24 Modlitwy wieczorne


Modlitwy wieczorne

0x01 graphic

0x01 graphic

Przychodzę z Częstochowy, jako Pani Jasnogórska. Dzieci! Nie nazywajcie mnie czarną madonną. Ja jestem dla dzieci polskich Panią Jasnogórską. Nazwa ta nie jest dla Mnie uwielbieniem.

Apel Jasnogórski Godz. 21 00.

Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam.

Modlitwy wieczorne

Staw się w obliczu Boga i podziękuj Mu za wszystkie dobrodziejstwa

Panie Boże Wszechmogący wierzę mocno, że jesteś obecny tu i w każdym miejscu, a osobliwym sposobem, Chryste Jezu w najświętszym Sakramencie utajony; kłaniam się i miłuję Cię nade wszystko, wyznając żeś jest moim najwyższym Panem i Dobrodziejem. Dziękuję Ci żeś mnie stworzył, żeś mnie odkupił, żeś mnie łaską chrztu świętego obdarzył, żeś mnie zachował do dnia dzisiejszego i od potępienia wiecznego do tej godziny bronił, tak też i za to, żeś w dniu dzisiejszym pokarmem tak doczesnym, jak duchowym obdarować raczył.

Wielki Boże dziękuję Ci z całego serca za całe dobro, którego mi, udzieliłeś w ciągu całego dnia, za pokarm i napój, za zdrowie i siły, za Twoje święte natchnienia i pociechy, za Twoją obronę i opiekę, i za wszystkie inne łaski, których liczba i wielkość przechodzi pojęcie moje. Dziękuję Ci za to przez Je­zusa Chrystusa, Syna Twojego, Pana naszego. Obym sobie mógł bez wyrzutów sumienia przypo­minać dzień dzisiejszy, obym przed Tobą, najświętszy Boże otwarcie mógł oświadczyć, że nie mam przy­czyny żałować postępków moich ale na cóżby mi się przydało ukrywać je przed Tobą, który skrytości serca przenikasz? Chcę więc, najłaskawszy Ojcze wyznać przed Tobą nieprawości moje, to jest: że w wielu rzeczach wykroczyłem, a Ciebie próżnymi myślami, nieprzystojnymi słowami, uczynkami niegodziwymi i opuszczeniem wiele dobrego, obraziłem. Żałuję za to serdecznie, i postanawiam za pomocą łaski Twojej świętej poprawić się. Odpuść mi wszystkie tak moje własne, jak cudze grzechy, wiadome i niewiadome, jako i ja odpuszczam wszy­stkim, którzy mnie obrazili. Otóż znowu na tym świecie zakończyłem pielgrzymkę dnia jednego, o jeden dzień zbliżyłem się do celu. Jeżeliby dzień dzisiejszy miał być ostatnim dniem życia mojego, jeżeli bym już ostatni raz miał odprawiać tę swoją wieczorną modlitwę, o Boże najlitościwszy, zmiłuj się nade mną, i spraw łaskawie, aby śmierć, która tak łatwo spotkać mnie może, znalazłszy mnie przysposobionym i gotowym, przeprowadziła mnie do żywota wiecznie szczęśliwego, który zgotowałeś kochającym Ciebie. Amen.

lub

0x08 graphic
W uczuciu najgłębszej wdzięczności staję przed Tobą, o Boże przy schyłku dnia tego. Ty mnie utrzymałeś i wzmacniałeś we wszystkich moich pra­cach i zatrudnieniach. Ty mnie zachowałeś wśród niebezpieczeństw, i pozwoliłeś mi używać wiele dobrego. O jakże jest sprawiedliwe, o Panie abym Ci dzięki złożył/a/ za, to wszystko. Czy przeżyłem ten, dzień całkowicie według Twej woli świętej, i nie obraziłem Cię żadnym grzechem?

W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.

O Boże mój!. Uwielbiamy Cię w duchu najgłębszej pokory jaka mnie przejmuje na myśl o Twojej obec­ności przy mnie i we mnie. Wierzę w Ciebie, ponie­waż Ty jesteś nieskończoną Prawdą. Kocham Cię całym sercem ponieważ Ty jesteś Najdoskonalszą Miłością. Dla Twojej o Panie miłości kochamy bliź­niego jak siebie samego. Jakież dzięki możemy Ci złożyć, o nasz Boże za wszystkie dobrodziejstwa otrzymane z Ojcowskiej Twej ręki. Ty przed wiekami myślałeś już o nas. Wyprowadziłeś nas z nicości, poświęciłeś swe życie dla naszego odkupienia, a codziennie obdarzasz nas niezliczonymi łaskami. O Panie nasz, cóż możemy uczynić, by Ci się choć w części odwdzięczyć za tyle

0x08 graphic
dowodów Twojej Dobroci! Czujemy się bezsilny i bezradni. Jesteśmy niegodnymi i niewdzięcznymi stworzeniami. Błagamy Was wszystkie Święte i Błogosławione Duchy, abyście połączyły się z nami i dopomogły mi oddać cześć, chwałę i dziękczynienia godne Boga Miłości, Miłosierdzia i Dobroci nigdy niewyczerpanej.

Prośmy Boga o łaskę poznania grzechów naszych.

0x08 graphic
Wiekuiste źródło światłości, Boże, Duchu Święty, rozprosz ciemności zasłaniające przed oczyma na­szych dusz całą podłość i niegodziwość naszych grzechów. Przejmij mnie o Panie, wielkim wstrętem do wszystkich moich upadków, abym je znienawi­dzili tak, jak na to zasługują i abym niczego tak się nie lękał jak powrotu do nich. Panie Chryste, który przez Krzyż i mękę swoją Świętą świat odkupić raczyłeś. Przepraszam Cię za wszystkie moje grzechy popełnione w świadomości i nieświadomości mojej, ... wymienić... spal je Panie w ogniu Swego Miłosierdzia, udziel mi łaski prze­baczenia, pojednania. Obdarz łaską i wolą trwania w dobrym. Prowadź do większej doskonałości duszy, serca, ciała i umysłu, bym stawał się doskonalszymi w służbie Twojej z wolą i łaską naszego Boga Ojca.

Postanówmy więcej do grzechów nie wracać

O Boże nasz - jakże czułbym się szczęśliwy, gdybym potrafił uniknąć wszystkiego co Ci się we mnie nie podoba. Udziel nam Panie Mocy i Woli trwania w dobrym, tak abym zawsze swoim postępowaniem naśladował Ciebie.

0x08 graphic

Modlitwa o doskonałość

Boże Ojcze w Trójcy Świętej Jedyny, prosimy Cię, wyzwól nas od małostkowości, chroń nas przed każdą postacią samolubstwa, snobizmu, broń nas przed sloganami i kłamstwem zerwij z nas wszyst­kie maski, a obdarz nas czystą prostotą. Wyzwól nas od nienawiści ale niech nie będziemy nieufny­mi. Daj byśmy nie szukali szacunku, byśmy prze­kładali niepowodzenie nad kłamstwo, byśmy byli wytrwali nie popadając w upór, byśmy byli stali nie będąc twardymi, dobrzy nie spodziewając się wdzięczności, ulegli bez służalstwa, gorliwi nie po­padając w nerwowość. Proszę Cię daj nam dar zro­zumienia, życzliwość dla myśli drugiego, udziel nam większej wiedzy i nie dozwól byśmy popełniali błę­dy, daj nam rozeznać własne złudzenia i poznawać, własne granice. Proszę Cię daj byśmy byli wytrwali w pracy, której od nas oczekujesz. Udziel nam dość! siły i światła, byśmy ją potrafili wykonać. Daj byśmy się potrafili udzielać innym bez wyrachowania, byśmy się nie bali wysiłku i umieli zachowywać równowagę wewnętrzną i nie oglądali się za nagro­dą. Proszę cię byśmy umieli w każdej pracy dostrzegać to co od Ciebie pochodzi i Tobie za to oddawać chwałę. Proszę Cię abyś nas przez Ducha Świętego ku Tobie prowadził. Naucz nas czytać we wszechświecie, odczytywać Wolę Twoją i odkrywać drogi Twojej Opatrzności.

Mój Święty Opiekunie - Św.. Michale, proszę Cię o opiekę wszelkich świętości a szczególnie o poszanowanie świętości. Wspieraj nas swą łaską, mocą, przyczyną byśmy bardziej doskonale przyczyniali się do likwidowania zła na świecie i budowania Królestwa Ojca Niebieskiego tu na ziemi, byśmy mogli oddawać wiekuistą chwałę Naszemu Zba­wicielowi Jezusowi Chrystusowi w Światłości Boga Ojca.

Święty Archaniele Rafaelu, Boski lekarzu Świata. Proszę Cię racz obdarzyć nas tajnikami wiedzy me­dycznej, znajomością przyczyn powstawania chorób, oraz owocami ich zwalczania z przyczyną, Twoją i Matki Najświętszej, ku poprawie zdrowia wszy­stkich umiłowanych dzieci Boga Ojca.

Panie Jezu niech poznam siebie, niech poznajemy Ciebie. Niech niczego nie pragniemy oprócz Ciebie. Niech wstręt czuję do siebie, a kocham Ciebie. Niech czynię wszystko ze względu na Ciebie. Niech, poniżam siebie, a wywyższam Ciebie. Niech myślę! tylko o Tobie. Amen

Proś Boga o poznanie grzechów, abyś się nimi brzydził

Panie Boże! Światłości duszy mojej. Bez Ciebie nic nie mogę dla zbawienia duszy mojej dobrego uczynić; oświeć rozum mój, i wspomóż pamięć moją, abym mógł poznać, czym Cię w dniu dzisiejszym obraziłem, abym za grzechy moje serdecznie żałował i prawdziwie za nie pokutował.

Przypomnij sobie wszystkie grzechy, którymi dziś

( myślą, mową, uczynkiem, zaniedbaniem )

Boga obraziłeś, i wzbudź za nie żal serdeczny

Rachunek sumienia na wieczór.

Jakże się zachowałem dnia dzisiejszego, nie bawił­em się dobrowolnie jaką złą myślą, czy oddalałem ją natychmiast? czy przezwyciężałem złą pożądliwość w so­bie? czy nie posądzałem bliźniego? nie miałem do nikogo nienawiści? czy się nie gniewałem? czy w gniewie nie zmartwiłem kogoś, lub źle o nim nie mówiłem? czy komuś nie dałem okazji do grzechu, mową, lub uczynkiem? czy wznosiłem myśl moją do Boga? Jak się zachowywałem względem moich przełożonych? czy byłem pilny w swej pracy, kontent i nikomu się nie naprzykrzający? jaki miałem stosunek względem podwładnych i rówieśników? czy żyłem w pokoju, zgodzie, jedności?

Wyznaję o Boże że znów w dniu dzisiejszym wiele, błędów popełniłem i obraziłem Cię. Żałuję z całego serca za wszystkie wiadome i niewiadome przewinienia, którymi Cię zasmuciłem. O jakże przez to niewdzięcznym okazałem się za tyje dobrodziejstw, którymi mnie Boże codziennie obsypujesz. Pragnę nie obrażać Cię nigdy, wspomóż mnie tylko łaską Twoją. Oddaję się Tobie, o Boże w opiekę tej nocy. Ty sam czuwaj nade mną, aby mnie nic złego nie spotkało. Oddal od nas łaskawie wszelkie niebezpieczeństwa du­szy i ciała, i spraw, abym na wielbienie Ciebie mógł się znów obudzić. Amen.

Panie Jezu Chryste, Zbawicielu mój, jedyne dobro moje! Żałuję serdecznie, żem Cię Boga mojego obraził. Brzydzę się wszystkimi grzechami moimi dla miłości Twojej, mam stateczną wolę i postanowienie mocne, więcej nie grzeszyć, za pomocą łaski Twej świętej, o którą Cię usilnie błagam.

Proś Boga, abyś był w takim stanie, w jakim chcesz być w godzinę śmierci

Wiem dobrze, o Boże mój, że przyjdzie kiedyś odejść z tego świata, a kiedy to nastąpi nie wiem. Jak to miło człowiekowi będzie wtedy pamiętać o tym, że Tobie, póki zdrowie służyło, dobrze i wiernie służył. Dopóki żył będę chcę Ci zawsze Wiernie służyć, abym szczęśliwie umarł i Ciebie Boga i Stworzyciela mojego w chwale niebieskiej na wieki wieków oglądał. Wspomóż mnie tylko, o Boże i utwierdź łaską Twoją moje chęci i pragnienia. Amen.

Poleć się w opiekę Najświętszej Maryi Pannie

O Przenajświętsza Panno, Boga Rodzicielko, Maryjo, Opiekunko moja.! Biorę Cię nocy dzisiejszej i przez całe życie za panią, matkę i obrończynię moją. Polecam Ci dusz moją, ciało moje, życie moje, śmierć moją, wieczność moją; a proszę, byś mnie nie godnego do miłosierdzia swego przyjąć, i sprawić raczyła, abym wiernym sługą Twego kochanego Syna został, i przez Niego doszedł do chwały wiecznej. Amen.

Poleć się świętemu Aniołowi stróżowi

Aniele Boży, stróżu mój! mnie tobie z Opaczności Bożej zleconego, racz nocy dzisiejszej strzec, rządzić, bronić i do żywota wiecznego doprowadzić. Amen.

Hymn kościelny wieczorny

Gdy już słońce na zachodzie,

Znów Cię Stwórco, jak przy wschodzie,

Prosimy, byś nas strzegł i bronił,

A od doli złej zasłonił;

Precz oddalił snu marzenia,

I lubieżne wykroczenia:

Byśmy noc bez ciała zmazy

Przespali bez Twej obrazy.

Ojcze Święty, o to prosimy,

Gdy Twe Zbawcy Imię głosimy

Z Duchem Świętym: z Twej opieki

Nie opuszczaj nas na wieki.

W. Strzeż nas Panie, jako źrenicy oka Twego.

O. Pod cieniem skrzydeł Twoich zachowaj nas.

W. Racz miły Panie tej nocy

O. zachować nas od grzechu.

W. Zmiłuj się nad nami Panie.

O. Zmiłuj się nad nami.

W. Niech nad nami będzie miłosierdzie Twoje.

O. Jakośmy mieli nadzieję w Tobie.

W. Panie wysłuchaj modlitwy moje.

O. A wołanie moje niech do Ciebie przyjdzie.

Módlmy się

Nawiedź, prosimy, Panie! To mieszkanie, a wszystkie zasadzki nieprzyjacielskie oddal od niego; Aniołowie Twoi święci niech w nim przebywają, niech nas strzegą w pokoju, a błogosławieństwo Twoje niech zawsze będzie z nami.

W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

Modlitwa polecającego się w opiekę Boga.

Oddaję się w opiekę Twoją, Boże wszechmogący, abyś mnie zachował tej nocy od wszelkiego nie­bezpieczeństwa duszy i ciała. Tyś obroną moją: bo Twojemu ramieniu podlega wszystko, a bez Twej woli nic się nie może stać na ziemi, która jest podnóżkiem Twoim; wszak że i włos z głowy nie spadnie temu, który się oddał świętej Twojej opiece: przez Pana naszego, Syna Twego, Jezusa Chrystusa. Amen.

Modlitwa, którą codziennie należy odmówić, dla uproszenia sobie łaski otrzymania obietnic uczynionych na chrzcie świętym.

Dziękuję Ci, Boże Ojcze, że mnie stworzyłeś. Synu Boży, że mnie odkupiłeś, Duchu Święty Boże, że mnie przez chrzest oczyściłeś. Proszę Cię, o łaskę abym do­trzymał/a/, co Ci przez usta chrzestnych moich przyrze­kłem: wyrzec się wszelkich dzieł ciemności, czyli grzechu i występku. A ponieważ mnie Religia święta katolicka naucza, że człowiek, który przez chrzest święty do wiary świętej powołanym został, na siebie bierze obowiązek, aby naśladować Jezusa Chrystusa, doskonalić się według Jego ducha, Jego przykładu, Jego nauk i zasad, być gotów z Chrystusem, swoim Zbawicielem, dla sumienia, Religii i cnoty, cierpliwie znosić hańbę, wzgardę i urąganie, i z Nim nosić Jego krzyż. Proszę Cię oświeć mój rozum, wzmocnij moją wolą, abym nie tylko poznał, do czego jestem zobowiązany, ale co powinienem czynić, wypełnić, i przez ćwicze­nie cnót chrześcijańskich stać się godnym imienia Chrze­ścijanina. Amen.

Modlitwa przy rozbieraniu.

O Zbawicielu, Chryste Jezu przez Twojego świętego ciała okrutnie zranionego, z przywartych do niego sukien niemiłosiernie odzieranie, proszę Cię o ła­skawą i skuteczną pomoc, abym zdejmując codziennie z ciała mego odzienie, mógł też oczyścić się jak naj­prędzej ze złych nałogów swoich, zrzucić z siebie brze­miona wszelkich grzechów, a zwlókłszy z siebie sta­rego człowieka, w łasce nowego życia Tobie do śmierci służyć.

Uwaga. Tu zmów pacierz, litanią do N. M. P. i pomódl się za zmarłych, i dusze w czyśćcu pokutujące.

Modlitwa powszechna za żywych i umarłych.

