MICHALKIEWICZ CZARNY TYDZIEŃ (2)


Czarny tydzień - artykuł Stanisława Michalkiewicza Wysłane poniedziałek, 30, czerwca 2003

Po czarnym poniedziałku nastał czarny tydzień. Premier Leszek Miller nabrał wiatru w żagle i pokazał wszystkim tzw. ruski miesiąc. Pana prezydenta Kwaśniewskiego po raz drugi wytarzał w smole i pierzu, zaś opozycja zacznie chyba wierzyć w przesądy, bo i piątek i trzynastego... Po sejmowym wotum zaufania jest chyba oczywiste, że rząd Leszka Millera przetrwa do końca kadencji, a w takim razie ani Platforma, ani PiS, ani PSL nie powąchają brukselskich konfiturek nawet z daleka. Na domiar złego, zgodnie z przewidywaniami, SLD spuścił z łańcucha postępowe damy; pani Jaruga-Nowacka i pani Sosnowska zapowiedziały już inicjatywę w sprawie aborcji na życzenie. Miary goryczy dopełnił Konwent, przedstawiając projekt przyszłej konstytucji Unii Europejskiej. Okazało się, że żadna wzmianka o chrześcijaństwie nie przejdzie i to za żadną cenę. Teraz już dla nikogo nie ma najmniejszej wątpliwości, że Unia Europejska jest eksperymentem politycznym zdecydowanie wrogim religii chrześcijańskiej. Myślę, że powinniśmy złożyć się na jakiś wytworny euro pejczyk dla JE abp. Józefa Życińskiego, żeby do końca jak najdłuższego żywota garbował sobie skórę w ramach pokuty za swój udział w propagandzie Anschlussu. Bo Konwent nie ograniczył się wyłącznie do preambuły. Przemodelował gruntownie niewzruszalne rzekomo ustalenia z Nicei i okazało się nagle, że Polska w Unii Europejskiej będzie musiała słuchać tego, co postanowią Niemcy z Francuzami do spółki z kimś trzecim. Na takie dictum przebudził się nawet pan Kaczyński, niestety już z ręką w nocniku. "Polska została oszukana!" - woła i domaga się referendum. Rychło w czas. Już Stanisław Cat-Mackiewicz zauważył, że tylko język polski stworzył makabryczne powiedzenie: marzenia ściętej głowy. A przecież uniosceptycy ostrzegali przed utratą suwerenności. Dlaczego pan Kaczyński im nie uwierzył? Gdyby uwierzył, to Polska może nie zostałaby oszukana. Ale wolał uwierzyć panu prezydentowi Kwaśniewskiemu, który zapewniał, że nigdy nic podobnego nie nastąpi. Mówię o uwierzeniu, bo z dzisiejszych lamentów widać wyraźnie, że pan Kaczyński po prostu nie bardzo orientował się w sytuacji, jeśli oczywiście mówi serio. Bo może tylko udaje, żeby zachować twarz przed tymi, którzy z kolei uwierzyli jemu. Rzecz w tym, że i przed referendum w Polsce nikt specjalnie nie ukrywał, że zasady ustalone podczas szczytu w Nicei będą zmienione. W tej sytuacji oszukany został tylko ten, kto chciał być oszukany. Ja na przykład oszukany wcale się nie czuję. Jeśli więc pan Kaczyński naprawdę czuje się oszukany, to chyba tylko przez pana premiera Millera, który wszystkie brukselskie konfiturki sprzątnął opozycji sprzed nosa w piątek 13 czerwca. Jednak liczenie na wielkoduszność pana premiera Millera, zwłaszcza w takich sprawach, dowodzi pewnej lekkomyślności. Tak zaufać panu Kwaśniewskiemu i panu Millerowi... Przyznam się szczerze, że dotychczas uważałem pana Kaczyńskiego za polityka wprawdzie cynicznego, raczej gardzącego ideologiami, ale trzymającego się mocno ziemi, zwłaszcza w miejscach bardziej urodzajnych. Ceniłem go za umiejętność zawiązywania politycznych intryg, chociaż zawsze trochę zastanawiało mnie to, że prawie żadna z tych intryg nie miała dobrego wykończenia. Na przykład, pomysł z wysunięciem pana Wałęsy na prezydenta - znakomity. Bracia Kaczyńscy kręcą całą Polską. Ale wkrótce co się dzieje? Mieczysław Wachowski rozpędza ich na cztery wiatry, w dodatku z jakąś dziecinną łatwością. Uważałem nawet, że to dlatego, iż pan Jarosław za bardzo pogardza ideologiami. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, że może być po prostu lekkomyślny. Dopiero teraz. Że też musiało się to okazać w sprawie tak poważnej, jak utrata przez Polskę suwerenności politycznej. Niesamowita historia! Czarny tydzień, straszny tydzień... A przecież najgorsze dopiero przed nami.
Zwracam na to uwagę również panu Rafałowi Ziemkiewiczowi, który w "Gazecie Polskiej", przy okazji wyłajania ojca Tadeusza Rydzyka za to, że źle zabrał się za swoją telewizję, sformułował pogląd ogólny, że trwanie jest nieważne, bo liczy się sukces. Nawiasem mówiąc, trochę dziwi mnie ta zapamiętałość pana Rafała w krytykowaniu ojca Rydzyka. Gdyby ojciec Rydzyk np. emitował na antenie Radia Maryja sponsorowane przez KGHM pogadanki o zaletach miedzi surowej albo reklamy różnych usług ubezpieczeniowych, świadczonych przez PZU, których pełno było na łamach "Gazety Polskiej" zwłaszcza za czasów premiera Buzka, którego rząd "GP" bardzo chwaliła, to wtedy sam przyłączyłbym się do tych krytyk. Ale tego ojciec Rydzyk akurat nie robi. To samo z telewizją. Ani nie załatwił sobie udziałów żadnych spółek skarbu państwa, ani potem tych udziałów nie rozkradł, ani nie zmarnotrawił - słowem - nie rozumiem. Jeśli pan Rafał uważa, że ojciec Rydzyk źle zabrał się za telewizyjny interes i wkrótce go położy, to nie pojmuję, dlaczego akurat to go tak irytuje, skoro, o ile mi wiadomo, przecież ani ojca Rydzyka, ani jego poglądów, delikatnie mówiąc, nie lubi? Toż broń Boże nie ostrzegać go i tylko w ukryciu zacierać ręce w oczekiwaniu nieuchronnej katastrofy. Tymczasem pan Rafał akurat odwrotnie i w dodatku z zagadkowym natężeniem namiętności. Czyżby jednak, mimo wszystko, obawiał się sukcesu? Ano, czasami dowcipny Pan Bóg dopuszczał takie rzeczy ku zawstydzeniu profesjonalistów.
Ale mniejsza z tym, bo właściwie chciałem o tym, co ważniejsze - czy trwanie, czy sukces? Jako motto miesięcznika "Kurs", wydawanego przeze mnie poza cenzurą w latach 80. umieściliśmy z kol. Miszalskim słowa Juliusza Mieroszewskiego: "Polityka powinna być najpierw słuszna, a dopiero potem realna, gdyż trwać i wytrwać można tylko w imię słuszności". Widać, że Mieroszewski uważa trwanie i wytrwanie za ważniejsze od rozmaitych sukcesów. Chyba miał wiele racji, bo na przykład pan Jarosław Kaczyński jeszcze w niedzielę 8 czerwca zapewne miał świadomość sukcesu, a zaledwie w tydzień później już się nim udławił, a co gorsza - przy okazji udławił i nas.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bułhakow Michał Czarny mag
Michalak Katarzyna Czarny książę
3 tydzień Wielkanocy, III piątek
30 Tydzień zwykły, 30 środa
7 tydzień Wielkanocy, VII Niedziela Wielkanocna A
5 tydzień, V Niedziela Wielkiego postu C
2 tydzień Wielkanocy, II piątek
09 Tydzień zwykły, 09 środa
2 tydzień do Chrztu Chrystusa, Niedziela Chrztu Chrystusa B
23 Tydzień zwykły, 23 wtorek
6 tydzień, VI Wielki Poniedziałek
7 tydzień Wielkanocy, Zesłanie Ducha Świętego
3 tydzień Wielkanocy, III poniedziałek
02 Tydzień zwykły, 02 wtorek
17 Tydzień zwykły, 17 wtorek
11 Tydzień zwykły, 11 wtorek
3 Tydzień Adwentu, 3 wtorek Adwentu
22 Tydzień zwykłyxxxx, 22 środa

więcej podobnych podstron