Witam, witam! Zapraszam na kolejną część mojego zwariowanego( też się popisałam^^') fikusia! W tej części( obiecuję^^) dojdzie kilka nowych osób( jak na razie to planowanych to dwie). I co by tu jeszcze.. no to tyle. CzYtAć > <!!
Forbidden love and envy..
( Aha no tak przypomnienie- Slayersi+ Miroku et. Catherine uciekli z domu Yokotsu i pobiegli w noc. A jak chcecie więcej, to do cholery przeczytajcie I część!!)
Usnęli. Prawie wszyscy usnęli. Lina cicho podniosła się i wyszła z tych prowizorycznych namiotów, które zbudowali. Podeszła do Catherine.
-Cześć. Też jesteś zmęczona? Chciałam cię o coś spytać.. Jak dużą masz moc?- powiedziała jednym tchem Lina.
-Tak, jestem zmęczona, więc jeśli możesz to zostaw mnie w spokoju i daj mi spać, TY GŁUPIA MAŁA RUDA DESKO!!!
-A TY TO MOŻE STRASZNIE OBDARZONA JESTEŚ?
-Lepiej niż ty, czarodziejko od siedmiu boleści!
-UWAŻAJ CO MÓWISZ, TY.. TY.. ŚWINIA GĘBO!!
-AKURAT ŚWINIE SĄ ŁADNIEJSZE NIŻ TY!
-IDIOTKA!
-BEZTALENCIE!
-ZAMKNIJ SIĘ!! TY PEWNIE NAWET FIRE BALL'A NIE UMIESZ RZUCIĆ!
-NO I DOBRZE!!!( A TAK NA MARGINESIE TO CO TO TEN FIRE BALL?^^)
-MÓWIŁAM, ZE JESTEŚ BEZNADZIEJNIE GŁUPIA?!?> <
-MÓWIŁAŚ, MÓWIŁAŚ. DOBRA!! JA tam się wyładowałam, a ty? Nie bierz do serca tego, co mówię jak jestem śpiąca. Co do twojego pytania, to...
Lina: - -''''
Catherine ^^
-Więc co do twego pytania o moc- mam całkiem sporą moc, bo.. spróbuj we mnie rzucić zaklęciem.
-Na.. Na pewno..?
-Dawaj.
-Jakim?
-Jakimś silnym.
Lina rozpoczęła inkantację i po chwili w jej rękach.. nic nie było. Żadnej najmniejszej energii.
-Co.. Coś ty zrobiła? Zablokowałaś moją moc O.O?
-Yokotsu przeniósł was do naszego świata, w którym nie macie potrzebnej energii, aby wasze zaklęcia odnosiły skutek. Ty podobno czerpiesz energie od LON. A.. no cóż, jej zakres tu nie sięga. Bo.. wy jesteście teraz w świecie techniki, gdzie magia idzie w parze z elektroniką. To zupełnie inny wymiar, inny świat. Nie to samo, gdzie wy byliście.
Catherine pokazała Linie kartę płatniczą.
-Co to? To do gry?
-Nie. Dzięki temu można płacić w sklepie.
-Ta? A.. złote monety?
-Są, ale.. spójrz- i pokazała Linie kilka różnych monet- Większą wartość niż te złote monety mają papierowe pieniądze.
-Papiery więcej warte niż.. niż moje kochane złoto??!!! A jedzenie.. chociaż to samo?
-Przecież jadłaś.- -`
-A, rzeczywiście..^^
-Chcesz coś jeszcze?
-Dlaczego uciekliśmy?- wypaliła prosto z mostu Lina.
-Otóż.. Yokotsu tak naprawdę nie chciał, byście chronili dzieci. Czekał, aż w obronie któreś z was rzuci zaklęcie. Dzięki niemu mógłby pochłonąć energię tej osoby. Ale, jako że gdy uwalniałam go od połowy Nanketno, poznałam jego myśli, gdy was zmieniałam, zablokowałam waszą moc.
