Pan Wolodyjowski ogolnie


Pozytywizm

Pan Wołodyjowski

BIOGRAFIA HENRYKA SIENKIEWICZA


Henryk Sienkiewicz urodził się na Podlasiu w Woli Okrzejskiej 5 V 1846 r. w rodzinie ubożejącego szlachcica, Józefa Sienkiewi­cza. Matka, Stefania z Cieciszowskich, pochodziła z nieco zamoż­niejszej rodziny. Obie rodziny w tym samym stopniu chlubiły się daleko sięgająca w przeszłość tradycja patriotyczną, opromienioną udziałem w narodowych powstaniach.

W 1858 r. Henryk rozpoczął naukę w gimnazjum realnym w Warszawie, które mieściło się w Pałacu Kazimierzowskim, dzisiej­szym gmachu głównym Uniwersytetu Warszawskiego. Mieszkał na stancji na Starym Mieście, a od 1861 r., po sprzedaniu majątku, w mieszkaniu rodziców przy ulicy Nowy Świat 7. W 1866 r. uzyskał świadectwo dojrzałości i zapisał się na Wydział Lekarski Szkoły Głównej w Warszawie, w roku następnym przeniósł się na Wydział Filologiczno-Historyczny. Równocześnie rozpoczął pracę dziennikarska jako felietonista i recenzent. Używał pseudonimu Litwos.

W 1872 r. pierwsza, nieudana powieść Sienkiewicza, pt: Na marne wydrukowano w „Wieńcu". W 1872 r. wyszły Humoreski z leki Worszyłły, drukowane w „Przeglądzie Tygodniowym". Od 1874 r. Henryk Sienkiewicz był współwłaścicielem i współredak­torem „Niwy", stającej się w miarę upływu czasu organem konserwatystów. Jako felietonista współpracował również z „Gazeta Polska". W tym czasopiśmie ukazały się opowiadania: Stary sługa (1875), Hania (1876) i Selim Mirza (1877), zwane później „mała trylogia".

W lutym 1876 r. Sienkiewicz wyjechał do Ameryki, skąd przysyłał artykuły i felie­tony, wydane potem w zbiorze Listy z podróży do Ameryki. Pod wpływem wrażeń ame­rykańskich powstało wiele utworów, z których najważniejsze są: Szkice węglem (1877) i Sachem (1882). Jeszcze jednym efektem tej podróży było zetknięcie się z polska emigracja, co zaowocowało dwoma arcydziełami nowelistyki: Wspomnienie z Maripozy i Latarnik.

Pisarz wrócił do Europy w marcu 1878 r. Osiadł najpierw w Londynie, a potem na rok w Paryżu. W 1879 r. ogłosił utwory: Przez stepy, Orso, Janko Muzykant. W tym samym roku wyszło pierwsze zbiorowe wydanie jego utworów. W 1880 r. Sienkiewicz napisał opowiadanie Za chlebem. W 1881 r. ożenił się z Maria Szetkiewiczówną. Mał­żeństwo trwało krótko, Maria zmarła 18 października 1885 r., pozostawiając dwoje dzieci: Henryka Józefa i Jadwigę. Plonem literackim tych trudnych dla pisarza lat są: dramat Na jedną kartę (1881), opowiadania: Niewola tatarska, Bartek zwycięzca.

Pisarz rozpoczął też wówczas prace nad Trylogia. W 1884 r. ukazała się powieść Ogniem i mieczem i przyniosła autorowi wielki sukces. Lata następne to praca nad Potopem, drukowanym w „Słowie" od 23 XII 1884 — 2 IX 1886 r. Również w „Sło­wie" ukazywała się trzecia cześć Trylogii, Pan Wołodyjowski — od 2 V 1887 do polowy maja 1888.

Po Trylogii ugruntowała się pozycja Sienkiewicza jako najbardziej poczytnego i lubianego pisarza polskiego. W 1888 r. pisarz odbył podróż do Hiszpanii, utrwa­lona w listach drukowanych w warszawskiej prasie. W 1890 r. wziął udział w wypra­wie do Afryki. Prowadził też aktywna działalność społeczna, m.in. zaangażował się w prace nad organizacja Roku Mickiewiczowskiego, którego zwieńczeniem miało być sprowadzenie prochów wieszcza do kraju i wystawienie pomników w Krakowie i War­szawie.

W 1891 r. ukazała się powieść Bez dogmatu, drukowana wcześniej w „Słowie" (od 1889 do 1890). W 1893 r. Sienkiewicz pracował nad Rodzina Połanieckich. Wydanie książkowe powieści ukazało się w 1895 r. W tym też roku powstały pierwsze rozdziały Quo vadis. Powieść została ukończona w marcu 1896 r. i przyniosła pisarzowi ogólno­światowa sławę. W oparciu o nią napisano operę, wystawiano jej adaptacje sceniczne, powstało wiele filmów. Ukoronowaniem tego sukcesu była Nagroda Nobla w 1905 r.

Ostatnia wielka powieść Sienkiewicza, Krzyżacy, była drukowana w „Tygodniku Ilustrowanym" (1897—1900). Następne lata przyniosły uroczystości jubileuszowe ku czci Sienkiewicza świętowane przez Polaków wszystkich trzech zaborów i skupiska polonijne. Pisarz otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Darem narodowym był majątek Oblęgorek koło Kielc. Było to apogeum sukcesów pisarza. Jego kolejne utwory nie osiągnęły poczytności wcześniejszych. Powieść histo­ryczna Na polu chwały (1903—1905) miała być początkiem nowej trylogii, ale pozo­stała jedyna jej częścią, powieść współczesna Wiry (1909) było wyraźnie nieudana. Sukces przyniosła natomiast powieść dla dzieci W pustyni i w puszczy, drukowana w „Kurierze Warszawskim" w 1910 r. W 1913 r. wyszła jeszcze powieść Legiony.

Po wybuchu wojny pisarz wyjechał do Krakowa, potem do Wiednia i Szwajcarii. Ostatnie lata życia poświęcił pracy w Komitecie Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Zmarł 15 XI 1916 r. w Vevey w Szwajcarii, gdzie też został tymczasowo pochowany. Drugi pogrzeb Sienkiewicza odbył się 27 X 1924 r. w Warszawie. Prochy pisarza zło­żono w krypcie katedry Św. Jana.

KALENDARIUM ŻYCIA l TWÓRCZOŚCI

5 V 1846 - urodził się w Woli Okrzejskiej

1858- rozpoczęcie nauki w gimnazjum realnym w Warszawie

1866- uzyskanie świadectwa dojrzałości i rozpoczęcie studiów w Szkole Głównej

1871- początki pracy dziennikarskiej

1872- debiutancka powieść Na marne - Humoreski z teki Worszyłły

1873- felietonista „Gazety Polskiej"

1875 - Stary sługa

1876- Hania

- wyjazd do Ameryki w charakterze korespondenta „Gazety Polskiej" (luty)

1877- Selim Mirza, Szkice węglem

1878- Listy z podróży do Ameryki, Jamioł

1879- Przez stepy, Orso, Janko Muzykant, Z pamiętnika poznańskiego nauczy­ciela

1880- Za chlebem

1881- Latarnik, Wspomnienie z Maripozy, dramat Na jedną kartę; małżeństwo z Maria Szetkiewiczówną

1882- Sachem, Niewola tatarska, Bartek zwycięzca

1884- wydanie książkowe Ogniem i mieczem

1885- śmierć żony

1886- Potop
l 888- Pan Wołodyjowski; podróż do Hiszpanii

1890- wyprawa do Afryki

1891- powieść Bez dogmatu

1892- Listy z Afryki

1895- powieść Rodzina Połanieckich

1896- książkowe wydanie Quo vadis
1900- Krzyżacy; uroczystości jubileuszowe

1905- powieść Na polu chwały, Nagroda Nobla
1909- powieść Wiry

1911- W pustyni i w puszczy
1913- powieść Legiony 15

15 XI 1916- śmierć pisarza w Vevey w Szwajcarii
1924 - 27 października ponowny pogrzeb Sienkiewicza w katedrze Św. Jana
w Warszawie.

POWSTANIE POWIEŚCI, TYTUŁ

Ostatnia część Trylogii ukazywała się drukiem w odcinkach w warszawskim „Sło­wie" od 2 V 1887 r. do 28 IV 1888 r. Wydanie książkowe dostali czytelnicy również w 1888 r.

