#24 Modlitwa Bo Yin Ra

background image

Bo Yin Ra

Modlitwa

Księga 24

Przekład

1

background image

Wam, którzy chcecie się MODLIĆ

Spis treści

1. O modlitwie / 3
2. „Szukajcie a znajdziecie” / 8
3. „Proście a będzie wam dane” / 14
4. „Kołaczcie a będzie wam otworzone” / 22
5. Odnowienie duchowe / 29
6. W chwili przebudzenia / 42

2

background image

1. O modlitwie

Według wiekami uświęconej wieści, uczniowie mą-

drego Cieśli, wysokiego „Rabbi” z Nazaretu przyszli
niegdyś doń z prośbą:

Panie naucz nas modlić się.
Na to – tak mówi dawna wieść – zjednoczony z Bo-

giem Nauczyciel życia nauczył ich, by na przyszłość nie
paplali wzorem prostaków zwykłych długich litanii,
lecz używali tych pięknych prostych słów jakie i dziś są
jeszcze na ustach wszystkich tych, którzy wed ług tej
lub innej formy wiary, wyznają lub sadzą, że wyznają
pełną miłości nauką boskiego Człowieka.

A jednak po dziś dzień jeno bardzo nieliczni ludzie

umieją

naprawdę, „modlić się” a rzadziej jeszcze można

spotkać kogoś, kto zrozumiał co znaczy „modlić się” na
ów święcie wzniosły sposób, jak to za lecał Wielki Mi-
łujący.

Wprawdzie i dziś znane są słowa, które zgodnie

z dawnym podaniem nakazał swym uczniom używać –
ale paple się te słowa dziś tak samo, jak przed tem inne,
niezbyt przez niego cenione modlitwy.

Bynajmniej nie zmniejsza się profanacji, jeśli się te

słowa wymawia w pełnym namaszczenia tonie a nawet

3

background image

bardzo pobożne odczuwanie rozwierającego się w my-
ślach sensu, nie czyni zgoła z powtarzania tych wz-
niosłych słów prawdziwej „modlitwy”.

A więc konieczność zmusza nas do pouczenia, co to

jest w rzeczywistości prawdziwa „modlitwa” – jak ze
słów mowy ludzkiej może powstać „modlitwa”, i jaka
głęboka tajemnica kryje się w modlitwie!

Święta

sztuka

kapłańska tworzenia „modlitw” i praw-

dziwego „modlenia się” dziś prawie zaginęła, a gdzie
jeszcze jest w użyciu, tam się ją uprawia mechanicznie,
bez życia lub zabobonnie.

Ale nawet wówczas, gdy ludzie sądzą iż się modlą,

widzą w modlitwie jedynie prośbę do Bóstwa, wyraz
dziękczynienia lub uwielbienia i nie widzą już, że to
wszystko mo że się wprawdzie znaleźć w modlitwie, ale
bynajmniej nie stanowi istoty modlitwy.

Ludzie nie przeczuwają, że zestawienie najwspanial-

szych słów uwielbienia, dziękczynienia lub prośby
wpierw musi być rzeczywiście „wymodlone” zanim
może stać się „modlitwą”.

Że Bóg jest osiągalny dla nas tylko w nas samych –

że jedynie w najgłębszych głębiach naszych serc nie-
skalanego wiekuistego Bytu może się ponownie naro-
dzić „w nieskończonokrotnym” indywidualnym płodze-
niu siebie: – oto pierwsze i najniezbędniejsze poznanie
jakie wyrobić sobie musi każdy, kto chce się naprawcie
uczyć „modlić”!

Jednocześnie ów wierzący musi wiedzieć, że od-

wieczny „Ojciec” jakkolwiek by sobie to słowo tłu-
maczył nie pożąda na ludzką modłę ani dziękczynienia
ani uwielbienia – i że bluźnierstwem byłaby myśl, że
serce Bytu oczekuje ludzkiego błagania, by dzięki takiej
„prośbie” dać się wreszcie „zmiękczyć” – gdyż prośba

4

background image

w sensie prawdziwej „modlitwy” jest rzeczywiście
czymś zgoła innym niż chęcią wyżebrania, z którą tak
wielu występuje wobec „Boga” swej wyobraźni.

Kładę tu nacisk na „Bóg” wyobraźni, gdyż niestety

większość ludzi nie dochodzi dalej niż do takiego tworu
własnej wyobraźni, gdyż wskutek niedostatecznego lub
błędnego pouczenia sądzi, że droga do Boga musi pro-
wadzić hen wzwyż, ale zawsze na zewnątrz.

Tacy ludzie naturalnie nigdy nie mogą odczuć żywej

boskości,gdyż nie szukają tam, gdzie by jedynie mogli
dotrzeć do swego wiekuistego Boga Żywego.

Atoli zgodnie z owym dawnym podaniem powie-

dziano również:

„Szukajcie a znajdziecie”

„Proście a będzie wam dane”

„Kołaczcie a będzie wam otworzono”

***

Zatrzymajmy się tutaj i w pełnym spokoju oczekuj-

my, aż tajemnica ukryta w tych słowach zechce się
odsłonić naszemu oku wewnętrznemu. Ja zaś w tym
czasie będę usiłował przedstawić słowami to, co się
wskazać daje!

***

„Szukanie” wtedy tylko rzecz jasna może doprowa-

dzić do „znalezienia”,gdy się szuka tam gdzie rzeczy-
wiście jest ukryty przedmiot poszukiwany!

„Prośba” w rozumianym tu znaczeniu wyłączającym

wszelką „żebraninę” może uzyskać „otrzymanie” tylko
wtedy, gdy człowiek w ten sposób proszący jest upraw-
niony do otrzymania!

5

background image

„Kołatanie” wreszcie, aby uzyskać wstęp do domu,

ma wtedy tylko widoki powodzenia, gdy ten co kołacze
jest całkowicie pewny dokąd kołacze i potrafi tak za-
kołatać, że w domu go usłyszą jako tego, kto ma do
wstępu prawo!

Wszelako

nie

należy tu rozdzielać „szukania”, „proś-

by” i „kołatania”, gdyż tylko z ich połączenia powstaje
„modlitwa”!

Szczęście tego, kto potrafi tak się „modlić”.
Będzie „wysłuchany” gdy tylko „zakołacze”!
Otrzyma niezwłocznie jeszcze w czasie gdy „prosi”.
Z całą pewnością „znajdzie” to, co w należyty spo-

sób „szuka”, tak że można to znaleźć!

W najgłębszych swych głębiach dowie się ów pro-

szący, co oznaczają słowa wielkiego Dawcy Żywota,
które kiedyś wypowiedział do swych uczniów, zdaniem
Jego dostatecznie rozwiniętych:

„O cokolwiek będziecie prosić „Ojca”

w imię „Moje” da wam!”

Jasno objawi się proszącemu, co oznaczają słowa

uwielbienia:

„Święć się Imię Twoje”

i wreszcie pozna, dlaczego Mistrz zalecał ongi prosić

w „imię swoje”, gdyż „wszystko co ma „ojciec”, moim
jest!”.

Proszący w ten sposób pozna w przejasnym świetle

Ducha, że wszystko „o cokolwiek można prosić „Ojca”
w imię jego samo wyjawienia, już od całej wieczności
dane jest i darowane aczkolwiek wymaga „prośby” aby
ukazać się w doczesnym „zjawisku” – aby stać się po
ziemsku uchwytne...

6

background image

Ale nikt w ten sposób nie nauczy się, modlić prócz

tych,

którzy

swą

Własną wolę potrafią zjednoczyć całko-

wicie z wolę „Ojca”...

Kto zaś zjednoczony z wolą wiekuistego „Ojca” po-

trafi się „modlić” – dla tego cała jego modlitwa –
o cokolwiek mógłby się modlić – będzie modlitwą
o „skrzydła”: – o skrzydła, które zaprawdę „wyżej
wznoszą niż skrzydła orle”!

7

background image

2. „Szukajcie a znajdziecie”

„Szukanie” niezbędne do modlitwy jest doprawdy

wszystkim innym raczej, byle nie dociekaniem rozu-
mowym!

Już sama obietnica, że szukający – samo przez się

zrozumiałe

„znajdzie”

wskazuje

w swej lapidarnej pro-

stocie tak nagląco na to, że chodzi tu o coś innego niż
powszechne

tzw.

„szukanie

wewnętrzne” co jednak prze-

ważnie nie jest niczym innym niż grzebaniem się i chę-
cią dociekania w rozumie mózgowym na chybił trafił
i bynajmniej nie pewnym tak stanowczo obiecanego
znalezienia.

„Szukanie”, tak jak się zwykle czegoś w sobie sa-

mym szuka, jest zawsze wyrazem wewnętrznego nie-
pokoju – i niezależnie od tego, co może być przed-
miotem szukania: zawsze będzie się go szukać, by przez
znalezienie osiągnąć spokój.

