Men(d)el Gdański - Konopnicka
Mendel Gdański był Żydem urodzonym w Polsce jako piętnaste dziecko w rodzinie i to stąd wzięło się jego imię. Był ogólnie szanowanym introligatorem, opiekował się także swoim wnukiem - Jakubem. Mieszkał w Gdańsku tak długo, iż znał doskonale i kochał to miasto. Ciekawa jest konfrontacja tego uczciwego starca z zegarmistrzem, który przyszedł go ostrzec przed nasilającymi się nastrojami antysemickimi. Mendel początkowo sprowadza rozmowę na inne tory, by jeszcze bardziej nie przestraszyć prześladowanego przez kolegów wnuka. Gdy ten wychodzi, powraca do tematu, starając się jednak wmówić gościowi, iż są to tylko nieistotne, głupie plotki rozgłaszane w karczmach. Mendel zdaje się w tym fragmencie doskonale zdawać sprawę, iż sprawy mają się nieco inaczej, ale swoimi argumentami chce być może uspokoić samego siebie. Początkowo udaje, że zegarmistrzowi chodzi o jakiś „złych Żydów” których sam potępia za kradzieże, a na słowa, że mają bić wszystkich Żydów za samo pochodzenie, odpowiada dość trafnie, choć momentami nieco demagogicznie. Zegarmistrz zaś, mimo iż przyszedł Mendla ostrzegać, zdaje się czerpać radość z przekazywania mu złych wiadomości. Konopnicka wkłada w usta Żyda wspomnienie „pożarów” które miały miejsce, a od których nie byli uwolnieni Żydzi. Jest to aluzja do powstania styczniowego, ukryta ze względu na ówczesną cenzurę. Po końcowej scenie, w której pijany tłum rani Jakuba kamieniem w głowę i zostaje w ostatniej chwili powstrzymany od rozprawienia się ze starcem, Mendel stwierdza, iż umarło w nim serce do rodzinnego miasta, które stanowiło dla niego sens życia. Nowela ta ma wyraźna związek z programem pozytywistycznym - ośmiesza bowiem wizerunek Żyda jako człowieka nieuczciwego, wyzyskującego innych i zaślepionego żądzą zdobywania pieniędzy oraz zmusza do refleksji nad życiem społecznym.