Antek
Nowela opisuje życie chłopca wiejskiego, "zakochanego" w wiatrakach. Strugał je w każdej wolnej chwili, nawet w czasie pasania bydła, dlatego musiano mu dawać do pomocy młodszą siostrę. Na pytania kim chce być
odpowiadał bez namysłu, że budowniczym wiatraków. Gdy siostra zachorowała, to włożono ją na trzy "zdrowaśki" do pieca, by wypędzić z niej chorobę - zmarła w strasznych męczarniach. Później wysłano do szkoły Antka, bo profesor uczył dzieci abecadła w przód i w tył, w ciągu trzech lat. "Profesor" uczył 4 liter abecadła, a później skrobania kartofli, pomagania w oborze. Matka nie miała w końcu pieniędzy na naukę i Antek "wyleciał" ze szkoły. Oddano go wtedy do kowala, u którego zbyt szybko się nauczył zawodu. Po powrocie do domu rzeźbił piękne figury, które sprzedawał za marny grosz. W końcu wylała rzeka, doprowadzając rodzinę do nędzy i Antek musiał pójść "w świat". W noweli przedstawiony jest poziom życia chłopów, wyzysk warstw najbiedniejszych przez "wykształcone" osoby (profesor, kowal).
Gloria Victis
"Gloria victis" to opowiadanie relacjonujące przebieg jednego z epizodów powstania styczniowego. Autorka składa hołd poległym i wyraża przekonanie, że poniesione ofiary nie były daremne, a przyszłość doceni ich wielkość. O losie grupy powstańców z Polesia opowiadają leśne drzewa, świadkowie walk, cierpień i nadziei ludzkich. Opowiadają o nich wiatrowi, który odwiedził bezimienną leśną mogiłę. Oddziałem leżącym w mogile dowodził Romuald Traugutt, który "wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego, poszedł za idącym ziemią tą słupem ognistym i w nim zgorzał". Przy jego boku najczęściej i najbardziej walecznie bił się młody Tarłowski, chociaż "w geniuszu natury i górnych myślach ludzkich rozkochany, do bojów tych stworzony nie był". Mieszkał wraz z siostrą niedaleko miejsca walk, w miejscu otoczonym zielenią drzew, które ukochał wraz z całą przyrodą i której tajniki pragnął dokładnie poznać. Nie mógł zrozumieć, dlaczego w ludziach jest tyle nienawiści, dlaczego nie potrafią żyć w zgodzie i harmonii, których przykłady niesie przyroda. Przeciwny wszelkim gwałtom ruszył do walki, aby zabijać, gdyż "dopóki gwałt, dopóty święty przeciwko gwałtowi gniew! Dopóki krzywda, dopóty walka! Przez krew i śmierć, przez ruiny i mogiły, z nadzieją czy przeciw nadziei walka z piekłem ziemi w imię nieba, które na ziemię zstąpi...". Nadszedł dzień ciężkiej bitwy, w której wielu zginęło i wielu było ciężko rannych. Zwycięski oddział wrogów nie oszczędził nawet tych, których złożono w szałasie, by leczyć ich rany, lub by mogli umrzeć spokojnie. Po kilkunastu minutach "Nie było już w namiocie rannych ani lekarzy. Były tylko trupy w krwi broczące i jeszcze otrzymujące nowe rany, umilkłe albo w strasznym konaniu charczące". Wśród mordowanych był Tarłowski. Mijały lata, a nad bezimienną leśną mogiłą niestrudzony czas wciąż szeptał: vae victis! (biada zwyciężonym). Ale wiatr, który wysłuchał opowieści, który wie wszystko, zerwał się gwałtownie "świętym szałem zdjęty" i przelatując nad światem głosił wszystkim i wszystkiemu nową
prawdę - gloria victis! Wiedział bowiem, że nadejdą kiedyś czasy, w których dzięki nim "miecze mają być przekute na pługi, a jagnięta sen spokojny znajdować u boku lwów...".