-Czemu z nim współpracowałaś?
-Och, mimo że ściągnęłam jego połowę Nanketno, on nadal myślał źle i miał złe serce. Dlatego.. Dlatego z nim zostałam, żeby pilnować jego i Darketsu. Biedna dziewczyna.. Ona wcale nie chciała być zła.. Ale nie mogłam jej zabrać z nami.
-Dlaczego?
-Bo by mi Miroka jeszcze odebrała^^
Lina: - -`
-No i poza tym w pokoju śpi z Yokotsu, więc to było niebezpieczne.
Linę zastanowiły odpowiedzi Catherine. Niektóre były.. sztuczne.
Podziękowała kiwnięciem głowy i udała się do namiotu.
,, Zginiesz. Czy zginiesz od świetlanego miecza? Czy zginiesz od zaklęcia? Tego nie wiem. Lecz zginiesz, i to niedługo...” usłyszała, zasypiając Lina.
Oczy.
Para czerwonych, rozpalonych oczu.
Ból.
Ogarniający całe ciało ból.
Łzy.
Gorzkie, zabarwiane krwią łzy.
Jej łzy.
I płacz.
Płacz małego dziecka.
Pióra..
Wszędzie czarne pióra..
Oczy.
Druga para oczu.
Fioletowe.
Fioletowe oczy.
I one patrzyły z nienawiścią.
,, Zostawcie.. Zostawcie mnie..”
Spojrzenie smutnych oczu.
Żółtych, dziecięcych oczu.
W których przyczajone są ból, smutek i rozpacz.
,,Mamo..”
„Nie martw się, nic ci nie zrobią..”
„Mamo...”
„ Cichutko, słoneczko. Mama przy tobie jest. Mogą ja wziąć zamiast ciebie.”
„Mamo...”
„ Odejdźcie ode mnie i od niego! Zostawcie nas w spokoju!”
Łzy.
Pełno łez.
-Mamo!- Filię z sennego koszmaru wyrwał krzyk.
-Mamo! W końcu się obudziłaś, Filio.
Smoczyca ciepło uśmiechnęła się do patrzącego na nią ze strachem Vala.
-Nic ci nie jest? Płakałaś i szarpałaś się przez sen..
-Nic.. Miałam koszmar.. Wiesz..- urwała. Jej wzrok padł na nieruchomą postać siedzącą jak najdalej od niej. Jej oczy były szeroko otwarte, ale twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Nie mogła przy nim dokończyć, bo to był sen.. także o nim.- był straszny- dokończyła.
Poczuła na sobie to spojrzenie. Nienawidziła jego wzroku, gdy tak ją lustrował. Wiedziała, że już wie o jej śnie. „ Ciekawe, czy mu smakowało, jak tak się wiłam w męczarniach.” przemknęło jej przez myśl „ Nawet nie chciał mnie obudzić. On, to nie to samo co Val. Kochany Val..”
Ciągle pamiętała, jak chciał ją zabić. Ciągle w jej głowie rozbrzmiewały epitety.
„Głupi Smok”.
Głupia Filia- po co się do mnie odzywasz? „Beznadziejna Smoczyca”.
Beznadziejna dziewucha- po co ze mną zaczynasz? Po co zawracasz mi głowę.
Ale.. Jego wyzwiska.. To nic. Ona mu wypomniała wszystko. Zabiłeś moja rasę.. Namagomi.. wredny potworze..
Od kiedy.. to wydarzenie.. Jeszcze mocniej go znienawidziła. Chyba.
-Mamo, lepiej nie zasypiaj, bo znów ci się to przyśni!
-Dobrze skarbie- czasami nie lubiła, kiedy mówił do niej mamo. No bo.. jak można całować syna? I to.. TAK całować..? Ale w tej chwili potrzebowała ciepła. I on jej je w pewnym sensie dawał.
Przywołała go do siebie.
-Val.. Kocham cię.
