Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza痳yki


0x01 graphic

Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza Afryki - cz. 1

Opublikowano: 17.08.2008 | Kategoria: Ezoteryka

0x08 graphic
Wysoki afrykaka艅ski szaman Credo Mutwa twierdzi, i偶 uprowadzony zosta艂 przez istoty, kt贸re jego lud zwie Mantindane. Co ciekawe przypominaj膮 one wygl膮dem i zachowaniem znanych mieszka艅com Zachodu Szarak贸w. Twierdzi, i偶 istoty te n臋kaj膮 Afrykan贸w, s艂u偶膮c Chitauli - ludziom-jaszczurom, kt贸rych ludzie czcili jako bog贸w. Wed艂ug niego zbli偶a si臋 moment konfrontacji z nimi. Mutwa m贸wi te偶 o wielu innych sprawach - nieznanej historii, tajemniczych kompleksach, hybrydach i abdukcjach…

KIM JEST CREDO MUTWA?

W艣r贸d r贸偶nic dziel膮cych ludzi mentalno艣膰 i postrzeganie 艣wiata wydaje si臋 by膰 jedn膮 z najwi臋kszych barier. To nie tylko bariera mentalno艣ci pokole艅, znana wszystkim, ale tak偶e pr贸g, przez jaki musimy przej艣膰 staraj膮c si臋 zrozumie膰 przedstawicieli innych, cz臋sto skrajnie odmiennych i znacznie starszych kultur. Bariera ta powoduje, i偶 w Zach贸d z pewnym uprzedzeniem postrzega kultur臋 i dorobek wielu lud贸w, w tym Afryki.

Wiele jest historycznych przyczyn, z kt贸rych tak si臋 sta艂o. Jedn膮 z nich by艂o zapewne szerzenie si臋 chrze艣cija艅stwa, kt贸re wykreowa艂o wizerunek Afryki jako l膮du koczowniczych wymagaj膮cych nawr贸cenia si艂膮 analfabet贸w. Tymczasem wszyscy, kt贸rym obcy jest ten tok my艣lenia wiedz膮 doskonale, 偶e jest zupe艂nie inaczej, za艣 ludom nies艂usznie postrzeganym jako „dzikie”, w przesz艂o艣ci uda艂o si臋 zbudowa膰 trwa艂e cywilizacje o bogatym dorobku kulturalnym oraz wiedzy o naturze, kt贸ra dla wielu Afrykan贸w jest czym艣 zgo艂a innym, ni偶 dla przedstawiciela kultury zachodniej.

Drug膮 kwesti膮 jest tu wiedza, nie tylko ta odnosz膮ca si臋 do sztuki przetrwania i przyrody, ale tak偶e wiedza zapomniana - przekazywana z pokolenia na pokolenie, kt贸rej g艂贸wnymi szafarzami jest plemienna starszyzna i szamani. Bia艂emu cz艂owiekowi wyda si臋 to zapewne obce i prymitywne, jednak niekt贸re ludy wci膮偶 posiadaj膮 co艣, co okre艣li膰 mo偶emy jako „zapomniana wiedza” (zapomniana przez bia艂ego cz艂owieka), cz臋sto przez zachodnich badaczy szufladkowana w ramach folkloru.

Pochodz膮cy z Republiki Po艂udniowej Afryki sangoma (szaman lub uzdrowiciel) i wysoki sanusi (jasnowidz i znawca tradycji) Vusamazulu Credo Mutwa jest tego typowym przyk艂adem cz艂owieka, kt贸ry posiad艂 tak膮 wiedz臋 i jako jeden z niewielu, podzieli艂 si臋 j膮 z innymi. Credo uwa偶any jest przez wielu za najbardziej znanego afryka艅skiego uzdrowiciela XX wieku. Jest on tak偶e liderem duchowym sanusich i sangom贸w w Po艂udniowej Afryce, jak r贸wnie偶 pisarzem i artyst膮.

Mutwa przyszed艂 na 艣wiat w roku 1921 roku w po艂udniowoafryka艅skim Natalu. Jego przydomek Vasamazulu nadany mu zosta艂 w czasie inicjacji na sangom臋 i oznacza „ten, kt贸ry budzi Zulus贸w”. Imi臋 Credo nadane zosta艂o mu przez ojca - chrze艣cijanina, kt贸ry odwr贸ci艂 si臋 jednak od syna, kiedy ten postanowi艂 zosta膰 szamanem. Dlaczego jednak jego twierdzenia czyni膮 go innym od reszty sangom贸w?

Pierwszym i najwa偶niejszym powodem jest to, 偶e Mutwa otwarcie przyzna艂 si臋 do uprowadzenia przez istoty, kt贸re w folklorze Zulus贸w nazywaj膮 si臋 Mantindane. Jednak co wi臋cej, przypominaj膮 zdumiewaj膮co swym wygl膮dem wielkog艂owych Szarak贸w - kt贸rzy zadomowili si臋 na dobre w umys艂ach mieszka艅c贸w Zachodu. Istoty te wed艂ug s艂贸w Mutwy oskar偶a si臋 o cz臋ste uprowadzenia ludzi i poddawanie ich pewnym zabiegom, cz臋sto traumatycznym i bolesnym, czego on sam do艣wiadczy艂 w 1959 roku w g贸rach Zimbabwe.

W艣r贸d pierwszych zachodnich badaczy zjawiska UFO, kt贸rzy dotarli do Credo Mutwy, znajdowa艂 si臋 John E. Mack.

- Credo zdawa艂 si臋 by膰 dostojn膮, wr臋cz majestatyczn膮 postaci膮 wraz ze swymi kolorowymi szatami i ci臋偶kimi ozdobami sangomy, kt贸re jak si臋 wydawa艂o 艣ci膮ga艂y go na ziemi臋 - wyja艣nia Mack w ksi膮偶ce pt. „Passport to Kosmos”.

Po nim rozmawiali z nim australijski ufolog Bill Chalker, kontrowersyjny zwolennik teorii spiskowych David Icke (kt贸ry nazwa艂 Mutw臋 „geniuszem”) a tak偶e znany pisarz poruszaj膮cy tematy nieznanej historii Ziemi, Zecharia Sitchin. Wszystkich z nich zainteresowa艂y nie tylko wspomnienia Credo odnosz膮ce si臋 do abdukcji przez Mantindane, ale i jego twierdzenia m贸wi膮ce o tym, co najpro艣ciej okre艣li膰 mo偶na jako „obca ingerencja”.

Dla Credo Mutwy, kt贸ry w swym 偶yciu zwiedzi艂 nie tylko ca艂膮 Afryk臋, ale i wiele pa艅stw 艣wiata i kt贸ry zapozna艂 si臋 z wiedz膮 i tradycj膮 innych szaman贸w, zdumiewaj膮ce wyda艂y si臋 analogie mi臋dzy znanymi mu z Afryki opowie艣ciami i tym, co opowiedzieli mu azjatyccy lub aboryge艅scy szamani. Mutwa, rozdarty jak sam m贸wi mi臋dzy dwa 艣wiaty - „uwi臋ziony z jednej strony przez my艣l zachodni膮, w tym religi臋 chrze艣cija艅sk膮 oraz my艣l afryka艅sk膮” dzi艣 艂atwo akceptuje te zjawiska i rzeczy, kt贸re dla innych wydadz膮 si臋 tylko rzecz膮 z pogranicza przes膮du, wierze艅 i zacofania. Dla niego Ziemia to nie planeta ludzi - przynajmniej nie w ca艂o艣ci. Dzielimy j膮 bowiem z istotami (zupe艂nie materialnymi) kt贸re wp艂ywaj膮c w znaczny spos贸b na bieg ludzkiej historii, zdaj膮 si臋 by膰 owym ukrytym czynnikiem stoj膮cym za wieloma wydarzeniami. Nie chodzi tu tylko o wymienionych ju偶 Mantindane, kt贸re s膮 cz臋艣ci膮 tej wielkiej ca艂o艣ci, lecz ich zwierzchnik贸w - istoty znane przez wiele afryka艅skich plemion, za艣 przez Zulus贸w okre艣lane jako Chitauli.

Mutwa twierdzi, i偶 staro偶ytne afryka艅skie legendy, znane na ca艂ym kontynencie, opowiadaj膮 o ich przybyciu z gwiazd na spokojn膮 Ziemi臋, na kt贸rej 偶yj膮cym w harmonii ludziom zaszczepione i przekazane zosta艂o to, wskutek czego dzi艣 cierpi膮 jej mieszka艅cy. Przypominaj膮cy gady Chitauli, kt贸rzy przedstawili si臋 jako bogowie obiecali, i偶 w pewnym momencie w przysz艂o艣ci powr贸c膮 na Ziemi臋, kt贸ra stanie si臋 ich domem. Chitauli, kt贸rzy w przesz艂o艣ci niszczyli niepokorne ziemskie cywilizacje to niewidoczny czynnik kieruj膮cy histori膮 i rozwojem ludzko艣ci, swe cele osi膮gaj膮cy przy pomocy Mantindane, kt贸re s膮 „cz臋艣ci膮 Ziemi” i nie powinno si臋 ich uwa偶a膰 za obcych.

- My i mantindane jeste艣my jedn膮 i t膮 sam膮 g艂upi膮 ras膮 - stwierdzi艂 raz Mutwa. Nie s膮 nam obcy. Pewien jestem, 偶e to nasi przyszli potomkowie.

Przygl膮daj膮c si臋 r贸偶nym typom tych istot stwierdzi膰 mo偶na, 偶e Mantindane s膮 najwa偶niejsz膮 dla Afrykan贸w ras膮, kt贸ra jednocze艣nie budzi u nich wielki strach. Samo s艂owo „mantindane” t艂umaczy si臋 jako „krzywdz膮cy”. Credo opisa艂 je Mackowi jako szkodliwe i „paso偶ytnicze” istoty, obok kt贸rych istnieje jeszcze kilkana艣cie innych typ贸w. Mutwa twierdzi, i偶 ludzko艣膰 nigdy nie osi膮gnie prawdziwego post臋pu, dop贸ki istoty te - „paso偶yty potrzebuj膮ce bardziej nas, ni偶 my ich”, postrzegane b臋d膮 jako nadludzie - niepokonani bogowie.

ABDUKCJA CREDO MUTWY

0x08 graphic
艢wiat przedstawiany przez Mutw臋 to miejsce, gdzie przenika si臋 to, co niewidzialne, z tym co materialne. Takie widzenie 艣wiata obce jest ju偶 bia艂emu cz艂owiekowi, kt贸ry swe niegdysiejsze wierzenia zast膮pi艂 zinstytucjonalizowan膮 religi膮, kt贸ra w znacznie wi臋kszym stopniu pozwala na manipulowanie masami i utrzymanie porz膮dku. Jednak dla wielu Afrykan贸w (i nie tylko), 艣wiat ukryty i ten, jaki my nazywamy materialnym, stanowi膮 swego rodzaju jedno艣膰.

Postrzeganie 艣wiata to jedna sprawa. Przyzna膰 trzeba, 偶e twierdzenia Mutwy nie dla wszystkich oka偶膮 si臋 艂atwe to zaakceptowania a nawa艂 przekazanych przez niego informacji dotycz膮cych sfer takich jak nieznana historia ludzko艣ci, obce istoty, podziemne bazy, hybrydy, abdukcje i implanty daje wra偶enie opowie艣ci (zbyt) fantastycznej. Mimo to, jednoznaczne zaklasyfikowanie jego pogl膮d贸w jako prawdy lub fa艂szu, jest z jednej strony zbyt ryzykowne, a z drugiej niesprawiedliwe.

Jest tak, bowiem z punktu widzenia ufologicznego, opowie艣膰 Mutwy dotycz膮ca jego uprowadzenia przez obce istoty (przypominaj膮ca nieco przypadek Villas-Boasa, kt贸ry mia艂 miejsce 2 lata wcze艣niej), zawiera wiele interesuj膮cych szczeg贸艂贸w znanych nam z przypadk贸w europejskich i ameryka艅skich. Je艣li to prawda, i偶 Mutwa nie mia艂 偶adnej styczno艣ci z literatur膮 ufologiczn膮 i fantastyczn膮 i swe teorie bazuje jedynie na szama艅skiej i tradycyjnej wiedzy, jego spojrzenie na zjawisko UFO i uprowadze艅 przez istoty pozaziemskie wydaje si臋 niezwykle ciekawe, oryginalne, trafne i pokrywaj膮ce si臋 z wieloma relacjami os贸b uprowadzonych. Wiele z rzeczy, o kt贸rych wspomina zuluski szaman, dotycz膮cych m.in. sposob贸w przeprowadzania, celu i skutk贸w abdukcji, wydaj膮 si臋 pasowa膰 do szczeg贸艂贸w opowie艣ci innych os贸b, kt贸re tego do艣wiadczy艂y.

M贸wienie o istotach pozaziemskich, wed艂ug Mutwy, to r贸wnie偶 pewna nie艣cis艂o艣膰, bowiem uwa偶a on, 偶e s膮 one takimi samymi mieszka艅cami Ziemi, jak i my, b臋d膮c ponadto istotami w pe艂ni materialnymi.

LOS AFRYKI

Credo Mutwa daje tak偶e wyra藕nie zna膰 o wielkich problemach Afryki i obawach zwi膮zanych z przetrwaniem jej najstarszych lud贸w i zachowaniem wiedzy, kt贸rej jest stra偶nikiem, a tak偶e wielu innych zjawiskach, cz臋sto lu藕no zwi膮zanych z jego opowie艣ciami o Chitauli. Ka偶dy czytelnik gotowy zapozna膰 si臋 z tym, o czym m贸wi i co zawarte zosta艂o w poni偶szym wywiadzie, po przeanalizowaniu zawartych tam twierdze艅, powinien zada膰 sobie wiele pyta艅, a w艣r贸d nich: „Czy naprawd臋 dobrze odczytujemy sens tego, co m贸wi?” Zdaje si臋, 偶e Mutwa, ze sw膮 wiedz膮 i twierdzeniami, doskonale (cho膰 nie wiadomo czy celowo) wpasowa艂 si臋 w sensacyjny nurt lansowany przez Davida Icke - postaci (dyplomatycznie rzecz ujmuj膮c) wielce „kontrowersyjnej”. Sam Mutwa wyra藕nie prosi wszystkich pow膮tpiewaj膮cych, w tym naukowc贸w, aby sami pr贸bowali przyjrze膰 si臋 bli偶ej i zbada膰 to, o czym m贸wi.

Gdyby powi膮za膰 ze sob膮 niekt贸re z tych fakt贸w, jawi nam si臋 przed oczyma wielka teoria konspiracyjna m贸wi膮ca o rasie ludzkiej przygotowuj膮cej Ziemi臋 do zasiedlenia przez inne istoty (przypominaj膮ce wygl膮dem te, kt贸re spotka艂 Jim Sparks) - dogl膮dan膮 przez nie i kontrolowan膮 koloni臋, w pewnym sensie b臋d膮c膮 nawet ich tworem. Historie i legendy, a tak偶e mitologie wielu lud贸w 艣wiata rzeczywi艣cie wydaj膮 si臋 zawiera膰 wiele podobie艅stw i zdumiewaj膮cych analogii. Czy istniej膮 jednak podstawy, aby tak twierdzi膰?

Twierdzeniom Mutwy trudno odm贸wi膰 oryginalno艣ci a czasem i racji. Mimo wszystko, sam czytelnik musi odpowiedzie膰 sobie na wiele pi臋trz膮cych si臋 pyta艅, jakie powstan膮 w czasie lektury tego materia艂u.

0x01 graphic

Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza Afryki - cz. 2

Opublikowano: 18.08.2008 | Kategoria: Ezoteryka

Poni偶szy wywiad z Credo Mutw膮 przeprowadzony zosta艂 przez Ricka Martina z magazynu „Spectrum” w 1999 roku.

WYWIAD Z VASAMAZULU CREDO MUTW膭

RICK MARTIN: Na samym pocz膮tku pozwol臋 sobie powiedzie膰, i偶 rozmowa z panem to zaszczyt i przywilej. Chcia艂bym podzi臋kowa膰 Davidowi Ickle i dr Joubertowi, bez kt贸rych ta rozmowa nie dosz艂aby do skutku. Niekt贸rzy z naszych czytelnik贸w zdaj膮 sobie spraw臋 z istnienia zmiennokszta艂tnych gadopodobnych stworze艅, o kt贸rych chcia艂bym z panem porozmawia膰.

Zatem pierwsze pytanie: Co mo偶e pan powiedzie膰 o zmiennokszta艂tnych istotach i ich pobycie na naszej planecie? Czy ma pan o nich wi臋cej informacji? Sk膮d pochodz膮?

CREDO MUTWA: Czy pana gazeta mo偶e wys艂a膰 ludzi do Afryki?

- Przepraszam, nie zrozumia艂em. Mo偶e pan powt贸rzy膰?

- Czy pa艅ska gazeta mo偶e wys艂a膰 kogo艣 do Afryki w najbli偶szej przysz艂o艣ci?

- Na razie le偶y to poza naszymi mo偶liwo艣ciami, ale mo偶e zmieni si臋 w przysz艂o艣ci.

- S膮 bowiem pewne rzeczy, kt贸re pa艅ska gazeta mog艂aby sprawdzi膰, niezale偶nie ode mnie. Czy s艂ysza艂 pan o kraju o nazwie Rwanda w 艢rodkowej Afryce?

- Tak.

- Ludy Rwandy jak Hutu, a tak偶e Watusi m贸wi膮 (ale nie jako jedyni w Afryce), 偶e ich najdalsi przodkowie wywodzili si臋 z rasy istot, kt贸re oni nazywaj膮 Imanujela, co oznacza dos艂ownie „Panowie, kt贸rzy przybyli”. Pewne zachodnioafryka艅skie plemiona jak Bambara m贸wi膮 o tym samym. Twierdz膮, 偶e przybyli z nieba przed wieloma pokoleniami jako rasa wysoce rozwini臋tych istot o przera偶aj膮cym wygl膮dzie, kt贸re przypomina艂y wygl膮dem ludzi. Nazywaj膮 je Zishwezi. S艂owo to oznacza istoty, kt贸re mog膮 szybowa膰 po niebie albo sun膮膰 po wodzie.

0x08 graphic
Ludy Hutu oraz Tutsi (inaczej Watusi) - wed艂ug uczonych nie r贸偶ni膮ce si臋 od siebie, znane s膮 g艂贸wnie wskutek masakry, jakiej ekstremi艣ci z Hutu dopu艣cili si臋 na Watusi, w ci膮gu ok. 3 miesi臋cy w 1994 zabijaj膮c od 800.000 do 1.000.000 ludzi.

Wszyscy, drogi panie, s艂yszeli o ludzie Dogon贸w z Zachodniej Afryki, kt贸ry m贸wi o pozaziemianach. Nie tylko jednak Dogoni, ale wiele lud贸w Afryki twierdzi, i偶 ich kr贸l贸w nama艣ci艂a rasa istot nadnaturalnych, kt贸ra przyby艂a z niebios.

0x08 graphic
Dogonowie to lud zamieszkuj膮cy Mali w Zachodniej Afryce. Stali si臋 oni celem wielu bada艅 i kontrowersji wskutek twierdze艅 niekt贸rych naukowc贸w, i偶 Dogoni posiadaj膮 rozleg艂膮 wiedz臋 na temat budowy naszego Uk艂adu S艂onecznego oraz w szczeg贸lno艣ci Syriusza. Wiedzieli oni np. rzekomo o istnieniu Syriusza-B, co niemo偶liwe jest do stwierdzenia bez u偶ycia nowoczesnych teleskop贸w.

Wiedza kosmologiczna Dogon贸w ma odzwierciedla膰 si臋 tak偶e w ich mitologii. Dogonowie, kiedy艣 uwa偶ani za najlepszy dow贸d potwierdzaj膮cy tez臋 o odwiedzinach cywilizacji pozaziemskiej (lub nawet osiedleniu si臋 jej cz艂onk贸w na Ziemi), dzi艣 staj膮 si臋 obiektem krytyki. Ich wiedza na temat Wszech艣wiata mia艂a zosta膰 im przekazana przez zachodnich badaczy, za艣 ca艂a sprawa wed艂ug niekt贸rych wydawa艂a si臋 wielk膮 mistyfikacj膮. - kliknij, aby dowiedzie膰 si臋 wi臋cej -

Czy s艂ucha mnie pan?

- O tak, prosz臋 kontynuowa膰.

- Mog臋 tak m贸wi膰 i m贸wi膰, ale prosz臋 pozwoli膰 mi zwr贸ci膰 uwag臋 na m贸j lud - Zulus贸w z Po艂udnia Afryki.

- Prosz臋.

IMBULU

- Zulusi 膮 s艂awnymi wojownikami i do kt贸rych nale偶a艂 kr贸l Czaka. Je艣li zapyta膰 antropologa z RPA o znaczenie nazwy Zulusi, powie on, 偶e „Zulu” oznacza „niebo”, oni sami za艣 nazywaj膮 si臋 „lud藕mi z nieba”. Ale to nieprawda prosz臋 pana. W j臋zyku Zulu, s艂owem oznaczaj膮cym niebo, niebieskie niebo, jest „sibakabaka”. Z kolei przestrze艅 mi臋dzyplanetarn膮 okre艣lamy „izulu” lub „weduzulu”, co oznacza „ciemne niebo z gwiazdami, jakie wida膰 noc膮”. Ma ono tak偶e zwi膮zek z podr贸偶owaniem. Zuluskim s艂owem na okre艣laj膮cym 偶ycie w podr贸偶y jest „izula”.

Rozumie pan, 偶e Zulusi zdawali sobie spraw臋 z tego, ze mo偶na przemierza膰 przestrze艅 kosmiczn膮, ale przestrze艅 - nie powietrze, jak ptak. Zulusi twierdz膮, 偶e wiele, wiele tysi臋cy lat temu z niebios przyby艂a na Ziemi臋 rasa ludzi przypominaj膮cych jaszczury, kt贸re mog艂y na swe 偶yczenie zmienia膰 kszta艂ty. Ludzie za艣 wydawali swe c贸rki za owe istoty, wskutek czego powsta艂a pot臋偶na rasa kr贸l贸w i plemiennych wodz贸w. Istniej膮 setki opowie艣ci, w kt贸rych kobieta-jaszczur przybiera posta膰 ludzkiej ksi臋偶niczki i udaje j膮, aby wyj艣膰 za m膮偶 za zuluskiego ksi臋cia.

[Ksi臋ga Rodzaju m贸wi: „A kiedy ludzie zacz臋li si臋 mno偶y膰 na ziemi, rodzi艂y im si臋 c贸rki. Synowie Boga widz膮c, 偶e c贸rki cz艂owiecze s膮 pi臋kne, brali je sobie za 偶ony, wszystkie, jakie im si臋 tylko podoba艂y. […] A w owych czasach byli na ziemi olbrzymi; a tak偶e p贸偶niej, gdy synowie Boga zbli偶ali si臋 do c贸rek cz艂owieczych, te im rodzi艂y. Byli to wi臋c owi mocarze, maj膮cy s艂aw臋 w owych dawnych czasach.”]

Ka偶de dziecko w RPA zna histori臋 ksi臋偶niczki o imieniu Khombecansini, kt贸ra po艣lubi艂a ksi臋cia Kakak臋 - kt贸rego imi臋 oznacza „o艣wiecony”. Pewnego dnia, kiedy Khombecansini zbiera艂a w lesie drewno, spotka艂a si臋 z istot膮 zwan膮 Imbulu. Imbulu by艂 jaszczurk膮 o ciele i ko艅czynach cz艂owieka, ale z d艂ugim ogonem. Rzek艂a on do Khombecansini: „O, jaka偶 jeste艣 pi臋kna. 呕a艂uj臋, 偶e nie jestem taki jak ty. Chcia艂bym tak wygl膮da膰. Czy mog臋 do ciebie podej艣膰?” - zapyta艂a kobieta Imbulu ksi臋偶niczk臋.

Ksi臋偶niczka odrzek艂a: „Tak, mo偶esz.”

Wtedy to jaszczurka, kt贸ra by艂a wy偶sza od niej, podesz艂a bli偶ej, plun臋艂a w oczy Khombecansini i zacz臋艂a si臋 zmienia膰 w cz艂owieka i wygl膮da膰 coraz bardziej i bardziej jak dziewczyna, za wyj膮tkiem swego d艂ugiego ogona. Potem w spos贸b agresywny kobieta jaszczur unieruchomi艂a ksi臋偶niczk臋, zabra艂a jej bransolety i korale a tak偶e sukni臋 i za艂o偶y艂a je na siebie. Tak sta艂a si臋 ksi臋偶niczk膮.

W buszu pojawi艂y si臋 zatem dwie identyczne kobiety - zmieniaj膮ca kszta艂ty kobieta-jaszczur i Khombecansini. Jaszczurzyca powiedzia艂a jej: „Teraz jeste艣 moj膮 niewolnic膮. B臋dziesz moj膮 druhn膮 w czasie 艣lubu. Ja b臋d臋 tob膮, a ty b臋dziesz moj膮 niewolnic膮 - chod藕!” Nast臋pnie wzi臋艂a kij i zacz臋艂a nim ok艂ada膰 biedn膮 ksi臋偶niczk臋. Potem za艣 uda艂a si臋 obok innych dziewcz膮t - druhen panny m艂odej, jak to jest w zuluskim zwyczaju, do wioski ksi臋cia Kakaki. Jednak przed przybyciem do wioski musia艂a zrobi膰 co艣 ze swym ogonem i jako艣 go ukry膰. Zmusi艂a wi臋c ksi臋偶niczk臋 do utkania sitaki, w kt贸r膮 schowa艂a ogon i przywi膮za艂a 艣ci艣le do cia艂a. Wygl膮da艂a teraz niczym bardzo atrakcyjna zuluska kobieta.

Potem, kiedy sta艂a si臋 ju偶 偶on膮 ksi臋cia, w wiosce zacz臋艂y si臋 dzia膰 dziwne rzeczy. Zacz臋艂o (za spraw膮 fa艂szywej ksi臋偶niczki) znika膰 mleko, kt贸re noc膮 wysysa艂a poprzez niewielki otw贸r na ko艅cu ogona. Jej te艣ciowa rzek艂a: „Co to? Dlaczego mleko znika?” W ko艅cu stwierdzi艂a: „Widz臋, 偶e w艣r贸d nas jest Imbulu.”

Jej te艣ciowa, bardzo m膮dra starsza kobieta powiedzia艂a: „Nale偶y od frontowej cz臋艣ci wioski wykopa膰 dziur臋 i wype艂ni膰 j膮 mlekiem.” Tak te偶 zrobiono. Potem wszystkim miejscowym dziewcz臋tom nakazano, aby przeskoczy膰 przez ni膮, co robi艂y jedna za drug膮. Kiedy zmuszono do tego „zmiennokszta艂tn膮” gro偶膮c w艂贸czni膮, skoczy艂a, ale jej d艂ugi ogon wysun膮艂 si臋 z siatki. Wojownicy zabili j膮 a prawdziwa Khombecansini sta艂a si臋 偶on膮 Kakaki.

Ta historia ma wiele wersji. W艣r贸d plemion w RPA znale藕膰 mo偶na podobne historie o niezwyk艂ych stworzeniach zdolnych do zmiany z jaszczura w cz艂owieka, lub z gada w inn膮 form臋 偶ycia. Te stworzenia, prosz臋 pana, naprawd臋 istniej膮. Nie wa偶ne gdzie si臋 uda膰 - do Po艂udniowej, Wschodniej, Zachodniej czy 艢rodkowej Afryki - wsz臋dzie b臋d膮 one opisywane tak samo, nawet w艣r贸d plemion, kt贸re nigdy w czasie swej d艂ugiej historii nie mia艂y ze sob膮 kontaktu.

Takie stworzenia wi臋c istniej膮. Ale sk膮d pochodz膮, tego nie wiem. Co艣 jednak 艂膮czy je z pewnymi gwiazdami na niebie a jedne z du偶膮 grup膮 gwiazd, kt贸re stanowi膮 cz臋艣膰 Drogi Mlecznej i kt贸r膮 moi ludzie nazywaj膮 Ingiyab - „Wielkim W臋偶em”. Istnieje tam czerwona, czerwonawa gwiazda w pobli偶u wierzcho艂ka tej wielkiej obr臋czy gwiazd, kt贸ry ludzie zw膮 IsoneNkanyamba.

[W膮偶 zdaje si臋 by膰 wsp贸lnym symbolem w wielu 艣wiatowych kulturach i religiach. W膮偶 to zar贸wno kusiciel z ede艅skiego drzewa, jak i aztecki Quetzalcoatl. Istnieje wiele innych podobnych przyk艂ad贸w.]

0x08 graphic
Gwiazda nazywa si臋 IsoneNkanyamba, ale uda艂o mi si臋 znale藕膰 zachodni膮 nazw臋. To Alfa Centauri. Widzi pan, 偶e istnieje co艣 wartego dalszego badania. Bowiem dlaczego ponad 500 plemion w r贸偶nych cz臋艣ciach Afryki, kt贸re odwiedzi艂em w ci膮gu ostatnich 40 czy 50 lat m贸wi膮 o podobnych stworzeniach?

M贸wi si臋, 偶e 偶ywi膮 si臋 one lud藕mi i pewnego razu zawezwa艂y na wojn臋 samego Boga, poniewa偶 chcia艂y kontrolowa膰 nasz Wszech艣wiat. B贸g stoczy艂 z nimi wielk膮 bitw臋, pokona艂 je i zrani艂, zmuszaj膮c, aby skry艂y si臋 w podziemnych miastach.

Ukry艂y si臋 one w podziemnych pieczarach, poniewa偶 zawsze odczuwaj膮 ch艂贸d. W nich, jak nam m贸wiono, pal膮 si臋 ogromne ognie, podtrzymywane przez niewolnik贸w. M贸wi si臋 tak偶e, 偶e ci Zuswazi, Imbulu, czy jakkolwiek si臋 je nazywa, nie s膮 w stanie spo偶ywa膰 sta艂ych pokarm贸w. 呕ywi膮 si臋 albo krwi膮 cz艂owieka, albo t膮 energi膮, kt贸r膮 ludzie wyzwalaj膮, kiedy na powierzchni walcz膮 ze sob膮 i zabijaj膮 si臋 na wielk膮 skal臋.

Opis walki z Bogiem i siedziby Chitauli przypomina niezwykle znane chrze艣cijanom wyobra偶enie piek艂a, jako miejsca zamieszkania Szatana - upad艂ego anio艂a. Cz臋stokro膰 przedstawiane jest jako podziemna kraina z wiecznie p艂on膮cym ogniem. Nie wiadomo jednak, czy na legend臋, o kt贸rej m贸wi Mutwa nie mia艂o wp艂ywu chrze艣cija艅stwo. W ka偶dy razie, podobie艅stwo wydaje si臋 uderzaj膮ce. Warto zwr贸ci膰 uwag臋 na kuszenie do z艂ego, jakiego zar贸wno Szatan jak i Chitauli si臋 dopuszczaj膮.

Spotka艂em ludzi, kt贸rzy uszli pocz膮tkowej masakrze w Rwandzie i kt贸rzy przera偶eni byli tym, co dzieje si臋 w ich kraju. M贸wili, 偶e rzezie dokonywane przez Watusi i Hutu to w rzeczywisto艣ci karmienie Imanujela. Poniewa偶 lubi膮 one pobiera膰 energi臋 generowan膮 przez zastraszanych lub zabijanych ludzi.

[…]

Przejd藕my zatem do interesuj膮cej sprawy. Je艣li przyjrze膰 si臋 j臋zykom wielu afryka艅skich lud贸w odkry膰 mo偶na, 偶e zawieraj膮 one s艂owa podobne do s艂贸w z j臋zyk贸w orientalnych, bliskowschodnich czy india艅skich. Samo s艂owo Imanujela oznacza „Pan, kt贸ry przychodzi”. S艂owo, kt贸re napotka膰 mo偶na w Rwandzie, w艣r贸d tamtejszych Hutu i Watusi jest niezwykle podobne do imienia „Immanuel”, co oznacza „Pan jest z nami”. Imanujela mo偶e oznacza膰 „tych, kt贸rzy przybyli, Pan贸w, kt贸rzy s膮 z nami.”

0x01 graphic

Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza Afryki - cz. 3

Opublikowano: 19.08.2008 | Kategoria: Ezoteryka

PRZYBYCIE CHITAULI

Nasz lud uwa偶a, prosz臋 pana, 偶e my na Ziemi nie jeste艣my panami swego losu, cho膰 w rzeczywisto艣ci pr贸buje si臋 nas przekona膰, 偶e tak w艂a艣nie jest. Nasi ludzie m贸wi膮, 偶e Czarni ludzie wszystkich plemion, wszyscy afryka艅scy szamani, je艣li ju偶 zdecyduj膮 si臋 powierzy膰 komu艣 swe sekrety to powiedz膮, 偶e obok Imanujela s膮 Imbulu. Jest te偶 kolejna nazwa, kt贸r膮 okre艣la si臋 te istoty - to Chitauli. Ono oznacza „dyktator贸w, tych, kt贸rzy przekazali nam prawo” - innymi s艂owy „tych, kt贸rzy w sekrecie powiedzieli nam, co robi膰.” M贸wi si臋, 偶e Chitauli dokonali dla nas wielu rzeczy, kiedy przybyli na t膮 planet臋.