Lalka
"Lalka" jest to powieść dojrzałego realizmu - ze względu na skomplikowany obraz przedstawionego świata i jego wieloznaczną koncepcję, kształtuje odmiennie niż dotąd rodzaj fabuły. Konwencjom tradycyjnego romansu,
uproszczonym charakterystykom postaci i tła przeciwstawiona jest rozległa epickość, wielowątkowość oraz głębsze związki między psychologicznym wnętrzem postaci a jej decyzjami i działaniem. Nowego sensu nabiera sposób przedstawienia tła społecznego. W powieści realistycznej przestają istnieć jednoznaczne powiązania pomiędzy rolą społeczną a przekonaniami postaci. Autorzy powieści dążą z reguły do skomplikowania tych zależności i - co ważne - do uwypuklenia różnic pokoleniowych. Mogą one stanowić główną siłę motoryczną akcji. Realiści, jak sama nazwa wskazuje, zobaczyli, że optymistyczne założenia pozytywistyczne nie zdają egzaminu. Powoduje to pesymizm odbijający się w utworach. "Lalka" jest powieścią realistyczną, przez samo to, że nie jest powieścią tendencyjną. Nie pokazuje nam ona jasno do czego mamy dążyć i co jest dobre. Wprost przeciwnie, utwór ten jest wielkim pytaniem o przyszłość, nic tam nie jest do końca jasne, wszystko jest w mniejszym lub większym stopniu skomplikowane. Jak ulał "Lalka" pasuje do określenia powieść realistyczna i to realistyczna, krytycznie, rozprawiająca się z hasłami epoki. "Lalka" to powieść tendencyjna, służąca wskazywaniu właściwych postaw społecznych. Podstawowym typem postaci był działacz, realizujący program pozytywistyczny. Wykształcony, umiejący się liczyć z realiami, gotowy poświęcać własną aktywność przemienianiu rzeczywistości społecznej, bohater ten realizował się przede wszystkim w pracy, która stawała się podstawowym miernikiem wartości człowieka. Julian Ochocki, fanatyk nauki - przekonany, że dzięki niej może przewartościować świat - i wielu innych działaczy, lekarzy, nauczycieli składało się na formułę bohatera, który własne pasje potrafił łączyć z użytecznością społeczną. Początkowo zakładano, że realizacja własnych, byle słusznych dążeń prowadzić będzie do osiągnięcia celów społecznych. Szybko dorabiający się Wokulski zyskiwał przecież ogromne możliwości pomocy innym. Zgodnie z formułą utylitaryzmu, sukcesy jednostkowe składać się miały bowiem na postęp społeczny. Dla wyeksponowania bohatera wzorcowego, przeciwstawiano mu postacie skrajnie negatywne, kompromitujące postawy społecznie szkodliwe. W powieści tej ukazane są wszystkie klasy społeczne ówczesnej Polski: - arystokracja: Izabela Łęcka, Tomasz Łęcki, baronowa i baron Krzeszowski, prezesowa Zasławska, Starski, Ochocki, pani Wąsowska; - mieszczaństwo: Stanisław Wokulski, Ignacy Rzecki, Klejn, Marczewski, Lisiecki, Mincel, Szlangbaum, Szuman; - zdeklasowana szlachta: Wirski i ojciec Wokulskiego; - proletariat: Marianna, Węgiełek, Wysocki. Arystokracja w powieści ogólnie jest oceniana negatywnie. Jest pozbawiona jakichkolwiek uczuć patriotycznych. Uważa, że jest stworzona do używania życia, do zapewniania sobie wszelkich przyjemności. Inni są od tego, żeby pracować i dawać im pieniądze. Wszelkich ludzi pracy arystokraci traktują jak gorszą rasę. Wyraźnie widać to na przykładzie Izabeli Łęckiej, której świat wydaje się rajem, a istoty pracujące w polu i fabrykach po prostu są do tego stworzone. To one mają na nią zarobić, a żeby jej sprawić przyjemność same mają być szczęśliwe. Arystokracja jest pasożytem, który okrada Polskę. Nic nie robiąc chce mieć jak najwięcej wszystkiego. Jest tylko obciążeniem, doprowadzającym raj do ruiny. Wyjątkami, które mają więcej poczucia patriotyzmu jest prezesowa Zasławska i Ochocki. Prezesowa dba o swoich pracowników m.in. wybudowała dla nich domy przy gospodarstwie. Ochocki natomiast jest naukowcem, który chce wymyślić coś, co zapewni światu rozwój i szczęście. Ci dwoje umieją dostrzec w ludziach to co najważniejsze, a nie tylko pochodzenie. Mieszczaństwo podzielone jest na polskie, niemieckie i żydowskie. Przedstawicielami są Szlangbaum i Szuman. Żydzi są pracowici, systematyczni i oszczędni. Pieniądze wydają mądrze, z myślą o przyszłości. Niemcy