111 130


HISTORIA CZŁOWIEKA

Czy się nam to podoba, czy nie, pogodzić się musimy z faktem, że naszym przodkiem nie był Adam. Możemy tę myśl odrzucić, ale to nie zmieni naszej historii.

Ileż razy spotkaliśmy się z opinią, "to zwierzę nie człowiek" przy opisie różnych przestępców. Jeżeli popatrzymy na ludzi jako gatunek i jeśli prześledzimy historię pisaną, to okaże się, że nie odbiegliśmy daleko od zwierząt. Niewolnictwo, podboje terytorialne, wojny religijne, krematoria, stanowią dowód naszych zwierzęcych instynktów, Jeszcze sto lat temu w Afryce południowej tym, którzy mieli być później zjedzeni, łamano nogi, by nie mogli uciec i trzymano ich, jako żywe spiżarnie. Zwierzęta walczą o terytorium, o łup, o zwierzch-nictwo nad stadem. A czy my nie o to samo walczymy? Ilu ludzi jest szlachetnych, uczciwych, bezinteresownych? Znaczna większość hołduje zasadzie " coś za coś ", ale najchętniej " coś za nic". Bezinteresowność za bezinteresowność?. Usłyszymy, że to dla głupich. Więc niech nas nie dziwi fakt, że tę prawdę potwierdza archeologia.

Nasza historia

Około trzy i pół miliona lat temu, w pobliżu miejscowości Laetoli w Afryce, wybuchł wulkan. Pokrył całą okolicę pyłem wulkanicznym. Czas wybuchu ustalono metodą radiometryczną. W stwardniałym pyle zachowały się liczne tropy wymarłych już zwierząt. Na odcinku 27 metrów odkryto dwa równoległe ślady stóp ówcześnie żyjących hominidów. Pozostawili je idący obok siebie, w pozycji wyprostowanej, samiec i samica. Szlak odciśniętych stóp mniejszych zachował się lepiej i widać na nim wyraźnie odcisk miękkich tkanek stóp. W tej okolicy, i z tego okresu czasu, odkryto szczątki kości i dobrze zachowaną żuchwę z tkwiącymi w niej dziewięcioma zębami. Również z tego okresu, w Etiopii, odkryto względnie dobrze zachowany szkielet samicy hominida, nazwanej Lucy. Istoty te należały do gatunku Ausctralopithekus afarensis. Chodziły na dwóch nogach w pozycji wyprostowanej i miały około 120 cm. wzrostu. Odkrycia, aczkolwiek niekompletne, są jednak liczne. Niedawno odkryto jeszcze wcześniejsze szczątki kostne homi-nida, starszego od Lucy o osiemset tysięcy lat, który chodził w pozycji wyprostowanej Najstarsze narzędzia odkryte przez archeologów pochodzą ze znacznie późniejszego okresu. W wąwozie Olduvai i innych stanowiskach w Afryce środkowej i południowej, odkryto wiele szczątków kostnych, dwakroć młodszych od Lucy, a także prymitywne narzędzia. Gatunek ten otrzymał nazwę Homo habilis. Jeszcze młodszym i mającym o 20 % większy mózg i wzrost podobny do naszego, wytwa-rzający narzędzia typu aszelskiego, był Homo erektus bardziej znany jako człowiek pekiński, człowiek jawajski, ponieważ szczątki kostne, znaleziono poza Afryką. W jaskini Czukutien, koło Pekinu, w Chinach wydobyto 45 niekompletnych szkie-letów człowieka pekińskiego, nazwanego sinantropem. Posługi-wał się już ogniem. Homo erektus zamieszkiwał Eurazję. Wyko-paliska są liczne i nie sposób ich tu wymienić. Gdzie nadzwyczaj rozwinięte zwierzęta przekształciły się w istoty ludzkie, nie można ustalić.I nie jest to moim celem. W tym krótkim szkicu historycznym chcę przekonująco przedstawić, że według praw przyrody, praw ewolucji, nasz rodowód sięga do - zwierząt i niestety, jest zbyt dużo dowodów, by tego poglądu nie przyjąć. Podkreślam "niestety", ponieważ sam wolałbym, by było inaczej.

Neandertalczyk.

Najlepiej znanym i najlepiej udokumentowanym jest neandertalczyk. Pierwszy szkielet wykopano ponad 150 lat temu. Kilka lat później, w jaskini Spy, w belgijskiej prowincji Namur, odkryto dwa kolejne szkielety neandertalczyków. Tkwiły w osadzie zawierającym kości wymarłych ssaków i odłupkowe narzędzia kamienne, którymi się posługiwali. Do tej pory znaleziono ponad sto szkieletów, wraz z tysiącami narzędzi wytworzonych przez neandertalczyków, na terenach od Hiszpanii do Azji. W jednej tylko jaskini Skhul, na górze Karmel w Izraelu, wydobyto kości dziesięciu neandertalczyków. Jaskiń jest dużo i każda była zamieszkana. Ich historia, to ponad 200 tysięcy lat, zakończyła się około 40, może nawet 35 tysięcy lat temu. Szkielety neandertalczyków z Hiszpanii czy Francji różnią się od szkieletów neandertalczyków z Azji Mniejszej.

Neandertalczycy z Azji Mniejszej mieli cechy współczesne już około 90 tysięcy lat temu, podczas gdy kromaniończyk (człowiek o cechach współczesnych) na zachodzie Europy pojawił się dopiero 40 lub nawet 35 tysięcy lat temu i, jak wszystko wskazuje wyparł, lub po prostu wytępił neander-talczyka. Był smuklejszy, szybszy, inteligentniejszy i nie krzyżował się z neandertalczykiem.

