BOHATEROWIE potop


Charakterystyka Andrzeja Kmicica / Babinicza

Główną postacią męską powieści historycznej Henryka Sienkiewicza jest Andrzej Kmicic. Nazywany jest często bohaterem dynamicznym. Dzieje się tak za sprawą zmian, które w nim zachodzą podczas wydarzeń Potopu.

Choć niewiele osób wie, bohater ten jest postacią historyczną - niestety bardzo mało znaną. Sienkiewicz znalazł o nim w źródłach tylko dwie krótkie wzmianki. Pierwsza pochodziła z Pamiętników Jana Chryzostoma Paska. Podają one, że w 1658 roku pułkownik Kmicic - „żołnierz dobry” - służył w wojsku litewskim pod Pawłem Sapiehą i dostał się do niewoli rosyjskiej po tym, jak dowódca wyprawił go na podjazd przeciw Chowańskiemu w okolice Szkłowa. Na szczęście z rąk Moskali wydobył go Czarniecki. Z kolei imię Kmicica poznajemy w krótkim ustępie Przywilejów i konstytucji za panowania Jego Królewskiej Mości Michała I roku Pańskiego 1670, ponieważ w tym roku trybunał litewski uchylił zaoczny wyrok sądowy z chorążego orszańskiego, Samuela Kmicica.

Sienkiewicz wzbogacił życiorys bohatera historycznego o wątek miłości do szlachcianki Oleńki Billewiczówny, służbę u księcia Janusza Radziwiłła czy rozsadzenie kolubryny podczas obrony Jasnej Góry. Z czynów innych postaci historycznych przypisał zaś Kmicicowi pomysł nieudanego porwania Bogusława (podstarości zebrzydowski Zarzecki porwał szwedzkiego dowódcę zamku w Lanckoronie pod pozorem wypróbowania podarowanego mu konia), czy niektóre bohaterskie czyny Piotra Czarnieckiego w czasie obrony Jasnej Góry opowiedziane w Nowej gigantomachii. Z biografii Paska z kolei Sienkiewicz zaczerpnął oskarżenie o zdradę, pozyskanie względów króla Jana Kazimierza, ostre starcie z senatorami.

W momencie poznania Kmicica, jest on młodym chorążym orszańskim. Jego wygląd opisuje cytat, z którego „widzimy” Andrzeja oczami panny Oleńki: „Oczy panny Aleksandry spoczęły błyskawicą na twarzy Kmicica, a potem znów wbiły się w ziemię; przez ten czas jednak zdołała panienka dojrzeć płową jak żyto, mocno podgoloną czuprynę, smagłą cerę, siwe oczy bystro przed się patrzące, ciemny wąs i twarz młodą, orlikowatą, a wesołą i junacką”.

Smukły, wysoki, bogato ubrany młodzieniec powodował szybsze bicie serca u wszystkich kobiet. Uroda i maska zuchwałego i dumnego kawalera traciła jednak na wartości w miarę rozwoju akcji. Bohater nie potrafił pozostać obojętny na wszystkie przygody, w których uczestniczył, a każda odniesiona w bitwie rana, każda rozpuszczona plotka na jego temat pozostawiała ślad na jego twarzy i posturze. Po pojedynku z Wołodyjowskim została mu na głowie głęboka blizna, po nieudanym porwaniu księcia Bogusława Radziwiłła i postrzale z jego rąk - ślad na policzku. W końcowej scenie powieści Kmicic w niczym już nie przypomina tego przystojnego, krzepkiego zawadiaki z pierwszych rozdziałów: „Tak, to był on, pan Andrzej Kmicic, chorąży orszański. I leżał na wznak na wozie; głowę miał obwiniętą w chusty, ale przy czerwonym blasku miesiąca widać było doskonale jego twarz białą i spokojną, jakby z marmuru wykutą lub zlodowaciałą pod tchnieniem śmierci. Oczy miał głęboko zapadłe i zamknięte, życie nie zdradzało się w nim najmniejszym ruchem”. Wraz ze zmianą wyglądu w bohaterze zaszły również zmiany charakteru i stosunku do życia.

Na początku powieści Kmicic jest wesołym, gwałtownym, porywczym awanturnikiem o bujnym temperamencie, skłonnym do „bitki i wypitki”, nieliczącym się z prawem: „(…) był sam swawolnikiem, w którym dusza kipiała ustawicznie”. Jak się jednak okazało, był szczery, zdolny do szlachetnych odruchów serca i do wielkiej miłości. Wśród społeczności XVII wiecznej zyskał opinię „hulaki”. Czy możliwe jednak było, by człowiek wychowany w potyczkach pogranicznych zachowywał się jak wzorowy młodzieniec? Ten potomek zubożałego rodu szlacheckiego przez całe swawolne życie ryzykował, a za winy nigdy nie ponosił kary. Dorastał w przekonaniu, że najważniejszymi wartościami są odwaga i siła: „Każdy sobie pan w naszej Rzeczypospolitej; kto jeno ma szablę w garści i lada jaką partię potrafi założyć. Co mi uczynią? Kogo ja się boję?”. Potrafił zapomnieć się w zabawie

ze sprowadzającymi go na „złą drogę” towarzyszami broni, czego dał dowód podczas nocy pełnej rozpusty, alkoholu i strzelaniny do portretów przodków Billewiczów w Lubiczu. Właśnie przez postępowanie w wymienionym majątku (który otrzymał od Herakliusza, wraz z ręką Oleńki), Upicie i spalonych w rewanżu za wymordowanie kompanów Wołmonowiczach popadł w konflikt ze szlachtą laudańską, pogrążył swe dobre imię, wsławione w boju.
Bohaterem kierowała najpierw niepohamowana chęć zemsty. To właśnie żądza pomszczenia towarzyszy doprowadziła, że stał się ludobójcą i stracił szansę na małżeństwo z ukochaną panną. Zasady, którymi się kierował, sprowadzały się do kilku podstawowych punktów. Po pierwsze, śmierć należało pomścić bez względu na przyczynę i konsekwencję, po drugie: należało zdobyć to, czego się pragnie. Kawaler nie cofnął się przed porwaniem Oleńki, czym jeszcze bardziej zniechęcił ją do swej osoby.

Kmicic jest walecznym i odważnym obrońcą ojczyzny. Nie zraziwszy się nadchodzącą klęską, nie przestawał walczyć w imię Rzeczypospolitej, ponieważ w bitwie czuł się jak w swym żywiole. Pole walki było jego naturalnym środowiskiem, a jedynym celem zwycięstwo. Gotów był wielokrotnie oddać swe życie za wolność ojczyzny, co widzimy na przykład podczas bohaterskiego wysadzenia kolumbryny podczas obrony klasztoru w Częstochowie: „Kmicic nie tylko był człowiek odważny, lecz i zuchwały. Myśl rozsadzenia olbrzymiej kolumbryny radowała do głębi jego duszę, nie tylko jako bohaterstwo, nie tylko jako niepożyta dla oblężonych przysługa, ale jako okrutna psota wyrządzona Szwedom. Wyobrażał sobie: jak się przerażą, jak Miller będzie zębami zgrzytał, jak będzie poglądał w niemocy na owe mury, i chwilami śmiech pusty go brał. I jak sam poprzednio mówił: nie doznawał żadnej rzewliwości ni strachów, ni niepokojów, ani mu do głowy nie przychodziło na jak straszne sam naraża się niebezpieczeństwo. Szedł tak, jak idzie żak do cudzego ogrodu szkodę w jabłkach czynić. Przypomniały mu się dawne czasy, kiedy to Chowańskiego podchodził i nocami wkradał się do trzydziestotysięcznego obozu w dwieście takich jak sam zabijaków”. Dzięki posiadaniu takich cech, jak umiejętność posługiwania się szablą (pobierał lekcje u Wołodyjowskiego), doskonała jazda na koniu, jak również „szaleńcza odwaga”, niepohamowanie w boju Kmicic wielokrotnie ratował życie towarzyszom walki czy po prostu atakowanym przez wroga.

Andrzej był prawdziwym bohaterem, lecz Sienkiewicz nie chciał, by był bohaterem statycznym, jednolitym, jednowymiarowym. Dlatego też postać zostaje wplątana w intrygę zdrajców Radziwiłłów, którym bezgranicznie ufał. Za popełnione przez nich błędy płacił przez resztę powieści. Droga, którą przeszedł od pamiętnej nocy w Kiejdanach była wyboista i usłana raczej kolcami, niż różami. Poznając swą pomyłkę, odczuwał rozterki wewnętrzne: „Oto pragnę obmyć się z grzechów moich, nowy żywot rozpocząć i ojczyźnie poczciwie służyć, ale nie wiem jak, bom głupi”.

Powodów „wyjścia z twarzą” z oskarżenia o zdradę było kilka. Po pierwsze, Kmicic nigdy się nie poddał, nie zwątpił w Opatrzność Boską, pod opiekę której skierował się po odkryciu spisku. Gdy zdał sobie sprawę, że nie będzie mógł odkupić win pod zhańbionym nazwiskiem - walczył pod przybranym. Od chwili „zamiany” w Babinicza w Andrzeju zaczęły zachodzić poważniejsze zmiany. Poświęcając życie ojczyźnie, rezygnując z osobistego szczęścia, domu, chorąży okazuje się być człowiekiem pobożnym, sprawiedliwym, wiernym. W najcięższych momentach walki ze Szwedami zawsze znajdował wyjście z opresji, nigdy nie stracił wiary w zwycięstwo, w słuszność ciągłych bitew, rozbijania podjazdów, pościgów. Udało mu się miedzy innymi ostrzec wojska konfederackie przed niebezpieczeństwem grożącym im ze strony Radziwiłła, ocalić starostę Łuszczewskiego, ostrzec księdza Kordeckiego, wziąć udział w obronie Jasnej Góry, ochronić króla Jana Kazimierza w Tatrach, walczyć ze Szwedami na czele oddziału Tatarów, ocalić Wołmontowicze (zadośćuczynienie) czy uczestniczyć w wojnie z wojskami Rakoczego.

Wszystko, co czynił, było spowodowane chęcią odzyskania dobrego imienia. Nie chodziło mu jednak tak o opinie żołnierzy, szlachty laudańskiej czy społeczeństwa, jak o stosunek Oleńki. Pokochał tę pannę od pierwszej chwili, gdy tylko ujrzał ją w izbie czeladnej w Wodoktach. Od tego spotkania cały jego światopogląd uległ zmianie. Gdy panna zarzuciła mu, że jest pod złym wpływem kompanów („Bo nie pójdę za człowieka, na którym ciążą łzy ludzkie i krew ludzka, którego palcami wytykają, banitem, rozbójnikiem zowią i za zdrajcę mają”), gotowy był zerwać z nimi wszelkie kontakty, by tylko powrócić do jej łask. Gdy z kolei nazwała go podczas uczty w Kiejdanach „Zdrajcą!”, przekonanie jej o nieświadomości swej winy nie było już takie łatwe. Stanowiło to jednak motor jego działania.
Prócz zdania Billewiczówny, liczył się także z radami udzielanymi przez Wołodyjowskiego. Gdy towarzysz broni postawił mu za wzór postępowania pana Jana Skrzetuskiego, Andrzej zaczął baczniej analizować swe życie i charakter. W końcu przyznał „małemu rycerzowi” rację.

Kluczowe znaczenie dla przemiany bohatera miała scena, w której dostaje przez przypadek list z wiadomością o miejscu pobytu Oleńki. Choć w pierwszej chwili chciał sprzeciwić się rozkazom dowódców, wzywających go do dalszej walki ze Szwedami i jechać do ukochanej, to jednak udaje mu się pokonać stare złe nawyki. Postawiwszy sobie nowe priorytety, Kmicic ruszył do dalszej walki i dzięki temu odniósł wielkie „zwycięstwo nad sobą”.

Kolejną ważną przyczyną przemiany bohatera było skierowanie się w stronę religii i oddanie swego losu

w ręce Boga. W intymnych modlitwach-rozmowach mówił: „Ty się, Panie, nie dziwuj, że mi żal, bom był w wilię szczęśliwości mojej. Ale niech już tak będzie, jak Ty rozporządzisz! (…) Niechże mi wszystko będzie policzone za to, żem księcia Bogusława oszczędził, nad czym płakała ojczyzna. Widzisz tera, Panie, że to była ostatnia moja prywata. Już więcej nie będę, Ojcze miłościwy”.