także są, podobnie jak Żydzi, pracowici i systematyczni. Nie trwonią pieniędzy na próżno. Przedstawicielem jest Mincel, właściciel sklepu, który bardzo dobrze prosperuje. Świadczy to o jego mądrości i pracowitości. Ci ludzie są oceniani pozytywnie przez Prusa. Mieszczaństwo polskie natomiast jest oceniane bardzo źle. Klejn, Lisiecki, Marczewski zachowują się tak samo jak arystokraci. Wszystkie pieniądze wydają na zabawy, nie myślą o przyszłości. Swoją pracę traktują nieodpowiedzialnie. Z taką postawą są zupełnie bezużyteczni dla kraju. Jedynie Wokulski jest inny. On zajął się handlem i stara się w to wciągnąć jak najwięcej ludzi, szczególnie Polaków. Robi to z myślą o przyszłości kraju (praca organiczna). Pomaga także biednym wydobyć się z dołka. Istnieje także zdeklasowana szlachta polska, która nie może się przystosować do popowstaniowej rzeczywistości, tym samym nie przyczyniają się do rozwoju kraju. Ostatnią klasą jest biedota miejska. Będąc w skrajnej nędzy nie potrafi wydobyć się na powierzchnię. Musi jej ktoś pomóc i ona musi też chcieć pracować. Nie wolno pogodzić się ze swoim losem. Wokulski pomógł Mariannie, Wysockiemu, Węgiełkowi i ci pracują dla dobra swojego i kraju. Prus skrytykował społeczeństwo polskie. W kraju, gdzie większość ludzi to wyzyskiwacze, próżniacy i ci wyzyskiwani - biedacy, nie może być dobrze. Wokulski - cechy romantyczne i pozytywistyczne Cechy romantyka:
- bierze udział w postaniu styczniowym - poświęca młodość patriotycznej walce, miłość ojczyzny jest dla niego ważną sprawą;
- romantyczna miłość, której na przeszkodzie stają konwenans i stosunki społeczne;
- miłość do Izabeli jest uczuciem wszechogarniającym, paraliżującym umysł Wokulskiego, jego jedyną ideą - jest na tym etapie romantycznym kochankiem na miarę Gustawa;
- tragiczne zakończenie miłości powoduje, że Wokulski próbuje popełnić samobójstwo. Zostaje jednak uratowany i musi na nowo podjąć "trud życia";
- niejasne zakończenie życia.
Cechy pozytywisty:
- szacunek do nauki, pragnienie wiedzy i przyznawanie jej prymatu nad irracjonalizmem;
- Wokulski jest silną, przedsiębiorczą jednostką - po powstaniu energicznie bierze się w garść i organizuje sobie życie. Dochodzi do fortuny własną pracą i wysiłkiem;
- Wokulski stoi na granicy dwóch światów: upadającej arystokracji i raczkującego świata kapitalizmu;
- działalność filantropijna i społeczna (stara się pomóc biednym) - realizacja hasła pracy u podstaw;
- w przeciwieństwie do romantyka w młodości rzuca się w wir pracy i nauki.
Prus nie odpowiada na pytanie, kim był Wokulski. Nie wiemy czy romantycznie zginął pod gruzami zamku, czy pozytywistycznie pojechał do Paryża, aby tam pracować naukowo. Obraz społeczeństwa polskiego w "Lalce" Arystokracja - Izabela Łęcka, jej ojciec, Tomasz Łęcki, ich kuzyn książę, ciotka Izabeli - hrabina Karolowa i ich uboga krewna, panna Florentyna. Na drugim planie są prezesowa Zasławska, baron Darski, Starski. Środowisko to stanowi zamknięty klan, do którego nie dopuszcza się nikogo spoza sfery. Wystarczyło być arystkokratą, aby należeć do tego zaklętego kręgu, nikt nie analizował ani jego wartości moralnych, ani nawet wielkości majątku (Łęccy - bankructwo nie podważa ich pozycji). Klasa żyła w przekonaniu, że jest warstwą wybraną, że tłum istnieje, by im służyć. Prowadzili próżniaczy tryb życia. Najcięższą ich pracą było wzywanie służby. Idealnym przykładem jest Izabela Łęcka - gardzi Wokulskim tylko dlatego, że jest kupcem i ma czerwone ręce; jedynymi pozytywnymi postaciami pochodzącymi z tej grupy są prezesowa Zasławska i Julian Ochocki (mierzą człowieka jego wiedzą i pożytkiem, jaki przynosi społeczeństwu). Mieszczaństwo - sfery handlowe (Szlangbaumowie), związane z handlem, inteligenckie, udzielające prywatnych lekcji muzyki (Stawska), adwokaci i studenci, subiekci sklepowi. Grupa ta odgrywa w Polsce małą rolę z powodu sytuacji gospodarczej kraju. Przemysł był opanowany przez obcy kapitał, który obsadzał na wyższych stanowiskach własnych ludzi (rodaków). Polak w większości fabryk jest parobkiem źle płatnym, źle traktowanym i