Trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno ten szczupły, wysoki siedemnastolatek przeżywał tak ogromny dramat. Jeszcze trudniej zrozumieć, że powodem jego problemów było uzależnienie… od gier komputerowych. Zastąpiły mu przyjaciół, rodzinę, odciągnęły od szkoły i zwykłych, codziennych spraw. Działał jak automat, uruchamiając się tylko podczas gry. Musiał przejść przez niezwykle trudną terapię, by powrócić do normalnych kontaktów z ludźmi.
„Przeszedłem przez piekło” - opowiada Igor. „Nie przypuszczałem, że sytuacja tak szybko wymknie mi się spod kontroli”. Podobnie jest z narkomanią, alkoholem, paleniem papierosów. Tak samo ciężko z tego wyjść.
Rok temu Igor doszedł do wniosku, że jeśli świat wirtualnych przygód daje mu możliwości, jakich nigdy nie będzie miał w rzeczywistości, to nie chce już w niej przebywać. „Samo granie stało się dla mnie czymś więcej niż tylko zabawą” - opowiada. „Stało się filozofią życia, niemal religią. Jak nie grałem, byłem rozkojarzony i podenerwowany. Kiedy po chwili na ekranie pojawiała się mroczna komnata i olbrzymi karabin skierowany w stronę niewidocznych jeszcze przeciwników czułem, że wkraczam w swój świat. Dalej było zawsze tak samo: nagle zza rogu wyskakiwały przerażające stwory z pistoletami, a ja strzelałem na oślep całą serią, waląc do bólu palcami w klawiaturę. Stwory bryzgały krwią, odrywały się od nich ręce i nogi. Jedna wielka masakra. Odczuwałem prawdziwy ból, padałem na klawiaturę jak prawdziwa ofiara. To było jak narkotyk”.
Kiedyś chodził nawet z dziewczyną. „Anka… to była najlepsza laska w klasie, lecz w końcu to wszystko zaczęło mnie denerwować: głupkowate imprezy i spacery. Wolałem zastać w domu i grać. Z Anką zerwałem, kiedy poznałem Karolinę. Ona miała w domu komputer! To było prawdziwe objawienie - dziewczyna z komputerem!
Idylla nie trwała jednak zbyt długo - kiedy Karolina powiedziała: „Albo ja, albo gry”, zrezygnowałem z dziewczyny. Nie chodziłem do szkoły, lecz do parku na ławkę i grałem”.
Rodzice wierzyli, że gdy siedzi przy monitorze, to jest OK - przecież komputer to przyszłość. W pewnym momencie nazbierało mu się zbyt dużo nieobecności. Po interwencji nauczycieli rodzice zaczęli go bardziej kontrolować. Wtedy symulował złe samopoczucie i zostawał w domu.
Dopiero kiedy Igor nie zdał do następnej klasy, rozpoczęła się burza. Powoli wyszło na jaw, że jest poważnie uzależniony. Za namową psychologa rodzice wysłali Igora na wakacyjny obóz. Po długiej terapii chłopiec powrócił do swojej dawnej pasji - gitary. „Teraz na nowo odkrywam, jak cudownym zdarzeniem może być zwykła rozmowa z drugim człowiekiem, przebywanie z bliską osobą. Straciłem niemal wszystko: dziewczynę, znajomych i rok nauki” - mówi z żalem.
Zebrała i opracowała
A. Kwiatkowska z IIa