43 SPŁATA


SPŁATA

Pewnego ranka, kiedy Bajko wstał z łóżka, bosą stopą wyczuł ucisk rozsypanych kamyczków. Natychmiast jednak zorientował się, że to nie kamyczki. Cała podłoga zasłana była fasolą. A na podłodze pod półką wysypany cukier i mąka kukurydziana tworzyły białe oraz żółte kopce.

Przed drzwiami prowadzącymi na taras brakowało w podłodze kawałka deski. Czerniała za to wygryziona dziura wielkości sporej pięści, a wokół piętrzyły się kupki trocin.

Najgorsze jednak było to, że na honorowym stoliczku nie było już ozdoby tego domu — przepięknego, wypchanego głuszca. Tylko trociny, brązowe piórka oraz para szklanych oczu. Tej nocy bowiem przybyły szczuropsy.

Dom Bajko położony był wysoko nad miastem, w głębi ogrodu otoczonego gęstymi krzakami porzeczek. Podwaliny domu ułożono z łupków mikowych, gęsto występujących w tej górzystej okolicy i niejednokrotnie ostro sterczących spod trawy. Ściany stojącej w ogrodzie komórki również umacniały mikowe płyty. To właśnie tu Bajko po raz pierwszy znalazł wykopane w ziemi małe nory. Od czasu do czasu zatykał je błotem lub dla zabawy połamanymi gałęziami.

Kiedyś, wczesną wiosną, po opóźnionym, niemniej gęstym opadzie śniegu, Bajko zauważył, że przez gładką,

znajdującą się między komórką a domem przestrzeń ciągnie się jakby nawiana nocą przez wiatr fałda. Był to jednak wykopany w świeżym śniegu tunel, upstrzony gdzieniegdzie lufcikami, przez które tajemniczy wiertacz, niczym pływak w wodzie, mógł zaczerpnąć tchu. Szybko jednak zaświeciło słońce, śnieg błyskawicznie stopniał i wykopany nocą tunel rozpłynął się bez śladu. A Bajko już o nim zapomniał.

Teraz po kolei zamiótł fasolę, cukier, kukurydzianą kaszkę, trociny, a także piórka zgarnął na łopatę i wyniósł do wykopanej za komórką jamy na śmieci. Potem zszedł w dół, ścieżką wzdłuż parkanów do miasta i nacisnął dzwonek przy żelaznej bramie domu głównego lekarza, doktora Spelunka. Z opuszczoną głową szedł za prowadzącą go białonogą pokojówką. Długo czekał razem z pacjentami, aż doktor Spelunka wyszedł z gabinetu i stanął przed nim z nieukrywaną niecierpliwością.

— Obiecałem coś panu doktorowi — powiedział Bajko.

— Tak, tak, nie zapomniałem. No i co? Gdzie to macie?

— Daję słowo honoru, miałem to, co panu obiecałem, ale niestety, już nie mam.

— Co to znaczy — niestety? Opowiedz no, synu, co się stało?

— Nie ma już głuszca — odpowiedział ze smutkiem Bajko. — Zjadły go szczuropsy. Zostały po nim tylko trociny i drogie szklane oczy.

Doktor Spelunka rozłożył ręce.

— Szczu-ro-psy? — zapytał i skinął ręką. — To wasz kłopot, Bajko, wyłącznie wasz. A jeśli tak, to proszę zapłacić pieniędzmi. I jak się to mówi: im prędzej, tym lepiej.

— Tak jest — Bajko lekko się zarumienił.

Z opuszczoną głową wychodził w ślad za pokojówką. Pokojówka uśmiechnęła się z wyższością, kiedy starał się grzecznie pożegnać.

Gdy już niemal znikał za rogiem, w oknie pojawił się doktor Spelunka i zawołał za nim:

— Powiedz no, synu, co to są te szczuropsy?

Bajko zatrzymał się, pomyślał przez chwilę.

— Dokładnie nie wiem — powiedział.

— Ech, i ja nie wiem, co o was myśleć — i doktor Spelunka zamknął okno.