Miłosierdziem Twoim, prosimy Cię Panie, rozwiąż węzły grzechów i za przyczyną Błogosławionej i zawsze Pan­ny Bogarodzicy Maryi, św. Józefa i bło­gosławionych Apostołów Twoich Piotra i Pawła i wszystkich Świętych, nas sługi Twoje i mieszkania nasze zachowaj we wszelkiej świętości, wszystkich kre­wnych, powinowatych i przyjaciół na­szych od wad wszelkich uwalniaj, cnotami ozdabiaj, pokojem i zdrowiem nas obdarzaj, nieprzyjaciół widomych i nie­ widomych odwróć od nas, od pożądli­wości ciała uwolnij, powietrzem zdrowym wesel, przyjaciołom i nieprzyjaciołom naszym daj miłość, miasta Swojego strzeż, Papieża naszego N... zachowaj i wszyst­kich przełożonych duchownych, i cały lud chrześcijański od wszel­kiej przeciwności ochraniaj. Błogosła­wieństwo Twoje niech zawsze będzie z nami, a wszystkim wiernym zmarłym daj odpoczynek wieczny. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

40 dni odpustu za każdorazowe odmówienie sercem skruszonym. 100 lat i tyleż kwadrągen, kto odmawia we wszystkie soboty miesiąca. (Leon XIII. 9 lipca 1882).

Modlitwa wieczorna, dla tych, których w dniu minionym nieszczęście jakieś spotkało.

Tobie Panie, dzień dzisiejszy ofiaruję, abyś nim rządził wszechwładnie ku swej chwale, a zbawieniu duszy mojej. Dziękuję Ci z poddaniem się i wdzięczno­ścią za wszystko, co na mnie zesłałeś, i wierzę mocno, że mi to było potrzebne, gdy tak odwieczna i najświęt­sza wola Twoja przygotowała. Za tyle dni spokoj­nych i pomyślnych nie umiałem Tobie dziękować: niechże przynajmniej za ten dzień gorzkiego zasmucenia dziękuję Ci, jako dziecię kochające i posłuszne. Spraw, Ojcze litości nieskończona, żebym nie upadł na duchu pod ciosem, którym mnie dotknąłeś; spraw, żeby cierpienie i ucisk, którymi mnie nawiedzasz, były mi poczytane na zgładzenie grzechów moich, i bym w tych dolegliwo­ściach do Ciebie, Boże mój ducha mego podnosił, który sam jesteś źródłem pociech nieprzebranych, i abym Tobie je wszystkie z miłości ofiarował. Im bardziej szczęście doczesne przede mną ustępuje, tym łaskawiej, o Panie racz mi gotować szczęśliwość wiekuistą, przez zasługi, cierpienia i wszystkie boleści Jezusa Chrystusa. Prze­bacz, błagam, smutkowi serca mego, którego oddalić od siebie nie umię, przebacz łzom moim: niech w nich nie będzie żadnego szemrania na sądy Twoje niezba­dane, żadnego powstawania przeciw Twej woli świętej, ale owszem, niechaj mi się obrócą na przebłaganie Cie­bie, Boga Ojca, i Pocieszyciela mojego, przez Pana na­szego Jezusa Chrystusa. Amen.

Wieczorna modlitwa dla tych, co pomyślności w dniu minionym doznali.

O Panie mój, o Boże! jakże jesteś niepojęty i nie­zmierzony w darach i łaskach Twoich. Gdy tyle mych grzechów i przewinień względem Ciebie, Ojca najlep­szego, zasługuje na słuszne ukaranie. Ty miłosierdziem, a nie sprawiedliwością się rządzisz, zamiast kar na jakie zasługuję, obsypujesz mnie dobrodziejstwami, których nie jestem godzien, i za które nawet dziękować nie umię. Niech ta łaska nowa, jaką dziś udzielić mi raczyłeś, będzie ode mnie przyjętą, nie jako radość doczesna, ale jako nowa powinność; iżbym Cię zawsze czcił i chwalił ze wszystkich sił moich, niech mnie poruszy do wdzięczności prawdziwej: oby nie była dla mnie jako rosa dla skały twardej i nieczułej, lecz aby wstą­piła do serca mego, jak wsiąka deszcz pożądany w zie­mię żyzną i dobrą. O Boże Najmiłościwszy niech Ci będą dzięki wszelkie, i chwała na wieki wieków, przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

Nieszpory

Jest to nabożeństwo wieczorne na wzór kapłańskich modlitw wieczornych z brewiarza. Psalmy są świętymi pieśniami Starego Testamentu.

Kapłan: Boże, wejrzyj ku wspomożeniu me­mu.

Wszyscy: Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu. Chwała bądź Bogu w Trójcy jedynemu, Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu. Jak od początku była, tak i ninie, i na wiek wieków niechaj zawsze słynie. Alleluja.

W okresie Wielkiego Postu opuszcza się Alleluja.

Psalm 109

Rzekł Pan do Pana mego łaskawym

swym głosem: Siądź mi przy boku prawym.

Aż Twoje wszystkie zuchwałe wrogi

dam za podnóżek pod Twoje nogi.

Berło Twej mocy wydam z Syjonu,

świat cały padnie u Twego tronu.

A Ty używać będziesz praw swoich,

wśród nieprzyjaciół panując Twoich.

Skoro rozpoczniesz Twe panowanie,

przy Tobie lud Twój w jasności stanie.

Nim jeszcze zorzy świecić kazałem,

Ciebie z wnętrzności moich wydałem.

Pan to poprzysiągł, Jego zaś mowa

danego nigdy nie cofnie słowa.

Ty jesteś kapłan do końca wieka

według obrządku Melchizedeka.

Przy Twej prawicy Pan jest nad pany,

­w dzień gniewu swego zetrze tyrany.

Sąd swój rozciągnie po całym świecie

­i nieposłuszne narody zgniecie.

Pyszną na ziemi głowę poniży,

która Mu Jego chwały ubliży.

Z mętnej po drodze pić będzie rzeki,

dla­ tego głowę wzniesie na wieki.

Chwała bądź Bogu w Trójcy jedynemu, Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu.

Jak od początku była, tak i ninie, - i na wiek wieków niechaj zawsze słynie.

Psalm 110

Całym Cię sercem chwalić będę, Panie,

­gdzie rada mędrców, gdzie cały zbór stanie.

Wielkość niezmierna dzieł Boga Jakuba,

­którymi władnie, jak Mu się podoba.

Co pocznie, wszystko pełne jest zacności,

­Pełne uwielbień; wiek sprawiedliwości.

Jego nie przetrwa żaden, a na ziemi ­

wieczną pamiątkę sprawi cudy swymi.

Pan dobrotliwy, Pan to miłosierny:

karmi i hojnie bogaci lud wierny.

Stateczny w słowie, co raz postanowił,

­wiecznymi czasy tego nie odmówił.

Moc swą okazał, gdy wygnał pogany,

a ten kraj synom Izraela dany.

Sprawy rąk Jego prawdą miarkowane,

a zaś słusznością prawa prostowane.

Te się na wieki żadnych lat nie boją,

bo na słuszności i na prawdzie stoją.

Pan sługi swoje z niewoli wybawił

i dla nich wieczny testament zostawił.

Imię ma straszne i pełne świętości,

a bojaźń Boża początkiem mądrości.

Ci, co z niej biorą wzór życia na ziemi, ­

będą od wszystkich wiecznie chwalonymi.

Chwała bądź Bogu w Trójcy jedynemu, Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu.

Jak od początku była, tak i ninie, - i na wiek wieków niechaj zawsze słynie.

Psalm 111

Szczęśliwy i nie zna kaźni,

kto w Pańskiej żyje bojaźni.

Najmilsza jemu jest droga

iść według przykazań Boga.

Krew jego zacna na ziemi

porówna zawżdy z możnymi.

Ród się cnotliwych rozpleni

i będą błogo­sławieni.

Dom jego będzie obfity

w zbiory i trwałe zaszczyty.

A cześć Poczciwego człeka

pójdzie od wieka do wieka.

Niechaj noc zaćmi mgły swymi,

światło jest nad cnotliwymi.

Zawsze im Pan jest życzliwy,

litosny i sprawiedliwy.

Człek miły, pełen wesela,

gdy drugim z swego udziela.

W słowie się swoim tak rządzi,

­że, co wyrzecze, nie zbłądzi.

Ludzka pamięć jego sprawy

uwieczni: Był to mąż prawy!

I zły go język nie trwoży,

bezpieczny w nadziei Bożej.

Stateczność jego cnej duszy

żadną się rzeczą nie wzruszy.

Wydoła złej chwili snadnie,

aż nieprzyjaciel upadnie.

Rozsypał swoje szczodroty

na wdowy, biedne sieroty.

Przeto uczynnością słynie

i chwała jego nie zginie.

Zły na to patrząc boleje,

zgrzyta, z zazdroś­ci sinieje.

Taki, co w głowie uradzi,

do skutku nie doprowadzi.

Chwała Ojcu i Synowi

oraz Świętemu Duchowi.

Jaka była na początku, tak i ninie,

­i na wieki niechaj słynie.

Psalm 112

Chwalcie, o dziatki, najwyższego Pana,

­niech Mu jednemu cześć będzie śpiewana!

Niech imię Pańskie przebłogosławione ­

na wszystkie wieki będzie pochwalone.

Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada,

­niechaj świat Boską chwałę opowiada!

Pan ma narody wszystkie pod nogami, ­

Jego się chwała wznosi nad gwiazdami.

I któż się z Panem Tym porówna, który,

­wysoko siedząc, z swej niebieskiej góry.

I co na niebie, i co jest na ziemi,

oczyma widzi nie uchronionymi.

On ubogiego z nędzy wyprowadzi

­i z książętami na ławie posadzi.

On niesie radość dla niepłodnej matki,

­miłe w jej domu rozmnażając dziatki.

Chwała bądź Bogu w Trójcy jedynemu, Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu.

Jak od początku była, tak i ninie, - i na wiek wieków niechaj zawsze słynie.

Psalm 116.

Boga naszego chwalcie wszystkie ziemie,

Daj Mu cześć winną całe ludzkie plemię!

Bo litość Jego nad nami stwierdzona,

A prawda Pańska wiecznie uiszczona.

Chwała bądź Bogu w Trójcy jedynemu, Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu.

Jak od początku była, tak i ninie, - i na wiek wieków niechaj zawsze słynie.

O cierpliwości chrześcijańskiej

Będę cierpiał, bom zasłużył,

Panu się memu zadłużył,

Aby mnie w sądnym dniu onym

Nie znalazł niewypłaconym.

Czyli mię człowiek kłótliwy

Lży przez język uszczypliwy,

Tym się będę zaspokajał:

Bóg przysłał go, by mnie łajał.

Czy choroba dom mój psuje,

Czy mnie potwarz prześladuje:

Nie szemrzę pod mym ciężarem,

I karę uznaję darem.

Choć mam zmartwienie w sąsiedzie,

Choć mnie przyjaciel zawiedzie,

Pan mit mój przyjmie z weselem,

I będzie mi przyjacielem.

Mór bydła, wylewy wody,

Grady ogniowe przygody,

Choćby Bóg więcej kar złączył,

Wiemy jak z Jobem zakończył.

To co nas po śmierci czeka,

Nad wszystko wspiera człowieka;

A zmartwi mnie zła godzina,

Niebo cierpliwych kraina!

Albo pieśń zawierająca akt miłości Bożej

Boże kocham Cię, Boże kocham Cię,

Całym sercem kocham Cię!

Co jest na ziemi stworzenia,

Odmieniam w miłości pienia:

Niech Cię chwalą, wysławiają,

A mnie do uszu wołają:

Boże kocham Cię, Boże kocham Cię,

Całym sercem kocham Cię!

Słońce, miesiąc, wszystkie gwiazdy,

Rok, godziny, moment każdy,

Dzień i noc niechaj Cię chwalą,

Serce miłością zapalą.

Boże kocham Cię, Boże kocham Cię,

Całym sercem kocham Cię!

Co się na ziemi znajduje,

Co nad ziemię wylatuje,

Co w rzekach i w morzu pływa,

Niechaj tę pieśń ze mną śpiewa:

Boże kocham Cię, Boże kocham Cię,

Całym sercem kocham Cię!

Choć się oczy zamykają,

Snu z potrzeby zażywają,

Dusza, serce, chęci czują, ­

Ustawicznie wykrzykują:

Boże kocham Cię, Boże kocham Cię,

Całym sercem kocham Cię!

Niech się zemną co chce stanie,

Choć mnie i opuścisz Panie,

Choć wszystko złe padnie na mnie,

Wołać będę nieustannie:

Boże kocham Cię, Boże kocham Cię,

Całym sercem kocham Cię!

Albo hymn na niedziele od Św. Trójcy do Adwentu

Już słońce zachodzi ogniste,

Ty, Trójco światło wieczyste,

W sercach naszych, Trójco święta!

Rozlej miłość - niepojęta!

Ciebie my z rana wielbimy,

Ciebie wieczorem prosimy:

Racz to sprawić, byśmy Ciebie

Z Świętymi chwalili W niebie.

Chwała bądź Bogu w Trójcy jedynemu, Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu.

Jak od początku była, tak i ninie, - i na wiek wieków niechaj zawsze słynie.

Do nieszporów o Najświętszej Maryi Pannie

Psalm 121

Ucieszyła mię wieść pożądana:

Pójdziem do domu naszego Pana;

Jerozolimo, w twym świętym progu,

Dajmy cześć Bogu.

Jerozolima, dom nasz, dom Boży,

Budowa jego co dzień się mnoży:

Kędy ma słynąć słodka swoboda,

I braci zgoda.

Tam pokolenia przyjdą gromadnie,

Przed Panem każdy w pokorze padnie,

Iszcząc swe śluby, i śluby owe

Izraelowe.

Tam w świętej sieni codziennie siedzą

Pocześni starce, sądzić lud będą!

Tam się Dawida domem zaszczyca

Trwała stolica.

Proścież o pokój Jerozolimy,

I o obfitość Boga prosimy;

Moc Pańska pokój stanowić będzie,

Dostatek wszędzie.

Dla braci naszych i dla bliźniego

Prośmy o pokój: a dla świętego

Domu Pańskiego w każdej godzinie

Niech dobro płynie!

Psalm 126

Jeżeli domu sam Pan nie zbuduje,

Daremnie nad nim rzemieślnik pracuje;

Jeżeli miasta Pan nie strzeże z góry,

Próżno straż czujna opasuje mury.

O wy! co chlebem nędzy swej żyjecie,

Spiesząc do pracy, jak tylko spoczniecie:

Jeżeli Pańskiej nie macie pomocy,

Na nic się przyda wstawać o północy.

Kiedy Pan raczy wspierać swymi siły

Wybranym swoim da spoczynek miły;

W dziedzictwie Pańskim dadzą płodne matki

Izraelowi niezliczone dziatki.

Jako te strzały, które strzelec żywy

Z swojej bez wieści wypuści cięciwy,

Tak rozegnane Jakóbowe syny,

Gdzieś zaludniają nieznane krainy.

Szczęśliwy to mąż, który z tamtych stanu

Żądanie swoje ma spełnione w Panu;

Nie zalęknie się, śmiało odpowiada,

Gdy do swych w bramie nieprzyjaciół gada.

Psalm 147

Jerozolimo! chwal Pana nad Pany,

Ramieniem Jego mur twój opasany.

Górny Syjonie! chwal swojego Boga,

Żadna cię przy Nim nie obejdzie trwoga.

On twoje zamki w bramach obwarował,

Gdzie syny twoje bezpiecznie zachował,

On twe granice pokojem zaszczyca,

W których cię zboża dostatkiem nasyca.

On skoro ziemi swe powie wyroki,

Nie znają żadnej słowa Jego zwłoki;

On pola śniegiem, jak wełną odziewa,

A szron po ziemi jak popiół rozsiewa.

On gdy rozkaże, lodem skrzepnie zima,

Której ostrości któż łatwo wytrzyma!

Znowu rzekł słowo, rozpłyną się lody,

Wionie duch Jego, powzbierały wody.

Bóg prawa, Bóg swe sądy Jakubowi,

Bóg podał zakon swój Izraelowi;,

Żadnym narodom On tak się nie stawił

Łaskawie, ani praw swoich objawił.

Magnificat

Wielbij duszo moja Pana,

Któraś od Niego wybrana,

I wesel się w Bogu twoim,

Co jest Zbawicielem moim.

Wejrzał On z swojej stolicy

Na pokorę służebnicy,

I po wszystkie wieki czczoną,

Chce ją mieć błogosławioną.

Moc najwyższa mnie wsławiła,

Kiedy dla mnie uczyniła

Cuda nigdy niepojęte,

Której Imię zawsze święte.

A litość od pokolenia

Do pokoleń i zbawienia

Tych, co się Boga lękają,

I Panem Go swym uznają.

Wszechmocny Pan nieśmiertelną

Moc okazał swoją dzielną,

Gdy myśli pysznych rozproszył,

I dumne serca pokruszył.

Bohaterów dumnomężnych,

Gdy strącił z tronu potężnych,

A pokornych wyprowadził,

I na tronach ich osadził.

Gdy ubogich bogactwami

Dom napełnił i skarbami,

A pogardził bogatymi,

I zrównał ich z ubogimi.

Sługę swego kiedy w stałą

Wziął opiekę swą wspaniałą,

Izraela miłosierny,

Bóg w przymierzach swoich wierny,

Które z naszymi przodkami,

Abrahama potomkami,

Uczynił i zawarł stałe,

I na wieki wieczne trwałe.

Chwała bądź Bogu w Trójcy jedynemu, Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu.

Jak od początku była, tak i ninie, - i na wiek wieków niechaj zawsze słynie.