Kmicic posiadał cechę charakteru, która wzbudzała w jego ukochanej szacunek. Zdawało się, że nie zna strachu przed śmiercią, że w każdej chwili jest na spotkanie z przeznaczeniem. Gdy w pojedynku z panem Wołodyjowskim zdaje sobie sprawę, że nie dorównuje umiejętnościami przeciwnikowi, woli śmierć, niż dalsze poniżanie się przed obserwatorami i Michałem. Innym przykładem jest scena w Billewiczach. Choć za kilka chwili miał zostać rozstrzelany, nie powiedział o listach Radziwiłła, które mogłyby mu ocalić życie. Jego postawa była raczej dowodem na to, iż pragnie śmierci. Wszystko jednak tłumaczy kolejna cecha Andrzeja - duma. Bohater nie tłumaczył się z powodów służby u Radziwiłłów, nie wyjaśnił, że został podstępnie zmuszony do przysięgi wierności na najświętszy dla niego symbol, czyli krzyż. Wolał umrzeć jako zdrajca, niż żyć jak tchórz.

Idealnego dowódcę czyniły z tego niepokornego buntownika pewność siebie i poczucie godności. Ogromną rolę odegrał tu również fakt, iż jako przełożony był sprawiedliwy, potrafił docenił odwagę, był gotów zasłonić swoim ciałem rycerza czy kalać się przez Radziwiłłem, by uwolnił wachmistrza Sorokę. Podwładni szanowali Kmicica i byli posłuszni jego decyzjom. Udało mu się nawet wzbudzić respekt w szeregach rozjuszonej ordy tatarskiej.

Prócz wzorowego pełnienia funkcji dowódcy, Andrzej zasłużył sobie również na miano wiernego, oddanego przyjaciela. Aby pomścić swą kompanię, wymordowaną przez Butrymów i resztę szlachty laudańskiej, zamordował wielu mieszkańców Wołmontowicz, paląc na koniec wieś.

Andrzej Kmicic jest bohaterem pozytywnym. Choć nazywany przez większość powieści zdrajcą, „człowiekiem Radziwiłłów”, mordercą, to jednak stara się naprawić wyrządzone krzywdy. Zamiast tłumaczyć się, działał. W swych decyzjach zawsze kierował się szczerością i wiernością wyznawanym zasadom, wśród których na pierwsze miejsce wysuwały się patriotyzm, honor, gotowość oddania życia za ojczyznę, przyjaciół i podwładnych czy miłość do Oleńki Billewiczówny. Bohater przeszedł w powieść prawdziwą przemianę - zarówno wyglądu, jak i poglądów.

Dzieje Kmicica to przejście przez kolejne etapy przemiany: od awanturnika, poprzez nieświadomą zdradę, do prawego, wiernego królowi i ojczyźnie bojownika o wolność swego narodu, gotowego postawić obowiązek służby dla kraju ponad głos serca. „Zmazanie win” musi być absolutnie pewne, stąd ekspiacja pana Andrzeja trwa do końca powieści, czyli do momentu gdy: „(…) w rejestrze niebieskim, w którym zapisują dobre i złe uczynki ludzkie, przemazano w tej chwili wszystkie winy, bo to był człowiek zupełnie poprawiony”. Istotę przemiany najtrafniej oddają słowa króla Jana Kazimierza, skierowane w liście do Wołodyjowskiego: „- Boś znał wielkiego żołnierza, ale swawolnika i radziwiłłowskiego w zdradzie socjusza... A tu stoi Hektor częstochowski, któremu Jasna Góra po księdzu Kordeckim najwięcej zawdzięcza, tu stoi obrońca ojczyzny i sługa mój wierny, który mnie własną piersią zastawił i życie mi ocalił, gdym w wąwozach, jako między stado wilków, dostał się między Szwedów. Taki to ów nowy Kmicic... Poznajże go i pokochaj, bo wart tego!”.

Charakterystyka Aleksandry Billewiczówny

Główną żeńską postacią powieści Henryka Sienkiewicza jest Aleksandra Billewiczówna. Nazywana jest często uosobieniem polskiej szlachcianki, posiadaczką najznakomitszych przymiotów i nonkonformistką. Dzieje się tak za sprawą wydarzeń, które mają miejsce podczas akcji Potopu.

Bohaterka jest wnuczką Herakliusza Billewicza - pułkownika lekkiego znaku i podkomorzego upickiego, ale przede wszystkim patriarchy rodu Billewiczów wywodzącego się od Mendoga. Wolą zmarłego dziadka miała zostać żoną Andrzeja Kmicica lub powiększyć grono zakonnic w najbliższym klasztorze. W naturze dziewczyny - skromnej i posłusznej względem rodziny - nie leżał sprzeciw i bunt, toteż zamierzała spełnić ostatnie życzenie kochanego dziadka.

O wyglądzie zewnętrznym panienki wiemy dosyć sporo (w porównaniu do innych bohaterów, ponieważ Sienkiewicz nie lubił się rozwodzić nad tą kwestią). Oleńka była piękną i dumną dziewczyną o płowych włosach, bladej cerze i delikatnych rysach twarzy. Aura, jaka otaczała tę postać, przypominającą anioła, sprawiała, że bohaterka w każdym napotkanym człowieku wzbudzała szacunek i podziw: „Miała piękność białego kwiatu, żałobna suknia dodawał jej powagi”. Wystarczy tu chociażby wspomnieć księcia Bogusława Radziwiłła, który - choć marzył o namiętnej nocy z Oleńką - nie posunął się do wymuszenia uległości otwartą przemocą. Kompani Kmicica wyjęci spod prawa, zabawiający się z przygodnymi dziewkami, byli zachwyceni poważną i wyniosłą narzeczoną swego dowódcy: „Oczy jej miały barwę chabru, czarna brew nad nimi odbijała od białego czoła jak heban, a płowy włos lśnił się jakby korona na głowie królowej. I patrzyła śmiało, oczu nie spuszczając, jako pani w swoim domu gości przyjmująca, z jasną twarzą, odbijającą jeszcze jaśniej od czarnej jubki obramowanej gronostajami. Tak poważnej i wyniosłej panny nie widzieli jeszcze ci wojakowie, przywykli do innego pokroju niewiast, toteż stali szeregiem, jakoby na popisie chorągwi, i szurając nogami, kłaniali się także szeregiem”. Sienkiewicz wyposażył swą bohaterkę w to „coś”, dzięki czemu trzymała nawet największych przeciwników czy złoczyńców na dystans. Cała jej postawa, wygląd twarzy, gesty sprawiały, że budziła w ludziach respekt, a nie pozbawione kultury zachowania. Wszystko to doskonale widać w Taurogach, gdzie Oleńka przebywała wraz z Anusią Borzobohatą-Krasieńską, a była traktowana przez żołnierzy i służbę bardziej godnie, jakby ze strachem, że zasłużą na lodowate spojrzenie jej pięknych oczu.

Jak twierdzili przyjaciele i znawcy twórczości autora Trylogii, Aleksandra Billewiczówna jest ulubioną postacią Henryka Sienkiewicza. Cenił w niej niezmienność charakteru, nieugiętość, bezkompromisowość. Przeciwnicy zarzucają bohaterce, że jest „niemalże kryształowa”. Cóż, prawda leży - jak zawsze - pośrodku. Billewiczówna siłę i pewność siebie czerpała z wpojonego jej przekonania o tym, iż jest osobą niezwykłą, że w każdej sytuacji musi się szanować, dopiero wówczas tym uczuciem będą obdarzać ją inni. Dziadek wychował ją na osobą broniąca swych racji, potrafiącą walczyć o „swoje”. Przykład takiej postawy obserwujemy, gdy wygania towarzyszy Kmicica po tym, jak Znikis opowiedział jej o ich niegodnych zachowaniu w Lubiczu. W życiu panna kierowała się zasadą bezwzględnej prawdy. Brzydząc się kłamstwem, starała się zawsze postępować zgodnie ze swoimi przekonaniami, iść drogą tego, co jest słuszne. Poprzez swą stanowczość i niezmienne poglądy sprawiała, że ludzi tak bardzo nie raziła jej wyniosłość, krytycyzm czy szczerość. Niezwykłą umiejętność wskazywania na to, co jest dobre, a co złe, zauważył w narzeczonej Andrzej. Nieugiętość pięknej szlachcianki traktował jako niecodzienną zaletę ducha. Przez to był jeszcze bardziej zafascynowany i zauroczony stanowczą dwudziestolatką.

Oleńka, dorastając w tradycyjnej, konserwatywnej, patriotycznej rodzinie walczących za ojczyznę Billewiczów, była gorącą zwolenniczką takich cech charakteru u mężczyzn, jak: męstwo, odwaga, honor, rycerskość, przygotowanie na śmierć. Tylko posiadacz takich przymiotów mógł zasłużyć na jej szacunek. Za największy grzech człowieka uważała zatem zdradę i dlatego odwróciła się od narzeczonego, gdy nie odstąpił od Radziwiłłów. Umysł przedsiębiorczej, odważnej, stanowczej i racjonalnie myślącej bohaterki Potopu przez niektórych nazywany jest „męskim”. Podobnie jak Zagłoba, posiadała zmysł organizatorski. Potrafiła zaplanować ucieczkę z zamku w Taurogach czy wymyślić drogę wyjścia z największej opresji. Zawsze w trudnych decyzjach starał się postępować w zgodzie z wpojonymi przez rodzinę poglądami. Przykład jej nieugiętości obserwujemy podczas przyjazdu Kmicica do Billewicz. Gdy kawaler chciał zabrać miecznika Tomasza i ją do Kiejdan, napotkał na zdecydowany opór. Oleńka nie zamierzała korzystać z pomocy zdrajcy, mimo iż miecznik był gotowy do drogi. Wolała być zdaną na łaskę Szwedów, niż zdrajców.

Nie przypominała ówczesnych kobiet. Nie miała w sobie nic z flirtującej stale Anusi czy despotycznej Gryzeldy. Aleksandra nawet w najbardziej niebezpiecznych chwilach starała się panować nad nerwami, nie pokazywać strachu czy wzruszenia. W opanowaniu pomagała jej niewątpliwie pobożność. Pokładając zaufanie w Bogu, kładła swe życie w ofierze i była gotowa przyjąć wszystko, co przyniesie jej los

(przygotowywała się nawet do przekroczenia klasztornych murów). Dużo czasu spędzała na modlitwie, która dawała jej w ciężkich chwilach otuchę i nadzieję.

Główna żeńska bohaterka powieści historycznej Potop jest literackim uosobieniem kobiety idealnej, wzorem patriotki, wiernej cnocie i ojczyźnie. Choć zakochała się od pierwszego wejrzenia w mężczyźnie przeznaczonym jej drogą umowy krewnych, to jednak gotowa była poświęcić uczucie, by tylko żyć w zgodzie z zasadami wpojonymi przez Billewiczów: „Bo nie pójdę za człowieka, na którym ciążą łzy ludzkie i krew ludzka, którego palcami wytykają, banitem, rozbójnikiem zowią i za zdrajcę mają”. W końcowej scenie powieści potrafiła się jednak przyznać do pomyłki i ze łzami w oczach wyznała: „Jędruś, ran twoich nie godnam całować!”. Bohaterka jest bodajże jedyną posiadaczką „męskiego umysłu” w polskiej literaturze.

Przegląd bohaterów historycznych „Potopu”

Szlachta laudańska to mieszkańcy zaścianka w okolicach Upity na Żmudzi. Byli to:
Pakosz Gasztoft z Pacunelów

Bohater ten - patriarcha zaścianka, słynny z bogactw i sześciu córek - gościł u siebie pana Wołodyjowskiego. Trzy z jego córek były żonami trzech Butrymów. W posagu każda z nich dostała, prócz wyprawy i inwentarzy - po sto bitych talarów wiana.

Józwa Butrym
Ten zięć Pakosza, choć w sile wieku (nie miał bowiem więcej jak pięćdziesiąt lat), nie przyłączył się jednak do pospolitego ruszenia i nie poszedł z nim do Rosień. Powodem tej decyzji był być może fakt, iż „w wojnach kozackich kula armatnia stopę mu urwała”. Z tego powodu zwano go kuternogą albo Józwą Beznogim. Dysponował niedźwiedzią siłą. W stosunkach z innymi ludźmi był surowy, zgryźliwy, ostry. Z tego powodu obawiano się go w okolicy: „bo przebaczać ani sobie, ani innym nie umiał”. Gdy przesadził z alkoholem, bywał także niebezpieczny. Na szczęście zdarzało mu się to rzadko.

Kasjan Butrym
Był najstarszym człowiekiem na Laudzie, pamiętającym jeszcze czasy Stefana Batorego.

