T
Zamierzasz go dokończyć?
To nie ode mnie zależy.
Macie zamiar zlikwidować bazę?
Hoffman odłożył widelec i potarł palcem brzeg talerza.
Decyzja jeszcze nie została podjęta.
To znaczy, że likwidacja jest prawdopodobna.
Nie wykluczam żadnej możliwości, Bili.
Co stanie się z Aruk, jeśli baza zostanie zamknięta?
Chyba wiesz sam najlepiej, Bili.
- Tak, chyba wiem — odparł Moreland. — Pamiętasz, co ci napisałem
o blokadzie drogi na południowe wybrzeże?
Tak, wspomniałem o tym kapitanowi Ewingowi.
Czy kapitan Ewing podał ci przyczyny?
Hoffman spojrzał na Ewinga.
- Elvin?
Czerwona twarz Ewinga spąsowiała.
— Ze względów bezpieczeństwa — mruknął.
- To znaczy? — nie dawał za wygraną Moreland.
Ewing spojrzał na Hoffmana.
— Nie wolno mi o tym mówić, sir.
- Blokada jest formą ucisku ekonomicznego, Nick — ciągnął Moreland.
Hoffman odkroił biały skrawek ze skórki melona, przeżuł go i przełknął.
— Czasami wprowadza się zmiany, Bili — powiedział cicho.
- Czasami robimy okropne rzeczy udając, że udzielamy ludziom pomocy,
Hoffman znów spojrzał na Ewinga.
- Mógłbyś być nieco bardziej uprzejmy rozmawiając z doktorem
Morelandem?
Ewing przełknął ślinę. W ustach nie miał ani krzty jedzenia.
Miały miejsce pewne niepokoje społeczne. Uciszyliśmy je. Uznaliśmy,
że nadal istnieje potencjalne niebezpieczeństwo. Uniemożliwienie kontaktów
naszych ludzi z mieszkańcami wyspy zostało uznane za konieczne. Wysłaliśmy
odpowiednie dokumenty do dowództwa i uzyskaliśmy aprobatę admirała
Feltona.
Biurokracja — stwierdził Moreland. — Kilku młodziaków straciło
panowanie nad sobą. Myślę, że marynarka może sobie poradzić z czymś
takim, nie niszcząc gospodarki wyspy. Przez wszystkie te lata eksploatowaliś
my ich i takie postępowanie jest po prostu niemoralne.
Ewing zignorował tę uwagę.
Bili — odezwał się Hoffman. — O ile pamiętam, to my uratowaliśmy
ich przed Japończykami. To chyba nie znaczy, że ich eksploatowaliśmy.
Zniszczenie Japończyków leżało w naszym narodowym interesie.
A potem zagarnęliśmy ich i narzuciliśmy nasze prawa. W ten sposób
wzięliśmy na siebie odpowiedzialność za tych ludzi.
Hoffman położył widelec na talerzu.
114
Z całym należnym szacunkiem — powiedział bardzo cicho — brzmi cokolwiek paternalistycznie.
*" __ To brzmi realistycznie. — Pam dotknęła jego dłoni, ale on cofnął ją dalej: — Niepokoje społeczne! Mogłoby się wydawać, że chodzi powstanie. A tu nic się nie stało, Nick. Dziecinada. Ewing zacisnął usta tak mocno, że wyglądały, jakby zostały zszyte. _^ Czy mam sprawdzić, co z drugim daniem, sir? — zapytał Zondervein. gwing skinął głową, spoglądając na niego morderczym wzrokiem. __ To nie takie proste — powiedział Creedman. — Popełniono morderstwo Zgwałcono i poćwiartowano na plaży dziewczynę. Miejscowi byli .wykonani, że dokonał tego marynarz, i przyszli tutaj, żeby zaprotestować.
Ach tak... -- powiedział Hoffman. -- Istnieją dowoty na to, że
istotnie był to marynarz?
Nie, sir — zaprotestował głośno Ewing. — Oni tam przepadają za
plotkami. Upili się i usiłowali wtargnąć...
Niech pan nie robi z tego powstania — przerwał mu Moreland. —
Ludzie domagali się wyjaśnień.
Tak? — mruknął Hoffman.
Na pewno pamiętasz tubylców, Nick. Jacy byli spokojni. A ofiara
miała zwyczaj upijać się w towarzystwie marynarzy.
Ofiara - - uśmiechnął się Hoffman i złożywszy palce potoczył
wzrokiem po zebranych. — Znałem tubylców trzydzieści lat temu, Bili. Nie
wierzę, żeby żołnierze marynarki byli mordercami.
Moreland wpatrywał się w niego bez słowa. Ewing spurpurowiał.
Nie chcieliśmy, żeby sprawy wymknęły nam się z ręki. Wziąwszy pod
uwagę wszystkie fakty i hipotezy nadal uważamy, że mieliśmy rację. Rozkazy
nadeszły z dowództwa.
Bzdury —- powiedział Moreland. - - Fakty są takie, że jesteśmy
kolonia!istami i powtarza się stary schemat: wyspiarze żyją tak, jak tego
pragną przybysze z zachodu, a my ich w podzięce za to chcemy porzucić. To
zdrada. Jeszcze jeden przykład zawiedzionego zaufania.
Hoffman znieruchomiał. A potem wydłubał coś spomiędzy zębów i rozgryzł następną kostkę lodu.
- Zdrada — powtórzy! Moreland.
Hoffman wyglądał tak, jakby się nad czymś zastanawiał. W końcu Powiedział:
— Wiesz dobrze, Bili, że Aruk szczególnie leży mi na sercu. Po wojnie
Potrzebowałem spokoju, piękna i czegoś nieskażonego. — A potem zwrócił
si? do nas: — Tylko człowiek niespełna rozumu może twierdzić, że wojna to
coś pięknego. Prawda, Elvin?
Ewing z wysiłkiem skinął głową.
— Po wojnie spędziłem tutaj kilka najlepszych lat mego życia. Pamiętasz,
Bill> jak razem z Dotty i Barb wspinaliśmy się i chodziliśmy pływać? Jak
115