Wybaczy pan, ale musz臋 si臋 podzieli膰 z panem t膮 histori膮. To jedna z najbardziej kontrowersyjnych, na jakie mo偶na natrafi膰 w Afryce w艣r贸d sekretnych szama艅skich stowarzysze艅 i innych miejsc, gdzie przechowuje si臋 staro偶ytn膮 wiedz臋 i m膮dro艣膰. M贸wi si臋, 偶e pocz膮tkowo Ziemia pokryta by艂a bardzo grub膮 warstw膮 mg艂y, tak 偶e ludzie nie mogli widzie膰 na niebie S艂o艅ca, a jedynie md艂e 艣wiat艂o. Noc膮 Ksi臋偶yc widzieli jako delikatny pazur z racji mgie艂. Nieprzerwanie pada艂 te偶 deszcz, cho膰 nie by艂o grzmot贸w ani burz.

[Wizje utraconego raju cz臋sto przejawiaj膮 si臋 w mitologiach i religiach. Najlepszym przyk艂adem jest Ogr贸d Edenu ukazany w Biblii. Podobne krainy szcz臋艣liwo艣ci pojawia艂y si臋 tak偶e p贸藕niej, np. pod postaci膮 Hiperborei.]

艢wiat g臋sto porasta艂y wielkie lasy i d偶ungle, za艣 ludzie 偶yli w pokoju. Byli w贸wczas szcz臋艣liwi, cho膰 jak m贸wi si臋, nie posiadali zdolno艣ci mowy. Wydawali jedynie 艣mieszne d藕wi臋ki, jak radosne ma艂py czy pawiany, ale nie m贸wili, jak my dzi艣. W tych wiekach ludzie porozumiewali si臋 z innymi za pomoc膮 swego umys艂u.

M臋偶czyzna m贸g艂 zawo艂a膰 偶on臋 my艣l膮c o niej, o jej kszta艂tach, twarzy, zapachu, dotyku w艂os贸w. My艣liwy szed艂 do lasu i wzywa艂 zwierzyn臋, za艣 spo艣r贸d niej delegowano osobniki stare i zm臋czone, oferuj膮c swe mi臋so za szybkie pozbawienie 偶ycia.

Nie stosowano przemocy wobec zwierz膮t. W贸wczas nie szkodzono ani naturze, ani ludziom. Cz艂owiek prosi艂 przyrod臋 o po偶ywienie, podchodzi艂 do drzew i my艣la艂 o owocach, za艣 to pozwala艂o mu wzi膮膰 kilka z tych, kt贸re spad艂y na ziemi臋.

0x08 graphic
M贸wi si臋 jednak, 偶e potem, kiedy Chitauli przybyli na Ziemi臋 w swych przera偶aj膮cych maszynach, kt贸re porusza艂y si臋 w powietrzu, maszynach w kszta艂cie wielkich mis, kt贸re wydawa艂y z siebie przera藕liwy ha艂as i ogie艅 w niebiosach. Chitauli powiedzieli ludziom, kt贸rych si艂膮 zgromadzili przy pomocy ognistych bicz贸w, 偶e s膮 wielkimi bogami z nieba, za艣 oni otrzymaj膮 od nich wiele dar贸w. Tak zwani bogowie, wygl膮dali jak ludzie, cho膰 byli od nich znacznie wy偶si, mieli d艂ugie ogony i przera藕liwe ogniste oczy. Niekt贸rzy z nich mieli dwoje 偶贸艂tych jasnych oczu, inni za艣 ich troje, z czerwonym i okr膮g艂ym okiem po艣rodku czo艂a. Istoty te odebra艂y ludziom moce, jakie ci posiadali: mo偶liwo艣膰 m贸wienia przy pomocy umys艂u, moc przesuwania obiekt贸w my艣l膮, mo偶liwo艣膰 widzenia przysz艂o艣ci i wgl膮du w przesz艂o艣膰 i mo偶liwo艣膰 duchowych podr贸偶y do innych 艣wiat贸w.

Wszystkie te niezwyk艂e moce Chitauli zabrali ludziom, zostawiaj膮c im now膮 - dar mowy. Ci odkryli jednak ku swemu przera偶eniu, 偶e dar mowy podzieli艂 ludzkie istoty, zamiast je 艂膮czy膰, poniewa偶 Chitauli w zdradziecki spos贸b stworzyli r贸偶ne j臋zyki, powoduj膮c mi臋dzy lud藕mi wielk膮 k艂贸tni臋. Chitauli zrobili te偶 co艣, czego przedtem nie zrobi艂 nikt - wyznaczyli nad lud藕mi osoby, kt贸re mia艂y nimi rz膮dzi膰 i powiedzieli: „To wasi kr贸lowie, wasi wodzowie. P艂ynie w nich nasza krew. To nasze dzieci a wy musicie ich s艂ucha膰, poniewa偶 m贸wi膮 oni w naszym imieniu. Je艣li nie, zem艣cimy si臋 na was okrutnie.”

[Zadziwiaj膮ca analogia do biblijnej opowie艣ci o Wie偶y Babel. Ksi臋ga Rodzaju m贸wi: „Pan pomiesza艂 mow臋 mieszka艅c贸w ca艂ej ziemi. Stamt膮d te偶 Pan rozproszy艂 ich po ca艂ej powierzchni ziemi”.]

Przed przybyciem Chitauli, przed przybyciem Imbulu, ludzie duchowo stanowili jedno艣膰. Ale kiedy pojawili si臋 Chitauli, ludzie podzielili si臋, tak duchowo, jak j臋zykowo.

Potem Chitauli nadali ludziom nowe nieznane im odczucia. Ci zacz臋li czu膰 si臋 niebezpiecznie i zacz臋li budowa膰 wioski z silnymi otoczone wok贸艂 ogrodzeniem z drewna. Ludzie zacz臋li zak艂ada膰 kraje. Innymi s艂owy, zacz臋li tworzy膰 plemiona i ich ziemie, kt贸re mia艂y granice i kt贸rych bronili przed wrogiem. Ludzie stali si臋 ambitni i chciwi i chcieli zdobywa膰 bogactwo w formie byd艂a i muszli.

Kolejn膮 rzecz膮, do kt贸rej Chitauli zmusili ludzi by艂o g贸rnictwo. Przygotowali oni ludzkie kobiety i pozwolili im odkry膰 r贸偶ne typy minera艂贸w i metali. Kobiety odkry艂y mied藕, z艂oto i srebro… W ko艅cu Chitauli pokierowa艂y je ku stopieniu tych metali i stworzeniu nowych, jakie nie istnia艂y przedtem w naturze, jak br膮z, mosi膮dz i inne.

Nast臋pnie Chitauli usun臋li z nieba 艣wi臋t膮 i przynosz膮c膮 deszcz mg艂臋 i po raz pierwszy od czasu swego stworzenia, cz艂owiek spojrza艂 w g贸r臋 i ujrza艂 gwiazdy. Chitauli powiedzieli ludziom, 偶e mylili si臋 upartuj膮c siedziby Boga pod Ziemi膮. „Od teraz” - powiedzieli ludziom - „ludzie na Ziemi musz膮 wierzy膰, 偶e B贸g mieszka w niebie i musz膮 robi膰 na Ziemi takie rzeczy, kt贸re zadowol膮 Boga w Niebie”.

Widzicie zatem, 偶e ludzie pierwotnie wierzyli, 偶e B贸g mieszka pod Ziemi膮, 偶e to wszechmocna matka, poniewa偶 widzieli, 偶e wszystko wyrasta spod ziemi - trawa, drzewa. Sami ludzie uwa偶ali te偶, 偶e ich zmarli schodz膮 pod ziemi臋. Kiedy jednak Chitauli zwr贸cili ich oczy ku niebu ludzie zacz臋li wierzy膰, 偶e mieszka tam B贸g, za艣 ci, kt贸rzy umr膮 nie udadz膮 si臋 pod ziemi臋, ale w g贸r臋, do nieba.

Do dzi艣 dnia w ca艂ej Afryce, gdziekolwiek by si臋 nie uda膰, natrafi膰 mo偶na na t膮 niezwyk艂膮 rzecz - niezwykle idee, kt贸re nawzajem si臋 wykluczaj膮.

Wiele afryka艅skich plemion wierzy w co艣, co nazywa Midzimu albo Badimo. S艂owo „Midzimu” lub „Badimo” oznacza „tych, kt贸rzy s膮 w niebie”. Jednak na ziemi Zulus贸w, w艣r贸d mojego ludu, natrafi膰 mo偶na na niezwyk艂y podzia艂 tych idei, id膮cych r臋ka w r臋k臋. Istniej膮 Zulusi, kt贸rzy wierz膮, i偶 zmarli to „Abapansi” - co oznacza „tych, kt贸rzy mieszkaj膮 pod ziemi膮”. Istnieje druga idea zak艂adaj膮ca istnienie „Abapezulu”. S艂owo „Abapezulu” oznacza „tych, kt贸rzy s膮 ponad”, za艣 Abapansi, kt贸re jest najstarszym z termin贸w, kt贸rym okre艣la si臋 duchy zmar艂ych oznacza „tych, kt贸rzy s膮 pod ziemi膮”.

Dlatego te偶, prosz臋 pana, nawet dzi艣, w ca艂ej Afryce, po艣r贸d setek plemion, odnale藕膰 mo偶na owe dziwne podw贸jne wierzenia zak艂adaj膮ce, 偶e zmarli id膮 do nieba lub udaj膮 si臋 do poziemnego 艣wiata. Wiara w to, 偶e zmar艂y udaje si臋 do podziemnych krain wywodzi si臋 jak m贸wi si臋 z czas贸w, gdy ludzie wierzyli w Boga - kobiet臋, we wszechmocn膮 Kosmiczn膮 Matk臋. Kontrastuje to z ide膮 Abapezulu, w kt贸rej B贸g - m臋偶czyzna mieszka w niebie.

Kolejn膮 z rzeczy, o kt贸rych powiedzieli naszym ludziom Chitauli by艂o to, 偶e ludzie istniej膮 na Ziemi po to, aby uczyni膰 j膮 odpowiednim miejscem dla „Bog贸w”, kt贸rzy pewnego dnia b臋d膮 na niej mieszka膰. Powiedziano, 偶e ci, kt贸rzy pracuj膮 by zmieni膰 Ziemi臋 i uczyni膰 j膮 bezpieczn膮 dla w臋偶owych bog贸w, Chitauli, kt贸rzy przyb臋d膮, aby na niej zamieszka膰, nagrodzeni zostan膮 wielk膮 w艂adz膮 i bogactwem.

Przez wiele lat nauki, inicjacji ku tajemnicom afryka艅skiego szamanizmu, wiedzy i m膮dro艣ci, zastanawia艂em si臋 dlaczego my - ludzie, w rzeczywisto艣ci niszczymy Ziemi臋, na kt贸rej 偶yjemy. Robimy co艣, co czyni膮 tylko inne gatunki zwierz膮t, a dok艂adnie s艂o艅, kt贸ry dos艂ownie niszczy ka偶de drzewo na obszarze, kt贸ry zamieszkuje.

My, ludzka cywilizacja, robimy dok艂adnie co艣 takiego. Czy jest si臋 w Afryce, czy w jakimkolwiek innym miejscu, gdzie istnia艂a przed wiekami staro偶ytna cywilizacja, odkryjemy jedynie pustynie. Dla przyk艂adu, w Po艂udniowej Afryce rozci膮ga si臋 pustynia Kalahari a pod jej piaskami znale藕膰 mo偶na ruiny staro偶ytnych miast, co oznacza, 偶e ludzkie istoty przemieni艂y t膮 krain臋, niegdy艣 偶yzn膮 i zielon膮, w pustyni臋. Tego dnia, kiedy wraz z innymi lud藕mi odwiedza艂em Sahar臋, natkn膮艂em si臋 na niezwyk艂e 艣lady staro偶ytnego ludzkiego osadnictwa w miejscach, gdzie nie ma obecnie nic pr贸cz piachu i pos臋pnych ska艂.

Innymi s艂owy, Sahara by艂a niegdy艣 偶yzn膮 krain膮 i to ludzie przemienili j膮 w pustyni臋. Dlaczego? Musz臋 pyta膰 si臋 o to raz za razem, dlaczego ludzie wiedzieni brakiem pewno艣ci, chciwo艣ci膮 i 偶膮dz膮 w艂adzy zamieniaj膮 Ziemi臋 w pustyni臋, gdzie nie b臋dzie w stanie prze偶y膰 偶adna istota ludzka? Dlaczego?

Cho膰 wszyscy jeste艣my 艣wiadomi przera藕liwych zagro偶e艅, jakie mo偶e to za sob膮 nie艣膰, dlaczego wycinamy ogromne obszar d偶ungli w Afryce? Dlaczego na Ziemi wykonujemy niszczycielskie rozkazy, jakie zaszczepli nam Chitauli?

W艣r贸d wielu m膮drych os贸b, kt贸re darz膮 mnie przyja藕ni膮 jest cz艂owiek o wielkiej wierzy, kt贸ry mieszka w Izraelu - dr Sitchin. Zgodnie ze staro偶ytnymi przekazami spisanymi przez lud Sumer贸w na glinianych tabliczkach, bogowie przybyli z nieba i zmusili ludzi, aby pracowali wsp贸lnie z nimi i wydobywali dla nich z艂oto. Historia ta znajduje odzwierciedlenie w licznych afryka艅skich legendach m贸wi膮cych, 偶e bogowie przybyli i uczynili z nas niewolnik贸w czyni膮c to w taki spos贸b, 偶e sami nie zdamy sobie nigdy sprawy z tego, 偶e nimi jeste艣my.

0x01 graphic

Zecharia Sitchin

Z drugiej strony nasi ludzie m贸wi膮, i偶 Chitauli 偶ywi膮 si臋 nami jak s臋py. Wywy偶szaj膮 niekt贸rych z nas, nape艂niaj膮c ich wielk膮 z艂o艣ci膮 i ambicj膮, czyni膮c z tych ludzi wielkich wojownik贸w wszczynaj膮cych okrutne wojny. Kieruj膮cy nimi zwykli czyni膰 tak wiele zniszcze艅, jak to tylko mo偶liwe, zabi膰 jak najwi臋cej ludzi - tych, kt贸rych nazywa wrogami, a na koniec zgin膮膰 okropn膮 艣mierci膮 z r膮k innych.

Zjawisko to powtarza艂o si臋 wielokrotnie w historii mego ludu. Nasz wielki kr贸l, Zulu Czaka, w czasie swego 30-letniego panowania walczy艂 w ponad 200 wojnach, potem za艣 zgin膮艂 brutaln膮 艣mierci膮.

Poprzednik Czaki uczy艂 go, jak zosta膰 wielkim w艂adc膮. Jego imi臋 brzmia艂o Dingiswayo. Walczy艂 on, aby zjednoczy膰 Zulus贸w w jedno plemi臋. Kiedy ujrza艂 bia艂ych ludzi pomy艣la艂, 偶e b臋dzie w stanie odp臋dzi膰 niebezpiecze艅stwo, jakie ze sob膮 nios膮, jednocz膮c swych ludzi w jeden wielki nar贸d. Ale po wielu wygranych wojnach i zjednoczeniu plemion, Dingiswayo zapad艂 na chorob臋, kt贸ra niemal spowodowa艂a u niego 艣lepot臋. Skrywa艂 tajemnic臋, 偶e nie widzi, ale odkry艂a j膮 kr贸lowa innego plemiona, Ntombazi. Zwabiaj膮c go do swej chaty zabi艂a go jednym uderzeniem topora.

Tak samo rzecz ma si臋 z wielkimi przyw贸dcami Bia艂ych: Napoleon - kt贸ry zmar艂 w upokorzeniu na niewielkiej wyspie ; Hitler - kt贸ry zmar艂 艣mierci膮 samob贸jcz膮 ; Atylla Hun, kt贸ry zgin膮艂 z r臋ki kobiety i wielu innych, kt贸rych czeka艂 marny koniec po okresie zabijania i niesienia nieszcz臋艣cia innym.

Kr贸l Czaka zosta艂 zabity przez swego przyrodniego brata takim samym typem w艂贸czni, jaki ten wynalaz艂, aby by艂a jak najbardziej 艣mierciono艣na. Juliusza Cezara spotka艂 podobny los, jak Czak臋.

Wojenni bohaterowie gin膮 zawsze w spos贸b, jaki nie powinni. Angielskiego kr贸la Artura po d艂ugim okresie rz膮d贸w zabi艂 jego syn, Mordred. Mo偶na wymienia膰 tak bez ko艅ca.

Kiedy zebra膰 to wszystko razem okazuje si臋, bez wzgl臋du, czy ludzie 艣miej膮 si臋 i szydz膮 z tego, i偶 istnieje pewna si艂a, kt贸ra prowadzi ludzi ku mrocznej rzece samounicestwienia. Im pr臋dzej wi臋ksza grupa u艣wiadomi sobie to, tym lepiej, bo by膰 mo偶e b臋dziemy sobie w stanie z tym radzi膰.

艢LADY NA 艢WIECIE

0x08 graphic
RICK MARTIN: Czy uwa偶a pan, 偶e istoty te dzia艂aj膮 na ca艂ym 艣wiecie w r贸wnym stopniu, czy mo偶e w jaki艣 szczeg贸lny spos贸b skupiaj膮 si臋 na Afryce?

CREDO MUTWA: Uwa偶am prosz臋 pana, 偶e stworzenia te znajduj膮 si臋 w ka偶dym miejscu na Ziemi i cho膰 nienawidz臋 m贸wi膰 o sobie tak du偶o, jestem cz艂owiekiem, kt贸ry wiele podr贸偶owa艂. By艂em m.in. w USA, Australii, Japonii i niezale偶nie od miejsca spotyka艂em ludzi, kt贸rzy m贸wili o tych istotach. W 1997, dla przyk艂adu, odwiedzi艂em Australi臋 i d艂ugo podr贸偶owa艂em, aby spotka膰 si臋 z Czarnymi mieszka艅cami, Aborygenami. Kiedy ich spotka艂em, opowiedzieli mi o wielu rzeczach, kt贸re mnie zdumia艂y. Z tym samym zetkn膮艂em si臋 w Japonii, na Tajwanie. Wsz臋dzie, gdzie istniej膮 szamani i tradycyjni uzdrowiciele, mo偶na odnale藕膰 podobne historie.

Pozwol臋 sobie opowiedzie膰, co odkry艂em w samej Australii. Lud Aborygen贸w, okre艣la samych siebie jako „Coorie”, co oznacza „nasi ludzie”. Wierz膮 oni w wielkiego stw贸rc臋, boga Byamie. Ich szaman, a w艂a艣ciwie kilku z nich, narysowa艂o mi wizerunki Byamie, za艣 inny pokaza艂 mi skalne malowid艂o przedstawiaj膮ce dziwnego stw贸rc臋, kt贸ry przyby艂 z gwiazd. Kiedy pokazali mi je, okaza艂o si臋, 偶e to Chitauli. Pozna艂em ich. Mieli du偶e g艂owy oraz oczy, kt贸re wyszczeg贸lni艂 artysta. Nie posiadali ust i mieli d艂ugie r臋ce i niezwykle d艂ugie nogi. Prosz臋 pana, by艂 to typowy rysunek Chitauli, jaki znam z Afryki.

Australijski ufolog Bill Chalker zwraca uwag臋 na zwi膮zki mi臋dzy aboryge艅skimi szamanami, tzw. lud藕mi wy偶szego stopnia a zjawiskiem, kt贸re dzi艣 znamy pod nazw膮 „abdukcji”. Odkry艂 on wiele zale偶no艣ci, kt贸re wskazywa膰 mog膮 na istnienie podobnego zjawiska w艣r贸d pierwotnej ludno艣ci Australii.

Zada艂em sobie wtedy pytanie: „Jak to?” Jestem w kraju odleg艂ym o dziesi膮tki tysi臋cy mil od Afryki i spotykam si臋 z istot膮 Biamai lub Bimi, kt贸re przypominaj膮 stworzenia znane mi z Afryki.

Z kolei w艣r贸d pewnych plemion P贸艂nocnoameryka艅skich Indian, jak np. Hopi i tych, kt贸rzy okre艣laj膮 swe domu jako „pueblo”, natrafi艂em na opisy stworze艅 zwanych Katchina, kt贸re nosz膮 maski i przybieraj膮 postaci pewnych stworze艅. Niekt贸re z Katchina s膮 bardzo wysokie i maj膮 du偶e okr膮g艂e g艂owy.

0x08 graphic
W Afryce podobnie opisuje si臋 stworzenia, na kt贸re natrafi艂em w Ameryce. Tutaj nazywamy je Egwugwu lub te偶 Chinyawu. India艅skie Katchina i nasze Chinyawu to identyczne stworzenia. Ale jak to mo偶liwe? Czy Afrykanie i Indianie mieli ze sob膮 jakikolwiek kontakt? Kiedy? To jedna z najwi臋kszych tajemnic wszechczas贸w, ale tylko jedna z wielu rzeczy, na jakie natkn膮艂em si臋 i kt贸ra zdumia艂a mnie w czasie podr贸偶y po 艣wiecie.

Podobne stworzenia istniej膮 i im wcze艣niej sceptycy stan膮 twarz膮 w twarz z tym faktem, tym lepiej. Dlaczego ludzko艣膰 nie rozwija si臋? Dlaczego uwi臋zieni jeste艣my w matni - wielkim kole samounicestwienia lub wyniszczania si臋?

Ludzie z natury s膮 dobrzy - wierz臋 w to. Ludzie nie chc膮 wojen, nie chc膮 te偶 niszczy膰 艣wiata, w kt贸rym 偶yj膮, ale istniej膮 byty lub si艂y, kt贸re prowadz膮 ludzi w kierunku samozniszczenia. Im pr臋dzej sobie to u艣wiadomimy, tym lepiej.

Obecnie 偶yj臋 w Afryce, tutaj s膮 moi ludzie, m贸j dom. Ale widz臋, jak Afryka ginie w wojnach, kt贸re dla mnie jako Afrykanina nie maj膮 sensu. Widz臋 Indie, kt贸re jak Afryka cierpia艂y z powodu jarzma kolonializmu Francuz贸w, Anglik贸w i innych europejskich nacji, ale kt贸re poprzez niepodleg艂o艣膰 osi膮gn臋艂y to, co nie uda艂o si臋 Afryce. Czemu?

Indie stworzy艂y bomb臋 atomow膮, wystrzeli艂y satelity na orbit臋 Ziemi. Cho膰 maj膮 te same problemy, co Afryka - z rosn膮c膮 populacj膮, starciami na tle religijnym i plemiennym i cho膰 istnieje tam du偶y odsetek ludzi biednych, kt贸ry kontrastuje z niezwykle bogat膮 cz臋艣ci膮 populacji, Indie osi膮gaj膮 to, czego Afryka nie mo偶e?

Pytam sam siebie: „Jak to? Dlaczego?” Indie zosta艂y za艂o偶one przez lud z Afryki, ale nie mam tu na my艣li czarnej rasy. Dzia艂o si臋 to tysi膮ce lat temu, kiedy to lud z Afryki k艂ad podstawy pod wielkie indyjskie cywilizacje, a tak偶e inne rozwijaj膮ce si臋 w Po艂udniowo-Wschodniej Azji. Czemu jednak Afryk臋 wyniszczaj膮 choroby i g艂贸d?

Wielokrotnie, prosz臋 pana, siedzia艂em w swej chacie i p艂aka艂em widz膮c, jak dziesi膮tkuje nas AIDS czy bezsensowne wojny toczone w istniej膮cy z dawien dawna afryka艅skich krajach.

Etiopia by艂a krajem wolnym od tysi臋cy lat - niegdy艣 przyk艂adem dla ca艂ej Afryki. Nigeria by艂a niegdy艣 wielkim krajem z d艂ug膮 tradycj膮 istniej膮cej tam w艂adzy, zanim do Afryki przybyli Biali. Dzi艣 jednak wszystkie te kraje, a tak偶e wiele innych, s膮 niszczone.

Dzi艣 wiele cz臋艣ci Afryki jest wyludnionych wskutek wojny i chor贸b, jak AIDS - choroby, kt贸ra wykazuje wszelkie znaki stworzenia przez cz艂owieka. Zadaje sobie pytanie: „Kto albo co niszczy Afryk臋 i dlaczego?”

0x08 graphic
W wioskach, kt贸rych mieszka艂em istnia艂y plemiona, kt贸re wspomaga艂y mnie wiedz膮 - dzia艂o si臋 to jeszcze przed II Wojn膮 艢wiatow膮 i po niej. Dzi艣 偶adne z nich nie istnieje. Znikn臋艂y, rozproszy艂y si臋, lub zosta艂y doszcz臋tnie eksterminowane w wojnach, jakie Czarnemu cz艂owiekowi nie przynosz膮 nic.

Mieszkam teraz w RPA. Tu si臋 urodzi艂em i tutaj umr臋. Widz臋 jednak, jak m贸j kraj rozpada si臋 niczym gnij膮ce mango. Niegdy艣 by艂 on pot臋偶n膮 poloni膮 z wielk膮 armi膮 i przemys艂em produkuj膮cym wszystko - od wielkich lokomotyw, po male艅kie odbiorniki radiowe. Ale dzi艣 kraj ten jest przesi膮kni臋tym u偶ywkami i z偶eranym przez przest臋pczo艣膰 艣mieciem. Dlaczego? Kraj przecie偶 nie mo偶e znikn膮膰 w czasie jednej nocy, cho膰 istniej膮 si艂y, kt贸rych celem jest tego osi膮gni臋cie.

Widzia艂em ostatnio, prosz臋 pana, zniszczenie kolejnego kraju na po艂udniu. Chodzi o Lesoto. Zamieszkuj膮 je jedne z najstarszych i najm膮drzejszych plemion tej cz臋艣ci Afryki. W艣r贸d nich jest Bakwama. Jest to lud tak stary, 偶e mo偶e przekaza膰 panu opowie艣ci o tajemniczym l膮dzie z ogromnymi szpiczastymi wierzcho艂kami g贸r, nad kt贸rym w艂adz臋 sprawuje wielki b贸g o g艂owie cz艂owieka, lecz ciele lwa.

Na my艣l natychmiast przychodzi Sfinks, kt贸rego statua znajduje si臋 w odleg艂ej o tysi膮ce kilometr贸w na p贸艂noc Gizie. Szpiczaste g贸ry oznacza膰 mog膮 piramidy. Natomiast Horus czczony jako sok贸艂 lub cz艂owiek z g艂ow膮 soko艂a, uosabia艂 ca艂y Egipt. Podobne w臋dr贸wki nie s膮 niczym nieznanym wsp贸艂czesnej nauce. Przyk艂adem mo偶e by膰 po艂udniowoafryka艅sku lud Lemba, maj膮cy najprawdopodobniej 偶ydowskie korzenie.

Bakwama nazywali ten kraj Ntswama-tfatfi, co oznacza „krain臋 s艂onecznego soko艂a”. Jastrz膮b to drapie偶ny ptak. Dzi艣 lud Bakwama z Po艂udnia Afryki pami臋ta kraj egipski, z kt贸rego jak twierdz膮, pochodzili ich przodkowie. Odnosz膮 si臋 oni do tej tajemniczej krainy, jako do „ziemi s艂onecznego soko艂a” lub „s艂onecznego or艂a”. Tak w艂a艣nie staro偶ytni Egipcjanie przedstawiali sw贸j kraj - „ziemi臋 Hora”, po grecku Horusa.

[…]

W Po艂udniowej Afryce dzieje si臋 i dzia艂o wiele dziwnych rzeczy, kt贸re dla mnie, jako Afrykanina, nie mia艂y 偶adnego sensu. Po odzyskaniu niepodleg艂o艣ci z r膮k kolonialnych w krajach wybucha艂y wojny, kiedy to grupy rebeliant贸w powstawa艂y przeciw rz膮dom, ale zamiast walczy膰 z nimi, za ka偶dym razem dochodzi艂o do podzia艂贸w mi臋dzy rebeliantami, kt贸rzy walczyli ju偶 nie tylko przeciwko rz膮dowi, ale i samym sob膮. Wiele kraj贸w jest ju偶 tak zniszczonych, i偶 niezale偶nie od wyniku wybor贸w, przegra lud. Innymi s艂owy, Afrykanie tocz膮 boje w wojnach, w kt贸rych nie ma zwyci臋zcy, ale szerzy si臋 samounicestwienie, tak samo ich, jak i ich lud贸w.

Chc臋 zwr贸ci膰 pana uwag臋 na bezsensown膮 fal臋 przemocy, kt贸ra przelewa si臋 przez Sudan i inne kraje Afryki. Chc臋 zwr贸ci膰 uwag臋 pana i czytelnik贸w na najd艂u偶sz膮 i najkrwawsz膮 wojn臋 domow膮, jaka toczy si臋 na po艂udniu Sudanu [Darfur], a tak偶e wojn臋 pogr膮偶aj膮c膮 w upadku Angol臋. W wyniku wojny pewna cz臋艣膰 艣wiata, na wsch贸d od RPA zosta艂a tak bardzo wyniszczona, i偶 s膮 miejsca, w kt贸rych pr贸偶no nas艂uchiwa膰 艣piewu ptak贸w. Wszystkie form 偶ycia znikn臋艂y stamt膮d. Ale dlaczego?

Odkry艂em w贸wczas, 偶e kraje te trapione s膮 przez bezsensowne wojny, kt贸re nie le偶膮 w charakterze nas, Afrykan贸w to te kraje (kt贸re, gdyby pozostawi膰 w spokoju), by艂yby w stanie dostarczy膰 ca艂emu kontynentowi po偶ywienia, wody i cennych minera艂贸w. Powiedziano mi, prosz臋 pana, 偶e pod powierzchni膮 Angoli, pod jej r贸wninami, znajduj膮 si臋 pok艂ady w臋gla - najwi臋ksze na 艣wiecie. Powiedziano mi te偶 potem, 偶e znajduj膮 si臋 tam pok艂ady ropy naftowej ust臋puj膮ce swym bogactwem tylko tym na Bliskim Wschodzie.

Sudan odwiedzi艂em kilkakrotnie w czasie oraz po zako艅czeniu II Wojny. W Sudanie by艂o tyle jedzenia, 偶e podr贸偶uj膮c przez ten kraj dostawa艂o si臋 je za darmo od mieszka艅c贸w wsi. Dzi艣 kraj ten jest n臋kanym przez g艂贸d polem piekielnej bitwy, gdzie dzieci w buszu umieraj膮 na biegunk臋, za艣 s臋py i myszo艂owy czekaj膮 na ga艂臋ziach, aby si臋 nimi po偶ywi膰. Afryka jest systematycznie i umy艣lnie wyniszczana przez si艂臋 tak brutaln膮, 偶e ta nie ustaje w swych wysi艂kach.

Si艂a ta pogr膮偶a si臋 jednak w desperacji.

- Przepraszam, m贸wi艂 pan o w臋glu czy z艂ocie w Angoli?

- Tak, w臋glu. W Angoli s膮 diamenty, prosz臋 pana. Dowiedzia艂em si臋 od wiarygodnych os贸b, 偶e w pewnych miejsach w tym kraju jest tyle ropy, co na Bliskim Wschodzie.

Mo偶e dlatego w艂a艣nie niszczy si臋 Afryk臋? Mo偶e z tej przyczyny zabija si臋 ca艂e narody, poszukuj膮c w臋gla czy diament贸w? Je艣li tak, to kto za tym stoi? Czy ludzie s膮 zatem mniej cenni ni偶 surowce, ni偶 ropa?

Poniewa偶, drogi panie, w Afryce ma miejsce zbrodnia gorsza od tej, jakiej Hitler dopu艣ci艂 si臋 na 呕ydach i kt贸rej Ameryka zdaje si臋 nie pot臋pia膰. Dlaczego? Jeste艣my przecie偶 najlepszymi przyjaci贸艂mi, jakich mo偶e mie膰 Ameryka, bo przecie偶 kupujemy ich produkty, a nasze dzieci chc膮 wygl膮da膰, jak Ameryka艅skie dzieci nosz膮c d偶insy i nawet m贸wi膮c z ameryka艅skim akcentem, bowiem Amerykanie s膮 modelem naszej roli. Je艣li tak, to dlaczego pomagaj膮 nam by膰 mordowanymi?

Nie zabijaj膮 nas tylko wojny, ale i narkotyki. W czasie apartheidu w RPA nie by艂o narkomanii. Teraz, w czasie rz膮d贸w demokratycznych kraj sta艂 si臋 upojon膮 narkotykami dziur膮. Dlaczego?

Dzi艣, m贸wi膮c jaki tradycyjny uzdrowiciel, jednym z moich cel贸w jest pr贸ba pomocy ludziom z problemem narkotykowym. Mog臋 pom贸c m艂odym Afrykanom nadu偶ywaj膮cym marihuany czy haszyszu. Jestem jednak bezsilny a moje umiej臋tno艣ci wydaj膮 si臋 by膰 bezskuteczne wobec nowego typu narkotyk贸w, jak np. „cracku” - tak uzale偶niaj膮cego, 偶e 偶aden szaman nie jest w stanie pom贸c ofiarom tego narkotyku.

Pytam zatem ludzi z USA, moich czarnych braci i czarne siostry stamt膮d, dlaczego pozwalacie, aby wasz kraj, kt贸ry jest jak wasza matka, gin膮艂?

Nie dbam o to, co powiedz膮 sceptycy. Prosz臋 wybaczy膰 mi moj膮 z艂o艣膰. Nie dbam o to, co powiedz膮 inni, ale istnieje si艂a niszcz膮ca Afryk臋 i nie dopuszczam do siebie bezsensownych idei m贸wi膮cych o bankierach z MFW czy wielkich bank贸w. Nie zabija si臋 g臋si znosz膮cej z艂ote jaja, dlaczego wi臋c to banki mia艂yby szkodzi膰 Afryce? Za tymi lud藕mi stoi inna si艂a, przera偶aj膮ca obca si艂a, kt贸ra pozostaje w ukryciu i kt贸r膮 im pr臋dzej zauwa偶ymy, tym lepiej. Cz臋sto ludzie, kt贸rzy s膮 w tarapatach zganiaj膮 win臋 na si艂y inne ni偶 oni sami.

