daje ciału różne odczucia, ale tak naprawdę wszystko dzieje się w duszy jednostki. To dusza odczuwa ból, przyjemność, smutek, szczęście. Ciało fizyczne ma inne odczucia niż na wszystkich innych planetach i niż u wszystkich innych dusz, które istnieją. W innych systemach, innych galaktykach istnieją inne istoty fizyczne, które jednak nie posiadają gęstości tej planety. Tutaj dusza zaczyna czuć w inny sposób niż poprzednio, zaczyna odczuwać pożądanie. Przyjemność i ból. I stało się to nader ważne dla rozwoju ewolucyjnego planety, ponieważ pierwotnie była to planeta, na której panowała równowaga.

Poniższa informacja dotyczy bardzo istotnego zagadnienia, które ilustruje konflikt chińsko-tybetański:

IRENE: Zdaję sobie teraz sprawę jak ważne jest to, aby nie pozwalać dłużej na systematyczne mordowanie Tybetańczyków przez Chińczyków; ponieważ jeśli Chińczykom pozwoliłoby się zmieść Tybetańczyków z powierzchni Ziemi, wtedy z pewnością spowodowałoby to utratę równowagi, której nigdy już nie dałoby się odzyskać.

TOM: Właśnie. Ważne jest, abyście w waszych medytacjach pracowali nad powstrzymaniem tego procederu, gdyż jeśli pozwolicie wyginąć jakiemuś ludowi za sprawą umyślnej eliminacji, a to samo tyczy się zwierząt, nigdy nie będziecie w stanie go zastąpić. I wtedy ta część matrycy staje się częścią, którą mogą wypełnić Inni.

IRENE: Więc chodzi tu o coś więcej niż tylko znikanie gatunków, chodzitu o to, że pozwalamy Innym zająć silniejszą pozycję.

TOM: Właśnie tak.

IRENE: W takim razie nie pozwolimy, aby to się działo!

TOM: Dziękujemy wam, tak. Niezbędne jest, aby ludzkość uświadomiła sobie konieczność zaistnienia ogólnoświatowego protestu przeciw eliminowaniu całych grup ludnościowych na Ziemi. Inni próbują je eliminować stosując metody ludobójstwa, tak samo poczynają z różnymi gatunkami zwierząt i roślin na Ziemi. Wy, ludzie sami podejmujecie decyzje o powstrzymaniu eliminacji tych zagrożonych gatunków zwierząt, ale nie protestujecie przeciw niebezpieczeństwu wyginięcia tych zagrożonych gatunków rodzaju ludzkiego. Włączcie te zagadnienia do swoich medytacji. Ważne jest uświadamianie ludziom faktu istnienia ludobójstwa i ginięcia gatunków - wtedy nie będą mogli odwrócić się od tego plecami. Jeśli się o tym nie mówi, lub jeśli udaje się, że problem ten nie istnieje, wtedy tym samym robi się miejsce na zepsucie i negatywny rozwój rzeczy.

IRENE: Zdaje się, że sprawy rozwijają się szybko [1989]. Równowaga jest zakłócana, a ci z nas, którzy żyją w trzecim wymiarze nie dostrzegają tego. Co się dzieje?

TOM: Czy rozumiecie to, że jeśli przebudzenie przyjdzie za późno, nastąpi totalne zniszczenie, natomiast jeśli nastąpi ono z wyprzedzeniem, wtedy przyjdzie ratunek. Zaczęliście już wyprzedzać ten czas. To musi trwać. Zauważyliście też, że jest obecnie więcej fanatyzmu?

JOHN: Tak.

TOM: Zjawisko to zaczyna się rozprzestrzeniać. Tak. Najważniejsze to pozwolić mu się uwolnić, ponieważ jeśli będzie on siłą tłumiony, wtedy stanie się bardziej agresywny. Tak.

IRENE: Ale czy nie jest też prawdą, że kiedy my idziemy naprzód, Inni...

TOM: Zbliżają się wam naprzeciw, tak.

IRENE: Starają się zrobić co w ich mocy, aby utrzymać brak równowagi po swojej stronie. Fanatyzm jest jedną z metod, którą się posługują...

TOM: To prawda. Byliśmy z wami w waszych smutkach i rozpaczy, i agonii. I byliśmy też z wami w waszych radościach i waszym śmiechu.

Czasami, w waszych umysłach powstawały wątpliwości, że być może nie będziecie potrafili wypełnić waszego zadania, ani przynieść dobra tym, którym pragniecie przynieść dobro, ani podtrzymać w sobie ducha pomagania i służenia. Wyjaśnimy jeszcze jedną rzecz, konieczną dla waszego zupełnego zrozumienia. Wątpiliście w siebie, wątpiliście w swoje możliwości i wątpiliście w to, że macie siłę do osiągnięcia tego, do czego popychają was wasze dusze. Prosimy, abyście od tej chwili zapomnieli o swoich wątpliwościach. Macie siłę i miłość, i moc, aby zapobiegać chaosowi, tragediom i ginięciu życia na waszej planecie - jesteśmy tego pewni, tak jak jesteśmy pewni siebie i prosimy, abyście zapomnieli o swoich wątpliwościach.

ANDREW: Dziękujemy ci za rozpraszanie naszych wątpliwości. Istotnie żyjemy niepewnością, pytaniami, a powodem tego jest to, Żenię widzimy wyników naszej pracy. Na przykład medytując, robimy co możemy, aby sprostać potrzebom, które opisałeś, ale w tej chwili nie mamy pojęcia, czy nasze wysiłki dają jakieś' wyniki czy nie. I wydaje mi się, że to jest podstawą naszych wątpliwości.

TOM: Rozumiemy, ale nadejdzie czas, kiedy i te wątpliwości zostaną usunięte. Tymczasem prosimy jednak, abyście nie osłabiali wiary, którą daje waszym sercom to, że znacie nas i wiecie, że ten Wszechświat nie jest dziełem przypadku ani li tylko i wyłącznie tym, co wielu ludzi nazywa 'Naturą'. Prosimy, abyście zapomnieli o wątpliwościach, które są w was. Czy rozumiecie?

ANDREW: Tak, rozumiem i sądzę, że bardzo dobrze to ująłeś.

TOM: Czy potrafisz dostrzec Boga?

ANDREW: Nie potrafię, nie.

TOM: Czy wierzysz w istnienie Boga?

JOHN: Tak. Wierzę w to jak najbardziej.

TOM: A więc, jeśli w niego wierzysz, dlaczego nie potrafisz uwierzyć, że możesz, masz energie i siłę, która jest energią, zdolnością i wszystkimi wartościami, i najważniejsze: pamiętaj, że jest w tobie najprawdziwsze pragnienie niesienia pomocy, które jest inne od pragnienia, aby wszystko kontrolować.

ANDREW: Czy jest coś w naturze wątpienia, o czym powinienem wiedzieć?

TOM: Jest w tym pewna trudność. Jeśli mielibyście w sobie gigantyczny kabel z milionami maleńkich miedzianych drucików, i kilka z tych drucików byłoby przetartych, nie przerwałoby to pracy kabla, lecz nie byłaby ona dobra. Prawda?

ANDREW: Tak, miałoby to wpływ na przewodzenie informacji w kablu.

TOM: O to właśnie nam chodzi. Niech nam będzie wolno powiedzieć, że wątpiliście, ponieważ nie potrafiliście wyjaśnić ani sobie, ani drugiemu człowiekowi, kim naprawdę jesteście.

JOHN: Sądzę, że jednym z moich problemów jest moja gorzka świadomość moich niedoskonałości na poziomie fizycznym...

TOM: Nie jesteś tak niedoskonały, jak chciałbyś w to wierzyć. Wiara w to może się czasami przydać jako wymówka. Kiedy przed tobą piętrzą się trudności, przedstaw je nam, a wszystko będzie dobrze. Daj nam te rzeczy, które nazywasz niedoskonałościami i wierz w siebie i w to, że my pomożemy. Między nami nie ma niedoskonałości. Wiedz w to w swoim sercu. Tak.

ANDREW: Widzisz, my nie mamy perspektyw, co jest jednym z naszych problemów: robimy coś tu, na Ziemi i nie widzimy tego Rezultatów. Czy możesz nam wyjaśnić jak, w danej sytuacji, nasze wątpliwości stanęły na drodze czemuś ważnemu?

TOM: Gdyby kabel miał milion maleńkich drucików i gdyby jeden z nich, gdzieś na końcu przerwałby się, to nie oznaczałoby to przerwania całego kabla, ale stałby się on słabszy i trzeba by było go skrócić. Tak. Pytasz o wyniki waszych medytacji, w których lataliście o pewne rzeczy, które czyniliście, ale co do których nie mieliście pewności.

ANDREW: Tak. Najlepszym tego przykładem jest dzień, kiedy poszliśmy do reaktora jądrowego, aby tam medytować, co było przeżyciem absolutnie nadzwyczajnym. A potem, kiedy skończyliśmy, zgubiliśmy się w ciemności, a następnego dnia złapaliśmy “gumę" w odległości zaledwie kilometra od centrum. I wiemy, że niebył to jedynie przypadek, ale wciąż nie wiemy co właściwie się tamstało.

TOM: Zapobiegliście eksplozji, która miałaby wtedy miejsce. Gdyby to się stało, nie bylibyście więcej w swoich ciałach fizycznych - zostalibyście zwróceni nam. Nie możemy wam tego udowodnić. Ale gdybyście w swoim samochodzie mieli przetartą oponę, a w domu kogoś, kogoś wam drogiego i kochanego, czy wtedy powiedzielibyście temu komuś, że to nic nie szkodzi, że jeździcie z przetartą oponą?

ANDREW: Już rozumiem. Rozumiem co masz na myśli.

TOM: Czy musi dopiero dojść do wybuchu, abyście uwierzyli w to, co mówimy?

ANDREW: Hmmm...

TOM: Czasami zerkamy na was i mówimy: “Zapomnieli kim są i dali się złapać w pułapkę myślenia na poziomie fizycznym, bo mając ciało fizyczne trzeba widzieć przedmiot, albo trzymać go w ręce". Ale powinniście wiedzieć, że to, co już osiągnęliście, było nie do pomyślenia wcześniej. Wy sprawiliście, że jest inaczej. My rozpoczęliśmy nowe czasy na waszej Ziemi i w waszym Wszechświecie, a są to czasy, kiedy macie przeciąć sznur, który łączy was z waszą fizyczną przeszłością i zwątpieniem. Wiemy, że prosimy o wiele, wiemy też, że w okolicznościach, jakie was otaczają, jest to trudne - mamy na myśli tych ludzi, którzy w żaden sposób nie są związani z waszą pracą - trudno jest udowodnić im wasze słowa. Trudno jest im wam wierzyć. To przyjdzie z czasem. Czy i w waszym przypadku wiara w to, co było w waszych sercach nie przyszła z czasem? Wierzyliście w takie rzeczy, które dopiero teraz zachodzą w świecie fizycznym. Tak?

ANDREW: Tak, tak naprawdę jest.

TOM: Więc czy musimy dodawać coś jeszcze? Czego pragniecie? Czy pragniecie, aby stał się cud, żebyście mogli uwierzyć w to, co mówimy? Czy możemy zapytać czego pragniecie?

ANDREW: Cóż, jeśli chodzi o mnie, to jedyną rzeczą, jakiej pragnę jest wypełnienie misji, której się podjęliśmy. Chciałbym osiągnąć podstawowy cel, którym jest przekazanie światu tego, co mówicie, i żeby świat ją zrozumiał i skorzystał z tego jak najlepiej. Tego właśnie pragnę i niczego więcej.

JOHN: Cóż, wydaje mi się, że w twoim pytaniu chodzi o to, czego pragniemy, aby przekonać samych siebie? Właściwie czuję, że jest we mnie taka wiara i akceptacja, ale czasami też wątpię i wtedy pragnę jakiegoś bardziej namacalnego dowodu... a czasami to pragnienie znika.

TOM: Kiedy to pragnienie cię nachodzi, to dzieje się tak z powodu twojej fizyczności. Chcemy powiedzieć, że wasza misja zostanie zakończona, bo jest w was oddanie i coraz większa świadomość tego, że istnieje życie poza Ziemią. I nie minie wiele czasu a ludzie zaczną pytać: “Kim są te istoty z innych światów?".

7. ŻYCIE NA ZIEMI

Jak mówi Tom w dalszej części tego rozdziału, “W waszym świecie rzeczy są bardzo proste, ale ludzie bardzo je komplikują". W tym rozdziale Tom często powtarza to, co mówi, ale wplata subtelne różnice w to, co na pierwszy rzut oka wydaje się jedynie powtórką. W końcowej części rozdziału podsunięto nam kilka genialnych konceptów...

TOM: Chcielibyśmy wam powiedzieć, że wasza planeta Ziemia jest najpiękniejszą ze wszystkich planet Wszechświata. Jest na niej różnorodność form, jakiej nie ma na żadnej innej planecie. W całym Wszechświecie nie ma drugiej planety, która byłaby fizycznie podobna do Ziemi. Jest ona najrzadszą z piękności i przyciąga dusze, które, kiedy już tu przybędą, będą wciąż chciały tu powracać. Ziemia jest zupełnie inna od wszystkich innych planet. Ma w sobie elementy wszystkich planet Wszechświata, jest ona niby kompozycja Wszechświata, z całym dobrem i całym złem, które przyciąga dusze. Ma w sobie przyciąganie grawitacyjnie, inne niż na innych planetach i z tego powodu dusza zaczyna czuć - naprawdę... ciało fizyczne - w umysłach swoich przystosowują się do swoich ciał fizycznych, zapominając o wolności i przyjemności, które odczuwali nie posiadając ich.

Ziemię stworzono, aby była rajem. Kiedy dusze osiągną harmonię, znów stanie się ona rajem. Ale mówiąc 'raj', mamy na myśli raj twórczości, raj który daje wiedzę, raj który daje radość i miłość; raj, w którym ludzie mogą sami się uleczać lub doświadczać bólu, zależy co wybiorą. Nie jest to raj, w którym każde wyzwanie, każdy wzrost lub każdy ból zostanie usunięty.

Będzie to raj, w którym ludzie, poprzez swoje własne doświadczenie, sami mogą rozwinąć swoje zrozumienie swej łączności ze Wszechświatem, zaakceptować fakt, że są odpowiedzialni za siebie samych, za swoich bliźnich, za Ziemię, a tym samym za Wszechświat oraz doprowadzić to wszystko, i siebie też, do perfekcji. Ludzkość musi pojąć wyjątkowość i cel istnienia Ziemi, oraz kierunek, w jakim podąża jej ewolucja. Ludzkość musi pojąć, że nie jest sama i że nie ma śmierci.

Ludzie muszą zacząć rozumieć, że od niczego nie można uciec, bo w przyszłości i tak za wszystko będzie trzeba zapłacić. Gdyby wiedzieli też, że każdy z nich ma w sobie wielkość, i że ma szansę, aby się radować, i że kiedy zaakceptują fakt, że nie są sami i że nie ma śmierci, wtedy energie pochodzące ze strachu zostaną uwolnione, a energie pochodzące z radości mogą zastąpić strach, wtedy Ziemia może zacząć zajmować swoje miejsce we Wszechświecie.

Powiedzieliśmy wcześniej, że Ziemia jest największą z piękności i największa z radości.

Kiedy mówimy 'piękność', mamy na myśli duszę, która penetruje to, co zewnętrzne. Rodzaj ludzki nazywa pięknym to, co potrafi dostrzec oko; nie to co stanowi wewnętrzną duszę planety czy tych, którzy na niej egzystują. Tego też ludzkość musi się nauczyć o Ziemi.

JOHN: Czy mógłbyś wyjaśnić jaki jest cel egzystencji fizycznej, zwłaszcza na tej planecie?

TOM: Ta wasza planeta jest planetą równowagi, musicie nauczyć się równoważyć świat fizyczny i duchowy. Ziemia jest jedyną planetą w swoim rodzaju, jedyną planetą w całym Wszechświecie, na której istnieje możliwość wolnego wyboru, jedyną planetą, która została stworzona dla zbalansowania tego, co duchowe z tym, co fizyczne; innymi słowy, stworzona, aby być rajem.

Ludzkość ją skorumpowała. Stało się to, ponieważ ludzi zaczęła bardziej interesować ich fizyczność niż próby równoważenia i zrozumienia. Lecz teraz wasza planeta znalazła się w punkcie, w którym traci równowagę szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Doszliście do punktu w historii, który jest punktem zmiany. To czas, aby ludzkość zaczęła to rozumieć, żyć na tej planecie wielkiej piękności równoważąc duchowość z fizycznością, żyć w jedności ze Stwórcą, miłością, w łączności ze Stwórcą i z jego stworzeniem.

JOHN: Jest to przesłanie wielu religii świata, ale ludzkość nigdy tak naprawdę nim nie żyła. Czy możesz wyjaśnić dlaczego nie akceptujemy tego pozytywnego przekazu?

TOM: Ludzie w głębi duszy wiedzą, lub mają przeczucie, że pochodzą od czegoś innego, niż tylko od siebie, ale ludzie na Ziemi zaczęli rywalizować ze Stwórcą. Rozumiemy to, bo ludzie rozumieją, że jest w nich coś, co jest zdolne do wszystkiego, ale nie chce im się dostrzec Stwórcy i poznać go. Sami chcą być Stwórcą. Tak nie może być. Byliśmy na Ziemi wielokrotnie i za każdym razem mieliśmy ten sam problem: przybyliśmy, aby pomagać, a spodziewano się po nas, że zrobimy to, czego zrobić nie możemy, to co ta planeta musi zrobić sama dla siebie. Jesteście częścią tej planety, ponieważ wybraliście ją, aby jej pomóc.

JOHN: Chcę powiedzieć, ale tylko za siebie, że naprawdę akceptuję odpowiedzialność i to, że sami musimy robić pewne rzeczy. Chodzi po prostu o to, że życie na Ziemi jest szalenie trudne i skomplikowane.

TOM: W waszym świecie rzeczy są bardzo proste, to ludzie tak je komplikują. Jeśli podejdziesz do sprawy z prostotą, wiele rzeczy da się przejść i załatwić z dużym wyprzedzeniem i niewielkim nakładem energii. Zmartwienia i kłopoty zabierają więcej energii niż samo załatwianie spraw.

ANDREW: Tak więc, oto my, tu na Ziemi, maleńka plamka kurzu w nieskończonym, rozległym Wszechświecie! Czy mógłbyś powiedzieć nam, dlaczego w ogóle zainteresowałeś się tą maleńką plamką kurzu zwaną Ziemią?

TOM: Aby Wszechświat mógł się rozwijać, Ziemia musi się rozwijać. Dusze, które przybyły na tę planetę, dostawszy ciała fizyczne stały się nieodpowiedzialne. Planeta stała się miejscem, gdzie żyje się pragnieniami. Dusze, które tu są, zachowują się, jakby znajdowały się na lotnych piaskach i zaczęły tonąć i pogrążać się w swych pragnieniach. Ważne jest, abyście się rozwijali, ponieważ jeśli ta planeta nie będzie się rozwijać, inne planety we Wszechświecie nie będą mogły pójść naprzód. Zatrzymacie rozwój we Wszechświecie. Ważne jest, aby podnieść poziom świadomości tej planety. Przecież to miłość płynąca z tej planety generuje energię, która karmi Boga. A tymczasem planeta ta zatrzymała rozwój części Wszechświata, zamiast rozwijać się jak powinna, aby stać się jednym z Bóstwem. Posunę się krok dalej: wiele z dusz, które tu żyją, kiedy umrą, zostaną schwytane w pułapkę atmosfery tej planety i będą musiały rodzić się wciąż od nowa w tym samym świecie, i będzie im się zdawało, że podążają donikąd. Pierwotnie planeta ta została stworzona, aby nauczać równowagi pomiędzy światem duchowym a fizycznym. Ale w świecie fizycznym pochłonął ich materializm i dlatego dusze te nigdy nie rozwinęły się poza granice tej planety. Umysły ich i uczucia wciąż zajęte są ich pragnieniami, które zatrzymują ich na tej planecie i dlatego macie tu taką mnogość, która będzie trwać póki planeta ta nie pogrąży się.

ANDREW: Czy to dlatego mamy tu tak wiele dusz - po prostu nie potrafią wyjść poza nią?

TOM: Nie potrafią poza nią wyjść, bo trzyma je tu żądza, chciwość, nienawiść, ponieważ kochają fizyczne przyjemności tej planety. Nie mamy nic przeciwko ich fizycznym zajęciom: dopiero wtedy, kiedy stają się one dla nich sprawą najważniejszą i nie zajmują się już rozwojem tej planety, swoimi bliźnimi ani odnajdywaniem swej boskości. Wyjaśniliście to, kiedy słuchaliśmy was tego dnia, kiedy mówiliśmy o 'chwytaniu w pułapkę'. Właśnie się skonsultowaliśmy i zdecydowaliśmy, że jeśli spojrzelibyśmy do butelki i jeśli byłby w niej korek, a my nie moglibyśmy go wyciągnąć, to byłoby to właśnie dokładnym przedstawieniem tego, czym jest ta planeta. Wasz opis był właściwy.

ANDREW: Dziękuję. Czy mógłbyś wyjaśnić dlaczego jest to tak ważne, że kilka pokornych dusz takich jak my, którzy wszyscy jesteśmy ludźmi prostymi, lub inni nam podobni, mogą pomóc wyjąć ten korek?

TOM: Energia, która was otacza tworzy wir, który promieniuje i w ten sposób podnosi świadomość tej planety. Nawet pomimo tego, że czujecie, iż jest to zadanie niemożliwe do spełnienia, nie jest ono niemożliwe. Wy, ludzie wybraliście tę sytuację, dobrowolnie powróciliście na tę gęstą, ciężką Ziemię. Ludzie jak wy wielokrotnie reinkarnowali się na tej planecie, często nie dlatego, że było to konieczne, ale dlatego, iż pragnęli zrozumieć i poczuć tę planetą, aby podnieść poziom jej świadomości. Energia ta tworzy wir miłości i pokoju, i harmonii, a inni będą dążyli ku wam, abyście mogli nauczać ich, pomagać im wznieść się na wyższy poziom. Wszystko potrzebuje podstawy energetycznej. My jesteśmy energią, a poprzez ludzi takich jak wy planeta ta zostanie ocalona. Działamy poprzez ludzi.

To, co zostało zaplanowane dla Ziemi, jeszcze nie nadeszło. Kiedy odkryto, że ze wszystkich planet Wszechświata jest ona najpiękniejsza i najbardziej różnorodna, odkryto tez, ze Ziemianie charakteryzują się ogromną fizycznością, która nie występuje na innych planetach.

JOHN: Nie bardzo wiem skąd pochodzi ta fizyczność.

TOM: Z siły grawitacji i ciężkości, i gęstości planety, i ze zmysłów, którymi odczuwacie Ziemię. Tego nie ma na innych zamieszkanych planetach. Dusze na Ziemi zaczęły czuć, że mają substancję, której nie czuły na innych planetach. Rozumiecie wasze sposoby rozmnażania się?

JOHN: To znaczy seks?

TOM: Na początku seks był sposobem rozmnażania się, ale też dawał wyraźne odczucia w ciele fizycznym, dawał radość. Lecz z upływem lat zaczął stawać się sprawą największej wagi i zaczątkiem sprawowania kontroli jednego człowieka nad drugim. Ta forma kontroli nie istnieje na innych planetach. Podniosło to intensywność pożądania w podświadomości i umysłach dusz, które reinkarnowały się na Ziemi. Pragnienia tego rodzaju nie istnieją na innych planetach - dlatego tak ważne jest, aby Ziemia znalazła się w stanie równowagi.

We Wszechświecie nikt nie sprzeciwia się takiemu sposobowi rozmnażania się, gdyż taką podjęto decyzję, aby w ten, a nie inny sposób zaludniać Ziemię. Chodzi jedynie o to, że sprawa ta stała się źródłem wszelkich priorytetów i zawładnęła umysłami wszystkich dusz. Bo, gdybyście spojrzeli na wszystko, co tu istnieje, to właśnie to jest źródłem większości problemów, prawda?

JOHN: Rozumiem, że Ziemia jest jedyną planetą z tego rodzaju problemem?

TOM: Tak. To jedyna planeta, która stworzyła taki problem. Dusze żyjące na Ziemi, w swych reinkarnacjach nie chcą opuszczać Ziemi. Każda z planet, na których żyją lub na których narodzili się, ma ich czegoś nauczyć, ale tak bardzo pragną tej fizycznej Ziemi, że rozwijają się dalej. Oto jest pokusa, oto chciwość i oto żądza.

JOHN: Jak w ogóle zaczai się ten problem i jak to się stało, że nie zajęto się nim wcześniej?

TOM: Stało się tak, ponieważ nie byliśmy świadomi problemów, które może stworzyć świat fizyczny i uczucia błogości i przyjemności. Jest to jedyna planeta w całym Wszechświecie, która posiada fizyczne właściwości mogące wywołać ten problem. Nie ma swojego odpowiednika.

JOHN: Jest najbardziej gęstą ze wszystkich zamieszkanych planet Wszechświata?

TOM: Tak.

ANDREW: Zastanawiam się nad tym, czy ten problem pożądania i odczuwania przyjemności można by sprowadzić do jednego, powiedzmy pierwiastka atomowego, na przykład sodu, czy czegoś takiego. Czy udało wam się coś takiego?

TOM: Zapytam... Poinformowano mnie, że problem ten powstaje w duszy każdej jednostki. Ziemia jest planetą gęstą, co daje Ciału różne odczucia - ale wszystko dzieje się w duszy jednostki.

ANDREW: Chcesz przez to powiedzieć, że gęstość substancji aż tak może wpłynąć na duszę? Nie sądziłem, że to możliwe. i

TOM: Czujesz ból, czujesz przyjemność, czujesz smutek, czujesz Szczęście. Ciało fizyczne ma na Ziemi inne odczucia niż na wszystkich innych planetach, inne niż wszystkie inne dusze, które istnieją. W innych układach, w innych galaktykach istnieją inne istoty fizyczne, które jednak nie mają gęstości waszej Ziemi. Na waszej planecie dusza zaczyna odczuwać w inny sposób, niż odczuwała wcześniej, zaczyna odczuwać przyjemność i pożądanie.

Przy innej okazji, w odpowiedzi na ten sam kierunek pytań, Dziewiątka dała następujący przykład:

ANDREW: Dlaczego dusze zatrzymują się i nie potrafią się wydostać z Ziemi?

TOM: Zjawisko to spowodowane jest grawitacyjną gęstością i złudzeniem, że jest ona czymś rzeczywistym. Jest to zjawisko emocjonalne: bierze się z niemożności usunięcia się z siebie w ramach gęstości grawitacyjnej. Kiedy usuwasz siebie z siebie, odblokowujesz się, aby emocjonalna gęstość grawitacyjna mogła zostać uwolniona i aby można było dostrzec prawdziwą rzeczywistość. Ta planeta została pomyślana jako raj, lecz aby zaistniała na niej całą różnorodność jej form życia, konieczna była owa gęstość grawitacyjna.

ANDREW: Chcesz przez to powiedzieć, że dla naszego wzrostu, dla naszej ewolucji, musimy jakoś uporać się z tą grawitacją, i mam nadzieję, pokonać ją?

TOM: Ważne jest, aby zrównoważyć siebie. Jest to stopienie się fizyczności i duchowości, stanowiące manifestację celu istnienia ludzkości. Ale ludzkość zapomniała o tym, pozostając w swej gęstości i nie dostrzegając z właściwej perspektywy natury swego duchowego ja.

Zostało ono błędnie zinterpretowane i wytłumaczone przez niektórych przywódców religijnych waszego świata, którzy próbują kontrolować człowieka - i przez religie, które pragną zaprzeczyć temu, że fizyczność nie znajduje się w równowadze, a także przez tych ludzi, którzy zaprzeczają istnieniu duchowości. Niektóre dusze nie wybrały ponownego się tu narodzenia z powodu rozwoju własnego ja, ale dla służby tej planecie, aby mówić o tym, jak ważne jest zrozumienie miejsca Ziemi we Wszechświecie, a człowieka na Ziemi. Wielu jest takich, którzy przybyli na Ziemię w tym czasie, którzy taką drogę wybrali, ponieważ było to potrzebne Wszechświatowi, aby pomóc, tak.

ANDREW: Jak to rozumiemy z naszego naukowego punktu widzenia, czy związek między grawitacją jako siłą a umyśleni jako silą występuje tam, gdzie powinna występować równowaga?

TOM: Kiedy zaakceptujecie, zrozumiecie do końca, z całkowitym zaufaniem i wiarą w siebie, w wasz związek z Wszechświatem, wtedy osiągniecie równowagę i nie będziecie już dłużej zniewoleni poprzez wasze umysły. Jeśli odłączycie umysł od tego, czego się kurczowo trzyma, uwolnicie go. To odłączenie może odbyć się etapami, abyście mogli rozwinąć w sobie zaufanie i wiarę w wasze możliwości podtrzymania waszego wewnętrznego związku z Wszechświatem. Wtedy będziecie wolni. Kiedy wolnych będzie wystarczająco dużo ludzi, wystarczająco dużo dusz, wtedy kosmiczny pojazd Ziemi podąży ku ewolucyjnemu spełnieniu.

ANDREW: Jak blisko jesteśmy od tego procesu ewolucji?

TOM: Wiedz, że wraz z przyspieszeniem, dzięki zaangażowaniu każdego człowieka, stanie się to szybko i nie przyniesie ze sobą zniszczenia, jak by się to stało, gdyby taki proces nastąpił sam z siebie, za sprawą zbiegu okoliczności, bez waszego udziału.

ANDREW: To piękne.

TOM: Rozumiesz, że kiedy na Ziemi następuje jakaś zmiana, i kiedy ludzie tracą wiarę, to ci, którzy wierzą, desperacko chcą "Wierzyć jeszcze bardziej?

JOHN: Tak.

TOM: Wiedz i to: wszyscy przybyliście na Ziemie, aby ją upiększyć, oczyścić, kochać ją i radować się nią. Wiedz i to, że w swoim czasie, poprzez wasze i innych oddanie, poprzez waszą bytność na Ziemi, możecie sprawić, że osiągnie ona spełnienie swego stworzenia. Dla nas to jest wielka radość i za nią wam dziękujemy.

Kosmiczny aspekt tej sprawy polega na tym, żeby ocalić Ziemię, która stalą się pułapką dla wielu dusz. Jeśli nie zostanie ona uratowana, to ani my, ani wy nie będziemy wiedzieć przez ile setek tysięcy waszych lat ta planeta będzie w zastoju. Nie wiemy dokładnie tego co się stanie z duszami tych, którzy znajdują się w pułapce. Rozumiecie, choroba, nieszczęście rozprzestrzeniają się, jeśli się ich nie kontroluje.

ANDREW: Tak.

TOM: Czy rozumiecie i to, że jeśli procesu tego nikt nie będzie kontrolował i nie zajmie się nim należycie, to może on zarazić resztę Wszechświata? Czy jesteście świadomi tego potencjału?

ANDREW: Cóż, z tego co mówisz, tak. Nie wiemy tego z własnego doświadczenia, oczywiście.

TOM: Czy wiecie też, że jeśli cały Wszechświat zostanie zarażony i jeśli zaraza ujawni się - wszystko, co jest dobre, wszystko, co jest miłością, zostanie zniszczone - czy wiecie o tym?

ANDREW: Nie, o tym nie wiedzieliśmy.

TOM: Ponieważ, jeśli ta zaraza rozprzestrzeniłaby się z waszej małej fizycznej Ziemi na resztę Wszechświata, wtedy wszystkie dusze będą żyły w strachu i nienawiści, bez nadziei, w ciemnościach. I wtedy niewielu będzie nas, którzy potrafimy zająć się sytuacją, jeśli do tego dojdzie.

IRENE: Jedno z pytań, jakie chciałabym zadać, dotyczy pojęcia ludzkiego cierpienia oraz tego, jak do niego doszło. Rozumiem, że kiedy ludzie byli jeszcze niewinni, prawdopodobnie nie istniało ono.

Jak ono powstało, jaki jest jego cel? Czy ma ono związek ze strachem, jaki odczuwa człowiek przed nowym? Dlaczego cierpienie w ogóle istnieje?

TOM: Najpierw musisz wiedzieć, że Ziemia jest jedyną planetą w całym Wszechświecie, na której można dokonywać wyborów. Na początku ludzkość chodziła z bogami, a znacie przecież historię pokusy drzewa życia: podkuszono ich, aby spróbowali radości bycia jednym z całym stworzeniem. Wtedy Stwórca powiedział: “Tego wam nie wolno". Mimo to, wolno im było dokonać wyboru. I ludzkość dokonała wyboru. Od tego dnia to nie Stwórca was karze, ale sami się karzecie, bo dotknęliście Wiedzy o tym, kim naprawdę jesteście i przeraziło was to, bo wiedzieliście, że nie jesteście w stanie pojąć tej wiedzy dogłębnie i całkowicie.

Wtedy stało się konieczne zaludnienie Ziemi, tak więc wszystkie komórki Stwórcy stały się pojedynczymi jednostkami i wolnymi duszami, aby mogły z wyboru stać się jednością i harmonią. Dlatego też Ziemia jest jedyną planetą posiadającą świadomość, a ludzie sami wybrali smutek z powodu zniszczenia zaufania, którym ich obdarzono i zaczęli poświęcać siebie i swoje dzieci. Czas, aby Zakończyć tę farsę poświęcenia, bo to właśnie ona trzyma was w pętach. Trzeba uwolnić ludzkość!

IRENE: Więc niektórzy przywódcy religijni wykorzystali to poczucie winy?

TOM: Właśnie. Wykorzystali, ponieważ był to dobry sposób, aby trzymać ludzi w ryzach. Słuchaj uważnie: kiedy istnieje ktoś, kto rozumie energie całego stworzenia i wie jak można je spożytkować, aby stać się bogiem, wtedy resztę ludzkości trzyma w ryzach.

IRENE: Na początku, dlaczego Stworzyciel zabronił człowiekowi wiedzieć?

TOM: Ważne było, aby ludzie zaczęli istnieć bez tego zakazu, ale za to z zaufaniem i możliwością wyboru.

IRENE: Więc nie chodziło o to, że “Nie będziesz wiedział", chodziło o “W porządku, oto pierwszy przykład wyboru, ja twierdzę, - e nic możesz go mieć, teraz za to możesz wybrać: albo będziesz mi posłuszny, albo nie".

TOM: To prawda, lecz zrozum też, że kiedy jesteś posłuszna, to jest to ćwiczenie, po którym nie musisz już dłużej być posłuszna.

IRENE: Posłuszeństwo nie wyklucza wolnej woli, a raczej działa na jej korzyść, ponieważ nie przywiązujesz do posłuszeństwa takiej wagi.

TOM: To właśnie jest wielka prawda. Tak.

MIKI: Wydaje się, że niektórzy ludzie dźwigają na barkach większe ciężary niż inni, więcej cierpią. Czy dzieje się tak dlatego, aby dać tym ludziom jakąś nauczkę, lub nauczyć czegoś innych, czy też jest to po prostu ich pech?

TOM: W waszym świecie ma zastosowanie wszystko, o czym właśnie wspomniałaś. Są ludzie, którzy z powodu takiego, a nie innego stanu świadomości czy technologii waszego świata, sprowadzają na siebie wielkie nieszczęścia. Nikt w tym okresie waszego istnienia nie wybiera sobie cierpienia: cierpienie przynoszą zesobą złe myśli tych, którzy mają władzę nad innymi. Istnieje jedynie niewielka mniejszość, która wybiera cierpienie, aby uczyć innych.

MIKI: Sądzę, że Stwórca wie wszystko, co dzieje się teraz i co się Stanie w przyszłości. Jak więc ludzie mogą dokonywać wyborów według swojej woli? Czy potrafisz mi to wytłumaczyć?

TOM: Tak. Tak jak Stwórca jest wszystkowiedzący, tak i każda dusza jest wszystkowiedząca i istnieją różne ścieżki, którymi dusza może podążać. Kiedy przybywają na Ziemię, dusze obierają sobie mapę, ograniczają siebie w swoich wyborach, ale przynoszą zesobą ową mapę, aby mogli dokonać wyboru co do tego, czy chcą podążać drogą, którą wyznacza im mapa, czy też nie. To, że Stwórca wie wszystko, nie oznacza jeszcze, że interweniuje w życie ludzi.

Gdyby twoje dzieci były w zaciszu swoich pokoi, nie myślałbyś o tym, żeby wejść do nich bez uprzedzenia, bo przecież mogłyby zajmować się jakimiś swoimi tajemnicami, a ty nie chciałbyś przecież ich upokorzyć ani rozmyślnie naruszać ich prywatności, nieprawdaż? Ty jesteś stwórcą. Ty stworzyłeś swoje dzieci. Jako rodzic, w stworzeniu tych dzieci próbujesz być im przewodnikiem. A czasami narzucasz im swoją wolę - dla ich dobra.

Stwórca po prostu pobudza twój umysł, ale nie narzuca ci się. Stwórca sonduje cię, inspiruje twój umysł, abyś podążał jednym z tych kierunków, jakie kiedyś wybrałeś. Jeśli wybierzesz kierunek, a potem rozmyślnie podążysz w stronę przeciwną, on nie interweniuje. Ale tak naprawdę, ponieważ twoja prywatność nie zostaje naruszona, Stwórca nie chce decydować o twoich wyborach. Wiedza o tym pozostaje zakryta przed tobą póki danego czynu nie dokonasz, i potem. Jeśli narzucasz swoją wolę swoim dzieciom każąc im, aby drzwi do ich pokojów zawsze stały otworem, abyś mógł wszystko widzieć, i jeśli wciąż będziesz się przy tym upierał... wiesz, co zrobią w takiej sytuacji twoje dzieci, prawda? Będą chronić same siebie przed tobą. Podobnie Stwórca nie chce, aby drzwi do twojego pokoju cały czas stały otworem.

Czasami, w ciągu tych wszystkich lat, dawano grupie do zrozumienia, że coś się zdarzy, a tymczasem nic się nie działo. Wywoływało to pytania, których przykładem niech będzie poniższy komunikat:

JOHN: Chciałbym powiedzieć, że jeśli jesteś tym, kim twierdzisz, że jesteś, to możesz być wszędzie w każdej chwili, w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Więc jak to jest, że powiedziałeś nam, że pewne rzeczy się zdarzą, a tymczasem nie zdarzyły się? Jeśli możesz przenieść się do przyszłości, to możesz też wiedzieć czy coś się naprawdę stanie czy też nie. Czy mógłbyś mi to wyjaśnić, bo nie rozumiem?

TOM: Spróbujemy wyjaśnić to w ten sposób: siedzimy na szczycie góry - wyobraźcie to sobie w waszych umysłach. Kiedy tak siedzimy na tej górze, możemy z niej dostrzec całą Ziemię. Pod nami jest inna góra, której wasze oczy nie potrafią dostrzec, bo macie ciało fizyczne. My potrafimy dostrzec to, co jest za nami, co wy nazwalibyście przeszłością, jako całość. Pamiętamy jak jest po drugiej stronie gór w przeszłości. Naprzeciw nas widzimy inne góry, ale nie widzimy co jest poza nimi, a tylko ponad i pomiędzy nimi. A kiedy zejdziecie z góry, aby pójść w przyszłość, nie będziecie dostrzegali całego krajobrazu. Kiedy obejdziecie górę dookoła, dostrzeżecie wiele dróg i ścieżek, a każda z nich będzie prowadziła w przyszłość. Jeśli na wszystkich oprócz jednej znajdują się przeszkody, wtedy możecie podążyć tylko tą jedną ścieżką. Ale jeśli wiecie jak usunąć przeszkodę, możecie podążyć inną ścieżką. I w ten sposób będziecie mieli szerszy wybór.

Nigdy nie jest tak, żeby była tylko jedna przyszłość. Istnieje wiele możliwych wariantów przyszłości. Chodzi tu o waszą wolę. Gdybyśmy wiedzieli jaka będzie przyszłość, oznaczałoby to, że angażujemy się w waszą rzeczywistość i manipulujemy waszą wolną wolą. Nie chodzi o to, abyśmy oddziaływali na waszą wolną wolę czy wami manipulowali. Widzimy wiele wariantów przyszłości. Jako przykład niech posłuży wasz kraj (Anglia). Gdyby przed waszą wojną światową [1939-45] wasz Churchill nie był zdrów lub zostałby zamordowany, wtedy również doszlibyście do tego samego punktu w przyszłości, ale nie w ten sam sposób. I mogłoby to całkowicie zmienić przyszłość waszego kraju. Gdyby nie stało się tak, jak się stało, wtedy mogłoby być zupełnie inaczej. Rozumiemy, że nie jest to dla was satysfakcjonująca odpowiedź, ale nie wiemy jak to wyjaśnić. My nie zarządzamy waszą przyszłością.

JOHN: Tak, już rozumiem to lepiej. Sądzę, że tylko przez moje niezrozumienie myślałem, że kiedy mówicie, iż to i to się zdarzy, to tak na pewno się stanie, a powinienem to postrzegać jako jedną z wielu możliwości.

TOM: To był nasz błąd, nie wasz. Gdybyśmy przypisali wam niepowodzenie, a sobie błąd, musielibyśmy stwierdzić, że nie jesteście w stanie kontynuować swego wysiłku i zaangażowania.

Jednakże zaistnienie jednaj sytuacji gwarantujemy wam: nie dopuścimy do zniszczenia Ziemi. To nie Dwadzieścia Cztery na to nie pozwolą, bo nie jest to w ich mocy. Tylko my możemy do tego nie dopuścić - gdyż oni też mają pewne granice. Lecz posługując się ich siłą zespoloną z naszą, nie dopuścimy do zniszczenia Ziemi. Mówiąc to, mamy na myśli totalne zniszczenie planety, tak.

8. PRZYSPIESZANIE EWOLUCJI ZIEMI

Pierwsza część tego rozdziału poświecona jest problemom specyficznym, a potem, kiedy dołącza Irenę, dyskusja schodzi na tory filozoficzne; ona i Tom zaczynają rozwijać różne idee i nastawienia do problemów. Rozdział zasługuje na swój tytuł, czuje się, jak gdyby wszystko nabierało prędkości...

JOHN: Sądzę, że w tych czasach najważniejszym dla Ziemian pytaniem jest co oni, jako jednostki, mogą zrobić, jak oni jako jednostki, mogą zmienić bieg rzeczy, tak aby nasza planeta osiągnęła swe przeznaczenie?

TOM: Najpierw i przede wszystkim muszą uznać to, że każdy z nich ma w sobie cały wszechświat. Każdy z nich ma w sobie całe stworzenie. Dlatego więc muszą to zrozumieć, a potem miejmy nadzieję, że zrozumieją, iż jeśli wystąpią przeciw własnej integralności, integralność Wszechświata może na tym ucierpieć. We wszystkim, co robią, muszą się radzić siebie samych; muszą się nauczyć kochać siebie samych, a jedynym na to sposobem jest nigdy nie robić czegoś, za co mogliby przestać się lubić. Ważne jest to, że każda osoba na tej planecie musi zrozumieć, że gdzie indziej też istnieje życie. Ludzie muszą zrozumieć, że to w ich posiadaniu znajduje się klucz do procesu ewolucyjnego Wszechświata. Nadszedł czas przebudzenia. Nadszedł czas zrozumienia, że to w sobie ludzie mają klucz do spełnienia się Ziemi i że nikt nigdy nie ingeruje w ich wolną wolę; destrukcja planety Ziemi nie jest konieczna. To ludzie muszą dokładnie zrozumieć, gdyż to dzięki wolnej woli człowieka Ziemia może się spełnić.

JOHN: Wielu mówi o nadchodzących przemianach i wydaje się, że naprawdę zbliżamy się do tej chwili. Czy możesz powiedzieć cokolwiek o tych przemianach i co one oznaczają?

TOM: To prawda, że Ziemia znajduje się u progu przemian. Znajduje się u progu uwolnienia dusz i istot z okowów, tak aby mogły kontynuować swój rozwój i oczyszczać Ziemię, aby Wszechświat mógł dalej podążać swą ścieżką. Żyjecie fizycznie we wspaniałym czasie na waszej planecie. Zawsze wiedzcie, że energia jednostek pozostanie energią jednostek, ale trzeba pojąć potęgę myśli, energię miłości, potęgę, która tkwi w ludziach... i dzięki tym cechom sprawić, aby wasz świat stał się reprezentantem Wszechświata. Wasz świat jest wspaniałym miejscem, w którym istnieją i spełniają się wszystkie cząstki Wszechświata, w którym stają się jednym ze stworzeniem, w przeogromnej radości.

JOHN: Gdybyś miał przesiać całej ludzkości tylko jedną wiadomość, co by to było?

TOM: Wiedzcie, że nosicie klucz w sobie, każdy z was, ludzi, ma klucz do zmian. To wasza odpowiedzialność, wasza wolna wola, wasz wybór.

JOHN: Ostatnio otrzymujemy wiele niejasnych przekazów pochodzących z różnych psychicznych i proroczych źródeł. Jakimi kryteriami powinni posługiwać się ludzie, aby je odróżniać?

TOM: Najpierw i przede wszystkim wyjaśnimy to w ten sposób: w firmach są ludzie, którzy wiedzą o nich wszystko, są różne wydziały firm, które zajmują się tylko sobą, swoimi problemami; podobnie jest w dziedzinie otrzymywania komunikatów od tych, którzy zamieszkują inne obszary. Tylko niewiele źródeł zna całokształt, a wiele zna jedynie jego części. Lecz bądźcie ostrożni, kiedy was chwalą: zawsze sprawdzajcie, zawsze szukajcie logiczności w tym, co mówią i nigdy nie akceptujcie tego, co jest przeciwne waszym naturalnym skłonnościom czy waszej intuicji. Bądźcie ostrożni, czy nie karmią waszego ego, aby wami manipulować, bo są też i tacy, którzy pragną zniszczenia planety Ziemi. Nie dajcie się zwieść zapewnieniom, że Ziemia zostanie zniszczona.

W waszym świecie wielu mówi, wielu twierdzi: przekazujemy wam wieści, których nikt nigdy wcześniej nie przekazywał, a są one następnym krokiem w rozwoju ewolucyjnym. Ważne jest, aby Ziemianie zrozumieli, że nie są sami i że mają w sobie szyfr, dzięki któremu mogą rozwinąć Ziemię, tak aby osiągnęła swój właściwy cel.

Pamiętajcie to: wielu jest takich, którzy pragną władzy, wiodą oni ludzi tam, gdzie będą mogli uniknąć odpowiedzialności. Ale nie zapominajcie, że przyspieszenie jest absolutnie konieczne. Doszliśmy do chwili, w której dla planety Ziemi zacznie się przyspieszenie ewolucji.

Przyspieszenie jest konieczne, ponieważ oceany Ziemi, drzewa i lasy, chmury i atmosfera, esencja oddechu, siła życiowa, osiągnęła poziom zanieczyszczenia, który może przywieść Ziemię ku destrukcji. Zwracamy się do waszych energii i waszego oddania, abyście zaalarmowali mieszkańców tej planety, rządy Ziemi i jej społeczności. Wewnętrzna dusza rodzaju ludzkiego zaczyna rosnąć i jaśnieć. Budzi się esencja i zrozumienie jego początków, które staną się źródłem zmian. Wy jesteście częścią tych zmian. Jesteście dziećmi tych zmian, jesteście odpowiedzialni za te zmiany. Bez waszego oddania przyspieszeniu, jeśli zmiana miałaby nadejść bez waszego udziału, w innym czasie, ta planeta znalazłaby się w sytuacji, której większa część ludzkości nie przetrwałaby. Zaakceptujcie fakt, że macie w sobie możliwości stworzenia wzorca, który przyniesie wam zrozumienie i prawdę o tym, kim jesteście.

Ziemia została stworzona, aby w swej doskonałości być rajem nad wszystkimi rajami. Nadszedł czas przebaczania, przebaczania sobie: czas, aby ludzkość zrozumiała, że żyć w strachu i niezgodzie znaczy niweczyć wszystko. Ludzkość właśnie zaczęła proces niweczenia. Jednak jest jeszcze wielka przyszłość dla spełnienia przeznaczenia Ziemi.

Zaakceptujcie to, że jesteście częścią procesu tego spełnienia. Nie macie granic. Wasze granice istnieją tylko poprzez wasze obawy. To nie znaczy, że macie się wspinać na kilometrową górę, a potem z niej skoczyć. Oznacza to jedynie, że musicie mieć praktyczne podejście do zrozumienia siebie. Oznacza to, że musicie zacząć rozszerzać umiejętności swego umysłu i myśli.

Wasze ciała fizyczne ograniczane są przez fizyczne granice tej planety, ale wasze umysły i myśli mogą iść dalej i rosnąć, docierać do wszystkich zakątków Wszechświata. A kiedy zrozumiecie prawdę waszego ja, zrzucicie ciężar tego fizycznego świata, który trzyma was na uwięzi. Wy, ludzie, jesteście kalejdoskopem i czasami zdajecie się pomieszani - a jednak za jednym obrotem kalejdoskopu możecie stać się pięknem i czystością, a z tymi przymiotami możecie przemierzać odległe zakątki Wszechświata.

JOHN: Gdybyśmy sobie na chwilę wyobrazili, że wszystko pozostaje jak było, ludzkość nie podnosi poziomu swej świadomości, zrozumienia swego otoczenia, odpowiedzialności... chcielibyśmy wiedzieć, ile czasu upłynęłoby zanim zniszczylibyśmy doszczętnie nasze środowisko?

TOM: Jeśli chodzi o atmosferę otaczającą Ziemię, to zostało wam nie więcej niż 20-25 waszych lat. Życie na Ziemi nie będzie istniało bez tlenu. Jeśli ludzie na waszej planecie nie opamiętają się, to sami się wyeliminują.

Powyższa odpowiedź pochodzi z roku 1978. Poniższy komunikat miał miejsce w roku 1989:

ANDREW: Posłużyłeś się kiedyś interesującym zwrotem: 'czas przyspiesza'. Co naprawdę znaczy, że czas przyspiesza?

TOM: Jeśli ta planeta będzie nadal podążała w tym samym kierunku, nie zmieni swego postępowania i nie pospieszy się w tym, wtedy wiecie co przyniesie zniszczenie?

ANDREW: Tak.

TOM: Dzięki medytacjom Ziemian, na Ziemi zaczyna przyspieszać czas, co powoduje, że Ziemia staje się statkiem kosmicznym, a ludzie nagle wszystko sobie uświadomią. Będzie podobnie, jak w przypadku 'zasady setnej małpy'. Więc jeśli teraz zaczynacie rozumieć potęgę medytacji w małych grupach, takich jak wasza, będziecie mogli zmienić świat.

...a w roku 1989 zostało zadane poniższe pytanie, dotyczące głodu:

ANDREW: Jedną z rzeczy, które obserwuję jest to, że na Ziemi jest coraz więcej przypadków głodu i zamieszek wywołanych brakiem żywności i wysokimi jej cenami. Co tacy mali ludzie jak my mogą zrobić w tym konkretnym przypadku?

TOM: Na tej planecie nikt nie musi umierać z powodu braku jedzenia. Dzieje się tak z powodu ignorancji albo przez rządy świata, które chcą kontrolować siebie nawzajem. Nie pozwolimy na wyginięcie żadnej z grup ludzkości. Rozumiecie? Ale od tej chwili musicie zawrzeć w swoich medytacjach również i to - dzięki me- ' dytacjom możecie nie dopuścić do zniszczenia.

IAN: Jakie są szansę ewolucji na tej planecie? Jakie są szansę przetrwania?

TOM: Nigdy wcześniej nie nadszedł dla Ziemi taki czas, jaki nadszedł teraz, aby rozpocząć proces ewolucji waszej planety. Wszystko jest możliwe, a zmiany mogą nadejść błyskawicznie. Damy wam przykład: rok temu [1987] Izraelczycy w okresie Paschy niszczyli siebie sami, tworząc zwały śmieci. Był to znak, który przyniósł wiele smutku. A w rok później, w narodzie Izraela zdarzyło się to, co nazywacie cudem na Ziemi, gdyż przez ten czas wszystko zostało wysprzątane, żadnych rumowisk, a ludzie zaczęli bardziej szanować siebie i innych. Jeśli to mogło się zdarzyć w narodzie Izraela, który jest przeważnie nader uparty, to cokolwiek zechcecie zrobić, będziecie potrafili zrobić! Nadchodzi czas zmian - ci, którzy o tym wiedzą, mogą powstrzymać zjawisko głodu na Ziemi, a także katastrofę, którą sprowadzi człowiek, mogą uczynić z waszej planety to, do czego została stworzona.

IAN: Na ile popieracie i wpływacie na ewolucję i ludzi, którzy pragną jej pomagać?

TOM: Kiedy ktoś zadaje pytanie: “Co możemy zrobić?", my jesteśmy z nim. Widzisz, nie możemy uczynić najmniejszego ruchu póki ktoś nie poprosi. Nie możemy i nie będziemy ingerować w wolną wolę. Ale kiedy człowiek prosi - a czasami ludzie proszą jedynie wtedy, kiedy im to pasuje, wtedy nie płynie to z głębi ich dusz - wtedy możemy im pomóc. Ważne jest, aby ludzie byli świadomi, że nie są sami we Wszechświecie, a także tego, że muszą wziąć na siebie odpowiedzialność, bo nigdy nie uda im się przed nią uciec.

JOHN: Czy mógłbyś dać choćby maleńką radę pojedynczemu człowiekowi, ponieważ wielu mówi: “No dobrze, ale co ja osobiście mógłbym zrobić?" Czy jednostka też może wnieść choćby mały wkład do sprawy?

TOM: To bardzo proste: postępujcie się tylko w sposób, za który będziecie mogli sami siebie kochać; postępujcie tylko tak, jak byście chcieli, aby inni postępowali wobec was; nie czyńcie nic takiego, nie miejcie myśli, za które wy sami, w waszych duszach, w waszej świadomości nie będziecie szanowali samych siebie. Kiedy to się zacznie, wszystko ulegnie zmianie. Wszystko się zmieni także wtedy, kiedy ludzie zaakceptują fakt, że we Wszechświecie istnieją też inne formy życia, i że mogą one obdarzyć was miłością i zrozumieniem. Wszystko się zmieni, kiedy ludzie pojmą energie, które są w nich.

Pracujemy bardzo ciężko - choć nie jest to właściwe słowo, bo przecież nie pracujemy naprawdę, ale w waszym świecie nie ma odpowiedniego słowa, więc będę się posługiwał tym. Pracujemy, aby zapobiec kryzysowi, lecz do tej pory [1974] jeszcze nie osiągnęliśmy celu. Wiele trybów wprawiono w ruch już tysiące lat temu. Ale chcemy też, abyście zdali sobie sprawę, że istnieją rzeczy, które nie są częścią planu, które są dziełem ludzi, a które zaistniały dzięki chciwości i próżności, i żądzy. Mamy tu na myśli rządy, które kontrolują świat i które są źródłem kryzysu. To nie było częścią planu, czy rozumiecie?

ANDREW: Tak, rozumiemy i dziękujemy za te słowa.

TOM: Nadszedł czas, aby Ziemianie zaczęli stawiać swoim rządom wymagania, aby zaczęli wymagać od swoich przywódców religijnych, wymagać od swoich nauczycieli wiedzy i zrozumienia tego, co się dzieje. Nadszedł czas ludzi.

Przedtem wasze rządy i wasze religie, i społeczności utrzymywały masy w ignorancji, przygniatały ludzkość do ziemi. Przyspieszenie sprawi, że ludzie zaczną wymagać odpowiedzi od swoich naukowców i swoich autorytetów. Ale do ludzi można dotrzeć, w końcu się o tym przekonaliśmy, poprzez ich własne ciało fizyczne i poprzez uzdrowienie ich ciała fizycznego. Wielu ludzi Zostanie uzdrowionych i wielu otworzy się na uzdrowienie. Właśnie poprzez uzdrowienie otworzy się na świadomość na szerszy Wszechświat. Ważne jest, aby ludzkość wiedziała, że musi wziąć na siebie odpowiedzialność za Ziemię, a nauka musi zrozumieć, że nie ma w sobie władzy, która pozwalałaby jej na panowanie nad resztą rodzaju ludzkiego, ale że jest jedynie cząstką ludzkości. Wybierając elitarność, nauka odrzuciła inne autorytety społeczne. Nauka stała się religią, która manipuluje i kontroluje, a ci, którzy jej przewodzą, muszą teraz zacząć akceptować swoją odpowiedzialność.

Jest to dla świata smutny czas, bo jak to już zdarzało się w przeszłości, w czasach napięć i niepokojów, istoty fizyczne tej planety za swoje problemy winią wszystko inne, tylko nie siebie - a przecież to właśnie oni je spowodowali. Jakby chcieli oczyścić siebie, zrzucają winę na innych i wtrącają ich do dołu pełnego węży. Kiedy indziej to właśnie oni będą się czegoś wstydzić, lecz tak to już jest na Ziemi. Nie możemy na to pozwolić ani w przyszłości, ani teraz. Nadszedł czas, aby każdy człowiek, każdy naród zatrzymał się i odpowiedział, i zdał sobie sprawę, że wina leży w nim, a nie w innych. Jak mogą narody egzystować w pokoju, jeśli ich ludzie nie są w pokoju sami z sobą?

ANDREW: Tak, to wielkie pytanie: jak znaleźć pokój w swoim własnym sercu?

TOM: Czy ty możesz znaleźć pokój we własnym sercu?

ANDREW: Nie, mam z tym ogromne trudności, ale sądzę, że jestem w lepszej sytuacji niż wielu innych.

TOM: Jesteś tego pewien?

ANDREW: Mówię tylko za siebie, więc tak.

TOM: W takim razie zrobiłeś wielki krok naprzód, a my mówimy tak, znalazłeś pokój.

JOHN: Ogromnie by nam to pomogło, gdybyśmy otrzymali od was jakieś pojęcie Ziemi idealnej, takiej jaka będzie za powiedzmy 50 czy 100 lat. Jakich materiałów w sensie fizycznym możemy się spodziewać na takiej planecie?

TOM: Będzie to planeta równowagi, która będzie miała na względzie piękno i pokój, i delikatność barw. Pomiędzy wszystkimi gatunkami zwierząt zapanuje pokój, a wszystkim będzie się opiekował człowiek, ale najważniejsze, że ludzkość będzie żyła w pokoju i radości, i stworzy takie warunki życia, które dadzą pojęcie o wielkiej radości z poczucia jedności z Wszechświatem. Kiedy ludzie pomyślą o miłości i radości, i pokoju, i muzyce, i barwie, i równowadze, wszystko się zmieni. Ludzie tak przyzwyczaili się wierzyć, że muszą istnieć walki, konflikty i arogancja, że teraz boją się nudy. Przyrzekamy wam, tak się nie stanie. Nie będzie czasu na nudę, bo wyzwania, które będzie wam stawiać Ziemia w postaci przykładowego raju, oraz odkrywanie Wszechświata będą trwać przez wieczność. Dlatego zawsze będzie coś nowego do odkrycia, nowe barwy, nowe dźwięki: nie skażona niczym Ziemia wywołuje zachwyt swoją doskonałością. Jednakże nie jest to i nie będzie miejsce nieprzerwanych wakacji, tego bądźcie pewni.

JOHN: Mam dwa pytania natury praktycznej: w pewien sposób wierzę, Że nasze środowisko się zmieni, że stanie się bogatsze, bardziej bujne, ujmując to w kategoriach życia roślinnego, czy tak...?

TOM: Tak będzie. Bo energie negatywne negują życie.

JOHN: A w pewnym sensie to piękno ogarnie brzydotę dnia dzisiejszego, który...

TOM: Tak będzie. Zachowa się jednak jakaś jego cząstka, aby przypominać o starożytności...

JOHN: Kolejną sprawą jest transport. Na planecie wciąż jest wiele fizycznego ruchu, przemieszczają się ludzie i rzeczy, a to znacznie przyczynia się do niszczenia środowiska. Czy w przyszłości będzie mniej ruchu fizyczne go, czy pojawią się jakieś alternatywne środki komunikacji?

TOM: Nie będzie mniej ruchu, bo pojawi się zwyczaj poznawania nowych obszarów na Ziemi i podróżowania do nich. Lecz transport przybierze formę, która nie wywoła tłoku, nie będzie zanieczyszczać czy niszczyć środowiska. Wiedzcie to: Ziemia nie będzie wyglądała wszędzie tak samo, dlatego wciąż trzeba będzie podróżować, tak... podróżowanie będzie możliwe.

JOHN: Wydaje mi się, że prawdopodobnie nastąpi zanik i upadek instytucji, ekonomii, polityki i równowagi społecznej i tak dalej, i czuję, że ten proces zacznie się bardzo szybko: czy to jest jakiś ogólny znak czasów?

TOM: A czy wiesz dlaczego?

JOHN: Cóż, sądzę, Że jest to coś, co musi się stać, jeśli chcemy zbudować wszystko od nowa. Czyż nie tak?

TOM: Tak może być. Ale chcemy wam wyjaśnić, że trudności w waszym systemach politycznych, trudności z zanieczyszczeniem waszego powietrza i wody, i gleby, trudności z skażeniem świata duchowego otaczającego Ziemię i z pożądaniem panującym w duszach, pożądaniem rzeczy, które dają ludziom nieprawdziwe poczucie tego kim są [narkotyki] - te zjawiska są również początkiem ogólnego upadku.

JOHN: A co z przyszłością szkół i edukacji?

TOM: Tu może nastąpić załamanie. Są powody, dla których może już więcej nie być edukacji. Ludzki umysł burzy się przeciw truciznom, ale też nie potrafi zaabsorbować przekazywanej w miejscach edukacji publicznej wiedzy, w której nie ma prawdy. To jest proces: jeśli przyjrzycie się swoim systemom edukacji tworzonym przez ostatnie dwadzieścia czy trzydzieści lat [do roku 1975], zauważycie, że nigdzie nie nastąpiła poprawa, a jedynie upadek. Bo nie ma w nich duszy.

Rada mówi, że nie odpowiedziałem na twoje pytanie, twoje przypuszczenie, że jakieś załamanie jest potrzebne przed odbudowaniem rzeczy: odpowiedź jest twierdząca. Obecnie trzeba zachować równowagę, ponieważ Ziemia, na której żyjecie może przestać istnieć za niewiele waszych lat. W ciągu dwustu waszych lat nastąpi epoka lodowcowa, jeśli czegoś się nie zrobi, a wtedy dusze, które zostały schwytane w pułapkę tej planety, będą musiały pozostać tu na zawsze. Powodem tego jest zło, które ich otacza i zaprzedanie tych dusz. Nie będą one w stanie rozwijać się i zrozumieć, ponieważ wciąż będą ich zajmowały ich pragnienia i cierpienia fizyczne. Wasza najbliższa przyszłość niesie wam wiele wyzwań i problemów, problemów ze skażeniem środowiska, problemów z żywnością i problemów z waszymi rządami... pamiętajcie jednak o tym, co wam mówimy: w ciągu dwustu lat waszego życia, ta planeta zostanie zamrożona. Powodem, dla którego przybyliśmy, powodem waszej działalności jest uświadomienie ludzi, abyśmy my mogli ocalić dusze tej planety i powstrzymać problem, z którym boryka Się Wszechświat. Żyjemy w niebezpiecznych czasach [1975], narasta energia negatywna.

Wracamy do technicznych aspektów naszej ewolucji:

TOM: Z naszą technologią będziemy w stanie pomóc Ziemi pozbyć się problemów, które wytworzyły wasze skażenie i wasza technologia.

ANDREW: Czy możesz choć w skrócie przybliżyć nam, w jaki sposób ta wiedza zostanie przekazana z waszego świata naszemu?

TOM: Koniecznie będziemy musieli stać się widzialni i przybrać fizyczną formę na waszej planecie. Nie mamy czasu, aby teraz przekazać wam te dane, ani wy nie macie czasu, aby samodzielnie odkrywać te technologie, gdyż trwałoby to zbyt długo. Jak wiecie, ta planeta nie będzie w stanie istnieć dalej. Jej wody zostaną skażone, jej gleba nie będzie w stanie produkować potrzebnej ilości pożywienia. A Ziemia będzie zatłoczona istotami i duszami, które wciąż od nowa będą reinkarnowały się na niej, ponieważ będą pamiętać swoje fizyczne przyjemności płynące z jedzenia, uprawiania seksu, dotyku - to jest prawdziwy powód, dla którego zostali schwytani przez tę planetę.

ANDREW: Jeśli jutro ktoś by do mnie przyszedł w dobrej wierze i dobrych zamiarach, i powiedział: “ Tak, przyjmuję, że to, co mówisz jest prawdą, że wszystko dzieje się tak jak mówisz, ale co ja, zwykły człowiek, mogę zrobić, aby odwrócić bieg rzeczy?", to co byś mi radził?

TOM: Jeśli ten człowiek wierzy w to i powie o tym innemu, a ten jeszcze innemu, a ten jeszcze komuś' innemu, wtedy rzeczy mogą się zmienić. Pamiętaj, że będzie wielu takich, którzy będą przychodzić do ludzi takich jak wy i zadawać pytania. To będzie czas dla mas: to nie będzie czas dla rządów ani dla religii, ani dla społeczności. Masy się dowiedzą - dowiedzą się z waszego radia, waszej telewizji i z waszych gazet. I usłyszą, i będą słuchać, bo dowód będzie w nich.

ANDREW: A więc, sprawa polega na wierze, że wy istniejecie i działacie. Czy o to chodzi w tym przekazie?

TOM: Tak. Ponieważ, jeśli nie zaakceptujecie faktu naszej egzystencji, my nie będziemy w stanie wam pomóc. A chcemy, aby ludzie wiedzieli, że my pomożemy i że możemy pomóc, i że nie stwarzamy problemów, że przybywamy jedynie po to, aby pomóc, przynosimy ze sobą miłość i pokój. Lecz wielu będzie ludzi z mas, którzy nie pojmą innych form życia, o których mówimy. Nie będą w stanie zrozumieć kosmosu i pułapki, w jakiej znalazła się ta planeta, a którą sama stworzyła. Ale pamiętajcie: to jest do uniknięcia. Liczy się fakt, że istniejemy i fakt, że ludzie to zaakceptują, i fakt, że zobaczą, iż przybywamy bez złych zamiarów, że przybywamy z miłością. A kiedy pomożemy technologii tej planety, będziemy mogli też szerzyć prawdę i miłość, aby dusze tej planety mogły się rozwijać i zapobiegać problemom, które wywracają Wszechświat do góry nogami.

ANDREW: Jeśli wieści o tym wszystkim rozejdą się poprzez telewizję i środki komunikowania masowego, w jaki sposób dowiedzą się o tym ludzie prości, nie mający dostępu do szerokiej informacji, na przy kład w wielu częściach Afryki i Azji?

TOM: Nie będą musieli się dowiadywać, bo już wiedzą. Jeśli chodzi o Afrykę i Azję: oni nie są świadomi tego, co dokładnie, ale wiedzą, że coś się dzieje. Przywódcy religijni w Indiach również są świadomi, że coś się dzieje. To kraje zaawansowane, tak zwane kraje rozwinięte, są problemem.

Jeśli planeta Ziemia ma być ocalona - a zostanie ocalona - cały Wszechświat wzniesie się na poziom, na którym wszystkie dusze posiądą naturę, do której dążyły zawsze, od początków czasów. I pamiętajcie, że kiedy dusze Wszechświata staną się w swych sercach spokojne i radosne, i pełne miłości, wtedy wpłynie to nawet na dusze, które pozostają w ciemnościach, przyniesie im to życie i miłość.

Czy możecie sobie wyobrazić to, że kiedy osiągniecie to, dlaczego przybyliście na tę planetę, cały Wszechświat rozjaśni się światłem tak jasnym, że aż oślepiającym, bo wszystko będzie światłem czystej miłości. Wszystko stanie się jednym, a właśnie o to wszyscy walczymy. Prosimy tylko, abyście nigdy, nawet w swoich najstraszniejszych chwilach, nawet kiedy nie możecie dać sobie rady z sobą, nawet kiedy niepokoi was los ludzi czy narodów, żebyście nigdy nie tracili z oczu tego, co wam przekazaliśmy. Kiedy teraz patrzymy na te planetę, widzimy jedynie niewielkie światełka tu i ówdzie i wiele ciemnych przestrzeni, ale wiemy, że kiedy osiągniecie to, po co przybyliście na Ziemie, w całym Wszechświecie zapanuje czysta miłość.

IRENE: Wcześniej mówiliśmy o zasadach. Chciałabym rozszerzyć ten temat, a nakazuje mi to moja intuicja. Wierzę w to, że żadne zasady już nie istnieją. Obecnie mogą jeszcze być zasady takie, jak wyje pojmujecie, ale zasad takich jak myje pojmujemy już nie ma, a to z powodu poziomu rozwoju, ku któremu zmierzamy. Wierzę też, że to nie pierwszy raz my, ludzie, tego doświadczamy, choć wy z pewnością lepiej to pamiętacie, ujmijmy to tak, niż my, czy zgodzisz się z tym?

TOM: Ale my wszyscy mamy wspomnienia.

IRENE: W porządku, idźmy dalej. Tak, wszyscy byliśmy tu już wcześniej.

TOM: To prawda, a wasza pamięć dobrze wam podpowiada, że byliście tu już wcześniej, kiedy jeszcze nie istniały żadne reguły gry, masz absolutnie rację, bo nie ma - jak wy to nazywacie - żelaznych zasad.

IRENE: Właśnie. l to nasze człowieczeństwo pozwoli nam uczynić ten ewolucyjny skok (jeśli zrozumieliśmy to prawidłowo), którego nie byliśmy w stanie zrobić ostatnim razem.

TOM: Tak. Z waszego wnętrza płynie wasze zaufanie, wasza wiara, wasza wewnętrzna wiedza i zaczątek wszelkiego zrozumienia waszych poprzednich egzystencji oraz odpowiedzialności, która wypływa z konieczności.

IRENE: W porządku. W tym, co się dzieje, jak ja to pojmuję, chodzi o to, abyśmy rozwijali się w ramach naszego człowieczeństwa aż do punktu, w którym stanie się konieczne zintegrowanie duchowości z człowieczeństwem.

TOM: Masz rację, właśnie po to istnieje Ziemia.

IRENE: I ta alchemia, właściwie użyta, przyniesie transformację.

TOM: Tak. Póki Ziemia nie stanie się świetlnym pojazdem kosmicznym. To jest wieczna nieśmiertelność.

IRENE: Kiedy ludzkość zaakceptuje już tę radość oraz to, że nie musi już cierpieć, aby przeżyć, wtedy nie będzie musiała martwić się nudą, kiedy już ponownie znajdzie się w raju. Pozwoliłeś mi zrozumieć, bo kiedy przeglądamy historię ludzkości, wtedy zdajemy sobie sprawę, że już od samych początków ludzie stwarzali sobie problemy, wywoływali wojny, nieporozumienia, walki, zadawali innym śmierć i tak dalej, przezwyciężali to, mieli chwilę spokoju, a potem znowu wszystko zaczynało się od nowa. Co my możemy zrobić, aby zmienić ten wzorzec? Jak mamy zacząć? Teraz wiem też, że ma to związek ze zintegrowaniem fizyczności, duchowości itd. Ale o co jeszcze tu chodzi?

TOM: Widzisz: Konieczne jest, aby zabrać człowiekowi wmówioną mu odwagę, która zmieniła się w arogancję, a zwrócić mu jego prawdziwą odwagę. Odwagę do bycia tym, kim naprawdę jesteś, bez arogancji tak niezbędnej, w mniemaniu pewnych ludzi, którzy wierzą, że są kimś nadzwyczajnym. Tak. Włączcie to do swoich medytacji, bo kiedy ludzie zaczną rozumieć, przyspieszy to rozwój całej ludzkości. Czy rozumiecie teraz?

IRENE: Tak. Więc odwaga staje się jednym z kamieni węgielnych ewolucji rodzaju ludzkiego?

TOM: I miłosierdzie.

IRENE: I?

TOM: Współodczuwanie.

IRENE: I?

TOM: Dobroć.

IRENE: Więc to są te podstawy. A budowanie naszej struktury zależy od nas, od tego, kim jesteśmy. Dzięki temu możemy pozostawać w łączności z innymi.

TOM: Widzisz, rezultatem tego jest to, co ludzie nazywają 'pełnią'...

IRENE: Tak sobie tu dyskutujemy, ale przecież oprócz tego, jest jeszcze coś innego, coś poza tym, coś, co istnieje w innym czasie i miejscu?

TOM: Właśnie.

IRENE: My i wy, razem, możemy dojść do tej łączności.

TOM: Właśnie.

IRENE: Ale nie wiem co dalej! Jest coś w tej łączności, co ma związek z rzeczywistością inną od tej, którą znamy. Ty mówisz o podstawach ludzkiej struktury, ale jednocześnie musimy w jakiś sposób wpływać na rzeczywistość w innym miejscu i czasie...

TOM: To prawda.

JOHN: Co możesz nam powiedzieć o tej innej rzeczywistości?

TOM: Jest jak lustro. Czy rozumiecie, że ta błona, kiedy się ją usunie...

IRENE: Czekaj, czekaj!... Więc chodzi ci o to, że w tym innym miejscu i czasie - co za niedorzeczne słowa - nadejdzie chwila, kiedy będziemy mogli porozumiewać się z innymi ludźmi poprzez nasze myśli, tak?

TOM: Dokładnie.

IRENE: Tak, ale ta chwila jeszcze nie nadeszła.

TOM: To prawda. A potem będziecie trwać i trwać, i trwać, i nie będzie końca wieczności. Kiedy patrzycie jednocześnie w dwa lustra, co widzicie? Widzicie zawsze siebie.

IRENE: To prawda.

TOM: Wiedzcie, też, że energia buduje, tworzy, dodaje też odwagi i sił... Musicie usunąć tę błonę z siebie, bo jest ona zaledwie filmowym wyobrażeniem Ziemi, które trzyma was na uwięzi. Od źródła, którym jest poczucie winy - rozumiecie znaczenie węża w ogrodzie Edenu?

IRENE: “Tego", który jeszcze przed stworzeniem wiedział. Z tej wiedzy powstało wiele rzeczy, a wśród nich pragnienie tworzenia, albo raczej odtwarzania, Ziemi. Ale idę za szybko: jesteśmy przy Adamie i Ewie w ogrodzie. Lekcje posłuszeństwa, zrozumienie wolnej woli i sprawdzian z wolnej woli w ich wyborze nieposłuszeństwa.

TOM: Ważny jest też sprawdzian wolnej woli w posłuszeństwie. Czy rozumiesz tę przeciwstawność?

IRENE: Oczywiście.

TOM: Tak. Musisz zrozumieć, że ty sama musisz odkryć tę relację. Tak jak każde z was musi zostać odkryte.

JOHN: Nie rozumiem co masz na myśli mówiąc, że musimy zostać odkryci?

TOM: Kiedy to zrozumiesz, wtedy zrozumiesz to, o czym teraz mówimy.

JOHN: [wzdycha]

TOM: To nie są żadne gierki. To ćwiczenia w rozwijaniu procesów myślowych.

JOHN: W tej chwili mój mózg przypomina raczej dokładnie wymieszaną jajecznicę!

TOM: Kiedy zrozumiesz kim jesteś, wtedy to wszystko czym my jesteśmy, cała nasza wiedza będzie mogła zostać ci przekazana w całości.

IAN: Czy nie jest prawdą, że jakieś części nas wyjdą na jaw w procesie budowania naszej struktury?

TOM: To prawda.

IAN: I nie musimy się przejmować tymi hipotetycznymi przypuszczeniami?

TOM: Dokładnie, tak. Zaczynając ten proces, sprawiliście, że ujawnił się on w wielu. Dlatego ten wasz świat, a także Wszechświat, musi zostać usystematyzowany. Obecnie zaczynają się dni wyjątkowo istotne dla was, ale przede wszystkim ważne dla nas. Uleczycie siebie i Ziemię. Siła uzdrawiania jest w tych, którzy przeszli przez proces poznawania siebie i usunęli z siebie wszelkie blokady. Zrozumcie naszą wielką miłość dla was, naszą wielką z was radość, i pamiętajcie i zrozumcie, że pragniemy, aby Ziemia wiedziała o naszej miłości i naszym istnieniu. Dajemy wam naszą miłość, przynosimy wam pokój i jesteśmy wam wdzięczni za to, że jesteście z nami. Teraz was zostawiamy.

9. NA ROZDROŻU

Ten rozdział mówi o naszych wyborach i o tym, jak nasze zachowanie oddziałuje na naszą planetę. Mówi o naszym stosunku do materializmu, ekologii. Pierwszy monolog Toma może wydawać się powtórzeniem z poprzedniego rozdziału, ale jednak i tu, pono^ nie, /ostało dodane coś nowego...

TOM: Ziemia i żyjąca na niej ludzkość jest gigantycznym problemem Wszechświata. Ziemia jest planetą najbardziej fizyczną w całym Wszechświecie i najpiękniejszą, ponieważ istnieje na niej tak w wielka różnorodność wszystkiego. Ci, którzy żyją na Ziemi, którzy żyli na innych planetach - a teraz narodzili się na tej planecie, te dusze muszą pracować nad utrzymaniem równowagi miedzy fizycznością i duchowością.

Ale na Ziemi dusze stały się, z powodu jej gęstości, bardziej fizyczne, a kiedy ich fizyczne ciała rozkładają się w Ziemi, ich duch nie chce opuścić planety - jest to powodem 'przetwarzania'. A każde przetworzenie sprawia, że dusze odczuwają jeszcze większe pragnienie, większą radość i większą przyjemność.

Nie mamy nic przeciwko temu, jeśli ta metoda spowoduje utrzymanie się równowagi w naturze planety, a ludzie dowiedzą się o celu jej istnienia i przyjmą go. Kiedy zaczęło się owo przetwarzanie, pewne istoty z innych planet zapragnęły przybyć na Ziemię i stąd macie eksplozję populacyjną, spowodowaną przez istoty, które tu przybyły. Egzystują one fizycznie i na Ziemi, i w czarkach planety, i w duchach otaczających planetę. A w sobie czują pragnienie powrotu.

MIKI: Zaangażowałem się w kampanię, której celem jest położenie kresu głodowi na Ziemi do końca tego wieku, i chciałbym dowiedzieć się czegoś o naszym podstawowym celu. Czy chodzi tu o wy-karmienie wszystkich ludzi na Ziemi, bez względu na to ilu ich jest, czy raczej o to, aby zmniejszyć liczbę ludzi?

TOM: Kiedy wasza planeta znalazła się w stanie równowagi dzięki służbie waszej i innych, i kiedy wzniesie się na wyższy poziom wibracji, wtedy eksplozja populacyjna zmniejszy się, gdyż energie negatywne nie będą wtedy w stanie przezwyciężyć zwykłej równowagi między energią pozytywną a negatywną.