Tytuł - Pan Wołodyjowski - wyróżnia tę powieść spośród części Trylogii. Poprze­dnie części, Ogniem i mieczem oraz Potop, maję tytuły dotyczące wydarzeń wątku historycznego, tytuł zaś tej części wyraźnie wskazuje na głównego bohatera wątku fik­cyjnego. Sugeruje to także zmianę proporcji pomiędzy tymi wątkami.

CZAS I MIEJSCE AKCJI

Tak jak i w poprzednich częściach cyklu, akcja Pana Wołodyjowskiego rozgrywa się w ciągu dwóch lat. Autor i tu także bardzo wyraźnie określa czas akcji. W pierw­szych dwudziestu rozdziałach jest to przełom roku 1668 i 1669. Akcja rozpoczyna się jesienią 1668 r. „Był to nadzwyczaj urodzajny rok”. - notuje narrator. W począt­kach września do Wodoktów przybył Charłamp z wieścią o tragedii, jaka dotknęła pana Michała Wołodyjowskiego. Prawie natychmiast Kmicic wyruszył na ratunek przyjacielowi i dotarł do majątku państwa Skrzetuskich pod Łukowem. Stamtąd na pomoc Wołodyjowskiemu wyruszył pan Zagłoba, który dotarł do Warszawy w paź­dzierniku i wyciągnął pana Michała z klasztoru. Właśnie rozpoczynał się sejm konwokacyjny, który „ksiądz prymas Prażmowski (...) na 5 listopada oznaczył". Zagłoba zajął się sprawami publicznymi i kojarzeniem małżeństw, były kameduła zaś już z początkiem grudnia wyruszył znowu w bój z głowa zajęta panna Krystyna Drohojowską. Wojował kilka miesięcy, a tymczasem Krzysia poznała Ketlinga. Rozkwit uczuć przypada na wiosnę 1669 r., a do wyznań dochodzi w czasie Wielkiego Tygo­dnia. Z wiosna także zbiera się szlachta na elekcję i wraca Wołodyjowski. Napięcie osiąga szczyt i rozładowuje się szczęśliwie dla obu par bohaterów powieści.

Akcja XXI rozdziału rozpoczyna się cztery lata później latem 1671 r. na Podo­lu. Z końcem lata Wołodyjowski obejmuje komendę w Chreptiowie koło Uszycy. Po ja­kimś czasie przybywa do niego Basia. Narrator informuje w trakcie jej podróży do Chreptiowa: „Pogoda była jesienna, cicha. (...) Październik dobiegał do połowy dni swoich, więc wiele ptactwa, zwłaszcza co czulszego na chłody, poczęło już z Rzeczypo­spolitej ku Czarnemu Morzu wędrować”.

Cała zimę spędzają państwo Wołodyjowscy w Chreptiowie w miłym gronie kreso­wych rycerzy i częstych gości, rozmawiając przy kominku, oczekując wiosny i spodziewanej wojny z Turcja. „Luta zima pokryła grubą okiścią lasy i wypełniła jary po brzegi zwałami śniegu, tak iż kraj cały zdawał się być jedną biała równiną”. - notuje narrator, pisząc o przybyciu pana Bogusza do Jaworowa do hetmana z rewe­lacjami o planach Tuhaj-Bejowicza.

Po Nowym Roku 1672 do Chreptiowa przybyło wielu gości, karnawał sprzyjał zaba­wom, pan Adam Nowowiejski zakochał się w Zosi Boskiej. Basia Wołodyjowska snu­je plany skojarzenia Ewy Nowowiejskiej z Azją Mellechowiczem, który coraz goręcej kocha Basię. Prawdopodobnie na luty przypada podróż do Kaszkowa, próba porwania Basi przez Azję, jej ucieczka i okrutne potraktowanie przez Tatara starszego pana Nowowiejskiego, Ewki, Zosi oraz spalenie Kaszkowa.

Wczesną wiosna, gdy Basia jeszcze choruje, przybywają do Chreptiowa Ketlingowie jadący do Kamieńca, gdzie Ketling miał objąć dowództwo artylerii. Wkrótce Wołodyjowscy i cała załoga stanicy też przenoszę się do Kamieńca. Na pograniczu trwają już walki. Z Adrianopola dochodzę wieści o potędze Turcji, szykującej się do wojny z Polskę. 2 sierpnia sułtan stanął pod Chocimiem, armia turecka przeprawiła się przez Dniestr i rozpoczęły się walki o Kamieniec Podolski, broniący wstępu w gra­nice Rzeczypospolitej. 26 sierpnia, po prawie miesięcznym oblężeniu, Kamieniec się poddał. Kilka dni później w Stanisławowie odbył się pogrzeb Wołodyjowskiego. W epilogu opisana jest bitwa pod Chocimiem, która zakończyła się klęską Turków 11 listopada 1673 r.

Miejsc akcji także jest wiele. Jak w poprzednich częściach Trylogii, tak i w Panu Wołodyjowskim bohaterowie wędrują. Motyw podróży rozpoczyna powieść. Charłamp przybywa do Wodoktów na Żmudzi z Częstochowy, gdzie Wołodyjowski pochował Anusię. Kmicic wyrusza na Polesie pod Łuków. Jak w sztafecie pan Zagłoba z Łukowa przez Mińsk jedzie do Warszawy. W Warszawie bohaterowie przebywają kilka mie­sięcy, rozwija się watek miłosny zakończony dwoma małżeństwami. Ale i tak wciąż wędrują: Wołodyjowski z rozkazu hetmana kilka miesięcy wojował na Podolu, Ketling wyjeżdżał do Kurlandii.

Część druga utworu zaczyna się od podróży Wołodyjowskich z dziedzicznego ma­jątku Baśki do Chreptiowa. Przebywają w stanicy kilka miesięcy, prowadzać życie ra­czej osiadłe, ale też urozmaicane krótkimi wyprawami, a to na Azbę-beja, a to do Raszkowa, a w końcu do Kamieńca, skąd pan Michał wyruszył już w swe ostatnie podróż.

KOMPOZYCJA POWIEŚCI

I pod tym względem Pan Wołodyjowski przypomina poprzednie części, choć Sien­kiewicz nie powiela schematów. Wykorzystuje znane motywy, ale urozmaica je, mody­fikuje, stad każdy epizod, każdy watek jest inny. W powieści występują dwa wątki: historyczno-polityczny i romansowo-przygodowy, ściśle ze sobą splecione. Główny bohater utworu, trzeciorzędna postać historyczna, jest sylwetka centralne w wątku fikcyjnym, miłosnym i przygodowym, ale na jego losy maja wpływ fakty historyczne i postacie znane z kart historii (Sobieski). Wołodyjowski jest żołnierzem, pełni służbę na granicy państwa, rozkazy hetmana wyznaczają mu miejsca pobytu i zadania. Ostatecznie ojczyźnie składu w ofierze swe życie. Towarzyszy mu wierna, wyrozumiała żona. Zdarzenia historyczne i żołnierska służba mieszają się w jego dziejach z miłością, rywalizację o ukochaną z przyjacielem, z przygoda wojenną.

W odróżnieniu od Ogniem i mieczem i Potopu, w których obydwa wątki są równo­rzędne, w Panu Wołodyjowskim wątek fikcyjny jest bardziej rozbudowany.