Przygl膮dam si臋 jednak sytuacji w Afryce od ko艅ca II Wojny 艢wiatowej i posiadam dow贸d wskazuj膮cy na to, 偶e na kontynencie dzia艂a obca si艂a.

Kto stara si臋 wyniszczy膰 najstarsze plemiona Afryki?

0x01 graphic

Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza Afryki - cz. 4

Opublikowano: 20.08.2008 | Kategoria: Ezoteryka

ZAPOMNIANA WIEDZA

0x08 graphic
CREDO MUTWA: Prosz臋 pozwoli膰 mi opowiedzie膰 o tym, co rani moj膮 dusz臋…

RICK MARTIN: Prosz臋 bardzo.

- Przepraszam, 偶e m贸wi臋 tak du偶o. Wybaczcie mi. Jestem Zulusem - pochodz臋 z narodu wojowniczego, narodu m臋drc贸w. Biali antropolodzy nie zbadali tego ludu do ko艅ca, ale Zulusi wiedz膮 o rzeczach, kt贸re je艣li zostan膮 ujawnione, mog膮 zdziwi膰.

Prosz臋 pozwoli膰 mi to zademonstrowa膰. Zulusi wiedzieli (w艣r贸d wielu innych rzeczy), 偶e Ziemia porusza si臋 wok贸艂 S艂o艅ca, nie za艣 odwrotnie. M贸wili, wyja艣niaj膮c to bior膮cym udzia艂 w inicjacji, i偶 Ziemia to kobieta, za艣 S艂o艅ce m臋偶czyzna i dlatego Ziemia porusza si臋, ta艅cz膮c wok贸艂 S艂o艅ca. Jest jak ksi臋偶niczka, kt贸ra ta艅czy wok贸艂 ognistego kr贸la. Nasz lud wiedzia艂, 偶e Ziemia jest okr膮g艂a, wiedzia艂 o drobnoustrojach i ich funkcji. Jakim cudem ta wiedza istnia艂a przed pojawieniem si臋 Bia艂ych? Nie wiem.

Ludzie z Ameryki i Europy twierdz膮, 偶e to Einstein by艂 pierwszym cz艂owiekiem, kt贸ry stwierdzi艂, 偶e czas i przestrze艅 to jedno i to samo. Ja twierdz臋 inaczej.

M贸j lud wiedzia艂 wcze艣niej, i偶 czas i przestrze艅 stanowi膮 jedno. W j臋zyku Zulus贸w, jednym ze s艂贸w okre艣laj膮cym przestrze艅 jest „umkati”. S艂owem oznaczaj膮cym czas jest „isikati”. Zulusi wiedzieli, 偶e czas i przestrze艅 stanowi膮 jedno艣膰 setki lat wcze艣niej ni偶 pojawi艂 si臋 Einstein.

Co wi臋cej, nasz lud wierzy, podobnie jak Dogoni, 偶e w naszej cz臋艣ci wszech艣wiata istniej膮 24 planety zamieszka艂e przez stworzenia inteligentne. Wiedza ta nigdy nie znalaz艂a uj艣cia w 偶adnej ksi膮偶ce - jej jedyn膮 szafark膮 jest moja ciotka - wysoka sanusi [szamanka]. Wci膮偶 偶yje, ma oko艂o 90 lat. Ja sam jestem bliski 艣mierci, cierpi膮c na cukrzyc臋 - wsp贸艂czesnego zab贸jc臋 Afrykan贸w.

Chc臋 powiedzie膰 wam, i偶 cho膰 m贸j lud posiada ogromn膮 wiedz臋, nigdy nie zawar艂 jej w ksi膮偶ce. Dzi艣 wielu Zulus贸w jest zaka偶onych HIV i umiera na AIDS. Szacunki m贸wi膮, i偶 w ci膮gu najbli偶szych 50 lat w Natalu wymrze trzy-czwarte zuluskiej populacji. Jestem w posiadaniu 艣wi臋tych obiekt贸w, kt贸re przekaza艂 mi dziadek. Od strony matki, jestem ostatnim 偶yj膮cym potomkiem ostatniego zuluskiego kr贸la, Dingame. Moim zadaniem zatem powinno by膰 chronienie moich ludzi od wszystkiego, co zagra偶a ich 偶yciu.

Prosz臋 spojrze膰 - ka偶dy kto bada ludzko艣膰 z mi艂o艣ci膮, zrozumieniem i trosk膮, odkrywa fakt, i偶 w ka偶dym z nas zawiera si臋 cz膮stka boga, kt贸ry stara si臋 w nas znale藕膰 swoje odzwierciedlenie. Staramy si臋 temu zapobiec, a wielu z nas nie jest tego w og贸le 艣wiadomych. Rozwijamy w sobie ch臋膰 do ochrony planety, nie wa偶ne kim lub czym jeste艣my.

W Afryce napotka膰 mo偶na wodz贸w, kt贸rzy ukara膰 mog膮 ci臋偶ko za nieuzasadnione niszczenie drzewa. By艂a to rzecz powszechna w przesz艂o艣ci, ale zagin臋艂a z pojawieniem si臋 Bia艂ych. Dzi艣 powraca.

Cz艂owiek dok艂ada stara艅, aby sta膰 si臋 bardziej zaawansowanym, troskliwym, ale obce istoty nie chc膮 tego zaakceptowa膰. Chc膮 znowu sprawi膰, aby艣my si臋 zabijali. Boje si臋 o to, co ma si臋 sta膰.

Mog臋 panu pokaza膰 wiele dziwnych rzeczy, kt贸re ludzie w Afryce robi膮, aby ustrzec si臋 przed Szarymi obcymi. Te zabiegi nie wynikaj膮 z przes膮d贸w, ale przera偶aj膮cych osobistych do艣wiadcze艅.

Pewnego dnia, mam nadziej臋, podziel臋 si臋 z panem histori膮 tego, jak zosta艂em zabrany. Wierzymy bowiem, 偶e Mantindane („Dr臋cz膮cy”), Szarzy, to s艂udzy Chitauli. Oni, w przeciwie艅stwie do wierze艅 bia艂ych ludzi (Biali 藕le s膮dz膮) zak艂adaj膮cych, i偶 Mantindane dopuszczaj膮 si臋 eksperyment贸w wcale tego nie czyni膮. Powtarzam jeszcze raz: „nie”.

Ka偶dy kto przechodzi艂 przez m臋ki zwi膮zane z tymi istotami powie, 偶e nie ma to zwi膮zku z 偶adnymi eksperymentami. Jest do zimna, zimne i wyrachowane rozwi膮zanie - nie robi膮 tego jednak dla samych siebie, ale dla wy偶szych ni偶 oni sami istot. Czy pozwoli mi pan wyja艣ni膰 pokr贸tce, co mi si臋 przydarzy艂o?

- O tak, oczywi艣cie. Mamy tyle czasu, ile pan zechce.

UPROWADZENIE PRZEZ MANTINDANE (OK. 1959)

0x08 graphic
- By艂 to dzie艅, jak ka偶dy inny - pi臋kny dzie艅 w g贸rach w g贸rach na wschodzie Zimbabwe zwanych Inyangani. Moja nauczycielka nakaza艂a mi uda膰 si臋 tam po zio艂o, kt贸rego mieli艣my u偶y膰 do wyleczenia ci臋偶ko chorego ucznia. Pani Moyo, moja nauczycielka, pochodzi艂a z ludu Ndebele z Zimbabwe, by艂ej Rodezji.

Szuka艂em tego ziela, nie my艣l膮c o niczym innym i jednocze艣nie nie wierz膮c wcale w te istoty. Nie spotka艂em ich nigdy w przesz艂o艣ci i cho膰 ludzie w Afryce wierz膮 w wiele rzeczy, by艂em wielce sceptyczny nawet wobec istnienia wszystkich istot, poniewa偶 nigdy 偶adnej nie spotka艂em osobi艣cie.

Niespodziewanie, prosz臋 pana, temperatura wok贸艂 mnie spad艂a, cho膰 by艂 to upalny afryka艅ski dzie艅. Zauwa偶y艂em, 偶e robi si臋 zimno a wok贸艂 mnie pojawia si臋 niebieskawa i wiruj膮ca mgie艂ka, odcinaj膮c mnie od wschodniej strony. Zastanawia艂em si臋 g艂upio, co to znaczy, poniewa偶 zacz膮艂em ju偶 wykopywa膰 znalezione ziele.

Niespodziewanie znalaz艂em si臋 w bardzo dziwnym miejscu, kt贸re wygl膮da艂o jak wy艂o偶ony metalem korytarz. Wcze艣niej pracowa艂em w kopalniach a miejsce, w kt贸rym si臋 w艂a艣nie znalaz艂em przypomina艂o chodnik wy艂o偶ony srebrzystoszarym metalem.

Le偶a艂em na czym艣, co przypomina艂o ci臋偶k膮 i du偶膮 lad臋, albo warsztatowy st贸艂. Nie by艂em jeszcze do niego przykuty. Nie mia艂em na sobie spodni, ani ci臋偶kich but贸w, bez jakich nie wybiera艂em si臋 w busz. Niespodziewanie w tym dziwnym korytarzu pojawi艂y si臋 pozbawione wyrazu, szare stworzenia, kt贸re porusza艂y si臋 ku mnie.

W pomieszczeniu tym znajdowa艂y si臋 艣wiat艂a, ale nie takie, jakie znamy. By艂y to plamy ze 艣wietlistej substancji, za艣 ponad odleg艂ym wej艣ciem znajdowa艂o si臋 co艣, co wygl膮da艂o na napis umieszczony na srebrzystoszarej powierzchni. Istoty te sz艂y ku mnie a ja by艂em jak zahipnotyzowany - jakby kto艣 rzuci艂 na mnie czar.

Widzia艂em, jak ku mnie zmierzaj膮, ale nie wiedzia艂em kim s膮. By艂em przera偶ony, ale nie mog艂em ruszy膰 r臋k膮 ani nog膮. Le偶a艂em tam jak koza na ofiarnym o艂tarzu. Kiedy istoty zbli偶y艂y si臋, poczu艂em wewn臋trzny strach. By艂y niskie - wzrostem odpowiada艂y afryka艅skim Pigmejom. Mia艂y te偶 bardzo du偶e g艂owy oraz chude r臋ce i nogi.

Zauwa偶y艂em w贸wczas, jako malarz, 偶e istoty te s膮 z punktu widzenia malarza zupe艂nie 藕le zbudowane. Ich ko艅czyny by艂y zbyt d艂ugie w por贸wnaniu z korpusem, za艣 karki bardzo kr贸tkie. Ich g艂owy by艂y tak wielkie, jak dojrza艂e arbuzy. Mieli tak偶e dziwaczne oczy przypominaj膮ce swego rodzaju gogle. Nie mieli nos贸w, jak my, a jedynie niewielkie dziurki w uniesionej cz臋艣ci twarzy miedzy oczyma. Nie posiadali tak偶e ust, a jedynie cienkie otwory, jakby wyci臋te 偶yletk膮.

Opis Mutwy zawiera charakterystyczne szczeg贸艂y podawane przez wiele innych os贸b, a w艣r贸d nich szczeg贸艂 dotycz膮cy wygl膮du oczu tych istot, kt贸re wydaj膮 si臋 by膰 pokryte swego rodzaju os艂on膮. Charakterystyczne jest tak偶e uczucie parali偶u i wiele innych szczeg贸艂贸w czytelnych dla wszystkich os贸b zaznajomionych z g艂贸wnymi charakterystykami abdukcji, m.in. silnego i nieprzyjemnego zapachu siarki.

Kiedy patrza艂em na te istoty w zdumieniu i fascynacji, poczu艂em co艣 w pobli偶u g艂owy. Kiedy spojrza艂em w g贸r臋 dostrzeg艂em kolejn膮 istot臋, tylko wy偶sz膮 ni偶 pozosta艂e, kt贸ra sta艂a ponad moj膮 g艂ow膮 i wpatrywa艂a si臋 we mnie.

Spojrza艂em w jej oczy i sta艂em si臋 jak zahipnotyzowany, zauroczony. Spogl膮daj膮c tak zrozumia艂em, 偶e istota chce, abym patrzy艂 w jej oczy. Dostrzeg艂em, 偶e za os艂onami znajduj膮 si臋 jej prawdziwe oczy, skryte za przypominaj膮c膮 okulary os艂on膮. By艂y one okr膮g艂e, z pionowymi 藕renicami, niczym u kota. Istota nie porusza艂a g艂ow膮, ale oddycha艂a - widzia艂em to. Widzia艂em jak jej ma艂e nozdrza poruszaj膮 si臋, zamykaj膮c si臋 i otwieraj膮c… Lecz je艣li ktokolwiek powiedzia艂by mi kiedy艣, 偶e pachn臋, jak to stworzenie, z pewno艣ci膮 da艂bym mu w twarz.

Od stworzenia dochodzi艂 silny zapach, by艂 dziwny i 艣ciska艂 gard艂o. By艂a to chemiczna wo艅, niczym zgni艂e jaja lub siarka, bardzo silna.

Istota zauwa偶y艂a, 偶e wpatruje si臋 w ni膮 i spojrza艂a na mnie. Nagle poczu艂em si臋 potwornie. Wydawa艂o mi si臋, 偶e m贸j lewy bok zosta艂 jakby przebodzony mieczem. Krzykn膮艂em z b贸lu, wzywaj膮c sw膮 matk臋, ale istota umie艣ci艂a r臋k臋 na moich ustach. By艂o to tak, jakby po艂o偶y膰 sobie na ustach pazury 偶ywego kurcz臋cia - takie mia艂em w贸wczas odczucie.

Mia艂a cienkie i d艂ugie palce, kt贸re posiada艂y wi臋cej staw贸w, ni偶 u cz艂owieka. Kciuk znajdowa艂 si臋 w innym miejscu. Na ka偶dym z palc贸w znajdowa艂 si臋 czarny szpon, niczym u niekt贸rych afryka艅skich ptak贸w. Istota m贸wi艂a, abym by艂 cicho. Nie wiem, jak d艂ugo utrzymywa艂 si臋 ten b贸l. Przez ca艂y czas krzycza艂em.

W贸wczas, zupe艂nie niezapowiedzianie, co艣 zosta艂o wyci膮gni臋te z mojego cia艂a. Spojrza艂em na udo pokryte krwi膮 i zauwa偶y艂em tam stoj膮c膮 istot臋 (jedn膮 z czterech), inn膮 od tej, kt贸ra sta艂a nade mn膮. One wszystkie ubrane by艂y w srebrzyste kombinezony, za艣 ich cia艂o przypomina艂o mi臋so niekt贸rych ryb znanych mi z Afryki. Istota stoj膮ca nade mn膮 wydawa艂a si臋 by膰 kobiet膮 i by艂膮 troch臋 inna od reszty - wy偶sza, t臋偶sza i mimo, i偶 nie posiada艂a widocznych piersi, wygl膮da艂a na kobiet臋. Pozostali czuli przed ni膮 respekt, bali si臋 jej - nie wiem dlaczego i nie potrafi臋 tego wyrazi膰.

Potem za艣, kiedy dzia艂a si臋 ta straszliwa rzecz, kolejna z istot, chwiejnym krokiem, zbli偶y艂a si臋 do mnie. (Sz艂a jakby podryguj膮c i wygl膮da艂a na pijan膮.) Podesz艂a z prawej strony i zatrzyma艂a si臋 przy tej stoj膮cej nad m膮 g艂ow膮. Nim si臋 zorientowa艂em, istota bez zastanowienia wsadzi艂a w m贸j prawy otw贸r nosowy co艣, co przypomina艂o niewielki srebrny d艂ugopis z umieszczonym na ko艅cu kablem.

B贸l, jaki w贸wczas poczu艂em wyda艂 si臋 nieziemski. Wsz臋dzie by艂y 艣lady krwi. D艂awi艂em si臋 i chcia艂em krzykn膮膰, ale krew zala艂a mi gard艂o. By艂 to koszmar. Po jaki艣 czasie stworzenie wyci膮gn臋艂o ten przedmiot, ja za艣 stara艂em si臋 otrz膮sn膮膰 i wsta膰.

B贸l by艂 nie do zniesienia, ale istota stoj膮ca nade mn膮 umie艣ci艂a na mym czole sw膮 r臋k臋 i przycisn臋艂a j膮 lekko. Dusi艂em si臋, staraj膮c si臋 wyplu膰 krew, po czym przekr臋ci艂em na prawo g艂ow臋, wypluwaj膮c j膮. Co jednak dzia艂o si臋 ze mn膮 potem - nie wiem.

Wiem tyle, 偶e b贸l znikn膮艂, za艣 w miejsce niego pojawi艂y si臋 dziwne wizje - wizje miast, kt贸re jakby zna艂em ze swych podr贸偶y, cho膰 by艂y to miasta na wp贸艂 zniszczone. Wierzchy budynk贸w by艂y w nich postr膮cane, za艣 okna zion臋艂y pustk膮 niczym puste oczodo艂y w ludzkiej czaszce. Mia艂em te wizje raz za razem. Widzia艂em te budynki zatopione do po艂owy w rudawej m臋tnej wodzie.

Wygl膮da艂o to na pow贸d藕, z w贸d kt贸rej stercza艂y te budowle, cz臋艣ciowo zniszczone wskutek jakiej艣 katastrofy. By艂 to przera偶aj膮cy widok.

Potem za艣, nim si臋 zorientowa艂em, istota stoj膮ca u mych st贸p umie艣ci艂a co艣 w moim przyrodzeniu, ale nie spowodowa艂o to b贸lu, tylko gwa艂towne podra偶nienie.

Kiedy istota wyci膮gn臋艂a ten przedmiot przypominaj膮cy ma艂膮 czarn膮 tubk臋, dosz艂o do dziwnej, niekontrolowanej relacji p臋cherza moczowego. Odda艂em mocz wprost na stoj膮c膮 obok istot臋, kt贸ra zaj臋ta by艂a wyci膮ganiem przedmiotu. Ta odskoczy艂a, niemal偶e upadaj膮c, po czym wkr贸tce dosz艂a do siebie i oddali艂a si臋 niczym pijany owad, opuszczaj膮c pok贸j.

Po chwili inne istoty wysz艂y, zostawiaj膮c mnie le偶膮cego na pokrytym krwi膮 i uryn膮 stole. Mimo to, istota stoj膮ca u wezg艂owia pozosta艂a, dotykaj膮c dziwnie czaruj膮cym i kobiecym gestem mojego lewego ramienia. Sta艂a wpatruj膮c si臋 we mnie, bez jakiekolwiek wyrazu na twarzy. Nie s艂ysza艂em, aby istoty te wydawa艂y jakie艣 d藕wi臋ki, dla mnie wydawa艂y si臋 jakby nieme.

Potem za艣 jakby znik膮d pojawi艂y si臋 dwie inne postaci, w tym jedna w ca艂o艣ci zbudowana z metalu. W swych koszmarach wci膮偶 widz臋 to stworzenie. By艂o wysokie, wielkie, bo miejsce, gdzie si臋 znajdowali艣my by艂o dla niej zbyt ma艂e. Szed艂 lekko zgarbiony id膮c prosto, ale na pewno nie by艂o to 偶ywe stworzenie. By艂a to metalowa istota, jakby swego rodzaju robot. Podszed艂 i stan膮艂 u mych st贸p i niezgrabnie nachylony spogl膮da艂 na mnie z g贸ry. Nie mia艂 ust, ani nosa a jedynie par臋 jasnych oczu, kt贸re wydawa艂y si臋 zmienia膰 kolory i w jaki艣 spos贸b porusza膰 si臋.

Potem zza wysokiej zgarbionej istoty wy艂oni艂a si臋 posta膰, kt贸ra zupe艂nie mnie zadziwi艂a. Wygl膮da艂a prosz臋 pana na bardzo, bardzo, bardzo opuchni臋t膮. Mia艂a r贸偶ow膮 sk贸r臋, blond w艂osy i ludzkie cia艂o oraz jasne niebieskie sko艣ne oczy. Jej w艂osy przypomina艂y swego rodzaju nylonowe w艂贸kno. Posta膰 ta mia艂a umieszczone wysoko ko艣ci policzkowe i niemal ludzkie usta (z wargami) oraz wystaj膮cy podbr贸dek. Z pewno艣ci膮 by艂a to kobieta, lecz jako malarz i rze藕biarz zauwa偶y艂em, 偶e zbudowana by艂a nieproporcjonalnie.

Po pierwsze - jej piersi wydawa艂y si臋 by膰 cienkie i zaostrzone, osadzone zbyt wysoko na klatce piersiowej. Jej cia艂o by艂o pot臋偶ne, niemal oty艂e, jednak jej nogi by艂y zbyt kr贸tkie (podobnie zreszt膮, jak ramiona), w por贸wnaniu do reszty cia艂a. Podesz艂a do mnie i spojrza艂a si臋 i nim si臋 zorientowa艂em, zacz臋艂a ze mn膮 kopulowa膰. By艂o to wstrz膮saj膮ce prze偶ycie, gorsze nawet od tego, co przeszed艂em wcze艣niej. Trauma tego, co si臋 sta艂o wp艂ywa na moje 偶ycie do dzi艣 dnia, dok艂adnie 40 lat od tych wydarze艅.

Ten etap przypomina histori臋 Brazylijczyka Antonio Villas-Boasa, kt贸ry do艣wiadczy艂 abdukcji w 1957 roku. Charakterystyczne s膮 tak偶e wizje, kt贸rych do艣wiadczy艂 Mutwa. Podobne szczeg贸艂y pojawiaj膮 si臋 niekiedy w relacjach o uprowadzeniach.

Potem, kiedy istoty odesz艂y i zosta艂em tylko z t膮, kt贸ra sta艂a nad m膮 g艂ow膮, ta uchwyci艂a mnie za w艂osy i g艂ow臋, zmuszaj膮c do wstania i zej艣cia ze sto艂u. Zrobi艂em to b臋d膮c w takim stanie, i偶 upad艂em na pod艂og臋, wspieraj膮c si臋 na nadgarstkach i kolanach.

Zauwa偶y艂em, 偶e pod艂oga by艂a dziwna - widnia艂y na niej ruchome nieustannie zmieniaj膮ce si臋 purpurowe, czerwone i zielonkawe wzory, widoczne na stalowym pod艂o偶u. Istota pochwyci艂a mnie za w艂osy, zmuszaj膮c do wstania, po czym popchn臋艂a mnie rozkazuj膮c by i艣膰 za ni膮.

M贸j drogi, opisanie tego, co widzia艂em w tym przedziwnym miejscu zabra艂oby mi zbyt wiele czasu. Nawet dzi艣 m贸j umys艂 nie potrafi poj膮膰 tego, co widzia艂em pod膮偶aj膮c za istot膮, kt贸ra przepycha艂a mnie z jednego pomieszczenia do drugiego. W艣r贸d wielu rzeczy zauwa偶y艂em tam m.in. ogromne cylindryczne obiekty wykonane z tworzywa przypominaj膮cego szk艂o. W obiektach tych, kt贸re rozci膮ga艂y si臋 od pod艂ogi po strop, znajdowa艂 si臋 szaro-r贸偶owy p艂yn, w kt贸rym p艂ywa艂y miniaturowe wersje obcych istot przypominaj膮cych wygl膮dem odra偶aj膮ce ma艂e 偶abki.

Ten zatrwa偶aj膮cy incydent znany jest tak偶e w艣r贸d innych przypadk贸w, gdzie 艣wiadkowie nie tylko widzieli, ale r贸wnie偶 obcowali z hybrydami - istotami powsta艂ymi rzekomo ze skrzy偶owania cz艂owieka z obcymi. Cz臋sto 艣wiadkowie opisuj膮 bardzo traumatyczne obrazy. W kilku przypadkach matki m贸wi膮 o dziwnym zwi膮zku z pokazanymi im istotami, kt贸re, jak si臋 przypuszcza, mog膮 by膰 ich dzie膰mi.

Nie potrafi臋 zrozumie膰, dlaczego mi to pokazano. Potem jednak, kiedy by艂em w ostatnim pomieszczeniu, ujrza艂em le偶膮cych na sto艂ach ludzi i inne dziwne stworzenia, czego sensu do dzi艣 nie mog臋 zrozumie膰.

Min膮艂em bia艂ego cz艂owieka, prawdziwego bia艂ego cz艂owieka, od kt贸rego czu膰 by艂o zapach potu, uryny, ekskrement贸w i strachu. Le偶a艂 on na stole, jak ja. Kiedy przechodzi艂em spojrza艂em w jego oczy, za艣 on w moje.

Potem znalaz艂em si臋 znowu w buszu. Nie mia艂em spodni i czu艂em potworny b贸l w udzie i przyrodzeniu, kt贸ry nasila艂 si臋. Zdj膮艂em koszul臋, kt贸rej u偶y艂em jako przepaski i poszed艂em w busz.

Spotka艂em grup臋 m艂odych Rodezyjczyk贸w, kt贸rzy zaprowadzili mnie do wioski nauczycielki. Kiedy zjawi艂em si臋 tam, cuchn膮艂em tak bardzo, i偶 ka偶dy pies z wioski chcia艂 porwa膰 mnie na strz臋py. Tylko moja nauczycielka, jej uczniowie i mieszka艅cy wsi ocalili mnie tego dnia, cho膰 nikt nie by艂 zaskoczony tym, co im opowiedzia艂em. Zaakceptowali to m贸wi膮c, 偶e to, co prze偶y艂em sta艂o si臋 udzia艂em wielu innych ludzi przede mn膮 i co wi臋cej, mia艂em na tyle szcz臋艣cia, 偶e prze偶y艂em, poniewa偶 w tych obszarach ludzie cz臋sto gin臋li bez wie艣ci - zar贸wno Biali, jak i Czarni.

Lekko skr贸c臋 t膮 histori臋. W nast臋pnym roku, tj. 1960, dostarcza艂em paczki w Johannesburgu, pracuj膮c w sklepie z pami膮tkami. Pewnego razu bia艂y cz艂owiek krzykn膮艂 i kaza艂 mi si臋 zatrzyma膰. Uzna艂em, 偶e to funkcjonariusz policji, wi臋c chcia艂em okaza膰 mu dokumenty. Ten jednak ze z艂o艣ci膮 powiedzia艂 mi, 偶e wcale nie chce ich widzie膰. Zapyta艂 mnie wtedy: „S艂uchaj, gdzie do cholery ja wcze艣niej ci臋 widzia艂em? Kim ty jeste艣?” „Nikim” - odrzek艂em. „Zwyczajnym pracuj膮cym cz艂owiekiem”. „Przesta艅 pieprzy膰” - odpar艂. „Kim u diab艂a jeste艣 I gdzie ci臋 widzia艂em?”

Spojrza艂em na niego i pozna艂em go po jego d艂ugich rozczochranych br膮zowawych w艂osach i 艣miesznym zaro艣cie. Pami臋ta艂em go - jego niebieskie nabieg艂e krwi膮 oczy i przebijaj膮ce przez nie przera偶enie oraz sk贸r臋 blad膮 niczym u kozy.

Odpowiedzia艂em mu: „Cz艂owieku, widzia艂em ci臋 w pewnym podziemnym miejscu w Rodezji”. Gdybym w tamtym momencie uderzy艂 go, z pewno艣ci膮 nie zareagowa艂by w podobny spos贸b, bowiem odwr贸ci艂 si臋 i odszed艂 z przera偶aj膮cym wyrazem twarzy, znikaj膮c po drugiej stronie ulicy.

W艂a艣nie to z grubsza mi si臋 przytrafi艂o, cho膰 musi pan wiedzie膰, 偶e to wcale nie unikalne prze偶ycie.

Od tego czasu spotka艂em wiele, wiele os贸b, kt贸re prze偶y艂y co艣 identycznego a wi臋kszo艣膰 z nich to zwyczajni mieszka艅cy Afryki, kt贸rzy nie potrafi膮 ani pisa膰, ani czyta膰. Przybywali do mnie jako szamana, aby znale藕膰 ratunek, jednak ja sam poszukiwa艂em kogo艣 m膮drzejszego, aby wyja艣ni艂 mi, co tak w艂a艣ciwie wtedy si臋 wydarzy艂o. Dzieje si臋 tak dlatego, 偶e je艣li kto艣 zosta艂 schwytany przez Mantindane, w jego 偶yciu zachodz膮 wielkie zmiany, za艣 osoba staje si臋 tak zszokowana, i偶 wstydzi si臋 samej siebie - wykszta艂ca wobec siebie nienawi艣膰, kt贸rej nie rozumie a tak偶e delikatne zmiany w 偶yciu, kt贸rych sensu nie pojmuje.

Rzeczy, o kt贸rych m贸wi Mutwa, to z jednej strony problemy emocjonalne, jakie spotykaj膮 ludzi, kt贸rzy do艣wiadczyli abdukcji, a z drugiej pojawiaj膮ce si臋 u niekt贸rych zmiany osobowo艣ci, czasem maj膮ce skutek w pojawieniu si臋 uzdolnie艅 w kierunku artystycznym. Por贸wnaj ze stanem „wyostrzenia zmys艂贸w” u Mutwy.

Jedna z nich jest nast臋puj膮ca: Wykszta艂ca si臋 niespotykane umi艂owanie rodzaju ludzkiego. Chce si臋 obj膮膰 ka偶dego i powiedzie膰: „Hej ludzie! Obud藕cie si臋! Nie jeste艣my sami, ja to wiem!”

Do艣wiadcza si臋 tak偶e uczucia, i偶 twoje 偶ycie, nie nale偶y ju偶 do ciebie i co wi臋cej, czuje si臋 dziwn膮 potrzeb臋 przenoszenia si臋 z miejsca na miejsce, potrzeb臋 bycia w podr贸偶y. Cz艂owiek boi si臋 wtedy o przysz艂o艣膰, nape艂nia si臋 obawami o ludzi.

Kolejna rzecz to rozwijanie wiedzy, nie nale偶膮cej do samego cz艂owieka. Rozwija si臋 zrozumienie kosmosu, czasu, stworzenia - poj臋膰, kt贸re nie maj膮 sensu dla zwyk艂ych ludzi. To stan, gdzie po strasznych torturach, usuni臋ciu z cia艂a substancji, dochodzi do pewnego rodzaju wymiany i kiedy wie si臋 rzeczy, o kt贸rych wiedz膮 Mantindane, ale nie zwyczajni ludzie.

Ale prosz臋 pana, taki stan boskiego o艣wiecenia mo偶e zdarzy膰 si臋 te偶 pod innymi warunkami… Dla przyk艂adu pewnego razu w 1966 roku zosta艂em aresztowany i dosy膰 brutalnie przes艂uchiwany przez s艂u偶b臋 bezpiecze艅stwa. By艂 to okres, w kt贸rym Czarni intelektuali艣ci, bez wzgl臋du na to kim si臋 by艂o, do艣wiadczali wizyt ze strony tych ludzi, kt贸rzy poddawali ich torturom, czasem pod艂膮czaj膮c do pr膮du i zadaj膮c pytania itd.

Czasem, kiedy ci „ludzie” poddaj膮 innych torturom, ich ofiary wyczuwaj膮, co my艣l膮 ich oprawcy. Czasem tak偶e w przypadku oddzia艂ywa艅 z lud藕mi ma miejsce wymiana my艣li. […]

To w艂a艣nie dlatego m贸wi臋 o tych dziwnych rzeczach, kt贸re przep艂ywaj膮 przez moj膮 g艂ow臋. Tamtego dnia moje my艣li zala艂y wizje z m贸zg贸w Mantindane.

Od tego czasu (a jestem cz艂owiekiem niewykszta艂conym), trudno mi o tym m贸wi膰, a co dopiero pisa膰. Wyra偶enie tego, co ludzie lepiej znaj膮cy angielski powiedz膮 w kilku s艂owach, zaj臋艂oby bardzo du偶o czasu. Jednak moje d艂onie s膮 w stanie wykonywa膰 rzeczy, kt贸rych nikt mnie nie nauczy艂.

Wykonuje dzia艂aj膮ce silniki, pistolety ka偶dego typu, co potwierdz膮 znaj膮cy mnie ludzie. Pan Icke mo偶e pokaza膰 panu, co zrobi艂em wok贸艂 mojego nowego domu. Konstruuje maszyny z kawa艂k贸w 偶elaza. Nie wiem, sk膮d naby艂em tej wiedzy. I od owego przera偶aj膮cego dnia, wizje (w tym te, kt贸re widuje od dziecka) oraz normalne odczucia szamana zyska艂y na intensywno艣ci.

Nie wiem dlaczego tak jest i chc臋 pozna膰 tego pow贸d. Musz臋 powiedzie膰 jednak panu, 偶e istoty, kt贸re ludzie b艂臋dnie nazywaj膮 obcymi, nie s膮 wcale tak obcy.

0x01 graphic

Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza Afryki - cz. 5

Opublikowano: 21.08.2008 | Kategoria: Ezoteryka

0x08 graphic
OBCY ZIEMIANIE

CREDO MUTWA: Przygl膮daj膮c si臋 przez wiele lat r贸偶nym rzeczom i staraj膮c si臋 je zrozumie膰, mog臋 powiedzie膰 panu ostatecznie, 偶e Mantindane - rodzaj istot, kt贸re zna nasz lud, s膮 kompatybilne p艂ciowo z lud藕mi, to oznacza, 偶e s膮 w stanie mie膰 dzieci z kobietami.

Spotka艂em wiele podobnych przypadk贸w w ci膮gu ostatnich 30 lat. Nasza kultura, dla przyk艂adu, uwa偶a aborcj臋 za co艣 gorszego od morderstwa. Je艣li kobieta z wiejskich okolic w RPA zajdzie w ci膮偶臋 z nieznanym m臋偶czyzn膮, potem za艣 ci膮偶a znika, wtedy jej krewni oskar偶aj膮 j膮 o poddanie si臋 aborcji, mimo, i偶 ta zaprzecza.