W zachodniej Azji ten scenariusz nie jest tak jasny. Około 1,5 km od Nazaretu na tarasie jaskini Oafzeh, odkopano szkie-lety 24 osób o bardzo współczesnej budowie. Do datowania użyto dwóch metod bardzo nowoczesnych, termoluminescencji i metody rezonansu spinu elektronów. Obie metody wykazały, że kości te mają 92 000 do 100 000 lat. Metoda potasowo - argonowa nie mogła być zastosowana, nie obejmuje tego okresu czasu. Tą metodą dokonano pomiaru szkieletu Lucy. Natomiast metoda C 14 jest dokładna, ale tylko do 40 000 lat. Chcę zwrócić uwagę sceptyków, że datowania są dość dokładne i nie można ich podważyć. Opisuję znaleziska, ale one mówią o codziennym życiu ludzi. Paleniska, narzędzia zgubione i porzu-cone, kości upolowanych zwierząt, skamieniałe odchody to dowody codziennego życia przez dziesiątki tysięcy lat. Nagromadzone warstwy osiągają w niektórych jaskiniach kilka i kilkanaście metrów grubości. Do jaskiń znoszono wszystko, a niczego nie wynoszono. Neandertalczycy żyli nawet w Uzbekistanie, na wysokości 150O metrów. W Teszik - Tasz, w terenie górzystym, odkopano szkielet młodego neandertalczyka. Zwłoki obłożone były wieńcem z kości i rogów kozic. Zamieszkałe były jaskinie wietnamskie. Warstwy osadów, palenisk i kości, są kilkunastometrowe. W olbrzymiej jaskini Szanidar w górach Zagros w Iraku, w latach pięćdziesiątych odkryto kości 10 neandertalczyków sprzed około 60000 lat. Jeden ze szkieletów miał wyraźne urazy głowy i amputowane lewe ramię. Podobnie jak stary człowiek z La Charpelle, mógł przeżyć tylko dzięki pomocy grupy. W jaskini tej pochowano młodego neandertalczyka, grób wyściełano kwiatami, znale-ziono, bowiem mnóstwo pyłku kwiatów. Dodam, że pyłki kwiatów maja tę właściwość, że nie ulegają zniszczeniu nawet w bardzo niesprzyjających warunkach. Badając pyłki można stwierdzić, jakie rośliny przeważały w środowisku.

Jaskinia Tabun w Izraelu ma 30 metrów głębokości nagromadzonych osadów, sięgających do 100 000 lat wstecz. Była zamieszkana, więc osady mogły się gromadzić. Szacuje się, że około 50 000 lat temu Eurazję i Afrykę zamieszkiwało w przybliżeniu milion mieszkańców.

Kromaniończyk.

Po wyginięciu neandertalczyka, pojawia się kromaniończyk, ale tylko w Europie. W Azji ci współcześni nam ludzie byli znacznie wcześniej. Szkielety europejskich kromaniończyków sprzed 40 czy 30 000 lat nie różnią się niczym od naszych. Pochówki były starannie przygotowane. W miejscowości Dolni Vestonice na Morawach odkopano grób z trzema szkieletami młodych ludzi od 17 do 20 lat. Młodzieńcy mieli na głowach sznury z paciorków z kości słoniowej. Wszystkie trzy czaszki były pokryte czerwoną ochrą, całość obłożona gałęziami i zasypana. Szkielety liczą sobie 27 640 lat. Należą do kultury graweckiej.

Po setkach tysiącleci bardzo powolnego postępu, nagle dostrzegamy szybki postęp kulturowy. Narzędzia kamienne są gładzone. Wyroby z kości, kości słoniowej, rogów, igły do szycia, ostre, z zadziorami haczyki na ryby, rzemienie, kaganki, paleniska z kanałami powietrznymi i obiekty mieszkalne. Powstaje sztuka, symbole, rzeźbione wizerunki zwierząt, kobiet, ozdoby ciała wykonane realistycznie i precyzyjnie. Rozwój ten nastąpił około 40 000 lat temu. Eksplozja kreatywności mogła być związana z rozwojem mowy. Już 26 000 temu, w okolicach wioski Dolni Vestonice, gdzie odkopano potrójny pochówek, znaleziono piec do wypalania przedmiotów z gliny. Liczba eksponatów znaleziona w okolicy, przekroczyła 10 000 szt. Jest to najwcześniejsze miejsce wypalania ceramiki. Mieszkańcy tych okolic, w tym czasie sprowadzali już z Polski krzemień.

Dodać należy, że w jaskini Raj pod Kielcami znaleziono w warstwie B-1 ponad 500 narzędzi kamiennych, a w warstwie B-2 ponad 800. Nie zawsze były to narzędzia krzemienne, bo krzemień sprowadzano z odległości 40 km. Jaskinia była zamieszkana około 53 000 lat temu i po raz drugi około 40 000 lat. Dane te mogą już być uaktualnione. W późniejszym paleolicie czekoladowy krzemień z gór Świętokrzyskich znajdo-wano w odległości 400 km. od miejsca wydobycia. Wędrowały również muszle znad morza Śródziemnego, nawet do Niemiec.

W 1940 roku odkryto wejście do jaskini nazwanej Lascaux. Widok ogromnej ilości malowideł naskalnych oszałamia. To fenomen artystyczny, a liczy sobie 17 000 lat. We Francji, Hiszpanii znajdują się setki jaskiń z malowidłami. Niektóre malowidła są w niedostępnych miejscach, oddalonych od wejścia ponad 1 km. Malowidła i ryty często przedstawiają wymarłe już gatunki zwierząt, co świadczy, że malowidła są bardzo stare.

W okresie największego zlodowacenia od 18 do 20 000 lat, połączone lodowce skandynawski i alpejski rozdzieliły Europę. Ludność mieszkała w południowo zachodniej Francji i na nizinie środkowej Rosji. W tych rejonach przetrwały mamuty, nosorożce włochate, konie, żubry tury. Na nizinie rosyjskiej budowano siedziby ludzkie z kości mamutów. Znale-ziono siedziby, gdzie lewe łopatki wymarłych już zwierząt, były po lewej stronie a prawe po prawej.