-Ja ciebie też, Filio.
Przytuliła go.
Wtuliła się w niego jakby to on był jej ojcem, a nie ona jego matką.
„ Ciepło.. Miłość.. Są potrzebne do życia.”
Xellos ze złością spojrzał na przytuloną parę. Mógł się postarać, a to on teraz by tam był. Co by mu oczywiście ułatwiło zadanie. Ale nadal nie pamiętał, jakie^^'. Ale na pewno by mu to i ułatwiło, i sprawiło przyjemność. Przyjemność..? Przytulenie Filii? Złotego Smoka? Tej, która go nazywała Namagomi? Czy.. Czy aby na pewno?
Ale mimo przeciwności, mimo nienawiści, on tak jakby.. chciał ją kochać(chociaż o tym nie wiedział^^'')
Amelia wtuliła się w Zelgadisa. Było jej trochę zimno, a to nowe ciało ukochanego bardziej grzało niż tamta kamienna powłoka. Ale.. mimo tego ciepła, które emanowało z ciała, ona wolała tamtego Zelgadisa. Słodkiego, nieśmiałego. Jej kochanego Zela.. A teraz.. był coraz bardziej śmiały. Śmiały, a przez co również.. no, czasem wręcz arogancki. A może tylko jej się tak wydaje? Spojrzała się w te kochane oczy. One nie zostały zmienione. I cały czas wyrażały to jedno, piękne uczucie- miłość.
Linie coś nagle przerwało sen. „ Cholerny komar.” pomyślała, drapiąc się w nos. Mokro tu było. Ale.. hm, las naprawdę ładnie pachniał. Spojrzała się w bok. Zauważyła, że nie ma Gourry'ego. Wyszła przed „namiot”. Wiedziona czymś, co ja nazywam kobiecą intuicją( jeżeli coś takowego ta panna posiadała- Auć, Lina, bo będziesz się całować z Gourry'm! Uważaj! Nie, nie Dragu Slave!!!), pomknęła niczym strzała przez ich obóz i znalazła się na pięknie oświetlonej polanie. Księżyc cudownie przeświecał przez drzewa, kładąc tym samym na beztrawiastej ziemi głęboki cień. Zauważyła przy jednym z drzew siedzącą postać.
-Gourry..?- wyszeptała.
Wyglądał bardzo dostojnie. Umięśniona postać( trochę to zdumiało Linę- przecież przez iluzję wyglądali inaczej..) podniosła głowę. W jej świetle ukazała się twarz blondyna. Ale nie taka, jaką pamiętała. Była to twarz mądra, pełna.. sympatii? Za mało powiedziane. Pełna miłości.
Lina zrozumiała, że nikt i nic jej z nim nie rozdzieli. Wiedziała to już dawno, ale nie chciała się do tego przyznać. Ucieszona podbiegła do postaci. Rzuciła mu się na szyję. Lekko pocałowała zaskoczonego chłopaka w usta.
-Gourry.. Jeszcze raz powiedz, ale szczerze, czy mnie kochasz.
-W końcu bez czarów^^' Tak, Lineczko. Od bardzo, bardzo dawna.
-No^^
I się pocałowali( Ha ha ha ha! Nie zadzierać z Autorką^^- już o tym wiesz, nie, czarownico??!!)
Lina poczuła się szczęśliwa( Ty <piiiiiiipp> i <beeep> i <peeep> Autorko!!! Po skończeniu przygód długo nie pożyjesz!