W wyniku k艂贸tni, jaka si臋 wywi膮zuje w贸wczas mi臋dzy kobiet膮 i jej krewnymi a rodzin膮 jej m臋偶a, oskar偶ona kobieta zabrana zostaje do sangomy - kogo艣 takiego, jak ja. Sangoma czasem bada j膮 i je艣li odkryje, 偶e kobieta rzeczywi艣cie by艂a w ci膮偶y, lecz p艂贸d w jaki艣 spos贸b zosta艂 usuni臋ty (gdy robi膮 to Mantindane 艣wiadcz膮 o tym specyficzne rany, kt贸re rozpozna膰 mo偶e do艣wiadczona osoba), sangoma wie, 偶e kobieta m贸wi prawd臋.

Zapach, jaki przylega do ludzi, kt贸rzy znale藕li si臋 w r臋kach Mantindane, zawsze pozostaje z kobietami, kt贸re maj膮 z nimi dzieci, niezale偶nie od ilo艣ci perfum czy kosmetyk贸w, jakie u偶ywaj膮.

Dlatego te偶 tak wiele podobnych przypadk贸w trafia do mnie. Sangoma odsy艂aj膮 mi dotkni臋tych tym zjawiskiem ludzi w du偶ych ilo艣ciach, bowiem my艣l膮, 偶e jestem jedyn膮 osob膮, kt贸ra mo偶e pom贸w w takich sytuacjach.

Tak wi臋c w ci膮gu ostatnich 40 lat (lub co艣 ko艂o tego), spotka艂em si臋 z wieloma kobietami, kt贸re mia艂y dzieci z Mantindane, za艣 ich ci膮偶e w tajemniczych okoliczno艣ciach „znikn臋艂y”, pozostawiaj膮c kobiety w upokorzeniu, z poczuciem winy i odrzucone przez rodzin臋. Moim zadaniem jest przekona膰 rodziny o ich niewinno艣ci, uleczenie jej duchowej, my艣lowej a tak偶e fizycznej traumy, jak膮 prze偶y艂a oraz udzielenie jej i jej rodzinie odpowiedniej pomocy, by mogli zapomnie膰 o tym, co si臋 wydarzy艂o.

Je艣li istoty te pochodz膮 z odleg艂ych planet, to dlaczego mog膮 zap艂adnia膰 kobiety? Dlaczego kobieta, kt贸r膮 owego przera偶aj膮cego dnia spotka艂em na stole w metalicznym korytarzu, mimo i偶 wygl膮dem r贸偶ni艂a si臋 od kobiet posiada艂a nadal rozpoznawalne 偶e艅skie organy (cho膰 umieszczone nieco wy偶ej)?

Dlatego te偶 uwa偶am, 偶e tzw. obcy nie pochodz膮 wcale z innych odleg艂ych planet. Wierz臋, 偶e s膮 tu z nami i potrzebuj膮 od nas pewnych substancji, tak samo jak ludzie potrzebuj膮 pewnych rzeczy od zwierz膮t, np. ma艂pich gruczo艂贸w, aby zaspokoi膰 swe w艂asne pragnienia.

Uwa偶am, 偶e powinni艣my bada膰 to niebezpieczne zjawisko z otwartymi umys艂ami i obiektywnym podej艣ciem.

Zbyt wiele os贸b ulega pokusie i traktuje te „obce” istoty jako stworzenia nadnaturalne. Jednak prosz臋 pana, to istoty zupe艂nie cielesne. S膮 jak my i… powiem co艣, co z pewno艣ci膮 wszystkich zadziwi: Szaracy s膮, prosz臋 pana, jadalni. Zaskoczony?

RICK MARTIN: Prosz臋 kontynuowa膰.

- Powiedzia艂em, 偶e s膮 jadalni…

- Tak zrozumia艂em i jestem ciekaw dalszych informacji…

- Ich mi臋so zawiera proteiny, jak ka偶de zwierz臋ce mi臋so na Ziemi, ale ka偶dy, kto spo偶yje podobne mi臋so mo偶e blisko otrze膰 si臋 o 艣mier膰. Mnie te偶 to si臋 przydarzy艂o.

Widzi pan, w Lesoto znajduje si臋 g贸ra Laribe - zwana P艂acz膮cym Kamieniem. Przy kilku okazach w ci膮gu ostatniego p贸艂wiecza, statki tych istot rozbija艂y si臋 o ni膮. Miejscowi, kt贸rzy uwa偶aj膮 te istoty za bog贸w, znajduj膮c ich cia艂a wk艂adaj膮 je do work贸w i zabieraj膮 ze sob膮, po czym rytualnie spo偶ywaj膮. Niekt贸rzy umieraj膮 wskutek spo偶ycia ich mi臋sa.

Jaki艣 rok przed incydentem z g贸r Inyangani m贸j przyjaciel z Lesoto pocz臋stowa艂 mnie mi臋sem czego艣, co nazwa艂 „niebia艅skim bogiem”. By艂em oczywi艣cie sceptyczny. On przekaza艂 mi kawa艂ek szarej, raczej suchej substancji, kt贸ra jak m贸wi艂 by艂a mi臋sem. Jednej nocy ja, on i jego 偶ona rytualnie spo偶yli艣my je. Po zjedzeniu go, nast臋pnego dnia, nasze cia艂a pokry艂y si臋 wysypk膮, jakiej nigdy wcze艣niej nie do艣wiadczy艂em.

Ca艂e nasze cia艂a pokryte by艂y wysypk膮, jak przy wietrznej ospie. 艢wi膮d by艂 nie do zniesienia a nasze j臋zyki zacz臋艂y puchn膮膰. Nie mogli艣my oddycha膰. Przez kilka dni ja, m贸j przyjaciel i jego 偶ona byli艣my zupe艂nie pozbawieni pomocy i odwiedzali nas potajemnie jedynie uczniowie mojego przyjaciela, kt贸ry by艂 szamanem.

By艂em bliski 艣mierci. Krwawi艂em niemal z ka偶dego otworu w ciele. Ledwie chodzili艣my i z trudno艣ci膮 oddychali. Po 4 lub 5 dniach ust臋powa膰 a sk贸ra schodzi艂a p艂atami, jak u liniej膮cego w臋偶a.

By艂o to jedno z najgorszych do艣wiadcze艅 w moim 偶yciu. Kiedy poczu艂em si臋 lepiej zacz膮艂em podejrzewa膰, 偶e uprowadzenie przez Mantindane by艂o bezpo艣rednim wynikiem spo偶ycia mi臋sa jednego z nich. Nie wierzy艂em, 偶e przyjaciel daje mi mi臋so jednej z tych istot i uwa偶a艂em, 偶e to jaki艣 korze艅, ziele lub ro艣lina. Przypomnia艂em sobie potem jego smak… by艂 on metaliczny. Pachnia艂o tak偶e podobnie, jak istoty spotkane w 1959.

Kiedy wysypka ust膮pi艂a a sk贸ra wci膮偶 艂uszczy艂a si臋, uczniowie smarowali nasze cia艂a olejem kokosowym, lecz dzia艂a si臋 z nami dziwna rzecz (prosz臋 o jej wyja艣nienie wszystkie m膮dre osoby z waszego kraju). Oszaleli艣my… i to dos艂ownie.

Zacz臋li艣my si臋 艣mia膰 jak pomyleni. Co dzie艅 艣miali艣my si臋 do rozpuku z najdrobniejszych rzeczy, przez godziny, a偶 poczuli艣my si臋 wycie艅czeni. Kiedy za艣 min膮艂 艣miech, zdarzy艂a si臋 dziwna rzecz, kt贸r膮 m贸j przyjaciel okre艣li艂 jako cel, w kt贸ry spo偶ywa si臋 mi臋so Mantindane.

By艂o to jak przyj臋cie dziwnej substancji, narkotyku, ale nieznanego na Ziemi. Nagle nasze uczucia zosta艂y wyczulone. Kiedy pi艂o si臋 wod臋 wydawa艂o si臋, 偶e pije si臋 jakie艣 wino. Woda stawa艂a si臋 wspania艂ym napojem, jedzenie r贸wnie偶 smakowa艂o niezwykle. Ka偶de doznanie by艂o spot臋gowane - nie mo偶na tego opisa膰. To tak, jak gdyby znale藕膰 si臋 w centrum wszech艣wiata. Nie potrafi臋 tego inaczej opisa膰.

Ten okres niezwyk艂ej intensywno艣ci utrzymywa艂 si臋 przez dwa miesi膮ce. Kiedy s艂ucha艂em muzyki wydawa艂o si臋, jakby za muzyk膮 ukryta by艂a inna muzyka. Kiedy malowa艂em obrazy, z czego si臋 utrzymuje i kiedy patrzy艂em na farb臋 na koniuszku p臋dzla wydawa艂o si臋, 偶e w kolorze kryje si臋 inny kolor. By艂a to rzecz nie do opowiedzenia i nawet dzi艣 nie potrafi臋 jej opisa膰. Przejd藕my jednak to innej sprawy.

WAZUNGU

Mantindane nie s膮 jedynymi istotami, o kt贸rymi wiedz膮 Afrykanie i o kt贸rych snuj膮 opowie艣ci.

Na wiele stuleci przed przybyciem do Afryki Bia艂ego cz艂owieka, Afrykanie spotkali si臋 z ras膮 istot, kt贸re wygl膮dem przypomina艂y Europejczyk贸w, jacy mieli podbi膰 ten kontynent w przysz艂o艣ci.

Te istoty s膮 wysokie. Niekt贸re z nich s膮 mocno zbudowane, niczym atleci i maj膮 oni lekko sko艣ne niebieskie oczy i wystaj膮ce ko艣ci policzkowe. Maj膮 z艂ote w艂osy i wygl膮dem przypominaj膮 dzisiejszych Europejczyk贸w z jednym wyj膮tkiem - ich d艂onie s膮 pi臋knie zbudowane, d艂ugie i przypominaj膮 d艂onie muzyk贸w i artyst贸w.

Istoty te przyby艂y do Afryki z nieba w poje藕dzie, kt贸ry przypomina艂 bumerang u偶ywany przez Aborygen贸w. Kiedy taki statek podchodzi do l膮dowania, wzbija w powietrze tuman kurzu, kt贸ry czyni niema艂y ha艂as - niczym tornado. W j臋zyku niekt贸rych plemion nazywa si臋 taki wir powietrzny „zungar-uzungo”.

Nasi ludzie nadali tym istotom bia艂osk贸rym istotom r贸偶ne imiona. Nazywa si臋 je „Wazungu”, jak czasem okre艣la si臋 „boga”, ale co dos艂ownie znaczy „ludzie z diabelskiego py艂u” lub „tr膮by powietrznej”.

Nasi ludzie od pocz膮tku oswojeni byli z Wazungu. Widywali niekt贸rych, a w艂a艣ciwie wielu z nich z czym艣, co przypomina艂o kul臋 wykonan膮 z kryszta艂u lub szk艂a, kt贸r膮 zawsze, niczym pi艂k臋, trzymali w r臋kach. Kiedy wojownicy pr贸bowali schwyta膰 Wazungu, ci rzucali kul臋 w powietrze, 艂apali j膮 a potem znikali.

Niekt贸rych z nich uda艂o si臋 jednak w przesz艂o艣ci schwyta膰 i przetrzymywa膰 w chatach wodz贸w lub szaman贸w. Osoba, kt贸ra z艂apa艂a Muzungu (co jest liczb膮 pojedyncz膮 od Wazungu) musia艂a upewni膰 si臋, czy jej szklana kula jest dobrze przed nim ukryta. Dop贸ki tak by艂o, Muzungu nie uciek艂.

Kiedy Afrykanie ujrzeli Europejczyk贸w, r贸wnie偶 ich okre艣lili jako Wazungu. Nim jednak ich spotkali, widywali bia艂osk贸re istoty Wazungu, od kt贸rych wzi臋艂o si臋 s艂owo okre艣laj膮ce Europejczyk贸w.

Dzi艣 w j臋zyku Zulus贸w Bia艂ego cz艂owieka okre艣la si臋 jako „Umlungu”, kt贸re oznacza to samo, co Wazungu, czyli „boga lub stworzenie tworz膮cego pod sob膮 wielki powietrzny wir”.

W Zairze, dzi艣 zwanym Demokratyczn膮 Republik膮 Konga, Bia艂ych nazywa si臋 „Watende” lub „Walende”. Oznacza to znowu „boga lub bia艂膮 posta膰”. S艂owo Watende u偶ywane jest w odniesieniu nie tylko do istot o r贸偶owym kolorze sk贸ry, ale i Chitauli. Kiedy w Zairze szamani ze strachem odnosz膮 si臋 do pan贸w kontroluj膮cych Ziemi臋 nie m贸wi膮 o Chitaulu, ale okre艣laj膮 je eufemistycznie jako Watende-wa-muinda, co oznacza „bia艂e istoty nios膮ce 艣wiat艂o”, poniewa偶 oczy umieszczone na czo艂ach Chitauli l艣ni膮 w g艂臋bokim buszu niczym czerwone 艣wiat艂a - niczym tylnie 艣wiat艂a w samochodzie. Zatem Watende-wa-muinda to nazwa Chitauli na obszarze Zairu.

0x01 graphic

Rysunki dzieci z Ariel School w zimbabwa艅skim Ruwa, kt贸re we wrze艣niu 1994 by艂y 艣wiadkami l膮dowania obiektu NOL na szkolnym placu [patrz ni偶ej].

W Afryce wyr贸偶niamy ponad 24 obce istoty, ale powiem panu w skr贸cie o dw贸ch z nich.

W kraju o nazwie Zimbabwe, gdzie mia艂em spotkanie w 1959, wyst臋puje jeszcze jedno stworzenie. To jedno z najbardziej zdumiewaj膮cych i sam raz r贸wnie偶 je widzia艂em wraz z grup膮 Czarnych i Bia艂ych os贸b, kt贸re si臋 w贸wczas ze mn膮 znajdowa艂y. To ogromna istota przypominaj膮ca budow膮 goryla, cho膰 nie b臋d膮ca nim. Stworzenie, o kt贸rym mowa mierzy od 2.4 do 2.75 m. wzrostu i budow膮 przypomina goryla, cho膰 ma silne cia艂o. Jego ramiona s膮 bardzo szerokie, za艣 kark gruby. Pokryte jest g臋stym szorstkim futrem, odmiennym od futra innych zwierz膮t afryka艅skich.

To przypominaj膮ce cz艂owieka z udami, nogami, stopami a tak偶e ramionami i d艂o艅mi wygl膮daj膮cymi, jak u ludzi, pokryte jednak偶e g臋stym zmierzwionym ciemnobr膮zowym futrem. Istot臋 tak膮 nazywa si臋 w Zimbabwe „Ogo”. Stworzenie to widzia艂y setki ludzi na przestrzeni wielu pokole艅. Niekt贸re z nich widywano w RPA, w odludnych partiach buszu lub g贸rach. Ogo, szczeg贸艂 po szczeg贸le, wygl膮daj膮 dok艂adnie tak, jak te stworzenia, kt贸re Indianie z Ameryki P贸艂nocnej nazywaj膮 Sasquatchem lub Wielk膮 Stop膮.

W rzeczywisto艣ci to jedne i te same stworzenia, kt贸re wyst臋puj膮 i tu, w Po艂udniowej Afryce. Jest to tak偶e ten sam tym stworze艅, cho膰 o innym kolorze sk贸ry, co istota zwana Yeti - widywana przez mieszka艅c贸w Nepalu na stokach himalajskich g贸r.

[Inna niezwyk艂a historia wi膮偶e si臋 z jednookim demonem o imieniu Popobawa, kt贸ry atakuje m臋偶czyzn na nale偶膮cej do Tanzanii wyspie Zanzibar. Jego ataki to sprawa wyj膮tkowo powa偶na sprawa, gdy偶 sprawiaj膮 miejscowym wiele k艂opotu. Co jaki艣 czas us艂ysze膰 mo偶na informacje o kolejnych atakach Popobawy, kt贸re maj膮 charakter cykliczny.]

Ostatnia z istot, dobrze znana w RPA i wywo艂uj膮ca u艣miech wszystkich, to Tokoloshe. Ka偶dy wie, kim jest Tokoloshe. Inni m贸wi膮 o nim Tikoloshe.

Wygl膮dem przypomina misia-maskotk臋 o niezbyt przyjemnym wygl膮dzie, cho膰 na czubku g艂owy posiada grupy i ostry ko艣cisty grzebie艅. Biegnie on znad ich czo艂a do ty艂u g艂owy, za艣 przy jego pomocy Tokoloshe jest w stanie powali膰 na ziemi臋 byka.

Stworzenia te zmuszaj膮 czasem mieszka艅c贸w Afryki, aby ustawiali swe 艂贸偶ka na ceg艂ach na wysoko艣ci ok. 1 m. od ziemi. Spotka膰 mo偶na je w ca艂ej Afryce. Tokoloshe lubi bawi膰 si臋 z dzie膰mi i wielokrotnie widywali go uczniowie. Mia艂o to miejsce w r贸偶nych cz臋艣ciach Afryki, nawet w czasach wsp贸艂czesnych.

Czasem jednak n臋kaj膮 dzieci w czasie snu, zostawiaj膮c na ich plecach i udach 艣lady zadrapa艅, kt贸re sw臋dz膮 i szybko mog膮 zosta膰 zainfekowane. Jakie艣 dwa lata temu podobna istota terroryzowa艂a ca艂膮 szko艂臋 w Soweto w pobli偶u Johannesburga. Dzieci nazywa艂y j膮 pinky-pinky. Ale jest ona znana nie tylko w艣r贸d Afrykan贸w, lecz i Polinezyjczyk贸w z Hawaj贸w i innych wysp Pacyfiku. Ludzie ci wznosz膮 swe chaty, swe domy z trawy na palach na wysoko艣ci, na jakiej w Afryce ludzie umieszczaj膮 swe 艂贸偶ka. Kiedy pyta si臋 ich o pow贸d, m贸wi膮: „Chcemy ochroni膰 si臋 przed Tiki.”

Jest niezwykle interesuj膮ce, 偶e istota przypominaj膮ca dok艂adnie stworzenie widziane w RPA spotykana jest r贸wnie偶 na wyspach Pacyfiku, gdzie znana jest pod nazw膮 Tiki - przypominaj膮c膮 jej afryka艅ski odpowiednik - Tikiloshe lub Tokoloshe.

Mo偶e pewnego dnia podziel臋 si臋 jeszcze wieloma innymi informacjami z czytelnikami, lecz apeluj臋: Badajmy to! Pozw贸lcie nam to bada膰! Nie b膮d藕my dalej sceptyczni, bo zbyt wielki sceptycyzm jest tak gro藕ny jak i ignorancja.

Nikt nie powie mi, 偶e obcy nie istniej膮. Mo偶e kto艣 wyja艣ni mi znaczenie tego otworu w mym boku? Mo偶e kto艣 wyja艣ni mi znaczenie spotkania z tymi dziwnymi istotami w tym niezwyk艂ym pomieszczeniu? Czy by艂a to tylko iluzja? Je艣li tak, to czy omamy pozostawiaj膮 po sobie widoczne do dzi艣 blizny? Niech ludzie ci odpowiedz膮 na me pytanie.

Musimy to bada膰, poniewa偶 istniej膮 艣lady na to, 偶e istoty, kt贸re dziel膮 z nami t膮 planet臋 s膮 zaniepokojone. Dlaczego? Poniewa偶, widzi pan, wszystko powiem zmierza wielkiemu starciu, za艣 ci, kt贸rzy my艣l膮 g艂臋boko o tych rzeczach dostrzeg膮 to.

0x08 graphic
ZBRODNIA I KARA

O czym m贸wi臋? Od 30 lub 40 lat zaledwie garstka os贸b dba o 艣rodowisko, niewielu przejmowa艂o si臋 wycinaniem las贸w deszczowych w Afryce i innych miejscach 艣wiata. Niewielu by艂o 艣wiadomych szkodliwo艣ci Bia艂ych my艣liwych, kt贸rzy uwa偶ani za bohater贸w wybijali tysi膮ce sztuk zwierz膮t. Tak samo niewielu martwi艂o si臋 o losy wielkich pa艅stw tego 艣wiata, jak USA, Rosja, Wielka Brytania i Francja, testuj膮cych sw膮 bro艅 j膮drow膮 w innych cz臋艣ciach 艣wiata.

Dzi艣 istniej膮 ludzie, kt贸rzy splun臋liby na widok wielkiego my艣liwego, je艣li pokaza艂by si臋 w hotelu i oznajmi艂 kim jest. Dzi艣 takich 艂owc贸w nie uwa偶a si臋 ju偶 za bohater贸w, ale morderc贸w. Istniej膮 dzi艣 m臋偶czy藕ni i kobiety, spo艣r贸d Czarnych i Bia艂ych, kt贸rzy ryzykuj膮 swe 偶ycie, aby ratowa膰 drzewa, zwierz臋ta i zapobiec szale艅stwu, jakim s膮 testy broni j膮drowej.

Co to panu m贸wi? M贸wi to, 偶e po wielu tysi膮cach lat dominacji obcych istot, cz艂owiek wykazuje op贸r, zaczyna dba膰 o 艣wiat, w kt贸rym 偶yje i na kt贸rym si臋 znajduje. Jednak oni, Chitauli, Mantindane - nie wa偶ne, jak je nazwiemy, nie chc膮, aby tak by艂o. Chc膮 ukara膰 nas, tak jak przed wiekami.

Obcy zniszczyli niegdy艣 nacj臋, kt贸ra przyby艂a do nas jako Amariri - kt贸rych s艂awetny kraj rozci膮ga艂 si臋 za zachodz膮cym s艂o艅cem i kt贸rzy nie chcieli s艂ucha膰 rozkaz贸w Chitauli.

Istnieje wiele relacji o zaginionych kontynentach i istniej膮cych na niej zaawansowanych cywilizacjach - od Hiperborei, po Mu i Atlantyd臋. Wszystkie w przesz艂o艣ci mia艂y zosta膰 zniszczone wskutek kataklizmu. Historia Amariri zdaje si臋 by膰 kolejnym tego typu przypadkiem. Staro偶ytne teksty opisuj膮 wiele kataklizm贸w, w艣r贸d kt贸rych najbardziej znany jest potop.

Ich kr贸lowie nie chcieli sk艂ada膰 im w ofierze swych dzieci, ani toczy膰 wojen z innymi ludami, aby utrzyma膰 Chitauli i ich boski wymiar.

M贸wi si臋, 偶e ci sprowadzili na ziemi臋 z nieba ogie艅, kt贸ry w celu spalenia ich wielkiej cywilizacji zabrali z samego S艂o艅ca. Spowodowali trz臋sienia ziemi i fale, kt贸re zniszczy艂y wielk膮 cywilizacj臋 Czerwonych ludzi o zielonych w艂osach, kt贸rzy jak m贸wiono byli pierwszymi mieszka艅cami Ziemi. M贸wi si臋, 偶e Chitauli pozwolili prze偶y膰 jedynie garstce uciekinier贸w z Amariri i przygotowuj膮 si臋 do powt贸rzenia tego w niedalekiej przysz艂o艣ci.

Martwi臋 si臋 tym, co ma zdarzy膰 si臋 w innych krajach 艣wiata. Wszystkie wstrz膮sy sejsmiczne, kt贸re powoduj膮 ofiary w ludziach na Bliskim Wschodzie, a tak偶e w Afryce i Indiach powoduj膮, 偶e moje serce przepe艂nia strach. Zdarzaj膮 si臋 one obecnie z nienaturaln膮 regularno艣ci膮 w Egipcie, Armenii. Jedno z nich by艂o tak silne, 偶e spowodowa艂o, i偶 艣wi臋ta ska艂a w Namibii znana jako Palec Bo偶y, znajduj膮ca si臋 tam od tysi臋cy lat, zmieni艂a si臋 w kup臋 gruzu. Kiedy to si臋 sta艂o otrzyma艂em od sangom贸w wiele list贸w wyra偶aj膮cych obawy, poniewa偶 oznacza膰 to mo偶e, 偶e koniec 艣wiata jest naprawd臋 bardzo, bardzo blisko.

Czy ma pan jakie艣 pytania?

- Czyta艂em pa艅ski wiesz - deklaracj臋. Wspomina tam pan imi臋 Jabulon. Czy mo偶e pan nam wyja艣ni膰, kim on jest?

- Jabulon to bardzo dziwny b贸g. Uwa偶a si臋 go za lidera Chitauli. To b贸g, kt贸rego (ku mojemu wielkiemu zdumieniu) czcz膮 tak偶e inne grupy Bia艂ych ludzi. O Jabulonie wiemu ju偶 od wielu wielk贸w, ale dziwi mnie to, 偶e s膮 i wyznaj膮cy go Biali. W艣r贸d nich znajduj膮 si臋 ci, kt贸rzy za wszystkie rzeczy na Ziemi obwiniaj膮 Wolnomularzy. Uwa偶amy Jabulona za wodza Chitauli. Jest on Starszym w艣r贸d nich. Jednym z jego imion w j臋zykach Afryki jest „Umbaba-Samahongo” - „wielki kr贸l, wielki ojciec straszliwych oczu”. Wierzymy bowiem, 偶e Jabulon posiada oko, kt贸re powoduje 艣mier膰 osoby, na kt贸r膮 nim spojrzy.

0x01 graphic

UFO sfotografowane w 1956 w Natalu w RPA przez 偶on臋 funkcjonariusza po艂udnioafryka艅skiego lotnictwa. Kobieta przez ca艂y okres swego 偶ycia nie zmieni艂a historii dotycz膮cej jego wykonania zdj臋cia, za艣 艣wiadkami obserwacji by艂y jeszcze dwie inne osoby.

M贸wi si臋, 偶e Umbaba uciek艂 ze wschodu podczas starcia z jednym ze swych syn贸w i szuka艂 schronienia w 艢rodkowej Afryce, gdzie schroni艂 si臋 w jaskini g艂臋boko pod powierzchni膮 ziemi. Niezwyk艂e jest te偶 to, 偶e pod G贸rami Ksi臋偶ycowymi w Zairze znajduje si臋 wspania艂e miedziane miasto z tysi膮cami l艣ni膮cych budynk贸w. Mieszka w nim Umbaba lub Jabulon, kt贸ry czeka na dzie艅, w kt贸rym po powierzchni ziemi nie b臋dzie chodzi艂 ju偶 偶aden cz艂owiek. Wtedy on i jego potomstwo, Chitauli, wyjd膮, aby cieszy膰 si臋 ciep艂em S艂o艅ca.

0x01 graphic

Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza Afryki - cz. 6

Opublikowano: 22.08.2008 | Kategoria: Ezoteryka

GO艢CIE Z TYBETU

CREDO MUTWA: Pewnego dnia, kiedy mieszka艂em w Soweto niedaleko Johannesburga niespodziewan膮 wizyt臋 z艂o偶yli mi kap艂ani z Tybetu.

Jeden z nim, o kt贸rym jak zak艂adam s艂yszeli艣cie, jest Akong Rinpocze - g艂贸wny tybeta艅ski kap艂an w Anglii, kt贸ry emigrowa艂 wsp贸lnie z Dalajlam膮 i odwiedzi艂 mnie pewnego dnia w Soweto. W艣r贸d wielu innych zada艂 mi nast臋puj膮ce pytanie: „Czy wiesz co艣 o sekretnym mie艣cie le偶acym gdzie艣 w Afryce, kt贸re wykonane jest z miedzi?”

Odpowiedzia艂em: „Akong, opisujesz miasto Umbaba - miasto niewidocznego boga, kt贸ry skrywa si臋 pod ziemi膮. Sk膮d o tym wiesz?” Akong Rinpocze, kt贸ry jest znanym badaczem dziwnych zjawisk powiedzia艂 mi, 偶e pewnego razu wysoki lama wraz z grup膮 towarzyszy uda艂 si臋 do Afryki w poszukiwaniu tego miasta. Nie powr贸cili ju偶 do Tybetu i nigdy ich potem nie widziano.

W Po艂udniowej Afryce spotka膰 mo偶na podania o niskich 呕贸艂tych ludziach, kt贸rzy przybyli do Afryki w poszukiwaniu Umbaby - miasta, z kt贸rego nie wraca si臋 偶ywym. Nie wiem, drogi panie, czy to co powiem wpada w ramy pa艅skiej gazety, ale w RPA spotka艂em si臋 z wieloma niepokoj膮cymi wydarzeniami, kt贸re nie wydaj膮 si臋 mi bez sensu.

BAZY

RICK MARTIN: Mog臋 powiedzie膰, 偶e bardzo doceniam to, 偶e po艣wi臋ca pan czas na rozmow臋 ze mn膮 i zdaj臋 sobie spraw臋, 偶e to nie艂atwe.

- Ja r贸wnie偶 czuje si臋 zaszczycony. Wiem te偶, 偶e Biali ludzie cz臋sto traktuj膮 ludzi, kt贸rzy m贸wi膮 o podobnych rzeczach jak dziwak贸w. Nie powinienem si臋 przecie偶 wystawia膰 na publiczne po艣miewisko, ale m贸j lud ginie. Problemy te to nie tylko przest臋pczo艣膰 w RPA, (kt贸ra sta艂a si臋 tysi膮ckrotnie okrutniejsza ni偶 przedtem), nie tylko AIDS, ale te偶 przedziwne problemy, jakie cz臋sto staj膮 na naszej drodze. Czy mog臋 o nich opowiedzie膰?

- Tak, prosz臋.

- Zgodnie z wierzeniami mego ludu, niegrzeczno艣ci膮 jest m贸wi膰 d drugiego cz艂owieka nim nie da si臋 szansy wypowiedzie膰 jemu. Szanuj膮c zatem pana, jak i czytelnik贸w chc臋 zapyta膰, czy w waszym kraju, Stanach Zjednoczonych, posiadacie historie o podziemnych kompleksach, poniewa偶 tutaj, w Republice Po艂udniowej Afryki, mamy takowe. Czasem wi膮偶膮 si臋 z nimi dziwne sprawy.

- Tak, istniej臋 podobne opowie艣ci. Nazywamy te obiekty „podziemnymi bazami”. Moja gazeta zaprezentowa艂a cykl materia艂贸w po艣wi臋conych celom i lokalizacji takich baz.

- Te same znajduj膮 si臋 tutaj, w RPA. Istniej膮 tu od wielu lat. Jestem w stanie potwierdzi膰 istnienie jednej z nich, jednak tylko jednej. Widzi pan, cz艂owiek taki jak ja - kt贸ry bytuje w dw贸ch 艣wiatach naraz - afryka艅skim mistycznym 艣wiecie i wsp贸艂czesno艣ci, kt贸ra bardziej ci膮偶y ku ziemi, musi by膰 ostro偶ny m贸wi膮c o czym艣 takim. Ale jakie艣 5 lat temu [ok. 1994], przebywa艂em w ma艂ym mie艣cie Mafikeng [dawniej Mafeking] - znanym dobrze z historii dzi臋ki s艂awnemu obl臋偶eniu go przez Bur贸w w wojnie z lat 1899 - 1902.

To w艂a艣nie w tym mie艣cie kpt. Powell za艂o偶y艂 ruch skautowski. Jestem pewien, 偶e s艂ysza艂 pan o tym. Kiedy mieszka艂em w Mafikeng przychodzi艂o do mnie wiele os贸b, zwyczajnych kobiet i m臋偶膰zyzn, analfabet贸w. Skar偶yli si臋 mi na tajemnicze zagini臋cia ich krewnych. Chcieli, abym powiedzia艂 im, gdzie znikaj膮 ich bliscy. Zapyta艂em ich wi臋c (wszyscy niemal znali si臋 nawzajem), gdzie do tego dochodzi.

Ludzie ci opowiedzieli mi o czym艣 niezwyk艂ym. Brzmia艂o to nast臋puj膮co: niedaleko Mafikeng znajduje si臋 s艂awne miejsce, o kt贸rym wielu s艂ysza艂o - m贸wi膮 o nim Po艂udniowoafryka艅skie Las Vegas - to s艂awny kompleks z hotelami i kasynami o nazwie Sun City [„Miasto S艂o艅ca”].

- Tak.

- Powiedziano mi, 偶e pod Sun City prowadzi si臋 dziwne operacje g贸rnicze, g艂臋boko pod ziemi膮, za艣 wielu Afrykan贸w, kt贸rzy tam pracuj膮 znikaj膮 bez echa, cho膰 ich rodzinom przysy艂ane s膮 ich wyp艂aty. M臋偶czy藕ni ci nigdy nie wracaj膮, jak zwykli g贸rnicy, do swych dom贸w.

Przyjrza艂em si臋 temu zjawisku i (niczym g艂upiec), nie mog艂em w to uwierzy膰. Potem pojawi艂o si臋 wiele innych historii, poniewa偶 je艣li Afryka艅czyk ma problem, zawsze szuka pomocy sangomy.

Inna historia m贸wi艂a (odkry艂em, 偶e to szokuj膮ca prawda), i偶 podobna konstrukcja znajduje si臋 za granic膮, w Botswanie. Amerykanie pracuj膮 tam z afryka艅skimi robotnikami, kt贸rych obowi膮zuje przysi臋ga milczenia. Zbudowano tam tajne lotnisko, z kt贸rego startowa膰 mog膮 nowoczesne my艣liwce. Znowu nie mog艂em uwierzy膰! Okaza艂o si臋 bowiem, 偶e po raz kolejny spotykam si臋 z tajemniczymi znikni臋ciami zwyk艂ych ludzi, niewykszta艂conych, zwyk艂ych pracownik贸w. Ich rodziny r贸wnie偶 stara艂y si臋 dowiedzie膰, gdzie ci przepadli, napotykali si臋 jednak na grobow膮 cisz臋.