Mógłby

więc niejeden sądzić, że i to inne „szukanie”

któremu z całą stanowczością obiecano „znalezienie”
ma również za przyczynę niepokój, który chciał się
zmienić w spokój ?

Ale „szukanie” niezbędne do należytej „modlitwy”

stawia jako warunek ów wielki spokój w samym sobie

8

background image

ugruntowany i nie ulegający żadnym wpływom zewn-
ętrznym.

To „szukanie” wymaga zawsze człowieka całego,

a nie tylko jego rozumu wciąż niespokojnie jak wyżeł
węszącego!

Jest to spokojne pogrążanie się w najgłębszych głę-

biach duszy bez żadnych wzruszeń bez wielkich pożą-
dań i bez wszelkiej trwożliwej niecierpliwości.

Skrajną niedorzecznością byłoby sądzić, że przez

gorącą, gwałtowną chęć wymuszenia, można by było
prędzej znaleźć rzecz poszukiwaną!

W ten sposób można tylko siebie samego oszukiwać,

by wreszcie w zmęczeniu i rozczarowaniu zaniechać
niezwłocznie wszelkich usiłowań „szukania”...

Szukający powinien tu raczej wiedzieć, iż w swoim

szukaniu sam sobie stoi na przeszkodzie, dopóki nie
szuka jako ktoś pewny znalezienia – jako ten, co wie, że
w określonym miejscu przechowany jest pewien przed-
miot i że musi go tam znaleźć, jeśli uprzątnie wszystko,
co ten przedmiot pokrywało.

Nie należy upatrywać podstaw do takiej pewności

jedynie w obietnicy, że szukający „znajdzie”!

Tutaj szukanie samo przez się zawiera konieczność

znalezienia, gdyż nie ma tu szukania, za którym nie
postępowałoby niezwłoczne znalezienie.

Przy tym „szukaniu” Szukający jest sam dla siebie

przedmiotem szukania!

Im mniej jednak pożąda siebie, tym prędzej siebie

odnajdzie!

Nie powinien sobie tworzyć żadnego obrazu ani po-

dobieństwa tego, co się spodziewa znaleźć!

Sobie samemu musi dać się zapaść w swe bezdenne

głębie bez lęku i bez oporu!

9

background image

Prosto stojąc musi się pogrążyć w siebie i nie wolno

mu tracić spokoju, choćby jego stopy traciły zwykłe
oparcie!

Z ufnością musi się dać wciągnąć w swe najgłębsze

głębie pełen pewności, że tu nie może znaleźć zagłady,
lecz tylko siebie samego!

Żadne z góry powzięte wyobrażenie niemu mącić

wzroku powinno!

Nie wolno mu się spodziewać, że teraz wewnątrz lub

zewnątrz ujrzy „obrazy” jakich jeszcze nigdy nie oglą-
dał: wizje innych istot i ukrytych światów!

Nie powinien się spodziewać zjawisk ze świata

duchów.

Pogrążając się w swe głębie początkowo ujrzy wokół

siebie wszystko w ciemności – ale im głębiej pogrąży
się w sobie, tym bardziej owa ciemność ustępować bę-
dzie nowemu cudownemu światłu aż wreszcie w najgłę-
bszej otchłani własnej stanie się krystaliczną jasnością.

Tak oto jego pogrążanie się będzie ciągłym od pier-

wszej chwili znajdowaniem, aż wreszcie znajdzie
w sobie to, co nie daje się wyrazić w słowach, lecz
można tylko odczuć, gdyż najjaśniejsze słowo wydaje
się ciemnym w porównaniu z taką niewysłowioną jasną
wewnętrzną światłością...

Kto więc w taki sposób chce „szukać” by znaleźć,

ten najpierw powinien swe ciało ziemskie doprowadzić
do zupełnego spokoju, tak żeby prawie nie uświadamiał
sobie, że jego ciało ziemskie jest „siedliskiem” jego
świadomości.

Wtedy niech szukający zamknie powoli oczy i założy

ręce aż zacznie odczuwać jak w tym jego spokoju krąży
w nim prąd żywej siły.

10

background image

W jaki sposób najłatwiej osiągnąć ów stan intensyw-

nego ożywionego spokoju każdy sam wkrótce pojmie...

Jeden osiąga go leżąc – inny siedząc lub klęcząc –

a znów inny może go osiągnąć jedynie prosto stojąc.

Skoro się osiągnie stan pełnego życia spokoju nie

trzeba się już troszczyć o zewnętrzną postawę ciała!

Teraz należy tylko odczuwać siebie w swych

głębiach.

Po pewnym czasie będzie się siebie co raz bardziej

odczuwało w głębiach własnych, aż stopniowo przeni-
knie do świadomości uczucie, jakby się było wewnątrz
całkowicie „napełnionym”.

Myśli powinny przy tym pozosta wać w spokoju i nie

wolno im w żadnym razie pozwalać na gadatliwe za-
przątanie się tym odczutym stanem...

Dopóki trwa jeszcze poszum myśli nie należy nań

zwracać uwagi aż się stopniowo sam uspokoi.

Gdy wreszcie odczuwanie siebie samego we włas-

nych głębiach stanie się zamkniętą w sobie całością,
wówczas ustaje wszelkie dalsze myślenie, gdyż nowa
świadomość siebie pochłania całą uwagę.

Na początek dobrze byłoby zadowolić się osiągniętą

możliwością odczuwania siebie we własnych głębiach
jako doprawdy bardzo doniosłym wynikiem.

Gdy tylko odczuwanie zaczyna słabnąć, należy nie-

zwłocznie z radością powracać do swych codziennych
obowiązków!

Nigdy również nie należy przy zmęczeniu siłą go

utrzymywać!

Gdy

się

wreszcie stopniowo dojdzie choćby to wyma-

gało tygodni a nawet miesięcy do tego, by można było
o każdym czasie bez szczegól nych wysiłków, w ciszy
obranej przez siebie samotności odczuwać i przeżywać

11

background image

siebie samego w opisany wyżej sposób jako
„zawartość” swego ciała ziemskiego przybierającą jego
kształt, tak jak jakiś płyn przybiera kształt naczynia do
którego się go wlewa – jest się wtedy godnie przy-
gotowanym do rozpoczęcia „szukania” wymaganego
przez prawdziwą „modlitwę”...

Teraz

powinien

Szukający wyraźnie odczutą wolą od-

dać się w ręce swego najwewnętrzniejszego życia i od-
czuwając siebie pogrążyć się w bezdenne głębie tego
wyczutego życia – stale w pełni świadomości i przy-
tomności umysłu, nigdy się nie oddając ani na chwilę
półprzytomnym marzeniom!

Jeśli wynurzają się w głębiach postacie i obrazy nie

należy ich darzyć najmniejszą uwagą, w szczególności
zaś należy się wystrzegać chęci ich „wyjaśnienia”!

Jeszcze

nie rozsądniej byłoby je zwalczać, gdyż przez

to umacniałoby się je i przytrzymywało...

Jeśli jednak przez nie zwracanie na nieuwagi nie uda

się od nich uwolnić, to zaleca się na ten czas i w tej go-
dzinie przerwać pogrążanie się i oddać się wytężonej
działalności w świecie zewnętrznym, dopóki znów in-
nego dnia nie będzie się czuło zdolnym do zakończenia
bez przerywanego pogrążenia się.

Dopiero, gdy odczuwanie pogrążenia się we własne

wewnętrzne

głębie będzie całkowicie

wolne od obrazów,

można mu się spokojnie oddawać.

Niewysłowiona ciemność przerażająca początkowo

duszę znika i przede wszystkim należy ją wytrzymać
bez najmniejszego lęku, chociaż częstokroć trzeba
będzie ją znosić, zanim będzie można odczuć pierwszy
promień światła w najgłębszych głębiach!

Skoro tylko ciemność zaczyna się rozjaśniać, rozwija

się coraz bardziej nowa wewnętrzna – świadomość i to

12

background image

w sposób jaki człowiek przedtem nigdy nie był świa-
dom.

Teraz staje się ta nowa świadomość coraz jaśniejsza,

aż wreszcie ukazuje wolę Szukającego w niepodzielnej
jedności z wolą wiekuistego Prabytu.

Kto tak daleko dojdzie, ten będzie wiedział z włas-

nego doświadczenia

co znaczy „znaleźć” i tak oto spełni

pierwszy warunek prawdziwej „modlitwy”.

Jeśli teraz człowiek wypowiada owe wspaniałe a tak

proste słowa, którymi ongi Wysoki Mistrz z Nazaretu
polecił

swym uczniom „modlić się”, to wtedy osiągnięta

nowa świadomość będzie odczuwała każde z tych słów
jako potwierdzenie i wzmocnienie własnej woli.

Cała

„Modlitwa Pańska” nie będzie dla Szukającego

niczym innym, tylko najdoskonalszym przyznaniem
swej własnej niepodzielnej jedności z wolą wiekuistego
Bytu.

