Jeszcze trochę i będzie sobota, i nie będę musiał rano wstawać - tak sobie myślałem dochodząc do szkoły. Mijałem różnych ludzi, a pod powiekami czułem jeszcze sen.
- Czy mógłbyś postawić tę siatkę na schodkach? - usłyszałem i poczułem, jak ktoś chwyta mnie za rękaw. Odwróciłem się i zobaczyłem starszą panią. Zrobiłem co trzeba i patrzyłem, jak ona wolniutko robi kroki. Podałem jej rękę. Uśmiechnęła się i szybciej dotarliśmy do drzwi.
- Dziękuję synku. Dziś jest bardzo ślisko.
Pomachałem jej rękawiczką i ruszyłem dalej.
- To twoja babcia? - zagadnął Jędrzej.
Nie. Ale widziałeś, była cała pomarszczona.
I taka zgarbiona, no nie. Jędrzej ruszył dalej zgarbiony i pochylony jak ona. Zrobił parę kroków i już nie mógł - przecież tak się nie da chodzić.
- Ja tam nie chciałbym być stary. Będę zawsze się gimnastykował i jeździł na rowerze.
Pewnie, grunt to zdrowie - Madzia dobiegła do nas tuż przed bramą szkoły. A czemu rozmawiacie o rowerach, kiedy teraz można jeździć na sankach i nartach?
- Eee, nie wtrącaj się, ty i tak będziesz stara - i tak zaczęliśmy się śmiać, kiedy wyobraziliśmy sobie babcię Madzię, że aż łzy popłynęły nam z oczu.
- Co wy, ja będę używać drogich kremów, maseczek i zawsze będę młoda.
- A właściwie, czemu człowiek musi robić się stary? Czy nie można czegoś wymyślić?
- Dzień dobry, pani zamykała drzwi od klasy, zauważyliśmy, a ja i Jędrzej, zauważyliśmy, że pani pofarbowała włosy i wygląda jeszcze młodziej. Dziś robimy kartki dla babci i dziadka. Już niedługo ich święta powiedziała pani.
MPK 1 (2007) s. 20