Tym razem postanowi艂em si臋 temu dok艂adniej przyjrze膰, a to wskutek dziwnej historii, jaka przetoczy艂a si臋 po ca艂ym Po艂udniu. M贸wiono, 偶e samolot armii RPA zestrzeli艂 lataj膮cy spodek. By艂 to my艣liwiec w艂a艣nie z tego lotniska.

Musia艂em si臋 tym zaj膮膰 tak偶e z tego powodu, 偶e nara偶ona tu by艂a moja wiarygodno艣膰 jako szamana i sangomy. Uda艂em si臋 do Botswany. To bardzo proste - czasem wystarczy jedynie przej艣膰 przez druty, bowiem granice tutaj nie s膮 strze偶one tak dok艂adnie, jak gdzie indziej.

Uda艂em si臋 tam z grup膮 przyjaci贸艂 i odkry艂em, 偶e taka baza istnieje - nie pod ziemi膮, ale na powierzchni. To baza lotnicza. Mimo to miejscowi bali si臋 pokazywa膰 w jej s膮siedztwie, bowiem znikali, je艣li tylko zapu艣cili si臋 zbyt blisko. Obserwowa艂em j膮 z daleka, za艣 nasz przewodnik powiedzia艂, 偶e z pewno艣ci膮 znikniemy, je艣li podejdziemy za blisko. Na terenie ca艂ej Po艂udniowej Afryki znajduje si臋 wiele baz wojskowych, tak偶e w Botswanie, ale co dziwne, ta jedna napawa ludzi wielkim przera偶eniem. Do dzi艣 zastanawiam si臋, dlaczego tak jest. Nawet teraz my艣l臋 o tym, poniewa偶 w moim kraju dzieje si臋 wiele dziwnych rzeczy, kt贸re wp艂ywaj膮 na 偶ycie ludzi, czasem w bardzo z艂y spos贸b.

CHOROBA CHITAULI I GIN膭CY LUDZIE

Kolejna sprawa dotyczy tego, co Chitauli robi膮 w swych podziemnych jaskiniach, w kt贸rych pali si臋 zawsze wiele ognisk. Powiedziano nam, 偶e Chitauli choruj膮 i trac膮 znaczn膮 cz臋艣膰 sk贸ry - ta choroba, na kt贸r膮 cierpi膮, powoduje, 偶e z ich cia艂a odpada sk贸ra, pozostawiaj膮c jedynie 偶ywe cia艂o.

[Opis tajemniczej choroby przypomina wylink臋, kt贸rej okresowo poddaj膮 si臋 gady.]

Kiedy Chitauli choruje, jego s艂uga porywa m艂od膮 dziewczyn臋 i sprowadza w podziemia. Wi膮偶e si臋 jej nast臋pnie r臋ce i nogi i owija z艂otym pledem, zmuszaj膮c do po艂o偶enia si臋 obok choruj膮cego Chitauli. Tak tydzie艅 po tygodniu. Jest ona dobrze karmiona i dogl膮dana, lecz ca艂y czas zwi膮zana (z wyj膮tkiem wyj艣cia za potrzeb膮). Kiedy stan zdrowia Chitauli polepsza si臋, dziewczyn膮 manipuluje si臋, staraj膮c zmusi膰 do ustawionej ucieczki. Daje si臋 jej z艂udn膮 nadziej臋. Kiedy ta przemierza d艂ug膮 podziemn膮 drog臋, goni膮 j膮 metalowe stworzenia. Chwyta si臋 j膮, kiedy jej strach i wyczerpanie osi膮ga apogeum.

Dziewczyna umieszczana jest nast臋pnie na prostym skalnym o艂tarzu, p艂askim u g贸ry i potem w brutalny spos贸b sk艂adana w ofierze, za艣 jej krew wypija Chitauli, kt贸ry potem zdrowieje. Jednak przed z艂o偶eniem ofiary dziewczyna musi by膰 艣miertelnie przera偶ona, gdy偶 je艣li tak nie jest, krew nie uleczy Chitauli. Musi ona, w rzeczy samej, pochodzi膰 od przera偶onej istoty ludzkiej.

Ten zwyczaj pogoni za ofiar膮 praktykowali r贸wnie偶 afryka艅scy kanibale. W kraju Zulus贸w 偶yli w ubieg艂ym wieku kanibale, za艣 ich dzisiejsi przodkowie powiedz膮 ka偶demu, komu zaufaj膮, i偶 mi臋so przera偶onej ludzkiej istoty, kt贸ra przemierzy d艂ugi dystans smakuje znacznie lepiej ni偶 kogo艣 zabitego w zwyk艂y spos贸b.

0x01 graphic

Jim Sparks z USA spotka艂 si臋 oko w oko z przypominaj膮cymi jak 偶ywo Chitauli istotami .

Jaki艣 czas temu w RPA (co zreszt膮 wci膮偶 si臋 dzieje), gin臋艂y bia艂e dziewcz臋ta - uczennice. By艂y to zwykle jednostki zdolne lub wykazuj膮ce oznaki pojawiaj膮cych si臋 duchowych zdolno艣ci, albo te偶 prymusi klasowi, wykazuj膮cy zainteresowanie nauk膮. Znikn臋艂o ich 5. W贸wczas szeroko rozpisywa艂y si臋 o tym gazety, za艣 do mnie przyszli Biali z pro艣b膮 o ich odnalezienie.

Pewnego dnia Bia艂y cz艂owiek przyni贸s艂 mi gumow膮 zabawk臋 nale偶膮c膮 do jego zaginionej c贸rki, prosz膮c, abym dzi臋ki mym zdolno艣ci膮 jasnowidzenia, odnalaz艂 j膮. Wzi膮艂em t膮 zabawk臋 - gumow膮 figurk臋 dinozaura i mia艂em wizj臋, jakby jej oczy poruszy艂y si臋, mia艂y wybuchn膮膰 p艂aczem. Poczu艂em si臋 藕le, chcia艂em wyj艣膰. Powiedzia艂em temu cz艂owiekowi: „Niech pan mnie pos艂ucha… Dziecko, kt贸re bawi艂o si臋 t膮 zabawk膮 nie 偶yje. Jest martwe. Czuj臋 to.”

Cz艂owiek ten, producent telewizyjny, zabra艂 zabawk臋, ksi膮偶ki nale偶膮ce do c贸rki oraz sweter i wyszed艂. Dziecko znaleziono potem martwe, pochowane w p艂ytkim grobie obok drogi.

Inni ludzie r贸wnie偶 zwracali si臋 do mnie o pomoc w odnalezieniu dzieci. Czy 偶yj膮? Czy mo偶e nie? Zanim cokolwiek zrobi艂em, zadzwoni艂 telefon i zdenerwowani rozm贸wcy. Ludzie ci krzyczeli, abym nie pomaga艂. Grozili, 偶e je艣li nie pos艂ucham, skrzywdz膮 moj膮 偶on臋 i zabij膮 dzieci - jedno za drugim.

Tak te偶 by艂o. Pewnego dnia m贸j najm艂odzszy syn zosta艂 pchni臋ty no偶em, niemal 艣miertelnie. Jego przyjaciel powiedzia艂 mi, 偶e zrobi艂 to bia艂y cz艂owiek. Wtedy przesta艂em.

Kto艣 wiarygodny powiedzia艂 mi kiedy艣, 偶e w Po艂udniowej Afryce niemal co miesi膮c przepada oko艂o 1000 dzieci. Wiele os贸b, w tym dziennikarze uwa偶a, 偶e to wynik dzia艂ania porywaczy, kt贸re zmuszaj膮 je potem do nierz膮du. Ale niezupe艂nie. Je艣li przyjrze膰 si臋 historiom porwanych, to nie s膮 to dzieci z ulicy. To wyr贸偶niaj膮ce si臋 na tle swych klas dzieci, uzdolnione w okre艣lonym kierunku.

Ale to nie wszystko, bo w ten spos贸b znika艂y kobiety i dzieci. W Mafikeng w mniej wi臋cej tym samym czasie zagin臋艂o 5 bia艂ych dzieci. Znikn臋艂o tam r贸wnie偶 troje nauczycieli (dw贸ch Czarnych i bia艂a nauczycielka). Ale nie chc臋 obci膮偶a膰 pana t膮 histori膮…

Powiem tylko jeszcze tyle, 偶e po znikni臋ciu pi臋ciorga dzieci, policja aresztowa艂a prze艂o偶onego Ko艣cio艂a Reformowanego, wielebnego Van Rooyena. M贸wiono, 偶e to on odpowiada za znikni臋cie dzieci, w tym pomaga膰 mu mia艂a jego towarzyszka. Nim jednak ten pojawi艂 si臋 w s膮dzie, sta艂a si臋 dziwna rzecz - zar贸wno on, jak i ona zostali zastrzeleni w swym samochodzie. Nast臋pnie pewna kobieta, kt贸ra zna艂a ich powiedzia艂a w wywiadzie dla gazety, i偶 to nie oni pope艂nili do morderstwo.

Dlaczego zatem zgin臋li? Van Rooyen zosta艂 znaleziony z ran膮 postrza艂ow膮 g艂owy, kt贸ra znajdowa艂a si臋 po prawej stronie. Wszyscy wiedzieli, 偶e jest lewor臋czny - kto zatem go zastrzeli艂? To jedna z najwi臋kszych i najbardziej drastycznych tajemnic RPA.

Dochodzi do tego co艣 jeszcze, ale nie chc臋 marnowa膰 pana czasu.

0x01 graphic

Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza Afryki - cz. 7

Opublikowano: 23.08.2008 | Kategoria: Ezoteryka

DOK艁ADNY RYSOPIS

RICK MARTIN: Kiedy m贸wili艣my o Szarakach, niewiele m贸wi艂 pan o Chitauli. M贸wi艂 pan o nich jako o istotach-jaszczurach (prosz臋 mnie poprawi膰, gdybym si臋 myli艂), opisuj膮c je jako wysokie i szczup艂e istoty o wielkich g艂owach i oczach?

CREDO MUTWA: Tak, tak wygl膮daj膮. Kiedy Szaracy chodz膮, robi膮 to jakby podskakuj膮c, jak gdyby mieli co艣 z nogami. Chitauli poruszaj膮 si臋 jednak z wielk膮 gracj膮, niczym drzewa delikatnie uginaj膮ce si臋 na wietrze.

S膮 wysocy i maj膮 du偶e g艂owy. Niekt贸rzy z nich maj膮 rogi. Chcia艂bym wyrazi膰 teraz moje zdziwienie, gdy偶 zauwa偶y艂em, 偶e posta膰 w jednym z film贸w z serii „Gwiezdnych Wojen”, jaki pokaza艂 si臋 w RPA, wygl膮da niemal jak Chitauli. Jest rogata - to wojownicy Chitauli.

Kr贸lewscy Chitauli nie maj膮 rog贸w, ale posiadaj膮 ciemnego koloru grzebie艅 si臋gaj膮cy od czo艂a po plecy. S膮 to bardzo eleganckie istoty. M贸wi si臋, 偶e zamiast ma艂ych palc贸w posiadaj膮 bardzo ostre szpony, kt贸re wsadzaj膮 w nosy swych ofiar, aby wypi膰 ich m贸zgi w czasie niekt贸rych rytua艂贸w.

- Czy maj膮 g艂adk膮 sk贸r臋?

- Nie maj膮 r贸偶owej sk贸ry, a bia艂膮 - niemal jak papier, pewne rodzaje tektury. Ich sk贸ra jest… jest pokryta 艂uskami, jak u gad贸w. Ich czo艂a s膮 wysokie, wystaj膮ce. Wygl膮daj膮 na bardzo inteligentne.

- Mawia si臋… s艂ysza艂em, i偶 istoty te maj膮 du偶膮 zdolno艣膰 do kontrolowania i pos艂uguj膮 si臋 zasad膮 „dziel i rz膮d藕”.

- Tak. Nastawiaj膮 ludzi przeciwko sobie. Mog臋 da膰 panu wiele przyk艂ad贸w, pos艂uguj膮c si臋 afryka艅skim j臋zykiem, jak Chitauli dzielili ludzi. Wie pan kogo oni najbardziej lubi膮? Religijnych fanatyk贸w…

- [艢miech]

- Ci, kt贸rzy przyt艂oczeni s膮 brzemieniem religii s膮 w艣r贸d Chitauli bardzo popularni.

- Nie mog臋 oprze膰 si臋 my艣li, i偶 Chitauli obecni s膮 w USA, a to z powodu du偶ej liczby podziemnych baz. W USA liczba zaginionych dzieci jest tak astronomiczna, 偶e sam handel 偶ywym towarem nie zawsze starcza jako wyja艣nienie.

GRO殴BY

- Tak, zgadza si臋. Ale uwa偶am, 偶e w Ameryce mo偶e zdarzy膰 si臋 co艣 zabawnego. Prosz臋 pozwoli膰 powiedzie膰, co mi si臋 niedawno przydarzy艂o. Nie zajmie to zbyt du偶o czasu - minut臋 lub mniej.

- Tak, nie ma problemu.

- Kiedy zacz膮艂em rozmawia膰 z Davidem Icke, pewnego dnia odwiedzi艂o mnie troje Bia艂ych, kt贸rzy twierdzili, 偶e pochodz膮 z Ameryki Po艂udniowej. Powiedzieli mi, 偶e 9 dnia tego miesi膮ca [tj. 9 wrze艣nia 1999] co艣 si臋 wydarzy a mia艂o to mie膰 zwi膮zek z jeziorem Titicaca, kt贸re odwiedzi艂em 2 lata temu.

- To niezwyk艂e miejsce.

- Tak. Potem ludzie ci powiedzieli mi (kiedy rozmawiali艣my poprzez t艂umacza), 偶e wkr贸tce w Afryce dojdzie do czego艣, co b臋dzie mia艂o wielkie znaczenie dla ludzko艣ci.

Potem rozstali艣my si臋, wymieniaj膮c mi艂e s艂owa a ludzie ci zostawili mi list, kt贸rego nie otwar艂em od razu, a dopiero po kilku dniach. W li艣cie tym by艂o napisane, 偶e nie powinienem rozmawia膰 z Icke'm i 偶e dziwna osoba o imieniu Alia Czar obserwuje mnie. Nie wiem, kto to.

Ludzie ci, w czasie spotkania, powiedzieli mi, 偶e s艂u偶膮 panu o imieniu Melchizedek. Po przeczytaniu listu dowiedzia艂em si臋, 偶e je艣li b臋d臋 m贸wi膰, moja 偶ona (choruj膮ca na raka i le偶膮ca w szpitalu), umrze. Kim byli?

Potem, poniewa偶 by艂em przedtem w Ameryce Po艂udniowej zauwa偶y艂em, 偶e j臋zyk, kt贸rym si臋 porozumiewali jest zupe艂nie inny od tego u偶ywanego w Ameryce Po艂udniowej. M贸wili, jak mieszka艅cy Hiszpanii.

Wci膮偶 wisz膮 nade mn膮 gro藕by. Wi膮偶e si臋 tak偶e z tym inna dziwna sprawa, kt贸r膮 mo偶e sprawdzi膰 ka偶dy, je艣li zechce. Moja 偶ona cierpi na raka i znajduje si臋 w jednym z najwi臋kszych w RPA szpitali. Podczas jednego z prze艣wietle艅 w macicy mojej 偶ony znalezione zosta艂o metalowe urz膮dzenie nieznanego pochodzenia, kt贸rego obecno艣膰 zdziwi艂a lekarzy. Rozmawiaj膮c z 偶on膮 zapyta艂em j膮, sk膮d si臋 u niej wzi膮艂.

Moja 偶ona twierdzi, 偶e nie wie i nie pami臋ta, aby ktokolwiek kiedykolwiek wszczepia艂 jej co艣. Ten przedmiot widoczny na pierwszym zdj臋ciu, wyra藕nie zaznaczony strza艂k膮, niewidoczny jest na dw贸ch nast臋pnych i pojawia si臋 dopiero na czwartym z kolei zdj臋ciu. D艂ugo si臋 zastanawia艂em czym to mo偶e by膰.

Bez wzgl臋du na to, co mo偶emy s膮dzi膰, na 艣wiecie dziej膮 si臋 dziwne rzeczy wymagaj膮ce zbadania i wyja艣nienia. Czym jest dziwne urz膮dzenie w ciele 65-letniej kobiety, kt贸rego nie mog膮 zidentyfikowa膰 lekarze? Moja 偶ona cierpi i mog臋 straci膰 j膮 w ka偶dej chwili. Kto umie艣ci艂 to co艣 i dlaczego? Nie dowiem si臋 tego nigdy.

- Przykro jest mi s艂ysze膰 o chorobie pa艅skiej 偶ony. W ubieg艂ym roku na raka zmar艂a moja matka, wiem dlatego jak ci臋偶ka i bolesna jest to walka.

- Tak, to prawda.

- Dlatego jest mi naprawd臋 przykro, 偶e pan przez to przechodzi.

- W czasie szkolenia na zuluskiego wojownika, przechodzimy przez co艣 podobnego, co japo艅scy samurajowie. Nazywamy ich Kawav - tzn. Wojownik S艂o艅ca. Kiedy wojownik do艣wiadcza bolesnego do艣wiadczenia, musi odrzuci膰 od siebie b贸l i zmieni膰 go w zwyczajn膮 wojenn膮 z艂o艣膰, aby przezwyci臋偶y膰 uczucie 偶alu.

W tej chwili boleje z powodu tego, co dzieje si臋 w mym kraju, co dzieje si臋 z mymi lud藕mi i moj膮 偶on膮. Widzi pan, w naszej tradycji 艣wi臋te ma艂偶e艅stwo to zwi膮zek mi臋dzy m臋偶czyzn膮 - sanusim (szamanem) a jego przyrodni膮 siostr膮. Tak si臋 sk艂ada, 偶e moja 偶ona jest tak偶e moj膮 przyrodni膮 siostr膮 - mamy jednego ojca, ale r贸偶ne matki.

Czuj臋 gniew z powodu tego, 偶e Afryka jest niszczona. Jestem w艣ciek艂y, i偶 istniej膮 niszczycielskie si艂y, kt贸re, gdy przyjrze膰 si臋 ich pochodzeniu, okazuj膮 si臋 zupe艂nie obce. Prosz臋 o pozwolenie na podzielenie si臋 z pa艅skimi czytelnikami s艂owami, kt贸re pozwol膮 im zrozumie膰, dlaczego tyle o tym m贸wi臋.

Jak pan wie, AIDS przetacza si臋 przez kontynent niczym cichy po偶ar. W ubieg艂ym roku dowiedzia艂em si臋, i偶 jedno z sze艣ciorga moich dzieci, 21-letnia c贸rka, zara偶ona jest wirusem HIV. Poczu艂em gniew, gdy偶 pozwalamy obcej chorobie, chorobie o zupe艂nie nieznanym pochodzeniu, kt贸ra jak ka偶dy mo偶e zauwa偶y膰 zosta艂a stworzona by zabija膰, poch艂ania膰 coraz to wi臋ksz膮 ilo艣膰 istnie艅 ludzkich.

0x01 graphic

Cho膰 w Europie coraz mniej s艂yszy si臋 o AIDS, jest ona powa偶nym problemem. Dane z ko艅ca 2005 ukazuj膮, 偶e w艣r贸d kraj贸w 艣wiata, najbardziej zagro偶one s膮 pa艅stwa Afryki, przy czym najwi臋kszy odsetek zaka偶onych do pa艅stwa po艂udnia tego kontynentu.

Kiedy spojrza艂em w jej oczy, poczu艂em dreszcz. Mam dwie c贸rki, doros艂e kobiety. Ta jest druga. Pierwsza to niska kr臋pa afryka艅ska kobieta, ale ta, kt贸ra umiera jest szczup艂a, podobna do mojej matki. Jest pi臋kna, nawet na europejskie standardy. Nie potrafi臋 spojrze膰 w jej oczy i powiedzie膰, co tam wyczyta艂em: rezygnacj臋… I pytanie: „Dlaczego?”

Je艣li AIDS by艂oby naturaln膮 chorob膮, zaakceptowa艂bym to, poniewa偶 z chorobami cz艂owiek dzieli ten 艣wiat. Ale gdy dziecko, kt贸re si臋 wychowywa艂o i posy艂a艂o do szk贸艂, niespodziewanie zostanie dotkni臋te chorob膮 stworzon膮 przez z艂ych ludzi, ma si臋 ch臋膰 wydrapa膰 im oczy… Przepraszam pana.

- Rozumiem.

- Musimy si臋 temu przyjrze膰. Czy jest jakie艣 pytanie, kt贸re chcia艂by pan zada膰?

- Tak, na chwil臋 chc臋 powr贸ci膰 do miedzianego miasta. Zdaje si臋, 偶e Jabulon (s膮dz膮c po opisie), to odpowiednik tego, co Zach贸d zna pod nazw膮 Szatana. Co pan na to?

- Tak te偶 my艣l臋. Jest on wodzem Chitauli i podobnie jak Szatan mieszka g艂臋boko pod ziemi膮, gdzie pal膮 si臋 ogniska, by go ogrza膰. Poniewa偶 po wielkiej bitwie z Bogiem stali si臋 oni zimnokrwi艣ci i nie znosz膮 ch艂odnej pogody, potrzebuj膮 ludzkiej krwi i wietrznie utrzymywanego ognia.

- Na jednym z nagra艅, jakie si臋 ostatnio ukaza艂y David Icke m贸wi, i偶 mog膮ce zmienia膰 kszta艂ty reptoidy potrzebuj膮 krwi, aby utrzyma膰 sw贸j wizerunek. Jest tam mowa o czym艣 jak blond gen.

- Icke co nieco mi o tym m贸wi艂. Powiedzia艂, 偶e ludzie o z艂otych w艂osach byli przez Chitauli sk艂adani w ofierze, po czym ja powiedzia艂em mu o tym, co wiem, ze 藕r贸de艂 afryka艅skich.

Nie wszyscy mieszka艅cy Afryki maj膮 czarne w艂osy. S膮 te偶 osoby uwa偶ane za 艣wi臋te, bardzo. Czasem rodz膮 si臋 osoby o rudych w艂osach, uwa偶ane za obdarzone duchow膮 moc膮. W Afryce to oni najcz臋艣ciej sk艂adani s膮 w ofierze, szczeg贸lnie w okresie dojrzewania, niezale偶nie od p艂ci.

NADZIEJA

- Czy kiedy wpatrywa艂 si臋 pan w oczy Szaraka, widzia艂 pan pod os艂onami jaszczury?

- Tak i powiem panu dlaczego. W Ameryce Po艂udniowej 偶yje w膮偶 mamba.

- Tak, 艣miertelnie niebezpieczny.

- To jeden z najbardziej jadowitych w臋偶y. Ma oczy dok艂adnie jak Chitauli i Mantindane. Tak samo pyton. Oczy krokodyla r贸wnie偶 przypominaj膮 oczy istot, cho膰 nie s膮 a偶 tak hipnotyzuj膮ce jak oczy mamby czy pytona.

- M贸wi si臋, 偶e to prawda. Z braku lepszego okre艣lenia powiedzie膰 mo偶na, 偶e na tej planecie toczy si臋 wojna 艣wiat艂a z ciemno艣ci膮 i dobrego ze z艂em…

- Tak prosze pana, dok艂adnie.

- We Wszech艣wiecie jest pewnie gdzie艣 B贸g - 艣wiat艂o艣膰 i sprawiedliwo艣膰.

- Tak.

- Prosz臋 powiedzie膰, jak pa艅ska kultura interpretuje interwencj臋 Boga poprzez jego wys艂annik贸w. We wszystkim musi istnie膰 r贸wnowaga i obejmuje to tak偶e planet臋 Ziemia. Jak pan to widzi? Prosz臋 wyja艣ni膰 naszym czytelnikom, kt贸rych ta lektura mo偶e przerazi膰, czy istnieje jaka艣 nadzieja? Chcia艂bym bowiem w takim tonie zako艅czy膰 nasz wywiad.

- Tak. Istnieje nadzieje. Po pierwsza dlatego, 偶e czuwa nad nami B贸g, kt贸ry jest znacznie bardziej rzeczywisty ni偶 nam si臋 zdaje. To nie czyj艣 wymys艂, ani co艣 wy艣nionego przez starc贸w w czasach prehistorycznych. B贸g jest. Ale mi臋dzy nami i nim stoj膮 istoty, kt贸re ka偶膮 si臋 nim nazywa膰. Musimy si臋 ich pozby膰, by m贸c si臋 do niego zbli偶y膰.

Mia艂em d艂ugie i momentami dziwaczne 偶ycie, ale mog臋 powiedzie膰, 偶e B贸g istnieje i dzia艂a, cho膰 nam wydaje si臋 to powolne. Ale warto czeka膰. Kto jeszcze 30 lat temu pomy艣la艂by o ochronie przyrody? Kto spowodowa艂 w nas tak膮 zmian臋?

Dzi艣 ludzie na ca艂ym 艣wiecie powstaj膮, aby walczy膰 o prawa kobiet i dzieci. Kto zasia艂 w nas te idee? Nie Chitauli ani nie demoniczne istoty, tylko B贸g dzia艂aj膮cy w ukryciu i wspieraj膮cy nas w zmaganiach z tymi istotami.

W naszych oczach, jak m贸wi przys艂owie, B贸g wydaje si臋 by膰 „nierychliwy”, poniewa偶 egzystuje on w zupe艂nie innym czasowym wymiarze. On tu jest i dzia艂a i to on pierwszy raz w historii naszej egzystencji, uczula nas na pewne sprawy, w tym tak偶e i to, 偶e nie jeste艣my na tym 艣wiecie sami i musimy w pe艂ni odpowiada膰 za swe czyny oraz zneutralizowa膰 te istoty, kt贸re od wiek贸w wodz膮 nas za nos.

Ludzie nigdy nie zaznaj膮 prawdziwego post臋pu, poniewa偶 istniej膮 si艂y, kt贸re odci膮gaj膮 nas od tego celu i osi膮gni臋cia nale偶ytej pozycji w kosmosie - chodzi mi o Chitauli, Mandindane, Midzimu. Musimy przesta膰 postrzega膰 je jako nadludzi, bowiem to paso偶yty potrzebuj膮ce bardziej nas, ni偶 my ich. Tylko g艂upiec upiera膰 mo偶e si臋 przy stwierdzeniu, 偶e jeste艣my jedyn膮 inteligentn膮 ras膮, jaka kiedykolwiek istnia艂a na tej planecie.

W ca艂ej Afryce odnale藕膰 mo偶na dowody na to, 偶e w epoce dinozaur贸w po Ziemi st膮pa艂y gigantyczne istoty. W granicie zachowa艂y si臋 odciski st贸p doros艂ego cz艂owieka o d艂ugo艣ci 1.8 i szeroko艣ci 0.9 m. licz膮ce sobie tysi膮ce lub miliony lat. Gdzie podzia艂y si臋 te wielkoludy? Nikt nie wie. Mo偶e z dinozaur贸w wyewoluowa艂a inteligentna rasa, kt贸ra oszukiwa艂a nas m贸wi膮c, i偶 pochodzi z gwiazd, a tak naprawd臋 jest cz臋艣ci膮 tej planety, na kt贸rej 偶yjemy.

Istnieje nadzieja, du偶a nadzieja. W ka偶dym z nas odradza si臋 Chrystus, ale jak w przypadku wszystkich innych zgon贸w, 艣mierci 艢wietlnego dziecka (艣mier膰 starej 艣wiadomo艣ci przechodz膮cej transformacj臋 do bycia nim) towarzyszy wielkie niebezpiecze艅stwo, poniewa偶 wr贸g aktywuje si臋. W to wierz臋 i b臋d臋 wierzy艂 do ko艅ca moich dni.

- W ten spos贸b, t膮 my艣l膮 i uwag膮, dotarli艣my do ko艅ca. Dodam jeszcze od siebie, 偶e od 1974 widzia艂em wiele obiekt贸w typu NOL, w g贸rach w po艂udniowym Oregonie widzia艂em 艣lady Bigfoota…

- Hmm.

- Przy rzecze, przy kt贸rej obozowa艂em s艂ysza艂em d藕wi臋ki Bigfoota, ich krzyki…

- Zatem widzi pan…

- … z jednej g贸ry na drug膮. Takich rzeczy do艣wiadczy艂em i wiem, 偶e s膮 prawdziwe.

- Zatem, m贸wi膮c jak do innego wojownika: „Zwyci臋偶ymy” - jak 艣piewali ameryka艅scy 偶o艂nierze w czasie II Wojny.

- Tak, w czasie wojny w Wietnamie.

- Tak, wygramy, ale sceptycy musz膮 przesta膰 si臋 na艣miewa膰 i nazywa膰 te istoty bogiem. B贸g jest tylko jeden i to niezale偶nie od tego jak go okre艣limy, jest to ten, kt贸ry nas stworzy艂, nie za艣 swego rodzaju k艂amca, kt贸ry przybywa z innego miejsca, aby skry膰 si臋 za nami i pi膰 krew naszych dzieci. Amen.

- Tak, ma pan zupe艂n膮 racj臋. Musi pan tak偶e wiedzie膰, 偶e g艂臋boko doceniam to, co pan zrobi艂 i to, 偶e m贸wi szczerze. Nadszed艂 czas, aby m贸wi膰 prawd臋 o takich rzeczach. Je艣li chodzi o tych, kt贸rzy nie wierz膮, lub nie rozwa偶aj膮 nawet takich mo偶liwo艣ci, c贸偶 - ich problem.

- Tak. Nale偶y udowodni膰 r贸wnie偶 ludziom, i偶 nie ma jakichkolwiek powod贸w do obaw. Je艣li spojrzymy na to z perspektywy ujawniania informacji, kt贸re powinny by膰 znane ka偶demu cz艂owiekowi na tej rozwijaj膮cej si臋 planecie, to dlaczego u diab艂a kto艣 stara si臋 zamkn膮膰 nam usta? Je艣li to takie 艣mieszne, to niech takim b臋dzie. Czas po艂o偶y膰 kres mordowaniu, wyszydzaniu i niszczeniu ludzi przez ich zastraszanie. Jest to moje zdanie i jestem pewien, 偶e i wielu z was. Ja si臋 ju偶 nie boj臋.

Nadszed艂 czas, aby艣my otwarcie wyst膮pili, przyci膮gaj膮c uwag臋 - uwag臋 艣wiata, kt贸remu zaprezentowa膰 mogliby艣my nasze s艂owa. Dzi臋kuje bardzo.

- Czysta prawda. Dzi臋kuj臋 r贸wnie偶.

KONIEC

T艂umaczenie, opracowanie, komentarze: Serwis NPN

殴R脫D艁A

1. Great Zulu Shaman and Elder CREDO MUTWA on Alien Abduction & Reptilians, A Rare, Astonishing Conversation 9/30/99 by Rick Martin.

2. Vasamazulu Credo Mutwa and the Alien Agenda, Louis Proud, FATE, May 2008.

3. Cytaty ze Starego Testamentu za: Biblia Tysi膮clecia, Pallotinum, Pozna艅 2002.

4. Internet: Ufoevidence.org / Earthfiles.com

http://wolnemedia.net/?s=mutwa

16 grudnia, 21:32


Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza Afryki

Wysoki afrykaka艅ski szaman Credo Mutwa twierdzi, i偶 uprowadzony zosta艂 przez istoty, kt贸re jego lud zwie Mantindane. Co ciekawe przypominaj膮 one wygl膮dem i zachowaniem znanych mieszka艅com Zachodu Szarak贸w. Twierdzi, i偶 istoty te n臋kaj膮 Afrykan贸w, s艂u偶膮c Chitauli - ludziom-jaszczurom, kt贸rych ludzie czcili jako bog贸w. Wed艂ug niego zbli偶a si臋 moment konfrontacji z nimi. Mutwa m贸wi te偶 o wielu innych sprawach - nieznanej historii, tajemniczych kompleksach, hybrydach i abdukcjach.

KIM JEST CREDO MUTWA?

W艣r贸d r贸偶nic dziel膮cych ludzi mentalno艣膰 i postrzeganie 艣wiata wydaje si臋 by膰 jedn膮 z najwi臋kszych barier. To nie tylko bariera mentalno艣ci pokole艅, znana wszystkim, ale tak偶e pr贸g, przez jaki musimy przej艣膰 staraj膮c si臋 zrozumie膰 przedstawicieli innych, cz臋sto skrajnie odmiennych i znacznie starszych kultur. Bariera ta powoduje, i偶 w Zach贸d z pewnym uprzedzeniem postrzega kultur臋 i dorobek wielu lud贸w, w tym Afryki.

Wiele jest historycznych przyczyn, z kt贸rych tak si臋 sta艂o. Jedn膮 z nich by艂o zapewne szerzenie si臋 chrze艣cija艅stwa, kt贸re wykreowa艂o wizerunek Afryki jako l膮du koczowniczych wymagaj膮cych nawr贸cenia si艂膮 analfabet贸w. Tymczasem wszyscy, kt贸rym obcy jest ten tok my艣lenia wiedz膮 doskonale, 偶e jest zupe艂nie inaczej, za艣 ludom nies艂usznie postrzeganym jako dzikie, w przesz艂o艣ci uda艂o si臋 zbudowa膰 trwa艂e cywilizacje o bogatym dorobku kulturalnym oraz wiedzy o naturze, kt贸ra dla wielu Afrykan贸w jest czym艣 zgo艂a innym, ni偶 dla przedstawiciela kultury zachodniej.