To, co się wewnętrznie przeżyło znajduje w tej mo-

dlitwie ukształtowanie w słowach mowy ludzkiej i dzia-
ła z tego ukształtowania z powrotem na własną duszę,
gdzie samo przez się staje się „prośbą” zawierającą
w sobie spełnienie.

Od tej chwili Szukający uwolni się od nierozsądnego

urojenia, jakoby modlitwa była środkiem do „nastra-
jania”
bóstwa...

Teraz już wie, że „modlić się” znaczy to: swą

własną wolą chcieć w woli wiekuistego Prabytu tego,
co tam od wieczności już jest przeznaczone, aby wy-
zwolone dzięki należytej „prośbie” mogło się ukazać
działać i świadczyć o sobie.

Jego szukanie stało się rzeczywiście znalezieniem!
Po wieki wieczne nie może już utracić tego, co w ten

sposób znalazł w samym sobie.

13

background image

3. „Proście a będzie wam dane”

Tu się okaże, czy Szukający, który doszedł do dru-

giego wymagania modlitwy jest rzeczywiście upraw-
niony do „prośby”!

„Prośba” nie jest tu błaganiem o przychylenie się do

niej, które by miało niejako „z zewnątrz” nastąpić.

„Prośba” jest tu wyzwoleniem pewnej siły duchowej

sprawiającej, że zjawia się to, co już się osiągnęło dzię-
ki „szukaniu” i „znalezieniu”.

W prawdziwej „modlitwie” nie można o nic innego

„prosić” tylko o to, co już od wieków; dane jest z woli
Prabytu.

Ale i ten dar można osiągnąć na własność, gdy przy

pogrążaniu się w sobie wyzbędzie własnej samowoli
i da się jej zapaść w wolę wiekuistego Bytu.

W ten sposób „prawdziwie modlący się” z góry już

ma zapewnione to, o co prosić może...

Rzeczywiście

prawdziwa „modlitwa” może być skie-

rowana w pewnych wypadkach na coś określonego
i szczególnego – ale działanie „prośby” nie jest w żad-
nym razie bezgraniczne!

Zasięg działania jest ściśle określony przez to, co

proszący potrafił – ze wszystkich darów – naprawdę
osiągnąć na własność, oczywiście nie było to niedo-
rzecznością, jeśli ongi w czasach żarliwej wiary ludzie

14

background image

przyszli do przekonania, że modlitwa niektórych ludzi
sprowadza niechybne działanie, podczas gdy wszelka
modlitwa innych nic sprawić nie może...

Bez znaczenia przy tym pozostaje, czy ci których

modlitwę uważano za bardziej skuteczną, znali tajem-
nicę prawdziwej modlitwy, czy też jeno niejasno prze-
czuwali prawdę.

A nawet jeżeli, powodowani niedorzecznym zabobo-

nem, nieświadomie postępowali jak należy mogli istot-
nie rozwinąć skuteczność swej modlitwy do takiej siły
działania,

że

w

innych

czasach

wydawało

się

to „cudem”.

A jednak często opowiadano i o tych mistrzach praw-

dziwej „modlitwy”, że w tym lub innym wypadku ich
modlitwa nic zdziałać nie mogła – czy to z braku wiary
i oziębłości serca tych na których intencje zanosili
modły, czy też usiłowali „wymodlić” nie mogli...

Byłoby to doprawdy powiedzieć zbyt wiele, gdyby

człowiek

chciał nazwać prawdziwą „modlitwę” wszech-

mocną, albowiem nawet moc wiekuistego Prabytu ma
w sobie nakreślone własne granice, gdyż wiekuista bos-
kość nie może sama działać przeciw sobie.

Wszelako w czasach dzisiejszych bardzo niewiele lu-

dzi wie z własnego doświadczenia, co jednak zdziałać
może prawdziwa „modlitwa”.

Niektórzy jednak znali potęgę „modlitwy” choć nie

domyślali

się dlaczego zostali „wysłuchani” i wyjaśniali

to sobie na swój sposób, gdy nie mogli osiągnąć peł-
nego zrozumienia sprawy.

W ciężkiej niedoli duszy zupełnie nieświadomie do-

chodzili do pogrążania się w swe najprzepastniejsze
głębie, a dzięki temu do znalezienia tak, że stawał tu ich
własnością to, co następnie tak samo nieświadomie zdo-
łali należycie prosić oraz w ten sam sposób nauczyli się

15

background image

należytego kołatania, dla którego drzwi świątyni mu-
siały się rozewrzeć.

Każdy człowiek tu na ziemi może w pełni świado-

mości

tego

doniosłego

działania

w należyty „modlić się”

jeśli tylko zechce nauczyć się „modlenia” nie czeka, aż
niedola ciała ciężkie udręki duszy nauczą go kiedyś
nieświadomie. Gdyby więc każdy, kto otrzymał należyte
pouczenie, nie chciał od tej chwili do postępowania
w myśl tej nauki znaczyło, że pogardza pomocą boską.

Wielu zapewne wyda się bardzo dziwne, że uczyć się

„modlenia” i że można się go nauczyć, jak każdej innej
umiejętności.

Ale wszyscy, którzy tu na ziemi niegdyś uprawiali

świadomie „modlitwę” jak świętą sztukę niebiańską,
doszli do tego tylko dzięki wskazówkom i dzięki ucze-
niu się.

A nawet owe uświęcone wiekami podanie wskazuje,

że uczniowie Wielkiego Miłującego, którzy go prosili,
aby zechciał ich nauczyć modlić się, musieli osiągnąć
w tych sprawach wielkie zrozumienie, gdyż tylko ich
wiedza, że można się nauczyć modlenia się skłoniła ich
zwrócić się z tą prośbą do Mistrza.

Wszak uczniowie ci doprawdy znali dostateczną

ilość formułek modlitewnych i przecież nie prosili:
„Panie naucz nas nowej modlitwy” – lecz powiedzieli
jasno i wyraźnie: „Panie naucz nas modlić się”!

Gdyby nawet całe to starożytne było podanie po

prostu wymysłem, autor jego okazał by się wiedzącym,
gdyż tylko wiedzący mógł włożyć w usta uczniów Wy-
sokiego Mistrza owe jednoznaczne jasne słowa. A teraz
należy pouczyć jak trzeba „prosić” by „otrzymać”.

Z całym naciskiem powtarzam jeszcze raz, że taka

„prośba” jakiej wymaga prawdziwa „modlitwa” daleka

16

background image

musi być od wszelkiej żebraniny lub wybłagania daru
nie należącego się żebrzącemu!

Kto przez należyte „szukanie” i „znalezienie” po-

zyskał uprawnienie do „prośby”, ten musi baczyć na to,
aby mówiąc obrazowo prosić zrozumiale: – by zacho-
wać należytą postawę wyzwalającą siły, dzięki którym
„otrzymanie” staje się rzeczywistością.

Ta „prośba”, to bezwolne zupełnie spokojne i pewne

ukształtowanie w wyobraźni dokładnego obrazu, niby
„wzoru” tego o co się „prosi”.

Skoro wola modlącego się tworzy ten obraz w wy-

obraźni i jak można utrwali, musi on wraz ze swym
dziełem oddać się i powierzyć całkowicie i bez za-
strzeżeń wiekuistej woli Prabytu.

Chodzi tu o to, by własna wola modlącego się wraz

ze swym „wzorem” przez nią stworzonym tak zatonęła
w woli Prabytu, iżby się nawet najlżejszy odruch woli
nie wynurzał z morza wiekuistej woli – iżby nawet
najdrobniejsza część „wzoru” nie pozostawała na zew-
nątrz, nie pokryta i nie przeniknięta falami tego morza.

Jeżeli więc teraz to, co się w ten sposób prosi

w „modlitwie” w ogóle „dane jest” w wiekuistej woli
Prabytu, proszący zaś przez swe” szukanie” i „znalezie-
nie”
zdobył to na własność wówczas spełnienie prośby
następuje w tej samej chwili, w której nastąpiło po-
grążenie w Prawoli i wymaga tylko jeszcze niezbędnego
w ziemskości czasu, aby na skutek modlitwy mógł się
ujawnić pod warunkiem,ze proszący potrafi jednocześ-
nie w należny sposób „zakołatać”.

Jedyną, ale też doprawdy nie do poknania przeszkodą

w samym człowieku z jaką się może spotkać taka
prośba jest zwątpienie!

17

background image

Co się tyczy możliwości uznania, to oczywiście za-

noszący modły może tylko przeczuwać i niejasno spo-
dziewać się.

Nie może z całą pewnością wiedzieć czy to, o co się

modli należy do rzeczy które w Prawoli od wieków są
dane, podobnie jak nie wie z całą pewnością, czy jest
już

„uprawniony”

do tego by jego prośba została uznana

w całej rozciągłości.

Nie można również wiedzieć, czy w każdym posz-

czególnym wypadku uzyskał już uznanie swej prośby,
a byłoby to zarozumiałym zuchwalstwem oczekiwać te-
go we wszelkich okolicznościach...