germanizowanym. Proletariat - życie tej warstwy jest dowodem rozkładu społeczeństwa, gdyż dopuściło ono do hańbiącej nędzy ludu, której symbolem jest obraz Powiśla i jego mieszkańców. Młoda inteligencja - autor pokłada w niej jedyną nadzieję (oraz w ruchu socjalistycznym). Studenci, jak i organizacje socjalistyczne, pozwalają przypuszczać, że dotychczasowy układ stosunków społecznych, niesprawiedliwość, która pozwala na to, że "jedni giną z niedostatku, drudzy z rozpusty", muszą ulec zmianie i że dzięki nim znajdzie się proste lekarstwo w postaci obowiązkowej pracy wynagradzanej zgodnie z wysiłkiem. Wokulski - charakterystyka postaci Wokulski pochodził z rodziny szlacheckiej. Gdy ojciec stracił majątek, Stanisław przyjął pracę subiekta w winiarni Hopfera. Kontakty ze studentami rozbudzają w nim chęć zdobycia wiedzy i wiarę, że nauka i praca mogą zmienić jego życie. Porzuca Hopfera, przenosi się do Rzeckiego, uczęszcza do Szkoły Przygotowawczej, a po jej ukończeniu podejmuje decyzję studiów w Szkole Głównej. Wciągnięty w przedpowstaniową konspirację, brał potem udział w powstaniu. Zesłany na Syberię, podjął się pracy naukowej, zdobył szerokie uznanie i powrócił do kraju mając nadzieję, że znajdzie tu szerokie pole działania. Rozczarował się szybko, Warszawa nie potrzebowała uczonych, a były powstaniec niepokoił swoją przeszłością w czasach "pokoju". Podczas pobytu na Syberii opracował plan swego działania dla dobra kraju, ale okazało się, że nikt go nie potrzebował. Małżeństwo z panią Małgorzatą, wdową po Janie Minclu, uczyniło go właścicielem sklepu i wkrótce dawne ideały zastąpiła przyziemna praca nad robieniem pieniędzy. Po śmierci żony powraca do swych zainteresowań naukowych i może po jakimś czasie uczony pokonałby filistra, gdyby nie nagła i gwałtowna miłość do Izabeli Łęckiej. By pokonać bariery dzielące kupca od arystokratki, Wokulski musi zwrócić na siebie uwagę, wedrzeć się do najlepszych domów warszawskich, ale by tego dokonać, potrzebuje wielkich pieniędzy. Pojechał więc na wojnę bułgarsko-turecką i zajmując się dostawami wojskowymi dziesięciokrotnie pomnożył swój majątek. Fortuna Wokulskiego stale rosła, czy to dzięki zwiększającym się obrotom sklepu, czy dzięki współpracy z obrotnym Suzinem, czy też w wyniku działania spółki do handlu ze Wschodem. Świadomość posiadanego bogactwa jest dla niego przyczyną rozterek wewnętrznych, prowadzących do ciągłego rozrachunku z samym sobą. By zdobyć pannę Izabelę, musi udawać wielkiego pana, jeździć własnym powozem, odbywać obowiązkowe spacery w Łazienkach, grać na wyścigach, rzucać garściami złote monety w czasie akcji filantropijnych, w których uczestniczyła ukochana kobieta, by sprawić jej przyjemność, organizować kosztowne klaki dla wątpliwej wartości zagranicznych artystów, wreszcie wyrzec się sklepu, gdyż według panny Łęckiej, kupiec nie był godny jej ręki. Poczucie zdrady wobec siebie, wobec dawnych ideałów, powoduje coraz głębsze rozdarcie wewnętrzne. Mimo pogardy, jaką często odczuwał dla siebie, Wokulski brnął dalej w drodze po rękę ubóstwianej kobiety. Gdy przekonał się, że ta, którą kochał i czcił, której składał w ofierze samego siebie, okazała się kobietą płytką, pustą i niewiele wartą, gotów był rozstać się z życiem, które straciło dla niego sens. Prus nie rozwiązał ostatecznie i wyraźnie losów Wokulskiego. Zasugerował dwie drogi: Wokulski wybrał samobójstwo lub współpracę z Geistem. Wokulski przegrał swe życie i jako romantyk, i jako pozytywista. Przegrał je, gdy jako rycerz wolności bił się o Polskę, za co podzielił z innymi syberyjski los, a żyć mu dalej przyszło w kraju spętanym nie tylko niewolą polityczną, ale i niewolą umysłów i serc. Przegrał je, gdy jako romantyczny kochanek poświęcił wszystko dla kobiety, którą uczynił celem i sensem swego życia. Klęską skończyły się pozytywistyczne dążenia, by wiedzą i pracą służyć społeczeństwu. Nie pozwolono mu ulżyć doli tysięcy biedaków, co wiązał z działaniem spółki do handlu ze Wschodem, nie pozwolono, by jego "lwia" energia została spożytkowana w pracy naukowej lub działalności gospodarczej.