Drug膮 kwesti膮 jest tu wiedza, nie tylko ta odnosz膮ca si臋 do sztuki przetrwania i przyrody, ale tak偶e wiedza zapomniana przekazywana z pokolenia na pokolenie, kt贸rej g艂贸wnymi szafarzami jest plemienna starszyzna i szamani. Bia艂emu cz艂owiekowi wyda si臋 to zapewne obce i prymitywne, jednak niekt贸re ludy wci膮偶 posiadaj膮 co艣, co okre艣li膰 mo偶emy jako zapomniana wiedza (zapomniana przez bia艂ego cz艂owieka), cz臋sto przez zachodnich badaczy szufladkowana w ramach folkloru.

Pochodz膮cy z Republiki Po艂udniowej Afryki sangoma (szaman lub uzdrowiciel) i wysoki sanusi (jasnowidz i znawca tradycji) Vusamazulu Credo Mutwa jest tego typowym przyk艂adem cz艂owieka, kt贸ry posiad艂 tak膮 wiedz臋 i jako jeden z niewielu, podzieli艂 si臋 j膮 z innymi. Credo uwa偶any jest przez wielu za najbardziej znanego afryka艅skiego uzdrowiciela XX wieku. Jest on tak偶e liderem duchowym sanusich i sangom贸w w Po艂udniowej Afryce, jak r贸wnie偶 pisarzem i artyst膮.

Mutwa przyszed艂 na 艣wiat w roku 1921 roku w po艂udniowoafryka艅skim Natalu. Jego przydomek Vasamazulu nadany mu zosta艂 w czasie inicjacji na sangom臋 i oznacza ten, kt贸ry budzi Zulus贸w. Imi臋 Credo nadane zosta艂o mu przez ojca chrze艣cijanina, kt贸ry odwr贸ci艂 si臋 jednak od syna, kiedy ten postanowi艂 zosta膰 szamanem. Dlaczego jednak jego twierdzenia czyni膮 go innym od reszty sangom贸w?

Pierwszym i najwa偶niejszym powodem jest to, 偶e Mutwa otwarcie przyzna艂 si臋 do uprowadzenia przez istoty, kt贸re w folklorze Zulus贸w nazywaj膮 si臋 Mantindane. Jednak co wi臋cej, przypominaj膮 zdumiewaj膮co swym wygl膮dem wielkog艂owych Szarak贸w kt贸rzy zadomowili si臋 na dobre w umys艂ach mieszka艅c贸w Zachodu. Istoty te wed艂ug s艂贸w Mutwy oskar偶a si臋 o cz臋ste uprowadzenia ludzi i poddawanie ich pewnym zabiegom, cz臋sto traumatycznym i bolesnym, czego on sam do艣wiadczy艂 w 1959 roku w g贸rach Zimbabwe.

W艣r贸d pierwszych zachodnich badaczy zjawiska UFO, kt贸rzy dotarli do Credo Mutwy, znajdowa艂 si臋 John E. Mack.

- Credo zdawa艂 si臋 by膰 dostojn膮, wr臋cz majestatyczn膮 postaci膮 wraz ze swymi kolorowymi szatami i ci臋偶kimi ozdobami sangomy, kt贸re jak si臋 wydawa艂o 艣ci膮ga艂y go na ziemi臋 wyja艣nia Mack w ksi膮偶ce pt. Passport to Kosmos.

Po nim rozmawiali z nim australijski ufolog Bill Chalker, kontrowersyjny zwolennik teorii spiskowych David Icke (kt贸ry nazwa艂 Mutw臋 geniuszem tak偶e znany pisarz poruszaj膮cy tematy nieznanej historii Ziemi, Zecharia Sitchin. Wszystkich z nich zainteresowa艂y nie tylko wspomnienia Credo odnosz膮ce si臋 do abdukcji przez Mantindane, ale i jego twierdzenia m贸wi膮ce o tym, co najpro艣ciej okre艣li膰 mo偶na jako obca ingerencja.

Dla Credo Mutwy, kt贸ry w swym 偶yciu zwiedzi艂 nie tylko ca艂膮 Afryk臋, ale i wiele pa艅stw 艣wiata i kt贸ry zapozna艂 si臋 z wiedz膮 i tradycj膮 innych szaman贸w, zdumiewaj膮ce wyda艂y si臋 analogie mi臋dzy znanymi mu z Afryki opowie艣ciami i tym, co opowiedzieli mu azjatyccy lub aboryge艅scy szamani. Mutwa, rozdarty jak sam m贸wi mi臋dzy dwa 艣wiaty -uwi臋ziony z jednej strony przez my艣l zachodni膮, w tym religi臋 chrze艣cija艅sk膮 oraz my艣l afryka艅sk膮 dzi艣 艂atwo akceptuje te zjawiska i rzeczy, kt贸re dla innych wydadz膮 si臋 tylko rzecz膮 z pogranicza przes膮du, wierze艅 i zacofania. Dla niego Ziemia to nie planeta ludzi przynajmniej nie w ca艂o艣ci. Dzielimy j膮 bowiem z istotami (zupe艂nie materialnymi) kt贸re wp艂ywaj膮c w znaczny spos贸b na bieg ludzkiej historii, zdaj膮 si臋 by膰 owym ukrytym czynnikiem stoj膮cym za wieloma wydarzeniami. Nie chodzi tu tylko o wymienionych ju偶 Mantindane, kt贸re s膮 cz臋艣ci膮 tej wielkiej ca艂o艣ci, lecz ich zwierzchnik贸w istoty znane przez wiele afryka艅skich plemion, za艣 przez Zulus贸w okre艣lane jako Chitauli.

Mutwa twierdzi, i偶 staro偶ytne afryka艅skie legendy, znane na ca艂ym kontynencie, opowiadaj膮 o ich przybyciu z gwiazd na spokojn膮 Ziemi臋, na kt贸rej 偶yj膮cym w harmonii ludziom zaszczepione i przekazane zosta艂o to, wskutek czego dzi艣 cierpi膮 jej mieszka艅cy. Przypominaj膮cy gady Chitauli, kt贸rzy przedstawili si臋 jako bogowie obiecali, i偶 w pewnym momencie w przysz艂o艣ci powr贸c膮 na Ziemi臋, kt贸ra stanie si臋 ich domem. Chitauli, kt贸rzy w przesz艂o艣ci niszczyli niepokorne ziemskie cywilizacje to niewidoczny czynnik kieruj膮cy histori膮 i rozwojem ludzko艣ci, swe cele osi膮gaj膮cy przy pomocy Mantindane, kt贸re s膮 cz臋艣ci膮 Ziemi i nie powinno si臋 ich uwa偶a膰 za obcych.

- My i mantindane jeste艣my jedn膮 i t膮 sam膮 g艂upi膮 ras膮 stwierdzi艂 raz Mutwa. Nie s膮 nam obcy. Pewien jestem, 偶e to nasi przyszli potomkowie.

Przygl膮daj膮c si臋 r贸偶nym typom tych istot stwierdzi膰 mo偶na, 偶e Mantindane s膮 najwa偶niejsz膮 dla Afrykan贸w ras膮, kt贸ra jednocze艣nie budzi u nich wielki strach. Samo s艂owo mantindane t艂umaczy si臋 jako krzywdz膮cy. Credo opisa艂 je Mackowi jako szkodliwe i paso偶ytnicze&amp istoty, obok kt贸rych istnieje jeszcze kilkana艣cie innych typ贸w. Mutwa twierdzi, i偶 ludzko艣膰 nigdy nie osi膮gnie prawdziwego post臋pu, dop贸ki istoty te paso偶yty potrzebuj膮ce bardziej nas, ni偶 my ich, postrzegane b臋d膮 jako nadludzie niepokonani bogowie.

ABDUKCJA CREDO MUTWY

艢wiat przedstawiany przez Mutw臋 to miejsce, gdzie przenika si臋 to, co niewidzialne, z tym co materialne. Takie widzenie 艣wiata obce jest ju偶 bia艂emu cz艂owiekowi, kt贸ry swe niegdysiejsze wierzenia zast膮pi艂 zinstytucjonalizowan膮 religi膮, kt贸ra w znacznie wi臋kszym stopniu pozwala na manipulowanie masami i utrzymanie porz膮dku. Jednak dla wielu Afrykan贸w (i nie tylko), 艣wiat ukryty i ten, jaki my nazywamy materialnym, stanowi膮 swego rodzaju jedno艣膰.

Postrzeganie 艣wiata to jedna sprawa. Przyzna膰 trzeba, 偶e twierdzenia Mutwy nie dla wszystkich oka偶膮 si臋 艂atwe to zaakceptowania a nawa艂 przekazanych przez niego informacji dotycz膮cych sfer takich jak nieznana historia ludzko艣ci, obce istoty, podziemne bazy, hybrydy, abdukcje i implanty daje wra偶enie opowie艣ci (zbyt) fantastycznej. Mimo to, jednoznaczne zaklasyfikowanie jego pogl膮d贸w jako prawdy lub fa艂szu, jest z jednej strony zbyt ryzykowne, a z drugiej niesprawiedliwe.

Jest tak, bowiem z punktu widzenia ufologicznego, opowie艣膰 Mutwy dotycz膮ca jego uprowadzenia przez obce istoty (przypominaj膮ca nieco przypadek Villas-Boasa, kt贸ry mia艂 miejsce 2 lata wcze艣niej), zawiera wiele interesuj膮cych szczeg贸艂贸w znanych nam z przypadk贸w europejskich i ameryka艅skich. Je艣li to prawda, i偶 Mutwa nie mia艂 偶adnej styczno艣ci z literatur膮 ufologiczn膮 i fantastyczn膮 i swe teorie bazuje jedynie na szama艅skiej i tradycyjnej wiedzy, jego spojrzenie na zjawisko UFO i uprowadze艅 przez istoty pozaziemskie wydaje si臋 niezwykle ciekawe, oryginalne, trafne i pokrywaj膮ce si臋 z wieloma relacjami os贸b uprowadzonych. Wiele z rzeczy, o kt贸rych wspomina zuluski szaman, dotycz膮cych m.in. sposob贸w przeprowadzania, celu i skutk贸w abdukcji, wydaj膮 si臋 pasowa膰 do szczeg贸艂贸w opowie艣ci innych os贸b, kt贸re tego do艣wiadczy艂y.

M贸wienie o istotach pozaziemskich, wed艂ug Mutwy, to r贸wnie偶 pewna nie艣cis艂o艣膰, bowiem uwa偶a on, 偶e s膮 one takimi samymi mieszka艅cami Ziemi, jak i my, b臋d膮c ponadto istotami w pe艂ni materialnymi.

LOS AFRYKI

Credo Mutwa daje tak偶e wyra藕nie zna膰 o wielkich problemach Afryki i obawach zwi膮zanych z przetrwaniem jej najstarszych lud贸w i zachowaniem wiedzy, kt贸rej jest stra偶nikiem, a tak偶e wielu innych zjawiskach, cz臋sto lu藕no zwi膮zanych z jego opowie艣ciami o Chitauli. Ka偶dy czytelnik gotowy zapozna膰 si臋 z tym, o czym m贸wi i co zawarte zosta艂o w poni偶szym wywiadzie, po przeanalizowaniu zawartych tam twierdze艅, powinien zada膰 sobie wiele pyta艅, a w艣r贸d nich:Czy naprawd臋 dobrze odczytujemy sens tego, co m贸wi? Zdaje si臋, 偶e Mutwa, ze sw膮 wiedz膮 i twierdzeniami, doskonale (cho膰 nie wiadomo czy celowo) wpasowa艂 si臋 w sensacyjny nurt lansowany przez Davida Icke postaci (dyplomatycznie rzecz ujmuj膮c) wielce kontrowersyjnej. Sam Mutwa wyra藕nie prosi wszystkich pow膮tpiewaj膮cych, w tym naukowc贸w, aby sami pr贸bowali przyjrze膰 si臋 bli偶ej i zbada膰 to, o czym m贸wi.

Gdyby powi膮za膰 ze sob膮 niekt贸re z tych fakt贸w, jawi nam si臋 przed oczyma wielka teoria konspiracyjna m贸wi膮ca o rasie ludzkiej przygotowuj膮cej Ziemi臋 do zasiedlenia przez inne istoty (przypominaj膮ce wygl膮dem te, kt贸re spotka艂 Jim Sparks) - dogl膮dan膮 przez nie i kontrolowan膮 koloni臋, w pewnym sensie b臋d膮c膮 nawet ich tworem. Historie i legendy, a tak偶e mitologie wielu lud贸w 艣wiata rzeczywi艣cie wydaj膮 si臋 zawiera膰 wiele podobie艅stw i zdumiewaj膮cych analogii. Czy istniej膮 jednak podstawy, aby tak twierdzi膰?

Twierdzeniom Mutwy trudno odm贸wi膰 oryginalno艣ci a czasem i racji. Mimo wszystko, sam czytelnik musi odpowiedzie膰 sobie na wiele pi臋trz膮cych si臋 pyta艅, jakie powstan膮 w czasie lektury tego materia艂u.
RICK MARTIN: Na samym pocz膮tku pozwol臋 sobie powiedzie膰, i偶 rozmowa z panem to zaszczyt i przywilej. Chcia艂bym podzi臋kowa膰 Davidowi Ickle i dr Joubertowi, bez kt贸rych ta rozmowa nie dosz艂aby do skutku. Niekt贸rzy z naszych czytelnik贸w zdaj膮 sobie spraw臋 z istnienia zmiennokszta艂tnych gadopodobnych stworze艅, o kt贸rych chcia艂bym z panem porozmawia膰.

Zatem pierwsze pytanie: Co mo偶e pan powiedzie膰 o zmiennokszta艂tnych istotach i ich pobycie na naszej planecie? Czy ma pan o nich wi臋cej informacji? Sk膮d pochodz膮?

CREDO MUTWA: Czy pana gazeta mo偶e wys艂a膰 ludzi do Afryki?

- Przepraszam, nie zrozumia艂em. Mo偶e pan powt贸rzy膰?

- Czy pa艅ska gazeta mo偶e wys艂a膰 kogo艣 do Afryki w najbli偶szej przysz艂o艣ci?

- Na razie le偶y to poza naszymi mo偶liwo艣ciami, ale mo偶e zmieni si臋 w przysz艂o艣ci.

- S膮 bowiem pewne rzeczy, kt贸re pa艅ska gazeta mog艂aby sprawdzi膰, niezale偶nie ode mnie. Czy s艂ysza艂 pan o kraju o nazwie Rwanda w 艢rodkowej Afryce?

- Tak.

- Ludy Rwandy jak Hutu, a tak偶e Watusi m贸wi膮 (ale nie jako jedyni w Afryce), 偶e ich najdalsi przodkowie wywodzili si臋 z rasy istot, kt贸re oni nazywaj膮 Imanujela, co oznacza dos艂ownie Panowie, kt贸rzy przybyli&amp. Pewne zachodnioafryka艅skie plemiona jak Bambara m贸wi膮 o tym samym. Twierdz膮, 偶e przybyli z nieba przed wieloma pokoleniami jako rasa wysoce rozwini臋tych istot o przera偶aj膮cym wygl膮dzie, kt贸re przypomina艂y wygl膮dem ludzi. Nazywaj膮 je Zishwezi. S艂owo to oznacza istoty, kt贸re mog膮 szybowa膰 po niebie albo sun膮膰 po wodzie.

Ludy Hutu oraz Tutsi (inaczej Watusi) wed艂ug uczonych nie r贸偶ni膮ce si臋 od siebie, znane s膮 g艂贸wnie wskutek masakry, jakiej ekstremi艣ci z Hutu dopu艣cili si臋 na Watusi, w ci膮gu ok. 3 miesi臋cy w 1994 zabijaj膮c od 800.000 do 1.000.000 ludzi.

Wszyscy, drogi panie, s艂yszeli o ludzie Dogon贸w z Zachodniej Afryki, kt贸ry m贸wi o pozaziemianach. Nie tylko jednak Dogoni, ale wiele lud贸w Afryki twierdzi, i偶 ich kr贸l贸w nama艣ci艂a rasa istot nadnaturalnych, kt贸ra przyby艂a z niebios.

Dogonowie to lud zamieszkuj膮cy Mali w Zachodniej Afryce. Stali si臋 oni celem wielu bada艅 i kontrowersji wskutek twierdze艅 niekt贸rych naukowc贸w, i偶 Dogoni posiadaj膮 rozleg艂膮 wiedz臋 na temat budowy naszego Uk艂adu S艂onecznego oraz w szczeg贸lno艣ci Syriusza. Wiedzieli oni np. rzekomo o istnieniu Syriusza-B, co niemo偶liwe jest do stwierdzenia bez u偶ycia nowoczesnych teleskop贸w.

Wiedza kosmologiczna Dogon贸w ma odzwierciedla膰 si臋 tak偶e w ich mitologii. Dogonowie, kiedy艣 uwa偶ani za najlepszy dow贸d potwierdzaj膮cy tez臋 o odwiedzinach cywilizacji pozaziemskiej (lub nawet osiedleniu si臋 jej cz艂onk贸w na Ziemi), dzi艣 staj膮 si臋 obiektem krytyki. Ich wiedza na temat Wszech艣wiata mia艂a zosta膰 im przekazana przez zachodnich badaczy, za艣 ca艂a sprawa wed艂ug niekt贸rych wydawa艂a si臋 wielk膮 mistyfikacj膮. – kliknij, aby dowiedzie膰 si臋 wi臋cej -

Czy s艂ucha mnie pan?

- O tak, prosz臋 kontynuowa膰.

- Mog臋 tak m贸wi膰 i m贸wi膰, ale prosz臋 pozwoli膰 mi zwr贸ci膰 uwag臋 na m贸j lud Zulus贸w z Po艂udnia Afryki.

- Prosz臋.

IMBULU

- Zulusi 膮 s艂awnymi wojownikami i do kt贸rych nale偶a艂 kr贸l Czaka. Je艣li zapyta膰 antropologa z RPA o znaczenie nazwy Zulusi, powie on, 偶e Zulu oznacza niebo, oni sami za艣 nazywaj膮 si臋 lud藕mi z nieba. Ale to nieprawda prosz臋 pana. W j臋zyku Zulu, s艂owem oznaczaj膮cym niebo, niebieskie niebo, jest sibakabaka. Z kolei przestrze艅 mi臋dzyplanetarn膮 okre艣lamy izulu lub weduzulu, co oznacza ciemne niebo z gwiazdami, jakie wida膰 noc膮. Ma ono tak偶e zwi膮zek z podr贸偶owaniem. Zuluskim s艂owem na okre艣laj膮cym 偶ycie w podr贸偶y jest izula&amp.

Rozumie pan, 偶e Zulusi zdawali sobie spraw臋 z tego, ze mo偶na przemierza膰 przestrze艅 kosmiczn膮, ale przestrze艅 nie powietrze, jak ptak. Zulusi twierdz膮, 偶e wiele, wiele tysi臋cy lat temu z niebios przyby艂a na Ziemi臋 rasa ludzi przypominaj膮cych jaszczury, kt贸re mog艂y na swe 偶yczenie zmienia膰 kszta艂ty. Ludzie za艣 wydawali swe c贸rki za owe istoty, wskutek czego powsta艂a pot臋偶na rasa kr贸l贸w i plemiennych wodz贸w. Istniej膮 setki opowie艣ci, w kt贸rych kobieta-jaszczur przybiera posta膰 ludzkiej ksi臋偶niczki i udaje j膮, aby wyj艣膰 za m膮偶 za zuluskiego ksi臋cia.

[Ksi臋ga Rodzaju m贸wi: A kiedy ludzie zacz臋li si臋 mno偶y膰 na ziemi, rodzi艂y im si臋 c贸rki. Synowie Boga widz膮c, 偶e c贸rki cz艂owiecze s膮 pi臋kne, brali je sobie za 偶ony, wszystkie, jakie im si臋 tylko podoba艂y. A w owych czasach byli na ziemi olbrzymi; a tak偶e p贸偶niej, gdy synowie Boga zbli偶ali si臋 do c贸rek cz艂owieczych, te im rodzi艂y. Byli to wi臋c owi mocarze, maj膮cy s艂aw臋 w owych dawnych czasach.

Ka偶de dziecko w RPA zna histori臋 ksi臋偶niczki o imieniu Khombecansini, kt贸ra po艣lubi艂a ksi臋cia Kakak臋 kt贸rego imi臋 oznacza o艣wiecony&amp. Pewnego dnia, kiedy Khombecansini zbiera艂a w lesie drewno, spotka艂a si臋 z istot膮 zwan膮 Imbulu. Imbulu by艂 jaszczurk膮 o ciele i ko艅czynach cz艂owieka, ale z d艂ugim ogonem. Rzek艂a on do Khombecansini:O, jaka偶 jeste艣 pi臋kna. 呕a艂uj臋, 偶e nie jestem taki jak ty. Chcia艂bym tak wygl膮da膰. Czy mog臋 do ciebie podej艣膰? zapyta艂a kobieta Imbulu ksi臋偶niczk臋.

Ksi臋偶niczka odrzek艂a:Tak, mo偶esz.

Wtedy to jaszczurka, kt贸ra by艂a wy偶sza od niej, podesz艂a bli偶ej, plun臋艂a w oczy Khombecansini i zacz臋艂a si臋 zmienia膰 w cz艂owieka i wygl膮da膰 coraz bardziej i bardziej jak dziewczyna, za wyj膮tkiem swego d艂ugiego ogona. Potem w spos贸b agresywny kobieta jaszczur unieruchomi艂a ksi臋偶niczk臋, zabra艂a jej bransolety i korale a tak偶e sukni臋 i za艂o偶y艂a je na siebie. Tak sta艂a si臋 ksi臋偶niczk膮.

W buszu pojawi艂y si臋 zatem dwie identyczne kobiety zmieniaj膮ca kszta艂ty kobieta-jaszczur i Khombecansini. Jaszczurzyca powiedzia艂a jej: Teraz jeste艣 moj膮 niewolnic膮. B臋dziesz moj膮 druhn膮 w czasie 艣lubu. Ja b臋d臋 tob膮, a ty b臋dziesz moj膮 niewolnic膮 chod藕! Nast臋pnie wzi臋艂a kij i zacz臋艂a nim ok艂ada膰 biedn膮 ksi臋偶niczk臋. Potem za艣 uda艂a si臋 obok innych dziewcz膮t druhen panny m艂odej, jak to jest w zuluskim zwyczaju, do wioski ksi臋cia Kakaki. Jednak przed przybyciem do wioski musia艂a zrobi膰 co艣 ze swym ogonem i jako艣 go ukry膰. Zmusi艂a wi臋c ksi臋偶niczk臋 do utkania sitaki, w kt贸r膮 schowa艂a ogon i przywi膮za艂a 艣ci艣le do cia艂a. Wygl膮da艂a teraz niczym bardzo atrakcyjna zuluska kobieta.

Potem, kiedy sta艂a si臋 ju偶 偶on膮 ksi臋cia, w wiosce zacz臋艂y si臋 dzia膰 dziwne rzeczy. Zacz臋艂o (za spraw膮 fa艂szywej ksi臋偶niczki) znika膰 mleko, kt贸re noc膮 wysysa艂a poprzez niewielki otw贸r na ko艅cu ogona. Jej te艣ciowa rzek艂a:Co to? Dlaczego mleko znika? W ko艅cu stwierdzi艂a: Widz臋, 偶e w艣r贸d nas jest Imbulu.

Jej te艣ciowa, bardzo m膮dra starsza kobieta powiedzia艂a: Nale偶y od frontowej cz臋艣ci wioski wykopa膰 dziur臋 i wype艂ni膰 j膮 mlekiem. Tak te偶 zrobiono. Potem wszystkim miejscowym dziewcz臋tom nakazano, aby przeskoczy膰 przez ni膮, co robi艂y jedna za drug膮. Kiedy zmuszono do tego zmiennokszta艂tn膮 gro偶膮c w艂贸czni膮, skoczy艂a, ale jej d艂ugi ogon wysun膮艂 si臋 z siatki. Wojownicy zabili j膮 a prawdziwa Khombecansini sta艂a si臋 偶on膮 Kakaki.

Ta historia ma wiele wersji. W艣r贸d plemion w RPA znale藕膰 mo偶na podobne historie o niezwyk艂ych stworzeniach zdolnych do zmiany z jaszczura w cz艂owieka, lub z gada w inn膮 form臋 偶ycia. Te stworzenia, prosz臋 pana, naprawd臋 istniej膮. Nie wa偶ne gdzie si臋 uda膰 – do Po艂udniowej, Wschodniej, Zachodniej czy 艢rodkowej Afryki wsz臋dzie b臋d膮 one opisywane tak samo, nawet w艣r贸d plemion, kt贸re nigdy w czasie swej d艂ugiej historii nie mia艂y ze sob膮 kontaktu.

Takie stworzenia wi臋c istniej膮. Ale sk膮d pochodz膮, tego nie wiem. Co艣 jednak 艂膮czy je z pewnymi gwiazdami na niebie a jedne z du偶膮 grup膮 gwiazd, kt贸re stanowi膮 cz臋艣膰 Drogi Mlecznej i kt贸r膮 moi ludzie nazywaj膮 Ingiyab Wielkim W臋偶em. Istnieje tam czerwona, czerwonawa gwiazda w pobli偶u wierzcho艂ka tej wielkiej obr臋czy gwiazd, kt贸ry ludzie zw膮 IsoneNkanyamba.

[W膮偶 zdaje si臋 by膰 wsp贸lnym symbolem w wielu 艣wiatowych kulturach i religiach. W膮偶 to zar贸wno kusiciel z ede艅skiego drzewa, jak i aztecki Quetzalcoatl. Istnieje wiele innych podobnych przyk艂ad贸w.]

Gwiazda nazywa si臋 IsoneNkanyamba, ale uda艂o mi si臋 znale藕膰 zachodni膮 nazw臋. To Alfa Centauri. Widzi pan, 偶e istnieje co艣 wartego dalszego badania. Bowiem dlaczego ponad 500 plemion w r贸偶nych cz臋艣ciach Afryki, kt贸re odwiedzi艂em w ci膮gu ostatnich 40 czy 50 lat m贸wi膮 o podobnych stworzeniach?

M贸wi si臋, 偶e 偶ywi膮 si臋 one lud藕mi i pewnego razu zawezwa艂y na wojn臋 samego Boga, poniewa偶 chcia艂y kontrolowa膰 nasz Wszech艣wiat. B贸g stoczy艂 z nimi wielk膮 bitw臋, pokona艂 je i zrani艂, zmuszaj膮c, aby skry艂y si臋 w podziemnych miastach.

Ukry艂y si臋 one w podziemnych pieczarach, poniewa偶 zawsze odczuwaj膮 ch艂贸d. W nich, jak nam m贸wiono, pal膮 si臋 ogromne ognie, podtrzymywane przez niewolnik贸w. M贸wi si臋 tak偶e, 偶e ci Zuswazi, Imbulu, czy jakkolwiek si臋 je nazywa, nie s膮 w stanie spo偶ywa膰 sta艂ych pokarm贸w. 呕ywi膮 si臋 albo krwi膮 cz艂owieka, albo t膮 energi膮, kt贸r膮 ludzie wyzwalaj膮, kiedy na powierzchni walcz膮 ze sob膮 i zabijaj膮 si臋 na wielk膮 skal臋.

Opis walki z Bogiem i siedziby Chitauli przypomina niezwykle znane chrze艣cijanom wyobra偶enie piek艂a, jako miejsca zamieszkania Szatana upad艂ego anio艂a. Cz臋stokro膰 przedstawiane jest jako podziemna kraina z wiecznie p艂on膮cym ogniem. Nie wiadomo jednak, czy na legend臋, o kt贸rej m贸wi Mutwa nie mia艂o wp艂ywu chrze艣cija艅stwo. W ka偶dy razie, podobie艅stwo wydaje si臋 uderzaj膮ce. Warto zwr贸ci膰 uwag臋 na kuszenie do z艂ego, jakiego zar贸wno Szatan jak i Chitauli si臋 dopuszczaj膮.

Spotka艂em ludzi, kt贸rzy uszli pocz膮tkowej masakrze w Rwandzie i kt贸rzy przera偶eni byli tym, co dzieje si臋 w ich kraju. M贸wili, 偶e rzezie dokonywane przez Watusi i Hutu to w rzeczywisto艣ci karmienie Imanujela. Poniewa偶 lubi膮 one pobiera膰 energi臋 generowan膮 przez zastraszanych lub zabijanych ludzi.



Przejd藕my zatem do interesuj膮cej sprawy. Je艣li przyjrze膰 si臋 j臋zykom wielu afryka艅skich lud贸w odkry膰 mo偶na, 偶e zawieraj膮 one s艂owa podobne do s艂贸w z j臋zyk贸w orientalnych, bliskowschodnich czy india艅skich. Samo s艂owo Imanujela oznacza Pan, kt贸ry przychodzi. S艂owo, kt贸re napotka膰 mo偶na w Rwandzie, w艣r贸d tamtejszych Hutu i Watusi jest niezwykle podobne do imienia Immanuel, co oznacza Pan jest z nami. Imanujela mo偶e oznacza膰 tych, kt贸rzy przybyli, Pan贸w, kt贸rzy s膮 z nami.

PRZYBYCIE CHITAULI

Nasz lud uwa偶a, prosz臋 pana, 偶e my na Ziemi nie jeste艣my panami swego losu, cho膰 w rzeczywisto艣ci pr贸buje si臋 nas przekona膰, 偶e tak w艂a艣nie jest. Nasi ludzie m贸wi膮, 偶e Czarni ludzie wszystkich plemion, wszyscy afryka艅scy szamani, je艣li ju偶 zdecyduj膮 si臋 powierzy膰 komu艣 swe sekrety to powiedz膮, 偶e obok Imanujela s膮 Imbulu. Jest te偶 kolejna nazwa, kt贸r膮 okre艣la si臋 te istoty to Chitauli. Ono oznacza dyktator贸w, tych, kt贸rzy przekazali nam prawo innymi s艂owy tych, kt贸rzy w sekrecie powiedzieli nam, co robi膰.M贸wi si臋, 偶e Chitauli dokonali dla nas wielu rzeczy, kiedy przybyli na t膮 planet臋.

Wybaczy pan, ale musz臋 si臋 podzieli膰 z panem t膮 histori膮. To jedna z najbardziej kontrowersyjnych, na jakie mo偶na natrafi膰 w Afryce w艣r贸d sekretnych szama艅skich stowarzysze艅 i innych miejsc, gdzie przechowuje si臋 staro偶ytn膮 wiedz臋 i m膮dro艣膰. M贸wi si臋, 偶e pocz膮tkowo Ziemia pokryta by艂a bardzo grub膮 warstw膮 mg艂y, tak 偶e ludzie nie mogli widzie膰 na niebie S艂o艅ca, a jedynie md艂e 艣wiat艂o. Noc膮 Ksi臋偶yc widzieli jako delikatny pazur z racji mgie艂. Nieprzerwanie pada艂 te偶 deszcz, cho膰 nie by艂o grzmot贸w ani burz.

[Wizje utraconego raju cz臋sto przejawiaj膮 si臋 w mitologiach i religiach. Najlepszym przyk艂adem jest Ogr贸d Edenu ukazany w Biblii. Podobne krainy szcz臋艣liwo艣ci pojawia艂y si臋 tak偶e p贸藕niej, np. pod postaci膮 Hiperborei.]

艢wiat g臋sto porasta艂y wielkie lasy i d偶ungle, za艣 ludzie 偶yli w pokoju. Byli w贸wczas szcz臋艣liwi, cho膰 jak m贸wi si臋, nie posiadali zdolno艣ci mowy. Wydawali jedynie 艣mieszne d藕wi臋ki, jak radosne ma艂py czy pawiany, ale nie m贸wili, jak my dzi艣. W tych wiekach ludzie porozumiewali si臋 z innymi za pomoc膮 swego umys艂u.

M臋偶czyzna m贸g艂 zawo艂a膰 偶on臋 my艣l膮c o niej, o jej kszta艂tach, twarzy, zapachu, dotyku w艂os贸w. My艣liwy szed艂 do lasu i wzywa艂 zwierzyn臋, za艣 spo艣r贸d niej delegowano osobniki stare i zm臋czone, oferuj膮c swe mi臋so za szybkie pozbawienie 偶ycia.

Nie stosowano przemocy wobec zwierz膮t. W贸wczas nie szkodzono ani naturze, ani ludziom. Cz艂owiek prosi艂 przyrod臋 o po偶ywienie, podchodzi艂 do drzew i my艣la艂 o owocach, za艣 to pozwala艂o mu wzi膮膰 kilka z tych, kt贸re spad艂y na ziemi臋.

M贸wi si臋 jednak, 偶e potem, kiedy Chitauli przybyli na Ziemi臋 w swych przera偶aj膮cych maszynach, kt贸re porusza艂y si臋 w powietrzu, maszynach w kszta艂cie wielkich mis, kt贸re wydawa艂y z siebie przera藕liwy ha艂as i ogie艅 w niebiosach. Chitauli powiedzieli ludziom, kt贸rych si艂膮 zgromadzili przy pomocy ognistych bicz贸w, 偶e s膮 wielkimi bogami z nieba, za艣 oni otrzymaj膮 od nich wiele dar贸w. Tak zwani bogowie, wygl膮dali jak ludzie, cho膰 byli od nich znacznie wy偶si, mieli d艂ugie ogony i przera藕liwe ogniste oczy. Niekt贸rzy z nich mieli dwoje 偶贸艂tych jasnych oczu, inni za艣 ich troje, z czerwonym i okr膮g艂ym okiem po艣rodku czo艂a. Istoty te odebra艂y ludziom moce, jakie ci posiadali: mo偶liwo艣膰 m贸wienia przy pomocy umys艂u, moc przesuwania obiekt贸w my艣l膮, mo偶liwo艣膰 widzenia przysz艂o艣ci i wgl膮du w przesz艂o艣膰 i mo偶liwo艣膰 duchowych podr贸偶y do innych 艣wiat贸w.