A jednak nie wolno modlącemu się ani na chwilę

zwątpić w to, że musi się dlań spełnić to wszystko o co
w danych warunkach może być przyznane!

Musi on całkowicie usunąć ze swych myśli i uczuć

pytanie: czy aby otrzyma to o co prosi!

Wszelkie

pragnienia

i

nadzieje musi poniekąd w sobie

„zneutralizować”!

Musi się bez zastrzeżeń zjednoczyć z wolą Prabytu –

musi się stopić z tą wolą nie dopuszczając najlżejszego
nawet zwątpienia co do pewności spełnienia, o ile tylko
istnieje możliwość tego!

I tego trzeba się „nauczyć” i tylko ten, kto się tego

nauczył będzie panował nad wszelkimi wątpliwościami!

Oczywiście, im więcej z biegiem czasu zbierze się

dowodów na to, że należyta „prośba” zawiera już
w sobie spełnienie, o ile może ono nastąpić, tym łatwiej
będzie przezwyciężyć wszelkie wątpliwości zanim jesz-
cze powstaną i zaczną hamująco oddziaływać.

A chociażby nawet modlący przezwyciężył zwątpie-

nie, nie wolno mu jednak stać się zarozumiałym w swej
ufności.

18

background image

Przede wszystkim nie powinien sądzić, iż sam może

określać sposób, w jaki należy spełnić jego prośbę oraz
nie powinien się ośmielać niejako wyduszać dogodny
dla siebie czas spełnienia. Wszystko to mu nie przystoi!

Musi te wszystko pozostawić tym wysokim mocom,

którym wiekuista Prawola zleciła utrzymywać pod
wpływem duchowym losy w ten sposób, aby łańcuch
wydarzeń nawiązywał zawsze ogniwa niezbędne do
przeprowadzenia działań, które zostały wywołane
w królestwie ducha – królestwie prapierwotnych przy-
czyn – nie naruszając ziemsko-fizycznych praw...

Zdarzyć się może, że powstaje wrażenie, iż jakaś

prośba nie zostaje wysłuchana, podczas gdy są już
w ruchu wszystkie siły, by wywołać spełnienie, które
oczywiście nastąpi w inny sposób niż się tego spo-
dziewał modlący.

Często po długim czasie dopiero nastaje dla zanoszą-

cego modły dzień, w którym wreszcie poznaje, że już
od dawna uzyskał spełnienie swej prośby i to w sposób
lepszy, niż mógł się spodziewać...

Obietnica, że ten co prosi z całą pewnością „otrzy-

ma”, oczywiście nie powinna być brana pod uwagę
tylko przy sprawach tego bytowania ziemskiego, kto zaś
rozpatruje ją jedynie ze stanowiska ziemskiego, ten
zgodzić się musi, że może ona się urzeczywistnić nawet,
gdy proszący otrzymuje coś innego niż prosi.

Ale w powyższej obietnicy tak dalece pouczającej

dla nauki, której tu udzielam, przede wszystkim mowa
jest o tym, że rzeczy od wieków zastrzeżone dla czło-
wieka ziemi, mogą „być „uzyskane” na wieki całe dzię-
ki należytej prośbie.

Trzeba jedno czynić i drugiego nie zaniedbywać!

19

background image

A że dla syna ziemi sprawy jego życia ziemskiego są

najbardziej pilne i palące, może doprawdy wyzyskać
potęgę „modlitwy”, by sobie ułatwić sprawy ziemskie,
albo przyjść swym bliźnim z pomocą w tych wypad-
kach, gdy od dawna się wyczerpała lub okazała się
niedostateczna wszelka zewnętrzna możliwość pomocy.

Przede wszystkim jednak „modlitwa” dana jest czło-

wiekowi, aby wszedł ponownie w posiadanie swej spu-
ścizny wiekuistej: – by „uzyskał” to, co język tzw. teo-
logów określa bardzo dwuznacznym wyrazem – łaska.

Ale to, co w rzeczywistości rozumieli przez ten wy-

raz ci, którzy wiedzieli, o co tu chodzi, było raczej
wszystkim innym, tylko nie darem samowoli!

Pramiłość wiekuista, z której bierze początek wszy-

stko co istnieje i żyje nie może zmienić swej własnej
„struktury” – nie może gwoli miłości przeczyć „pra-
wu”
ściśle związanemu z jej własnym bytem wieku-
istym, lecz musi żądać spełnienia odpowiednich warun-
ków, żeby miała możność wchłonąć w siebie to, co stało
się jej obce.

Tak

oto

należyta

„prośba” umożliwia prądowi wieku-

istej miłości, przenikanie do świadomości człowieka
ziemi.

„Prośba” – to nie jakaś żebranina i chęć wytargowa-

nia czegoś, lecz spokojne ofiarowanie siebie z niezach-
wianą pewnością, że uzyskanie prądu miłości boskiej
nie

będzie

jej zatrzymane – nie może być jej zatrzymane.

Mamy tu do czynienia ze swego rodzaju praworząd-

nością duchową, której zadośćczynić należy zanim na-
stąpi działanie!

Tak więc jak szukający dopiero w sobie samym zna-

lazł to, czego przedtem na próżno szukał w zewnętrz-

20

background image

ności tak teraz proszący otrzymuje w sobie niezbędny
życiodajny prąd miłości.

Przedtem można go było porównać z elektromotorem

wypróbowanym wprawdzie we wszystkich swych częś-
ciach i zdatnym do wykonania pracy, przez który jednak
nie przepływa jeszcze prąd centrali.

Oto włączono kontakt: – motor porusza się dzięki

prądowi – ale teraz oczekuje na użycie swej pracy, gdyż
na próżno by przepływał prąd, gdyby nie istniała moż-
liwość wykorzystania jego ruchu.

W tym porównaniu widać w przenośni trzy wymaga-

nia prawdziwej „modlitwy”.

Z „szukaniem” i „znalezieniem” można porównać

techniczne wypróbowanie motoru aż do jego najprost-
szej części.

„Prośbę” i „otrzymanie” porównać można z włącze-

niem kontaktu i przepływem prądu elektrycznego.

„Kołatanie” i „otworzenie” podobne jest przyłącze-

niu motoru do poruszanej przezeń maszyny i osiągniętej
dzięki temu działalności.

Jednak to porównanie zapożyczone z dziedziny tech-

niki z czasów dzisiejszych powinno być jedynie wska-
zówką mogącą poprzeć moje słowa.

Kto tej wskazówki nie potrzebuje, albo też czułby się

dotknięty przez to, że pozwalam sobie wybrać porów-
nanie z życia codziennego, ten spokojnie może nie
zwracać uwagi na to, co ja jednak pragnąłbym wpleść
w moje słowa.

Sądzę, że już przerzuciłem most od drugiego wy-

magania prawdziwej modlitwy do trzeciego i wam
nadzieję, że wszyscy do których przemawiam będą mi
dalej towarzyszyć w przejściu przez ten most.

21

background image

4. „Kołaczcie a będzie wam otworzone”

Nie jest to samowola, jeśli w dawnej obietnicy wy-

stępuje obraz „kołatania”.

Jeśli „szukanie” jest pogrążaniem, by tam znaleźć

najgłębsze głębie własne, jeśli „prośba” jest pragnie-
niem połączonym z niezłomną ufnością w otrzymanie –
to

„kołatanie”

– pukanie by wstęp uzyskać

jest

zewnęt-

rznym

czynnym

postępowaniem

dającym

wyraz

żądaniu.

Jest tu niejako powiedziane temu kto pragnie nau-

czyć się „modlić”, że ma prawo żądać i wymagać –
choćby to pozornie brzmiało tak zuchwale i że to wy-
sokie prawo zyskuje tylko wtedy, gdy również czynnie
potrafi się modlić: – jeśli i czyny jego odpowiadają
warunkom prawdziwej „modlitwy”.

Dotyczy to całego nastawienia przy wszelkim mod-

leniu się – jeśli nawet chodzi o sprawy życia zew-
nętrznego.

Ten tylko będzie wysłuchany, kto rzeczywiście „ko-

łacze”– rzeczywiście „puka”, kto swą słuszną prośbę,
swe oczekiwanie popiera odpowiednimi czynami,
a dzięki temu samo przez się podnosi ją do żądania,
które z konieczności pociąga za sobą spełnienie.

22

background image

Człowiek modlący się, nie powinien się dziwić, jeśli

nie będzie wysłuchany, pomimo że jego „szukanie”
i „prośba” wydaje mu się zupełnie bez zarzutu, dopóki
nie będzie umiał również należycie zakołatać.

Brak wówczas jeszcze trzeciego warunku doskonałej

„modlitwy”!

Może zanosi modły o rzeczy niezbędne dla siebie sa-

mego – ale palcem nawet nie poruszy tam, gdzie modli-
twa liczy na niego samego – gdzie by było konieczne je-
go własne zakrzątnięcie się około tych właśnie spraw...