Mendel Gdański
Mendel Gdański to stary Żyd, od urodzenia mieszkający w Gdańsku, zrośnięty z miastem, jego dziejami i mieszkańcami. Od 27 lat mieszkał na tej samej ulicy, w tej samej izbie, gdzie prowadził niewielki zakład introligatorski. Lubili go i szanowali sąsiedzi, a i on przywiązał się do nich i pomagał w razie potrzeby. Wychowywał dziesięcioletniego wnuka, Jakuba. Od pewnego czasu stary Mendel coraz częściej słyszał słyszał słowa, które napawały go lękiem i których nie mógł zrozumieć - "Żydów mają bić! Jakich Żydów?" - pytał. Jeżeli złodziei krzywdzących ludzi, on sam jest gotów wymierzać im karę. Rozmowa z zegarmistrzem potwierdziła pogłoski, a przyczyny narastającej atmosfery antyżydowskiej ograniczały się właściwie do stwierdzenia - "Żyd zawsze Żydem, a Żyd to element obcy". Stary Mendel nie mógł tego pojąć. Następnego dnia banda pijanych i rozwrzeszczanych niedorostków zaatakowała mieszkania, warsztaty i sklepy żydowskie. Sąsiadka Mendla próbowała go ratować stawiając w oknie krucyfiks, ale on się na to nie zgodził. Stanął wraz z wnukiem w oknie mając nadzieję, że dotrze do ludzkich uczuć zbliżającego się tłumu. Kamień rzucony z ulicy trafił w głowę małego Jakuba. Sytuację uratował pewien student, który własnym ciałem zasłonił okno. Chłopcu nic poważnego się nie stało, ale stary Mendel Gdański nigdy już nie będzie taki jak dotąd. Umarło w nim to, co pozwalało mu żyć i czuć się w pełni człowiekiem. Tak o tym sam powiedział: "u mnie umarło to, z czym ja się urodził, z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał... Nu, u mnie umarło serce do tego miasta!...".
Nad Niemnem
"Nad Niemnem" jest to powieść tendencyjna, służąca wskazywaniu właściwych postaw społecznych. Podstawowym typem postaci był działacz, realizujący program pozytywistyczny. Wykształcony, umiejący się liczyć z realiami, gotowy poświęcać własną aktywność przemienianiu rzeczywistości społecznej,
bohater ten realizował się przede wszystkim w pracy, która stawała się podstawowym miernikiem wartości człowieka (Jan Bohatyrowicz odnajduje radość w uprawie ziemi). Początkowo zakładano, że realizacja własnych, byle słusznych dążeń prowadzić będzie do osiągnięcia celów społecznych. Zgodnie z formułą utylitaryzmu, sukcesy jednostkowe składać się miały bowiem na postęp społeczny. Dla wyeksponowania bohatera wzorcowego, przeciwstawiano mu postacie skrajnie negatywne, kompromitujące postawy społecznie szkodliwe, np. Rożyc. Obraz społeczeństwa polskiego w "Nad Niemnem" Społeczeństwo przedstawione w utworze możemy podzielić na: Ziemiaństwo, do którego należą:
- Benedykt Korczyński
- Teofil Różyc
- Darzecki i Jadwiga Darzecka
- Andrzejowa i jej syn Zygmunt Korczyński
Ubogie ziemiaństwo:
- Maria Kirłowa i Bolesław Kirło
- Rezydenci
- Marta Korczyńska
- Justyna Orzelska wraz z ojcem
- Anzelm Bohatyrowicz
- Jan Bohatyrowicz
W tej powieści bohaterów generalnie można podzielić na dwie grupy: żyjących z pracy własnych rąk oraz "darmozjadów". Do pierwszej grupy należy cały zaścianek Bohatyrowiczów, niektórzy mieszkańcy Korczyna, przede wszystkim Benedykt i Marta, a spoza niego, pani Kirłowa. Na szczególną uwagę zasługuje Benedykt Korczyński, heroiczny obrońca posiadanej ziemi, której nie chce oddać w ręce rosyjskie. Sytuacja popowstaniowa, ciężkie kontrybucje nałożone na majątki polskie zmuszają go do ciężkiej pracy, do ciągłej troski o wydajność ziemi, by mieć z czego zapłacić nałożone podatki. Codzienne kłopoty uczyniły z niego innego człowieka, obdarły go ze złudzeń, zmusiły