Wszystkie te niezwyk艂e moce Chitauli zabrali ludziom, zostawiaj膮c im now膮 , dar mowy. Ci odkryli jednak ku swemu przera偶eniu, 偶e dar mowy podzieli艂 ludzkie istoty, zamiast je 艂膮czy膰, poniewa偶 Chitauli w zdradziecki spos贸b stworzyli r贸偶ne j臋zyki, powoduj膮c mi臋dzy lud藕mi wielk膮 k艂贸tni臋. Chitauli zrobili te偶 co艣, czego przedtem nie zrobi艂 nikt wyznaczyli nad lud藕mi osoby, kt贸re mia艂y nimi rz膮dzi膰 i powiedzieli:To wasi kr贸lowie, wasi wodzowie. P艂ynie w nich nasza krew. To nasze dzieci a wy musicie ich s艂ucha膰, poniewa偶 m贸wi膮 oni w naszym imieniu. Je艣li nie, zem艣cimy si臋 na was okrutnie.

[Zadziwiaj膮ca analogia do biblijnej opowie艣ci o Wie偶y Babel. Ksi臋ga Rodzaju m贸wi: Pan pomiesza艂 mow臋 mieszka艅c贸w ca艂ej ziemi. Stamt膮d te偶 Pan rozproszy艂 ich po ca艂ej powierzchni ziemi.]

Przed przybyciem Chitauli, przed przybyciem Imbulu, ludzie duchowo stanowili jedno艣膰. Ale kiedy pojawili si臋 Chitauli, ludzie podzielili si臋, tak duchowo, jak j臋zykowo.

Potem Chitauli nadali ludziom nowe nieznane im odczucia. Ci zacz臋li czu膰 si臋 niebezpiecznie i zacz臋li budowa膰 wioski z silnymi otoczone wok贸艂 ogrodzeniem z drewna. Ludzie zacz臋li zak艂ada膰 kraje. Innymi s艂owy, zacz臋li tworzy膰 plemiona i ich ziemie, kt贸re mia艂y granice i kt贸rych bronili przed wrogiem. Ludzie stali si臋 ambitni i chciwi i chcieli zdobywa膰 bogactwo w formie byd艂a i muszli.

Kolejn膮 rzecz膮, do kt贸rej Chitauli zmusili ludzi by艂o g贸rnictwo. Przygotowali oni ludzkie kobiety i pozwolili im odkry膰 r贸偶ne typy minera艂贸w i metali. Kobiety odkry艂y mied藕, z艂oto i srebro. W ko艅cu Chitauli pokierowa艂y je ku stopieniu tych metali i stworzeniu nowych, jakie nie istnia艂y przedtem w naturze, jak br膮z, mosi膮dz i inne.

Nast臋pnie Chitauli usun臋li z nieba 艣wi臋t膮 i przynosz膮c膮 deszcz mg艂臋 i po raz pierwszy od czasu swego stworzenia, cz艂owiek spojrza艂 w g贸r臋 i ujrza艂 gwiazdy. Chitauli powiedzieli ludziom, 偶e mylili si臋 upartuj膮c siedziby Boga pod Ziemi膮. Od teraz powiedzieli ludziom ludzie na Ziemi musz膮 wierzy膰, 偶e B贸g mieszka w niebie i musz膮 robi膰 na Ziemi takie rzeczy, kt贸re zadowol膮 Boga w Niebie.

Widzicie zatem, 偶e ludzie pierwotnie wierzyli, 偶e B贸g mieszka pod Ziemi膮, 偶e to wszechmocna matka, poniewa偶 widzieli, 偶e wszystko wyrasta spod ziemi trawa, drzewa. Sami ludzie uwa偶ali te偶, 偶e ich zmarli schodz膮 pod ziemi臋. Kiedy jednak Chitauli zwr贸cili ich oczy ku niebu ludzie zacz臋li wierzy膰, 偶e mieszka tam B贸g, za艣 ci, kt贸rzy umr膮 nie udadz膮 si臋 pod ziemi臋, ale w g贸r臋, do nieba.

Do dzi艣 dnia w ca艂ej Afryce, gdziekolwiek by si臋 nie uda膰, natrafi膰 mo偶na na t膮 niezwyk艂膮 rzecz niezwykle idee, kt贸re nawzajem si臋 wykluczaj膮.

Wiele afryka艅skich plemion wierzy w co艣, co nazywa Midzimu albo Badimo. S艂owo Midzimu lub Badimo oznacza tych, kt贸rzy s膮 w niebie. Jednak na ziemi Zulus贸w, w艣r贸d mojego ludu, natrafi膰 mo偶na na niezwyk艂y podzia艂 tych idei, id膮cych r臋ka w r臋k臋. Istniej膮 Zulusi, kt贸rzy wierz膮, i偶 zmarli to Abapansi co oznacza tych, kt贸rzy mieszkaj膮 pod ziemia. Istnieje druga idea zak艂adaj膮ca istnienie Abapezulu. S艂owo Abapezulu oznacza tych, kt贸rzy s膮 ponad nami, za艣 Abapansi, kt贸re jest najstarszym z termin贸w, kt贸rym okre艣la si臋 duchy zmar艂ych oznacza tych, kt贸rzy s膮 pod ziemi膮.

Dlatego te偶, prosz臋 pana, nawet dzi艣, w ca艂ej Afryce, po艣r贸d setek plemion, odnale藕膰 mo偶na owe dziwne podw贸jne wierzenia zak艂adaj膮ce, 偶e zmarli id膮 do nieba lub udaj膮 si臋 do poziemnego 艣wiata. Wiara w to, 偶e zmar艂y udaje si臋 do podziemnych krain wywodzi si臋 jak m贸wi si臋 z czas贸w, gdy ludzie wierzyli w Boga kobiet臋, we wszechmocn膮 Kosmiczn膮 Matk臋. Kontrastuje to z ide膮 Abapezulu, w kt贸rej B贸g m臋偶czyzna mieszka w niebie.

Kolejn膮 z rzeczy, o kt贸rych powiedzieli naszym ludziom Chitauli by艂o to, 偶e ludzie istniej膮 na Ziemi po to, aby uczyni膰 j膮 odpowiednim miejscem dla Bog贸w, kt贸rzy pewnego dnia b臋d膮 na niej mieszka膰. Powiedziano, 偶e ci, kt贸rzy pracuj膮 by zmieni膰 Ziemi臋 i uczyni膰 j膮 bezpieczn膮 dla w臋偶owych bog贸w, Chitauli, kt贸rzy przyb臋d膮, aby na niej zamieszka膰, nagrodzeni zostan膮 wielk膮 w艂adz膮 i bogactwem.

Przez wiele lat nauki, inicjacji ku tajemnicom afryka艅skiego szamanizmu, wiedzy i m膮dro艣ci, zastanawia艂em si臋 dlaczego my ludzie, w rzeczywisto艣ci niszczymy Ziemi臋, na kt贸rej 偶yjemy. Robimy co艣, co czyni膮 tylko inne gatunki zwierz膮t, a dok艂adnie s艂o艅, kt贸ry dos艂ownie niszczy ka偶de drzewo na obszarze, kt贸ry zamieszkuje.

My, ludzka cywilizacja, robimy dok艂adnie co艣 takiego. Czy jest si臋 w Afryce, czy w jakimkolwiek innym miejscu, gdzie istnia艂a przed wiekami staro偶ytna cywilizacja, odkryjemy jedynie pustynie. Dla przyk艂adu, w Po艂udniowej Afryce rozci膮ga si臋 pustynia Kalahari a pod jej piaskami znale藕膰 mo偶na ruiny staro偶ytnych miast, co oznacza, 偶e ludzkie istoty przemieni艂y t膮 krain臋, niegdy艣 偶yzn膮 i zielon膮, w pustyni臋. Tego dnia, kiedy wraz z innymi lud藕mi odwiedza艂em Sahar臋, natkn膮艂em si臋 na niezwyk艂e 艣lady staro偶ytnego ludzkiego osadnictwa w miejscach, gdzie nie ma obecnie nic pr贸cz piachu i pos臋pnych ska艂.

Innymi s艂owy, Sahara by艂a niegdy艣 偶yzn膮 krain膮 i to ludzie przemienili j膮 w pustyni臋. Dlaczego? Musz臋 pyta膰 si臋 o to raz za razem, dlaczego ludzie wiedzieni brakiem pewno艣ci, chciwo艣ci膮 i 偶膮dz膮 w艂adzy zamieniaj膮 Ziemi臋 w pustyni臋, gdzie nie b臋dzie w stanie prze偶y膰 偶adna istota ludzka? Dlaczego?

Cho膰 wszyscy jeste艣my 艣wiadomi przera藕liwych zagro偶e艅, jakie mo偶e to za sob膮 nie艣膰, dlaczego wycinamy ogromne obszar d偶ungli w Afryce? Dlaczego na Ziemi wykonujemy niszczycielskie rozkazy, jakie zaszczepli nam Chitauli?

W艣r贸d wielu m膮drych os贸b, kt贸re darz膮 mnie przyja藕ni膮 jest cz艂owiek o wielkiej wierzy, kt贸ry mieszka w Izraelu dr Sitchin. Zgodnie ze staro偶ytnymi przekazami spisanymi przez lud Sumer贸w na glinianych tabliczkach, bogowie przybyli z nieba i zmusili ludzi, aby pracowali wsp贸lnie z nimi i wydobywali dla nich z艂oto. Historia ta znajduje odzwierciedlenie w licznych afryka艅skich legendach m贸wi膮cych, 偶e bogowie przybyli i uczynili z nas niewolnik贸w czyni膮c to w taki spos贸b, 偶e sami nie zdamy sobie nigdy sprawy z tego, 偶e nimi jeste艣my.



Zecharia Sitchin

Z drugiej strony nasi ludzie m贸wi膮, i偶 Chitauli 偶ywi膮 si臋 nami jak s臋py. Wywy偶szaj膮 niekt贸rych z nas, nape艂niaj膮c ich wielk膮 z艂o艣ci膮 i ambicj膮, czyni膮c z tych ludzi wielkich wojownik贸w wszczynaj膮cych okrutne wojny. Kieruj膮cy nimi zwykli czyni膰 tak wiele zniszcze艅, jak to tylko mo偶liwe, zabi膰 jak najwi臋cej ludzi tych, kt贸rych nazywa wrogami, a na koniec zgin膮膰 okropn膮 艣mierci膮 z r膮k innych.

Zjawisko to powtarza艂o si臋 wielokrotnie w historii mego ludu. Nasz wielki kr贸l, Zulu Czaka, w czasie swego 30-letniego panowania walczy艂 w ponad 200 wojnach, potem za艣 zgin膮艂 brutaln膮 艣mierci膮.

Poprzednik Czaki uczy艂 go, jak zosta膰 wielkim w艂adc膮. Jego imi臋 brzmia艂o Dingiswayo. Walczy艂 on, aby zjednoczy膰 Zulus贸w w jedno plemi臋. Kiedy ujrza艂 bia艂ych ludzi pomy艣la艂, 偶e b臋dzie w stanie odp臋dzi膰 niebezpiecze艅stwo, jakie ze sob膮 nios膮, jednocz膮c swych ludzi w jeden wielki nar贸d. Ale po wielu wygranych wojnach i zjednoczeniu plemion, Dingiswayo zapad艂 na chorob臋, kt贸ra niemal spowodowa艂a u niego 艣lepot臋. Skrywa艂 tajemnic臋, 偶e nie widzi, ale odkry艂a j膮 kr贸lowa innego plemiona, Ntombazi. Zwabiaj膮c go do swej chaty zabi艂a go jednym uderzeniem topora.

Tak samo rzecz ma si臋 z wielkimi przyw贸dcami Bia艂ych: Napoleon kt贸ry zmar艂 w upokorzeniu na niewielkiej wyspie ; Hitler kt贸ry zmar艂 艣mierci膮 samob贸jcz膮 ; Atylla Hun, kt贸ry zgin膮艂 z r臋ki kobiety i wielu innych, kt贸rych czeka艂 marny koniec po okresie zabijania i niesienia nieszcz臋艣cia innym.

Kr贸l Czaka zosta艂 zabity przez swego przyrodniego brata takim samym typem w艂贸czni, jaki ten wynalaz艂, aby by艂a jak najbardziej 艣mierciono艣na. Juliusza Cezara spotka艂 podobny los, jak Czak臋.

Wojenni bohaterowie gin膮 zawsze w spos贸b, jaki nie powinni. Angielskiego kr贸la Artura po d艂ugim okresie rz膮d贸w zabi艂 jego syn, Mordred. Mo偶na wymienia膰 tak bez ko艅ca.

Kiedy zebra膰 to wszystko razem okazuje si臋, bez wzgl臋du, czy ludzie 艣miej膮 si臋 i szydz膮 z tego, i偶 istnieje pewna si艂a, kt贸ra prowadzi ludzi ku mrocznej rzece samounicestwienia. Im pr臋dzej wi臋ksza grupa u艣wiadomi sobie to, tym lepiej, bo by膰 mo偶e b臋dziemy sobie w stanie z tym radzi膰.

艢LADY NA 艢WIECIE

RICK MARTIN: Czy uwa偶a pan, 偶e istoty te dzia艂aj膮 na ca艂ym 艣wiecie w r贸wnym stopniu, czy mo偶e w jaki艣 szczeg贸lny spos贸b skupiaj膮 si臋 na Afryce?

CREDO MUTWA: Uwa偶am prosz臋 pana, 偶e stworzenia te znajduj膮 si臋 w ka偶dym miejscu na Ziemi i cho膰 nienawidz臋 m贸wi膰 o sobie tak du偶o, jestem cz艂owiekiem, kt贸ry wiele podr贸偶owa艂. By艂em m.in. w USA, Australii, Japonii i niezale偶nie od miejsca spotyka艂em ludzi, kt贸rzy m贸wili o tych istotach. W 1997, dla przyk艂adu, odwiedzi艂em Australi臋 i d艂ugo podr贸偶owa艂em, aby spotka膰 si臋 z Czarnymi mieszka艅cami, Aborygenami. Kiedy ich spotka艂em, opowiedzieli mi o wielu rzeczach, kt贸re mnie zdumia艂y. Z tym samym zetkn膮艂em si臋 w Japonii, na Tajwanie. Wsz臋dzie, gdzie istniej膮 szamani i tradycyjni uzdrowiciele, mo偶na odnale藕膰 podobne historie.

Pozwol臋 sobie opowiedzie膰, co odkry艂em w samej Australii. Lud Aborygen贸w, okre艣la samych siebie jako , co oznacza nasi ludzie. Wierz膮 oni w wielkiego stw贸rc臋, boga Byamie. Ich szaman, a w艂a艣ciwie kilku z nich, narysowa艂o mi wizerunki Byamie, za艣 inny pokaza艂 mi skalne malowid艂o przedstawiaj膮ce dziwnego stw贸rc臋, kt贸ry przyby艂 z gwiazd. Kiedy pokazali mi je, okaza艂o si臋, 偶e to Chitauli. Pozna艂em ich. Mieli du偶e g艂owy oraz oczy, kt贸re wyszczeg贸lni艂 artysta. Nie posiadali ust i mieli d艂ugie r臋ce i niezwykle d艂ugie nogi. Prosz臋 pana, by艂 to typowy rysunek Chitauli, jaki znam z Afryki.

Australijski ufolog Bill Chalker zwraca uwag臋 na zwi膮zki mi臋dzy aboryge艅skimi szamanami, tzw. lud藕mi wy偶szego stopnia a zjawiskiem, kt贸re dzi艣 znamy pod nazw膮 abdukcji. Odkry艂 on wiele zale偶no艣ci, kt贸re wskazywa膰 mog膮 na istnienie podobnego zjawiska w艣r贸d pierwotnej ludno艣ci Australii.

Zada艂em sobie wtedy pytanie: Jak to? Jestem w kraju odleg艂ym o dziesi膮tki tysi臋cy mil od Afryki i spotykam si臋 z istot膮 Biamai lub Bimi, kt贸re przypominaj膮 stworzenia znane mi z Afryki.

Z kolei w艣r贸d pewnych plemion P贸艂nocnoameryka艅skich Indian, jak np. Hopi i tych, kt贸rzy okre艣laj膮 swe domu jako pueblo, natrafi艂em na opisy stworze艅 zwanych Katchina, kt贸re nosz膮 maski i przybieraj膮 postaci pewnych stworze艅. Niekt贸re z Katchina s膮 bardzo wysokie i maj膮 du偶e okr膮g艂e g艂owy.

W Afryce podobnie opisuje si臋 stworzenia, na kt贸re natrafi艂em w Ameryce. Tutaj nazywamy je Egwugwu lub te偶 Chinyawu. India艅skie Katchina i nasze Chinyawu to identyczne stworzenia. Ale jak to mo偶liwe? Czy Afrykanie i Indianie mieli ze sob膮 jakikolwiek kontakt? Kiedy? To jedna z najwi臋kszych tajemnic wszechczas贸w, ale tylko jedna z wielu rzeczy, na jakie natkn膮艂em si臋 i kt贸ra zdumia艂a mnie w czasie podr贸偶y po 艣wiecie.

Podobne stworzenia istniej膮 i im wcze艣niej sceptycy stan膮 twarz膮 w twarz z tym faktem, tym lepiej. Dlaczego ludzko艣膰 nie rozwija si臋? Dlaczego uwi臋zieni jeste艣my w matni wielkim kole samounicestwienia lub wyniszczania si臋?

Ludzie z natury s膮 dobrzy, wierz臋 w to. Ludzie nie chc膮 wojen, nie chc膮 te偶 niszczy膰 艣wiata, w kt贸rym 偶yj膮, ale istniej膮 byty lub si艂y, kt贸re prowadz膮 ludzi w kierunku samozniszczenia. Im pr臋dzej sobie to u艣wiadomimy, tym lepiej.

Obecnie 偶yj臋 w Afryce, tutaj s膮 moi ludzie, m贸j dom. Ale widz臋, jak Afryka ginie w wojnach, kt贸re dla mnie jako Afrykanina nie maj膮 sensu. Widz臋 Indie, kt贸re jak Afryka cierpia艂y z powodu jarzma kolonializmu Francuz贸w, Anglik贸w i innych europejskich nacji, ale kt贸re poprzez niepodleg艂o艣膰 osi膮gn臋艂y to, co nie uda艂o si臋 Afryce. Czemu?

Indie stworzy艂y bomb臋 atomow膮, wystrzeli艂y satelity na orbit臋 Ziemi. Cho膰 maj膮 te same problemy, co Afryka z rosn膮c膮 populacj膮, starciami na tle religijnym i plemiennym i cho膰 istnieje tam du偶y odsetek ludzi biednych, kt贸ry kontrastuje z niezwykle bogat膮 cz臋艣ci膮 populacji, Indie osi膮gaj膮 to, czego Afryka nie mo偶e?

Pytam sam siebie: Jak to? Dlaczego? Indie zosta艂y za艂o偶one przez lud z Afryki, ale nie mam tu na my艣li czarnej rasy. Dzia艂o si臋 to tysi膮ce lat temu, kiedy to lud z Afryki k艂ad podstawy pod wielkie indyjskie cywilizacje, a tak偶e inne rozwijaj膮ce si臋 w Po艂udniowo-Wschodniej Azji. Czemu jednak Afryk臋 wyniszczaj膮 choroby i g艂贸d?

Wielokrotnie, prosz臋 pana, siedzia艂em w swej chacie i p艂aka艂em widz膮c, jak dziesi膮tkuje nas AIDS czy bezsensowne wojny toczone w istniej膮cy z dawien dawna afryka艅skich krajach.

Etiopia by艂a krajem wolnym od tysi臋cy lat niegdy艣 przyk艂adem dla ca艂ej Afryki. Nigeria by艂a niegdy艣 wielkim krajem z d艂ug膮 tradycj膮 istniej膮cej tam w艂adzy, zanim do Afryki przybyli Biali. Dzi艣 jednak wszystkie te kraje, a tak偶e wiele innych, s膮 niszczone.

Dzi艣 wiele cz臋艣ci Afryki jest wyludnionych wskutek wojny i chor贸b, jak AIDS choroby, kt贸ra wykazuje wszelkie znaki stworzenia przez cz艂owieka. Zadaje sobie pytanie: Kto albo co niszczy Afryk臋 i dlaczego?

W wioskach, kt贸rych mieszka艂em istnia艂y plemiona, kt贸re wspomaga艂y mnie wiedz膮 dzia艂o si臋 to jeszcze przed II Wojn膮 艢wiatow膮 i po niej. Dzi艣 偶adne z nich nie istnieje. Znikn臋艂y, rozproszy艂y si臋, lub zosta艂y doszcz臋tnie eksterminowane w wojnach, jakie Czarnemu cz艂owiekowi nie przynosz膮 nic.

Mieszkam teraz w RPA. Tu si臋 urodzi艂em i tutaj umr臋. Widz臋 jednak, jak m贸j kraj rozpada si臋 niczym gnij膮ce mango. Niegdy艣 by艂 on pot臋偶n膮 poloni膮 z wielk膮 armi膮 i przemys艂em produkuj膮cym wszystko od wielkich lokomotyw, po male艅kie odbiorniki radiowe. Ale dzi艣 kraj ten jest przesi膮kni臋tym u偶ywkami i z偶eranym przez przest臋pczo艣膰 艣mieciem. Dlaczego? Kraj przecie偶 nie mo偶e znikn膮膰 w czasie jednej nocy, cho膰 istniej膮 si艂y, kt贸rych celem jest tego osi膮gni臋cie.

Widzia艂em ostatnio, prosz臋 pana, zniszczenie kolejnego kraju na po艂udniu. Chodzi o Lesoto. Zamieszkuj膮 je jedne z najstarszych i najm膮drzejszych plemion tej cz臋艣ci Afryki. W艣r贸d nich jest Bakwama. Jest to lud tak stary, 偶e mo偶e przekaza膰 panu opowie艣ci o tajemniczym l膮dzie z ogromnymi szpiczastymi wierzcho艂kami g贸r, nad kt贸rym w艂adz臋 sprawuje wielki b贸g o g艂owie cz艂owieka, lecz ciele lwa.

Na my艣l natychmiast przychodzi Sfinks, kt贸rego statua znajduje si臋 w odleg艂ej o tysi膮ce kilometr贸w na p贸艂noc Gizie. Szpiczaste g贸ry oznacza膰 mog膮 piramidy. Natomiast Horus czczony jako sok贸艂 lub cz艂owiek z g艂ow膮 soko艂a, uosabia艂 ca艂y Egipt. Podobne w臋dr贸wki nie s膮 niczym nieznanym wsp贸艂czesnej nauce. Przyk艂adem mo偶e by膰 po艂udniowoafryka艅sku lud Lemba, maj膮cy najprawdopodobniej 偶ydowskie korzenie.

Bakwama nazywali ten kraj Ntswama-tfatfi, co oznacza krain臋 s艂onecznego soko艂a. Jastrz膮b to drapie偶ny ptak. Dzi艣 lud Bakwama z Po艂udnia Afryki pami臋ta kraj egipski, z kt贸rego jak twierdz膮, pochodzili ich przodkowie. Odnosz膮 si臋 oni do tej tajemniczej krainy, jako do ziemi s艂onecznego soko艂a lub s艂onecznego or艂a. Tak w艂a艣nie staro偶ytni Egipcjanie przedstawiali sw贸j kraj ziemi臋 Hora, po grecku Horusa.



W Po艂udniowej Afryce dzieje si臋 i dzia艂o wiele dziwnych rzeczy, kt贸re dla mnie, jako Afrykanina, nie mia艂y 偶adnego sensu. Po odzyskaniu niepodleg艂o艣ci z r膮k kolonialnych w krajach wybucha艂y wojny, kiedy to grupy rebeliant贸w powstawa艂y przeciw rz膮dom, ale zamiast walczy膰 z nimi, za ka偶dym razem dochodzi艂o do podzia艂贸w mi臋dzy rebeliantami, kt贸rzy walczyli ju偶 nie tylko przeciwko rz膮dowi, ale i samym sob膮. Wiele kraj贸w jest ju偶 tak zniszczonych, i偶 niezale偶nie od wyniku wybor贸w, przegra lud. Innymi s艂owy, Afrykanie tocz膮 boje w wojnach, w kt贸rych nie ma zwyci臋zcy, ale szerzy si臋 samounicestwienie, tak samo ich, jak i ich lud贸w.

Chc臋 zwr贸ci膰 pana uwag臋 na bezsensown膮 fal臋 przemocy, kt贸ra przelewa si臋 przez Sudan i inne kraje Afryki. Chc臋 zwr贸ci膰 uwag臋 pana i czytelnik贸w na najd艂u偶sz膮 i najkrwawsz膮 wojn臋 domow膮, jaka toczy si臋 na po艂udniu Sudanu [Darfur], a tak偶e wojn臋 pogr膮偶aj膮c膮 w upadku Angol臋. W wyniku wojny pewna cz臋艣膰 艣wiata, na wsch贸d od RPA zosta艂a tak bardzo wyniszczona, i偶 s膮 miejsca, w kt贸rych pr贸偶no nas艂uchiwa膰 艣piewu ptak贸w. Wszystkie form 偶ycia znikn臋艂y stamt膮d. Ale dlaczego?

Odkry艂em w贸wczas, 偶e kraje te trapione s膮 przez bezsensowne wojny, kt贸re nie le偶膮 w charakterze nas, Afrykan贸w to te kraje (kt贸re, gdyby pozostawi膰 w spokoju), by艂yby w stanie dostarczy膰 ca艂emu kontynentowi po偶ywienia, wody i cennych minera艂贸w. Powiedziano mi, prosz臋 pana, 偶e pod powierzchni膮 Angoli, pod jej r贸wninami, znajduj膮 si臋 pok艂ady w臋gla najwi臋ksze na 艣wiecie. Powiedziano mi te偶 potem, 偶e znajduj膮 si臋 tam pok艂ady ropy naftowej ust臋puj膮ce swym bogactwem tylko tym na Bliskim Wschodzie.

Sudan odwiedzi艂em kilkakrotnie w czasie oraz po zako艅czeniu II Wojny. W Sudanie by艂o tyle jedzenia, 偶e podr贸偶uj膮c przez ten kraj dostawa艂o si臋 je za darmo od mieszka艅c贸w wsi. Dzi艣 kraj ten jest n臋kanym przez g艂贸d polem piekielnej bitwy, gdzie dzieci w buszu umieraj膮 na biegunk臋, za艣 s臋py i myszo艂owy czekaj膮 na ga艂臋ziach, aby si臋 nimi po偶ywi膰. Afryka jest systematycznie i umy艣lnie wyniszczana przez si艂臋 tak brutaln膮, 偶e ta nie ustaje w swych wysi艂kach.

Si艂a ta pogr膮偶a si臋 jednak w desperacji.

- Przepraszam, m贸wi艂 pan o w臋glu czy z艂ocie w Angoli?

- Tak, w臋glu. W Angoli s膮 diamenty, prosz臋 pana. Dowiedzia艂em si臋 od wiarygodnych os贸b, 偶e w pewnych miejsach w tym kraju jest tyle ropy, co na Bliskim Wschodzie.

Mo偶e dlatego w艂a艣nie niszczy si臋 Afryk臋? Mo偶e z tej przyczyny zabija si臋 ca艂e narody, poszukuj膮c w臋gla czy diament贸w? Je艣li tak, to kto za tym stoi? Czy ludzie s膮 zatem mniej cenni ni偶 surowce, ni偶 ropa?

Poniewa偶, drogi panie, w Afryce ma miejsce zbrodnia gorsza od tej, jakiej Hitler dopu艣ci艂 si臋 na 呕ydach i kt贸rej Ameryka zdaje si臋 nie pot臋pia膰. Dlaczego? Jeste艣my przecie偶 najlepszymi przyjaci贸艂mi, jakich mo偶e mie膰 Ameryka, bo przecie偶 kupujemy ich produkty, a nasze dzieci chc膮 wygl膮da膰, jak Ameryka艅skie dzieci nosz膮c d偶insy i nawet m贸wi膮c z ameryka艅skim akcentem, bowiem Amerykanie s膮 modelem naszej roli. Je艣li tak, to dlaczego pomagaj膮 nam by膰 mordowanymi?

Nie zabijaj膮 nas tylko wojny, ale i narkotyki. W czasie apartheidu w RPA nie by艂o narkomanii. Teraz, w czasie rz膮d贸w demokratycznych kraj sta艂 si臋 upojon膮 narkotykami dziur膮. Dlaczego?

Dzi艣, m贸wi膮c jaki tradycyjny uzdrowiciel, jednym z moich cel贸w jest pr贸ba pomocy ludziom z problemem narkotykowym. Mog臋 pom贸c m艂odym Afrykanom nadu偶ywaj膮cym marihuany czy haszyszu. Jestem jednak bezsilny a moje umiej臋tno艣ci wydaj膮 si臋 by膰 bezskuteczne wobec nowego typu narkotyk贸w, jak np. tak uzale偶niaj膮cego, 偶e 偶aden szaman nie jest w stanie pom贸c ofiarom tego narkotyku.

Pytam zatem ludzi z USA, moich czarnych braci i czarne siostry stamt膮d, dlaczego pozwalacie, aby wasz kraj, kt贸ry jest jak wasza matka, gin膮艂?

Nie dbam o to, co powiedz膮 sceptycy. Prosz臋 wybaczy膰 mi moj膮 z艂o艣膰. Nie dbam o to, co powiedz膮 inni, ale istnieje si艂a niszcz膮ca Afryk臋 i nie dopuszczam do siebie bezsensownych idei m贸wi膮cych o bankierach z MFW czy wielkich bank贸w. Nie zabija si臋 g臋si znosz膮cej z艂ote jaja, dlaczego wi臋c to banki mia艂yby szkodzi膰 Afryce? Za tymi lud藕mi stoi inna si艂a, przera偶aj膮ca obca si艂a, kt贸ra pozostaje w ukryciu i kt贸r膮 im pr臋dzej zauwa偶ymy, tym lepiej. Cz臋sto ludzie, kt贸rzy s膮 w tarapatach zganiaj膮 win臋 na si艂y inne ni偶 oni sami.

Przygl膮dam si臋 jednak sytuacji w Afryce od ko艅ca II Wojny 艢wiatowej i posiadam dow贸d wskazuj膮cy na to, 偶e na kontynencie dzia艂a obca si艂a.

Kto stara si臋 wyniszczy膰 najstarsze plemiona Afryki?
ZAPOMNIANA WIEDZA

CREDO MUTWA: Prosz臋 pozwoli膰 mi opowiedzie膰 o tym, co rani moj膮 dusz臋.

RICK MARTIN: Prosz臋 bardzo.

- Przepraszam, 偶e m贸wi臋 tak du偶o. Wybaczcie mi. Jestem Zulusem pochodz臋 z narodu wojowniczego, narodu m臋drc贸w. Biali antropolodzy nie zbadali tego ludu do ko艅ca, ale Zulusi wiedz膮 o rzeczach, kt贸re je艣li zostan膮 ujawnione, mog膮 zdziwi膰.

Prosz臋 pozwoli膰 mi to zademonstrowa膰. Zulusi wiedzieli (w艣r贸d wielu innych rzeczy), 偶e Ziemia porusza si臋 wok贸艂 S艂o艅ca, nie za艣 odwrotnie. M贸wili, wyja艣niaj膮c to bior膮cym udzia艂 w inicjacji, i偶 Ziemia to kobieta, za艣 S艂o艅ce m臋偶czyzna i dlatego Ziemia porusza si臋, ta艅cz膮c wok贸艂 S艂o艅ca. Jest jak ksi臋偶niczka, kt贸ra ta艅czy wok贸艂 ognistego kr贸la. Nasz lud wiedzia艂, 偶e Ziemia jest okr膮g艂a, wiedzia艂 o drobnoustrojach i ich funkcji. Jakim cudem ta wiedza istnia艂a przed pojawieniem si臋 Bia艂ych? Nie wiem.

Ludzie z Ameryki i Europy twierdz膮, 偶e to Einstein by艂 pierwszym cz艂owiekiem, kt贸ry stwierdzi艂, 偶e czas i przestrze艅 to jedno i to samo. Ja twierdz臋 inaczej.

M贸j lud wiedzia艂 wcze艣niej, i偶 czas i przestrze艅 stanowi膮 jedno. W j臋zyku Zulus贸w, jednym ze s艂贸w okre艣laj膮cym przestrze艅 jest umkati. S艂owem oznaczaj膮cym czas jest isikati. Zulusi wiedzieli, 偶e czas i przestrze艅 stanowi膮 jedno艣膰 setki lat wcze艣niej ni偶 pojawi艂 si臋 Einstein.

Co wi臋cej, nasz lud wierzy, podobnie jak Dogoni, 偶e w naszej cz臋艣ci wszech艣wiata istniej膮 24 planety zamieszka艂e przez stworzenia inteligentne. Wiedza ta nigdy nie znalaz艂a uj艣cia w 偶adnej ksi膮偶ce jej jedyn膮 szafark膮 jest moja ciotka wysoka sanusi [szamanka]. Wci膮偶 偶yje, ma oko艂o 90 lat. Ja sam jestem bliski 艣mierci, cierpi膮c na cukrzyc臋 wsp贸艂czesnego zab贸jc臋 Afrykan贸w.