Po południu Bajko wziął się za zbieranie jabłek, układał je w koszykach po dziesięć kilogramów i czekał na Jeno Korbulya, który miał przyjechać swoją furmanką, żeby zabrać towar do piwnicy państwa Nopritzów. Korbuly przy-

jechał z opóźnieniem, polną drogą od góry ogrodu, pod sam dom. Nim załadowali jabłka, mały, kudłaty konik skubał ogrodową trawę.

— A co to takiego? — zapytał Jeno Korbuly, kiedy po załadowaniu jabłek odpoczywali przez chwilę na ławce przed domem.

— A niby co takiego miałoby być? — zdziwił się Bajko.

— To jakby jakaś przestraszona matka uciszała popłakujące dziecko. Tu, pod nami — i Korbuly tupnął nogą. — Nie mów mi, Bajko, że nie słyszysz tego.

— Nic nie słyszę, naprawdę — powiedział Bajko.

— Polne myszy harcują ci pod domem — powiedział Jeno Korbuly. — I to z tego większego gatunku. Nawet żelazo potrafią przegryźć.

Akurat wtedy Bajko dostrzegł kręcącą się przy wejściu do ogrodu pokojówkę doktora Spelunka. Jej białe, irytujące nogi prześwitywały przez krzaki porzeczek. Bajko już chciał ruszyć naprzeciw, kiedy dysząc od biegu, pojawił się przed nim młody człowiek w krótkich spodniach i w kaszkiecie w kratkę. Biegł chyba na przełaj, bo skarpety miał pełne nasion trawy i chwastów. Bajko nie znał go.

Młody człowiek nawet się nie przedstawił, tylko szybko wyrzucił z siebie: — Pan doktor zawiadamia, że zamiast wypchanego głuszca prosi o dziesięć szczuropsów. Oczywiście tylko o ich skórki. I niech to będzie uczciwa robota,

skórki mają być gładkie, bez zadrapań i dziurek. Niech Bajko wie, że najlepiej będzie, jak złapie je własnymi rękami.

Bajko patrzył za nim, jak wraz z pokojówką zeszli w dół po wijącej się ścieżce.

Kiedy Jeno Korbuly odjechał już swoją furmanką i Bajko zaryglował za nim bramę, omijając komórkę, okrężną drogą powrócił przed taras. I wtedy zauważył stojące na dróżce szare zwierzątko. Stało przed nim i ani drgnęło.

Miało z półtora kilograma, niczym nieco większy kociak.

Bajko rzucił się do przodu, padł na kolana, a prawą ręką trzasnął w szare futerko, przycisnął do ziemi i dusił tak długo, aż poczuł, że znieruchomiało.

Prawa ręka w wielu miejscach krwawiła. Zmył zimną, studzienną wodą zadrapania, posmarował je miodem i owinął chusteczką. Potem na zabandażowaną dłoń wciągnął uszytą z płótna dwupalczastą rękawicę. Nasypał cukru i kukurydzy wokół wygryzionej w podłodze dziury i wyszedł przed taras. Pochylił się, dłonią w rękawicy chwycił zwierzątko za szyję i rzucił na stojącą na tarasie pustą półkę.

— Jeden — mruknął półgłosem. Usiadł na skraju łóżka przed dziurą w podłodze i czekał, aż zrobi się ciemno.

Przełożył Tadeusz Olszański



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
p 43 ZASADY PROJEKTOWANIA I KSZTAŁTOWANIA FUNDAMENTÓW POD MASZYNY
43 44
page 42 43
43 46
43
02 1995 43 44
07 1994 43
Gazeta o padaczce Nr 43
43 Appl Phys Lett 88 013901 200 Nieznany (2)
43 04 id 38675 Nieznany
PRS UN str 20 21 i 38 43 nr stron nadrukowane
43. de Man, teoria literatury!!!
Lab fiz 43 2, Studia, Semestr 1, Fizyka, Sprawozdania
psychologia pyt1 43
43 Mongołowie a Europa
Pietras M Miedzynarodowe sto str 17 43(1) id 358009
43 pyffel partnerstwo strategiczne z chinami

więcej podobnych podstron