Kiedy wszyscy ludzie znajdą pokój w sobie, zaspokoją wszystkie potrzeby ciała, to będzie to również czynnik stabilizujący rozmnażanie się i ponowne odradzanie ludzi. Wtedy, z ogromnej liczby dusz, wyłonią się te dusze, które przekształcą waszą Ziemię w prawdziwy raj, którym ta planeta zawsze miała być. Tak.

JOHN: Wiem, że macie pewne problemy z naszymi metodami liczenia; obecnie na Ziemi żyje pięć miliardów ludzi: jaka liczba ludzi jest dla planety bezpieczna w odniesieniu do tego, co właśnie powiedziałeś?

TOM: Ziemia może bez trudności utrzymać, jeśli większa część jej populacji będzie się rozwijać oraz jeśli chodzi o wszystkie elementy potrzebne do życia [żywność, materiały i ich źródła], około dziewięciu miliardów ludzi. Rozumiecie teraz jak ważne jest pozbycie się problemu głodu na świecie? Jest to energia w formie myśli. Kiedy ludzkość zacznie rozumieć potrzebę ostatecznego rozwiązania problemu głodu i kiedy zacznie się o tym mówić, jeśli uwierzy w to wystarczająco dużo ludzi, wtedy stanie się to rzeczywistością. Ważne jest, aby zrozumiano jak wielka jest moc tego rodzaju myślenia. Kiedy ludzie to zrozumieją, wszystko stanie się możliwe.

MIKI: Tak. Więc prawdziwym celem naszego działania jest uświadamianie ludziom, że problem głodu można rozwiązać, czy o to chodzi, aby w końcu położyć kres głodowi?

TOM: Tak. To jest bardzo ważne. Aby ludzie wciąż mieli w sobie tę świadomość, musi koniecznie istnieć jakaś forma komunikowania masowego, które upewniałoby ich w przeświadczeniu, że mają cel i że może on zostać zrealizowany. Fakt, że obecnie istnieją komitety w rządach zajmujące się tym zagadnieniem jest produktem ubocznym całej kwestii, potrzebnym po to, aby świat uwierzył, że zmierza ku swojemu celowi. Najważniejszą sprawą dla każdego człowieka na waszej planecie, bez względu na to gdzie się na niej znajduje, jest zrozumienie tego, że jest częścią jakiejś całości, i że też może zmieniać świat, tak jak kropla wody dodana do innej i jeszcze innej pewnego dnia utworzy cały staw. Ten staw będzie potem źródłem życia dla innych stworzeń, rozumiesz to?

MIKI: Oczywiście, tak. Dziękuję.

ANDREW: A wracając do katastrofy: czy ten kataklizm jest mniej lub bardziej nieunikniony i jest częścią waszych planów? Czy to, o czym mówicie jest po prostu złagodzeniem jego efektów, które odczujemy, czy też rozwiązaniem zasadniczym?

TOM: Każdy z was ma wolną wolę. Każdy z was w waszym cywilizowanym świecie może działać energią pozytywnej wiary. Przykład: gdybyście mieli mniej więcej setkę ludzi, to ta setka byłaby w stanie wytworzyć moc jednego miliona ludzi. Rozumiecie?

ANDREW: Tak. Rozumiemy, że taka proporcja działa, kiedy istnieje odpowiednie światło i czystość, które są w stanie rozproszyć ciemności.

TOM: Tak. Dlatego więc katastrofa wcale nie musi się zdarzyć.

ANDREW: Czy nie jest nieunikniona?

TOM: Żyjecie w czasach, które są czasami przełomowymi dla tej planety. Katastrofa nie jest w naszych planach.

ANDREW: Tak. Wiesz, obecnie w pogodzie zachodzi wiele fenomenów. Mamy powodzie, susze, mamy wiele różnych małych rzeczy, ale każda z nich z osobna zdarza się w innej części świata i przynosi z sobą wiele szkód. Na przykład ostatnio zdarzyło się o wiele więcej wybuchów wulkanów niż kiedykolwiek wcześniej. Wokół globu krąży chmura, która podobno zawiera tony kwasu siarkowego - cóż, jest on zabójczy. Skąd się biorą wszystkie te zjawiska? Czy są one częścią procesów naturalnych, czy też procesów wywołanych przez człowieka, albo może są skutkiem wpływów zewnętrznych...?

TOM: Nie są one naturalne, są skutkiem wpływu, jaki człowiek wywiera na atmosferę.

ANDREW: Rozumiem, to wszystko przez to, że źle obchodzimy się Z planetą?

TOM: Tak. W waszym i innych krajach istnieją zaczątki ruchu zwykłych, szarych ludzi, którzy walczą o to, aby zmniejszyć potęgę tych organizacji, które są źródłem skażenia środowiska. Uda im się to, jeśli się nie poddadzą.

Jeśli ludzkość nie zacznie używać wszystkiego, co istnieje na Ziemi w sposób, który nie przynosi jednocześnie szkody, wtedy nie wy będziecie żyć w niewesołych czasach, ale wasze dzieci. Ludzkość ponosi odpowiedzialność nie tylko za tę Ziemię, ale i za Wszechświat, jako że Ziemia jest warunkiem niezbędnym dla przetrwania Wszechświata. Chcielibyśmy, abyście zrozumieli ogromne znaczenie tego, że to wy, ludzie niszczycie tlen na tej planecie, niszczycie delfiny polując na nie, i zanieczyszczacie wody waszej Ziemi.

Istnieją narody, które nie posiadają źródła życia: wody. Cała Ziemia stanie w obliczu takiego niebezpieczeństwa, a to z powodu zniszczenia tlenu, który jest źródłem życia waszych roślin. Pójdźcie jednak krok dalej i zrozumcie, że skażenie waszych oceanów eliminuje jakąkolwiek możliwość odbudowania życia na Ziemi. Bo istnieje wiele możliwości usunięcia zasolenia, aby uratować narody, które nie posiadają tego źródła życia [wody], ale jeśli wasze oceany zostaną skażone i zatrute waszymi chemikaliami, to jak będziecie mogli je uratować?

Macie dwa progi i macie wybór co do tego, który z nich przejść. Wy jesteście planetą Ziemią. A Ziemianie muszą wreszcie wziąć na siebie odpowiedzialność. Chodzi o przyszłość waszych dzieci.

Jak wiecie, na waszej planecie pełno jest różnego rodzaju wstrząsów, i wśród ludzi, i w fizycznym aspekcie Ziemi; zdarzają się erupcje i korupcje: Ziemia jako całość próbuje się oczyścić. Jest jeszcze problem spalania planety przez wasze słońce, zachodzące w następstwie zniszczenia waszej ochronnej warstwy ozonowej. Dlatego musicie zrozumieć to, że wasz umysł i wasze emocje posiadają możliwości zmieniania wszystkiego na lepsze. Jak wy macie siłę ochraniania Ziemi, tak są i tacy, którzy mają siłę negatywnego wpływania na planetę, czasami w swej niewiedzy popełniają błędy i zanieczyszczają Ziemię. Dlatego nadszedł obecnie czas, aby ludzie zjednoczyli się w medytacji baldachimu otaczającego Ziemię, aby ta planeta nie została spalona, aby nie była dłużej niszczona czy nękana przez choroby.

JOHN: Chcesz tu powiedzieć, że warstwa ozonowa jest obecnie najpoważniejszym problemem Ziemi?

TOM: Właśnie. Wszyscy możecie wytworzyć fale, a wasi naukowcy ujrzą ich skutki.

JOHN: Czy freony są podstawowym szkodliwym czynnikiem, jak twierdzą ekolodzy, czy też są jeszcze inne czynniki wpływające na atmosferę, których działania nie rozumiemy?

TOM: Wasza planeta Ziemia, sama w sobie wytwarza gazy, które są problemem dla waszej atmosfery, a ludzkość dodaje do nich jeszcze swoje wytwory - tak więc i zwierzęta, i ludzie wytwarzają gazy. Dlatego, choć może to dla was zabrzmieć niekonsekwentnie, ale lasy, które zostają wycinane, a na ich miejscu pasie się bydło, stwarzają sytuację podwójnie niebezpieczną. Zatem, czyż nie będzie to z korzyścią, jeśli każdy z was będzie robił, co tylko w jego mocy, aby uleczyć tę sytuację, aby zmniejszyć emisję gazów, żyć tak, aby nie używać niepotrzebnie urządzeń wytwarzających gaz lub też zapoczątkować procesy, które nie emitują gazu? Potrzebny jest mały zwrot w myśleniu, i wy, ludzie, także zrozumiecie, że możecie całkowicie uwolnić się od wszystkich tych więzów, o których sądzicie, że są wam niezbędne do życia - bo kiedy zrozumiecie kim jesteście, będziecie latać na własnych skrzydłach. Posługujemy się tu analogią, aby wyjaśnić, że każdy z was ma moc czynienia zmian na Ziemi. Jednakże, kiedy ludzie nie chcą brać na siebie odpowiedzialności, wtedy mówią, że to niemożliwe. Wtedy problem rośnie.

GOŚĆ: Czy to oznacza też zasadniczą zmianę w sposobie odżywiania się ludzi na Ziemi?

TOM: W tej chwili całkowita zmiana nie może zajść na Ziemi, gdyż osoby o pewnych cechach charakteru nie potrafią obejść się bez protein zwierzęcych. Konieczny jest proces edukacyjny, który uświadomiłby ludziom, że mają w sobie dość protein zwierzęcych i że wszystko musi zostać zrównoważone. Tyle obecnie pochłania się na Ziemi protein zwierzęcych, że równowaga została zachwiana, dlatego wzrost ich spożycia jest nieproporcjonalny do potrzeb. Wiele pokoleń przeminie zanim ludzie przestaną odczuwać potrzebę jedzenia zwierząt. Są takie kultury i tacy ludzie, którzy tego nie potrzebują - ich rozwój osiągnął ten punkt - ale dla innych oznaczałoby to chorobę.

Jednakże gazy, jak te czynione, kiedy hałasujecie, mogą być przemienione w energię gazów zwierząt: uwalnianie tych gazów u ludzi i u zwierząt to marnotrawstwo.

JOHN: Gnijące szczątki roślin i lasów też wytwarzają te...?

TOM: Właśnie, a kiedy oczyszczacie grunty, wytwarzacie jeszcze więcej gazów.

Czy wiecie, że możecie poprawić tę sytuację poprzez doprowadzenie Ziemi do porządku i równowagi? Bardzo ważne jest, aby załatać dziury w jonosferze, poprzez zbiorowy wysiłek wszystkich narodów. Bardzo ważne jest, aby narody zrozumiały, że muszą przywrócić Ziemi jej poprzednią równowagę, bo jeśli co jakiś czas narody te będą traciły ów stan równowagi, wtedy skutki tego będą widoczne na zewnątrz, poza Ziemią. Podstępne choroby to początek upadku ludzkości, ponieważ ludzkość nie znajduje się w stanie równowagi, a mikroby destrukcji nie pozwolą ludzkości dożyć spełnienia swego przeznaczenia, przywrócenia planecie Ziemi należnej jej pozycji. jeśli chcecie prawdziwie skoncentrować się na czynieniu zmian, w waszych krajach na tym polu, zmieńcie liderów medycyny i pogrzebcie ich jak strusie, ale nie pozwólcie im wydostać się na powierzchnię.

ANDREW: To twarde stare ptaszyska, [śmiechy]

TOM: Musicie wziąć odpowiedzialność za powstrzymanie skażenia, poczynając od siebie, rozszerzyć to na swoją rodzinę, swoją społeczność, powstrzymać rozproszenie tych źródeł, które istnieją dla dobra ludzkości i jej raju.

JOHN: Trwają dyskusje na temat tego, do jakiego stopnia zmiany pogodowe spowodowane są degradacją środowiska i czy przynajmniej w części nie są za to odpowiedzialne długoterminowe cykle zmian we wzorcach pogodowych. Czy te zmiany spowodował człowiek, czy są one cykliczne?

TOM: Jest to kombinacja tych dwóch czynników. Ale ogólnie chodzi o to, że nie ma równowagi. Nie są to zmiany delikatne i powolne, a raczej gwałtowne.

ANDREW: Tak, wszyscy przeżyliśmy szalejące burze. Bardzo, bardzo gwałtowne jeśli chodzi o uprawy, drzewa itd...

TOM: Wiecie, kiedy wygrywacie, siły wam przeciwne próbują zniszczyć waszą egzystencję.

JOHN: Chciałbym wiedzieć co mogę osobiście zrobić, aby powstrzymać rozwój dziur w warstwie ozonowej Ziemi?

TOM: Nie używaj żadnego produktu, który może jej zaszkodzić - chodzi tu o produkty, które wpływają na inne rzeczy i nie rozkładają się należycie. Na Ziemi istnieją naturalne elementy promieniotwórcze, na które nic nie możecie poradzić. Możecie jednak kontrolować emisję takiego promieniowania na swoim obszarze. Możecie też uświadomić ludzi z waszego otoczenia, możecie też energię płynącą z medytacji poświęcić na ten cel.

Nie ma czasu na mówienie: “Zacznę od jutra", bo trzeba było zacząć wczoraj. Jeśli wasze rządy nie wezmą odpowiedzialności za to, aby nie dawać pozwolenia na wytwarzanie produktów zanieczyszczających środowisko, wtedy matki będą musiały zająć się organizowaniem środowiska świata swoich dzieci. Zablokowaliście inne rzeczy, zablokujcie więc też wytwarzanie produktów zanieczyszczających środowisko. Ich producenci usłyszą, obiecuję wam to.

Nie używajcie barwnych produktów papierowych. Uważajcie też na produkty papierowe, które poddawane są procesom wybielania, a które stykają się z żywnością, bo kiedy toksyny te dostaną się do waszego przewodu pokarmowego, kiedy zostaną w nim uwolnione, również powodują jego skażenie. Drobiazg tu, drobiazg tam... ale wiele drobiazgów złoży się na wielki efekt ocalenia ludzkości.

Zdobywajcie informacje, a potem przekazujcie je dalej innym, publikujcie je. To wasza planeta, to świat waszych dzieci i waszych wnuków. To piękna planeta, która musi egzystować dalej, a wy chcecie w przyszłości znowu do niej wrócić, do jej piękna i doskonałości, do takiej, jaka zawsze miała być. Wiedzcie to: nie jesteście sami na Ziemi. Nie jesteście sami we Wszechświecie, radujcie się między sobą.

JOHN: Mam uczucie, że jak długo na planecie panuje chciwość, tak długo będzie to aktualne. A wielu świadomych ludzi wydaje się nie rozumieć tego konceptu, i czuję się przez to bardzo osamotniony, i zastanawiam się, czy to moje silne przeczucie ma istotnie jakieś podstawy?

TOM: Wykazałeś się wielkim zrozumieniem. Ważne jest to, o czym mówisz, ale jest to zrozumienie mitu. Wyjaśnimy to w ten sposób: ważne jest, aby pozbyć się problemu handlowego; ważne jest, aby ci mniej zaawansowani żyli w pokoju i harmonii: w matrycy jest miejsce dla wszystkich ludzi bez względu na to do jakiego stopnia rozumieją; wszyscy odczuwają potrzebę ciepła i miłości, a przede wszystkim porządku, bo gdzie nie ma porządku, tam w umyśle panuje chaos. A jeśli istnieją jakieś przedmioty mechaniczne czy elektroniczne, które pozwalają jednostce znosić jej ciężar, to my nie mamy nic przeciwko nim.

Trudność polega na tym, że kiedy te rzeczy stają się najważniejsze, kiedy wygląd czy cena jest sprawą pierwszej wagi, kiedy najważniejsze jest posiadanie rzeczy i kiedy urastanie w sile i majętności staje się najważniejsze, kiedy sądzi się, że sukces polega na tym, ile czego się posiada - wtedy staje się na krawędzi bezpieczeństwa, rozumiecie? Jak homar: homar ma mocne ciało, ale czasami jest miękki i niejadalny. Papkowaty. Mówimy teraz o ludzkości, która wygląda jak piękny homar, który w środku jest papką. Jest gorzki w smaku, niejadalny i można się nim otruć.

JOHN: Tak, rozumiem to bardzo dobrze. Wyrażenie, którego użył Jezus, że 'trudniej jest bogaczowi dostać się do królestwa niebieskiego niż wielbłądowi przejść przez ucho igielne' okazuje się być prawdą. Choć w samym bogactwie nie ma nic złego - to złe jest to, jak niemal wszyscy ludzie nieodmiennie je traktują.

TOM: To prawda, zrozumiałeś to bardzo dobrze. Chodzi jeszcze o to: praca to sposób, w jaki można dawać, rozumiesz to?

JOHN: W porządku, tak, dziękuję. Jest jeszcze jedna sprawa, która mnie interesuje, chodzi o biedę. Dlaczego tak się dzieje, że na największe cierpienia skazani są ci, którzy już cierpią? Mam na myśli głód w Sudanie i Etiopii [1985], i powódź w Bangladeszu: mam wrażenie, że te klęski dotykają ludzi biednych i skromnych, którzy najmniej na to zasługują. Nie rozumiem tego.

TOM: Ci, którzy mówią o prawach karmy powiedzieliby: to ich karma. Pragniemy wam powiedzieć, że tak nie jest. Powodem tego jest karma świata, sytuacja, jak to ujął Nazarejczyk, lichwiarzy w świątyni. Kieruje nimi chciwość i polityka. To wszystko powoduje napływ wód powodzi, które zmyją z ziemi żywność [w Bangladeszu]. Ci, którzy cierpią, nie zasługują na to cierpienie: to jest karma świata. Ci, którzy odwracają swoje głowy, którzy wierzą, że cierpienie jest konieczne do zmniejszenia liczby ludzi na Ziemi, aby planeta znalazła swoje miejsce, którzy są nieczuli... nie chcielibyśmy znaleźć się w ich sytuacji w przyszłości. Tak samo z tymi sześcioma milionami Żydów, którzy wynieśli naród Izraela, te dusze również zostały poświęcone dla próby wyniesienia Ziemi na miejsce, na którym powinna się znajdować - jako planeta miłości, która osiągnęła zupełną równowagę między tym, co fizyczne, a tym co duchowe, tym co pozytywne i tym co negatywne.

JOHN: Mimo to wydaje mi się dziwną lekcją, że chciwi ludzie i chciwe narody muszą się uczyć tego, czego kiedyś ich pozbawiono. Trudniej się nauczyć w ten sposób, łatwiej by im było uczyć się bezpośrednio, ze swojego własnego doświadczenia!

TOM: To ludzie w każdym narodzie są czynnikiem wprowadzającym zmiany. Naród ma głowę rządu taką, na jaką zasługuje. Dlatego ważne jest, aby mądrzy ludzie waszego świata zaczęli te zmiany wprowadzać.

Ludzie ci muszą zrozumieć, że konieczne jest, aby trzymali się razem i razem dążyli ku temu, aby nie pozwolić robić rządom tego, na co im pozwalali w przeszłości. Nadszedł czas, aby ludzie przejęli kontrolę.

10. ŹRÓDŁA LUDZKOŚCI I KULTURY AKSU

Na początku lat czterdziestych chińscy archeolodzy znaleźli dwadzieścia pięć kamiennych okręgów ukrytych w jaskiniach gór Bayan-Kara-Ula na granicy Tybetu i zachodniej części Chin. Te dziwne okręgi należały do plemienia, które wciąż zamieszkiwało te jaskinie. Należeli oni do plemion Ham i Dropa, które zdawały się być zupełnie nie spokrewnione z żadną inną grupą etniczną. Byli oni drobnej budowy ciała, mieli około 120 cm wzrostu. Jakieś dwadzieścia pięć lat po odkryciu ich istnienia w końcu odszyfrowano dyski. Hieroglify na jednym z nich mówiły: “Dropowie przybyli z nieba na swoich statkach. Nasi mężczyźni, kobiety i dzieci ukryli się w jaskiniach dziesięć razy przed wschodem słońca. Kiedy w końcu zrozumieli język znaków Dropów, zdali sobie sprawę, że przybysze mieli pokojowe intencje."

Chińscy archeolodzy spekulowali na temat tych dysków i obecnych mieszkańców jaskiń w odniesieniu do starożytnych chińskich legend mówiących o ludziach, którzy przybyli z chmur...

W odpowiedzi na pytania dotyczące początków istnienia Tom powiedział: “Wszystkie stworzenia na tej planecie żyły wcześniej na innych planetach, ale istnieją też i tacy, którzy są mieszanego pochodzenia. Istoty fizyczne mogą odrodzić się na innej planecie. Dany gatunek jest mieszanką istot żyjących w konkretnym czasie na dwóch lub więcej planetach. Ma on silne ego i wolną wolę."

MIKI: Kiedy ludzie zaczęli mieć dusze, zaczęli naprawdę być ludźmi?

TOM: Kiedy początki rozumowego myślenia zaczęły pojawiać się u bardziej rozwiniętych członków gatunku; kiedy zaczęło rozwijać się ciało rdzennych mieszkańców Ziemi; kiedy zaczęli rozmyślnie zbierać narzędzia, kiedy zaczęły formować się pierwsze metody komunikowania się: wtedy właśnie dusza po raz pierwszy zjawiła się na tej planecie.

JOHN: Mówiliśmy o czasach odległych o 32 tysiące lat, ale nie o czasach jeszcze wcześniejszych. Czy to prawda, że miliony lat temu na tej planecie istniały wysoko rozwinięte cywilizacje? Znaleziono przecież przedmioty nie będące wytworem natury, metal i tak dalej, które są bardzo, bardzo stare, i które są wskazówką, że przed nami istniała jakaś inteligentna cywilizacja.

TOM: Poproszę o pozwolenie... możemy powiedzieć wam: Tak, około 20 milionów lat temu istniały na tej planecie istoty obdarzone duszami.

JOHN: Czy technologicznie były rozwinięte tak jak Alteanie albo jak my teraz?

TOM: Nie. Nie aż tak. Niektórzy byli na Ziemi po to, aby ją przygotować, przygotować rośliny i zwierzęta, i zrozumienie. A także niektórzy z nich należeli do Innych.

GOŚĆ: Czy jesteś w stanie powiedzieć czy udało im się doprowadzić do pomyślnego końca misję przygotowywania Ziemi?

TOM: Czy Ziemia nie jest piękna?

GOŚĆ: Z pewnością, tak. Zastanawiałem się czy wszystko nad czym pracowali zostało zakończone już wtedy?

TOM: Czy tego nie widzisz?

GOŚĆ: Tak, oczywiście.

TOM: Czy teraz odpowiedziałeś sam sobie?

GOŚĆ: Tak, zdaje mi się, że tak! Zastanawiałem się też nad tym jakie konkretnie były te przygotowania, które czynili wtedy, 20 milionów lat temu?

TOM: Przygotowywali sferę eteryczną i czakry - co wy nazywacie 'czakrami' - wokół Ziemi, także w innych sferach, dla tych, którzy przybędą na Ziemię, aby przeminąć, dla ich uczenia się, przygotowywali też pola energetyczne waszej fauny i flory. Tak.

GOŚĆ: A kiedy mówisz o czakrach planety, czy masz na myśli to, co my moglibyśmy nazwać polami siły w krajobrazie w różnych punktach Ziemi?

TOM: Co nazywacie szlakami starożytnych, tak.

GOŚĆ: Zastanawiałem się też czego chcieli wtedy Inni?

TOM: Chcieli przerwać te szlaki.

GOŚĆ: Czy udało im się w jakiś sposób utrudnić bieg spraw?

TOM: Udało im się z Wężem, prawda? I tak ludzkość znalazła się w pułapce.

W roku 1975 miała miejsce poniższa dyskusja:

GENE: Czy cywilizacje reprezentowane przez Dziewiątkę odwiedzały Ziemię w odległych czasach istnienia ludzkości?

TOM: Tak, wielokrotnie.

GENE: A czy jest też prawdą i to, że niektórzy z nich pozostali na Ziemi mieszając się z ludzką rasą?

TOM: Istniały cywilizacje, które skolonizowały planetę Ziemie. Pierwsze istoty, które rozwinęły się na Ziemi należały do rasy, którą nazwalibyście czarną.

GENE: Czy mam przez to rozumieć, że rasy inne niż czarna są wynikiem mieszania się czarnych z ludźmi z tych cywilizacji?

TOM: Nie. Mieszkańcy Wschodu, biali i czerwoni byli kolonizatorami, pochodzili z innych cywilizacji.

GENE: Czy są oni potomstwem zrodzonym na Ziemi czy też zostali przystani na Ziemię?

TOM: Są potomstwem zrodzonym już na Ziemi.

GENE: Ponieważ biali, czerwoni i żółci reprezentują potomstwo cywilizacji zaawansowanych, czy to oznacza, że czarni są rasą niższą w stosunku do innych, czy też po prostu inną? Czy możesz wytłumaczyć na czym polega ta różnica?

TOM: Czarni są rasą równą innym na Ziemi. Kolonizatorzy z innych cywilizacji (a cywilizacja Jastrzębia miała w tym swój udział) próbowali... jak moglibyśmy to wyjaśnić? Przed rokiem 32.000 przed Chrystusem, na Ziemi pozostawiono nasiona. Potem, około roku 32.000 przed Chrystusem, nasiona te rozwinęły się w istoty ludzkie. Potem, inne cywilizacje przybyły na tę planetę z istotą, którą moglibyśmy nazwać Jastrzębiem, aby wymieszać ludzi z istotami z innych cywilizacji. Czarni rozwinęli się z tej planety. To był eksperyment: zobaczyć w jaki sposób rdzenni, którzy nie zostali 'posiani', rozwiną się w porównaniu z kolonizatorami. Kolonizatorzy po jakimś czasie, ponieważ pochodzili z innych cywilizacji, które prawdopodobnie posiadały bardziej zaawansowana technologię, zaczęli odczuwać wyższość nad czarnymi. Pragnęli nad nimi dominować. To, co zostało zaplanowane dla Ziemi, nie stało się. Okazało się, że Ziemia jest najpiękniejsza ze wszystkich planet w całym Wszechświecie, że jest jedyną planetą z taką różnorodnością form życia, jedyną, która ma taką gęstość - większą niż jakakolwiek inna planeta we Wszechświecie. Okazało się też, że ci, którzy istnieli na Ziemi odznaczają się wielką fizycznością i zmysłowością, niespotykaną na innych planetach, a koloniści zaczęli żyć pragnieniem fizyczności, zaczęli bez końca reinkarnować się na Ziemi. Powracając, zaczęli utrzymywać pierwotnych mieszkańców Ziemi w niewoli.

Temat ten poruszali jeszcze i inni rozmówcy:

STEVE: Chciałbym zapytać o historyczne dane, które nam przekazałeś dotyczące bytności różnych cywilizacji na Ziemi przed rokiem 32.000 przed Chrystusem. Rozumiem, że czarne rasy były jedynymi wówczas ludźmi na Ziemi, czy tak?

TOM: Byli tymi, którzy rozwinęli się na Ziemi. Taki był początek Ziemi.

STEVE: Nie byli tylko w jednym miejscu na Ziemi, w Afryce, prawda? Ponieważ, jak rozumiem, odnaleziono też pewne ślady na Syberii i w Chinach.

TOM: Rozwinęli się na wszystkich masywach lądowych na Ziemi.

STEVE: A jednak mieszkańcy Chin, Syberii i Ameryki Południowej nie mają cech negroidalnych.

TOM: Kiedy mówisz o innych, czerwonych, żółtych i białych... oni są potomkami kolonizatorów z innych cywilizacji, które przybyły tu wiele tysięcy lat temu. To nie to samo, co kolonizatorzy z wyższych cywilizacji z roku 32.400 przed Chrystusem. Pierwotni mieszkańcy byli czarni.

JOHN: Ale, czy prawdą jest, że czarni są jedyną rasą, która przeszła całkowitą ewolucję tu, na Ziemi?

TOM: Tak. Ci, którzy mają czarną naturę, są rdzennymi mieszkańcami tej Ziemi. Mogą, jeśli tylko chcą, jako dusze przejść na inne planety dla dobra swojej ewolucji, albo też rozwijać się dalej w innych sytuacjach na tej planecie. To zależy od ich wyboru.

JOHN: Często mówimy [był to rok 1981] o konflikcie Wschód-Zachód, ale coraz częściej myślę, że prawdziwą przyczyną braku równowagi na Ziemi jest konflikt Północ-Południe, w rozumieniu względnego dostatku Północy i biedy Południa. Trudno mi zrozumieć dlaczego taka nierównowaga istnieje: czy mógłbyś coś na ten temat powiedzieć?

TOM: Ta planeta rozwijała się przez tysiące i tysiące lat. Wyjaśniliśmy już kwestię kolonizacji waszej planety Ziemi przez inne cywilizacje: ci, którzy pochodzą, jak wy to nazywacie, z Południa, pochodzą przeważnie z Ziemi. Nie mają w sobie owej cząstki jakiejś innej cywilizacji, która by uczestniczyła w ich procesie ewolucyjnym.

JOHN: Tak, ale czy istnieje jakiś rodzaj energii, która przyciągnęła kolonizatorów właśnie na Północ, a nie rozrzuciła ich równo po całej powierzchni Ziemi?

TOM: Masz na myśli linie wysokiego napięcia?

ANDREW I JOHN: Tak.

JOHN: Mam na myśli to, że działo się to dawno temu, a jednak wciąż to Północ wydaje się być 'silniejsza'.

TOM: To był teren osiedlenia się, tak.

JOHN: Czy uważasz, że tak poważny brak równowagi, jaki my stwarzamy - w pewnym sensie jest to problem nieco bardziej długoterminowy...?

TOM: Tragedia polega na tym, że przez kolonizację, istoty te i cale gatunki uważają, że są czymś lepszym. Nie tak to miało być: to jest brak równowagi. Powinni byli włożyć swe dłonie w dłonie innych. Nasienie Abrahama powinno było się rozprzestrzenić po całej powierzchni Ziemi - wtedy ta sytuacja nigdy by nie zaistniała. Ale ponieważ tak się nie stało, ponieważ byli inni, którzy w ogromnym stopniu zaszkodzili kolonizatorom, zazdrościli im ich sytuacji, kolonizatorzy zaczęli się trzymać ściśle swego kręgu, co zapewniło im ochronę i przeżycie. Pod tym względem, tak, istnieje brak równowagi.

JOHN: Na jakim stadium rozwoju znajdowali się ludzie kiedy Jastrząb przybył na Ziemię? Nie mieli wcześniej jakiegokolwiek kontaktu z żadnymi innymi cywilizacjami. Czy byli tym, co nazwalibyśmy 'barbarzyńcami', czy...?

TOM: Moglibyście ich nazwać społeczeństwami o prostej strukturze.

JOHN: Tak, a potem zaczęło się mieszanie genów...?

TOM: Tak. Taki był początek bardziej zaawansowanej kultury na planecie Ziemi.

ANDREW: Z jaką rasą zaczęliście zajmować się tą bioinżynierią? Czarną, białą czy żółtą?

TOM: Cywilizacje nigdy nie zmieszały się z pierwotną ziemska rasą, czyli rasą czarną. Lecz inne istoty zostały zesłane na Ziemie przez inne cywilizacje - cywilizacje, o których powiedzielibyście, że są znacznie od was inteligentniejsze, ale nie pracują one bezpośrednio z Dwudziestoma Czterema - które przywiozły grupy istot będących wyrzutkami. Ci z kolei rozwinęli się jako ludzie. To właśnie z tą rasą zmieszali się ci, którzy wylądowali w roku 32.400 p.n.e. Osadzono ich tu. Nie możemy tu użyć słowa 'posiano', gdyż nie jest ono właściwe.

JOHN: Dziękuję. Jest pytanie, które rodzi się z tej dyskusji, a dotyczy tego, że 34.000 lat temu Neandertalczykowi nie urósł nagle mózg - przynajmniej nic o tym nie wiemy - za to Neandertalczyk nagle wymarł i zastąpił go Człowiek z Cro-Magnon. Czy możesz wyjaśnić tę szczególną kwestię?

TOM: Neandertalczycy nie byli początkiem rodzaju ludzkiego.

JOHN: I wymarli - skąd więc się wziął Człowiek z Cro-Magnon? Powszechnie się sądzi, że jeden prowadził do drugiego, ale teraz wydaje się, że są oni dwoma różnymi gatunkami.

TOM: Jak jeden mógł prowadzić do drugiego, skoro pochodzili z różnych cywilizacji, a nie z tej planety? Próbujecie osadzić ich w miejscu, które starają się zrekonstruować wasi uczeni antropolodzy, eliminując jednocześnie nasienie. [Patrz Uwagi na końcu książki.]

JOHN: Więc pierwsze pojawienie się człowieka z Cro-Magnon, jakiego znamy w sensie naukowym, miałoby miejsce w dorzeczu Tarim w Aksu?

TOM: Tak.

W roku 1974 Andrew i Tom przeprowadzili rozmowę, która łączy się z poprzednim tematem:

ANDREW: Jak przebiegła pierwsza kolonizacja?

TOM: Na Ziemię przybyła niewielka liczba istot, które założyły pierwszą cywilizację - a kiedy mówię pierwszą cywilizację, to właściwie nie całkiem to mam na myśli, ale było to pierwsze przybycie naszych ludzi na Ziemię - a stało się to ponad 32.000 lat p.n.e.

ANDREW: A gdzie to było?

TOM: W Akisu, koło miejsca, które nazywacie dorzeczem Tarim [pisze się Aksu, Tom wymawia to jak 'Akisu'. Aksu leży w Chinach w prowincji Xinjiang, 41,01N i 80,20E]

ANDREW: Rozumiem. Sądzę, że cywilizacjom ostatecznie nie całkiem się udało i sprawy nie potoczyły się po ich myśli.

TOM: To nie była wina tych, którzy wylądowali.

ANDREW: Zastanawiam się tylko, co było przyczyną niepowodzenia, czy może wszystko było przedwczesne?

TOM: Wszystko stało się za wcześnie. Umysły i dusze duchów były zbyt gęste. To była wysoko rozwinięta cywilizacja, nie najlepiej przystosowana do życia na Ziemi.

ANDREW: Czy zostało coś po tej cywilizacji?

TOM: Sprawdzę, poczekacie? Mówią mi, że tak, ale nie można ich dostrzec. Znajdują się pod powierzchnią.

ANDREW: Jakie elementy swej cywilizacji goście chcieli wtedy przekazać? Czym się interesowali? Czy było to rolnictwo, medycyna, literatura, astronomia czy co?

TOM: Język. Aby podnieść istoty z Ziemi z poziomu zbliżonego do poziomu zwierząt. Była to forma komunikowania się.

ANDREW: Czy macie jakieś przykłady tego języka? Na przykład, jak miał na imię ten dżentelmen, Jastrząb?

TOM: Podam wam to imię w waszym alfabecie, ale oni nie mieli takiego alfabetu. Tamten alfabet nie miał samogłosek pisanych, tylko mówione.

ANDREW: Aha, dźwięk był samogłoską, ale nie miał odpowiednika pisanego.

TOM: To będzie T, R, H, K, R, H, K. Problem w tym, że Nasza Istota nie ma możliwości wydawania takich dźwięków jakie potrzebujemy, w swoim umyśle.

ANDREW: Tak, dziękuję, jakoś domyślimy się jak to wymawiać.

TOM: Ta cywilizacja upadła - a w każdej cywilizacji, która upada są małe grupki, które nie giną, lecz odchodzą bardzo daleko, aby oddalić się od swego terenu.

ANDREW: Tak, ale dokąd udali się ci ludzie? To znaczy, w jakiej kulturze znajdziemy ich teraz, jeśli w ogóle?

TOM: Oni nie istnieją. Ale podążyli do trzech obszarów. To była wielka cywilizacja, a poza cywilizacja Aksu była jeszcze inna, pomocnicza cywilizacja. Jastrząb próbował również ustanowić zasadę jednego przywódcy.

ANDREW: Jak się nazywał ten jeden przywódca w ich języku, jakie to było słowo?

TOM: To będzie H i K, ale jest tam też samogłoska.

ANDREW: Coś jak Akh?

TOM: Tak, ale nie całkiem.

ANDREW: Jak długo Jastrząb przebywał na Ziemi w tej konkretnie misji?

TOM: Tysiąc sześćset waszych lat.

ANDREW: Nieprawdopodobne! Czy miał jakieś potomstwo?

TOM: Cały świat.

ANDREW: Masz na myśli, że był jedynym źródłem nasienia, żeby tak to ująć?

TOM: Nie. Nasienie pochodziło z cywilizacji, a to było początkiem prawdziwego zrozumienia.

ANDREW: Czy żył po prostu jak zwykły człowiek, tak jak wszyscy w tamtym czasie?

TOM: Próbował, ale nie pozwolono mu. Wołali na niego Jastrząb, a później nazywali go tak też Egipcjanie, ponieważ przybył od nas.

ANDREW: Czy tamci ludzie widzieli jak pojawił się z tu i ha?

TOM: Tak.

ANDREW: W statku czy czymś takim?

TOM: Tak.

ANDREW: Aha. I skojarzyli to z jastrzębiem?

TOM: Tak.

ANDREW: Czy, kiedy pojawił się na Ziemi, wyglądał jak każdy inny człowiek, czy też jakoś inaczej?

TOM: Biorąc pod uwagę bliski zwierzętom poziom tych ludzi, jego strój był wykonany na podobieństwo ptaka. Aby oni mogli zrozumieć.

ANDREW: Podczas tych tysiąca sześciuset lat, kiedy Jastrząb pracował, czy udało mu się wnieść tu jakieś elementy cywilizacji?

TOM: Trwało to trochę dłużej. Przyniósł cywilizację. Dał ludziom język, aby mogli się porozumiewać. I oświecenie. Dał wiedzę i technologię budowania trwałych konstrukcji, ochraniania siebie, uprawy roślin, jak o nie dbać, aby rosły silne i jak dbać o siebie i uzdrawiać się samemu.

ANDREW: Czy działo się to za pomocą uzdrawiania naturalnego i naturalnej selekcji nasion, i tak dalej? Czy istniała jakaś nauka czy wiedza, którą moglibyśmy zidentyfikować jako fizykę, chemię, matematykę czy astronomię, która wtedy została im dana, albo może było to jeszcze za wcześnie?

TOM: Wszystko zostało zrobione w taki sposób, aby mogli to zrozumieć.

ANDREW: Jak długo wtedy żył przeciętny człowiek? Jaka była przeciętna długość życia?

TOM: Dwadzieścia lat. Koloniści potrafili wydłużyć ich życie do stu dwudziestu lat, do stu pięćdziesięciu lat, a wielu żyło jeszcze dłużej.

ANDREW: Więc musiało na nich zrobić wielkie wrażenie to, że Jastrząb był z nimi przez grubo ponad tysiąc lat.

TOM: Tak, był uważany za boga.

ANDREW: I tak się całe to błędne pojmowanie zaczęło, jak pojęcie boga pojawiło się wśród ludzi? Rozumiem. Kiedy Jastrząb po raz kolejny pojawił się na Ziemi po tej pierwszej swojej przygodzie 32.400 lat temu?

TOM: W czasie pomiędzy jego pierwszym a drugim pojawieniem się, zanim Jastrząb znów przybył do waszego świata, inna istota kontynuowała tę pracę.

ANDREW: To było w Aksu?

TOM: Tak.

ANDREW: Jak długo to trwało?

TOM: Ten nowy przebywał z tamtą cywilizacją przez 2.020 lat ich czasu. Przybył jako syn Jastrzębia.

ANDREW: Czy pojawił się jako prawdziwy, ziemski syn, nawet jeśli przybył od was?

TOM: Ludzie widzieli różnicę. JOHN: Jak się nazywał?

TOM: Spróbuję. Nie macie dźwięków potrzebnych do wymówienia tego imienia. Miało ono w sobie samogłoskę, ale nie pisaną. To będzie R, T, T, H, R. Ale pamiętajcie, że zaczyna się to samogłoską, której się nie pisze.

ANDREW: Tak, rozumiemy. To może brzmieć mniej więcej jak 'Arthur' - coś takiego?

TOM: Tak.

JOHN: Jak długo trwała ta cywilizacja po tej osobie, jeśli w ogóle jeszcze trwała?

TOM: Istniała jeszcze zaledwie krótkich sześćset lat. JOHN: Czy możesz powiedzieć co stało się na końcu?

TOM: To było naturalne.

JOHN: Czy to się stało z powodu naturalnych okresowych zaburzeń, które czasami są nazywane zmianą biegunów?

TOM: Tak. Obie te istoty powróciły na Ziemię w latach 6.000-5.000 p.n.e. Wtedy przybyło z nimi więcej istot.

ANDREW: A na jakich ziemiach wtedy pojawili się?

TOM: Na ziemiach, które nazywacie Egiptem.

ANDREW: Czy byli też w Sumerze albo Ur?

TOM: Przedtem. Potem w Egipcie.

ANDREW: Czy wtedy też przybyli z nieba...?

TOM: Tak.

JOHN: Powiedziałeś, że Jastrząb przybył w pojeździe?

ANDREW: Sądzili, że jest to ptak.

TOM: Tak, a ci, którzy byli z nim zmieszali się z tymi tutaj, i stworzyli nowy gatunek.

JOHN: Odbyli to, co my nazywamy stosunkiem płciowym, z którego zrodziły się dzieci, czy tak?

TOM: To było na wyższym poziomie ewolucji, wyższe.

ANDREW: Sposób na wyniesienie miejscowego ziemskiego gatunku, tak?

TOM: Umocnienie.

ANDREW: Aby to zrobić, posłużyli się własnymi sposobami i wiedzą, tak?

TOM: Tak.

ANDREW: A kiedy pojawili się na Ziemi, znaleźli pewne istoty, które uznali za godne umocnienia gatunku, więc zmieszali się z nimi i powstała hybryda. A wtedy przyglądali się jej, żeby zobaczyć co się z nią stanie.

TOM: Tak właśnie się stało. Problem z istotami, które wtedy żyły polegał na tym, że czcili gości jako bogów, była to tradycja tego gatunku. I gatunek ten ją zachowywał.

GOŚĆ: Czy mógłbyś dać nam jakiś bliższy wizerunek kultury Aksu, fazy rozwoju, jakie przeszli albo jakieś inne szczegóły, które warto byłoby znać?

TOM: Aksu była 'posianą' kolonią, posłaną tu dla ewolucji waszej planety Ziemi, dla nauczenia o procesach postępu, dla poczynienia skoku ku ludzkości. Wiedzieliśmy, że gdybyśmy czekali, aż rodzaj ludzki sam, we własnym tempie się rozwinie, wtedy znajdzie się w swoim własnym sosie, rozumiecie?

Kiedy jedna grupa szybko się rozwija, rozwój ten powoduje efekt uboczny, sprawiający, że inni również zaczynają się szybciej rozwijać. Dlatego zaczęto stosować środki dodatkowe, organizacje kolonijne służące rozwojowi społeczeństwa. Było też potomstwo tych, którzy przybyli na ziemie, które obecnie nazywacie Chinami - teraz wielki kraj. I w innych dziedzinach, stopniowo. Taki był początek tego, co nazywacie “obcowaniem z córkami ludzkimi", rozumiecie? A także, czasami powstawał nowy gatunek z innego połączenia: jedna cywilizacja łączyła się genetycznie z drugą, tworząc gatunek. Tak było na początku.

JOHN: Czy możesz powiedzieć kiedy zaczął się język? Czy w ogóle mieli jakiś język jeszcze przed nastaniem Aksu?

TOM: Pytając o język, czy masz na myśli werbalizację? Pisanie? JOHN: Tak. Werbalizację.

TOM: Czy chrząknięcia i mlaśnięcia [sic!] nazywasz werbalizacją?

JOHN: Mam na myśli język mający jakąś tam strukturę gramatyczną.

TOM: Niezupełnie.

JOHN: Więc przywódcy, olbrzymi, którzy przybyli na Ziemię, przyczynili się do powstania języka?

TOM: Pomogli w zainicjowaniu zrozumienia owych chrumknięć i mlaśnięć, rozumiesz? Z tego rozwinął się zrozumiały dźwięk, a razem z innymi środkami, rozwinęła się muzyka, próba imitowania dźwięku trzciny, która pocierana, naśladowała odgłos wiatru w drzewach.

JOHN: To jest to, co kiedyś opisałeś jako język tonalny?

TOM: Właśnie. To jest język tonalny Wszechświata. Jednakże, były i nieporozumienia, i ludzie zaczęli paplać. Wszyscy paplali, zupełnie nie jak ludzie. Ta kultura rozprzestrzeniła się wzdłuż równin i dolin, wśród różnych grup, i szła dalej. I znów stało się konieczne 'sianie' od nowa. Rozumiecie, że kiedy ludzie się dzielą, tracą wtedy jakąś cząstkę wiedzy? Jeśli nie ma jakiejś grupy, która by ją odtworzyła, wtedy wiedza jest stracona na zawsze. Kiedy się z niej nie korzysta, nie pozostaje ona w umyśle. Dlatego stało się konieczne zajęcie się genetyką od nowa, tak.

GOŚĆ: Czy zrobili to nowi ludzie, którzy przybyli na Ziemię?

TOM: Z tych samych cywilizacji. Przed Abrahamem był ktoś, kto nauczał ludzi, mówiono, że pochodzi z morza.

JOHN: Ioannes?

TOM: Tak. Tylko że nie pochodził z morza. JOHN: Kim on był w kategoriach cywilizacji?

TOM: Pochodził z Altei.

JOHN: Tak myślałem. Jeszcze coś, przywódca Altei był mitologicznym Atlasem, tak?

TOM: Tak.

JOHN: Kiedyś, zdaje mi się, że powiedziałeś, iż Atlas i Zeus byli jedną i tą samą osobą.

TOM: Rozumiesz rozgardiasz, jaki panuje w mitologii? Bo widzisz, mówią, że Zeus współżył z łabędziem. Łabędź przybył z nieba... Rozumiecie całą złożoność tego?

GOŚĆ: Tak.

TOM: Człowiek prymitywny domyślał się. Rada powiedziała, że nie odpowiedziałem. Że to właśnie Altea podtrzymywała świat, tak.

JOHN: Ale pytałem o to, czy Atlas i Zeus to ta sama osoba.

TOM: To ludzie stworzyli mityczną głowę bogów. Przypisali cechy charakteru cywilizacjom, aby uczynić z nich bogów, którymi przecież nie byli. Zeus z łabędziem był... łabędź był statkiem. Kiedy Zeus wszedł na statek, nazwali go bogiem, bo to była ich góra, rozumiecie?

JOHN: Nie wiem co masz na myśli, mówiąc 'ich góra'.

TOM: Statek wylądował na ich górze.

GOŚĆ: Na Olimpie.

TOM: Zeus to zniekształcenie sytuacji. Atlas stał się Zeusem. Ale to Altea była najważniejsza.

GOŚĆ: Czy mogę wrócić do Aksu? Czy ci, którzy przybyli na Ziemię, aby znaleźć kulturę Aksu, przybyli w wielkiej liczbie, czy też było ich niewielu?

TOM: Na początku było ich niewielu, ale potem zrozumiano, że dla pozostawienia nasienia potrzeba było ich więcej.

GOŚĆ: Czy długo trwało zanim zaczęła się niezgoda i jak się ona zaczęła? O jakie zagadnienia chodziło?

TOM: Nie było między nimi komunikacji, kiedy rozproszyli się po sąsiednich ziemiach i zapanowało zamieszanie, a oni zajmowali się tym, co wy nazwalibyście 'sprawami lokalnymi' i czasami łączyli się z mieszkańcami tych ziem. Dlatego zanikała pamięć, a oni powracali do stanu pierwotnego. Dlatego stało się konieczne, aby odnowić genetykę. Czy to brzmi sensownie?

GOŚĆ: Tak. Czy pomiędzy pierwszym przybyciem a niezgodą, separacją minęło wiele czasu?

TOM: Lepszym określeniem będzie migracja. Ludzkość, a zwłaszcza ci jej przedstawiciele, którzy mają w sobie genetyczne 'ulepszenie', odznaczają się ciekawością i zawsze znajdzie się taki człowiek, który będzie ciekawy, czyż nie jest tak? Tak więc, w ciągu jednego stulecia ludzie ruszyli się z miejsc, a odnowienie stało się koniecznością w ciągu pięciu setek waszych wieków. Nie mamy tu na myśli tych, którzy pozostali. Mamy na myśli tych, którzy rozproszyli się po innych miejscach, tak.

JOHN: Jak rozumiem, mówiłeś o Jastrzębiu, który był tu przez jakieś tysiąc lat, a inni, którzy przyszli po nim, byli tu jakieś cztery tysiące lat...

TOM: To prawda. Czy nie byli genetykami? To ludzie się przemieszczali.

JOHN: Któregoś dnia Phyllis miała sen. Śniło jej się, że jest w Aksu i widziała jakąś uroczystość i trzy różne grupy ludzi podążające w trzech różnych kierunkach. To rozproszenie, czy miało ono miejsce jakieś 32.000 lat p.n.e.?

TOM: Tak.

JOHN: Przypuszczam, że cywilizacja wzięła na siebie odpowiedzialność za każdą z tych trzech grup. Czy tak było?

TOM: Tak, było jak mówisz.

JOHN: Sądzę, że były to Ashan, Altea i Hoova. Tak?

TOM: Dokładnie tak.

JOHN: Tak. Teraz próbuję dojść do tego kto poszedł w jakim kierunku. Ci, którzy poszli do Chin, czy byli z Hoovy?

TOM: Byli z Ashanu, w kombinacji z Hoovą.

JOHN: Rozumiem, zmieszali się zanim wyruszyli...?

TOM: Byli tacy, którzy byli zmieszani, byli też i tacy, którzy byli kolonizatorami z innych planet. W Aksu byli ci z pierwotnego strumienia; ci, którzy byli potomstwem jednej cywilizacji z Ziemianami; i byli też tacy, którzy byli mieszańcami, którzy potem znów zmieszali się z inną cywilizacją. Czy to rozumiesz? Jak możemy to wytłumaczyć? Jako przykładu użyjemy waszego układu słonecznego: gdyby jakaś inna planeta, powiedzmy... jak to wytłumaczyć? Przypuśćmy, że mielibyście tu na Ziemi kolonistów, powiedzmy z Wenus, wtedy głównym nurtem byłaby mieszanka ich z Ashanami, wtedy jeśli Ashanie zmieszaliby się Wenusjanami zmieszanymi z Hoovidami, to byłby strumień drugi, czyż nie tak?

JOHN: Tak. Więc oni też podróżowali poza swój kraj, kiedy odeszli z Aksu, czy tak?

TOM: Tak.

JOHN: Czy moglibyśmy umieścić gdzieś te trzy 'obcowania'? Rozumiem, że pierwsze miało miejsce wiele, wiele tysięcy lat temu. Drugie było za czasów Edenu - czasów dorzecza Tarim - a trzecie w czasach Abrahama. Czy było właśnie tak?

TOM: Tak.

JOHN: Tak, więc pierwsze obcowanie miało miejsce wtedy, gdy przybył tu Jastrząb?

TOM: To również prawda. Drugi przybył po milenium. JOHN: Tysiąc lat po Jastrzębiu?

TOM: Mniej więcej.

JOHN: W porządku. A jeśli chodzi o grupy istot, które były w dorzeczu Tarim - czy były one wysoko rozwinięte, czy też była to mieszanka z jakąś inną rasą?

TOM: Zgadza się. Byli z Hoovy.

JOHN: Czy byli czystymi Hoovidami i nie spotkali się z żadną inną grupą, która została gdzieś umiejscowiona - jak to rozumiem?

TOM: Tak.

JOHN: A Altea była jedną z cywilizacji, które 'obcowały', tak?

TOM: Tak.

JOHN: Wspomniałeś wcześniej o 'małych ludziach', ale ja nigdy tego do końca nie zrozumiałem. Czy miałeś na myśli ludzi, którzy byli potomkami Hoovy, czy oni byli mniejsi?

TOM: Mówimy, że ludzie, kiedy Hoovidzi wylądowali na Ziemi, byli mniejsi. Przybysze byli olbrzymami w porównaniu z tymi, którzy żyli na planecie Ziemi.

ANDREW: Wracając do tych wczesnych czasów mieszania się i powstawania hybryd... nasza ziemska nauka mówi, że główna faza wieków lodowcowych skończyła się mniej więcej w czasie pierwszego lądowania, czyli 32.400 lat temu. Co mógłbyś nam o tym powiedzieć? Czy to był naprawdę koniec lodów, czy jeszcze nie?

TOM: To był naprawdę koniec.

ANDREW: Czy Ziemia w tym czasie była zielona i płodna, czy też była pustynią...?

TOM: Jeszcze całkowicie nie zdążyła rozkwitnąć, ale robiło się coraz cieplej.

ANDREW: Wciąż było stosunkowo zimno?

TOM: Istniała roślinność, ale nie tak soczysta, dominowały raczej brązy i czerwienie.

JOHN: Chciałbym zapytać o to, co my znamy jako historię Adama i Ewy. Rozmawialiśmy już o tym i doszliśmy do kompromisu: stwierdziliśmy, że pierwsza istota ze statku kosmicznego nazywana Jastrzębiem przybyła tu, aby przygotować wszystko, potem przyszedł ktoś drugi z przykazaniem, aby nie pozwalać sobie na żadne intymne znajomości z tubylczymi kobietami, póki nie nadejdzie właściwa ku temu chwila, czy tak?

TOM: Pierwsza istota przybyła, aby przekazać wiedzę rdzennym mieszkańcom Ziemi, wiedzę dotyczącą roślin i zwierząt. Potem przybył drugi gość z kosmosu i bardzo się zasmucił, bo ujrzał, że na Ziemi ludzie kopulują ze zwierzętami. Jego smutek nie dotyczył samego aktu, ale tego, że nie miał nikogo, z kim mógłby porozmawiać. Więc potem dodano mu jeszcze jednego, aby z nim rozmawiał.

W tym czasie miał nakaz, aby nie wtrącać się w sprawy Ziemi, gdyż poziom jego rozwoju tak znacznie różnił się od poziomu Ziemian, że jakiekolwiek intymne znajomości mogłyby się okazać dla niego katastrofalne, gdyby wcześniej się nie zaadaptował, gdyby wcześniej jego organizm nie przystosował się do nowej równowagi. Dlatego proszono go, aby się od tego powstrzymał, aby przystosował się do presji, jakiej było poddawane jego ciało oraz aby zrozumiał funkcje, jakie zachodziły w jego organizmie - a także, żeby był przykładem dla tubylców, że kopulacja może służyć tylko do celu najwyższego.

Wtedy Ten, Który Upadł zbliżył się do niego i jego towarzyszki, i zaszczepił w nim poczucie prawdziwej wiedzy, która sprawiła, że zapragnął stać się równy Bogu. Tragedia polega na tym, że przecież pochodził on od Boga, ale o tym zapomniał. Przecież nie musiał próbować stawać się równy Bogu. Ale będąc na Ziemi, stwierdził, że właśnie tego potrzebuje.

JOHN: Chciałbym tylko zrozumieć rolę Tego, Który Upadł w tej historii...

TOM: To był Archanioł, o którym wiecie... nie chcielibyśmy używać imienia. W waszej historii o Adamie i Ewie był to wąż. Widzisz, nigdy nie miało być tak, że są dwie strony. Miała być równość.

JOHN: Masz na myśli mężczyznę i kobietę, czy stronę negatywną i pozytywną?

TOM: Stronę negatywną i pozytywną.

IRENE: Kiedy Adam i Ewa dokonali wyboru i zapomnieli o posłuszeństwie, co ukazuje dialog w raju między nimi a warni, i kiedy zobaczyli co naprawdę oznacza posłuszeństwo i odwrócili się od odpowiedzialności za to, wtedy ludzkość stanęła na drodze, na której sami musimy określać co dobre a co złe w ramach naszego ograniczenia?

TOM: Tak.

IRENE: A w czasach przed Upadkiem ludzkość była czysta. Czy ta czystość jest właśnie podstawą przyszłych przemian nowoczesnego świata...?

TOM: Tak. Ten nowoczesny świat jest wynikiem skażenia i dlatego przemiana będzie wynikiem odwrócenia tego procesu.

IRENE: Tak. I dlatego właśnie w naszych nowoczesnych czasach zmienia się rzeczywistość, a ów proces przebija się przez swoją zasłonę - ponieważ cała rzeczywistość nie będzie dłużej odbijać tego gdzie byliśmy od Upadku...?

TOM: Tak. Złudzeniem jest to, że wy ludzie jesteście równi, czy lepsi niż Stwórca i stworzenie, ale waszym życiem potwierdzacie, że ta iluzja jest prawdą.

IRENE: Więc teraz konieczne jest, aby stworzyć filozoficzną konstrukcję Edenu, tak aby wszystko inne znajdowało się na swoim miejscu.

TOM: Aby się stało wodospadem czystości.

IRENE: To piękne.

ISRAEL: Zróbmy to.

TOM: Tak będzie. To już się dzieje, ale znajdą się i tacy, którzy będą chcieli temu przeszkodzić. Wiedzcie, kim jesteście, ufajcie sobie, ufajcie nam i bądźcie pewni, że zostanie to zrobione, i nigdy nie traćcie z oczy waszych ani motywów, ani waszego najwyższego celu. I to właśnie jest konieczne dla Ziemi, bo wiecie przecież jak bardzo jest skażona, i wiecie jak ludzie mogą zaprzepaścić tę wiedzę i szansę powstania raju.

IRENE: Czy zechciałbyś powiedzieć coś o tożsamości Ewy, o jej symbolicznej tożsamości?

TOM: Nie w tej chwili. Jak wiecie, Ewę zaczęto identyfikować z pojęciem grzechu pierworodnego. I Ewa, kobieta, została pogrzebana, a Ziemię zdominował aspekt męski. Dominacja ta równała się utracie równowagi, ponieważ mężczyzna pragnął ukarania kobiety, za to, że w jego mniemaniu przywiodła świat do zguby, gdy tymczasem mężczyzna nigdy nie zaakceptował swojej odpowiedzialności za swój wybór. Teraz nadszedł czas, aby tę odpowiedzialność na siebie wziął. W tamtych czasach Adam i Ewa żyli w całkowitej harmonii i równowadze z naturą. Rozumieli porządek natury i wszystkie jej sprawy, potrafili porozumieć się nie tylko ze zwierzętami i roślinami, ale też ze skałami, ziemią, wodą i wiatrem, i księżycem, i słońcem, i wszystkim. Teraz, w czasie kobiety, ujawnia się kwintesencja Ewy, i musi zajść zjawisko całkowitego zmieszania się aspektu męskiego i żeńskiego. Nie oznacza to, żeby mężczyzna próbował podporządkować sobie kobietę, albo kobieta mężczyznę, ale żeby pracowali razem w radości, harmonii i jedności, jak dwie kolumny podtrzymujące świat, oddzielne, ale nierozłączne. Tak.

STEVE: Wracając do pytania o równowagę między dobrem i złem w historii Ziemi, czy kiedykolwiek stało się tak, że nadmiar dobra był problemem?

TOM: Tak. Opowiem wam o tych czasach. Był taki czas dla dobra, kiedy wszystkie ptaki śpiewały, wszystkie zwierzęta przyjaźniły się, wszystkie kwiaty kwitły, a było to w czasach Adama i Ewy, w czasach Aksu. To były czasy raju, ale również czasy, kiedy natura dobra nie znajdowała się w stanie równowagi: to był nasz błąd.

STEVE: Wie c musi być jakieś zło, aby później mogła zaistnieć ewolucja?

TOM: W pewnym sensie tak. Nie przewidzieliśmy efektów pożądania. Kiedy przed ludzkością nie stawia się żadnego wyzwania, wtedy jej energia może ulec rozproszeniu.

STEVE: Jak powstał mit o raju i Edenie?

TOM: Ziemia jest najpiękniejszą planetą ze wszystkich planet, które istnieją we Wszechświecie. Istnieje na niej różnorodność nie spotykana na żadnej innej planecie. Ma zróżnicowany klimat, jak żadna inna planeta. Gdyby dusze na Ziemi osiągnęły najwyższy poziom rozwoju, planeta byłaby naprawdę rajem. Ta planeta może stać się rajem, kiedy usunie się jej gęstość. Ale mówiąc to, mamy na myśli raj twórczości, raj, który daje wiedzę, który obdarza radością i miłością. Raj, w którym ludzie sami mogą się uleczać albo, jeśli tego chcą, mogą doświadczać bólu. Ale nie będzie ona rajem, w którym nie będzie istniało żadne wyzwanie, żadna roślinność, żaden ból. Będzie to raj, który stworzą ludzie, poprzez ich własną ewolucję, ich własne zrozumienie łączności ze Wszechświatem, poprzez to, że przyjmą na siebie odpowiedzialność za siebie samych, za swoich braci, za planetę Ziemię. Wszystko będzie doprowadzone do doskonałości.

11. ALTEAŃSKIE WYZWANIE: ATLANTYDA

Wiele z tego co wiemy o Atlantydzie może zmienić poniższa transmisja. Jak to zostało wcześniej zaznaczone, kilka setek lat w jedną czy w drugą stroną nie robi Dziewiątce specjalnej różnicy. Wszystkie daty pozostawiono tak, jak zostały przekazane w transmisji, a termin “p.n.e." pojawia się tylko tam, gdzie faktycznie został użyty.

W rozdziale tym pojawia się pojęcie 'Altima' (jak w pierwszych transmisjach). Zapytany o 'Altimę' przez Andrew w początkach lat 70-tych, Tom odparł, że była to nazwa jednostki współpracującej z nimi. Słowo 'Altima' później przekształciło się w 'Alteę'.

Wydaje się, że Atlantyda jest tak głęboko pogrzebana gdzieś w naszej psychice, że ludzie łatwo dają się ponieść emocjom rozmawiając o niej. Napisano o niej więcej książek, niż o czymkolwiek innym na świecie, a wraz ze zbliżaniem się milenium, lista ta z pewnością jeszcze się wydłuży. Może Atlantyda, między innymi, da nam jasne wytłumaczenie spraw?

ANDREW: Kolejnymi, bardzo znanymi mitami są mity dotyczące cywilizacji atlantydzkiej. Czy Atlantyda naprawdę istniała i jak długo istniała? Sądzimy, że działo się to przypuszczalnie zaraz po czasach Aksu.

TOM: Czekaliśmy na to pytanie. Mogę to wyjaśnić - ale bardzo krótko: Atlantyda skończyła się 11.000 lat temu waszego czasu, a zaczęła się 32.000 lat temu. To, co nazywa się Atlantydą było kolonią, która się rozwinęła i z którą nawiązaliśmy kontakt. (Kiedy mówię 'my', nie mam na myśli Dziewiątki, ale inne cywilizacje.) Te cywilizacje przekazały im technologię. Stamtąd wyszły inne kolonie i zabrały ze sobą wiedzę i technologię. W tamtych czasach, z powodu grawitacji, nie cała technologia była na tyle rozwinięta, aby mogła być stosowana na Ziemi. Teraz nadszedł czas, kiedy cała ta technologia może zostać tu użyta.

ANDREW: Tak, a jak oni nazywali siebie? Chciałbym poznać prawdziwą nazwę.

TOM: Naprawdę byli Alteanami. Pochodzili z cywilizacji nazywanej Altimą.

ANDREW: Ach, Altimanie. Więc dlatego byli nazywani Alteanami, a potem ta nazwa jakoś przekształciła się w Atlantydów. Rozumiem, dziękuję.

JOHN: Czy działo się to mniej więcej w czasach, które nazywamy 'Potopem'?

TOM: Wcześniej.

JOHN: Czy Atlantyda leżała w miejscu, które teraz znamy pod nazwą Trójkąta Bermudzkiego?

TOM: Rozciągała się od Grecji do tego, co wy nazywacie teraz Stanami Zjednoczonymi.

JOHN: O, to wielka była.

 

ANDREW: I było tam wiele miast?

TOM: Tak. Kultura Majów jest jedną z kultur, które po niej pozostały - była to kolonia, która straciła kontakt i wróciła do poprzedniego stanu.

JOHN: Jeszcze coś związanego z Atlantydą: istniała kultura, którą nazywamy Mu albo Lemuria, w miejscu, które teraz nazywamy Oceanem Spokojnym - było to przed czy po Atlantydzie?

TOM: Byli jednym i tym samym. Jak kultury waszego Egiptu i Ur, które były jednym i tym samym.

ANDREW: Jakie były główne środki transportu, którymi posługiwali się Atlantydzi, aby przemieszczać się po powierzchni planety? Czy podróżowali po prostu łodziami z żaglami i statkami, czy też mieli i statki powietrzne?

TOM: Mieli samoloty.

ANDREW: Bardzo mnie ciekawią powiązania pozostałości po kulturze Atlantydy - wysoko rozwiniętej kulturze - z początkami kultury Egiptu...

TOM: [przerywa] Egipt był kolonią, która była bardzo - posłużymy się terminem - 'zwartym zjawiskiem'.

STEVE: Więc Atlantyda pierwotnie była kolonią Hoovidów, przedłużeniem Aksu, a jednak uległa wpływom Altei...?

TOM: Pierwotnie, w czasach zasiedlania Ziemi w Aksu, jedna kolonia stała się tym, co potem zostało Atlantydą, a inną rozwinęła Hoova poprzez Abrahama, w Ur i Kanaanie.

STEVE: Istnieje pewien problem z określeniem czasu istnienia Atlantydy: jej koniec nastąpił, jak sądzę, około roku 9.000p.n.e.? A początek najprawdopodobniej wtedy, kiedy zaczęła się kultura Aksu, 32.000 lat p.n.e.

TOM: To nie był początek cywilizacji Atlantydów. Cywilizacja Atlantydów była nasieniem, podobnym do genetycznego nasienia Hoovy, Akisu i Abrahama. Przez jakiś czas cywilizacja Atlantydy była dziełem Altei. Istniała okresowo przez mniej więcej 12-17.000 lat, ale nie bez przerwy.

GOŚĆ: To bardzo długi czas w historii ludzkości. Zastanawiam się, czy w historii rozwoju Atlantydy były jakieś istotne fazy, o których dobrze byłoby wiedzieć?

TOM: Kraj Atlantydów rozwinęła Altea, jedna z głównych cywilizacji Dwudziestu Czterech, zaawansowana technologicznie w wielu dziedzinach. Alteanie znów zmieszali się z przedstawicielami rasy, która dopiero co była obiektem pracy genetyków. Kiedy Atlantyda rozwijała się na powierzchni swego ogromnego lądu i kolonizowała odległe zakątki Ziemi - gdyż byli już wtedy technologicznie wystarczająco zaawansowani - zaczęły się problemy. Stało się tak z powodu piękna Ziemi, jej różnorodności, zmysłu dotyku, z powodu ich miłości i rozwoju technologicznego, i ponieważ próbowali ustanowić na Ziemi stan jej ostatecznego spełnienia, czyli stworzyć na niej raj. Coraz bardziej zajmowała ich zmysłowa strona ich fizyczności, coraz bardziej zajmowało ich rozwijanie większych i większych organów płciowych. Próbowali też, poprzez wiedzę i zrozumienie naukowe, eksperymentów genetycznych między ludźmi a zwierzętami - poprzez transplantację. Wiecie, co mam na myśli?

GOŚĆ: Nie, niezupełnie...

TOM: Jesteś duszą, prawda? Więc, jeśli twoją głowę umieścimy na ciele krowy, czy to nie będzie wymiana duszy na nie-człowiecze ciało/duszę?

GOŚĆ: Tak, rozumiem.

TOM: Próbowali, dzięki swej błyskotliwości i wiedzy, nie mieć nic wspólnego z ziemskim sposobem myślenia, sądzili, że stwarzając te istoty, będą może mieli ich siłę, albo że stworzenie to będzie im służyło, albo że rozwiną lepsze sposoby odczuwania fizycznej przyjemności. A tego nie było w planach, jak to wy byście powiedzieli. Wiedzieli też, że przekroczyli granice umowy.

ANDREW: Co spowodowało zniknięcie kultury Atlantydów, która rozciągała się od Grecji do Ameryki? Jakaś katastrofa? Czy...?

TOM: Ich znikniecie spowodowane było przez wielkie zniszczenie. Nie był to Armageddon. Nie. Chodziło tu o rozprzestrzenianie się kolonii i słabnięcie cywilizacji, i było to zjawisko naturalne.

ANDREW: Moglibyśmy to nazwać schyłkiem kultury.

TOM: Tak.

ANDREW: Ale jakieś jej pozostałości ocalały, jak sądzę, w Ameryce Południowej i Północnej?

TOM: Wszędzie.

JOHN: Pytanie hipotetyczne: gdyby lepiej spożytkowali swoje umiejętności, wtedy nie nastąpiłoby zniszczenie ich kultury, czy tak?

TOM: Chciałbyś w to wierzyć. Wyjaśniamy tu wam, że jej upadek spowodowały czynniki naturalne: wasze oceany, wasze trzęsienia ziemi. Pamiętajcie, że żyjecie na planecie fizycznej. Czy to rozumiecie?

JOHN: Cóż, rozumiemy, że na planecie zdarzają się powtórzenia straszliwych wyniesień górotwórczych i, jak sądzę, było to jedno z nich.

TOM: Ale religie waszego świata chcą przypisać je bogom.

JOHN: Tak.

ANDREW: A co najmniej mówią o potopach.

JOHN: Wie c religijna historia o stworzeniu może odnosić się do potopu sprzed 11.000 lat?

TOM: Tak.

GOŚĆ: Czy nauki hawajskich Kahunów są pozostałością wiedzy Atlantydy?

TOM: Są mieszanką - a oni pochodzą od plemienia Cohenów.

GOŚĆ: Hmmm... Okres alteański trwał 12-17.000 lat: kiedy niezwykły technologiczny rozwój Alteanów zaczai być kłopotliwy?

TOM: W ich ostatnim tysiącleciu.

GOŚĆ: Więc przedtem była to raczej zdrowa cywilizacja?

TOM: Nie była ustabilizowana. Przejęła także to, co dzisiaj nazywane jest kolonią Mu.

GOŚĆ: A kolonia Mu, skąd się wzięli ci ludzie?

TOM: Ashan.

GOŚĆ: Zamieszkałą w miejscu, które teraz nazywamy Oceanem Spokojnym?

TOM: Tak.

JOHN: Podczas tego okresu, sądzę, że mieli stały kontakt z Alteą...?

TOM: Możliwość statku w powietrzu. Wszystko stracone. Ludzkość znów zaczęła, potem z tego wyłonił się loannes.

GOŚĆ: Kiedy zaczęła się kultura Mu?

TOM: Mniej więcej w tym samym czasie, co Atlantyda, po zasiedleniu Atlantydy i rozwoju kolonii powstałych w wyniku podróży w nieznane. Wiecie, że Filipińczycy są potomkami Mu, tak samo ci, którzy żyją na wyspach w spódnicach z trawy...

JOHN: Polinezja?

GOŚĆ: Bali?

TOM: Tak.

GOŚĆ: I w końcu złączyli siły z Alteanami i zmieszali się z nimi?

TOM: Pochodzili z Altei, którą zasiedlił Ashan. Niektórzy Atlantydzi pochodzili z Ashanu. Były trzy obcowania. Tak.

ANDREW: Czy Jastrząb miał coś wspólnego z Atlantydą7

TOM: Powrócił, według waszego czasu, w roku 11.000 p.n.e. i razem ze swoimi ludźmi był tam cały czas, ale Ziemianie pojmowali go tym razem inaczej.

JOHN: W tym czasie, czy ludzie z cywilizacji alteańskiej rodzili się w taki sposób, jak my? I przechodzili normalny cykl życiowy?

TOM: Nie. W większości przypadków normalny poród następował wtedy, kiedy nowo narodzony człowiek przybył, aby się uczyć. Narodziny, o których tu mówimy były narodzinami dusz, które przybyły, aby służyć. To były istoty, które znały siebie i miały zaprogramowane inne cele. Kiedyś takie istoty uznawano za założycieli lub bogów, jak to się stało w przypadku Horusa w Egipcie lub Ea [loannes] w Ur, nie mieli oni narodzin. Narodziny są dla uczenia się. Jeśli nie zostaniesz zrodzony, nie masz takich samych uczuć jak inni, fizyczni ludzie.

JOHN: Czy mógłbyś powiedzieć jakie zadania miał Jastrząb i jego grupa w Atlantydzie?

TOM: Byli nauczycielami, ale też mieszali się z fizycznymi.

ANDREW: Gdzie w tym okresie przebywali na Ziemi?

TOM: Jastrząb żył na wyspie, którą teraz nazywacie Kretą. Drugi mieszkał gdzie indziej, ale byli w kontakcie, gdyż mieli przyrządy, za pomocą których mogli się komunikować, ponieważ byli przywódcami.

JOHN: Więc nie uznawano ich za bogów?

TOM: Owszem, tak. Inny przywódca żył niedaleko miejsca, gdzie teraz macie Florydę i Bahamy. Tej ziemi już tam nie ma. A ten, który zastąpił Jastrzębia w Akisu był przywódcą w miejscu, które leżało poza wybrzeżami waszej Ameryki Południowej. Było tam trochę wysp, ale nie takich, jakie wy znacie. Wyspy te były bardzo rozległe, a między nimi rozciągały się morza.

ANDREW: Pod jakim imieniem był znany Jastrząb w tym kreteńskim okresie sprzed 11.000 lat p.n.e.? I kiedy opuścił Ziemię?

TOM: Nie mogę znaleźć tego imienia w umyśle naszej Istoty, ale brzmiało ono jak 'Heronimuś. Nie opuścił Ziemi. Był tu póki nie stał się Horusem w Egipcie, po upadku cywilizacji Altei.

ANDREW: Rozumiem. A ta kultura, jak sądzę, zniknęła kiedy zniknęła tak zwana kultura Atlantydy?

TOM: Została pochłonięta. Istnieją jakieś jej pozostałości, istnieją też pozostałości ludzi, którzy zapomnieli, ale którzy tak naprawdę odprawiają swe obrządki religijne tak samo jak kiedyś. Czy rozumiecie dlaczego została pochłonięta?

ANDREW: Nie, nie rozumiemy tego.

TOM: Chcielibyście to wiedzieć?

ANDREW: Tak, bardzo.

TOM: Przywódcy mieszali się z tubylcami, znaleźli się jednak tacy, którzy byli temu przeciwni. Jastrząb i inni przywódcy czuli, że są dość potężni, aby robić swoje dalej i poradzić sobie z opozycją. Ale nie wiedzieli tego, że opozycjoniści odznaczali się jeszcze większą żądzą. Wtedy trzech przywódców zebrało się razem i od tego czasu znaleźli się w opłakanym stanie. Wtedy zdecydowali, w porozumieniu z nami, zostać założycielami Egiptu. Jeden z nich założył Ur, a potem, później, znów się zjednoczyli.

ANDREW: Rozumiem. Zanurzenie się, albo raczej zniknięcie kultury Atlantydy, zrozumiano powszechnie jako 'Dzieło Boga', czy też...?

TOM: Byliśmy rozgniewani.

ANDREW: Byliście rozgniewam? Rozgniewani na przywódców za to jak fatalnie pokierowali całą sytuacją?

TOM: Nie. Powodem była nasza ignorancja w rozumieniu gęstości planety Ziemi. Właściwie była to bardziej rozpacz niż gniew. Teraz lepiej potrafimy postawić się w czyjejś sytuacji.

ANDREW: Czy mógłbyś choć w niewielkim przybliżeniu oddać nam poziom rozwoju, jaki osiągnęli Atlantydzi?

TOM: Wy i wasza cywilizacja osiągnęliście zaledwie niewielką cześć tego, co osiągnęli Atlantydzi

ANDREW: Rozumiem, więc jesteśmy bardzo prymitywni! Co było najważniejszym osiągnięciem cywilizacji Atlantydów w twoim pojęciu?

TOM: Na polu medycyny, znacznie, przewyższającej waszą medycynę. Jesteście też prymitywni w dziedzinie elektroniki, oni posiadali też całą wiedze dotyczącą tego jak należy posługiwać się umysłem, aby przemieszczać przedmioty i siebie samych. Gdyby nie to, że to, co mieli poniżej pasa zawsze wpędzało ich w tarapaty, to byłaby to wspaniała cywilizacja.

ANDREW: Rozumiem. A ich medycyna nie była w stanie pomóc im w tej materii?

TOM: Czerpali z tego radość. Nie mamy nic przeciwko radości - problem zaczyna się wtedy, gdy staje się ona ważniejsza niż wszystko inne. I staje się... naprawdę chcielibyście znać prawdę? Nie wiemy, czy Ziemianie potrafią ją znieść.

JOHN: W takim razie my zdecydujemy, czy informacje te przekazać dalej.

TOM: Zamiast rozwijać wiedzę o medycynie, którą znali, zamiast podnosić właściwości swojego umysłu czy fizyczności, posłużyli się swą wiedzą w celu ulepszenia swych narządów płciowych.

ANDREW: Rozumiem. Czy na Ziemi istnieją jeszcze jacyś potomkowie tego gatunku, czy też wszyscy...?

TOM: Stali się istnieniem, ale przestali istnieć.

JOHN: Jeszcze jedno o Chinach: medycyna, jaką tam mieli, akupunktura, czy ten rodzaj medycyny pochodzi z czasów Atlantydy?

TOM: Jest ona prymitywna w porównaniu z wiedzą Altimy, ale bardziej zaawansowana niż wiedza Ameryki. Medycyna Atlantydów potrafiła przeprowadzać transplantacje serc i mózgów. Jednakże, wasza medycyna potrafi na przykład, wymienić rękę - tylko że ta ręka nie ma w sobie 'prawdziwego serca' [iskry życia]. W ich czasach, wszystkie można było bez trudności wymieniać wszystkie organy życiowe i nie stanowiło to poważnego problemu dla ciała fizycznego. A także transplanty były znacznie lepsze od swoich żywych odpowiedników.

ANDREW: To niesamowite. Jeśli potrafili to wszystko, jak mówisz, to musieli też żyć dość długo. To znaczy, mogli w znacznym stopniu przedłużać życie, prawda?

TOM: To właśnie było ich celem.

ANDREW: Jak długo mógł żyć ktoś, kto miał dobrą opiekę medyczną w czasach Altei?

TOM: Nawet i do kilkuset waszych lat.

ANDREW: A jednak, żyjąc tak długo nie potrafili osiągnąć jakiejś ogólnej mądrości?

TOM: Zajęci byli transplantacjami.

ANDREW: Tak, rozumiem. Cóż, mam nadzieję, że kiedyś dojdziemy do całej tej wiedzy...

TOM: Znajduje się ona w umysłach delfinów. Delfin zna odpowiedź. Tak.

