a dusza żyje dzięki Tobie. Jakże więc mam szukać owego szczęśliwego życia?
Ks. X 23. Nie jest więc pewne, że wszyscy ludzie dążą do szczęścia. Ci bowiem, którzy nie chcą radować się Tobą, będącym jedynym szczęściem, w istocie nie pragną szczęścia. Ale może jest tak, że wszyscy ludzie szczęścia pragną, lecz ponieważ ciało pożąda przeciw duchowi, a duch przeciw ciału, skutkiem czego nie mogą czynić tego, czego chcą — ludzie osuwają się w to, co jest na ich miarę, i tym się zadowalają. Ich bowiem pragnienie dokonania tego, czego nie mogą dokonać, nie jest dostatecznie silne, aby mogli tego dokonać. Pytam wszystkich, czy woleliby się radować prawdą, czy fałszem. Odpowiadają, że wolą się radować prawdą, z taką samą pewnością, z jaką mówią, że pragną być szczęśliwi. A szczęście przecież polega na radowaniu się prawdą, czyli na radowaniu się Tobą, który jesteś Prawdą, Boże, Światłości moja, Boże mój, od którego wyglądam zbawienia. Tego szczęśliwego życia wszyscy pragną — tego życia, które jedynie jest szczęśliwe; wszyscy pragną prawdą się radować.
Ks. XI 4. Widzę niebo i ziemię. One same wołają, że zostały stworzone. Zmieniają się bowiem i przekształcają. Jeżeli zaś coś istnieje, co nie zostało stworzone, nie ma w nim niczego takiego, czego by przedtem w nim nie było; zmienianie się zaś i przekształcanie właśnie to oznacza: że pojawia się coś takiego, czego przedtem nie było. Niebo i ziemia wołają także, że nie stworzyły siebie same: „Istniejemy dlatego, że zostałyśmy stworzone. Abyśmy mogły wyłonić się z samych siebie, musiałybyśmy istnieć, zanim zaczęłyśmy istnieć". Samo więc ich oczywiste istnienie jest dowodem tego, że zostały stworzone. To Ty, Panie, je stworzyłeś, Ty, który jesteś piękny — bo one też są piękne; Ty, który jesteś dobry — bo one też są dobre; Ty, który jesteś — bo one też są. Lecz nie są tak piękne, nie są tak dobre ani w takiej mierze są, jak Ty, ich Stwórca. W porównaniu z Tobą •— w ogóle nie mają ani piękności, ani dobra, ani bytu. To wiemy i dziękujemy Ci za tę wiedzę. Lecz nasza wiedza w porównaniu z Twoją wiedzą jest niewiedzą.
Tłumaczył Z. Kubiak
102
SEWERYNUS BOECJUSZ
Sewerynus Boecjusz (ok. 480 — ok. 525) studiował w Atenach dzieła Platona i Arystotelesa, a potem Plotyna. Przetłumaczył kilkanaście dzieł filozofów greckich na łacinę i „twierdzenia Greków czynił nauką rzymską". Boecjusz był filozofem i mężem stanu; piastował m.in. urząd senatora i konsula. Jego pisma stanowiły główną podstawę wiedzy średniowiecznej w wielu dziedzinach nauki do XII w. Cesarz Teodoryk Wielki skazał go na śmierć. W więzieniu, oczekując na wykonanie wyroku, napisał swoje najsłynniejsze dzieło pt. O pocieszeniu, jakie daje filozofia. Dzieło ma formę dialogu autora z filozofią, która występuje w postaci czcigodnej niewiasty. Boecjusz jest ostatnim rzymskim filozofem.
