I wyszedł trzasnąwszy drzwiami. Moreland stał nieruchomo przy drz\viarłl W świetle żyrandola jego łysa głowa lśniła metalicznie. Pam zbiegła po schodach. My za nią.
Tato? — Objęła go. Był bardzo blady. — Co się stało, tato?
Wymamrotał coś niezrozumiałego.
Co?
Cisza.
Proszę cię, powiedz mi, tatusiu.
Potrząsnął głową i mruknął:
Tak jak powiedział Dennis, stało się coś złego.
Co?
Znów potrząsnął głową.
Podprowadziła go do fotela. Usiadł niechętnie na samym brzegu, rękę oparł na kościstym kolanie, drugą zakrył twarz.
Co tu się dzieje, tato? Dlaczego Dennis potraktował cię tak brutalnie?
Moreland zakaszlał.
Wykonuje swoje obowiązki...
Popełniono zbrodnię, tato?
Moreland opuścił ręce. Twarz mu obwisła. Zmarszczki stały się tak ciemne i głębokie, jakby wyżłobiło je dłuto rzeźbiarza.
Tak, zbrodnia... morderstwo.
Kogo zamordowano, tato?
Cisza.
Kiedy?
Dziś w nocy.
Jeszcze jedno... — zacząłem.
Okropne morderstwo — uciął Moreland.
- Kto zginał? — spytała Jo.
Młoda kobieta.
Gdzie, tato?
W parku Zwycięstwa.
Kim była ofiara? — naciskała Jo.
To Betty Aguilar — odpowiedział po drugim milczeniu.
Znaliśmy ją? — spytała Pam, marszcząc brwi.
•— Córka Idy Aguilar. Pracowała w sklepie. W zeszłym tygodniu przyszła na badania kontrolne, przedstawiłem ci ją, gdy...
O, mój Boże — przerwałem. — Rozmawiałam z nią dzisiaj. Byt*
w trzecim miesiącu ciąży.
Och, nie — jęknęła Robin. - - Ściskała w ręce pasek mpjeg0
szlafroka. Oczy błyszczały jej gorączkowo.
To rzeczywiście straszne — powiedziała Jo bardzo wyraźnie.
nie wzięła proszków'nasennych?
Tak, tak — rzekł Moreland. -- Potworne. — Zacisnął dłoni*8
poręczach fotela. Pam objęła go mocniej.
152
^ Tak ci współczuję, tatusiu. Byliście bliskimi znajomymi?
^ Ja... — Moreland zaczął płakać. Pam usiłowała go przytulić, ale
jbodził się i spojrzał w ciemność za oknem. Niebo wciąż było ciemno-
przybyło chmur, które wisiały coraz niżej.
Byłem przy jej narodzinach — powiedział. — Miałem być przy :j dziecka. Bardzo się troszczyła o płód, nawet rzuciła palenie... — palcami ust. — Postanowiła dbać o siebie i wytrwała przy tym. Jak sądzisz, dlaczego została zabita? — spytała Jo. Moreland spojrzał na nią. __ Skąd mógłbym wiedzieć? __ Znałeś ją.
Moreland odwrócił się od niej. __ Dlaczego Dennis chciał, żebyś został w domu? — spytałem.
Nie tylko ja, my wszyscy. Jesteśmy w areszcie domowym.
Dlaczego, tatusiu? — spytała Pam.
Dlatego, że... oni... — Opadł ciężko na fotel, ściskając jego poręcze.
Tapicerka była z różowego jedwabnego adamaszku. Dostrzegłem na nim
wytarcia i zaciągnięte nitki, pocerowane rozdarcia i plamy.
Moreland potarł skronie tak samo jak po upadku w pracowni. Potem kark. Wzdrygnął się. Pam wzięła go pod brodę i spojrzała mu w oczy.
Dlaczego jesteśmy w areszcie domowym, tatusiu?
Zadrżał.
Tatusiu...
Odsunął jej dłoń drżącą ręką.
— Oni myślą, że to zrobił Ben — powiedział.