Watek historyczny jest początkowo ograniczony do wzmianek, informacji o wyda­rzeniach rozgrywających się w tle, do pogłosek. W części pierwszej są to wyraźnie drugoplanowe dla akcji powieści sprawy konwokacji, elekcji oraz zapowiedzi nadcią­gającej nawały tureckiej. Podobnie do elekcji ukazanej w Ogniem i mieczem, Sien­kiewicz nie zajmuje się w Panu Wołodyjowskim bezpośrednim przebiegiem faktów politycznych. Patrzy na nie z pozycji bohaterów, którzy nie uczestniczą w obradach sejmu i nie wybierają króla. Są to ludzie zwyczajni, bierni świadkowie. Jedynie pan Zagłoba, oburzony, że Bogusław Radziwiłł został posłem, zaprotestował głośno, ale i tak nic nie wskórał. Potem także mocno zaangażował się w agitowanie na rzecz króla Piasta za namową księdza podkanclerzego Olszowskiego. W znakomicie skonstruowa­nej rozmowie (rozdz. XV) widać jak Sienkiewicz splata oba wątki powieści: postać historyczna (podkanclerzy) rozmawia z postacią fikcyjną (Zagłoba) o kandydacie na króla Polski, którym ich zdaniem powinien zostać syn Jeremiego Wiśniowieckiego, a następnie Zagłoba agituje wśród szlachty za swym elektem. Akcja utworu jednak została przez Sienkiewicza przerwana przed elekcją. Historia pojawia się też w tej części w osobie hetmana wielkiego koronnego Jana Sobieskiego, który samotnie ostrzega przed groźbą napaści tureckiej, nie dostrzeganą przez nikogo innego. Przy­bywająca z kresów siostra Wołodyjowskiego mówi: „od Budziaku burza grozi”. Hetman wysyła na Podole Wołodyjowskiego, by czuwał nad granicą. W tej powieści nie ma tak wielu zdarzeń historycznych i postaci autentycznych jak w poprzednich. Jest natomiast górująca nad całą konstrukcją fabularną postać bohatera narodo­wego, hetmana Sobieskiego, który reprezentuje główną ideę utworu. W jego usta wkłada pisarz krytyczne słowa o upadku Rzeczypospolitej, o swawoli, anarchii, prywa­cie oraz o grożącym jej niebezpieczeństwie zewnętrznym. Pesymistyczna ocena narodu w jego słowach łączy się z zaufaniem do prostych żołnierzy, takich jak Wołodyjowski i z wiarą w posłannictwo Polski - przedmurza chrześcijaństwa.

W części drugiej powieści, toczącej się już w latach 1671 - 1672, groźba wojny jest coraz bardziej oczywista. Narasta niepokój na terenach przygranicznych, burzą się Kozacy i Tatarzy. Komendant Chreptiowa znosi pojedyncze czambuły. Historia poja­wia się najpierw głównie w postaci wojennej przygody lub zaskakującej intrygi. Taką postać mają ambitne plany polityczne Tuhaj-bejowicza, a po ich odrzuceniu przez hetmana próba porwania Basi, spalenie Raszkowa i jawne opowiedzenie się po wro­giej stronie. Podobny charakter ma szaleńcza wyprawa Adama Nowowiejskiego do Besarabii naprzeciw całej armii tureckiej. W epizodach fikcja jest nierozerwalnie spleciona z historią. Faktem jest przecież nadciąganie potęgi tureckiej i przygotowa­nia do jej odparcia. Stopniowo akcja skupia się wokół obrony Kamieńca Podolskiego. W tej części wątek historyczny wysuwa się na plan pierwszy, a bohaterowie fikcyjni biorą w wydarzeniach historycznych czynny udział. ;.

Centralnym punktem tego wątku, jak i w poprzednich częściach Trylogii, jest oblężenie i obrona. Kamieniec porównywany jest do Troi i Zbaraża. Obrona kończy się poddaniem twierdzy, ale jest to moralne zwycięstwo. Rycerze polscy walczą z przeważającymi siłami wroga i odnoszą pojedyncze sukcesy. Mogli się jeszcze długo tak bronić, ale przeważyły głosy zwolenników układów. Poddali oni miasto, ale Wołodyjowski i Ketling nie oddali twierdzy, zginęli w jej ruinach, wznosząc się na wyżyny poświęcenia i bohaterstwa. Echo wybuchu usłyszano aż w Warszawie i dzięki temu hetman wielki mógł zebrać armię i pokonać wroga pod Chocimiem. Podobnie jak w poprzednich częściach, optymistyczna wymowa wątku historycznego polega na sławieniu romantycznego patriotyzmu, poświęcenia żołnierskiego, dzięki którym naród żyje i może przetrwać najtrudniejsze chwile.

Watek fikcyjny powieści jest bardzo rozbudowany. Pisarz wykorzystuje w nim znane motywy, ale je modyfikuje. Jest więc w utworze rywalizacja o rękę panny, ale nie wrogów, lecz przyjaciół, zakończona szczęśliwie dzięki wielkoduszności jednego z nich. Motyw ten urozmaicony jest przez wprowadzenie dwóch panien, też początkowo rywalizujących ze sobą. O elementy komediowe wzbogacają go zabiegi Zagłoby - swata i zabawna postać dobrotliwej matrony, pani Makowieckiej. Pisarz pokusił się o ana­lizę przeżyć czwórki kochanków, zwłaszcza interesująco pogłębiona w przypadku Krzysi i Ketlinga. W tle toczą się gry polityczne.

W części drugiej watek fikcyjny obejmuje szczęśliwe pożycie państwa Wołodyjowskich, skomplikowane przez miłość Tatara Azji Tuhaj-bejowicza do Basi Wołodyjowskiej. A więc znowu występuje motyw rywalizacji, tym razem wrogów, a na doda­tek Basia i Michał uczestniczą w nim zupełnie nieświadomie. Trudno się dziwić, że panu Zagłobie Azja przypominał Bohuna, bo te watki są podobne. Pojawia się więc
porwanie, ucieczka, potem zemsta. Miłość Azji do Basi łączy się z jego planami politycznymi, a rozwianie nadziei na zdobycie ukochanej powoduje ostateczne przejście na stronę wroga, tak jak postąpił Bohun. Motyw ten wzbogacony jest przez pisarza o zabiegi naiwnej i nieświadomej Basi, by skojarzyć Azję z Ewa Nowowiejska. Zabiegi te byłyby komiczne, gdyby nie ich tragiczny koniec. Dodatkowo łączy się z tymi zapa­sami miłosnymi krótka dramatyczna historia Adama Nowowiejskiego i Zosi Boskiej. Tragizm i okrucieństwo ilustrują jak skomplikowane były stosunki narodowościowe na tym pograniczu. Sceny z życia kresowej stanicy, przygody wojenne i romansowe uzu­pełniają opowieści przy kominie w chreptiowskiej świetlicy. Są one istotne dla ukaza­nia sytuacji narodowościowej w tej części Europy i dla ideowego przesłania powieści. Gawędy księdza Kamińskiego, pana Muszalskiego i Nienaszyńca pouczają o potrze­bie zaniechania waśni pomiędzy Polakami a Ukraińcami i zjednoczenia się w obliczu niebezpieczeństwa grożącego obu narodom ze strony islamskiego Wschodu. Watek ten, dość nierówny pod względem artystycznym, obfituje w wiele pięknych, wzrusza­jących, niezapomnianych epizodów, np. oświadczyny Ketlinga w katedrze warszaw­skiej, ucieczka Basi, pożegnanie Wołodyjowskiego z żona wobec spodziewanego pod­dania Kamieńca, pogrzeb rycerza i inne.

PLAN WYDARZEŃ

1. Sztafeta przyjaciół spieszących z pomocą Wołodyjowskiemu na wieść o nagłej śmierci jego narzeczonej Anusi Borzobohatej-Krasieńskiej (Wstęp, rozdz. I, II, III).

2. Przyjazd pana Zagłoby do Warszawy w czasie przygotowań do konwokacji, wydo­bycie z klasztoru kamedułów pana Michała przy pomocy Ketlinga, w którego mokotowskim dworku zamieszkali (rozdz. III, IV, V).

3. Powiększenie grona gości dworku o panią Makowiecka i jej śliczne wychowanki: Krzysie Drohojowską i Basie Jeziorkowska, które skutecznie łagodzą cierpienia pana Michała (rozdz. VI).

4. Miłosne fascynacje Wołodyjowskiego Krzysia i Basi Wołodyjowskim (rozdz. VI, VII).

5. Konieczność wyjazdu z polecenia hetmana na Podole, zmuszająca pana Michała do określenia swych uczuć wobec Krzysi, uzyskanie przyrzeczenia wzajemności i czekania na jego powrót (VIII, IX, X).

6. Powikłane uczucia i myśli Krystyny po wyjeździe Michała (XI).

7. Ogromne wrażenie, jakie zrobił Ketling na Krzysi w chwili poznania (XI).

8. Poczynania pana Zagłoby pragnącego wyswatać Basie z Wołodyjowskim i Krzysie z Ketlingiem (XII).

9. Pogłębianie się uczucia miedzy Krzysią i Ketlingiem (XII, XIII).

10. Oświadczyny Ketlinga, odrzucone przez Krzysie, deklarująca chęć pójścia do klasz­toru (XIII, XIV, XV).

11. Zaangażowanie się pana Onufrego w agitacje przed elekcyjna na rzecz Michała Korybuta Wiśniowieckiego, króla Piasta (XV).