To wam mówimy: ważne jest, aby ludzkość zrozumiała wyniszczenie, jakie nastąpiło w czasach, kiedy na Ziemi istnieli Alteanie, a także dlaczego tak wielu ludzi tamtych czasów zdecydowało się na przybranie kształtu morświna albo delfina. A niektórzy, obecnie żyjący na tej planecie, przybyli tu po to, aby uświadomić ludzkość, że taki a nie inny kształt wybrali, aby nie móc prowadzić dalej eksperymentów naukowych, będących początkiem mitologii, którą dziś zna cały rodzaj ludzki. Nie wykorzenili swego pragnienia współżycia płciowego, rozumiecie? Nie chcemy, aby zostało ono zapomniane, ale chcemy, aby ludzie właściwie je rozumieli.

W czasach wielkiego gniewu i rozpaczy z powodu Atlantydy i z powodu tych, którzy wykorzystywali wiedzę tylko dla własnych korzyści, istniały kolonie nie mające destrukcyjnej natury: te nie zostały zniszczone. Lecz również na Atlantydzie żyli ludzie, którzy nie posiadali destrukcyjnej natury większości, lecz niestety znajdowali się na tych obszarach, które zostały zniszczone, co pogrążyło wiele istnień ludzkich. Rozumieli oni konieczność działania. Niektórzy z tych ludzi żyją teraz na planecie Ziemi, wybrali ją, a należą do gatunków, których kształt pozwala im nie poddać się fizyczności ich poprzedniej egzystencji.

Nie byliśmy pewni czy wybranie właśnie takiego ciała fizycznego będzie korzystne dla przyszłego rozwoju ich dusz, ale było to ich życzeniem. Rozumieli przecież, co w przeszłości uczyniła im ich fizyczna natura i czuli, że może dzięki temu będą mogli służyć innym we właściwy sposób. I dlatego dziś żyją na waszej planecie w innym kształcie, niż żyli poprzednio. Nie są uznawani za gatunek, który ma ludzką naturę - a jednak, powiadam wam - są bardziej ludzcy, niż jakikolwiek człowiek na waszej planecie. Są to delfiny.

ANDREW: Rozumiem, a co z nawiązaniem z nimi kontaktu?

TOM: Są bardzo wrażliwe na jakąkolwiek formę świadomej pracy, ale są też strażnikami mórz, a wielu z tych, którzy przeciwstawiali się tej transformacji planety Ziemi, również żyje w morzach. Obserwują i strzegą, a także, kiedy zachodzi potrzeba, ostrzegają inne cywilizacje Wszechświata, które zbliżają się do Ziemi w podejrzanych intencjach i próbują, dzięki wielkiej sile ich umysłów, pozbyć się ich. Są strażnikami. Pozostają w służbie podobnie jak wielu z was, ludzi. Ich język jest dla was trudny, ale tak jest lepiej dla nas. My komunikujemy się w bardzo podobny sposób jak oni.

ANDREW: Więc, gdybyśmy zbadali język delfinów, dowiedzielibyśmy się czegoś więcej o waszym sposobie komunikowania się?

TOM: Tak. A czy rozumiecie, że ci, którzy wybrali życie w postaci delfina, zrobili tak, aby pozbyć się pokus, jakie niosła ze sobą ich fizyczność?

ANDREW: Cóż, sądzę, Że wybierając tę postać, wykazali się niezwykłą mądrością i inteligencją. Ich życie jest teraz mniej skomplikowane, niż życie któregokolwiek człowieka na Ziemi i prawdopodobnie czerpią z niego więcej radości. I, jak to powiedziałeś, są w służbie.

TOM: Lecz trudno im jest, a to z powodu ich postaci i sposobu myślenia, służyć wam nie mając jednocześnie żadnego sposobu porozumienia się z wami.

ANDREW: Cóż, może my moglibyśmy ten sposób wymyślić...

TOM: Zrozumienie powiązania miedzy Atlantydą, delfinami i człowiekiem, pozwoli ludziom dowiedzieć się w jaki sposób stali się przyczyną własnej zguby w przeszłości. Wiedzcie to: teraz powrócili ludzie, którzy żyli w czasach Altei, aby żyć i obecnie. Niektórzy z tych, którzy żyli jako delfiny, powrócili w postaci wyprostowanej; nie potrzebują wody: to da im wewnętrzną pewność i wiedzę. To bardzo ważne, bo kiedy zostanie nawiązany kontakt i prawda wyjdzie na jaw, zrozumienie rozjaśni umysły wszystkich, tak.

STEVE: W jednym z komunikatów zapewniałeś nas, że ich koniec został spowodowany naturalnym kataklizmem i że przypisywanie go bogom jest głupotą. Przy innej okazji zapewniałeś nas, że ich koniec był wynikiem 'naszego gniewu' i że jest on odwetem. Nie potrafię pogodzić tych dwóch stwierdzeń.

TOM: Rada powiedziała, żeby przekazać to w ten sposób: Alteanie stworzyli swoją kulturę dla nas. Błędny był sposób, w jaki została stworzona. Eksperymenty Altean stwarzały problemy duszom żyjącym na Atlantydzie, problemy te dotyczyły także ich wiedzy w dziedzinie technologii wodorowej. Gdybyśmy interweniowali i zrobili coś, aby zniwelować to niebezpieczeństwo, moglibyśmy ocalić sytuację, ale w naszym rozgoryczeniu Alteą spowodowaliśmy katastrofę. Czy to rozumiecie?

STEVE: Więc był to kataklizm naturalny? Chcesz powiedzieć, że kataklizm naturalny to jeden ze środków, jakimi się posługujecie?

TOM: Spowodowały go eksperymenty z wodorem. Czy wodór nie występuje w waszych oceanach?

STEVE: Rozumiem, to Alteanie przeprowadzali te eksperymenty? Czy tak było?

TOM: Tak.

GOŚĆ: Wspomniałeś, że Alteanie posługiwali się technologią wodorową. Czy chodziło o broń, czy jakąś inną technologię, która stała się dla nich destrukcyjna?

TOM: Czy rozumiecie znaczenie wody? Ich technologia nie miała na celu zniszczenie innych, lecz oni nie do końca ją rozumieli, a była to niebezpieczna rzecz, która mogła spowodować reakcję łańcuchową, ponieważ wszystkie oceany i atmosfera, i lądy zawierają wodę.

GOŚĆ: Czy to ma jakiś związek z tym, co dziś nazywamy 'ciężką wodą'?

TOM: Tak.

GOŚĆ: A oni szukali sposobów generowania energii czy...?

TOM: Powodowała nimi ciekawość pierwiastków planety Ziemi, próbowali je zrozumieć, ich odwaga była pozbawiona zdrowego rozsądku. Dlatego morświny są duszami, a wielkie [humbaki] wieloryby, które karmią swoje młode, były kiedyś mieszkańcami Atlantydy. Obecnie wielu mieszkańców Atlantydy i Mu powraca, aby pomagać Ziemi w trudnym dla niej czasie, aby osiągnęła cel, dla którego została stworzona, aby jej służyć. Wielu pamięta. Ci, którzy żyją w morzu, są tymi, którzy nie mają pewności co do tego, czy potrafiliby żyć w pozycji wyprostowanej i nie szkodzić.

A wybierając morze, wiedzą że nikomu nie zaszkodzą i radośnie oddają się fizycznym przyjemnościom życia.

GOŚĆ: Panuje obecnie pewne zamieszanie dotyczące końca Atlantydy, ponieważ powiedziałeś kiedyś, że jej koniec został spowodowany procesami naturalnymi, którymi było jak sądzę, podniesienie się poziomu oceanów w końcu ery lodowcowej, ale mówiłeś też o 'waszym gniewie' i nagłej...

TOM: Era lodowcowa skończyła się z powodu naszej ingerencji. Rozumiecie, że jeśli żyjecie w gniewie, a jesteście od nas, wtedy wasza energia jest potężna? A także, jeśli nie jesteście od nas, wasza energia także jest potężna? A jak powiedziałem, nie tyle był to gniew, co raczej rozpacz. To była reakcja łańcuchowa. Atlantydzi powodowali na planecie burze, których nie rozumieli. Sami przywiedli się do zguby, ponieważ ingerowali w naturę ewolucji.

JOHN: Teraz znów pojawiają się niektóre z tych problemów, i jeśli chodzi o niszczenie planety, i nasze ingerencje w dziedzinie inżynierii genetycznej...

TOM: Dokładnie, tak.

GOŚĆ: Czy sam Altea był w jakiś sposób obecny w kulturze Atlantydów?

TOM: To nie było możliwe. On jest głową kultury Altei. Dla tych cywilizacji było to ćwiczenie w zrozumieniu tego, co musi znieść ludzkość. Rozumiecie? Za często powtarzam to 'rozumiecie'!

JOHN: Zastanawiam się czy mógłbyś podać nam dokładną datę ostatecznego zanurzenia się Atlantydy, i czy stało się to w bardzo krótkim okresie, czy też...?

TOM: Stało się to w ciągu jednej nocy... Musicie zrozumieć, że kiedy mówimy o tych czasach, denerwujemy się. Wy, ludzie, nie macie wspomnień - jak my - a jeśli istnieje jakaś sprawa, która mogłaby wyprowadzić z równowagi Radę Dziewięciu, to jest nią właśnie to. Byli tacy, którzy, jak wy byście to powiedzieli, przybyli w skórach owiec, ale naprawdę byli wilkami. To było nasze przeoczenie. Prawdopodobnie nie doceniliśmy wpływów tych, którzy chcieli zająć nasze miejsce, którym nigdy się to nie udawało, czy to rozumiecie?

GOŚĆ: Wspomniałeś, że pod koniec istnienia Atlantydy, niektórzy powędrowali do Egiptu i Ur, zabierając z sobą całą swoją wiedzę. Chciałbym zapytać o inne części świata, w tym Amerykę Środkową, Olmeków, Majów i Azteków, a także o starożytne kultury megalityczne Europy Północno-Zachodniej, w tym Anglię.

TOM: Tak. Dodaj do tego jeszcze i tych, których wy nazywacie Hellenami. Z Troi.

GOŚĆ: Hellenowie z Grecji i obszaru Morza Śródziemnego?

TOM: Tak. Wiecie, że w czasach rozproszenia i rozpaczy, kiedy została zniszczona Atlantyda, istniały cywilizacje, które żyły na Krecie, w roku 8.000 p.n.e.... Są też i ci, którzy mieszkają na obszarach Azji Mniejszej, tam gdzie obecnie leży Izrael, Jordania, a także na ziemiach Saddama...?

GOŚĆ: Irak?

TOM: Tak.

GOŚĆ: A Azja Środkowa?

TOM: Części Chin i Indii na terenach Tybetu.

GOŚĆ: A obie Ameryki?

TOM: Zostały skolonizowane przez tych, którzy pochodzili z obszarów Izraela, Czyż nie mieliście Fenicjan, którzy zmieszali się z autochtonami?

GOŚĆ: W Amerykach? A jeśli już o tym mówimy, czy wiesz coś jeszcze o gościach, którzy odwiedzili obie Ameryki w odległej przeszłości?

TOM: To była kolonia Fenicjan.

GOŚĆ: Rozumiem. Czy moglibyśmy w takim razie jeszcze raz powtórzyć kolejność wypadków w historii Atlantydy...?

TOM: Próbujesz ustalić chronologie. Czy nie lepiej byłoby, gdybyś od razu wyłożył swój cel?

JOHN: Mówisz tu, że różne cywilizacje, kiedy już złożyły swe nasienie, dały tym samym różne właściwości, odpowiednie i niezbędne istotom ludzkim...?

TOM: I planecie Ziemi. Jeśli nie zrozumiecie poszczególnych części mozaiki, nigdy nie uda wam się ułożyć całości, tak.

12. STAROŻYTNY EGIPT

Egipt, z punktu widzenia Dziewiątki, powstał w następstwie nieudanego przedsięwzięcia atlantydzkiego. Dla ludzkości, Egipt razem z Sumerem, pozostaje fascynującym przykładem wysoko rozwiniętej cywilizacji, która nagle pojawiła się na świecie około połowy czwartego milenium p.n.e. Sprawą dyskusyjną pozostaje wciąż to, czy tak ogromna wiedza, którą posiadały i Egipt, i Sumer, została im przekazana raczej, niż zdobyta przez nich samych. Poniższy rozdział pełen jest zaskakujących, czasami kontrowersyjnych informacji. Aby przyniósł korzyści, należy go czytać uważnie i cierpliwie - w wielu zdaniach kryje się więcej niż widać na pierwszy rzut oka.

ANDREW: Czy to prawda, jak twierdzi Platon, że Atlantydzi wnieśli do cywilizacji egipskiej pewne pożądane przez nich elementy? Na przykład, ciekawi mnie bardzo legenda o Morusie i uskrzydlonym dysku, w którym się pojawiał.

TOM: Przybył w statku kosmicznym. Pamiętaj, że on nie został narodzony. W tamtych czasach przemieszczał się z miejsca na miejsce w czymś, co wy nazwalibyście statkiem kosmicznym. Alteanie byli w tym mistrzami. A potem wyszli poza statki kosmiczne i nauczyli się jak podróżować obywając się bez nich. Horus, Tehuti, Izyda i inni przywódcy uczyli ich.

ANDREW: Jakie były okoliczności tego, że Tehuti i Izyda, i Horus przybyli razem do Egiptu i założyli nową cywilizację?

TOM: Wszyscy przybyli razem. Czy rozumiecie, że potrafili znajdować się w różnych miejscach w tym samym czasie? Horus przybył do Egiptu, a Izyda do Ur, a inni do innych miejsc, ale mogli też być jednocześnie razem w każdym z tych miejsc.

ANDREW: Rozumiem. Mogli się wymieniać, bardzo interesujące. Wielu historyków mówi o podobieństwach kultury Ur i kultury Egiptu. Inni twierdzą, że podobieństwa te występują też w kulturze Chin...

TOM: To prawda. Zostały one założone przez tych samych ludzi.

ANDREW: A kto się zajmował Chinami?

TOM: Ten, który przebywał niedaleko Ameryki Południowej. Każdy z nich potrafił być jednocześnie w jakimkolwiek miejscu.

ANDREW: Rozumiem, a jakie jeszcze obszary Ziemi rozwijały się jednocześnie w tym samym czasie?

TOM: Tylko w trzech miejscach, i właśnie z tych trzech miejsc zaawansowana kultura rozwinęła się na całą kule ziemską.

JOHN: Ciekawi mnie bardzo Wielka Piramida i jej znaczenie.

TOM: Sfinks miał więcej do czynienia z początkami Egiptu. Kiedy nadejdzie dzień, w którym na planecie nastanie zrozumienie, i kiedy przybędą tu inne cywilizacje, aby pomagać tej planecie, będzie to dzień, w którym zostaną odkryte przed wami wszystkie tajemnice, które teraz pragniecie poznać.

W roku 1976 Andrew zadał wiele pytań dotyczących piramid, na które Tom odpowiedział tak:

ANDREW: Mamy kilka pytań, które dotyczą Wielkiej Piramidy. Czy możesz nam powiedzieć kto pierwszy zaczai je budować?

TOM: Była to praca wspólna Hoovy, Ashanu, Altei, a także cywilizacji nazywanej Myrex. Wzniosły je cztery cywilizacje. Kiedy pytacie kto je wybudował, mówicie o Dwudziestu Czterech.

ANDREW: Czy to oznacza, że ludzie nie mieli w tym żadnego udziału?

TOM: Mieli w tym ogromny udział. Program i opracowanie inżynieryjne były dziełem czterech cywilizacji. Próby przekazania wiedzy pochodziły od cywilizacji. Stonehenge również jest dziełem cywilizacji. Tak.

ANDREW: A czy mógłbyś podać nam daty rozpoczęcia i zakończenia budowy Wielkiej Piramidy?

TOM: Wielką Piramidę, a były też i inne do niej podobne, zaczęto budować w czasie jeszcze przed zniszczeniem Altei. Było to mniej więcej 150 lat przed zniszczeniem Altei, 13.000 waszych lat temu, w kolonii, w której wszystko się zaczęło. Potem, około 7.000 lat temu wniesiono jeszcze pewne poprawki i wtedy budowa została zakończona.

ANDREW: Czy pierwotnie była to struktura o płaskim wierzchołku, a potem zakończono ją jako piramidę jaką znamy, czy też od początku zaprojektowano ją jako piramidę?

TOM: Od początku została zaprojektowana jako trójkątna. Mimo to jej budowa trwała bardzo długo - od rozpoczęcia budowy do jej zakończenia minęło, z powodu zniszczeń i zmian - sześć tysięcy lat.

ANDREW: Rozumiem. Dotarłem do tajemnego miejsca Wielkiej Piramidy, komnat powyżej Komnaty Królewskiej, i znalazłem tam i sfotografowałem podpis faraona Khufu [Cheopsa]. Czy to on był tym, który zakończył budowę tej niezwykłej konstrukcji?

TOM: Została zakończona wcześniej. On ją zrozumiał.

ANDREW: To znaczy zrozumiał po co piramida istnieje?

TOM: Tak. Khufu był reinkarnacją Jastrzębia.

ANDREW: A kiedy on żył, który to był rok?

TOM: Altea mówi, że było to 6.257 lat przed Nazarejczykiem.

ANDREW: Aha, dziękuję. A czy mógłbyś nam zdradzić sposób, w jaki uznasz za stosowne, w jakim celu zbudowano piramidę oraz jaką kryje tajemnicę, która tak zajmuje różnych ludzi?

TOM: Po części chodzi o regenerację komórek. Przepływa przez nią energia pochodząca od cywilizacji. Wielka Piramida i inne piramidy sprawiają, że energia wydostaje się na zewnątrz w postaci spirali. Ale również cywilizacje przekazują energię Ziemi poprzez piramidy. W komnatach piramidy istnieją obszary, które są, jak wy byście to określili, komorami odmładzania: konserwują komórki. To nie wszystko, ale w tej chwili nie możemy powiedzieć wam więcej.

JOHN: Tak. A jeśli chodzi o dwie pozostałe piramidy obok Wielkiej Piramidy, czy pochodzą z okresu późniejszego? Z jakiego okresu pochodzą?

TOM: Pochodzą mniej więcej sprzed 1.500-2.000 lat po zakończeniu.

ANDREW: A co z legendarną Wieżą Babel?

TOM: To było w Ur. Po zniszczeniu Atlantydy: Ur było kolonią Atlantydy. Istniało też w okresie panowania faraona Khufu. Zostało zniszczone około 3.000 lat później. Tak.

W roku 1991 Tom odpowiedział na więcej pytań dotyczących Piramidy:

MIKI: Kilka lat temu zapytałem cię kiedy przyjdzie chwila, w której będziesz mógł ujawnić nam tajemnicę piramid. Dziś znów pytam czy już możesz odkryć tajemnicę piramid?

TOM: Odpowiedź przyjdzie teraz, wasze krążenia...

JOHN: Masz na myśli kręgi zbożowe...?

TOM: Tak. Na tej planecie Ziemi w związku z wami... dla waszej Ziemi, dla podtrzymania rotacji. Energia piramid była celowo emitowana w ramach cyrkulacji na waszej Ziemi.

Kiedyś piramida zawierała cząsteczki kryształu, który emitował energię na zewnątrz. W swojej bezmyślności ludzkość usunęła kryształ. Przez to powstały problemy energetyczne dla całej generacji. Czy to jasne?

DAVID: Wspomniałeś o energii cyrkulacji Ziemi... co to znaczy?

TOM: Czy ostatnimi czasy na Ziemi nie odwiedzano tych kręgów?

DAVID: Tak. Kręgi zbożowe.

JOHN: Mam jeszcze inne pytania: jak zbudowano piramidy i czy zostały zbudowane przez ludzi z innych cywilizacji z pomocą Ziemian, czy też cala pracę od początku do końca, wszystko zrobiły inne cywilizacje?

TOM: Mieszkańcy Ziemi mieli marginalne znaczenie we wzniesieniu tej struktury. Kiedy ludzkość... (czy istnieje słowo 'nie dorosnąć'?)

JOHN: Tak, kiedy ludzie nie dorośli...

TOM:...bo nie zrozumieli celu tej współpracy, większa część ich pamięci została zablokowana.

JOHN: Tak. Jeszcze jedna sprawa z tym związana: piramidy w Meksyku. Czy zostały one zbudowane w tym samym celu i w ten sam sposób, czy też byty próbami kopiowania podjętymi przez ludzi?

TOM: Niektóre z nich zbudowano dla obserwowania tych, których nazywali bogami, aby im pomóc przybyć i stworzyć pole energii, które uwolniłoby fale dźwięku i barwy wokół Ziemi, i jeszcze... jak wy to mówicie...? Nie wiem jak. Jest w was pragnienie, aby otrzymać błogosławieństwo z nieba, więc budujecie coś, co jak wierzycie, zapewni wam to błogosławieństwo.

GOŚĆ: Wiem o pewnych ludziach, którzy chcą się przekonać czy mogą przyczynić się do odtworzenia tej energii. Czy robią to we właściwym czasie?

TOM: Mogą trochę uchylić drzwi, ale gdyby otworzyli je szerzej, spowodowaliby wylew energii, a ludzkość nie zrozumiałaby tego do końca.

GOŚĆ: Rozumiem. Chciałbym też, abyś cokolwiek wyjaśnił w jaki sposób te wielkie bloki kamienia, z których składa się Wielka Piramida, kładziono jeden na drugim? Mam wrażenie, że to dzięki kryształom można było tego dokonać.

TOM: Dzięki kryształowi, dzięki dźwiękowi przez niego przekazywanemu, dzięki dźwiękowi 'OM'. Rozumiesz?

GOŚĆ: Tak. Miałem kiedyś wizję, że jestem na wierzchołku takiego kamienia, a pod nim ktoś wydawał polecenia i pokazywał kierunek, w którym kamień miał zostać podźwignięty i umieszczony na właściwym miejscu, a wszystko właśnie taką metodą. Czy była to prawda?

TOM: Tak, chociaż głosów było wiele.

22 marca 1993 naukowcy ogłosili odkrycie wąskiego szybu, tak wąskiego, że trzeba było użyć zdalnie sterowanej kamery, aby go spenetrować. Szyb zamykały sekretne drzwi.

ANDREW: Jaką część wiedzy Atlantydów znali pierwsi Egipcjanie?

TOM: Całą, razem z wiedzą medyczną, ale z wyjątkiem tego co można zrobić z organami płciowymi. Musicie też zrozumieć, że ludzie prymitywni, z którymi pracowaliśmy w Egipcie, byli ludźmi bardzo bojaźliwymi, a to z powodu swej prostoty i nieświadomych wspomnień destrukcji. Dlatego na podstawie swojego systemu wierzeń zbudowali jeszcze większy system reguł dotyczących oddawania czci. Czcili też tych, którzy nie cechowali się tak dobrą naturą: nie chcieli o tym pamiętać, więc sprawili, że tamci jawili się im jako istoty dobre. Wszystko ze strachu przed skrzywdzeniem.

ANDREW: Więc, na przykład, Izyda była, jak to rozumiem, uważana za małżonkę Ra, który był jednym z tych niezbyt dobrych bogów, o których mówisz.

TOM: To prawda.

ANDREW: A Horus był uważany za syna Ra i Izydy. Chcę więc zapytać gdzie w tym wszystkim jest miejsce bogini Hathor? Bo nam wydaje się ona nadzwyczaj podobna do Izydy.

TOM: Hathor była boginią nocy, wy powiedzielibyście, że była panią nocy. Była małżonką wszystkich bogów. Była panią wieczoru. Wy w swoim narodzie też macie panie wieczoru. To to samo.

ANDREW: Więc jak to się stało, że literatura zaczęła ją identyfikować jako żonę Horusa?

TOM: Była żoną, ale żoną wszystkich bogów: te rolę wyznaczyli jej ludzie, ponieważ była potężna i ponieważ potrafiła panować nad bogami, i bano się, że jeśli nie będą jej czcić, to sprowadzi to na nich katastrofę.

ANDREW: Była jeszcze Sekhmet [bogini ognia], gdzie jest miejsce Sekhmet, jako kolejnej kocicy, w stosunku do Izydy i Hathor? Te ich stosunki niezwykle trudno nam zrozumieć.

TOM: Były siostrami.

ANDREW: Aha. A Nephtys [gospodyni Ozyrysa i przyjaciółka zmarłych] należała do tej samej kategorii?

TOM: Tylko bogini Hathor kontrolowała innych albo przynajmniej próbowała. Kiedy ludzie jej nie słuchali, kontrolowała bogów. Trudno to wyjaśnić, bo nie rozumiecie co zostało przyniesione z czasów alteańskich.

ANDREW: Tak, właśnie miałem zamiar zapytać cię, czy Hathor pochodziła z czasów Altei, czy też pochodziła z Altimy, Hoovy, czy była jeszcze innego pochodzenia? Skąd się wzięła?

TOM: Nie była z Altimy, tylko jej wiedza stamtąd pochodziła. Była to wiedza o tym jak fizycznie panować nad innymi. Pochodziła z gatunku, który był wytworem zmieszania się wszystkich cywilizacji Wszechświata: mieli oni najsilniejsze pragnienie dobra, ale też najsilniejsze pragnienia fizyczne w całym Wszechświecie.

ANDREW: A czy jest ona członkiem opozycji czy... nie całkiem rozumiemy te sprawy.

TOM: Miała w sobie całe dobro i wszystkie żądze.

JOHN: Doskonała mieszanka obu.

TOM: Mogą się nią posługiwać inni, możemy się nią posługiwać i my. To poświęcenie. Pokusa, rozumiecie?

ANDREW: I to stało się swego rodzaju prawem we Wszechświecie?

TOM: Jak inaczej moglibyśmy wykorzenić żądze fizyczne ludzi i istot, i gatunków? Jeśli ogarnie was pożądanie, wtedy jesteście straceni, nieprawdaż? Mówimy tu do tych, którzy żyją na tej planecie.

ANDREW: Teraz rozumiem, tak, w porządku. I to jest jej rola?

TOM: Bogini Hathor? Zawsze taka była, od wiek wieków.

ANDREW: Istnieje takie hinduskie bóstwo, prawdopodobnie bardziej dla nas odpowiednie, nazywa się Shiva...

TOM: To zawsze jest jedno i to samo.

ANDREW: Ale w literaturze Shiva jest postacią bardziej wyrazistą. Hathor jest postacią nader tajemniczą.

TOM: Czy rozumiecie dlaczego? Ponieważ w Egipcie ludzie umyślili zjednać sobie Hathor, aby mogli wierzyć, że będzie im jedynie pomagać. Dlatego uczynili z niej żonę bogów.

ANDREW: Dziękuję ci za to wszystko...

JOHN: Chciałbym jeszcze raz dokonać przeglądu przekształceń cywilizacji po upadku Atlantydy. Powiedziałeś nam, jak sobie przypominam, że po Atlantydzie najpierw nastała cywilizacja Sumerów, ale chciałbym jeszcze ustawić w porządku chronologicznym Greków, Chińczyków, Egipcjan i Sumerów.

TOM: W czasach, gdy została zniszczona Atlantyda, istniały kolonie. Najpierw był Sumer, potem przyszły Chiny - czasami te dwie kolonie spotykały się, rozumiecie? W tym czasie był też Egipt. Na końcu, po Egipcjanach, nastała kultura Greków. Nie istniała ona jednocześnie z kulturą Ur i Egiptu.

JOHN: Grecy zachowali legendy Atlantydy najbardziej niezmienione, jak się wydaje. Czy tak?

TOM: To prawda. A to dzięki channelingowi przez Platona. Platonowi ukazywano obrazy, które pobudzały jego umysł, przywodziły na myśl skojarzenia.

JOHN: Tak. A propos channelingu Platona, słyszałem, że to Sokrates tego doświadczał, a Platon jedynie wszystko zapisywał, czy to prawda?

TOM: Sokrates, ale to interpretacja Platona była ważna. Jeśli przekazalibyśmy im wszystkie szczegóły, doprowadziłoby to zamieszania i niezrozumienia. Ale poprzez fragmenty informacji, kojarzenie tych fragmentów i późniejsze badania i dyskusje zaczęto zdobywać wiedze.

JOHN: A postaci ludzi-zwierząt z kosmologii i Egipcjan, i Greków?

TOM: Pochodziły z Atlantydy.

JOHN: To znaczy, były to eksperymenty?

TOM: Tak.

JOHN: Czy w czasach wielkiej cywilizacji Greków zdarzyły się jakiekolwiek wizyty jakichś wysoko rozwiniętych cywilizacji?

TOM: Tak. Bogów.

JOHN: Aha, rozumiem, że mitologia grecka, jaką ją dziś znamy, pochodzi z czasów wcześniejszych.

TOM: Z Egiptu - i z Atlantydy. Ale czy wiecie, że Grecje odwiedzili również Alteanie?

JOHN: Me wiedziałem o tym. Jaką formę przybrały te odwiedziny? Czy przybyli w statkach kosmicznych?

TOM: Jeśli wiedza ludzi znajduje się na poziomie ognia, to przybyli w ogniu.

STEVE: Chciałbym dowiedzieć się czegoś o postaciach mitologicznych, takich jak Merkury, Apollo, Diana i innych; czy oni faktycznie istnieli kiedyś fizycznie na Ziemi, czy też, jak twierdzi Jung, są jedynie archetypami?

TOM: Byli istotami fizycznymi. Ale archetypowymi.

STEVE: Badając zapisy twoich komunikatów, natknąłem się na filozofów gnostyckich, grupę myślicieli z czasów wczesnego chrześcijaństwa. I wydaje się, że wiele z propagowanych przez nich idei odpowiada ideom zawartym w tych komunikatach, zwłaszcza pojęcie 'Eony', które jak rozumiem, zostało użyte w odniesieniu do Dziewiątki. Czy te skojarzenia są właściwe?

TOM: Tak.

STEVE: Pojęcie 'Eony' odnosi się do Dziewiątki?

TOM: Której ja jestem rzecznikiem, tak.

STEVE: A więc, te odkrycia, zanim pojawiły się w literaturze gnostyckiej, zostały przekazane poprzez channeling...

TOM: [przerywa]... Tak.

STEVE: ...komunikatów, i są prawdziwe.

TOM: Tak. Wiedza dana była niewielu, tak jak w obecnych czasach wiedza dana jest niewielu. W tamtych czasach było ich naprawdę niewielu, ale teraz nastały czasy, w których wiedza musi zostać dana masom.

STEVE: Tak, uważam, że te skojarzenia robią wielkie wrażenie.

TOM: Wielka część prawdy została utracona przez to, że utrzymywano masy w nieświadomości.

STEVE: Chodzi ci najpewniej o religie, kościoły nie pozwalające się rozprzestrzeniać odkryciom gnostyków.

TOM: Ludzie i organizacje rządowe, i religie nie zatajają niczego, dopóki nie stanowi to zagrożenia dla nich samych, albo jest prawdą. Czyż nie jest tak?

I jeszcze potem, mówiąc o upodleniu cywilizacji, Tom stwierdził:

TOM: Nie powiodło się pierwsze przybycie do Aksu, a potem był upadek tego, co wy nazywacie Atlantydą, a potem upadek Egiptu, a potem, jeśli pójdziemy dalej, był upadek wielu cywilizacji ziemskich. Czy nie domyśliliście się dlaczego one wszystkie upadły?

ANDREW: Cóż, być może stało się tak dlatego, ze żądza stała się silniejsza niż dążenie duszy do rozwoju, czy tak?

TOM: To tylko część prawdy, ale również około 11.000 lat p.n.e., wracając jeszcze do czasów Atlantydy, istniała inna grupa skolonizowanych istot, które potem zmieszały się z Hoovidami. Taki był początek tego, co nazywacie kulturą hebrajską.

ANDREW: Aż tak dawno! A czy mogła ona się zacząć nie na Atlantydzie, ale w Ur? Albo - czy moje przypuszczenie jest mylne? - może zaczęta się ona jeszcze przed czasami Ur?

TOM: Przed czasami Ur.

ANDREW: A kto był przywódcą tej hebrajskiej kolonii?

TOM: Cztery pokolenia Abrahama.

JOHN: Więc początki kultury hebrajskiej to zmieszanie się Hoovidów z tymi innymi istotami, co by wyjaśniało właściwości narodu żydowskiego?

TOM: Tak.

JOHN: Myślałem, że nikt nie przeżył zniszczenia Atlantydy?

TOM: Nie. Istniały kolonie, które nie zostały zniszczone.

ANDREW: Myślałem, ze żyli dalej w postaci delfinów.

TOM: Ci, którzy zostali zniszczeni, a którzy nie błądzili, zostali delfinami.

ANDREW: To piękne.

JOHN: A (i, którzy błądzili, czy ich dusze zostały wtedy unicestwione? Co się stało?

TOM: Jak można unicestwić duszę? Można tylko modlić się za nią i mieć nadzieję.

13. HOOVIDZKIE ODGAŁĘZIENIA, HEBRAJSKIE KORZENIE I PÓŁKSIĘŻYC

Rozdział ten poświęcony jest badaniu związków miedzy Hoovidami a Ishmaelami i rolą, jaką odgrywa w tym wszystkim Środkowy Wschód, i dlatego jest tak ważny dla naszego zrozumienia planety i naszego wkładu w sprawy Wszechświata.

Czytając go, należy pamiętać uwagę Toma: “Zanim skrytykujecie Hoovidów, zastanówcie się nad tym, że równie dobrze i wy moglibyście mieć w sobie ich geny".

IRENE: Opowiedz nam, proszę o synach niebieskich poślubiających ziemskie córki.

TOM: Wiecie, że w Księdze Słowa [Biblii] używanej na planecie Ziemi jest istota prawdy oraz wiele ludzkiego zepsucia odpowiedzialnego za trzymanie ludzi w wieżach? Wiecie też, że Hoovidzi i inne cywilizacje przybyły na te Ziemie, aby ją skolonizować. I dlatego, aby ją przygotować.

A także, na tej planecie Ziemi żyły istoty, które wyłoniły się z samej jej istoty. Wtedy Hoovidzi i inne cywilizacje - które na Ziemi nazywane są 'bogami' albo 'synami bogów' obcowali z córkami ludzkimi. Dlatego cały rodzaj ludzki uważa niebiosa za źródło swych początków. Ponieważ przybyli z nieba, a niektóre cywilizacje czy pod-cywilizacje, przybyły tu dla zapłodnienia ludzkich kobiet i w ten sposób ustanowienia tu swej obecności. A w czasach Aksu przybył 'Jastrząb', a potem wybrano Hoovidów, aby zaszczepili ludziom indywidualizm i zdeterminowanie, a może i element wytrwałości. A z czasem zobaczyliśmy, że te właściwości stały się silniejsze, prowadząc chwilami do zaprzepaszczenia dobrych stron wytrwałości, zdeterminowania i indywidualizmu. Wtedy zjawił się Nazarejczyk, który jest prawdziwą głową Hoovy, aby złagodzić siłę owego indywidualizmu. Było to już bardzo potrzebne, ale nie usunęliśmy całkowicie indywidualizmu, ani wolnej woli. Ale musieliśmy wzmocnić siłę współodczuwania, gdyż podczas walki o przeżycie nie została ona należycie rozwinięta. Współodczuwanie jest teraz elementem rozwoju.

IRENE: Ale kwestia współodczuwania cofa się do czasów Abrahama, do Edenu, do Aksu?

TOM: To prawda, tam też byli Hoovidzi. Widzicie, chodziło o to: wiedzieli dokładnie kim są, skąd pochodzą i wiedzieli o pokusach opozycji, wszystko więc sprowadzało się do kwestii posłuszeństwa. Hoovidzi nie byli posłuszni i dotąd nie są, pomimo wszystkich rytuałów i bezustannych próśb o pomoc wznoszonych do Wszechmocnego, i wszystkich modlitw kierowanych do Niego.

Hoovidzi, którzy znajdują się na wyższym poziomie rozwoju, rozumieją, że jest to bezcelowe, gdyż Hebrajczycy sami muszą wziąć na siebie odpowiedzialność. Ale ci Hoovidzi, ci od Kabały, nie są akceptowani przez tych, którzy odprawiają rytuały. Rytuały służą jakiemuś celowi, ale nie za wszelką cenę. Tu tkwi błąd. Wierzą, że muszą studiować słowo ponad wszystko inne, bo sądzą, że w nim znajdą łączność, a przez to niektórzy z nich mogą nie rozumieć potrzeb i uczuć innych. Ustawili samych siebie na szczycie, a nie pojmują, iż przez to jednocześnie czynią z siebie cel ataku, rozumiecie?

IRENE: Tak.

TOM: Większa część cywilizowanego świata ma w sobie te elementy, ponieważ rozeszli się i rozmnożyli po całym świecie. W narodzie Izraela cechy te intensyfikują się, ale musicie być świadomi, że dochodzą one do głosu poprzez ludzkie życie, gdyż w środku są oni najczystszym i najłagodniejszym narodem. Czy teraz mieszamy wam w głowach?

IRENE: Nie, bynajmniej. Jedno z moich pytań było takie: dlaczego cały świat tak bardzo koncentruje się na Żydach oraz co się tak naprawdę dzieje...?

TOM: Oni są zbawcami tej planety, muszą spełnić to, co sami wybrali. Hoovidzi przybyli tu trzy razy, aby przedrzeć się przez bariery wrodzonych im cech, aby pomóc w rozwoju Ziemi. Uwaga Hoovidów skupia się na narodzie Izraela, gdyż jest on niby mikrokosmosem całej planety Ziemi. I dlatego Izrael jest tak ważny, ważny bo Ziemia jest niepowtarzalna, nie ma drugiej takiej planety w całym Wszechświecie. Przez wszystkie te lata Inni trzymali ich w więzach.

IRENE: Więc kiedy Hoovidzi odkryją własne ja, pozostałe dwadzieścia trzy cywilizacje będą w stanie lepiej spełnić swoje zadanie na Ziemi?

TOM: Właśnie. Ponieważ więzi ich i powstrzymuje owa zawada w Hoovidach. Znamy istotę Hoovidów, ich zdolności, kod genetyczny, ich DNA, ich siłę życiową... kiedy zostanie ona uwolniona, Wszechświat zostanie uwolniony. Bardzo wielkie zadanie! Tak.

JOHN: Więc Hoovidzi przybyli tu trzy razy. Czy to znaczy, że pierwszy raz w czasach Adama i Ewy, drugi w czasach Abrahama, a trzeci w czasach Jezusa?

TOM: Można to tak ująć, ale naprawdę przybyli jako przedświt Adama, potem jako zapowiedź Abrahama, a rozwój pozostawili narodowi Abrahama... rozumiecie?

IRENE: Kiedy zaczęło się współzawodnictwo ze Stworzycielem i dlaczego? I czy to też była próba posłuszeństwa?

TOM: Była to próba posłuszeństwa, a zaczęła się, kiedy opuścili Ur - zanim zaczęli widzieć i słuchać. Widzicie, Abraham rozpoczął te próbę, bo wiedział, iż w nim zawiera się cała istota stworzenia. Wiedział też, że w nim zawiera się cała wiedza, miał też tę silną łączność ze stworzeniem, i dlatego, poproszony o poświęcenie swego syna, wiedział w duszy, że może to zrobić, bo chodziło o akceptację i czyn, reszta nie była konieczna. To była pierwsza lekcja. Ludzkość zapomniała: my bezustannie i wciąż powtarzamy ważność akceptacji - bo potem już nie będziecie potrzebowali akceptować. Ale potomkowie Abrahama utracili swą wewnętrzną wiedzę: zachowali jedynie wiedzę o tym kim są. Chcąc przeżyć, nie akceptują całkowitego posłuszeństwa. Zawsze ubijali interesy. Gdzie inni żyją w strachu przed stworzeniem, tam Hoovidzi postrzegają je jako coś, co można wykorzystać.

IRENE: Dlatego przetrwali.

TOM: Właśnie. A trwając przestali się bać, być posłusznymi, tak.

ANDREW: Tom, czy mógłbyś nam wyjaśnić, dlaczego wiele lat temu wybraliście dla Jehowy właśnie Izraelitów, jaki był plan oraz jak to się sprawdza jeśli chodzi o religię i wiedzę historyczną, którymi żyją?

TOM: Tak. Są narodem ludzi silnych. Pochodzą z obszarów planety siły.

ANDREW: Masz na myśli, że są plemieniem, które pochodzi z innej planety, nie z Ziemi?

TOM: Tak. Pochodzą z Hoovy. Siła leży w ich charakterze dlatego też, że planeta, z której przybyli była planetą wojowniczą. Osadzając ich tu, prosiliśmy jedynie o to, aby pozostawali w pokoju.

ANDREW: A historycznie rzecz biorąc, czy planowaliście, że będą katalizatorem i przywódcą ludzi na Ziemi, jak to się kiedyś zdawało...

TOM: Prosiliśmy, aby pracowali zgodnie z planem. Jedyny problem pojawił się w czasach, kiedy żył człowiek nazywany Nazarejczykiem. W swoich umysłach i swojej kulturze wiedzieli i wiedzieli w swoich duszach... jeśli zrozumielibyście ich pochodzenie, zrozumielibyście wtedy pochodzenie wątpliwości i pytań. Jednym z powodów ich istnienia na tej planecie było przezwyciężenie tych wątpliwości.

ANDREW: To mogę zrozumieć. Udało im się to czy nie?

TOM: Nie udało im się to w czasach człowieka, którego nazywacie Jezusem.

ANDREW: Czy Jezus naprawdę był uosobieniem ich wyobrażenia o Mesjaszu?

TOM: Tak. Ale z powodu swojej natury, większość z nich go nie rozpoznała i przez pokolenia, aż do dziś, żyje w nich wiedza, że popełnili błąd. Ale duma nie pozwala im na przyznanie tego. Czy rozumiecie?

ANDREW: Tak.

TOM: A więc mówimy teraz o narodzie przepełnionym dumą i gwałtownością, który pragnie pomóc samemu sobie, wiec w efekcie wasz plan przybrał odwrotny kierunek. A jednak to naprawdę tu leży ratunek dla nich, ponieważ pokazują narodom Ziemi, że są narodem, który nigdy nie da się podbić - pomimo faktu, że popełnił błąd - każdy naród popełnia błędy.

ANDREW: Tak. Czy istnieje jakaś możliwość naprawienia tego błędu i jednoczesnego ocalenia dumy?

TOM: Jeszcze to zaakceptują.

ANDREW: Pozostaje jeszcze niewielki problem z imionami: różnica między tym, którego my nazywamy Jehową a tym, którego nazywamy Jezusem albo Jeszuą.

TOM: Są jednym i tym samym.

JOHN: Czy mógłbyś opowiedzieć nam o tym ziemskim narodzie, który związany jest z Alteą?

TOM: Podstawowym problemem dla tej planety są Hoovidzi. Altea jest tu, aby pomóc w sytuacji. Jak brat pomógłby bratu.

ANDREW: Dobrze, ale związek między tym co planowaliście dla cywilizacji egipskiej a tym, czego nauczył się z tego Mojżesz i co wniósł do związków z Hoovą, a co potem podtrzymywała tradycja, wszystkie te kwestie są nadzwyczaj ciekawe. Wydaje się, że istnieje nieustanne zagrożenie, chociaż wiele problemów rozwiązano.

TOM: Masz rację.

ANDREW: Więc Mojżesz musiał poznać wszystkie najgłębsze tajemnice tradycji egipskiej, aby wiedzieć kim był i jaka była jego rola?

TOM: Tak.

ANDREW: A których, oczywiście, nigdy nie wyjawił. Przypuszczam, że zabroniono mu, tak?

TOM: Tak.

GOŚĆ: Początki istnienia Izraela to czasy rozlewu krwi i przemocy, zwłaszcza wtedy gdy Jozue i jego ludzie przenieśli się do Izraela, po owych czterdziestu latach pobytu na Synaju. Czy mógłbyś nam objaśnić, dlaczego Żydzi uważali nie-Żydów za 'wrogów Boga' do tego stopnia, że zabili tak wielu ludzi, kiedy już znaleźli się z powrotem w Izraelu?

TOM: Dlaczego chrześcijanie, odkrywszy nie-chrześcijan, uważali ich za wrogów Boga?

GOŚĆ: A może to właśnie Żydzi stworzyli ten precedens?

TOM: Nie jest tak. Oto dlaczego: Hoova przekazała Mojżeszowi, że ziemie, z których ich wygnano, należały do nich. Nie wziąłeś pod uwagę tego, że najpierw Izraelitom dano coś, jakieś miejsce, a potem z tego miejsca zostali wyrwani z korzeniami i wzięci w niewolę. Hoova przekazała im, że istnieje jeden Bóg i że Izrael jest ich domem; a potem inni nie chcieli ich tam wpuścić.

Czy rozumiecie tych, którzy teraz [był to początek roku 1992] żyją w Serbii i Chorwacji? To jest wojna plemienna, prawda? Czy poczucie przynależności do plemienia nie należy do podstawowych zwierzęcych instynktów? Spójrzcie na to z tej strony. Czy wtedy też nie chodziło o sprawy plemienne? Dlaczego więc jednej grupie wolno być plemieniem a drugiej nie? Czy nie jest prawdą, że wciąż macie konflikty plemienne na tej planecie, nawet w czasach wolnej myśli?

Pomyślcie o takim zwierzęciu jak pies. Zabieracie to zwierzę do swego domu, a potem przyprowadzacie jeszcze jedno. Na początku, podczas karmienia, ich naturalne instynkty każą im warczeć i atakować, czyż tak nie jest? A teraz pomyślcie o człowieku. W tamtych czasach, a nawet i teraz, jeśli ktoś żyje w poddaństwie lub nieodpowiednich warunkach, ten ktoś jest jak pies. Tylko wtedy, kiedy ten pies jest bez przerwy traktowany dobrze i rozumie, że zawsze będzie miał jedzenie, dopiero wtedy przestaje atakować i porywać jedzenie drugiemu. Z ludźmi jest tylko jedna różnica. Mają instynkt psa, ale mają też uczucia, których pies jest pozbawiony: dlatego kiedy ten pierwotny instynkt rozpala uczucia, rozum się cofa.

Wciąż zasada ta jest aktualna wśród plemion prymitywnych, które także wierzą w swego jedynego Boga i twierdzą, że nauczono ich 'pewnych rzeczy'. Dlaczego więc wyróżniacie Hoovidów wśród innych? Powinniście szanować ich za to, że jako mała grupa przetrwali pomimo wszystkich przeciwności losu, mała grupa, która nie przestała uczyć i rozwijać wszystkich swoich członków - nie chodzi o to, że dzięki temu stali się doskonali czy rozwinęli najdoskonalszą, miłosierną osobowość. Jest to jedyna grupa czy naród, który sam siebie nie trzyma w kajdanach i nie pozwala się tyranizować. Pytamy was, dlaczego Hoovidzi nie mieliby żyć jak chcą?

GOŚĆ: Czy mogę to wyjaśnić? Jak rozumiem, przybywszy do Izraela, Abraham przyniósł ze sobą garść ziemi i wydaje się to sensowne w znaczeniu politycznym. Był potem i Mojżesz, który nauczał Żydów Dziesięciu Przykazań, mówił, żeby nie zabijali i nie kradli. Czy mógłbyś powiedzieć coś o tym?

TOM: Dla narodu Hoovy były tylko dwa przykazania. Są nimi: 'Nie będziesz czcił fałszywych bogów' i 'Będziesz czynił innym tak, jakbyś chciał, żeby oni czynili tobie'. To są jedyne dwa przykazania dane narodowi Hoovy. Istnieje wiele reguł. Pozostałe osiem przykazań dano wszystkim narodom. Więc tym, co podtrzymywało naród Hoovy przez wszystkie te milenia są te dwa przykazania? Więc pytamy was, czy teraz rozumiecie?

Są jedynym na Ziemi narodem, który codziennie kwestionuje swego Boga. Jedynym, który ma śmiałość walczyć ze swoim Bogiem. Nie są służalczy. Wyzywają los, tak jak wy to teraz robicie. Wyzywają swego Boga, swego Hoovę i będą to robić, bo wiedzą i czują, że są jednością z nim i dlatego mają prawo go wyzywać, podczas gdy wszystkie inne systemy religijne wierzą, że tego prawa nie mają. To może przyprawić o niestrawność, prawda?

GOŚĆ: Tak. Historia Izraela mówi, że ludy północy (zaginione plemiona Izraela) zostały porwane i rozproszone przez najeźdźców. Czy ludy te zostały wyeliminowane, czy też zmieszali się z ludami innych krajów?

TOM: Żyją na całym świecie, a jako przykład niech posłużą ci, którzy są w Afganistanie, Etiopii, niektórzy żyją w Północnej Ameryce - żyją z rdzennych ludach Białego Ducha - w Fenicjanach, w ludach posługujących się melodyjnym językiem, o których pisał Cezar, i w ludach Orientu. Obecnie zaczyna się czas zrozumienia problemu rozproszenia i ponownego zebrania się.

GOŚĆ: Więc to rozproszenie - czy można powiedzieć, że było nieświadomym spełnieniem zadania, dla którego Żydzi przybyli na tę Ziemię?

TOM: Czy chcesz powiedzieć, że dobrze się stało, iż zostali rozproszeni, bo w ten sposób wypełnili to, czego nie udało im się Wypełnić wcześniej?

GOŚĆ: Niezupełnie, ale świadomy jestem tego, że powiedziano, iż Hoovidzi przybyli tu, aby zmieszać się z ludźmi z planety Ziemi.

TOM: To jest truizm, ale ci, którzy pozostali razem, zrobili tak, ponieważ wszyscy inni zostali rozproszeni. Czy chciałbyś posłuchać co ja mam o tym do powiedzenia?

GOŚĆ: Tak.

TOM: Zapytam Radę czy mogę to powiedzieć... mówią, że mogę, ale może ci się to nie spodobać. Otóż: mamy jedno ostrzeżenie dla ludzi, którzy pracują z wyższą świadomością, niech będą bardzo ostrożni, jeśli chodzi o wasz stosunek do Hoovidów: bo bardzo możliwe, że i wy sami jesteście Hoovidami, tak. Próbujemy powiedzieć, że większość ludzi mających coś wspólnego z duchowym wzrastaniem, ma w sobie geny Hoovidów - więc baczcie na to, co mówię, a dopiero potem znajdźcie w tym wszystkim miejsce dla siebie.

Rada mówi, że muszę przekazać to, że jesteśmy też bardzo sfrustrowani przez to, że przez wiele waszych eonów nie wyjaśniliśmy wam należycie sytuacji Hoovidów. Dlatego ludzie odmawiają Hoovidom prawa do istnienia na Ziemi. Spójrz na cały świat, na każdy naród i zobacz jakie rozwinęły się negatywne cechy, które sprawiają, że ten naród czuje się inny od wszystkich.

Twój naród [Anglia] wierzył, że jest lepszy od innych narodów i wasza pewność siebie była samą istotą tego, co nazywa się pewnością siebie. Kiedy zbierze się razem wielu z was, a po całym świecie rozlegną się oklaski - wtedy wszyscy uwolnią się z więzów brania z cywilizacji tego co w nich najlepsze.

ANDREW: Jest jedno straszliwie palące pytanie, które zadaje sobie każdy Izraelita na świecie: dlaczego pozwolono, aby podczas drugiej wojny światowej zginęło sześć milionów Żydów?

TOM: Czy nie wiecie, że i inni byli zabijani?

ANDREW: Tak, wiemy o wielu innych, ale to jest ów 'Naród Wybrany ', dlatego musi być jakiś powód ku temu. To nie był ślepy przypadek...

TOM: To było ostateczne zebranie się Żydów.

ANDREW: Niełatwo będzie powiedzieć to samym Żydom...

TOM: Jeśli powiecie prawdę, nawet z całą szczerością, rozwścieczycie tym naród Izraela, bo takie rzeczy zawsze ich rozwścieczają. Może będzie lepiej spróbować uświadomić światu świetność narodu Izraela?

ANDREW: Sprawa i tak jest nader delikatna...

TOM: Powiedzcie światu, że każda śmierć na świecie niesie ze sobą jakieś następstwa.

ANDREW: Co się stało z tymi sześcioma milionami dusz, które zostały w ten sposób poświęcone?

TOM: Ich poświęcenie nie poszło na marne.

ANDREW: Zostały uwolnione?

TOM: Całkowicie i w pełni powróciły do cywilizacji Hoovy.

ANDREW: To najważniejsze, najważniejsze, co trzeba wiedzieć.

TOM: Największa część tych sześciu milionów przybyła tu po to, aby poświęcić siebie, aby uświadomić waszej planecie Ziemi, że istnieją tacy, którzy będą próbowali zapanować nad całym rodzajem ludzkim.

I pamiętajcie też to: wynikiem poświęcenia się tych sześciu milionów jest ujawnienie się narodu Izraela.

W narodzie Izraela panuje gniew na te sześć milionów za to, w jaki sposób odeszli, bez zadawania pytań, za to, że dali się powieść na rzeź potulnie jak owce, ale gdzieś w głębi wiedzą, że to był ich wybór. Dlatego większość z nich w ogóle nie walczyła. Z jednej strony wywołało to zamieszanie wśród Niemców, ale z drugiej zrodziło obawę, że mogą pójść na śmierć w zupełnym spokoju. Ale w głębi swych dusz wiedzieli, że wybrali to, aby podnieść naród Izraela oraz aby uświadomić Ziemi, że istnieją siły zła, które mogą spróbować zniszczyć wszystko i karmić się władzą nad innymi. Kiedy naród Izraela będzie potrafił zaakceptować, że taki był wybór większości, wtedy nadejdzie chwila zrozumienia. Oni nie wybrali metody eksterminacji: to jest karma narodu niemieckiego, tak.

STEVE: Jako że celem jest prawdopodobnie podniesienie świadomości na tej planecie, zjednoczenie ludzi tej planety, trudno mi zrozumieć to, że Izraelici są 'narodem wybranym' do tego zadania. W naszych czasach pojęcie narodu wybranego jest pojęciem bardzo trudnym i raczej wstecznym.

TOM: Czy rozumiesz, że naród Izraela reprezentuje wszystkie narody waszej planety? Czy rozumiesz, że kiedy używamy terminu 'wybrany', to niekoniecznie należy go przypisywać właśnie im: próbujemy powiedzieć, że gdyby postępowali zgodnie z planem, planem, który wybrali, nie musiałaby zaistnieć sytuacja, w której obecnie się znajdujecie, bo wszystkie narody na Ziemi byłyby 'wybrane'. Czy rozumiesz, że naród Izraela reprezentuje każdy naród i każdą rasę Ziemi? Jeśli dołączysz do narodu Izraela, wtedy energia skupi się na całej planecie Ziemi. Co powinno było zajść tysiące lat temu, zdarzy się teraz. Nie chodzi o to, że zostali specjalnie wybrani, ale o to, że to, co wybrali jest podobne do służby: nie kupujesz usług, ale za nie płacisz. Oni płacą za służbę. Bycie narodem wybranym niekoniecznie musi oznaczać bycie elitą. Bycie wybranym oznacza wielkie problemy.

STEVE: Wydaje mi się, że są oni jedną z grup ludzkich, które najtrudniej przywieść do wyższej świadomości. Wydaje się, że w tej chwili wyższy stopień świadomości osiąga obecnie wielu ludzi rozproszonych po całym świecie.

TOM: Zdajemy sobie sprawę z tego, co mówisz, ale rozważ to: wyobraź sobie Wszechświat jako całość, a w nim czarny punkt, którym jest planeta Ziemia, blokująca ewolucję Wszechświata i powstrzymująca rozwój dusz, które dawno już powinny były pójść dalej... a potem spójrz na Ziemię i zobacz naród Izraela jako czarny punkt na planecie. Ważne jest, aby dotrzeć do narodu, który jest wszystkimi narodami w jednym, aby podnieść poziom wszystkich narodów. Tak.

STEVE: W ostatnich latach [1976] w świecie zachodnim daje się zauważyć wyraźny wzrost świadomości wśród ludzi młodych, a to dzięki mieszaniu się tradycji Wschodu i Zachodu. Idee, metody ćwiczenia świadomości i tego typu rzeczy przepływają ze Wschodu na Zachód. Czy to nie jest wartościowe?

TOM: Jeśli potrafią nad tym zapanować i przywieść do równowagi. Wyjaśniliśmy już, że ani Wschód, ani Zachód nie znajdują się w prawdziwym stanie równowagi. Ważne jest, abyście zrozumieli, że obie strony należy przywieść do równowagi: to jest nadzwyczaj ważne dla Ziemi. Naród Izraela jest mieszanką obu.

STEVE: Tak, to prawda. Tylko...

TOM: Twoje pytanie dotyczące Izraela jest pytaniem, które zada wielu.

STEVE: Chyba tak, dlatego właśnie pytam.

TOM: Mieszkańcy Ziemi mają tendencję do odrzucania narodu Izraela, ale muszą jeszcze uznać w sobie, że ogromna większość rodzaju ludzkiego ma w sobie cząstkę narodu Izraela, a wiec ma te same cechy, które przypisywane są temu narodowi.

GOŚĆ: Jak i czym różnią się Żydzi? Czy jest coś specyficznego w ich stosunku do ich kraju?

TOM: Członkowie narodu Izraela przybyli na Ziemie wiele tysięcy waszych lat temu. Przybyli, aby przyczynić się do rozwoju waszej Ziemi, i w swoich genach znali swój wybór, i pozostawali w bliskości Stwórcy, gdyż ich pamięć pochodzi z najgłębszych pokładów ich jestestwa. Ale tak naprawdę oznacza to, że ciąży na nich wielka odpowiedzialność, bo są w stanie podnieść Ziemię do świadomości kolektywnej, która wskaże wszystkim ludziom właściwe im miejsce, a planeta Ziemia będzie mogła spełnić się we Wszechświecie. Są ludźmi o wielkiej energii, mają wielkie możliwości zakodowane w genach. Lud Izraela ma też umiejętność spełniania wszystkich swoich pragnień, ale też wszystkich swoich obaw. Izrael jest mikrokosmosem Ziemi i to, co ma wpływ na naród, ma też wpływ na planetę.

GOŚĆ: Jak Żydzi mieliby podnieść planetę na wyższy poziom? Nie całkiem to rozumiem.

TOM: W narodzie Izraela drzemią siły zdolne uwolnić w ludzkości wszystko, co zostało w niej gdzieś głęboko zagrzebane, wszystko, co należałoby zobaczyć w pełnym świetle. Mają w sobie ten kod, a jednocześnie odrzucają go, ponieważ są największymi na waszej Ziemi sceptykami. Odrzucają ten kod, ponieważ w głębi duszy wiedzą, że wiąże się to z ogromną odpowiedzialnością.

Umysły ludzi Izraela posiadają energię zdolną do tworzenia w rzeczywistości wszystkich ich pozytywnych projekcji. Wszyscy na planecie Ziemi posiadają takie zdolności, ale w narodzie Izraela są one spotęgowane i tym samym potrafią - jeśli myśli te odzwierciedlają emocje, i brak im jasności postrzegania - zburzyć równowagę na waszej Ziemi. Tak.

JOHN: Co byś poradził Izraelitom, co mogłoby pomóc im w ich zadaniu, im samym i innym?

TOM: Sprawą najważniejszą jest zrozumienie, że Wszechświat jest z nimi. Dzięki swemu sposobowi myślenia nie pozwalają, aby na nich wpływał. Gdzie panuje wewnętrzna niezgoda, tam powstaje wielka niezgoda na zewnątrz. Nadszedł czas, aby wszyscy zebrali się razem we wzajemnym zrozumieniu. Kiedy to mówimy, mamy na myśli wszystkie plemiona narodu izraelskiego. Kiedy Izraelici boją się, czując że cały świat jest przeciwko nim, wtedy naprawdę urealniają tę sytuację.

Błąd narodu izraelskiego polega na tym, że akceptują fakt, że są wyjątkowi, ale nie przyjmują za to żadnej odpowiedzialności. Ludziom, którzy nie są Hebrajczykami, trudno powiedzieć, że bynajmniej nie są wyjątkowi i poruszyć nimi. Muszą zrozumieć, że konieczne jest przezwyciężenie apatii. Potrzebują informacji i wiedzy, że nikt tego za nich nie zrobi, nawet Jahwe, i że muszą to zrobić sami - zwłaszcza dlatego, że mają ku temu zdolności. Są uwarunkowani na wierzenie, że maja prawo robić to, co sami uważają za najlepsze. Trzeba to im przekazać w sposób delikatny.

DAVID: Więc wszystko polega na tym, że sami muszą się do tego upoważnić...?

TOM: To jest klucz. Aby zacząć cały proces, potrzeba zaledwie jednej osoby. Naród Izraela ma obecnie [1976] poważne trudności i kłopoty. Izrael, w obecnym stanie świadomości, niepokoju, wewnętrznej agresji, wytwarza energię, która promieniuje na zewnątrz. Ludzie stali się nacjonalistami. Panuje wśród nich silny gniew, a nie mogą zrobić niczego, aby zaradzić tej sytuacji. Nie rozumieją, że sami stwarzają problemy. Narody otaczające ich również kreują trudności, a wszystko to promieniuje dalej na świat. W odniesieniu do katastrof: nie pozwolimy, aby katastrofy całkowicie zakończyły istnienie dusz na Ziemi. Próbujemy powiedzieć, że ci, którzy przekazują to, co w nich negatywne, przebywają w obszarze, który wykorzystuje ich emocje, ich bojaźń, i który nie jest czysty.

[I jeszcze w roku 1980] Staramy się przygotować Izrael do zrozumienia. W tym narodzie więcej jest wielkich umysłów niż w jakimkolwiek innym, ale też i w ich umysłach panują emocje, które nie poddają się kontroli - umysły, które kontrolowane są przez emocje, a nie emocje, które kontrolowane są przez umysły. Z powodu tej energii narodu Izraela, mieszkańcy Ziemi nie mogą dalej się rozwijać. Przeciwnicy utrzymują naród Izraela w stanie braku równowagi, wpływając na przebieg spraw poprzez emocje.

Ego członków narodu Izraela również nie znajduje się w stanie równowagi, ich emocje panują nad ich umysłami. Mówimy o tym z wielkim smutkiem, gdyż gdyby spróbowali nauczyć się kontrolować swe umysły, wtedy mogliby wznieść swój naród do najwyższych dziedzin. Hoovidzi muszą się nauczyć jak nie dawać się ponosić swoim emocjom, aby ich przeciwnicy nie mogli ich wykorzystywać. Ponieważ są oni pasożytami umysłu, które pragną kontrolować, przeszkadzać, niszczyć. I robią to z narodem Izraela. Izraelczycy pozostają pod kontrolą swych emocji. Ich emocje kontrolowane są przez ich przeciwników, którzy żywią się tą energią. Ten naród intelektualnego geniuszu zrezygnował z tego geniuszu.

Teraz [1988], należy zacząć kreować kierunek, w jakim muszą nastąpić zmiany, prawdziwa transformacja planety Ziemi, a musi to zrobić Izrael. Naród Izraela jest mikrokosmosem całego świata, ma w sobie energie wszystkich. Wiedząc, że Izraelici pochodzą z Hoovy, wiemy też, że zmiany nie odbędą się bez trudności. Nie doceniliśmy intensywności wpływu gęstości na mieszkańców Ziemi, a także ich obaw, które wpoili im Inni. Dlatego nastąpiło tak wielkie opóźnienie. Mamy też nadzieję, że Hoovidzi zrozumieją w sercach swój cel i zaczną proces przekształceń na Ziemi. Nie doceniliśmy też indywidualizmu twórczej jednostki. Teraz najważniejsze jest, żeby zaczął się proces transformacji, bo wasza Ziemia znajduje się na krawędzi przepaści. A dzięki dotarciu do energii narodu Izraela (który jest reprezentatywny dla Ziemi), zacznie się proces wychodzenie z pułapki, w jakiej znalazła się Ziemia.

ISRAEL: Jak Jehowa widzi tę konkretną sytuację?

TOM: Patrzy na to ze łzami w oczach, bo jego naród, naród Izraela w swojej... możemy wyjaśnić tę sytuację? Naród Izraela wybiera to, co jest ważne lub nieważne dla ich wizerunku w oczach świata. Jest to przejaw braku komunikacji i stwarza problemy reszcie świata, bo Hoovidzi czują, że mają tę pewność i to im wystarcza. Muszą zrozumieć, że minęły już czasy, kiedy mogli się trzymać tylko w swoim środowisku. Ważne jest, aby patrzyli na sprawy nie z perspektywy tego, co jest dla nich ważne, a co nie, bo każdy człowiek jest inny, a wszyscy pragną zrozumieć innych. To właśnie jest największa trudność, ponieważ kiedy nie ma porozumienia, ci którzy me należą do narodu Izraela sądzę, że Izraelczycy uważają ich za gorszych od siebie. Ludzie mają tylko jeden sposób na zrozumienie siebie wzajemnie, a jest nim porozumiewanie się. Tak jak jednoczą się narody Europy, tak samo mogą zjednoczyć się narody innych kontynentów.

[Przekazane grupie medytacyjnej w roku 1990] Skoncentrujcie się na zjednoczeniu również i innych obszarów, a przede wszystkim nie zapominajcie, że naród Izraela jest mikrokosmosem dla planety Ziemi. Ważna jest energia niezbędna dla integracji i zjednoczenia wszystkich. Zapewnienie pokoju między dziećmi Abrahama, bo Ishmael także pochodzi od Abrahama.

JOHN: Kiedyś dałeś nam do zrozumienia, że dla Żydów może okalać się ważne rozpoznanie, kim naprawdę był Jezus.

TOM: Wśród Hebrajczyków jest wielu takich, którzy rozumieją i akceptują to, że Nazarejczyk był nauczycielem. Trudno im tylko zrozumieć fakt przynależności Jehowy do cywilizacji Hoovy. Jak wiecie 'Bóg Hebrajczyków' uważany był za boga zazdrosnego. Zupełnie tego nie zrozumieli, zupełnie. I nie rozumieją też tego, że istoty, którym przydali nazwę 'bóg' nie są tylko Hoovidami, ale bogami wszystkich głównych religii i ich odgałęzień, i że byli oni istotami fizycznymi, z których bogów uczynili mieszkańcy Ziemi. To w tej chwili znajduje się w stadium rewolucyjne-ewolucyjnym. To ci, którzy pochodzą od Ishmaela obecnie [październik 1990] znajdują się w największych kłopotach, gdyż ich fanatyzm nie szanuje życia, w przeciwieństwie do Hoovidów, którzy życie szanują, czy rozumiecie różnicę? Potomkowie Ishmaela nie pozwalają innym spełnić swego życia na planecie Ziemi, dopełnić swego cyklu ewolucyjnego.

GOŚĆ: Wydaje się, że dużo uwagi poświęcamy Żydom i ich miejscu na świecie, i zastanawiam się, czy mógłbyś powiedzieć nam cokolwiek o wyznawcach islamu, czy oni mogliby się przyczynić choćby nieznacznie do odzyskania równowagi?

TOM: Pytasz o coś, co wyjaśnialiśmy już dość często i twierdzisz, że mamy pozytywne podejście do Hoovidów, ale nie do Ishmaelitów?

GOŚĆ: Niezupełnie, ale wydaje się, że tak jest - że wiele uwagi poświęcacie Żydom.

TOM: To było konieczne. Zapytamy cię tak: czy nie wspominaliśmy też o Buddzie, Hindusach, o tych, którzy pochodzą od wielkiego Białego Ducha? Czy możemy zapytać dlaczego musisz tak często mówić o Ishmaelu?

GOŚĆ: W moim przypadku wynika to przede wszystkim z pragnienia zbalansowania spraw.

TOM: Jak możesz zbalansować to, co zbalansowane nie jest? Powinieneś słuchać tego, co mówimy. Nie zrozumiałeś jaki jest cel istnienia narodu Izraela.

GOŚĆ: Zastanawiałem się, co pozytywnego mogliby wnieść Arabowie jako całość do spraw świata? Na przykład, sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych [1992] pochodzi z Egiptu, jest chrześcijaninem ożenionym z Żydówką, i to wydaje mi się znaczącym punktem...

TOM: Nie wszyscy Arabowie są muzułmanami. Arabowie bardzo się przyczynili do rozwoju Ziemi w przeszłości: w literaturze, kolorystyce, nauce... rozwój ten powstrzymał konformizm pewnych islamskich sekt religijnych. Nie pakujemy wszystkiego do jednego pudła, tak samo nie pakujemy razem do jednego pudła wszystkich Hoovidów. Bliżsi prawdy są ci, którzy wyznają Jethro i Fatimę.

GOŚĆ: Czy mógłbyś bliżej wyjaśnić nauki Jethro?

TOM: Są podobne do tych, jakie głoszą ci, którzy nazywają się uczniami Chrystusa i uczniami Jehowy, którzy tak naprawdę są sektą. Fatima i Jethro są sektą islamu, wyznawcami tego, którego uważają za Proroka.

GOŚĆ: Co pozytywnego Arabowie mogą wnieść do świata i czego muszą się nauczyć, aby móc to zrobić?

TOM: Jeśli powiesz im, że mają się czegoś nauczyć, to rozgniewają się na ciebie dość mocno.

GOŚĆ: Tak. A jednak wszyscy musimy się uczyć.

TOM: Ty to rozumiesz i wielu pojedynczych ludzi, ale jeśli masy są całkowicie kontrolowane przez przywódców religijnych, nie mogą przyjmować nauk od innych. Trzeba pozwolić żyć też innym. Trzeba też pozwolić uczyć się ich matkom, gdyż utrzymywanie ich matek w ignorancji rodzi dalszą ignorancje. Mówimy teraz o przywódcach narodu, który wierzy, że kobieta jest czymś mniej ważnym... kiedyś było tak i u was, ale zmieniło się to, kiedy nastały czasy powszechnej edukacji - ponieważ kontrolując kobiety, narody zatrzymują własny rozwój. Przekonali te matki, że lepiej jest dla nich, jeśli uważają się za coś gorszego niż są w istocie. Taka jest wola ich cywilizacji.

JOHN: Czy jest to część wpływu Tego, Który Upadł?

TOM: Tak.

JOHN: Ponieważ to trzymało ich w więzach?

TOM: Tak. Naród nie został rozproszony.

JOHN: Czy mógłbyś powiedzieć coś na temat Jerozolimy i obecnej historii jej podziału i nieszczęsnego ponownego zjednoczenia?

TOM: Jerozolima jest głównym obszarem niesnasek. Musi zostać zjednoczona. Ponieważ nie należy do muzułmanów, nie należy do chrześcijan i nie należy do narodu Izraela: jeśli już do kogoś należy, to należy do nas. Zasmuca nas fakt, że wciąż nie jest zjednoczona. Ale musimy powiedzieć to: naród Izraela chronił ją lepiej niż wszyscy inni. Pragnęlibyśmy, aby mieszkańcy tego obszaru zaczęli rozumieć, że stąpają po ziemi uświęconej. A kiedy zostanie ona zjednoczona, świat zostanie zjednoczony.

GOŚĆ: Niedawno przyszedł mi do głowy pomysł, że Jerozolima powinna zostać miastem międzynarodowym...

TOM: Ten pomysł przyszedł do głowy nie tylko tobie. Wielu na to wpadło. Wiedzcie, że ani siły Ishmaela, ani Izraela nie zgodzą się na to w obecnej chwili. Muzułmanie wierzą, że jeśli posiądą tę ziemię, Bóg Żydów nie będzie mógł powrócić. I wtedy będą mogli w ogóle usunąć Żydów. Naród Izraela nie zgodzi się na to, ponieważ kiedy muzułmanie posiadali tę ziemię, pozwalali przebywać w swoich świętych miejscach wszystkim oprócz Żydów, i niszczyli święte miejsca Żydów i bezcześcili ich święte miejsca nieczystościami. Kiedy sprawy zostaną przekazane narodowi Izraela, wszyscy, włącznie z Arabami, będą mogli tam przebywać. Czy rozumiesz różnicę? Póki owe bolesne wspomnienia świętokradztw nie znikną z ich pamięci, poty w Jerozolimie nie zapanuje pokój. A to wkrótce nadejdzie, ale do tego czasu energia otaczająca ten obszar jest zablokowana.

GOŚĆ: Jedna z moich śmielszych myśli dotyczy tego, że ONZ może prawdopodobnie poszukać dla siebie nowej siedziby, i zastanawiałem się - czy możliwe byłoby, aby to Jerozolima stała się siedzibą dla Organizacji?

TOM: ONZ zniszczyłaby Jerozolimę, ponieważ większość narodów nie szanuje innych. Zjednoczone miasto, do którego mieliby wstęp wszyscy byłoby do zaakceptowania, ale Jerozolimą nie może władać... rozumiecie, że ONZ nie jest zjednoczona? I rozumiecie też, że ONZ, rozwijając się, chciałaby wybudować olbrzymie gmachy?

*     *     *

TOM: Chcielibyśmy, żebyście zrozumieli to: jak jest tutaj, tak jest i na górze. Dlatego łączymy się z wami w medytacji: aby uczynić na świecie pokój, równowagę, harmonię, a usunąć strach i nienawiść. Aby Hoovidzi zaakceptowali swój prawdziwy cel. Aby Hoovidzi nie bali się znów obdarowywać innych miłością, radością i zaufaniem. I aby usunąć nienawiść z serc Ishmaelów. Aby Ishmaelici przebaczyli swą podróż na pustyni, przebaczyli Hoovidom, przebaczyli Sarze i Abrahamowi. Aby Hoovidzi i Ishmaelici mogli być prawdziwymi braćmi.

14. PRZYMIERZE

W czasach Przymierza, myśl że Bóg mógłby osobiście kontaktować się z rodzajem ludzkim była czymś nowym. Bóg ofiarowywał przyjaźń, a w zamian prosił o zaufanie. A zaufanie to wyrażało się życiem jego Drogą.

Transmisja zaczyna się pewnymi uwagami Toma dotyczącymi równowagi panującej między ludami Środkowego Wschodu.

JOHN: Jest coś, czego nigdy tak naprawdę nie zrozumiałem: kiedy mówisz na przykład, że Mojżesz pochodził i od Altei, i od Ashanu, czy to oznacza, że miejscem rozwoju duszy była pierwotnie Altea? Chodzi mi o sam początek?

TOM: Stało się to na Ashanie, a potem nastąpiło wymieszanie z Alteą - potem Mojżesz zaistniał na Ziemi. Na Ziemi istnieją wyjątkowe istoty, które obdarzone są błogosławieństwem dwóch cywilizacji.

JOHN: Tak, ale pochodzenie Mojżesza...

TOM: Pochodził z Ashanu.

JOHN: Czy mówimy o duszy?

TOM: Tak. Objaśnimy wam teraz sprawę Beduinów Są oni nadzwyczaj ważni, ponieważ naród żydowski pochodzi również od nich. Małżonka Mojżesza była Beduinką. Ale również potomkowie Rachel i Lei pochodzili z ziem, na których żyli Beduini. Pamiętajcie: ci Beduini. którzy zostali wszczepieni w naród Izraela, są też tymi, którzy rozumieją naturalne prawa pochodzące od Stworzyciela Wszechświata. Są też wyżej rozwinięci w świadomości Stworzyciela. Nie są tym samym co Arabowie - mają inną mentalność. Pod tym względem znajdują się gdzieś pomiędzy Izraelitami a Arabami.

Tekst mówi dalej o odkrywaniu tożsamości...

JOHN: Chcesz powiedzieć, że Hoovidzi nie wiedzą dokładnie kim właściwie jest Jahwe, czy tak?

TOM: Tak właściwie jest.

ANDREW: To sprawa bardzo delikatna, ale mówisz teraz o Hoovie czy o Izraelitach?

TOM: O Hoovie.

JOHN: Teraz ja mam delikatne pytanie, czy mogę?

TOM: Tak.

JOHN: Przypuszczam, że w takim razie Jahwe jest częścią Dziewiątki, ale Hoovidzi o tym nie wiedzą?

TOM: Jest istotą złożoną z nas wszystkich.

JOHN: Sądziłem, iż mówiłeś, że to Jezus ma...

TOM: Tak, ale on jest z nas wszystkich.

ANDREW: Więc właściwie, kiedy starożytne hebrajskie wierzenia religijne twierdzą, że Jahwe jest prawdziwym Bogiem, to mają rację?

TOM: Tak.

ANDREW: Czy jest więc możliwe, aby człowiek, istota, bóg czy jak się go tam określa, ktoś jak Jahwe, naprawdę jest personalizacją was wszystkich?

TOM: Tak.

ANDREW: To koncept inny od istoty z was złożonej.

TOM: Tak.

ANDREW: Wszystko, co nam mówicie zdaje się wskazywać na to, że Jahwe jest głową cywilizacji Hoova. Wydaje się jakbyśmy umiejscawiali żydowskiego Boga na niższym poziomie - jak mamy sobie poradzić z tą nad wyraz delikatną materią?

TOM: Rada mówi, że jest to pogmatwana sprawa dla członków narodu Izraela, ale gdyby można było wytłumaczyć rozumowo, a nie emocjonalnie kim są Hebrajczycy, dlaczego mają w sobie zakorzenione owo poczucie obowiązku, dlaczego im się nie udało oraz to, że cywilizacje próbują im pomóc, wtedy Hebrajczycy zrozumieliby.

ANDREW: Mam propozycję: czytałem gdzieś w Talmudzie, że w czasach starożytnych rabini wiedzieli, że ponad Jahwe jest jeszcze inny Bóg, i że Jahwe był naprawdę kimś, kogo teraz dopiero zaczynamy pojmować.

TOM: Tak.

ANDREW: Chciałbym zapytać o Arkę Przymierza. Czy jest dobrze zachowana i znajduje się w doskonałym stanie? Czy dopilnowaliście tego w ciągu tych tysięcy lat?

TOM: Ona nie zaistniała bez powodu. Są na Ziemi tacy, którzy wierzą, że Arka nigdy nie istniała.

JOHN: Chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o bogu Arabów, Allachu. Właściwie nigdy nie wyjaśniłeś, kim on jest.

TOM: Jest tylko jeden, który przewodzi Wszechświatowi. Jest istotą złożoną, tak. Ale kiedy mówicie o bogu Arabów, czy rozumiecie, że nasz Abraham był ojcem dwóch narodów?

JOHN: Tak.

TOM: Więc rozumiecie też, że Allach jest tym, którego Izraelici nazywają Jahwe.

Naród Izraela zapomniał o swoim dziedzictwie, swoim wyborze i swoim Przymierzu. Powiedziano Abrahamowi, aby jego nasienie rozwijało się na całej planecie Ziemi. Abraham próbował posiać swe nasienie we Wszechświecie, a nie na Ziemi. Na początku Abraham bynajmniej nie miał zamiaru całkowicie zrezygnować z kontrolowania spraw. Powiedziano Abrahamowi, aby zaludnił Ziemię i szedł naprzód, ale Przymierza tego nie zachowano w pełni. Gdyby naród ten rozmnożył się i rozwinął jak to było w planie, wtedy ta planeta Ziemia nie byłaby w tak poważnym stanie jak obecnie.

