- Widziałeś mecz - spytałem Maćka, kiedy pani sprawdzała obecność.
No... odpowiedział, wyciągając książkę z plecaka.
Dobrze grali, nie?
- No... - Maciek otwierał wolno książkę.
Co ci jest? - spytałem. Obraziłeś się, czy co?
Nie, co ty - odpowiedział jak zawsze żywo, ale zaraz spuścił oczy i udawał, ze sprawdza zeszyt, choć nic nie było zadane.
Ty, może się źle czujesz? - Maciek zachowywał się bardzo dziwnie. Na poprzedniej lekcji był normalny, na przerwie graliśmy w nogę na boisku, a teraz....
Pani spojrzała na mnie, więc wyciągnąłem książki, ale nie mogłem o niczym innym myśleć tylko o tym co się stało Maćkowi. Jest moim najlepszym przyjacielem. Wydawało mi się, że nic się nie stało. Zacząłem myśleć, czy nie powiedziałem czegoś głupiego, tak, że zrobiło mu się przykro. Potem pomyślałem, że może ktoś obgadał mnie przed Maćkiem i teraz już mnie nie lubi. To bardzo niesprawiedliwe, jeżeli tak jest. Jemu pierwszemu opowiedziałem, że rodzice chcą kupić psa, jemu powiedziałem o modelu samolotu i tylko z nim go sklejałem. Kto mógł mu o mnie naopowiadać?
- Jędrzej, Jędrzej - Maciek puknął mnie w łokieć. Wtedy dopiero dotarło do mnie, że pani stoi nade mną.
- Coś się tak zamyślił?
- Ja? - próbowałem udać, że wszystko w porządku.
Tak. Jak sądzisz, co autor wiersza chciał nam przekazać w tym utworze?
W utworze...? - spojrzałem rozpaczliwie na Maćka. Podsunął mi książkę.
Że stracił przyjaciela - odpowiedziałem bez namysłu. Klasa ryknęła śmiechem.
- O wiośnie - szepnął Maciek. A ja poczułem, jak robię się czerwony.
MPK 3 (2007) s. 20