12. Niespodziewana wiadomość .o planowanym wyjeździe Ketlinga (XVI).

13. Powrót Wołodyjowskiego i wstrząs, jakiego doznał po ujawnieniu zamiarów Krzysi (XVII).

14. Rozmowy pana Michała z Zagłoba, pragnącym go pocieszyć, z nieubłagane Krzysia i z Basia, która ujawniła, co jest prawdziwym powodem decyzji Krzysi (XVIII).

15. Niepokój przyjaciół, zebranych w dworku Ketlinga, po raptownym wyjeździe małego rycerza (XIX).

16. Wielkoduszność Wołodyjowskiego, który przywiózł Ketlinga i życzył mu szczęścia w związku z Krzysia (XX).

17. Oświadczenie Basi, że kocha pana Michała i gotowa jest wyjść za niego (XX).

18. Czteroletnie spokojne i szczęśliwe pożycie państwa Wołodyjowskich, niestety bez oczekiwanego potomka, przerwane rozkazem objęcia przez pana Michała służby w nadgranicznej stanicy; decyzja Basi, że pojedzie z mężem (XXI).

19. Podróż Basi do Chreptiowa w towarzystwie pana Zagłoby i w asyście oddziału Lipków pod dowództwem Azji Mellechowicza; początek uczucia Azji do Basi (XXII).

20. Chreptiowskie gospodarstwo pana Michała i zgromadzeni w stanicy wojownicy (XXIII).

21. Tajne plany Mellechowicza (XXIII).

22. Zimowe opowieści przy kominku: księdza Kamińskiego i panów Nienaszyńca i Muszalskiego (XXV).

23. Zniesienie watahy Azba-beja przez chreptiowskich rycerzy wraz z uczestnicząca w wyprawie Basi (XXVI).

24. Przybycie do stanicy gości: pana Nowowiejskiego z córką Ewa, pań Boskich oraz wysłannika hetmana - pana Bogusza; ujawnienie, że Azja jest synem Tuhaj-beja i że działa z polecenia hetmana na rzecz powrotu Lipków na stronę Rzeczypospo­litej (XXVII).

25. Pomysł pani Wołodyjowskiej, by wyswatać Ewkę z Azję (XXVIII).

26. Ujawnienie dalekosiężnych planów Azji Tuhaj-bejowicza panu Boguszowi w celu przekazania ich hetmanowi (XXVIII).

27. Zabiegi Basi wokół poleczenia kochających się rzekomo Azji i Ewki; skryte i ro­snące wciąż uczucie Azji do pani Wołodyjowskiej, połączone z ambicja, by zostać tatarskim hetmanem (XXIX, XXX).

28. Odrzucenie przez hetmana niebezpiecznych dla Rzeczypospolitej propozycji Mel­lechowicza (XXXI).

29. Nowi goście w Chreptiowie, zabawy karnawałowe, miłość Adama Nowowiejskiego do Zosi Boskiej (XXXII-XXXIV).

30. Zmiana zamiarów Azji po liście pana Bogusza rujnującym jego plany i marzenia (XXXV).

31. Decyzja Basi, by jechać z Ewką do Raszkowa i w ten sposób pomóc zakochanym Azji i Ewce (XXXVI).

32. Podróż do Raszkowa, próba porwania Basi i jej ucieczka po zranieniu Tatara (XXXVII-XXXIX).

33. Spalenie Raszkowa przez Tatarów Mellechowicza, zamordowanie starego pana Nowo­wiejskiego i oddanie kobiet w jasyr w akcie zemsty po utracie Basi (XXXIX).

34. Mordercza przeprawa Basi przez pokryte śniegiem stepy do Chreptiowa (XL).

35. Ciężka choroba Baśki (XLI, XLII).

36. Poprawa zdrowia Basi, przyjazd Ketlingów, rozmowy o spodziewanej wojnie i decy­zja kobiet, że pojada z mężami do Kamieńca, który ma powstrzymać turecką nawałę (XLIII, XLIV).

37. Armia padyszacha (XLV).

38. Azja w obozie sułtańskim; los Zosi Boskiej i Ewki (XLVI).

39. Cierpienie Adama Nowowiejskiego łagodzone walk z wrogiem, pragnienie zemsty (XLVII, XLVIII).

40. Zemsta na Tuhaj-bejowiczu, nie przynosząca jednak ulgi (XLIX).

41. Przenosiny z Chreptiowa do Kamieńca, choroba Nowowiejskiego, przygotowania do obrony, ślubowanie Wołodyjowskiego i Ketlinga (L).

42. Bohaterska obrona Kamieńca (LI—LIV).

43. Rozmowa Wołodyjowskiego z żona, przygotowująca do rozstania, wobec poja­wiających się pogłosek o układach z wrogiem (LIV).

44. Poddanie miasta mimo skutecznej obrony; wysadzenie zamku i śmierć rycerzy w jego ruinach (LVI).

45. Pogrzeb Wołodyjowskiego w Stanisławowie (LVI).

46. Klęska zadana Turkom pod Chocimiem przez hetmana Sobieskiego 11 listopada
1673 r. (Epilog)

TREŚĆ

W 1668 r. nastał wreszcie w Rzeczypospolitej krótkotrwały pokój, wiec pan Michał Wołodyjowski, który od dwudziestu lat nie zsiadał z konia, zaplanował, iż się ożeni. Zabrał z Wodoktów Anusie Borzobohatą-Krasieńską i zdążał do Krakowa na ślub. Niestety, w Częstochowie jego narzeczona nagle zmarła. Wieść o nieszczęściu małego rycerza przywiózł do Wodoktów Charłamp. Pan Andrzej Kmicic bez wahania wyruszył w podróż, by pocieszyć przyjaciela, mimo że zostawiał żonę w ciąży. Dojechał do majątku Skrzetuskich, położonego koło Łukowa na Polesiu i tu postanowiono, że dalej na ratunek Wołodyjowskiemu pojedzie pan Zagłoba. Mimo bliskiej dziewięćdziesiątki pan Onufry wyruszył z ochota i podążał do Warszawy w licznej gromadzie wędrowców, gdyż zbliżały się konwokacja i elekcja. W Warszawie stanął w dworku Ketlinga na Mokotowie i zaczął rozpytywać o Wołodyjowskiego. Gdy dowiedział się, iż pan Michał wstąpił do klasztoru, dołożył wszelkich starań, by go stamtąd wycią­gnąć. Użył podstępu i perswazji, wciągnę! do spisku nawet hetmana wielkiego.

Po jakimś czasie przybyła do Warszawy również siostra Michała, pani Makowiecka, z wychowankami - Krzysia i Basia. Młode dziewczęta były najlepszym balsamem na rany pana Michała, zwłaszcza Krzysia, która darzyła go współczuciem i siostrzana miłością. Baśka natomiast prosiła, by ja uczył fechtunku i szczerze podziwiała znako­mitego rycerza. Pan Zagłoba zaangażował się w sprawy publiczne, agitował za swym kandydatem, królem-Piastem, Michałem Korybutem Wiśniowieckim. Pokochał też Baśkę-hajduczka i zamierzał wyswatać ja Wołodyjowskiemu. Tymczasem pan Michał otrzymał od hetmana rozkaz wyjazdu na Dzikie Pola. Z żalem myślał o rozstaniu z Krzysia, więc wyznał jej miłość. Krzysia przyjęła oświadczyny, ale ze względu na pamięć Anusi postanowili swoje przymierze utrzymać w tajemnicy do powrotu Woło­dyjowskiego.

