Co on naprawdę myśli?
Spróbuj tylko dać partnerowi do zrozumienia, że zamierzasz z nim poważnie porozmawiać, a nawet nie zauważysz, kiedy ucieknie ci z pola widzenia, rozpocznie kłótnię, zanurzy się w oglądanie telewizji, albo też zacznie udawać całkowitą amnezję.
Dla mężczyzn emocjonalna analiza samego siebie jest czymś niepotrzebnym i ryzykownym.
Nie chodzi tu o stwierdzenie: "Tak jest dobrze, nie trzeba psuć", ile bardziej: "Nie podnoś pokrywy. Grozi porażeniem prądem lub czymś znacznie gorszym".
Jak zatem - nie strasząc - przekonać mężczyznę do otwarcia się i mówienia szczerze o tym, co czuje? Nie ma łatwych odpowiedzi, metodą prób i błędów można jednak wypracować funkcjonalny schemat działania.
Łagodnie i bez stresu
Większość kobiet już na wstępie traci punkty, gdy bezceremonialnie mówi: "Musimy porozmawiać" lub "Jest coś, o czym chcę ci powiedzieć". W takiej sytuacji mężczyźni panikują spodziewając się, że za chwilę usłyszą o nieplanowanej ciąży, albo że partnerka ich opuszcza.
Jeśli nie chcesz zaogniać sytuacji, spróbuj podejść partnera w pośredni sposób, używając drogi dookoła, a nie wprost. Przypomnij mu czasy, kiedy dużo rozmawialiście i śmialiście się. Na głos zadaj retoryczne pytanie "Zastanawiam się, dlaczego ostatnio sprawy między nami inaczej się układają?" W ten sposób nie zadasz partnerowi powalającemu ciosu, lecz wprowadzisz go łagodnie w temat rozmowy.
Właściwy dobór słów
Gdy w grę wchodzą emocje, mężczyźni panikują - i jest to generalna zasada, od której nie ma wyjątków. W rozmowie unikaj tak niejednoznacznych słów, jak: koniec, przyszłość, potrzeba, za późno, cykl, przykro mi, pożegnanie, ktoś inny? Większy skutek odniesiesz pytając "Co o tym myślisz" niż "Co czujesz". Niby niewielka semantyczna różnica, ale może odnieść skutek, bo odwołujesz się do męskich pokładów intelektu.
Nie zawsze prosto w oczy
Innym częstym błędem kobiet jest ciągłe patrzenie w oczy swemu rozmówcy, zwłaszcza w sytuacji, gdy ten usiłuje wydobyć coś z zakamarków swego serca. Mężczyźni nie są zwolennikami patrzenia sobie w oczy. Zmuszeni do bezpośredniej konfrontacji stają się defensywni, a nabrzmiewająca sytuacja daleka jest od rozwiązania.
Najlepszą pozycją do przeprowadzania tego typu rozmów jest, gdy leżycie już w łóżku, nierzadko do siebie przytuleni - wtedy raz, że zapewniacie sobie bliskość, dwa - nie ma ryzyka kontaktu wzrokowego. W tak wyjątkowo bezpiecznych warunkach partnerowi jest znacznie łatwiej otworzyć się.