Czerwiec 1996
O kryzysie rodziny napisano już wiele stron. Autorzy jednych artykułów biją na alarm doszukując się wyłącznie negatywnych stron tej sytuacji dla psychicznego rozwoju dziecka, inni traktując problem z duchem czasu piszą, iż jest to wynik nieuniknionych zmian cywilizacyjnych, które trzeba zaakceptować i przygotować do nich dzieci. Jest faktem natomiast, że ciągle przybywa rodziców samotnie sprawujących pieczę nad dzieckiem. Coraz częściej są to ojcowie, chociaż światowa tendencja wzrostowa w tej mierze słabo jest jeszcze zauważalna w Polsce.
Rodzina niepełna, jak wiadomo, jest niekorzystna tak dla dzieci, jak i dla samotnych rodziców. Oczywiście, konsekwencje tego stanu są różne dla obydwu stron. Samotny rodzic sam musi dźwigać brzemię codzienności i problemów, które niesie rodzicielstwo: kłopoty zdrowotne dzieci, kłopoty wychowawcze, pomoc w lekcjach, łączenie pracy zawodowej z codzienną opieką i zazwyczaj znaczne obniżenie stopy życiowej dopełniają obrazu całości. Wczasach transformacji jest to zadanie jeszcze trudniejsze, ponieważ funkcja opiekuńcza państwa uległa znacznemu ograniczeniu.
Badania naukowe przytoczone przez Kazimierza Pospiszyla wykazują, iż dzieci wychowywane tylko przez matkę, w związku z brakiem męskiego wzorca, mogą mieć w dorosłym życiu problemy w nawiązywaniu stosunków interpersonalnych oraz poczucie małej wartości. Może to zaowocować trudnościami z założeniem własnej rodziny lub utrzymaniem jej trwałości oraz utrudnić osiągnięcie sukcesu zawodowego. Ponadto chłopcy wychowani tylko przez kobiety są bardziej agresywni i podatni na wykolejenie niż ci, w których wychowaniu bierze czynny udział ojciec.
Sprawowanie bezpośredniej opieki wyłącznie przez ojca może być również niekorzystne dla psychicznego rozwoju dziecka. Jak pisze K. Pospiszyl: Mężczyźnie o wiele trudniej, w porównaniu z kobietą, przychodzi "przestawienie się" na rozumienie specyficznego świata dziecka, jego problemów, doznań i potrzeb. Mężczyźni nie zawsze również potrafią uzewnętrznić własne uczucia, co może powodować niedosyt uczuciowy u dzieci i brak satysfakcji z wzajemnych kontaktów. Ale także mężczyźni mogą dać dzieciom większą stałość emocjonalną niż kobieta. Wynika to z konstrukcji biologicznej mężczyzn. Nie podlegają oni comiesięcznym, cyklicznym wahaniom hormonalnym, a co za tym idzie - trudniej ulegają zmianom nastroju niż kobiety.
Jeżeli dochodzi do rozpadu rodziny, małżonkowie rzadko rozstają się w sposób pokojowy. Najczęściej nie potrafią wyzwolić się z kręgów własnych żalów, zawiedzionych nadziei, urażonej godności osobistej. Należy tu rozróżnić za Jimem Conwayem terminy "rozwód prawny " i "rozwód emocjonalny ". Rozwód prawny to sytuacja, gdy dochodzi do rozwiązania małżeństwa przed sądem, natomiast o rozwodzie emocjonalnym mówimy wtedy, gdy małżeństwo trwa, ale zerwane zostały więzy emocjonalne łączące małżonków. Życie dziecka w rodzinie, w której nastąpił rozwód emocjonalny, niesie ze sobą o wiele większe negatywne skutki psychiczne niż przejście przez spokojnie przeprowadzony rozwód prawny. Wymaga to jednak od rodziców zrozumienia potrzeb i uczuć dziecka w tej tak trudnej dla niego sytuacji, w której zostały zachwiane podstawy jego egzystencji. Niestety, tylko nieliczni rodzice myślą o tym. Rodzice często tak zapamiętale walczą o prawo do sprawowania bezpośredniej pieczy nad dzieckiem, że zapominają o nim samym. Banalne powiedzenie, że najważniejsze jest dobro dziecka, traci tu swoje znaczenie.
