Czy ci ludzie są zapóźnieni w rozwoju?
Tak — odparłem.
Ale nie są całkiem bezwolni?
Przypominają małe dzieci.
Czy jest szansa, by mogli zeznawać przed sądem?
Nie wyobrażam sobie jak. Oprócz niedorozwoju umysłowego nie
mogą mówić. Mają zniszczone struny głosowe.
Wzdrygnęła się.
A jednak... wystarczy ich pokazać. Możemy ich nagrać na wideo,
a Moreland opisze ich schorzenia.
Zbierasz dane przeciw Hoffmanowi, czy przeciw całej organizacji
Stasher—Layman?
Uśmiechnęła się.
Powiedzmy, że pracujemy nad tym od dawna.
Szukacie finansowych niedociągnięć?
Czegoś', co odbija się potem na naszych podatkach... Muszę zejść na
dół i zobaczyć ich na własne oczy. Wezmę aparat fotograficzny i będę
wdzięczna, jeśli ktoś z was zaprowadzi mnie tam.
Nie zbliżałbym się do nich bez Morelanda — powiedziałem. — Tyle
ostatnio przeżyli i są bardzo wrażliwi.
Na co?
Moreland wspomniał o świetle słonecznym, ale może być coś jeszcze.
Jak na nich działa światło słoneczne?
Niszczy skórę.
Mój flesz nie emituje promieni ultrafioletowych.
Wpadną w panikę na twój widok. Przebywają pod ziemią od tak
dawna. Poczekajmy do czasu, gdy będziemy pewni, że nie zrobimy im
krzywdy.
Zastanowiła się.
Dobrze... ale muszę to zobaczyć. Jeżeli Moreland ma rację, że
zraniono mu tylko mięsień, sam będzie mógł mnie tam zaprowadzić. -
Spojrzała na zegarek i wstała. — Chodźmy sprawdzić, jak się miewa.
Jego jedynym celem w życiu była troska o nich — powiedziała
Robin. — Nie pozwoli, by się nimi posługiwano.
Rozumiem, że ma swoje zasady, ale świat się zmienia, trzeba się
przystosowywać. — Kosmyk włosów opadł jej na oko, odgarnęła go. Przy
pasie miała spluwę. Musnęła palcem kolbę. — Zmienia się bardzo szybko.
38
O
bandażowana ręka Morelanda spoczywała na jego piersi. Z ust wystawał mu termometr.
Zostaniesz tutaj, tatusiu, czy lepiej cię przenieść na górę?
— Zostanę, kotku. — Spostrzegł nas. — Nazywałem ją tak, gdy była mała.
Spojrzenie Pam mówiło, że to jeszcze jeden dowód utraty pamięci.
Zatrzasnęła swoją torbę lekarską.
Jak się mamy? — zapytała Jo. Pomyślałem o tym, jak czekała na
górze, wiedząc, że jesteśmy na dole z Creedmanem i Haygoodem. Posłużyła
się nami.
Przeżyję — powiedział Moreland. Rzucił mi ukradkowe spojrzenie.
Wiem, co tam jest na dole, doktorze Moreland — powiedziała Jo. —
Chciałabym to zobaczyć.
Tatuś nigdzie nie pójdzie — zaoponowała Pam.
To sprawa pierwszej wagi. Idzie o wielką stawkę, prawda, doktorze?
Moreland nie odpowiedział.
O czym mówicie? — nie zrozumiała Pam.
To bardzo skomplikowane — odparła Jo. — Sądzę, że mogę bardzo
pomóc twemu ojcu, jeśli on mi pomoże.
O co chodzi, tatusiu?
Moreland wyciągnął rękę ku córce i ujął jej palce.
Ona ma rację, kotku. To bardzo skomplikowane. Powinienem zejść na
dół...
Dokąd?
Moreland zamrugał oczyma.
Kim ona jest, żeby ci dyktować, co masz robić, tatusiu?
Brak odpowiedzi.
Kim jesteś, Jo?
Jo błysnęła odznaką.
Pam wpatrywała się w nią przez dłuższą chwilę. - To długa historia — powiedziała Jo. — Chodź", to coś ci powiem.
279