O pocieszeniu, jakie daje filozofia
Ks. II 4. Któż bowiem ma tak dobrze zabezpieczoną swoja szczęśliwość, aby nie był niezadowolony pod jakimkolwiek względem ze swojej doli? Niespokojna to rzecz los ludzkiego mienia, która albo nigdy w całości nie przynosi owoców, albo nigdy nie trwa na zawsze. Ten majątku ma w obfitości, lec/, wstydzi się nieszlachetnego swego pochodzenia. Tego szlachectwo czyni znanym, lecz ściśnięty trudnościami majątkowymi, wolałby być nieznanym. Inny ma jednego i drugiego pod dostatkiem, ale żali się na swój żywot bezżenny. Inny jest szczęśliwy ze swego małżeństwa, lecz nie ma dzieci i dla obcych dziedziców składa swój majątek. Inny, ciesząc się swym potomstwem, płacze pełen smutku nad przestępstwami syna lub córki. Tak więc nikt nie zgadza się łatwo z rzeczywistością własnego losu, bo w każdym człowieku jest coś takiego, czego gdy nie doświadczy, nie zna, a gdy doświadczy, lęka się tsgo. Weź i to pod uwagę, że właśnie najszczęśliwsi są najwrażliwsi. tak że jeżeli na skinienie wszystko się pomyślnie nie składa, nie przyzwyczajeni do jakichkolwiek przeciwności nawet najmniejszymi przeciwnościa-mi dadzą się złamać. Są to więc rzeczy zupełnie drobne, które najszczęśliwszym całe bogactwo ich szczęścia odbierają. Jak przypuszczasz, jak wielu jest ludzi, którzy by się czuli bliskimi nieba, gdyby się im dostała w udziale choć drobna część ze
103
szczątków twego szczęścia? Nawet to miejsce, które ty nazywasz wygnaniem, jest dla jego mieszkańców ojczyzną. Nic nie jest niedolą, jak tylko to, co się odczuwa jako niedolę, a z drugiej strony szczęśliwą dolą jest to wszystko, co się w równowadze ducha znosi. Któż jest taki szczęśliwy, kto by ulegając niecierpliwości nie chciał zmieniać swego położenia? Jak wieloraką goryczą jest przepojona słodycz ludzkiego szczęścia! A chociaż temu, 'kto jej doznaje, wydaje się miłą, jednak nie da się zatrzymać, gdy chce odejść. Jest więc rzeczą jasną, jak marne jest szczęście oparte na rzeczach przemijających, które u zrównoważonych nie trwa stale, a trwożliwych zgoła nie cieszy.
Dlaczegóż więc, ludzie śmiertelni, szukacie szczęścia poza sobą, skoro je macie w sobie? Błąd i niewiedza was mącą. Pokażę ci króciutko ostoję najwyższej szczęśliwości. Czy jest coś dla ciebie droższego ponad ciebie samego? Nic, odpowiesz. Jeżeli więc sam nad sobą będziesz miał władzę, będziesz posiadał to, czego ani ty nie zechcesz nigdy stracić, ani los nie zdoła ci odebrać. Aby zrozumieć, że w tych rzeczach przypadkowych nie może się mieścić szczęśliwość, wnioskuj tak: Jeżeli szczęście jest najwyższym dobrem natury żyjącej rozumnie, a to, co w jakikolwiek sposób może ci być odebranym, nie jest najwyższym dobrem — gdyż to, co nie może być odjętym, stoi wyżej niż to. co może być odjętym — przeto jasną jest rzeczą, że nietrwałość nie może rościć scbie pretensji do zapewnienia szczęśliwości. Nadto: Kto płynie na fali przypadkowej szczęśliwości, ten albo wie, albo nie wie o tym, że jest ona zmienna. Jeżeli nie wie, jakiż los może być szczęśliwy w śl-epocie niewiedzy? Jeżeli zaś wie, musi się lękać, aby nie stracił tego, o czym nie wątpi, że może stracić. Dlatego bezustanna trwoga nie pozwala mu być szczęśliwym. A jeżeli utracił szczęście, czy uważa je za niegodne żalu? W takim razie również mało warte jest dobro, które by się traciło bez żalu. A ponieważ ty jesteś człowiekiem, który na podstawie bardzo licznych dowodów ma wpojone w siebie przekonanie, iż dusze ludzkie bezwarunkowo nie są śmiertelne, oraz ponieważ jest również rzeczą jasną, iż szczęśliwość będąca darem losu kończy się wraz ze śmiercią ciała, przeto nie możesz mieć wątpliwości co do tego, że ta szczęśliwość zdolną jest też odebrać szczęście prawdziwe, jako że przez śmierć cały ród
104
śmiertelny popadłby w nieszczęście. Gdy jednak wiemy, że wielu ludzi szukało owoców szczęśliwości nie tylko w śmierci, lecz także w cierpieniach i mękach śmiertelnych: więc jakże może ona przez swą obecność uczynić szczęśliwym, jeżeli odszedłszy w przeszłość nie może uczynić nieszczęśliwym.
