KRÓLEWSKIE PRZYRZECZENIA
Był pierwszy piątek kwietnia. Na umówionym miejscu dzieci nie spotkały nikogo. Jadzia zajrzała przez dziurkę od klucza w drzwiach cmentarnej kaplicy.
Staszek krzyknął jej do ucha:
— Duuuch!
Jadzia aż podskoczyła:
— Nie wolno krzyczeć na cmentarzu.
Staszek zaróżowił się, bo właśnie zauważył, że przygląda się im pani, na którą czekali. Pani zapytała:
Czy pamiętaliście o 1 kwietnia?
O prima aprilis? - Oczywiście! - zachichotał Wojtek.
Nie o to pytałam - odpowiedziała ze szczerym uśmiechem dostojna niewiasta. - Opowiem wam historię z czasu, którego nie pamiętają nawet te stare mury. Był 1 kwietnia 1656 roku. Czas wojny. We Lwowie król Jan Kazimierz powierzył kraj Panu Bogu przez ręce Matki Bożej. Nazwał ją Królową Polski. Dziękował za cud zwycięstwa na Jasnej Górze. Błagał o przebaczenie grzechów narodu. Prosił o obronę przed groźnymi nieprzyjaciółmi. Obiecał poprawę i sprawiedliwość. Kiedy złożył Bogu takie śluby, lud odpowiedział: Amen.
Wtem... zagrzmiało. Nadchodziła właśnie wiosenna burza. Dama okrywając się szalem, rzekła:
— Odprowadzę was. Za miesiąc spotkamy się po drugiej stronie te
go muru. Zaprowadzi was zapach konwalii...
Dzieci ominęły kałużę. Pani przeszła po niej jak po tafli lustra, nie
mącąc wody... Dzieci pobiegły do kościoła.
Był pierwszy piątek miesiąca.
O. Wit Lewmorski
MRN 169/2008 s 16