Po ustąpieniu lodowców, około 11 500 lat temu, zaczyna się rozwój rolnictwa i hodowla zwierząt. Ludność powoli gromadzi się w większe skupiska, powstają miasta. Najstarsze, prawdopodobnie Jerycho, uczeni oceniają na około 6 do tysięcy 7 tysięcy lat pne. Również w obu Amerykach, ludność skupia się w większe osady, w tym samym czasie.

Zrezygnowałem z opisu mitochondrialnego DNA, wykorzystywanego w badaniach historii człowieka, bo moim celem jest skrótowe, ale przystępnie przedstawienie historii człowieka. Wielu nie wierzy w naukową wersję powstania człowieka. Może to pozostałość po minionej epoce, jako środek "walki z Bogiem". Ale tak nie jest. Ja osobiście wolałbym, żeby Bóg stworzył Adama i nauka to potwierdziła. To zmieniłoby mój stosunek do - dosłownie wszystkiego. Ale niestety, nauka tego nie potwierdza, a ja zbyt dużo widziałem, żeby mieć inne zdanie.

Postawmy pytanie i dajmy odpowiedź na nurtujące nas pytanie. Kiedy Pan Bóg dał człowiekowi duszę nieśmiertelną i czy rzeczywiście ją dał? Czy dał ją kromaniończykowi, a może neandertalczykowi, sto tysięcy, a może dwieście tysięcy, lat temu, może ją miał człowiek pekiński, a dlaczego miałby jej nie

mieć człowiek jawajski? A może ją miała Lucy, przecież chodziła już w pozycji wyprostowanej?

A czy potrzebował w ogóle dawać, skoro zwierzęta jej nie mają, a ich rozwój jest identyczny z naszym i podlegają tym samym prawom, co my?

Zanim przejdziemy do następnego tematu, warto na to pytanie odpowiedzieć, coś ustalić, wyciągnąć wniosek. Nie stracić tego cennego czasu. Bierne przeczytanie pozostanie bez efektu.

Jesteśmy na ewolucyjnej drodze rozwoju do człowie-czeństwa, zaledwie na jej początku, stąd agresja, cechująca zwierzęta, jest w naszych zachowaniach. Mimo, że jest to droga całej ludzkości, ale ludzkość składa się z jednostek. Na tej drodze do człowieczeństwa idziemy również w pojedynkę. Część ludzi znacznie wyprzedza pozostałych, pozbyła się już zwierzęcych instynktów, są szlachetni, uczciwi, prawdomówni, cechuje ich bezinteresowność są, więc ludźmi. Pozostali idą w tyle. Na końcu są ci, którzy wprawdzie chodzą w pozycji wyprostowanej, ale daleko im do człowieka.

Mózg

Mózg to niewyobrażalnie skomplikowany organ, działa jak sieć komputerowa, ale to tylko przybliżone porównanie. Zaopatrzony jest w system operacyjny, który działa jako świadomość. Badacze mózgu, opierając się na obserwacjach doznanych urazów mózgu, ustalili nawet miejsce, czyli strefy, w których zlokalizowana jest wola człowieka. Jest to rejon 24 w klasyfikacji Brodmana. Za wszystkie normalne i nienormalne zachowania odpowiada mózg. Jego uszkodzenia powodują najrozmaitsze anomalie. Analizując funkcje mózgu, próbuję ustalić wpływ duszy na zachowanie człowieka, i jej rolę w odpowiedzialności za jej uczynki na sądzie. Czy dostrzeżemy jej istnienie?

Pamięć. Złożoność problemu odzwierciedla różnorodność podziałów pamięci. Pamięć epizodyczna, związana z przeżyciami utrwalonymi przy okazji jakiegoś zdarzenia. Np. usłyszana i zapamiętana melodia kojarzy się z okolicznościami i przeżyciami towarzyszącymi nam w danej chwili. Powtarzana po pewnym czasie przywołuje te wspomnienia. Pamięć semantyczna to pamiętanie znaczenia słów. Wiedza o tym, jak się prowadzi samochód, gra na instrumencie, to pamięć proceduralna. Pamięć klasyfikujemy również pod względem czasowym jest, zatem długotrwała i krótkotrwała. Krótkotrwała powtarzana przechodzi w długo-trwałą. Pośrednia między nimi jest pamięć operacyjna. Ośrodki pamięci rozsiane są w różnych częściach mózgu, dlatego, mimo różnych urazów, nie ma całkowitej utraty pamięci. Śmierć komórek mózgowych to śmierć naszej pamięci.

Sumienie. Wszystko w naszym mózgu kształtowane jest przez okoliczności. Sumienie nie jest wyjątkiem. Nie jest to cecha niezależna, dana nam od Boga, byśmy się nią kierowali. Sumienie kształtują okoliczności, a wychowanie to właśnie okoliczności. Sposób kształtowania sumienia w procesie wychowawczym rzutuje na całe życie. Sumienie można zagłuszyć, ale jeśli jest oparte na zasadach sprawiedliwości, prawdy, będzie odzywało się całe życie. Skoro sumienie kształtuje się w procesie wychowawczym, to koduje się w naszym mózgu. Pozostaje, więc w naszej pamięci.

Widzenie. Widzenie, jak wszystkie inne zmysły, jest bardzo skomplikowanym procesem. Otaczający świat dostarcza przez receptory informacji o kształcie, kolorze, ruchu, naświetleniu obrazu itd.. Jeżeli padający na siatkówkę obraz systematycznie rośnie, to nasz mózg odbiera go jako zbliżający się, chociaż obraz na ekranie kinowym nie przybliża się do nas. Proces widzenia ma budowę hierarchiczną tzn. szereg ośrodków widzenia przetwarza napływające informacje i przekazuje do analizujących systemów, nawet pod względem kontekstu. Te przetworzone sygnały, czyli uwzględniające okoliczności doświadczenia i dziesiątki innych uzależnień, płynące z równolegle pracujących ośrodków analitycznych, są przeka-zywane na wyższe piętra, które jak mapa miasta odzwierciedla całe miasto, tak zsyntetyzowane dane tworzy na powierzchni kory mózgowej obraz, który widzą nasze oczy. Jest to aktywny obraz przetworzony z uwzględnieniem doświadczenia, czyli naszej pamięci, oraz ośrodka naszej świadomości. Jeżeli na zmieniający się obraz musimy reagować np. prowadząc samochód, to w procesie widzenia i decydowania bierze udział ośrodek woli. Ośrodki woli, świadomości, pamięci i tysiące innych, podległych im hierarchicznie ośrodków w mózgu, to właśnie my. Rozważać to będziemy, analizując sytuację adoptowanego noworodka.

