gnać nic, nawet to, co jest w nas najlepsze i najszlachetniejsze . Ale wszystko, co zgodzi się umrzeć nawet to, co jest w nas najniższe i najpodlejsze, powstanie na nowo. Zasiewamy ciało zmysłowe, a powstaje duchowe. Ciało z krwi i kości nie może osiągnąć Gór. Nie dlatego, że jest nieczyste, ale dlatego że jest za słabe. Czym jest jaszczurka w porównaniu z ogierem? Żądza to biedne, słabe stworzenie; potrafi tylko szeptać i skamleć. A jednak gdy zostanie zabita, powstaje jako pełne życia i mocy pragnienie.
Mam powiedzieć ludziom, że zmysłowość tego
mężczyzny okazała się dla niego mniejszą przeszkodą
niż miłość tamtej biednej kobiety do jej syna? Przecież
ona przynajmniej kochała, chociaż może był to nad
miar miłości.
Nie powiesz im tego, bo tak nie jest — odparł
mój Nauczyciel poważnie. — Powiedziałeś: nadmiar
miłości? To nie był objaw nadmiaru, ale niedorozwo
ju. Ta kobieta kochała swojego syna za mało, a nie za
bardzo. Gdyby kochała go bardziej, nie byłoby żad
nych trudności. Nie wiem, jak skończy się jej histo
ria, ale być może w tej właśnie chwili matka domaga
się, żeby pozwolono jej zabrać syna do Piekła. Ludzie
tego pokroju często skłonni są pogrążyć duszę, któ
rą, jak mówią, kochają, w niekończącej się udręce, je
żeli tylko będą mogli w jakiś sposób nią zawładnąć.
Spróbuj lepiej wyciągnąć z tego inną naukę i zadać
inne pytanie: widziałeś, jak potężnym rumakiem staje
się po zmartwychwstaniu zwykły popęd, jaką zatem
postać przybierze powstała z martwych miłość macie
rzyńska lub przyjaźń?
W tej jednak chwili znowu coś odwróciło moją uwagę.
— Czy jest tu jeszcze jedna rzeka? — zapy
tałem.
12
A
oto dlaczego zapytałem mojego Nauczyciela o rzekę. W otwierającej się między drzewami alei liście na wszystkich gałęziach poczęły od spodu migotać odbitym światłem — na Ziemi podobny efekt wywołuje słońce odbijające się w ruchomych falach rzeki. Po chwili jednak zrozumiałem swoją pomyłkę. Leśną aleją zbliżała się ku nam jakby procesja, a światło migoczące wśród liści pochodziło od jej uczestników.
Na czele pochodu szły jaśniejące Duchy, ale nie były to duchy ludzi. Tańcząc, rozrzucały kwiaty — płatki opadały bezszelestnie i delikatnie wirowały w powietrzu, chociaż w świecie Upiorów każdy z nich ważyłby chyba tonę, a ich upadek przypominałby kamienną lawinę. Za nimi, po prawej i lewej stronie leśnej ścieżki, pojawiły się postacie o smukłych, młodzieńczych kształtach: chłopcy po jednej, a dziewczęta po drugiej stronie. Gdybym potrafił zapamiętać ich śpiew i zapisać melodię ich pieśni, uchroniłaby ona każdego, kto by ją odczytał, od choroby i starości. Środkiem szli muzycy, a za nimi — dostojna pani, na cześć której czyniono to wszystko.
Nie przypominam sobie teraz, czy była ubrana, czy też naga. Jeżeli była naga, to musiał spowijać ją niemal widzialny cień godności i wesela, tak że w mej pamięci pozostał obraz długiego, lśniącego trenu ciągnącego się za nią po rozradowanej trawie. A jeśli miała na sobie szaty, to wrażenie nagości pochodzi niewątpli-
97