Może usiłuje za sprawą swych modłów przyjść z po-

mocą jakiemuś innemu człowiekowi, ratować go w ma-
terialnej potrzebie, ale na myśl mu nie przyjdzie włas-
nymi środkami coś dla niego uczynić lub też wyzyskać
okoliczności które mogły temu lub innemu człowiekowi
przynieść praktyczną pomoc.

Pragnąłby sobie lub innym przez swą modlitwę po-

móc w chorobie, ale odrzuca lekarza i nie zakrzątnie się
w poszukiwaniu jakiego innego sposobu leczenia.

We wszystkich tych i w tysiącach innych wypadków

brak spełnienia tego trzeciego podstawowego warunku
prawdziwej „modlitwy” przedstawionego w obietnicy
pod postacią człowieka, który nie stoi na zewnątrz i nie
czeka, aż go zaproszą, lecz „kołacze”, by mu „otworzo-
no”
.

Nawet i w tym sposobie pobożnej żebraniny u nie-

bios powszechnie uważanej za „modlitwę”, ludzie szu-
kający pomocy popełniają błąd przeważnie przez to,że
poczytują za zbędne zupełnie popieranie czynem „mo-
dlitwy”
.

Nie jednemu zresztą można by było przyjść z pomo-

cą, chociaż pojęcia nie ma o tym, co znaczy naprawdę
„modlić się”, gdyż omackiem i nieświadomie dociera

23

background image

ten lub ów dzięki żarliwości, do pewnego aczkolwiek
niedoskonałego „znalezienia” i „otrzymania”...

A choćby jego „kołatanie” również było niedosta-

teczne, mogłoby jednak sprawić, że byłoby daremne to,
co według powszechnego zwyczaju w dobrej wierze za
„modlitwę”.

Pośród tych, którzy nie zrozumieli jeszcze, co znaczy

prawdziwe „modlenie się” znaleźć można dostateczną
ilość takich ludzi, którzy dzięki wewnętrznemu wyczu-
ciu zadośćuczynili wszystkim tym warunkom, chociaż
mogliby znacznie więcej zdziałać, gdyby znali w całości
tajemnicę należytego modlenia się.

A jednak zawarte w owej tajemnicy należyte „koła-

tanie” dotyczy również „modlenia się” nie tylko o rze-
czy ziemskie – lecz służy przede wszystkim do uzyska-
nia wstępu do świętej wzniosłej Świątyni Wieczności,
by przeżyć tam z drżeniem, misterium człowieka – jego
wyjście ze Światła i jego powrót, do Światła...

Nikt nie może uzyskać wstępu do tej świątyni, kto

uprzednio nie wykazał się „szukaniem” i „znalezie-
niem”
, kto przedtem nie nauczył się tak prosić, że miał
prawo otrzymać.

Wiadomo

„wewnątrz”

– a wnętrza tej świątyni należy

szukać w samym człowieku – kto jest ten, który „ko-
łacze”
z zewnątrz i nie wcześniej mu otworzą, aż zdoła
wypełnić obydwa warunki należytego „modlenia się”.

„Kołatanie” oznacza tu takie czynne ukształtowanie

życia, że każdy postępek stanowi uprawnione żądanie
do wpuszczenia do wnętrza świątyni i doprawdy, kto
w ten sposób „kołacze” temu będzie „otworzono’ gdyż
sam stworzył po temu warunki.

Z biegiem wieków domyślano się i doszukiwano naj-

osobliwszych tajemnic ukrytych w słowach o „kołata-

24

background image

niu” i „otwieraniu”, tak, że puste lub też przemądrzałe
głowy tu i ówdzie powymyślały najbardziej cudackie
„ćwiczenia” mające rzekomo stanowić należyte kołata-
nie.

Nawet dziś jeszcze znam ludzi, którzy z najwyższą

czcią przechowują niby najcenniejszą świętość wyrocz-
nie pomylonych fantastów, a są dostatecznie skromni by
winę za fakt, że wszelkie tego rodzaju „ćwiczenia” nie
dawały im żadnych wyników zwalać na to, że pomimo
całych usilnych starań „nienależycie poczynali sobie”,
gdy kapłan ich wyroczni musiał dla siebie osiągnąć
takie wyniki, w przeciwnym bowiem razie nie mógłby
napisać – Sancta simplicitas – tych ociekających głupo-
tą wskazówek.

Wciąż spotyka się nowych wierzących w tego ro-

dzaju głupstwa jak te i coraz to znajdują się mistagodzy,
bądź sami odurzeni, bądź też dla zrobie nia kariery,
którzy z tajemniczymi gestami pełnią rolę naganiaczy
dla najgorszej głupoty..

Że tego rodzaju rzeczy są możliwe, daje się tylko

tym wytłumaczyć, iż bardzo wielu szukającym wydaje
się to co się od nich wymaga zbyt proste i mało niedo-
rzeczne gdyż dopiero wtedy zostają poruszeni i skłonni
do uwierzenia, gdy się żąda od nich wiary w coś ab-
surdalnego.

Przerażenie ogarnia przyjaciela ludzkości na widok

takiego obałamucenia jak wasze i pragnąłby ze wszy-
stkich sił ratować uwiedzionych, lecz gotowość niesie-
nia pomocy na nic się tu nie zda.

Można tylko ostrzegać osoby jeszcze nie otumanio-

ne: i nazwać im po imieniu rzeczy które może znają już
ze słyszenia. Można tylko: usiłować wskazać, że obiet-

25

background image

nica nie ma nic wspólnego ze wszystkimi tymi osobli-
wymi „ćwiczeniami” łatwego do przejrzenia zmyślenia.

„Kołatanie” wspomniane w obietnicy znaczy „mo-

dlić się” czynem i działaniem, a kto nie jest skłonny
tego wykonać, ten napróżno będzie czekał by mu
„otworzono!”

Nie należy jednak puścić cugli bujnej wyobraźni ja-

koby „otworzenie” w znaczeniu naszej obietnicy – było
raptownym rozwarciem się niespodziewanej wspania-
łości duchowej – niezwłocznym objawieniem najbar-
dziej tajemnej mądrości, – otwarciem na oścież wszy-
stkich drzwi świątyni wraz z niezwłocznym odsło
nięciem zasłony chroniącej najwyższą świętość przed
nieprzygotowanymi spojrzeniami!

Świątynia

Wieczności

ma również swoje przedsionki

i neofita doprawdy będzie mógł się uważać za szczęśli-
wego, jeśli mówiąc obrazowo będzie mu wolno wkro-
czyć do najzewnętrzniejszego z tych przedsionków...

Kto tam przychodzi z wielkimi ambicjami i uważa

się za godnego wstąpienia jeśli nie od razu do najświę-
tszego przybytku, to przynajmniej do jednego z okalają-
cych go sanktuariów temu oczywiście nie będzie „otwo-
rzone”
by mógł oglądać choćby dziedziniec.

A jednak nikt tu nie będzie niesprawiedliwie „potra-

ktowany”. Tu nic nie zależy od jakiejś samowoli!

Wszystko jest tu ustawione zgodnie z prawem du-

chowym, to zaś „prawo” nie jest dziełem wymysłu lecz
konsekwentnym działaniem życia duchowego, nie-
zmienne jak sama boskość, której rodzaj i istotę objawia
wiedzącym, skoro staną się „wiedzącymi” na skutek
przestrzegania tego prawa!

Wprawdzie boskość jest w samym człowieku –

wprawdzie w najwewnętrzniejszych głębiach człowieka

26

background image

znajduje się jej przenajświętsza świątynia – wprawdzie
„Bóg”, niezależnie od tego, jak sobie tłumaczyć to
słowo, daje się osiągnąć i odczuć człowiekowi jedynie
w najgłębszych głębiach duszy ludzkiej!

Ale większość ludzi nie wie jakie nieskończone dale

obejmuje ich własna dusza, w wiecznym rytmie falu-
jąca!

Lecz większość ludzi, nie zdaje sobie sprawy jakie

nieskończone dale leżą między ich świadomością
a świadomym bytem Boga, chociaż Bóg ich napełnia –
i swoje życie zawdzięczają tylko „Bogu”.

W swej wyobraźni są z Bogiem na tym bynajmniej

nie uświadamiając sobie bluźnierstwa zawartego w tym
wyobrażeniu.

Doprawdy trudno mi wytłumaczyć, że Bóg zgodnie

z życzeniem boskim jest dla nich wprawdzie czymś naj-
bliższym – lecz zgodnie ze świadomym bytem boskim
jest czymś najdalszym – że musi w nich samych pow-
stać „drabina Jakubowa”, po której szczeblach wpierw
wstąpić muszą wszystkie stopnie światła hierarchii
duchowych i podać sobie ręce, by ziemska świadomość
człowieka mogła przeżywać żywe połączenie z wieku-
istym, nie dającym się wyobrazić świadomym bytem
boskim, nie obawiając się zagłady.