Przed Wielkanocą w Warszawie nagle pojawił się Ketling. Spotkanie z Krzysia zrobiło na nim ogromne wrażenie. Także Krzysia była nim zafascynowana. Dopiero teraz poznała, co to miłość i całym sercem jej uległa. Z każdym dniem młodzi kochali się bardziej. Krzysia z niepokojem myślała o Wołodyjowskim i danym mu słowie. Gdy więc Ketling wyznał jej miłość, powiedziała, że też go kocha, ale nigdy się z nim nie zwiąże. Ketling, nie rozumiejąc jej motywów, postanowił wyjechać z Polski, a Krzysia podjęła decyzję pójścia do klasztoru. Nikt z pozostałych nie domyślał się, co czuła naprawdę. Jedynie Baśka znała powody determinacji przyjaciółki. Wiadomość o po­stanowieniu Krzysi uderzyła jak grom w pana Michała, gdy wrócił do Warszawy. Czuł się skrzywdzony przez los. Nie pomogły pocieszające słowa Zagłoby ani przepro­siny Krzysi. Dopiero Baśka w gniewie wyznała mu, że Krzysia kocha Ketlinga. Wzbu­rzony mały rycerz wypadł z domu. Wszyscy myśleli, że pojechał zabić rywala. On tymczasem ochłonął i wrócił z przyjacielem, by połączyć zakochanych. Ze szlachetna wielkodusznością powiedział, że wystarczy jeden nieszczęśliwy, po co maja cierpieć i inni. Basie bardzo wzruszyła postawa pana Michała, pożałowała go, rzuciła mu się na szyje i wyznała miłość.

Po czterech latach Barbara i Michał nadal bardzo się kochali, gospodarowali na Podolu i do szczęścia brakowało im tylko upragnionych dzieci. Latem 1671 r. odwie­dził ich pan Zagłoba. W tym samym czasie Wołodyjowski otrzymał hetmański rozkaz objęcia dowództwa przygranicznej stanicy w Chreptiowie. Basia podjęła decyzję wyjazdu z mężem. Gdy mały rycerz zagospodarował się w stanicy, przysłał po żonę i pana Onufrego oddział polskich Tatarów - Lipków, więc wyruszyli w podróż do Chreptiowa. W trakcie podróży dowodzący Lipkami Azja Mellechowicz został ranny, Basia go troskliwie opatrzyła, a on zakochał się bez pamięci w pięknej komendantowej. Zresztą w stanicy wszyscy, i oficerowie i prości żołnierze, ją kochali, najbardziej jednak Azja.

Tymczasem nad głowa młodego Tatara zebrały się ciemne chmury: przejęto list do niego, będący dowodem zdrady. Dopiero przedłożenie innych listów od pana Bogusza i od hetmana oczyściło go z zarzutów, świadcząc, że z ich polecenia prowadzi on per­traktacje z Tatarami polskimi, którzy przeszli na stronę Turcji, a teraz znowu chcą wrócić na łono przybranej ojczyzny. Oficerowie zaczęli z większym szacunkiem trak­tować młodego Lipka, a on coraz częściej myślał jak porwać Basie. Basia natomiast marzyła o udziale w prawdziwej wojennej przygodzie. Wkrótce nadarzyła się okazja. Zwiadowcy przynieśli informację o bandzie Azba-beja, która grasowała po polskiej stronie Dniestru. Wołodyjowski wydał rozkazy i oddziały wyruszyły w step, by otoczyć watahę. Baśka była świadkiem i uczestniczką ostatecznej rozprawy z czambułem.

Po Nowym Roku do Chreptiowa przybyli liczni goście, m.in.: pan Bogusz, posła­niec hetmański, pan Nowowiejski z córka Ewa i pani Boska z córka Zosia. Pan Nowo­wiejski rozpoznał w Mellechowiczu swego zbiegłego po chłoście za romansowanie z Ewka parobka Tatarczuka. Dumny oficer przyznał się, że jest synem Tuhaj-beja, a pan Bogusz zaświadczył o jego zasługach wojennych i pertraktacjach prowadzonych z polecenia hetmana. Basia bardzo przejęła się romantyczna strona tej sensacyjnej historii i postanowiła połączyć zakochanych: Ewkę i Azję. Azja nie zaprzeczał, gdy indagowała go o miłość do Ewy, bo nie chciał przed czasem ujawnić swych prawdzi­wych uczuć. Roztoczył natomiast przed panem Boguszem swe ambitne plany ścią­gnięcia Tatarów na rozległe i puste Dzikie Pola, i stworzenia na wzór Kozaków jeszcze jednego wojowniczego narodu służącego Rzeczypospolitej z nim, oczywiście, jako hetmanem na czele. Wywody Azji oszołomiły pana Bogusza, ale gdy zaprezentował je hetmanowi, ten stanowczo odrzucił propozycje Mellechowicza jako niebezpieczne dla Polski. Zawiedziony Azja myślał już teraz tylko o sposobnej chwili, by porwać Basie i zbiec na stronę tatarską. Basia natomiast dalej bawiła się w swatkę. Przybyły do Chreptiowa Adam Nowowiejski zakochał się w Zosi Boskiej i zabrał do Raszkowa ojca i obie panie Boskie. Ewka została w stanicy, a więc pani Wołodyjowska wciąż zabiegała o to, by młodzi zbliżyli się do siebie. Wreszcie postanowiła pojechać z Ewka i Azja do Kaszkowa, by wyjednać u ojca dziewczyny zgodę na małżeństwo. Azja bar­dzo ucieszył się z planowanej podróży. Zaprojektował porwanie Baśki, umówił się z przywódcami innych oddziałów tatarskich, spowodował wyjście załóg z Jampola, Mohilowa i Raszkowa. W drodze za Mohilowem wykorzystał okazję, gdy znaleźli się z Basia sam na sam za kawalkada i wyjawił jej swoje zamiary. Baśka uderzyła go kolba krócicy w twarz i uciekła. Azja ciężko ranny przeleżał kilka godzin w śniegu, potem wysłał pogoń, a gdy nie odnalazła ona zbiegłej, spalił Raszków, zamordował pana Nowowiejskiego, Ewkę oddał w jasyr, a Zosię zatrzymał przy sobie.

Baśka kilka dni przedzierała się sama przez step konno, potem pieszo do Chreptiowa. Przyszła ostatkiem sił i ciężko zachorowała. Gdy Basia walczyła ze śmiercią, nadchodziła wiosna, a wraz z nią wieści o wojnie. Wojska całego islamu zbierały się pod sztandarami padyszacha, by wyruszyć na Polskę. Hetman umacniał obronę Kamieńca, dlatego zawitał na Podole Ketling z żona. On miał dowodzić artyleria w twierdzy, a Krzysia postanowiła mu towarzyszyć. Jej obecność wpłynęła na decyzję Basi, która także postanowiła nie opuszczać męża, skierowanego przez hetmana do Kamieńca.

Rozpoczęły się przygotowania do opuszczenia stanicy. W tym samym czasie Adam Nowowiejski z niewielkim oddziałem przekroczył granicę na Dniestrze i zaczął pod­chodzić zbliżające się armię turecka, siejąc zamęt i dezinformacje. Słusznie przypusz­czał, że Lipkowie poprowadzą armię sułtana, więc uda mu się czegoś dowiedzieć o Ewce, Zosi i Tuhaj-bejowiczu. Istotnie zagarnięci jeńcy poinformowali go o tragicz­nym losie dziewcząt sprzedanych do Stambułu. W nocnej potyczce udało się rozpro­szyć Lipków i wziąć do niewoli Azję. Wachmistrz Luśnia zgładził go w okrutny spo­sób, ale to nie przyniosło ulgi panu Adamowi, który ciężko się rozchorował już po przybyciu do Kamieńca.

Wszyscy obrońcy ściągnęli już do twierdzy. Wołodyjowski i Ketling złożyli uro­czyste ślubowanie, że nie opuszcza jej aż do śmierci. Armia turecka dotarła pod Cho­cim z początkiem sierpnia. Rozpoczęło się oblężenie i trwało prawie miesiąc. Mimo liczebnej przewagi wroga obrońcy odnosili sukcesy i liczyli, że jeszcze długo się utrzymają, by hetman zdążył przyjść im z odsieczą. Niestety, w mieście przeważali zwolennicy układów, którzy poddali miasto. Wołodyjowski i Ketling wysadzili się w powietrze wraz z zamkiem. Pogrzeb Wołodyjowskiego odbył się w Stanisławowie. Wspaniałe, wzruszające kazanie wygłosił ksiądz Kamiński. Uroczystość zaszczycił też swa obecnością hetman Sobieski, który w rok później zadał Turkom pod Choci­miem druzgocąca klęskę.