Pieśń dziękczynna Najświętszej Maryi Panny Łk 1, 46-55

Uwielbiaj, duszo moja, sławę Pana mego, ­

chwal Boga Stworzyciela tak bardzo dobrego.

Bóg mój, zbawienie moje, jedyna otucha. ­

Bóg mi rozkoszą serca i weselem ducha.

Bo mile przyjąć raczył swej sługi pokorę,

­łaskawym okiem wejrzał na Dawida córę.

Przeto wszystkie narody, co ziemię osiędą,

­odtąd błogosławioną mnie nazywać będą.

Bo wielkimi darami uczczonam od Tego, ­

którego moc przedziwna, święte Imię Jego.

Którzy się Pana boją, szczęśliwi na wieki,

­bo z nimi miłosierdzie z rodu w ród daleki.

Na cały świat pokazał moc swych ramion świętych,

rozproszył dumne myśli głów pychą nadętych.

Wyniosłych złożył z tronu, znikczemił wiel­możne,

wywyższył, uwielmożnił w pokorę zamożne.

Głodnych nasycił hojnie i w dobra spanoszył,

bogaczów z torbą puścił i nędznie roz­proszył.

Przyjął do łaski sługę Izraela cnego,

wspo­mniał nań, użyczył mu miłosierdzia swego.

Wypełnił, co był przyrzekł niegdyś ojcom naszym:

Abrahamowi z potomstwem jego, wiecznym czasem.

I Wszyscy śpiewajmy Bogu w Trójcy jedynemu,

chwała Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu.

Jak była na początku, tak zawsze niech będzie,

teraz i na wiek wieków niechaj słynie wszędzie.

W miejsce hymnu pieśń o Najświętszej Maryi Pannie

Gwiazdo morza, któraś Pana mlekiem swoim karmiła:

Tyś śmierci szczep, który wszczepił pierwszy rodzic skruszyła:

Odwróć od nas głód, mór ciężki, zachowaj krwawej wojny,

Użycz zdrowia i żyznych lat, racz nam dać wiek Spokojny.

Wysłuchaj nas, gdyż tobie Syn odmówić nic nie może:

Zbaw nas dla prośby Matki Twej, o Jezu, wieczny Boże!

A my Ciebie z Bogiem Ojcem, z Duchem Świętym społecznie

Chwalić i Twą Matkę sławić będziemy na wieki wiecznie.

Na Salve Regina pieśń o Najświętszej Maryi Pannie

Witaj Pani, my poddani do nóg padamy;

Lecz nie insze mamy czynsze, które składamy,

Tylko serce skruszone,

Lecz wszystko uniżone.

Z takiej dani, śliczna Pani,

Racz być kontenta.

Jest to jawna, żeśmy z dawna dług zaciągnęli,

Gdyśmy z czystych macierzyńskich rąk Szkaplerz wzięli:

I dobrze nam w tej barwie,

Bo nas piekło nie dorwie,

Jeśli Szkaplerz jako puklerz

Grzechu nas broni.

Ale za te, tak bogate orderu znaki,

Cóż ci damy? gdy nie mamy ziemskie żebraki

Tylko duszę i ciało:

Weźże i to, choć mało;

A tak będzie głośno wszędzie,

Żeśmy poddani.

Więc tej Pannie nieustannie śpiewajmy dzięki,

Żeśmy taki znak nad znaki wzięli z jej ręki.

Szkaplerza się trzymajmy,

A Maryi wzywajmy:

Z jej opieki żyć na wieki

Z Bogiem będziemy.

Albo

Niebieskiego dworu Pani,

Do ciebie z płaczem wołamy,

Ewy synowie wygnani,

Litości twojej żądamy.

Na wielu nam rzeczach zbywa,

Nędza człowieka uciska,

Tylko swą nagość okrywa

Tym, co z łaski Stwórcy zyska.

Ty najbliższa swego Syna,

Powiedz Mu o naszej doli,

Niech wad naszych zapomina,

Lepszego bytu pozwoli.

Matko, my dziećmi twoimi,

Patrz na stan nasz, nie na winę;

Módl się za nami grzesznymi

Teraz i w śmierci godzinę.

Albo

Witaj Królowa! Matko litości,

Nadziejo nasza, życia słodkości!

Witaj Maryjo! Matko jedyna,

Matko nas ludzi! Salve Regina!

Nędzne my dzieci Ewy wołamy,

Do ciebie, Matko z płaczem wzdychamy:

Niech nas wspomaga twoja przyczyna

Na tym padole! Salve Regina!

O Pośredniczko! rzuć twe wejrzenie

Łaskawe na nas! przyjmij westchnienie!

Pokaż nam, Matko! twojego Syna

W górnej krainie! Salve Regina!

Zjednoczenie z Sercem Maryi

Matko Święta, która w niebie tak wielkiej radości doznajesz zjednocz serce moje z Ser­cem Twoim.

Święta Matko, przyozdobiona koroną chwalebnego dziewictwa, przewyższająca chóry Aniołów i Świętych radością i szczę­ściem, zjednocz serce moje z Sercem Twoim.

Święta Matko, która światłością chwały, jak słońce niebo oświecasz i pełna radości jaśniejesz, zjednocz serce moje z Sercem Twoim.

Święta Matko, od wszystkich Świętych uczczona, jako Matka Boża i Królowa, z du­szy Twojej pociechą w Niebie przebywasz, zjednocz serce moje z Sercem Twoim.

Święta Matko, która dostąpiłaś u Syna Twego wszystkich łask dla siebie i innych, i to jest Twoją wielką radością, zjednocz serce moje z Sercem Twoim.

Święta Matko, która wszystkie wierne sługi i służebnice Twoje niewymowną chwałą i koroną pociech przez Syna Twego przygoto­waną ozdabiasz, zjednocz serce moje z Ser­cem Twoim teraz i na wieki. Amen.

Pozdrowienie Matki Bożej

Pozdrawiam Cię Maryjo, łącząc się z tym uszanowaniem i czcią z jaką Cię sam Bóg Ojciec przez Anioła pozdrowił słowami: „Bądź pozdrowiona” i wszechmocnością swoją od wszelkiej zmazy grzechowej uwolnił.

Pozdrawiam Cię Maryjo, w tej miłości, czyniącej Cię, najjaśniejszym światłem, oświe­cającym niebo i ziemię.

Pozdrawiam Cię Maryjo, ze słodkością Ducha Świętego, z tą słodkością, którą cała napełniona, tak dalece jesteś zachwycająca, że ktokolwiek przez Ciebie łaski szuka, ten ją znajdzie.

Wspomnij o Maryjo, na to dzieło, którego Trójca Przenajświętsza w Tobie dokonała, kiedy z przeczystego ciała Twego ukształto­wała ciało Syna Bożego tak, że za Twym pośrednictwem Bóg stał się człowiekiem.

O jaką wtedy radość Serce Twoje odczuło! Żaden człowiek doskonale tego wyrazić nie zdoła. Dlatego wszystko stworzenie z uwielbie­niem uznaje Cię Błogosławioną i błogosławio­ny owoc Twojego żywota, Jezus, który wszy­stko ożywia, uświęca i błogosławi na wieki. Amen.

O opiekę do Matki Bożej

Dzień się już kończy i noc zapada; klękam przed Tobą, Matko i proszę Cię o opiekę Twoją, abym jutro wstając ze spoczynku nocnego, z nową odwagą i nowym zapałem mógł pójść dalej drogą zbawienia. Niech Twoja opieka mi towarzyszy we dnie i w nocy, w pociechach i smutku, w pracy i odpo­czynku, w zdrowiu i w chorobie, w życiu i przy śmierci, wszędzie i zawsze, i na wieki wieków. Amen.

Przed udaniem się na spoczynek

O Jezu, obmyj duszę moją w Przenajświę­tszej Krwi Twojej. Krwi Przenajdroższa oczyść mnie.

Ojcze Przedwieczny, przez Niepokalane Serce Maryi ofiaruję Tobie Najsłodsze Serce Pana Jezusa z całą Jego miłością, ze wszyst­kimi cierpieniami, ze wszystkimi zasługami: - na zadośćuczynienie za wszystkie grzechy, które popełniłem dzisiaj i w ciągu całego życia.

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świę­temu. Jak była na początku teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.

Ojcze Przedwieczny, przez Niepokalane Serce Maryi ofiaruję Tobie Najsłodsze Serce Pana Jezusa z całą Jego miłością, ze wszyst­kimi cierpieniami, ze wszystkimi zasługami: - na naprawienie dobra, które źle wykonałem dzisiaj i w ciągu całego życia.

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świę­temu. Jak była na początku teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.

Ojcze Przedwieczny, przez Niepokalane Serce Maryi ofiaruję Tobie Najsłodsze Serce Pana Jezusa z całą Jego miłością, ze wszyst­kimi cierpieniami, ze wszystkimi zasługami: - na zastąpienie dobra, które powinienem był uczynić, a które uczynić zaniedbałem dzisiaj i w ciągu całego życia.

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świę­temu. Jak była na początku teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.

W Twoim Sercu, Maryjo, szukam schronienia

W nim składam moją agresję, by nauczyć się łagodności.

W nim składam moje urazy, by otrzymać siłę przebaczenia.

W nim składam moje kłamstwa, by żyć nare­szcie w prawdzie.

W nim składam moje lęki, by wzrastać w ufności.

W nim składam moje zwątpienia i obojętność, żebyś dała mi wzrost wiary.

W nim składam nieczystość moich myśli i czynów, byś okryła mnie Twoim dziewiczym płaszczem.

W nim składam mój smutek, byś przemieniła go w swoją radość.

W nim składam moje troski i kłopoty, by być utwierdzonym w nadziei.

W nim składam moje głębokie lęki, by złą­czyć je z agonią Chrystusa.

W nim składam moje poczucie winy, by zakosztować miłosierdzia Bożego.

W nim składam moje osądy i krytyki, żeby odkryć czystość serca.

W nim składam poczucie, że wszystko jest skończone, by pozwolić Chrystusowi obja­wić moc zmartwychwstania.

W nim składam moje cierpienie, ofiaruję je Bogu jako woń miłą i przyjemną.

W nim składam moje więzi z szatanem, by być z nich wyzwolonym.

W nim składam mój dzisiejszy grzech, by mogło się we mnie dokonać zwycięstwo zmartwychwstałego Chrystusa.

W nim składam mój bunt przeciw Bogu, by w końcu odkryć Jego nieskończoną miłość.

W nim składam moje problemy uczuciowe, by przestały stanowić przeszkodę, a stały się pomostem dla Bożej czułości.

W nim składam podziały, jakie są w moim otoczeniu, abyś Ty mogła rozciągnąć na nie Twoje królestwo pokoju. Amen.

Czytanie

2 Kor 1, 3-4

Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, który nas pociesza w każdym utrapieniu naszym.

Odp. : Bogu niech będą dzięki.

Hymn niedzielny

Twórco świata, co z nicości

Światłość dzienną wywołałeś

I w pierwiastkach jej jasności

Ranek światu zgotowałeś!

Czas od rana do wieczora

Dniem z Twej woli nazywamy;

Oto spada nocna pora,

Więc ze łzami Cię błagamy:

Nie bierz życia nam światłości,

Gdy nas brzemię winy gniecie,

Gdy nie myślim o wieczności,

uwikłani w grzechów siecie.

By do wiecznej dojść nagrody,

Do bram nieba niech kołaczem,

Unikamy wszelkiej szkody

I zmywamy grzechy płaczem.

Spraw to, Ojcze miłościwy,

Synu Ojca, Boże żywy,

Z Duchem świętym, co społecznie Królujecie na wiek wiecznie. (Amen).

W. Niech się wzniesie modlitwa moja, Panie,

O. Jak kadzidło przed oblicze Twoje.

Modlitwa kładąc się spać

Z serdecznym żalem dla samej miłości Twojej, o Boże za wszystkie grzechy moje, z obrzydzeniem ich, i ze szczerą wolą nie wracania do nich, kładę się na to, posłanie, jak na śmiertelne mary, z których jeżeli bym już więcej nie miał powstać, ani się obudzić, w statecznej wierze, w mocnej nadziei, i w serdecznej ku Tobie Boże mój, i ku bliźniemu miłości pragnę zostawać, i w ręce Twoje polecam ducha mego.

Ofiarowanie snu

Ofiaruję Tobie, Panie Boże spoczynek, na który pozwalasz mi się udać, spraw, abym nie lenistwu i rozkoszy ciała dogadzał, lecz znalazł sił pokrzepienie ku służeniu tobie i bliźniemu dla miłości Twojej, jeśli mi jeszcze obudzić się rozkażesz. Racz mnie bronić w nadchodzącej nocy od wszystkich nieprzyjaciół, czu­waj nad duszą moją, i nad ciałem moim. Polecam się obronie, opiece i przyczynie Twojej. Najświętsza Ma­ryjo Panno, Święty Janie Chrzcicielu, Ś. Józefie, Ś. Aniele Stróżu, Patronowie moi, i wszyscy Święci. Przez wszystkie zasługi wasze błogosławię Boga najwyższego, w Trójcy jedynego, któremu oddanie najgłębszej cześć i chwały, przez pana naszego Jezusa Chrystusa, niech będzie ostatnim moim słowem, ostatnim moim uczu­ciem, ostatnią moją myślą dnia tego, zawsze, i przy śmierci. Amen.

Antyfona kościelna, czyli westchnienie do Boga przy zasypianiu

Zbaw nas Panie czuwających, strzeż nas zasypia­jących, abyśmy czuwali z Chrystusem, i odpoczy­wali w pokoju.

0x08 graphic

Koronka do Matki Współczucia i Miłosierdzia

Na początku

Na cześć Trójcy Przenajświętszej:

Ojcze nasz...

Zdrowaś Maryjo...

Wierzę w Boga...

3 Chwała Ojcu...

Na dużych paciorkach

Matko Boża, wejrzyj na całą ludzkość Twoją Miłością i wyproś nam u Twego Syna Pokój i Miłosierdzie, abyśmy się stali godnymi obietnic Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Na małych paciorkach

Przez Twoje Niepokalane Serce, o Matko Miłosierdzia, rozlej na całą ludzkość Łaski i prowadź nas do Twego Syna.

Na zakończenie 3 razy

Pomóż nam, Matko Miłosierdzia.

Pewna zakonnica od sióstr klarysek ukazała się po śmierci swej przełożonej, która za nią się modliła, mówiąc: "Poszłam prosto do Nieba dzięki tej modlitwie odmawianej co wieczór. Modlitwą tą spłaciłam wszystkie długi i tak uniknęłam płomieni czyśćcowych".

Matko Współczucia i Miłosierdzia, Wspomożycielko wszystkich Chrześcijan, módl się za nami

Słowa Matki Bożej: Wzywaj­cie Mnie często pod tym Tytułem... kto przed tym Wizerunkiem odmówi:

3 Ojcze Nasz...

3 Zdrowaś Maryjo...

3 Chwała Ojcu...

otrzyma odpuszczenie grze­chów dnia codziennego. Ja jestem waszym Wspomożeniem i każdy, kto przyjdzie i klęknie przed Moim Boskim Synem, otrzyma przeba­czenie! Wszędzie tam, gdzie znajdzie się ten Wizerunek, dom będzie wolny od chorób i złego ducha.

Dotyczy to głównie osób popełniających grzechy lekkie, bę­dących w stanie łaski uświęcającej. W przypadku grzechów cięż­kich, niezbędnym warunkiem jest spowiedź, a w przypadku braku spowiednika wzbudzenie skruchy i żalu doskonałego. Bóg może również odpuścić grzechy ciężkie osobom będącym poza Kościo­łem nie znającym jego nauki i ze względu na Kościół, pod warun­kiem jednak, że szczerze szukają prawdy i starają się postępować zgodnie ze swoim sumieniem. Jest to tzw. chrzest pragnienia.

Modlitwa odpustowa na godzinę śmierci

O Jezu Chryste, Panie mój, uwielbiając ostatnie Twe tchnienie, błagam Cię, przyjmij ducha mego. Nie wiedząc obecnie, czy w ostatniej chwili życia zachowam przytom­ność umysłu, ofiaruję Ci już teraz konanie moje i wszyst­kie cierpienia całego mojego życia i mojej śmierci. Tyś Oj­cem i Zbawieniem moim. W Ręce Twoje oddaję duszę mo­ją. Pragnę umierać w zjednoczeniu z Tobą, konającym na Krzyżu. Niech ostatnie uderzenie mojego serca będzie czy­stym akcentem miłości mojej do Ciebie. O Panie, Boże mój, już teraz przyjmuję każdy rodzaj śmierci, jaki na mnie ześlesz. Amen.

Matko Boża Bolesna, patronko dobrej śmierci módl się za nami

Święty Józefie módl się za nami

(3x) Zdrowaś Maryjo...

Godzina Adoracji nocnej w rodzinie

“Urągania i boleści złamały Serce Moje... I czekałem, kto by się nade Mną użalił, a nikt Mnie nie pocieszył, nikogo nie znalazłem... Ty przynajmniej miłuj Mnie...”