Dumna a głupia pycha kapłanów twierdzi, iż nic nie

powinno stawać pomiędzy Bogiem a człowiekiem, ale
jedyną słuszną odpowiedzią jest tu prośba: „Panie
przebacz im, gdyż nie wiedzą jak ci bluźnią”
!

Kto zatem istotnie chce, by mu „otworzono jeśli

odważy

się „zakołatać” całym życiem swoim, wszelkim

swym czynem i działaniem ziemskim, ten niechaj nie
oczekuje, że „Bóg” – niezależnie od postaci jego wiary

27

background image

w Boga – jako wiekuisty Prabyt będzie stał u furty, by
mu „otworzyć”!

Kto pragnie należycie „zakołatać” ten musi mieć

w sobie przede wszystkie tyle czci głębokiej wobec
boskości, że mówiąc obrazowo – zechciał mu „otwo-
rzyć”
choćby ostatni ze sług świątyni boskiej...

Inaczej człowiekowi naprawdę się modlącemu nigdy

nie będzie otworzone, co tylko w nim samym może być
„rozwarte”!

28

background image

5. Odnowienie duchowe

Gdyby człowiek miał w sobie wiarę, że na skutek

prawdziwej „modlitwy” cała ludzkość tej ziemi mogła-
by uzyskać odnowienie duchowe, bynajmniej nie po-
zostawałby w błędzie!

A że „ludzkość” na tej ziemi składa się z wielu posz-

czególnych ludzi, toteż takie odnowienie może nastąpić
tylko dzięki jednostkom, dlatego chcielibyśmy tu mó-
wić tylko o pojedynczym człowieku, miast gubić się
w całości, przy czym jednostka musiałaby zbyt wiele
stracić.

Jeśli gdziekolwiek na tej ziemi znajduje się jeden

jedyny człowiek gotowy i chętny odnowić się dzięki
prawdziwej „modlitwie”, to wskutek tego cała „ludz-
kość”
już wiele zyskuje, gdyż my ludzie nie przebywa-
my odosobnieni w pustej przestrzeni, lecz to co dobrego
lub złego przepływa przez jednostkę, płynie dalej przez
wszystkie dusze ludzkie, choćby w tym właśnie czasie
pełniły swe dzieło na najdalszych krańcach ziemi, choć-
by o tym wiedziały lub nie wiedziały...

Jeśli w poprzednich rozdziałach tak szczegółowo wy-

łożyłem na czym polega „prawdziwa modlitwa” i o co
chodzi przy „należytym modleniu się”, to stało się to
przede wszystkim dlatego, że tak wielu ludzi nie może

29

background image

sobie wyobrazić nic bardziej wygodnego niż modlenie
się – że tak wielu ludzi sądzi, iż już się pomodlili, gdy
w swej wyobraźni w aroganckiej wprost poufałości roz-
mawiają z jakimś wyśnionym swym „bogiem”, a przy
tym autosugestywne oddziaływanie na swe uczucia
przyjmują jako tanią pociechę.

Z tego sposobu rzekomego modlenia się oczywiście

może wyniknąć tylko samo złudzenie oraz chwilowe,
fałszywie brzmiące uczucie wzniesienia się – nigdy zaś
istotne odnowienie duchowe którego by tak bardzo po-
trzebował człowiek modlący się.

Ale nie było by nic bardziej opatrznego, jak uczuć się

przez moje wywody choćby w najmniejszym stopniu
zrażonym.

Można by było wprawdzie pomyśleć, że ten lub ów

byłby skłonny powiedzieć sobie: – „jeśli należyta mo-
dlitwa jest związana z tymi wszystkimi założeniami, to
nigdy się jej nie nauczę. Chcę otworzyć serce przed
Bogiem swoim i pocieszyć się myślą, że będę usłyszany
a może nawet wysłuchany!”

Kto jednak przeczytał tę księgę do tego miejsca

trzeźwo i uważnie, a jednak może tak mówić, ten do-
prawdy nie zupełnie zrozumiał moje słowa!

Jeśli,

usiłowałem

wykazać

wymagania należytej „mo-

dlitwy” powołując się na obietnicę o „szukaniu”, „proś-
bie”
i „kołataniu”, to przez to musiałem wniknąć
w pewne szczegóły, aby czytelnik nie miał już wątpli-
wości, że przy prawdziwej „modlitwie” chodzi o coś
innego niż o pobożne powtarzanie określonych formu-
łek modlitewnych.

Wszelako każdy rozsądny człowiek, w ten sposób

pouczony, bardzo prędko stanie się pewny siebie i bę-
dzie wiedział, co dlań z tego wynika.

30

background image

Ujrzy, że dopiero wtedy można prawdziwie „modlić

się”, gdy

uprzednio nastąpi całkowite przestawienie my-

ślenia, odczuwania i postępowania tak, iż spełni wszel-
kie warunki przedwstępne prawdziwej „modlitwy”,
zanim przystąpi do „modlenia się”.

Jedynie gwoli zbyt trwożliwych ludzi zaznaczam tu

wyraźnie, że opisałem wprawdzie jakie skutki ma praw-
dziwa „modlitwa”, lecz to wszystko następuje samo
przez się, skoro całe życie zostanie tak ułożone, że jest
zawsze gotowe do modlitwy.

Tym zaś, którzy modlenie się wyobrażają sobie: jako

sprawę świętoszków i ludzi w smutku pogrążonych mu-
szę powiedzieć, że gotowe do modlitwy życie zaprawdę
nie ma potrzeby wyrzekać się żadnej szlachetnej rado-
ści, przeciwnie, może stać się rękojmią stałej pogody
ducha – stałej gotowości do szczęścia.

Co się zaś tyczy „otworzenia serca”, to człowiek od-

czuwający potrzebę tego ma szczególnie silne wyczucie
prawdy, a mianowicie, że nie jest czymś całkowicie
odosobnionym i zdanym na samego siebie tylko we
wszechświecie – że pomimo swej kosmicznej izolacji
i ucieczki woli z ducha, wciąż jeszcze choćby nawet
biernie powiązany jest ze swoją praojczyzną i z króle-
stwem ducha i że pomoc jaka może stamtąd spłynąć,
ogarnia daleko szerszy zakres działania, niż wszelka
pomoc, pochodząca ze świata zmysłów fizycznych.

Myli się tylko w ocenie swego uczucia sądząc, że bez

stopni pośrednich czuje się w bezpośrednim zetknięciu
z Wiekuistym Prabytem, jako osobowym partnerem
i nie mniej myli się uważając za modlitwę to wyznanie
wobec nie widzialnych światów swojej niedoli: wyz-
nanie to jest prawdziwą, słuszną i świętą „spowiedzią”.

31

background image

Tego rodzaju „spowiedź” odpowiada jednak wrodzo-

nej potrzebie natury ludzkiej i stanowi dzieło wyzwole-
nia duszy o nie dającym się ocenić znaczeniu dla życia,
tak, że każdy człowiek bez względu na to kim jest, po-
winien się wyspowiadać od czasu do czasu przed nie-
widzialnymi prawdziwymi „kapłanami”, aby stać się
zdolnym do odbierania z niewidzialnych dziedzin wciąż
nowych sił.

Nie powinno się czekać, aż na nas spadnie najcięższa

niedola duszy, aby się zdecydować na taką prawdziwą
„spowiedź” zawierającą w sobie „rozgrzeszenie” mającą
wiekuistą wartość...

Dopiero po takiej „spowiedzi” i uzyskanym dzięki

niej

wyzwoleniu duszy, powinno się w prawdziwej „mo-

dlitwie” prosić o to, co się chce „wymodlić”.

Człowiek, który się wówczas modli tak jak się mo-

dlić należy, osiągnie naprawdę odnowienie duchowe,
a to odnowienie bywa wciąż na nowo potrzebne, gdyż
życie powszednie ogłusza czujki duszy.

„Odnowienie duchowe” nie jest bynajmniej odno-

wieniem duchowym iskry życia w człowieku, lecz od-
nowieniem zdolności duszy do odbierania wpływów, ja-
kie mogą i chcą jej dosięgnąć z królestwa czystego
ducha przez „antenę” jej własnego ośrodka bytu.

Prawie, że niemożliwością jest przedstawić w sło-

wach mowy ludzkiej tego jedynego w swoim rodzaju
połączenia pomiędzy „iskrą ducha” a duszą w czło-
wieku tej ziemi, albo chcieć to wyjaśnić za pomocą ob-
razu i podobieństwa. Chociaż nasza dusza jest dla
mas „jedyną „rzeczywistością” co znaczy: że jedyną
rzeczą, którą możemy postrzegać w naszych głębiach
jako tam czynną, jest sama przez się organiczną po-
stacią, zbudowana zgodnie z określonymi rytmicznymi

32

background image

prawami wiekuistego oceanu sił duszy, która w pogrą-
żonej w tym czasie iskrze ducha ma niejako swój oś-
rodek krystalizacyjny.