Działanie pozostałych zmysłów jest podobne i nie ma potrzeby ich opisywać. Do zagadnienia duszy nie wniosą już nic nowego. Chcę tylko podkreślić, że jesteśmy tak zbudowani, że nasze uszy, oczy, nos i usta są bardzo blisko położone mózgu, by przepływ informacji był szybki. Jesteśmy, więc biologiczną maszyną zbudowaną z rur, w której płynie krew, z własną kanalizacją, własnym systemem naprawczym, kośćcem, który pozwala chodzić w pozycji pionowej itd. Jako biologiczna maszyna ulegamy wpływom różnych czynników chemicznych. Najlepiej widać to po spożyciu alkoholu i narkotyków. Jeżeli coś działa źle, to maszyna biologiczna może przestać funkcjonować np. zatkanie średnicy rury płytkami cholesterolu powoduje, że krew nie może dostarczyć tlenu do mózgu. Następuje umieranie komórek mózgowych. Mózg przestaje pełnić swoją rolę w kierowaniu wszystkimi procesami w naszym ciele i następuje śmierć, identycznie jak u zwierząt, a nam nawet nie pomaga dusza, która ponoć, ma ożywiać nasze ciało.

Uszkodzenia mózgu.

Mózg może ulec uszkodzeniom przez udar mózgu, mechaniczne uszkodzenia lub choroby zakaźne i inne. Zebrane dane potwierdzają przypuszczenia o wysokiej specjalizacji kory mózgowej, ale i o rozczłonkowaniu pól, spełniających te same funkcje. Zasadą jest, że zawodne elementy są dublowane, nawet wielokrotnie. Nasz mózg zbudowany jest z zawodnych elementów, dlatego w procesie ewolucji zostały one zdublowane. Ma to wielką zaletę, ponieważ trudno uszkodzić przypadkowo te same pola, po lewej i prawej stronie mózgu. Uszkodzenia mózgu mają wielką wymowę i cechy dowodu, potwierdzenie, że pracujący mózg, czyli umysł, to "my". Bo jeżeli na skutek urazu małej jego części pacjent ma określone zaburzenia, to waśnie ta uszkodzona część, to część naszego "ja" A jeżeli cały mózg zostanie uszkodzony, zniknie całe nasze "ja".

Uszkodzenie mózgu powoduje np. brak akceptacji jednej nogi czy ręki, uznając ją za obcą. Jedzenie tylko z jednej połowy talerza, wstręt do pewnych potraw, osób.

Utrata kolorów po wstrząsie mózgu. Przy uszkodzeniach pól mózgowych, odpowiedzialnych za rejestrację ruchu, pacjent widzi obrazy punktowo np., co sekundę, nie ma świadomości ciągłości ruchu. Bywają uszkodzenia pola mózgu decydujące o krytycznej ocenie własnej sytuacji. Pacjenci są przekonani, że widzą, podczas gdy nie widzą. Lewa i prawa półkula pełnią w organizmie inne funkcje. Komunikują się nawzajem przez połączenia między nimi. Po przecięciu połączeń różnica dotyczy świadomości wzrokowej. Mowa jest domeną lewej półkuli. Ciekawym przykładem jest fakt, że mózg pacjenta rozróżnia twarze znane i nieznane, jednak sam pacjent, czyli jego świadomość, twierdzi, że nie rozróżnia twarzy znanych. Innym zagadnieniem jest wykonywanie ruchów bez udziału świadomości. Np. pacjent musi użyć drugiej ręki, by wyjąć przedmiot z ręki, która wykonuje ruchy bez jego woli. Egzorcyści na pewno wyganialiby diabła, który zawładnął jego ręką. Ciekawostką jest, że z każdego oka prowadzi do mózgu około milion akcjonów, czyli połączeń, i wszystkie działają równolegle. Nasza świadomość nie jest informowana, że gdzieś w mózgu nie działa np. dziesięć ośrodków wskutek mechanicznego uszkodzenia. Te nie działające neurony nie wysyłają żadnych informacji, po prostu zostały wyłączone, nie działają, nie ma ich. Nasza świadomość tego wiedzieć nie może, ponieważ wszystkie działania ludzkiego mózgu wynikają z aktywności neuronów, a jeżeli są nieaktywne, to ich nie ma. Potwierdza się wniosek, wyciągnięty już na początku naszych rozważań, że pracujący mózg to "my". Czy dostrzegasz Czytelniku jakieś działania duszy? Czym jest dusza? Jaką pełni funkcje?

DUSZA.

Zacznijmy od początku. Początkiem każdego człowieka, ale również i każdego ssaka, jest połączenie się plemnika z komórką jajową. Następnie komórki dzielą się i różnicują, by u człowieka, po dziewięciu miesiącach urodziła się nowa istota ludzka. To jeszcze nie "ja" i nie "ty" Czytelniku, ani żaden "on" czy "ona", ale ciało jakiegoś człowieka. "Ja" lub "Ty" "on" czy "ona" powstanie w procesie długim. Wiemy również, że według zawartego kodu genetycznego powstaje osobnik danego gatu-nku. Możemy więc uznać, że plemnik to połowa życia, komórka jajowa to druga połowa, plus warunki naturalne lub sztuczne potrzebne do dalszego rozwoju. Klonowanie to nic innego, jak dojście inną drogą do komórki posiadającej komplet chromo-somów.