Przestrzeganie tradycji to wynalazek człowieka, nie nasz czy innych cywilizacji. W ten sposób jeden człowiek kontroluje drugiego. Członkowie narodu Ishmaela są braćmi narodu Izraela. Ważne jest, aby dwaj bracia nie walczyli z sobą, ale w waszym świecie wydaje się to regułą. Ważne jest, aby ta wiadomość została przekazana członkom narodu Izraela, ponieważ muszą oni zrozumieć, że potęga ich umysłów może wywołać właśnie to, czego się boją.

Wasze umysły nie dają wam tego, co chcecie; dają wam to, czym jesteście. Naród Izraela musi dokładnie przeanalizować to, czym jest. Chcą pokoju, ale czy możemy zapytać, dlaczego tego pokoju nie mają? Czego się boją? Najważniejsze jest to, co znajduje się w sercach kobiet i mężczyzn narodu Izraela. I kiedy naród Izraela przestanie się tak bać, wtedy zacznie również zmieniać się, a wtedy może narody jego ojca, patriarchy Abrahama, zaczną się zmieniać również. Bo karmią siebie wzajemnie. Tak.

Bardzo trudno jest nakłonić rodzaj ludzki do posłuszeństwa. Obserwujemy tę planetę Ziemię i wszystkie narody żyjące na niej. Wielu cywilizacjom trudno jest osądzić, czy w ogóle mają zamiar nas słuchać. Hoovidzi chcą tego najmniej ze wszystkich.

IRENE: A kto chce najbardziej?

TOM: Zeneelowie.

IRENE: Dlatego, że rozumieją głębię problemu?

TOM: Tak.

IRENE: Dlaczego, ze wszystkich cywilizacji, właśnie Hoovidzi odznaczają się najmniejszą intuicją i spostrzegawczością? Do nich należą największe dary i umiejętności, a jednak to właśnie oni najgoręcej temu zaprzeczają.

TOM: To oni mają najlepszą intuicję ze wszystkich. Ale wybrali pozycje obronne, ponieważ to oni najbardziej z nami współzawodniczą. W duszy o tym wiedzą, wiedzą też kim są. A jednak wszystko im się pomieszało na Ziemi, a przez to opozycja może nimi manipulować.

IRENE: Wie c kiedy przybyliście i oddaliście część siebie samych, aby stworzyć ludzkość, Hoovidzi byli pierwotnie najważniejsi z, was wszystkich?

TOM: Właśnie. Przybywali na Ziemię trzykrotnie. Są 'synami bogów, którzy przybyli i obcowali z córkami ludzkimi'. Dwukrotnie dano im szansę, ponieważ wiadomo było co jest potrzebne, aby umożliwić Ziemi jej spełnienie. Ale i my popełniliśmy błąd, ponieważ cywilizacja Hoovy, która jest cywilizacją Nazarejczyka, która jest miłością, na Ziemi stała się jedną z tych, które miłość obchodzi najmniej. Inni wiedzieli o jej sile i skazili ją, tak.

IRENE: Jaki jest stosunek pozostałych dwudziestu trzech cywilizacji do Hoovidów?

TOM: Staną się one cywilizacjami innych światów. Są jednego zdania, ale Hoovidzi byli tymi, którzy potrafili pozostać wierni planecie Ziemi. A na początku nie wiedzieliśmy do końca, która z cywilizacji tu wytrwa.

IRENE: Wie c kiedy stworzyliście rodzaj ludzki, daliście sobie czas, o czym właściwie chcieliście się przekonać...?

TOM: Tak było, chcieliśmy zobaczyć co mamy zrobić dalej.

IRENE: I przekonać się kto rozpozna to, co, jak myślę, jest najcenniejszym waszym darem: chodzi mi o wolną wolę.

TOM: To prawda.

IRENE: A podczas gdy inne cywilizacje odnalazły siłę w kolektywności...

TOM: Kolektywność: dokładnie.

IRENE:...Hoovidzi...

TOM: Pozostali indywidualistami. Właśnie.

IRENE: Ale jest tu pewien związek, prawda? Pomiędzy indywidualizmem i wolną wolą. Wolna wola to broń obosieczna, prawda?

TOM: To prawda. Wierzycie, że kontrolujecie wszystko, ale to wy zawsze jesteście kontrolowani. Wierzycie, że macie wolna wolę - i macie ją, ale kiedy zrozumiecie, że ją macie, całkowicie i do końca - wtedy z niej rezygnujecie. Czy to rozumiecie?

IRENE: Tak, ponieważ świadomość tego, że naprawdę coś się posiada, pozwala zarazem pozbyć się tego.

TOM: Właśnie, tak samo jest z posłuszeństwem.

IRENE: Inni wiedzą, że gdyby potrafili kontrolować Hoovidów, pozostałe cywilizacje nie byłyby takie ważne.

TOM: Tak. Modlimy się, aby Hoovidzi to zrozumieli.

IRENE: A to odnosi się również do tego, co mówiłeś wcześniej o poddawaniu się próbom, prawda?

TOM: Właśnie.

IRENE: Ponieważ żyjecie w świecie, gdzie kolektywna świadomość i wolna wola nic nie oznaczają?

TOM: Właśnie.

IRENE: I dlatego, abyście mogli lepiej zrozumieć wolna wolę, musicie obserwować jak rozumieją ją ci, których stworzyliście.

TOM: Potrzebowaliśmy soczewek, tak.

IRENE: I wiedzieliście też, że musi dojść do walki z Innymi.

TOM: Bylibyśmy naiwni, gdybyśmy tego nie przewidzieli, tak. Ale zrozumcie, że nie znaliśmy wyniku końcowego, bo nie posługujemy się takimi metodami.

IRENE: Wyniku, jako skutku waszej walki z nimi?

TOM: Właśnie.

IRENE: Wierzę w to. Ale stało się tak, że wiedzieliście, iż gdzieś, w jakimś wszechświecie ta walka się rozegra. Wiedzieliście, że nie mogliście bezpośrednio stawić im czoła, bo nie taka jest natura ani wasza, ani ich. Czy tak?

TOM: Tak.

IRENE: Więc jako swoją broń w tej walce wybraliście raj?

TOM: Tak.

IRENE: I daliście Hoovidom to, co uważaliście za najlepszą broń i największy dar, jaki w ogóle mogliście im dać?

TOM: Wolna wole, tak.

IRENE: Wiedząc bardzo dobrze, że mogłaby ona stać się albo ich największą silą, albo największą słabością.

TOM: To prawda. Powiedzieliśmy na początku: Inni wtrącają się i do waszych słabości, i do waszych silnych stron.

IRENE: Tak więc, kiedy Hoovidzi już zrozumieli wartość daru wolnej woli, mogli zacząć rozumieć radość pozostałych dwudziestu trzech cywilizacji?

TOM: Tak.

Poniższe pytania dotyczą wizyty w Megiddo z roku 1974, jaką złożyło kilku przedstawicieli grupy. Megiddo jest wzniesieniem o dość przyjemnych wymiarach, z widokiem na płodne równiny Izraela. Równiny te są podobno fizycznym polem Armageddonu. Po drugiej stronie wznosi się symetrycznie góra Tabor, a za nią urwiste wzgórza Galilei. Wokół Megiddo panuje spokój i cisza. Archeolodzy przekopali wzniesienie w wielu miejscach. W jednym z najgłębszych takich miejsc znaleźli okrągłą platformę z nie obrobionego kamienia. Był to stary kanaanejski ołtarz. W skale naprzeciwko gnieździły się jastrzębie. Miejsce to miało jakąś szczególną siłę przyciągania, zwłaszcza dla Andrew.

ANDREW: Niedawno odwiedziliśmy stare miasto pod nazwą Megiddo, które zgodnie z tym, co twierdzą nasi historycy, liczy sobie około 6.000 lat. Czy mógłbyś coś powiedzieć o tym mieście?

TOM: Jest to bardzo stara siedziba - założyła ją w roku 9.228 p.n.e. mała grupa ludzi, którzy przybyli z innych obszarów w czasach zniszczenia. Była to twierdza dla tych, którzy podtrzymywali kontakt i komunikację z nami, była to twierdza prawdy. Przeciwnicy ich sposobu myślenia doszli do wniosku, że niszcząc prawdę będą w stanie kontrolować planetę Ziemię. Jest to obszar, na którym 'Jastrząb' i inni, i my wszyscy odwiedzaliśmy waszą planetę, w różnych momentach waszej historii. Jest to miejsce spotkań.

ANDREW: Czy jest to jedyne miejsce na naszej planecie, które odwiedziła cała dwunastka, czyli wasza dziewiątka i trójkąt trojga ludzi?

TOM: Tak.

ANDREW: Co za dziwna...?... musi tam chyba być jakiś generator energii albo coś innego, czego nie widać na powierzchni?

TOM: Nie czujesz?

ANDREW: Ja nie, ale wasza Istota tak...

TOM: Czy nie zauważyłeś, że właśnie to miejsce jest bardzo spokojne?

ANDREW: Tak, to prawda.

TOM: Dzieje się tak dlatego, że jest to miejsce spotkań i było nim, kiedy każdy z nas przybywał w różnych okresach historii.

ANDREW: Kiedy przybywaliście, czy przybywaliście do samego miasta, czy też do jakiegoś innego miejsca, które dziś jest niewidoczne?

TOM: Jest ono zasłonięte.

ANDREW: Rozumiem. Ponieważ kiedy tam byłem, miałem dziwną wizję istot w żółtych ubraniach, które wyglądały jak kombinezony ciśnieniowe. Czy moja wizja była prawdziwa?

TOM: Tak. Wiecie, że na waszej planecie istnieją miejsca, które są polami energii lub w których nawiedzają was dziwne odczucia: miejsca te służyły jako kanały dla różnych cywilizacji, które przybywały przez nie w postaci promienia energii, czyli jako wrota miedzy różnymi wymiarami. Megiddo jest obszarem, w którym ten proces się rozpoczął i wszystkie cywilizacje wykorzystują je od czasu do czasu. Na Ziemi było ono miejscem tego, co wy nazywacie miejscem zgromadzeń, a wszyscy przybywaliśmy tam od czasu do czasu, ale nie wszyscy w tym samym czasie. Przybywaliśmy, aby komunikować się z 'Jastrzębiem'. Istoty w żółtych ubraniach, które widziałeś, pochodziły z cywilizacji będącej strażnikiem, tak. W istocie, jest tam coś, co wy nazwalibyście energią, pod którą możemy, jak wy byście to ujęli, 'podłączyć się'.

JOHN: Czy więc Megiddo było częścią Atlantydy?

TOM: Nie. Musimy to wyjaśnić - przypomnijcie sobie co powiedzieliśmy o zniszczeniu? Przed tamtym okresem istniały kolonie Atlantydy. I te kolonie przeniosły się do innych miejsc, albo niektórzy ich członkowie przenieśli się do innych miejsc. Taka jest natura rzeczy.

ANDREW: To działo się 11.000 lat temu. Więc to by się zgadzało. Jak to się stało, że Megiddo zostało symbolem... nazwijmy to, Armageddonu?

TOM: Czy tego nie wyjaśnialiśmy? Może niezbyt jasno. Czy nie wyjaśnialiśmy, że kolonia, która była esencją prawdy dzięki energii tych, którzy byli dobrzy i tych, którzy tak dobrzy nie byli - zobowiązani byli uczestniczyć w walce z tymi, którzy im się przeciwstawiali, a mówimy teraz o istotach ze sfer. Więc to zawsze było pole walki, które pozostawiło wibracje w świecie fizycznym i w sferach.

ANDREW: Przypuszczam, że naprawdę chodzi mi o to: jak to się dostało do literatury, do Biblii?

TOM: Czy tego nie wyjaśnialiśmy?

ANDREW: Cóż, wyjaśniliście, że było topole walki, ale tylko raz wspomniano o tym w Biblii, a nawet ta wzmianka nie mówi nic o bitwach.

TOM: Wasza Biblia mówi o bitwie fizycznej. Pamiętajcie, że wasza Biblia nie zawsze mówi prawdę i że istnieją części waszej Biblii, które nie są w waszej Biblii.

ANDREW: Tak, mówiłeś nam o tym. Ustanawia mnie to,:e jest tu najważniejsza część, która mogła i powinna znaleźć się w Biblii.

TOM: Nie mieliśmy wpływu na to, co człowiek zawarł w Biblii.

ANDREW: Rozumiem.

Dalsza część rozmowy dotyczyła spraw bardziej praktycznych: JOHN: Dlaczego Biblia przypisuje taką wagę obrzezaniu?

TOM: Wyjaśnienie jest bardzo proste. My nie komplikujemy spraw, komplikują je ci, którzy później stosują je w życiu twierdząc, że to, co powiedzieliśmy jest skomplikowane.

Przypomnijcie sobie jaki klimat panuje w Izraelu i krajach go otaczających: wielkie upały i piasek, i susza. Jedną z najgorszych chorób, jakie nękały męskich mieszkańców tamtych terenów była przypadłość związana z genitaliami. Wiedzieli, że ich genitalia dają im przyjemność, ale też i ból. Bardziej pamiętali przyjemność i nie chcieli się zgodzić na obrzezanie. Powodem powstania tego zwyczaju było to, że chcieliśmy, aby ludzie byli silni i chcieliśmy wyeliminować nowotwory nękające kobiety - jeśli mężczyźni żyjący w tamtym klimacie nie są obrzezani, ich kobiety chorują na raka. Dzięki temu mieli być silni, ale dlatego, żeby pokładali w nas wiarę. Ziarnko piasku pod powieką wywołuje wiele bólu i wiele problemów. To wszystko.

ANDREW: A co z aspektem religijnym, który mówi, że był to znak Przymierza między Abrahamem i Panem?

TOM: Sądziliśmy, że już to wam wyjaśnialiśmy. W tamtych czasach nie istniał mężczyzna, który by to zrobił. Czy to jest dla was wystarczające wyjaśnienie?

ANDREW: Tak, wtedy to wystarczało, ale teraz? Czy to jest wciąż konieczne?

TOM: Dziś wiele rzeczy się zmieniło, ale wciąż lepiej jest być obrzezanym. Rozumiecie, że za 1500 lat od dziś nie będzie już napletka u mężczyzny. Nie musicie koniecznie być obrzezani, aby zrozumieć.

ANDREW: A co z obrzezywaniem kobiet, praktykowanym w niektórych krajach? Dlaczego nie praktykuje się tego w religii żydowskiej?

TOM: Bo nie o to prosiliśmy. Powodem, dla którego prosiliśmy aby obrzezywać mężczyzn było ich ego: u kobiet ten problem nie istniał. Prosiliśmy, aby mężczyźni uczynili praktyczne poświęcenie i żeby wierzyli, że jeśli to zrobią, będzie to z korzyścią dla całego narodu. Prosiliśmy, aby wierzyli w naszą wiedzę i zalecenia.

ANDREW: Czy z tego samego powodu prosiliście, jeśli prosiliście, o poświęcenie pierworodnego?

TOM: To nie my.

ANDREW: Tak się składa, że mówi o tym Biblia, i dlatego zastanawiałem się jak to się do niej dostało.

TOM: Wiele rzeczy, które są w Biblii nie jest prawdą.

ANDREW: Tak, próbujemy oddzielić prawdę od nieprawdy.

TOM: Obrzezanie ma dwa powody: jeden to pomóc, a drugi to dać wiarę. Teraz się o tym nie pamięta, a ludzie wierzą, że to ich zbliża do Boga. Nie taka była intencja obrzezania.

15. NAZAREJCZYK

Tom używa terminu 'Chrystus' albo 'Jezus' tylko wtedy, kiedy odpowiada na pytania osoby, która posłużyła się nazwą inną niż 'Nazarejczyk'. Dziewiątka nazywa go Nazarejczykiem. Ten rozdział mówi o Nazarejczyku jako o osobie, o jego pochodzeniu i misji, i nie wymaga żadnego wprowadzenia, komunikaty mówią same za siebie...

GOŚĆ: Na Ziemi istnieje wiele wyobrażeń Boga. Czy mógłbyś powiedzieć, które z tych wyobrażeń najlepiej pasuje do ideału Dziewiątki?

TOM: Wyobrażenie dane przez człowieka nazywanego Chrystusem, jako że był on ostatnim z tych z nas, którzy odwiedzili Ziemię.

GOŚĆ: I oczywiście, opisy Chrystusa podano w Biblii. Który z nich jest najbliższy prawdy?

TOM: W waszej Biblii istnieje wiele nieprawidłowych interpretacji rzeczy. Prawdą jest, że człowiek, którego wy nazywacie Chrystusem żył jako normalny, zwykły człowiek, ale był to człowiek roztropny i postępował roztropnie, kiedy żył między ludźmi.

GOŚĆ: Czy był jednym z Dziewiątki?

TOM: Nie, ale naśladował ich sposób myślenia i pojmowania rzeczy. Był jednocześnie wszystkimi nami. Był obdarzony dobrocią doskonałą, która jest w każdym z nas. W nas, jak i w was, istnieją różne elementy, ale on miał najdoskonalsze elementy każdego z nas. Jest wiele rzeczy, których o nim nie powiedziano, bo to, co robił, robił w samotności i nie pozwalał, aby świat widział jego ludzkie słabości.

ANDREW: Chciałbym rozwinąć to, co kiedyś powiedziałeś: stwierdziłeś, że 2.000 lat temu prawie wam się udało pomóc podnieść świadomość tej planety. Czy działo się to w czasach, kiedy żył człowiek, którego my nazywamy Jezusem Chrystusem?

TOM: Tak.

ANDREW: Na czym właściwie polegała wasza praca z człowiekiem nazywanym Jezusem Chrystusem? Czy mógłbyś mi to powiedzieć? Sądzę, że bardzo by to pomogło nam wszystkim.

TOM: My nie nazywamy go Jezusem Chrystusem. Nazywamy go Nazarejczykiem. Jego nauki i uzdrowienia były inspirowane przez nas, my dostarczaliśmy mu energii. Zobowiązał się, a kiedy to zrobił, wiedział co będzie musiał zrobić później. W owym czasie mieliśmy wielkie nadzieje. Ale to, co nazywacie swoją cywilizacją i swoimi społeczeństwami wywołało problemy. A potem uczyniliście z niego boga, tak jak uczyniliście bogów z wielu innych. To się nie zdarzy ponownie. Nie będzie jednego, ale zbiór istot, które podniosą poziom świadomości tej planety. Bardzo ważne jest to, abyście nie czynili z nas bogów. Bardzo ważne jest, abyście zrozumieli, że Bóg jest w każdym z was, i że Bóg jest miłością, i że to miłość stwarza jedynego Boga.

ANDREW: Misja Nazarejczyka najwyraźniej prawie się powiodła, ale, jak mówicie, nie całkiem, a to z powodu społeczeństwa i naszej tak zwanej 'cywilizacji'. Dziś na Ziemi jest wielu, którzy z całkowitą pewnością oczekują powrotu Nazarejczyka, a z tego, co powiedziałeś wnioskuję, że to niemożliwe, skoro pojedyncze indywidualności nie powracają, aby...?

TOM: To prawda, pojedyncze indywidualności nie powracają. Wielu jest na tej planecie ludzi podobnych do Nazarejczyka. Będzie ich cały zbiór. Ci, którzy przyjdą i powiedzą, że są Nazarejczykiem albo Mesjaszem, nie będą prawdziwym Mesjaszem. Jak to już wcześniej wyjaśniliśmy, kto obwołuje się mistrzem, nie jest prawdziwym mistrzem.

ANDREW: Z jednej strony ludzkość musi zrozumieć, że wy istniejecie i że przybywacie w pokoju, z drugiej strony ludzie oczekują powrotu jednej konkretnej osoby - jakkolwiek, w obłoku chwały itd.; rozmawiałem z ludźmi z różnych naszych kościołów, ale wszyscy mówią, że tylko Jezus może powrócić, a ktokolwiek inny będzie li tylko Diabłem. Jak można sobie poradzić z takimi opiniami ludzi?

TOM: Módlcie się, jak my się modlimy. To zawsze był problem, ale kiedy przybędziemy i kiedy ludzie zobaczą dobro w działaniu, wtedy będą wiedzieli kim jesteśmy. Ostatecznie Nazarejczyk powiedział: “Po ich owocach ich poznacie". Kiedy ludzie zobaczą, że nie przybywamy ze złymi zamiarami, że nie będą prowadzić z nami wojny, jak mogliby z innymi z tej planety, i kiedy zobaczą, że przychodzimy z miłością i technologią, aby pomóc tej planecie, która sama się niszczy, jak będą mogli twierdzić, że przybywamy od kogoś innego niż sam Bóg?

GOŚĆ: Jezus powiedział, że dwa najważniejsze przykazania, których wszyscy musimy przestrzegać to: powinniśmy kochać Boga z całego serca i całej duszy, i całej mocy, i że powinniśmy kochać innych jak kochamy siebie samych. I na tym opierają się wszystkie pisma, na tych dwóch przykazaniach. Moim zdaniem pierwsze przykazanie mówi o tym, jak Żydzi kochali Pana, ich Boga, czyli poprzez rytuały i modlitwy. Zastanawiam się jak moglibyśmy to robić w naszym codziennym życiu, kochać Boga z całego serca, codziennie?

TOM: Jak wiesz, w obrzędach to staje się zbędne. Nie spiesz się, kiedy komunikujesz się ze stworzeniem. Sam ustal reguły swego bycia ze Stwórcą. Ważne jest (ale nie przymusowe), aby znaleźć sposób medytacji, który będzie ci odpowiadał. Sam możesz stworzyć swój rytuał. A także, jeśli weźmiesz pod uwagę drugie przykazanie: wiesz, na Ziemi jest wielu takich, którzy nie kochają sami siebie. Przez korupcję wielu siebie nie kocha. Powiemy więcej: bądźcie dobrzy dla siebie i wszystkich innych - wtedy wypełnicie to przykazanie.

DAVID: Biblia twierdzi, Że Jezus powiedział: “Ja jestem drogą, prawdą i życiem, i nikt nie stanie przed Ojcem, jak tylko przeze mnie " - a to wydaje się niekonsekwentne. Czy też może zostało to niewłaściwie zrozumiane?

TOM: Czy człowiek nie próbuje panować nad człowiekiem?

DAVID: Tak, czasami owszem.

TOM: Więc czy nie jest tak, że to człowiek umieścił to na pergaminie?

DAVID: Chrześcijanie, którzy uważają Nazarejczyka za najdoskonalszy przykład tego, jak powinniśmy żyć, mają tendencje do wskazywania na zdanie, które właśnie przytoczyłem, przykładając do niego nadzwyczajną wagę.

TOM: Czy to nie jest dogmatyzm?

DAVID: Och, naturalnie.

TOM: Czy nie jest to próba kontrolowania systemu wierzeń religijnych? Pytamy was, czy nie ufacie swojej własnej boskiej cząstce, która jest w was?

DAVID: Najwyraźniej nie! [śmiech]

TOM: Tak.

ANDREW: Niektórzy ludzie, których poznałem i z którymi rozmawiałem będąc w Izraelu, wciąż oczekują na przybycie Mesjasza.

TOM: Mesjasz [Wysłannik] przybędzie razem z innymi, którzy wylądują, jeśli to się zdarzy. My mówimy o człowieku, Nazarejczyku.

ANDREW: Czy rozpoznają Nazarejczyka?

TOM: Tak.

ANDREW: Czy wylądowanie Nazarejczyka odbędzie się na terenach, które dziś nazywane są Izraelem?

TOM: Tak, ponieważ Nazarejczyk jest przywódcą Hoovy.

JOHN: Jak macie zamiar zażegnać niebezpieczeństwo powtórnego uczynienia z niego boga? Czy tym razem Izraelici zrozumieją?

TOM: Nie przybędzie tylko jeden, przybędzie wielu Hoovidów. Oni wyjaśnią i dzięki nim ludzie zrozumieją, że Chrystus jest w każdym człowieku.

HARRIET: Zastanawialiśmy się nad sprawą Niepokalanego Poczęcia. Czy moglibyście coś nam na ten temat powiedzieć, chcielibyśmy się też dowiedzieć czy Nazarejczyk miał jakieś potomstwo?

TOM: Chcesz, żebyśmy podzielili się z wami naszymi domysłami czy naszą wiedzą?

HARRIET: Waszą wiedzą.

TOM: Nie rozumiemy, dlaczego ludzie tak komplikują proste sprawy. Ziemska matka Nazarejczyka została przysłana tu przez Hoovę w stanie... sami to robicie na Ziemi bez udziału fizyczności.

JOHN: Tak, sztuczne zapłodnienie.

TOM: Tak, Jezus był pierworodnym. On jest Hoovą, którego naród Izraela nazywa Jahwe. Po nim, Maria i Józef mieli jeszcze siedmiu innych synów i trzy córki. Fizyczni bracia i siostry Nazarejczyka nie zostali tu przysłani. Pytałeś czy Nazarejczyk doświadczył fizycznej chwały?

GOŚĆ: Mówiliśmy o genetycznym wpływie Hoovidów, zidentyfikowaliśmy pierwsze dwa genetyczne implanty Hoovidów i zastanawialiśmy się czy Nazarejczyk był trzecim?

TOM: Był nim, ale to nie znaczy, że miał dzieci.

DAVID: Więc nie miał dzieci?

TOM: Komplikujecie swój świat. Był przedstawicielem Hoovy. Na Ziemi żyły istoty pochodzące z genetycznego strumienia Hoovy. Nazarejczyk jedynie rozbudził uśpioną w nich pamięć. Był człowiekiem na Ziemi, i jak niemal każdy człowiek na Ziemi przeszedł rozwój seksualny, który pochodzi z samej duszy. Jeśli chodzi o moment stosunku płciowego, to jest to jedyny moment w waszym życiu fizycznym, w którym osiągacie jedność waszego Stwórcy. To tego właśnie poszukujecie.

To jest właśnie część problemu z Ziemią, ponieważ rodzaj ludzki opacznie zrozumiał cel seksu, a poszukując powrotu do Stwórcy, umniejszył jego wartość. A ponieważ założyciele religii znali prawdę o tym powrocie i nie chcieli, aby masy również je poznały, zabronili seksu, a tym samym sprawili, że zaczął dominować. Część problemu wiecznego przechodzenia mężczyzn od jednej kobiety do drugiej rodzi się z opacznego zrozumienia i braku rozwoju prawdziwego stosunku płciowego i jego celu.

Ważne było, aby Nazarejczyk doświadczył go z Magdaleną. Poprzez stosunek płciowy z Magdaleną mógł podtrzymać swoją prawdziwą tożsamość ze Stwórcą. Czy to jest jasne?

Kiedy oboje partnerzy, których motywy są czyste - nie chcemy tu prawić kazań - którzy rozumieją kim są i rozumieją swą jedność z partnerem, osiągają jedność dwojga w zespoleniu i wielkiej chwale, wtedy staje się to źródłem wielkiej radości. Jeśli doświadczacie tego, pamiętajcie, nie pozwólcie, aby to minęło, bo jest to jak chwytanie gwiazdy, jazda na gwieździe. Pamiętajcie o tym, gdyż to zawsze przywiedzie was z powrotem do waszego stworzenia. Wiedzcie też, że jesteście częścią Stworzyciela, i że wy też stworzyliście Stworzyciela.

HARRIET: To piękne.

JOHN: Twierdzisz więc, że Maria Magdalena nie miała dziecka?

TOM: Nie od Nazarejczyka.

GOŚĆ: Czy Jezus, może razem z Józefem z Arymatei, jak chce tradycja, kiedykolwiek odwiedził Glastonbury w Anglii?

TOM: Nazarejczyk krążył po planecie Ziemi, ponieważ konieczne było, aby jego energia przeniknęła całość.

DAVID: Czy to było specyficzne 'tak' dla Glastonbury, jednego Z miejsc, które mijał?

TOM: Czy potrzebujecie mapy, aby zrozumieć energie? To, co nazywacie wyjątkowym, uświęconym albo świętym, we wszystkich wiarach, zostało dotknięte. Także w waszym Kingston w Anglii.

GOŚĆ: Wie c tradycja, która istnieje w Glastonbury, a która mówi, że Jezus przebywał tam będąc dzieckiem, razem z Józefem z Arymatei, jest tradycją prawdziwą?

TOM: Tak, właśnie wyjaśniłem, że podróżował po świecie.

JOHN: Masz na myśli lata życia Nazarejczyka, o których nic nie wiadomo, pomiędzy dwunastym rokiem życia, kiedy był w świątyni w Jerozolimie, a początkiem jego posłannictwa? Czy możesz nam coś o tym powiedzieć?

TOM: Mając czternaście lat, rok po przyjęciu do wieku męskiego, rozpoczął długą podróż. Powędrował do Himalajów i spędził dużo czasu w Egipcie, patrząc na piramidy, ucząc się energii i mądrości piramid. Spędził też wiele czasu w Himalajach. Wiele czasu spędził też wśród Esseńczyków. Zdobył trójkąt mądrości Indii, Egiptu i Esseńczyków. Posiadł prawdy całej trójki. Razem z nim był w Egipcie Jan Chrzciciel.

JOHN: A ha. Czy istnieją na to jakieś dowody?

TOM: Istnieją dowody na dwóch z tych obszarów: jeden w Egipcie, a drugi tam, gdzie teraz leży Izrael. W odpowiednim czasie zostaną one odnalezione w przeciągu sześciu miesięcy. Będą to fragmenty, z których potem wyłoni się prawda.

DAVID: Czy to prawda, że Nazarejczyk podróżował po Dalekim Wschodzie i tam się też uczył?

TOM: Tak, odwiedził też ziemie, które znacie jako kraj słońca - Japonię.

ISRAEL: Wiemy, że Nazarejczyk, Jahwe, przybył tu trzy razy. Raz jako Budda. Czy mógłby ś mi wyjaśnić dlaczego ta inkarnacja była konieczna i właśnie w tamtym miejscu [Indie]? Jaki był jej cel?

TOM: Wasz naród nie rozwinął się tak jak powinien, dlatego konieczne stało się, aby przyszedł ktoś, kto na ogromnej części waszej Ziemi rozpaliłby płomień zrozumienia Wszechświata. Jest to dołączenie do rozwoju Wszechświata. Właściwie ci, którzy podążyli za Buddą zrozumieli prawdę w swych sercach i duszach szybciej niż ci, którzy powinni to uczynić, czyli Hebrajczycy. Czy to rozumiecie?

ISRAEL: Tak, jeśli coś nie działa od wewnątrz, spróbuj od zewnątrz.

TOM: Właśnie, tak.

ANDREW: W jakim języku Jan napisał Księgę Objawień? Powiedziałeś, że należy czy tac tylko w oryginale, bo tłumaczenia nie są doskonałe.

TOM: W aramejskim.

ANDREW: Czy wiesz czy istnieje gdzieś jakiś rękopis?

TOM: Tak, ale nie na terenach, na których moglibyście go odnaleźć. To nadejdzie z czasem - znajduje się on w Jerozolimie i zostanie odnaleziony.

ANDREW: Rozumiem, ale nie ma żadnej kopii dostępnej dla ludzi w jakimś muzeum czy gdzieś?

TOM: Możecie iść do waszego Watykanu.

ANDREW: Czy mógłbyś nam opowiedzieć o tym, jak Jan otrzymał tę wieść? Czy stało się to w sytuacji podobnej do tej, jaką my tu mamy siedząc sobie tu razem, czy też był sam, czy też było to przed chrztem Jezusa?

TOM: Stało się to przed chrztem: to właśnie Objawienia pozwoliły mu zrozumieć kim naprawdę był Jezus.

ANDREW: Czy Jezus był świadkiem tego objawienia?

TOM: Tak. Był młodym chłopcem. Nadeszło ono tak jak my mówimy do was, rozumiecie?

ANDREW: Tak, rozumiem, to niezwykle.

JOHN: Czy możesz powiedzieć coś o grzechu pierworodnym, o akcie chrztu i o tym, czy i dziś jest to równie ważne jak kiedyś? Czy koncept grzechu pierworodne go sprawia, że przychodzimy na ten świat obarczeni winą?

TOM: Na początku, kiedy zawarto, a potem złamano przymierze z Hoovą, grzech pierworodny prześladował naród hebrajski. Kiedy Hoova przybył tu ponownie jako Nazarejczyk, znikł on całkowicie, bo jego ofiara była całkowitym uwolnieniem. Ale ci, którzy przyszli po nim, popełnili wiele błędów w jego imię, dali początek nowym rytuałom, które miały istnieć jeszcze przed czasami Hoovy. Rozumiecie?

JOHN: W obrządku chrześcijańskim uważamy, że Chrystus poprzez swoją śmierć przebaczył nam nasze grzechy i przypuszczamy, że to obejmuje też grzech pierworodny.

TOM: On wam nie przebaczył. Wszechświat was uwolnił.

JOHN: Tak, ale akt ten był tego symbolem.

TOM: Tak. Gdyby ludzie go akceptowali, zostalibyście uwolnieni również od winy grzechu pierworodnego. To był czas.

JOHN: Ale zadaniem dzisiejszego chrztu wciąż jest uwolnienie nas od grzechu pierworodnego.

TOM: Tak nie jest. W każdym kościele wygląda to inaczej, i w religii, która nie została zapoczątkowana przez Nazarejczyka. Chrzest nie ma usunąć grzechu pierworodnego, ma być znakiem akceptacji Nazarejczyka. Zaczęło się to od Piotra, który naśladował Jana Chrzciciela.

JOHN: Istnieje takie wierzenie, które mówi, że ukrzyżowanie Chrystusa zniwelowało grzechy, jakie ludzie popełnili od jego śmierci. Innymi słowy: Chrystus przebaczył grzechy po fakcie. Mam wrażenie, że jest to unikanie odpowiedzialności. Czy mógłbyś to wyjaśnić?

TOM: Pytasz o to, czy jeśli poproszą w jego imię, to zostanie im przebaczone?

JOHN: Ludzie czują, że poprzez jego ukrzyżowanie, już im przebaczono ich grzechy, innymi słowy, wydaje mi się to wydaniem licencji na grzeszenie, co znów nie wydaje mi się w porządku.

TOM: Nie jest to celem. Ukrzyżowanie Nazarejczyka nie miało uwolnić ludzi od ciężaru ich własnej odpowiedzialności: miało pokazać wszystkim, że dobrowolnie umarł za miłość Boga i swoje jemu oddanie. Pamiętajcie, że Nazarejczyk nie próbował komunikować się z warstwami wyższymi, a tylko z tymi z narodu hebrajskiego, którzy zamieszkiwali Palestynę. Gdyby mógł ich uwolnić i uświadomić, pokazałby im, a tym samym reszcie Palestyny, drogę ku indywidualnej i globalnej transformacji.

W narodach, które nazywacie 'chrześcijańskimi', które czczą go jako boga, są tacy, którzy rozumieją, że pochodził on z Trójcy.

JOHN: Czy Jezus był pierwszym człowiekiem, który zmartwychwstał?

TOM: To prawda, że był pierwszym, który zmartwychwstał, ale nie w takim znaczeniu, jak wy to rozumiecie. Był pierwszym, którego zwrócono jego cywilizacji, Hoovie, tak jak to się stało. Wielu było takich, którzy zmartwychwstali, ale jego zwrócono jego cywilizacji. Ludzie na Ziemi, którzy widzieli jego zmartwychwstanie, uwierzyli że to uczyniło go Bogiem.

ANDREW: Wie c, kiedy mówisz o ludziach, którzy przybyli od jednej z cywilizacji, a potem powrócili do niej, masz na myśli to, ze Jezus, czy też Jahwe, był pierwszym, który przybył tutaj, a potem powrócił fizycznie nienaruszony, i że nigdy wcześniej tego nie robiono?

TOM: Tak. Były, jak wy to nazywacie, zmartwychwstania i powroty do sfer, ale nie było powrotów do cywilizacji.

ANDREW: Czy chodzi tu o to, co my nazwalibyśmy teleportacją lub bilokacją albo...

TOM: Raczej bilokacją. Nigdy wcześniej tego nie robiono.

JOHN: Czy ten, który zabrał ciało Chrystusa, Józef z Arymatei, jest tą samą osobą, co Józef, głowa cywilizacji Aragon?

TOM: To dwaj różni ludzie...

ANDREW: Zastanawialiśmy się poważnie nad tym, czy Józef z Aragonu był z Nazarejczykiem na Ziemi?

TOM: Był w Egipcie z Jastrzębiem (Horusem): był tym, którego nazywa się Imhotepem. W czasach Nazarejczyka był też najwyższym kapłanem, którego nazywano Annaszem.

JOHN: Czy może Józef z Arymatei również pochodzi z Aragonu?

TOM: Zapytam... Józef z Aragonu mówi, że nie, Józef z Arymatei jest z Altei. Występuje tu tylko podobieństwo imion.

STEVE: Zwykle uważamy, że wschodnie, buddyjskie i hinduistyczne metody osiągania oświecenia są znacznie bardziej zaawansowane niż metody zachodnie. Czy tak jest naprawdę?

TOM: Usunięcie ze świata nie jest najlepszym sposobem. To, co najważniejsze ze wszystkiego każdy może osiągnąć w sobie, ale co by się stało, gdyby ktoś, kto chce osiągnąć owe wyżyny dowiedział się, że wokół niego istnieją ludzie, którzy są od niego zależni i potrzebują jest usług i pomocy? Uciekasz od odpowiedzialności zaangażowania się. I faktycznie, możesz uwierzyć, że stałeś się mistrzem albo istotą doskonałą, ponieważ gdy nie żyjesz z innymi ludźmi, wtedy naprawdę możesz uważać, że jesteś doskonały.

STEVE: Zastanawiam się nad hinduskimi świętymi księgami - Upaniszadami i Wedami, Sutrami i Tao - czy pochodzą one od innych cywilizacji?

TOM: To prawda, również inne, tak. Ale nie zawsze służyły dobru. Gdyby filozofowie Wschodu mieli w swych sercach prawdę swoich współziomków, ich narody byłyby bardo wysoko rozwinięte. Ale ksiąg tych używali czasami, aby zostać mistrzami, a nie dla uszlachetnienia dusz, które tego potrzebowały. Ważne jest, aby ci, którzy rozumieją cierpienie próbowali mu zaradzić.

STEVE: Chciałbym wyjaśnić, dlaczego zadałem to pytanie. Wydaje się, że wszystkie nasze komunikaty obracają się w kręgu zachodniej filozofii i tradycji religijnej, a ja chciałbym to zmienić. Ponieważ dojrzałem do myśli, że filozofia i tradycja religijna Wschodu jest bardziej oświecona.

TOM: Ile milionów ich ludzi cierpi? Czy rozumiesz, co mówimy? To również jest pułapka.

JOHN: Tak, sądzę, Że dostrzegamy wady naszej własnej kultury, ale patrzymy przez płot i myślimy, że może za nim znajdziemy odpowiedź. Ale... tak.

TOM: Gdybyś usiadł na szczycie góry i spojrzał w dół i powiedział: “Jestem oświecony, bo siedzę tu i modlę się, a co do tych, którzy znajdują się pode mną, to ważne jest aby cierpieli, a ja nie mogę zrobić nic, żeby im pomóc", wtedy oznaczałoby to, że w swoim mniemaniu jesteś lepszy od nich. Posłużymy się waszą nazwą 'karma'. Nie rozumieją jej w pełni. W ich pojęciu karma jest ich cierpieniem, ale to właśnie oni wykreowali sami sobie karmę cierpienia. Nie angażując się uczuciowo w sprawy swoich braci, nie pomagając im, kiedy jest to konieczne, nie przynosząc ulgi ich ciężarowi - w ten sposób nie mogą być prawdziwymi mistrzami, za jakich się uważają. Aby zapanować nad swoją fizycznością, należy koniecznie zapanować nad nią poprzez zaangażowanie się, a nie odseparowanie od tych, którzy cierpią. Tak.

STEVE: Tylko dla pewności: czy takie księgi, które wspomniałem, rzeczywiście pochodzą z pozaziemskich źródeł, choć mogą nie być do końca dopracowane i wysoko rozwinięte?

TOM: Tak. Ale pamiętajcie też, że ludzie wykorzystują to, co przynosi im korzyści i sami stwarzają swoje interpretacje, albo po to, aby panować nad innymi, albo po to, aby wznieść się wyżej niż ich bracia. Tak.

JOHN: Twierdzisz więc, że jest w nich tyle zniekształceń co w Biblii...?

TOM: Tyle co w Księdze Słowa. Tak. Jest w niej jedna najważniejsza sprawa, o której ludzkość nie pamięta, a mamy tu na myśli niemal całą ludzkość, a jest nią współodczuwanie.

Kiedy istnieje współodczuwanie dla wszystkich istot żywych, łącznie z tymi, które są wam najbliższe, wtedy zaczyna się podnoszenie poziomu świadomości tej planety. Widzisz, w naturze rodzaju ludzkiego może istnieć współodczuwanie dla swojego dziecka, ale nie dostrzegacie bólu dziecka, które nie jest wasze. Możecie podzielać uczucia mieszkańców jakiejś wioski, która stała się ofiarą rzezi, jeśli byli tam wasi krewni, ale nie podzielacie uczuć tych, którzy tej rzezi dokonują.

Tracicie te uczucia, kiedy w grą wchodzą ci, których kochacie, którzy się z wami nie zgadzają, a których zgody pragniecie. Kiedy podtrzymujecie te uczucia, odczuwacie je lub odgrzewacie i macie uczucie, że przychodzą one bez waszego zaangażowania, wtedy wychodzicie z popiołów i rozpoczyna się wasz rozwój. Wtedy stajecie się silni, bezpieczni i niepodatni na zranienia (ale to może się ponownie zmienić). Rodzaj ludzki nie potrafi współodczuwać z rodzajem ludzkim. Nawet ten z was, który potrafi zrozumieć uczucia małego dziecka, nie potrafi zrozumieć uczuć osoby dorosłej, która się z nim nie zgadza. To również się zmienia.

JOHN: Tak, to ciekawe, że mamy trudności w zrozumieniu uczuć najbliższych i najdroższych nam osób. Potrafimy zrozumieć tych, co są trochę dalej, z którymi się zgadzamy, ale kiedy posuniemy się jeszcze trochę dalej, znów tracimy ową umiejętność współodczuwania.

TOM: Tak. Kiedy jesteście w stanie usunąć własne ja i postawić się na miejscu drugiej osoby, wtedy zaczyna się ewolucja planety. Wtedy ta planeta zaczyna być rajem, którym zawsze miała być, tak.

Wyraźcie siebie w słowach miłości i słowach radości, a to sprawi radość Wszechświatowi, bo kiedy panuje w nim szczęście, radość i śmiech, jest to czas wielkiego święta. To właśnie musi zrobić planeta Ziemia. Ludzkość nie może traktować siebie aż tak bardzo serio. Musi zacząć doświadczać radości swej boskości, radości swej jedności z Wszechświatem. Sama musi uwolnić się z tych więzów, musi przestać żyć niby ofiara. Nigdy nie prosiliśmy o ofiary ani poświęcenia, ale ludzkość żyje poczuciem winy, sama czyni z siebie ofiarę. Ponieważ wie, że przekroczyła tę dolinę, której przekraczać nie powinna, a teraz my wszyscy zawracamy ją z tej drogi, aby stała się jednym z Wszechświatem.

Poniższa transmisja dotyczy innych komunikatów i ich nieustannej aktualności.

ANDREW: Chcę zapytać o komunikowanie się psychiczne: czy mógłbyś nam powiedzieć, kto w przeszłości, chodzi apostacie znane z historii, byty tym, co nazwalibyście doskonałymi kanałami przekazu informacji? Tak jak teraz wasza Istota. Czy mógłbyś podać nam jakiś godny zaufania przykład?

TOM: Zapytam o pozwolenie. Był ten, którego nazywacie Jezusem z Nazaretu, wiecie już o tym. Był ten, którego nazywacie Sokratesem. Był ten, który dał wam klucz do przyszłości, Nostradamus. Był ten, który był tym samym, co Jezus: Budda. Pamiętajcie: istniała komunikacja doskonała, którą zniekształciły dopiero tłumaczenia. Wszystkie rodzaje tłumaczeń.

ANDREW: We wszystkich tych przypadkach, aha, rozumiem.

TOM: Był też Eliasz, był ten, którego nazywacie Józefem.

ANDREW: Który Józef? W Biblii jest ich wielu.

TOM: Ten, który był w Egipcie. I był ten, którego imię było da Vinci. Mówimy wam tylko o tych, o których wspomina historia. Bo byli też inni.

ANDREW: A postaci bardziej nam współczesne, jak Helena Bławatska, do nich też należą?

TOM: Muszę zapytać... tak, Bławatska mówiła prawdę.

ANDREW: Czy w ostatnim stuleciu był ktoś, jakiś naukowiec, który doszedł do wiedzy, która jest prawdą?

TOM: Ta wiedza pochodzi od cywilizacji.

ANDREW: Rozumiem, masz na myśli tych, którzy rozmawiali z wami bezpośrednio?

TOM: Tak.

JOHN: Czy mogę zapytać o teozofów? Przypuszczam, że osoba, która mówiła poprzez panią Bławatską i Alice Bailey była tą samą osobą, znaną nam jako 'Tybetańczyk', czyli Dhjwal Khul.

TOM: Tak nie jest.

JOHN: Czy mógłbyś nam więc powiedzieć kim jest 'Tybetańczyk'?

TOM: Staramy się znaleźć najlepszy sposób wyjaśnienia tego. Gdybyście mieli troje ludzi, którzy razem tworzą trójkąt, i jeśli tych troje zmieszałoby swe umysły, mielibyście jedność. Tybetańczyk jest trójkątem.

JOHN: Czy ma bezpośredni kontakt z Dziewiątką?

TOM: To jest jak... nie wiemy jak to wyjaśnić... nie można tego pojąć w waszym jeżyku. On nie jest istota fizyczną. Informacje pochodzą z trójkąta.

JOHN: Czy są wysokiej jakości?

TOM: Tak. Biorą się one z trójkąta i są doskonałym aspektem każdej z jego trzech części. Czy to rozumiesz?

JOHN: Tak.

TOM: Tybetańczyk i Bławatska to dwie różne osoby.

ANDREW: Ostatnio przeglądałem ponownie pisma Michela de Nostradamusa, i ogromne wrażenie zrobiły na mnie jego przepowiednie sprzed 400-tu lat, które o tym, co ma nadejść, mówią to samo co i ty. Kim był ów Michel de Nostradamus, że potrafił wszystko przewidzieć już tak dawno temu? Czy i wy stoicie za jego wiedzą?

TOM: To, co jest przypuszczeniem, ludzie biorą za pewnik, aby pozbyć się za wszystko odpowiedzialności. Błędem było to, że pozwoliliśmy ludziom wziąć w swoje ręce ich przeznaczenie. Ludzkość nie zrozumiała, że te przepowiednie zaistniały po to, aby ludzie myśleli w ten sposób: jeśli się nie zmienimy, wtedy przepowiednia okaże się prawdą. Nigdy nie będzie dość powtarzania tego punktu. Chcieliśmy jedynie, aby to wywarło wrażenie na ludziach, stało się zaczątkiem rozumienia, że to oni mają klucz, to oni są odpowiedzialni i to oni mogą wszystko zmienić.

Pytasz kim był? Robił to samo, co wy robicie teraz. Pragniemy, aby zapanowała jasność, aby skończyły się dni ciemności, aby ludzkość przestała wierzyć, że ciemności nadejdą. Ponieważ istnieją dwie możliwości: ta, która mówi, że ciemność trwała zbyt długo i nadszedł czas światłości, oraz ta, która mówi, że to wy wybieracie światłość. Ludzkość nie musi przeżywać rozpaczy, beznadziei czy daremności wszystkiego. Może za to sprawić, że wszystko będzie nadzieją, miłością i wszystko będzie dążyć ku dobru.

Poniżej przedstawione jest rozszerzenie 'zasad', które mogą wpleść nową nić do arrasu naszego zrozumienia...

JOHN: Czy mógłbyś powiedzieć czy w istocie istnieje dwanaście zasad oraz czy zasadą ostateczną, jak rozumiem, jest 'Równowaga' - czy tak?

TOM: Zapytam o pozwolenie... tak, ale z pewnymi wyjątkami.

JOHN: Aha, a czy mógłbyś opowiedzieć o kilku z nich, o tym, kiedy się pojawiły? To mogłoby mi pomóc zrozumieć zasady, które pojawiły się kiedy indziej.

TOM: W czasach pomiędzy ojcem Abrahama a Mojżeszem i w czasach Jakuba istniała zasada prawa. Kiedy mówimy 'prawo', mamy na myśli przestrzeganie prawa Dziewiątki. To nie oznacza, że trzeba było trzymać się prawa od tamtych czasów aż do wieczności, jak to wy byście ujęli. Ale ważne ono było wtedy. W swej istocie, prawo naturalne się nie zmienia, ale prawo porządku panującego we Wszechświecie, a dotyczące konkretnej planety może podlegać zmianom. Mówiąc o prawie z tamtych czasów, mamy na myśli prawo, którego przestrzegali ci, których o to prosiliśmy (jak prosiliśmy Abrahama, Jakuba i Mojżesza), aby wierzyli. Była to pewna forma prawa.

JOHN: Tak, ale mam wrażenie, że za tymi zasadami kryje się coś ważnego. Czuję, że są one związane z Dwunastką (to jest Dziewiątka plus trzy) i Dziewiątką. Czy te okresy są jednakowej długości, czy też nie? Czy jestem na właściwym tropie?

TOM: Rozumiemy do czego zmierzasz. Znów odpowiemy twierdząco, ale również będziemy tu ostrożni, ponieważ były też okresy podobne do siebie, ale za to odległe w czasie.

JOHN: Nie całkiem...

TOM: Były okresy bardzo długie, ale były też i takie, które trwały bardzo krótko.

JOHN: Aha. Czy pomiędzy czasami Chrystusa a naszymi był jeszcze jakiś okres?

TOM: Okres Chrystusa bezpośrednio poprzedzał wasz. Okres czasów Altei był okresem mądrości. W czasach Ur pojawiła się zasada sprawiedliwości. Czas Horusa w Egipcie był czasem wiedzy, ale wiedza również przestała być zbalansowana. Tak.

16. WOJNA I POKÓJ W LATACH 1990-TYCH

Podczas gdy w roku 1994 pozostawienie w tym wydaniu książki pierwszych transmisji dotyczących bliskiej groźby katastrofy nuklearnej wydawałoby się nieco nie na czasie, ówczesne odpowiedzi Toma dziś' są wciąż najzupełniej na miejscu, ponieważ mówią o potędze myśli, potędze strachu. Transmisje zostały ułożone w porządku chronologicznym. Pierwsze dyskusje, pochodzące z roku 1981, zostały przeprowadzone w czasie, kiedy skonstruowano ogromną ilość głowic nuklearnych...

GOŚĆ: A wojna nuklearna? Wydaje się, że obecny stan rzeczy [1981] niesie ze sobą jej zagrożenie, a ryzyko wciąż rośnie...

TOM: Zawsze mówiliśmy, że nie pozwolimy na zniszczenie tej planety. Nie pozwolimy, aby ta planeta została zniszczona z głupoty. Ale rozumiecie, że jeśli czyni się próby zniszczenia, to wytwarzają one inne siły, które mogą stać się źródłem bardziej destrukcyjnych energii. Dlatego właśnie medytacja jest tak ważna.

ANDREW: Tak, więc jeśli dobrze rozumiem... spróbuję sparafrazować to, co, jak rozumiem, mówiłeś już wcześniej przy innych okazjach: w zasadzie nie macie nic przeciwko temu, żeby ludzkość nauczyła się czegoś z niewielkiej serii wybuchów atomowych, czy tak?

TOM: To nie jest właściwa interpretacja.

ANDREW: Przepraszam. Czy mógłbyś to wyjaśnić?

TOM: Chcieliśmy, abyście zrozumieli, że gdyby w obecnej sytuacji zdarzyła się niewielka konfrontacja sił, to mogłaby to być wystarczająca lekcja w innym świecie i innym czasie; ale w tym czasie i obszarze jest ona jedynie głupotą - dlatego nie wystarczy. Jeśli byłoby możliwe nauczyć czegoś rodzaj ludzki bez jednoczesnego wyrządzenia mu krzywdy... ale to niemożliwe.

ANDREW: Rozumiem, co chcesz powiedzieć. My to nazywamy 'meksykańskim trzymaniem się na uboczu', czy tak?

TOM: To oznacza, że każda ze stron jest przygotowana i każda jest przestraszona, ponieważ nie zna sił strony przeciwnej?

ANDREW: Tak.

TOM: Tak. To jest właśnie wasza sytuacja. Ale jeśli poradzicie sobie z tym, jeśli Wschód i Zachód pospołu zrozumieją, przestaną się bać, wtedy nastąpi wiele zmian.

ANDREW: Tak, rozumiemy to, ale czy nie jest to proces długotrwały? Mówimy tu o zmianach w umysłach posiadających określone, silne poglądy.

TOM: Wiedzcie, że elementy o naturze energii mogą rozprzestrzeniać się z wielką szybkością. Ponieważ posiadacie media, które są środkiem komunikowania się, konieczne przekształcenie będzie sprawą dni albo tygodni, jeśli tylko energie w tym celu użyte będą najwyższe. Wiedzcie i to: wasza planeta Ziemia znajduje się u progu transformacji.

GOŚĆ: Co nazywasz krótkim okresem?

TOM: Jak fala radiowa obiega waszą planetę Ziemię, okrąża ją, tak samo, za pośrednictwem właściwej komunikacji, większość krajów cywilizowanych może zrozumieć to w ciągu trzech waszych miesięcy.

JOHN: W przypadku uderzenia nuklearnego, czy rozważacie pojawienie się w telewizji i radiu, jak to było wcześniej? Czy to byłaby jedna z waszych metod interwencji?

TOM: Zapytam... Tak, na pewnych terenach, ale przeważnie przybylibyśmy jako energia dźwięku, który jest niesłyszalny dla was, a który spowodowałby, że na pewien czas praca wszelkich mechanizmów zostałaby sparaliżowana.

JOHN: Może więc się zdarzyć, że pociski zostaną odpalone, ale mogą przestać działać, co dla wszystkich ludzi byłoby pewną wskazówką, że nad sytuacją panują jakieś siły pozaziemskie, czy tak?

TOM: Byłby to dźwięk, który by im przeszkodził, a jego wibracje poczuliby wszyscy, ale nie jako słyszalny dźwięk.

JOHN: Kto by to zaczął?

TOM: Dwadzieścia Cztery cywilizacje.

JOHN: Czy Altea wciąż dowodzi tą operacją?

TOM: Altea, tak.

JOHN: W ruchu na rzecz pokoju zachodzi obecnie pewien paradoks: sądzę, że nie powinniśmy obawiać się Rosjan, ale ruch pokojowy bazuje w olbrzymiej mierze na strachu przed wojną nuklearną i sądzę, że ten strach wywiera wpływ negatywny...

TOM: Strach stanie się przyczyną powstania tego, czego się boicie.

JOHN: Co mamy robić z tym paradoksem, przecież, kampanie pokojowe twierdzą, że powinniśmy się bać, ponieważ to dzięki temu strachowi zmusimy ludzi do jakiegoś działania?

TOM: Musicie być świadomi; strach nie przyniesie niczego oprócz destrukcji. Strach jest najgorszym wrogiem wszystkich, którzy żyją na planecie Ziemi. Strach to kajdany, strach nie jest wolnością.

JOHN: Mówisz, jak sądzę, o kataklizmie w postaci wojny atomowej, ponieważ ruch pokojowy w tak wielkiej mierze opiera się na strachu przed nią?

TOM: Tak.

JOHN: Czy mógłbyś nam poradzić jak uzmysłowić ludziom, że muszą być świadomi sytuacji i pracować nad nią, ale że strach nie może być motywem ich postępowania?

TOM: Nie mogą stawiać się w sytuacji kogoś innego. Niby magnes, który nagle wytwarza pole magnetyczne.

ANDREW: Jeśli mamy zapewnione przetrwanie, nad czym będziemy pracować potem, zakładając że nie dopuścicie do całkowitej destrukcji, a jedynie do pomniejszych zniszczeń, które będą dla nas nauczką...?

TOM: Będziemy się modlić, aby nie doszło w ogóle do żadnych zniszczeń.

ANDREW: W porządku.

TOM: Ważne jest, aby poinformować innych, że energia myśli jest bardziej destrukcyjna niż głowice jądrowe, bo w waszym czasie, w waszej przyszłości, energie te zostaną udoskonalone, a myśl będzie dla nich czynnikiem kontrolującym.

ANDREW: Aha. A czy mogę zapytać, czy w toku ewolucji życia na Ziemi, człowiek kiedykolwiek miał technologiczne możliwości i umiejętności wystarczające, aby całkowicie zniszczyć Ziemię?

TOM: Nie, nie całą. Skorupa waszej Ziemi przesuwała się. Ale nie było to skutkiem chaosu nuklearnego. W pewnym sensie miała czasami taki sam typ promieniowania, ale nie było to dzieło ludzi. Czy rozumiesz różnicę?

ANDREW: Tak. W porządku, więc jest to niepowtarzalna chwila w dziejach ludzkości?

TOM: Po raz pierwszy wasza Ziemia jest tak bardzo zaludniona, że powstał sposób komunikowania się, dzięki któremu wszyscy natychmiast otrzymują informacje. Po raz pierwszy też pokolenia całe trwają w negatywnym myśleniu - ale po raz pierwszy też żyje tu tak wielu tych, którzy służą Ziemi, pracują inaczej niż inni, aby powstrzymać destrukcję Ziemi i umożliwić dalszy jej rozwój, co powinno zacząć się już w przeszłości.

ANDREW: Przypuśćmy, że jedną z możliwości jest to, że nikt nie użyje broni nuklearnej: czy to oznacza, że mimo to zdarzą się jakieś naturalne katastrofy, jako naturalny skutek naszej niszczycielskiej działalności?

TOM: Znów postaramy się wyjaśnić: strach wytwarza energię, która może stać się tego przyczyną. Ale jeśli będzie w ludziach dość pozytywnej wiary w przyszłość, wtedy wy, ludzie, również możecie zmniejszyć napięcie panujące na waszej planecie i powoli ją spod niego uwolnić, a wtedy owo zniszczenie nie będzie musiało być tak wielkie. Nie będzie możliwe w żadnym wypadku wyeliminowanie destrukcji w ogóle, jako że już obecnie zdarzają się dziwne trzęsienia ziemi. Ale częściowo będzie można jej zapobiec poprzez obniżenie napięcia, jakie panuje na waszej Ziemi.

ANDREW: Zastanawiałem się, jak moglibyśmy na dobre pozbyć się groźby użycia broni nuklearnej i oczywiście dobrym sposobem byłoby zdematerializowanie jej i utopienie w jakiejś czarnej dziurze w kosmosie, ale oczywiście...

TOM: Wtedy człowiek stworzyłby więcej.

ANDREW: A więc to nie byłoby rozwiązaniem.

TOM: Kiedy groźba nuklearna będzie dotyczyć ich bezpośrednio, wtedy ludzie wszystkich narodów nagle sobie wszystko uświadomią. Tylko ludzie mogą zmienić ludzi. Zabranie im ich zabawek nie zmieni ich.

ANDREW: To prawda. Czy dlatego właśnie pozwoliliście, abyśmy dokonywali wynalazków, rozwijali się i produkowali broń nuklearną?

TOM: To nie było tak. Pozwólcie nam wyjaśnić. Ten wynalazek ma wielką wartość. Chodzi o to co wy, ludzie, z nim robicie - to wasza droga, wasz wybór. Możecie wybierać, macie wolną wolę, możecie wybierać od jednego ekstremum do drugiego. Rozumiesz.

ANDREW: Tak, rozumiem.

MIKI: Co to znaczy, że technologia nuklearna ma wielką wartość?

TOM: Może generować energię, dzięki niej narody mogą się rozwijać w sytuacji nie niosącej za sobą zagłady. Możliwe jest też podróżowanie we Wszechświecie, jeśli zabierzecie się do tego właściwie, tak.

ANDREW: Problemem jest wciąż pokój na świecie. Jak wiesz, na polu nuklearnym poczyniono pewne niewielkie kroki do przodu, mam na myśli porozumienie zawarte między ZSRR i USA [1988]. Gdzie przewidujecie następny krok w zapewnieniu Ziemi pokoju?

TOM: W narodzie Izraela.

ANDREW: Czy to jest waszym głównym celem?

TOM: Tak. Jak wiecie, czynione są próby osadzenia narodu palestyńskiego w jego własnym środowisku.

ANDREW: Tak, śledzę ten proces.

TOM: Więc wiesz także i to, że najbardziej fanatyczni przedstawiciele obu narodów, Izraela i Ishmaela, będą próbować siać niezgodę. Niezmiernie ważne jest, aby interweniowała Rosja i Stany Zjednoczone Ameryki, aby jasno uświadomić ekstremistom, że jeśli będą działali dalej, to kraje te naprawdę podejmą kroki. Wtedy rząd Izraela będzie musiał zrozumieć swoje ograniczenia i powstrzymać najbardziej zagorzałych, a Arafat [Yasser Arafat] również będzie musiał powstrzymać destrukcję. Tak.

JOHN: Czy mógłbyś powiedzieć coś o tym co się dzieje na Środkowym Wschodzie - i wojnie w Zatoce?

TOM: Zaczynu się okres, w którym różnice zaczną się niwelować. Wiele czasu zabrała krajom sprawa Zimnej Wojny. Zwolennicy podziału nie życzą sobie żadnych zmian, dlatego podobną sytuację macie teraz z podziałem w obrębie Półksiężyca.

Mieliście jednomyślne porozumienie co do jedności wielu narodów połączonych jednym celem, dążących w jednym kierunku, co było dla was dowodem na to, że świat może wypracować metodę zaprowadzenia porządku na planecie Ziemi, która to zmiana jest korzystna dla całej ludzkości. Tym razem trzeba wypracować siłę napędu wszystkich razem, zamiast pielęgnować niezgodę - bo znajdą się i tacy, którzy będą próbowali wykorzystać sytuację dla swoich własnych celów. Lecz planeta Ziemia udowodniła, że potrafi się zjednoczyć przeciwko temu, co dla ludzkości nie jest korzystne.

Poniższa transmisja jasno pokazuje, że Dziewiątka widzi, iż w następstwie wojny w Zatoce zaszła istotna zmiana sytuacji. Rozmowa ta pochodzi z roku 1991, a więc sprzed wydarzeń, o których jest w niej mowa, a które obecnie wszyscy znamy.

JOHN: Czy wojna w Zatoce [1991] była w rzeczywistości ostateczną fizyczną manifestacją tego, czego możemy się spodziewać po Armageddonie? Wydaje się mieć wiele z nim wspólnego?

TOM: To prawda, tak. Obecnie ważne jest, aby nie pozwolić starym zachowaniem podtrzymać ich dążenia ku podporządkowywaniu sobie innych i zniszczeniu.

Istnieje pewien element, który powinniście znać, a któremu Rada Dziewięciu poświęca wiele uwagi, podobnie Dwadzieścia Cztery cywilizacje, razem z duszami, które przeszły [umarły] z powodu tej wielkiej bitwy: ci, którzy są z ducha, którzy pracują dla rozwoju planety Ziemi, wzięli ich na swoje łono, zabrali ich wcześniej, aby zapobiec powrotom dusz, które przeszły zmiany.

JOHN: Mówisz o setkach tysiącach, albo więcej, Irakijczyków, którzy zostali zabici w tym konflikcie, prawda?

TOM: O wszystkich wtedy zabitych. I będziemy dalej to robić.

JOHN: Czy po 15 stycznia 1991 [ostateczny termin wycofania się Irakijczyków z Kuwejtu, zanim zaczęty się działania wojenne] istniała jakakolwiek możliwość rozwiązania tego konfliktu bez uciekania się do przemocy? Gdyby został on rozwiązany bez użycia machiny wojennej, chemikaliów i broni nuklearnej, bo nie widzę jak mogłyby żyć w pokoju obie zainteresowane strony?

TOM: Konfliktu tego nie można było rozwiązać innymi sposobami, ponieważ ci, co są w sferach, znajdują się w stanie wojny - dlatego był to przykład na to, że 'jak na górze, tak i na dole'. Dlatego właśnie podjęto decyzję, aby powieść ku światłu dusze, które przeszły zmianę. Na poziomie ludzkim nie można było podjąć takiej decyzji.

JOHN: Zdaje się, że pojawia się tu kolejny problem, ponieważ niektórzy obawiają się, że naród Shia z południowego Iraku może stworzyć kolejne niebezpieczeństwo, jeśli tylko dostrzeże możliwość przejęcia kontroli.

TOM: Musicie teraz zrozumieć, że nie wolno wam na to pozwolić, jak nie pozwolono Saddamowi Husseinowi. Dlatego celem waszych medytacji musi stać się to, aby zjednoczona koalicja pozostała zjednoczona. Musicie teraz również zrozumieć, że Ishmaelici będą próbować podbić naród Izraela, nie przemocą, bo wiedzą, że nie pozwolą im na to inni, ale podstępem. Na to również nie wolno im pozwolić, ponieważ każdy naród ma na świecie swoje miejsce, dzięki któremu może pokazać swoją niepowtarzalność wszystkim, którzy zamieszkują planetę Ziemię.

JOHN: Osobiście popieram Kurdów. Czy możesz powiedzieć coś o nich?

TOM: Są jednym, więcej niż w znaczeniu tego słowa - są pojedynczym, otwarci, nie przebiegli. Jak każdy przedstawiciel różnych cywilizacji, które zamanifestowały się na planecie Ziemi, próbują uzasadnić swoją tu bytność, są częścią wielkiej mozaiki planety Ziemi.

JOHN: Chcesz powiedzieć, że różne rasy z tamtego regionu reprezentują różne cywilizacje?

TOM: Tak, nie z Dwudziestu Czterech, ale z innych. Tak jest też w Jugosławii, tak. I w innych krajach, rozumiesz?

JOHN: Tak. Wielkie kłopoty przeżywa teraz Związek Radziecki [1991] i pan Gorbaczow, który zdaje się robić dobrą robotę; też chyba ma trudności, czy możesz coś powiedzieć...?

TOM: Medytujcie dla niego i pamiętajcie: kiedy świat zajmował się Husseinem, nie ku niemu kierowała się dobra energia. Teraz musicie i jemu pomóc w utrzymywaniu równowagi i stabilności.

JOHN: A Środkowy Wschód: skażenie środowiska spowodowane częstymi pożarami tamtejszych ropociągów, czy kryje się w tym prawdziwe niebezpieczeństwo? [wojna w Zatoce, 1991]

TOM: Wiele niebezpieczeństw. Pamiętajcie, że to wpłynie na całą wasza planetę, nie tylko na Półksiężyc, da to też początek światu innemu niż świat zasad i ustanowień. Rodzaj ludzki jest liczny i sam musi stworzyć swój porządek, trzymając się cywilizowanych metod. Wasza planeta Ziemia nie jest już planetą, na której żyje zaledwie kilka milionów ludzi. Nie jest już planetą istot, które chcąc zobaczyć drugą stronę, muszą inkarnować. Teraz jest to bardzo mała planeta i musi być traktowana jak jedność. Tak więc z tej chaotycznej sytuacji wyłoni się też porządek środowiska i inne jeszcze korzyści, bo ci, którzy działają na rzecz środowiska czasami mają zapędy dyktatorskie. Równowaga zapanuje. Zacznijcie robić co tylko możecie, aby wyeliminować te produkty, które w różny sposób powodują zniszczenie środowiska.

JOHN: Dobrze. Wydaje się, że akt zniszczenia tych ropociągów w ostatniej chwili był aktem zła tak bijącym w oczy, że z najgorszego zła ostatecznie wyłoni się to, co najlepsze dla środowiska.

TOM: To całkowita prawda, ale pod warunkiem, że poświęcicie Ziemi medytacje i będziecie pamiętać, że z tego ma wyniknąć porządek. Rozumiecie, że opozycja wciąż jest silna.

JOHN: Tak. Wiem, że istnieje łączność między makrokosmosem a mikrokosmosem, i czuję, że jedność ludzi, w tych trudnych czasach, bierze tęgie cięgi. Sądzę, że w latach 1988 i 1989 nastąpiło pewne osłabienie naszej kolektywnej solidarności.

TOM: To jest truizm. Obecnie ważne jest, aby ludzie odsunęli na bok własne ja, a stali się jednością. Jeśli ktoś nie jest w stanie tego zrobić, wtedy należy rozważyć sposoby lepszego uświadamiania ludzi. Należy to rozważyć nadzwyczaj uważnie. To jest proste prawo - i to jest Złote Prawo...

JOHN: Czyń innym tak...

TOM: ...jakbyś chciał, żeby inni czynili tobie. I weź pod uwagę wszystkie kultury, wszystkie osobowości, zapomnij o ego, stań się prawdziwą pełną indywidualnością, lub zjednoczonym narodem, w czasach, kiedy Ziemia jest w potrzebie. Wiedzcie to: wszystkie cywilizacje, które działają w połączeniu z Dwudziestoma Czterema, są gotowe pomóc. Dla ludzkości nadszedł czas, aby zapomnieć o wzajemnym współzawodnictwie i powstać jako jedna wielka radość. Na to potrzeba czasu, wysiłku i miłości.

Najważniejsza jednakże jest tu podstawa, na której wszystko się opiera, a którą jest zaufanie. Zaufanie, jakie panuje we Wszechświecie między tymi, którzy pragną wam pomóc. I jakim jest też nieznany Bóg. Ważne jest, abyście wiedzieli, że musicie ufać, i że będzie się wami kierować.

Na wszystkich poziomach świadomości musicie też ufać sobie. Uznajcie ważność zrozumienia tego i konieczność gromadzenia tego zaufania w sobie. Głupio by było z naszej strony, gdybyśmy powiedzieli wam, że wszyscy, którzy żyją na planecie Ziemi są równi, bo nie jest to prawdą - z jednym wyjątkiem: wszyscy jesteście równi w tym, że pochodzicie od tego samego Źródła.

Różnicie się jednakże w swojej fizyczności i dlatego muszą być tacy, którzy są przywódcami i wydobywają z innych to, co w nich najlepsze. Bo są i tacy, którzy pragną być prowadzeni, i próby zmuszenia ich do zostania przywódcami, kiedy nie ma w nich tych niezbędnych do tego zdolności fizycznych, emocjonalnych i psychicznych, stawiają ich w krzywdzącej sytuacji. Dlatego wy, ludzie, musicie wspierać się wzajemnie, kochać i szanować, ale jednocześnie musicie być świadomi tych cech rodzaju ludzkiego, które nie znajdują się na najwyższym poziomie ewolucji. One też służą jakiemuś celowi. Nie oznacza to, że niektórzy są wyjątkowi, a inni nie.

Kolejna transmisja powraca do problemu pokoju między Hoovidami i Ishmaelami...

HARRIET: Chciałabym bardzo ci podziękować za całą twoją miłość i ochronę aliantów w czasie wojny w Zatoce, i za naród Izraela...

TOM: Czyli za wszystkie narody, tak.

HARRIET: Chciałabym zapytać czy możesz nam powiedzieć, w jakim miejscu na drodze do uściśnięcie rąk i zawarcia pokoju znajduje się naród Izraela razem z narodem Ishmaela?

TOM: Kiedy pokój zapanuje wewnątrz tych narodów, wtedy będzie możliwe rozszerzenie tego pokoju na zewnątrz. Ważne jest zrozumienie tego, i chcielibyśmy, aby każdy z was otworzył swój umysł na to, co omówimy: niektórzy mogą tego nie zaakceptować, ale jest taka sprawa natury praktycznej, którą trzeba zrozumieć, a jest nią to, że każdy funkcjonuje inaczej. Jest wiele kultur z wielu cywilizacji, a między tymi kulturami jest wiele różnic. Każda z nich musi wybrać właściwego przywódcę i wykazać się dojrzałością.

Musicie to zrozumieć, mówimy nie o poziomie ewolucyjnym przywódców, mówimy o poziomie dojrzałości. To jest tak: macie dziecko, i jeśli to dziecko nie rozumie niebezpieczeństwa, po prostu zakazujecie mu czegoś, prawda?

JOHN: Tak.

TOM: Mówicie, że nie można zeskakiwać [sic!] z dachu bez...

JOHN: Spadochronu, [śmiech] ISRAEL:...parasola.

JOHN: Nie, parasol na wiele ci się nie przyda. Już lepszy ten spadochron, [śmiech]

TOM: Zrozumiecie, że naród Ishmaela jest czasami dziecinny, i że jest to konieczny stopień rozwoju - jednakże to nie czyni ich mniej ważnymi niż naród Izraela, czy to rozumiecie?

JOHN I HARRIET: Tak.

TOM: Ważne jest, abyście to zrozumieli. Nie oznacza to, że znajdują się na niższym poziomie rozwoju: oznacza to, że w tym punkcie i czasie znajdują się z własnego wyboru. Mówimy teraz tylko o masach. Widzicie, jeśli pozwolicie robić dziecku na co tylko przyjdzie mu ochota, nie będzie ono znało terenu, na którym jest bezpieczne. Wtedy, jeśli powiecie temu dziecku: “Nie wolno ci tego robić", wie ono, że znajduje się w granicach bezpieczeństwa i że ktoś' nim się opiekuje.

Dlatego więc, naród, który nie ma granic lub przewodnictwa, jest jak wolny rodnik, prawda? Kiedy komórki rodnikowe uwolnią się w organizmie, czy nie stwarzają dla tego organizmu niebezpieczeństwa? Tak więc, dla narodów planety Ziemi ważne jest, aby stworzyły zasady, które nie pozwalałyby, aby te narody krzywdziły same siebie i aby nie potrafiły ranić innych. To następnie pozwoli im znaleźć rozwiązanie pokojowe i nie pozwoli im zniszczyć wszystkiego, ale przyniesie im też wielką ulgę, aby nie musieli kłopotać się tym, co nazywają swoją męskością.

Musicie też zrozumieć, że naród Izraela w przeszłych konfliktach nauczył się, że to nie poprzez zemstę urósł w siłę, nie tylko w oczach świata, ale i swoich własnych. Dlatego pozbawiając Ishmaelitów tej cechy, sprawimy, że upodobnią się do Izraelitów, i podobnie jak oni urosną w siłę. Nie pozwala się dziecku stawać na środku niebezpiecznej jezdni mając zarazem nadzieję, że przeżyje.

JOHN: To prawda.

TOM: Dlatego wszelkimi siłami powstrzymujecie dziecko, prawda?

ISRAEL I JOHN: Tak.

TOM: Kiedy to zostanie zrozumiane i kiedy znikną wszelkie emocjonalne ku temu przeszkody więżące ludzi, wtedy problem zacznie znikać i wtedy będą mogły się zacząć negocjacje.

Pamiętajcie: ludzie narodu Ishmaela są niby dzieci, które dziś kochają, a jutro nie. Ale to nie umniejsza ich wartości, musicie to zrozumieć.

LARK: Amerykanie w ogromnym stopniu zaangażowali się w ten proces pokojowy, ale nie wydaje mi się, żeby i oni byli bardzo dojrzali. [1991]

TOM: To ty tak postrzegasz. Widzisz, każda kultura jest inna. Jeśli naród USA nie byłby wytrwały, wtedy dziś mielibyśmy konflikt, który nie wiadomo kiedy by się skończył. Najważniejsze ze wszystkiego jest zrozumienie, że każdy naród jest inny, i że to właśnie z tej mozaiki składa się wasza Ziemia, i że jeden naród musi rozumieć drugi nie potępiając go. To trzeba osiągnąć najpierw. Kiedy jeszcze te narody, które nazywacie 'cywilizowanymi' współpracują ze sobą i nie pozwalają innym narodom wtrącać się w nie swoje sprawy, wtedy te dzieci uczą się na przykładzie, który rozumieją, i który pokazuje, że nie wolno im niszczyć siebie samych. Kiedy dziecko zaczyna rozumieć, że kochacie je i nie pozwolicie, aby zrobiło sobie krzywdę, wtedy zaczyna czuć się bezpiecznie w waszym towarzystwie.

Następna transmisja przekazana została grupie medytacyjnej w marcu 1991 roku:

TOM: Przenosimy się teraz do okresu, w którym zaczyna się umacnianie i oczyszczanie. W przeszłości dusze na waszej planecie Ziemi odmawiały opuszczenia jej, i poprzez wasze konflikty wciąż odradzały się na nowo, jak wy odradzacie wasze drzewa. Ale to, co wy robicie z drzewami ma pożytek, natomiast odradzanie się dusz ludzkich nie przynosiło żadnego pożytku, tylko szkody w przyszłości. Obecnie doszliście do chwili, w której ci, co przeszli transformację - mamy tu na myśli tych, którzy nie dokończyli swojej misji, którzy przeszli [umarli] w wypadkach i na wojnach, którzy rozmyślnie albo nieumyślnie spowodowali własne przejście w wypadkach czy wojnach, ci wszyscy żyją teraz w innych dziedzinach. Dusze, które nie przeszły w ostatniej wojnie w Zatoce czy za sprawą wypadków, zostały przeniesione w inne, wyższe poziomy ewolucji, gdzie maja uwolnić się od swego gniewu i swej rozpaczy. Dlatego nie będzie dalszego odradzania się dusz, które było przyczyną uwięzienia Ziemi.

To wszystko stało się, ponieważ ludzkość nagle zdała sobie sprawę w jakim się punkcie znajduje i zaczęła odnajdywać w sobie boskość. Czy to nie napełnia was radością?

Obecnie ludzkość staje się coraz bardziej zjednoczona, zjednoczona celem położenia kresu wszelkim konfliktom i agresji, czyli czynnikom, które dotychczas trzymały świat w okowach. To nie oznacza natychmiastowej zmiany, ale ta zmiana już się zaczęła i będzie trwać. Jej objawem jest jednoczenie się narodów, które zrozumiały, że destrukcja jednego narodu oznacza tak naprawdę destrukcję innych i początek destrukcji na skalę ogólnoświatową. A także, że zniszczenie tych składników waszej Ziemi, które zapewniają jej życie, odbije się na wszystkich. Nastał czas wielkiej radości.

Czasami człowiek czuje rozpacz, bo wydaje się, że Ziemia w ogóle się nie rozwija: koniecznie musicie wy, żyjący teraz na Ziemi, zrozumieć, że to w was jest ten element, ten atom, ta molekuła, ta część waszej duszy, która jest częścią Stworzenia, i że wy, na waszym etapie ewolucji, teraz, możecie samodzielnie albo w porozumieniu z innymi wytworzyć niezbędne energie, które powstrzymają dalsze zniszczenia.

W przeszłości była religia, która wiodła Ziemię (i to miało swój cel), a teraz jesteście wy, Ziemianie, którzy przemawiacie. Powinniście się z tego radować, i nie odczuwać tego jako ciężar, jak wydają się to robić niektórzy z was. Nie jest to najwłaściwsza chwila, zgadzamy się z tym, ale jest ona wielka, a my jesteśmy wdzięczni wam, ludziom, którzy myślicie pozytywnie - bo jest to konieczne dla dopełnienia i spełnienia się planety Ziemi, dla nas, abyśmy mogli być waszymi partnerami.