Postrzeganie w sobie własnej iskry ducha jest dla nas

o tyle tylko możliwe o ile jesteśmy „duszą” i tylko za
pomocą szczególnych, przenikających aż do sfer czysto
duchowych sił duszy, które można by było uważać za
„czujki duszy”...

Wszystkie rzeczy duchowe chcące przeniknąć do na-

szej świadomości ziemskiej muszą się kierować przez
wiekuistą „iskrę ducha” w nas, gdzie będą przejęte
przez „czujki duszy” a znów z „duszy” za pomocą okre-
ślonych organów duszy będą podane naszej membranie
mózgowej.

A że odwrotnie wszystkie donośne wrażenia zewnę-

trznego życia ziemskiego za sprawą świadomości móz-
gowej poruszają duszę, więc niewymownie subtelny
organizm „duszy” raz wraz doznaje wstrząsów, które
nie tylko mniej lub więcej zmniejszają jej zdolność
przyjmowania rzeczy duchowych, lecz czasami mogą
wywołać nawet na czas dłuższy swego rodzaju „bez-
wład duszy”
.

Kto tego już doświadczył na sobie, a nie wielu znaj-

dzie się takich, co by tego nie doświadczyli, – temu nie
potrzebuję mówić, jak wówczas taki bezwład duszy
oddziaływuje z powrotem na świadomość mózgową...

Istnieje więc stała wymiana oddziaływań w głębiach,

a higiena duszy jest doprawdy nie mniej ważna niż hi-
gieniczne utrzymanie ciała ziemskiego i jego organów.

Wciąż potrzebujemy „odnowienia duchowego” zna-

czeniu odnowienia „sprężystości duszy”, aby „dusza”
była zdolna do wchłaniania i oddawania rzeczy ducho-
wych tak samo, jak nie możemy się obyć bez odnawia-

33

background image

nia naszych sił cielesnych, jeśli chcemy sprostać życiu
ziemskiemu.

Wszelako nie ma skuteczniejszego sposobu do osią-

gnięcia ciągłego odnawiania duchowego niż stała goto-
wość do modlitwy, niż wynikające z tej gotowości
„modlenie się bez przerwy”.

Kto jest stale gotów do modlitwy przez całe nasta-

wienie swego wewnętrznego czyli kontemplacyjnego
oraz zewnętrznego, czyli czynnego życia, dla tego
prawdziwa „modlitwa” jest taką samą koniecznością
życiową, jak odżywianie jego ciała ziemskiego i nie
potrzebuje on już żadnych szczególnych okazji, które by
go miały skłaniać do „modlenia się”, choć z drugiej
strony nigdy mu nie braknie i takich właśnie okazji.

A życie jego uświęcają nie tylko nanizane jedno na

drugie złote ogniwa łańcucha świadomych, ukształto-
wanych aktów modlitewnych!

Jest to nieustanna chęć „modlenia się”, która niejako

zamiast niego „modli się nawet wtedy, gdy obowiązki
dnia powszedniego oraz zewnętrzne przeszkody unie-
możliwiają świadomie ukształtowaną modlitwę.”

Skoro ktoś wzniesie się do tego poziomu, wtedy nie

do pomyślenia jest żadna praca, którą by mógł rozpo-
cząć lub zakończyć bez prawdziwej „modlitwy”.

Atoli powiedziano: „gdy chcesz się modlić, zamknij

się w komorze swojej”.

Bynajmniej nie jest konieczne – a nawet byłoby wy-

stępkiem przeciwko „wstydliwości duszy” – gdyby oto-
czenie modlącego wiedziało o jego modlitwie, chyba że
zbiera się więcej ludzi ożywionych jednakową chęcią
modlitwy a jeden z nich usiłuje dać wyraz tej chęci
w słowach.

34

background image

Z jednakowym skutkiem może się trzymać istnie-

jących formułek modlitewnych, które może już od dzie-
ciństwa stały się dlań miłe i swojskie, jak również może
sam z pełni swych uczuć ukształtować wyrazy – choćby
nawet taka modlitwa pod względem doboru słów była
tylko wzruszającym bełkotem. Ale wtedy muszą to być
ludzie, z których każdy wie, czym jest prawdziwa
modlitwa i każdy musi wznieść swoje życie do nieu-
stannej gotowości do modlitwy – w przeciwnym razie
wspólne modlenie się będzie czczym gestem lub w naj-
lepszym razie hołdowaniem pobożnemu zwyczajowi jak
np. wspólna modlitwa przed jedzeniem, która bez wąt-
pienia bierze początek ze wspólnego zanoszenia mod-
łów przez takich ludzi, którzy znali tajemnicę należy-
tego modlenia się i nawet odżywianie ciała ziemskiego
nie chcieli pozostawić bez modlitwy.

Dziecku jednak można spokojnie dawać formułki

modlitewne dostosowane do jego możliwości czucia
i wczucia się, nie oczekując odeń początkowo nastawie-
nia wewnętrznego, przekraczającego skupienie sił jego
duszy.

Z całą ostrożnością należy obznajomić dorastającego

młodzieńca najpierw z wykonaniem prawdziwej „mo-
dlitwy”
, zanim się mu wyjaśni, w jaki sposób wszystko
zazębia się duchowo.

A więc ten, kto już nauczyć się w praktyce modlić

się, będzie musiał tylko zbadać to z czym się już oswoił
by opanować całość tej nauki w szczegółach.

Układ słowny nadawany każdorazowo w „modli-

twie” przez prawdziwego znawcy modlenia się należy
wyłącznie do niego samego.

Z jednakowym oddziaływaniem może on trzymać się

takich samych form modlitwy które są mu bliskie

35

background image

i dobrze znane z okresu dzieciństwa – jak również
w pełni swych odczuć może sam dobierać słów, oce-
niając według kolejności wymawianych wyrazów, choć-
by była wyrażona tylko przez jąkanie się.

Aczkolwiek, doprawdy nawet taki bełkot może stać

się modlitwą, nie należy popełniać błędu sadząc, jakoby
prawdziwa modlitwa miała być raczej jakimś „bełko-
tem”
niż ukształtowaną kolejnością wyrazów.

Chodzi tu o najwyższe działanie praw duchowych

i wyzyskania tego działania tak, że już sam szacunek dla
duchowości nakazuje dążyć według wszelkiej możli-
wości do doskonałości formy przy zanoszeniu modłów...

Możliwe są daleko sięgające układy słów, które usta-

wione zgodnie z duchową wartością dźwięków, oddzia-
ływują nader zbawiennie na duszę, tak, że ich „modli-
twa”
wznosi się niejako z podwójną siłą.

Wprawdzie każdemu, kto się może rzeczywiście

„modlić” wydaje się, iż wie o co się modlić należy,
a jednak jest koniecznością powiedzieć tu jeszcze słów
kilka, aby ludzie nie popełniali do nieskończoności tego
samego błędu, który popełnia tak wielu nie znających
wprawdzie misterium prawdziwego „modlenia się”, ale
na swój sposób w dobrej wierze sądzą, iż się modlą, tak,
jak ich na to stać.

A więc prawie dla każdego z tych rzekomo modlą-

cych się jest samo przez się zrozumiałe, że najpierw ma
się modlić o własne dobro oraz swych – jak to się
zwykło mówić bliskich w życiu ziemskim.

Otrzymano wprawdzie upomnienie: „módlcie się za

tych, co was mają w nienawiści i was prześladują.”

W dniu męki Pańskiej ze szczególnym naciskiem m-

odli się w kościołach rzymskich nawet za heretyków,
żydów oraz pogan, ale nie myśli się o tym, że ze

36

background image

stanowiska obudzonych w duchu, nawet nasi wrogowie
i gardziciele, jak również najdalej od nas stojący ludzie,
których nigdy jeszcze na oczy nie widzieliśmy są z na-
mi tak samo duchowo powiązani jak nasi najbliżsi
krewni, chociaż nawet oczywiście nie jesteśmy w moż-
ności darzyć tych nam nieznanych, oraz tych, którzy
nam sprawili ciężkie cierpienia, tym samym rodzajem
i tym samym stopniem miłości, czego doprawdy nie
żąda od nas żadne prawo duchowe, gdyż samo ono
ustanawia i przestrzega zróżnicowania.

Kto się jednak nauczył prawdziwie „modlić” ten

będzie musiał odtąd rozszerzyć horyzonty, by przede
wszystkim i najpierw modlić się za wszystko, co się
pragnie na ziemi stać człowiekiem i stara się być czło-
wiekiem: – co cierpi pod uciskiem zwierzęcości i usiłuje
poskromić zwierzęcość!

Dopiero wtedy modlący się ma prawo myśleć o okre-

ślonych środowiskach ludzkich – następnie o swych
przyjaciołach i krewnych i dopiero na samym końcu
również o sobie samym!