Ojciec i matka przekazują życie, innej istocie, tak jak samiec i samica, niezależnie od gatunku. Powszechnie przyj-muje się, że Pan Bóg daje duszę zapłodnionej komórce. Czyli, nie przy urodzeniu, a przy spłodzeniu, ponieważ przerwanie ciąży to zabicie człowieka według nauki różnych kapłanów. No tak, ale kiedy duszę dostaje klonowana komórka? To przecież naukowiec przenosi jądro innej komórki, posiadającej komplet chromosomów, z pominięciem ojca. Z takiej komórki również urodzi się człowiek. Czy urodzi się bez duszy? Musi urodzić się z duszą, bo "ciało bez duszy jest martwe". Kapłani muszą więc zaakceptować klony w Niebie, ponieważ nie każdy klon zasłuży na piekło. A jeżeli z klonowanej komórki wyhodujemy wątrobę, Czy dusza będzie siedziała w wątrobie?

Upraszczając sprawę, bo nie o szczegóły naukowe tu chodzi, możemy powiedzieć, że bez kompletu chromosomów i warunków biologicznych, nie byłoby potomstwa. A warunków biologicznych jest dużo np. pokarm, sprawne, niezniszczone chorobami wewnętrzne narządy, dostęp do tlenu i wiele, wiele innych, tak u zwierząt jak i u ludzi. Czyżby dusza nie chciała ożywiać ciała tylko, dlatego, że wątroba nie jest sprawna? Stwierdzenie, że "ciało bez duszy jest martwe", lub "dusza ożywia ciało" jest błędne, nie jest to prawdą.

Wróćmy myślą jeszcze raz do rozwijającego się życia. Niezależnie, czy powstało z ojca i matki, czy przez klonowanie. Ktoś głęboko wierzący, że jednak Bóg daje duszę po zapłodnieniu, niech zada sobie kilka pytań. Czym jest ta otrzymana dusza, którą Pan Bóg, według nauk różnych kapłanów, indywidualnie stwarza dla każdego człowieka? Czy ma świadomość istnienia? Czy zapłodnione jajo, aż do rozwinięcia się narządów zmysłu, ma świadomość istnienia? Czy czuje, widzi, myśli, słyszy?

Jaką wyjątkową rolę pełni dusza w organizmie człowieka, skoro zwierzęta jej nie mają, a rozwój ich i człowieka przebiega podobnie?. Wniosek nasuwa się sam: nie ma nic takiego, co by wyróżniało proces powstawania człowieka i zwierzęcia. Czyli dusza nie ożywia nienarodzonego jeszcze ciała człowieka. Tylko 1,5 % chromosomów decyduje, że urodzi się człowiek, a nie małpa. Tylko 1,5 % chromosomów decyduje o człowieczeństwie.

Co to jest "ja"?.

Odpowiedzmy na pytanie: Czy "ja" to dusza? Jak rozu-mieć określenie "moja dusza"? W rozważaniach dochodzimy do momentu narodzin człowieka. Przyjmijmy, że urodziło się piąte dziecko w rodzinie pijaka. Po kilku miesiącach poznaje matkę, następnie najbliższe otoczenie, później dowiaduje się, że jest chłopczykiem, poznaje imiona rodzeństwa, poznaje swoją twarz w lustrze, wie, że mieszka np. w Krakowie, że jest Polakiem, przeszedł określone choroby, wie, co to pijackie libacje, niedożywienie, bicie. Ukończył szkołę podstawową, pracuje, wie, co to więzienie, bo spędził tam np. dwa lata, poznaje żonę itd. Tworzy się coś, co nazwie "ja". Powie, więc: ja jestem Polakiem, moje rodzinne miasto to Kraków, ja mam ojca pijaka,

siedziałem w więzieniu, itd. Czyli "ja" to moje ciało, moje przeżycia, moja pamięć, moje kontakty z otoczeniem, mój charakter, moje sumienie, ukształtowane przez otoczenie, moje życie.

Widzimy, jak powstaje "ja". To proces ciągnący się przez całe życie, podobnie jak powstanie mojego ciała, przez dziewięć miesięcy i następne lata, rośniemy, zmieniamy się.

Rozważmy taką możliwość. Noworodka z rodziny pijaka adoptuje np. Anglik. Po kilku miesiącach poznaje przybraną matkę, następnie najbliższe otoczenie, poznaje swoją twarz w lustrze, dowiaduje się, że jest chłopczykiem itd. aż powie: Ja jestem Anglikiem, moje rodzinne miasto to Londyn, ukończyłem studia np. wojskowe, znam kilka języków obcych, mam bogatych rodziców, itd.

Powstało inne "ja", to zupełnie inny człowiek. A przecież ciało to samo. Niepodobny w niczym do człowieka, który z tego samego ciała wyrósłby w rodzinie pijaka.

Przypuśćmy, że noworodka adoptował Australijczyk. Powiedziałby wówczas: ja jestem Australijczykiem, moje rodzi-nne miasto to Sydney, mam oswojonego kangurka itd. Powstało również inne "ja". Wniosek nasuwa się sam. "Ja" to pamięć, to moja historia zapisana w mózgu, to mój charakter, ukształto-wany przez wychowanie i otoczenie, również zapisany w mózgu, to moje ciało i jego wygląd, również zapisany w mózgu. Ujmując jednym zdaniem możemy powiedzieć: "ja" to mój pracujący mózg, a ciało to zasilanie tego mózgu. A jaką rolę pełni dusza?

Co się dzieje, gdy w starszym wieku zachorujemy na chorobę Alzheimera? Nasz mózg, czyli my, przestaje być sprawny. Nie poznajemy własnych dzieci i otoczenia, nie wiemy jak się nazywamy, powoli zanika nasze "ja", a w skrajnym przypadku, tracimy całkowicie kontakt z otoczeniem. Prawie przestał pracować nasz mózg, wymazała się pamięć. Nasze "ja" przestaje istnieć. A jaką rolę wtedy pełni dusza?