Jest to dla nas czas bardzo radosny, ponieważ młodzi, którzy teraz opanowują planetę Ziemię, przybyli tu niedawno z pełnym zrozumieniem tego, że służą konkretnemu celowi. Tym, którzy tu przybyli, ale nie rozumieli swego celu, zaczyna się go odkrywać.

Większość ludzi była już na Ziemi wcześniej, w czasach, kiedy przybywali tu dla uczenia się: wtedy wielu ludzi przybyło na Ziemię dla jej dobra, w łączności z nami, w służbie. Błogosławimy was za to. Wielu z was musi też zrozumieć, że przybywacie z wyższych poziomów ewolucyjnych (to nie jest właściwe słowo, ale w tym języku nie potrafimy tego wyjaśnić), od innych cywilizacji, które pracują razem w powszechnym pokoju i harmonii: i że połączyli się z tymi wszystkimi, którzy popychają Ziemię we właściwym kierunku.

Wiedzcie i to: każdy z was, ludzi, ma w sobie istotę tego, co wy nazywacie gwiazdą - a tego wcześniej przed wami nie odkryliśmy. Istnieliście przez całą wieczność i będziecie istnieć dalej. Teraz musicie to zrozumieć oraz przyjąć waszą odpowiedzialność, która za tym idzie, ale musicie przyjąć ją z radością, a nie ze strachem czy rozpaczą. Nadszedł czas, aby zrozumieć, że nie wolno wam biczować się, kiedy popełniacie błąd, ale iść dalej i pozbyć się tej skorupy i iść naprzód w światłości. Tak, musicie zrozumieć też, że kiedy jesteście z innymi, emanujecie energię światła, które działa na innych i rozbudza ich. A kiedy tworzycie ową galeretkę [szczęście, śmiech, miało być “galaretkę"] we Wszechświecie, tworzycie tym samym wielką energię. Każdy z was, ludzi, jest jak taka galeretka [śmiech]. Dobrze mówię, galeretka?

LARK: Galaretka.

TOM: Czy to się trzęsie?

LARK: I jest bardzo słodkie.

TOM: W takim razie ludzie tacy jak wy są słodcy, prawda? Tak. Ważne jest, aby ludzkość zrozumiała, że wszystko musi być tak jak jest tylko dlatego, że tak po prostu jest. Nadszedł czas, aby ludzkość zrozumiała, że tak jest, ponieważ może to właśnie ludzie pobłądzili. Tak.

Nadszedł czas, aby ludzie zaczęli rozumieć kim są, nadszedł czas, aby ludzie zrozumieli, że mają wpływ na Wszechświat, że dni zniszczenia, dni, kiedy się mówi 'To jest ich karma' muszą się skończyć, ponieważ takie myślenie to brak odpowiedzialności. W waszych medytacjach musicie też uwzględnić rozpoczęcie eliminacji takich przypadków, w następstwie których dusze zostały schwytane w pułapkę, czy rozumiecie?

JOHN: Czy mógłbyś nieco rozwinąć tę kwestię? Co takiego jest ową pułapką na ludzkie dusze?

TOM: Jeśli rozegra się walka i jakaś dusza zostanie schwytana w pułapkę ciała, które zostało zranione, wtedy tego ducha ogarnia gniew. Wtedy nie służy on temu celowi, któremu powinien służyć, wtedy umysł nie może wypełnić powierzonego mu zadania, rozumiesz? Wtedy energia rozpaczy wymyka się spod kontroli, rozumiesz? Potrzebuje także specjalnej dawki miłości i energii, dlatego w waszych medytacjach zacznijcie poszukiwać wyjaśnienia takich przypadków. Czy teraz zamieszaliśmy wam w głowach?

JOHN: Zdaje mi się, że masz na myśli ludzi, którzy sami podnieśli na siebie rękę lub zostali skrzywdzeni z innych powodów, które nazywane są 'karmą'. I że te problemy należy rozwiązać, aby dusza mogła osiągnąć swój cel.

TOM: Tak. Dusze te potrzebują pomocy, aby pozbyć się gniewu, i tego musicie pragnąć w waszych medytacjach. Tak.

JOHN: Skoro jesteśmy tu jako cala grupa, czy mógłbyś nam powiedzieć jakiego rodzaju medytacje mamy praktykować?

TOM: Pragnęlibyśmy, abyście każdego dnia, o jakiej godzinie chcecie, poświęcili nam osiemnaście minut swego czasu, podczas których pracowalibyśmy nad zakończeniem konfliktu dręczącego Półksiężyc, wyeliminowaniem skażenia środowiska, zwłaszcza na obszarach Półksiężyca oraz przyspieszeniem powrotu do stanu dobrobytu, czy to rozumiecie?

Waszą nową intencją niech będzie to, aby każdy naród i każda grupa ludzka mogła być tym, kim jest naprawdę, aby żaden naród nie kontrolował i nie zmuszał innego do czegokolwiek. Wtedy na waszej Ziemi naprawdę zapanuje pokój i stanie się ona rajem, którym zawsze miała być. Tak.

W książce tej znajdują się przykłady medytacji poświęconych ekologii, jednakże w czasie wojny w Zatoce, Lark zadał poniższe pytanie:

LARK: Czy mógłbyś nam bliżej powiedzieć jak w naszych medytacjach mamy rozwiązywać problem tragedii skażenia środowiska: co mamy sobie wizualizować?

TOM: Wyobraźcie sobie, że wszelkie dymy szybko znikają z powietrza. Na przykład: wyobraźcie sobie nagły zwrot biegu rzeczy. Wyobraźcie też sobie wysysanie wszystkiego, co zanieczyszcza ziemie i wody: ludzkość, na najwyższym poziomie rozwoju, potrafi wytworzyć wszystko, co jest konieczne do szybkiego pozbycia się tego.

Jak już powiedzieliśmy wcześniej i będziemy to powtarzać, póki rodzaj ludzki nie rozbudzi się: ważne jest, aby ludzie zrozumieli swoją odpowiedzialność. Nadszedł czas, aby ta wiadomość i ta wiedza dotarła do ludzi. Ponieważ ludzie, we wszystkich aspektach swego życia religijnego - które nie zapewnia zrozumienia - poszukują odpowiedzi na pytanie, skąd się wzięli i dlaczego? Dlatego mając te informacje, będą mogli otworzyć drzwi wiodące ku przyszłości.

17. ZAPOBIEGAJĄC KATASTROFIE

Głównym tematem tego rozdziału jest to, że musimy wziąć odpowiedzialność za naszą sytuacje na tej planecie, a następnie każdy z nas oddzielnie musi wziąć na siebie odpowiedzialność za wszystko. Transmisje dotyczące wojny w Zatoce i jej rezultatów ciągle są istotne, ponieważ Tom wskazuje nam techniki medytacyjne i demonstruje jak posługiwać się potęgą myśli dla dobra lub zła.

TOM: Czy rozumiecie to, że jeśli przebudzenie nadejdzie w swoim własnym czasie, to będzie ono oznaczało totalną destrukcje, a jeśli nadejdzie z wyprzedzeniem, wtedy świat da się uratować?

Ci z was, którzy wyobrazili sobie przyspieszenie, już je zaczęli. Musicie w pełni i całkowicie zrozumieć waszą moc. Kiedy zaprzeczacie waszej mocy i waszej zdolności do czynienia zmian, zaprzeczacie Wszechświatowi i temu kim jesteście - i zaprzeczacie nam. Trzeba wiec zacząć [było to w 1989 roku] ten proces, jest to jak olbrzymie działo, które wystrzeliwuje swoją kulę [sic!], która leci z wielką szybkością. Nie chcemy, aby spadła ona na Ziemie za szybko, czy to rozumiecie? Ale musi lecieć. I wiedzcie też, że obecnie jest więcej fanatyzmu niż kiedyś, ale powoli zaczyna on zanikać. Tak.

JOHN: Czy ten fanatyzm musi się ujawnić, abyśmy mogli się go i pozbyć, to znaczy, nie można go powstrzymać, a raczej trzeba go uwolnić?

TOM: Najważniejsze jest to, aby go uwolnić, bo powstrzymując go sprawiasz, że staje się jeszcze bardziej gwałtowny. Tak.

IRENE: Ale czy nie jest też prawdą, że w miarę jak się rozwijamy, nasi przeciwnicy...?

TOM:...wychodzą wam naprzeciw, tak.

IRENE: I próbują wszystkiego, aby utrzymać równowagę po swojej stronie. Fanatyzm jest jedynie jednym z narzędzi, jakimi się posługują.

TOM: To prawda.

JOHN: Jeśli chodzi o opozycję i zasady, jakimi się kierują... wydaje mi się, iż istnieje tu niemalże umowa: że jeśli my potrafimy się zjednoczyć i sprecyzować nasze cele ku pozytywności, energia tego zjednoczenia może dać jakieś konkretne wyniki, a to jest coś, co opozycja musi wziąć pod uwagę. Czy to...?

TOM: To prawda.

JOHN: Dobrze. To mi pomogło lepiej zrozumieć.

TOM: I pamiętaj też, że opozycja może użyć przeciw tobie każdej z twoich sił. Dlatego ważne jest, aby być czystym. Na przykład: jeśli masz jakiś problem z ego, możesz jak najbardziej powiedzieć: “Mam problem". Błędem jest właśnie ukrywanie tego. Kiedy zrozumiesz kim jesteś, poczujesz uniesienie. Ale jeśli zaczniesz się bać, że to uniesienie wyda się głupie w oczach innych, wtedy zanegujesz sens całej pracy nad określaniem siebie. W taki właśnie sposób opozycja może posłużyć się twoją siłą. Dlatego zaakceptuj to, że radość ze zrozumienia siebie jest najzupełniej zrozumiała, zidentyfikuj się z nią, a uczucie, że jest głupia zniknie. Nie marnuj czasu na martwienie się tym, że inni pomyślą, iż błądzisz. Jeśli przeżywasz swe życie we właściwy sposób, nikt nie pomyśli, że błądzisz. Czy rozumiesz?

JOHN: Tak. Dziękuję. Obecnie [1985] mamy wrażenie, że na Ziemi istnieje zarówno pozytywny jak i negatywny ruch. Jak wy to oceniacie?

TOM: Kiedy wszystko się rozwija, wszystko co było, chce pozostać takim jakie było. Taka jest jakaś cząstka natury ludzkiej, ponieważ ludzi odczuwają strach przed nieznaną przyszłością oraz niechęć do porzucania tego, co znają. Stąd ów aspekt negatywny. Aspekt negatywny istnieje też u tych, którzy mają władzę, którzy pragną utrzymać kontrolę i pragną wciąż manipulować innymi na planecie Ziemi. Wiemy jednak, że jest to jedynie jakaś ich pozostałość, która mimo to trzyma się mocno. Wiedzcie, że kiedy poczują, iż ich życie zostało zagrożone, staną się jeszcze silniejsi.

Poniższe pytania dotyczą naszego coraz lepszego zrozumienia równowagi ekologicznej na Ziemi.

JOHN: Czy nie moglibyśmy zgromadzić na tej planecie energii w wystarczającej liczbie do posługiwania się sprzętem, którego potrzebujemy, nie używając jednocześnie potencjalnie destrukcyjnych środków, takich jak energia jądrowa? To znaczy, czy nie istnieją jakieś naturalne źródła energii, którymi możemy się posłużyć?

TOM: Ta planeta sama siebie zjada.

JOHN: Nie rozumiem, co masz na myśli?

TOM: Ziemianie pożerają swoją planetę opróżniając jej zasoby naturalne.

JOHN: Ale jeśli wykorzystamy słońce i wiatr, to są...

TOM: Wasze słońce jest źródłem energii nuklearnej.

JOHN: Chodzi mi o to, że w różnych krajach istnieje dość silny ruch na rzecz wyeliminowania elektrowni jądrowych. Zastanawiam się, czy w elektrowniach jądrowych również widzicie jakieś niebezpieczeństwo? Mam na myśli różne wypadki z nimi związane...

TOM: Wyjaśnimy to tak: posługiwanie się energią naturalną jest najlepszym sposobem oszczędzania zasobów naturalnych. Ale istnieją metody i sposoby na to, aby energia nuklearna również służyła ludzkości. Wielkim niebezpieczeństwem jest tu tylko wprowadzenie jej destrukcyjnego charakteru. Istnieją sposoby i metody posługiwania się nią bez jednoczesnego niszczenia środowiska, istnieją także metody bezpiecznego składowania i przetwarzania waszych odpadów, tak. Wszystko, co wynaleziono i wszystko, co odkryto ma jakąś wartość, jeśli właściwie się to wykorzystuje.

MIKI: Jak można rozwiązać problem odpadów atomowych?

TOM: Zapytamy Altei... Można je wykorzystywać jako źródło i formę energii. Chodzi po prostu o to, że wasze środowiska naukowe nie spróbowały znaleźć innego sposobu oprócz odizolowania ich od wszystkiego i zakopania. Jest to źródło ciepła, które można oczyścić, jeśli tylko zechcecie stworzyć odpowiednią technologię. Rozumiecie, że w automobilach jest obwód zamknięty, który oczyszcza powietrze?

ANDREW: Konwertory katalityczne? Tak.

TOM: Podobną sytuację można...

ANDREW:...stworzyć.

TOM: Obniży to moc energii, ale nie będzie ona trująca.

IAN: W przeszłości problemem kluczowym dla planety była technologia. Czy przewidujecie, że konieczne będzie przeniesienie energii z waszych obszarów do naszych, czy też jest to coś, co możemy zrobić samodzielnie tu i teraz? [1991]

TOM: Ważne jest, aby to w ogóle stało się na waszej planecie. Ważne jest również, aby zrozumieć, że ludzie zaangażowani w to zostaną oświeceni, jak był Edison, poprzez bezpośredni impuls inspiracji, czy rozumiecie?

IAN: Tak, to jasne.

TOM: Prosimy, abyście kontynuowali to, co robicie. To ludzkość zniszczyła tę planetę, dlatego ważne jest, aby ludzkość to naprawiła. I powiemy jeszcze i to: nie dajcie nabrać siebie, nabierać...

IAN:...nie dajcie się nabrać na...

TOM:...to, że jeśli będzie to naprawdę konieczne, to zainterweniujemy, bo wtedy, widzicie, ludzkość mogłaby powrócić do stanu barbarzyństwa i powiedzieć: “Będziemy robić co tylko będziemy chcieli, a i tak nas uratujecie". Czy to rozumiecie?

IAN: Tak.

TOM: Nie jest dobrze poznawać wszelkie odpowiedzi, prawda?

MIKI: Mówiłeś kiedyś o tym, że wodór jest energią przyszłości. Podobno ktoś wynalazł silnik wodorowy, który zużywa niewiele energii - tlen i wodór oddziela się przy zapłonie, a woda występuje tu w postaci spalin. Czy to jest możliwe? Czy jest to silnik przyszłości, czy też lepiej będzie jeśli będziemy używać energii słonecznej do generowania mocy?

TOM: Korzystne jest używanie wszystkich naturalnych elementów, które nie zanieczyszczają środowiska, korzystna jest też energia słoneczna. Pewne metody mogą być używane na jednych obszarach, inne na innych. Rozumiecie, że wielu na Ziemi idzie w tych kierunkach i że ci wynalazcy, których nie ograniczają inne zainteresowania i którym leży na sercu przyszły rozwój planety Ziemi są tymi, którym się uda - inni ostatecznie zrezygnują. Gdybyście znali przyszłościowe środki rozwoju komunikacji, które by mówiły o tym, aby nie zanieczyszczać i nie marnować zasobów naturalnych Ziemi, nie zatruwać Ziemi - wtedy poprosilibyśmy każdego z was, aby koniecznie rozpowszechniał te informacje.

IAN: Czy mam rację twierdząc, że energia magnetyczna jest niemal niewyczerpanym źródłem energii?

TOM: Masz całkowitą rację, tak.

IAN: Problemem pozostaje to, czy istnieje wieczny magnes o stałej sile, która nigdy się nie zmniejszy.

TOM: Wiesz, że za poruszaniem się pojazdów z innych dziedzin kryje się pewna siła? Jest to coś w rodzaju antygrawitacji.

JOHN: Słyszałem o tym, ale jest to przeciwne naszemu sposobowi myślenia, a wiedza i rozumienie grawitacji jest obecnie bardzo ubogie, ale kiedy zrozumiemy grawitację, zrozumiemy wiele.

TOM: To prawda, wyjaśnialiśmy już, że kiedy połączycie razem dwanaście, czyli cztery trójkąty - prawda? i kiedy użyjecie ich pól elektromagnetycznych (wiecie, że ludzie mają to pole energetyczne?) i spleciecie z tego baldachim, wtedy energia otoczy każdego człowieka. Dlatego jest to dla was zdrowe. Grawitacja przyciąga was do Ziemi, a ci, którzy pracują z nami na Ziemi, a którzy rozumieją siłę tej energii, modląc się i medytując, mogą przyczynić się do zmiany. Ponieważ umysł jest polem energii, która jest też sposobem poruszania się. Możecie je zobaczyć jako żywe, wirujące i drgające pole. Jako że każdy rozumie i prawdziwie 'wie' o tym, możecie stworzyć baldachim podobny do pola grawitacyjnego. Jest to tylko sprawa zmiany sposobu postrzegania rzeczy.

SUSAN: Czy piramidy mogą być użyteczne dla stwarzania energii?

TOM: Energia piramid jeszcze nie ujawniła do końca swych tajemnic. Pracując razem ludzie mogą je odkryć.

JOHN: To my, ludzie, zdajemy się mieć w sobie ogromną silę, a wydaje się, że przyszłość leży w słabych polach energii, czy to ma sens?

TOM: Trochę, tak. Środowiska naukowe zaczynają w końcu rozumieć, że subtelne formy energii są wyjściem dla Ziemi i ludzkości. Zaczynają też rozumieć łączność i przeplatanie się wszystkiego. Tak.

IAN: Wie c, aby generować energię obecnie posługujemy się siłą fizyczną, ale przecież istnieją chyba sposoby posługiwania się rezonansem i wzmocnieniem na bardzo subtelnym poziomie?

TOM: To prawda, tak.

MIKI: Czy konieczne jest posługiwanie się ogromnymi ilościami energii, aby oddzielić wodór od tlenu, czy też mogą oddzielić je od siebie delikatne pola magnetyczne?

TOM: Im delikatniejsze, tym jest to korzystniejsze. Na waszej planecie macie dość form energii, które mogą niszczyć, prawda?

Pamiętajcie, proszę też, że radość i galaretka [śmiech] też są energiami, które są źródłem zmian na planecie Ziemi.

I ponownie, przez komunikaty przewija się nić sino-tybetańskiego konfliktu, podkreślając to, co Tom już wcześniej powiedział...

IRENE: Co się dzieje między Chińczykami a Tybetańczykami? Na ile istotne jest, aby to ludobójstwo w końcu ustało, ponieważ skoro rządy chcą zapewnić społeczeństwu równowagę gdy chodzi o ekologię (a jesteśmy coraz bliżej tego, choć problem bynajmniej nie jest jeszcze rozwiązany do końca) i jeśli Chińczykom pozwoliłoby się na zmiecenie Tybetańczyków z powierzchni Ziemi, oznaczałoby to taki brak równowagi, którego już nigdy nie dałoby się naprawić. Prawda?

TOM: Prawda. Nadzwyczaj ważne jest to, aby uświadomić Ziemian ludobójcze intencje niektórych rządów planety Ziemi, powinniście także mieć pewne legalne struktury, które uświadamiałyby ludzi, aby nie było cenzury informacji, czy to rozumiecie?

IRENE: Tak, najzupełniej.

TOM: Kiedy świadomie i dobrowolnie spowodujecie wyginięcie jakiegoś gatunku, jak to zrobiliście z wymarłymi gatunkami ptaków czy zwierząt, wiedzcie, że nie można go odbudować czy zastąpić innym. I wtedy ta część matrycy ginie bezpowrotnie. Mogą ją wypełnić inne siły.

IRENE: Nigdy mi to nie przyszło na myśl. Wiedziałam, że jeśli zaburzy się równowagę, to już nigdy nie można jej odtworzyć dokładnie takiej jak przedtem, ale nie posunęłam się tak daleko jak ty, to znaczy, chodzi mi o to, że kiedy jakiś element zostaje wyeliminowany z matrycy, pozwala to innym siłom na zajęcie jego miejsca w matrycy, o to właśnie ci chodzi, prawda?

TOM: Dokładnie.

IRENE: Więc to jest coś więcej, niż tylko zniknięcie, to wyrażenie zgody na to, aby opozycja zajęła silniejszą pozycję...

TOM: Właśnie.

Potem przyszły dalsze instrukcje dotyczące medytacji:

Naród amerykański zawiera w sobie wiele rodzajów ludzkości. Nadzwyczaj istotne jest, aby ludzie tego narodu zrozumieli, że nie żyją na Ziemi sami, w izolacji od wszystkich innych. Pragniemy, abyście do swoich medytacji włączyli i ich, jako część okręgu, na który składają się i inne narody.

I konkretne pytanie dotyczące młodych ludzi tej planety...

JOHN: Mam pytanie dotyczące agresywności młodzieży w tym i innych krajach. Chciałbym to zrozumieć. Wiem, że młodzi czują się wyalienowani, ale czy mógłbyś powiedzieć coś więcej na ten temat, jakoś to wyjaśnić?

TOM: Są owocem wojny w Wietnamie. To ci, którzy zginęli po obu stronach konfliktu.

JOHN: To nadzwyczajne, a ja bardzo chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o tym. Co, jeśli w ogóle, możemy z tym zrobić? A może jest to po prostu proces, który sam musi się dokonać?

TOM: Jak to było z wojną z Hitlerem i jej zakończeniem. Tylko że w tym przypadku istnieje jeszcze więcej agresywności, ponieważ ludzie ci byli zupełnie inaczej ćwiczeni. I wielu z tych, którzy zginęli, oddawało się różnym nałogom.

I z powrotem do potęgi myśli, jej pozytywnych i negatywnych aspektów:

TOM: Zrozumcie to: w waszym świecie fizycznym są tacy, którzy chcą być bogami, a energia bezbożności niszczy. Niszczy energie dobra.

JOHN: Masz na myśli oczekiwanie i przepowiednie trzęsień ziemi w Kalifornii podane przez ludzi obdarzonych pewnymi zdolnościami. Czy właśnie to masz na myśli?

TOM: Właśnie. Gdyby tylko zrozumieli, jakie szkody wyrządza ich strach, ich ego, ich pragnienia. Przemyślcie to: kiedy ktoś zaczyna dostrzegać i praktykować jedynie złe strony życia, to czy jest dziwne, że przychodzą trzęsienia ziemi? W waszym świecie, czy istnieją tacy, którzy czynią dobro?

JOHN: Nie ma ich wielu. Ale abstrahując od przepowiedni, słyszeliśmy, że w Kalifornii mogą wystąpić jeszcze większe zniszczenia. Czy będzie to poważny problem?

TOM: Jest to sytuacja krytyczna, a to z powodu ogromnego wewnętrznego krzyku Ziemi, która sama próbuje powrócić do równowagi. Czy chcielibyście medytować wspólnie z nami dla obniżenia ogromnego ciśnienia geologicznego?

JOHN: Tak, oczywiście.

TOM: Całkowicie i w pełni?

JOHN: Tak.

TOM: Dziękujemy wam. Musimy opowiedzieć wam o ludziach i energiach planety Ziemi znajdujących się wewnątrz niej i otaczających ją. Planeta Ziemia jest sferą - wyobraźcie sobie kulę z gliny. Wyobraźmy sobie dalej, że owa gliniana kula jest popękana wewnętrznie i zewnętrznie, ale kula została dobrze wypalona w piecu i jest silna.

Gdyby ta gliniana kula poruszała się po swojej orbicie jako sfera nie bombardowana przez nic, mogłaby tak wędrować przez całą wieczność Wszechświata i nie zmieniałaby się. Ale gdyby znajdowała się na jednej linii z innym ciałem o wielkiej wadze, które mogłoby w nią uderzyć, spowodować, że wypadłaby z toru, wtedy efekty takiego zdarzenia można osłabić. Jako całość, Ziemia ma wielką siłę i zachowają, nawet pomimo niewielkich pęknięć. Podobnie, jeśli na powierzchni tej glinianej kuli żyłyby insekty, które miałyby czułki, które bezustannie wibrowałyby negatywną energią, wtedy same te wibracje mogłyby osłabić kulę bardziej niż jakiekolwiek bombardowanie z zewnątrz. Teraz więc będziemy starać się siłą myśli zrównoważyć czułki insektów z energiami ludzkości, ponieważ wasze myśli są odpowiednikiem czułek insektów.

Obecnie macie na swojej Ziemi wielu ludzi, których czułki wibrują energią negatywną. Są one silniejsze, niż gdyby wibrowały energią pozytywną, ponieważ w waszym organizmie, obok negatywnych wibracji myśli, istnieje system, który wprawia w wibrację również system wydzielania wewnętrznego, który emanuje z ciała, co z kolei oddziałuje i osłabia każdą strukturę. To, czego się boją, ludzie mogą sami na siebie sprowadzić.

Ale są i inni, którzy pracują z oddaniem, wiedząc że ten Wszechświat, a zwłaszcza ten glob, ma spełnić to, co zostało stworzone dla ludzi. Dlatego poprzez ich źródła energii mogą unieczynnić energie negatywne i uwolnić glob od więżącego go ciśnienia.

Innymi słowy, kiedy glob jest rozciągnięty do punktu, w którym może zostać osłabiony, oni, dzięki swym czułkom z pozytywną energią, umacniają go i przywracają mu siły. Kiedy jesteście w Kalifornii, albo nawet tylko kiedy o niej myślicie, pomyślcie tez o obniżeniu napięcia w pęknięciach globu. Większe zniszczenia zawsze da się przewidzieć z wyprzedzeniem, jeśli tylko znajdzie się dwunastu ludzi, którzy w to wierzą, tak.

Znajdujemy się w chwili przełomowej. Czas ten należy wykorzystać dla uświadomienia mieszkańców Ziemi. Są też tacy, którzy przeciwstawiają się wszelkim zmianom, którzy przychodzą w różnych przebraniach, a ich kwiecista mowa wnosi zamieszanie: aby odróżnić ich od tych, którzy mówią prawdę, należy im się przyjrzeć, przyjrzeć się temu, jak żyją, jakie są ich motywy. Wielu macie na Ziemi takich, którym pomieszano w głowach, i wielu takich, którzy powiedzą, że to, co mówią jest prawdą i że tylko oni mówią prawdę. Ludziom należy uświadomić to, że istnieją tacy, którzy wydają się mówić prawdę, a którzy rozumieją nie więcej niż każdy inny przeciętny człowiek, muszą też zrozumieć, że są i tacy, którzy piszą o pięknie, ale żyją zgnilizną.

Każdy człowiek, w relacji do innego człowieka, jest sam w sobie wszechświatem. Dla dobra Ziemi i jej młodych ludzi ważne jest, aby ludzkość nosiła czystość w sercach i duszach.

Rozumiemy, że planeta Ziemia w swej gęstości, w swym oddaniu przeszłości oraz w energiach swych ludzi, posiada elementy, które ją trzymają w okowach, pętają i stwarzają problemy trudne do rozwiązania. Ale kiedy mówimy do was o czystości pobudek i serc, mamy na myśli to, że nie oczekujemy od was świętości, bo tego nie potrzebujemy - perfekcyjna doskonałość jest również stanem braku równowagi, przecież żyjecie w świecie fizycznym.

Mamy na myśli jedynie to, żeby wasze pobudki były czyste, abyście dzięki temu mogli podnieść poziom ludzkości. Aby zrozumieć również relację między poszczególnym człowiekiem a innymi ludźmi oraz cel wychodzenia naprzeciw ewolucji, musicie wiedzieć to: Ziemia znajduje się w sytuacji krytycznej, a my wiemy, że znajdują się na niej oddane dusze, które pracują dla jej dobra i przyczyniają się do jej podniesienia i transformacji; jednakże, w próbach uświadomienia całego rodzaju ludzkiego wezmą udział i tacy, którzy nie będą do tego zdolni. Dlatego mówimy wam: nie obarczajcie się winą, jeśli nie zrozumieją ci, dla których zrozumienia pragniecie - ponieważ wina jest energią, która paraliżuje i powstrzymuje wasz rozwój. Zrozumieją, kiedy przyjdzie ich czas.

Wiedzcie, iż wasza energia jest ważna dla tych, którzy są wam bliscy. Dzięki waszej pokorze i miłości ku nim, oni także zrozumieją. Ale my mówimy o tych, których wy co dnia zachęcacie, a oni mimo to nie rozumieją. Kiedy przepełnia was radość i kiedy wiecie, że czeka was radość w przyszłości, to naturalną rzeczą jest, iż pragniecie się nią dzielić i obdarowywać nią innymi. Ale to nie skutkuje. Inni ludzie muszą podjąć decyzję sami za siebie. Muszą zadecydować nie dlatego, że wy tego pragniecie, ale dlatego, że oni sami tego chcą.

Wielu jest takich, którzy mówią o końcu dni. Podczas 'konwergencji harmonicznej', która miała miejsce w sierpniu 1987 roku, po raz pierwszy postawiono Ziemię na pozycji pierwszoplanowej - wrzucono pierwszy bieg, jak wy byście to ujęli. Czyli podniesiono poziom energii.

Wciąż jednak wokół waszej planety jest wielu takich, którzy myślą o końcu dni, ale coraz więcej jest też takich, którzy zaczynają rozumieć, że to oni mogą być czynnikiem zmian, którzy wciąż się modlą o błogosławieństwo i radość. Jest to czas wielkiej zmiany, czas posuwania się naprzód, czas przygotowań. Manifestacja waszej miłości i celu, i energii dla planety Ziemi jest wspaniałością, która rozciąga się szeroko i dotyka wszystkich. Ludzie zawsze spoglądali w gwiazdy i zawsze pragnęli odkryć skąd pochodzą, kim są, w jaki sposób się rozwinęli. Nadszedł czas, aby poznali odpowiedzi na te pytania, aby przekazać im informacje, które mogą wnieść pokój do ludzkich serc i zrozumienie celu ich istnienia. Macie na Ziemi wojny, zamieszki na tle religijnym, ponieważ ludzkość nie czuje się dobrze w roli, którą nałożyła na nią religia. Kiedy rodzaj ludzki będzie miał możność ujrzenia istoty prawdy, zacznie się proces uświadamiania, który przyniesie Ziemi pokój. Tak.

I wiedzcie też to: są tacy, którzy z własnej woli wybrali Ziemię, którzy jej służą i którzy bez oporów położą kres swemu istnieniu, jak to się działo w czasach Holocaustu, a teraz w Afryce. Wiedzcie, że są oni tu w służbie najwyższego porządku, który sami wybrali. Bo wiedzą, że nie ma śmierci. Rezultatem będzie kres wszelkiej destrukcji na planecie Ziemi. A wtedy wyłoni się prawdziwy jej cel, a także los ludzkości we Wszechświecie.

JOHN: Więc odpowiedzialność osobista jest sprawą nader istotną?

TOM: Tak.

JOHN: A sama transformacja, musimy być w stanie zademonstrować ową transformację w naszym charakterze?

TOM: I pomóc tym, którzy martwią się przyszłością - odpadami nuklearnymi, warstwą ozonową, umieraniem lasów - oni również będą czynnikiem zmian.

Wziąć na siebie odpowiedzialność osobistą oznacza na przykład nie kupować rzeczy, które są szkodliwe dla środowiska. Na waszej planecie żyje pięć miliardów ludzi. Każdy z nich może coś zmienić.

JOHN: Tak. Problem polega na tym, żeby wszystko przedstawić na tyle prosto, aby ludzie to zrozumieli. Już miliony ludzi stanowią problem, a co dopiero...

TOM: Nie powiedzieliśmy, miliony: mam na myśli to, że powinniście wszystko przedstawić tym jednostkom, które zdają sobie sprawę z wagi odpowiedzialności i które pragną ją podjąć. Przykład: jeśli są tacy, którzy nie chcą używać rzeczy, które prowokują niszczenie drzew, znajdźcie odpowiednie metody przetwarzania. Jest wiele różnych sposobów.

JOHN: Proponuję jeszcze, abyśmy przyjrzeli się temu, jak będzie wyglądał zmieniony świat. Powiedziałeś wcześniej, że nawet nie potrafimy sobie tego wyobrazić.

TOM: Tyle razy słyszeliśmy z waszej planety, że 'jeśli coś jest wspaniałe, to musi być nudne'. Tak nie jest. Transformacja to nieustanna gonitwa za zrozumieniem, nauką i zmianą. Ludzkość została pochłonięta przez potrzebę walki. Kiedy to zrozumiecie, uwolnicie się od pragnień, od czasu... wyobraźcie sobie to wszystko, czego owe miliardy ludzi żyjących na waszej planecie jeszcze nie doświadczyły!

JOHN: Aha. Więc nie musimy próbować pozbywać się swego negatywizmu, bo pociągnie nas ku sobie to, co pozytywne...

TOM: Właśnie. Doświadczycie radości istnienia. To, co nazywacie w swoim świecie 'szczytem uniesień', stanie się zwykłym elementem życia. Zacznijcie tylko, a reszta przyjdzie.

Są na waszej Ziemi obszary, na których ludzie walczą ze sobą w imię Boga. Wielu mieszkańców Ziemi przypisuje cechy boskie istotom pochodzącym z cywilizacji Wszechświata. Żyjecie w dniach nadejścia ducha, który był w Nazarejczyku, którego nazywacie Chrystusem. Najważniejsze jest, aby do świadomości ludzi szybko dotarła ta energia, ponieważ kiedy nadejdzie rozwiązanie problemu, owe walczące z sobą obszary zaprzestaną walki. Ludzkość stoi obecnie na chwiejnych nogach. Pragniemy, abyście zrozumieli, że ci, którzy oddali się sprawie transformacji Ziemi, czasami toczyli walki sami z sobą, wahali się, zastanawiali się, czy kierunek, jaki obrali, da się podtrzymać na wszystkich obszarach waszego życia, waszej świadomości, waszej osobowości i waszego życia zawodowego. Niektórzy ciągle mają trudności na wszystkich trzech powyższych obszarach życia. Ważne jest, abyście wiedzieli, że wychodzicie z tego silniejsi niż poprzednio. Te wasze wahania i walki wewnętrzne nie pochodzą od nas, pochodzą one od Innych, którzy mieli nadzieje, że zapomnicie czemu służycie i ku czemu się rozwijacie. Ale pozostając na swej drodze, tworząc poprzez medytacje pola energii, widzicie kim jesteście, czy rozumiecie co mówimy?

JOHN: Tak, sądzę, że wszyscy mieliśmy trudności przypisując cokolwiek z tego, o czym mówiłeś naszym skromnym ludzkim wysiłkom.

TOM: Przedstawiciele każdej z waszych kultur muszą zrozumieć, że każdy człowiek jest pełną i skończoną całością, zawierającą w sobie wszystko to, co zawiera w sobie Wszechświat, i że każdy z was potrafi zmienić to co trzeba, aby wywieść Ziemie z ciemności ku miejscu, które jej się należy. Wasza kultura wierzy w pokorę: nadszedł czas, abyście zrozumieli, że wolno wam zaakceptować siebie.

JOHN: Czy możesz nam powiedzieć jakiego rodzaju praktycznego rozwiązania poszukujemy, z jednej strony chcąc uniknąć konfliktu, a z drugiej chcąc nauczyć się kilku ważnych spraw. A nie wiem jak można to osiągnąć bez bólu i konfliktu. Czy możesz to wyjaśnić?

TOM: Kiedy w jakiejś grupie zaczyna rozwijać się fanatyzm, to jest on jak nowotwór, ale jest on właściwie karą za zwątpienie. Dlatego ludzie nie mogą zwątpić w to, co wierzą, bo ich wiara jest ich tożsamością, bez względu na to, czy są Hoovida-mi, czy Ishmaelami, czy wyznawcami Nazarejczyka. Czy Hindusami.

JOHN: P robieni jeszcze w tym, że niektórzy ludzie są oportunista-mi, i nawet jeśli składają przysięgę swojej wierze, to i tak nie żyją tą religią.

TOM: W swoich medytacjach powinniście ująć jeszcze i to, aby każdy zrozumiał swoje człowieczeństwo i swoją tożsamość. I pamiętajcie też, że opozycja próbuje przejąć kontrolę. Równowaga jest sprawą bardzo kruchą. Będą jeszcze konflikty, bo obecnie [1990] Inni opanowali obszary Półksiężyca, karmiąc się energią władzy. Ale to nie może trwać - rozumiecie. W waszym świecie jest takie powiedzenie, że jeśli bawisz się zapałkami, to spowodujesz pożar, prawda?

JOHN: Tak... przypuszczam, że naszym największym obecnie problemem są zakładnicy w Iraku. Czy problem ten można rozwiązać tak, aby oni nie utracili przy tym życia?

TOM: Macie wiele bardzo ważnych problemów: macie ludzi niewinnych i macie broń biologiczną, co jest sprawą najpoważniejszą. Hussein, w swojej bezmyślności, nie rozumie, że uwolniona broń biologiczna pozostaje w atmosferze, zaraża i zabija nie tylko to, w co została wycelowana, ale zostaje zaszczepiona planecie Ziemi i dalej zaraża - że może okazać się katastrofą tak dla jego własnych ludzi, jak i dla całej planety Ziemi, bo wiatry wieją po całym waszym świecie. Ta sprawa nie jest li tylko sprawą między Ishmaelami a plemionami Jakuba, jest to sprawa całego świata, której powagi świat jeszcze nie dostrzegł.

JOHN: Wiele lat temu dyskutowaliśmy o lądowaniu w przypadku wojny jądrowej i o tym, że nigdy nie pozwolicie, aby wybuchła wojna jądrowa, ponieważ jej skutki sięgałyby daleko poza te planetę. Czy ta broń biologiczna ma podobny charakter i jakie są jej implikacje?

TOM: Musicie koniecznie dalej medytować, bo energia płynąca z waszych medytacji może zostać wykorzystana do zniwelowania i puszczenia w niepamięć tego niebezpieczeństwa. Pragniemy, abyście zrozumieli, że my nie możemy rozpocząć akcji odwetowych, bo one również są śmiercionośne, rozumiecie. Dlatego musi ono zostać zneutralizowane i pogrzebane.

JOHN: Zdaje się, że technologia alteańska, obok naszych ludzkich medytacji jest mocno w to zaangażowana?

TOM: Tak. Zajmują się wszystkim ci, którzy oddani są sprawie pokojowego rozwiązania dla planety Ziemi, ale jak już powiedzieliśmy, najważniejsza jest dwunastka: bo to jest połączenie, węzeł, szkielet parasola. Czy to rozumiecie?

JOHN: Tak, dziękujemy. Drugim problemem, przed jakim stoimy, jest nasze środowisko. Wydaje się, że zostało nam bardzo niewiele czasu do wprowadzenia jakichś zasadniczych zmian. Czy możesz coś na ten temat powiedzieć?

TOM: Zrobiliście już pierwsze kroki. Najpierw musicie rozwiązać problem broni chemicznej, a nade wszystko - biologicznej, i doprowadzić do ogólnoświatowego porozumienia w sprawie wyeliminowania broni jądrowej. Bo kiedy rozpocznie się reakcja łańcuchowa, wtedy możecie przestać martwić się o czas.

JOHN: Na jakie obszary powinniśmy zwrócić szczególną uwagę?

TOM: To szeroki problem. Najpierw trzeba posiać ziarno, aby potem otrzymać plon, prawda? Prosimy, aby mieszkańcy Ziemi medytowali nad rozwiązaniem tego problemu: potrzeba tylko jednego kroku, aby zburzyć mury i pokonać przeszkody. Problem ten można rozwiązać. To prawda, energie ludzi są przygotowywane już od miesięcy. Wiedzcie, że od miesięcy trwają przygotowania do tej sytuacji w waszych medytacjach, [obszar Środkowego Wschodu]

Musicie zrozumieć, że macie w sobie wole twórczą do wytworzenia takiej sytuacji, a my prosimy, abyście nie osądzali nikogo z tamtych rejonów, bez względu na to czy jest to Ishmael, czy Hoovida, czy wyznawca Nazarejczyka, czy ktokolwiek inny, rozumiecie? Ponieważ wasza energia również może zachwiać równowagą. Jak to się nazywa?

JOHN: Mówisz o równowadze i bezstronności.

TOM: Właśnie. Niech wasza energia po prostu płynie, a to jest właśnie najtrudniejsze. Zobaczymy teraz, czy naprawdę rozumiecie kim jesteście!

WSZYSCY: [śmiech]

SUSAN: Czy mogę zapytać o energię atomową, czy jest możliwe, abyśmy przestali jej używać, zapomnieli o niej - albo czy można jej używać dla dobrych celów?

TOM: Wszystko, co jest negatywne da się przekształcić w pozytywne, tak.

Doszliśmy do bardzo groźnej sytuacji, w której jednakże kryje się możliwość wielkiej radości [1990]. Nadszedł czas, aby każdy z was zapomniał o własnym ja, zastanowił się poważnie biorąc pod uwagę wszystkie obszary swego życia dla przyszłości waszej Ziemi, dla nowego pokolenia, które teraz właśnie się rodzi. Ponieważ wy i oni jesteście przyszłością Ziemi i, w istocie, całego Wszechświata. Prosimy, abyście się radowali, nie postępowali głupio, podnieśli poziom świadomości siebie samego, nauczyli się współodczuwać, żyli chwalą Ziemi i wzięli na siebie całkowitą odpowiedzialność za wasze środowisko naturalne, uzmysłowili sobie co zapewni lepszą przyszłość waszej planecie. Stwórzcie sieć informacyjną, abyście mogli porozumiewać się i uświadamiać innych. Nie stańcie się fanatykami. Bądźcie stanowczy, ale łagodni i wyrozumiali. Ale najważniejsze jest to, aby mający dzieci uczyli je wielkiej miłości dla wszystkich stworzeń, dla całego życia na waszej Ziemi.

Prosimy, żebyście dla własnego dobra, jak również dla dobra planety, codziennie medytowali, abyście codziennie kontaktowali się z nami, bo my zawsze wam odpowiemy, jeśli będziecie potrzebować wsparcia i energii. Możecie medytować samodzielnie osiemnaście waszych minut, ale prosilibyśmy, abyście robili to nie spiesząc się: pomoże to również w waszym życiu codziennym. Podczas medytacji nie będziemy mówić, ale będziemy was napełniać naszą miłością i radością. Zawsze pamiętajcie, że dwunastu ludzi, których łączy ta sama sprawa, którzy całkowicie wyzbyli się swego ego, pozostających w ciszy, może wnieść do spraw Ziemi wiele zmian.

Jeśli nie jest możliwe, abyście oddali się tej sprawie, zrozumiemy - nie będzie to oznaczać, że kochamy czy szanujemy was mniej, ale jeśli chcecie się naprawdę oddać sprawie zmian na Ziemi, wtedy musicie zrobić to z całym przekonaniem, z całym oddaniem, radością i świadomością; znaleźć w sobie kryształ wewnętrznej wiedzy i poznania, oto co jest konieczne. Pamiętajcie: wiedza to nie mądrość. Mądrość przychodzi z wewnątrz i nie można jej nauczyć, a osoba, która jest mądra, nie powie, że jest mądra. Ten, kto jest mądry, odsuwa się, stoi na uboczu, obserwuje i wie, kiedy się zbliżyć, nie pragnie wykorzystywać innych. Najważniejsza ze wszystkiego jest radość, dobroć, współodczuwanie, miłosierdzie, wiara i nadzieja, że zawsze istnieje możliwość rozwoju. Tak.

JOHN: Rozumiem, że na tej planecie jest wiele dusz, które przechodzą swój proces rozwoju i nie pozostają w służbie tej planety. Natomiast są i inne, które jej służą, niektóre są tego świadome, a inne nie. I wspomniałeś też kiedyś, że 98 procent tych, którzy wybrali służbę, nie wypełnia swych obowiązków, choć mogą służyć w jakiś inny sposób. Czy możesz powiedzieć coś o roli tej służby, skoro wszyscy w jakiś sposób służymy?

TOM: To prawda, ponieważ z każdej setki tych, którzy zdecydowali się powrócić na Ziemię teraz, aby nieść energię Chrystusa, Mesjasza, energię ewolucji, jedynie dwóch wypełnia swój wybór - ponieważ dusze dostają się w pułapkę swego ego lub ogarnia je duch współzawodnictwa z Wszechświatem. Gdzieś w środku wiedzą kim są, ale nie rozumieją, że ich życie to nie jest rzeczywistość ostateczna, a w ten sposób przestają rozumieć swoją indywidualność. Na planecie Ziemi wielu jest takich, którzy znajdują się w tym stanie.

STEVE: Kiedy ostatni raz z tobą rozmawiałem, kilka lat temu, świat przechodził kryzys [wczesne lata 1980-te], a teraz znów mamy kryzys [wojna w Zatoce, 1990-91]. Wydawało się, że w latach dzielących te zdarzenia świat zmierzał ku pokojowej stabilizacji. Jednocześnie kładziono nacisk na chciwość, kult jednostki i egoizm. Czy w tym stadium rozwoju ludzkość jest w stanie sama sobie radzić czy też możliwa, lub nawet konieczna, jest jakaś bezpośrednia interwencja?

TOM: W obecnej sytuacji jesteście świadkami ostatnich podrygów tego, co negatywne, a co wie, iż musi odejść - a to niesie ze sobą różnego rodzaju kulty i fanatyzm. Interwencja nastąpi, jeśli znajdzie się ktoś, kto spróbuje spowodować totalne zniszczenie środowiska planety Ziemi. Wiedzcie też, że w otoczeniu Ziemi jest wielu tych, których nazywacie 'istotami z kosmosu', a którzy pochodzą z cywilizacji niższych, które przybyły tu, ponieważ zniszczyły swoją własną planetę i teraz szukają innego miejsca do życia. Planeta Ziemia musi przeżyć: a wasza energia pomoże jej przeżyć.

DAVID: Czy właściwe jest zapytać o to, czy odwiedziny tych istot są obecnie zagrożeniem dla cywilizacji ludzkiej?

TOM: Niektóre tak. Rada mówi, że muszę to wyjaśnić: oni nie są zagrożeniem dla przetrwania Ziemi, ale nie wszyscy życzą jej dobrze... Wy znajdujecie się w trakcie zmian, podobnie inne cywilizacje, które tu przybywają, tak.

18. CZYNIENIE ZMIAN

Rozdział ten mówi o tym, w jaki sposób jesteśmy potrzebni innym na tej planecie, a także o naszych związkach - o tym, jak sobie z nimi radzimy.

Chodź obchodzi go to, co możemy zrobić, aby pomóc planecie i ludzkości, Tom ostrzega nas przed zbytnim oddaniem się sprawie. “Waszej sprawie nie pomoże przesadny wysiłek. Ważne jest, abyście mieli jakąś rozrywkę, odprężenie, na przykład oglądanie waszej telewizji, słuchanie muzyki, czytanie, spacery odwiedzanie przyjaciół i rozmowy na zupełnie inne tematy. W waszym fizycznym świecie ważne jest zachowanie równowagi. Nie uda wam się to, jeśli nie będziecie zajmować się też czymś innym. Musicie odprężyć się, aby móc funkcjonować lepiej".

W następnym rozdziale opisane są techniki wizualizacji i medytacji, w tym natomiast zamieszczone są praktyczne i pomocne rady dotyczące tego, co możemy robić, aby zmienić świat, w którym żyjemy. Jeśli niektóre z tych wskazówek powtórzą się później, to nie mam zamiaru za to przepraszać; będą one pomocą dla czytelników, którzy lubią 'kartkować' książki. Medytacja należy do tych rzeczy, które są najpożyteczniejsze, a które każdy może robić, i dla siebie, i dla planety

Dziewiątka sugeruje, abyśmy poświęcili się i łączyli w codziennej, osiemnastominutowej medytacji na rzecz zjednoczenia tej planety, aby różne kraje zachowały prawo do egzystencji, a także po to, aby wszystkie te zjednoczone, silne kraje całego świata używały swej siły mądrze. Rada kładzie nacisk na potrzebę istnienia grup energii i współprace, synchronizacje czasu medytacji i oddanie sprawie.

Najlepszym momentem na osiemnastominutową medytacje, określonym według godziny 21.00 w Izraelu (nie zapomnij skoordynować tego z czasem lokalnym!) jest godzina:

11.00 w USA, Zachodnie Wybrzeże,
14.00 w USA, Wschodnie Wybrzeże,
19.00 na Wyspach Brytyjskich,
20.00 w Europie.

Wybranym dniem jest niedziela. Dziewiątka chce, żeby przynajmniej raz w miesiącu zbierało się co najmniej dwanaście osób. W pozostałe niedziele, jeśli jest to niemożliwe, powinny się zebrać co najmniej trzy osoby.

Proszą nas, abyśmy medytowali nie krzyżując ani rąk, ani nóg, oraz abyśmy zaczynali medytacje w poczuciu całkowitej miłości, harmonii i spokoju. Jeśli musisz przygotować swoje otoczenie do medytacji - czy to ma związek z dźwiękiem, kolorem, oddechem, ćwiczeniami czy wyciszeniem się - zrób to zanim zaczniesz medytować.

Dziewiątka sugeruje, że również przed medytacją należy oczyścić się kolorem, posługując się zwłaszcza szmaragdową zielenią, królewskim błękitem i królewską purpurą - wyobraź sobie jak te kolory otaczają cię zewsząd, pochłaniają wszelkie problemy dnia. Zanim zaczniesz medytować, pozwól aby ten deszcz kolorów opadł oczyszczające na Ziemię.

TOM: Wszyscy razem jesteśmy w służbie. Każdy z nas ma najwyższą intuicję. Jest ona waszym połączeniem z nami. Słuchajcie głosu w was. Rób dokładnie to, do czego masz absolutną pewność. Ważne jest, aby mieszkańcy Ziemi zrozumieli to, że ponoszą odpowiedzialność za siebie, siebie wzajemnie, a tym samym za Wszechświat.

Ważne jest, aby ludzie na Ziemi zrozumieli, że poprzez śmierć nie uciekną od odpowiedzialności, /e nie ma śmierci. Dlatego każdy czyn, każda myśl, każde stówo oddziałuje na Wszechświat. Ważne jest, aby ci na Ziemi zaczęli wspólnie pracować w harmonii, równowadze i pokoju.

Prosiliśmy, abyście napisali dla nas tę książkę, gdyż pomoże ona ludziom zrozumieć cel istnienia każdego z nich, cel istnienia planety Ziemi w stosunku do Wszechświata. Pamiętajcie: jesteśmy jednością z wami. My jesteśmy wami, a wy nami. Istniejemy dzięki waszej energii miłości.

Zrozumcie, że nie żyjecie na samotnej wyspie, że jesteście częścią całości - a kiedy wam to mówię, mam na myśli wszystkich tych, którzy pozostają w służbie. Ci, którzy pragną być sami i służyć według swego własnego planu, sami, tak naprawdę nie są w służbie. Być w służbie znaczy oddać się miłości Wszechświata i miłości drugiego człowieka. Ważne jest też, abyście pamiętali, że jeśli wpadniecie w pułapkę zbytniego wpatrywania się w siebie, totalnego zrozumienia siebie, to też jest to pewna forma ego. Nadszedł czas, aby odłożyć na bok swoje ego, aby pójść naprzód. Mówimy do wszystkich. To jedyny sposób i jedyna droga, na jakiej Wszechświat może się rozwijać. Nie sprzeciwiamy się patrzeniu w siebie, jeśli przynosi to ludziom faktyczne korzyści, i jeśli dzięki temu będą mogli zrobić krok w przód, ale siedzieć w kręgu i patrzeć w siebie, i bez przerwy pytać: “A ja?" i “Patrzcie co ja zrobiłem!" bynajmniej nie przygotowuje do służby. Kiedy potrafisz zapomnieć o “A ja?" i zapytać, co można zrobić dla polepszenia sytuacji Ziemi, kiedy potrafisz zapomnieć o swoim ego, pragnieniach i użalaniu się nad sobą, wtedy to, co pragniesz w sobie znaleźć, ukaże ci się z wielką jasnością. Rada mówi, że powinienem wam powiedzieć: Inni, jeśli potrafiliby utrzymać tych, którzy chcą służyć w ścisłym kręgu, ciągle ich pilnować, wtedy naprawdę odnieśliby sukces, prawda?

JOHN: Tak. Powiedziano w przeszłości, że proces zmian i rozwoju musi iść swoim naturalnym i cokolwiek powolnym tokiem. Sądzę, że właśnie teraz to się dzieje.

TOM: Nie mieliśmy czasu, o którym mówili ludzie: wszystkie dusze, które istniały i istnieją obecnie, i ci, których dusze otaczają Ziemię, mieli już swój czas. Nie chcą oni zapomnieć o sobie, swoim ego, użalaniu się nad sobą, o swojej fizyczności. Oni mieli swój czas. W głębi duszy, w głębi swojej istoty wiedzą, że mieli swój czas. To ich ego nie pozwala im się zmienić i rozwinąć. Gdybyśmy na to pozwolili, ta planeta pogrążyłaby się w ciemności pociągając za sobą wielką część Wszechświata. Daliśmy tej planecie więcej czasu niż naprawdę potrzebowała. Daliśmy tej planecie i jej mieszkańcom więcej czasu niż duszom, które żyją na innych planetach. Nie możemy dać wam już więcej czasu. Czas, który wam daliśmy nie został wykorzystany właściwie, lecz po to, aby znów karmić ego.

Każdy człowiek ma jakiś potencjał. Gdybyście mieli słoik oleju i gdybyście chcieli go wypić, to nie byłby on smaczny. Słoik samego octu też by wam już nie smakował, ale jeśli zmieszalibyście je razem i wypili, wtedy byłoby to smaczne. To właśnie musicie zrozumieć o tych, z którymi pracujecie.

JOHN: Tak, dziękuję, to było piękne.

TOM: To, co wyjaśniamy wam teraz, wyjaśniamy z całą szczerością. Wszystkim, którzy twierdzą, że pracują. Pragniemy, abyście zrozumieli, że nikt na Ziemi nie może uciec przed odpowiedzialnością za tę planetę, aby robić to, co mówią, że muszą zrobić. Niemożliwe jest, aby mogli cokolwiek zrobić, jeśli tylko pilnują swego interesu.

Pamiętajcie, że wszyscy, którzy przybywają tu z odległych ziem, i którzy mówią wam: “Porzuciłem wszystkie obowiązki i marzenia i wszystko, co miałem, i moją matkę, ojca i dzieci, ponieważ chcę tu pracować dla Boga", błądzą, ponieważ nie mogą pracować dla Boga, jeśli nie przyjmują na siebie odpowiedzialności za tych, którzy są im bliscy. Mogą myśleć, że tak robią. Może być tak, że człowiek jest oddany temu, w co wierzy, ale możecie uciekać od tego, za co jesteś odpowiedzialny robiąc to w sposób, który rani innych, ponieważ jesteś odpowiedzialny za duszę tych osób. Chcemy opowiedzieć wam o warunkach panujących na Ziemi: tak naprawdę to wy lepiej od nas rozumiecie gęstość Ziemi. My stworzyliśmy Ziemię, ale nie my na niej żyjemy. Ci, którzy wielokrotnie inkarnowali na Ziemi rozumieją lepiej niedoskonałości życia na niej. Mówiąc to, mamy na myśli dusze dość wysoko rozwiniętych. Nie próbujemy wam pochlebiać, mówimy prawdę o pozycji i odpowiedzialności rozwiniętych dusz. Ci ludzie są nauczycielami w służbie, bo rozumieją lepiej tę służbę niż wielu, którzy ją również pełnią.

JOHN: Mamy dwa problemy z tematem rozwiniętych dusz, a są nimi: niebezpieczeństwo rozwinięcia się u niektórych poczucia elitarności, a jeśli przypisujesz ów wyższy poziom rozwoju członkom naszej grupy, to dziwne jest to, że wszyscy zebraliśmy się akurat teraz.

TOM: To nie jest dziwne, bo nadszedł na to czas. W przeszłości wszyscy wiele wycierpieliście. W waszych przeszłych wcieleniach poświęconych służbie również przeżywaliście wielkie niepowodzenia, a wielu żyjących tu i teraz, również bardzo cierpi. Dotarcie do tego punktu wymagało wielu cierpień. Wszyscy musieliście długo się zastanawiać nad powrotem w tym czasie. Wielkiej wytrzymałości ze strony was wszystkich wymagało pozostanie tu, gdzie jesteście i zebranie się razem. A jest wielu takich jak wy.

Proszę, wyjaśnijcie wszystkim, którzy służą Ziemi, że każdy z nich dał wszystko, aby znaleźć się na Ziemi teraz, czy w jakimś innym czasie. A waszym przeznaczeniem nie jest przywództwo świata, ale cierpienie, rozpacz, niepokój... niczym nie różnicie się od zwykłych dusz. Wszyscy, którzy obecnie żyją na Ziemi, w przeszłości wiele cierpieli, choć niektórzy z nich doświadczyli również wielkiej radości.

JOHN: Czy to oznacza, że niemal wszyscy na Ziemi mają jakąś tożsamość z przeszłości, której imię wy pamiętacie, którą możemy rozpoznać?

TOM: Nie w tej chwili, bo są tu miliony dusz. Ci, którzy obecnie znajdują się tu po to, aby służyć, i w przeszłości służyli podniesieniu poziomu rozwoju tej planety. Teraz znów się zbierają, aby rozwinąć tę planetę. Rada mówi, że wniosłem zamieszanie do systemu wierzeń.

JOHN: Cóż, nie po to, aby dać nam wrażenie, że ktokolwiek z nas jest lepszy od kogokolwiek innego, czy że ma do spełnienia jakąkolwiek specyficzną kosmiczną rolę, bardziej niż ktokolwiek inny.

TOM: Wszyscy ludzie maja wielką kosmiczna funkcję. Ważne jest, abyście zdali sobie sprawę, że każdy człowiek jest odpowiedzialny za każdego i za Wszechświat. Przybyliście z wielu różnych planet, na których również służyliście. Jesteście tu teraz, aby pomóc Ziemi, ale również z powodu jej atrakcyjności, gęstości, fizyczności zostaliście schwytani w jej pułapkę. Może rozpoznacie to w sobie.

JOHN: Rozumiem, że ci z. nas, którzy tu wrócili, aby służyć, podjęli tę decyzję przed tym życiem. Nie całkiem rozumiem jak to się stało, że jesteśmy tu i pracujemy razem, jeśli nie pamiętamy tej decyzji. Jak to się stało, że się spotkaliśmy i razem pracujemy?

TOM: To była wasza decyzja. Gdybyście pamiętali, czy potrafilibyście właściwie odebrać doświadczenia, jakie dusza gromadzi na Ziemi?

JOHN: Pewnie nie. Wydaje się, że to jakaś podświadoma nić-przewodniczka przywiodła nas ku sobie, nić, która pamiętała naszą wspólną przeszłość.

TOM: To był wasz wybór. Nie jesteście tu z przypadku. Dzięki swoim przeszłym i przyszłym dokonaniom dla oczyszczenia Ziemi, jeśli zdecydujecie się na ponowne narodziny na Ziemi, wtedy zachowacie pamięć, jak ją zachowali ci, którzy żyją na innych rozwiniętych planetach.

ANDREW: My, ludzie na Ziemi, raczej nie mamy kłopotów z wypełnianiem naszych zobowiązań, przynajmniej w porównaniu z innymi postanowieniami, jakie czynimy. Jak to wpływa na was, kiedy ktoś nie wypełni tego, czego się podjął?

TOM: Przyglądamy się wam i wybieramy tych, którzy wydają się nam najlepsi do tej pracy. Oni podejmują zobowiązania, przemyśliwują je w swoich sercach, a potem je werbalizują, ale my nie możemy interweniować, kiedy nagle, ni z tego ni z owego, człowiek zmienia zdanie. To jest problem, który od tysięcy lat mamy z tą planetą.

ANDREW: Tak, zaczynam to rozumieć.

TOM: Robią to, co nie staje na przeszkodzie ich przyjemnościom.

ANDREW: Dobrze o tym wiem, i sądzę, że to was zasmuca, ponieważ myślicie o przyszłości ludzkości, Ziemi. Jeśli my sami nie potrafimy sobie pomóc, to wydaje mi się, że znajdujemy się w rozpaczliwej sytuacji, jeśli chodzi o przyszłość.

TOM: Rozumiemy dlaczego wy, ludzie, macie trudności ze zobowiązaniami, i rozumiemy że prosimy o wiele. Czasami, kiedy nic się nie dzieje, wy rozumiecie dlaczego tak jest, ale inni nie rozumieją. Ludzie oczekują, że uczynimy dla nich cuda. Nie możemy aż tak wiele. Potrzebujemy waszej fizycznej energii i waszych umysłów. To jest bardzo ważne.

ANDREW: Mam nadzieję, że uda nam się przekazać to innym. Sam lepiej to rozumiem.

TOM: Pracowałeś dla nas przez wiele, wiele lat, nie otrzymawszy żadnego dowodu, i za to będziemy ci zawsze wdzięczni.

ANDREW: Zdaje mi się, że jestem w dziwnej sytuacji... nie mam marzeń, nie mam wizji, nie mam przebłysków intuicji.

TOM: Masz wiedzę wewnętrzną.

ANDREW: Zdaje mi się, że idę za tym, co nazywa się wiarą - może jest to wiedza, ale i tak...

TOM: Wiedza to wiara. Niektórzy ludzie bardzo chcą nas zadowolić, ale jeśli zadowalając nas krzywdzą siebie, wtedy nas to nie cieszy. A jeśli taka osoba nie jest w stanie jasno zrozumieć na czym polega całkowite oddanie, my to rozumiemy, bo rozumiemy naturę Ziemi. Powiedzieliśmy wam już, że nadejdzie czas smutku i czas rozpaczy, ale nie w całym swoim natężeniu, i tylko wtedy kiedy ci, którzy was otaczają, czerpią z waszej energii. Wasze oddanie, jeśli jest prawdziwym oddaniem, wzbudzi w was pieśń Wszechświata. Sprawi, że będziecie szli w świetle miłości i jasności. Jeśli ktoś z was tego nie rozumie, to prosimy, abyście jeszcze raz przemyśleli swoją służbę.

Jeśli wasze oddanie jest tak czyste, że przepełnia was miłością, radością i muzyką Wszechświata, to werbalizując je, dodacie sobie siły, ponieważ wszystkie siły, które z wami współpracują, będą czerpać z waszej radości i będą was otaczać najczystszą miłością. Ale jeśli wasze oddanie zamiast radości przynosi wam smutek i niepokój, zamiast przyjemności - pragnienie zadowolenia nas, wtedy werbalizując je, rozpraszacie swoją siłę, a ci, którzy was kochają mogą przydać wam sił do zrozumienia. Werbalizacja swojej miłości daje wam siłę i daje silę nam. Jeśli masz naturę strusia, jeśli wciąż patrzysz w przeszłość, to lepiej nie służ Wszechświatowi.

Wasze motywy muszą być najwyższe przez cały czas. Wasz cel i kierunek musi być jak najwyraźniejszy, zwłaszcza że gęstość waszego świata jest tak wielka. Wasza wielkoduszność, wasza miłość, wasze serce, wasza radość życia musi stać się zaraźliwa dla innych. Nie ma nauczycieli, bo nie ma uczniów. Można tylko dokonywać wymiany, a kiedy obdarzacie siebie samych, czy to waszą naturę fizyczną, psychiczną czy emocjonalną, jeśli dajecie innym tę energię, zwraca się ona wam stukrotnie.

Oto jest tajemnica rozwoju, tajemnica ekspansji: wola dawania siebie całkowicie, bez zadawania pytań. Ale jednocześnie trzeba wiedzieć, żeby nie oddawać siebie głupcom. Wiecie, że na planecie Ziemi są tacy, których nazywacie głupcami? Są tu, aby przekonać się czy oddalibyście się głupcowi - taka jest ich rola. Tylko ten, kto stanowczo i siłą toruje sobie drogę, oddaje swe siły głupcowi.

Musimy też wam powiedzieć, że fanatyzm jest daremny. Kiedy przekazujecie to, co wiecie i przez to stajecie się agresywni, i próbujecie zmuszać innych do zrozumienia i zaakceptowania waszych poglądów, tym samym stwarzacie problemy sobie. Wiecie kim jesteście. Czasami ludzie nie potrafią tego pojąć, może to też wzbudzić ich strach. Musicie być bardzo ostrożni utrzymując równowagę i miłość, i zrozumienie. Nie jesteście wyjątkowi - choć tak naprawdę jesteście, ale to nie zwalnia was od odpowiedzialności ani nie daje wam specjalnych przywilejów w waszym fizycznym świecie. Nie ma sposobu, abyście pomogli innym, jeśli nie rozumiecie radości, obaw, smutku, rozpaczy, miłości i gniewu ludzi, którzy żyją w świecie fizycznym. Waszym zadaniem jest udoskonalić w sobie te uczucia, ale ten, który nazywa siebie mistrzem, ucieka od nich: mistrz panuje nad nimi żyjąc nimi - taka jest różnica między mistrzem, który nie twierdzi, że nim jest, a tymi, którzy obwołują się mistrzami.

Jeśli usuniesz się ze świata fizycznego, wtedy nie będziesz czul ani pokus, ani gniewu, ani radości, ani miłości. Usuwając się ze świata, łatwo opanujesz te rzeczy, ponieważ nie będziesz miał żadnej styczności z innymi ludźmi. Nie możesz przekazać swoich wierzeń czy uczuć innemu: możesz tylko posadzić nasienie. I nie możesz gardzić innymi za to jak żyją: możesz tylko próbować im pokazać. Jeśli nie będziesz doskonały, ludzie nie będą cię słuchali. Bądź łagodny z ludźmi i siej powoli, a my zrobimy resztę.

Nie ma takiej duszy na waszej planecie, która nie mogłaby zostać zbawiona, jeśli poprowadzi sieją właściwie, czyli spokojnie, dojrzale i z miłością. Ważne jest, aby kochać i dzielić się miłością, i ważne jest także zdać sobie sprawę, że nie jesteście istotami doskonałymi, nikt nie jest: ale każdy z was ma w sobie cechy, które, jeśli je wymieszać z cechami innych, stworzą istotę doskonałą.

Potem miała miejsce dyskusja z gościem, który prosił o przewodnictwo w nauczaniu innych.

Nie ma nauczycieli. Jeśli zrozumiesz tę zasadę, zrozumiesz wiele. Kiedy ktoś twierdzi, że jest nauczycielem, separuje się od innych. My, Rada Dziewięciu, nie jesteśmy nauczycielami. Nazarejczyk nie był nauczycielem. Wszyscy jesteśmy uczniami w Wszechświecie, a kiedy wymieniamy się doświadczeniami, wtedy ten, którego nazywają nauczycielem, często jest uczony. O to właśnie chodzi w wymianie.

W waszym języku powinno być używane inne słowo. Tak. Chodzi nam o to, że nie ma nauczycieli Wszechświata, rozumiesz? Choć może być nauczyciel gry na instrumencie muzycznym.

Widzisz, dla planety Ziemi nadszedł czas, w którym ludzie muszą się uczyć od siebie. W nauczaniu, na przykład religii czy czyichś przemyśleń, potrzebne jest dziś tylko przewodnictwo. Tyle jest środków i metod, i ułatwień w wymianie informacji od krańca do krańca Ziemi. W przeszłych czasach, przywódcy i nauczyciele ziemscy sądzili, że ludzie nie są zdolni do myślenia samodzielnego. Dziś, w czasach postępu i pośpiechu, nawet to, co nazwalibyście 'wiedzą', zawiera w sobie pola energii, które rozbudzają wasze najgłębsze pokłady świadomości. I zrozumcie w pełni, że nie ma nauczycieli, są tylko ci, którzy ułatwiają.

Potem rozmowa dotycząca wiary...

ALBERT: Jako chrześcijanin, niepokoję się tym, że taki wpływ mają inni chrześcijanie, którzy krytykują tych z nas, którzy mają bardziej mistyczne, medytacyjne podejście do wiary. Czy mógłbyś udzielić mi jakichś wskazówek?

TOM: Otocz się białym światłem ochrony, uniwersalną świadomością Chrystusa, proś o ukierunkowanie i przewodnictwo, a ponad wszystko zapytaj siebie: jakie są moje motywy? Czy robię to dla zysku, czy też robię to, aby wyeksponować siebie, czy też robię to, aby się zmienić, czy robię to dla handlu [pieniędzy], czy robię to, aby stać się 'kimś' w moim świecie? Jeśli odpowiesz 'tak' na jakiekolwiek z tych pytań, to znaczy, że jesteś otwarty dla tych, którzy zwodzą. Jeśli motywem twego postępowania jest tylko miłość ludzkości i pokój na tej planecie Ziemi i to przynosi ci ciche szczęście, nie chełpisz się tym, nie rozpowiadasz o tym głośno, wtedy wszystko co dobre, przyjdzie.

MIKI: Mam wrażenie, że jestem teraz duchowo zablokowany, a jednak wciąż czuję potrzebę zmieniania świata. Czy mógłbyś mi poradzić?

TOM: Jeśli potrafisz zachować dyscyplinę medytowania przez minimum dziewięć minut każdego dnia, a jeszcze lepiej osiemnaście, jeśli masz więcej czasu, aby znaleźć siły i przewodnictwo w swojej duszy, wszystkie przeszkody na twojej ścieżce duchowej zostaną usunięte.

Wiedz to: na każdym człowieku ciąży wielka odpowiedzialność za dokonywanie zmian w ludzkości, wiedz też to. że każdy z was w jakiś sposób zmienia życie tych, z którymi się styka, nawet jeśli o tym nie wie.

Stąd tak ważne jest utrzymanie zintegrowanego ja, bycie uczciwym wobec siebie i innych: to musi stać się waszym najważniejszym priorytetem. Ważne jest, aby wiedzieć, że każdy z was ma w sobie skrystalizowanego ducha, który w odpowiednich chwilach waszego życia pojawia się niby promień, który dotyka i inspiruje, a tym, z którymi masz kontakt daje energię konieczną do zmieniania siebie i zmieniania życia swojego i innych.

Ważne jest, abyście zjednoczyli umysł z duchem i emocjami, uczynili z nich jedną całość. Ważne jest, aby każdy z was był niby bateria dla tego, co stanie się również z innymi. Wiedzcie to: czasami bateria musi po prostu być, czy rozumiecie? To życie jest najważniejsze ze wszystkich, które do tej pory wybraliście. W przeszłości mieliście doświadczenia, które stanowiły przygotowanie do tego życia. Trzeba wiedzieć, że to, co jest przeszłością, jest przeszłością, a to, co przyjdzie w przyszłości, nie ma znaczenia teraz: ważna jest obecna chwila w czasie. Każda chwila jest nowym początkiem. Powinniście doświadczać i smakować każdą chwilę. Wspomnienia tych chwil, jak również wspomnienia z przeszłych wcieleń, przynoszą wam korzyści i są przygotowaniem do przyszłości. Ale tylko wtedy, kiedy jesteście sobą, jesteście w centrum Wszechświata. Przewidywanie przyszłości przynosi niepokój. Kiedy żyjecie chwilą, przyszłością jest jedynie następna chwila.

JOHN: Sądzę, że przez to, iż stosunkowo niewiele znaczymy w społeczeństwie, tak trudno nam uwierzyć, że odgrywamy tak ważną rolę.

TOM: To twoje pojęcie względnie niewielkiego znaczenia. Szewc może mieć większe znaczenie niż przywódca państwa.

Trudy służby mogą zniechęcić każdego. Kolejna rozmowa dotyczy właśnie tego specyficznego problemu:

TOM: W poszerzaniu pola działania swojej energii, w eteryczności każdej ludzkiej istoty, w nieprzerwanym dawaniu siebie innym, w kontynuowaniu służby, zawsze po drodze zostawiacie cząstkę swej eteryczności. Najważniejsze jest odzyskiwanie eteryczności. Macie w swoim świecie gumę do żucia, prawda?

DEE: Gumę do żucia, tak.

TOM: Kiedy jest nowa, ma swój kształt, a wy zginacie ją dodając wilgoć. I żujecie ją. I pozbawiacie ją całej esencji jej smaku. Prawda?

DEE: Prawda.

TOM: I możecie ją wziąć do ręki i rozciągnąć, i robić w niej dziury. Możecie położyć kawałek tu, kawałek tam, ale nie możecie potem złożyć jej w całość z powrotem. A ona nie tylko traci kształt, ale traci całą istotę tego, czym była. To się dzieje, kiedy ją żujecie za długo, prawda?

DEE: Tak.

TOM: Nauczyciel, który prowadzi i rozwija, nie może zaprowadzić uczniów dalej, niż są w stanie dojść. Trzeba koniecznie zrobić całkowitą przerwę. Można przestać się rozwijać pomagając rozwinąć się ludzkości, póki nie przywróci się równowagi. W ten sposób można uleczyć samego siebie, służąc ludzkości.

GOŚĆ: Jedną z głównych trudności w mojej pracy jest czysto fizyczna kompleksowość spraw, z którymi mam do czynienia: czy mógłbyś poradzić, mając na uwadze napięcie, w jakim pracuje, jak mam postępować z ową fizyczną kompleksowością?

TOM: Ty jesteś źródłem i masz w sobie energie. Masz umysł, otacza cię też miłość. Zacząłeś myśleć o tych skomplikowanych sprawach w godzinie bardzo dla ciebie trudnej, a to tylko jeszcze bardziej je komplikuje. Aby wszystko zaczęło działać, nie próbuj wszystkiego od razu, ale po kolei, po jednej rzeczy. Usuń siebie z siebie, nie myśl o sobie i swoim stresie: oddziel się, oddziel się emocjonalnie od swojej rodziny, swoich przyjaciół i znajomych, oddziel się od wszystkiego. Pomyśl, że to twoja służba, a potrafisz, albo że grasz na scenie, i rób tak na każdym kroku. Najważniejsze jest zacząć i nie martwić się trudnościami. Kiedy zaczniesz, zobaczysz jakim wielkim jest to dla ciebie wyzwaniem, zajmie cię to, da ci siłę i pomyślność. Twój umysł będzie czynny, nie pozwoli sobie na zastój, a więc będziesz mógł jasno myśleć. Znajdujesz się w sytuacji, którą sam stworzyłeś, a więc możesz ją odtworzyć, bo potrafisz to zrobić.

Jeśli będziesz miał problemy ze sprawami, które są moralnie dobre, nie dbaj o to, co będą próbowali zrobić inni, czy jakie korzyści będą próbowali wyciągnąć z twoich poczynań, ale wiedz, że moralnie masz rację, a jeśli inni będą próbować wykorzystać cię, oskarżyć czy uczynić z ciebie swego kozła ofiarnego, wtedy wszystko i tak wyjdzie na jaw, i tym się już nie martw.

Ponieważ jeśli jesteś uczciwy i masz rację, wtedy ukaże się tylko prawda, a ci, którzy próbują cię wykorzystać, czy skorzystać na tobie, zostaną ujawnieni we właściwym czasie i pociągnięci do odpowiedzialności. Tak.

Żaden człowiek nie jest lepszy niż inny. Trzeba zrozumieć, że między wszystkimi, którzy żyją na planecie Ziemi, nie ma takiego, który by był lepszy lub gorszy od innych. Kiedy to mówimy, mamy na myśli duszę. Jeśli spojrzycie w duszę, znajdziecie w niej cząstkę boskości. Z zewnątrz różni ludzie mogą nie wyglądać na równych, lecz wewnątrz, w duszach, zaprawdę są równi. Każdy jest wam równy - a mówimy tu o uczuciach i emocjach. Trzeba to koniecznie zrozumieć.

Wszyscy ludzie maja uczucia, i czują tak samo jak inni, nawet jeśli sprawiają odmienne wrażenie. Problem z Ziemią polega nie tylko na równości czarnych ludzi z żółtymi ludźmi i czerwonymi, ale także na równości kobiet wszystkich narodów. Ważne jest, aby zrozumieć, że nie możecie ustanowić reguły. Ani mężczyzna, ani kobieta nie może ustanowić reguły i powiedzieć: “Tak ma być". My nie ustanawiamy takich reguł: zrobili to mieszkańcy Ziemi, aby kontrolować, manipulować i wykorzystywać innych. Nie zrobili tego li tylko mężczyźni: w niektórych grupach przyczyniły się do tego i kobiety. Chcemy, abyście wiedzieli, że mężczyzna, bez względu na pochodzenie, ma uczucia takie same jak kobieta. Nie możecie postawić kobiety z boku i powiedzieć: “To jest kobieta", i mężczyzny, i powiedzieć: “To jest mężczyzna". Bo każde jest i kobietą, i mężczyzną. To jest najtrudniejsze - podobnie jest ze stosunkiem jednych narodów do innych narodów i ras. Dopiero teraz oba zagadnienia mieszają się, i dlatego prosiliśmy, aby mężczyźni i kobiety pracowali wspólnie. Ważne jest, aby kontrolować swe ego i rozumieć, że wszyscy są równi. Wszyscy ludzie mają jednakie potrzeby. Nie możemy mieć problemu z ego i podziałami w dniach, które nadejdą: trzeba oczyścić tych, którzy stworzyli truciznę dla wszystkich. Trzeba zrozumieć, że jeśli w waszych społecznościach występuję problemy, to powodują one problemy dla kosmosu.

Rodzaj żeński planety Ziemi jest znacznie wrażliwszy na wiedzę pochodzącą z wnętrza ludzkości. Mężczyźni dostrzegają zaledwie powierzchnię rzeczy, a nie ich wewnętrzną rzeczywistość.

IRENE: Projekt, nad którym pracuję, dotyczy seksualności kobiet oraz tego, dokąd zaszliśmy w ciągu ostatnich trzydziestu lat, jeśli chodzi o to, jak ludzie sobie radzą, albo nie radzą, w odniesieniu do tej skorumpowanej sfery ich życia. Czy jest coś, co mógłbyś mi poradzić i czy sądzisz, że to ważne?

TOM: To jest ważne, jest to też tym, co nazywacie puszką Pandory. Bo jeśli nie zajmiecie się tym z wielką subtelnością, możecie narobić szkód. Ale najważniejsze jest przywrócenie tego, co zostało usunięte i stłamszone w kobietach: prawdziwej wiedzy o tym, że w przeszłości cała władza przyszła od kobiet - a teraz, w ostatnich latach, ta wiedza znów dociera do kobiet.