Chc臋 powiedzie膰 wam, i偶 cho膰 m贸j lud posiada ogromn膮 wiedz臋, nigdy nie zawar艂 jej w ksi膮偶ce. Dzi艣 wielu Zulus贸w jest zaka偶onych HIV i umiera na AIDS. Szacunki m贸wi膮, i偶 w ci膮gu najbli偶szych 50 lat w Natalu wymrze trzy-czwarte zuluskiej populacji. Jestem w posiadaniu 艣wi臋tych obiekt贸w, kt贸re przekaza艂 mi dziadek. Od strony matki, jestem ostatnim 偶yj膮cym potomkiem ostatniego zuluskiego kr贸la, Dingame. Moim zadaniem zatem powinno by膰 chronienie moich ludzi od wszystkiego, co zagra偶a ich 偶yciu.

Prosz臋 spojrze膰 ka偶dy kto bada ludzko艣膰 z mi艂o艣ci膮, zrozumieniem i trosk膮, odkrywa fakt, i偶 w ka偶dym z nas zawiera si臋 cz膮stka boga, kt贸ry stara si臋 w nas znale藕膰 swoje odzwierciedlenie. Staramy si臋 temu zapobiec, a wielu z nas nie jest tego w og贸le 艣wiadomych. Rozwijamy w sobie ch臋膰 do ochrony planety, nie wa偶ne kim lub czym jeste艣my.

W Afryce napotka膰 mo偶na wodz贸w, kt贸rzy ukara膰 mog膮 ci臋偶ko za nieuzasadnione niszczenie drzewa. By艂a to rzecz powszechna w przesz艂o艣ci, ale zagin臋艂a z pojawieniem si臋 Bia艂ych. Dzi艣 powraca.

Cz艂owiek dok艂ada stara艅, aby sta膰 si臋 bardziej zaawansowanym, troskliwym, ale obce istoty nie chc膮 tego zaakceptowa膰. Chc膮 znowu sprawi膰, aby艣my si臋 zabijali. Boje si臋 o to, co ma si臋 sta膰.

Mog臋 panu pokaza膰 wiele dziwnych rzeczy, kt贸re ludzie w Afryce robi膮, aby ustrzec si臋 przed Szarymi obcymi. Te zabiegi nie wynikaj膮 z przes膮d贸w, ale przera偶aj膮cych osobistych do艣wiadcze艅.

Pewnego dnia, mam nadziej臋, podziel臋 si臋 z panem histori膮 tego, jak zosta艂em zabrany. Wierzymy bowiem, 偶e Mantindane (Dr臋cz膮cy), Szarzy, to s艂udzy Chitauli. Oni, w przeciwie艅stwie do wierze艅 bia艂ych ludzi (Biali 藕le s膮dz膮) zak艂adaj膮cych, i偶 Mantindane dopuszczaj膮 si臋 eksperyment贸w wcale tego nie czyni膮. Powtarzam jeszcze raz: nie.

Ka偶dy kto przechodzi艂 przez m臋ki zwi膮zane z tymi istotami powie, 偶e nie ma to zwi膮zku z 偶adnymi eksperymentami. Jest do zimna, zimne i wyrachowane rozwi膮zanie nie robi膮 tego jednak dla samych siebie, ale dla wy偶szych ni偶 oni sami istot. Czy pozwoli mi pan wyja艣ni膰 pokr贸tce, co mi si臋 przydarzy艂o?

- O tak, oczywi艣cie. Mamy tyle czasu, ile pan zechce.

UPROWADZENIE PRZEZ MANTINDANE (OK. 1959)

- By艂 to dzie艅, jak ka偶dy inny – pi臋kny dzie艅 w g贸rach w g贸rach na wschodzie Zimbabwe zwanych Inyangani. Moja nauczycielka nakaza艂a mi uda膰 si臋 tam po zio艂o, kt贸rego mieli艣my u偶y膰 do wyleczenia ci臋偶ko chorego ucznia. Pani Moyo, moja nauczycielka, pochodzi艂a z ludu Ndebele z Zimbabwe, by艂ej Rodezji.

Szuka艂em tego ziela, nie my艣l膮c o niczym innym i jednocze艣nie nie wierz膮c wcale w te istoty. Nie spotka艂em ich nigdy w przesz艂o艣ci i cho膰 ludzie w Afryce wierz膮 w wiele rzeczy, by艂em wielce sceptyczny nawet wobec istnienia wszystkich istot, poniewa偶 nigdy 偶adnej nie spotka艂em osobi艣cie.

Niespodziewanie, prosz臋 pana, temperatura wok贸艂 mnie spad艂a, cho膰 by艂 to upalny afryka艅ski dzie艅. Zauwa偶y艂em, 偶e robi si臋 zimno a wok贸艂 mnie pojawia si臋 niebieskawa i wiruj膮ca mgie艂ka, odcinaj膮c mnie od wschodniej strony. Zastanawia艂em si臋 g艂upio, co to znaczy, poniewa偶 zacz膮艂em ju偶 wykopywa膰 znalezione ziele.

Niespodziewanie znalaz艂em si臋 w bardzo dziwnym miejscu, kt贸re wygl膮da艂o jak wy艂o偶ony metalem korytarz. Wcze艣niej pracowa艂em w kopalniach a miejsce, w kt贸rym si臋 w艂a艣nie znalaz艂em przypomina艂o chodnik wy艂o偶ony srebrzystoszarym metalem.

Le偶a艂em na czym艣, co przypomina艂o ci臋偶k膮 i du偶膮 lad臋, albo warsztatowy st贸艂. Nie by艂em jeszcze do niego przykuty. Nie mia艂em na sobie spodni, ani ci臋偶kich but贸w, bez jakich nie wybiera艂em si臋 w busz. Niespodziewanie w tym dziwnym korytarzu pojawi艂y si臋 pozbawione wyrazu, szare stworzenia, kt贸re porusza艂y si臋 ku mnie.

W pomieszczeniu tym znajdowa艂y si臋 艣wiat艂a, ale nie takie, jakie znamy. By艂y to plamy ze 艣wietlistej substancji, za艣 ponad odleg艂ym wej艣ciem znajdowa艂o si臋 co艣, co wygl膮da艂o na napis umieszczony na srebrzystoszarej powierzchni. Istoty te sz艂y ku mnie a ja by艂em jak zahipnotyzowany jakby kto艣 rzuci艂 na mnie czar.

Widzia艂em, jak ku mnie zmierzaj膮, ale nie wiedzia艂em kim s膮. By艂em przera偶ony, ale nie mog艂em ruszy膰 r臋k膮 ani nog膮. Le偶a艂em tam jak koza na ofiarnym o艂tarzu. Kiedy istoty zbli偶y艂y si臋, poczu艂em wewn臋trzny strach. By艂y niskie wzrostem odpowiada艂y afryka艅skim Pigmejom. Mia艂y te偶 bardzo du偶e g艂owy oraz chude r臋ce i nogi.

Zauwa偶y艂em w贸wczas, jako malarz, 偶e istoty te s膮 z punktu widzenia malarza zupe艂nie 藕le zbudowane. Ich ko艅czyny by艂y zbyt d艂ugie w por贸wnaniu z korpusem, za艣 karki bardzo kr贸tkie. Ich g艂owy by艂y tak wielkie, jak dojrza艂e arbuzy. Mieli tak偶e dziwaczne oczy przypominaj膮ce swego rodzaju gogle. Nie mieli nos贸w, jak my, a jedynie niewielkie dziurki w uniesionej cz臋艣ci twarzy miedzy oczyma. Nie posiadali tak偶e ust, a jedynie cienkie otwory, jakby wyci臋te 偶yletk膮.

Opis Mutwy zawiera charakterystyczne szczeg贸艂y podawane przez wiele innych os贸b, a w艣r贸d nich szczeg贸艂 dotycz膮cy wygl膮du oczu tych istot, kt贸re wydaj膮 si臋 by膰 pokryte swego rodzaju os艂on膮. Charakterystyczne jest tak偶e uczucie parali偶u i wiele innych szczeg贸艂贸w czytelnych dla wszystkich os贸b zaznajomionych z g艂贸wnymi charakterystykami abdukcji, m.in. silnego i nieprzyjemnego zapachu siarki.

Kiedy patrza艂em na te istoty w zdumieniu i fascynacji, poczu艂em co艣 w pobli偶u g艂owy. Kiedy spojrza艂em w g贸r臋 dostrzeg艂em kolejn膮 istot臋, tylko wy偶sz膮 ni偶 pozosta艂e, kt贸ra sta艂a ponad moj膮 g艂ow膮 i wpatrywa艂a si臋 we mnie.

Spojrza艂em w jej oczy i sta艂em si臋 jak zahipnotyzowany, zauroczony. Spogl膮daj膮c tak zrozumia艂em, 偶e istota chce, abym patrzy艂 w jej oczy. Dostrzeg艂em, 偶e za os艂onami znajduj膮 si臋 jej prawdziwe oczy, skryte za przypominaj膮c膮 okulary os艂on膮. By艂y one okr膮g艂e, z pionowymi 藕renicami, niczym u kota. Istota nie porusza艂a g艂ow膮, ale oddycha艂a widzia艂em to. Widzia艂em jak jej ma艂e nozdrza poruszaj膮 si臋, zamykaj膮c si臋 i otwieraj膮c. Lecz je艣li ktokolwiek powiedzia艂by mi kiedy艣, 偶e pachn臋, jak to stworzenie, z pewno艣ci膮 da艂bym mu w twarz.

Od stworzenia dochodzi艂 silny zapach, by艂 dziwny i 艣ciska艂 gard艂o. By艂a to chemiczna wo艅, niczym zgni艂e jaja lub siarka, bardzo silna.

Istota zauwa偶y艂a, 偶e wpatruje si臋 w ni膮 i spojrza艂a na mnie. Nagle poczu艂em si臋 potwornie. Wydawa艂o mi si臋, 偶e m贸j lewy bok zosta艂 jakby przebodzony mieczem. Krzykn膮艂em z b贸lu, wzywaj膮c sw膮 matk臋, ale istota umie艣ci艂a r臋k臋 na moich ustach. By艂o to tak, jakby po艂o偶y膰 sobie na ustach pazury 偶ywego kurcz臋cia takie mia艂em w贸wczas odczucie.

Mia艂a cienkie i d艂ugie palce, kt贸re posiada艂y wi臋cej staw贸w, ni偶 u cz艂owieka. Kciuk znajdowa艂 si臋 w innym miejscu. Na ka偶dym z palc贸w znajdowa艂 si臋 czarny szpon, niczym u niekt贸rych afryka艅skich ptak贸w. Istota m贸wi艂a, abym by艂 cicho. Nie wiem, jak d艂ugo utrzymywa艂 si臋 ten b贸l. Przez ca艂y czas krzycza艂em.

W贸wczas, zupe艂nie niezapowiedzianie, co艣 zosta艂o wyci膮gni臋te z mojego cia艂a. Spojrza艂em na udo pokryte krwi膮 i zauwa偶y艂em tam stoj膮c膮 istot臋 (jedn膮 z czterech), inn膮 od tej, kt贸ra sta艂a nade mn膮. One wszystkie ubrane by艂y w srebrzyste kombinezony, za艣 ich cia艂o przypomina艂o mi臋so niekt贸rych ryb znanych mi z Afryki. Istota stoj膮ca nade mn膮 wydawa艂a si臋 by膰 kobiet膮 i by艂膮 troch臋 inna od reszty wy偶sza, t臋偶sza i mimo, i偶 nie posiada艂a widocznych piersi, wygl膮da艂a na kobiet臋. Pozostali czuli przed ni膮 respekt, bali si臋 jej nie wiem dlaczego i nie potrafi臋 tego wyrazi膰.

Potem za艣, kiedy dzia艂a si臋 ta straszliwa rzecz, kolejna z istot, chwiejnym krokiem, zbli偶y艂a si臋 do mnie. (Sz艂a jakby podryguj膮c i wygl膮da艂a na pijan膮.) Podesz艂a z prawej strony i zatrzyma艂a si臋 przy tej stoj膮cej nad m膮 g艂ow膮. Nim si臋 zorientowa艂em, istota bez zastanowienia wsadzi艂a w m贸j prawy otw贸r nosowy co艣, co przypomina艂o niewielki srebrny d艂ugopis z umieszczonym na ko艅cu kablem.

B贸l, jaki w贸wczas poczu艂em wyda艂 si臋 nieziemski. Wsz臋dzie by艂y 艣lady krwi. D艂awi艂em si臋 i chcia艂em krzykn膮膰, ale krew zala艂a mi gard艂o. By艂 to koszmar. Po jaki艣 czasie stworzenie wyci膮gn臋艂o ten przedmiot, ja za艣 stara艂em si臋 otrz膮sn膮膰 i wsta膰.

B贸l by艂 nie do zniesienia, ale istota stoj膮ca nade mn膮 umie艣ci艂a na mym czole sw膮 r臋k臋 i przycisn臋艂a j膮 lekko. Dusi艂em si臋, staraj膮c si臋 wyplu膰 krew, po czym przekr臋ci艂em na prawo g艂ow臋, wypluwaj膮c j膮. Co jednak dzia艂o si臋 ze mn膮 potem nie wiem.

Wiem tyle, 偶e b贸l znikn膮艂, za艣 w miejsce niego pojawi艂y si臋 dziwne wizje wizje miast, kt贸re jakby zna艂em ze swych podr贸偶y, cho膰 by艂y to miasta na wp贸艂 zniszczone. Wierzchy budynk贸w by艂y w nich postr膮cane, za艣 okna zion臋艂y pustk膮 niczym puste oczodo艂y w ludzkiej czaszce. Mia艂em te wizje raz za razem. Widzia艂em te budynki zatopione do po艂owy w rudawej m臋tnej wodzie.

Wygl膮da艂o to na pow贸d藕, z w贸d kt贸rej stercza艂y te budowle, cz臋艣ciowo zniszczone wskutek jakiej艣 katastrofy. By艂 to przera偶aj膮cy widok.

Potem za艣, nim si臋 zorientowa艂em, istota stoj膮ca u mych st贸p umie艣ci艂a co艣 w moim przyrodzeniu, ale nie spowodowa艂o to b贸lu, tylko gwa艂towne podra偶nienie.

Kiedy istota wyci膮gn臋艂a ten przedmiot przypominaj膮cy ma艂膮 czarn膮 tubk臋, dosz艂o do dziwnej, niekontrolowanej relacji p臋cherza moczowego. Odda艂em mocz wprost na stoj膮c膮 obok istot臋, kt贸ra zaj臋ta by艂a wyci膮ganiem przedmiotu. Ta odskoczy艂a, niemal偶e upadaj膮c, po czym wkr贸tce dosz艂a do siebie i oddali艂a si臋 niczym pijany owad, opuszczaj膮c pok贸j.

Po chwili inne istoty wysz艂y, zostawiaj膮c mnie le偶膮cego na pokrytym krwi膮 i uryn膮 stole. Mimo to, istota stoj膮ca u wezg艂owia pozosta艂a, dotykaj膮c dziwnie czaruj膮cym i kobiecym gestem mojego lewego ramienia. Sta艂a wpatruj膮c si臋 we mnie, bez jakiekolwiek wyrazu na twarzy. Nie s艂ysza艂em, aby istoty te wydawa艂y jakie艣 d藕wi臋ki, dla mnie wydawa艂y si臋 jakby nieme.

Potem za艣 jakby znik膮d pojawi艂y si臋 dwie inne postaci, w tym jedna w ca艂o艣ci zbudowana z metalu. W swych koszmarach wci膮偶 widz臋 to stworzenie. By艂o wysokie, wielkie, bo miejsce, gdzie si臋 znajdowali艣my by艂o dla niej zbyt ma艂e. Szed艂 lekko zgarbiony id膮c prosto, ale na pewno nie by艂o to 偶ywe stworzenie. By艂a to metalowa istota, jakby swego rodzaju robot. Podszed艂 i stan膮艂 u mych st贸p i niezgrabnie nachylony spogl膮da艂 na mnie z g贸ry. Nie mia艂 ust, ani nosa a jedynie par臋 jasnych oczu, kt贸re wydawa艂y si臋 zmienia膰 kolory i w jaki艣 spos贸b porusza膰 si臋.

Potem zza wysokiej zgarbionej istoty wy艂oni艂a si臋 posta膰, kt贸ra zupe艂nie mnie zadziwi艂a. Wygl膮da艂a prosz臋 pana na bardzo, bardzo, bardzo opuchni臋t膮. Mia艂a r贸偶ow膮 sk贸r臋, blond w艂osy i ludzkie cia艂o oraz jasne niebieskie sko艣ne oczy. Jej w艂osy przypomina艂y swego rodzaju nylonowe w艂贸kno. Posta膰 ta mia艂a umieszczone wysoko ko艣ci policzkowe i niemal ludzkie usta (z wargami) oraz wystaj膮cy podbr贸dek. Z pewno艣ci膮 by艂a to kobieta, lecz jako malarz i rze藕biarz zauwa偶y艂em, 偶e zbudowana by艂a nieproporcjonalnie.

Po pierwsze jej piersi wydawa艂y si臋 by膰 cienkie i zaostrzone, osadzone zbyt wysoko na klatce piersiowej. Jej cia艂o by艂o pot臋偶ne, niemal oty艂e, jednak jej nogi by艂y zbyt kr贸tkie (podobnie zreszt膮, jak ramiona), w por贸wnaniu do reszty cia艂a. Podesz艂a do mnie i spojrza艂a si臋 i nim si臋 zorientowa艂em, zacz臋艂a ze mn膮 kopulowa膰. By艂o to wstrz膮saj膮ce prze偶ycie, gorsze nawet od tego, co przeszed艂em wcze艣niej. Trauma tego, co si臋 sta艂o wp艂ywa na moje 偶ycie do dzi艣 dnia, dok艂adnie 40 lat od tych wydarze艅.

Ten etap przypomina histori臋 Brazylijczyka Antonio Villas-Boasa, kt贸ry do艣wiadczy艂 abdukcji w 1957 roku. Charakterystyczne s膮 tak偶e wizje, kt贸rych do艣wiadczy艂 Mutwa. Podobne szczeg贸艂y pojawiaj膮 si臋 niekiedy w relacjach o uprowadzeniach.

Potem, kiedy istoty odesz艂y i zosta艂em tylko z t膮, kt贸ra sta艂a nad m膮 g艂ow膮, ta uchwyci艂a mnie za w艂osy i g艂ow臋, zmuszaj膮c do wstania i zej艣cia ze sto艂u. Zrobi艂em to b臋d膮c w takim stanie, i偶 upad艂em na pod艂og臋, wspieraj膮c si臋 na nadgarstkach i kolanach.

Zauwa偶y艂em, 偶e pod艂oga by艂a dziwna widnia艂y na niej ruchome nieustannie zmieniaj膮ce si臋 purpurowe, czerwone i zielonkawe wzory, widoczne na stalowym pod艂o偶u. Istota pochwyci艂a mnie za w艂osy, zmuszaj膮c do wstania, po czym popchn臋艂a mnie rozkazuj膮c by i艣膰 za ni膮.

M贸j drogi, opisanie tego, co widzia艂em w tym przedziwnym miejscu zabra艂oby mi zbyt wiele czasu. Nawet dzi艣 m贸j umys艂 nie potrafi poj膮膰 tego, co widzia艂em pod膮偶aj膮c za istot膮, kt贸ra przepycha艂a mnie z jednego pomieszczenia do drugiego. W艣r贸d wielu rzeczy zauwa偶y艂em tam m.in. ogromne cylindryczne obiekty wykonane z tworzywa przypominaj膮cego szk艂o. W obiektach tych, kt贸re rozci膮ga艂y si臋 od pod艂ogi po strop, znajdowa艂 si臋 szaro-r贸偶owy p艂yn, w kt贸rym p艂ywa艂y miniaturowe wersje obcych istot przypominaj膮cych wygl膮dem odra偶aj膮ce ma艂e 偶abki.

Ten zatrwa偶aj膮cy incydent znany jest tak偶e w艣r贸d innych przypadk贸w, gdzie 艣wiadkowie nie tylko widzieli, ale r贸wnie偶 obcowali z hybrydami istotami powsta艂ymi rzekomo ze skrzy偶owania cz艂owieka z obcymi. Cz臋sto 艣wiadkowie opisuj膮 bardzo traumatyczne obrazy. W kilku przypadkach matki m贸wi膮 o dziwnym zwi膮zku z pokazanymi im istotami, kt贸re, jak si臋 przypuszcza, mog膮 by膰 ich dzie膰mi.

Nie potrafi臋 zrozumie膰, dlaczego mi to pokazano. Potem jednak, kiedy by艂em w ostatnim pomieszczeniu, ujrza艂em le偶膮cych na sto艂ach ludzi i inne dziwne stworzenia, czego sensu do dzi艣 nie mog臋 zrozumie膰.

Min膮艂em bia艂ego cz艂owieka, prawdziwego bia艂ego cz艂owieka, od kt贸rego czu膰 by艂o zapach potu, uryny, ekskrement贸w i strachu. Le偶a艂 on na stole, jak ja. Kiedy przechodzi艂em spojrza艂em w jego oczy, za艣 on w moje.

Potem znalaz艂em si臋 znowu w buszu. Nie mia艂em spodni i czu艂em potworny b贸l w udzie i przyrodzeniu, kt贸ry nasila艂 si臋. Zdj膮艂em koszul臋, kt贸rej u偶y艂em jako przepaski i poszed艂em w busz.

Spotka艂em grup臋 m艂odych Rodezyjczyk贸w, kt贸rzy zaprowadzili mnie do wioski nauczycielki. Kiedy zjawi艂em si臋 tam, cuchn膮艂em tak bardzo, i偶 ka偶dy pies z wioski chcia艂 porwa膰 mnie na strz臋py. Tylko moja nauczycielka, jej uczniowie i mieszka艅cy wsi ocalili mnie tego dnia, cho膰 nikt nie by艂 zaskoczony tym, co im opowiedzia艂em. Zaakceptowali to m贸wi膮c, 偶e to, co prze偶y艂em sta艂o si臋 udzia艂em wielu innych ludzi przede mn膮 i co wi臋cej, mia艂em na tyle szcz臋艣cia, 偶e prze偶y艂em, poniewa偶 w tych obszarach ludzie cz臋sto gin臋li bez wie艣ci zar贸wno Biali, jak i Czarni.

Lekko skr贸c臋 t膮 histori臋. W nast臋pnym roku, tj. 1960, dostarcza艂em paczki w Johannesburgu, pracuj膮c w sklepie z pami膮tkami. Pewnego razu bia艂y cz艂owiek krzykn膮艂 i kaza艂 mi si臋 zatrzyma膰. Uzna艂em, 偶e to funkcjonariusz policji, wi臋c chcia艂em okaza膰 mu dokumenty. Ten jednak ze z艂o艣ci膮 powiedzia艂 mi, 偶e wcale nie chce ich widzie膰. Zapyta艂 mnie wtedy: S艂uchaj, gdzie do cholery ja wcze艣niej ci臋 widzia艂em? Kim ty jeste艣? Nikim odrzek艂em. Zwyczajnym pracuj膮cym cz艂owiekiem. Przesta艅 pieprzy膰 odpar艂. Kim u diab艂a jeste艣 I gdzie ci臋 widzia艂em?

Spojrza艂em na niego i pozna艂em go po jego d艂ugich rozczochranych br膮zowawych w艂osach i 艣miesznym zaro艣cie. Pami臋ta艂em go jego niebieskie nabieg艂e krwi膮 oczy i przebijaj膮ce przez nie przera偶enie oraz sk贸r臋 blad膮 niczym u kozy.

Odpowiedzia艂em mu: Cz艂owieku, widzia艂em ci臋 w pewnym podziemnym miejscu w Rodezji. Gdybym w tamtym momencie uderzy艂 go, z pewno艣ci膮 nie zareagowa艂by w podobny spos贸b, bowiem odwr贸ci艂 si臋 i odszed艂 z przera偶aj膮cym wyrazem twarzy, znikaj膮c po drugiej stronie ulicy.

W艂a艣nie to z grubsza mi si臋 przytrafi艂o, cho膰 musi pan wiedzie膰, 偶e to wcale nie unikalne prze偶ycie.

Od tego czasu spotka艂em wiele, wiele os贸b, kt贸re prze偶y艂y co艣 identycznego a wi臋kszo艣膰 z nich to zwyczajni mieszka艅cy Afryki, kt贸rzy nie potrafi膮 ani pisa膰, ani czyta膰. Przybywali do mnie jako szamana, aby znale藕膰 ratunek, jednak ja sam poszukiwa艂em kogo艣 m膮drzejszego, aby wyja艣ni艂 mi, co tak w艂a艣ciwie wtedy si臋 wydarzy艂o. Dzieje si臋 tak dlatego, 偶e je艣li kto艣 zosta艂 schwytany przez Mantindane, w jego 偶yciu zachodz膮 wielkie zmiany, za艣 osoba staje si臋 tak zszokowana, i偶 wstydzi si臋 samej siebie – wykszta艂ca wobec siebie nienawi艣膰, kt贸rej nie rozumie a tak偶e delikatne zmiany w 偶yciu, kt贸rych sensu nie pojmuje.

Rzeczy, o kt贸rych m贸wi Mutwa, to z jednej strony problemy emocjonalne, jakie spotykaj膮 ludzi, kt贸rzy do艣wiadczyli abdukcji, a z drugiej pojawiaj膮ce si臋 u niekt贸rych zmiany osobowo艣ci, czasem maj膮ce skutek w pojawieniu si臋 uzdolnie艅 w kierunku artystycznym. Por贸wnaj ze stanem wyostrzenia zmys艂贸w u Mutwy.

http://www.tajne.org/forum/read.php?f=1&t=119330

David Icke & Credo Mutwa - Reptilian Agenda cz臋艣膰 1 (1998) *napisy PL*

Unikalny wywiad Davida Icke'a z Credo Mutw膮 - oficjalnym historykiem Zulus贸w.

0x01 graphic


Witam.
Mam ogromn膮 przyjemno艣膰 przedstawi膰 Wam ten niezwyk艂y, unikalny wywiad jaki przeprowadzi艂 David Icke z szamanem Zulus贸w Credo Mutw膮 w lutym 1998 roku w RPA. T艂umaczenie tego troch臋 trwa艂o. Nikt tego w Polsce nie zrobi艂 i nigdy tego nie zobaczycie w telewizji. Wywiad mo偶e si臋 wydawa膰 troch臋 stary, z naszego punktu widzenia os贸b szukaj膮cych nowe megahity wsp贸艂czesnej "cywilizacji". Jednak ani Prawda ani historia nigdy si臋 nie starzeje a tym bardziej to co ma nam do powiedzenia Credo. My艣l臋 偶e najlepsze b臋d膮 tutaj s艂owa Davida Icka:

Cytat:


"Credo jest kim艣 kogo niekt贸rzy na 艣wiecie nazwaliby szamanem a niekt贸rzy w stanie naprawd臋 g艂臋bokiej, g艂臋bokiej ignorancji znachorem. Zgodnie z jego oficjalnym tytu艂em jest Sanussi w narodzie Zulus贸w. Sanussi jest nosicielem, stra偶nikiem staro偶ytnej wiedzy, staro偶ytnej wiedzy o tak wielu rzeczach i nie wy艂膮czaj膮c staro偶ytnej wiedzy o historii, o Afryce. Sk膮d si臋 wzi臋艂a, sk膮d pochodz膮 ludzie, to jaka jest prawdziwa historia. Nie ta w wi臋kszo艣ci bezsensowna historia kt贸r膮 otrzymujemy na uniwersytetach i szko艂ach od "bardzo, bardzo szacownych profesor贸w".
Zosta艂o tylko dw贸ch Sanussi w RPA i Credo jest| jednym z nich i jest to przera偶aj膮ce bo oznacza, 偶e prawdziwa wersja historii tego kontynentu umiera...Jest tracona na rzecz tych nonsen贸w o kt贸rych m贸wi膮 nam, 偶e to historia ale s膮 to ABSOLUTNE 艢MIECI. Historia zosta艂a PRZEPISANA a ludzie kt贸rzy mogliby j膮 posk艂ada膰 w ca艂o艣膰 odchodz膮 z tego 艣wiata gdy si臋 starzej膮 i nie maj膮 nast臋pc贸w. Tak wi臋c macie tak jak i ja mia艂em, niewiarygodny przywilej wys艂uchania przemowy tego cz艂owieka i zobaczenia jak jego wiedza jest zachowywana, na tak d艂ugo jak d艂ugo elektroniczne media istniej膮.
Jest oficjalnym nauczycielem historii i stra偶nikiem historii i wiedzy narodu Zulus贸w. Ale wiecie, wiedza to bardzo niebezpieczna rzecz zw艂aszcza gdy pr贸bujesz utrzyma膰 ludzi w umys艂owym wi臋zieniu.

Cytat:


Przesta艅cie nazywa膰 konspiracj臋 teoriami, teorie nie zabijaj膮 ludzi ...
TEORIE S膭 TYLKO IDEAMI UNOSZ膭CYMI SI臉 W POWIETRZU KONSPIRACJA JEST REALNA, JEST TU I ZABIJA...

Credo Mutwa




David Icke & Credo Mutwa - Reptilian Agenda vol.1 (1998) *VHSRip*
Wersja: 1DVD (1,76 + 1,22 GB), VHS, jako艣膰 艣rednia ale to jedyna jak do tej pory dost臋pna kopia, innej nie b臋dzie
Format: AVI (MPEG-1)
Video: 352x240 (4:3 full screen)
Audio: Stereo


Do odtwarzania wyk艂ad贸w zalecam dwa odtwarzacze:
Cinema Player i Crystal Player: Czcionk臋 prosz臋 ustawi膰 na 16 i odznaczy膰 ustawienia Rozmiar automatyczny.
Napisy wtedy b臋d膮 wy艣wietlane prawid艂owo bo tak zosta艂y skonstruowane inaczej b臋d膮 "zalewa艂y" po艂ow臋 ekranu.

Czas wywiadu:
• Cz臋艣膰 1: 2h 07min
• Cz臋艣膰 2: 1h 28min

Kod:


http://rapidshare.com/files/142823844/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part01.rar
http://rapidshare.com/files/142929524/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part02.rar
http://rapidshare.com/files/142948168/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part03.rar
http://rapidshare.com/files/143075453/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part04.rar
http://rapidshare.com/files/143090474/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part05.rar
http://rapidshare.com/files/143205522/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part06.rar
http://rapidshare.com/files/143218626/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part07.rar
http://rapidshare.com/files/143313315/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part08.rar
http://rapidshare.com/files/143554469/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part09.rar
http://rapidshare.com/files/143573186/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part10.rar
http://rapidshare.com/files/143592983/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part11.rar
http://rapidshare.com/files/143651982/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part12.rar
http://rapidshare.com/files/143690999/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part13.rar
http://rapidshare.com/files/143706456/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part14.rar
http://rapidshare.com/files/143719368/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part15.rar
http://rapidshare.com/files/143723503/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda.part16.rar
napisy:
http://rapidshare.com/files/145260311/Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol.1_napisy_PL.rar



David Icke & Credo Mutwa - Reptilian Agenda vol.2 (1998) *VHSRip*
Wersja: 1DVD (474 MB + 1,96 GB), VHS, jako艣膰 艣rednia
Format: AVI (MPEG-1)
Video: 352x240 (4:3 full screen)
Audio: Stereo


Czas wywiadu:
• Cz臋艣膰 1: 33min
• Cz臋艣膰 2: 2h 18min

Kod:


http://rapidshare.com/files/144973168/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part01.rar
http://rapidshare.com/files/144992797/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part02.rar
http://rapidshare.com/files/145061057/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part03.rar
http://rapidshare.com/files/145293037/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part04.rar
http://rapidshare.com/files/145306147/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part05.rar
http://rapidshare.com/files/146103038/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part06.rar
http://rapidshare.com/files/146402738/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part07.rar
http://rapidshare.com/files/146419257/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part08.rar
http://rapidshare.com/files/146434723/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part09.rar
http://rapidshare.com/files/147513427/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part10.rar
http://rapidshare.com/files/147530081/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part11.rar
http://rapidshare.com/files/147543406/David_Icke_and_Credo_Mutwa_-_The_Reptilian_Agenda_vol2.part12.rar
napisy:
http://rapidshare.com/files/151259444/The_Reptilian_Agenda_vol_2_Napisy_PL.rar



napisy s膮 moj膮 w艂asno艣ci膮 i nie zgadzam si臋 na umieszczanie w jakimkolwiek serwisie bez mojej zgody

UWAGA: W drugiej cz臋艣ci pewnym momencie nast臋puje powt贸rzenie 11 minut wywiadu, nale偶y "przewin膮膰" kawa艂ek dalej. B艂膮d monta偶u VHS. Nie robi艂em edycji video wycinaj膮c to uj臋cie, aby zachowa膰 synchro do takiej wersji jaka jest w sieci torrent i nie tworzy膰 jakie艣 dziwnej nowej na [RS] a potem wyja艣nia膰 偶e napisy nie pasuj膮.

pasuj膮 do tego co jest w sieci torrent.

http://prawda2.info/viewtopic.php?t=4020



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza Afryki
Vasamazulu Credo Mutwa i tajemna wiedza?ryki
Vasamazulu Credo Mutwa wywiad Afryka艅ski szaman o Gadach
Credo Mutwa Wywiad
Zagadki ludzkiej natury huna tajemna wiedza kahun贸w, hipnoza, duchy, zjawy, upiory ebook
David Icke Credo Mutwa (Zulu Shaman) Transcription
David Icke Wywiad z Credo Mutw膮
Zagadki ludzkiej natury huna tajemna wiedza kahun贸w, hipnoza, duchy, zjawy, upiory ebook(1)
06 Joga wiedza tajemna
Widzenie poprzez kryszta艂y, Magia, WIEDZA TAJEMNA
Wiedza tajemna w praktyce M F Long
Prze艣ladowania pogan w Rzymie, EZOTERO, WIEDZA TAJEMNA
Paderborn. W studenckim mie艣cie czarownic, EZOTERO, WIEDZA TAJEMNA

wi臋cej podobnych podstron