Czy możemy powiedzieć: Szkoda, że nie urodziłem się sto lat później. Wiedziałbym, jak rozwinęła się nauka, technika, itd. Nie! Nie! - takie powiedzenie jest nielogiczne. Każde warunki, otoczenie, tworzą jakieś "ja". Nasze warunki wytworzyły nasze "ja" tzn. Twoje Czytelniku i moje. Warunki za sto lat wytworzą nie to "ja", ale inne "ja". Tak, jak różne warunki wytworzyłyby różne "ja" z adoptowanego dziecka, tak nasze warunki wytworzyły nasze "ja", tu i teraz. Powstało z danego otoczenia, nie zostało nam dane. Nie było naszego "ja" przed jego procesem powstania, i nie będzie po chorobie Alzheimera, tym bardziej po śmierci mózgu. Podkreślić należy: nie było naszego "ja" przed jego procesem powstania.

Reinkarnacja nie ma tu żadnych podstaw. Powiedzieć: "ja byłem w poprzednim życiu np. krową" to absurd, lub "ja będę w przyszłym życiu np. robakiem" to także absurd. Rozumiemy doskonale, że "ja" to nie żaden wyimaginowany stwór, ale konkretny człowiek, w konkretnym otoczeniu i określonym czasie. Kolejny absurd to wiara, że moja dusza pójdzie do nieba, piekła, czy czyśćca. Bo nasze "ja" może kończyć się ze śmiercią mózgu.

Warto się zastanowić. Oko przetwarza impulsy świetlne na elektryczne i przesyła do mózgu. Wniosek widzi mózg a nie oko. Delirium tremens to majaczenie spowodowane alkoholem. Pijący alkohol, i będący już na tym etapie, widzi i słyszy to, czego nie ma. Potwierdza się, że widzi mózg, a nie oko. Także mózg wyrównuje obraz, który nie powstaje przy nerwie wzrokowym, bo w tym miejscu nie ma receptorów prze- twarzających światło. Wyrównuje na zasadzie podobieństwa. To samo jest ze słuchem. Nie słyszy ucho, ale mózg. Jeśli jest chora jakaś część ucha, to utrudniony jest przepływ informacji do mózgu. Wówczas mówimy potocznie: nie słyszy na jedno ucho. To pracujący mózg tworzy nasze "ja" i nasze "ja" ginie ze śmiercią mózgu.

Jesteśmy cudowną biologiczną maszyną, podlegającą tym samym prawom termodynamiki, co maszyny wykonane przez człowieka, z własnym komputerem, którym jest mózg. Posiadamy chłodnicę, którą jest twarz i dłonie. Podobnie cudownymi maszynami biologicznymi są zwierzęta. Mają tylko trochę inny mózg, ale tylko kilka jego "szufladek". Różnica między szympansem a człowiekiem jest wynikiem aktywności dwóch chromosomów. Te dwa chromosomy decydują o człowieczeństwie.

Nikt logicznie myślący nie nazwie te dwa chromosomy duszą. Jeżeli Czytelniku masz inne zdanie, to znajdź jakąś funkcję życiową i przypisz ją duszy, a nie mózgowi. Jeśli nie znajdziesz, to wyciągnij z tego wniosek.

Utrata przytomności.

Czy zdarzyło Ci się Czytelniku stracić przytomność, czyli omdleć? Jeżeli tak, to wiesz dobrze, że w tym stanie, niczego nie widziałeś, niczego nie słyszałeś, nie miałeś świadomości upływu czasu, nie miałeś świadomości własnego istnienia i zagrożenia. Twoje "ja" na jakiś czas przestało istnieć. To warunki biologiczne się zmieniły, np. słaby dopływ tlenu zakłócił procesy biologiczne w mózgu. Gdy warunki biologiczne staną się normalne, twój mózg powróci do stanu normalnego. Wróci świadomość i kontakt z otoczeniem. Jednak w pewnych okolicznościach, np. urazu mózgu, może dojść do przerwy w dopływie informacji z pamięci do ośrodka operacyjnego w twoim mózgu, czyli twojej świadomości, i nie wiesz, kim jesteś. Jakieś "ja" zostało zakłócone. Napisano dużo książek i powstało wiele filmów wykorzystujących ten temat. Zadaj sobie pytanie Czytelniku, co robiła Twoja dusza w czasie omdlenia. Czy pełniła ona jakąś funkcję w Twoim organizmie? Czy dusza widziała, słyszała, czuła smutek, niepokój, odczuwana stan zagrożenia, własną świadomość istnienia? Jeżeli nie, to dlaczego te cechy przypisuje się jej po śmierci? Skoro nie widzi, nie słyszy, nie czuje? Czy rzeczywiście istnieje? Czy nie jest to twór zmyślony? Zauważ, że zwierzęta też mogą tracić przytomność z tych samych powodów, co człowiek.

Co można powiedzieć o psychicznie chorym, np. od urodzenia? Czy Pan Bóg dał mu chorą duszę? Czy lekarz leczy jego duszę lekarstwami, czy jego mózg? 0 wszystkim decyduje mózg, który kieruje biologiczną maszyną, poprzez chemiczne związki, elektryczne impulsy i nie ma potrzeby doszukiwania się niematerialnej duszy w człowieku. Czy niematerialna dusza produkowałaby chemiczne związki i elektryczne impulsy?

Czy pijana dusza?