Czasami używały swych zdolności do kontrolowania rodzaju męskiego, a mężczyźni zareagowali na to - a teraz nadszedł czas, aby wyeliminować cień korupcji, posługując się siłą kobiet, aby wydobyć czystość tej siły w jej prawdziwej postaci, skoncentrowanej na tworzeniu, i powrócić do źródeł. To stwarza wam komplikacje, ale ostrożnie i subtelnie, możecie przywrócić tę wiedzę tym, którzy ją zrozumieją, a wyda ona owoce i obdarzy ich wolnością, która z kolei rozpocznie zmiany w świecie. Takie pojęcie seksualności spętało całą ludzkość. Nadszedł czas, aby zrozumieć i uwolnić się od tych więzów i tej korupcji.

IRENE: Obecna sytuacja wygląda tak, że z okresu tajemnic i kontrolowania aktu płciowego spełnianego w ciemnościach, przez okres niepohamowanej seksualności lat 60-tych i 70-tych, doszliśmy do relatywnej abstynencji lat 80-tych, ponieważ wydaje się, że ludzie chcą przyjrzeć się dokładniej temu problemowi.

TOM: To prawda, i ważne jest, aby teraz zrozumieć seksualność. Zrozumcie to: plaga seksualna nie powstała za sprawą tylko i wyłącznie błędów w nauce: powstała również ze świadomości rodzaju ludzkiego, który obalił zwykłe wzorce zachowania, aby móc się sobie przyjrzeć. Jednakże, jak w większości przypadków waszego świata, wszystko jest przesadzone.

IRENE: Podobnie jest z emocjami, podobnie jest też ze zrozumieniem tych emocji.

TOM: Ważne jest, aby to zrozumieć, ponieważ emocje związane z waszym oddaniem się sprawie są najwyższym powrotem do Źródła. Jest to łączność osiągnięta dzięki zdobyciu pełni, uczucia jedności z innymi i jedności ze stworzeniem. To właśnie popycha mężczyzn do bezustannego poszukiwania drugiej części swej istoty, kobiety, powrotu do stworzenia - ale nie rozumiejąc jej i niewłaściwie ją wykorzystując, nieczęsto się zdarza, aby ten powrót był prawdziwy i skończony. Czy rozumiesz?

IRENE: To wspaniałe. Ale co powoduje kobietą?

TOM: Kobietą powoduje potrzeba posiadania potęgi stworzenia, a stworzenie ma miejsce tylko kiedy kobietą kieruje katalityczna siła mężczyzny. Widzisz, owa seksualność kobiety jest, na poziomie podświadomości, gniewem na rodzaj męski za więzy, jakimi ją spętał - bo w swej nieświadomości, mężczyzna wiedział, że wszystko pochodzi od kobiety. Kobieta rozbudziła obecnie w sobie siłę swej istoty. Gniew ten wyłonił się przez rozwiązłość, kobieta powie raczej do mężczyzny: “Nie będziesz panował nad istotą mojej kobiecości, teraz ja ją wykorzystam", niż podda się samokontroli. Jest to jakby rzucenie mu wszystkiego w twarz, bo w przeszłości to mężczyzna wykorzystywał. Potem, niby za wspólnym porozumieniem, to wykorzystywanie wymknęło się mężczyznom spod kontroli, a logicznym tego skutkiem było zniszczenie Ziemi. Zaczęło się ono wewnętrzną tendencję do zabijania siebie. Ludzkość sama spowodowała załamanie w swych związkach seksualnych, aby powstrzymać ograniczenia i korupcję poprzez wymuszoną abstynencję i strach. Teraz nadszedł czas, aby przywrócono seksualności jej prawdziwe oblicze, a ludzkość znów zaczęła pojmować w sposób zdrowy swą łączność ze stworzeniem i powróciła do współżycia w świetle, w odnowie siebie.

IRENE: To także początek zrozumienia, że Ziemia jest rajem?

TOM: Tylko na waszej planecie Ziemi zachodzi takie zjednoczenie. Jest to skończona jedność. Tak.

GOŚĆ: Chciałbym zapytać o to, co powiedziałeś w roku 1988, że “ w przeszłości cała władza przyszła od kobiet". Czy mógłbyś rozszerzyć tę wypowiedź i powiedzieć nam jak to się stało, że na przestrzeni wieków kobiety straciły swą władzę?

TOM: Nie: “Cala władza przyszła od kobiet", ale: “Cala władza pochodzi od kobiet". Nie utraciły jej: została im odebrana. Mężczyzna wiedział, że to była władza, i wierzył, że kontrolując ją na poziomie instynktu, posiądzie ją. Dlatego również brutalnością, ograniczaniem kobiet, próbowali raczej zniszczyć tę moc niż zrozumieć, że mężczyzna i kobieta, oboje, są dwiema kolumnami, które podtrzymują świat.

Rozumiecie teraz również, że kobiety broniły się, i że teraz wszystko zaczyna wracać do równowagi. A także, mężczyznom nie wolno było identyfikować się z żeńską energią, która w nich jest, tak samo jak jakaś cząstka mężczyzny drzemie w kobiecie. Tylko wtedy, kiedy zaistnieje prawdziwe zrozumienie równości, ten świat zacznie podążać ku właściwemu sobie miejscu. Obecnie, w krajach nie rozwiniętych - choć możecie sądzić, że są one rozwinięte - kiedy ludzie mniejszą wagę przykładają do nowo narodzonego dziecka płci żeńskiej niż męskiej lub zabijają je, albo pozwalają tylko duszom rodzaju męskiego otaczającym planetę Ziemię na wejście, to pytamy was, czy te kraje naprawdę są rozwinięte?

Wiecie, że istnieje równość między mężczyznami a kobietami, i że mężczyźni muszą we właściwy sposób wykorzystać moc kobiet. I, że kobiety muszą korzystać z mężczyzn, dla przyszłości. To jest partnerstwo. Czy myślicie, że rodzaj ludzki to zrozumie?

GOŚĆ: Z czasem, tak - niektórzy jego przedstawiciele zaczynają to rozumieć, ale najprawdopodobniej jeszcze trochę to potrwa.

TOM: Trudno jest usunąć głęboko zakorzenione pojęcia, prawda? Bo są niby robaki w mózgu, gnieżdżą się w nim i składają jaja i rozmnażają się, tak? Dlatego są ludzie o zarobaczonych umysłach tak!

WSZYSCY: [śmiech]

GOŚĆ: Czy kobiety, lub kobieta w mężczyźnie, popełniły jakikolwiek błąd czy zaniedbały czegoś, co doprowadziło do powstania tej sytuacji, która mogłaby pojawić się w inny sposób, i w ten sposób mężczyźni zaczęli kontrolować kobiety?

TOM: Wiele plemion rozumiało tę moc. Dlatego na początku akceptowano równość. Potem zjawili się ci, którzy powrócili do stanu pierwotnego, zwierzęcego. Nie miało to nic wspólnego z tym, co nazywacie 'błędem'. Chodziło o ujarzmienie jednego przez drugiego. Chodziło też o zrozumienie tego, że samice produkowały przyszłość gatunku - a wiecie, że na początku nie rozumiano, że i samiec jest potrzebny do sprokurowania przyszłości gatunku. Dlatego to pojęcie tak głęboko się zakorzeniło, tak głęboko i tak błędnie. Hoovidzi to rozumieli, bo znali wynik ostateczny.

GOŚĆ: Wyjaśnijmy to jeszcze: idea ta zakorzeniła się z powodu nieznajomości procesu reprodukcji?

TOM: Nie na początku, ale kiedy zaczęło się rozpraszanie i przenoszenie na inne tereny, kiedy utracono kontakt, wtedy człowiek powrócił do stanu zwierzęcego.

GOŚĆ: A kobietom nic nie mówiła ich intuicja o procesie rozmnażania?

TOM: Wiedziały skąd się wszystko bierze, ale czy powiedziałyby to swemu wodzowi? To była wiedza.

GOŚĆ: Więc ta wiedza była tłamszona?

TOM: Tak. Ujarzmiano je także, wmawiano im też, że nie mają żadnej wartości, z wyjątkiem rodzenia mężczyzn. Czy rozumiecie, jak wiele dusz wypędzono tylko dlatego, że były rodzaju żeńskiego, które potem wciąż od nowa próbowały powracać?

GOŚĆ: Nie, nie wiedziałem, że było to zjawiskiem powszechnym.

TOM: To wciąż jest zjawiskiem powszechnym, nieprawdaż?

JOHN: W Chinach?

TOM: Tak. Także w narodzie siedmiu bogów.

GOŚĆ: Co to za naród?

TOM: Indie.

Potem kilka dyskusji poświecono roli młodzieży

JOHN: Czy masz jakieś' przesianie dla współczesnej młodzieży, która teraz wchodzi w wiek dorosły?

TOM: Kończycie już nauki i role dzieciństwa i zaczynacie dowiadywać się, kim naprawdę jesteście. Chcemy, abyście wiedzieli to: nie jesteście swoją osobowością, naprawdę jesteście istotą całego Wszechświata. Dlatego prosimy na przyszłość, abyście wzięli na siebie całkowitą i zupełna odpowiedzialność za siebie samych, planetę Ziemię i kosmos.

Będąc dziećmi, bawiliście się jak dzieci. Teraz wkroczyliście do prawdziwego świata. To oznacza, że wiecie kim jesteście i nie zszargacie tego pozwalając sobie zachowywać się jak dzieci. Wkroczyliście w nową fazę. Przekroczyliście próg w momencie, kiedy Ziemia zaczyna rozwiązywać swoje problemy. Zaczęliście wkraczać do komnat inicjacji. Zaczęliście poznawać swoje źródło, a jeśli naprawdę się nad tym zastanowicie, to dojdziecie do wniosku, że możecie poruszać góry, unieść planetę Ziemię i rozwijać samego siebie.

Zawsze wiedzcie, że jesteście kochani, żyjcie wiedzą o tej miłości i tym, kim jesteście. Pracujcie wspólnie i kochajcie się, jak my kochamy was. Powiedzieliśmy kiedyś, że musicie tylko poprosić. Więc porzućcie dziecinną dumę i poproście o to, czego pragniecie szczerze i radośnie, i zapomnijcie o swoim ja, które mówi: “Musimy się poświęcić".

Ofiary przeszłości już nie istnieją. Nie są potrzebne, nie chcemy ich. Pragniemy tylko radości dla was i Ziemi. Jesteśmy z wami w uwalnianiu Ziemi z jej więzów: uwolnijcie i siebie, teraz, w tej chwili. Uwolnijcie się całkowicie, totalnie - zaakceptujcie to, kim jesteście i pójdźcie radośnie dalej. Dziękujemy wam, radujemy się i kochamy was. Jesteście obrazem nas na Ziemi: nie zapominajcie o tym w duszy i reprezentujcie nas jak my reprezentujemy was. Dajemy wam miłość, przynosimy wam pokój. Zawsze jesteśmy z wami.

DEE: Chciałabym zapytać o docieranie do młodzieży: jak to zrobić najlepiej, indywidualnie, w małych grupach, w dużych grupach, przez naukę czy zabawę?

TOM: Ważne jest zaufanie, nie wolno też nie doceniać ich umiejętności rozumienia. Teraz na tej planecie istnieją dusze, które teraz są młode, a które przybyły tu, aby wprowadzić planetę Ziemię w przyszłość - która będzie wspaniała dla całego Stworzenia. Przybyli ufając, ale niektórzy są bardzo skonsternowani, bo nie czują się tu bezpiecznie. Ważne jest, aby znaleźli się w sytuacji, w której będą się czuli bezpiecznie, będą ufać i kochać przez następnych kilka lat. Nie wolno stawiać ich w sytuacji zagrożenia - a dla mężczyzn zagrożenie jest częścią ich procesu dorastania, musicie przyjąć do wiadomości, że obecne zagrożenie jest zagrożeniem prawdziwym: istnienie całego świata stoi pod znakiem zapytania. Ich świata. Istnieją energie, które nie są dobre. Nie mamy na myśli tego, że dziecko trzeba kochać: mamy na myśli to, że młodzieży należy zapewnić logiczne wytłumaczenie i zrozumienie, bo młodzi rozumieją więcej niż sądzicie. A także znają was lepiej niż wy sami siebie znacie. Wiedzą, że też mają pewne granice, bo przybyli z wielkiego wszechświata, i potrzebują granic w waszym fizycznym świecie, ponieważ te granice są ich bezpieczeństwem, a rozwijając się, rozszerzają swoje granice. Ale muszą znajdować się w spirali, czyli innymi słowy, muszą mieć granice, które pomogą im iść dalej, dalej się rozwijać.

Najpotrzebniejsze jest tu zrozumienie rodziców, ponieważ dzisiejsza młodzież ma w sobie kod wiedzy, którego nikt nigdy wcześniej na Ziemi nie miał, dlatego tak potrzebne jest, aby rodzice zrozumieli, że wszystkie książki, które napisano nie pomogą tej konkretnej młodzieży - to musi przyjść z serca. A rodzice też czują się winni, bo nie wiedzą czy potrafią podołać temu, co ta ich młodzież niesie za sobą. Wiedzcie to: oni by was nie wybrali, gdyby nie wierzyli, że potraficie temu podołać, bo potraficie.

JOHN: Rozmawialiśmy o tym, że tak wielu młodych ludzi, chłopców chce się bawić zabawkami wojennymi, walczyć i współzawodniczyć z sobą. Wydaje się, że dla nich jest to niemal niezbędne, a to ze względu na nacisk grup rówieśniczych, bez względu na to, jak bardzo nie chcemy dawać im zabawek-broni. Co możemy z tym zrobić i czy to może być dla nich problemem w przyszłości?

TOM: W przyszłości będzie to wielki problem. Na waszej planecie Ziemi istnieje iluzja, że jeśli pozwoli im się wyładować agresje w zabawie w wojnę, wtedy ta agresja zniknie. Nie jest to prawdą: w ten sposób agresja rośnie. Wy jesteście strażnikami swojej młodzieży, wy musicie mówić. Stwórzcie metody i sposoby, i zabawy, które mają dwa cele: współzawodnictwo z innymi i z sobą samym. Stwórzcie nowe sposoby i nowe środki, włączcie w to swoją młodzież, i zorganizujcie rodziców przeciw uzbrojeniu.

Kiedy zmusicie tych, którzy wytwarzają broń, aby nie robili z tego interesu, a znajdziecie nowe sposoby. Musicie zrozumieć energie, które tworzą się wraz z bronią, tak. Niektóre grupy młodzieżowe mogą na was naciskać, abyście się poddali.

JOHN: Naciskani przez grupy rówieśnicze, aby się poddać - tak, to właśnie dzieje się z nami.

TOM: Ważne jest, aby powstały małe grupy rodziców zorganizowane przeciw broni. Niech wasze dzieci będą dumne z tego, że jej nie potrzebują. Że mają inne środki wyrazu. Każdy z was powrócił na Ziemię właśnie teraz, aby podnieść jej poziom. Korzystajcie z tego, kim jesteście: dzięki waszemu powrotowi macie dostęp do całej wiedzy. Nie ograniczajcie się do tego, co możecie osiągnąć. Tak.

MIKI: Rozmawialiśmy dziś rano o związkach, o tym, że każdy człowiek jest do końca odpowiedzialny za swoje życie, oraz o tym, że jeden człowiek może stać się ofiarą drugiego. Czy mógłbyś coś na ten temat powiedzieć?

TOM: W waszym świecie nie do końca rozumiecie całość problemu. Możliwe jest sytuacja, w której obie strony będą ofiarami. Tak.

MIKI: Więc znaczy to, że człowiek nie jest tak do końca odpowiedzialny za swoje życie?

TOM: Nie we wszystkich sprawach. Są sytuacje, w których jeden zostaje wciągnięty we wzorzec zachowania drugiego. Czasami, poprzez pracę nad rozwojem tej drugiej osoby można oczyścić ten wzorzec. Czasami to nie jest możliwe, ponieważ ta osoba nie potrafi w danej chwili jasno spojrzeć na sytuacje. Każda dusza musi rozwijać się na swój własny sposób, ucząc się i ewoluując. Są przypadki, kiedy ktoś staje się bezwolną ofiarą innych, możliwe jest też zrobienie ofiary z siebie samego.

JOHN: Tak. Czy to prawda, że kiedy zdasz sobie sprawę, że znajdujesz się w czyimś polu energii, wtedy odzyskujesz swoją odpowiedzialność, ponieważ jesteś wtedy świadomy, potrafisz dokonywać wyborów?

TOM: Nie zawsze. Jeśli znajdujecie się pod czyimś wpływem i energia tego kogoś dotyka was, łatwiej jest wyplątać się z tej sytuacji; weźcie za przykład ośmiornicę - jeśli oplącze was swoimi mackami, musicie ciężko walczyć, aby się od niej uwolnić, aby nie zostać zjedzonym. Rozpoznanie tego, co stanowi problem nie na wiele się wam tu przyda, bo jest za późno, a ośmiornica jest za wielka.

MIKI: Czy jest więc w ogóle jakieś rozwiązanie, aby nie stać się ofiarą?

TOM: W ewolucji waszej planety są stadia życia. Posłużmy się przykładem plemienia, które możecie nazwać barbarzyńskim: w ich stadium rozwoju sami są ofiarami i z innych czynią swoje ofiary, ponieważ żyją w swoim małym świecie, nie rozumieją szerszej rzeczywistości. Tylko przez doświadczenie i edukację mogą się rozwinąć i wyjść poza swój mały świat. Im bardziej świadomi jesteście, tym mniejsze wasze szansę na wpadnięcie w objęcia ośmiornicy. Innymi słowy, nie angażujcie się w nikogo i w nic, o czym wiecie, że później nie będziecie potrafili tego odepchnąć. Ma to mniejsze znaczenie, jeśli wasze ego nie jest za bardzo wplątane w ramiona ośmiornicy, którymi jest ja was samych, czy kogoś innego.

MIKI: Wydaje się też, że ludzi, którzy są bardzo wrażliwi, psychicznie wrażliwi, czy otwarci na innych, czy inne energie, łatwiej jest zranić niż pozostałych. Czy jest jakaś rada dla takich ludzi, aby mogli się jakoś uchronić?

TOM: Tak. Budząc się każdego ranka, poproście o ochronę światło was otaczające, abyście potrafili utrzymać równowagę i bezustannie kontrolujcie swoje wewnętrzne reakcje - reakcje tego, kim naprawdę w środku jesteście.

Czy możliwe jest, abyście byli związani fizycznie z innym człowiekiem i nie ranili go? Pamiętajcie, że musicie potrafić współodczuwać, musicie żyć w harmonii, musicie rozumieć innych, ale zawsze musicie dystansować się od swej pracy. Pójdziemy jeszcze krok dalej i wyjaśnimy to, jeśli chcecie.

W waszym fizycznym świecie, z waszymi fizycznymi pragnieniami i emocjami, czy możecie duszą i sercem pozostawać w fizycznym związku z kimś, kiedy oddajecie się pracy nad świadomością? A jeśli ta osoba, z którą jesteście związani, również pracuje nad świadomością, czy możecie szczerze powiedzieć, że kiedy pracujecie, jesteście najzupełniej samodzielni i obiektywni, kiedy natykacie się na konflikt priorytetów między pracą a waszym związkiem? I czy możecie być stanowczy analizując sytuację? Czy potraficie powiedzieć 'Nie, sądzę, że tym razem nie masz racji', czy też ten fizyczny związek stanie wam na przeszkodzie? Czy skłonicie się w jedną lub w drugą stronę z powodu waszego fizycznego związku? Czy potraficie wyjaśnić waszemu partnerowi, że kiedy przekraczacie bramy swego świata, musicie być sami i działać sami, najobiektywniej i najszczerzej? Nie musicie odpowiadać na te pytania nam, ale raczej sobie samym.

GOŚĆ: Jeśli nie można się oddzielić, zostawić za sobą tego rodzaju związku, kiedy jest to konieczne, czy to może jakoś' negatywnie wpłynąć na naszą pracę - czy o to chodzi?

TOM: Może to wpłynąć negatywnie na pracę, ale nie na związki z nami. Pamiętajcie, że w waszym fizycznym świecie ludzie wokół was nie zawsze rozumieją kim jesteście, a może tak naprawdę nigdy tego nie wiedzieli, ale czasami, na swój własny sposób, nieumyślnie, będą się starali zapanować nad wami. I pamiętajcie: ponieważ mogą zajmować znaczne stanowiska, mogą stanowić dla was problem. Czy rozumiecie to w pełni?

GOŚĆ: Chyba tak.

TOM: Musimy to sobie jasno wytłumaczyć: nie wolno wam mówić, że wiecie, a potem nie wiedzieć.

GOŚĆ: Cóż, jeśli wolno mi to sparafrazować, w pracy chodzi o to, aby być odseparowanym od wszystkich związków, jakie mamy poza pracą.

TOM: Nie w stu procentach. Podam wam analogię. Postawimy was w takiej sytuacji: prowadzicie razem interes, ale nie ma on nic wspólnego z waszym domem. Pewien wieczór spędzacie razem, jesteście sobie bardzo bliscy, a wasze życie fizyczne znajduje się w całkowitej harmonii i równowadze. Rano idziecie do pracy. Kiedy tam się znajdziecie, czy potraficie zapomnieć o swoim partnerskim związku? Jeśli wasz partner zrobi coś niewłaściwie w pracy albo nie potrafi całkowicie zapomnieć o waszym życiu prywatnym, albo jeśli ktoś wejdzie do waszego interesu, a wasz partner nie potrafi właściwie pokierować sytuacją, po czyjej stronie wtedy staniecie? Czy po stronie waszego klienta czy waszego partnera? Czy potraficie się oddzielić? Czy wasz partner potrafi zrozumieć, że poprawiając go, robicie to dla wspólnego dobra, a nie z pobudek osobistych? Mówią, że nie wyrażam się jasno.

GOŚĆ: Sądzę, że bardzo dobrze to rozumiemy, tak.

TOM: Czy potraficie nie manipulować waszym partnerem i czy wasz partner potrafi nie manipulować wami? To właśnie chcemy powiedzieć. Ze szkodą dla pracy albo dla waszego interesu. Z tym musicie dać sobie radę. Czy potrafisz powiedzieć stanowczo, że twój partner się myli? Czy to osłabi ciebie? Rozumiesz?

GOŚĆ: W takich sytuacjach musi być całkowita obiektywność i całkowita szczerość.

TOM: Czy wtedy ten problem pojawi się, kiedy będziecie razem wieczorem?

GOŚĆ: [śmieje się] Tak! Więc trzeba po prostu bardzo starannie wybierać partnerów!

TOM: Czy twój partner będzie potem próbował prowadzić twój interes? Musisz dokładnie przemyśleć wszystkie aspekty. Czy twój partner naprawdę będzie wiedział lepiej od ciebie, czy też będzie jedynie myślał, że wie lepiej od ciebie?

GOŚĆ: A czy mógłbyś powiedzieć, czy instytucja małżeństwa ma jeszcze jakiś cel czy sens na tej planecie w naszych czasach?

TOM: Mówisz o małżeństwie, które jest kontraktem prawnym, według norm uznawanych w narodzie, w którym żyjesz? Jedność to jedność. Jeśli jest to konkretna struktura, która ma na celu pokazanie twoim bliskim, że w jedności jest siła, to małżeństwo ma wartość. Jednakże, wiele par jest jednością bez zawierania legalnego związku, a w tych czasach dzieje się tak, że właśnie te pary są w swych sercach jednością bardziej niż pary związane kontraktem.

GOŚĆ 2: Moja żona ma zamiar odejść ode mnie: jak mogę jej to ułatwić, ułatwić to nam obojgu, a zwłaszcza co mogę zrobić, aby nasze dzieci odczuły to jak najmniej?

TOM: Zapomnij o wszelkich przeszłych uczuciach, jeśli tylko możesz. Do wszystkiego podchodź z sercem. Bądź łagodny, bądź pewien siebie, ale bądź też wyrozumiały i szczery. W każdym świecie, kiedy rozchodzą się ludzie, którzy kiedyś byli sobie bliscy, wielu czuje ból. Bądźcie zawsze szczerzy względem swoich dzieci, gotowi na ich potrzeby, zaakceptujcie waszą za nich odpowiedzialność. Bądźcie ich siłą, ale zawsze mówcie prawdę Wsłuchujcie się w swój wewnętrzny głos i postępujcie tak, jak on wam mówi. Jeśli to wam potrzebne, proście o pomoc.

Rodzaj ludzki nie został stworzony do tego, aby był sam. Rodzaj ludzki przybył tu, aby uczyć się jak kobieta i mężczyzna powinni być razem, dobro i zło, Yang i Ying, i stać się jednym.

Trudno nam zrozumieć waszą naturę. Inni uczyli nas o was. Bardzo jest nam trudno zrozumieć waszą fizyczną naturę. Rozumiemy waszą naturę emocjonalną i intelektualną, ale bardzo trudno jest nam zrozumieć fizyczne pobudki waszego postępowania. Jesteśmy świadomi problemów, jakie macie na planecie Ziemi ze sprawami dotyczącymi waszej płciowości. Nie możemy usunąć tego: muszą to zrobić sami ludzie, albo wysubtelnić to.

ANDREW: Tak, wszyscy będziemy musieli nad tym pracować i to jak najusilniej. Czy jest w ogóle ktoś, kto rozumie fizyczną stronę człowieka, skoro została ona zaprojektowana i stworzona przez jakąś inteligencję?

TOM: Masz na myśli kogoś z nas?

ANDREW: Tak, ktoś z waszego konsorcjum musi to rozumieć.

TOM: Są między nami tacy, którzy to rozumieją. Ja nie rozumiem tych emocji, więc przekażę je w sposób, w jaki przekazano je mnie. Jeśli chodzi o wasze fizyczne ciała, wasze pragnienia seksualne - a mówimy teraz o sprawach waszej fizycznej reprodukcji - przypominają zawór bezpieczeństwa. Kiedy pracujecie nad przebudzeniem i tego rodzaju pracą w służbie, uaktywnia się on do pewnego stopnia. Jeśli człowiek nie jest w stanie podnieść stopnia wibracji, staje się niby zatkany piec, a piec musi mieć zawór bezpieczeństwa. Subtelnym na to sposobem może być podniesienie stopnia energii, lub wypuszczenie pary. W was wszystkich istnieje pewien przewód i jeśli poziom energii nie zostanie podniesiony, aby para mogła zostać we właściwy sposób uwolniona, piec zaczyna parzyć i płonąć. Jedynym sposobem uwolnienia pary jest seksualność. Ja nie rozumiem tych emocji: dla mnie to nie ma sensu.

ANDREW: Te emocje to coś w rodzaju emocjonalnej pętli odniesienia: żar sprawia, że pojawia się coraz więcej żaru.

TOM: Jak mi wyjaśniają, w tych emocjach nie ma nic złego, ale jeśli wypuścicie zbyt dużo pary, wtedy ona rozprasza energię pieca, który nie funkcjonuje jak powinien. To jest problem waszego fizycznego świata: za bardzo angażujecie się w uwalnianie tej energii, a nie w wysubtelnianie jej. Ważne jest, aby to wysubtelnienie zaistniało... ale mówią mi, że jak za dużo zjecie, to zachorujecie. Nie rozumiem.

ANDREW: Tak, jak za dużo jemy, dostajemy tego, co się nazywa niestrawnością, nie możemy sobie poradzić z całym tym ładunkiem, i rozumiem, że jest to analogia do tego fizycznego pragnienia.

TOM: To prawda. Jak za dużo zjecie, rozpraszacie energią zdobytą dzięki jedzeniu. Jeśli za dużo robicie, rozpraszacie energię działania. Energia jest ważna, nie wolno jej rozpraszać i wyrzucać w eter, trzeba ją wykorzystywać właściwie. Chcemy, abyście wiedzieli też, że nie ma niczego złego w waszych fizycznych związkach, dopiero kiedy stają się najważniejszą sprawą w waszym życiu, ta energia ulega rozproszeniu.

CHARLES: Masturbacja: czy to normalny sposób zachowania, czy też należy tego w ogóle unikać?

TOM: Należy ona do świata waszej fizyczności, z powodu pragnienia zapisanego w kodzie genetycznym ludzkiego ciała, które rozwijało się przez generacje. Nie mamy nic przeciwko masturbacji, ale bardzo ważne jest dla nas jedno: nie mamy nic przeciwko temu, jeśli robią to młodzi, jeśli to uwalnia ich od napięcia ich fizyczności; ale jeśli robią to starsi, a zwłaszcza ci, którzy są z nami w służbie, to może to być marnowaniem energii, które można spożytkować inaczej. Kiedy tych energii się nie pożytkuje wspólnie z przedstawicielem odmiennego rodzaju, wtedy nie jest to najlepsze z możliwych wykorzystanie tych energii. Ale jeśli miałoby to przynieść wam ulgę od napięcia, wtedy nie mamy nic przeciw temu.

MIKI: Wiem, że nie powinniśmy zabijać. Ale kiedy kobieta nosi dziecko, którego nie chce, do którego miesiąca po poczęciu wolno jej usunąć ciążę?

TOM: Chcemy, żebyście wiedzieli, że nie wolno zabijać życia, które ma prawo żyć. To jest prawo Wszechświata. Kiedy mówimy 'prawo do życia', mamy na myśli dusze, która postanowiła tu powrócić, aby służyć albo po naukę, której jej potrzeba. Ci, którzy zostają zatrzymani przed narodzeniem, w większości są duchami dobrymi, które muszą zaistnieć jeszcze w stanie 'przedurodzeniowym', zanim wrócą do egzystencji fizycznej. Większość z nich powinno też urodzić się w innych cywilizacjach. Posłużyłeś się słowem 'zabić' - nie jest ono właściwe. Na planecie Ziemi jest to bardzo poważny problem, a to z powodu religii, które w ten sposób chcą kontrolować człowieka. To wam mówimy: duszy, która ma się narodzić, nie wolno zabijać. Tym, którzy nie powinni zaistnieć, w jakiś sposób nie pozwoli się zaistnieć. Nie ma śmierci, póki nie ma życia w świecie fizycznym. Czym jest morderstwo w waszym świecie? Jest zabijaniem życia, które jeszcze nie zdołało służyć swemu celowi w świecie fizycznym: nie jest usunięciem życia, ale komplikowaniem procesu ewolucji na Ziemi. Ale w rzeczywistości nie ma śmierci. Nie można zabijać życia, które jeszcze nie wypełniło swego celu. To znaczy życia, które zostało w pełni sprowadzone na planetę Ziemię - zostało narodzone. Altea mówi, że jeśli chcecie poznać okres, to będzie to trzy i pół waszego miesiąca. Bo do tego czasu dusza nie ma wspomnień z pobytu w kokonie łona. Dlatego nie krzywdzi się jej.

GOŚĆ: Czy na tej planecie istnieje coś takiego jak naturalny czy prawdziwy partner duszy? A jeśli tak, to czy tylko jeden, czyli druga polowa każdego człowieka?

TOM: Partnerzy duszy to problem, który trudno wyjaśnić, ponieważ istnieją ci, z którymi żyliście w swoich przeszłych fizycznych wcieleniach, do których możecie coś czuć, jeśli znów pojawią się na ścieżce waszego życia. Ale kiedy mówisz o prawdziwym partnerze duszy, my mówimy o związku, który składa się z dwóch osób, ale tak naprawdę jest jednością. W takim przypadku nie może być wielu możliwości: jest tylko jedna. Są tacy, którzy istnieją jako zintegrowana jedna całość w jednej istocie - jak w cywilizacji Altei, gdzie nie ma mężczyzny ani kobiety, ale jedynie jeden rodzaj. Na waszej fizycznej planecie, w jej sytuacji, muszą istnieć albo mężczyźni, albo kobiety, ale naprawdę jesteście jednym.

A o związkach homoseksualnych:

TOM: Niewiele jest dusz, które przybyły na planetę Ziemię tylko faz. Ale ci, których nazywacie homoseksualistami, są istotami, które przybywały tu wielokrotnie i ciągle jako ta sama płeć, a teraz przybyły jako płeć przeciwna i są zdezorientowane. Każdy z was, musicie to wiedzieć, kiedyś znalazł się w takiej sytuacji. Wiedzcie: to jest łączność, wspólne przyjście energii żeńskiej i męskiej, przynoszące jedność ze stworzeniem. Mężczyzna zawsze w duszy wiedział, że moc pochodzi od kobiet, a w waszych związkach heteroseksualnych mężczyźni, którzy zmieniają kobiety, szukają tej łączności ze Stworzeniem, zamiast zatrzymać się i zrozumieć tę energię. Wiedzą tylko, w tajemnych zakamarkach swego umysłu, że pragną tego i że to pragnienia nimi zawładnęło, i że zamiast wywyższenia przynosi im poniżenie. Jak w przypadku religii na planecie Ziemi, na początku ludzie wiedzieli, a potem mężczyznami zawładnęły dogmaty i chęć kontrolowania innych. Pomimo tego, w głębi duszy wiedzieli co jest prawdą zagubioną w złych czynach. Możecie nie chcieć słuchać tego, co wam mówimy, ale osoba, która jest homoseksualistą, to osoba, która przedtem wielokrotnie żyła jako płeć przeciwna. Kiedy wy, ludzie, to zrozumiecie, zrobicie ogromny krok naprzód. Każda dusza, która zrozumie rodzaj ludzki, znalazła się kiedyś w takiej sytuacji. W waszym chrześcijańskim świecie macie takie powiedzenie: “Tylko z łaski Boga idę". Powinno ono brzmieć: “Tylko z łaski tego, co stworzyłem idę".

19. PRZYGODY W KRAINIE ŚWIADOMOŚCI

Odkrywania: siebie i swojego do siebie stosunku. Pomocne wskazówki dotyczące medytacji i zmiany nastawienia. Rozdział pełen dobrych i pełnych uwagi rad od Dziewiątki, które możemy przyjąć, jeśli taka nasza wola.

JOHN: Czy jest coś, czego zaniedbali ludzie próbujący dokonać pozytywnych zmian na planecie?

TOM: Nauczanie własnej wartości.

JOHN: Jak moglibyśmy sobie z tym poradzić?

TOM: Część tego problemu polega na edukacji mas dotyczącej poczucia niższości. Jeśli możecie rozpocząć wprowadzać zmiany w większości, która ma poczucie niższości, to byłoby to bardzo korzystne. To stan prymitywny, tak.

MIKI: Co jest powodem tego masowego poczucia niższości?

TOM: Brak ludzkich uczuć między ludźmi.

MIKI: Ale wydaje się, że u niemal wszystkich jest głęboko zakorzenione to poczucie niższości.

TOM: Po części jest to poczucie niższości, po części rzeczywiste niedociągnięcia. Istnieją ważne dziedziny życia, w których ludzie nie są pewni siebie. Ale czasami to poczucie niższości dodaje bodźca do tego, aby stać się lepszym. Inaczej jest z ludźmi, którzy naprawdę znajdują się w niekorzystnej sytuacji, którym potrzebna jest zmiana. Kiedy jesteś silny, twoja dusza wie co musi jeszcze przezwyciężyć, aby stać się jeszcze silniejszą.

JOHN: Ale w społeczeństwie przeważa nieumiejętność rozpoznania naszego potencjału czy własnej wartości.

TOM: Tak, ponieważ religia kontroluje przekonania ludzi. Religia ponosi największą odpowiedzialność.

JOHN: Ponieważ ogranicza naszą siłę, naszą zdolność działania?

TOM: Tak. Niektórzy powiedzieliby, że kiedy umrą, dostąpią przejścia, transformacji. Ale my nie tak rozumiemy transformację. Ponieważ jeśli w tej transformacji zabiorą wraz ze sobą problemy, które nękały ich na Ziemi, wtedy ta ich transformacja będzie cięższa niż powinna być. Dlatego pragniemy, aby znali istotę transformowania, wiedzieli kim są w życiu na Ziemi, dokąd zmierzają, znali swą odpowiedzialność za planetę Ziemię, jej mieszkańców, jej istnienia w każdej formie, łącznie z jej morzami i minerałami - aby szanowali i przyczyniali się do zmian na Ziemi i wyprowadzili ją z ciemności. A ten proces zaczyna się od jednostki. Czy wyjaśniłem to wystarczająco?

JOHN: Powiedziałeś kiedyś, że jeśli ludzie nauczą się dobroci względem siebie wzajemnie...

TOM: Podstawowym, najważniejszym słowem w waszym słowniku jest dobroć. Nie miłość. Bo dobroć jest miłością. A słowo 'miłość' jest używane i nadużywane, aby pętać, kontrolować, manipulować. Ale dobroć - kto potrafi oprzeć się dobroci? Nikt. Każdy może oprzeć się miłości. Bo miłość niewłaściwie się rozumie. Dobroć to miłość w działaniu. Jest to też sprawa akceptacji. Gdyby istniało zrozumienie i akceptacja, nie byłoby żadnych trudności. Ale nie może być akceptacji tylko w części. Bo akceptacja to całkowite zrezygnowanie z siebie: jeśli zrezygnujesz z siebie, wtedy masz 'siebie', ale jeśli istnieje w tobie jakaś niezgoda, oznacza to, że nie usunąłeś w pełni siebie z 'siebie'. Chodzi tu o to jak 'widzisz' innego człowieka. Czy potrafisz postawić się w jego sytuacji i zobaczyć sprawy z jego perspektywy? Czy potrafisz spojrzeć na całe życie z szerszej perspektywy niż tylko twoja własna?

MIKI: Czy mógłbyś' powiedzieć, jaka jest różnica między zmianą, transformacją a oświeceniem? Zwłaszcza gnębi mnie takie pytanie: czy w ogóle można osiągnąć oświecenie?

TOM: Zanim w człowieku dokona się transformacja, należy mu dostarczyć środki i doświadczenia albo znaleźć w sobie silne pragnienie transformacji, albo doświadczyć totalnego załamania osobowości, którą jesteś. Z chaosu wyłania się porządek.

Więc kiedy człowiek albo kraj trwa w chaosie, jeśli są w nim niezbędne środki albo pragnienie, albo pomoc innych, wtedy może dostąpić transformacji niemal natychmiast. Jest to jak podniesienie skorupy Ziemi: jednego dnia jest tak, a drugiego inaczej, ale nigdy nie jest tak samo.

MIKI: Dziękuję. Aby dokonać radykalnej zmiany, musimy mieć tego wolę. I nie jest to jedynie przeświadczenie, że “ Chcę zmiany ", jest to uczucie konieczności. Ma podobne symptomy jak śmierć, ale jest to zjawisko psychologicznej śmierci-odrodzenia: stajemy się kimś zupełnie innym.

TOM: Macie w sobie, każdy z was, umiejętność zmiany planety, ale musicie zacząć od siebie samych, pokochać siebie. Pokochać siebie możecie jedynie szanując siebie. Szanować siebie znaczy usunąć z siebie to wszystko, czym pogardzasz u innych. Oznacza to też usuniecie wszystkich tych ukrytych cech, którymi gardzisz u siebie. Kiedy wy, ludzie, możecie chodzić z głową uniesioną wysoko, kiedy możecie spojrzeć na siebie i powiedzieć: “Tak, mogę żyć z sobą, mogę żyć z moimi myślami, bo moje myśli są czyste i są miłością, dlatego kocham siebie samego". Wtedy, obiecujemy wam, Ziemia zacznie gwałtownie iść do przodu, w sposób, o jakim nigdy nie śniliście. Wybraliście służbę, a nie jest to służba tylko nam, jest to służba wszystkim, którzy żyją na Ziemi i w sferach ducha.

Zacznijcie służbę od pokochania siebie. Usuńcie wszelkie trucizny z waszej fizyczności, usuńcie wszelkie trucizny z waszych serc i umysłów, pozwólcie, aby wasza dusza wskazała wam drogę.

Pamiętajcie, że jest w was nasienie mocy: jeśli nie utrzymacie równowagi, może pojawić się brzydota mocy. Jest nią pragnienie władzy. Lecz pamiętajcie o przebaczeniu. My nie pamiętamy o żadnych animozjach między nami, wy też tego nie róbcie. Nawet pomimo tego, że żyjecie na najgęstszej ze wszystkich planet Wszechświata, pamiętajcie, że każda dusza może zostać zbawiona.

JOHN: Tak, zdaje się, że każdy z nas miał w życiu chwile, kiedy tak postępował.

TOM: To prawda.

JOHN: Za co prosimy o przebaczenie.

TOM: Przebaczenie pochodzi od was, kiedy naprawdę zrozumiecie, co się stało. Niech nam wolno będzie powiedzieć wam, że wypowiedzenie na głos uczucia to jedna sprawa, ale ważny jest sam czyn. Na scenie świata jest wielu aktorów, a każdy z nich gra to, co czuje. Dopiero kiedy zaczną czuć i działać całymi sobą, będą mogli poczynić zmiany. Mogą mówić, że kochają Boga, mogą twierdzić, że rozumieją, ale jeśli nie będą robić jak mówią, to jest to poważny błąd, ponieważ nie robią tego w swej ignorancji. To jest tak samo, jakbyś dał coś drugiemu, ponieważ wierzysz, że dając otrzymujesz - wtedy to, co dajesz nie jest złotem.

Jeśli pragniecie stać się doskonałymi, nauczymy was jak osiągnąć perfekcję na waszej fizycznej planecie. Jest tylko jedno prawo perfekcji - nie ma żadnych zawiłości, to bardzo proste prawo: traktuj każdą duszę, każde zwierzę i każdą roślinę, jakbyś chciał, żeby oni traktowali ciebie. W ten sposób osiąga się perfekcję. To jest złote prawo, prawo Wszechświata.

Zrozumcie to: istota ćwiczeń. W miarę starzenia się ciała fizycznego, jeśli nie ruszacie się i nie ćwiczycie, wtedy ciało staje się coraz bardziej ograniczone. I wtedy zaczyna też wpływać na umysł, który staje się również coraz bardziej ograniczony. To wszystko się łączy ze sobą. Dlatego ważne jest, aby ludzie, którzy wchodzą w wiek przemian, uprawiali również ćwiczenia fizyczne, aby utrzymać ciało w ruchu, w sprawności. W innym razie, ciało stanie się sztywne niczym żelazo, co z kolei usztywni umysł. Ważne jest, aby znać wartość wewnętrznego porządku, wewnętrznej formuły, wewnętrznej cierpliwości, i wartości wewnętrznej równowagi.

Porządek jest ważny, ponieważ dzięki porządkowi człowiek zaczyna rozumieć naturę planety Ziemi i Wszechświata. Formuła jest ważna: dzięki niej możesz sporządzić plan, system wprowadzenia najwspanialszego postępu i produktywności.

Równowaga jest ważna, aby doświadczać waszej fizycznej planety Ziemi i doświadczać Wszechświata. Przykład: jeśli konsumujesz swoje pożywienie z wielką niecierpliwością i w wielkim pośpiechu, nie zostaje ono należycie przeżute, twoje soki trawienne nie działają właściwie, a pożywienie nie może prawidłowo przejść przez twój system trawienny. Jeśli jesz w pośpiechu i żarłocznie, będziesz miał przez to kłopoty z twoim ciałem fizycznym. Zatruje cię. Posłużyliśmy się tym przykładem, bo cierpliwość powinna towarzyszyć ci w każdym stadium twego rozwoju. Cierpliwość pozwoli ci dojrzeć naturę Wszechświata, przetrawić ją i nie utracić jej. Rozwiniesz się w niej i docenisz jej piękno. Pozostanie z tobą w radości. Nie bądź jak ci, którzy się spieszą. Działaj spokojnie. Jest to ważne dla ewolucji planety Ziemi. Naucz siebie cierpliwości.

Nie schlebiamy wam, bo w pochlebstwie zawiera się istota tych, którzy nie pojmują prawdy, ale przyjmują jedynie swoją własną świetność. Zawsze kierujcie się najwyższymi motywami. To jest tak, jakby ludzie dusili się sami w swoich ludzkich szatach i nie potrafili usunąć siebie z siebie, aby choć na krótko powrócić do tego, kim są naprawdę. Dzieje się tak, ponieważ ludzie boją się tego, kim naprawdę są, bo kiedy dowiedzą się tego w pełni, poczują, że odpowiedzialność jest zbyt wielka. Ale naprawdę kiedy dowiedzą się w pełni kim są, ta odpowiedzialność przyniesie im radość, a energia, którą emanować będą wszyscy, dotknie innych i przemówi do nas.

JOHN: Muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o mnie, to mam silne poczucie nieadekwatności - kiedy z jednej strony potrafię zrozumieć o czym mówisz, to z drugiej tak bardzo jestem świadom moich ludzkich ograniczeń.

TOM: Ale gdybyś zszedł ze swej drogi i nie obeszłoby cię to, i po prostu poszedłbyś dalej! Spójrz na to, co do tej pory zrobiłeś dla planety Ziemi. Ciągłe napominanie siebie i nieustanne poczucie winy nie oznacza skromności. Kiedy tworzysz porządek i podążasz w kierunku, jaki wybrałeś, wtedy wszystko ci wychodzi. Niby pierwszy krok, którego boi się zrobić małe dziecko, bo boi się upaść: ale ponieważ nie zna konsekwencji tego upadku, wkrótce robi ten pierwszy krok. Zapomnijcie o przewidywanych konsekwencjach waszych upadków. Czyż nie ufacie dość, aby wierzyć, że jeśli zaczniecie tworzyć szczęście, ono przyjdzie w całej wspaniałości? Czy widzicie problemy, jakie sami sobie stwarzacie?

Wyraźcie siebie w słowach miłości i w słowach radości, bo to sprawia, że Wszechświat jest szczęśliwy - a kiedy we Wszechświecie jest szczęście, radość i śmiech, jest to czas wielkiego święta. To właśnie planeta Ziemia musi zrobić: ludzkość nie może brać siebie tak poważnie! Musi zacząć doświadczać w sobie radości swej boskości, radości swej jedności z Wszechświatem. Musi wyzwolić się z więzów, musi przestać robić z siebie ofiarę. Nigdy nie prosiliśmy o ofiary czy poświęcenie, ale ludzkość, w swym poczuciu winy, postawiła się w sytuacji ofiary, ponieważ wie, że przekroczyła tę dolinę, której nie powinna była przekraczać, a teraz, razem z nami, przekroczy tę dolinę z powrotem, aby znów stać się jednym z Wszechświatem. Kochamy was, będziemy iść z wami, nie opuścimy was. Nie ograniczajcie się, żaden z was.

Jeśli potraficie wyobrazić sobie Nazarejczyka w sobie, wtedy, jeśli zechcecie, staniecie się jemu podobni. Jeśli coś lub ktoś was krzywdzi, to jest to wasze ego. Kochamy was. Otaczamy was i popychamy ku pokojowi.

Kiedy nadejdzie dzień, w którym będziemy mogli skontaktować się z wami, a wy będziecie potrafili komunikować się z innymi językiem umysłu, mieszkańcy waszej planety zaczną się rozwijać naprawdę. Obserwujemy, i czujemy smutek, ponieważ tyle jest trudności w sposobie, w jaki się komunikujecie. Zauważyliśmy, że nie mówicie tego, co myślicie. To tragiczne, że w taki sposób używacie swego kodu komunikacyjnego, ale nadejdzie dzień, kiedy to, co jest w umyśle jednego, drugi będzie dobrze rozumiał. A wtedy nikt na waszej planecie Ziemi nie będzie zdolny wypowiedzieć czegoś, co nie jest prawdą.

IAN: W poprzednich komunikatach powiedziałeś, że ten język został sprowadzony na tę planetę, aby ludzie mogli się rozwijać, więc chciałbym zapytać o znaczenie języka w przyszłości.

TOM: Jest ono krytyczne i rozstrzygające. Obecnie język werbalny jest jedynym sposobem porozumiewania się ludzi między sobą. Ważne jest też to: sposób, w jaki słowo zostaje wypowiedziane, w jaki sposób słowo zostaje zaznaczone, uwalnia energie we Wszechświecie. Smutne jest, że ludzie kpią z tego i owego, i nie rozumieją, że ich kpiny stwarzają problemy dla Wszechświata, ponieważ rozpraszają energie. Jednakże ostrzeżemy was w ten sposób: nie możecie przejść od języka waszego życia do zupełnie nowego języka, ponieważ rodzaj ludzki ma tendencje do opierania się, a kiedy ludzie się opierają, stają się sztywni i nieelastyczni. Dlatego wy, ludzie, musicie znaleźć most, innymi słowy, musicie zacząć się uczyć natury języka, a nie tylko zacząć żyć w nowym języku bez zrozumienia tego powodu. W waszym świecie rodzaj ludzki nie słyszy tego, co się mówi, dlatego właśnie słuchanie jest tak ważne.

Poniżej podane są konkretne instrukcje dotyczące medytacji, które grupa otrzymywała przy różnych okazjach...

IAN: Czy mógłbyś nauczyć grupę jakiejś prostej techniki cotygodniowej medytacji? Dać nam jakieś wskazówki?

TOM: Prosilibyśmy, abyście zaczynali wspólny łańcuch przygotowania się do wspólnej medytacji na trzy minuty waszego czasu przed rozpoczęciem samej medytacji. Oddychajcie głęboko i rozluźnijcie się. Robiąc to, myślcie o tym, że ktoś z nas jest z wami. A z każdym wydechem, wydostaje się z was jakiś problem. Wtedy staniecie się naczyniem czystości, zidentyfikujecie się z prawdziwym ja, będziecie wiedzieć kim naprawdę jesteście, poznacie wasz związek z sobą i Wszechświatem - wiedząc, że to wszystko jest w was, jest wszystkim tym, czym jesteście, waszym duchem, duszą i umysłem, trwającymi przez całą wieczność. Zawieracie w sobie wszystko, co jest. Zidentyfikujcie moc w sobie, aby zmieniać na Ziemi to, co zmiany wymaga, aby planeta stała się rajem.

Bądźcie tym, który wyprzedza: niejako elita, inteligentniejsza czy mądrzejsza, ale potrafiąca usunąć siebie z siebie, odsunąć się i spojrzeć na prawdę tego, kim jest. Kiedy to zrobicie, wtedy waszymi myślami, radośnie i z miłością, obejmujcie całą ludzkość i jej młode pokolenie, i wszystko, co zostało wam powierzone - lasy, rośliny, kwiaty i zwierzęta, które składają się na wasz raj - obejmijcie je całą esencją waszej istoty. W waszym myślach przekażcie wiadomość wszystkim ludziom o tym, że mają w sobie zdolność do czynienia koniecznych na Ziemi zmian, protestując, kiedy człowiek nie jest człowiekiem dla innego człowieka.

Możecie włączyć to wszystko do programu, który możecie potem przekazać innym jako formę medytacji daną przez nas. W waszych umysłach kryje się wielka siła. W waszych umysłach możecie wytworzyć największą energię. To nie wasza fizyczna energia jest wielka, to energia waszych umysłów jest wielka. Wasz umysł mógłby stwarzać rzeczy, gdyby wiedział jak to robić, ale może też nieświadomie powołać do istnienia wiele rzeczy, których bynajmniej nie pragniecie mieć.

Jeśli znalazłoby się trzydziestu sześciu kierowanych jedną myślą, wtedy cały świat, nawet Wszechświat, może zostać zmieniony.

Jeśli znalazłoby się na Ziemi dwunastu kierowanych jedną myślą, siłą koncentracji, nie ma rzeczy, których nie można by osiągnąć.

Jest to powtórzenie instrukcji z poprzedniego rozdziału, ale wykorzystanie tych kolorów daje takie wyniki, że warto to powtórzyć...

Wejdźcie w stan medytacji w całkowitej miłości, harmonii i pokoju. Jeśli konieczne będzie przeprowadzenie medytacji wstępnej, posłużcie się metodą dla was najodpowiedniejszą, czy to będzie oddychanie, czy dźwięk, czy kolor, czy ćwiczenia, czy spokój. Nie chcemy, abyście zaglądali do swojego kalendarzyka i mówili: “Teraz usiądę i pomedytuję". Możecie też wyobrazić sobie siebie przed wejściem w ten stan oczyszczanych kolorami: szmaragdową zielenią, królewskim błękitem i purpurą, które na was opadają: to oddali wszystkie zmartwienia dnia.

Dajcie to oczyszczenie Ziemi i już możecie zacząć waszą medytację. Wyobraźcie sobie ludzi i ich jasne energie pochłaniające ciemność promieniami światła. Oto metoda: jeśli robicie to za pomocą rośliny, ustawcie ją naprzeciwko siebie, dajcie jej swoje uczucia, a ona dokona osmozy. Czy to nie brzmi nieco dziwnie?

IAN: Osmoza to wymiana między roślinami.

TOM: To właśnie mamy na myśli, dziękuję, tak. Pamiętajcie to: wszyscy jesteście od nas, macie w sobie naszą doskonałość. Nie możecie do końca stać się doskonali na waszej fizycznej planecie Ziemi, a to z powodu jej gęstości, ale możecie stać się doskonali w waszych duszach i waszych umysłach. Nie ograniczajcie siebie. Żadna cywilizacja, żadna filozofia, żadna religia Ziemi nie może was zmusić do ograniczenia siebie. Na przykład, jeśli wierzycie, że zdobycie czegoś zabrałoby wam rok waszego czasu, możecie skoncentrować się przez trzydzieści sześć waszych sekund, aby pozbyć się tego przekonania, a potem możecie nastawić się ponownie na nowe przekonanie, w ciągu trzydziestu sześciu waszych sekund.

JOHN: Potrzebuję rady co do koncentrowania się.

TOM: Damy ci przykład. Jeśli skoncentrujesz się na tym, co chcesz zapamiętać, zapamiętać coś i w swej świadomości i swej podświadomości, skoncentruj się przez trzydzieści sześć sekund, a nigdy ta rzecz nie zostanie wymazana z twojej pamięci. Może to przyjść z twojej podświadomości. Jeśli chcesz wymazać z pamięci albo z umysłu coś niewymazywalnego, albo myśl, która tkwi w twoim umyśle, albo problem osobisty, którego chcesz się pozbyć, jeśli skoncentrujesz się na trzydzieści sześć waszych sekund, zostanie to wymazane z twojego umysłu. Jeśli pomyślisz przez trzydzieści sześć waszych sekund, że jesteś chory, będziesz chory; jeśli pomyślisz przez trzydzieści sześć waszych sekund, że jesteś zdrowy, zaczniesz powracać do zdrowia.

Informacje, które zostały zaprogramowane przez społeczeństwo, przez rządy, przez religie, abyście wierzyli w niezmienność waszych modlitw, dały początek wielu rzeczom. Przykładem niech będzie powszechne przekonanie, że wszyscy na tym świecie muszą się starzeć, że wszyscy muszą chorować, albo że jeden problem rodzi drugi. To są powszechne przekonania, które zostały zaprogramowane rodzajowi ludzkiemu.

JOHN: Najbardziej interesuje mnie umiejętność totalnego skoncentrowania się. Rozumiem, że możliwe jest to jedynie przez jakieś piętnaście sekund. Dla mnie osobiście jest bardzo trudne skoncentrowanie się dłużej niż przez około sześć sekund. Czy to też jest część owego zaprogramowania?

TOM: Zrozumiałeś swój program!

JOHN: Czy mógłbyś powiedzieć nam, co określasz mianem oświecenia? Sądzę, że jest to termin, którego na Ziemi zupełnie nie rozumiemy.

TOM: Czy sądzisz, że sam jesteś oświecony?

JOHN: Nie.

TOM: Możemy zapytać dlaczego?

JOHN: Ponieważ moja osobowość ma takie cechy, których muszę się pozbyć, zanim...

TOM: A zatem zrównujesz oświecenie z doskonałością. Nie ma doskonałości w gęstości Ziemi. Żeby wyjaśnić to, o co pytałeś: oświecenie to ty. Oświecenie to bezustanne dążenie do czegoś, nieustanne poszukiwanie, nieustanne rozważanie co trzeba zmienić, oczyścić, czego się pozbyć, ale z jednoczesną całkowitą akceptacją siebie samego. A także akceptacją tego, że skoro jesteście cząstką boskości, możecie osiągnąć wszystko, czego tylko zapragniecie, jeśli służy to ulepszeniu Wszechświata. Ale myślisz, że musisz nieustannie sięgać wyżyn, bo zostałeś zaprogramowany, aby wierzyć, że nie możesz wszystkiego osiągnąć, żeby szukać nie tylko dla siebie, ale także dla swego związku z Wszechświatem. Ale to jest twoje osobiste odczucie.

Zrozumieć, że jesteś odpowiedzialny za część Wszechświata, zrozumieć, że to twoja miłość nas stworzyła, podtrzymuje nas i karmi - to jest oświecenie. Zrozumieć, że negatywność twoja albo planety, albo Wszechświata, sposób w jaki rodzi się i umiera pragnienie władzy - to jest oświecenie. Jesteś na jego drodze. Tak. To nie oznacza, że możesz przestać szukać, tak.

W czystej myśli leży największa siła. Daje ona taką bliskość najwyższej władzy, jaką tylko dusza na poziomie ludzkim może osiągnąć. Bądź świadomy, że twoje myśli mogą zrobić bardzo wiele dobrego, ale mogą też stworzyć wiele problemów, kiedy błądzą.

Zaczniemy od mniejszych spraw: jeśli chcesz coś w pełni zapamiętać, skoncentruj się na tym najlepiej jak tylko możesz, niech nic ci nie przeszkadza przez 33,3 sekundy - Rada mówi, że powinienem był powiedzieć trzydzieści sześć, ale naprawdę jest to 33,3 - nie mniej, ale może być więcej.

Jeśli skoncentrujesz się zapominając całkowicie o wszystkim, co ci może przeszkadzać, wtedy to znajdzie się w twoim umyśle, w twoim ja, w twoim niższym ja i w twoim świadomym ja, i w twoim podświadomym ja. Nie będzie można tego usunąć inaczej, niż za pomocą podobnej koncentracji. Jeśli pragniesz usunąć jakiś błąd z jakiejkolwiek części twego umysłu, skoncentruj się na tym przez trzydzieści sześć sekund, a zostanie to usunięte z twojej podświadomości i nie będzie można tego odtworzyć. Jeśli pójdziesz jeden krok dalej i w swoim umyśle przez trzydzieści sześć minut będziesz budował piramidę, wtedy ona znajdzie w nim najsilniejszy z możliwych sposobów, a ty będziesz tworzył energię, która ma moc poruszania lub zmieniania rzeczy tak, jak tylko zapragniesz. Aby usunąć błąd, konieczne jest odwrócić ten proces przez trzydzieści sześć waszych minut. Umysł sam przywróci swą własną rzeczywistość.

Przykład: narody waszej Ziemi powszechnie sądzą lub wierzą, że przenikają atmosferę. To jest jak łańcuch myślowy, który sprowadza na Ziemię wszystko, o czym myślą członkowie tych narodów. Rząd sprawia, że jego ludzie myślą w pewien sposób, a kierownictwo jakiejś instytucji sprawia, że jego pracownicy myślą i wierzą w pewien sposób. Ten proces można wymazać, jeśli jest to konieczne.

Jeśli skoncentrujecie się przez 33,3 waszej minuty - co jest bardzo trudne dla świadomego umysłu, co wymaga praktyki i przyzwyczajenia - możesz zmienić wiele rzeczy, które zrobiono niewłaściwie. Nie tylko dla Ziemi, ale również dla jednostek - cokolwiek zrobiły sobie czy innym. Jeśli jedna myśl, jedna miłość połączy trzydziestu sześciu ludzi przez 33,3 waszej minuty, będziecie w stanie zmienić Wszechświat. Jeśli dwunastu ludzi zbierze się przez 33,3 minuty dla uzdrawiania czy dla jakiejkolwiek innej dziedziny, która potrzebuje oczyszczenia, będzie można to zrobić, ale pamiętajcie też, że Inni mogą się wtrącać, jeśli nie zrobi się tego właściwie, z mocną motywacją.

W świecie fizycznym, w jakim istniejecie, wykorzystujecie tylko część swego umysłu. Czy tak?

JOHN: Tak.

TOM: Nie wykorzystujecie też w pełni możliwości, jakie daje wam wasza fizyczność. Jeśli chcielibyście wykorzystywać więcej, im więcej wykorzystujecie, tym bardziej się rozwijacie.

JOHN: Nie ma zgody co do tego, w jakim procencie faktycznie wykorzystujemy nasz mózg. Wiem, że w bardzo niewielkim, czy mógłbyś nam podać dokładną liczbę?

TOM: Powiedzielibyśmy, że waha się ona miedzy 18 a 22 procent.

JOHN: Znamy niektóre sposoby rozwijania możliwości mózgu. Czy jest coś szczególnego, o czym nie wiemy, a ci stanowiłoby dla nas jakąś pomoc?

TOM: Ważne jest czasowe podniesienie zasobów tlenu w mózgu. Bardzo szkodliwe dla mózgu jest wdychanie ozonu. Stwarza to problemy dla płuc i załamanie zaworu bezpieczeństwa, a potem także niedobór tlenu w mózgu.

JOHN: Czy owo dotlenienie mózgu wymaga jedynie fizycznych ćwiczeń?

TOM: Ćwiczenia fizyczne są ważne, ponieważ oprócz tego tlen, który potem dostaje się do układu krążenia, wspomaga również inne narządy. Ale jeśli możliwe byłoby czasami najprostsze, fizyczne wdychanie tlenu, to przyniosłoby to wielkie korzyści.

JOHN: Sądzę, że joga i medytacja są dobre. Czy może stanie na głowie również wzmaga ukrwienie mózgu?

TOM: Konsultujemy się... Mówią, że stanie na głowie... korzyść, jaka z tego płynie... nie rozumiem czy mówią poważnie, czy nie... Mówią, że postrzegalibyście świat do góry nogami. Tak.

WSZYSCY: [śmiech]

JOHN: Tak. Ale poza tym sądzę, w jakiś sposób wpływa to na podniesienie krążenia w mózgu.

TOM: Józef z Aragonu mówi, że to ćwiczenie miałoby taką samą korzyść.

JOHN: Rozumiem. Mam wielkie trudności z uspokajaniem umysłu podczas medytacji. Miałem nadzieję, że przez dłuższy czas, jaki już minął, to się zmieni, ale wciąż mam te same trudności...

TOM: Czy możemy zapytać kto ci powiedział, że medytując musisz mieć spokojny umysł?

JOHN: Cóż, sam tak zrozumiałem...

TOM: Jeśli znajdujesz się w stanie medytacyjnym, medytujesz nad czymś, prawda? Wiec jak możesz mieć pustkę w swoim umyśle?

JOHN: Cóż, sądziłem, że jeśli będę potrafił skupić się na przedmiocie medytacji, to wtedy będzie ona miała lepszy skutek. Stwierdzam, że mój umyśl jest w ciągłym ruchu, czego rezultatem jest to, że bez przerwy powtarzam i zmieniam moje modlitwy, czy to jest równie dobre?

TOM: Kiedy medytujesz, twoja siła wzrasta dziesięciokrotnie.

A oto jeszcze bardziej praktyczna rada dotycząca metod wizualizacji:

CHARLES: Jeśli chciałbym mieć korzystną emanację na poziomach subtelniej szych, jednocześnie pracując jak co dzień, czy mógłbyś mi coś poradzić?

TOM: Najważniejsze to oczyszczenie siebie, umysłu, ciała i ducha z tych energii, które mogłyby uczepić się ciebie i mieć na ciebie jakiś wpływ. A jeśli to niemożliwe, jeśli nie masz możliwości całkowicie oczyścić się wodą, wtedy wyobraź sobie siebie stojącego pod fontanną wody, a potem w stanie czystości, a kiedy masz dostęp do rzeczywistej lub wyimaginowanej wody, wyobraź sobie, że cała negatywna strona twojej osobowości, zostaje oczyszczona i uwolniona, i że stajesz się czysty.

Jeśli znajdujesz się w miejscu, gdzie są zdrowe drzewa, możesz też objąć drzewo, przycisnąć się do niego swoim splotem słonecznym i uwolnić swoje zło do drzewa, które z kolei prze kształcą je w czystą energię, tlen i wysyła je w eter, aby nic nie zostało zanieczyszczone.

Potem wykonuj dalej swoją codzienną pracę, wiedząc że twoje serce kieruje się najwyższymi i najczystszymi motywami, i nie szuka uznania dla swego ego, ale w ciszy serca pragnie pokoju dla Ziemi i dobra dla tych, którzy są ci bliscy. Wtedy będziesz emanował takimi energiami na zewnątrz.

Wiedz również, że podczas dnia do twoich energii dołączą inne, które skrócą zasięg ich oddziaływania: wtedy możesz powtórzyć proces oczyszczania swojego ciała, umysłu i ducha, za pomocą wody lub drzewa, i zacząć od początku. A cisza jest słowem, bo mówić za wiele znaczy skracać zasięg. Innymi słowy: idź cicho, z pokojem i miłością w sercu.

MIKI: Czy jest sposób, aby codziennie przypominano nam po co istniejemy na tej planecie?

TOM: Jeśli umówisz się z samym sobą, że nie będzie dnia, w którym nie obdarzysz się darem medytacji, uświadomisz sobie to. Czy to wiele prosić człowieka, aby dał sobie samemu dziewięć lub osiemnaście minut medytacji dziennie? Nie dla nas prosimy, ale dla was.

MIKI: Trudno nam w naszym życiu zawodowym pogodzić i skoordynować nasze wspólne medytacje. Czy możemy medytować indywidualnie bez szkody dla naszej pracy?

TOM: Medytacja jest dla was korzystna. Jeśli zbiorą się trzy osoby, wtedy można lepiej wykorzystać energię dla Ziemi. Jeśli nie możecie spotkać się wszyscy, wtedy zorganizujcie spotkania medytacyjne w trójkach w różnych miejscach. Wtedy pokryjecie kulę ziemską trójkątami - czy to nie byłoby wspaniałe?

Jednym z najważniejszych obszarów jest rozwój metod kontroli. W sztukach walki istnieje pewna forma kontroli, i dzięki temu umysł ma możliwość rozwoju. Inną formą jest inhalacja z użyciem odpowiedniego aparatu, powtarzana od czasu do czasu, co oczyszcza umysł. Najważniejsze, ale i najtrudniejsze jest odprężenie się podczas medytacji, ale możecie ćwiczyć je posługując się różnymi przyrządami, aby pomóc swemu umysłowi odprężyć się. Rozumiecie to?

MIKI: Tak. Niedawno poznałem pewnego nauczyciela z ośrodka Yoganandy w Indiach. Czy uważasz, że to, czego nauczają, ma jakąś wartość? Czy chciałbyś powiedzieć coś jeszcze o medytacji?

TOM: Wielu jest w Yoganandzie takich, którzy mogą rozwinąć umysł, ale prosimy was, abyście byli nadzwyczaj ostrożni w próbach rozumienia Hindusów. Ćwiczenia jogi są bardzo korzystne, bo uczą dyscypliny ciała i umysłu. Lecz oświecenie przychodzi, kiedy jesteś w stanie odprężyć się i całkowicie i do końca zaufać temu, kim jesteś w łączności z Wszechświatem. Wtedy ego zostaje uwolnione - mówiąc 'ego', mamy na myśli ego osobowości. Pracujecie nad ewolucyjnym rozwojem Ziemi, nad doprowadzeniem jej do postaci pojazdu świetlnego, dlatego dobrze by było gdybyście medytowali codziennie.

Kiedy zrozumiecie, kiedy człowiek jest zawsze szczery względem siebie, wtedy zrozumiecie jak najlepiej z nim współdziałać. To odnosi się do wszystkich dziedzin egzystencji, życia. Tak.

Jeśli rozszerzycie potencjał Ziemi i jej świadomość, wtedy stanie się ona jasna i rozległa. I wtedy Planeta stanie się świetlno-czasowym wehikułem.

ANDREW: A czy taki pojazd da sobie radę w przestrzeni kosmicznej? I co z problemem promieni ultrafioletowych (jeśli chodzi o zmniejszanie się powłoki ozonowej)?

TOM: Prosilibyśmy, abyście zrobili tak: wyobraźcie sobie, że tkacie coś... próbuję znaleźć odpowiednie słowo... to jest podobne do tetry...

JOHN: Muślin.

TOM: Muślin, tak. Utkajcie go trochę w waszych umysłach podczas medytacji i wyobraźcie sobie, że wasza jonosfera zostaje naprawiona. Wasz umysł może być alchemikiem. Odtwórzcie zniszczone cząsteczki i przywróćcie im równowagę.

ANDREW: Czego powinniśmy użyć w tym ćwiczeniu?

TOM: Waszych umysłów.

ANDREW: I to wszystko?

TOM: Czystego umysłu. Najwyższej formy - Rada mówi, aby posłużyć się skrystalizowaną świadomością.

W roku 1991 zadano Tomowi więcej pytań dotyczących medytacji:

JOHN: Jedno pytanie, które chyba wszyscy chcielibyśmy zadać: na czym powinniśmy skoncentrować nasze medytacje w przyszłości?

TOM: Teraz powinniście skoncentrować się na koniecznych zmianach w rządzie, aby potrafił on sobie poradzić z problemem zanieczyszczenia środowiska naturalnego Ziemi. W waszych medytacjach, proszę, uświadomcie rodzajowi ludzkiemu, że konieczny jest ogólnoświatowy protest przeciw eliminacji ras ludzi stojących na niższym poziomie rozwoju. Inni i ich słudzy chcą wyeliminować różne rasy ludzkie posługując się metodami masowego ludobójstwa. Oddajecie się sprawie powstrzymania eliminacji zagrożonych gatunków zwierząt, ale nie protestujecie przeciw ginięciu gatunków ludzkich. A to też jest ważne.

JOHN: Tak. Podobnie ma się sprawa z cierpieniem dzieci krzywdzonych przez rodziców, co jest obecnie zjawiskiem tak bardzo powszechnym.

TOM: Pojawiło się to dopiero teraz. Medytujcie nad tym. Widzicie, ważne jest, aby dotarło to do świadomości ludzi, aby nie mogli się od tego odwrócić. Kiedy się o tym nie mówi albo kiedy się tego nie widzi, albo kiedy się udaje, że to nie istnieje, wtedy pozwala się, aby ta rzecz trwała.

Jednakże, to musi zostać powiedziane, jeśli my, jak przez ostatnich kilka miesięcy, musielibyśmy polegać wyłącznie na was, naszej grupie, wtedy wasz świat zawali się i stanie się czarną dziurą ciemności - bo nie zaistniała solidarność ani zjednoczenie. Prosiliśmy i prosiliśmy, a kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że Inni dotarli także do wielu z naszych ludzi, byliśmy jedynie wdzięczni, że tylko niewielu ich przyjęło.

Gdybyście zrozumieli jak ważne to jest, nigdy nie opuścilibyście żadnej medytacji. Jeśli nie będziecie chcieli zrozumieć jej istoty, to będzie to wasza wola.

Powiemy o wiedzy, jeśli tego pragniecie. Razem z wiedzą przychodzi odpowiedzialność. Musimy powiedzieć o zrobieniu jednego kroku dalej, o wiedzy, którą wam przekazaliśmy, aby pomóc wam zrozumieć problemy Wszechświata. My także jesteśmy odpowiedzialni o tyle, o ile wam o tym opowiadaliśmy. Pamiętajcie, że razem z tą wiedzą przychodzi większa odpowiedzialność, ponieważ staliście się częścią obwodu dusz i energii, a każdy z nas jest odpowiedzialny za drugiego, i ta wiedza, którą posiadacie, sprawia, że jesteście jeszcze bardziej odpowiedzialni, gdyż jesteście odpowiedzialni zarówno przed nami, jak i przed własna duszą.

JOHN: Jeśli ludzie mieliby absolutną wolność wyboru, czy nie ulegaliby pokusie ciągłego pobłażania sobie? To znaczy, wiemy, ze wybór istnieje, ale wciąż chcemy, aby wybierali... do końca.

TOM: Wybór to nie koniec wszystkiego, to jedynie środek: bo istnieje obowiązek, prawda, zapłata, którą trzeba uiścić?

JOHN: Masz na myśli konsekwencje.

TOM: Właśnie, ponieważ jeśli kiedyś zdacie sobie sprawę ze zniszczenia waszej planety Ziemi, to będzie ona konsekwencją dokonania niewłaściwego wyboru. Istnieją decyzje właściwe i niewłaściwe.

W roku 1994 Rada Dziewięciu przekazała Israelowi Carmelowi, mężowi Phyllis, informacje o tym, jak powinien przebiegać proces medytacji poświecony pomyślności planety Ziemi. Tom chciał, aby medytacje te włączyć do niniejszego wydania.

ISRAEL: Możemy praktykować bardzo efektywną formę medytacji poświęconej środowisku planety. Wymagania co do czasu i miejsca są takie, o jakich wspominano w poprzednim rozdziale. Łączymy się tym samym dniem medytacji (niedziela) i tą sama godziną liczoną według godziny 21.00 czasu izraelskiego. Rada Dziewięciu wymaga, aby w medytacji uczestniczyły co najmniej trzy osoby zebrane razem fizycznie w jednym miejscu, bo w ten sposób na całym globie można będzie uformować takie trójkąty. (Staną się one okręgami, jeśli będzie więcej niż troje ludzi). Całkowita długość fazy połączenia wynosi osiemnaście minut, a medytacja składa się z wycieczki po świecie z jednoczesnym wyobrażeniem sobie rządów krajów różnych kontynentów czy masywów lądowych; potem należy wyobrazić sobie ludzi żyjących w tych krajach i drzewa tych krajów. W ten sposób umysły, serca i dala planety zjednoczą się. Tak właśnie się to dzieje: niektórzy mogą sobie wyobrazić strumień białego jasne go światła, i dobrze jest spędzić trzy minuty na każdym masywie lądowym. Jednakże nie pozwólcie rzeczom rządzić wami: w miarę zdobywania doświadczeń, będzie wam coraz łatwiej medytować we właściwym tempie.

Dla celów tej medytacji ważne jest, aby ręce jej uczestników leżały na nogach tuż powyżej kolan, a dłonie skierowane były ku górze, palce rozluźnione, ale by nie dotykały siebie wzajemnie, aby energie mogły swobodnie przepływać, a nie zostały zamknięte w pętli.

1. Zaczniemy medytację skupiając się na lasach tropikalnych Brazylii, i będzie to nasz podstawowy motyw - niszczenie drzew - a tym samym całej planety.

a) skupcie się na rządach krajów mających swój udział w procesie niszczenia lasów i medytujcie nad tym, aby uświadomiły sobie one szkody, jakie wyrządzają środowisku.

b) skupcie się na ludziach tych krajów: aby stali się świadomi swej odpowiedzialności i skłonili swych przywódców do powstrzymania wycinania lasów tropikalnych.

c) skupcie się na samych drzewach i wyślijcie waszą energię ku tym wspaniałym lasom, a one przekażą ją od drzewa do drzewa.

2. Od lasów tropikalnych Brazylii i krajów Ameryki Południowej przenieście się do Ameryki Północnej i powtórzcie ten sam proces, stosując te same zasady względem rządu, ludzi i drzew. Wciąż pamiętając o lasach tropikalnych, wyobraźcie sobie, jak wszystkie drzewa Ameryki Północnej przekazują sobie wzajemnie energię, a potem przenieście się do Kanady i Alaski, póki się nie połączą.

3. Teraz podążaj za energią przez cieśninę Beringa, do Rosji, powtarzając proces i wyobrażając sobie państwa Europy.

4. Podążaj przez Azję, Środkowy Wschód, Indie i Chiny.

5. Wyobraź sobie Australię i Nową Zelandię.

6. W końcu daj susa do Afryki, zamykając koło, którym okrążyliśmy glob. Świat został skąpany w energii miłości, która połączyła ludzi z ich środowiskiem i wytworzyła w nich potrzebę poczucia odpowiedzialności za ich planetę. Tę zasadę medytacji można przypisać wielu aspektom naszego Życia na Ziemi i z Ziemią, ale w roku 1994 Rada Dziewięciu dobitny nacisk kładzie na lasy tropikalne, na których mamy się szczególnie koncentrować - a właściwie na lasy pokrywające całą kulę ziemską. Ich gałęzie sięgają Niebios, a ich korzenie obejmują Ziemię.

GERI: Czy myślisz, że mieszkańcy Ziemi jako całość zawsze będą w stanie równowagi, że to jest niezbędne?

TOM: To jest tragedia planety Ziemi, ten brak równowagi, ponieważ powstrzymuje on rozwój całego Wszechświata, zablokował go. Nie tak miało być: dusza miała tu przybywać, aby doświadczać tej równowagi, a potem rozwijać się w innych dziedzinach. Będziemy się wspólnie z wami modlić, aby wraz z oświeceniem zrozumienia poprzez wasze środki masowego komunikowania, wewnętrzny duch zrozumiał istotę wyboru odpowiedzialności - widzicie, kiedy rodzaj ludzki wreszcie się rozwinie, a planeta Ziemia będzie zdolna wypełnić to, do czego została stworzona, wtedy uwolnicie wszystkie inne cywilizacje Wszechświata. Czy rozumiecie istotę...?

IRENE: Tak.

TOM: Nigdy wcześniej nie mówiliśmy wam o tym.

JOHN: Wie c twierdzisz, że jest to sprawdzian? Że właściwie jesteśmy poddawani testowi na wolną wolę?

TOM: Właśnie.

JOHN: O!... to niesamowite. Zadziwiające.

TOM: Tak się dzieje tylko na planecie Ziemi.

JOHN: Powiedziałeś kiedyś, że żyjemy w czasach przełomowych.

TOM: Jak najbardziej przełomowych, ponieważ rezygnując z wolnej woli, rezygnujemy z Wszechświata. Tak. Zostawimy was teraz. Dajemy wam naszą miłość. Przynosimy wam pokój. Powiedzcie, proszę naszej Istocie, że ją kochamy.

20. SPRAWY DUSZY

Kiedyś, kiedy Phyllis znajdowała się w głębokim transie, zabrano ją przed oblicze Dziewiątki Z początku zamanifestowali się jako sędziwi starcy, ale kiedy poprosiła ich, aby pokazali jej jak naprawdę wyglądają, zmienili się w “kule światła, które były jak czysta energia, ale posiadająca duszę".

- Może właśnie tak wygląda dusza - stwierdził Andrew, kiedy o tym usłyszał - może właśnie tym są, duszami bez ciała.

- Oni byli... jak negatywna i pozytywna strona energii - wyjaśniała Phyllis to, co jej pokazano - i ukazali mi... jeśli jesteś tak pozytywnie nastawiony... ukazali mi energię, która wirowała tak szybko, że zaczynała jaśnieć i znikała... a energia negatywna też wiruje, ale to wirowanie przyciąga inne rzeczy i staje się ciemne. Jest to energia, która ciemnieje i wtedy opada. I pokazali mi, że żaden z tych, którzy są dobrzy, ponieważ szedł tam, gdzie szedł, nie zboczył z drogi.

- Albo równowagi - podpowiedział Andrew.

- Równowagi, właśnie - zgodziła się Phyllis.

- Hmm... - zastanowił się Andrew - ciekawe. - I spróbował wyjaśnić naukowo wizje Phyllis... w kategoriach wirowania prowadzącego do zwiększonej szybkości i w końcu zniknięcia w innym wymiarze.

