już bohaterem z licznymi medalami. Poświecił wojsku następne piętnaście nienagannej służby, a następnie zajął się handlem nieruchomościami, gtj . w wieku czterdziestu lat dorobił się pierwszego miliona. W wieku czterdzie trzech lat został senatorem. Jego zasadą było unikanie ekstremów; przylo? do niego przydomek Mr Sredniak. Prawdziwie zaangażowani politycy Z(a przeciwległych skrzydeł starali się wykorzystać to przeciwko niemu. Wyb<J!! jednak głosowali na Hoffmana, który nie opuszczał senatu przez trzy z rzędu.
wyciągając
- Cześć, Bili - - powiedział, wysuwając się naprzód
mięsistą dłoń.
— Witam, senatorze — odezwał się cicho Moreland.
- Nie wygłupiaj się! — zaśmiał się Hoffman. Chwycił dłoń Morelanda
i uścisnął. Twarz Morelanda pozostała bez wyrazu. Hoffman zwrócił si$ 4
Pam. - - A ty jesteś pewnie jego córką; kiedy cię widziałem po raz
ostatni, byłaś w pieluchach. - - Uścisnął końce palców Pam. —
lekarzem, prawda?
Skinęła głową.
— Wspaniale.
Creedman wyciągnął rękę i przedstawił się sam.
- Ach, prasa — powiedział Hoffman. — Kapitan Ewing powiedział mi,
że pan tu jest, wiec zaproponowałem, żeby pana zaprosił i pokazał rząd
w akcji. Korespondent?
Piszę książkę.
O czym?
- Opisującą tutejszą rzeczywistość.
— Wpaniale.
- A co pana tu sprowadza, senatorze?
— Prawdziwa praca. Ocena urządzeń wojskowych.
Rozpiął marynarkę i klepnął się w pierś. Dorobił się brzucha, który krawcowi udało się zamaskować krojem marynarki.
A wy jesteście pewnie tymi lekarzami z Kalifornii. — Wyciągnął
rękę. — Nick Hoffman.
Doktor Delaware jest psychologiem — powiedziała Robin. — A ja
konstruuje instrumenty muzyczne.
Bardzo mi miło... — Spojrzał na stół. — Czy możemy zaczynać,
kapitanie?
Oczywiście, senatorze — odparł oficer o czerwonej twarzy. Jego gtos
miał chrapliwe brzmienie. Ani on, ani śniady mężczyzna nie odezwali sfc
dotychczas. — Proszę usiąść u szczytu stołu, sir.
Hoffman szybko podszedł do wskazanego miejsca i zdjął marynarkę-Wyższy oficer natychmiast pospieszył, by ją od niego odebrać, ale senato* zdążył powiesić marynarkę na oparciu swego krzesła i usiadł rozpinaj^ kołnierzyk i rozluźniając apaszkę.
— Czego się pan napije, senatorze?
110
__ Mrożonej herbaty, Walt.
Walt wyszedł. Mężczyzna o czerwonej twarzy pozostał, nie ruszył się ze o miejsca przy drzwiach.
Proszę się do nas przyłączyć, kapitanie - - powiedział Hoffman, kazujac jedno z dwu pustych krzeseł. * cwjng zdjął czapkę i usiadł sztywno.
Rozumiem, Elvin, że wszyscy się znają — powiedział Hoffman.
^. Ja znam wszystkich z nazwiska — powiedział Ewing — ale dotychczas „je spotkaliśmy się.
__ Pan Creedman, doktor Pam Moreland, doktor i pani Delaware — powiedział Hoffman. — Kapitan Elvin Ewing, komendant bazy. Ewing przyłożył palec do okularów. Wyglądał na zakłopotanego. Wrócił oficer z herbatą dla senatora. Filiżanka była ogromna, na wierzchu pływał listek mięty.
— Coś jeszcze, senatorze?
__ Nie. Siadaj, Walt.
A kiedy ten ruszył w stronę swego miejsca, Ewing powiedział:
Proszę się przedstawić, poruczniku.
Porucznik Zondervein — powiedział wysoki oficer, patrząc wprost
przed siebie.
— No — skwitował Hoffman — teraz jesteśmy przyjaciółmi. — Opróżnił
większą część filiżanki jednym haustem, wyłowił źdźbło mięty i zjadł listek.
— Podróżuje pan samotnie, senatorze? — spytał Creedman.
Hoffman spojrzał na niego z szerokim uśmiechem.
— To jest silniejsze od pana, prawda? Jeżeli chodzi o to, czy mam ze
sobą świtę, to nie — jestem tu sam. Owszem, przyleciałem odrzutowcem
rządowym, ale podróżuję po okolicy, korzystając z paliwa bazy.
A więc to ten wypieszczony odrzutowiec, który zauważyłem.
— Prawdę powiedziawszy, miało przyjechać jeszcze trzech prawników.
Senatorzy Bering, Petrucci i Hammersmith. Teraz są na Hawajach, jutro
przybędą na Guam i pewnie zechcą się poopalać -- powiedział z uśmie
chem. — Ja postanowiłem przyjechać tu wcześniej, żeby odwiedzić stare
miejsca i spotkać się z dawnymi przyjaciółmi. Nie, panie Creedman, nie
obciążyłem moich wyborców żadnymi dodatkowymi kosztami, ponieważ
nx>im zadaniem jest oszacowanie wyposażenia baz na kilku mniejszych
wyspach Mikronezji, nie wyłączając Aruk, a przybywając tu w pojedynkę
czyniłem podróż jeszcze mniej kosztowną. — Dopił herbatę, rozgryzł jedną
kostek lodu, przełknął i roześmiał się. — Musiałem siedzieć obok pilota, jaka to skomplikowana maszyna. Równie dobrze mógłbym usiłować w jedną z tych przeklętych gier komputerowych moich wnuków. Czy , że siedmioletnie dziecko lepiej z tym sobie radzi niż jego rodzice? zeci mają doskonałą koordynację pracy rąk ze wzrokiem. Może powinniśmy szkolić siedmiolatki w prowadzeniu samolotów bojowych, Elvin. Ewing uśmiechnął się blado.
111