Czy pijak pijąc alkohol opija duszę, czy ciało? Wszyscy odpowiemy, że ciało, czyli mózg. Nikt nie odpowie, że alkohol może opić coś niematerialnego, duchowego, boskiego, obda-rzonego nieśmiertelnością. Wszyscy też wiemy, kto podejmuje decyzje o piciu lub nie piciu alkoholu. Oczywiście mózg. Często potrzeba picia alkoholu przechodzi z ojca na syna, możemy wyciągnąć wniosek, że jest zakodowana w mózgu a nie w duszy. Jeżeli doszliśmy do wniosku, że to mózg jest uzależniony, że to mózg podejmuje decyzje, że to mózg się upija, że pijany, czyli mniej sprawny mózg podejmuje złe decyzje, nie panuje nad nogami, (potykamy się, przewracamy), że to pijany mózg źle widzi, źle słyszy, źle czuje, to zastanówmy się, co robi w tym czasie dusza? Czy w ogóle pełni jakąś funkcję? Jeżeli, według nauk różnych kościołów, dusza odpowiada podczas sądu ostatecznego za swoje uczynki, - to wniosek może być tylko jeden: alkohol upija duszę! - bo to ona rządzi i ona odpowiada za swoje pijackie uczynki przed Bogiem. Jeżeli Czytelniku opowiadasz się za wnioskiem, że alkohol upija mózg i że pijany mózg źle rządzi ciałem, to nasuwa się pytanie, jaką rolę pełni dusza w pijanym ciele i za co ma odpowiadać skoro nie miała wpływu na pijany mózg, czyli na osobę.

Dusza, gdyby istniała, mogłaby powiedzieć: "siedziałam w pijackim ciele, bo mnie tam Panie Boże posłałeś, nie podejmowałam decyzji, bo decyzje podejmował mózg, nie widziałam, bo widział mózg, nie słyszałam, bo słyszał mózg, nie czułam, bo czuł mózg. Nic nie robiłam, bo wszystko, co potrze-bne do życia, robił mózg, A przecież ja, dusza, odpowiadam za "swoje uczynki", a uczynków żadnych nie mam. Ja nie mam nawet wpływu na żadne decyzje, bo decyzje podejmuje mózg. Przecież nie mam nawet świadomości, bo świadomość też ma mózg. Czym więc jestem? Czy w ogóle jestem? Czy nie zostałam zmyślona?"

Zastanówmy się jeszcze nad uzależnieniami. Czy narkotyki, lekomania, hazard, uzależniają duszę? Narkotyki, leki uzależniają bezpośrednio ciało, które domaga się od mózgu odpowiedniej dawki, tak jak pokarmu. Hazard i inne nawyki uzależniają bezpośrednio mózg.

Odpowiedz sobie Czytelniku, czy wiedziałbyś, że masz jakąś duszę, gdyby Ci ktoś o tym nie powiedział? Czy wiedziałbyś, że jest nieśmiertelna, że po śmierci gdzieś wędruje? Czy ten, kto Ci to powiedział nie wprowadził Cię w błąd?

Jeśli dostaniesz odpowiedź, że ta wiedza pochodzi z Biblii, to nie jest to prawdą. W Biblii, czyli w Starym i Nowym Testamencie, wiele razy występuje słowo dusza, w znaczeniu istoty żyjącej, tak zwierzęcej, jak i ludzkiej. Nie ma nawet cienia przypuszczenia, by była nieśmiertelną. Wręcz przeciwnie, jako istota żyjąca jest ze swej natury śmiertelna. Skąd wobec tego wzięła się wiara, że mamy duszę?

Sen podstawą duszy.

Człowiek ma wewnętrzną potrzebę uznawania "Wyższej Opaczności". Cecha ta nie jest nam dana, ona powstawała ewolucyjnie ze wzrostem naszej świadomości, może nawet czterdzieści tysięcy lat temu. Człowiek zaczął zadawać sobie pytanie: skąd się wziąłem? Obserwacja potężnych sił przyrody, podsunęła odpowiedz. Jest nade mną ktoś potężniejszy, kogo muszę się bać, a z czasem i czcić. W umysłach tych ludzi zaczęły powstawać wyobrażenia bóstw, które czcił. Z upływem czasu i nabierania doświadczeń, poszerzał swoje obserwacje i spostrzegł, że w czasie snu ma nadzwyczajne zdolności. W snach polował, przemieszczał się, walczył, uciekał, a przecież wiedział, że spał przy ognisku, nigdzie się nie przemieszczał. Wyciągnął wiec wniosek, że ma jeszcze coś, gdzieś, wewnątrz, co może poruszać się bez ograniczeń, jest ulotne, nie poddaje się prawom przyrody, coś niematerialnego, wyższego, duchowego. Później to "coś" nazwano duszą. Następnie, w czasach już historycznych, dodano do duszy cechę nieśmiertelności, by na tym zarabiać, sprzedawać odpusty, odprawiać nabożeństwa za jej spokój. Oczywiście wcześniej dorobiono piekło i czyściec, by wszystko było bardziej dramatyczne, by żyjący, przejęci losem zmarłych, byli bardziej hojni.

Większość ludzi ma wątpliwości, część nie wierzy, ale nie ma czasu na zastanawianie się, a przede wszystkim nie ma materiału do przemyśleń, wielu polega na swoich przywódcach duchowych, a jeszcze innym nie zależy, by się nad tymi zagadnieniami zastanawiać. Presja społeczna, jest bardzo silna i wolą tkwić w błędzie, żeby się "nie wychylać".

Żeby lepiej zrozumieć, nasze "ja" przeanalizujmy to w następujący sposób: np, w roku ........... tu Czytelniku wstaw rok swojego urodzenia. W tym roku urodziło się w Polce np. milion dzieci. Jakieś dziecko urodziło się w rodzinie o nazwisku .................. tu przeczytaj swoje nazwisko. Dziecko to rosło, poznawało otoczenie, rodziców, braci, poznawało swoją twarz w lustrze, poszło do szkoły i wyrosło na człowieka, który teraz czyta te słowa. Jakie to oczywiste. Dlaczego się urodziło? Bo ojciec i matka chcieli mieć dzieci. To nie Pan Bóg nas stworzył. To ojciec i matka, powołali nas do życia tak jak u wszystkich zwierząt. Cóż, może bardziej kierowali się rozumem, ale nie zawsze, bo tzw. dziecko z "przypadku" jest dziełem instynktu. Wniosek: ja, ty, on, ona powstawaliśmy stopniowo, w miarę rozwoju mózgu, nas nie było wcześniej, my nie zostaliśmy "skierowani" do jakiejś rodziny, my w tej rodzinie dopiero powstawaliśmy. Nasze "ja", czyli nasze cechy fizyczne i umysłowe zależą od rodziny. (kod genetyczny). Przejmujemy zasady rodziców, wychowania, wykształcenie itp. (adoptowany noworodek). "My" to proces ciągnący się długo.