do porzucenia dawnych ideałów. Przed powstaniem dwór utrzymywał dobre stosunki z zaściankiem. Bohatyrowicze często odwiedzali dom Korczyńskich. Sytuacja po powstaniu zmieniła to radykalnie. Benedykt martwiąc się o gospodarstwo odwrócił się od Bohatyrowiczów (świadczy o tym proces). Fakt, że we wspólnej mogile leżą Andrzej Korczyński i Jerzy Bohatyrowicz nie wpływa w dużym stopniu na panujące relacje. Ten odwrót od chłopów jest przyczyną konfliktu pomiędzy Benedyktem a jego synem Witoldem, głoszącym idee pozytywistyczne. Marta Korczyńska jest kuzynką Benedykta. Pomaga mu wydatnie w gospodarstwie. Jest to dla niej jedynym sensem życia. Odrzuciwszy z obawy mezaliansu oświadczyny Anzelma Bohatyrowicza unieszczęśliwiła się na resztę życia. Maria Kirłowa należy do ubogiej szlachty. Sama musi dbać o gospodarstwo, ponieważ jej mąż jest leniem i darmozjadem. Nie jest bogata, ale na wszystko co potrzebne jej wystarcza. Nie ma czasu na odwiedzanie sąsiadów, a jeżeli już jest wśród nich, to czuje się nieswojo w towarzystwie innych modnych szlachciców. Justyna Orzelska jest krewną Benedykta. Zamieszkuje u niego ze swoim zdziwaczałym ojcem. Początkowo nic szczególnego poza zrywaniem kwiatków nie robi. Czuje się dlatego nikomu niepotrzebna. Spokój ducha przywraca jej wspólna z chłopami praca w polu. W pracowitym życiu wiejskim odnajduje to, co zapewnia jej uczucie potrzebnej i pożytecznej. Odwiedzała w tym czasie po raz pierwszy mogiłę powstańczą, grób Jana i Cecylii i widząc głęboki patriotyzm zaścianka, zdecydowała się na ślub z Janem Bohatyrowiczem, człowiekiem żyjącym z pracy własnych rąk, odrzucając bogatego Teofila Różyca, gdyż właśnie w zaścianku widzi szansę prawdziwego, aktywnego i pożytecznego życia. Jej decyzja spotyka się z uznaniem Benedykta, Witolda, a przede wszystkim Marty, która kiedyś zrezygnowała z małżeństwa z Anzelmem Bohatyrowiczem w obawie przed mezaliansem. Szczególną osobą jest pani Andrzejowa Korczyńska. Ona pracuje, udziela się społecznie, poświęca się filantropii, jednak nie wkłada w to serca. Ona robi to, bo tak robiłby jej mąż, gdyby żył. Przejdźmy do grupy "darmozjadów". Pierwszym z nich jest Kirło, który zamiast pomóc żonie w gospodarstwie, włóczy się po okolicznych dworach szlacheckich marnując czas. Następnie Teofil Różyc, arystokrata, który przehulał połowę swojego majątku za granicą i nie znalazł nic, co miałoby sens w życiu. Obecnie także nie zajmuje się swoimi włościami, tylko poszukuje mocnych wrażeń i namiętności, jak zalecanie się do Justyny. Całkowity laik w prowadzeniu gospodarstwa. Wegetujący człowiek, nic nie wnoszący do społeczeństwa. Darzecki jest także arystokratą. Ma on rodzinę, której zapewnia życie na wysokim poziomie. Żyją oni bardzo wystawnie i uważają się za ludzi cywilizowanych. Darzecki nie zwraca uwagi na biedniejszych od siebie, na ich problemy (żąda od Benedykta zwrotu długu, nie patrząc na jego ciężką sytuację). Czuwa tylko nad tym, żeby nie obniżyć poziomu życia. Powstanie styczniowe uważa za niepotrzebne, za wydarzenie, które zakłóciło mu jego spokój. Następnym próżniakiem jest ojciec Justyny, jednak jako artyście można mu wybaczyć. Nie można natomiast wybaczyć Andrzejowi Korczyńskiemu, który wyrósł na darmozjada, wątpliwego artystę, nieczułego i zimnego. Uważa chłopów za bydło, a ojca za nieszczęśliwego szaleńca. Żona Benedykta Korczyńskiego, Emilia, także nie należy do pracowitych. Ta nieszczęśliwa hipochondryczka ma pretensje do męża, że cały czas pracuje, a ona biedna się nudzi.