CHARAKTERYSTYKA GŁÓWNYCH BOHATERÓW

Hetman Jan Sobieski — postać historyczna

Jest on przedstawiony jako bohater narodowy, dominuje w powieści. Bohater jest wykreowany zupełnie inaczej niż Jeremi Wiśniowiecki czy Stefan Czarniecki. Jest to również postać heroiczna, jak tamte, ale mniej dokładnie opisana i scharakteryzowana. Jan Sobieski w Panu Wołodyjowskim nie jest osoba, jednostkę ludzka, jest od początku postacią pomnikowa, nosicielem idei, uosobieniem interesów Rzeczypospolitej. Pozba­wiony jest życia prywatnego, rozterek, ludzkich wad. Myśli 1\IL> o zabezpieczeniu granic, wydaje rozkazy, obdarza łaskami, wysyła na śmierć. Jest obrońcą ojczyzny, a swoimi decyzjami wpływa na losy wielu zwyczajnych ludzi.

Gdy po raz pierwszy Sienkiewicz wprowadza go do swej powieści jest to już postać górująca nad innymi. „Był to mąż ogromny, wspaniałej tuszy i postawy, twarz miał rzymskiego cezara, w niej potęgę, a zarazem iście monarsza dobroć i łaskawość. Zgoła był inny od tych wszystkich żołnierzy, niezmiernie większy, i stał wobec nich, jakoby król ptaków, orzeł, stanął wobec jastrzębi, rarogów, kobuzów..." (s. 34). Mimo królewskiego majestatu Sobieski siada z żołnierzami do uczty, bo ich kocha i ceni.

Z ust Sobieskiego padają najostrzejsze słowa krytyki pod adresem Rzeczypospo­litej, hetman wytyka anarchie, prywatę, niedostrzeganie zagrożeń zewnętrznych. Jest on bardzo samotny, pozbawiony wojska i środków na jego utrzymanie, sam jeden dostrzega zagrożenia dla Polski, których inni nie widza. Pokłada nadzieję jedynie w dzielnych polskich rycerzach, takich jak Wołodyjowski. Mówi do małego rycerza: „... przez nich ten naród nieszczęsny się odrodzi, prywaty próżen, swawoli niepomny, i stanie jako lew okrutny, moc w członkach czujący, i świat zadziwi!" (s. 53). Jest wiec Sobieski wyrazicielem idei heroicznego patriotyzmu, trudnego optymizmu mimo wszystko, którymi przesiąknięta jest cała Trylogia. Jest też Sobieski wyrazicielem jeszcze jednej idei, która mocno jest zaakcentowana w powieści. Wobec zagrożenia islamskiego pojawia się wśród obrońców granic Rzeczypospolitej myśl, iż stoję, na straży spokoju i wolności całej Europy. Zebrani w chreptiowskiej stanicy żołnierze czuli, że przed potęgę turecka „ruskie krainy, a za nimi wszystkie krzyże i kościoły w całej Europie osłaniała skrwawionymi piersiami Rzeczpospolita." (s. 142). Także Sobieski dostrzega te misje Polski, przedmurza chrześcijaństwa, gdy odrzuca pomysł Mellechowicza przymierza z Tatarami.

W rozmowie z Boguszem w rozdz. XXXI prezentuje się Sobieski jako mąż opromieniony sławą, ale i przygnieciony brzemieniem trosk, bo do godności hetmańskiej nie dodano mu ni wojsk, ni pieniędzy, a nad krajem wisi wielka wojna z całym isla­mem, z której nie zdaje sobie sprawy „niedołężny elekt" (s. 200) ani szlachta. „Toteż troska osiadła na jego czole, a wspaniała twarz, podobna do twarzy tryumfatorów rzymskich z czołem w wawrzynach, nosiła ślady tajonego bólu i nieprzespanych nocy." (s. 200). Mimo to jest w nim moc, gdy mówi: „Bom ja jest hetman nie tylko polski, ale chrześcijański; bo na straży krzyża stoję! (...) To służba nasza, Bogusz!" (s. 204).

Z myślą o tej służbie przygotowuje hetman obronę Kamieńca i posyła do niego najlepszych swych rycerzy na oczywiste śmierć. Narrator opatruje te decyzje komen­tarzem: Hetman „sam był gotów polec i mniemał, że polec to najprostszy obowiązek żoł­nierza, (...) Wiedział leż (...), że mały rycerz jednego z nim jest mniemania." (s. 288), co zresztą udowodnił swym heroicznym czynem.

Heroizacja postaci hetmana osiąga zenit w zakończeniu utworu, gdy wkroczył do kościoła w szumie husarskich skrzydeł, w brzęku ostróg, „wspaniały, z twarzą rzymskiego cezara, ogromny..." (s. 364).

Inne postacie historyczne są w powieści zaledwie wspomniane. Są to:

król Michał Korybut Wiśniowiecki

prymas Prażmowski

ks. podkanclerzy Olszowski

pan Bogusz

generał podolski Michał Potocki

ks. biskup Lanckoroński.

Michał Jerzy Wołodyjowski

Jest głównym bohaterem wątku romansowo-przygodowego, (fikcyjnego w powieści), jak Jan Skrzetuski w Ogniem i mieczem i Andrzej Kmicic w Potopie. Co więcej, pan Michał jest też bohaterem tytułowym, a na dodatek jest postacie aktywnie występują­cą we wszystkich częściach Trylogii, rozwijającą się, dojrzewającą i ostatecznie wyrastającą na herosa w scenie swej bohaterskiej śmierci. Tym różni się Wołodyjow­ski od innych głównych bohaterów Trylogii. Skrzetuski jest od początku postacią doj­rzałą, skończoną, wzorem rycerza, zbiorem cnót. Pan Michał w pierwszej części cyklu jest kochliwym, niestałym młodzikiem, wprawdzie świetnym szermierzem i zagończykiem, ale i lekkoduchem nie wgłębiającym się w sprawy polityczne. Każą mu się bić, to się bije, nie pytając o co i dlaczego. W Potopie pan pułkownik Wołodyjowski jest już znanym żołnierzem i dowódcą. Cenią go hetmani, bo jest znakomitym fachowcem w rzemiośle wojennym. W pełni dojrzałą postacią, ukształtowaną, świadomą staje się jednak dopiero w trzeciej części Trylogii.