Jest to wręcz odwrotna kolejność w stosunku do ko-

lejności właściwej przy spełnianiu obowiązków życio-
wych w świecie zewnętrznym, gdyż tu człowiek sam
musi naprzód zdobyć trwałe stanowisko, zanim będzie
mógł ponosić odpowiedzialność za założenie rodziny –
musi najpierw dbać o swoją rodzinę, zanim będzie mu
wolno nieść pomoc krewnym i przyjaciołom i wreszcie
dla nich musi już nie być więcej potrzebnym, jeśli chce
pomagać dalszym środowiskom ludzkim, lub też od-
dawać swe siły do dyspozycji całej ludzkości.

Rzeczy mające niewymownie wielką wagę dla całej

ludzkości zależą od tego, kto się nauczył rzeczywiście
„modlić” – w ten sposób zanosi swe „modły” najpierw

37

background image

za wszystkich, zanim zacznie się „modlić” za swoje
dalsze lub bliższe „prywatne” sprawy, pomijając zu-
pełnie sprawy czysto osobiste, do których chce użyć
pomocy swojej „modlitwy”.

W ten sposób doprawdy dojść może z biegiem czasu

dojść duchowego odnowienia coraz większej ilości lu-
dzi jedynie dzięki działaniu „modlitwy” nielicznych
jednostek.

Ale to działanie nie ogranicza się tu do tych niewielu

jednostek, gdy siła prawdziwej modlitwy potrafi wkrót-
ce dosięgnąć wszystkich dostatecznie już dojrzałych
i umocnionych, by mogli uczyć się „modlić”...

Tych zaś doprawdy wielu można znaleźć w czasach

dzisiejszych!

A ci, co znoszą jeszcze brzemię i mozoły tej ziemi

niech nie zapominają również tych, którzy przed nimi
przewędrowali ten padół obciążeni tymi samymi mo-
zołami i brzemieniem.

Nie należy sobie wyobrażać, że nie ulegają oni tęs-

knocie pomocy albo też są tak dalece usunięci od po-
mocy ludziom na ziemi pozostającym, że pomoc taka na
nic by im się zdała!

Ach! bardzo wielu byłaby pilnie potrzebna pomoc

wynikająca z prawdziwej „modlitwy”, gdyż znajdują się
w pewnym stadium rozwoju duszy, nie pozwalającym
im samym czynnie wspierać swego losu!

Jeśli w pewnej starożytnej świętej księdze znajdują

się słowa: „świętą i zbawienną jest myśl modlenia się za
umarłych, by ich zbawić!”
– to można tu doprawdy być
pewnym, że te słowa mógł napisać tylko człowiek,
który zajrzał za gęsta zasłonę uniemożliwiającą nieprzy-
gotowanemu do tego synowi ziemi zapuszczenie wzro-
ku do „krainy bez powrotu”...

38

background image

A jeśli tu proszę każdego, kto się chce nauczyć

„modlić”, by jak tylko będzie mógł zanosił swą praw-
dziwa „modlitwę” również za tych, którzy się z tą zie-
mią rozstali, to mówię na mocy mej niezbitej „wiedzy”,
a bynajmniej nie pod wpływem jakichkolwiek ludzkich
wyobrażeń o życiu po śmierci na ziemi!

Ale i tu należy mieć na uwadze, że najpierw się

trzeba „modlić” za wszystkich, zanim się skieruje siły
prawdziwej „modlitwy” za poszczególne jednostki!

I niechaj nikt się nie obawia, że jego modlitwa za

poszczególne osoby mogłaby się okazać daremną, gdyż
te osoby już więcej pomocy nie potrzebują.

Tu raczej nadmienić należy, że pośród tych, których

znał ktokolwiek dziś jeszcze żyjący na tej ziemi, lub
których pamiętali jego rodzice, nie ma ani jednej duszy,
która by na swej drodze nie witała z wdzięcznością po-
mocy, choćby nawet nie należała do rzędu tych, dla
których taka pomoc za sprawą prawdziwej „modlitwy”
mogła stać się wręcz „zbawieniem.”

W takim stanie duszy, w jakim się znajduje dusza

wyzwolona z ciała ziemskiego, zwanym w mowie po-
tocznej „zaświatem” odnowienie duchowe, ujmowane
w tym samym znaczeniu, jak to uprzednio wyjaśniłem,
jest stałą koniecz nością, ponieważ związana z ziemią
świadomość wciąż jeszcze porusza duszę zachowanymi
wspomnieniami, podczas gdy w niej jednocześnie pul-
sują nowe przeżycia, które dusza musi biernie przyj-
mować, ale nie będąc w możności czynnie brać udziału
w nich, jak ongi to było na ziemi dzięki ciału ziem-
skiemu.

Nieliczni natomiast pośród tych, którzy opuścili zie-

mię, a byli czynnie zadomowieni w świecie ducha już
za swego życia ziemskiego, doskonale potrafią zuży-

39

background image

tkować pomoc dla innych płynącą z prawdziwej „mo-
dlitwy”
, jeśli tylko będzie im podana...

Każdy powinien ufać, że nic nie ginie z tego, co

kiedykolwiek śle miłość w„zaświaty” poza granice
zmysłów fizycznych.

A jeśli dotyczy to nawet każdego przepojonego mi-

łością uczucia – każdej pełnej miłości myśli, to cóż
dopiero mówić o cudownej zaiste pomocy za sprawą
prawdziwej „modlitwy”!

A wiec należyty sposób „modlenia” się, jakiego nau-

czam w księdze niniejszej, działa nie tylko na całą kulę
ziemską, lecz znacznie dalej poza ten świat zjawisk
uchwytnych dla zmysłów fizycznych.

Prawdziwa „modlitwa” łączy wszystkie dusze posia-

dające w sobie iskrę ducha tak w widzialnym jak
i w niewidzialnym wszechświecie i porusza prądy sił
przechodzące przez wyznaczone im stacje i sięgające
wreszcie serca wiekuistego absolutnego Bytu, by stam-
tąd niejako „naładowane łaską” spływać z powrotem
na modlącego się oraz na wszystko, za co zanosił swe
„modły”...

Prawdziwa modlitwa daje możność powstania „dra-

biny niebieskiej” wznoszącej się w głębiach człowieka
wzwyż, aż do najgłębszej woli Prabytu – „drabiny”
umożliwiającej Wysokim Hierarchiom Ducha zsyłanie
wiecznie jaśniejącego światła aż do ziemskich przeżyć
człowieka ziemi.

Prawdziwa modlitwa – to najwyższe uwielbienie

wiekuistej miłości – to miłośnie darowana możność
zjednoczenia się z Wiekuistą twórczą Wszechpotęgą
płodzącą z pramiłości wiecznie nowe życie.

40

background image

A więc dla syna ziemi usiłowanie nauczenia się na-

leżytego „modlenia się” jest doprawdy spełnieniem
najświętszego obowiązku
!

Szczęście i błogosławieństwo wykwitną z takiej

„modlitwy” dla niego i dla każdej duszy i coraz bardziej
będzie się kształtowało duchowe oblicze ziemi dzięki
takiej prawdziwej „modlitwie”, dla dobra tych którzy
kiedyś po nas przyjdą.

Twórcami przyszłości są wszyscy umiejący się praw-

dziwie „modlić”!

Są oni zwiastunami i przygotowującymi drogę dla

nowego człowieka z niecierpliwością pożądającego ży-
cia na ziemi, który jednak dopiero wtedy zjawić się
może, gdy znajdzie ziemię przygotowana dla swego
nowego sposobu stania się człowiekiem!

Dla niego prawdziwa modlitwa stworzy na ziemi

ojczyznę, dla niego, nowego człowieka, który połączy
wszystko, co przedtem było rozdrobnione i rozszcze-
pione i będzie żył tylko w miłości!

41

background image

6. W chwili przebudzenia

Święty Zastępie
Miej dziś w swej opiece
Mój nowy dzień!
Niech pełnię swe dzieło,
Ufnością przepojon
w pomoc Waszą,
o Pomocnicy dostojni!
Uczucia moje – jeśli czyste:–
Czystymi niech zostaną!
Myśli moje – jeśli rozumne:–
Takimi niech zostaną!
Mowa moja jeśli jasna
Jasną niech zostanie!
Myśli swoje
poświęcam
Miłości!

K O N I E C

42


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
[24 PO] Bo Yin Ra Modlitwa Tak Należy Się Modlić
BO YIN RA - Księga sztuki królewskiej, BO YIN RA
Bo Yin Ra Drogowskaz
Bo Yin Ra - Światy - szereg obrazów kosmicznych, BM TEORIA I PRAKTYKA
Bo Yin Ra - Słowa Żywota, B? YIN R?
Bo Yin Ra Droga moich uczniów
Bo Yin Ra Tajemnica
Bo Yin Ra Światy
BO YIN RA Drogowskaz i Wiersze
Bo Yin Ra Dlaczego używam imienia Bô Yin Râ
[27 PO] Bo Yin Ra Słowa żywota
#06 Droga do Boga Bo Yin Ra
[01 PO] Bo Yin Ra Ksiega sztuki krolewskiej
[26 PO] Bo Yin Ra Stosowanie mantry Iskry

więcej podobnych podstron