1.7 Ludzkość nie zna Natury
Kiedyś uważałem za sensowne zebranie tutaj naukowców, polityków, filozofów, artystów, ludzi religii i dyskutowanie razem w celu osiągnięcia pewnego konsensusu. Sądzę,
że porozumienie może nastąpić, kiedy ludzie będą mogli spojrzeć poza swoje specjalizacje. Naukowcy myślą, że mogą zrozumieć Naturę. Wychodząc z takiego założenia, starają się Naturę badać ze wszystkich stron pod względem użyteczności, lecz ja z uporem twierdzę,
że zrozumienie Natury leży poza możliwościami ludzkiej inteligencji.
Zawsze mówię młodym ludziom którzy przyjeżdżają tutaj i zamieszkują chatki na górze pomagając mi w pracy, że nikt nie może zobaczyć tych drzew na wzgórzu. Można zobaczyć zieleń liści, źdźbła ryżu, można być przekonanym, że się wie czym jest zieleń.
Przebywając w naturalnym środowisku od świtu do zmierzchu czasami młodzi dochodzą do przekonania, że poznają Naturę, lecz kiedy sądzą, że zaczynają coś pojmować, z pewnością są na złej drodze!
Dlaczego niemożliwym jest znać Naturę? To co jest rozpoznawalne jako „Natura”, jest tylko zbiorem idei w umyśle danej osoby.
Prawdziwą Naturę postrzegają dzieci. Patrzą bez myślenia, wprost, przenikliwie.
W momencie kiedy są już im znane nazwy roślin: „drzewo mandarynki z rodziny cytrusowych”, „sosna z rodziny iglastych” - Natura przestaje być widziana w swojej prawdziwej formie. Obiekt postrzegany w oderwaniu od całości jest nierealny.
Specjaliści z różnych dziedzin zbierają się i spoglądają na moje pole ryżu. Ci od owadzich szkodników dostrzegają tylko możliwości zagrożenia zdrowia roślin, ci od nawożenia dostrzegają tylko ich żywotność. Taki sposób widzenia jest nie do uniknięcia w naszych czasach.
Przykładowo, zwróciłem uwagę pewnemu dżentelmenowi, który przyglądał się mojemu polu badając relacje pomiędzy szarańczakami i pająkami. „Panie profesorze, w momencie kiedy pan bada pająki, wyróżnił pan tylko jednego z wielu naturalnych wrogów szarańczaków. Tego roku pojawiło się wiele pająków, ale w zeszłym były ropuchy, jeszcze wcześniej przeważały żaby. Natura zna nieskończenie wiele wariantów.”
Niemożliwe jest dla poszczególnego specjalisty ocenić rolę pojedynczego gatunku owadów
w danym czasie pomiędzy grupami innych owadów, które właśnie się pojawiły.
Są sezony, kiedy populacja szarańczaków jest mniejsza, ponieważ jest wiele pająków. Innym razem, kiedy pada dużo deszczu populacja żab eliminuje pająki. Podczas suszy, ani żaby, ani szarańczaki nie pojawiają się.
Metody opanowania danej grupy szkodników ignorujące ich relacje z innymi grupami zwierząt są bezużyteczne. Badania nad pająkami i szarańczakami muszą wziąć pod uwagę również relacje pomiędzy żabami i pająkami. Jeśli tak postawimy sprawę, staje się potrzebny również „żabi” profesor.
Eksperci od szkodników i ich naturalnych wrogów, z drugiej strony eksperci od roślin,
i jeszcze ci od nawadniania pól - wszyscy musieli by się konsultować. Poza tym występuje na tym polu 5 lub 6 różnych gatunków pająków.
Pamiętam, że kilka lat temu ktoś otworzył drzwi mojego domu o poranku i zapytał czy przykryłem moje pola fizeliną, lub czymś w tym rodzaju. Nie wiedziałem o co mu chodzi, więc wyskoczyłem szybko na zewnątrz, żeby spojrzeć na pole.
Było krótko po zbiorach ryżu i w ciągu nocy pokłosie oraz długie trawy zostały kompletnie pokryte pajęczynami, jak jedwabną siecią, falując na lekkim wietrze i migocząc w porannym słońcu stanowiły wspaniały widok. Takie cudowne momenty zdarzają się raz na jakiś długi czas i trwają nie dłużej jak dzień lub dwa.
Kiedy przyjrzałem się bliżej zobaczyłem kilkanaście pająków na powierzchni każdego cala! Ich pajęczyny były tak połączone ze sobą, że nie pozostawiały żadnej wolnej przestrzeni.
Jak wiele tysięcy musiało ich być na jednym metrze kwadratowym, a ile milionów na całym polu?
Kiedy przyszedłem zobaczyć co się dzieje po trzech dniach, sieci były w wielu miejscach porwane i poszarpane. Wiatr unosił ich strzępki, a do każdej z nich przyczepionych było po kilka pajączków. Wyglądało to tak, jak gigantyczny dmuchawiec, którego nasionka szybują na wietrze. Młode pająki uczepiły się fragmentów sieci i szybowały w przestworzach. Widowisko to ukazuje niesamowity dramat przyrody. Patrząc na nie zgodzimy się, że oprócz specjalistów i naukowców, potrzebni byliby tutaj artyści i poeci.
Jednak, kiedy wprowadzimy na pole chemików, wszystko zostaje zniszczone u podstawy. Sam kiedyś myślałem, że będzie dobrze dodać do ziemi na pola nieco popiołu z ogniska. Rezultat okazał się żałosny. Dwa lub trzy dni później pole było kompletnie pozbawione pająków. Cząsteczki popiołu spowodowały zniszczenie sieci pająków. Jak wiele tysięcy pająków zginęło z powodu znikomej garści popiołu?
Kiedy używamy środka owadobójczego, to zabijamy nie tylko szarańczaki wraz z ich naturalnymi wrogami, ale też powodujemy wiele innych niewidocznych dramatów
w naturalnym środowisku.
Do dziś trudno zrozumieć fenomen pojawienia się tak licznych pająków wtedy na polach ryżowych pod koniec zimy i ich nagłego zniknięcia podczas jednej nocy. Nie wiadomo skąd ich tyle przyszło, jak przetrwały zimę i gdzie odleciały.
Używanie chemikaliów nie jest tylko problemem dla entomologów. Również filozofowie, ludzie religii, artyści i poeci powinni pomóc zdecydować czy dopuścić środki chemiczne do rolnictwa, i jakie mogą być rezultaty użycia nawet organicznych nawozów.
Zbieramy około 1300 funtów ryżu (ok. 0,60tony) na ar i tyle samo zimowych zbóż.
Jeżeli zbiór sięga 2000 funtów z ara, co czasem się zdarza, może to być najwyższy plon
w całym kraju. Nawet zaawansowana technologia nie osiąga takich zbiorów, co wytrąca też argumenty współczesnej nauce.
Każdy, kto tu przyjeżdża daje świadectwo temu, czy ludzkość zna lub nie Naturę,
i czy Natura może być poznawana poprzez pychę ludzkiego rozumu.
Ironią jest fakt, że rola nauki w tej chwili sprowadza się bardziej do pokazania człowiekowi, jak znikoma jest jego wiedza.