Stefan Czarniecki
Fakty historyczne dotyczące tej postaci obfitują w ciekawe wydarzenia. Czarniecki pełnił wiele ważnych funkcji. Przede wszystkim znany jest jako wybitny polski dowódca wojskowy. Poza tym był hetmanem polnym koronnym, wojewodą kijowskim, wojewodą ruskim, regimentarzem, oboźnym wielkim koronnym i kasztelanem kijowskim, starostą kowelskim i tykocińskim. Podczas potopu szwedzkiego walczył dzielnie w obronnie ojczyzny i nie odwrócił się - jak inni - od Jana Kazimierza. Gdy król opuścił stolicę kraju i przedostał się na Śląsk, Czarniecki pozostał w Krakowie na czele ponad czterech tysięcy żołnierzy. To właśnie podczas walk w obronie miasta został ranny w policzek (postrzelono go), lecz nie przeszkodziło mu to w ciągłym pościgu za wrogiem oraz nałożeniu kontrybucji na mieszczan krakowskich. Skapitulował dopiero, gdy na placu boju został sam. Wówczas to zastanawiał się nad przejściem na stronę Karola Gustawa. Nie uczynił tego dzięki ingerencji królowej Ludwiki Marii Gonzagi. Opuścił Kraków ze swym oddziałem na warunkach honorowych. Był tak dumny i szanowany, że szwedzki król wydał na jego cześć ucztę, chcąc oddać cześć zacnemu wojownikowi.

W dalszej części wojny ze Szwecją Czarniecki między innymi dowodził niezależną dywizją, został mianowany regimentarzem, brał udział w bitwie pod Gołębiem, zaatakował tylną straż szwedzką, stosował wojnę partyzancką (tak zwaną szarpacką), włączył do walki oddziały chłopskie, wydając uniwersały i grożąc szlachcie, która by się temu sprzeciwiała. Ponadto wraz z Lubomirskim prowadził kampanię w Wielkopolsce i w Prusach (po ucieczce spod Sandomierza Karola Gustawa) oraz uczestniczył w zdobyciu Warszawy.

W powieści Sienkiewicz dokładnie opisał wygląd zewnętrzny Czarnieckiego, który miał ostre rysy twarzy, noszącej liczne ślady ospy, a w chwilach niepokoju lub wzruszenia pokrywającej się ciemnymi cętkami. Poza tym miał bardzo wąskie czoło, jowiszowe brwi, zagięty nos, przeszywający wskroś wzrok. Ciekawostką jest, że Czarniecki miał srebrne podniebienie (kula przed laty wyrwała mu je w bitwie pod Buszą). Odtąd, gdy był wzruszony, gniewny czy niespokojny, zaczynał mówić ostrym i brzękliwym głosem przez nos. Do boju prowadził ludzi z rozwianą burką (płaszczem), przypominającą kształtem skrzydła.

Stefan Czarniecki był szlachcicem herbu Łodzia, urodzonym w 1599 w Czarncy koło Włoszczowy. Zmarł w wieku sześćdziesięciu sześciu lat w Sokołówce niedaleko Brodów na Ukranie.



Pospolite ruszenie, które podczas potopu oddało Wielkopolskę Szwedom (1655):

Stanisław Dębiński - rotmistrz piechoty łanowej poznańskiej.
Władysław Wostowski - rotmistrz piechoty łanowej kościańskiej.
Golc - rotmistrz piechoty łanowej Wałeckich.

Kacper Żychliński - rotmistrz piechoty łanowej konińskiej.
Stanisław Jaraczewski - rotmistrz piechoty łanowej spod Pozdrów.
Piotr Skoraszewski - rotmistrz piechoty łanowej spod Kcyni.
Kwilecki - rotmistrz piechoty łanowej spod Nakła.

Andrzej Grudziński - wojewoda kaliski.

Andrzej Karol Grudziński był szlachcicem herbu Grzymała, urodzonym w 1611, a zmarłym w 1678. W latach 1653-1661 pełnił obowiązki wojewody kaliskiego, by potem objąć funkcję wojewody poznańskiego. Poza tym był starostą nakielskim, wałeckim, rogozińskim, średzkim, osieckim, właścicielem dóbr złotowskich, pułkownikiem królewskim i kapitanem gwardii.



Na początku tak zwanego „potopu” szwedzkiego Grudziński odstąpił od wierności Janowi Kazimierzowi i - wraz z wojewodą poznańskim Krzysztofem Opalińskim oraz podkanclerzym koronnym Hieronimem Radziejowskim - poddał pod Ujściem wojska wielkopolskie szwedzkiemu marszałkowi polnemu Arwidowi von Wittenbergowi oraz uznał króla szwedzkiego Karola X Gustawa za władcę Polski. Tyle właśnie zaczerpnął z biografii tego mężczyzny Henryk Sienkiewicz, by odwzorować jego postępowanie w powieści Potop. Jeśli ktoś nie zainteresował się postacią Grudzińskiego po lekturze, nie dowiedział się, że zdrajca powrócił do służby Rzeczypospolitej i podjął walkę z najeźdźcą, w konsekwencji czego Szwedzki spalili będące w jego posiadaniu zamki w Złotowie oraz Drahimiu. Grudziński w rzeczywistości był również fundatorem licznych kościołów (dzięki niemu zbudowano farę złotowską pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny).

Krzysztof Opaliński
Urodził się w 1605 (lub 1609), a zmarł w 1655 roku. Był poetą, który w 1637 roku został wojewodą poznańskim. Opaliński był jednym z przywódców opozycji magnackiej przeciw Władysławowi IV i Janowi Kazimierzowi. Sienkiewicz ukazał go w powieści jako zdrajcę.

Piotr Opaliński - był szlachcicem herbu Łodzia, kasztelanem poznańskim, wojewodą poznańskim, starostą pobiedzkim i śremskim.
Jakub Rozdrażewski - wojewoda inowrocławski (szwagier Piotra Opalińskiego).
Sędziwój Czarnkowski - kasztelan poznański (szwagier Krzysztofa Opalińskiego).
Stanisław Pogorzelski - kasztelan kaliski.
Maksymilian Miastkowski - kasztelan krzywiński.
Paweł Gębicki - pan międzyrzecki.

Hieronim Radziejowski

Hieronim Radziejowski to szlachcic herbu Junosza, urodzony 1612, a zmarły w 1667 roku. Zajmował stanowisko podkanclerza koronnego, wojewody inflanckiego, starosty sochaczewskiego oraz łomżyńskiego.



Przeszedł na stronę Szwedów, by przekazać im wszystkie informacje o polskich żołnierzach. Sienkiewicz czerpał informacje potrzebne do skonstruowania tej postaci z wielu źródłowych dokumentów. Dowiedział się z nich o sporze Hieronima z królem Janem Kazimierzem oraz o służbie Polaka u Szwedów.

Z historycznych książek można dowiedzieć się o przyczynie zatargu Radziejowskiego z monarchą. Sprzeczkę zapoczątkowało przechwycenie prywatnej korespondencji

Radziejowskiego przez władcę. Jan Kazimierz dowiedział się z tych listów (pisanych do Marii Ludwiki), że poddany krytykował jego decyzje oraz sugerował, że ma on romans z jego żoną. W efekcie odkrycia podkanclerzy został odsunięty od udziału w naradach dowódców i doradców króla, po czym zaczął rozsiewać plotki o wrogości monarchy względem szlachty. Do pogodzenia zwaśnionych mężczyzn doszło przed bitwą pod Beresteczkiem. Niestety, nie był to koniec waśni, która odrodziła się po walce. Radziejowski, zarzucając Janowi Kazimierzowi nieudolne dowodzenie i dopuszczenie do ucieczki Kozaków, zaproponował zwołanie pospolitego ruszenia i rozpoczęcie negocjacji z Chmielnickim.

Podczas potopu szwedzkiego Hieronim został doceniony w Sztokholmie, gdzie tworzył plany kolejnych ataków (uwzględniając słabe punkty polskiego wojska) oraz szczegóły wymierzonego przeciw ojczyźnie sojuszu pomiędzy Szwecją, Kozaczyzną i Siedmiogrodem.

Jan II Kazimierz Waza
Przyszedł na świat 22 marca 1609 w Krakowie, a zmarł 16 grudnia 1672 w Nevers. Jego ojcem był król Polski i Szwecji Zygmunt III Waza, a matką Konstancja Habsburżanka - arcyksiężniczka austriacka. Jan Kazimierz był królem Polski w latach 1648 -1668 oraz tytularnym królem Szwecji do 1660 z dynastii Wazów, panującej osiemdziesiąt lat. Jednoznaczne oceny tego władcy nie są możliwe. Za niektórych jest uważany za nieudolnego monarchę, który doprowadził Rzeczpospolitą do opłakanego stanu. Z kolei Henryk Sienkiewicz w swej powieści historycznej przedstawił całkiem inny obraz Jana Kazimierza. W Potopie jest on królem mądrym, sprawiedliwym, oddanym krajowi

, cierpiącym wobec ciągłych zdrad szlachty.

O tym królu mówiono “Initium Calamitatis Regni” - początek nieszczęść królestwa, co wzięto od pierwszych liter jego monogramu “Ioannes Casimirus Rex”

.

Następcą Jana II Kazimierza Wazy został Michał Korybut Wiśniowiecki - drugoplanowy bohater powieści historycznej.

Jerzy Sebastian Lubomirski
Jest postacią historyczną oraz pisarzem. Przyszedł na świat 20 stycznia 1616 roku w szlacheckiej rodzinie herbu Szreniawa bez Krzyża jako syn Stanisława Lubomirskiego i Zofii z Ostrogskich. Zmarł w wieku pięćdziesięciu jeden lat we Wrocławiu na Śląsku.

Zajmował stanowisko hetmana polnego koronnego, starosty spiskiego, marszałka nadwornego koronnego, marszałka wielkiego koronnego. Był przywódcą rokoszu. Przez całe życie rywalizował ze Stefanem Czarnieckim.

W czasie najazdu Karola X Gustawa nie odstąpił od Jana Kazimierza. Aby pomóc królowi, zorganizował zbrojny oddział składający się z mieszkańców wsi województwa krakowskiego. Ponadto brał udział w oblężeniu Krakowa, dowodził pułkiem liczącym około stu koni w bitwie pod Warką, a rok później - mszcząc się za najazd na zamek w Łańcucie przez księcia Rakoczego - zniszczył Siedmiogród. Jakby tych sukcesów było mało, Lubomirski walczył w Prusach, zwyciężył Kozaków pod Cudnowem oraz zdobył Toruń. Przez długi czas hetman był powiernikiem Ludwiki Marii, z którą niestety pokłócił się, co w konsekwencji spowodowało zacieśnienie jego stosunków z Austrią i Brandenburgią. Gdy Lubomirski przyczynił się do upadku projektu dworu, ten wytoczył mu proces. Jerzego oskarżano o powiązania z obcymi państwami i namawianie wojska do buntu, a następnie skazano na utratę urzędów, banicję i infamię.

Po przeprowadzeniu się na Śląsk, Lubomirski zawarł umowę z cesarzem, Wielkim Elektorem oraz Szwecją i opublikował manifest, w którym nazywał się obrońcą wolności przed absolutyzmem dworu. Po przekroczeniu granic Rzeczypospolitej, udało mu się stworzyć grupę szlachty przeciwnej polityce króla, którego w wyniku wygrywanych bitw zmusił do ugody w Łęgonicach i do zaprzestania dalszych planów elekcyjnych. Lubomirski zmarł w samotności, nie doczekawszy dnia uznania jego poglądów.

Henryk Sienkiewicz przedstawił Lubomirskiego jako męża w sile wieku, o wspaniałej posturze, podgolonej, rzadkiej, misternie ułożonej, siwiejącej na czole czuprynie. Nad jego górną wargą widniały czarne wąsy opadające po obu stronach ust. Poza tym miał „wyniosłe” czoło, rzymski nos, wypukłe policzki, małe oczy otoczone czerwoną obwódką. Z jego twarzy przebijała pycha i próżność. Swymi wszystkimi decyzjami chciał stać się jeszcze sławniejszym i bardziej zasłużonym dla kraju, choć tak naprawdę był zbyt ambitny. W konsekwencji zuchwałego, podejrzliwego i zazdrosnego usposobienia stał się dla Rzeczypospolitej zgubniejszy niż Janusz Radziwiłł: „Czarny duch, który mieszkał w Jerzym nie cofał się przed niczym i nikim. Jerzy pragnął korony i świadomie szedł do niej przez groby i ruiny ojczyzny (…)”. Przez swą pychę zawsze psuł wszystkie prace towarzyszy na rzecz oswobodzenia ojczyzny. Choć zmarł jako człowiek „szkodliwy”, to jednak jako pierwszy z magnatów przyjął króla na swej ziemi w Lubowli. W Potopie otrzymaliśmy zapowiedź jego przyszłych czynów, prowadzących do pogorszenia sytuacji ojczyzny.