Potop
Powieść ta stanowi drugą część "Trylogii". Ukazała się w roku 1886 ("Trylogia" - "Ogniem i mieczem", "Potop", "Pan Wołodyjowski" pisana w latach 1883-1888). Pokolenie popowstaniowe było raczej przeciwne tematyce historycznej w literaturze, dążąc przede wszystkim do zainteresowania społeczeństwa czasami teraźniejszymi, by poprzez ukazanie potrzeb nowych czasów, zachęcić do aktywnego działania na rzecz ogólnego dobra. Sienkiewicz twierdził natomiast, że umęczony niewolą naród ma dosyć problemów codzienności, że pragnie literatury, która go od nich oderwie, przeniesie w świat ciekawszy, barwniejszy, w którym więcej będzie nadziei i zwycięstw niż rozpaczy i klęsk. Pisarz przyznawał niejednokrotnie, że sam jest znużony małością epoki, w której żył, przyziemnymi dążeniami eksponowanych przez literaturę bohaterów. Pokolenie "młodych" odcinało się od przeszłości również dlatego, że obawiało się, że literatura nie podejdzie do niej w sposób poznawczy, ale ograniczy się do gloryfikowania świata szlacheckiego, dając fałszywy obraz polskiej historii. Według Sienkiewicza marazm popowstaniowy i zanikanie ducha narodowego są zjawiskami niezwykle groźnymi i domagają się przywrócenia bohaterów, dla których ojczyzna i jej wolność są najważniejszymi wartościami, niosącymi nadzieję, że "nie masz takowych terminów, z których by się viribus unitis (wspólnymi siłami) przy boskich auxiliach (wstawiennictwach) podnieść nie można". Dlatego też powieści historyczne Sienkiewicza, pisane "dla pokrzepienia serc", nie przyniosły krytyki przeszłości, ale ukazywały zasługi przodków, którzy przede wszystkim byli nieugiętymi obrońcami Rzeczypospolitej. O założeniach "Trylogii" tak pisał Zygmunt Szweykowski:
"Sienkiewiczowi chodzi o zachowanie tradycji wolnościowej, a nie
o pobudzanie społeczeństwa do aktualnej walki o wolność z bronią
w ręku. Sienkiewiczowi zależy głównie na odpowiedniej postawie
ogółu: poczuciu godności narodowej i przekonaniu, że (...)
niewola jest złem, z którym nigdy wewnętrznie pogodzić się nie
można. Taka postawa jedynie uchroni Polaków przed wynarodowieniem
czy zagładą, pozwoli przetrwać czasy najcięższe i kiedyś przyniesie
upragnioną wolność".
Akcja powieści rozgrywa się w siedemnastowiecznej Polsce, w czasie szwedzkiego potopu, kiedy Karol Gustaw, wykorzystując słabość Polski uwikłanej w wojnę moskiewską, ruszył przeciw niej z całą swoją armią. Działania wojenne Szwedów Sienkiewicz odtworzył zgodnie z prawdą historyczną, poczynając od bitwy pod Ujściem, a kończąc na Jarosławiu i Częstochowie. Wojska szwedzkie zalały cały kraj, niszcząc, grabiąc wszystko, co napotykały na swojej drodze. Morderstwa i rozboje towarzyszyły triumfalnemu pochodowi najeźdźców. Miasta padały jedno po drugim, nawet opór Warszawy okazał się bezskuteczny. Pospolite ruszenie, pozbawione właściwej organizacji, a często i ducha bojowego, nie potrafiło przeciwstawić się świetnie uzbrojonej i zdyscyplinowanej armii szwedzkiej. Siła wroga zdawała się być nie do pokonania, ludność polska traciła
wszelką nadzieję, opór zanikł, a wraz z nim wiara w możliwość i sens podejmowania kolejnych prób obrony. "Jedni duszą i ciałem przeszli do szwedzkiego obozu szukając w nim własnej prywaty (...) Drudzy rozprawiali w niepojętym zaślepieniu o potędze, jaką utworzy Rzeczpospolita w połączeniu ze Szwecją (...) Trzeci, ludzie zacni i ojczyźnie życzliwi (...) dochodzili do wniosku, że nie masz nadziei, nie masz ratunku, że koniec świata się zbliża". Sytuacja, w jakiej znalazła się Polska, spowodowana była nie tylko agresją przeważających sił wroga pod znakomitym dowództwem, ale również, a może przede wszystkim, narastającym rozkładem wewnętrznym Rzeczypospolitej, w której prywatę, anarchię, lekkomyślność i życie ponad stan łatwiej można było znaleźć niż patriotyzm, poszanowanie praw czy poczucie obowiązku, które nakazywała tradycja. Dlatego Sienkiewicz nie szczędził