Odpowiedź.
O! nie, poeto! dziś nie jest bladem
Widmem, stojącem wśród zmierzchów bez końca;
Ono wre życiem i nosi dyadem
Z łez ludów i z błysków słońca.
I nie jest żadną luźną chwilą w dziejach:
Przeszłość je w bólach duchowych zrodziła,
A w wielkich, jasnych przyszłości nadziejach
Tkwi jego młodzieńcza siła.
Oto je widzę: potężne w porywach,
Naprzód podane, stanowczy krok waży...
Nie wiem, czy starych odbiegnie ołtarzy,
Nie wiem, gdzie nowa zawiedzie je droga,
Lecz wiem, źe w wiecznych następstwa ogniwach
Przerwy nie będzie... że ludzkość nie stanie,
Na żadne klątwy i żadne wołanie,
Aż znajdzie prawdę — i Boga.
∗
∗ ∗
O! nie, poeto, krew nasza nie skrzepła,
Pierś nie zastygła w westchnieniu ostatniem...
My — przy ognisku i światła, i ciepła,
Sercem dzielimy się bratniem.
Jeśli myśliciel nie marzy o niebie,
Patrząc bezczynnie w błękitne sklepienie;
Goręcej zato, i już nie dla siebie,
Zdobywa wielkie zbawienie.
Zapał ludzkości pod równą wre miarą,
Lecz różne jego są ujścia dziejowe:
Niegdyś miał imię: „wyprawy krzyżowe”
Był hymnem ludów i wiarą.
Dziś — to duch badań, który myśliciela
Czyni potężnym zwyciężcą przyrody,
I wielkie prawdy zdobywa i wciela
W idące naprzód narody.
∗
∗ ∗
O! nie, poeto! młodość nie druzgota
Bóstw białych w wielkiej świątyni ludzkości,
A jej modlitwą jest święta tęsknota,
Co duchy prze ku przyszłości.
W weselnej szacie jak niegdyś, za Greków,
Amforę życia wychyla radosną,
Jest zawsze ziemi poezyą i wiosną
Posiewem światła dla wieków.
Nie! żadna chwila w czasie nie marnieje:
Z tchnień — duchów, epok budują się zręby;
A z nasion, które ręka nasza sieje,
Wzrosną nie róże, lecz — dęby!
Więc się nie pytaj, o poeto chmurny,
Jakie dziś jutru pozostawi dary?
Wierz tym, co zamiast z popiołami urny,
Niosą w pochodzie — sztandary!
1888
Poszłabym ja na kraj świata.
Maria Konopnicka
Poszłabym ja na kraj świata,
Jak ten wiatr, co w polu lata,
Jak ten wiatr, co chmury pędzi,
Białe chmury, puch łabędzi,
W ciemną, mroczną dal...
Tylko mi cię żal,
Ty ziemio,
Gdzie kurhany ciche drzemią,
Gdzie się w stepach bielą kości,
Gdzie kwiat mdleje od żałości,
Tylko mi cię żal!
Poszłabym ja w świat daleki.
Jako idą bystre rzeki,
Jako idą bystre wody,
Do Dunaju, do swobody,
Do szumiących fal...
Tylko mi cię żal,
Ty chato,
Pod tą lipą rosochatą,
Pod tym sadem, pełnym rosy,
Pod błyskami jasnej kosy —
Tylko mi cię żal!
Poszłabym ja w Ukrainę,
Za to morze, za to sine,
Poszłabym ja na stracenie
W bezmiesięcznej nocy cienie,
W niepowrotną dal...
Tylko mi cię żal,
Sokole,
Co nad nasze latasz pole,
Ponad pole, ponad niwę,
Latasz, gubisz piórka siwe —
Tylko mi cię żal!
W przestrzeniach nieskończonych...
ze zbioru Głosy ciszy
cykl Z ksiąg Ducha
...W przestrzeniach nieskończonych,
Nie mogę stracić siebie.
I jestem w każdej gwiaździe
Na rozgwieżdżonem niebie.
I jestem w każdej trawce,
Co z ziemi się dobywa,
I w każdej kropli rosy,
Co w noc miesięczną spływa...
Na jednej ze mną fali
Niesione smutki świata...
I jeden żar nas pali,
Wiatr jeden nas oblata...
Z żywota do żywota
Ból świata we mnie dyszy,
A kto tchu ziemi słucha,
Ten dech mój w nim posłyszy.
. . . . . . . . . . . . . . .
W przestrzeniach nieskończonych
Nie mogę znaleźć siebie,
I szukam się po ziemi,
I szukam się po niebie,
A duch mój gdy uleci,
Uleci — lub upadnie...
Wybłyśnie gwiazdą drżącą,
Lub perłą w morzu na dnie.