Konstanty Jacek Lubomisrki
To marszałek koła rycerskiego i podczaszy koronny.

Bogusław Radziwiłł
Jeden z najbogatszych i najbardziej wpływowych przedstawicieli rodu Radziwiłłów w XVII wieku urodził się w szlacheckiej rodzinie herbu Trąby 3 maja 1620 w Gdańsku, a zmarł 31 grudnia 1669 pod Królewcem). Był księciem Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, wielokrotnym posłem na Sejm Rzeczypospolitej, chorążym, koniuszym wielkim litewskim, feldmarszałkiem szwedzkim, generalnym namiestnikiem Prus Książęcych w latach 1657-1669. Jego pradziadkiem był Mikołaj Rudy Radziwiłł - założyciel kalwińskiej linii Radziwiłłów na Birżach i Dubinkach, a rodzicami Janusz Radziwiłł - kasztelan wileński i Elżbieta Zofia Hohenzollern, córka margrabiego-elektora brandenburskiego Jana Jerzego Hohenzollerna.

Henryk Sienkiewicz uczynił niewielką charakterystykę wyglądu bohatera: „Był to młody jeszcze człowiek, lat trzydziestu pięciu, a wyglądający najwyżej na dwadzieścia pięć. (...) Książę bowiem wysoki był i silnie zbudowany, ale nad szerokimi jego ramionami wznosiła się głowa tak mała, jak gdyby z innego ciała zdjęta. Twarz miał również niezwykle drobną, prawie młodzieńczą, ale i w niej nie było proporcji, nos miał bowiem duży, rzymski, i ogromne oczy niewypowiedzianej piękności i blasku, z orlą prawie śmiałością spojrzenia. Wobec tych oczu i nosa reszta twarzy, okolonej w dodatku obfitymi puklami włosów, nikła prawie zupełnie; usta miał niemal dziecinne, nad nimi mały wąsik, ledwie pokrywający górną wargę.

Delikatność cery, podniesiona różem i bielidłem, czyniła go podobnym do panny, a jednocześnie zuchwałość duma i pewność siebie, malujące się w obliczu, nie pozwalały zapominać, iż jest to ów słynny chercheur de noises, jako go przezywano na dworze francuskim, człowiek u którego ostre słowo łatwo wychodzi z ust, ale szpada jeszcze bardziej z pochwy. Był bardzo pewny siebie, ponieważ o jego wyczynach wojennych krążyły legendy. Samodzielnie zdobywał chorągwie i działa w bitwach, czując się na wojnie jak w swoim żywiole”
. Ze względu na swą sławę ten lekko zniewieściały, umalowany; przesadnie dbający o swój wygląd, z uwielbieniem przeglądający się w lustrze, acz odważny kawaler, był obiektem westchnień zarówno panienek, jak i mężatek.

Bogusław miał cyniczny charakter. Pojęcia takie jak prawda, ojczyzna czy rycerski honor były dla niego puste. Jeśli sytuacja tego wymagała, kłamał bez „mrugnięcia okiem”. Dbał jedynie o siebie, swoją opinię kosmopolity niezwyciężonego w boju oraz o majątek, co udowodnił w rozmowie z Kmicicem. Powiedział wówczas, że dla Radziwiłłów Polska to: „postaw czerwonego sukna”, z którego Radziwiłłowie próbują chwycić dla siebie jak największy kawałek.

To właśnie ten bohater otworzył oczy Andrzejowi, zdradzając haniebne zamiary Radziwiłłów wobec Polski i Litwy. Aby zemścić się na Kmicicu, za wszelką cenę starał się uwieść piękną Oleńkę, przed którą kreował się na obrońcę ojczyzny i zwolennika króla Jana Kazimierza. Złe czyny Bogusława nie zostały ukarane, przez co Sienkiewicz odszedł od zasady dydaktyzmu w powieści. Radziwiłł, choć został pokonany przez pułkownika w bitwie, to jednak odzyskuje wolność za sprawą swego krewnego Michała, który go wykupuje.

W perspektywie historycznej Bogusław jest - podobnie jak jego stryjeczny brat Janusz - postacią kontrowersyjną. Przez jednych nazywany zdrajcą Rzeczypospolitej i magnatem dbającym wyłącznie o swoje prywatne interesy i majątki, przez innych uważany za patriotę chcącego ocalić Wielkie Księstwo Litewskie przed obcą władzą. W powieści jego ocena jest jednoznaczna. Przez większość literaturoznawców jest uważany za najgorszy z czarnych charakterów Potopu, ponieważ nie miał złudzeń co do konsekwencji swego postępowania, a jednak nie zaprzestał złych czynów. Wszystko robił świadomie.

Michał Kazimierz Radziwiłł
To potężny pan na Ołyce, szlachcic herbu Trąby, pochodzący z nieświeskiej linii, książę krajczy Wielkiego Księstwa Litewskiego, posiadający siedemdziesiąt miast i czterysta wsi krewny Radziwiłłów. Był ambitnym i gorliwym patriotą, katolikiem, wiernym stronnikiem prawowitego króla Jana Kazimierza. Jako członek konfederacji tyszowieckiej stanął przeciw Januszowi i Bogusławowi. Podczas wojny ze Szwedami bronił walecznie kraju przed najeźdźcą. Swe dobre serce ujawnił, gdy po pojedynku Kmicica z Bogusławem pod Prostkami poprosił o łaskę dla krewniaka i ocalenie go.

Michał Kazimierz Radziwiłł urodził się 26 października 1635 roku w rodzinie marszałka wielkiego litewskiego Aleksandra Ludwika Radziwiłła i Tekli Radziwiłłowej z Wołłowiczów. Zmarł 14 listopada 1680 roku. Był księciem, podkanclerzym litewskim, hetmanem polnym litewskim, wojewodą wileńskim, szóstym ordynatem nieświeskim, czwartym ordynatem ołyckim, trzecim panem na Białej. Przez małżeństwo z Katarzyną z Sobieskich połączył swój ród z rodem Jana Sobieskiego.



Arwid Wittenberg
Był wodzem i jenerałem szwedzkim, który młodość spędził na wojnie trzydziestoletniej.

Paweł Jan Sapieha
Urodził się w szlacheckiej rodzinie herbu Lis w 1609 roku (zmarł w 1665). W Potopie mamy wyidealizowany obraz bohatera. Sienkiewicz nie nawiązał do trwającego wiele lat zatargu Sapiehy z hetmanem polnym Gosiewskim, nie poinformował czytelnika o rzeczywistych uczuciach Jana Kazimierza do Pawła. W powieści Sapieha był dojrzałym wojewodą wileńskim średniej tuszy, o rozumnej i dobrotliwej twarzy. Miał siwe, równo przystrzyżone nad górną wargą wąsy i niewielką bródkę, co czyniło go podobnym do cudzoziemca. Aby jednak być wiernym tradycji, jego strój był typowo polski.

Zyskał sławę dzięki wielu zwycięstwom wojennym, lecz często problemów przysparzała mu skłonność do uczt i miłość do kobiet. Aby zebrać wojsko do obrony Rzeczpospolitej, sprzedał wszystko, co tylko mógł (stada), wydzierżawił majątki, a resztę przetopił na monety. Dzięki swemu zacnemu i sprawiedliwemu charakterowi bardzo szybko zorganizował oddział. Przystępowali do niego szlacheccy zbiegowie. Nie wierzył plotkom, dlatego też trzeźwymi i rzeczowymi argumentami oczyścił Kmicica z potwarzy rzuconej przez Bogusława. Sapieha za swe zasługi został mianowany przez króla Jana Kazimierza, u którego wiernie służył, hetmanem litewskim (na miejsce nieżyjącego Janusza Radziwiłła).

Historycznie poświadczonymi tytułami tego bohatera są: hetman wielki litewski, wojewoda wileński, wojewoda witebski, podstoli wielki litewski, oboźny wielki litewski.

Gosiewski
Choć Sienkiewicz nie wymienia jego imienia, jest ono podwójne i brzmi: Wincenty Aleksander. Z historii wiemy, że Gosiewski był szlachcicem herbu Ślepowron, hetmanem polnym litewskim, podskarbim wielkim litewskim i pisarzem wielkim litewskim, generałem artylerii litewskiej, stolnikiem wielkim litewskim. W czasie potopu szwedzkiego jego rola była ogromna.

Choć w 1655 w Kiejdanach podpisał akt uznania króla Karola X Gustawa, to jednak już wkrótce wystąpił przeciw umowie i zaczął starać się o pomoc strony rosyjskiej dla ojczyzny. Gdy został uwięziony przez Janusza Radziwiłła w Kiejdanach, wówczas rozpoczęła się jego walka z potężną rodziną. Po ucieczce na Litwę na własny koszt zorganizował kilka chorągwi. Udało mu się w czasie trwającej walki dotrzeć pod Warszawę, gdzie jako jeden z komisarzy królewskich nadzorował przejęcie miasta od Szwedów. Ponadto Gosiewski brał udział w oblężeniu Tykocina, w bitwie pod Prostkami. Odniósł wiele sukcesów. Udało mu się między innymi wziąć do niewoli księcia Bogusława Radziwiłła. Dzięki jego talentom - militarnych i politycznych - doszło do podpisania traktatów welawsko-bydgoskich.

Ojciec Augustyn (imię Klemens z chrztu) Kordecki
Był bohaterskim i charyzmatycznym obrońcą klasztoru na Jasnej Górze, w którym pełnił funkcję przeora paulinów. Ten dojrzały zakonnik miał pogodną twarz, którą okalał czarna, gęsta broda. Jego niebieskie oczy patrzyły zawsze z przenikliwością i spokojem. W swym białym habicie przypominał świętego, a przewidując wszystkie podstępy nieprzyjaciela zdawał się posługiwać darem jasnowidzenia. Nie zląkł się Szwedów i nie odstąpił od obrony świętego miejsca przez prawie czterdzieści dni (od 18 listopada do 27 grudnia 1655 roku). Starając się nie dopuścić do zrabowania kosztowności i dewastacji ukrył oryginał Cudownego Obrazu, a w kaplicy umieścił jego kopię. Ten bohater rozgrzeszył Kmicica z jego win. Szczegółowe dzieje oblężenia Kordecki umieścił w pamiętniku datowanym na 1655 roku, pisząc potem na jego podstawie Nową Gigantomachię, z której korzystał przy tworzeniu Potopu Sienkiewicz.

Nowa Gigantomachia to beletrystyczny utwór o obronie częstochowskiego sanktuarium.



Burchard Miller
Był szwedzkim generałem dowodzącym dziewięcioma tysiącami żołnierzy i dziewiętnastoma działami oraz polskimi chorągwiami zdrajców. Tak bardzo zaadaptował się w środowisku rycerskim, że „Mierzył ludzi i wypadki miarą żołnierską”. Po stracie kolubryny, widząc, iż przegrywa, zdesperowany wycofał się spod częstochowskiego klasztoru.

Dygnitarze Króla Jana Kazimierza:
Ługowski
- dworzanin królewski,
Nuncjusz papieski,
Ksiądz prymas Leszczyński,
Ksiądz Wydżga - złotowłosy kaznodzieja będący kanclerzem królowej, biskupem warmińskim, a w końcu prymasem,
Koryciński - kanclerz koronny,
Francuz de Noyers - przyboczny królowej,
Tyzenhauz - młody dworzanin królewski.

Maria Ludwika Gonzaga de Nevers
Królowa Polski, żona dwóch polskich królów (Władysława IV i Jana II Kazimierza) przyszła na świat 18 sierpnia 1611 roku w Nevers lub Paryżu, a zmarła 10 maja 1667 w Warszawie.

Jan Sobiepan Zamoyski
Posiadał tytuł trzeciego ordynata zamojskiego, wojewody sandomierskiego, wojewody kijowskiego, podczaszego wielkiego koronnego, krajczego wielkiego koronnego, generała ziem podolskich, starosty kałuskiego i rostockiego. Był przystojnym - chociaż „cherlawym” - szlachcicem herbu Jelita, magnatem w sile wieku. Jego najważniejszą miłością - prócz Zamościa (obronił go przed wrogiem w 1656 roku) - były kobiety, które niejednokrotnie go gubiły. W jego charakterze widać wiele wad: nie odznaczał się dowcipem, nie zabiegał o urzędy, brakowało mu wrodzonej ambicji. Choć z racji umiłowania niezależności zwano go ironicznie „Sobiepanem”, był zadowolony z tego przezwiska (nadanego przez Henryka Sienkiewicza).