Reinkarnacja jest nielogiczna. Po śmierci możesz być: psem, koniem, robakiem. Pomyśl Czytelniku. Jeżeli po śmierci możesz być np. psem, to czy widziałeś psa z ludzkim rozumem? Gdybym spotkał psa z ludzkim rozumem, powiedziałbym, tak to człowiek w ciele psa. Ponieważ reinkarnacja "to ty stajesz się np. psem", a "ty" to twój rozum, to nie twoje ciało, bo ciało przestało istnieć w grobie. Więc reinkarnacja to "ty" rodzisz się w innym ciele. Otrzymujesz np. ciało psa, ale umysł, jeśli to masz być "ty", to musi być "twój", czyli ludzki. Nikt nigdy nie spotkał zwierzęcia, ani rośliny, z ludzkim rozumem. Reinkarnacja nie ma podstaw, a wielu w nią wierzy!

Ale, żeby tylko wierzyć! Wierząc wydajesz pieniądze, płacisz komuś za iluzje, jesteś oszukiwany, ktoś z tego oszustwa żyje i zależy mu na tym, byś zdania nie zmienił, tkwił w błędzie i ten błąd przekazał swojemu potomstwu. Dbając o swoje wpły-wy finansowe, on cię oszukuje, mało że cię oszukuje, on cię straszy, wymyślił piekło - ogień wiecznie istniejący. Ci, którzy wymyślili piekło, stworzyli autentycznie piekło z ogniem, palec żywcem inaczej myślących. Tylko dlatego, żeby tzw. heretycy, czyli inaczej myślący, nie rozszerzyli swych myli na innych, zagrażało to wpływom finansowym i utracie autorytetu.

A teraz pora na wyciągnięcie wniosków. Czy masz duszę? Jeżeli uważasz, że tak, to podaj przykład, jej wpływu na Ciebie. Na szczęście książka, nie zmusza do dialogu. Można na pytania nie odpowiadać i pozostać przy starym poglądzie, tylko czy warto? Pomyśl, ile ten wyimaginowany twór cię kosztuje? A samą wiarą w istnienie duszy nie stworzysz jej.

Dusza według Katechizmu.

Liczące setki stron dzieło, opracowywane wiele lat, przez Ojców Kościoła i Akademię Papieską, wydane w języku polskim, pod patronatem kardynała Glempa, zawiera zdania sprzeczne. Np. na stronie 197, w rozdziale o celibacie, autorzy piszą, że "dusza kieruje swoim, ciałem". Odmienne zdanie czytamy na str. 226. "Ten, kto kieruje swoją duszą, i nie pozwala, by była niepokojona namiętnościami" Czy dusza kieruje, czy duszą się kieruje? To wielka różnica, bo jeżeli dusza kieruje, to ona decyduje, a jeżeli duszą się kieruje, to jest coś nadrzędnego, co kieruje duszą, czyli mózg. Które zdanie, więc jest prawdziwe? Sprzeczne zdania nie mogą być jednocześnie prawdziwe!.

Następną sprzeczność dostrzegamy czytając stronę 92, katechizmu. Autorzy przytaczają cytat ze Starego Testamentu: "stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą" Rozumiemy, że żyjący Adam jest żyjącą duszą, a nie Adam ma duszę. Adam, czyli człowiek, w Starym Testamencie nazwany jest duszą. Potwierdzają to autorzy katechizmu na str. 326 cytując ze Starego Testamentu, że "Bóg tchnął w jego nozdrza, tchnienie życia i stał się człowiek istotą żywą". Więc istota żywa nazwana jest duszą w Starym Testamencie. Tchnienie życia możemy rozumieć jako oddech, dzięki któremu żyjemy i jest, on oznaką życia. Natomiast w ustępie 366 autorzy oświadczają, że Kościół naucza, że dusza jest stwarzana przez Boga i że jest nieśmiertelna, że odłącza się w chwili śmierci od ciała i połączy się z nim przy zmartwychwstaniu. W poprzednich cytowanych zdaniach autorzy powoływali się na Stary Testament. Tu oświa- dczają, że Kościół naucza, bez powoływania się na cokolwiek. Jest więc to nauka Kościoła, chociaż podstawy jej były znacznie wcześniej, bo nieśmiertelną duszę opisuje Platon.

Dlaczego takie sprzeczności w tak poważnym dziele jak katechizm? Dlatego, że katechizm przeczytają nieliczni, a z tych którzy przeczytają, tylko bardzo nieliczni się w tym zorientują. Więc po co wysilać się na zgodność? Ludzie przyjmą wszystko, nawet niczym nie popartą nieśmiertelną duszę piekło i czyściec.

124

123



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
111 Twórcy widowiska teatralnego Iid 12853
111 114 Markowska Rehabilitacja foniatryczna
Opara S, Filozofia Współczesne kierunki i problemy, s 98 111
130
129-130 Cantalamenssa - Woda ożywcza, teologia, teksty
130 Manuskrypt przetrwania
111 analiza systemowaid850
Dz U 130 1112 prawo lotnicze
130 137
129 130
Dokument (130)
118 130 test wifi
10 Biesaga T Eudajmonologia cd 2 ze Sporu Kr 1998 130 137
111-4, materiały studia, 111. WYZNACZANIE SZEROKOŚCI PRZERWY ENERGETYCZNEJ W PÓŁPRZEWODNIKU METODĄ T
111
Sherborne-scenariusz na strone SP 111, Notatki licencjat (UKSW Pedagogika)
130 cc Pump Service Parts
04 2006 109 111

więcej podobnych podstron