słów krytyki tym, którzy przewodzić mieli krajowi, którzy z racji urodzenia czy przywilejów zobowiązani byli go bronić. Pospolite ruszenie, powołane do obrony granic, gromadziło szlachtę, dla której własne sprawy, wygodnictwo życia i światek zamknięty w granicach majątku ważniejsze były od działania "pro publico bono" (dla ogólnego dobra). Najmocniejsze zarzuty kieruje pisarz pod adresem magnatów, którzy korzystając z ogólnego zamętu, usiłowali wzmocnić potęgę swych rodów, lub jak Janusz Radziwiłł, stworzyć dla siebie tron królewski. Prawdziwe oblicze pysznego magnata, o którym dotąd mówiono jak o wielkim patriocie, ukazuje w powieści pamiętna uczta w Kiejdanach. Kiedy sytuacja Rzeczypospolitej wydaje się zupełnie beznadziejna, autor wprowadza do akcji nowy wątek, który stopniowo się rozrasta i w końcu zmienia bieg wydarzeń. Oto w różnych rejonach kraju pojawiają się oddziały podejmujące na własną rękę walkę ze Szwedami. Z dnia na dzień niemal rośnie ich liczba, aż wreszcie na Podlasiu powstaje konfederacja wojskowa, której dowódcą był wojewoda witebski Sapieha. Pierwsze zwycięstwa i bohaterska obrona Częstochowy budzą nadzieję, porywają do walki całe rzesze Polaków. Optymizmu dodawał również fakt powrotu ze Śląska króla Jana Kazimierza, który poprzez uniwersały nawoływał szlachtę do powszechnego oporu.
"Wszędy, w najodleglejszych ziemiach i powiatach, po grodach, wsiach,
osadach, niedostępnych puszczach, podnosiła płomienną głowę straszliwa
wojna pomsty i odwetu. Im niżej poprzednio upadł naród, tym wyżej teraz
podnosił głowę, przeradzał się, ducha zmieniał".
Walkę podjął cały naród, szlachtę wspierali mieszczanie i chłopi. Ich uporczywa walka na tyłach frontu była nie mniej potrzebna jak na polach bitew. Dzięki żywiołowej, ogólnonarodowej walce wyzwoleńczej, Polska odnosi
zwycięstwo nad Szwedami. We wrześniu 1656 roku w bitwie pod Prostkami ostatecznie rozgromiono armię szwedzką. Obok postaci historycznych (Jana Kazimierza, Czarnieckiego, Sapiehy, Lubomirskiego, Księdza Kordeckiego), które brały czynny udział w przebiegu wypadków, występują również postacie fikcyjne, będące jednocześnie głównymi bohaterami "Potopu". Są to: Kmicic, Oleńka, Zagłoba, Wołodyjowski. Bez ich udziału nie byłoby pełnego zwycięstwa. Dzieje Kmicica przedstawił Sienkiewicz w taki sposób, że utożsamiać je można z ówczesnymi losami Rzeczypospolitej. Jego porywczy charakter i szlachecka buta były przyczyną jego wielu przewinień, jak choćby pobyt w Lubiczu, zakończony pijatyką, strzelaniną i polowaniem na dziewczęta, czy najazd na Wołmontowicze, gdzie wymordował wszystkich mieszkańców zaścianka. Powoli traci swe dobre imię. Jego służba przy boku Janusza Radziwiłła była w oczach ludzkich hańbą i dowodem zdrady ojczyzny. Upadek moralny Kmicica zestawić można z upadkiem Polski. Rozmowa z Bogusławem Radziwiłłem uświadamia mu tragiczną pomyłkę, którą popełnił zawierzając Januszowi Radziwiłłowi. Podejmuje próbę oczyszczenia siebie z win poprzez służbę ojczyźnie. Bierze udział w obronie Jasnej Góry, bohatersko broni króla przed Szwedami podczas jego powrotu do kraju. Obrona Częstochowy i powrót Jana Kazimierza to również dla Polski dwa istotne wydarzenia, które odmieniły zarówno losy wojny, jak i samych Polaków. Scena w kościele w Upicie, gdy po nabożeństwie przeczytano list królewski, ogłaszający całkowitą rehabilitację Andrzeja Kmicica, zbiega się z ostatecznym zwycięstwem nad Szwedami, które rehabilitowało Polaków w ich własnych oczach i oczach Europy.
Sachem
Autor opisuje plemię Indian, które zostało wymordowane i pozostało z niego jedynie jedno dziecko, które później wyrosło na dorosłego mężczyznę - Indianina - atrakcję cyrkową - ostatni Indianin z wymarłego plemienia. Wychowany wśród trupy cyrkowej, czerpie dochody ze swego pochodzenia, nie zważając na to kim jest. Można powiedzieć, że: "czerpie dochody z krwi swoich przodków wsiąkniętej w ziemię".