Kiedyś Tom, odpowiadając na pytanie dotyczące reinkarnacji, stwierdził:

- Powodem, dla którego nie pamiętacie swoich poprzednich wcieleń jest atmosfera tej planety.

Poniższa rozmowa dotyczy czakr, narodzin i śmierci, reinkarnacji i uzdrowienia, i wszystkiego, co ma związek z duszą, od czego właśnie zaczniemy:

ANDREW: Nie rozumiemy co masz dokładnie na myśli, kiedy posługujesz się terminami 'dusza' i 'duch'. Czy mógłbyś wyjaśnić to zróżnicowanie?

TOM: Są właściwie trzy.

ANDREW: Czyli umysł, dusza i duch?

TOM: Tak. A kiedy je dokładnie wymieszacie, otrzymacie czystą energie, która jest czystą duszą.

ANDREW: Rozumiem. A czym się różni duch od pozostałej dwójki?

TOM: Duch to dusza, która manifestuje się i w waszym świecie fizycznym, i w atmosferze waszego świata fizycznego.

ANDREW: Innymi słowy...

TOM:...jest narzędziem.

ANDREW: Czy ma jakiś związek z 'ciałem astralnym' czy 'eterycznym'?

TOM: Tak. Jest ciałem astralnym.

ANDREW: Aha... a 'umysł' - czy związany jest z mózgiem, czy z duchem, czy też z duszą?

TOM: Umysł związany jest z duszą.

ANDREW: Rozumiem. Z poprzednich dyskusji wynikało, że ciało eteryczne to jest...

TOM: Jest okryciem duszy.

ANDREW: Okryciem duszy, właśnie. Więc to są główne elementy osobowości ludzkiej: umysł związany z duszą, duch związany z ciałem oraz dusza, która oczywiście jest niezależna, jeśli nie znajduje się w ciele.

TOM: Tak.

ANDREW: Ale jeśli jest połączona z ciałem, to jest połączona Z 'ciałem eterycznym'?

TOM: Właśnie.

JOHN: Czy mógłbyś wyjaśnić nieco dokładniej relacje między umysłem a duszą?

TOM: Umysł jest inteligencją duszy.

ANDREW: Może to zabrzmi głupio, ale nie mam pojęcia jak wygląda ciało eteryczne. Czy jest to coś, co owija nasze ciało fizyczne czy też znajduje się tuż przy ciele fizycznym?

TOM: Są dwa ciała - ciało astralne i ciało eteryczne, a łącznie z tym, które dostrzegacie, czyli fizycznym, są właściwie trzy ciała. Eteryczne znajduje się poza astralnym i jest podobne do koperty, ale nie jest to właściwa nazwa. Wyjaśnię to inaczej: macie jajko, a w nim kurcze, które kiedyś będzie istotą fizyczną. A wokół kurczęcia jest membrana, która do niego przylega. To jest ciało astralne. Skorupa jest ciałem eterycznym.

ANDREW: Bardzo dobrze, więc mamy koperty. Dziękuję ci bardzo, to mi niezmiernie pomogło.

TOM: Chcielibyśmy wyjaśnić wam coś, co ma związek z energią życia, która musi wydostać się ku górze. Nie ma, jak to wam się wydaje, siedmiu czakr. To nieprawda. Naprawdę jest dziewięć czakr. Kiedy te czakry i czakra korzeniowa są otwarte, wtedy w piecu rozpala się ogień; kiedy skierujecie go ku górze, wtedy niektórzy myślą, że idzie on do eteru, i nie rozumieją dlaczego pętają ich pragnienia i żądze. Chodzi o to, że energia zostaje schwytana w swoim ciele astralnym i w wyniku tego kieruje się w dół, na całe ciało, a to znów wytwarza więcej ognia. Konieczne jest, aby skierować tę energię ku górze, ku dziewiątej czakrze i do ciała eterycznego.

ANDREW: Czy mogę zapytać gdzie jest ta dziewiąta czakra?

TOM: Jest na czubku twojej głowy - tam, gdzie... co nazywacie 'srebrnym sznurem'... ale nie dokładnie w tym samym miejscu.

RON: Jeśli o to chodzi, miałbym pewne pytania natury ezoterycznej. Chciałbym teraz przeczytać urywek czegoś, co mnie zafrapowało i zapytać czy to prawda, a potem miałbym jeszcze parę pytań - zgadzasz się?

TOM: Tak.

RON: Na początku (to coś w rodzaju księgi Genesis) Jedyny oddychał bez oddechu samym sobą i zwracając ku swemu wnętrzu napięcie, stał się różnorodnością wszystkiego. Różnicując gęstości i moce materii i ducha siłą stawania się zbyt pełną jednością. Dziewiątka, Cywilizacje, ludzkość i Inne królestwa są częściami wszystkiego, co jest. Nieskończone stworzenie w swej pełni jest Jedną Nieskończoną Istotą. Jedna Istota, która jest świadoma siebie, świadoma tego, że różne jej aspekty są świadome siebie samych jako części wszystkiego, co jest.

Dziewiąta jest czakra koronną, która zna wolę Boga. Hierarchia cywilizacji znajduje się w czakrze sercowej, która zna miłość i mądrość Boga. Ludzkość to czakra gardła. Całość to nieznane, to tajemnica. Kiedy czakry głowy, serca i gardła otwierają się na oścież, aby stać się Bogiem, wtedy zaczyna się proces stawania się świadomym Siebie.

TOM: Na tym poziomie waszej wiedzy, nie możemy wam wyjaśnić prawdziwej wiedzy o Wszechświecie. To, co otrzymaliście, nie pochodzi od nas, ale od cywilizacji, które również nie posiadają całej wiedzy. Jest to część prawdy, ale nie cała, i trudno by było wyjaśnić wam to. Ponieważ wiedzę można przekazać w słowach, ale mądrość brzmi głupio i nie można jej przekazać w ten sposób. Ale zgadzamy się, żebyście przekazywali te myśli tym, z którymi rozmawiacie.

RON: Dziękuję. Chciałbym wiedzieć jakie ma znaczenie czakra gardłowa w kontekście wielkiej Słonecznej Jedynej Istoty, w kontekście ludzkości i w kontekście pojedynczego człowieka.

TOM: Chodzi tu o waszą fizyczność. Skonsultuję się... Rada prosi, żebym powiedział wam to: pragnąc mieć namacalne struktury, na których mogliby polegać, ludzie zaczęli posługiwać się terminem 'czakra', ale naprawdę chodzi tu o różne poziomy rozwoju duszy. Czy rozumiecie?

RON: Różne czakry, które się otwierają, czy są różnymi poziomami duszy...?

TOM: Tak.

RON: Manifestującej się w nas?

TOM: Jak by to wyjaśnić? My nie jesteśmy z czakry koronnej. Kiedy rodzi się dusza, wtedy jest pierwsza czakra. Od tej chwili usiłuje osiągnąć wiedzę o tym, że jest z nas - czy rozumiesz?

RON: Tak.

TOM: W każdej reinkarnacji w różnych cywilizacjach, także na Ziemi, dusza przechodzi proces. Są tacy, którzy mogą pozostać w pierwszej czakrze przez wiele inkarnacji, są też tacy, którzy rozumieją, że siła sama dla siebie nie osiąga nic, i ci mogą przejść do trzeciej czakry, omijając drugą. Wszyscy pragną jak najszybciej powrócić do nas. Ludzkość nie pochodzi z czakry gardła. Tylko wtedy, kiedy cała ludzkość zrozumie, że razem może stać się trzecią czakra... Rada mówi, że mówiliście o czakrze gardła. Przepraszam, ale chodzi o czakrę czwartą [serca], w której ludzkość może rozwinąć się jako całość. Czy rozumiecie, co staramy się wyjaśnić?

RON: Chyba tak.

TOM: Zrozumcie też, że dusza może istnieć w tym, co nazywacie pierwszą czakra i jeśli tylko miałaby w swym życiu, w swoich pobudkach chwałę Wszechświata, wtedy może od razu przyjść do nas.

Ponieważ, aby zrozumieć swój świat, musicie mieć coś, na czym moglibyście polegać, więc pozwólcie mi powiedzieć, że nie istnieje coś takiego jak zaszufladkowywanie, dlatego nie próbujcie proszę, szufladkować rzeczy. Macie w sobie istotę prawdy. Ma ona pewne ograniczenia, ale będzie wam pomocą, tak.

JOHN: Rozmawialiśmy jeszcze o czymś. O poczuciu humoru. Istnieje coś takiego w naszym świecie: zastanawiam się czy wy, w waszym świecie, też macie poczucie humoru?

TOM: Bóg nie przeżyłby, gdyby nie potrafił się śmiać z siebie!

ANDREW: Co się dzieje we Wszechświecie, kiedy Bóg się śmieje? Czy wszystko się trzęsie...?

TOM: Wszystko promienieje!

ANDREW: Promienieje! Rozumiem. Jaka część u nas wrażliwa jest na poczucie humoru, umyśl, dusza czy duch?

TOM: Umysł, który z kolei przekazuje tę energię duszy.

JOHN: Większość naszego humoru odnosi się do naszej fizycznej egzystencji i humoru sytuacyjnego.

TOM: My mamy humor kosmiczny. Wszechświat jest zabawny!

ISRAEL: Chciałbym wiedzieć czym się różni, jeśli w ogóle się różni, ego od dumy.

TOM: Ego rodzi dumę, a duma tworzy ego. We Wszechświecie nie ma między nimi różnicy, ale na Ziemi te dwie sprawy różnią się. Spróbujemy to wyjaśnić: jeśli nie prosicie o pomoc, kieruje wami duma i poczucie niezależności, czyż nie jest tak? To wasze ego mówi: “Jestem niezależny i nie potrzebuję nikogo" - prawda? To to samo. Aby istnieć, trzeba mieć swoje ego, ale pamiętajcie, że obok pozytywnego, jest też ego negatywne. A ego musi znajdować się w stanie równowagi. To duma wytrąca je z tego stanu. Trzeba mieć swoje ego, to potrzeba ducha. Dopiero, kiedy ego napełnia się dumą, staje się problemem. A jeśli ego staje się słabe jak szmata i pozwala, aby inni wdeptywali je w ziemię, wtedy również nie jest to dobra sytuacja.

PETER: Zajmowałem się rozdziałem między tym, co nazwałbym ciałem, umysłem, sercem i duszą, i wydaje mi się, że ogromna większość ludzi bez przerwy pozwala, aby świadomy umysł kierował ich sercem. To zdaje się nieodmiennie sprowadzać ich ze ścieżki świadomości.

TOM: Doszedłeś do prawdy i przebudzenia. Widzisz, kiedy nauka stała się silna, wyeliminowała i zapanowała nad prawdziwym ja ludzkości, jej intuicyjnym ja, ja miłości i serca. Nadszedł czas powrotu do tego, gdyż nauka zaszufladkowała człowieka, skategoryzowała go, opisała i sprawiła, że sam człowiek zaczął o sobie myśleć w podobny sposób. Potem te naukowe przekonania doprowadziły do powstania powszechnego sposobu myślenia.

PETER: Zauważyłem, że kiedy ludzie dokonują wyborów, często kieruje nimi umysł, a nie intuicja czy dusza. Więc przychodzi się na ten świat w pewnym celu, ale potem umysł bierze górę nad celem duszy.

TOM: Ponieważ nauka i człowiek wzajemnie się warunkują; człowiek obawia się, aby nie wydać się innym głupi, więc nauka stwierdziła, że wiara w powszechną miłość, świadomość i Stwórcę - bo naprawdę to wy jesteście Stwórcą - jest nierealistyczna. I tak ludzie nauki stracili kontakt z rzeczywistością, a ludzkość uwarunkowano, aby pozwoliła rządzić sobą swemu umysłowi.

PETER: Nasuwa się następne pytanie: wiedząc to wszystko, czy możliwe jest byśmy mogli dać szansę zmiany świadomości ludziom, którzy nawet nie chcą jej szukać? Albo czy jest to możliwe tylko w przypadku tych, którzy pragną zrobić krok ku innej świadomości i rozwijać się duchowo?

TOM: Są tacy, którzy nie rozumieją i nie chcą też wiedzieć: nie marnujcie więc waszej pracy.

JOHN: A jeśli chodzi o reinkarnację, niektórzy mówią że dusza odradzająca się ponownie w różnych ciałach, to koncept nazbyt uproszczony, i że cała sprawa wydaje się cokolwiek bardziej skomplikowana. Zastanawiam się, czy mógłbyś powiedzieć nam w jakim momencie zachodzi to oddzielenie? Co się reinkarnuje, a co nie w kategoriach związku między osobowością a duszą?

TOM: To bardzo rozbudowana dysertacja, bardzo trudno jest to wyjaśnić w kategoriach ludzkich, a to z powodu waszego ego. Jednakże damy wam małą próbkę. Przykład: twój syn zrodził się z ciebie. Jest w nim więc jakaś cząstka ciebie. Dlatego gdyby twój syn został zrodzony z ciebie wcześniej wiele razy, w różnych inkarnacjach, wtedy byłoby w nim jeszcze więcej z ciebie - wtedy, być może, następnym razem, obaj bylibyście niemal jedna osobą. Czy rozumiesz?

JOHN: Aha. Więc jakaś cząstka każdej inkarnacji trwa nadal...

TOM: Jakby atomy rosły z atomami. Ta dusza nie zostaje uwięziona, a potem nie ulatuje swoją drogą i nie zamyka się w innej istocie fizycznej.

JOHN: Czy możliwe jest więc, że jeśli ktoś jest podobny do historycznego Napoleona, to dwóch czy trzech ludzi może myśleć, że są inkarnacją Napoleona, ponieważ każdy z nich ma w sobie jakąś jego cząstkę?

TOM: Właśnie. Ale są też pewne symptomy, jeśli umysł nie jest zdrowy: mogą utożsamić się z tą świadomością i uwierzyć, że są nią naprawdę. Granica jest subtelna, jak to mówicie.

JOHN: Czy prawdą jest również to, że jedna z tych osób ma w sobie więcej niż wszyscy pozostali?

TOM: To prawda. Tak.

JOHN: W porządku, to mi bardzo pomogło.

TOM: Który człowiek chciałby to zrozumieć? Ponieważ ego człowieka opiera się faktowi, że ktoś inny mógłby być jego cząstką.

JOHN: Sprawą bardzo ważną wydaje się to, aby ludzie zrozumieli koncept reinkarnacji po to, aby zrozumieć w pełni swoją odpowiedzialność; ale religia, albo przynajmniej tradycja chrześcijańska, opiera się temu. Jak można to obalić?

TOM: Jest to jeden z procesów, które będą odgrywały istotną rolę w przyszłości. Ważne jest, aby przygotować tę informację dla tych, którzy zechcą ją usłyszeć.

MIKI: Jak ważne jest to, aby zrozumieć nasze przeszłe wcielenia, aby móc pójść naprzód?

TOM: Dla niektórych jest to bardzo ważne, dla innych nie jest to aż tak ważne, bo mają coś w rodzaju wiedzy wewnętrznej i kierują się gdzie indziej. Ale dla jeszcze innych wiedza o ich pochodzeniu może pomóc zrozumieć ich obecną osobowość.

GOŚĆ: Dlaczego ludzie nie pamiętają swoich przeszłych wcieleń, kiedy inkarnują się na Ziemi? Gdyby je pamiętali, byłoby im znacznie łatwiej pracować nad sobą.

TOM: Na początku pamiętali, potem stało się konieczne podzielenie społeczeństwa, a to dla dobra tego, co nazwalibyście 'cywilizowanym zachowaniem'. W tych społecznościach, które nie wpadły w pułapkę pozbawionego wrażliwości intelektualizmu, ludzie byli świadomi tego, że istnieją inne dziedziny rzeczywistości. Te społeczeństwa zostały wyrugowane przez społeczności, które hołdują technice, postępowi naukowemu i intelektualnemu, a kiedy dzieci tych 'cywilizowanych' społeczeństw rodziły się ze wspomnieniami (co zdarzało się często), nie akceptowano tego i dlatego tłamszono te wspomnienia. Obecnie jednakże [1991] w waszym świecie w waszych 'cywilizowanych' społeczeństwach jest wielu takich, którzy przybywają tu ze wspomnieniami. Prosimy was i wszystkich mieszkańców Ziemi, abyście pozwolili waszym dzieciom pamiętać ich przeszłość, zrozumieć, że życie trwa, że nie ma śmierci ducha czy duszy, że zmienia się tylko to, co fizyczne, a dusza, duch, to czym jesteście, trwa - cała istota Stwórcy w was - trwa w was bez końca.

Nadszedł czas, że na tej planecie pojawia się coraz więcej wspomnień. W przeszłości niektóre religie nie były dobroczynne dla ludzkości, gdyż również tłumiły tę wewnętrzną wiedzę o innych światach. Zdawało to egzamin przez jakiś czas, ale teraz nadszedł czas, aby ujawniła się prawdziwa istota rodzaju ludzkiego. Tak.

GOŚĆ: Czy to prawda, że każda dusza we Wszechświecie musi żyć na Ziemi przynajmniej raz?

TOM: Bardzo ważne dla człowieka jest wiedzieć, że w całym Wszechświecie, Ziemia jest jedyną planetą, na której istniej wolna wola i możliwość dokonywania wyboru. To nie oznacza, że inne światy na innych fizycznych planetach są bez przerwy kontrolowane. Oznacza to natomiast, że w innych dziedzinach rzeczywistości można wybrać fizyczne życie w świadomości kolektywnej. Wszystkie dusze we Wszechświecie muszą doświadczyć tej planety Ziemi przynajmniej raz, aby nauczyć się tej równowagi między fizycznością a nie-fizycznością - czyli tym, co wy nazwalibyście duchowością. Planeta Ziemia służy właśnie temu celowi, stąd tak ważne jest doprowadzenie siebie do stanu równowagi na Ziemi. Kiedy dusze rodzą się na tej planecie i zaczynają doświadczać takich rzeczy jak trawienie waszego jedzenia, waszych napojów, które kontrolują wasze umysły, albo narkotyków, które też na nie działają, wtedy zapominają o istocie tego, czym są i zaczynają wierzyć, że żyją w jedynej możliwej rzeczywistości. Dzieje się tak dlatego, że w przeszłości ludzkość próbowała rozwinąć się i zrozumieć siebie, a potem wpadła w pułapkę nieustannego odradzania się, zamiast podążyć do innych miejsc w poszukiwaniu innych doświadczeń. Ziemia stała się waszą rzeczywistością, ale nie jest ona rzeczywistością prawdziwą. A jednak, ponieważ dusze wiedzą, że jest to rajska planeta, w swym pomieszaniu, same wpadają w pułapkę. To nie planeta chwyta je w pułapkę, same w nią wpadają, a to ciągłe odradzanie się powstrzymuje rozwój Ziemi. Dusza wybiera miejsce swego narodzenia. Kiedy nie wychodzi poza fizyczne granice tej planety, rodzi się tutaj. Nie oznacza to, że jeśli dusza popełniła błąd, w przeszłości czy w innej cywilizacji, może nie przybyć tutaj, bo często przybywa mimo to. Jednakże wiedzcie, że we Wszechświecie są i inni, którzy również bez przerwy próbują zawładnąć duszami i skorumpować je. Wtedy taka dusza, będąc w stanie czystości, potrafi zidentyfikować problem i wybrać albo Ziemię, albo inną planetę, aby przezwyciężyć tę korupcję. Tak.

Potem dyskutowano o narodzinach i śmierci:

GOŚĆ: Czy mogę zapytać o przechodzenie do i z życia fizycznego? Obecnie wielu ludzi ciekawi jakość narodzin i doświadczenia Z nimi związane, jaki mają one wpływ na duszę w nowym ciele. Czy mógłbyś poradzić coś ludziom, którzy pragną zapewnić swoim dzieciom dobre narodziny-przejście na ten świat?

TOM: Czy wiesz, że w przeszłości nie było z tym tak wielkiego problemu jak teraz? Kiedyś, to co tworzyły fale dźwiękowe, nie było nieharmonijne. Ludzie nie mieli mechanicznych wzorców i fal dźwiękowych, nie mieli elektronicznych pól energii, a narodziny przyjmowano jako coś zupełnie naturalnego. Obecnie ludzie, którzy chcą dać życie rozwijającemu się duchowi w sposób prosty, nieumyślnie powodują zamieszanie, bo przemawiają do dziecka łagodnie i z miłością, a potem sprowadzają je na zewnątrz, gdzie panuje hałas i zamieszanie. Dlatego ten nowo narodzony duch nie wie nawet do jakiego świata się dostał.

Dlatego należy to wyjaśnić. Bo czy możecie sobie wyobrazić siebie w ciepłej jaskini, a potem nagle czujecie wibracje wybuchu wulkanu: nie wiedzielibyście, czy przeżyjecie w tej ciepłej jaskini, prawda? Potem matka dodaje wam pewności siebie, a jeszcze potem ta pewność zostaje wam zabrana, więc powoduje to wielkie zamieszanie. Oto co należy zrobić: gdybyście mogli zapewnić ciężarnej spokojne otoczenie dla tej rodzącej się duszy, otoczenie z subtelną muzyką, światłem i już wtedy próbować je nauczać. Wiecie, że możecie czytać encyklopedie temu, który czeka na narodziny? Ponieważ te wiadomości zostaną przyswojone, tak jak może zostać przyswojony hałas. A kiedy przechodzicie od stanu spokoju do niepokoju, czy nie działa wam to na nerwy? Widzisz, jeśli jakiś duch zdecyduje się tu przybyć, podczas gdy naprawdę nie powinien tego robić, wtedy kreuje on jeszcze większe zamieszanie, również dla swoich żywicieli... Czy więc widzisz teraz dlaczego jest tyle zamieszania na Ziemi? Jeśli natomiast taka dusza przychodzi tu, bo powinna, i ma zapewniony spokój ducha, wtedy ma szansę odegrać swoją rolę tak jak powinno to się odbyć.

GOŚĆ: Wielu ludzi teraz to rozumie, ale wielu na całym świecie musi to jeszcze zrozumieć.

TOM: Należy stworzyć obszary bezpieczeństwa, na których przebywałyby kobiety w tym czasie.

GOŚĆ: Około terminu porodu czy też podczas całej ciąży?

TOM: Podczas narodzin, od połowy czasu.

ALEX: Myślę, że Ziemia jest jedną z kilku planet, na których ludzie zdolni są do płciowego rozmnażania się. Jak by ci się podobało posiadanie rodziny i czy posiadanie rodziny pomaga nam w naszym rozwoju na tej planecie?

TOM: Masz rację co do tego, że jest to jedyna planeta, nie zaś jedna z kilku, gdzie zmysłowość jest metodą reprodukcji, a to, widzisz, jest tym, za czym ludzkość bez przerwy goni - o tym mówiliśmy już wcześniej. Dlatego spróbujemy odpowiedzieć na drugą część pytania. Ludzie nie zawsze i koniecznie muszą mieć rodzinę - to pierwsza przesłanka, którą ludzie muszą zrozumieć. Kiedy dusza przybywa tu dla dobra planety Ziemi, wtedy ważne jest, aby wybrała w swym życiu te elementy, które są konieczne dla jej rozwoju ku boskości. W przeszłości istniały dusze, które zmuszały, aby dwoje ludzi połączyło się, aby one mogły zaistnieć na Ziemi, bo pragnęły elementów jednego albo obojga z nich.

Tak się działo w przeszłości, a teraz się to zmienia, ponieważ nie przybędzie tu już żadna dusza, która nie powinna [1991]. Obecnie zbliżamy się do takiego stanu Ziemi, w którym ta metoda nie będzie dłużej potrzebna, więc w waszej przyszłości, nie najbliższej, ale wkrótce, dusza będzie tu przybywała za zgodą mężczyzny i kobiety. Dlatego rodzina ważna jest po to, aby przyjąć duszę, opiekować się nią i doznawać opieki z jej strony, aby obie strony rozwinęły się, przekroczyły bariery i pozbyły się gęstości planety Ziemi, i przygotowały na jej rozkwit.

JOHN: Koncept, że 'nie ma śmierci': mamy pewne wierzenia dotyczące reinkarnacji, ale czuję, że jest to sprawa nieco bardziej skomplikowana niż wielu sądzi w prostocie ducha.

TOM: Mieszkańcy tej planety rozumieją, że wybrali Ziemię jako miejsce swych ponownych narodzin. Jeśli są w rozterce, elementy Wszechświata mogą zostać im wyjaśnione.

Planeta Ziemia wywołuje u jednostki pragnienie bycia indywidualnością, a ludzie obawiają się tego, że kiedy zaczną wierzyć, że kiedy uwolnią się, oczyszczą i rozwiną, pojednają się ze Źródłem i nie będą już indywidualnością. Dlatego odrzucają reinkarnację i ciągłość życia. Tymczasem mieszkańcy Ziemi pochodzą od bogów. To ci, którzy zapomnieli o tym całkowicie - zwłaszcza w cywilizowanym świecie, jak go nazywacie.

Nie wiemy jak wyjaśnić, wam czy waszej ludzkości, że energie które żyją i jednają się ze Źródłem, wciąż pozostają indywidualnościami. To dość skomplikowane.

GOŚĆ: Utrata indywidualności i pozbawienie wolnej woli byłoby dla wielu ludzi na Ziemi równie straszne co sama śmierć. Bardzo trudno byłoby przezwyciężyć ów koncept pojednania się z uniwersalną świadomością, ponieważ ludzie odczuwaliby to jak śmierć.

TOM: Tak. Dlatego muszą zrozumieć, że oddzielna tożsamość jednostki nie umiera. To właśnie mamy na myśli, kiedy mówimy: “Mieszkańcy tej planety pochodzą od bogów". To znaczy, od cywilizacji albo pod-cywilizacji. Czy to rozumiecie? Trzeba jakoś znaleźć odpowiednie środki w waszym świecie, aby przekazać tę informację: że śmierć nie oznacza końca jednostki.

GOŚĆ: Czy w takim razie wolna wola to ego?

TOM: Omówimy pojęcie 'wolnej woli', które odnosi się do planet fizycznych. Na przykład: gdybyście wybrali inną planetę... wiecie, że dokonując tego wyboru, zrezygnowalibyście ze swojej jednostkowej wolnej woli na rzecz wolnej woli kolektywnej. Tylko na planecie Ziemi każdy ma całkowicie wolną wolę. Zapytałeś “Czy wolna wola to ego?". Może i można tak to ująć. Ale to coś więcej, to wybór...

GOŚĆ: Czy mogę zapytać, co byś poradził ludziom zbliżającym się do kresu swego fizycznego życia, jak mogą przygotować się medytacyjnie do tego przejścia?

TOM: Jest tylko jeden sposób, a jest nim pogodzenie się z tym, że to tylko fizyczne przeniesienie. Dusza, duch i energia emocji będzie istniała nadal. Gdyby to zrozumieli, kiedy przenoszą się z dziedziny fizycznej do duchowej, nie znaleźliby się w szoku czy letargu.

GOŚĆ: Wielu ludzi w naszym świecie sądzi, że po przejściu nic nie będzie się z nimi dalej działo, ale my zupełnie nie rozumiemy czego dusza może oczekiwać po przejściu...

TOM: Wiele o tym napisano, a wszystkie informacje pochodzą od duchów, mylisz się w swoim myśleniu, bo w twoim świecie na przykład... wszyscy Hoovidzi rozumieją, że jest życie po życiu, także wszyscy Hindusi, wszyscy wyznawcy Shinto, wszyscy muzułmanie. To wy niewłaściwie zinterpretowaliście Nazarejczyka, stan letargu i ponowne powstanie tylko dobrych ludzi, to właśnie jest źródłem niezrozumienia.

Obecnie ci, którzy wyznają Nazarejczyka, dostępują pod tym względem większego oświecenia. Ponieważ niewierzącym (ateistom) zostaje ich smutek, bo nie będą wiedzieli, że przeszli, i będą skonfundowani, bo nie zostali wcześniej przygotowani, jak nie przygotowanych jest większość wyznawców Nazarejczyka. Bo, kiedy przejdziesz, będziesz tym, kim będziesz. Nie osiągasz oświecenia poprzez przejście.

GOŚĆ: Zadawałem to pytanie ludziom, którzy zagubili się, kiedy przekroczyli...

TOM: Powiedziałbym im: kiedy przeszedłeś i jesteś zaskoczony, i nie wiesz co się dzieje, wtedy jest to znakiem, że przeszedłeś, i że żyjesz!

JOHN: Martwi mnie to, że Kościół zajmuje taką przeciwną temu pozycję...

TOM: Wiesz, że są ludzie, którzy wciąż żądają. Czyż nie nadszedł czas, aby ludzie zaczęli żądać od swoich przywódców religijnych? A ci przywódcy religijni, którzy nie rozwijają się, staną się przyczyną upadku swoich religii, bo ludzie zawładną ich życiem.

JOHN: Czy można więc powiedzieć, że wszystkie najważniejsze religie Ziemi w jakiś sposób wierzą w ciągłość życia po śmierci, i że to łączy wszystkie religie?

TOM: Tak jest, tak. Ta wiedza jest w rodzaju ludzkim. Ludzie duchowni, ci którzy stoją na czele religii, posługują się tą wiedzą, aby panować nad masami.

Następne pytania zadał naukowiec, zainteresowany subtelniejszymi aspektami uzdrawiania...

IAN: Chcę zapytać o energie, które pracują w DNA, kiedy uzdrowiciel leczy kogoś. Nauka wie, że do zbudowania ciała fizycznego, wykorzystywane jest zaledwie 5 procent każdej komórki DNA. Więc o pozostałych 95 procentach nie wiemy nic. Sądzę, że te pozostałe 95 procent ma jakąś specyficzną funkcję mającą coś wspólnego z energiami i uzdrawianiem, niskimi częstotliwościami pól magnetycznych. Czy tak naprawdę jest, czy też schodzę z właściwego kursu?

TOM: Masz najzupełniejszą rację. Wiedz też, że każdy ma w sobie zdolność uzdrawiania się, lecz bardziej dostępna jest ona dla niektórych jedynie, a to z powodu mechanizmów ich zrozumienia. Część DNA wykorzystana jest w świadomości kolektywnej, strumieni energii, a jeśli się tego nie zrozumie, można uwierzyć, że jest się kimś, kim się nie jest. Jeśli się tego nie wysublimuje, można uwierzyć, że jest się Napoleonem.

IAN: Więc jest to coś w rodzaju kodu genetycznego umysłu?

TOM: Tak, i gdyby ktoś pochodził z tamtych czasów lub miał z nimi jakiś związek, i jeśli nie rozumiałby tego, mógłby uwierzyć, że naprawdę wciąż żyje tamtymi latami, bo kod ten nie został właściwie w nim zinterpretowany.

IAN: Wydaje się więc, że w tych 95 procentach, w każdej komórce, w DNA istnieje fizyczna manifestacja każdego przeszłego wcielenia, doświadczeń, wiedzy kosmicznej, kosmicznych powiązań?

TOM: Tak. Także archetypów i sposobów, w jakie się manifestują.

ANDREW: Kiedy uzdrowiciele pracują w trójkach, to znaczy trzech uzdrowicieli i pacjent, jaka jest natura procesu uzdrawiania? Co takiego przepływa od uzdrowicieli, i co takiego zostaje poruszone w pacjentach? [W tym przypadku Andrew miał na myśli konkretną sytuację, w której uczestniczyło trzech uzdrowicieli - dwóch mężczyzn i jedna kobieta]. Jakiś enzym czy system w organizmie człowieka, nad którym się pracuje?

TOM: Co zachodzi naprawdę? W przypadku uzdrowicieli związanych z nami, energia pochodzi od cywilizacji Ancore i Aragon. Podobna jest do waszego promienia laserowego: nie ma w waszym świecie ani jeżyku odpowiednika tego, co my tu mamy.

ANDREW: Ale rozumiem, że jest to jakiś rodzaj promieni?

TOM: Są to promienie, które przechodzą przez uzdrowicieli-mężczyzn, potem przechodzą przez uzdrowiciela-kobietę, a potem z kolei oczyszcza ciało tego, którego nazywacie pacjentem.

ANDREW: Tak, aha.

TOM: Jednakże, kiedy uzdrawianie odbywa się między dwoma osobami (pacjentem i uzdrowicielem) mężczyzną i kobietą, kiedy te dwa bieguny znajdą się blisko siebie, zmieszają się ich ciała eteryczne i to połączenie zostanie oczyszczone, co stworzy tunel lub drogę dla nas. Możliwe jest, aby uzdrowiciele pracowali w parach, dwóch mężczyzn i dwie kobiety, którzy pracowaliby jako zespół, zwłaszcza wtedy, kiedy chodzi o jakiś poważny przypadek. Wtedy cała energia przepłynie przez całą czwórkę i odwróci proces niszczenia w istocie, która jest chora.

ANDREW: To bardzo dobrze. A czy uruchamiany jest wtedy jakiś specyficzny enzym albo czy pracuje się nad tlenem, albo czerwonymi krwinkami...?

TOM: Przywraca się do równowagi całe ciało eteryczne.

ANDREW: Rozumiem, co z kolei ma wpływ na cale procesy biochemiczne, oczywiście, rozumiem.

TOM: Oczyszcza sferę eteryczną. Niby promienie lasera, które usuwają truciznę. Jest to gigantyczny filtr, który oczyszcza i usuwa nieczystości. Jakby organizm pacjenta został dokładnie wywrócony na lewą stronę, skrupulatnie obejrzany, a wszystkie trucizny zostały z niego usunięte, to co nazywacie guzami, wszystko, co do niego nie należy... a potem ciało z powrotem zostało przywrócone do poprzedniego stanu. Jakbyście mieli lalkę wypełnioną delikatną bawełną, do której dostał się robak i uwił sobie gniazdo. Wtedy otworzylibyście lalkę, wywrócili ją na lewą stronę, oczyścili i zszyli z powrotem, a robak zostałby usunięty. To to samo.

DAVID: Do jakiego stopnia chorobę może spowodować napięcie emocjonalne, karma, zmartwienia czy doświadczenia życiowe?

TOM: Obecnie obserwujemy, że na Ziemi powstaje nowa forma wiary, my nazywamy ją religią New Age, która mówi, że każdy wnosi do tego życia jakiś element przeszłości. Mówi też, że człowiek dokonał wyboru, aby uczyć innych.

Wiedzcie to: większość chorób na tej planecie wywołują sarni jej mieszkańcy poprzez swoje błędne myślenie, swoje jedzenie, zanieczyszczenie ziem i wód, zatruwanie ciąż przez ludzi, którzy bogacą się kosztem ludzkości. Część wywołuje napięcie emocjonalne, część stres związany z zadowalaniem innych, mamy tu na myśli młodych. Częściowo wywołuje je warunkowanie umysłu w młodych latach, ale najbardziej wywołuje choroby sama planeta Ziemia. Wyjaśnimy to: ludzkość miała żyć życiem pełnym, owocnym, zdrowym i nieskażonym, ciało ludzkie miało dojrzewać, ale nie starzeć się czy cierpieć jak to teraz bywa, ale odejść spokojnie we śnie, przeżywszy dobrych sto lat. Dopiero w ostatnich stu latach zeszły się wiedza i mądrość. Ale ludzkość utraciła je na wiele sposobów: takie, o których już wspomnieliśmy, a także zaczęto powszechnie myśleć, że wszystko musi chorować i starzeć się. Trudno jest przezwyciężyć ten sposób myślenia. Tak.

DAVID: Kiedy, na przykład, organizm wapnieje, a kości rzeszotowieją, czy możliwe jest zapobieżenie temu samą siłą myśli?

TOM: Tak. Jest to możliwe poprzez właściwe odżywianie, przez dostarczanie witamin, przez właściwe myśli i rozpuszczanie tego wapnia, a także przez procesy uzdrawiające. To jest możliwe. Przeprowadzając ten proces najlepiej jest nie być w ciąży, ponieważ ciało zacznie wtedy pochłaniać wapń, tak.

IAN: Powiedziałeś kiedyś, że błędy w myśleniu powodują choroby ciała. Zastanawiałem się więc jaki jest ich związek z energiami, jak przebiega ten proces zapoczątkowywany przez myśl, a zakończony chorobą. Ponieważ, jak sądzę, istnieje taki związek także między polami magnetycznymi i energiami o niskich częstotliwościach, a także między energiami eterycznymi. Więc jak to wszystko wygląda?

TOM: Na początku wszystko było czyste i myśli były czyste. Kiedy zrobicie coś, co jest przeciwne wam samym albo porządkowi Wszechświata lub Stwórcy, zaczyna reagować wewnętrzna wiedza każdej komórki. W waszym świecie nazywacie to poczuciem winy, ale my nazywamy to formą przeciwstawiania się zniszczeniu. Altea i Aragon mówią, żeby wam powiedzieć, że wszystko to bazuje na strachu. Dlatego przenika ciało eteryczne i szarga je, a pole magnetyczne przygasa, a wtedy może przez nie przeniknąć lub skazić je - nazywacie to Skalar F, ELF...

IAN: Tak, fale o superniskiej częstotliwości.

TOM:...te fale zbierają energie, a wtedy mogą przenikać i skażać ciało eteryczne. Jeśli umieścicie na swoim ciele kryształ o strukturze krystalicznej, wtedy fale ELF nie będą w stanie zatruwać. Wraz z zanieczyszczeniem i matowieniem pola magnetycznego powstają wolne komórki, które zagnieżdżają się w organizmie i wysysają z niego siły życiowe.

IAN: Więc jest to coś w rodzaju początków raka, gdyby to nazwać naszymi słowami?

TOM: Tak, raka może też spowodować błędne myślenie całej ludzkości, co związane jest z zanieczyszczeniem środowiska.

IAN: To znaczy, jeśli cała ludzkość błędnie myśl, to ma to wpływ na środowisko?

TOM: Tak. Jeśli zanieczyszczenie środowiska spowodowane jest skażeniem wyobraźni, wtedy może ono wniknąć w ciało eteryczne. Może to być tak: możesz nie myśleć błędnie, ale twoje ciało może być bombardowane i przenikane - bo należysz do kolektywu. Wtedy skażenie może zaistnieć. Wszystko pochodzi z błędów w myśleniu, ponieważ ludzkość sądzi, że może robić co chce z planetą Ziemią, tworząc destrukcyjne urządzenia. Nie stworzono ludzkości, aby cierpiała, nie stworzono ludzkości, aby chorowała, nie stworzono ludzkości dla zniszczenia. Ludzkość stworzono dla radości i chwały Stwórcy, który sam jest przecież ludzkością. Czy rozumiecie to, że to wy stworzyliście nas?

IAN: Tak, w sensie bardzo abstrakcyjnym, rozumiemy to.

TOM: Rozumiecie także, że to wy stworzyliście Stwórcę?

IAN: Tak.

TOM: Tak więc, wy jesteście Stwórcą?

IAN: Trudno to pojąć, ale mniej więcej to rozumiemy, Tak.

TOM: Ważne jest więc, aby wiedzieć, że na Ziemi to wy jesteście Stwórcą, który was stworzył. Ważne jest więc też to, że są i takie elementy, które zostały stworzone przez Innych. I one mogą zanieczyszczać i wywoływać wszelkie błędy.

IAN: Aha. To właśnie jest dla mnie trudne.

TOM: Ponieważ podstawowy element ludzkości usiłuje przez cały czas osiągnąć swoje wyższe ja, a trudność sprawia mu gęstość Ziemi, która jest pomocna raczej opozycji.

IAN: Tak, we wszystkim przeszkadzają.

TOM: Właśnie. Wiecie też, że z waszą siłą, która jest nieskończona, wszystko da się zmienić. Nauka sama mówi wam, że gdybyście zmienili jedną rzecz, zmienilibyście tym samym właściwości całości.

IAN: Tak, zastanawiałem się nad tym, i to wspaniale, że to potwierdzasz, właśnie tak to wszystko wygląda, tak.

TOM: Dlatego zrozumcie, że potraficie zmienić wszystko. Ty, jako naukowiec, zrozumiesz, kiedy wszystko przeanalizujesz: musisz to zrozumieć teraz, kiedy nie możesz tego przeanalizować.

IAN: Tak, to trudne. Ale rozumiem jakie to ważne, tak.

TOM: Zrozum też, że to kim jesteś pomoże ci zmienić wszystko. Tak. Część problemów Ziemi wynika z ruchu New Age, z ignorowania zakazów i pragnienia, aby znów być na Ziemi, z wiary, że fizyczna rzeczywistość Ziemi jest jedyną realną rzeczywistością - co sprawia, że dusza zostaje ujarzmiona przez to pragnienie. Dlatego New Age, który miał nauczyć Ziemię i popchnąć ją w rozwoju, w istocie zahamował go.

JOHN: A także zrywa kontakt z wami? Jest taka idea w ruchu New Age, która mówi, że jesteśmy w stanie wszystko zrobić sami, bez niczyjej pomocy.

TOM: To nie jest możliwe. Problem w sposobie myślenia New Age polega na koncepcie, że 'jeśli nie będziesz o czymś myślał, to to odejdzie'. Dlatego upośledza to innych, których problemy nie znikają. Twierdzi tez, że człowiek nie jest dość czysty, jego myślenie nie jest dość jasne, nie ma odpowiednich technik. To wielki błąd, bo zamiast pomocy, oświecenia i radości, przydaje większe poczucie winy. Jest też przykładem wierzenia, które mówi, że jeśli wiesz, możesz dać sobie radę ze wszystkim. Ci ludzie, którzy wyznają New Age, a stracili dziecko, mają dwie możliwości: jedną, która mówi, że dziecko nie zasługiwało, aby żyć, bo najprawdopodobniej przybyło tu z nie spłaconymi długami, oraz drugą, która mówi, że śmierć dziecka spowodowały jakieś ich niedociągnięcia, z którymi nie potrafili sobie poradzić.

Oba wyjaśnienia są błędne. Gdybyście zostali schwytani w pułapkę w przeszłości, wtedy na nic by nie było przydatne wasze rozumienie przyszłości. Ważne jest też, aby rozumieć kosmologię tego, co wy nazywacie hierarchią Wszechświata. Nie podoba nam się termin 'hierarchia'. Ale aby zrozumieć, że istnieją inne fizyczne cywilizacje, które wam sprzyjają, aby zrozumieć, że Dwadzieścia Cztery cywilizacje są tym, co w księdze Objawień nazywane jest dwudziestoma czterema starszymi. Ważne jest, aby zacząć wyjaśniać te błędy, które wkradły się w religie i które pętają człowieka. Tylko pytając otrzymacie odpowiedź. Wiedzcie również i to: nadszedł czas, aby ludzkość zrozumiała, że pochodzi od nas i musi zostać uwolniona od ciężaru biedy. Pamiętajcie, że niektórzy przywódcy religijni wmówili ludziom, że szlachetniej jest być małym, biednym. W ten sposób kontrolują ludzkość. Jeśli bez przerwy musisz walczyć z codziennością, wtedy ludzie ci bliscy i otaczające cię środowisko nie jest tak ważne - nie daje ci wolności, aby służyć mu w sposób właściwy. Pragniemy, aby cała ludzkość była radosna. Wiemy też, że ponieważ ludzkość potrafi wierzyć i zrozumieć, że wasze ziemskie dziedziny są rzeczywistością, że błąd i niezrozumienie potrafi zakraść się wszędzie. Ale wiedzcie, że jeśli skupicie się na sobie, ciężar błędu będzie można usunąć i zacząć czerpać korzyści z prawdziwego ja i prawdziwej służby. To czas radości, czas otwierania się na rzeczywistość należnej wam pozycji we Wszechświecie. Ziemia jest planetą wolnej woli, wyboru, a trwa w gęstości, która schwytała dusze w pułapkę cyklu nieustannego odradzania się. Obecnie wchodzi w stan prawdziwej świadomości.

Między wami są tacy, którzy radują się Ziemią, są też tacy, którzy nie mają tego daru, którzy jej nie lubią. Nadszedł czas, aby ludzkość zrozumiała, że Ziemia została pomyślana jako prawdziwy raj, i dlatego istnieje tu tak wielka różnorodność wszystkiego i piękno, abyście mogli doświadczać fizyczności i duchowości bycia człowiekiem. W przeszłości gęstość na waszej planecie Ziemi pomogła sprawie chwytania dusz w cykl nieustannego odradzania się.

PHILIP: Wspomniałeś o tym, że nie mamy już usprawiedliwienia na to, że rzeczy są takie jakie są. Moje pytanie dotyczy tego co ja, w moim własnym życiu, często mówię: “No cóż, jestem tylko człowiekiem ". A przeczytałem w Biblii to: “Powinniśmy być jak nasz Ojciec w niebie, który jest doskonały".

TOM: Czy nie o to toczy się walka? Czy nie jest to ten element religii, który pęta ludzkość i daje wytłumaczenie dla wszystkiego? Czy znów gmatwam sprawy?

PHILIP: Nie bardzo rozumiem co masz na myśli mówiąc, że religia jest powodem tego wszystkiego.

TOM: Istnieją takie formy religii, które mówią też, że “błądzenie to rzecz ludzka", ale w człowieku zawiera się boskość stworzenia. Dlatego nie jest truizmem, że błądzenie to rzecz ludzka.

PHILIP: Co możemy zrobić, aby stać się bardziej świadomymi swojej boskości - że jestem boskim pierwiastkiem oraz bardziej skoncentrować się na tym niż na mojej ludzkiej naturze?

TOM: Twierdzisz uparcie, że masz ludzką naturę! [śmiech]

PHILIP: Nie chcę się przy tym upierać, wydaje mi się, że tak po prostu jest.

TOM: Wiesz, że masz boską naturę?

PHILIP: Jestem tego świadomy.

TOM: Wiesz?

PHILIP: Tak.

TOM: Więc wiesz, że popełniasz błędy?

PHILIP: Często.

TOM: Ludzkość często tworzy zwyczajowe sposoby życia, jest więc konieczne, aby próbować usunąć ową zwyczajową naturę i zastąpić ją boska istotą, którą jesteście. Początkiem będzie zaakceptowanie boskości, która jest w was. Nie obwiniajcie siebie, kiedy zbłądziliście, ale postanówcie nie powtarzać tego. Zawsze żyjcie tym, co wam podpowiada wasza intuicja, wasze serce. Ważne jest też, aby osiągnąć taki stan istnienia, w którym nie będziecie mogli spoglądać na siebie z niechęcią. Ważne jest też to, że uczciwość jest praktyczna. Widzisz, ludzkość jest skonsternowana, a my wahamy się mówić o uczciwości, aby ludzkość nie zrozumiała tego błędnie. Ważne jest, aby zrozumieć, że w uczciwości musi też być mądrość. Dlatego, będąc uczciwym, nigdy nie powinieneś brać tego, co należy do innego - wszyscy o tym wiecie. Ludzkość błądzi zawstydzając innych, a potem mówiąc “Ja jestem uczciwy, a oni nie". Nie to mamy na myśli, czy to rozumiecie?

PHILIP: Tak, mówisz, że musimy być i taktowni, i uczciwi, tak?

TOM: Właśnie. Oraz znaleźć sposób komunikowania się i zachowania, które zgadza się z waszą integralnością i z mądrością. To trudne, prawda?

WSZYSCY: [śmiech]

TOM: Wiedzcie to: rozumiecie teraz waszą boskość, musicie zrozumieć też to, że jest w was element mądrości. Wiedzę zdobywa się nauką, ale mądrość jest wrodzona. Dlatego tak ważne jest również pogłębianie waszej mądrości.

PHILIP: Aha. Wcześniej wspomniałeś też, że w każdym z nas jest istota gwiazdy. Zastanawiałem się czy mógłbyś' może powiedzieć coś więcej o tym, co miateś na myśli?

TOM: To trudne. Każda istota żyjąca na Ziemi jest skończoną indywidualnością, która zawiera w sobie energię żywej gwiazdy. To światło waszej duszy, czy rozumiesz?

PHILIP: Rozumiem, kiedy mówisz 'światło duszy'. Ale kiedy myślę o gwieździe, widzę ciało niebieskie, które istnieje...

TOM: Czy ono nie jest światłem?

PHILIP: Jest.

TOM: Nie jest energią?

PHILIP: Jest.

TOM: Nie jest życiem?

PHILIP: Jest.

TOM: Czy ty nie jesteś światłem?

PHILIP: Tak, widzę dokąd zmierzasz.

TOM: Tak więc, jesteś gwiazdą.

DAVID: Więc każdy z nas reprezentuje inną gwiazdę?

TOM: Tak, ale nie pytajcie nas którą.

WSZYSCY: [śmiech]

SUS AN: Ale ta gwiazda nie jest tym samym co cywilizacje?

TOM: To inna sprawa. Cywilizacje to planety fizyczne. Istnieją gwiazdy i planety. Gwiazdy ostatecznie można przemienić w planety. Wasza cywilizacja liczy miliony, a każdy ma swoją gwiazdę. Każdy reprezentuje jakąś gwiazdę.

21. NASTĘPNE MILENIUM

W maju 1994 roku, podczas spotkania z naszym wydawcą Alickiem Bartholomew z Gateway Books podła propozycja, aby do obecnego wydania tej książki dołączyć jeszcze informacje dotyczące następnego milenium: do Gateway nadeszło wiele próśb o dalsze informacje.

Najwyraźniej wiele mediów czy osób 'wrażliwych' otrzymywało ostatnio sprzeczne z sobą przepowiednie dotyczące zmian, które mają nastąpić w nadchodzącym stuleciu. Nie trzeba chyba mówić, że propozycja ta okazała się być bardzo na czasie. Rozdział ten mówi, między innymi, o transformacjach, które wydają się obecnie najważniejszą sprawą dla Rady Dziewięciu. Dotyczy też związków między narodami celtyckimi a Anglikami. Niektórym mieszkańcom Wysp Brytyjskich rozdział ten może się nie spodobać, ale powinniśmy zdobyć się na odwagę i uświadomić sobie, że nadszedł czas, aby zacząć ów proces transformacji, bo nie możemy czekać do roku 2000. Jesteśmy u progu kolejnego stulecia. Miejmy nadzieję, że to, co powie Tom i Rada Dziewięciu da nam nowe spojrzenie i wskazówki na nową drogę życia.

Miałem przywilej uczestniczenia w rozmowach z Tomem, dlatego też mogłem podkreślić pewne słowa i przerwy w wypowiadanych zdaniach - dlatego, że tam byłem. Jednakże żadne słowo pisane nie potrafi dobrze oddać tej wyjątkowej energii obecnej na spotkaniach, czy tego wielopoziomowego sposobu komunikowania rzeczy. Nie wiem czy jest to aż takie wyjątkowe, ale kiedy

Tom mówił, idee i uzupełniające je słowa i wyobrażenia odbierałem telepatycznie, czego skutkiem jest styl pisania dość różny od poprzednich komunikatów, podczas których nie byłem obecny.

IRENE: Pozdrowienia dla Toma i Rady Dziewięciu. Chcielibyśmy zadać wam kilka pytań dotyczących następnego milenium. Czy przedtem chcielibyście nam coś powiedzieć?

TOM: Rada prosi, abym przekazał wam, że rozumiemy trudności jakie sprawia wam usuniecie siebie z siebie w waszym świecie gęstości i uwagi, jaką się obdarza samego siebie. Przez ostatnie trzy dekady ludzie zajmują się sobą i ogarnia ich dekadencja.

Nadszedł czas, aby wyzwolić się z ostatnich trzech dekad dekadencji przed wkroczeniem w nową dziedzinę transformacji.

I jak wiecie, kiedy tylko następuje rozwój, stare chwyta i dusi jak ramiona ośmio... które duszą... tak?

IRENE: Tak, wiemy co masz na myśli.

TOM: Próbują też trzymać się kurczowo systemów wierzeń, bo wtedy konieczność zmian zostaje ukryta w cieniu. Chcielibyśmy, abyście zrozumieli to: w przeszłości wyjaśniliśmy ważność narodu Izraela jako mikrokosmosu w makrokosmosie. Teraz, w narodzie Anglii, który uznawany jest za najbardziej cywilizowany ze wszystkich narodów, najważniejsze jest doprowadzenie do zgody miedzy Celtami a Anglikami, bo tylko dzięki pozbyciu się tej trudności będziemy mogli rozwijać się prawidłowo. Rozważcie to: naród Anglii, uznający za swoją wielką cechę uprzejmość, konstruuje jednocześnie najbardziej barbarzyńską broń, a to z tego właśnie powodu, kim jest. Dlatego ważne jest, aby włączyć Anglików do waszych medytacji, gdyż póki ten problem nie zostanie rozwiązany, bardzo trudni) będzie reszcie świata rozwijać się - bo wzrok świata skierowany jest na tych najbardziej cywilizowanych... czy to rozumiecie?

IRENE: Tak.

TOM: Tak. Wielkie otwarcie nastąpi wtedy, kiedy zbierzemy razem wszystkich braci Abrahama.

IRENE: Tak.

TOM: Nie ma rozwoju bez walki, prawda?

MARY: Nie!

TOM: Nie ma siły bez walki w waszym świecie, prawda? Gdybyście leżeli w łóżku nic nie robiąc, osłablibyście, prawda?

IRENE: Tak.

TOM: Kiedy dźwigacie ciężkie rzeczy, okazujecie siłę, prawda?

IRENE: Tak.

TOM: Tak więc walczycie.

IRENE: Tak, dziękuję ci za to, naprawdę to doceniamy!

TOM: W narodzie Anglii jego ucywilizowanie powstrzymuje szczerość. Potrzebny jest odważny przełom - przełom w byciu poprawnym - bo czyż to nie naród Anglii właśnie ma tendencje do 'wmiatania wszystkiego pod dywan'?

MARY: Tak.

TOM: Przykro nam, Mary, jest to również twój naród.

MARY: Zgadzam się z tym, co powiedziałeś, rozumiem to, też tak myślę, i też mi z tego powodu przykro.

TOM: Dzieje się tak po prostu dlatego, że energia męska dominuje, a obecnie czuje się zagrożona, bo wie, że musi przyznać równe prawa energii żeńskiej, gdyż inaczej nie przetrwa. Całe źródło mocy pochodzi od kobiety. Kontrolując kobietę, trzymając ją w więzach i poddaństwie, mężczyzna może przejąć władzę, czy o tym wiecie?

IRENE: Tak. Nie różni się to niczym od tego, co Chińczycy od zawsze próbowali zrobić z Tybetańczykami.

TOM: Dokładnie. Teraz, kiedy nadszedł czas równości, ci o męskiej genetyce próbują za wszelką cenę przebudować molekuły swoich pól energii i wciąż postrzegać się tak samo, czyli jako bogów. Pomyślcie o tym: ze wszystkich narodów waszej planety, naród Anglii ma w swym rządzie to, co nazywacie zepsuciem seksualnym, prawda?

MARY: Tak.

TOM: Mężczyzna wie, że utrzymuje swą siłę jedynie dzięki czerpaniu mocy od kobiety. Wierzy w to. Zamiast zgodzić się na partnerstwo, kontroluje wszystko. A z innego punktu widzenia zdaje sobie sprawę, że w akcie kopulacji zostaje zwrócony swemu Źródłu. Tak?

IRENE I MARY: Tak.

TOM: Bardzo skomplikowani są ci z narodu Anglii, i te ich skryte umysły.

MARY: To przypomina poprzednią konwersację [rozdział 10] dotyczącą przygotowywania tej planety na przyjęcie ludzkości. Powiedziałeś wtedy, że Inni próbowali przeciąć Szlaki Starożytnych i że udało im się z Wężem. Czuję, że kryje się tu podwójna odpowiedź, bo przecinając Węża [w Anglii znanego również jako linia Michaela i Mary] udało im się wytworzyć sytuację braku równowagi w rozkładzie sił tego kraju, co miało wpływ na całą planetę. Energia ta obecnie znów powraca do równowagi. Więc Wąż odnosi się nie tylko do szlaku, ale i do związku kobieta-mężczyzna zobrazowanego w Księdze Słowa.

TOM: To prawda, i jest to ważne.

MARY: A więc, jeśli narodowi Anglii uda się naprawić tę równowagę między kobietą a mężczyzną, wtedy energia tego kraju rozejdzie się po całej planecie, via Wąż, który przecina Anglię i przechodzi przez cały świat, ale tylko przez szerokości północne (czyli obszary, z których wywodzi się ludzkość). Czy właśnie w ten sposób energia ta równoważy moc mężczyzny i kobiety na całej planecie?

TOM: Tak, bo jest na szczycie, prawda?

MARY: Tak.

TOM: Równoważy świat cywilizowany, bo w społecznościach, które oni uważają za 'prymitywne' pomimo ich wyglądu, ta łączność jest rozumiana. Modlimy się, aby wszystkie ekstrema dały się sprowadzić do równowagi, do przemyślenia tego, po co tu się znalazły.

Jeśli zrozumiecie szczególne znaczenie tych czasów: robi się jeden krok w przód i jeden krok w tył, a więc blokuje się rozwój. Jakby istniał rozdział między tym co jest, a tym co jest niechciane. W waszych oceanach jest wielka obfitość życia, którym Ośmiornica chce zawładnąć. Czy to rozumiecie?

IRENE I MARY: Tak.

TOM: Rada mówi, że musze przestać pytać was czy rozumiecie, bo nie jesteście dziećmi, prawda? [śmiejemy się]. Teraz muszę... tak. Dlatego Ośmiornica próbuje zawładnąć, tłumiąc rozumowanie innych. Droga naprzód prowadzi przez próg i właśnie na tym progu czyha obecnie prześladowca waszych czasów.

Co teraz się robi, aby rozplatać tę sytuację Ziemi? Moglibyście delikatnie usunąć supły, ale są one mocne i opierają się wszelkim wysiłkom, a próby ich rozplatania mogą tylko pogorszyć sprawę.

IRENE: Tak, to prawda.

TOM: Gdybyście chcieli przeciąć je, moglibyście zranić samych siebie, prawda?

IRENE: Tak.

TOM: Macie problem.

IRENE: Tak, dziękujemy ci bardzo!

TOM:... musicie być elastyczni - w czasie - rozumiecie?

MARY: Tak, ponieważ gdybyśmy byli sztywni od samego początku, wtedy wrócilibyśmy do punktu wyjścia, do tego samego problemu. Elastyczność jasnego rozumowania.

TOM: Tak.

IRENE: Czy to jest nowa pułapka dla dusz?

TOM: To coś więcej. To zaduszanie, które się nie zmniejsza.

MARY: A wiec, jeśli odniesiemy to do poprzedniej rozmowy, to będzie to oznaczać, że ponieważ Anglicy nie wyrażają w pełni swoich uczuć, w szczególny sposób duszą tą planetę. A jeśli będziemy wyrażać siebie prawdziwie i szczerze, to pomoże to wyeliminować owo przyduszenie.

TOM: To najważniejsze. Masz rację, tak. Dobrze by było, gdybyście delikatnie uświadomili mężczyznom tego narodu Anglii istotę uwolnienia tłumionych... tłamszonych... i że powinni znaleźć w sobie odwagę do wyrażania swoich uczuć, do właściwego ich postrzegania. Tłumione uczucia manifestują się w waszych stosunkach damsko-męskich.

MARY: Chciałam zapytać o to, czy jeśli obecna sytuacja Izraela [maj 1994] i także ostatnie wybory w Afryce Południowej są odbiciem jakiegoś rozwiązania owego tłamszenia, o którym mówiłeś?

TOM: To początek. Jednakże nie oznacza to, że nie będzie więcej prób tłamszenia. Ale, widzicie, kiedy zostaje to zwerbalizowane, napisane, wtedy krystalizacja zaczyna być płynna. To bardzo ważne. Naród Anglii musi przyznać się do swojej sztywności. Mówimy teraz do tych, których wasze społeczeństwo nazwałoby 'zwykłymi ludźmi'. To oni muszą się zmienić, zacząć myśleć o sobie i nie pozwolić rządowi i władzom na kontrolowanie ich myślenia o swoich dwóch narodach, czyli Celtach i Anglikach. Bardzo ważne jest, aby zrozumieli, ze narobili wiele problemów, a wszystko to w imię Stwórcy. Ponieważ Anglicy uważają się za naród cywilizowany, nie rozumieją, że wszystkich innych uważają za niecywilizowanych, dlatego nie pozwalają na rozwój Celtów czy innych narodów.

Pomyślcie o tym: czym jest ten naród Anglików? Jest trójkątem Celtów, prawda?

OBIE: Tak.

MARY: Symbolicznie ziemie celtyckie znajdują się po lewej stronie, a Anglicy żyją po prawej stronie naszej wyspy. Aspekty te nie mogą być wymieszane tylko intelektualnie, trzeba stworzyć sytuację równowagi na całej planecie, jak to powiedzieliśmy sobie wcześniej. Czy więc dlatego glify zbożowe znajdują się przeważnie w obszarze trójkąta w centrum tego narodu? Czy ich zadaniem jest zapoczątkowanie tego procesu?

TOM: Jest to chwila przebudzenia, pytania 'dlaczego?'. Dlaczego naród Anglii jest tak sztywny, dlaczego zawsze mówi: “Zawsze tacy byliśmy". Pytamy ile lat przeminie zanim będą mogli powiedzieć: “A może by coś zmienić?"

MARY: Istnieją grupy ludzi, którzy chodzą po szlakach starożytnych i próbują zbalansować te energie. Wiele z nich związanych jest ściśle z legendami arturiańskimi, a po naszych rozmowach przyszło mi na myśl, że symbolika miecza Excalibur również odnosi się do równowagi: Ex Calibre.

TOM: Mniej więcej tak. To jest skalowanie.

MARY: Idąc dalej, czy możesz powiedzieć nam cokolwiek o Stonehenge, czego jeszcze nie mówią nasze książki?

TOM: A co wasze księgi mówią o piramidach? Także w całym piśmie obrazkowym są odniesienia do owych synów Boga, rozumiecie.

Potem zapytaliśmy, czy Tom ma jakieś specjalne przesłanie dla USA.

TOM: Dla wielkiego narodu Stanów Zjednoczonych ważne jest, aby uświadomić młodym potęgę ich umysłów. Ważne jest też zdeterminowane usunięcie z tego narodu przemocy, korupcji i niszczenia piękna planety, tego ziemskiego raju. Ważne jest, aby młodzi zmuszali swoją starszyznę do przeciwstawiania się destrukcji.

Ważne jest też, aby młodzi zrozumieli, że są bombardowani przemocą [mass media], że ta przemoc wymyka im się spod kontroli.

Ważne jest, aby młodzi zjednoczyli się ze starszymi w medytacji, w miłości i radości.

Ważne jest, aby młodzi zrozumieli, że dobrze jest być radosnym... ale nie kosztem innych.

Dobrze byłoby, gdyby na tym ogromnym kontynencie rozmieścić po trzech medytujących, stworzyć w ten sposób cztery rogi, dwanaście medytujących osób. Może mogliby zacząć... jak to mówicie... korespondencyjni kumple?

Następnego dnia dalej zadawaliśmy pytania:

IRENE: Chciałabym poprosić Radę i ciebie o wyjaśnienie tego, co się stanie, kiedy przekroczymy próg następnego milenium.

Jak wiesz wiele jest spekulacji dotyczących zmian, jakie mają zajść w ludzkości - wewnętrznych, psychologicznych, duchowych, geofizycznych - jakie będą te zmiany, których tak wypatrujemy, zbliżając się coraz bardziej do kolejnego stulecia?

Druga część tego pytania dotyczy tego w jaki sposób ludzkość może się do tego przygotować?

TOM: W ten sposób: ludzkość ma w sobie ukryte możliwości rozwoju, a także właściwy jego kierunek. Słuchajcie uważnie, bądźcie otwarci i zrozumcie:

Następne tysiąc lat będzie latami umysłu. Energie umysłu zostaną należycie zrozumiane, ich moc i możliwości. Wiele było przedylekcji (Tom ma na myśli predylekcje, czyli skłonności, zamiłowania, szczególne upodobania do czegoś; przyp. tłum.)... przepowiedni, które dały początek przedylekcjom... dobrze mówię?

IRENE: Nie, to nowe słowo!

TOM: Tak? Mam na myśli to, że jest w tym metoda: w przeszłości wielu Ziemian przepowiadało różne rzeczy, co dało początek wielu przedylekcjom...

IRENE:...tak, bardzo dobrze...

TOM:...i co zrobili? Zaprogramowali ludzkość, czyli właściwie sprawili, że to wszystko naprawdę się stało.

IRENE: Tak.

TOM: Jest wiele obszarów, którym muszą się przyglądać ci, którzy przyczynili się do wszystkiego (ci, którzy wciąż żyją, bo wiadome wam jest, że niektórzy z nich nie dostąpili transformacji). To jest tak: albo ich przepowiednie brały się ze źródeł otaczających Ziemie, albo od cywilizacji, które ani nie wiedzą wszystkiego, ani nawet nie mają najmniejszego dostępu do całej wiedzy. Oni patrzą na Ziemię i widzą różne ścieżki i drogi, którymi ludzkość może podążyć w swojej historii. Czasami widzą też, jeśli ludzkość podąża w kierunku sprzecznym z tym, który wydaje się być niewłaściwy, wierzą że tak właśnie musi być, co nie jest prawdą. Ponieważ ludzkość ma ukryte właściwości czynienia zmian w ramach swoich własnych parametrów i czynienia pokoju.

Są też i Inni, którzy zniekształcają informacje, aby wytworzyć sytuacje podziału i niezgody, chaosu. Jeszcze raz to powtarzamy: na waszej planecie Ziemi są tacy, którzy nie wierzą, że w czasie, kiedy oni żyją na Ziemi, Zachód i Wschód może egzystować zgodnie, czyż nie jest tak?

IRENE: Tak.

TOM: To nie dzieje się przez przypadek, ponieważ wielu, swoimi wyobrażeniami, swoimi modlitwami i swoimi czynami sprawia, że tak się dzieje. Bo to też wymaga czynów, wiecie.

IRENE: Tak.

TOM: Większość rodzaju ludzkiego wierzy, że bariera [mur] zaistniała nagle, jednego dnia. Tymczasem potrzeba było na to wiele czasu. Tak samo zmiana sytuacji w Afryce Południowej. Złożyły się na to wysiłki wielu nieznanych, zwykłych ludzi. Wiecie też, co się stało z narodami Izraela i Ishmaela. Są tacy, którzy próbują przeszkadzać. Dlatego w ludzkości drzemią siły zdolne do uczynienia jej taką, jaką pragnie być.

Ludzkość nie chce tego słuchać, bo nie podoba im się idea, że nie maja nad niczym kontroli i wszystko się zdarzy [wszystko dzieje się zgodnie z przeznaczeniem].

Są też tacy, którzy wierzą, że planeta musi zostać oczyszczona z tej części ludzkości, która nie jest jej warta, ich zdaniem.

Te opinie wytwarzają kolejne negatywne energie, a ci, którzy maja śmiałość wierzyć, że ich przepowiednie są dobre i moralnie poprawne, stwarzają wielkie problemy, nie tylko sobie, ale i Ziemi. Oddali swoją siłę innej energii, rozumiecie?

IRENE: Tak.

MARY: Na świecie coraz więcej jest ludzi, którzy interesują się filozofią 'Wyniesienia'. Czy możesz mi powiedzieć skąd się to bierze i czy jest jakaś' cząstka prawdy w koncepcie, że tylko niewielu wybranych pomoże tej planecie w jej ewolucji, czyli powrocie do równowagi, po tym, co nazywają 'chaosem'?

TOM: Wyjaśnimy jeszcze raz: te cywilizacje, które nie mają dostępu do pełnej informacji, próbują wytworzyć w ludzkości pojęcie elitarności, aby ludzie poczuli co znaczy wyjątkowość i unikatowość - w ten sposób sprawiają, że ludzie są ślepi na inne sprawy. Czasami, w pewnych przypadkach, niektóre z tych pod-cywilizacji wierzą, że mają rację. Nie całkiem jednak, i nie rozumieją one, że kiedy mówią o 'Wyniesieniu', odnosi się to do pól energii, dzięki którym planeta Ziemia ma się stać wehikułem świetlnym. Nie znaczy to, że ludzkość zostanie wyniesiona, ani że jej cześć zostanie wyniesiona.

Ważne jest też, aby zrozumieć, że strach przed zniszczeniem trzyma planetę i ludzkość w kajdanach i nie służy żadnemu celowi. Powoduje jedynie brak równowagi planety i depresje ludzkości. Zwracamy się do całej ludzkości, która żyje tym konceptem destrukcji, kiedy mówimy że macie w sobie umiejętność powstrzymania całkowicie i zupełnie zniszczenia waszej planety Ziemi. Jeśli jesteś kimś, kto chce mieć zawsze racje i błądzisz, wierząc że twoja planeta zostanie zniszczona, wtedy bierzesz na siebie odpowiedzialność za to zniszczenie; gdybyśmy my byli na twoim miejscu, bylibyśmy bardzo ostrożni. Bo nie wiesz, co na siebie sprowadzasz.

MARY: Dziękuję... żeby jeszcze jedno wyjaśnić: te pod-cywilizacje nie pochodzą od Innych, prawda? Są po prostu nieco zagubione, mam rację?

TOM: Niektóre. Czy rozumiesz co to oznacza?

MARY: Tak, dziękuję. Bardzo mi to pomogło.

TOM: Dlatego mówimy: trzymajcie się swego własnego życia, swojej własnej planety, myślcie, módlcie się, działajcie, bądźcie odpowiedzialni każdy po trochu, a wasza planeta osiągnie spokój.

Czujecie, że panuje tu chaos, ale tak samo może zapanować tu radość. Czasami to normalne, że są niewielkie nieporozumienia i konflikty, bo są tu dusze rozwinięte oraz takie, które są nowe, które nie rozumieją całkowicie, ale to nie znaczy, że wasza planeta jest na drodze totalnego zniszczenia.

W waszym świecie istnieje przekonanie, że nastąpi tysiąc lat panowania, prawda?

IRENE: Tak. [Biblia, Objawienia św. Jana 20,4-7]

TOM: To zależy od was, w was są warunki nadejścia tego panowania. Następne tysiąc lat przeznaczone jest dla was, ale nie będzie nagłej zmiany, ale stopniowa, coraz szybsza - bo ludzkość musi teraz jasno opowiedzieć się za życiem na Ziemi. Posiadacie tę planetę całkowicie i zupełnie. Jeśli zapragniecie oddać swą moc tym, którzy ją zniszczą, pamiętajcie, że w ten sposób sami ją zniszczycie.

Pamiętajcie również i o tym: prawdą jest to, że nie ma śmierci, więc są tacy, którzy powiedzą: “To nie ma znaczenia, bo śmierci i tak nie ma", ale to ma znaczenie, bo jeśli przerywacie życie przed wyznaczonym mu czasem, jeśli przerywacie własne życie w sposób niewłaściwy, czyli przez niewłaściwe myślenie, działanie czy jakoś inaczej - wtedy wybór wasz i innych nie został dopełniony, a wy zaciągacie dług, który będziecie musieli spłacić - a może się wam to nie spodobać. Czy nie lepiej jest dopełnić to, po co z własnej woli przybyliście na tę planetę?

Ziemia może osiągnąć wspaniałość, bo każdy człowiek ma w sobie potencjał wspaniałości. Nie obawiajcie się tego, czy odpowiedzialności, bo przyniesie ona wam wielki szacunek dla siebie samego i wielką radość. Nie pozwalajcie innym zawładnąć waszą duszą. Rozwijajcie się... a my jesteśmy z wami. Czy odpowiedzieliśmy na twoje pytanie, czy zdołaliśmy to jakoś wyjaśnić?

IRENE: Jedno z moich pytań dotyczy całego tego pojęcia rewolucji technologicznej i komputerów. Mówiłeś o następnym wieku, który będzie dla ludzkości wiekiem umysłu. Jak to ma się do tego, co dzieje się obecnie - przecież nasze społeczeństwa stają się coraz bardziej zależne od komputerów. Czy jest coś, co należałoby sobie uświadomić?

TOM: Ważne jest, aby zrozumieć to: pamiętajcie, że powiedzieliśmy, że wasza Ziemia jest planetą fizyczności i duchowości. Ludzkość została też obciążona cechą wielkiej pracowitości, co niektórych więzi, czy tak nie jest?

IRENE: Tak.

TOM: A wiec, w milenium umysłu, równowaga zostanie zachowana wtedy, gdy będzie to milenium technologii, prawda? I czy nie jest to wspaniale? Bo wtedy ludzkość będzie wolna, aby wypełnić obietnicę złożoną samej sobie.

IRENE: Wie c milenium technologii uwolni nas od ciężkiej pracy przeszłości, ale uwolni nas też od naszych poszukiwań duchowości.

TOM: To prawda.

IRENE: I tego nie wolno nam zapomnieć, kiedy zawładnie nami obsesja na punkcie naszych nowych zabawek.

TOM: To szczera prawda. Nie przekraczajcie pewnych granic. W końcu mądrzy zaczną rozumieć ich potęgę i połączą się z wyznawcami technologii. Ale nie wolno wam tracić z widoku równowagi i aspektu duchowego. Inaczej znów zapanuje zepsucie.

*     *     *

Rozdział ten jest tak ważny, że Phyllis, która rzadko pisze komentarze transmisji, poczuła, że musi dodać kilka słów wyjaśnienia:

Przez ponad dwadzieścia lat Tom konsekwentnie powtarzał, że jeśli świadomość Mesjasza/Chrystusa przybędzie w swoim czasie, wtedy mogłoby to oznaczać jakieś katastrofalne wstrząsy, ale jeśli Mesjasz/Chrystus nadejdzie z wyprzedzeniem, wtedy planeta Ziemia, łącznie z ludzkością, dostąpi transformacji. Co Tom przez to rozumie i jak miałoby się to stać?

Tom i Rada Dziewięciu wyjaśniła, że jeśli Mesjasz/Chrystus nadejdzie w swoim czasie, będzie to oznaczać, że Ziemia i rodzaj ludzki jest już w takiej rozpaczy i agonii, że błaga o pomoc. Tylko wtedy wpływy zewnętrzne, takie jak Stwórca czy inne cywilizacje, mogą nam pomóc.

Przyspieszenie nadejścia Mesjasza/Chrystusa oznacza, że jeśli znajdzie się dość wystarczająco oświeconych ludzi pracujących pilnie nad tym, aby na świecie zaszła zmiana - na wszystkich poziomach - rządzenia, edukacji, modlitwy, medytacji, środowiska - biorących na siebie odpowiedzialność i działających - wtedy ludzkość i planeta Ziemia mogą rozpocząć proces transformacji, o którym Tom mówił w swoich komunikatach.

Podczas lat naszego życia zaczynamy widzieć, że to wszystko zaczyna dziać się w różnych częściach świata. Nasze myśli i działania są drogami, poprzez które zachodzi transformacja przygotowująca nas do nadchodzącego milenium. Dziś nauka zaczęła udowadniać i przywracać do łask siły umysłu, zwłaszcza w sferze zdrowia. Moglibyśmy rozszerzyć tę kwestię i rozważyć to, jak, dzięki energiom w nas ukrytym, przyspieszyć nadejście Mesjasza/Chrystusa. Może warto spróbować... “a nuż...?".

Wybór należy do nas.

21. NASTĘPNE MILENIUM

W maju 1994 roku, podczas spotkania z naszym wydawcą Alickiem Bartholomew z Gateway Books podła propozycja, aby do obecnego wydania tej książki dołączyć jeszcze informacje dotyczące następnego milenium: do Gateway nadeszło wiele próśb o dalsze informacje.

Najwyraźniej wiele mediów czy osób 'wrażliwych' otrzymywało ostatnio sprzeczne z sobą przepowiednie dotyczące zmian, które mają nastąpić w nadchodzącym stuleciu. Nie trzeba chyba mówić, że propozycja ta okazała się być bardzo na czasie. Rozdział ten mówi, między innymi, o transformacjach, które wydają się obecnie najważniejszą sprawą dla Rady Dziewięciu. Dotyczy też związków między narodami celtyckimi a Anglikami. Niektórym mieszkańcom Wysp Brytyjskich rozdział ten może się nie spodobać, ale powinniśmy zdobyć się na odwagę i uświadomić sobie, że nadszedł czas, aby zacząć ów proces transformacji, bo nie możemy czekać do roku 2000. Jesteśmy u progu kolejnego stulecia. Miejmy nadzieję, że to, co powie Tom i Rada Dziewięciu da nam nowe spojrzenie i wskazówki na nową drogę życia.

Miałem przywilej uczestniczenia w rozmowach z Tomem, dlatego też mogłem podkreślić pewne słowa i przerwy w wypowiadanych zdaniach - dlatego, że tam byłem. Jednakże żadne słowo pisane nie potrafi dobrze oddać tej wyjątkowej energii obecnej na spotkaniach, czy tego wielopoziomowego sposobu komunikowania rzeczy. Nie wiem czy jest to aż takie wyjątkowe, ale kiedy

Tom mówił, idee i uzupełniające je słowa i wyobrażenia odbierałem telepatycznie, czego skutkiem jest styl pisania dość różny od poprzednich komunikatów, podczas których nie byłem obecny.

IRENE: Pozdrowienia dla Toma i Rady Dziewięciu. Chcielibyśmy zadać wam kilka pytań dotyczących następnego milenium. Czy przedtem chcielibyście nam coś powiedzieć?

TOM: Rada prosi, abym przekazał wam, że rozumiemy trudności jakie sprawia wam usuniecie siebie z siebie w waszym świecie gęstości i uwagi, jaką się obdarza samego siebie. Przez ostatnie trzy dekady ludzie zajmują się sobą i ogarnia ich dekadencja.

Nadszedł czas, aby wyzwolić się z ostatnich trzech dekad dekadencji przed wkroczeniem w nową dziedzinę transformacji.

I jak wiecie, kiedy tylko następuje rozwój, stare chwyta i dusi jak ramiona ośmio... które duszą... tak?

IRENE: Tak, wiemy co masz na myśli.

TOM: Próbują też trzymać się kurczowo systemów wierzeń, bo wtedy konieczność zmian zostaje ukryta w cieniu. Chcielibyśmy, abyście zrozumieli to: w przeszłości wyjaśniliśmy ważność narodu Izraela jako mikrokosmosu w makrokosmosie. Teraz, w narodzie Anglii, który uznawany jest za najbardziej cywilizowany ze wszystkich narodów, najważniejsze jest doprowadzenie do zgody miedzy Celtami a Anglikami, bo tylko dzięki pozbyciu się tej trudności będziemy mogli rozwijać się prawidłowo. Rozważcie to: naród Anglii, uznający za swoją wielką cechę uprzejmość, konstruuje jednocześnie najbardziej barbarzyńską broń, a to z tego właśnie powodu, kim jest. Dlatego ważne jest, aby włączyć Anglików do waszych medytacji, gdyż póki ten problem nie zostanie rozwiązany, bardzo trudni) będzie reszcie świata rozwijać się - bo wzrok świata skierowany jest na tych najbardziej cywilizowanych... czy to rozumiecie?

IRENE: Tak.