0x08 graphic

Godzina Święta wynagradzająca

Rozważania i modlitwy

Jak odprawić Godzinę Adoracji w domu Godzinę Adoracji Nocnej w Rodzinie odprawia się co miesiąc w domu. Jeżeli cała rodzina jest pobożna i składa się przynajmniej z siedmiu osób, zapewniając przez to Adorację kolejno przez całą noc, np. od 22.00 do 5.00 — wtedy można odprawić to nabożeństwo trochę uroczyściej w najładniejszym pokoju, przed pięknym obrazem Najświętszego Serca Jezusa, przybranym kwiatami tak, jak się odprawia Adoracja Najświętszego Sakramentu w kościele: każda osoba w swojej godzinie. Żyjący samotnie mogą odprawić wyznaczoną sobie jedną godzinę w swym pokoju lub w innym miejscu. Dobrze jest w duchu pokuty odprawiać adorację klęcząc, przynajmniej zaczynając i kończąc tę godzinę. Trzeba się przenieść duchem do stóp Pana Jezusa ukrytego w Tabernakulum: Król miłości jest tam samotny, przejęty oczekiwaniem, pragnie modlitwy serdecznej, gorącej, płynącej z serc prawdziwych przyjaciół, Jego pocieszycieli. Można trzymać w rękach krzyżyk, przyciskając go z miłością do serca, odmawiać modlitwy, słuchać żałosnych skarg Serca Pana Jezusa. Dobrze jest mieć w pamięci Getsemani i dotrzymywać uwielbionemu Mistrzowi towarzystwa w Jego bolesnym konaniu. Wszyscy śpią, nawet jego Apostołowie, z wyjątkiem... Judasza... i nieprzyjaciół... którzy czuwają, bo serce ich pała nienawiścią ku Niemu. Wy zaś, drodzy Członkowie, czuwajcie, bo kochacie, wynagradzacie!... Odczytujcie powoli słowa rozważania z gorącą miłością, a zatrzymując się od czasu do czasu, dodajcie z własnego serca, co łaska Boża do niego włoży jako wyraz żalu, wynagrodzenia, przyrzeczenia wierności, miłości wspaniałomyślnej i apostolstwa. Zajmijcie w Ogrójcu miejsce Anioła Pocieszyciela. Więcej nawet: możecie cierpieć i płakać z konającym Panem. Idźcie za Matką Bolesną na Kalwarię: Wszak podobnie jak Ona jesteście świadkami bezkrwawej Ofiary krzyżowej, która powtarza się od 20 wieków... Współczujcie z Matką, której Serce przebite mieczem boleści.
Wreszcie pamiętajcie, że tej błogosławionej Godziny adoracji miłosnej i wynagradzającej żądał Pan Jezus od św. Małgorzaty Marii (zob. VD 5/97).
 Za przykładem tej powiernicy i apostołki czuwajcie przez tę godzinę z Królem królów, zbierajcie Jego łzy, osładzające Jego niepojęte smutki, a On was sowicie wynagrodzi. Dusze wynagradzające, gdy dla was się zbliży ostatnia chwila życia waszego, wówczas Serce Jezusa do was przyjdzie, by otrzeć wasze łzy, przyjąć ostatnie westchnienia! W Jego objęciach, na Jego piersi przebitej, czując uderzenia Jego Serca, które pocieszali podczas swych nocnych Adoracji, umierają przyjaciele Jego, Apostołowie... W chwili śmierci, tam raj wasz znajdziecie!

Pewnego dnia rano przed Najświętszym Sakramentem klęczała w ekstazie zakonnica. To powiernica Boskiego Serca - św. Małgorzata Maria Alacoque. Przed jej pogrążoną w modlitewnym zachwycie duszą, ukazał się Boski Mistrz, wylewając przed nią żałosną skargę swego Serca...  Oto miłość Jego poznana... wzgardzona... odepchnięta... Bóg nieskończonego majestatu błaga najlichsze ze swych stworzeń, by raczyło dać Mu schronienie w swym sercu, przytułek wierny i bezpieczny.  A gdy apostołka Bożego Serca w uniżeniu i w poczuciu swej niegodności złożyła swe serce u stóp Mistrza bolejącego, przyjął je i zanurzył w ognistych przepaściach swej miłości, a następnie zwrócił je ponownie pokornej służebnicy, zapewniając, iż wyrył w nim znamię swej miłości, która ją strawi i uczyni całopalną ofiarą. O duszo adorująca, oto dziś ty masz zająć miejsce wiernej apostołki Bożego Serca, powiernicy z Paray-le-Monial. Jak przed nią tak i przed tobą staje ten sam Jezus odepchnięty, zapoznany, wzgardzony... Jak ją tak i ciebie błaga, byś dała Mu w swym sercu schronienie, byś Go otoczyła miłością wynagradzającą za grzechy świata całego, które nieustannie ranią Jego Boskie Serce i napawają Go morzem goryczy. On liczy na ciebie, iż w tej godzinie nocnego czuwania przelejesz w Serce Jego zbolałe zdrój pociechy, czystej i wiernej miłości. Tej nocy i tej godziny, gdy klęcząc będziesz przed Panem Jezusem pogrążonym w smutku konania zapewniać Go o swej miłości... tysiące grzechów ranić będą i krzyżować to Serce miłosierne. Okaż, iż potęga miłości mocniejsza jest niż złość grzechu. Niech kielich pociechy przeważy kielich goryczy.  Aby godnie odprawić tę godzinę czuwania, zjednocz się ze świętą Małgorzatą - Powiernicą Serca Jezusowego. Proś Ją, by dopomogła ci wypełnić twą misję wynagradzającą. Zbliż się do Serca Maryi Niepokalanej, Królowej Wieczernika i Kościoła świętego i w tym Sercu najczystszym i najściślej zjednoczonym z Sercem Jezusa, odpraw tę godzinę czuwania. Błagaj zwłaszcza Ducha Przenajświętszego, Ducha Światłości, by oświecił twój umysł, Ducha Miłości, by rozpalił twe serce, byś mogła poznać i ukochać Miłość poznaną, a nie miłowaną. W tej intencji odmów pobożnie hymn: “Przyjdź, Duchu Święty...”
Jezus będzie mówił w tej ciszy nocnej do twego serca, słuchaj więc z uwagą słów Prawdy Odwiecznej.

2. rozmowa Jezusa z duszą

Jezus błagający. — O duszo umiłowana, z utęsknieniem oczekiwałem tego dnia, i tej godziny... Wiedziałem, że przyjdziesz, że stawisz się wiernie na swym posterunku miłości. Twoje imię wyryte jest w Moim Sercu. O, jakże wiele mam ci do powiedzenia... Dziękuję ci za ofiarę złożoną Mej Miłości z godziny twego odpoczynku. W godzinie tej chcę ci odsłonić krwawiące rany Mego Serca... Spójrz, całe Me ciało w strzępach i Krwi — to dzieci Moje w ten sposób odpłacają Mi za łaski i dobrodziejstwa... Godzina ta stanie się dla ciebie czasem błogosławieństw i łask, poufnych zwierzeń przy Sercu Przyjaciela, lecz nie zapominaj, iż Ten, który mówić będzie do ciebie, jest Twoim Bogiem! Jest Bogiem pełnym chwały i majestatu, przed którego potęgą drżą moce niebieskie.
Oddaj Mi przeto pokłon!... Oddaj Mi pokłon i uniż się przede Mną za tych, którzy się wstydzą wyznać Mnie przed światem, za tych, którzy nie chcą zgiąć kolana w Mojej obecności, za te umysły i serca zbuntowane, ośmielające się bluźnić i znieważać Moją Osobę. Dusza adorująca. — O Serce Boga, Króla i Pana mojego, z jak najgłębszą pokorą uniżam się do Twoich Przenajświętszych stóp, wyznając z głębi serca, iż jestem tylko prochem i popiołem. Wszystko, co mam i czym jestem — Twoją jest własnością. Pragnąłbym w uczuciach najgorętszych miłości przyprowadzić do Twoich Boskich stóp wszystkie Twe biedne stworzenia, które pycha, namiętność i grzech zaślepia, aby uznały Cię za swego Boga, Króla i Pana i oddały Ci cześć najgłębszą. Przyjmij o Jezu, Zbawicielu mój i Boże, ten hołd pokorny mego uwielbienia, jaki w imieniu wszystkich Twych stworzeń składam przed Twą Boską Obecnością.
Jezus błagający. — Pokora twoja zdobyła Moje Serce. Im więcej łask chcesz otrzymać, tym więcej się uniżaj, gdyż tylko pokornym i małych otwieram skarbnicę łask.  Duszo wierna czy chcesz się stać powiernicą Mojej wzgardzonej Miłości?... Zranione jest Serce Moje, ból dotkliwy szarpie Nim i wstrząsa... Czy jesteś zdolną dzielić wraz ze Mną kielich Mego opuszczenia, poniżenia... cierpienia?... Czy wejdziesz wraz ze Mną do bolesnego Getsemani, żeby się pogrążyć w smutku bez miary? Odpowiedz, Moje Serce cię słucha...
Dusza adorująca. — O Serce Najmilsze i najdroższe Mistrza mojego, jakże się czuję niegodną tego tak zaszczytnego wezwania. To ja, tak nędzna, tak nikczemna i tak słaba mam pocieszać Cię w smutku Twego konania? To ja jedna wśród ciszy nocnej mam trwać przy Twym Sercu i wlać w Nie osłodę? O, z jakąż radością chcę zadośćuczynić Twemu wezwaniu i sprowadzić uśmiech na Twym Boskim Obliczu. Jak lampa gorejąca pragnę płonąć przed Najświętszym Sakramentem i płomieniem swej miłości wynagradzać oziębłość serc ludzkich.
Jezus błagający. — Pójdź więc, wierna duszo, wraz ze Mną na miejsce samotne... Tam, w ogrodzie Getsemani dusza Moja pogrążona była w bezgranicznej boleści i była smutna aż do śmierci... Dookoła cisza i noc pełna grzechu, potworna grzechem... Najbliżsi ulubieńcy Mojego Serca, zmęczeni i znużeni — odpoczywają. Lecz tam w oddali drżą nikłe światełka — czuwają Moi wrogowie... Jak przedtem tak i dziś wrogowie Moi nie śpią. Wśród cieniów nocy knują spiski, wzywają piekła ku swej pomocy. Grzechy ich i zbrodnie świętokradzkie zalewają Mi Serce goryczą, a ku niebu wznoszą się szyderstwa, wyzywając Moją Sprawiedliwość dla zdruzgotania tego niewdzięcznego pokolenia. Czy mam ich potępić?... Dusza adorująca. — O Serce Jezusa, smutne aż do śmierci, przez Twe konanie w Ogrójcu, przez Twą Mękę i wylanie Boskiej Krwi, przez boleści Maryi, przez łzy i czułość Jej Serca, przepuść, ulituj się nad nimi!  Jezus błagający. — O tak, błagaj wstawiennictwa Maryi, by ci pomogła wstrzymać Moją dłoń karzącą, bo zalew nieprawości pobudza Mój słuszny gniew. Pójdź w dalszą wędrówkę wśród odmętów grzechu. Oto zebrała się rada, są krzywoprzysięzcy, by wydać prawo niesprawiedliwe, by ukrzyżować Boga, który im świadczył dobrodziejstwa, uzdrawiał, leczył, wskrzeszał i bez miary ukochał. Upłynęło od tego czasu dwadzieścia wieków, zmieniły się twarze ludzkie, lecz postać grzechu się nie zmieniła.
Czy mam ich potępić?... Dusza adorująca. — O Serce Jezusa, smutne aż do śmierci, przez Twe konanie w Ogrójcu, przez Twą Mękę i wylanie Boskiej Krwi, przez boleści Maryi, przez łzy i czułość Jej Serca, przepuść, ulituj się nad nimi! Jezus błagający. — O, istotnie, jakże śmiertelnie smutna jest dusza Moja... Oto krąg grzechu zacieśnia się, a jego gwałtowność wyciska Boską Krew, która purpurą zrasza Najświętsze Ciało.  Nowy potop nieprawości miota się w zawrotnym wirze i swym huraganem powala Mnie na ziemię... Czy widzisz te tłumy strojne, powabne, jak rozbawione, oszołomione wirem zabaw, rozkoszy i upojenia opuszczają sale zabaw, teatry, lokale rozkoszy... Ach, jakąż boleść bezgraniczną, jakąż krwawą ranę zadają te nowoczesne chrześcijanki i chrześcijanie Memu Sercu żądnemu ich zbawienia. Zatarli już na sobie znamię swej godności i przynależności do Boga. Wyzbywają się resztek skromności jakby brudnych łachmanów... Jak Rzym pogański, grzeszny, występny hołdują rozpuście, nagości i grzechowi. To uczta Baltazara, która wiedzie ich wprost w otchłanie zatracenia.  Czy mam ich potępić?... Dusza adorująca. — O Serce Jezusa, smutne aż do śmierci, przez Twe konanie w Ogrójcu, przez Twą Mękę i wylanie Boskiej Krwi, przez boleści Maryi, przez łzy i czułość Jej Serca, przepuść, ulituj się nad nimi! Ach, jakże biedny jest Jezus! Krwawi się, wylewa łzy nad ludzką złością i zaślepienie, nieskończony smutek odbiera Mu siły... oto omdlewa i broczy się we własnej Krwi. O duszo adorująca, zbliż się do Niego, błagaj Maryi, niech ci pomoże, niech cię nauczy, jak podnieść Mistrza z upadku, pocieszyć Go, wyjąć ciernie z Jego Serca. Dziewico Niepokalana, Królowo Wieczernika i Kościoła świętego, przez radość niepojętą, jakiej doznawałaś, nosząc w swym błogosławionym łonie Twego Syna Najmilszego Jezusa, wejrzyj na owoc żywota Twego pogrążony w smutku konania — pociesz Go!
Dziewico Niepokalana, Królowo Wieczernika i Kościoła świętego, przez Twą tkliwość macierzyńską, z jaką tuliłaś do swego Serca Najmilszego Jezusa, wejrzyj na owoc żywota Twego, zemdlonego pod nawałem grzechów naszych — pociesz Go! Dziewico Niepokalana, Królowo Wieczernika Kościoła świętego, przez Twe czułe pieszczoty, jakimi darzyłaś najcudniejszy Kwiat Nazaretu, wejrzyj na owoc żywota Twego, zbroczony Krwią — pociesz Go!

3. Rachunek sumienia i żal za własne grzechy  

Teraz uczyń przegląd sumienia, czy nie zasmuciłeś Jezusa grzechami, które tak ciężko zraniły Jego Boskie Serce, następnie wzbudź szczery żal za nie tak, jakby to była już ostatnia chwila twego życia i postanów Go na przyszłość już więcej obrazić. W duchu pokuty i wynagrodzenia za grzechy swoje i całego świata odmów z uczuciem skruchy i żalu (np. z rozkrzyżowanymi ramionami): 5 x Ojcze nasz, 5 x Zdrowaś Maryjo i 5 x Chwała Ojcu.