-Hie hie hie! A jak cię uśmiercę?^^
-Beze mnie nie będzie możliwa przygoda!^^
-A jak wymyślę taką, w której będziesz zawadzać^^
-Nie wymyślisz^^
-A jak wymyślę?^^
- Nie^^
-Zamknij się^^
-Ty się zamknij^^
-Spadaj czarownico^^
-Idiotka^^- tu następuje seria scen, których nie wolno oglądać^^)
Filia spostrzegła wzrok Xellosa. Wzrok, który dobrze nie wróżył. Wzrok, który mówił: ,, Mimo tego wszystkiego, co przeżyliśmy, mimo tylu słów.. Wciąż mnie nienawidzisz. Za ranę, którą ci zadałem. Za dawną ranę, którą musiałem zadać. A ty nadal mnie nienawidzisz. To boli. Nie chcę, żebyś nadal mnie nazywała Namagomi. Nie chcę widzieć, że przytulasz i całujesz Valgaarva, żeby zrobić mi na złość. Nie chcę wiedzieć, że możesz pokochać innego Mazoku. I nie myśl, że chcę ci zadać ból. To prawda i wiesz o tym. Więc... Nie możesz mnie choć trochę polubić?
Smoczyca zamyśliła się. Właściwie.. Ją też trochę denerwują ich kłótnie.. I jeśli obieca, że nigdy jej już nie zrani.. Że nie będzie chciał zadawać bólu innym istotom.. że ją pokocha.. Jeśli potrafi.. To czemu nie.
Podniosła na niego wzrok. I mimo że byli od siebie daleko, mimo że było ciemno, oboje się zrozumieli. I poczuli, że odtąd będzie zupełnie inaczej.
Catherine potrząsnęła Mirokiem. Uśmiechnęła się do przecierającego oczy chłopaka.
-Już czas. Już czas, aby opuścić to miejsce.
Miroku spojrzał na nią ze zrozumieniem. Kiwnął głową. Catherine szepnęła coś. Rozbłysło i zniknęli.
Uszu Liny dobiegły jakieś krzyki. Wraz z Gourry'm pobiegli do obozu.
Zel: Lina.. Tak teraz.. Z Gourry'm..? W lesie? Nie wstyd ci?
Lina: To nie to o czym myślisz, kamienny bęcwale!
Zel: Nie mam kamiennej skóry.
Lina: Taak? To spójrz na siebie!
Zel spojrzał się na swoje ręce.
Zel: O nie.. Iluzja prysła..
Lina: Bystrzak jesteś.
Gourry: Co to bystrzak?
Lina & ska: GLEBA
Amelia cierpliwie: To taka niezbyt mądra osoba, która ciut za wolno reaguje.
Lina(pod nosem): Czyli taka jak Gourry:
Gourry: Linuś.. To już nie pamiętasz naszego romantycznego wieczoru.. Jak mnie pocało.. mmf!!
Lina- kneblujac usta Gourry'ego: Ehehe!!
Zel et Amelia et Filia et Xell( Val spał^^)(po zajrzeniu do namiotu- a nie, jednak się zmył^^):- -''
Xellos: Ekhm. No dobra. Wiecie, chciałem wam coś AAAAUUUAAAAAAAAA!!!!!
Bo oto na Xellosa spadła jakaś dziewczyna.
Zelgadis spojrzał się w niebo, a po chwili i on leżał na ziemi powalony spadającą dziewczyną.
Gourry: Czemu to tylko na nich spadają dziewczyny(`^^')?!?
Lina: Uważaj, żeby na ciebie nie spadł Fire Ball!!><
Dziewczyna 1: Sie ma! Jestem Aori, a ta obok mnie to Alisza. Ty jesteś Lina Inverse, piękna i czarująca adeptka czarnej magii, ty jesteś Gourry Gabriev, władający świetlanym mieczem potężny wojownik..
Alisza: Ty jesteś Amelia Will Tesla Sallun, księżniczka z miasta Białej Magii, walcząca o dobro, miłość i sprawiedliwość, ty to pewnie Zelgadis Greywords, szermierz- czarownik, pani to pewnie Złota Smoczyca, Filia Ul Copt, a..
Aori: A pan to pewnie Xellos Metallium, najsłodszy i najprzystojniejszy Mazoku na świecie!!!
Lina, Gourry, Zel, Amelia, Filia: - -''
Xellos: Miło mi^^ Chyba cię polubię.