Młodość spędził w różnych krajach, przedtem jednak zdobywając szczegółowe wykształcenie. Lubił podróżować. Gdy zakochał się w Anusi Bożobohatej-Krasieńskiej, aby dać ujście swym żądzom - chciał posunąć się nawet do porwania i potajemnego wykorzystania panienki. Gdy w tym zamiarze przeszkodził mu Kmicic, Zamoyski w krótkim czasie znalazł sobie inny obiekt westchnień („rzeczywisty” Zamoyski 3 marca 1658 roku poślubił w Warszawie Marię Kazimierę d`Arquien, późniejszą żonę króla Jana III Sobieskiego). W trzecim tomie powieści zaprezentował niezłomną i odważną postawę. Gdy jego zamek został okrążony i Karol Gustaw usiłował go „przeciągnąć na swą stronę” wszystkimi możliwymi sposobami, on odmówił pojednania się z wrogiem. Zamoyski brał również udział w oswobodzeniu Warszawy.

Gryzelda Wiśniowiecka
Była szlachcianką, siostrą Jana Sobiepana Zamoyskiego, wdową po wielkim rycerzu Jeremim (swego czasu największym panu Rzeczypospolitej) oraz matką jedynaka Michała. Z racji tego, iż jej małżonek w czasie inkursji kozackiej stracił całą fortunę, w czasie powieści bohaterka była zmuszona korzystać z łaski bojącego się jej brata i mieszkać w Zamościu. Była kobietą: „pełną wspaniałości, majestatu i cnoty”.

Michał Wiśniowiecki
Był synem Grizeldy Wiśnioweckiej i wojewody ruskiego, księcia Jeremiego oraz królem Polski i wielkim księciem Litwy w latach 1669-1673. W powieści jest jeszcze młodzieńcem. Miał dużą, pełną wdzięku twarz, wypukłe oczy i grube usta. Jego czarne włosy spadały luźno na ramiona. Mimo wielu umiejętności (posługiwał się kilkoma językami) i „szlachetnej duszy”, znakomitej pamięci, pojętnego dowcipu, czy daru jednania sobie ludzi, cały czas ulegał nałogowi obżarstwa. Ocena panowania tego króla jest najczęściej zła. Nazywany jest „przypadkowym władcą z woli tłumu”, gnuśnym, strachliwym, żądnym władzy, bez politycznych i militarnych umiejętności. Są jednak badacze, którzy wypowiadają się o Wiśniowieckim dobrze, a przynajmniej nie tak krytycznie. Na korzyść króla pracowała umiejętność posługiwania się słowem.

Weyhard Wrzeszczowicz
Był czeskim oficerem w randze kapitana, katolickim hrabią, służącym u Karola Gustawa. Mężczyzna w średnim wieku miał wspaniałą, rosłą i silną posturę oraz bystre oczy. Gdy jako pierwszy przybył pod mury z nadzieją, iż zakonnicy się poddadzą, musiał sprowadzić wojska Millera do upartych mnichów. To z jego ust padają pamiętne słowa o Polakach: „Jest li na świecie taki drugi kraj, gdzieby tyle nieładu i swawoli dopatrzeć można (...) Któryby w świecie naród nieprzyjacielowi do zawojowania własnej ziemi pomógł? Który by tak króla opuścił... Jeno szaleni, swawolni, źli i przedajni te ziemię zamieszkują”.

Karol X Gustaw
To szwedzki król w latach 1654-1660 i doskonały wojownik, który nigdy nie przegrał bitwy w polu. Pochodził z rodu Wittelsbachów, był księciem Pfalz-Zweibrücken, synem palatyna Jana Kazimierza i Katarzyny - córki króla Szwecji Karola IX (zatem po kądzieli był wnukiem króla Karola IX).

Gdy zawarł układy z Polakami i Litwinami w Ujściu i Kiejdanach, wkroczył do Rzeczpospolitej jako król Polski i suweren Litwy. Sienkiewicz poświęcił kilka słów na opisanie wyglądu bohatera. Był on mężczyzną w kwiecie wieku o potężnych łydkach, rysujących się spod ciemnych pończoch. Miał „smagłą” twarz, długie i czarne, spadające na ramiona włosy („włosy nosił na kształt sznureczków rozszerzonych na końcach”), uniesione do góry brwi. Gdy jego czoło podnosiło się, rozmówca dostrzegał głęboką zmarszczkę nad nosem. Wówczas wyraz twarzy króla zmieniał się w groźny i gniewny, a jego dolna warga wysuwała się do przodu. Miał w sobie monarszą dumę, lwią siłę i „lotność” geniusza.

Bohaterowie fikcyjni oraz znani z historii, a nieobecni we współczesnych podręcznikach

Jan Skrzetuski
Był mężem Heleny i ojcem trzech synów - pięcioletniego Jeremka, czteroletniego Longinka i trzylatka. Zajmował stanowisko rotmistrza królewskiej husarskiej chorągwi. Sławę zdobył podczas bitwy pod Zbarażem. Na wieść o zdradzie w Wielkopolsce wyruszył z panem Zagłobą i swoim stryjecznym bratem Stanisławem Skrzetuskim bronić kraju. Przyjaźnił się z Michałem Wołodyjowskim, któremu towarzyszył w wojnie ze Szwedami (od momentu przybycia do Kiejdan). To właśnie „mały rycerz” postawił Kmicicowi tego bohatera za wzór do naśladowania.

Stanisław Skrzetuski
Rotmistrz kaliski ze Skrzetuszewa i stryjeczny brat Jana Skrzetuskiego. Brał udział w pospolitym ruszeniu, gdzie jako jeden z nielicznych sprzeciwił się umowie ze Szwedami, zawartej w Wielkopolsce. Po tej zdradzie Stanisław wyruszył do Jana, by wraz z nim, Wołodyjowskim i Zagłobą walczyć ofiarnie i bezinteresownie za ojczyznę.

Helena Skrzetuska
Pochodziła z rodziny Bułyhów-Kurcewiczów, mieszkającej na Zadnieprzu w dawnym państwie wiśniowieckim. Była żoną Jana i matką trzech synów - pięcioletniego Jeremka, czteroletniego Longinka i trzylatka. Była kobietą niezwykłej urody: wysoka, tęga, ciemnowłosa, z ciemnymi rumieńcami na twarzy i oczyma jak aksamit. Do Zagłoby zwracała się per „ojcze”, choć nie byli krewnymi (on nazywał ją „córuchną”).

Charłamp
Porucznik piatyhorskiej chorągwi litewskiej i dowódca dragonów Janusza Radziwiłła. Był dobrym i wiernym żołnierzem o „potężnym” nosie. Czuwał przy poniżonym, przegranym i biednym księciu do chwili jego śmierci, chociaż wolałby walczyć po drugiej stronie. W dalszej części powieści opowiedział Kmicicowi o losach

Oleńki i przystąpił w szeregi obrońców ojczyzny.

Jerzy Michał Wołodyjowski
Pierwowzorem tej postaci był pułkownik Jerzy Wołodyjowski. Żołnierz był wsławiony w bitwach, zwany z racji swego małego wzrostu „małym rycerzem”. Dowodząc chorągwią laudańską, dawał swym żołnierzom wzór posługiwania się szablą. Szczęście w boju nie oznaczało dla niego jednak szczęścia w miłości. Obiekty jego uczuć ulegały ciągłej zmianie. W końcu pod koniec powieści zaręczył się z Anusią Borzobohatą-Krasieńską, która zmarła na początku trzeciej części cyklu na kilka dni przed ślubem (gdy kawaler wreszcie uzyskał pozwolenie na ślub od jej opiekunki).

O szlachetności i sprawiedliwości jego charakteru świadczy fakt, iż po pokonaniu Kmicica darował rycerzowi życie. Nie bał się wypowiedzieć posłuszeństwa Januszowi Radziwiłłowi, gdy książę podpisał ugodę ze Szwedami. Od tej chwili Wołodyjowski walczył o wolność ojczyzny. Sienkiewicz wykreował Wołodyjowskiego na wzór polskiego sarmaty, który przede wszystkim ma bronić ojczyzny, być cnotliwym, odważnym, gotowym do największego poświęcenia.

Wołodyjowski jest bohaterem Trylogii oraz główną postacią wiersza i piosenki Jacka Kaczmarskiego Pan Wołodyjowski, w której każda zwrotka kończy się słynnym credo Wołodyjowskiego „nic to”. W pierwszej części cyklu Sienkiewicza - Ogniem i mieczem - służył z Janem Skrzetuskim w wojskach Jeremiego Wiśniowieckiego. Nie wysunął się w tej powieści na pierwszy plan, pozostając postacią drugoplanową, mimo iż pokonał w pojedynku Bohuna czy dowodził dragonią podczas oblężenia Zbaraża. Z kolei w ostatniej, Sienkiewicz uczynił z „małego rycerza” bohatera tytułowego. Poznajemy go wówczas jako mieszkańca klasztoru kamedułów, cierpiącego po śmierci ukochanej Anusi. Na szczęście dzięki pomocy Jana Onufrego Zagłoby, Michał opuścił zgromadzenie i podczas wielu przygód znalazł dziewczynę, która go pokochała - Baśkę Jeziorkowską.


Stabrawski
Był łowczym królewskim. Ten stary kawaler mieszkał w Białowieży, gdzie zarządzał gospodarstwem myśliwskim i wszystkimi smolarniami w puszczy.

Harasimowicz
Ten bohater był szlachcicem, gubernatorem z Zabłudowa z Podlasia, zaufanym człowiekiem Janusza Radziwiłła. Miał około czterdziestu lat. Jego wygląd opisują takie przymiotniki, jak: mały, suchy, ruchliwy. Na jego drobnej twarzy widniał rzadki wąsik ozdabiający cienkie wargi.

Korf
Był wojewodą wendeńskim.

Tomasz Billewicz
Ten szlachcic był miecznikiem rosieńskim i bratem nieżyjącego Herakliusza. Jego siedzibą były Billewicze. W powieści udowodnił, że posiadał cechy swych przodków. Były wśród nich tak zacne pojęcia, jak męstwo i oddanie w walce za ojczyznę. Udowodnił to po ucieczce z Taurogów, gdy na Żmudzi założył partię walczącą ze Szwedami, liczącą prawie tysiąc członków. Czasem jednak dawał sobą manipulować. Gdy Bogusław zaproponował mu połączenie rodów Billewiczów i Radziwiłłów, Tomasz zgodził się, choć wiedział, że Oleńka kocha Andrzeja.

Herakliusz Billewicz
Ten pułkownik lekkiego znaku i podkomorzy upicki, patriarcha rodu Billewiczów wywodzącego się od Mendoga, zarządzał majątkami leżącymi w Laudzie (Wodokty, Mitruny, Lubicz). Cieszył się szacunkiem szlachty laudańskiej, służącej w jego chorągwi. Zmarł w 1654 roku na apopleksję spowodowaną wieścią o pobiciu Radziwiłła pod Szkłowem i wymordowaniu chorągwi laudańskiej. W testamencie zawarł wskazówki do rozporządzenia swym majątkiem i opowiedział się za pożądaną przyszłością wnuczki Aleksandry Billewiczówny.

Aleksandra Billewiczówna
To dwudziestoletnia łowczanka upicka, przeznaczona wolą dziadka Herakliusza Billewicza na żonę Andrzeja Kmicica lub zakonnicę. Miała płowe włosy, bladą cerę i delikatne rysy twarzy. Była odważną, bezkompromisową patriotką ceniącą u mężczyzn takie cechy, jak: męstwo, odwaga, honor, przygotowanie na śmierć. Wierzyła w Boga, w którym pokładała zaufanie. Dużo czasu spędzała na modlitwie, która dawała jej w ciężkich chwilach otuchę i nadzieję.

Franciszka Kulwiecówna
Była ciotką i opiekunką Oleńki.

Dowgird
Pochodził z Plemborga i był sąsiadem Tomasza Billewicza.

Chudzyński
Był dzierżawcą z Ejragoty.

Andrzej Kmicic/Babinicz
Ten młody, przedsiębiorczy, zuchwały chorąży orszański wsławił się w wielu bitwach. Stał na czele potężnego oddziału, zachęcając swym niegasnącym zapałem wszystkich żołnierzy do walki. Miał płową jak żyto, mocno podgoloną czuprynę, „smagłą” cerę, siwe oczy i ciemny wąs. Był narzeczonym Oleńki Billewiczówny i spadkobiercą majątku jej dziadka Herakliusza - Lubicza. Został oszukany przez Radziwiłłów, dla których walczył do ostatku sił. Gdy poznał prawdę o motywacjach krewnych, przeszedł wewnętrzną przemianę w Babinicza - wybawiciela ojczyzny. Po wielu perypetiach udało mu się odzyskać miłość i szacunek ukochanej Aleksandry.