4. rozmowa duszy adorującej z Bogiem

Ciemny mrok nocy zalewa ogród Getsemani, w strumieniu własnej Krwi leży omdlały Zbawca, w śmiertelnym smutku...Wtem smuga świetlana pada na omdlałą postać, z niebios wyżyn spływa wśród cieniów nocy orszak anielski, niosąc Królowi nieśmiertelnej chwały kielich osłody i pociechy. W blaskach chwały widzi Boski Męczennik miłości, iż Jego krwawa Ofiara, Jego łzy, rany i boleści nie będą na próżno wylane.  Przybytek bowiem chwały wiecznej zapełni się wielką liczbą świętych i wybranych, którzy obmyci zasługami Jego, zajmą miejsca zgotowane im odwiecznie.  W promienistej wizji chwały, widzi również Król miłości ciebie, o duszo adorująca... Widzi dzisiejszą noc i twą godzinę wynagrodzenia, widzi kielich twojej miłości który Mu ofiarowujesz... Pociecha i pokrzepienie spływają w Jego duszę...Przyłącz się więc do grona Aniołów, zbliż do wyschłych ust Zbawiciela nektar najczystszej miłości. On pragnie i czeka na słowa twej pociechy... Dusza adorująca. — Boże serca mego i życie życia mego, z uczuciem najgorętszej miłości i z pragnieniem przyniesienia Ci osłody, łącząc się z Aniołem Pocieszycielem, przez Najczystsze ręce Maryi, zbliżam do Twych ust spragnionych kielich mojej miłości, racz go przyjąć, o mój nieskończenie uwielbienia godny Zbawco. Jezus błagający. — Dziękuję ci, o duszo wynagradzająca za twe westchnienia i łzy miłości. Dzięki twej ofierze i dzięki wynagrodzeniu dusz podobnych tobie, Moje Serce doznaje ulgi w strasznych udrękach niewdzięczności i zapomnienia serc ludzkich. Zbliż się do Mnie, pójdź jeszcze bliżej, przylgnij do rozwartej rany Mego Boku, pij z Niego miłość i wiedz, że Serce twego Boga umie być wdzięczne. Zanurz się jeszcze głębiej... a usłyszysz rozdzierającą skargę Mojej duszy, żałosne łkania Mego Serca...
Oto stoję przed tobą, stoję codziennie przed każdym sercem ludzkim jak żebrak, wyciągam drżącą dłoń, błagam o jałmużnę... o jałmużnę miłości. Dzieci Moje obojętnie przechodzą koło Mnie, dusze wybrane, liczne rzesze wiernych i chrześcijan nic nie mają Mi do dania... Czy wiesz, co Mnie przywiodło do tego stanu?... Ach, to miłość Moja zdradziła Mnie — to owoc niewdzięczności serc ludzkich!... Jestem jak pielgrzym, jak wygnaniec, nie mam ojczyzny, nie mam dachu rodzinnego... chodzę od wioski do wioski, od miasta do miasta, pukam do drzwi możnych i prostaczków, proszę o schronienie wśród nocy, drżę z zimna i głodu... nie ma dla Mnie przytułku. Odpychają Mnie od swych domostw, wyrzucają poza obręb swych miast i państw... jak trędowatego, jak zarażonego lub jak niebezpiecznego złoczyńcę...Czy wiesz, co Mnie przywiodło do tego stanu?... Ach, to miłość Moja zdradziła Mnie... to owoc niewdzięczności serc ludzkich!...Jestem jak śmiertelnie chory, niezagojona rana wciąż się otwiera i krwawi, pali Mnie i trawi nieugaszone pragnienie — żebrzę o litość, kroplę ochłody, balsam miłości na gorejące rany... Głucha cisza, oto odpowiedź na Moje wołania... Czy wiesz co Mnie przywiodło do tego stanu?... Ach, to miłość Moja zdradziła Mnie... to owoc niewdzięczności serc ludzkich!...  Dusza adorująca. — O Serce najtkliwsze Jezusa, Serce Najmiłosierniejsze, Najświętsze i Najsłodsze — tak okrutnie napojone niewdzięcznością naszą, z zawstydzeniem, najgłębszą pokorą i najgorętszą miłością rzucam się w przepaść Twej niepojętej miłości... O Serce Jezusa, Krwawa Ofiaro miłości, pragnę Ci zadośćuczynić za czarną niewdzięczność tych, co się zwą przyjaciółmi Twymi, za zaślepienie i obojętność licznej rzeszy chrześcijan, za zatwardziałość grzeszników, którzy codziennie poją Cię kielichem goryczy.  W kielichu mojej miłości wynagradzającej zbliżam do Twych ust spragnionych najczystszą, najwierniejszą i najtkliwszą czułość miłości Serca Maryi, Twej Matki Niepokalanej... błagając Dziewicę Najczystszą, by złożyła w ten kielich swe łzy przeczyste, miłość wszystkich chórów anielskich, wszystkich Twych wybranych w niebie i dusz spragnionych, żyjących na ziemi. Przyjmij, o Boska Ofiaro Miłości, przyjmij z rąk Maryi ten kielich osłody i miłości. Jezus błagający. — Dziękuję ci, o duszo najmilsza, gasisz pragnienie i wieczną tęsknotę Mego Serca... Trwaj jeszcze przy Mnie... jeszcze ci nie powiedziałem wszystkiego...
Rana Mojej duszy jest bezkresna... Jestem Bogiem Miłości... Z miłości powołałem do życia stworzenia, wlałem w ich serca zdolność miłowania, bo Moim pragnieniem jest zlanie ich w jedno ze Mną, stopienie ich serc w ogniu Mej miłości! Z miłości ku ludziom przyszedłem na świat, zrodziłem się w stajni, pracowałem jako robotnik, wyniszczałem się w pracy apostolskiej... Z miłości ku ludziom byłem zlany krwawym potem, dźwigałem krzyż i na nim haniebnie umarłem... Ach, wreszcie w szaleństwie Mojej Boskiej miłości stałem się więźniem waszych ołtarzy... oddałem się za pokarm, przykułem się jak niewolnik do złotych więzów Tabernakulum... A cóż odbieram w zamian za tę bezgraniczną miłość?... Opuszczenie... zapomnienie... niewdzięczność! A serce ludzkie rozporządza taką potęgą miłości!... O, to serce potrafi tak czule kochać swych krewnych, swą rodzinę, zdobywać się na akty poświęceń i ofiary dla nich, a dla Mnie pozostają już tylko okruchy tej miłości... To serce ludzkie tak nieraz nieroztropnie powierza się ludzkiej przyjaźni, oddaje się jej bez zastrzeżeń, a do Mnie przychodzi się dopiero wówczas, gdy przyjaźń stworzeń okaże się zawodna... To serce umie się zdobyć na heroizm, gdy chodzi o wzniosłe i szlachetne cele. Potrafi okazać litość i miłosierdzie nędzarzom i chorym. Dla Mnie zaś to samo serce zaciska się i nie ma łzy współczucia...
Pragnienie Mojej miłości nieustannie ściga oczyma przysłoniętymi łzami te rzesze serc, by je do Mnie przyciągnąć, by je zniewolić do ukochania Miłości niemiłowanej!... O duszo wierna, duszo wynagradzająca, ty przynajmniej kochaj Mnie. Mów Mi, że Mnie kochasz, że chcesz Mnie kochać miłością coraz gorętszą... Moje Serce cię słucha! Dusza adorująca. — O Słodki Więźniu Miłości, pragnęłabym posiadać miłość serafinów, by otoczyć Cię ich płomiennym żarem. Przyjmij, o Serce Najświętsze, tę prostą modlitwę mojego serca, jako akt miłości wynagradzającej. Miłości nieskończona, której nikt nie miłuje, za ubóstwo i niewygody Twego świętego dziecięctwa, za trudy i poświęcenia Nazaretu, za umęczenia i wyniszczenia w ciągu Twej pracy apostolskiej, przyjmij kielich mojej miłości wynagradzającej, z gorącym okrzykiem duszy: «Jezu, Królu Miłości, pragnę Cię kochać miłością, jaką dotąd nie byłeś miłowany, Straw mnie i wyniszcz, jako ofiarę Swej miłości!»
Miłości nieskończona, której nikt nie miłuje, za Twój smutek i konanie w Ogrójcu, za bolesne męki biczowania, za śmierć straszliwą na krzyżu, przyjmij kielich mej miłości wynagradzającej, z gorącym okrzykiem mej duszy: «Jezu Królu Miłości, pragnę Cię kochać miłością, jaką dotychczas nie byłeś miłowany. Straw mnie i wyniszcz jako ofiarę swej miłości!» Miłości nieskończona, której nikt nie miłuje, za niepojęty dowód Twej miłości: Eucharystię świętą, za Twe uwięzienie z miłości, za opuszczenie, głód i tęsknotę za naszymi sercami, przyjmij kielich mojej miłości wynagradzającej, z gorącym okrzykiem mej duszy: «Jezu, Królu Miłości, pragnę Cię kochać miłością, jaką dotychczas nie byłeś miłowany. Straw mnie i wyniszcz jako ofiarę swej miłości!» Jezus błagający: — Duszo umiłowana, dziękuję ci za ten kielich miłości i wynagrodzenia. Daj Mi jeszcze swe serce, pragnę się z nim najzupełniej połączyć.

5. Komunia duchowa

Wzbudź w duszy akt wiary, nadziei i miłości oraz gorące pragnienie połączenia się w Komunii duchowej z Panem Jezusem. Następnie powtarzaj z głębi serca akt Komunii duchowej: Przyjdź, o Jezu mój Najmilszy, Przyjdź do serca mego, o Żywocie, o Światłości, o Miłości, o Skarbie mój Jedyny! Jeżeli świat odpycha Cię i przyjąć nie chce — ja Cię kocham, ja Cię pożądam, ja przyrzekam Ci miłość i wierność aż do śmierci, aż na wieczność całą!... O mój Najmilszy Jezu, jednocząc się z Sercem Najukochańszej Matki Twojej, z sercami wszystkich świętych i aniołów w niebie, po milion razy wołam: «Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament, prawdziwe Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa teraz i na wieki wieków! Amen». O Jezu, utajony w Przenajświętszym Sakramencie, daj się poznać, ukochać, uwielbić, uczcić całemu światu! Spraw, niech płomienna i słodka moc Twojej miłości oderwie moje serce od rzeczy stworzonych. Spraw, abym z miłości ku Tobie tak się wyniszczał i umierał, jak Ty się wyniszczasz dla mnie w tym Najświętszym Sakramencie. Amen.

Przyjąwszy duchowo Pana Jezusa do serca swego, przylgnij do Niego, otwórz przed Nim swe serce, przedstaw potrzeby, prośby i pragnienia.

6. Rozmowa Jezusa z duszą

Miłość Jezusowa nigdy się nie wyczerpuje, a hojność Jego darów nigdy nie ma granic. Na ostatnie czasy, gdy oziębłość wystudziła ogień miłości w sercach ludzkich, zachował Boski nasz Mistrz gorejące ognisko Swego Serca, byśmy w nim rozżarzyli na nowo płomień zapału i poświęcenia. Również na te ostatnie czasy, gdy świat pogrąża się w zalewie zmysłowości, występków i grzechu, zachował ten Boski Ofiarnik ożywczy zdrój. Pragnie, byśmy przyszli czerpać z niego łaski niepojęte, zdolne oczyścić świat cały i przemienić go w najczystszą krynicę świętości. Tą krynicą najczystszą są Jego Przenajświętsze Rany.
Jezus błagający. — Świat mknie ku przepaści... od dusz wynagradzających zależeć będzie, aby go powstrzymać w tym strasznym pędzie ku wiecznemu zatraceniu. Podaję wam do tego nową, skuteczną broń — oto Moje Boskie Rany, wpatruj się w nie, począwszy od Korony cierniowej, aż do stóp. Wpatrując się w nie, pocieszasz Mnie. Te Rany stanowią w niebie moją największą chwałę. W niebie mam świętych, którzy rozumieli wartość tych źródeł życiodajnych, lecz na ziemi mało jest dusz, które by je należycie czciły. Dusze biegną ku wiecznej zagładzie, możesz je zatrzymać nad przepaścią, możesz każdą z tych dusz ponownie odkupić przez Moje Rany, przez Moją Krew, wylaną za nie. Zbliż się do tych strumieni Krwi, tak obficie płynących z Moich Ran, zbieraj je kroplę po kropli i obmywaj w niej dusze grzeszników.
Pożera Mnie głód i pragnienie dusz, idź na poszukiwanie dusz, przywiedź je do Mnie jedną po drugiej i zanurz je w zbawczych potokach Mej Krwi. Dusza adorująca. — Wyznaję, o Panie, że i ja dotychczas nie doceniałem wartości Twych Ran Przenajświętszych, lecz odtąd w tych Ranach krwawych chcę założyć swe mieszkanie, z nich czerpać łaski dla siebie dla krewnych i bliskich, dla wszystkich drogich mojemu sercu. Jezus błagający. — Dobrze, że Mi wspominasz o swej rodzinie, o tych, których kochasz. I ja kocham ich czułą miłością Ojca, Brata, Przyjaciela — chcę uczynić dla nich wiele dobrego, powierz Mi twe troski i bóle, może pragniesz ich nawrócenia, trudzisz się, by zawrócili ze złej drogi, chcesz ich pobudzić do życia cnotliwszego — nie wiesz, jak masz to doprowadzić do skutku?... Przyprowadź ich do skarbnicy Moich Najświętszych Ran, obmyj ich w tych strumieniach orzeźwiających, dusza ich wybieleje jako śnieg, powstaną do nowego życia... Każda z Mych Ran to ocean łask niezgłębionych, z każdej wytryskują nowe potoki łask, zdolne wskrzesić umarłych na duchu do życia łaski. O, przyprowadź tu wszystkich grzeszników, idź na poszukiwanie dusz! Przyjrzyj się Mej cierniowej koronie, po cierpieniach Ogrójca, ona zadała Mi największe katusze. Zbliż się do tej Głowy w tak okrutny sposób pobitej i wyjmij z niej cierń po cierniu... Moją koronę cierniową zachowuję dla dusz szczególnie przeze Mnie umiłowanych dla przywilejowanych i wybranych. Ta korona stanowić będzie szczyt Mojej chwały. W dzień sądu na jej widok dusze wybrane jaśnieć będą promienną chwałą, a dusze potępionych z przerażeniem rzucać się będą w otchłanie piekła.
Zbierz kroplę po kropli sączącą się spod cierni i zaczerpnij w tej Ranie bolesnej poddanie swego sądu. Zaczerpnij tęsknotę dla siebie i dla tych wszystkich, którzy swą pychą, zarozumiałością i przewrotnością wykraczają przeciw uległości należnej Memu prawu, lekceważąc głos Mego Zastępcy, Ojca świętego. Dusza adorująca. — O krwawe Rany, o słodkie blizny Boga mego Ukrzyżowanego, z niewymownym wzruszeniem zagłębiam się w was i składam na nich najczulsze pocałunki. Spłyń, o zbawcza Krwi Jezusowa, na tych pyszałków i dumnych świata tego, poniż ich, a zarazem ulecz ich i oczyść.
Jezus błagający. — Chcę cię nauczyć modlitwy niezwykle skutecznej i szczególnie miłej Memu Ojcu Przedwiecznemu, grzesznik, który ją odmawiać będzie, nie zginie... Jest nią to krótkie wezwanie: «Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Rany Pana naszego Jezusa Chrystusa, na uleczenie ran dusz naszych.»
Jakże przez to ofiarowanie Sprawiedliwość Boża się uśmierza. Mając broń tak skuteczną, nie lękaj się niczego, przystępuj ufnie do tronu Miłosierdzia Bożego, z przeświadczeniem, że twoja prośba zostanie wysłuchana. Do zdrojów Moich Boskich Ran przyprowadź Mi nowe zastępy grzeszników, chcę ich wszystkich uleczyć, uzdrowić i wskrzesić. Proś Mnie o to w Imię Moich Ran, powtarzaj Mi niestrudzenie: «O mój Jezu, przebaczenia i miłosierdzia, przez zasługi Twoich świętych Ran». Modlitwa ta jak słodki dźwięk pieśni przenika Mi Serce i niezdolny jestem niczego odmówić duszy, która Mnie w ten sposób prosi.
 Brakuje matek, które by doceniały swe zadanie w świetle Mojej wiary i prawa... Rodzina to pierwszy przybytek i pierwsza świątynia, którą uświęciłem Moim życiem ukrytym w Nazarecie. Zlekceważono Me święte prawo.
O duszo wierna, przyprowadź Mi czym prędzej te dusze upadłe, toczone zgnilizną, zatrute jadem zmysłowości... Przyprowadź je do Moich Ran, do tej krynicy czystości, zanurz je, a te dusze ożyją... Ucałuj ze wzruszeniem pięć Ran twego krucyfiksu i błagaj Mnie dla tych dusz o przebaczenie i miłosierdzie.
Dusza adorująca. — Z uwielbieniem najwyższym zbliżam się do Twych Boskich i przebłogosławionych Ran, o słodki mój Zbawicielu i w tym Boskim oceanie chcę pogrążyć wszystkie grzechy świata całego. Zbliżam się z pokorą najgłębszą do Ran Twoich stóp, gwoźdźmi okrutnie przeszytych, adoruję je i w nich ukryć chcę wszystkie dusze odkupione tą Krwią Przenajświętszą. Z miłością, wzruszeniem i dziękczynieniem, błagam Cię najpokorniej: «O mój Jezu, przebaczenia i miłosierdzia, przez zasługi Twoich świętych Ran». Zbliżam się z najgłębszą pokorą do Ran Twoich rąk, tak boleśnie otwartych dla naszego zbawienia, adoruję je i w nich zanurzyć pragnę wszystkich grzeszników, bezbożników, odstępców od wiary, schizmatyków, heretyków, aby przez zasługi Przenajświętszej Krwi znaleźli się po Twej prawicy, o Jezu, w Twym królestwie wiecznym. Z miłością, wzruszeniem i dziękczynieniem, błagam Cię najpokorniej: «O mój Jezu, przebaczenia i miłosierdzia, przez zasługi Twoich świętych Ran». Zbliżam się z pokorą najgłębszą do tysięcy Twych Boskich Ran, biczami pooranych, adoruję je i w nich zanurzyć pragnę wszystkich, za których tak obficie została przelana ta zbawcza Krew, za tych, którzy trwają w upojeniu i szale zabaw, piją grzech jak wodę, obrażają Cię życiem rozpustnym, rozwiązłym, niegodziwymi tańcami, widowiskami, strojami... Z miłością, wzruszeniem i dziękczynieniem, błagam Cię najpokorniej: «O mój Jezu, przebaczenia i miłosierdzia, przez zasługi Twoich świętych Ran». Zbliżam się z pokorą najgłębszą do Twej najdostojniejszej Głowy, tak niegodziwie cierniami poranionej. Adoruję skronie przenajświętsze i Boską Krew, sączącą się spod cierni. Spłyń o Boska Krwi na tych, którzy stoją u steru państw, spraw, niechaj przejrzą i poznają swą pychę i zaślepienie, niech się ukorzą przed Tym, którego władzy nie chcą uznać i zaprzeczają Jego Królowaniu. Z miłością, wzruszeniem i dziękczynieniem, błagam Cię najpokorniej: «O mój Jezu, przebaczenia i miłosierdzia, przez zasługi Twoich świętych Ran». Zbliżam się wreszcie z pokorą i miłością niewysłowioną do Boskiej Rany Miłości, na wskroś otwartej włócznią Longina, adoruję ją i uwielbiam ze czcią najgłębszą, błagając Cię, o Serce Najcichsze, Najsłodsze, Najpokorniejsze Jezusa mojego, otwórz tę Boską Arkę wszystkim dzieciom tej ziemi, ukryj w niej dusze wybranych, i grzeszników, zanurz w niej rodzinę moją, znajomych i bliskich i nie dozwól, byśmy się z tego schronienia kiedykolwiek oddalić mogli. Niech ono będzie miejscem naszego pobytu tu i w wieczności. Z miłością, wzruszeniem i dziękczynieniem, błagam Cię najpokorniej: «O mój Jezu, przebaczenia i miłosierdzia, przez zasługi Twoich świętych Ran».

