MICHALKIEWICZ POD STOLEM (2)


Na stole i pod stołem - artykuł Stanisława Michalkiewicza Wysłane poniedziałek, 23, lutego 2004 przez Krzysztof Pawlak


0x08 graphic
Po Planie Trzyletnim, Planie Sześcioletnim, zakończonym masakrą w Poznaniu i polskim Październikiem ("a może sławny wspominać Październik, gdy nas skołował chytry, stary piernik?"), gomułkowskimi i gierkowskimi pięciolatkami, które zakończyły się zadłużeniem państwa u lichwiarzy na 40 mld dolarów, Planie Balcerowicza, wobec którego, ma się rozumieć, "nie było alternatywy", po "Strategii dla Polski" prof. Grzegorza Kołodki, jedynym ratunkiem dla Polski i zarazem Wielką Nadzieją Czerwonych jest obecnie Plan Hausnera. Polska jest zadłużona u lichwiarzy na ponad 100 mld dolarów i jak znam życie, lichwiarze pewnie zaczynają się obawiać, czy miejscowi filuci, nazywający się prestiżowo "klasą polityczną", zdołają upilnować im interes. "Legitymację partyjną oddał Wincenty Kalemba, a tam zachodnim bankierom włosy stają dęba!". Ja oczywiście wiem, że użycie określenia "filuci" jest nieuprzejme wobec przedstawicieli naszej klasy politycznej, ale już tak się nadymają, udając lwy, że trochę nieuprzejmości z mojej strony może im wyjść tylko na zdrowie, bo w przeciwnym razie pewnie by im od własnej pychy popękały brzuchy. Obserwuję te wszystkie sprawy z pewnego, ale niezbyt wielkiego oddalenia, bo z Budapesztu. Węgry są rządzone podobnie jak i Polska. Kto chce to odczytać jako komplement, niech sobie odczytuje, podobnie jak i ten, kto chce dopatrzeć się w tym przygany. Nie będę nikogo zanudzał szczegółami, bo wystarczy jeden: w Budapeszcie francuska kompania sprzedaje Węgrom wodę z Dunaju i ma od miasta gwarancję zysków, nawet gdyby tutejsi mieszkańcy nie tylko pili, ale i kąpali się w winie. Niektórzy jeszcze się temu dziwią, ale inni już się zorientowali, że każdy kraj ma swojego Adama Michnika z kompanią, którzy - zgodnie że spiżową tezą Jakuba Attali - nic, tylko starają się uszczęśliwić Ludzkość. Kiedyś robili to Marks i Engels, a dzisiaj - Marks i Spencer, czyli lichwiarze i pan red. Michnik, pracujący na odcinku duraczenia pretensjonalnych półinteligentów. Skoro czasy się zmieniają i nawet nastają ustrojowe transformacje, to i metody uszczęśliwiania Ludzkości też muszą jakoś ewoluować, to chyba jasne? Nawiasem mówiąc - na Węgrzech, podobnie jak w Polsce, tubylcza klasa polityczna zwala wszystko na "trudności transformacji", że to niby są normalne. No naturalnie, jakżeby inaczej; każdy z nich, ot, np. pierwszy z brzegu pan Janusz Lewandowski, naprzeprowadzał w Lublinie i Gdańsku tyle transformacji ustrojowych, że już na pierwszy rzut oka rozpoznaje, które trudności są "normalne", a które nie. I pomyśleć, że niemądra Wisława Szymborska napisała, iż "zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny"!
Więc u nas już objawiła się pilna potrzeba Planu Hausnera, podczas gdy Węgrzy jeszcze czekają na swego męża opatrznościowego. Miejmy nadzieję, że niedługo, bo nie tylko "Solidarność" odczuwała w 1981 roku "wspólnotę losów" narodów Europy Wschodniej. Dzisiaj uszczęśliwiający Ludzkość lichwiarze tę "wspólnotę losów" w
ymuszają po swojemu. Skoro tak, to tylko patrzeć, kiedy i na Węgrzech narodzi się tutejszy kieszonkowy Balcerowicz, czyli prof. Hausner i ogłosi kolejny zbawienny plan. Tymczasem słyszę, że w Polsce Platforma Obywatelska kręci nosem na Plan Hausnera, mimo odbytej w wielkiej konfidencji narady z samym ścisłym kierownictwem SLD. I ich racja; ja też na miejscu pana posła Rokity na nic bym się nie zgodził, dopóki pan premier Miller nie podałby mi kodów dostępu do szwajcarskich kont, na których partia ulokowała forsę odprowadzaną pracowicie w latach 1972 - 1990 z Peweksu. Rozumiem tedy, że