Aori: No jasne! Jestem pana fanką^^ i Alisza też!
Alisza: Spadaj. Ja wolę pana Zelgadisa.
Amelia et Filia: Już wiem, kogo nie polubię.
Lina: Skąd tyle o nas wiecie?
Aori: Dużo się czytało, oglądało, grzebało w interku..
Lina: Inte-co?
Aori(przewracając oczami): Internecie.
Alisza(szturchając Zela): Ty, masz dziewczynę?
Aori(maślane oczy): Znacie jakiegoś fajnego chłopaka?..
Lina, Amelia et Filia( wymowne spojrzenie w stronę swoich kochanych): NIESTETY NIE!
Lina: Ale i tak nie wiem, skąd wy jesteście dlaczego nas znacie.
Aori: Słuchajcie, na podstawie waszych przygód powstała książka- potem anime i manga.
Gourry: Ani me i ma naga? To się je?^^
Alisza et Aori< GLEBA>
Alisza: On naprawdę jest taki głupi.
Lina: Ej, tylko ja mogę tak mówić. Poza tym też nie wiem, co to anime i manga. Może ja też jestem głupia??
Alisza: Tak^^
Lina: Fire Ball!!!!
Alisza(zwęglona): I tak jesteś głupia.
Lina: Oj, bo jak Dragu Slave puszczę..
Gourry: Nie Lina! Tylko nic nie puszczaj!!
Lina(wpieniona): Zamknijcie się!! Widzę, że Gourry znalazł sobie koleżankę..
Alisza: W ostateczności Gourry też może być.. Zel taki.. kamienny.
Zel: *> <*
Amelia: Zeluś, spokojnie..
Aori( w stronę oddalających się Xella i Filii): Hej, poczekajcie na mnie!!
Filia( pod nosem): Przyczepiła się..
Aori( do Xella): Hmm.. Ma pan dziewczynę? A zresztą.. Mogę mówić ci po imieniu? Wiec, Xell, masz dziewczynę?
Xell( złośliwy uśmiech w stronę Filii): Nie przypominam sobie.
Filia( wściekła): Wiec zostawię was samych, to może okaże się, że do siebie pasujecie!!
Aori(ze zdziwieniem): Filio!! Zwariowałaś? Ja i ten… Nama.. Mazoku? ^^? Nie jest w moim typie. Wolę ludzi, albo chociaż normalniejsze istoty. On jest dla mnie zbyt.. idealny^^ Ale wy do siebie wprost cudownie pasujecie!! Dwa przeciwieństwa- Dobro i zło, Światło i Ciemność. Piękno i..(zerk). Piękno. Więc dlatego się pytałam, czy nie znacie jakiś fajnych chłopaków.
Filia uśmiechnęła się. Był to dość.. dwuznaczny uśmiech.
- Wiesz, ja.. Ja znam pewną osobę, która może ci się podobać.. Tylko.. To też Mazoku.
-A.. A ta twoja koleżanka, Alisza.. Ma chłopaka? Bo jak nie.. To mam dla niej odpowiedniejszego kandydata niż Zel.
-A, to fajnie!! A kogo masz dla mnie?
-N. nie mów że.. że mnie?- wrzasnął jakiś głos za plecami Filii, a ku uciesze Aori jej oczom ukazał się Val.
-Tak ciebie, synku^^ Nie martw się, Aori jest bardzo fajna^^
-Ee.. zobaczymy.. A na razie..
Przyciągnął do siebie zarumienioną Aori i ja pocałował( ha ha, autorka ma to do siebie ze pierwsza się całuje, Alice XD).
Ta miała coś powiedzieć, gdy przerwał jej nieludzki krzyk:
-AAaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!
Slayers spojrzeli się na nowo przybyłych i zdążyli zauważyć wiązkę erergi.. Potem była ciemność..
Nie, to nie koniec. C.D.N.^^
5
5