Michalkiewicz - Kto jest faworytem?
Unia Europejska ujawnia coraz więcej swego totalniackiego oblicza. Właśnie Komisja Parlamentu Europejskiego odrzuciła kandydaturę prof. Rocco Buttiglione na komisarza do spraw sprawiedliwości, bo ujawnił on swoje poglądy na homoseksualizm i rodzinę. Powiedział mianowicie, że homoseksualizm jest grzechem, zaś rodzina istnieje po to, by kobieta mogła mieć dzieci i była wspierana przez męża. Tymczasem powszechnie wiadomo, że homoseksualizm żadnym grzechem przecież nie jest, a żeby się o tym przekonać, wystarczy spytać o to pierwszego z brzegu homoseksualistę w pisuarze, zaś rodzina istnieje nie dla żadnych dzieci, tylko po to, by kobieta mogła tańczyć na rurze, a mąż - bić seksualne rekordy z sąsiadkami. Oto jak pomieszane w głowach mają europejscy parlamentarzyści, więc nie ma co czekać, tylko trzeba posłać do nich JE Abpa Józefa Życińskiego, żeby zaczął ich wreszcie nawracać, zgodnie z własnymi buńczucznymi zapowiedziami sprzed referendum akcesyjnego. Jak powiedzieli mi niedawno zaprzyjaźnieni księża, Jego Ekscelencji udało się rozmodlić aż dwie diecezje:: tarnowska zanosiła błagania o jego odejście, zaś lubelska miała modlić się, żeby tylko nie tu. Skoro tak, to i z parlamentarzystami europejskimi na pewno sobie poradzi i jak tylko ujrzą go przybywającego z błogosławieństwem samego pana red. Michnika, natychmiast wyrzekną się swoich sprośnych błędów Niebu obrzydłych.
Zanim to jednak nastąpi, revenons a nos moutons, to znaczy do dyskusji, jaką udało mi się obejrzeć w telewizji Puls, gdzie pan dr Ryszard Bugaj, pan red. Piotr Bratkowski i pan red. Rafał Ziemkiewicz, pod przewodnictwem pana red. Bronisława Wildsteina dyskutowali nad różnymi problemami poruszonymi w książce Polactwo red. Ziemkiewicza. Książka ta wzbudziła irytację, a nawet gniew m.in. w "Naszej Polsce", ale jeśli odrzucić emocje wywołane przede wszystkim prowokującym tytułem, to warto przyjrzeć się postawionej przez autora tezie, jakoby faworytem i pieszczochem naszej klasy politycznej był nastawiony roszczeniowo cwaniaczek, który patrzy tylko, gdzie by tu wypić i zakąsić, najchętniej na tzw. krzywy ryj, a całe państwo i żywotne interesy narodowe ma w du...żym poważaniu. Klasa polityczna, która zatraca już nie tylko poczucie przyzwoitości, ale nawet instynkt samozachowawczy, podlizuje się cwaniaczkowi i podporządkowuje jego nikczemnym oczekiwaniom całe państwo. Pan doktor Bugaj nie zgodził się z tą oceną, bo - jego zdaniem - faworytem naszej klasy politycznej jest cwany rekin, biznesmen, "entreprener*", bo to jego chciwości i brakowi skrupułów podporządkowane jest całe państwo, jego prawo i system podatkowy.