Wsporach o sprawowanie bezpośredniej pieczy nad dzieckiem najczęściej wygrywa matka. Ojciec ma małe szanse na przyznanie przez sąd rodzinny sprawowania bezpośredniej opieki nawet wtedy, gdy byłoby to zgodne z interesem dziecka. Wynika to zapewne z przekonania, że matka jest najlepszą opiekunką dla dziecka, ojciec natomiast pełni w wychowaniu dziecka rolę zaledwie pomocniczą, jest dostarczycielem środków utrzymania dla funkcjonowania rodziny. Jest to błędne przekonanie, uderzające w zainteresowanych - dzieci. Opinia społeczna bowiem łatwiej rozgrzesza ojca, który nie chce zająć się własnym dzieckiem niż matkę, która zrzeka się przed sądem prawa do sprawowania bezpośredniej pieczy nad dzieckiem na rzecz ojca, ze względu na dobro dziecka. Sprawiedliwość społeczna jest w tym wypadku obosieczna. Z jednej strony przyznaje matce większe prawo do dziecka, z drugiej strony natomiast jest ona potępiana, gdy dokona innego wyboru.
Uważam, iż funkcjonujące w świadomości społecznej nieprawidłowe stereotypy dotyczące wywiązywania się z roli matki powodują, że matki nie chcą wyrazić zgody na sprawowanie opieki nad dzieckiem przez ojca, pomimo dobrych z nim stosunków nawet wtedy, gdy zgodne byłoby to z interesem dziecka i ich interesem osobistym (np. ze względu na interesującą, ale czasochłonną pracę, lepszą sytuację materialną i życiową ojca, ponieważ boją się opinii społecznej, a także same w sobie nie potrafią przełamać wadliwych stereotypów społecznego myślenia.)
Inne jest położenie samotnego ojca, który stał się samotnym rodzicem w wyniku owdowienia, kiedy to sytuacja zmusza go niejako do podjęcia nowej roli. Jak wykazały badania Burgessa, samotni ojcowie z reguły dobrze wywiązują się z roli samotnego rodzica. "Podjęcie odpowiedzialności za dziecko dało mi poczucie osobistego rozwoju. Czuję się dobrze ze sobą"- oto typowa wypowiedź wdowca, samotnego ojca.
W ostatnich latach coraz więcej mówi się o prawie ojców do własnych dzieci, do sprawowania bezpośredniej pieczy nad nimi po rozwodzie bądź do utrzymywania ścisłych kontaktów, jeżeli sprawowanie bezpośredniej pieczy nad dzieckiem sąd przyzna matce. I chociaż sąd orzeka kontakty ojca z dzieckiem, są to, jak określa Andrzej Ziemba, przewodniczący Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca, wyroki papierowe. Jeżeli matka nie chce kontaktów ojca z dzieckiem, to nie dopuści do nich, będzie je utrudniać lub tak negatywnie nastawiać dziecko wobec ojca, iż ono samo niechętnie będzie się kontaktować z tatą. Odsuwanie ojca od dziecka to - 90% spraw porozwodowych.
W bieżącym roku wszedł na ekrany kin film Macieja Ślesickiego "Tato". W filmie tym z całym dramatyzmem ukazana została walka o dziecko. W konflikt uwikłani są matka i babcia dziecka oraz ojciec. Można, oczywiście, zarzucić reżyserowi nadmierną eskalację negatywnych zdarzeń, ale sztuka kieruje się swoimi prawami. Według słów A. Ziemby sceny filmu, choć często szokujące, wzięte są prosto z życia. I chociaż ludziom, którzy się nigdy z tym nie zetknęli, wydają się nieprawdopodobne, kroniki sądowe pełne są podobnych historii.
Konieczna jest więc zmiana funkcjonujących stereotypów przyznających większe prawo do dziecka matce, ojca zaś traktujących jako dostarczyciela środków utrzymania. Bardzo trudno jest zmienić utrwalone szablony myślenia. Być może do ich zmiany przyczyniłoby się wprowadzenie poprawek w prawie rodzinnym, ale przede wszystkim konieczne jest rozpowszechnianie wiedzy na temat roli i znaczenia ojca w wychowaniu dziecka. Badania naukowe jasno dowodzą, iż ojciec może być tak samo dobrym rodzicem jak matka.
Mirosław Baum
WSPS,Warszawa
Edukacja i Dialog jest na liście czasopism
zalecanych przez Ministerstwo
Edukacji Narodowej