Słowacki o sobie i swojej twórczości.
Dygresje na temat życia poety i jego twórczości zawiera poemat "Beniowski". Słowacki stwierdził, że jest mistrzem we władaniu słowem. Poezja powinna oddać bogactwo przeżyć, myśli i uczuć poety; powinna dążyć do doskonałości. Poeta twierdził, że jest spadkobiercą "królewskich rymów" J. Kochanowskiego. Czynił aluzję do paryskiej improwizacji z Mickiewiczem - określił siebie jako nowego wieszcza. Słowacki czuje się jednak samotny, niezrozumiany; niedoceniany przez naród.
"Grób Agamemnona" jest fragmentem pieśni "Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu". Poeta odwiedza grób niedaleko Myken, gdzie doznaje uczucia smutku i przygnębienia. Nasuwają mu się obrazy mitologiczne (wiatr - głos płaczącej Elektry, pajęczyna - dzieło Arachny). Do grobowca wpada smuga światła - Słowacki kojarzy ją ze struną z harfy Homera - uświadamia sobie małość własnej poezji, która opiewa tylko smutki. Autor ukazuje Termopile, symbol męstwa i poświęcenia dla ratowania ojczyzny oraz Cheroneę, gdzie Grecy utracili niepodległość. Jest mu wstyd, iż Polacy nie poświęcili się w powstaniu listopadowym, tak jak zrobiły to oddziały spartańskie. Nawołuje do walki - Polska winna być bez podziałów, jak "posąg z jednej bryły". Wyraża ideę wyzwolenia chłopów ("duszy anielskiej") spod władzy szlachty ("czerepu rubasznego").
"Hymn" ("Smutno mi, Boże") to monolog z Bogiem, skarga - wygnańca, który tęskni za ojczyzną. Przyroda - dar Boga - nie jest w stanie ukoić bólu. Poeta czuje znikomość i przemijanie istnienia człowieka.
"Testament mój" to zwrot do przyjaciół, współczesnych i przyszłych czytelników oraz krytyków. Wizja śmierci wywołuje u poety żal, że nie zostawi po sobie spadkobiercy ani dla "lutni - ani dla imienia". Prosi by potomni docenili jego starania o wolność ojczyzny. Jego poezja będzie "fatalną siłą", która "zjadaczy chleba w aniołów przerobi".