do 1 marca komuchy mają wyznaczony tempus deliberandi, a jeśli po namyśle warunek ten przyjmą, to wtedy już bez przeszkód będą mogły rozpocząć się "rozmowy programowe". Na ten trop naprowadziły mnie wieści skrzydlate o nowych inicjatywach zmierzających do - jakżeby inaczej! - "integracji prawicy". Inne kurczątka też chciałyby trochę podziobać, a jeszcze inne muszą się wykazać przed zleceniodawcami integrowania prawicy. W tej sytuacji jest wielce prawdopodobne, że mnogość inicjatyw integracyjnych skłoni w końcu pana Olechowskiego do podjęcia "rozmów programowych" na temat Planu Hausnera, bo jużci - cierpliwości lichwiarzy nawet ten urodzony w czepku polityk nie może wystawiać na zbyt ciężkie próby. "Dałaby świekra ruletkę mu!". Będzie to wydarzenie może nie na miarę "okrągłego stołu", kiedy to chodziło o całą pulę, ale jakiś zielony stolik pewnie się znajdzie.
Tymczasem jeszcze raz potwierdziło się przenikliwe spostrzeżenie, że co jeden człowiek zakrył, to drugi odkryje. Nie dość, że pan prezydent Kwaśniewski wrócił z Waszyngtonu nie tylko na tarczy, ale i w konfuzji, to jeszcze okazało się, że pa
ństwowy BUMAR sromotnie przegrał przetarg na dostawy broni do Iraku. W tej sytuacji nie trzeba było długo czekać, by zaczęły wychodzić na jaw szczegóły dotyczące konsorcjum NOUR, a w szczególności firmy Ostrowski Arms. Wiele wskazuje bowiem na to, że przy pomocy tej zacnej firmy nasi dygnitarze, już w całkowitej harmonii, tzn. ponad podziałami, postanowili "w dymach bijących z wojny irackiej uwędzić sobie swoje prywatne półgęski". Rzuca to snop jaskrawego światła nie tylko na przyczyny odrzucenia oferty BUMAR-u, ale i na kompromitujące fiasko waszyngtońskiej misji pana prezydenta Kwaśniewskiego. Burdel i serdel w Polsce może być już tak wielki, że nie można wykluczyć, iż pan prezydent zwyczajnie nie wiedział o porozumieniu ponad podziałami z udziałem Ostrowski Arms. Toż dopiero musiał zdumieć się prezydent Bush, kiedy w Białym Domu zobaczył suplikanta bredzącego coś o wizach, kiedy sprawa przetargu została już dogadana. Doszło do tego, że Kondoliza musiała wylać panu prezydentowi na głowę zimny prysznic, oświadczając, że Ameryka nie będzie dla Polski robić wyjątku. Po przełożeniu z języka dyplomatycznego na ludzki mogłoby to brzmieć mniej więcej tak: "Czyś ty człowieku nie urwał się, aby z choinki? Od kiedy masz te objawy? Przecież za pośrednictwem konsorcjum NOUR dostaliście pod stołem 80 milionów baksów do podziału i to musi wam wystarczyć, bo za wasze dziadowskie poparcie to i tak za dużo. Przestań mi tu bredzić i wracaj z Bogiem, skądeś przyjechał, bo nie mamy tu zwyczaju rozdzielania łapówek przyznanych naszym sojusznikom". Toteż teraz pan gen. Dukaczewski prowadzi intensywne postępowanie, które - esperons - wyjaśni, kto ile dostał i za jakie zasługi. Ciekawe, że przekomarza się z nim pan poseł Rokita. Czyżby pula iracka nie wchodziła do "rozmów programowych" o Planie Hausnera?



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2012 09 18 Lepiej nie płacić pod stołem
2012 09 18 Lepiej nie płacic pod stołem
Pod.Zarz09, 2. ZZL, Seminarium - prof. Michalski
Bitwa wołoska Krzysztofa Poradowskiego zmagania mołdawskie Samuela Koreckiego i Michała Wiśniowieck
Michalak Katarzyna Kawiarenka pod Różą
Michalak Katarzyna Kawiarenka pod Różą 2
Piotr Michałowski Bitwa pod Somosierrą (wersja z ok 1837 r )
Wróblewski, Michał Świetlicki pod wulkanem Wybrane motywy i obrazy poetyckie z wierszy Marcina Świe
Bitwa Pod Grunwaldem
p 43 ZASADY PROJEKTOWANIA I KSZTAŁTOWANIA FUNDAMENTÓW POD MASZYNY
Teor pod ped wczesnoszkolnej jak chwalić dziecko
OCENA ZAGROŻEŃ PRZY EKSPLOATACJI URZĄDZEŃ POD CIŚNIENIEM
wykład8 zaburzenia pod postacią somatyczną

więcej podobnych podstron