Bogusław Leszczyński
Ten jenerał wielkopolski zwołał pospolite ruszenie szlachty województwa poznańskiego i kaliskiego.

Hlebowicz
To starosta na Żmudzi.

Soroka
Długoletni wachmistrz Kmicica był żołnierzem odważnym, nieznającym uczucia trwogi i lęku. Wraz z Andrzejem brał udział w najważniejszych bitwach, napadach, zajazdach, porwaniach (odbył wszystkie „podchody pod Chowańskiego”). Kmicic był dla niego niczym członek rodziny. Gdy ten został postrzelony przez Bogusława Radziwiłła, opiekował się nim z największym poświęceniem i czułością, by później towarzyszyć pułkownikowi w obronie Jasnej Góry.

O uczciwości tego bohatera świadczy fakt, iż jechał aż na Litwę, by oddać Kmicicowi kosztowności zagarnięte niegdyś bojarom i Chowańskiemu. Choć podróż

była bardzo długa i męcząca, Soroka, mimo głodu, nie ośmielił się wziąć ani jednego złotego z trzosów (został później nagrodzony dwoma garściami czerwonych złotych). Wachmistrz był tak przywiązany do Andrzeja, że w każdej chwili był gotowy oddać za niego życie. Tę gotowość odwzajemniał również Kmicic, który - gdy Sorokę pojmał Bogusław - chciał poświęcić siebie za oddanego przyjaciela. W końcu jednak, po tym, jak pułkownik upokorzył się przed Radziwiłłem, jeniec został uwolniony (miał zostać wbity na pal). Soroka nie mógł wyrazić swojej wdzięczności.

Kiemlicz
Pochodził z Borowiczka. Był kościstym starcem, z ogromną, wiecznie skrzywioną i „tetryczną” twarzą. Miał „kuse” oczy, krzaczaste brwi i wąsy, pod którymi sterczała nadmiernie wysunięta dolna warga (przy mówieniu zachodziła mu pod nos tak, jak u ludzi nie mających zębów). „Zgrzybiałość” twarzy kontrastowała z czerstwością jego postury, zdradzającej niezwykłą siłę i żwawość. Kiemlicz miał ruchy charakterystyczne bardziej dla sprężyny, niż dla człowieka. Cały czas miał wytężony wzrok i tak zwane „oczy dookoła głowy”, jakby chciał ujrzeć wszystko wkoło. U Andrzeja służył z dwoma synami (bliźniakami) od czasów, gdy pułkownik prowadził w Białej Rusi na własną rękę wojnę z Chowańskim. Wojnę traktował jako okazję do wzbogacenia się. Zginął w czasie bitwy ze Szwedami w wąwozie.

Bliźniacy Kosma i Damian Kiemliczowie
Synowie Kiemlicza byli dużymi, niezgrabnymi chłopami o ogromnych głowach, porośniętych gęstym i twardym jak szczecina, nierównym i sterczącym koło uszu włosem. Odznaczali się wielką chciwością, gromadząc i chowając po lasach łupy wojenne. Kradli konie, które później sprzedawali na dworach i miasteczkach. Choć bili się niezgorzej niż ojciec, to jednak nie potrafili się przeciwstawić despotycznemu rodzicowi, który po każdej bitwie zabierał im najlepszą część łupów. Sienkiewicz określił ich sformułowaniem: „Dość głupowaci z natury”. Mimo licznych kłótni między sobą, Kiemliczowie w bitwie gotowi byli oddać za siebie życie. Wśród żołnierzy mieli opinię strasznych przeciwników do tego stopnia, iż oficerowie unikali z nimi starcia. Damian i Kosma respekt i strach czuli jedynie - nie licząc ojca - przed Kmicicem i panem Ranickim (zamordowanym przez Butrymów w Wołmontowiczach).

Krążyły opowieści o ich wielkich skarbach. Gdy kiedyś Andrzej wysłał ich z czeladzią i tabunem zdobywczych koni, by je sprzedali, od tamtej pory nie miał z nimi kontaktu. Pułkownik myślał już nawet, że nie żyją, aż pewnego dnia wszyscy spotkali się w chacie smolarza. Wówczas Kiemlicz opowiedział barwną historyjkę o bójce z ludźmi Zołtareńki, którzy zabrali im zwierzęta i gonili szesnaście mil. Choć nie uwierzył, to jednak przywrócił bliźniaków i ich ojca do służby.

Gdy doszło do oblężenia Częstochowy, Kiemlicze odznaczyli się dużym bohaterstwem i pomysłowością. Nie chcąc być zamkniętymi za murami klasztoru, uzyskali od pułkownika zwolnienie i walczyli po drugiej stronie. Dzięki temu uchronili swego dowódcę od strasznej śmierci z ręki Kuklinowskiego. Do historii literatury przeszedł mini-dialog ojca i synów. Gdy zbliżała się bitwa i Damian z Kosmą pytali: „Ociec prać?”, Kiemlicz zawsze odpowiadał: „Prać!”. Ich miłość do walki była silniejsza niż ból po odejściu śmierci rodzica podczas bitwy w wąwozie. Od tej pory zawsze już byli przy boku Andrzeja, biorąc udział w szturmie Warszawy.

Rzędzian
Był dwudziestoparoletnim starostą dzierżawiącym od wojewody mazowieckiego Wąsoczę. Jego rodzina od bardzo wielu lat toczyła spory z sąsiadami Jaworskimi: „(…) gruntami, a w połowie nad naszymi ma gałęzie. Owóż jak ją Jaworscy trzęsą, to i nasze gruszki opadają, a dużo idzie na miedzę. Oni tedy powiadają, że te, co na miedzy to ich(…)”. Wygląd bohatera oddaje cytat: „(...)pan był to człowiek bardzo jeszcze młody , choć personat, lat ledwie dwudziestu kilku . Twarz miał pucułowatą , czerwoną , a i na całej osobie znać było, że sobie jadła nie żałował”. Niegdyś trzymał do chrztu pierworodnego syna Jana Skrzetuskiego. W powieści jawi się jako sprytny i interesowny. W każdej sytuacji dba o korzyści materialne.

Choć Rzędzian pojawił się w dwóch pierwszych częściach Trylogii, to w Panu Wołodyjowskim nie ma o nim wzmianki.



Żeromski
To poważny i cnotliwy pułkownik, biegły i doświadczony żołnierz, imponujący w wojsku urodą i senatorską brodą „w pas”. Jego chorągiew była utrzymana w najlepszym stanie, co dawało mu opinię najważniejszego rycerza wśród walczących.

Łuszczewski
Siedemdziesięcioletni starosta sochaczewski mieszkał w majętności w Strzygach. Miał córkę Oleńkę i synów, którzy walczyli przy panu krakowskim.

Uczestnicy obrony klasztoru:
Różyc-Zamoyski
- miecznik sieradzki.
Okielnicki - chorąży wieluński.
Piotr Czarniecki - młody kawaler o groźnej, marsowej twarzy, wzroście i sile dębu.
Krzysztoporski - wysoki, chudy szlachcic.

Sadowski
Ten czeski pułkownik i wyznawca luteranizmu służył u boku Millera. Był żołnierzem śmiałym i popędliwym, łatwo się obrażał.

Kuklinowski
Był pułkownikiem chorągwi wolentarskiej, podążającej ze Szwedami. Wśród swych żołnierzy, których werbował z łatwością, miał największych warchołów, szlacheckich banitów, zbiegów grabiących łupy. Jego przyprószone siwizną włosy okalały zwiędłą, zuchwałą i bezczelną twarz, a wypukłe i drapieżne oczy były świadectwem gwałtownego charakteru. Prowadził hulaszczy tryb życia, przez ciągłe wojny miał „wypalone sumienie”. Prawie całą militarną karierę przesłużył w różnych obozach i wojskach (na Siczy był atamanem, prowadził pułki na Wołoszczyznę, w Niemczech pozyskiwał ochotników w czasie wojny trzydziestoletniej), zyskując sławę jako dowódca jazdy. Jego krzywe nogi, wygięte niczym u pająka, były świadectwem, iż większość życia spędził na koniu. Uwielbiał kobiety, z którymi łączyły go namiętne i liczne romanse („był pochylony z rozpusty”).

Pokładając ufność jedynie w diable, czarownicach, astrologach i alchemii - nie wierzył w Boga. Ludzie mówili, że Kuklinowski jest zepsuty do szpiku kości i rozzuchwalony. Uważając, że kawalerzysta wygląda jedynie dobrze w stroju typowo polskim, nosił się w tym stylu. Mimo tego poglądu, swój czarny wąs przystrzygał „po szwedzku”, wywijając do góry zadarte końce. W swych wypowiedziach wielokrotnie ujawniał megalomanię. Mówił dużo „chełpliwie”, zdrabniając przy tym wyrazy jak dziecko. Gdy w klasztorze, do którego przybył jako szwedzki poseł, zaproponował Kmicicowi przejście na stronę wroga, został przez Andrzeja uderzony w twarz i spuszczony kopniakiem ze schodów. Od tej chwili kierował się chęcią zemsty, ujawniając swój sadystyczny temperament podczas torturowania pojmanego pułkownika (przypalał związanego Kmicica ogniem).

W życiu kierował się chęcią zgromadzenia majątku, czego dowodem może być zezwolenie na rabowanie zwłok dane Kiemliczom (dla siebie żądał talara od każdego nieboszczyka). Zmarł w skutek zamarznięcia po tym, jak Kmicic pozostawił go związanego w stodole. Jego ciało rankiem następnego dnia odnaleźli Szwedzi. Miał nabrzmiałą twarz i wytrzeszczone oczy.

Śladkowski
Podjazdy szwedzkie pojmały tego podstolego rawskiego, gdy wracał z Prus. Miał poczciwą twarz, pogodne spojrzenie. Gdy udało mu się wymóc od wroga zezwolenie na udanie się do oblężonego klasztoru w roli posła, wówczas zrelacjonował poczynania Szwedów zakonnikom oraz zagrzewał ich do walki. Był człowiekiem odważnym.

Gabriel Wajniłłowicz
Ten pułkownik i zarazem krewny Kmicica był człowiekiem szczerym, odważnym i oddanym ojczyźnie. Zwycięsko rozprawił się z partią zdrajcy Prackiego, która służył Szwedom. Ponadto zniszczył oddział wroga, ratując górali, wspomógł chłopstwo, a na koniec przyłączył się do marszałka Lubomirskiego w Lubowli. Wraz ze swoim pułkiem pokonał podjazd nieprzyjaciela w Nowym Sączu.

Jan Wielkopolski
Był kasztelanem wojnickim.

Anusia Borzobohata-Krasieńska
Ta fikcyjna bohaterka Trylogii największą rolę odegrała w powieści Potop (w Panu Wołodyjowskim została opisana tylko jej śmierć). Była bardzo piękną i filuterną panną. Miała dziewczęcą główkę, cerę białą jak mleko i kraśną jak róża. Drobne loczki zdobiły jej czoło, spod którego spoglądały bystre oczka, świdrujące wszystkich kawalerów.
Niegdyś była narzeczoną Longinusa Podbipięty. Gdy ów kawaler poległ w bitwie pod Zbarażem (zmarł w pierwszej części Trylogii Ogniem i mieczem), panna z racji swego sieroctwa została panienką respektową u księżnej Gryzeldy Wiśniowieckej. Na szczęście miała zabezpieczoną przyszłość, ponieważ niedoszły mąż w testamencie zapisał jej swe folwarki. Decyzja ta była przyczyną ciągłych kłótni Anusi z rodziną nieboszczyka. W czasie pobytu w Taurogach zaprzyjaźniła się z Oleńką, a na końcu powieści została narzeczoną pana Wołodyjowskiego. Dzięki swojemu sprytowi zjednała sobie wszystkich żołnierzy w zamku. Zauroczyła mężczyzn do tego stopnia, że jeden z nich - Sakowicz - miał zamiar się z nią nawet ożenić. To właśnie ta panna zaplanowała ucieczkę, dzięki czemu uwięzione wydostały się z zamku.

Borzobohata-Krasieńska, choć rozkochująca w sobie wszystkich, sama nieszczęśliwie ulokowała swe uczucia w kawalerze, który jej nie pożądał i nie był zainteresowany małżeństwem z piękną dziewczyną. Gdy dowiedziała się, że obiekt jej westchnień - waleczny pan Babinicz - to Kmicic, postanowiła wyjść za mąż za pana Michała Wołodyjowskiego. Bohaterka nie doczekała się ślubu z „małym rycerzem”, ponieważ na początku trzeciej części cyklu Sienkiewicza umarła na kilka dni przed ceremonią.