Przez dwadzieścia lat wojował, nie zdobył zaszczytów ani majątku. Ma czterdzieści dwa lata, czuje się zgorzkniały i samotny, zwłaszcza po stracie Anusi. Trudno się dzi­wić, że myśli o schronieniu się w klasztorze. W trakcie rozmowy z hetmanem myśli: „Stokroć mniej zasłużeni pożywali już panem bene merentium (chleb dobrze zasłużo­nych), dochodzili do honorów, urzędów, starostw. On bogatszym począł służyć, niż był te­raz. A jednak oto zachciano na nowo nim zamiatać jak stara miotłą." (s. 52). Mimo tych myśli stanął na wezwanie hetmana i podjął służbę. Jest skromnym, bezinteresow­nym żołnierzem. Niechętnie słucha o swoich przewagach, jest zażenowany, gdy go chwalą. Uważa, że po prostu robi dobrze to, czego się nauczył i co jest jego zawodem. W towarzystwie panien czuje się zagubiony, nie umie ładnie mówić, peszy się i traci rezon. Krzysia oczarowała go, bo była śliczna, a on nie był z kamienia, ale głównie wzru­szyła go jej siostrzana dobroć i współczucie. Przywiązał się do niej, bo lgnął do kogoś bliskiego. Czuł potrzebę posiadania jedynej, ukochanej kobiety. Bardzo przeżył stratę Krzysi, ale nie mścił się na niej ani na przyjacielu. Zdobył się na współczucie, zrozumienie i wielkoduszność. Z radością przyjął wyznanie Baśki, pokochał ja i był z nią szczęśliwy. Łagodność, dobroduszność, poprzestawanie na małym - oto cechy pana Wołodyjowskiego. Mając Baśkę, wiernego przyjaciela, pan Michał niczego już dla sie­bie nie pragnie. Narrator podkreśla, że był on prawdziwym, „pobożnym chrześcijańskim rycerzem" (s. 210). Nie było w nim charakterystycznego dla wieku XVII okrucieństwa w traktowaniu wrogów i jeńców. Obok tego jest coraz lepszym organizatorem i doświad­czonym dowódca. Cechami tymi wykazuje się w stanicy w Chreptiowie. Dzięki jego staraniu dzika kraina stała się bezpieczna i zaczęła się zaludniać. Jest stanowczy, wyma­gający, budzi postrach u wrogów i szacunek u przyjaciół. Jest też zdyscyplinowanym żołnierzem, na którego hetman może liczyć, bo nie będzie działał na korzyść władzy czy postępował samowolnie. Jest dowódca jazdy, wolałby walczyć w polu, ale gdy Sobieski polecił mu, by bronił Kamieńca, bez szemrania wyruszył do twierdzy ze sło­wami: „Hej, towarzysze mili, pójdziem do Kamieńca, ale go nie damy, chyba że sami polegniem!" (s. 278). Nie jest to ślepe posłuszeństwo poleceniom zwierzchnika. Pan Michał doskonale rozumie sytuację hetmana, myśli podobnie i zgadza się na jego decyzje. „Wołodyjowski miał po staremu iść do Kamieńca, bo go tam potrzebował het­man wiedząc, że jest to żołnierz, którego widok wleje otuchę w serca i podniesie ducha (...) Hetman był przekonany, iż się Kamieniec nie utrzyma, chodziło mu o to tylko, by się trzymał jak najdłużej (...) W tym przekonaniu posyłał jakoby na oczywista śmierć naj­sławniejszego Rzeczypospolitej kawalera i ulubionego żołnierza" (s. 288). Wołodyjowski to wszystko wie i rozumie obowiązek żołnierza, który ma walczyć i polec, jeśli tak trzeba. Wypełnia swoje zadanie bez wielkich słów, podejmuje wyznaczona mu przez hetmana rolę. Dlatego ślubuje przed ołtarzem, że nie podda twierdzy, lecz będzie walczył do śmierci. Wołodyjowski jest cichym, skromnym człowiekiem, nie wielkim wodzem, nie może odegrać podobnej roli jak Jeremi Wiśniowiecki w Zbarażu. Kamieńcowi brakuje takiego wodza. Robi natomiast pan Michał co może, daje przykład, poświęca siebie, a żonie tłumaczy: „Ano, Baśka... trzeba było, no!..." (s. 317).

W skrytości ducha ufa, że może hetman zdąży z odsieczą, ale jest też przygotowany do wypełnienia misji do końca. Ogromna prostota wzrusza scena pożegnania państwa Wołodyjowskich, gdy Michał tłumaczy Basi, że nie będzie to wieczna rozłąka, że „Które pierwsze odjedzie, to drugiemu kwaterę przygotuje — i cała sprawa." (s. 345).

W Panu Wołodyjowskim, inaczej niż w poprzedzających go częściach cyklu, cię­żar odpowiedzialności, obok samotnego wodza, dźwigają świadomie prości żołnierze, na których barkach spoczywa los kraju i Europy.

Jan Onufry Zagłoba

Nie jest już tym dzielnym i dziarskim rycerzem, co we wcześniejszych tomach powieści Sienkiewicza. Jeszcze w pierwszej części Pana Wołodyjowskiego jest pełen werwy, humoru, aktywności. Bryluje w warszawskich towarzystwach, bo otacza go sza­cunek, sława i mir, co go bardzo cieszy. Bawi się w swata, trochę komplikuje przebieg wydarzeń, ale ostatecznie wszystko kończy się szczęśliwie i nikt do staruszka nie ma pretensji. Zaangażował się też w przed elekcyjną agitację, trochę pobruździł Bogusławowi Radziwiłłowi, bo oburzyło go wybranie księcia posłem na sejm. W tej sytuacji okazało się, że pan Zagłoba rad by nawet wywołać zamieszanie, bo mówi do Ketlinga: „można by między arbitrami tumulcik uczynić lak zacny, żeby się i bez krwi nie obyło." (s. 22). Na szczęście do burdy nie doszło, a i książę pozostał posłem. Agitował także Zagłoba bardzo za swym kandydatem na króla - Michałem Korybutem Wiśniowieckim. W drugiej części utworu staruszek najczęściej drzemie, czemu nie należy się dzi­wić - dobiega przecież dziewięćdziesiątki. Czasem rzuci dowcipem, wciąż ciętym, lub rada, ale nie odgrywa już tak znacznej roli w akcji powieści. Wołodyjowski zawsze słucha jego uwag, ale też strofuje go za rady sprzeczne z dyscypliną wojskowa, której „stary wolentariusz" zupełnie nie pojmuje. Zagłoba jest wciąż szlachcicem - sobie­panem, warchołem, dla którego prywata jest na pierwszym miejscu. „Po staremu czło­wiek robił, co mógł, a czego nie mógł, to i nie czynił." (s. 269) — oto poglądy pana Onufrego, usprawiedliwiające omijanie poleceń zwierzchników. Po staremu też gardzi „chamami", Tatarami, Kozakami, Turkami i sadzi, że „kto Turka bije, nie może milszej rzeczy niebu uczynić. Słyszałem to od pewnej duchownej persony, że święci to po prostu mdłości na widok onych psubratów dostają." (s. 275).

Jest to jedna z najbarwniejszych postaci Trylogii, uosobienie typu polskiego szlachcica, Sarmaty z jego zaletami i wadami. Sienkiewicz obdarzył go całym zesta­wem staroszlacheckich wad od opilstwa począwszy, poprzez awanturnictwo, nielicze­nie się z nikim i z niczym, samowolę, brak dbałości o dobro publiczne, aż do posu­wania się do wypowiadania posłuszeństwa wodzom i władcom. Zaopatrzył go też w wiele zalet i cech tak bardzo sympatycznych, że nie można pana Zagłoby nie lubić. Jest on dzielny, ale bez przesady, bo o własna skórę dba przede wszystkim. Dzięki dowcipowi, przezorności i obrotności oraz fortelom" umie wydobyć się z każdej opre­sji. Jest też dobrym kompanem, kolega, przyjacielem. Gdy się do kogoś przywiąże, to można na niego liczyć. Rodziny Skrzetuskich i Wołodyjowskich zastępują mu własną. Zawsze też można liczyć na niego jako towarzysza zabawy, obdarzonego ciętym języ­kiem, sypiącego jak z rękawa opowieściami, anegdotami.

Azja Mellechowicz, syn Tuhaj-beja

Ma do spełnienia ważna rolę w konstrukcji powieści. Jest rywalem Wołodyjowskiego, kocha Baśkę i pragnienie zdobycia jej stanowi motor jego działania. Narasta­jące uczucie młodego Tatara do Basi jest najważniejszy nicią w wątku romansowo--przygodowym, a porwanie i ucieczka pani Wołodyjowskiej stanowi jego moment zwrotny. Łączy się z tym uczuciem i drugie marzenie Azji, by zostać tatarskim hetma­nem pod opiekuńczymi skrzydłami Rzeczypospolitej. Watek romansowy splata się z przygodowym i dotyka spraw polityczno-historycznych. Jego osoba więc, tak jak i postać małego rycerza, łączy obydwa watki powieści. Jest także Mellechowicz posta­cią negatywna, przeciwstawiona panu Michałowi. Każda z części Trylogii ma laka posiać negatywną, demoniczna, przerysowana. Trudno się więc dziwić, że Azja Zagłobie „ruchami i spojrzeniem, przypominał słynnego wodza Kozaków, Bohuna." (s. 133). Posiać Azji prezentowana jest tak, że budzi nieufność. Jest on „urodziwy", ale ma „posępna twarz". Basia „sercem kobiecym odgadła, że jest podejrzliwy, dumny i że upo­korzenia, jakie zapewne często z racji swego niepewnego pochodzenia znosić musiał, bolą go mocno." (s. 132-133). Dobra i naiwna Basia nie przypuszczała jak jest on dum­ny, jakie ambicje rozsadzają mu duszę, jakie zuchwałe myśli rodzą się w jego głowie.