Ks. IV 3. Dla ludzkich czynności jest więc samo dobro niejako wspólną nagrodą i celem. A tej nagrody nie da się od dobrych ludzi odłączyć. Nikt bowiem nie będzie się słusznie nazywał dobrym, komu brak dobra. Dlatego dobre obyczaje nie pozostają bez właściwej sobie nagrody. Niechaj więc źli do woli szaleją z wściekłości, to jednak mądrych nigdy nie ominie wieniec ni im nie uschnie. Ani też obca niegodziwość nie odbierze duszom czystym ich własnej ozdoby. Bo gdyby się ktoś cieszył darami otrzymanymi z zewnątrz, mógłby ktoś trzeci albo nawet sam dawca je odebrać. Ale ponieważ każdemu jego własna go-dziwość dary przynosi, przeto wtedy tylko brak mu będzie własnej nagrody, gdy przestanie być godziwym. A ponieważ do wszelkiej nagrody dąży się dlatego, że uważa się ją za dobro, któż mógłby uważać tego, kto już ma dobro, za pozbawionego nagrody? I to jakiej nagrody? Ze wszystkich najpiękniejszej i największej. Przypomnij sobie owo corollarium 1, które ci dałam przed chwilą jako nader ważne, i tak rozumuj: jeżeli samo dobro jest szczęśliwością, jest rzeczą jasną, że wszyscy dobrzy są szczęśliwymi już przez to samo, że są dobrzy. Lecz zgodziliśmy się, że ci, którzy są szczęśliwi, są również bogami. Taka więc jest nagroda dobrych, której żaden dzień nie uszczupli, niczyja nie zmniejszy potęga, niczyja nie zaciemni niegodziwość — że się stają bogami.
Gdy się tak rzeczy mają, mędrzec nie może też wątpić w nieuchronne ukaranie złych ludzi. Skoro bowiem dobro i zło, jak również kara i nagroda są sobie z gruntu przeciwne, przeto co, jak widzimy, przypada jako nagroda za dobro, temu z przeciwnej strony musi odpowiadać koniecznie kara za zło. Jak więc dla godziwych sama godziwość jest nagrodą, tak dla niegodziwych sama niegodziwość jest karą. Ktokolwiek jednak doznaje kary, nie wątpi, że pierwej doznał on złego. Gdyby oni sami
1 corollarium (łac.) — wianuszek, dar, podarunek.