7. rozmowa konającego Jezusa z duszą

Męka Boskiej Ofiary dobiega końca. Na szczycie Golgoty zawisł już na haniebnym drzewie Krzyża Baranek bez zmazy. U stóp Chrystusowego Krzyża stoi Matka Boleściwa, z sercem rozdartym mieczami boleści. Obok Krzyża jest jeszcze Jan i Magdalena - umiłowane dzieci Jezusa i Maryi. Przyjdź, o duszo adorująca, na szczyt Kalwarii, złącz się z tą grupą pobożną i bolejącą, stojącą pod Krzyżem i przyjmij ostatnią Wolę Jezusa, Jego testament po wieczne czasy. Jezus konający chce ci odsłonić wielką tajemnicę Krzyża, którą tylko dusze wybrane zrozumieć potrafią. Słuchaj tych urywanych słów, które płyną z pobladłych i drżących ust Mistrza. Jezus błagający — Kielich Mojej ofiary już się wypełnia, gorycz i ból dosięga już brzegów... z jakimż upragnieniem i z jakąż tęsknotą czekałem tej chwili... Moje Dzieło - spełnione... grzech oczyszczony, bunt stworzeń naprawiony, ziemia pojednana z niebem. Oto u Mych stóp porwane okowy i pęta niewoli grzechu, świata i szatana. Na nic się nie przyda wściekłość Moich wrogów, wysiłki ich i przewrotność, żeby obalić Moje dzieło... ze szczytów Krzyża będę królował... Oto jestem wyniesiony ponad ziemię... ramionami rozciągniętymi na drzewie krzyża, przyciągnę do Siebie wszystko i wszystkich... Ze szczytów Kalwarii obejmę świat cały w posiadanie. Wszyscy poznają, iż ta purpura, okrywające Moje zbolałe członki — to najdostojniejszy płaszcz królewski; korona z cierni, co wciska się w czoło — to diadem Mojej wiekuistej chwały; Serce na wskroś przeszyte i rozwarte — to Serce Boga nieskończonego miłosierdzia, który umiłowawszy swoich, aż do końca ich umiłował. Z wyżyn Krzyża zdobyłem cię, o duszo upadła, uświęciłem cię, o duszo wierna, otwarłem ci bramy życia wiecznego, o duszo wybrana... Ja twój Król i Pan. O, pójdźcie do Mnie wszyscy, pójdźcie tu pod Mój Krzyż, ogłoście Mnie swym Królem i Panem, gdyż mam do was wszelkie prawa, jako wasz Bóg, wasz Stwórca i Odkupiciel...

8. akt intronizacji „Przyjdź Królestwo Twoje”

Dusza adorująca. — O Królu chwały nieśmiertelnej, w imieniu wszystkich Twych stworzeń — chcę Cię ogłosić Królem i Panem całego świata.
Racz przyjąć korną modlitwę, którą niosę przed Twój Boski Majestat i racz przyspieszyć swe królowanie. Jezu Chryste, z wyżyn krzyża, odziany w purpurę Twej Krwi, w koronie z cierni na skroniach weź w posiadanie swe zbawcze świat cały i wszystkie jego potęgi i żywioły... okaż, żeś jest ich Władcą...
Przyjdź królestwo Twoje!... Jezu Chryste, z wyżyn krzyża, odziany w purpurę Twej Krwi, w koronie z cierni na skroniach, obejmij Swe władcze panowanie nad wszystkimi państwami tej ziemi, uczyń z nich podnóżek Swej chwały... okaż, żeś jest ich Władcą...  Przyjdź królestwo Twoje!... Jezu Chryste, z wyżyn krzyża, odziany w purpurę Twej Krwi, w koronie z cierni na skroniach, strąć mocarzy ze stolicy, a racz wywyższyć pokornych. Poniż Twych nieprzyjaciół i wrogów, przyprowadź ich do Twych stóp królewskich... okaż, żeś jest ich Władcą... Przyjdź królestwo Twoje!... Jezu Chryste, z wyżyn krzyża, odziany w purpurę Twej Krwi, w koronie z cierni na skroniach, spojrzyj na tych, którzy oddaleni od Łodzi Piotrowej giną i schną, jak gałąź odcięta od pnia, przyprowadź ich do Twej owczarni. Nawróć heretyków, schizmatyków, odszczepieńców, bezbożników i członków sekt... okaż, żeś jest ich Władcą...
Przyjdź królestwo Twoje!... Jezu Chryste, z wyżyn krzyża, odziany w purpurę Twej Krwi, w koronie z cierni na skroniach, wejrzyj na narody, które są Ci wierne, spojrzyj na nasze rodziny, na naszą młodzież i dzieci... roztocz nad nami swe Boskie panowanie... okaż, żeś jest naszym Władcą...
Przyjdź królestwo Twoje!... Przyjdź, o Królu nasz, weź w swe Boskie panowanie nasze serca i umysły, dusze nasze i ciała nasze, Twoimi bowiem jesteśmy i na zawsze zostać chcemy!  Jezus błagający - Duszo najmilsza, jeszcze jedną tajemnicę chcę ci odsłonić, zanim opuścisz to miejsce, na którym tak wiele łask ci udzieliłem. Królestwo Moje rozszerzać się musi, gdyż Ja na to się urodziłem i na to przyszedłem na świat, aby Krwią swą obmyć świat z grzechów i założyć swe królestwo prawdy, sprawiedliwości i miłości. Aby przyjść na świat, miałem liczne sposoby do wyboru. Obrałem niepokalaną drogę Maryi. Przez Nią przyszedłem na świat, przez Nią też chcę królować nad światem. Chcąc więc rozszerzyć Moje królestwo na świecie, wzywaj wstawiennictwa Maryi i szerz Jej królowanie.  Jakże wiele macie Jej do zawdzięczenia. Oto stojąc u stóp krzyża, ta Matka Boleściwa zrodziła was wraz ze Mną do życia łaski, cierpieniami wydała was na świat, łzami i Krwią Serca swego zmyła grzechy wasze.  Zbliż się więc do Jej Serca i przez Jej królowanie, błagaj o tryumf i zwycięstwo Moje nad światem.

9. Błaganie Matki Bożej o zwycięstwo Jej Syna nad światem

O Gwiazdo zaranna, Lilio niepokalana, Dziewico bez zmazy, przez Twe cierpienia niepojęte, jakich doznawałaś u stóp Krzyża, gdy wśród ciemności, jakie zaległy Kalwarię, Syn Twój konał w okrutnych mękach - rozprosz ciemności grzechu, jakie świat zalegają... O Gwiazdo zaranna, stań się przedświtem Słońca powstającego, rozedrzyj mroki tej ziemi, rozszerz swe królowanie, aby Chrystus, Syn Twój jedyny mógł odnieść tryumf nad światem!... Serce Maryi, Dziewicy Niepokalanej i Matki Bolesnej, przez boleści siedmiu mieczy, jakie przeszyły to Serce Najczulsze, gdy Syn Twój konał, a Tyś pod krzyżem stała, przez tę miłość niepojętą, z jaką złożyłaś w ofierze dla nas na ołtarzu krzyża Baranka bez zmazy, rozpal zimne serca nasze ogniem tej miłości, by Serce Jezusowe w nich królować mogło.  O Serce Maryi, weź w swe królewskie panowanie wszystkie serca nasze, aby w nich Jezus panował. Królowo wszechświata, Królowo Męczenników i Kościoła świętego, przez Twe męczeństwo i całopalną ofiarę, jaką z Siebie złożyłaś, ofiarowując Bogu Ojcu swego Syna na krzyżu umierającego, panuj nad światem, rozszerz w nim swe królowanie, aby Jezus nad nim mógł królować. O, Najświętsze Serce Jezusa, przyjdź królestwo Twoje, przez królowanie Serca Maryi!

Jeżeli ci zostanie czasu, odmów cząstkę różańca, lub nuć modlitwy o nawrócenie grzeszników i na uproszenie królowania Najświętszego Serca Pana Jezusa. Postanów znowu za miesiąc przybyć na godzinę adoracji. Na zakończenie proś Pana Jezusa, aby ci dał Swe błogosławieństwo. * * *

Jezusowa Godzina święta.

Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału w Moim Królestwie. Umiłowana duszo i wy wszyscy, których kocham, słuchajcie. Ja jestem tym, który mówi do was, bo pragnę z wami spędzić tę godzinę. Ja, Jezus, nie oddalam was od Mojego ołtarza i to nawet wtedy, gdy przychodzicie do niego z duszą okaleczoną od ran i chorób lub związaną namiętnościami, które zabijają waszą duchową wolność, oddając w niewolę ciała i jego króla - Lucyfera. Jestem zawsze Jezusem, Nauczycielem z Galilei, którego wielkim głosem wołali trędowaci, paralitycy, niewidomi, opętani, chorzy na padaczkę: “Synu Dawida, ulituj się” Jestem tym samym Jezusem, Nauczycielem, podającym rękę tonącemu i mówiącym mu: “Czemu zwątpiłeś we Mnie. Jestem zawsze Jezusem, Nauczycielem, mówiącym do zmarłych: “Wstań i chodź. Chcę tego. Obudź się ze śmiertelnego snu, wyjdź ze swego grobu i chodź!”- i przywracam was tym, którzy was kochają. A kto was kocha, Moi umiłowani? Kto kocha was miłością prawdziwą, nieegoistyczną, niezmienną? Kto kocha was miłością bezinteresowną, wolną od chciwości, miłością, której jedynym celem jest to, ażeby oddać wam wszystko to, co dla was zgromadził? Kto wam powie: “Weź! Wszystko jest twoje. Wszystko to Ja uczyniłem dla ciebie, ażeby było twoje, ażebyś z tego korzystał”. Kto? Wieczny Bóg. Ja właśnie Jemu was zwracam. Temu, który was kocha. Nie oddalam was od Mojego ołtarza. Ten ołtarz jest bowiem Moją katedrą, Moim tronem, siedzibą Lekarza uzdrawiającego was z każdej choroby. Stąd was pouczam, abyście mieli wiarę. Z tego miejsca, jako Król Życia, Życie wam daję. Stąd się pochylam nad waszymi chorobami i uzdrawiam je tchnieniem Mojej miłości. Czynię jeszcze więcej, o dzieci. Schodzę z tego ołtarza i idę wam na spotkanie. Oto jestem. Stoję na progu Moich domów, do których zbyt mało was wchodzi. Jeszcze mniej jest tych, którzy wchodzą z mocną wiarą. Oto jestem jako zwiastun pokoju. Pojawiam się na waszych drogach, którymi przechodzicie - przygnębieni, struci, spaleni bólem, interesownością, nienawiścią. Wyciągam do was ręce, bo widzę, jak zmęczeni zataczacie się pod wielkim ciężarem, który sami sobie nałożyliście, a który zajął miejsce krzyża włożonego przeze Mnie w wasze ręce, ażeby był wam oparciem jak pielgrzymia laska. I mówię wam: “Wejdź! Odpocznij sobie. Napij się!” - gdyż widzę wasze wyczerpanie i pragnienie. Ale wy Mnie nie zauważacie. Przechodzicie obok Mnie, popychacie Mnie - wiele razy z powodu złej woli, wiele razy z powodu zaciemnienia waszego duchowego spojrzenia. Choć często patrzycie na Mnie, wiecie jednak, że jesteście brudni, więc się nie ośmielacie przybliżyć do Mojego blasku Bożej Hostii. Ten Mój blask jednak każe Mi litować się. Poznajcie Mnie, ludzie, którzy Mi nie ufacie, bo Mnie nie rozpoznajecie. Słuchajcie. Zechciałem opuścić Wolność i Czystość, które są atmosferą Nieba, i zejść do waszego więzienia, w to nieczyste powietrze, ażeby wam pomóc, bo was kocham. Jeszcze więcej uczyniłem: pozbyłem się Mojej wolności, wolności Boga, i stałem się niewolnikiem ciała. Duch Boży został zamknięty w jednym ciele, Nieskończoność ściśnięta w garści mięśni i kości, wystawiona na odczuwanie pragnień tego ciała, któremu mękę zadaje chłód, słońce, głód, pragnienie, wysiłek. Mogłem istnieć bez tego wszystkiego. Chciałem jednak poznać mękę człowieka strąconego ze swego tronu niewinności, ażeby móc was bardziej kochać. I jeszcze nie było Mi dosyć. Żeby współczuć, trzeba znosić wszystko, czego doznaje ten, nad którym się litujemy. Chciałem więc doznawać ataku wszystkich uczuć, by poznać wasze walki, by pojąć, jak przebiegłą tyranię wsącza w waszą krew szatan; by zrozumieć, jak łatwo ulec hipnozie Węża, gdy tylko na jedną chwilę spojrzy się w jego fascynujące spojrzenie zapominając, że życie znajduje się w światłości. Wąż bowiem nie żyje w światłości. Pełznie on w ciemne ustronia, sprawiające wrażenie miejsc wypoczynku, a będące miejscami zdradliwymi. Dla was te mroki noszą imiona: kobieta, pieniądz, władza, egoizm, zmysłowość, ambicja. Zaćmiewają Światłość, którą jest Bóg. Pomiędzy nimi jest Wąż - szatan. Wydaje się naszyjnikiem, a w rzeczywistości jest duszącym was sznurem. Chciałem to poznać, bo was kocham. Jeszcze i to Mi nie wystarczyło! Mnie by to może wystarczyło, ale Ojcowska Sprawiedliwość mogłaby powiedzieć Ciału [Jego Syna]: “Tyś pokonał podstęp. Człowiek zaś - mający ciało jak Ty - nie potrafi jej pokonać, dlatego niech będzie ukarany, bo nie mogę wybaczyć nieczystemu”. Wziąłem więc na Siebie wasze nieczystości przeszłe, teraźniejsze i przyszłe - wszystkie. [Wziąłem na Siebie] więcej niż Hiob uwalany gnojem, pokryty ranami. Kiedy przygniatały Mnie grzechy całego świata, nie ośmielałem się już więcej ponieść oczu, by szukać Nieba. Wzdychałem, odczuwając nad Sobą Ojcowski gniew, nagromadzony przez wieki. Byłem świadomy przyszłych grzechów - potop grzechów ziemi od świtu do nocy, potop przekleństwa nad Winnym, nad Ofiarą za Grzech. O, ludzie! Byłem bardziej niewinny od maleństwa, które matka całuje powracając z nim z chrztu! Widząc Mnie takim, przeraził się Najwyższy, gdyż byłem Grzechem, bo wziąłem na Siebie cały grzech świata. Pociłem się z obrzydzenia. Krwią się pociłem ze względu na odrazę do tego trądu, który spoczął na Mnie - Istocie Niewinnej. Krew rozrywała Mi żyły z obrzydzenia do tego cuchnącego bagna, w którym byłem zanurzony. Kiedy miałem przejść przez tę udrękę i wycisnąć Moją krew z Serca, dołączyła się jeszcze gorycz, że jestem przeklęty, bo w owym czasie nie byłem Słowem Bożym: byłem Człowiekiem... Człowiekiem - Winnym. Czyż mogę Ja, który tego doświadczyłem, nie pojmować waszego poniżenia i nie kochać was dlatego, że jesteście poniżeni? Kocham was właśnie z tego powodu. Żeby was kochać i nazywać “Bracia!”, wystarczy, że przypomnę sobie tę godzinę. To jednak, że Ja was tak nazywam nie wystarczy, żeby Ojciec mógł was nazwać “dziećmi”. A Ja chcę, żeby On was tak nazywał. Jakim byłbym Bratem, gdybym nie chciał was mieć ze Sobą w Ojcowskim Domu? Dlatego mówię wam: “Przyjdźcie, a Ja was obmyję. Nikt nie jest aż tak brudny, aby go Moja kąpiel nie zdołała oczyścić. Nikt nie jest aż tak czysty, żeby nie potrzebował Mojego obmycia. Przyjdźcie! Nie jest to zwykła woda, lecz cudowne źródła, które leczą rany i choroby ciała. Więcej jeszcze: to źródło wytryska z Mojej piersi”. Oto rozdarte Serce, z którego płynie obmywająca woda. Moja Krew jest najczystszą wodą, istniejącą we wszechświecie. W niej niszczą się choroby i niedoskonałości. Wtedy znowu wasza dusza staje się biała i godna - godna Królestwa. Przyjdźcie! Pozwólcie, żebym wam powiedział: “Ja odpuszczam ci grzechy!” Otwórzcie przede Mną serca. W nim są korzenie waszego zła. Pozwólcie, żebym Ja do nich wszedł. Pozwólcie, że odwiążę wasze bandaże. Czy nie budzą w was obrzydzenia wasze rany? Kiedy je obejrzycie w Moim świetle, wyglądają prawdziwie, takie jakie są: rojące się od obrzydliwych robaków. Nie patrzcie na nie. Patrzcie na Moje rany. Pozwólcie, że Ja to zrobię. Mam łagodną rękę. Odczujecie tylko pieszczotę... i wszystko zostanie uzdrowione. Odczujecie tylko pocałunek, łzę i wszystko będzie oczyszczone. O, jak piękni będziecie wtedy wokół Mego ołtarza! Aniołowie między aniołami Cyborium! Wtedy bardzo się rozraduje Moje Serce. Jestem bowiem Zbawicielem i nikim nie pogardzam. Jestem także Barankiem, który pasie się między liliami, i cieszę się, kiedy otacza Mnie blask i czystość, bo aby uczynić was czystymi, przyjąłem [ziemskie] życie i oddałem je. O, widzę, jak Ojciec uśmiecha się do was. Dostrzegam i Miłość, która opromienia was swoimi blaskami, bo nie jesteście już zabrudzeni grzechem! Przyjdźcie do Źródła Zbawiciela. Niech Moja Krew popłynie na skruszoną duszę i niech Mój głos powie: “Ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.”