Akbah-Ułan
Ten tatarski dowódca był doświadczonym, srogim i mężnym wojownikiem o potężnej figurze i czerwonej twarzy.

Sakowicz
Ten osobisty doradca i przyjaciel księcia Bogusława Radziwiłła był podkomorzym i starostą oszmiańskim. Z powodu swej ambicji i samozaparcia doszedł do godności senatorskich oraz został wojewodą smoleńskim i podskarbim Wielkiego Księstwa. Był jednym z najsłynniejszych kawalerów na Litwie, słynącym z męstwa i urody. Ten mężczyzna średniego wzrostu miał czarne włosy, bladoniebieskie oczy patrzące z zuchwałością. Ubierał się „po cudzoziemsku” oraz władał prawie wszystkimi językami ówczesnej Europy. Ludzie mówili o nim „szalony”, ponieważ w bitwie rzucał się w największy wir.

Glowbicz
Oficer będący dawnym znajomym Kmicica z Birż, który przystąpił do Andrzeja i pomógł uwolnić Sorokę.

Roch Kowalski
Był szlachcicem herbu Korab (z Korabiów Kowalskich), oficerem dragonów pana Mieleszki w służbie księcia Janusza Radziwiłła, a przede wszystkim dzielnym żołnierzem, co wielokrotnie udowodnił. Sławę zyskał dzięki swej ogromnej sile i waleczności: „księciu się z pięści podobał, gdyż podkowy łamie i z chowanymi niedźwiedziami wpół się bierze, a takiego jeszcze nie znalazł, którego by nie rozciągnął”.
Został przekonany przez pana Zagłobę, że są krewnymi. Gruby szlachcic upił Kowalskiego a potem przeciągnął go na swoją stronę. Dzięki temu fortelowi zręczny żołnierz przeszedł do obozu przeciwników Radziwiłła, w którego był ślepo wpatrzony.
Parę razy miał bezpośrednią styczność z królem szwedzkim, którego nienawidził. Niesprzyjające okoliczności sprawiły, że Rochowi nie udało się zrealizować swego pragnienia - zgładzenia monarchy. W Rudniku był o krok od zabicia Karola Gustawa (monarcha uciekł mu w ostatniej chwili), w bitwie pod Warszawą było podobnie. W tym drugim przypadku jednak Kowalski został śmiertelnie ranny. Bogusław widząc, że Roch zbliżał się do króla, strzelił Kowalskiemu w ucho. Ten zaś, czując respekt przed Radziwiłłami, u których służył od dziecka - nie śmiał podnieść ręki na księcia.

W ekranizacji Potopu Jerzego Hoffmana z 1974 roku w postać Rocha Kowalskiego wcielił się Krzysztof Kowalewski.


Adolff
Był bratem szwedzkiego króla, księciem hiponckim sprawującym dowództwo nad wojskiem.

Robert Duglas
To biegły w rycerskich umiejętnościach jenerał, wyćwiczony tak, jak żaden ze szwedzkich wojowników.

Forgell
Z narodowości był Szwedem. W powieści jest przebiegłym powiernikiem Karola Gustawa i jenerałem. Jan Sapieha
Przystępując do Karola Gustawa, skalał znane nazwisko zdradą.

Kompani Kmicia:
Jaromir Kokosiński
Porucznik i przyjaciel pana Kmicica, „godny kompanion” był mężczyzną olbrzymiej postury, którego przezywali „Pypka”. Na czole jego widniała straszliwa blizna, która przechodziła potem przez oko i policzek. Poza tym w oczy rzucał się jego wąs - krótszy z jednej strony. W Smoleńskiem za porwanie panny, zabójstwo i podpalenie skazano go „na utratę czci i gardła”. Przed karą chroniła go wojna i protekcja pana Kmicica, który był jego rówieśnikiem i sąsiadem („fortuny ich w Orszańskiem, póki swojej pan Jaromir nie przehulał, leżały o miedzę”).

Ranicki
Ten szlachcic herbu Suche Komnaty, „zawadiaka w ręcznym spotkaniu niezrównany” pochodzący z województwa mścisławskiego, został wypędzony na banicję ze swego okręgu, ponieważ zabił dwóch szlacheckich posesjonatów: „Jednego w pojedynku usiekł, drugiego bez boju z rusznicy zastrzelił”. Z tego powodu nie posiadał mienia, choć odziedziczył po przodkach znaczne mienie. Przed ujęciem chroniła go wojna.

Rekuć-Leliwa
Jako jedyny z kompanów Kmicica nie był ścigany przez prawo. Nie znaczyła to jednak, że swym postępowaniem dawał wzór. Walczył przy Kmicicu, odkąd trzy lata temu przegrał w kości i przepił swą fortunę.

Uhlik
Ten Smoleńszczanin „za rozpędzenie trybunału bezecnym ogłoszony i na gardło skazany”, uzyskał schronienie w oddziale Andrzeja Kmicica, ponieważ pięknie grywał na czekaniku.

Kulwiec-Hippocentaurus
Choć dorównywał Kokosińskiemu wzrostem, przewyższał go siłą.

Zend
Był kawalkatorem, który potrafił udawać wszelkie ptactwo. O jego pochodzeniu nie było pewnych informacji: „choć się szlachcicem kurlandzkim powiadał”. W kompani Kmicica zajmował się ujeżdżaniem koni, co z pewnością pomagało mu w życiu (pobierał za to „lafę”), ponieważ nie posiadał fortuny.

Kanneberg
Ten pułkownik był krewnym Karola Gustwa. Już od wczesnego dzieciństwa pobierał nauki od włoskich mistrzów walki, dlatego też nie miał sobie równego w armii szwedzkiej. Zginął w Jarosławiu z ręki Michała Wołodyjowskiego.

Witowski
Ten stary i doświadczony żołnierz był kasztelanem sandomierskim.

Michałko
Ten pacholik księży w Rudniku powiadomił porucznika Szandarowskiego o pobycie Karola Gustawa na plebani. Tą informacją rozpoczął krwawą bitwę, podczas której z odwagą zdobył chorągiew szwedzką. W konsekwencji tego czynu Stefan Czarniecki powiedział po walce, że Michałko podczas pierwszego posiedzenia sejmu będzie „równy stanem wszystkich waszmościom”.

Ketling, Hassling-Ketling of Elgin
Ten szkocki szlachcic o angielskich korzeniach pojawił się również (prócz Potopu) w trzeciej części Trylogii Henryka Sienkiewicza. Niegdyś był oficerem rajtarii księcia wojewody wileńskiego. Nigdy nie ujawnił Oleńce, że darzył ją szczerym uczuciem. Zginął podczas oblężenia Kamieńca (gdzie pełnił rolę dowódcy artylerii), kiedy, ze względów honorowo-religijnych, wysadził go.

Pierwowzorem postaci był Major Hejking - Kurlandczyk pochodzenia niemieckiego w służbie Króla Polski, dowodzący artylerią w Kamieńcu Podolskim w trakcie II wojny tureckiej.



Grodzicki
Był generałem pod wodzą Jana Kazimierza.

Bies
Był polskim szlachcicem herbu Kornia, zwanym na dworze Bogusława Radziwiłła, do którego był bardzo przywiązany - Cornutusem. Od najmłodszych lat służył w wojskach zagranicznych.

Von Rösesel
Ten oficer w randze kapitana walczył w pruskim regimencie Bogusława Radziwiłła.

Hamilton
Był Anglikiem w służbie szwedzkiej, komendantem w Poniewieżu. Zginął „rozniesiony na szablach” przez Tatarów pod przydrożnym krzyżem w bitwie w Androniszkach.

Jan Onufry Zagłoba - charakterystyka

Zagłoba - postać na pierwszy rzut oka fikcyjna - w rzeczywistości poprzez dobór cech wiążących ją z barokową i sarmacką formacją obyczajową i mentalnością, staje się bardziej prawdopodobna i typowa. Zagłoba scala wszystkie części cyklu Sienkiewicza. Pisarz przy budowaniu postaci posłużył się zestawieniem cech wyglądu i charakteru wielu znanych i nieznanych osób. W pewnym stopniu Zagłoba przypomina Jana Chryzostoma Paska i Karola Radziwiłła „Panie Kochanku” , po których dziedziczy skłonność do „koloryzowania” i posługiwania się barokowym stylem. Z kolei literackimi pierwowzorami tej postaci byli między innymi Ulisses (Odyseusz), żołnierz - samochwała z komedii Plauta, Szekspirowski Falstaff z dramatu Henryk IV, Papkin z Zemsty Fredry oraz kulawy, rudy i zezowaty szlachcic Julian Żytkiewicz - bohater powieści Michała Czajkowskiego Stefan Czarniecki, której akcja toczy się podczas najazdu szwedzkiego.

Falstaff z dramatu Szekspira Henryk IV to angielski grubas, rozładowujący wojenną atmosferę dramatu, rozweselający czytelnika pijaństwem, gadulstwem, zabawnymi monologami pełnymi dowcipnych sentencji oraz przechwalaniem się rzekomym bohaterstwem i poufałością z dostojnikami, szafujący bogatym zasobem wyzwisk i gradem soczystych przekleństw.



Sienkiewicz inspirację czerpał również z życia. W Zagłobie odnajdziemy też coś z kapitana Rudolfa Korwin-Piotrowskiego (poznał go w Ameryce), Władysława Olendzkiego (kolega pisarza, współpracownik „Słowa”) oraz z teścia Sienkiewicza - Kazimierza Stetkiewicza (Litwin, posługujący się dosadnym stylem i humorem staropolskim).

Zagłoba w powieści to starszy szlachcic herbu Wczele, który „czerstwo jeszcze wygląda jak tur”. Był tęgim kawalerem o szerokich ramionach. Jedno oko miał przykryte bielmem, białą brodę, czerwoną twarz, a na czole szeroką bliznę, przez którą było widać kość czaszki (charakterystyczny wygląd zindywidualizował tę postać).

Posiada wszystkie cechy charakterystyczne dla sarmackiej grupy społecznej Sienkiewicz w konstrukcji bohatera uwypuklił zwłaszcza jej wady, wśród których na pierwszy plan wysuwały się: krzykactwo, skłonności do trunków, konfabulacji, przypisywania sobie zasług innych, pieniactwa, tchórzostwa i lenistwa. Pisarz nie skupił się jednak wyłącznie na przymiotach ujemnych, obdarzył bowiem Jana Onufrego doskonałym poczuciem humoru, szczerym patriotyzmem, dobrym sercem, odwagą, zdolnością wychodzenia z największych opresji.

O przeszłości bohatera nie wiadomo dużo, tak, jakby Sienkiewicz chciał jeszcze bardziej podsycić zainteresowanie czytelnika tą postacią. Wypowiedzi Zagłoby odnośnie tej kwestii pełne są sprzecznych i często nieprawdopodobnych relacji. Często chwalił się, że podróżował przez wschodnie kraje, takie jak: Krym, Galata, Turcja i Ziemia Święta. Zagłoba, mający skłonność do megalomanii i konfabulowania, czasami za bardzo „ubarwiał” rzeczywistość, przez co wpadał w kłopoty. Podczas rozmów przedstawiał korzystniejszą wersję zdarzeń, by lepiej się zaprezentować. Często zdarzało mu się przypisać sobie zasługi innych osób - zwłaszcza Michała Wołodyjowskiego - nawet, gdy byli przy tym obecni. Ten gaduła mówił czasem bez powodu: „żeby - jak to określa - się para w gębie nie zagrzała i żeby język nie rozmiękł, co się od dłuższego milczenia snadnie przytrafić może”.

Bohater posiada też mnóstwo cech pozytywnych. Choć prawda była dla niego wartością względną, to w chwilach zagrożenia potrafił zaplanować ucieczkę, przekonać Lubomirskiego o przyłączeniu się do Czarnieckiego. Najważniejszym „fortelem” w powieści było przekonanie Rocha Kowalskiego, że jest jego wujem, i w efekcie uwolnienie uwięzionych pułkowników. Wołodyjowski mówił o swym przyjacielu z uznaniem: „Zadziwiająca to jest rzecz w istocie (…) że nie masz na świecie takowych terminów, z których by ten człowiek nie potrafił się salwować. Gdzie męstwem i siłą nie poradzi, tam się fortelem wykręci. Inni fantazję tracą, gdy im śmierć nad szyją zawiśnie, albo polecają się Bogu czekając, co się stanie; a on zaraz zaczyna głową pracować i zawsze coś wymyśli. Mężny on w potrzebie bywa jako Achilles, ale woli Ulissesa iść śladem”.