105
chcieli siebie osądzić, czyż mogą się uważać za wolnych od kary. oni, którzy są nie tylko dotknięci, ale na wskroś przeniknięci najstraszniejszą wszelkiego zła niegodziwością? Przypatrz się więc od strony dobra, jako ze strony przeciwnej, jaka to kara nieodłącznie spotyka niegodziwych. Już bowiem przedtem pojąłeś, że wszystko, co istnieje, jest jednością i że sama jedność jest dobrem, z czego wynika ten wniosek, że wszystko, cokolwiek istnieje, jest oczywiście zarazem dobrem. W ten zatem sposób cokolwiek odpada od dobra, przestaje istnieć, i stąd pochodzi, że źli przestają być, czym byli, a że byli niegdyś ludźmi, na to wskazuje pozostały im jeszcze kształt ciała ludzkiego. Ale ponieważ popadli w zło, zatracili także ludzką naturę. A jak ponad człowieczeństwo każdego wznieść może sama godziwość, tak z drugiej strony niegodziwość tych, których ona strąciła poniżej ludzkiego poziomu, spycha poniżej godności człowieka. Wskutek więc tego, kogo ujrzysz zniekształconego przestępstwem, tego nie możesz uważać za człowieka. Gwałtowny grabieżca płonie chciwością cudzego mienia? Nazwiesz go podobnym do wilka. Ktoś dziki i niespokojny ćwiczy swój język w sporach? Porównasz go do psa. Zbójca czyhający z zasadzki cieszy się, że podstępem porwał rzecz cudzą? Niech będzie porównany do lisa. Nieopanowany burzy się w gniewie? Pomyślmy, że nosi w sobie duszę lwa. Trwożliwy i lękliwy trzęsie się bez powodu ze strachu? Niech będzie uznany za takiego, który ma duszę jelenia. Gnuśny i tępy leży ospały? Prowadzi życie na modłę osła. Lekkomyślny i niestały bezustannie swoje zamiary zmienia? Niczym nie różni się od ptaków. Brnie w ohydnych i nikczemnych lubieżnościach? Ugrzązł w rozkoszach brudnej świni. Tak więc, kto opuści godziwość, przestaje być człowiekiem, a ponieważ nie może się wznieść na boski poziom, przemienia się w zwierzę.
Tłumaczył W. Olszewski
TOMASZ Z AKWINU
Tomasz z Akwinu (ok. 1225—1274), kanonizowany przez kościół katolicki, pochodził z włoskiej rodziny hrabiowskiej. Studiował u benedyktynów w klasztorze Monte Cassino. W roku 1243 wstąpił do zakonu dominikańskiego i poświęcił się pracy naukowej. Najbardziej znaczącym jego dziełem spośród wielu rozpraw i prac monograficznych są Traktat o czlowie-ku i Summa teologiczna. Tomasz oddzielił wiedzę od wiary i dziedzinę rozumu od zakresu objawienia. Sądził, że rozum może poznać wiele atrybutów Boga, jednakże są prawdy dla rozumu niedostępne, jak np. tajemnica Trójcy Św., grzechu pierworodnego, zmartwychwstania Chrystusa. Te i inne prawdy wiary można poznać tylko dzięki objawieniu. Ale między rozumem a objawieniem nie może być sprzeczności, bo wszelkie prawdy pochodzą z tego samego źródła. „Prawda boska jest miarą wszelkiej prawdy". „Skoro tedy Bóg jest pierwszym umysłem i pierwszym przedmiotem rozumienia, wszelka prawda rozumowa musi być mierzona jego prawdą". Człowiek zatem powinien dążyć do poznania Boga zarówno poprzez prawdy nauki oparte na doświadczeniu i rozumie, jak i poprzez prawdy objawione, gdyż Bóg jest najdoskonalszym przedmiotem poznania. Akcentując znaczenie rozumu w poznaniu Boga, zbliżył Tomasz filozofię chrześcijańską do antyku arystotelesowskiego. Zob. Józef Borgosz: Tomasz z Akwinu. Warszawa 1962.
Traktat o człowieku. Summa teologiczna
I.q.l.9c. l Jest to naturalne człowiekowi, że przez rzeczy zmysłowe dochodzi do poznania umysłowego, ponieważ wszelkie nasze poznanie zaczyna się od zmysłu.
I.q.2.2c. Dowodzenie może być dwojakie. Jedno przez przyczynę i to nazywamy propter quid, dowodzi się tu przez to, co jest pierwsze wprost. Drugim jest- dowodzenie przez skutek i to nazywamy quia; dowodzimy tutaj przez to, co jest pierwsze w stosunku do nas. Gdy bowiem jakiś skutek jest widoczniej-szy dla nas niż przyczyna, postępujemy do poznania przyczyny przez skutek. Z jakiegokolwiek zaś skutku można wykazać
106
1 Cytując Summę, podaje się trzy liczby: pierwsza oznacza część, druga kwestię, a trzecia artykuł tej kwestii oraz część składową artykułu.
107