2. Jeden z was Mnie zdradzi. Jeden z was! Tak, w proporcji: jeden na dwunastu. Jeden z was Mnie zdradza. Każda zdrada jest większą męką niż uderzenie włócznią. Patrzcie na ludzką naturę waszego Odkupiciela: od głowy do stóp cały w ranach. Biczowanie przeraża osobę nad nim rozmyślającą, a stanowi agonię dla tego, kto go doświadcza. Jest to jednak groza jednej godziny, a wy, którzy Mnie zdradzacie, biczujecie Mi Serce i czynicie to przez wieki. Kochałem was. Kocham was. Lituję się nad wami. Wybaczam wam. Obmywam was, wylewając Krew, aby sporządzić kąpiel oczyszczającą. A wy Mnie zdradzacie. Jestem Słowem Bożym. Doznaję uwielbienia w Niebie. W tym Niebie nie przebywam jednak tylko jako Duch. Jestem tu też z Ciałem. Ciało zaś posiada uczucia i pragnienia. Dlaczego bez przerwy chcecie we Mnie odnawiać ten wyniszczający ogień, którym jest bliskość zdrajcy? Czy Niebo jest daleko? Nie, zdradzające Mnie dzieci. Jestem blisko was. Jestem wśród was, a wy palicie Mnie płomieniem waszych zdrad. Patrzę, szukając pociechy u wielu osób z różnych warstw społecznych. W każdej grupie spotykam spojrzenie zdrajcy. Dlaczego Mnie zdradzacie? Przebywam wśród was, aby wyświadczać dobro. Dlaczego więc chcecie Mi odpłacić złem? Przynoszę wam Moje dary. Dlaczego ciskacie we Mnie kąsającymi żmijami? Nazywam was “przyjaciółmi”. Dlaczego odpowiadacie Mi: “Przeklęty”? Co wam uczyniłem? Czy znacie człowieka bardziej ode Mnie cierpliwego, lepszego? Spójrzcie. Kiedy jesteście szczęśliwi, nikt was nie opuszcza. Ale gdy płaczecie, gdy tracicie bogactwa, gdy przychodzi jakaś zakaźna choroba, wtedy wszyscy was opuszczają. Ja zaś pozostaję. Co więcej, przyjmuję was właśnie wtedy, gdyż dopiero w tym czasie przychodzicie. Nie macie przecież więcej nikogo, kto by z wami płakał i rozmawiał. Wtedy dopiero przypominacie sobie o Mnie. Ale nie mówię wam: “Odejdź, nie znam cię!”. Mógłbym to powiedzieć, bo rzeczywiście - gdy byliście bogaci, zdrowi i szczęśliwi - nigdy nie przychodziliście do Mnie, aby powiedzieć: “Jestem zdrowy, szczęśliwy i za to Ci dziękuję”. To nic. Nie żądam nawet tego od osoby, która nie jest jeszcze olbrzymem miłości. Nie żądam nawet “dziękuję”. Wystarczyłoby Mi, gdybyście powiedzieli tylko: “Jestem szczęśliwy”. Powiedz Mi to. Nie uważajcie Mnie za obcego! Przypomnijcie sobie o Mnie, że istnieję. Miejcie choć jedną myśl dla Jezusa! “Dziękuję” - powiedziałbym już Ja sam za was Bogu, Ojcu Mojemu i waszemu. Nigdy jednak nie przychodzicie. Mógłbym powiedzieć: “Nie znam was”. Tymczasem rozpościeram ramiona i mówię: “Przyjdź, płaczmy razem”. Spójrzcie: jestem w więzieniach. W małych, poniżających celach siedzę na pryczy skazańca i mówię mu o prawdziwej wolności, innej niż ta za czterema ścianami, która nie boi się już, że dotknie ją wina podlegająca karze. A przecież ten więzień należy do tych, którzy Mnie zdradzili, łamiąc Moje prawo miłości. Może zabił. Może okradł. Ale teraz Mnie wzywa. Już biegnę do niego. Świat nim pogardza, a Ja go kocham. Powiedziałem: “Przyjacielu” - do tego, który Mnie zabijał i pozbawiał życia. Mogę więc mówić: “Przyjacielu” - i do tego nieszczęśnika wracającego do Mnie. Jestem przy chorych jak płomień miłości. Ich gorączka poznaje Moją czułość; ich pot - Moją chustę; ich niemoc - Moje podtrzymujące ramię; ich troski - Moje słowo. A przecież chorują dlatego, że zdradzili Moje prawo. Służyli ciału. I ciało - wściekłe zwierzę - uległo zniszczeniu i niszczy ich teraz, za życia. Jednak Ja jestem Jedynym, którego nie wyczerpuje ich zło. Czuwam przy nich, cierpię z nimi, uśmiecham się do ich nadziei. Gdy zaś widzę, że Ojciec tego chce, urzeczywistniam je. Kiedy jednak wiem, że postanowiona mu śmierć, wtedy biorę Mojego brata, drżącego przed tajemnicą śmierci i wzywającego Mnie. Mówię mu: “Nie bój się. Sądzisz, że to ciemność. To jest światłość. Myślisz, że to ból. To jest radość. Podaj Mi rękę. Znam śmierć. Poznałem ją przed tobą. Wiem, że to tylko jedna chwila i że Bóg pomaga w nadprzyrodzony sposób, przytępiając zmysły, by dusza nie załamała się w tej ostatniej walce. Zaufaj. Wpatruj się we Mnie, tylko we Mnie. Widzisz? Przeszedłeś próg. Pójdź teraz ze Mną do Ojca. Teraz też się nie lękaj. Jestem z tobą. Ojciec kocha tego, kogo Ja kocham.” Jestem w opustoszałych domach. Niegdyś rozbrzmiewały wesołymi głosami. Teraz weszła w nie śmierć i bieda. Kto pozostał - mieszka sam. Przyjaciele uciekli. Ukochani są daleko, ze względu na pracę albo z powodu śmierci. Na niebie świeci słońce, ale ten samotny człowiek cały jest w ciemności. Spokój panuje w nocnym mroku, ale ten, kto pozostał, nie doznaje spoczynku. A przecież wiele razy w tym domu Mnie zdradzono, czyniąc ze stworzeń bożki. Bałwochwalczo kochali stworzenia, zdradzając Moje prawo. Ja jednak wchodzę i przychodzę rozświetlić jednym promieniem tę ciemność, wlać spokój tam, gdzie jest burza. Ten ocalały Mnie wezwał... Może była to przelotna myśl... Może pozbawiona prawdziwej woli... żeby Mnie posiąść. Ale Ja idę natychmiast. O, proszę jedynie, byście pozwolili Mi być z wami. Każda myśl o minionym błędzie ginie, gdy Mnie wołacie: “Jezu!” Nie biczujcie Mi jednak Serca. Jest już przecież otwarte i rozdarte. Nie zatruwajcie Jego ran. Tym, którzy zrozumieli Mój ból - ból zdradzonej istoty - mówię: “Jeden z was Mnie zdradzi. Dajcie Mi swą wierną miłość zamiast balsamu”. Mówię to do wszystkich. Jako Bóg - do Moich umiłowanych świętych. Jako Jezus - do grzeszników, Moich umiłowanych, gdyż także oni, grzesznicy - dla których stałem się Jezusem - mogą wyleczyć tę Moją ranę. Samarytanami jesteście? Wiem o tym. Ale Moja przypowieść mówi o dobrym Samarytaninie, który opatruje rany nie opatrzone przez synów Prawa, idących z pośpiechem dalej, przejętych myślą o służeniu Bogu. Nie wiedzą, że Bogu służy się bardziej przez miłość niż przez wykonywanie [pobożnych] praktyk. Ja jestem tym Rannym, umierającym na waszych drogach. Rozbójnicy napadli Mnie i z szat obdarli. Rozbójnicy, którzy niegodnie wykorzystują Moją ofiarę Boga, który stał się ciałem. Obdarli Mnie z szat, niszcząc herezjami wiele Moich przymiotów. Obrabowali Prawdę, gdyż zafascynowała ich lśniąca szata. Nie wiedzą jednak, że ona lśni dlatego, że przywdział ją ten, który jest Słońcem. W ich rękach - pokrytych brudem ich pysznych myśli - pozostaje ona nędzną szmatą. Prawda jest prawdą i swoim światłem rozświetla każdą rzecz, kiedy ogląda się ją w zjednoczeniu z Bogiem. Oddzielona zaś od Boga staje się barbarzyńską mową. Prawda to Wiedza i Mądrość, ale oderwana od Boga staje się chaosem. Wyleczcie Mnie, jak Samarytanie. Dajcie Mi swoją oliwę i wino: oliwę miłości i wino skruchy waszego ja. Wyleczcie Mnie. Nie gardzę wami. Niech wam ta grzesznica obmywająca Moje zmęczone nogi powie, czy gardzę grzesznikiem. Nie zdradzajcie Mnie już więcej! Idźcie i nie grzeszcie więcej! Wszystko wam przebaczam, gdy wszystko w was Mnie kocha. Dajcie Mi jeden szczery pocałunek. Moje oblicze pali pocałunek zdrajcy. Wyleczcie je pocałunkiem wierności.

3. Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem. Od kolebki po krzyż, od Betlejem po Górę Oliwną - kochałem was. Chłód i ubóstwo Mojej pierwszej nocy na świecie nie przeszkodziły Mi kochać was Moim Duchem. Wyniszczyłem samego Siebie do tego stopnia, że Ja, Słowo, nie umiałem wtedy nawet wypowiedzieć: “Kocham was”. Powiedziałem wam te słowa Moim Duchem, który jest nierozłączny od Ducha Ojca i z Nim działa w niewyczerpanej aktywności. Agonia Mojej ostatniej nocy na ziemi też nie przeszkodziła Mi was kochać. Przeciwnie, miłość osiągnęła najwyższe szczyty. Płonęła nawet jeszcze większym żarem, pochłaniając wszystko, co nie było miłością. Wycisnęła krew z Moich żył - wraz ze wstrętem do grzechu i z bólem wywołanym poczuciem opuszczenia przez Ojca. Jaka miłość jest większa od tej, która kocha, choć wie, że jest nienawidzona? Ja was tak umiłowałem. Pierwszym gestem Moich rąk była pieszczota. Ostatnim - błogosławieństwo. A między tymi dwoma gestami Moich rąk - pierwszym, zrodzonym w mroku zimowej nocy, a ostatnim, w blasku gorącego letniego poranka - były trzydzieści trzy lata przejawów miłości. Odpowiadały im takie same odruchy miłości: miłość [wyrażająca się w] cudach, miłość w pieszczotach małych dzieci, miłość przyjaciół, miłość nauczyciela, miłość dobroczyńcy. Miłość, miłość, miłość... I miłość nadludzka podczas Ostatniej Wieczerzy. Moje ręce, zanim zostały związane i przebite, obmywały nogi apostołom - nawet temu, któremu pragnąłem obmyć serce. Te ręce łamały chleb. I łamałem Serce wraz z tym chlebem. Dawałem je wam, bo wiedziałem o Moim bliskim powrocie do Nieba, a nie chciałem pozostawić was samych. Wiedziałem, jak łatwo zapominacie o sobie. Chciałem więc, abyście - jak bracia siedzący za tym samym stołem - mówili jeden do drugiego: “Należymy do Jezusa”. Jaka miłość jest większa od tej, która umie kochać tego, kto jej zadaje mękę? Ja właśnie taką miłością kochałem. I za was modliłem się, gdy umierałem. Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem. Nienawiść gasi światło. Nawet zwykła uraza zaćmiewa pokój. Bóg jest pokojem, światłością, gdyż Bóg jest miłością. Jeśli jednak nie kochacie - albo nie kochacie się tak, jak Ja was umiłowałem - nie będziecie mogli posiąść Boga. Jak Ja was kochałem. Czyli bez pychy. Z tego tabernakulum, z tego krzyża, z tego Serca wychodzą tylko słowa pokory. Jestem Bogiem i jestem waszym Sługą. Przebywam tu i czekam, aż Mi powiecie: “Jestem głodny” - a dam wam Chleba. Jestem Bogiem, a ukazuję się waszym oczom na drzewie będącym haniebną szubienicą, obnażony i przeklęty. Bogiem jestem, a proszę was, żebyście kochali Moje Serce. Proszę was. Z miłości do samych siebie, bo gdy kochacie, wyświadczacie dobro samym sobie. Jestem Bogiem. Z waszą miłością lub bez niej zawsze jestem Bogiem. Z wami tak nie jest. Bez Mojej miłości jesteście niczym: prochem. Pragnę, abyście byli ze Mną. Chcę was mieć tutaj. Pragnę z waszego prochu uczynić światło szczęśliwości. Nie chcę, żebyście umarli, lecz abyście żyli. Ponieważ jestem Życiem, pragnę, abyście i wy mieli Życie. Miłujcie się bez żadnych form egoizmu. Inaczej byłaby to miłość nieczysta, skazana na śmierć z powodu choroby. Miłujcie, pragnąc dla innych więcej dobra niż dla samych siebie. To bardzo trudne. Wiem o tym. Ale czy widzicie ten Eucharystyczny Chleb? On rodził męczenników. Byli stworzeniami takimi jak wy: bojaźliwymi, słabymi, posiadającymi nawet wady. Ten Chleb uczynił ich bohaterami. W pierwszym punkcie wskazałem wam na Moją Krew, która was oczyszcza. W trzecim punkcie - aby was uczynić świętymi - wskazuję wam ten Stół i Chleb. Krew z grzeszników uczyniła was sprawiedliwymi. Ten Chleb sprawiedliwych czyni świętymi. Kąpiel oczyszcza, ale nie karmi; odświeża, krzepi, ale nie przemienia ciała w ciało. Pokarm natomiast staje się krwią i ciałem - staje się wami. Moje Pożywienie staje się wami. O, pomyślcie! Spójrzcie na małe dziecko. Dzisiaj je swój chleb i jutro znowu, pojutrze i następnego dnia podobnie. I oto staje się człowiekiem wysokim, silnym, pięknym. Czy to matka go takim uczyniła? Nie. Matka go poczęła, nosiła, wydała na świat, karmiła mlekiem i kochała, kochała, kochała. Ale gdyby maluch zamiast mleka miał tylko kąpiele, pocałunki i miłość, umarłby z głodu. To maleństwo stało się dorosłym człowiekiem dzięki pokarmowi, który spożywało. Stał się dojrzałym człowiekiem dlatego, że każdego dnia spożywał pokarm. Tak samo jest z waszym duchowym ja. Jeśli karmicie je prawdziwym Pokarmem, który z Nieba zstępuje, wtedy z Nieba przynosi on wam wszystkie siły i czyni was dojrzałymi w Łasce. Dojrzałość pełna sił i zdrowia jest zawsze dobrem. Popatrzcie, jak łatwo znaleźć człowieka osłabionego, który jest szorstki, surowy, ordynarny, bezlitosny i niecierpliwy. Mój Pokarm uczyni was zdrowymi i silnymi w męstwie ducha, abyście umieli kochać innych ludzi bardziej niż samych siebie - tak jak Ja was umiłowałem. Popatrzcie, dzieci. Nie kochałem was jak samego siebie, lecz bardziej niż samego siebie - do tego stopnia, że poszedłem na śmierć, aby was wybawić od śmierci. Jeżeli będziecie w ten sposób kochali, poznacie Boga. Czy wiecie, co wam chcę powiedzieć mówiąc: poznacie Boga? Chcę powiedzieć: doznacie prawdziwej Radości, prawdziwego Pokoju, prawdziwej Przyjaźni. O, Przyjaźń, Pokój, Radość Boga! To nagroda przyobiecana błogosławionym. To jest dane temu, kto miłuje na ziemi całym sobą. Miłość - żeby była prawdziwa - to nie słowa, lecz czyny. Aktywna jak jej źródło - Bóg. Nigdy nie męczy się działaniem - nawet pomimo rozczarowań przychodzących od braci. Biedna jest ta miłość, która osłabła niczym ptak ze słabymi skrzydłami, kiedy je zrani jakaś przeszkoda. Prawdziwa miłość, nawet gdy jest zraniona, wznosi się. Gdy nie potrafi już wzlecieć, wspina się przy pomocy pazurów i dzioba - byle tylko nie leżeć w cieniu, na lodzie, byle tylko wydostać się na słońce, będące lekiem na każdą chorobę. Gdy tylko trochę się umocni, ponownie podejmuje lot. Miłość idzie od Boga ku braciom i od nich ku Bogu - anielski motyl, który przynosi pyłek kwiatowy z niebiańskich ogrodów, aby zapylić ziemskie kwiaty. W zamian zanosi Bogu zapachy, porwane najpokorniejszym kwiatom, aby je przyjął i pobłogosławił. Biada jednak, jeżeli się oddali od słońca! Tym Słońcem jest Moja Eucharystia. Przez Nią Ojciec błogosławi, Duch - kocha, a Ja, Słowo - działam. Przyjdźcie i jedzcie. Gorąco pragnę, abyście spożywali ten właśnie Pokarm.

4. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa Moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Zstępuję do was i staję się waszym pokarmem. Ja - jako Centrum, którym jestem - przyciągam was do Mnie. Wy Mną się żywicie, ale jest jeszcze inna przyczyna: Ja się karmię wami. Są to dwa nie nasycone i stałe pragnienia. Winorośl żywi swe latorośle, ale to te odrośle tworzą winorośl. Woda karmi morza, ale i morza karmią wodę, wznosząc się przez parowanie, by ponownie opaść. Musicie więc trwać wy we Mnie tak, jak Ja w was. Gdybyście się oddzielili, umarlibyście wy - nie Ja. Jestem pokarmem dla ducha i pokarmem dla myśli. Duch pożywia się Ciałem jedynego Boga. Duch ludzki został dany człowiekowi przez Boga, dlatego nie może mieć za pokarm czegoś innego jak tylko to, co jest jego źródłem. Myśl zaś karmi się Moim Słowem, które jest Myślą Boga. O, wasza myśl! Inteligencja czyni was podobnymi do Boga, bo jest w niej pamięć, rozum i wola. Tak samo w waszym duchu - niematerialnym, wolnym i nieśmiertelnym - kryje się podobieństwo do Boga. Aby wasza myśl była zdolna pamiętać, pojmować, pragnąć dobra, musi się żywić Moją nauką. Ona przypomina wam dobrodziejstwa i dzieła Boże, to kim Bóg jest i co Mu zawdzięczacie. Ona pomaga wam zrozumieć dobro i odróżnić je od zła. Ona sprawia, że pragniecie czynić dobro. Bez Mojej nauki stajecie się niewolnikami innych nauk, które - choć noszą nazwę “nauka” - są jednak błędami. Jak łodzie bez busoli i steru bliscy jesteście zatonięcia. Zmieniacie kurs. Jak możecie tak mówić: “Bóg mnie opuścił”, skoro to przecież wy Go opuściliście? Trwajcie we Mnie. Jeśli nie trwacie we Mnie, to znak, że Mnie nienawidzicie. Ojciec Mój nienawidzi tego, kto Mnie nienawidzi. Kto bowiem Mnie nienawidzi, nienawidzi również Ojca - ponieważ Ja i Ojciec jedno jesteśmy. Pozostańcie we Mnie. Zróbcie tak, aby Ojciec nie mógł odróżnić winnego krzewu od latorośli. Bądźcie do tego stopnia ze Mną zjednoczeni. Sprawcie, aby Ojciec nie potrafił dojrzeć, gdzie “kończę się” Ja, a gdzie “zaczynacie się” wy. Niech tak pełne będzie podobieństwo. Kto kocha, ten upodabnia się do ukochanej osoby - przejmuje nawet jej modulację głosu, sposób mówienia i gesty. Pragnę, abyście byli drugimi Jezusami. Pragnę, abyście otrzymali to, o co prosicie, i nie doznali odmowy. Zjednoczeni ze Mną będziecie prosić tylko o to, co dobre. Chcę, abyście otrzymali nawet więcej, niż poprosicie, bo Ojciec stale wylewa Miłość i Swe skarby na Syna. Kto zaś trwa w Synu, ten korzysta z tego nieskończonego udzielania, którym jest Boża Miłość, radująca się Swoim Słowem i pulsująca w Nim. Ja jestem Ciałem, a wy jego członkami. Dlatego Radość - która Mnie ogarnia i pochodzi od Ojca - a także Moc i Pokój oraz wszelka doskonałość, która krąży we Mnie, przelewa się na was, Moi wierni, którzy stanowicie część Mnie samego: część nierozerwalną teraz i potem. Przyjdźcie i proście. Nie bójcie się prosić. Możecie prosić o wszystko, gdyż Bóg potrafi wszystkiego udzielić. Proście dla siebie i dla innych. Tak was nauczyłem. Proście dla tych, którzy byli, są i będą. Polecajcie Bogu wasz dzień i waszą wieczność. Proście i módlcie się za tych, których kochacie. Proście, proście, proście! Za wszystkich. Za dobrych, żeby im Bóg pobłogosławił; za złych, żeby ich Bóg nawrócił. Mówcie ze Mną: “Ojcze, wybacz im”. Proście o zdrowie, o pokój w rodzinie, na świecie, o pokój w wieczności. Proście o świętość. Tak, również i o nią. Bóg jest Święty i jest Ojcem. Proście Go, aby wraz z życiem, które podtrzymuje, dał wam świętość - dzięki tej Mocy, która pochodzi od Niego. Nie bójcie się prosić. O chleb codzienny i o codzienne błogosławieństwo. Nie jesteście samym ciałem ani nie jesteście samym duchem. Proście, a będzie wam dane. Nie bójcie się, że jesteście zbyt śmiali. Proszę dla was o Moją chwałę. Co więcej, udzieliłem wam jej, abyście byli podobni do Nas, którzy was kochamy, aby świat poznał, że jesteście dziećmi Boga. Przyjdźcie! W Moim Sercu jest wasz Ojciec. Wejdźcie, aby was rozpoznał i powiedział: “Niech będzie wielka radość w Niebiosach, gdyż ponownie odnalazłem syna, którego ukochałem”.

Powstanie i organizacja dzieła Adoracji nocnej w rodzinie

Dla stworzenia tego dzieła Serce Boże powołało młodego zakonnika z Peru, o. Mateo Crawley-Boevey, dotkniętego chorobą serca. Lekarze uważali ją za nieuleczalną. Składając z życia ofiarę, jakiej Bóg od niego żądał, o. Mateo przyjechał do Paray (miejsca objawień Najświętszego Serca jezusa św. Małgorzacie Alacoque), aby tam powierzyć się Boskiemu Sercu. W zamiarach Bożych podróż ta nie miała być przygotowaniem na śmierć, lecz początkiem apostolstwa, cudownie obfitującego w owoce uświęcenia.    Przy pierwszej swej bytności w kaplicy Objawień, zaledwie ojciec ukląkł, a zaraz doznał w całej swej istocie zmiany nie do opisania... Wstał uzdrowiony! Równocześnie duszę jego przeniknęło niezłomne pragnienie rozpoczęcia krucjaty ku czci Serca Jezusa w dowód wdzięczności. Tak powstało dzieło wynagradzającej Sercu Jezusowemu “adoracji nocnej w rodzinie” po to, aby poznać i ukochać Jezusa, Króla Miłości! Wieczorem, podczas Godziny Św., został mu objawiony cały plan. Ojciec ujrzał jasno wielką zbrodnię dzisiejszego świata — “wygnanie Jezusa Chrystusa z rodzin i społeczeństwa”. Niemniej jasno odsłonił się przed nim sposób odzyskania rodzin, jednej po drugiej przez Intronizację Najświętszego Serca, aby przygotować królowanie społeczne Jezusa Chrystusa.
Ojciec Mateo Crawley-Boevey zdawał sobie sprawę, że do mówienia z autorytetem, brakowało mu pozwolenia Ojca Świętego. Za zgodą przełożonych, udaje się więc do Rzymu, do świątobliwego Papieża Piusa X. Otrzymał od niego nie tylko upoważnienie, ale formalny rozkaz głoszenia wszędzie Chrystusa-Króla. Przekonany zatem o swej misji, wraca do Chin, aby rozpocząć swe apostolstwo. Pierwszymi pomocnikami o. Mateo Crawley-Boevey były dziewczynki 8-10-letnie, wybrane spomiędzy najpobożniejszych uczennic pensjonatu. Jedna okazywała gorliwość nie do uwierzenia dla pocieszenia Serca Jezusa. W nagrodę za otrzymane odznaczenie, poprosiła rodziców, aby jej pozwolili czuwać trzy razy na tydzień do godziny 11-tej lub do północy. Spotkała ją odmowa. Dziewczynka jednak nalegała. Wreszcie, po otrzymaniu pozwolenia, spędzała ten czas m. in. na pisaniu setek listów, zachęcających do uczczenia Serca Jezusa i do Jego intronizacji. Klęczała przy tym na kamieniu, niejednokrotnie zabarwionym jej krwią. Jeden z listów dziewczynki skierowany został do biskupa Tokio. Biskup ów, myśląc, że ma do czynienia z wielką panią, odpisał: “Pani Hrabino, jakże pięknym jest dzieło, o którym mi Pani mówi. W imieniu wszystkich moich misjonarzy i wszystkich moich chrześcijan, dziękuję Pani Hrabinie za zaznajomienie mnie z nim. Rozpoczęliśmy już Intronizację i ufam, że wkrótce poddadzą się jej wszystkie nasze rodziny chrześcijańskie”. Łatwo odgadnąć radość dziewczynki, daleko większą z tego niespodziewanego powodzenia, niż z otrzymanego tytułu... hrabiny! Płomień miłości Bożej zaczął się rozszerzać. Ogarnął Amerykę, Hiszpanię, Francję, Włochy, Chiny. W wielu miejscach odbyła się Intronizacja, zyskując Panu Jezusowi tysiące rodzin, w których - jak tego pragnie - uważany jest za Króla, Pana i Przyjaciela. To przedziwne dzieło urabia dusze do głębokiego zrozumienia praw i życzeń Jezusa Chrystusa. Adoracja Nocna w Rodzinie najczęściej była wynikiem i wspaniałym uwieńczeniem dzieła Intronizacji. Jednak nie brakło wypadków, gdzie Adoracja poprzedziła Intronizację i przygotowała dla niej nowe zdobycze.

Cel dzieła adoracji

Głównym celem i istotą Adoracji Nocnej w Rodzinie jest wynagrodzenie Boskiemu Sercu Jezusowemu za grzechy popełniane zwłaszcza w nocy. Wynagrodzenie to ma być złożone Sercu Jezusowemu w ognisku rodzinnym przez ofiarę z jednej godziny snu na miesiąc.

Kto może być członkiem Adoracji nocnej

Wszystkie dusze miłujące i wspaniałomyślne, które przyjmą ból, zadany Sercu Jezusowemu przez wszystkie grzechy w ogólności, a w szczególności przez grzechy Jego przyjaciół. O duszach wchodzących w szeregi Adoratorów ojciec napisał: “Chciałbym ożywić ten płomień jaki goreje w sercach waszych, podniecić ten żar, obudzić prawdziwy zapał wśród zastępów dusz prawdziwie pobożnych i apostolskich... Podkreślam te słowa `prawdziwie pobożnych', bo my nie chcemy pomiędzy Czcicielami tej mieszaniny ospałej, wstrętnej `pobożnych światowców', którzy oddają się grzechowi i służą swym bożyszczom i rozrywkom światowym tyle, ile tylko świat i piekło wymaga, a którzy starają się uspokoić swe wyrzuty sumienia, ofiarowując kwiaty i nowenny do Najświętszej Dziewicy, przyłączając się do pewnych bractw i zachowując pozór podobieństwa pobożności. Wygląda to tak, jak gdyby Wenus znalazła się na ołtarzu, a Krucyfiks na sali balowej! Chcemy dusz `wynagradzających i pokutujących' — a nie chrześcijanek swobodnych, śmiałych, nowoczesnych, które są smutkiem dla Jezusa, zgorszeniem dla dusz, a radością dla piekła...”

Obowiązki członków

Dusza, pragnąca przyłączyć się do dzieła Adoracji nocnej, zobowiązuje się do odprawiania w domu jednej godziny adoracji miesięcznie w duchu wynagrodzenia i pokuty. Adoracja ta ma być odprawiona w nocy. Aby usunąć wszelkie wątpliwości i wahania, postanowiono, że noc rozpoczyna się o godz. 21.00, a kończy się o 6.00. Adoracji nie odprawia się w łóżku, z wyjątkiem całkowitej niemożliwości zachowania innej pozycji. Obietnica adorowania Serca Pana Jezusa nie obowiązuje pod grzechem. Jest to umowa miłości wspaniałomyślnej i wynagradzającej. Nie pociąga za sobą żadnego zobowiązania sumienia. Ponieważ byli też sceptycy o. Mateo napisał:
 “Żądać Adoracji Nocnej w Rodzinie, czy to jest zbyt wiele? To niemal niemożliwe? Czy zdrowie na to pozwoli? Słyszałem tysiąc razy te zarzuty i wiele innych. Lecz tysiąc razy także mogłem im odpowiedzieć zwycięsko przez liczne przykłady wśród wyższych sfer i maluczkich, starych i młodych, bogatych i ubogich; przykłady liczne, które dowodzą, iż ta rzecz jest zupełnie wykonalną, lecz zawsze z niezbędnym zasobem nadprzyrodzonej pomocy... Gdy się naprawdę kocha, wszystko jest możliwe. Powtarzam z naciskiem, w tej licznej armii Czcicieli nocnych są wszyscy ludzie, zdrowi i chorzy, młodzi i kalecy - lecz wszyscy są duszami zapału, światła i gorącej krwi... Chcę przez to powiedzieć, że wszyscy umieją kochać, aż do ofiary, zapewne nie olbrzymiej, bo z jednej godziny snu w ciągu miesiąca i to nie wychodząc z domu. Czyż to wielka ofiara?... Niekiedy tak, lecz ofiary daleko większej wymagają często sprawy przemysłowe od kupców, którzy im poświęcają swój sen... i zabawy, którym tylu ludzi oddaje się aż do utraty zdrowia... Wreszcie wymagania życia towarzyskiego, rozciągające się późno w noc, którym oddają się chętnie, chociaż one męczą i ciążą... na koniec chorzy w domu, przy których z czułością i zaparciem siebie czuwa się noce całe, a nikt z tego nie umiera, nikt... Niestety! Sam Jezus spotyka się z tymi zarzutami. Biedny Jezus! By dać Jemu jedną godzinę pomiędzy 9-tą wieczorem a 6-tą rano, jeden raz, tylko jeden raz w miesiącu i to w swoim własnym pokoju, ileż obaw i alarmów, ile zaprzeczeń i wymówek! Tymczasem On jest tym jedynym dobrym płatnikiem, jedynym, który może i chce zawsze płacić stokrotnie!”

Zatwierdzenie i błogosławieństwo stolicy Apostolskiej dla dzieła adoracji

Namiestnik Chrystusowy, Pius XI, pod natchnieniem Ducha Świętego, hojnie udzielał swych świateł duszom w szczególności oddanym szerzeniu panowania Serca Jezusowego. Na początku pontyfikatu Pius XI - podczas dwóch audiencji, udzielonych o. Mateo - dał wyraz, jak bardzo popiera to wspaniałe dzieło. Pytając o różne szczegóły, zapewnił, że ponawia wszelkie aprobaty, błogosławieństwa i zachęty swych dostojnych poprzedników. Co więcej, raczył obiecać całe poparcie, jakie dać może Głowa Kościoła, aby dopomóc postępowi dzieła. Pius XI własnoręcznie napisał też piękny, pełen uznania list do Dyrektora i Fundatora dzieła. W maju 1928 r. ukazała się wielka encyklika Miserentissimus Redemptor o powszechnym obowiązku wynagradzania Najświętszemu Sercu Jezusa. Ta encyklika — to wspaniałe ubogacenie myśli i utwierdzenie w płomiennym zapale wszystkich adorujących Serce Jezusa.
Ona stała się ostateczną pobudką dla wielkiej liczby dusz pobożnych do zaciągnięcia się w szeregi członków “Adoracji Nocnej w Rodzinie” — dzieła pomocniczego o charakterze wynagradzającym. Papież mówił: «Potrzeba pokuty jest bardzo wielka i nagląca: świat staje się pogański. Naprzód więc! Błogosławię całym sercem Adorujących i Apostołów...»

O duchu wynagrodzenia, jakim powinno tchnąć to Dzieło, najlepiej świadczą słowa o. Mateo, wyrażone w jednej z jego Odezw: «Chcę nalegać na poprzednie moje wezwania, które już uczyniłem na rzecz krucjaty Adoracji Nocnej w Ognisku Rodzinnym. A gdy się widzi, iż płomień już się żarzy, że ogień już tryska, z ufnością wyciągam rękę i żebrzę jałmużny pokutnej miłości od tak wielu mężczyzn i kobiet, którzy w tym kraju są przyjaciółmi i apostołami Boskiego Serca... Powodzenie nadzwyczajne tej bardzo pięknej krucjaty w całej Europie i w rozlicznych krajach Ameryki z pewnością cię zachęci, bo cię objaśni, iż wyżej wspomniana Adoracja, jest pełną prostoty i bardzo przystępną, lecz rozumie się, dla serca gorliwego i kochającego... Adoratorzy, to jakby gwiazdy żywe, gwiazdy, które kochają i wynagradzają tak, jakby były przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, które modlą się i pokutują w ukryciu swego własnego mieszkania...» Tytuł oraz treść zaczerpnięto z broszurki opublikowanej w latach 40-tych przez polskie Wizytki, opartej na pismach o. Mateo Crawley - Boevey ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
24 Modlitwa wiernych J Gałuszka
Modlitwa wieczorna, Zabawne
Modlitwa wieczorna kobiety
MODLITWA WIECZORNA KOBIETY, kabarety, Prezentacje
Modlitwy wieczorne 03, Teksty, Modlitwy
Modlitewnik Sióstr Maryi Niepokalanej (Ziel0na), Modlitwa wieczorna
Modlitwy wieczorne
Modlitwa wieczorna kobiety
#24 Modlitwa Bo Yin Ra
Modlitwa wieczorna kobiety
MODLITWY WIECZORNE
modlitwa wieczorna
Modlitwy wieczorne
Modlitwa wieczorna kobiety
Modlitwa wieczorna kobiety 2

więcej podobnych podstron