Zagłoba dzięki swemu sprytowi był w stanie wybrnąć nawet z najtrudniejszej sytuacji. Choć nie stać go było na codzienne piwo, potrafił zaradzić temu „defektowi” słynnymi „fortelami”, „doczepiając się” do bogatszych szlachciców.

Choć odniósł niemało sukcesów wojennych, przypisywał sobie cudze zasługi, był jednak na tyle sprawiedliwy, mądry, iż zdawał sobie sprawę, że nie dorównuje umiejętnościami Wołodyjowskiemu czy Kmicicowi (dlatego zrzekł się władzy na rzecz Sapiehy, gdy pod Białymstokiem wybrano go regimentarzem wojsk, mimo iż było to jego marzeniem).
Do ulubionych powiedzonek szlachcica w powieści należą takie zwroty, jak: „Niech zginę ja i pchły moje!”, „Zdechł pies”, „Mów mi wuju” (do Rocha Kowalskiego), „Zawszem mówił, że gorzałka jeno tęgiej głowie służy”, „Już żelazny hełm na głowie nosi i słusznie, bo kapusta z sagana najlepsza”, „Jak mawiali starożytni: kiedy w brzuchu pusto, w głowie groch z kapustą”, „Już tak widać jest, że kto się o Radziwiłła otrze, ten sobie wytarty kubrak zaraz ozłoci. Łatwiej tu, widzą, o promocję niż u nas o kwartę gniłek. Wsadzisz rękę w wodę z zamkniętymi oczami i już szczupaka dzierżysz”.
Zagłoba posługuje się komizmem dwojakiego typu. Tworzy zabawne sytuacje (Zagłoba regimentarzem, Zagłoba odprawiający szwedzkie poselstwo w Zamościu) oraz jest doskonałym anegdociarzem i dyskutantem.

Mimo zamiłowania go kłótni czy lenistwa, ta postać wzbudza mnóstwo miłych emocji czytelnika. Dzieje się tak zapewne dlatego, że nigdy nie jest prowodyrem zdarzeń, których czytelnik nie mógłby mu wybaczyć.

Jan Onufry Zagłoba jest postacią, która występuje we wszystkich trzech częściach Sienkiewiczowskiej Trylogii. Pojawia się już na początku powieści Ogniem i Mieczem, gdy w karczmie w Czehrynie i daje się poznać jako hulaka i pijak. W czasie dalszej akcji razem z Michałem Wołodyjowskim, Longinem Podbipiętą i Janem Skrzetuskim tworzy oddział i bierze udział między innymi w obronie Zbaraża (zabija dowódcę kozackiego - Burłaja). Z kolei w Potopie zyskuje sławę jako pomysłodawca i główny dowodzący ucieczką z niewoli księcia Janusza Radziwiłła. W ostatniej części Trylogii - Panu Wołodyjowskim - Zagłoba jest już starym szlachcicem, pomagającym Michałowi Wołodyjowskiemu w opuszczeniu zakonu i w powrocie do rycerskiego życia.

Janusz Radziwiłł - charakterystyka

Książę był szlachcicem herbu Trąby, urodzonym 12 grudnia 1612 roku w Popieli, a zmarłym 31 grudnia 1655 roku w Tykocinie. W czasie swego czterdziestotrzyletniego życia Janusz pełnił wiele urzędów (od 1654 hetman wielki litewski, od 1653 wojewoda wileński, starosta generalny żmudzki i hetman polny litewski, starosta kamieniecki, kazimierski, sejwejski), stając się najpotężniejszym człowiekiem na Litwie.

Choć posiadał wiele talentów: niemal autonomicznie rządził Litwą, prowadził samodzielną politykę zagraniczną, to jednak w obliczu najazdu Szwedzkiego na Polskę oddał się pod protektorat króla Szwecji Karola X Gustawa (wiążąc z Hohenzollernami, spiskując z Wołoszczyzną i Siedmiogrodem). Zdania badaczy na temat tego kroku są podzielone. Jedni twierdzą, że przyczyną decyzji był strach przed otwartą walką, inni zaś - że chęć obrony Litwy (Radziwiłł obwiniał Jana Kazimierza o nieprzygotowanie Rzeczypospolitej do obrony, widząc jedyny ratunek dla Litwy w zerwaniu unii z Polską i stworzeniu księstwa, rządzonego przez Radziwiłłów pod protekcją Szwecji).

Zmarł w oblężonym Tykocinie tuż przed jego zdobyciem, pokonany w polu (klęska wojsk Bogusława Radziwiłła pod Prostkami), ciężko chory, uzależniony militarnie i finansowo (jego dobra na Litwie były regularnie rabowane przez przeciwników) od Szwedów, prowadzący walki na Podlasiu z konfederacją tyszowiecką wierną Janowi Kazimierzowi pod dowództwem Pawła Sapiehy. W tej ciężkiej chwili w powieści towarzyszył Januszowi wierny żołnierz - Charłamp. Ostatni wódz litewski, charakteryzował się wybitnymi umiejętnościami militarnymi, doskonałym wykształceniem wojskowym, umiejętnością utrzymywania żelaznej dyscypliny w wojsku, lecz także skłonnością do podejmowania nadmiernego ryzyka i okrucieństwem. Jego pomnik stoi w Kiejdanach.

W powieści Sienkiewicz czyni wzmiankę o wyglądzie zewnętrznym bohatera: „Był to człowiek czterdziestokilkoletni, postaci olbrzymiej i barczysty. Ubrany był w strój szkarłatny polski, spięty pod szyją kosztownymi agrafami. Twarz miał ogromną, o rysach, z których biła pycha, powaga i potęga. Była to gniewliwa, lwia twarz wojownika i władcy zarazem. Długie, zwieszające się w dół wąsy nadawały jej wyraz posępny i cała w swej potędze i ogromie była jakby wykuta wielkimi uderzeniami młota z marmuru. Brwi miał w tej chwili zmarszczone z powodu natężonej uwagi, ale zgadłeś łatwo, że gdy je zmarszczy gniew, wówczas biada tym ludziom, tym wojskom, na których gromy owego gniewu spadną”.

Choć miał bronić Polskę przed Szwedami, to jednak w powieści jawi się jako zdrajca. Właśnie Sienkiewiczowi Radziwiłł zawdzięcza negatywne miano (z kolei na Litwie uważany jest za bohatera, dążącego do jej niepodległości. Oba te określenia są zbyt jednoznaczne).

W Potopie pisarz podkreślił skłonność księcia do z niesłychanego przepychu, hojności i buty. Takie wartości jak honor czy miłość do ojczyzny zastąpił chęcią wzbogacenia się i przekonaniem, że majątek jest najważniejszy. Radziwiłł nie rozumiał Sapiehy, który sprzedał kosztowności, żeby mieć pieniądze na obronę kraju. Ten krok był dla niego zwyczajnie głupi. Przykłady skąpstwa magnat dawał jeszcze wielokrotnie.

Kolejną negatywną cechą charakteru bohatera jest niepohamowanie w dążeniu do celu, czyli otrzymania korony Rzeczypospolitej. Ludzkie życie było dla niego pustym pojęciem, a zabijanie środkiem realizacji planu. Potrafił mistrzowsko manipulować ludźmi, którzy robili później to, co chciał. Kmicic przysiągł nawet na krzyż, by go zadowolić (i upewnić, że nie przestanie mu wiernie służyć). Jego nieodzownym narzędziem przekonywania ludzi - prócz groźby śmierci - było kłamstwo. Posługuje się nim, gdy przychodzi do niego Kmicic z pytaniem, dlaczego go oszukał gdy zapewniał, że ocali życie zbuntowanym pułkownikom: „Jeśli kazałem (...) tych ludzi w Birżach egzekwować, którym na Twoją prośbę przebaczyłem w Kiejdanach, to nie dlatego, żem cię chciał zwodzić, jeno by ci boleści oszczędzić. Uległem pozornie, bo mam dla ciebie słabość... A ich śmierć była konieczna. Czy tom ja kat, czy myślisz, że krew rozlewam dlatego jeno, by oczy czerwoną barwą napaść?... Ale gdy pożyjesz dłużej, poznasz, że gdy ktoś chce czegoś na świecie dokazać, temu nie wolno ni własnej, ni cudzej słabości folgować, nie wolno większych spraw dla mniejszych poświęcać.” Czasem go głosu dochodzą w Radziwille wątpliwości, lecz nie pozwala im się rozwinąć, ponieważ ambicja podpowiada mu, że działa dla poprawy sytuacji Polski. Gdy ogłasza akt poddania Litwy Karolowi X Gustawowi i napotyka na ostry sprzeciw większości wojsk i oficerów, którzy wypowiadają mu posłuszeństwo, zastanawia się, czy nie przypłaci swych decyzji hańbą na wieki. Ta chwila jest dla niego bardzo dramatyczna: „Twarz księcia była w tej chwili po prostu straszna (…) Groza jakaś była w tej potężnej twarzy, i lodowatość, jakie bywają w krzepnących rysach w chwili skonu”.

Sienkiewiczowski Radziwiłł cierpiał na manię wielkości. Czując się kimś lepszym i ważniejszym od innych, kimś, kto był „nad” zniżanie się do prowadzenia wojny, dał sobie prawo decydowania o losach

Polski. Z metaforycznego pomnika, który sam sobie wystawił w wyobraźni zrzucił go dopiero bunt pułkowników. Do tej pory Janusz nie wyobrażał sobie, że może napotkać na sprzeciw.

Książę był władcą despotycznym, nieznoszącym głosu sprzeciwu. Podczas rozmów z Kmicicem, który posiadał silną, odważną, nieugiętą osobowość, widać, jak bardzo doskonały orator Radziwiłł „cierpi”. Stale zadawał sobie pytanie o powód zniżania się do poziomu tak nędznego człowieka. Radziwiłł nie cofnąłby się (i nie cofał) przed przelewem krwi, aby osiągnąć cel. Kalał wszystkie świętości, by tylko nie oddać przywódczej roli komuś innemu: „Rozszalała myśl stawiała mu przed oczy obraz kar i mąk dla buntowników, którzy ośmielili się nie iść jak pies za jego nogami. I widział krew ich ściekającą z katowskich toporów, słyszał chrupot kości, łamanych kołem, i kąpał się, i lubował, i nasycał krwawymi widziadłami”.

Jego największą miłością - prócz pieniędzy - była władza. Choć wpierał Kmicicowi, że tylko on - Janusz Radziwiłł - może ocalić ojczyznę, w dalszej rozmowie zdradził swą motywację: „Chcę ratować ojczyznę, i wszystkie drogi, wszystkie sposoby do tego mi dobre (…)Chcę... korony!”.

Sienkiewicz w opisie śmierci Janusza (fakty zgodne z historią) zawarł podsumowanie życia bohatera, którego dokonuję sam Radziwiłł. Miał on świadomość przegranej, popełnionego błędu, wiedział, że nic już nie zostało z dawnego szacunku i miłości, jakim obdarzali go żołnierze. Teraz - czyli na kilka minut przed „odejściem”, czuł się opuszczony i niekochany. Umarł jako zdrajca.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
polski-pozytywizm potop bohaterowie , Czarniecki Stefan - dowódca armii polskiej, żołnierz odważny i
polski-pozytywizm potop bohaterowie , Czarniecki Stefan - dowódca armii polskiej, żołnierz odważny i
Potop stosunek do przeszłości, kreacja głównego bohatera, tendencyjność i mit kompensacyjny
Potop bohaterowie
Dorastanie bohaterów ''Syzyfowych prac''
Bohater własnego życia
Medal dla bohaterskiego doktora z pogotowia w Katowicach, Ratownictwo medyczne, Katastrofy
Państwo jako najwyższa wartość narodowa w widzeniu bohaterów literackich różnych epok, prezentacje
Dlaczego bohaterowie tragedii Sofoklesa poneśli klęskę, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Heroizm moralny bohaterów romantycznych i postaci z utworów, matura, matura ustna
Heroizm moralny bohaterów romantycznych i postaci z utworów(1)
Bohater Romantyczny, Dostępne pliki i foldery - hasło to folder, #Pomoce szkolne, JĘZYK POLSKI - GOT
Potop, Nauka, Język Polski
Motyw Bohatera, Notatki, Filologia polska i specjalizacja nauczycielska, Analiza dzieła literackiego
Bohaterowie Wesela, Język polski, Wesele S.Wyspiańskiego

więcej podobnych podstron