Na razie kryje się z nimi, ale potrafi patrzeć z „chłodnę nienawiścią", „jak ptak dra­pieżny dziobać gotowy." (s. 250). Odsłania się przed Halimem i wtedy dopiero pozna­jemy głębie jego nienawiści, szalone ambicje i namiętność, która porywa go jak burza. Jest to dzika natura, targana sprzecznymi pragnieniami, które jednak potrafi taić i długo ukrywać. Marzy mu się, by być drugim Chmielnickim i by odebrać Wołodyjowskiemu Basie. Gdy hetman odrzuca jego utopijne plany, pozostaje mu już tylko porwanie Baśki i przedostanie się na tatarski brzeg Dniestru. Po ucieczce Basi jest w nim już tylko złość, nienawiść i pragnienie zemsty. Pali, zabija, mści się na kocha­jącej go Ewce, na Zosi, bo kocha ja Nowowiejski. Azja czuje gniew, ale i radość, bo „Zrzucił oto z piersi ów ciężar udawania i pierwszy raz dał folgę nienawiści ukrywanej przez długie lata; teraz czuł się sobą;" (s. 245). Nawet miłość go nie odmieniła, czuł tylko żądzę, nienawiść, żył ambicja, zemsta, zdrada. Gdy zrzucił maskę, stał się wcie­leniem zła, demonem.

Inne postacie wątku fikcyjnego:

Hassling-Ketling

pani Makowiecka, siostra Wołodyjowskiego

Krystyna Drohojowska

Barbara Jeziorkowska, później Wołodyjowska

ksiądz Kamiński

załoga Chreptiowa, panowie:

Muszalski, Motowidło, Nienaszyniec

wachmistrz Zydor Luśnia

Adam Nowowiejski

PROBLEMATYKA POWIEŚCI

Trylogia jest powieścią z dziejów Polski w XVII w. Pan Wołodyjowski dotyczy toczonych wówczas wojen z Turcja. Na problematykę utworu składają się również zagadnienia, jakie stały przed szlacheckim narodem Rzeczypospolitej w owym cza­sie. Na historie Polski XVII w. składają się objawy stopniowego upadku tej formy ustrojowej i Sienkiewicz ich nie ukrywa. W Panu Wołodyjowskim mowa jest tylko o szlachcie, nie ma w tej powieści, jak choćby w Potopie, prób ukazania ogólnonaro­dowego zrywu patriotycznego. Najdobitniej też w tym utworze ukazany jest kryzys Rzeczypospolitej: niedołężny król, wybierany wbrew interesom narodu z pobudek emocjonalnych, osamotnienie jedynego człowieka, który dostrzega grożące krajowi niebezpieczeństwo tureckie, hetmana Sobieskiego, warcholstwo szlachty, gotowej raczej zwołać konfederację w obronie nieudolnego władcy, niż bronić ojczyzny, słabość armii, nielicznej i nie opłacanej itd. Optymizm, jak i w poprzednich częściach Trylo­gii, wynika z wiary w zdolność odrodzenia narodu, który w trudnych chwilach mobilizuje się i zmienia. Wiara ta związana jest z kultem heroicznego patriotyzmu części przynajmniej Polaków, gotowych do poświęcenia się na ołtarzu ojczyzny. Jak we wszystkich częściach dzieła, historia potraktowana jest w Panu Wołodyjowskim personalnie, toczy się dzięki działaniom osób, takich jak hetman Sobieski i takich jak pan Wołodyjowski, wymienionych z nazwiska i bezimiennych rycerzy.

Składają się na nią bitwy, potyczki, oblężenia, jest ona barwna, ale i okrutna, kolo­rowa, jest pełna przygód, ale i niesie śmierć, zagładę.

CYTATY, KTÓRE MOGĄ SIĘ PRZYDAĆ

„Ale pan Sobieski kochał nad wszystko żołnierzy, zwłaszcza tych, którzy już z nim tylekroć tratowali po karkach czambułów tatarskich; uważał ich jakoby za rodzinę swoją..." (s. 34)

„... drobna, choć nie chuda; różowa jak paczek róży, jasnowłosa. (...) Nosek miała cienki, nieco zadarty, o ruchomych, ciągle wzdymających się nozdrzach, dołki na twa­rzy i dołek w brodzie" - Basia (s. 39)

„Drohojowska miała czarne jak krucze skrzydła włosy, takież brwi, duże błękitne oczy, płeć smagłą a bladą i tak delikatną, że widać jej było przez skórę niebieskie żyłki na skroniach." — Krzysia (s. 38)

„ — przychodziło mnie nieraz do głowy, że ta Rzeczpospolita zginąć musi. Zbytnio tu swawola nad ładem panuje, zbytnio dobro publiczne prywatnym sprawom ustępować zwykło... Tego nigdzie nie ma w takim stopniu..." — ocena Sobieskiego (s. 53)

„A owi moi żołnierze? (...) Ci (...) z czystej miłości dla matki tam ginę; ci nie pójdę do związków ani do zdrajców; z nich utworzę święte bractwo, z nich utworzę szkołę, w której młode pokolenia uczyć się będą. Ich przykład, ich kompania podziała, przez nich len naród nieszczęsny się odrodzi, prywaty próżen, swawoli niepomny, i sta­nie jako lew okrutną moc w członkach czujący, i świat zadziwi!" — optymizm Sobieskiego (s. 53)

„Ale i te tłumy (szlachty — przyp. wyd.) niezdolne były szczęśliwie nawę Rzeczypo­spolitej na ciche wody pokierować, bo głowy ich pogrążone były w mroku i ciemności, a serca przeważnie popsute." — komentarz narratora (s. 106)

„Siła jest złego w naszej Rzeczypospolitej, ale przecie tak myślę, że nam ową funk­cję i Bóg kiedyś policzy, i ludzie może policzę." — opinia przedstawiciela szlachty o roli Polski jako przedmurza chrześcijaństwa (s. 144)

„Na Boga! jeśli nas zguba czeka, jeśli imię nasze tną być imieniem zmarłych, nie żyjących, to niechże sława- po nas ostanie i wspominek onej służby, którą nam Bóg wyznaczył; niechże potomni patrząc na one krzyże i mogiły powiedzą: „Tu chrześcijań­stwa, tu krzyża przeciw mahomelańskiej sprośności, póki tchu w piersi, póki krwie w żyłach bronili i za inne narody polegli." - słowa Sobieskiego do Wołodyjowskiego o misji Polski (s. 204)

12



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
H Sienkiewicz Pan Wolodyjowski byM
Pan Wolodyjowski opracowanie
pan wołodyjowski, 6, Ketling z Wo˙odyjowskim obiecywali sobie, byle si˙ okazja trafi˙a, znowu strzem
pan wołodyjowski, 54, Po owej wycieczce noc przesz˙a na strzelaninie, ale dorywczej; ˙witaniem dano
pan wołodyjowski, 15, Nazajutrz dzie˙ by˙a ju˙ Krzysia spokojniejsza, albowiem w˙r˙d popl˙tanych ˙ci
pan wołodyjowski, 41, Wie˙ci o przybyciu Basi piorunem rozlecia˙y si˙ po Chreptiowie, ale nikt pr˙cz
Omówienie lektur, Henryk Sienkiewicz - Pan Wolodyjowski, Henryk Sienkiewicz “Pan Wołodyjowski&
pan wołodyjowski, 14, Po wyj˙ciu z zamku Ketling potrzebuj˙c zebra˙ my˙li i otrz˙sn˙˙ si˙ ze zdumien
Pan Wołodyjowski, streszczenie szczegółowe
Pan Wolodyjowski oparcowanie
Nowy folder Pan wołodyjowski
Pan Wołodyjowski (6)
pan wołodyjowski, 19, Ujrzeli go odje˙d˙aj˙cego stolnikostwo, a tak˙e pan Zag˙oba, i niepok˙j ogarn˙
pan wołodyjowski, 25, Ksi˙dz Kami˙ski, za m˙odych lat ˙o˙nierz i kawaler wielkiej fantazji, siedzia˙
pan wołodyjowski, 37, Oddzia˙ Czeremis˙w kilkana˙cie koni licz˙cy szed˙ w mili naprz˙d, by drog˙ opa
pan wołodyjowski, 5, Nazajutrz, zaopatrzywszy si˙ w listy ksi˙dza prymasa i u˙o˙ywszy ca˙y plan z Ha
pan wołodyjowski, 18, Odgadli po owym wykrzyku Zag˙oba z pani˙ Makowieck˙ tajemnic˙ serca ma˙ego ryc
pan wołodyjowski, 18, Odgadli po owym wykrzyku Zag˙oba z pani˙ Makowieck˙ tajemnic˙ serca ma˙ego ryc

więcej podobnych podstron