Rzeczpospolita 13.02.07 Nr 037
Fiskus będzie miał kłopoty z zaliczkami
prof. Witold Modzelewski prezes Instytutu Studiów Podatkowych PIOTR KOWALCZYK |
Rz: Już za kilka dni podatnicy i płatnicy pierwszy raz wpłacą zaliczki na podatek dochodowy bez składania deklaracji. Rozmawialiśmy już, jakie może im to sprawić trudności. A jak to wygląda od strony fiskusa?
Witold Modzelewski: Z punktu widzenia urzędu skarbowego sytuacja także bardzo się komplikuje. Nowe przepisy pozbawiają urzędy skarbowe podstawowej wiedzy: ile wynosi zobowiązanie podatkowe. Sytuację urzędu można porównać do firmy, która otrzymuje przelewy za sprzedaż, ale nie ma faktur, których one dotyczą. Podstawowa weryfikacja, jaką dotychczas było porównywa nie zadeklarowanych kwot z wpłatami, nie może już być przeprowadzana. Obecnie w trakcie roku urzędy mogą weryfikować rozliczenia podatników tylko poprzez kontrolę lub czynności sprawdzające.
Czy to znaczy, że będzie ich więcej?
To jest możliwe. Istnieją jednak ograniczenia techniczne, nie można przecież skontrolować wszystkich czy nawet istotnej części podatników lub płatników. Dlatego można się obawiać o wpływy do budżetu. Podatnicy i płatnicy muszą bowiem albo odczuwać przymus terminowego płacenia zaliczek na podatek, albo być zainteresowani ich wpłatą ze względu na korzyści, które mogą z tego tytułu osiągnąć. Po likwidacji deklaracji nikt już nie deklaruje urzędowi, pod groźbą odpowiedzialności karnej skarbowej, wpłaty określonej kwoty. Faktycznie więc rozmywa się odpowiedzialność. Co więcej, samo opóźnienie zapłaty podatku, jeżeli nie jest uporczywe, nie podlega karze.
W wyniku rozliczenia rocznego podatku przecież i tak wszystko się wyrówna. Czy prawidłowe wpłaty zaliczek rzeczywiście są tak istotne z punktu widzenia budżetu?
Zacznijmy od tego, że w podatkach dochodowych budżet zaliczkami stoi. Największy problem dotyczy zaliczek płaconych przez płatników, czyli przede wszystkim kwot potrącanych z wynagrodzeń pracowników, dotychczas wykazywanych w formularzu PIT-4. Jest to najbardziej znacząca część wpływów do budżetu z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych. Trzeba pamiętać, że deklaracje podatkowe (CIT-2, PIT-5 i PIT-5L, PIT-4) były niezwykle istotne jeszcze z jednego powodu: stanowiły podstawę do wszczęcia egzekucji, czyli jeśli podatnik lub płatnik nie wpłacił kwoty z nich wynikającej, to w niedługim czasie następowało np. zajęcie konta bankowego firmy. Teraz ewentualna zaległość może być egzekwowana dopiero po wydaniu decyzji przez organ podatkowy. Na to jednak trzeba czasu, bo postępowa nie w sprawie ustalenia zaliczki od wynagrodzeń jest skomplikowane i długotrwałe. Konieczne jest bowiem ustalenie zaliczki od każdego pracownika i dopiero na koniec ich zsumowanie. W ten sposób trzeba zweryfikować każdy miesiąc i za ten okres wydać odrębną decyzję.
Czy w związku z tym należy się spodziewać powrotu deklaracji?
Wiele osób uważa, że obowiązek składania deklaracji miesięcznych był czymś dziwnym i nadzwyczajnym, a ich likwidacja jest jakoby powrotem do normalności. Ja się z tym nie zgadzam. Prędzej czy później konieczne będzie przynajmniej przywrócenie deklaracji składanych przez płatników, ponieważ wymaga tego interes budżetu państwa. Co do zaliczek wpłacanych przez podatników - stoimy na rozdrożu. Można zachować dotychczasowy ich charakter, ale wówczas muszą wrócić deklaracje podatkowe. Możliwe jest także przekształcenie zaliczki w przedpłaty, które nie są zobowiązaniem podatkowym. Powodowałoby to, że wpłacenie ich w niższej wysokości nie skutkowałoby powstaniem zaległości podatkowej. W ten sposób zlikwidowany zostałby problem korekt ewentualnych błędów. Spowodowałoby to jednak znaczny spadek dochodów budżetowych.
Ale wtedy każdy wpłacałby dowolną kwotę. Czy w ogóle może istnieć wpłata do budżetu niebędąca zobowiąza niem podatkowym?
Oczywiście, że tak. Można sobie wyobrazić, że przedpłata jest dobrowolna i instytucja ta ma jedynie na celu ułatwienie poniesienia ciężaru podatkowego. Łatwiej bowiem płacić po trochu niż jednorazowo. Przyjęcie takiej konstrukcji wymagałoby jednak wprowadzenia dodatkowej zachęty dla podatników, tak aby byli zainteresowani wcześniejszą wpłatą. Mógłby to być rodzaj skonta ustalonego na takim poziomie, aby wpłata zaliczki była bardziej opłacalna niż lokata bankowa na tę samą kwotę i zapłata podatku dopiero po zakończeniu roku.