TOM: Tak. Wielkie otwarcie nastąpi wtedy, kiedy zbierzemy razem wszystkich braci Abrahama.

IRENE: Tak.

TOM: Nie ma rozwoju bez walki, prawda?

MARY: Nie!

TOM: Nie ma siły bez walki w waszym świecie, prawda? Gdybyście leżeli w łóżku nic nie robiąc, osłablibyście, prawda?

IRENE: Tak.

TOM: Kiedy dźwigacie ciężkie rzeczy, okazujecie siłę, prawda?

IRENE: Tak.

TOM: Tak więc walczycie.

IRENE: Tak, dziękuję ci za to, naprawdę to doceniamy!

TOM: W narodzie Anglii jego ucywilizowanie powstrzymuje szczerość. Potrzebny jest odważny przełom - przełom w byciu poprawnym - bo czyż to nie naród Anglii właśnie ma tendencje do 'wmiatania wszystkiego pod dywan'?

MARY: Tak.

TOM: Przykro nam, Mary, jest to również twój naród.

MARY: Zgadzam się z tym, co powiedziałeś, rozumiem to, też tak myślę, i też mi z tego powodu przykro.

TOM: Dzieje się tak po prostu dlatego, że energia męska dominuje, a obecnie czuje się zagrożona, bo wie, że musi przyznać równe prawa energii żeńskiej, gdyż inaczej nie przetrwa. Całe źródło mocy pochodzi od kobiety. Kontrolując kobietę, trzymając ją w więzach i poddaństwie, mężczyzna może przejąć władzę, czy o tym wiecie?

IRENE: Tak. Nie różni się to niczym od tego, co Chińczycy od zawsze próbowali zrobić z Tybetańczykami.

TOM: Dokładnie. Teraz, kiedy nadszedł czas równości, ci o męskiej genetyce próbują za wszelką cenę przebudować molekuły swoich pól energii i wciąż postrzegać się tak samo, czyli jako bogów. Pomyślcie o tym: ze wszystkich narodów waszej planety, naród Anglii ma w swym rządzie to, co nazywacie zepsuciem seksualnym, prawda?

MARY: Tak.

TOM: Mężczyzna wie, że utrzymuje swą siłę jedynie dzięki czerpaniu mocy od kobiety. Wierzy w to. Zamiast zgodzić się na partnerstwo, kontroluje wszystko. A z innego punktu widzenia zdaje sobie sprawę, że w akcie kopulacji zostaje zwrócony swemu Źródłu. Tak?

IRENE I MARY: Tak.

TOM: Bardzo skomplikowani są ci z narodu Anglii, i te ich skryte umysły.

MARY: To przypomina poprzednią konwersację [rozdział 10] dotyczącą przygotowywania tej planety na przyjęcie ludzkości. Powiedziałeś wtedy, że Inni próbowali przeciąć Szlaki Starożytnych i że udało im się z Wężem. Czuję, że kryje się tu podwójna odpowiedź, bo przecinając Węża [w Anglii znanego również jako linia Michaela i Mary] udało im się wytworzyć sytuację braku równowagi w rozkładzie sił tego kraju, co miało wpływ na całą planetę. Energia ta obecnie znów powraca do równowagi. Więc Wąż odnosi się nie tylko do szlaku, ale i do związku kobieta-mężczyzna zobrazowanego w Księdze Słowa.

TOM: To prawda, i jest to ważne.

MARY: A więc, jeśli narodowi Anglii uda się naprawić tę równowagę między kobietą a mężczyzną, wtedy energia tego kraju rozejdzie się po całej planecie, via Wąż, który przecina Anglię i przechodzi przez cały świat, ale tylko przez szerokości północne (czyli obszary, z których wywodzi się ludzkość). Czy właśnie w ten sposób energia ta równoważy moc mężczyzny i kobiety na całej planecie?

TOM: Tak, bo jest na szczycie, prawda?

MARY: Tak.

TOM: Równoważy świat cywilizowany, bo w społecznościach, które oni uważają za 'prymitywne' pomimo ich wyglądu, ta łączność jest rozumiana. Modlimy się, aby wszystkie ekstrema dały się sprowadzić do równowagi, do przemyślenia tego, po co tu się znalazły.

Jeśli zrozumiecie szczególne znaczenie tych czasów: robi się jeden krok w przód i jeden krok w tył, a więc blokuje się rozwój. Jakby istniał rozdział między tym co jest, a tym co jest niechciane. W waszych oceanach jest wielka obfitość życia, którym Ośmiornica chce zawładnąć. Czy to rozumiecie?

IRENE I MARY: Tak.

TOM: Rada mówi, że musze przestać pytać was czy rozumiecie, bo nie jesteście dziećmi, prawda? [śmiejemy się]. Teraz muszę... tak. Dlatego Ośmiornica próbuje zawładnąć, tłumiąc rozumowanie innych. Droga naprzód prowadzi przez próg i właśnie na tym progu czyha obecnie prześladowca waszych czasów.

Co teraz się robi, aby rozplatać tę sytuację Ziemi? Moglibyście delikatnie usunąć supły, ale są one mocne i opierają się wszelkim wysiłkom, a próby ich rozplatania mogą tylko pogorszyć sprawę.

IRENE: Tak, to prawda.

TOM: Gdybyście chcieli przeciąć je, moglibyście zranić samych siebie, prawda?

IRENE: Tak.

TOM: Macie problem.

IRENE: Tak, dziękujemy ci bardzo!

TOM:... musicie być elastyczni - w czasie - rozumiecie?

MARY: Tak, ponieważ gdybyśmy byli sztywni od samego początku, wtedy wrócilibyśmy do punktu wyjścia, do tego samego problemu. Elastyczność jasnego rozumowania.

TOM: Tak.

IRENE: Czy to jest nowa pułapka dla dusz?

TOM: To coś więcej. To zaduszanie, które się nie zmniejsza.

MARY: A wiec, jeśli odniesiemy to do poprzedniej rozmowy, to będzie to oznaczać, że ponieważ Anglicy nie wyrażają w pełni swoich uczuć, w szczególny sposób duszą tą planetę. A jeśli będziemy wyrażać siebie prawdziwie i szczerze, to pomoże to wyeliminować owo przyduszenie.

TOM: To najważniejsze. Masz rację, tak. Dobrze by było, gdybyście delikatnie uświadomili mężczyznom tego narodu Anglii istotę uwolnienia tłumionych... tłamszonych... i że powinni znaleźć w sobie odwagę do wyrażania swoich uczuć, do właściwego ich postrzegania. Tłumione uczucia manifestują się w waszych stosunkach damsko-męskich.

MARY: Chciałam zapytać o to, czy jeśli obecna sytuacja Izraela [maj 1994] i także ostatnie wybory w Afryce Południowej są odbiciem jakiegoś rozwiązania owego tłamszenia, o którym mówiłeś?

TOM: To początek. Jednakże nie oznacza to, że nie będzie więcej prób tłamszenia. Ale, widzicie, kiedy zostaje to zwerbalizowane, napisane, wtedy krystalizacja zaczyna być płynna. To bardzo ważne. Naród Anglii musi przyznać się do swojej sztywności. Mówimy teraz do tych, których wasze społeczeństwo nazwałoby 'zwykłymi ludźmi'. To oni muszą się zmienić, zacząć myśleć o sobie i nie pozwolić rządowi i władzom na kontrolowanie ich myślenia o swoich dwóch narodach, czyli Celtach i Anglikach. Bardzo ważne jest, aby zrozumieli, ze narobili wiele problemów, a wszystko to w imię Stwórcy. Ponieważ Anglicy uważają się za naród cywilizowany, nie rozumieją, że wszystkich innych uważają za niecywilizowanych, dlatego nie pozwalają na rozwój Celtów czy innych narodów.

Pomyślcie o tym: czym jest ten naród Anglików? Jest trójkątem Celtów, prawda?

OBIE: Tak.

MARY: Symbolicznie ziemie celtyckie znajdują się po lewej stronie, a Anglicy żyją po prawej stronie naszej wyspy. Aspekty te nie mogą być wymieszane tylko intelektualnie, trzeba stworzyć sytuację równowagi na całej planecie, jak to powiedzieliśmy sobie wcześniej. Czy więc dlatego glify zbożowe znajdują się przeważnie w obszarze trójkąta w centrum tego narodu? Czy ich zadaniem jest zapoczątkowanie tego procesu?

TOM: Jest to chwila przebudzenia, pytania 'dlaczego?'. Dlaczego naród Anglii jest tak sztywny, dlaczego zawsze mówi: “Zawsze tacy byliśmy". Pytamy ile lat przeminie zanim będą mogli powiedzieć: “A może by coś zmienić?"

MARY: Istnieją grupy ludzi, którzy chodzą po szlakach starożytnych i próbują zbalansować te energie. Wiele z nich związanych jest ściśle z legendami arturiańskimi, a po naszych rozmowach przyszło mi na myśl, że symbolika miecza Excalibur również odnosi się do równowagi: Ex Calibre.

TOM: Mniej więcej tak. To jest skalowanie.

MARY: Idąc dalej, czy możesz powiedzieć nam cokolwiek o Stonehenge, czego jeszcze nie mówią nasze książki?

TOM: A co wasze księgi mówią o piramidach? Także w całym piśmie obrazkowym są odniesienia do owych synów Boga, rozumiecie.

Potem zapytaliśmy, czy Tom ma jakieś specjalne przesłanie dla USA.

TOM: Dla wielkiego narodu Stanów Zjednoczonych ważne jest, aby uświadomić młodym potęgę ich umysłów. Ważne jest też zdeterminowane usunięcie z tego narodu przemocy, korupcji i niszczenia piękna planety, tego ziemskiego raju. Ważne jest, aby młodzi zmuszali swoją starszyznę do przeciwstawiania się destrukcji.

Ważne jest też, aby młodzi zrozumieli, że są bombardowani przemocą [mass media], że ta przemoc wymyka im się spod kontroli.

Ważne jest, aby młodzi zjednoczyli się ze starszymi w medytacji, w miłości i radości.

Ważne jest, aby młodzi zrozumieli, że dobrze jest być radosnym... ale nie kosztem innych.

Dobrze byłoby, gdyby na tym ogromnym kontynencie rozmieścić po trzech medytujących, stworzyć w ten sposób cztery rogi, dwanaście medytujących osób. Może mogliby zacząć... jak to mówicie... korespondencyjni kumple?

Następnego dnia dalej zadawaliśmy pytania:

IRENE: Chciałabym poprosić Radę i ciebie o wyjaśnienie tego, co się stanie, kiedy przekroczymy próg następnego milenium.

Jak wiesz wiele jest spekulacji dotyczących zmian, jakie mają zajść w ludzkości - wewnętrznych, psychologicznych, duchowych, geofizycznych - jakie będą te zmiany, których tak wypatrujemy, zbliżając się coraz bardziej do kolejnego stulecia?

Druga część tego pytania dotyczy tego w jaki sposób ludzkość może się do tego przygotować?

TOM: W ten sposób: ludzkość ma w sobie ukryte możliwości rozwoju, a także właściwy jego kierunek. Słuchajcie uważnie, bądźcie otwarci i zrozumcie:

Następne tysiąc lat będzie latami umysłu. Energie umysłu zostaną należycie zrozumiane, ich moc i możliwości. Wiele było przedylekcji (Tom ma na myśli predylekcje, czyli skłonności, zamiłowania, szczególne upodobania do czegoś; przyp. tłum.)... przepowiedni, które dały początek przedylekcjom... dobrze mówię?

IRENE: Nie, to nowe słowo!

TOM: Tak? Mam na myśli to, że jest w tym metoda: w przeszłości wielu Ziemian przepowiadało różne rzeczy, co dało początek wielu przedylekcjom...

IRENE:...tak, bardzo dobrze...

TOM:...i co zrobili? Zaprogramowali ludzkość, czyli właściwie sprawili, że to wszystko naprawdę się stało.

IRENE: Tak.

TOM: Jest wiele obszarów, którym muszą się przyglądać ci, którzy przyczynili się do wszystkiego (ci, którzy wciąż żyją, bo wiadome wam jest, że niektórzy z nich nie dostąpili transformacji). To jest tak: albo ich przepowiednie brały się ze źródeł otaczających Ziemie, albo od cywilizacji, które ani nie wiedzą wszystkiego, ani nawet nie mają najmniejszego dostępu do całej wiedzy. Oni patrzą na Ziemię i widzą różne ścieżki i drogi, którymi ludzkość może podążyć w swojej historii. Czasami widzą też, jeśli ludzkość podąża w kierunku sprzecznym z tym, który wydaje się być niewłaściwy, wierzą że tak właśnie musi być, co nie jest prawdą. Ponieważ ludzkość ma ukryte właściwości czynienia zmian w ramach swoich własnych parametrów i czynienia pokoju.

Są też i Inni, którzy zniekształcają informacje, aby wytworzyć sytuacje podziału i niezgody, chaosu. Jeszcze raz to powtarzamy: na waszej planecie Ziemi są tacy, którzy nie wierzą, że w czasie, kiedy oni żyją na Ziemi, Zachód i Wschód może egzystować zgodnie, czyż nie jest tak?

IRENE: Tak.

TOM: To nie dzieje się przez przypadek, ponieważ wielu, swoimi wyobrażeniami, swoimi modlitwami i swoimi czynami sprawia, że tak się dzieje. Bo to też wymaga czynów, wiecie.

IRENE: Tak.

TOM: Większość rodzaju ludzkiego wierzy, że bariera [mur] zaistniała nagle, jednego dnia. Tymczasem potrzeba było na to wiele czasu. Tak samo zmiana sytuacji w Afryce Południowej. Złożyły się na to wysiłki wielu nieznanych, zwykłych ludzi. Wiecie też, co się stało z narodami Izraela i Ishmaela. Są tacy, którzy próbują przeszkadzać. Dlatego w ludzkości drzemią siły zdolne do uczynienia jej taką, jaką pragnie być.

Ludzkość nie chce tego słuchać, bo nie podoba im się idea, że nie maja nad niczym kontroli i wszystko się zdarzy [wszystko dzieje się zgodnie z przeznaczeniem].

Są też tacy, którzy wierzą, że planeta musi zostać oczyszczona z tej części ludzkości, która nie jest jej warta, ich zdaniem.

Te opinie wytwarzają kolejne negatywne energie, a ci, którzy maja śmiałość wierzyć, że ich przepowiednie są dobre i moralnie poprawne, stwarzają wielkie problemy, nie tylko sobie, ale i Ziemi. Oddali swoją siłę innej energii, rozumiecie?

IRENE: Tak.

MARY: Na świecie coraz więcej jest ludzi, którzy interesują się filozofią 'Wyniesienia'. Czy możesz mi powiedzieć skąd się to bierze i czy jest jakaś' cząstka prawdy w koncepcie, że tylko niewielu wybranych pomoże tej planecie w jej ewolucji, czyli powrocie do równowagi, po tym, co nazywają 'chaosem'?

TOM: Wyjaśnimy jeszcze raz: te cywilizacje, które nie mają dostępu do pełnej informacji, próbują wytworzyć w ludzkości pojęcie elitarności, aby ludzie poczuli co znaczy wyjątkowość i unikatowość - w ten sposób sprawiają, że ludzie są ślepi na inne sprawy. Czasami, w pewnych przypadkach, niektóre z tych pod-cywilizacji wierzą, że mają rację. Nie całkiem jednak, i nie rozumieją one, że kiedy mówią o 'Wyniesieniu', odnosi się to do pól energii, dzięki którym planeta Ziemia ma się stać wehikułem świetlnym. Nie znaczy to, że ludzkość zostanie wyniesiona, ani że jej cześć zostanie wyniesiona.

Ważne jest też, aby zrozumieć, że strach przed zniszczeniem trzyma planetę i ludzkość w kajdanach i nie służy żadnemu celowi. Powoduje jedynie brak równowagi planety i depresje ludzkości. Zwracamy się do całej ludzkości, która żyje tym konceptem destrukcji, kiedy mówimy że macie w sobie umiejętność powstrzymania całkowicie i zupełnie zniszczenia waszej planety Ziemi. Jeśli jesteś kimś, kto chce mieć zawsze racje i błądzisz, wierząc że twoja planeta zostanie zniszczona, wtedy bierzesz na siebie odpowiedzialność za to zniszczenie; gdybyśmy my byli na twoim miejscu, bylibyśmy bardzo ostrożni. Bo nie wiesz, co na siebie sprowadzasz.

MARY: Dziękuję... żeby jeszcze jedno wyjaśnić: te pod-cywilizacje nie pochodzą od Innych, prawda? Są po prostu nieco zagubione, mam rację?

TOM: Niektóre. Czy rozumiesz co to oznacza?

MARY: Tak, dziękuję. Bardzo mi to pomogło.

TOM: Dlatego mówimy: trzymajcie się swego własnego życia, swojej własnej planety, myślcie, módlcie się, działajcie, bądźcie odpowiedzialni każdy po trochu, a wasza planeta osiągnie spokój.

Czujecie, że panuje tu chaos, ale tak samo może zapanować tu radość. Czasami to normalne, że są niewielkie nieporozumienia i konflikty, bo są tu dusze rozwinięte oraz takie, które są nowe, które nie rozumieją całkowicie, ale to nie znaczy, że wasza planeta jest na drodze totalnego zniszczenia.

W waszym świecie istnieje przekonanie, że nastąpi tysiąc lat panowania, prawda?

IRENE: Tak. [Biblia, Objawienia św. Jana 20,4-7]

TOM: To zależy od was, w was są warunki nadejścia tego panowania. Następne tysiąc lat przeznaczone jest dla was, ale nie będzie nagłej zmiany, ale stopniowa, coraz szybsza - bo ludzkość musi teraz jasno opowiedzieć się za życiem na Ziemi. Posiadacie tę planetę całkowicie i zupełnie. Jeśli zapragniecie oddać swą moc tym, którzy ją zniszczą, pamiętajcie, że w ten sposób sami ją zniszczycie.

Pamiętajcie również i o tym: prawdą jest to, że nie ma śmierci, więc są tacy, którzy powiedzą: “To nie ma znaczenia, bo śmierci i tak nie ma", ale to ma znaczenie, bo jeśli przerywacie życie przed wyznaczonym mu czasem, jeśli przerywacie własne życie w sposób niewłaściwy, czyli przez niewłaściwe myślenie, działanie czy jakoś inaczej - wtedy wybór wasz i innych nie został dopełniony, a wy zaciągacie dług, który będziecie musieli spłacić - a może się wam to nie spodobać. Czy nie lepiej jest dopełnić to, po co z własnej woli przybyliście na tę planetę?

Ziemia może osiągnąć wspaniałość, bo każdy człowiek ma w sobie potencjał wspaniałości. Nie obawiajcie się tego, czy odpowiedzialności, bo przyniesie ona wam wielki szacunek dla siebie samego i wielką radość. Nie pozwalajcie innym zawładnąć waszą duszą. Rozwijajcie się... a my jesteśmy z wami. Czy odpowiedzieliśmy na twoje pytanie, czy zdołaliśmy to jakoś wyjaśnić?

IRENE: Jedno z moich pytań dotyczy całego tego pojęcia rewolucji technologicznej i komputerów. Mówiłeś o następnym wieku, który będzie dla ludzkości wiekiem umysłu. Jak to ma się do tego, co dzieje się obecnie - przecież nasze społeczeństwa stają się coraz bardziej zależne od komputerów. Czy jest coś, co należałoby sobie uświadomić?

TOM: Ważne jest, aby zrozumieć to: pamiętajcie, że powiedzieliśmy, że wasza Ziemia jest planetą fizyczności i duchowości. Ludzkość została też obciążona cechą wielkiej pracowitości, co niektórych więzi, czy tak nie jest?

IRENE: Tak.

TOM: A wiec, w milenium umysłu, równowaga zostanie zachowana wtedy, gdy będzie to milenium technologii, prawda? I czy nie jest to wspaniale? Bo wtedy ludzkość będzie wolna, aby wypełnić obietnicę złożoną samej sobie.

IRENE: Wie c milenium technologii uwolni nas od ciężkiej pracy przeszłości, ale uwolni nas też od naszych poszukiwań duchowości.

TOM: To prawda.

IRENE: I tego nie wolno nam zapomnieć, kiedy zawładnie nami obsesja na punkcie naszych nowych zabawek.

TOM: To szczera prawda. Nie przekraczajcie pewnych granic. W końcu mądrzy zaczną rozumieć ich potęgę i połączą się z wyznawcami technologii. Ale nie wolno wam tracić z widoku równowagi i aspektu duchowego. Inaczej znów zapanuje zepsucie.

*     *     *

Rozdział ten jest tak ważny, że Phyllis, która rzadko pisze komentarze transmisji, poczuła, że musi dodać kilka słów wyjaśnienia:

Przez ponad dwadzieścia lat Tom konsekwentnie powtarzał, że jeśli świadomość Mesjasza/Chrystusa przybędzie w swoim czasie, wtedy mogłoby to oznaczać jakieś katastrofalne wstrząsy, ale jeśli Mesjasz/Chrystus nadejdzie z wyprzedzeniem, wtedy planeta Ziemia, łącznie z ludzkością, dostąpi transformacji. Co Tom przez to rozumie i jak miałoby się to stać?

Tom i Rada Dziewięciu wyjaśniła, że jeśli Mesjasz/Chrystus nadejdzie w swoim czasie, będzie to oznaczać, że Ziemia i rodzaj ludzki jest już w takiej rozpaczy i agonii, że błaga o pomoc. Tylko wtedy wpływy zewnętrzne, takie jak Stwórca czy inne cywilizacje, mogą nam pomóc.

Przyspieszenie nadejścia Mesjasza/Chrystusa oznacza, że jeśli znajdzie się dość wystarczająco oświeconych ludzi pracujących pilnie nad tym, aby na świecie zaszła zmiana - na wszystkich poziomach - rządzenia, edukacji, modlitwy, medytacji, środowiska - biorących na siebie odpowiedzialność i działających - wtedy ludzkość i planeta Ziemia mogą rozpocząć proces transformacji, o którym Tom mówił w swoich komunikatach.

Podczas lat naszego życia zaczynamy widzieć, że to wszystko zaczyna dziać się w różnych częściach świata. Nasze myśli i działania są drogami, poprzez które zachodzi transformacja przygotowująca nas do nadchodzącego milenium. Dziś nauka zaczęła udowadniać i przywracać do łask siły umysłu, zwłaszcza w sferze zdrowia. Moglibyśmy rozszerzyć tę kwestię i rozważyć to, jak, dzięki energiom w nas ukrytym, przyspieszyć nadejście Mesjasza/Chrystusa. Może warto spróbować... “a nuż...?".

Wybór należy do nas.

PROCES
John Whitmore

Channeling, czasami nazywany komunikowaniem się przez medium, nie jest zjawiskiem ani nowym, ani rzadko spotykanym. Phyllis Schlemmer nie bardzo podobają się terminy 'channeling' czy 'medium', a to z powodu pierwszego wrażenia, jakie słowa te wywierają na ogromną większość ludzi, i co ważniejsze, dla mniej przynajmniej, nie oddają tego procesu w sposób właściwy. Phyllis uważa się za przekaźnik - jak Tom to opisuje w dalszej części tego rozdziału. Uczyniwszy tę uwagę dla dobra czytelnika, będziemy dalej używać słów 'channeling' i 'medium'.

Channeling istnieje w każdej kulturze i to w różnych postaciach: jako 'automatyczne' pismo, rysowanie czy przekazy werbalne, w których wydaje się, że medium mówi jakby za kogoś' innego. (Większość mediów w naszej kulturze to kobiety, więc dalej będę się posługiwał rodzajem żeńskim.) Może się to dziać w lekkim transie, w którym medium jest świadome tego, co mówi, lub też w transie głębokim, z którego medium nie zachowa żadnych wspomnień. W głębokim transie medium może posługiwać się mową, wzorcami językowymi czy tonem całkowicie różnym od jej zwykłego głosu. Nie jest rzeczą rzadką, że medium posługuje się innym od własnego językiem, którego normalnie zupełnie nie zna. Niektórzy ludzie nigdy nie słyszeli o channelingu, a jeszcze więcej nie poświeci mu ani minuty swojego czasu, ponieważ pozornie łatwo jest uznać to zjawisko za udawanie lub figiel świadomie ukartowany przez medium. Dowcipnisie, jednakże muszą mieć jakiś motyw. Czy naprawdę mogłoby istnieć tak wielu dowcipnisiów w tak wielu kulturach, dowcipnisiów, których jedyni) nagrodą często jest fizyczny i psychiczny ból i, przynajmniej w społeczeństwach 'rozwiniętych', spora porcja kpin? Zapłata za manipulowanie ludźmi nie jest wystarczająco wysoka, aby przyciągnąć wielu dowcipnisiów. Jednakże, psychologia stosowana potrafi tak wytłumaczyć zjawisko channelingu, aby pasowało ono do powszechnie uznanego wzorca naukowego, a tym samym ignoruje sam jego przedmiot w taki sam sposób jak fizyka ignoruje różdżkarstwo - nawet pomimo tego, że większość firm zajmujących się dostarczaniem wody, wydobyciem minerałów czy ropy, zatrudnia różdżkarzy i to z nader korzystnymi materialnie wynikami. Channeling jest przekleństwem dla wielu przekonań, na których bazuje nasze społeczeństwo - indywidualizm i ego są świętością, a sama myśl, że jakieś znaczniejsze idee mogłyby pochodzić od jednostki, pociąga za sobą inne poważne pytania dotyczące na przykład reinkarnacji, duszy, transpersonalnych korzeni duszy i samego sensu życia. W ostatnich latach channeling ponownie wraca do życia, zwłaszcza w Ameryce, gdzie sesje z mediami w znacznym stopniu zastąpiły leżankę psychoterapeuty. Jak to bywa z każdym fenomenem czy dziwactwem, które staje się popularne w społeczeństwie, jakość dostępnych materiałów może łatwo ulec obniżeniu, dlatego zainteresowani muszą być wyjątkowo wybiórczy chcąc skorzystać z czyjegoś przewodnictwa. Niektóre aspekty i pułapki channelingu są opisane właśnie tu.

Należy pamiętać, że wiele poniższych oświadczeń odnosi się do konkretnych przypadków transmisji Dziewiątki odbywających się dzięki Phyllis Schlemmer, i niekoniecznie muszą one stosować się do innych wyznawców tej sztuki.

*     *     *

GENE: Jeśli ludzie zaakceptowaliby to, że channeling naprawdę istnieje, wtedy stanęliby w obliczu wszystkich problemów dotyczących zakłóceń w channelingu i w otrzymywaniu przekazów pochodzących z innych wymiarów. Czy możesz powiedzieć coś na temat tego, na ile te przekazy, które otrzymujemy od was zostają zniekształcane oraz czy jest możliwe to, że czasami otrzymujemy przekazy nieprawdziwe, spowodowane trudnościami w komunikowaniu się?

TOM: Przekazy błędne mogą zostać spowodowane samą interpretacją oraz ograniczeniami umysłu medium - w doborze słów, których medium może znać zbyt mało jak na nasze potrzeby. Ludzki umysł i język nie są w stanie nawet spróbować objąć wiedzy naszej lub innych cywilizacji. Ale medium pozostaje pod naszą kontrolą.

GENE: Czy Phyllis może nieświadomie wpływać na jakieś komunikaty? Czy możemy być pewni, że nasza metoda komunikowania się potrafi uniknąć wszystkich myśli i potrzeb, i tak dalej, które odczuwa Phyllis?

TOM: Czy rozumiecie, że Nasza Istota nie znajduje się w ciele podczas transmisji?

GENE: Nie wiedziałem o tym, ale rozumiem co masz na myśli.

TOM: Czy rozumiesz, że większość funkcji ciała znajduje się w stanie zawieszenia?

GENE: Nie, ja...

TOM: Czy rozumiesz, że serce i układ krążenia funkcjonuje w stopniu minimalnym?

GENE: Rozu...

TOM: Czy rozumiesz, że do nas należy całkowita kontrola? Nie ma takiego słowa w twoim języku, za pomocą którego moglibyśmy to wyjaśnić, oprócz słowa, które mówi, że całkowicie zawładnęliśmy ciałem.

GENE: Rozumiem. Myślę, że jest to pełna odpowiedź na moje pytanie.

TOM: Jeśli nasza Istota nie pozwoliłaby nam na przejęcie całkowitej kontroli, nie moglibyśmy - nie ingerując w jej wolną wolę - całkowicie jej kontrolować. Umysł naszej Istoty, jej dusza nie znajdują się w ciele podczas tych komunikacji. Nasza Istota miała wielkie obiekcje co do komputeryzacji. Taki był plan początkowy, ale ze strachu przed tym, że będzie kontrolowana przez komputer, robiła trudności nam, sobie samej i cywilizacji Altei, która starała się komunikować w ten sposób. Nie komunikowalibyśmy tym sposobem, gdyby nasza Istota oddała siebie całkowicie komputerowi.

Komunikowanie się istot z innych wymiarów z istotami z fizycznej planety Ziemi trwa od wielu tysięcy lat i zawsze były z tym wielkie trudności. Było zaledwie paru takich, których nazwalibyśmy doskonałymi, jeśli w ogóle ktokolwiek może być doskonały na waszej planecie. Powodem tego jest to, że niewielu pozwoliło nam na przejęcie całkowitej kontroli.

ANDREW: Rozumiem, a to jest absolutna podstawa całego procesu, prawda?

TOM: To najważniejsze. Bez kontroli i bez zrzeczenia się swojej osobowości nigdy nie będzie to prawdziwa komunikacja. Wielokrotnie ostrzegaliśmy was, abyście zawsze byli bardzo ostrożni w prac\ ze świadomymi umysłami tych, których wykorzystujecie jako media. Ważne jest, abyście zrozumieli, że aby nawiązać łączność, a mówię teraz nie tylko jako rzecznik Dziewiątki, ale także w imieniu innych cywilizacji, abyście zrozumieli, że aby móc nawiązać łączność, musimy mieć jakiś ku temu instrument. Posługujemy się terminem 'instrument', ponieważ ten, przez kogo się komunikujemy tak naprawdę jest fizycznym przekaźnikiem.

Kiedy posługujemy się kimś, ważne jest, abyście zrozumieli, że my w całej pełni kontrolujemy tę istotę. Przejmujemy jej podświadomość. Musi to być istota, która wyraża zgodę na to, że stanie się zupełnie pasywna, po to, abyśmy my mogli stać się aktywni. Nigdy nie mieliśmy trudności z Naszą Istotą. A to dlatego, że Nasza Istota usuwa swoją indywidualność. Ale jednocześnie dlatego boi się komputerów. Jej podświadomość wie, oddała się sprawie, ale strach przed komputerem jest strachem przed utratą duszy.

Czy rozumiecie więc, że musimy z wielkim wysiłkiem podtrzymywać równowagę w ciele fizycznym? Ważne jest to, że kiedy przejmujemy ciało, staje się ono w pewnym sensie jakby komputerem. Musimy sprawić, aby serce ciała nie przestało pracować, płuca oddychać, a wszystkie organy funkcjonować. To jest powód, dla którego wielokrotnie w dwojgu z was występuje zanik energii. Dzieje się tak, ponieważ wykorzystujemy waszą energię do podtrzymania ciała w stanie zawieszenia.

ANDREW: Czy robicie to za pomocą komputera czy poprzez istotę?

TOM: W przypadku Naszej Istoty robimy to za pomocą innej istoty; i to jest problem. Nie gwałcimy umowy zawartej z Naszą Istotą. Ona jest jedyną na waszej planecie, która jest do tego zdolna, i tak było od początku - ona zdecydowała się oddać się całkowicie Dziewiątce - nie była to umowa z komputerami. Poprzez komunikowanie się z wami chcemy, abyście zrozumieli, że my nie używamy języka mówionego.

ANDREW: Wasze umysły komunikują się między sobą bezpośrednio.

TOM: Komunikujemy się z umysłem Naszej Istoty, a jej podświadomość przetwarza to w słowa.

Kiedy podtrzymujemy Naszą Istotę, to jest to tak, jakbyśmy trzymali milion nitek i splatali je ze sobą, aby się z wami komunikować. W sytuacji, kiedy Nasza Istota nie znajduje się w dobrym stanie fizycznym - jeśli, na przykład ma kłopoty z trawieniem albo kłopoty z wydalaniem, albo problemy emocjonalne lub jest w niej negatywna wibracja albo w którymś z was, lub gniew czy niepokój - wtedy nie możemy wykorzystać waszej energii, ponieważ spowodowałoby to przerwanie nici, które splatamy, aby się z wami komunikować. Więc czasami komunikacje kosztują nas wiele wysiłku, co z kolei jest przyczyną powstania większej pustki w niej. A także, kiedy warunki nie są odpowiednie, bardzo trudno jest przedstawić obrazy, tak aby ona mogła je przekazać wam.

Przez tysiące lat inne cywilizacje pracowały bardzo skrupulatnie nad udoskonaleniem i wysubtelnieniem systemu komunikacji, aby nie było konieczności transmitowania i kontrolowania jakiejś istoty w celu przekazania tego, co inne cywilizacje chcą wam przekazać. Teraz mówimy wam, i modlimy się, abyście to zrozumieli: kiedy mówimy do was, mówimy przez te Istotę. Zrozumcie to dobrze. Komunikaty, które otrzymujecie przez inne istoty czy gatunki, są innym rodzajem komunikowania się. Jest oddawane.

JOHN: Czy mógłbyś odpowiedzieć na jedno pytanie dotyczące środków, jakimi posługujecie się, aby mówić przez Phyllis, ponieważ Tybetańczyk [który mówił przez Alice Bailey] i pewne szkoły ezoteryczne twierdzą, że komunikowanie się za pomocą głębokiego transu nie jest szczególnie wartościowe. Uważane jest ono za niższe, co oczywiście przysparza nam uzasadnionych trudności z tymi ezoterycznymi szkołami.

TOM: Czy oni uważają, że wzięcie pióra do ręki [pismo automatyczne] jest czymś wyższym? Co za różnica?

JOHN: Cóż, sądzę, że to co robimy tutaj jest bardziej czyste, ponieważ nie występuje tu żadna ingerencja.

TOM: Masz rację. W ten sposób nie ma umysłu, nie ma świadomości, nie ma nieświadomości, niższej świadomości, czy wyższej świadomości.

JOHN: Ale dlaczego Tybetańczyk tak powiedział? Musiał chyba mieć jakiś powód?

TOM: Pamiętajcie to: w tamtych czasach [wczesny wiek XX] wielu było wykorzystywanych prze duchy. Wyznawcy takich szkół musieli zmienić sposób myślenia, bo Wszechświat się zmienia. Nie jest statyczny; to oni pozostają statyczni.

W tamtym okresie, od czasu do czasu, pracowaliśmy z innymi mediami, które zdawały się mieć dostęp do informacji specjalistycznych, takich które uzupełniały informacje Dziewiątki. Czasami jednakże przekazywały one sprawy, na których się nie znały, wchodziły w konflikt z Dziewiątką albo zwodziły nas z obranej drogi. Spowodowało to zamieszanie, a czasami i konflikt w samej grupie. Zapytaliśmy o to Dziewiątkę.

ANDREW: Czy możemy jeszcze raz porozmawiać o problemie elementu ludzkiego u niektórych naszych mediów?

TOM: Mamy trudności w zrozumieniu waszej natury. Inni was uczą tego jacy jesteście. Bardzo trudno jest nam zrozumieć waszą fizyczną naturę. Rozumiemy waszą naturę emocjonalną i rozumiemy intelektualną, ale bardzo nam trudno zrozumieć waszą naturę fizyczną. Świadomi jesteśmy problemów, jakie macie z niektórymi z was i ich fizycznością. Nie możemy usunąć tego z nich, sami muszą to zrobić albo tę swoją naturę wysubtelnić. Spróbuję to wyjaśnić, ale nie rozumiem tego uczucia, więc przekażę to wam w sposób, w jaki mnie przekazano.

Jeśli chodzi o wasze ciała fizyczne: pragnienia, jakie odczuwacie w związku z waszą fizyczną reprodukcją są jak zawór bezpieczeństwa. Czyjś świadomy umysł może chcieć was wykorzystać. Jeśli będzie to ktoś przeciwnej niż wasza płci, uważajcie na jego komunikowanie się. Nie mówimy, że nie wolno wam komunikować się przez innych; ale nie będzie to pochodziło bezpośrednio od nas - chcemy, abyście to zrozumieli.

ANDREW: Tak, rozumiemy to dobrze.

TOM: Ale kiedy chcą się wami posłużyć, mogą nie powiedzieć wam co jest prawdą. Może być tak, że cywilizacja, która mówi przez kogoś, próbuje usilnie przekazać wam prawdę, ale dla tego kogoś jest to sposobność, aby się wami posłużyć. Chcemy, abyście wiedzieli, że najbardziej destrukcyjnym elementem jest ego, które dzierży kontrolę.

JOHN: Inne media, tu i ówdzie, przekazują wiele katastrofalnych przepowiedni i innego rodzaju informacji, które zdają się cokolwiek odbiegać od waszych.

TOM: Braliśmy udział w wielu komunikatach i będziemy dalej komunikować się z wami. Istnieje wiele cywilizacji, które komunikują się z ludźmi na Ziemi. Posłużymy się terminem, który nie bardzo nam odpowiada, ale może pomoże wam zrozumieć. Są tacy, którzy znajdują się w wyższych echelonach i tacy, którzy znajdują się w niższych. My nie komunikujemy się przez nikogo z nich, komunikujemy się przez naszą Istotę. Tylko jeśli nasza Istota zostanie nam zwrócona, podejmiemy decyzję o komunikowaniu się przez kogoś innego. Cywilizacjom, które wywołują wszędzie chaos, oni ukazują swój punkt widzenia.

Jeśli chodzi o katastrofy, to nie pozwolimy na to, aby katastrofy zniszczyły wszystkie dusze na Ziemi. Staramy się wam powiedzieć, że ci, którzy komunikują tylko rzeczy negatywne, przebywają w dziedzinie, która wykorzystuje ich emocje, ich dramat; nie są oni czyści. Czy rozumiecie co mówimy?

To konkretne nieporozumienie między członkami grupy, które pojawiło się na początku jej działalności, przytaczam tutaj, aby zademonstrować, w jakiego rodzaju problemy można łatwo popaść, kiedy odkrywa się nowy świat, czyli na przykład channeling. Daje to też interesujący obraz możliwości niektórych członków grup zajmujących się channelingiem dzisiaj. Zawsze istniało pytanie, czy prócz pomniejszych cywilizacji nie mających pełnej wiedzy, aktywne były też jakieś inne nie-ziemskie inteligencje, celowo destrukcyjne, o złych intencjach, oraz czy miały one możliwość ingerowania w komunikaty Dziewiątki.

ANDREW: Tyle rozmawialiśmy o pozytywnych i negatywnych siłach, ale czy istnieje jakiś' sposób czy znak, za pomocą którego można by określić, że ma się do czynienia z silą pozytywną? Niektórzy religijni ludzie mogą być przerażeni naszymi komunikatami i być może będą twierdzić, że mogą one być tylko negatywne.

TOM: Zrozumieją dzięki swej wiedzy, swemu umiłowaniu Ziemi. Wyjaśniliśmy już, że istnieją takie cywilizacje, które mogą spowodować problemy, ale ich siła nie może trwać długo. Jeśli wasze uszy, wasze serce i wasz umysł nie poczują, że to, co wam przekazują jest prawdą, wtedy, a macie na to nasze słowo, nie jest to prawdą.

Dziewiątka ostrzegła nas też, że te Cywilizacje, które nie mają w sercach najlepszych intencji względem planety Ziemi, mogą wykorzystywać słabości niektórych mediów.

TOM: Na dwa sposoby wasze media mogą odbierać i wgłębiać się w problemy waszego fizycznego świata. Po pierwsze, wtedy kiedy medium jest osłabione albo brakiem odpoczynku, albo choroba. Po drugie, medium samo może zechcieć zostać wykorzystane negatywnie, a to z powodu żądzy władzy. Nasza Istota nie jest medium poddającym się siłom negatywnym. W tym konkretnym przypadku możemy ingerować i pomóc. Nie możemy ingerować w medium, które świadomie poddaje się siłom negatywnym. Kiedy medium chce zostać wykorzystane przez siły negatywne, musicie wziąć pod rozwagę wiele czynników. I ponieważ medium tego chce, nie oznacza to, że to medium nie może przestać chcieć...

JOHN: Czy istnieje różnica między świadomym pragnieniem a pragnieniem nieświadomym?

TOM: Nie ma różnicy. Nieświadome pragnienie władzy jest tym samym co świadome pragnienie władzy.

ANDREW: Mam uczucie, że XYZ może stać się medium. Co byś mi poradził w tej sytuacji?

TOM: To możliwe, w przyszłości. Ale zanim ona zacznie pracować, musi się nauczyć dyscypliny. A kiedy mówię o dyscyplinie, mam na myśli to, że musi się nauczyć utrzymywać równowagę w tym fizycznym świecie. Bez tej równowagi będzie to trudne. Jak wiesz, na każdą setkę ludzi, którzy z własnej woli przybywają na tę planetę, aby pracować, dziewięćdziesięciu ośmiu tego nie robi. Dzieje się tak z powodu braku dyscypliny w waszym fizycznym świecie.

Musicie być nadzwyczaj ostrożni z tymi, z którymi macie do czynienia. A mówiąc to, mam na myśli kontakty, które nawiązujecie ze źródłami z innych cywilizacji czy dziedzinami duchów. Nie zawsze takie kontakty są wartościowe, prawdziwe i szczere. Ponieważ kontakt został nawiązany, nie oznacza to, że jest on prawdziwy. Mówiąc to, mam na myśli kontakt, który twierdzi, że pracuje dla nas.

JOHN: Mamy być ostrożni, ponieważ jest wiele poziomów duchów, czy to chcesz powiedzieć?

TOM: Właśnie. A my nie jesteśmy duchem i o tym właśnie mówimy. Nie chcemy mieć nic do czynienia z duchami. Duchy to ci, którzy przeszli do tego świata i trzymają się tej planety Ziemi. My nie jesteśmy duchami. Duchy waszego świata, które przebywają w atmosferze i wokół granic waszego świata, są równie skonsternowane jak istoty fizyczne na Ziemi. Są duchy bardziej rozwinięte, są i mniej. My nie jesteśmy duchami. Próbujemy ocalić Ziemię, aby te istoty duchowe mogły również zostać uwolnione i mogły się rozwinąć. Bądźcie ostrożni w swojej pracy. Pamiętajcie to: większość grup i większość organizacji zajmujących się channelingiem, pracuje z duchami. Jak powiedziałem, są tacy, którzy są rozwinięci, ale są i skonsternowani. Opuszczając Ziemię, zabrali ze sobą swoje pragnienia, a jednym z tych pragnień, które manifestuje się na Ziemi, jest pragnienie kontrolowania.

ANDREW: To sprawia ludziom pewne trudności w rozróżnianiu tego, co się dzieje, kiedy mają doświadczenia natury psychicznej. Zdaje nam się, że to właśnie przytrafiło się pewnemu młodemu człowiekowi, z którym rozmawialiśmy dzisiaj.

TOM: To co innego. Ci, którzy istnieją tu i teraz, mają wielką miłość dla wszechświata, a ich motywy są najczystsze, więc dlatego ich energia zostanie spożytkowana dla dobra wszechświata. Konsternacja pojawia się z braku doświadczenia, ale również z wielkiego pragnienia, aby mieć... jakby wam to powiedzieć?... W waszym świecie są tacy, którzy wierzą we wszystko, co jest napisane w waszych publikacjach (prawda?). Podobnie, jak ci, którzy przyjmują za dobrą monetę każde słowo pisane, są i tacy, którzy nawiązują kontakty z duchami i cywilizacjami, a którzy wierzą, że ponieważ mogą ten kontakt nawiązać, to musi on być najwyższego i najprawdziwszego rzędu. Ale często tak nie jest.

Rozumiecie naturę duchów egzystujących na planecie Ziemi? Rozumiecie też, że w innych cywilizacjach, które osiągnęły to, co nazwalibyście okresami przejścia, oni również są duchami?

GOŚĆ: Yokatow, czy jest duchem czy jednym z was?

TOM: Duchem, ale dobrym duchem. Mówiąc 'dobrym', nie mam na myśli tego, że istnieją też i złe duchy, ale to, że są one po prostu bardziej rozwinięte niż inne. A na tej planecie istnieją duchy, które pracują ciężko i pilnie, aby podnieść jej poziom. On jest jednym z nich.

Chcielibyśmy jedynie wyjaśnić, że nie jesteśmy duchem, jesteśmy duchem w tym sensie w jakim wszystkie stworzenia są duchami, ale mówiąc 'duch', mamy na myśli ducha fizycznego, związanego z Ziemią.

JOHN: Mam jeszcze jeden problem. Od pierwszego naszego komunikatu aż do teraz, Phyllis posługuje się przyimkiem 'of' (najczęściej stosowany przyimek wyrażający pojęcie przynależności - przyimek ten nie ma odpowiednika w postaci przyimka w języku polskim, najczęściej odpowiada on przypadkowi dopełniacza; przyp. tłum.) mniej więcej dziesięć razy częściej niż na początku. W najwcześniejszych komunikatach posługiwałeś się językiem dość potocznym. Teraz, w ostatnich komunikatach, używasz tego słowa na wiele sposobów, czasami aż osiem razy w zwykłym prostym zdaniu twierdzącym. Czy mógłbyś mi to wyjaśnić?

Większość tych 'of' i pozostałych niezręczności językowych usunęliśmy z tego wydania, aby ułatwić czytanie książki. Poniższy urywek został przytoczony w wersji oryginalnej, nienaruszonej:

TOM: Spróbujemy wyjaśnić wam to 'of'. W komunikatach naszej Istoty, owo 'of' jest odpowiednikiem 'nas', 'naszych' komunikatów. Na początku czasów 'of', komunikaty z 'of' 'naszego' sir Johna i 'naszego' Doktora, stało się dla nas ważne wyjaśnienie tego 'o kim' będziemy mówić i tego, 'co' chcemy przez to powiedzieć. Może nie posługujemy się tym wyrażeniem poprawnie, ale my lepiej rozumiemy 'naszego' Doktora Andrew, 'naszego' sir Johna i 'naszych' innych oraz 'te nasze' komunikaty, które przekazujemy 'tym' im. Mówią, że wcale wam tego nie wyjaśniłem...

ANDREW: Czy mógłbyś poprosić Alteę o podstawy językowe użycia 'of'?

TOM: Tak... to będzie 'od was'. Nie 'dla was' czy 'wam', to jest 'od was', to jest sama istota was i sama istota nas. Trzeba by naruszyć fizyczność, aby odpowiedzieć na twoje pytanie.

ANDREW: Czy jest to bezpośredni skutek pracy, czy też upływu czasu?

TOM: To komunikowanie się. Zużywanie zasobów ciała fizycznego wywołuje trudności. Obszar mózgu, którym możemy się posługiwać w poszukiwaniu słów, może odczuwać brak energii. Dlatego musimy być ostrożni, aby nie skrzywdzić Naszej Istoty. Ta Istota została wybrana, i sama wybrała tę pracę, a to może być trudno wam zrozumieć, ale w naszym świecie uważa się ją za geniusza komunikowania się. Może oddać i przekazać komunikaty i dotrzeć do tych, co nie rozumieją. Ale popełniliśmy błąd i wymazaliśmy część jej pamięci, i teraz jest jej bardzo trudno znaleźć i wybrać odpowiednie słowa. Częścią programowania, które robiliśmy, kiedy rozpoczynaliśmy ten proces w 1963 roku, było urządzenie, które umiejscawiało się w mózgu, a które tłumaczyło nasz język na wasz. Z powodu tego błędu, który popełniliśmy, mamy teraz trudności w tłumaczeniu. Gdybyście mogli powiedzieć Naszej Istocie, aby położyła pod poduszkę słownik, można by wtedy wprogramować część tego programowania. W praktyce okazało się to pomocne w wolniejszych komunikatach, ale ich jakość się nie poprawiła. Urywek ten został tu umieszczony, aby zobrazować niektóre z trudności, jakie mogą się pojawić w tego typu pracy.

TOM: W tym pokoju jest teraz z nami wielu.

ANDREW: Chciałbym móc ich widzieć. Tyle razy rozglądam się wokół siebie i jestem pewien, że muszą się dziwić dlaczego jestem tak ślepy, że nie potrafię ich zobaczyć.

TOM: Nie jesteś tak ślepy, po prostu nie zostałeś wyposażony w oczy z promieniami Roentgena, jak niektórzy. Nazywają to wizjami lub jasnowidzeniem. To nie jest dokładnie to, to są oczy z promieniami Roentgena.

ANDREW: Cóż, wszystkim, którzy tu są, daję moją miłość i mój pokój. Akceptuję ich obecność tutaj, nawet mimo tego, że nie potrafię ich dostrzec.

TOM: Czasami cię dotykają.

ANDREW: Dziękuję im za ich uwagę. To pomaga, pomaga.

TOM: Zawsze dostrajają się do was i wiele razy razem z wami płaczemy.

Przy różnych okazjach, członkowie grupy poruszali temat tego jak sobie radzić z problemami najważniejszymi, czyli poleganiem na źródle transmisji.

TOM: Kiedy otwieracie się na komunikowanie się z istotami z innych wymiarów, bardzo ważne jest, abyście zrozumieli cel i motyw, bo są tacy, którzy przybywają oznajmiając jedno, a będąc kim innym, i może też się zdarzyć, że ich informacje będą prawdziwe, ale mogą też one być przez nich traktowane jako sposób na manipulację i kontrolowanie.

ALICE: Wie c skąd mam wiedzieć: skąd ma medium wiedzieć, skąd może czerpać pewność?

TOM: W waszym świecie nie znamy takiej istoty, która nie byłaby choć częściowo zainteresowana sobą, bardzo trudno to wyjaśnić. Musisz nieprzerwanie przeszukiwać siebie w poszukiwaniu siebie samej, swoich motywów i metod postępowania. W przeszłości wielu było takich, którzy komunikowali fragmenty wielkiej prawdy, a nie komunikowali innych fragmentów, duchy zwodzenia lub myśli świadomości kolektywnej. Trudno jest więc skategoryzować czy umieścić to we właściwej perspektywie.

Kiedy ktoś prosi cię, żebyś zrobiła coś, co nie jest zgodne z tym, co czujesz, wtedy konieczne jest odsunięcie się, stanięcie z boku i spojrzenie na to z takiej pozycji. Kiedy ten ktoś wymaga od ciebie albo mówi ci, że jeśli nie zrobisz tego, o co cię prosi, wtedy pojawią się wielkie problemy; wtedy ważne jest zrozumieć, że jest to coś, co spełnia jakąś twoją potrzebę lub może chcieć cię kontrolować.

JOHN: Chciałbym zapytać o dwa inne media, z których jedno wydaje się przekazywać dość ważne informacje. Tylko że ona twierdzi, że informacje te pochodzą od Dziewiątki. Czy możesz wyjaśnić od kogo one naprawdę pochodzą?

TOM: Nie bezpośrednio od nas, ale od cywilizacji, które pozostają u nas w służbie. Skoro tak mówi, to znaczy, że te informacje pochodzą nie bezpośrednio od nas, ale pamiętajcie też o tym: istnieje Rada Przywódców, ciało, które wie wszystko, oraz są ci pod nimi, którzy rządzą departamentami, są też ci pod nimi, którzy zajmują się produkcją. Tak samo jest tutaj, ale nie oznacza to zanegowania tego, co tu przychodzi, a jedynie to, że zawsze jest to nie całkiem jasne i nie pochodzi bezpośrednio od nas, rozumiecie?

JOHN: Tak. Dlatego może nie powinna posługiwać się terminem 'Dziewiątka'?

TOM: Musi zapytać, kto kryje się pod tym imieniem, rozumiesz?

JOHN: W porządku. Ta druga osoba przekazała ostatnio pewne komunikaty i również twierdzi, że pochodzą one od Dziewiątki. Przypuszczam, że to podobna sytuacja?

TOM: Tak. Jak to już wam wyjaśnialiśmy wielokrotnie, my przybywamy tylko przez naszą Istotę. Ja jestem Tom, rzecznik Dziewiątki, jedyny rzecznik Dziewiątki, i nie przemawiam przez nikogo innego. To nie znaczy, że to, co przekazują, nie ma żadnej wartości dla tych, którzy pracują w połączeniu z nami.

Kilka lat później w konwersacji znów pojawił się temat tego samego medium, choć sytuacja do tej pory cokolwiek się zmieniła:

MIKI: Pewne medium, które znamy, przekazuje informacje, które jakoby maja pochodzić od Dziewiątki. Czy możesz nam powiedzieć od kogo naprawdę pochodzą?

TOM: Nasz sir John zadał nam to pytanie ponad dwa wasze lata temu. Wyjaśniliśmy mu wtedy, że nie pochodziły one od nas, a od pomniejszej cywilizacji, która nie posiada całej wiedzy. Od tego czasu jej ego opanowała obsesja i teraz jest wykorzystywana przez tych, którzy pragną destrukcji. Musi zrozumieć z kim jest. Przyszło to do niej na piśmie, a teraz ona próbuje to przekazać w podobny sposób Naszej Istocie, ale to nieprawda, wywołuje to zamieszanie w świecie oraz stawia nas w sytuacji błazna. Nie zawsze najlepiej jest ukrywać prawdę.

MIKI: Z jakiego źródła pochodzą materiały od Seta przekazywane poprzez Jane Roberts?

TOM: Jej wyższego ja, tak.

MIKI: Nie całkiem to rozumiem.

TOM: Masz swoje ja, prawda? Masz swoją świadomość, prawda?

MIKI: Tak.

TOM: Masz swoją podświadomość, prawda?

MIKI: Tak.

TOM: Masz swoją wyższą świadomość, tak.

MIKI: Więc Jane Roberts nie ma kontaktu z żadną hierarchią we Wszechświecie?

TOM: Wiadomości pochodzą z zasobów wiedzy jej wyższego ja. Czy to rozumiesz?

MIKI: Tak. Większość znanego mi materiału jest bardzo wartościowa, lecz mimo to są tam zdania, które przeciwstawiają się temu, co ty mówisz, zwłaszcza informacje o Jezusie. Jak to możliwe?

TOM: Dzieje się tak, z powodu tego połączenia z jej zasobami wiedzy. Rozumiesz, że istnieją strumienie zasobów wiedzy, które nazywasz nieświadomością kolektywną? Na siedmiu obszarach otaczających Ziemie, których tak naprawdę jest dziewięć, a w każdym z nich jest część prawdy. Dopiero kiedy docierasz do dziewiątej czakry, poznajesz, że dopiero ona jest całą prawdą, nie wszyscy są zdolni do dotarcia do tego punktu swojej egzystencji.

JOHN: Poznałem kogoś, kto jest zainteresowany channelingiem, i zastanowił mnie zupełny brak wybiórczości u tej osoby...

TOM: Jednym co trzeba koniecznie wiedzieć, a o czym wiecie intuicyjnie, jest sprawdzanie własnego wewnętrznego źródła wiedzy. To musicie mu przekazać. Są tacy, którzy przekazują informacje nie najpomyślniejsze dla ludzkości, są jednakże i tacy, którzy obdarowani są wielką inteligencją, a którzy akceptują wszelkie formy channelingu, nie patrząc na nic. Ważne jest, aby nieprzerwanie sprawdzać siebie, i siebie pytać. Dozwolone jest, a nawet ważne, aby pytać.

Wiele jest mediów, które w swoich sercach wierzą, że robią rzeczy właściwe, gdy tymczasem są jedynie narzędziami w rękach strony negatywnej, rozumiecie? Jeśli potrafią to zrozumieć, że coś takiego jest możliwe (nawet, jeśli mogą tego nie zaakceptować), wtedy będzie się można pozbyć tych, którzy posługują się nimi. Najważniejsze jest, abyście sprawdzali swoje wewnętrzne źródło.

Wiecie, że cały rodzaj ludzki, bez względu na to co ich tu sprowadziło lub jaką edukację osiągnęli, ma swój wewnętrzny mechanizm, który sprawdza równowagę, tak.

*     *     *

Transmisje zostały zdyskredytowane przez połączenie się elementów szkodliwych intencji i niezrozumienia, co skomplikowało sprawy tym, którzy mieli dobre zamiary lub komunikowali się z prawdziwie wartościowym źródłem. Czym jest owo źródło jest sprawą drugorzędną w stosunku do tego co zawiera przekazany materiał, natomiast absolutnie konieczna jest umiejętność rozróżniania. Wiele istnień ludzkich zostało spaczonych z powodu braku zdolności rozróżniania. Niektóre źródła bardzo dobrze się prezentują, co pociąga ludzi, ponieważ spełnia to ich oczekiwania w stosunku do tego, co chcą usłyszeć lub z czym chcą się zgodzić. Ale istnienie źródeł, na których nie można polegać, nie umniejsza wartości źródeł, na których można polegać. Mamy nadzieję, że czytając tę książkę posługiwałeś się, czytelniku, własną zdolnością do odróżniania i sam zadecydowałeś, na ile prawdziwe i ważne są informacje tu zawarte. I mamy nadzieję, że przyniosło ci to jakąś korzyść.

HISTORIA

W początkach lat 50-tych pewien doktor medycyny i jednocześnie badacz zjawisk parapsychologicznych, studiując percepcję pozazmysłową, natknął się na Radę Dziewięciu. Lecz dopiero w roku 1974 Phyllis Schlemmer, sir John Whitmore i Doktor poznali się dzięki 'zbiegowi okoliczności' i rozpoczęli transmisje z Dziewiątką. Historia ich pierwszego wspólnego roku to Prelude To The Landing On Planet Earth, której autorem jest Stuart Holroyd, a wydawcą W.H.Allen. Ukazała się ona w 1977 roku, z kolei w roku 1977 książka ta ukazała się nakładem wydawnictwa Corgi and Doubleday pod tytułem Briefings For The Landing On Planet Earth.

Transmisje zawarte w tej książce rozpoczynają się w roku 1974 i trwają aż do dnia obecnego. Od samego początku uczestniczyli w nich różni ludzie. Jest to praca dobrowolna, czasami wymagająca wiele energii, czasu i osobistych wydatków. Zachowane zostały imiona osób pytających, aby czytelnik mógł się zorientować w jaki sposób różne osobowości wpływają na zachowanie i informacje od Dziewiątki. W niektórych przypadkach zmieniliśmy imiona osób na prośbę samych zainteresowanych prowadzących aktywny tryb życia i pragnących dalej pracować z Dziewiątką, nie ściągając na siebie zainteresowania szerszej publiczności.

Dziewiątka często zaznaczała, że w przeszłości zdarzało się tak, iż oświecone informacje zostały spaczone lub zagubiły się w propagowaniu tego procesu. Ważniejsi od nauk stali się nauczyciele, którzy wnieśli swoje własne doktrynalne modyfikacje.

Dziewiątka pragnie, aby informacje, które przekazuje poznali ludzie na planecie Ziemi. Nie chcą, aby powstał ich kult, religia czy jakakolwiek inna forma elitaryzmu. Ludzie, którzy uczestniczyli w procesie channelingu, uważali to za służbę, pomoc i ułatwianie całego procesu. Ponieważ członkowie tej grupy pochodzili z różnych krajów, zwykle spotykali się dwu-lub trzykrotnie w roku, podczas gdy mniejsze zebrania, w których uczestniczyli inni członkowie grupy, odbywały się przez cały rok.

Trzymając się procedury rozwiniętej przez ostatnie pięćdziesiąt lat swojej pracy w roli medium, Phyllis zapada w głęboki trans. Postronnym może się wydawać, jakby zasnęła w fotelu. Potem nagle zaczyna się poruszać, podnosi głowę i ręce, i inny głos - Toma - ogłasza, że pojawił się, wita i błogosławi. Jego głos jest wysoki, wolny, a jego angielski cokolwiek archaiczny. Jak to wyjaśnił Tom, ciało i umysł Phyllis przejmuje Dziewiątka, a funkcje jej organizmu są podtrzymywane przez Alteę, przywódcę jednej z Dwudziestu Czterech najważniejszych cywilizacji. Podczas gdy Tom przemawia przez Phyllis, jej ręce poruszają się w serii ruchów kreślących mudry. Channeling poprzez jedyne w swoim rodzaju medium nie tylko podtrzymuje integralność przekazu, ale i podkreśla niespotykaną ilość złożonych przygotowań i ćwiczeń nierozłącznie z nimi związanych. Transmisje zaczynają się zwykle od jakiegoś istotnego stwierdzenia Toma. W przeciwnym wypadku jeden z członków grupy (najczęściej jest to mąż Phyllis, Israel Carmel) pyta Toma, czy jest coś, co ten chciałby powiedzieć przed rozpoczęciem procesu zadawania pytań i udzielania odpowiedzi. Tom nie przekazuje słów, jego tłumaczem, słownikiem i składnią jest umysł medium. Tom nazywa to mechanizmem podręcznym. Długość transmisji zależy od wielu czynników i zawsze to Tom ogłasza koniec sesji, po czym konwersacja kończy się i wszyscy się żegnają. Phyllis uspokaja się i wyprowadza się z transu. Czasami jest to trudne i wtedy wszyscy obecni muszą połączyć się z nią swą świadomością, troską i poczuciem jedności.

Phyllis nie wie nic o transmisji, kiedy powraca - i tak naprawdę, to nie czytała nawet większości ich zapisów, aby jej umysł nie uległ sugestii.

Przy końcu każdej transmisji Tom zawsze mówi: “Powiedzcie Naszej Istocie, że ją kochamy". I jeśli nikt jej tego nie powtórzy - ona o tym nie wie!

MODLITWA TOMA
Od Rady Dziewięciu dla Narodów Ziemi

Modlimy się o to, aby między narodami Ziemi zapanował pokój i aby zrozumiały skąd pochodzą.

Modlimy się o to, aby wszystkie cywilizacje Wszechświata zaangażowane w przywracanie równowagi Wszechświatowi, znalazły siłę i pokój w sobie, aby robiły to, czemu się poświęciły.

Modlimy się o to, aby istoty fizyczne planety Ziemi znalazły się w stanie świadomości i zrozumienia, aby ich dusze mogły się rozwinąć, aby podnieść poziom planety Ziemi i oczyścić niebiosa wokół planety Ziemi, aby Wszechświat mógł się rozwijać.

Modlimy się o to, aby istoty te i cywilizacje, które przeciwstawiają się temu, co robimy, zostały oświecone i zrozumiały, aby również osiągnęły doskonałą równowagę.

Modlimy się o to, aby wkrótce nadszedł dzień, w którym cały Wszechświat posiądzie wiedzę i zrozumienie, które sprawią, że stanie się on jedną całością.

Modlimy się o zrozumienie dla siebie samych i o siłę, potrzebną, aby każdy z nas mógł poprowadzić innych do doskonałości.

Modlimy się o to, aby dusze dzieci Ziemi zostały wyprowadzone z ciemności i wprowadzone do jasności.

UWAGI WYDAWCY

I: HISTORIA.

1. “W porównaniu z Neandertalczykami, którzy nie popisali się dosłownie żadną technologiczną innowacją w przeciągu ponad stu tysięcy lat swego istnienia, ludzie z kultury oryniackiej [Cro-Magnon] potrafili bardzo szybko rozwinąć się w różnych dziedzinach życia społecznego, technologicznego i mitycznego. Kiedy przegląda się najważniejsze zdobycze kultury oryniackiej, ich technologię, ozdoby ciała i ich znaczenie, nasuwa się pytanie, czy jest coś, co ich łączy... Z rozwojem tym łączy się nierozerwalnie umiejętność myślenia - i komunikowania się - poprzez wyspecjalizowane wyobrażenia". Jest to cytat z 'Visual Thinking in the Ice Age' autorstwa Randalla White'a, Scientific American, t. 261, nr 1, lipiec 1989.

Informacje, które Dziewiątka podała dwadzieścia lat temu, zostały w ostatnich latach potwierdzone przez nowe dowody. Jak jeden z naukowców opisał znaleziska: “Po walce ewolucyjnej trwającej miliony lat, nasz gatunek wyłonił się jako najbardziej humanoidalny. A potem, w pewnym momencie, staliśmy się ludźmi. Jeszcze 35.000 lat temu Europę Zachodnią zamieszkiwali Neandertalczycy - prymitywne istoty, dla których sztuka i rozwój niemal nie istniały. Potem nastąpiła nagła zmiana; w Europie pojawili się anatomicznie współcześni ludzie i równie nagle pojawiły się rzeźby, instrumenty muzyczne, lampy, handel i wynalazki. W ciągu kilku tysięcy lat Neandertalczycy stali się historią. Jeśli istnieje jakiś moment, o którym można powiedzieć, że był chwilą, kiedy staliśmy się ludźmi, to jest to ów czas wielkiego skoku w przód, 35.000 lat temu". Urywek pochodzi z 'The Great Leap Forward - Dawn of the Human Race' autorstwa Jareda Diamonda opublikowanego w Discover the World of Science, maj 1989. Zob. też 'The Search for Modern Humanś Johna Pumana, National Geografie Magazine, październik 1988.

2. Początki cywilizacji egipskiej są nieustającą zagadką dla historyków i archeologów, ponieważ elementy późniejszej egipskiej cywilizacji pojawiły się jakby zupełnie nagle w czwartym tysiącleciu p.n.e. Egipt rozwinął się nagle ze stadium przed-cywilizacyjnego do skomplikowanego społecznie kraju, nie przechodząc, jak to zazwyczaj bywa, ery miast-państw. Zwykła logika rozwoju historycznego nie wyjaśnia przypadku Egiptu, jak to się dzieje na przykład w przypadku Mezopotamii.

3. Cywilizacja sumeryjska, według naszych zapisków historycznych, zaczęła się około 6.000 do 5.000 lat p.n.e. na terenach, gdzie obecnie leży południowy Irak.

4. Około roku 1200 naszej ery istniał ścisły związek między mongolskimi imperatorami Chin, Mongka Khanem i Qubilai Khanem oraz tybetańskimi lamami, Sakya Pandita i Karma Pakshi. Jednakże Srongtsen Gampo, potężny król tybetański z wczesnych lat 600-nych i pierwszy buddyjski monarcha Tybetu, miał chińską i nepalską żonę, a obie były odpowiedzialne za nawrócenie go na wyznanie Budda-Dharma.

5. loannes, znany też jako Jonasz, był mitologicznym pół-człowiekiem pół-rybą, bogiem głębin wodnych i przyjacielem ludzi. Dał kulturę, literaturę i naukę starożytnym z Ur, i postrzegano go jako garncarza, który ukształtował życie ludzi i bogów. Jego żoną była Hinlil, bogini zbóż. Ta dwójka miała dać ludzkości pszenicę.

6. Kahunowie są rdzennymi uzdrowicielami z Wysp Hawajskich, posiadających wysoko rozwiniętą filozofię życia.

7. Archeolodzy uważają, że Megiddo jest wcześniejsze od kultury chalkolitycznej co najmniej o 4 tysiące lat (był to okres istnienia Górnego i Dolnego Egiptu oraz sumeryjskich miast-państw). Megiddo zostało zaatakowane, ponownie zaludnione i odbudowane nie tylko przez miejscowych, ale i Fenicjan (lata 1490-te p.n.e.) i Egipcjan (lata 1460-te p.n.e.). Kiedy Jozue i Izraelici wkroczyli na te obszary z Synaju (około 1250 p.n.e.), Megiddo razem z Jerychem było jedną z twierdz kanaanejskich, a pozostałości archeologiczne wskazują na to, że żyła tam niezwykła cywilizacja. Megiddo zostało całkowicie odbudowane i zamienione w ufortyfikowane miasto przez Salomona (lata 950-940-te p.n.e.), a następnie zniszczone i zrekonstruowane przez Asyryjczyków w roku 733 p.n.e., a mieszkańcy Mezopotamii zjawili się tam około roku 730 p.n.e. Po klęsce i śmierci Jozjasza w roku 609 p.n.e. zaczął się powolny, lecz nieprzerwany upadek Megiddo.

8. W Kingston znajduje się krajobrazowy zodiak, szeroki na całe kilometry, a podobny do zodiaku z Glastonbury, jak go nazywają Katherine Maltwood i Mary Caine w ich pracy na temat zodiaków i świątyń.

9. Konwergencja Harmoniczna miała miejsce w sierpniu 1987. W różnych świętych miejscach zebrały się tysiące ludzi, aby stworzyć łączność medytacyjną na skalę światową.

II: NAUKA I EKOLOGIA.

10. Zero absolutne jest uważane za super-zimne tylko z naszego, ziemskiego punktu widzenia, w odniesieniu do naszej gęstej fizycznej egzystencji, która potrafi przetrwać jedynie w wąskich granicach zaledwie kilku stopni.

11. Materia i antymateria są zasadniczo rozłącznymi rodzajami energii i formy, które neutralizują siebie wzajemnie.

12. Sąsiadująca z nami gwiazda, Syriusz, leży w odległości siedmiu lat świetlnych od nas. Plejady znajdują się w odległości 410 lat świetlnych. Wszystkie gwiazdy, które można dostrzec gołym okiem znajdują się w odległości od 4 do 1.000 lat świetlnych od nas. Środek naszej galaktyki jest od nas odległy o 15.000 lat świetlnych. Rok świetlny jest o 63.240 razy większy od odległości między Słońcem a Ziemią. Najbliższe galaktyki znajdują się w odległości ponad miliona lat świetlnych od nas.

13. W fizyce, kiedy poruszające się lub zmieniające ciało zyskuje pewną prędkość lub gęstość, osiąga tym samym stan krytyczny, gromadząc energię dla podstawowej zmiany w inną formę. Przykładem tego jest woda i jej punkt wrzenia, w którym następuje przerwa w procesie wrzenia w momencie, kiedy woda zmienia swój stan skupienia z ciekłego w lotny.

14. Ciężka woda jest składnikiem procesu technologicznego w przemyśle nuklearnym. Jeśli zostanie uwolniona do środowiska, może zmienić zwykłą wodę w ciężką, a tym samym sprawić, że cała woda stanie się niezdatna do użytku.

15. Według 'zasady setnej małpy', kiedy znaczna część członków jakiegoś gatunku nauczy się czegoś nowego, inni członkowie tego samego gatunku przyjmą tę nową naukę, nawet jeśli nie są geograficznie połączeni z pierwszą grupą. Rupert Sheldrake wiele napisał o tym zjawisku i nazwał je rezonansem morfogenicznym.

16. W ostatnich stu pięćdziesięciu latach (wieku silników parowych i samochodów) poziom dwutlenku węgla w atmosferze podniósł się o 30 procent i ciągle rośnie o 3 procent rocznie. Około połowy dwutlenku węgla, który produkujemy poprzez spalanie kopalin, absorbują jego naturalni konsumenci, czyli lasy, obszary podmokłe i plankton oceaniczny, które same zaczynają się rozpadać - pozostała połowa odkłada się w atmosferze. Jeśli nic się nie zmieni, poziom dwutlenku węgla podwoi się w latach 1990-2030. Wydalanie azotu i fosforu do oceanów zabija też roślinność morską zabierając tlen z wody i tym samym niosąc zagładę innych morskich form życia. Dwutlenek węgla jest głównym czynnikiem powstawania efektu cieplarnianego, który prowadzi do podwyższenia temperatury i zmian klimatycznych na świecie.

17. Delfiny: Dziewiątka zwraca szczególną uwagę na delfiny, ich praca na planecie Ziemi wydaje się równie istotna jak nasza.

18. Chilijscy rybacy, którzy zabijają pięć tysięcy delfinów rocznie na przynętę dla krabów, nazywają je 'tontita', czyli 'niemądry', ponieważ delfiny są tak przyjacielskie i tak łatwo je zabić, oraz ponieważ wokół schwytanego delfina gromadzą się jego pobratymcy próbując go uratować, a tym samym stają się łatwą ofiarą rybaków. W ciągu trzynastu lat zostało zabitych 4,8 miliona delfinów, i to tylko w legalnych połowach amerykańskich łodzi. Obecnie wciąż wolno im zabijać do 20.500 rocznie. Na wschodnim Pacyfiku przemysł połowu tuńczyka zabija rocznie 110.000 delfinów rocznie. Na potrzeby handlowe delfiny są zabijane głównie w takich krajach jak Japonia, Tajwan, Sri Lanka i Peru (źródło danych: WWF Environment Handbook, Macdonald Optima, UK 1990).

19. Aby zaspokoić nasze potrzeby związane ze spożyciem mięsa i produktów mlecznych, hodujemy obecnie na świecie 15 miliardów sztuk bydła, z których każde wytwarza dziennie dwa litry gazów dziennie. Gazy te zawierają metan (wytwarzany również podczas zaburzeń na powierzchni ziemi i w głębinach wód), który absorbuje tlen. Oprócz tego, każda z pięciu miliardów osób zamieszkujących Ziemię wytwarza codziennie 0,25 litra gazów.

20. Freony i gazy balonowe niszczą powłokę ozonową, tworząc w niej dziury. Pochłaniają one warstwy powłoki ozonowej położone wyżej oraz niszczą znajdującą się w atmosferze Ziemi warstwę chroniącą ją przez promieniowaniem ultrafioletowym.

III: DUCHOWOŚĆ.

21. Czakry to ośrodki subtelnej energii ciała, według tradycji jest ich siedem: czakra korzeniowa znajdująca się między nogami; uświęcony ośrodek umiejscowiony trzy szerokości palców poniżej pępka; splot słoneczny, szerokość dłoni powyżej pępka; czakra sercowa na środku mostka; czakra gardłowa u podstawy gardła; czakra brwiowa tuż powyżej i pomiędzy brwiami; i czakra koronna na czubku głowy.

22. Karma jest słowem sanskryckim (klasyczny język północnych Indii), które oznacza czyn i jego prawa, często interpretowane na Zachodzie jako prawo przyczyny i skutku.

CYTATY BIBLIJNE:

EWANGELIA WEDŁUG ŚW. MATEUSZA, rozdział 7:

w.15: Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi! w.16: Po ich owocach poznacie ich. Czyż zbierają winogrona z cierni albo z ostu figi?

w.17: Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce.

w.18: Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców, ani złe drzewo rodzić dobrych owoców.

w.19: Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, wycina się i rzuca w ogień.

w.20: Tak wiec po owocach poznacie ich.

EWANGELIA WEDŁUG ŚW. JANA, rozdział 1:

w.1: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.

w.2: Ono było na początku u Boga.

w.3: Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.

w.4: W nim było życie, a życie było światłością ludzi. w.5: A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie ogarnęła.

GENESIS, rozdział l:

w.27: I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich.

GENESIS, rozdział 6:

w.2: A kiedy ludzie zaczęli rozmnażać się na ziemi i rodziły im się córki.

w.2: Ujrzeli synowie boży, że córki ludzkie były piękne. Wzięli więc sobie za żony te wszystkie, które sobie upatrzyli.

w.3: I rzekł Pan: Nie będzie przebywał duch mój w człowieku na zawsze, gdyż jest on tylko ciałem. Będzie więc życie jego trwać sto dwadzieścia lat.

w.4: A w owych czasach, również i potem, gdy synowie boży obcowali z córkami ludzkimi, byli na ziemi olbrzymi, których im one rodziły. To są mocarze, którzy z dawien dawna byli sławni.

OBJAWIENIE ŚW. JANA, rozdział 4:

w.1: Potem widziałem, a oto drzwi były otwarte w niebie, i głos poprzedni, który słyszałem, jakby głos trąby rozmawiającej ze mną, rzekł: Wstąp tutaj, a pokażę ci, co się ma stać potem.

w.2:I zaraz popadłem w zachwycenie. A oto tron stał w niebie, na tronie zaś siedział ktoś.

w.3: A Ten, który na nim siedział, podobny był z wyglądu do kamienia jaspisowego i karneolowego, a wokoło tronu tęcza, podobna z wyglądu do szmaragdu.

w.4: A wokoło tronu dwadzieścia cztery trony, a na tych tronach siedzących dwudziestu czterech starców, odzianych w białe szaty, a na głowach ich złote korony.

OBJAWIENIE ŚW. JANA, rozdział 7:

w.13:1 odezwał się jeden ze starców, i rzekł do mnie: Któż to są ci przyodziani w szaty białe i skąd przyszli?

w.14:1 rzekłem mu: Panie mój, ty wiesz. A on rzekł do mnie: To są ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i wyprali szaty swoje, i wybielili je we krwi Baranka.

w.15: Dlatego są przed tronem Bożym i służą mu we dnie i w nocy w świątyni jego, a Ten, który siedzi na tronie, zstąpi na nich, aby mieszkać z nimi.

OBJAWIENIE ŚW .JANA, rozdział 8:

w.1: A gdy zdjął [Baranek] siódmą pieczęć, nastąpiło w niebie milczenie na około pół godziny.

w.2: I widziałem siedmiu aniołów, którzy stoją przed Bogiem, i dano im siedem trąb.

w.3: I przyszedł inny anioł, i stanął przy ołtarzu, mając złotą kadzielnicę; i dano mu wiele kadzidła, aby je ofiarował wraz z modlitwami wszystkich świętych na złotym ołtarzu przed tronem.

w.4:I wzniósł się z ręki anioła dym z kadzideł z modlitwami świętych przed Boga.

w.5: A anioł wziął kadzielnicę i napełnił ja ogniem z ołtarza, i rzucił ją na ziemię. I nastąpiły grzmoty donośne i błyskawice, i trzęsienie ziemi.

OBJAWIENIE ŚW.JANA, rozdział 20:

w.4: I widziałem trony, i usiedli na nich ci, którym dano prawo sądu: widziałem też dusze tych, którzy zostali ścięci za to, że składali świadectwo o Jezusie i głosili Słowo Boże, oraz tych, którzy nie oddali pokłonu zwierzęciu ani posągowi jego i nie przyjęli znamienia na czoło i na rękę swoją. Ci ożyli i panowali z Chrystusem przez tysiąc lat.

w.5: Inni umarli nie ożyli, aż się dopełniło tysiąc lat. To jest pierwsze zmartwychwstanie.

w.6: Błogosławiony i święty jest ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować z nim będą przez tysiąc lat.

w.7: A gdy się dopełni tysiąc lat, wypuszczony zostanie szatan z więzienia swego.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Planeta ziemia
List do planety Ziemia, Wychowanie przedszkolne-gotowe scenariusze wraz z kartami pracy
planeta ziemia I gimn
PLANETA ZIEMIA
Łukjanienko Siergiej Lord z planety Ziemia
Czysta planeta Ziemia zajęcia koleżeńskie 4latki
Kosmos i planeta ziemia scen 1, scenariusze
planeta Ziemia ilustr
Referat o wszechswiat i planeta ziemia
PLANETA ZIEMIA1
(36 Energia myśli= Energia Stwórcy planeta ziemia Onet pl Blog)
Debski Eugeniusz Prywatny statek z Planety Ziemia
planeta ziemia
Ziemia jako planeta układu słonecznego

więcej podobnych podstron