Obawiam się, że zarówno red. Ziemkiewicz, jak i dr Bugaj nie mają racji. Zanim jednak przejdę do krytyki ich argumentacji i przedstawienia własnego poglądu, chciałbym przytaknąć spostrzeżeniu red. Ziemkiewicza, że polska klasa polityczna zatraciła już nawet instynkt samozachowawczy. Właśnie 10 października zakończył się w Olsztynie trzydniowy Kongres Ziomkostwa Prus Wschodnich zorganizowany, jak sądzę, wyłącznie po to, by się tam właśnie odbył. W ten sposób systematyczni Niemcy testują polską, pożal się Boże, klasę polityczną, która zajęta właśnie wzajemnym podpuszczaniem się, w ogóle tego nie zauważa. Starsi ludzie pamiętają, jak to było w UB; jeden ubek był dobry, a drugi - zły. Taki sam proceder praktykują z nami Niemcy; dobry kanclerz na wyścigi z premierem Belką nas uspokaja, podczas gdy złe Ziomkostwo Prus Wschodnich robi swoje. Ale mniejsza z tym; jak śpiewała Krystyna Prońko: po co się wtrącać, będzie to, co ma być. Natomiast uważam, że faworytem naszej klasy politycznej nie jest ani nastawiony roszczeniowo cwaniaczek, ani żaden rekin-entreprener*, tylko poczciwy biurokrata w zarękawkach. Spróbujmy zanalizować sytuację rekina-entreprenera*. Zanim jeszcze cokolwiek zarobi, już musi zapłacić ZUS, a jak tylko wystawi fakturę - to i VAT, chociaż pieniędzy może nie widywać nawet miesiącami. O korupcji wśród urzędników już nawet nie mówię, podobnie jak o reglamentacji działalności gospodarczej, która korupcję w Polsce żywi. Gdyby instynkt samozachowawczy nie popychał go do szarej strefy, entreprener* zniknąłby z naszego krajobrazu w jednej chwili. Skoro jednak tak, to znaczy, że i prawa, i system fiskalny nie są tworzone pod kątem oczekiwań przedsiębiorcy, to chyba jasne. Aż trochę się dziwię, że pan dr Bugaj jest tak mało spostrzegawczy, chociaż z drugiej strony może nie trzeba się tak dziwić, skoro zdaje sobie on sprawę, że np. między Keynesem i Friedmanem, wybitnymi ekonomistami, występują różnice poglądów we wszystkich, również podstawowych sprawach, ale nadal jest przekonany, że ekonomia to nauka. Pan Ziemkiewicz jest już bardziej spostrzegawczy w swojej opinii, ale przecież i on się myli. Przecież cwaniaczek-roszczeniowiec, to właśnie jest ten najgłupszy jeleń, którego nasza klasa polityczna nauczyła się bezlitośnie rolować, oferując mu różne "darmochy", oczywiście z budżetu, za które dureń humański musi potem zapłacić podwójnie. Oczywiście klasa polityczna wielce cwaniaczka komplementuje, ale tylko po to, by łatwiej go oskubać. W rezultacie statystycznej rodzinie pracowników najemnych konfiskuje co najmniej 83 proc. rocznego dochodu. Trudno w tych warunkach uznać cwaniaczka-roszczeniowca za prawdziwego faworyta naszej klasy politycznej. Prawdziwym faworytem jest ten, kto przez cały okres transformacji ustrojowej rośnie w siłę i pod względem liczebności i zakresu możliwości, a więc biurokracja żyjąca z klasą polityczną w symbiozie. Zwracam też uwagę pana red. Ziemkiewicza, że przez znaczną część okresu transformacji ustrojowej, a konkretnie przez jedną trzecią tego okresu (1989-1991 oraz 1997-2000) urząd wicepremiera i ministra finansów, a właściwie dyktatora gospodarczego pełnił prof. Balcerowicz, który nie tylko faworyta nie zmienił, ale chyba nawet nie chciał. Jeśli zatem nie zgadza się dziś na nadmierną emisję pieniędzy bez pokrycia (na nadmierną, bo jednak inflacja jest), to oczywiście bardzo ładnie, ale nie zmienia to faktu, że jako wicepremier i min. finansów forsował budżety z deficytami (1998 - 14,4 mld, 1999 - 12,81 mld, 2000 - 15,4 mld i 2001 - 20,53 mld), a więc zachowywał się tak samo, jak jego zagorzali krytycy, wskutek czego i entreprenerzy*, i cwaniaczkowie znaleźli się w babilońskiej niewoli u lichwiarzy, którzy są chyba największymi beneficjantami tej polityki, a więc chyba i faworytami.
====================
* entreprener, entreprenerzy - po spolszczeniu powinno chyba być antreprener, antreprenerzy ?