Gdy myśli złe dręczą / 21 kwiecień 2008
Agnieszka Popiel
Uważamy, że to zdarzenia lub rzeczy budzą w nas smutek, depresję, gniew i złość. To bardzo często nieprawda. Bywa, że mimowolnie sami się w tych nastrojach pogrążamy. Sytuacje, które nas spotykają, są jedynie katalizatorem uwalniającym drzemiące w nas czarne myśli.
Niekiedy wystarczy, że usłyszymy melodię, której kiedyś słuchaliśmy z kimś bardzo nam bliskim, a natychmiast w naszej głowie jak węże zaczynają się kłębić myśli: „odeszła, bo zawiodłem”, „nic mi się nie udaje i nigdy się to nie zmieni”, „byłam i jestem do niczego”, „zawsze tak będzie”, „nikt mnie nie pokocha”, „kto chciałby być z kimś takim jak ja”... Zaraz potem nadchodzi zmiana nastroju - stajemy się smutni, zrozpaczeni. Bywa, że w ten sposób reagujemy na większość sytuacji i w końcu wpadamy w depresję.
Aaron T. Beck, amerykański psychiatra i jeden z głównych twórców psychoterapii poznawczej, udowadnia, że takie automatycznie pojawiające się myśli mogą być trwałym elementem naszego myślenia o sobie, innych i o swojej przyszłości. Skąd się jednak biorą? Są po prostu wypadkową naszych głębszych struktur poznawczych - schematów poznawczych.
Przekonania jak powietrze
W schematach poznawczych mieszczą się nasze przekonania o nas i naszych relacjach z innymi ludźmi. Te przekonania kształtują się przez całe życie. Rozwijamy je w sobie od dzieciństwa. Części z nich z upływem czasu pozbywamy się, niektóre modyfikujemy, gdy dorastamy i zdobywamy doświadczenia życiowe, inne w niezmienionej od dzieciństwa formie pozostają w nas na zawsze.
Wśród przekonań, które w nas drzemią, wyróżnić można „kluczowe” i „pośredniczące”. Te pierwsze to najgłębsze, podstawowe przekonania o sobie i innych. Najczęściej przybierają one postać zdań bezwarunkowych: „warto mnie kochać” albo „jestem głupia”; „ludzie są podstępni” albo „ludzie są z natury prawdomówni”. Z kolei przekonania pośredniczące mają formę zdań warunkowych, na przykład: „Jeśli będę osiągać sukcesy, to zasłużę w końcu na miłość”, „Nikt nie zauważy mojej słabości, jeśli będę w centrum uwagi”, „Jeśli powiem, co czuję, to gorzko tego pożałuję”. Przekładają się one na zasady rządzące naszymi zachowaniami i wyborem strategii życiowych (np. „bądź czujny”, „nie należy ufać ludziom”).
Wszystkie te przekonania wyznaczają nasz „kręgosłup moralny”, nasze „czułe punkty” w relacjach z ludźmi. Są niezwykle ważne, choć my często wcale nie zdajemy sobie sprawy z tego, w jaki sposób wpływają na nasze życie. Są one dla nas tak oczywiste, jak to, że oddychamy powietrzem.
Ta oczywistość przekonań i ich głębokie zakotwiczenie w naszym umyśle sprawiają, że trudno je podważyć, podyskutować z nimi. A często bywają one irracjonalne, bezzasadne. I prowadzą nas na manowce. Tym bardziej, że towarzyszą im różne błędy myślowe. Owo poznawcze zniekształcenie rzeczywistości utrwala w nas wiele negatywnych emocji. W takich wypadkach, reagując na jakiś bodziec, nawet drobny, zaczynamy np. uogólniać: „nigdy nic mi się nie udaje”, „zawsze tak będzie”, „nikt mnie nie pokocha”... Często stosujemy także myślenie dychotomiczne, czyli czarno-białe widzenie świata („jeśli nie osiągam sukcesu - jestem przegrany”). Bywa też, że jak Kasandra czarno przepowiadamy przyszłość („może być już tylko gorzej”, „pewnie już nikogo nie znajdę”), zbyt szybko przeskakujemy do konkluzji („odeszła, bo zawiodłem”) i czytamy w czyichś myślach („kto chciałby być z osobą taką jak ja”, „gdyby mnie kochał, to wiedziałby, co lubię”).
Wpadając w przygnębienie, zazwyczaj nie zadajemy sobie pytania: „Dlaczego jestem tak smutny?”. Nie zastanawiamy się, co tak naprawdę znaczą słowa „jestem do niczego”. Nie deliberujemy, skąd bierze się ten nasz pesymizm. Bo przecież to jest dla nas oczywiste...
Jak odnaleźć wiedzę utajoną
Drogę wiodącą do źródeł naszych smutków, do wiedzy utajonej w schematach poznawczych, proponuje m.in. terapia poznawcza. W jej trakcie pacjent przy pomocy terapeuty stara się zidentyfikować swoje sposoby myślenia, dostrzec właściwe mu zniekształcenia poznawcze. Proces ten przypomina obieranie cebuli - warstwa po warstwie dochodzi się do coraz bardziej podstawowych przekonań, związanych z nimi emocji, a także wspomnień, które wpłynęły na ukształtowanie się danego przekonania.
Podstawowa dla terapii poznawczej metoda identyfikowania przekonań wywodzi się z dialogów Platona i zwana jest „dialogiem sokratejskim”. Sokrates mawiał, że jest „akuszerem wiedzy” - pomaga jedynie w „przyjściu na świat” przekonań, które w kimś tkwią. Poprzez umiejętnie zadawane pytania skłaniał rozmówcę do refleksji nad ich zasadnością. Podobnie dzieje się w procesie terapii: pacjent dzięki terapeucie stopniowo odkrywa typowe dla niego związki pomiędzy tym, co myśli, co czuje i jak się zachowuje. Zachęcany jest do refleksji nad konsekwencjami dotychczasowego sposobu myślenia, nad tym, czy jest ono zasadne i czy można myśleć inaczej. Zachęcany jest do tego, by swoje dotychczasowe przekonania potraktował jako hipotezę, a nie pewnik. I jak hipotezę - postarał się je podważyć.
Celem psychoterapii nie jest zamiana sformułowania „jestem do niczego” na „jestem świetny” - bowiem obydwa zawierają ten sam rodzaj zniekształcenia. Chodzi o zbadanie zasadności dotychczasowego myślenia, o rozszerzenie możliwych punktów widzenia. Daje to pacjentowi szansę wyboru tego, co ma mniejsze konsekwencje negatywne. W efekcie dokonuje się zmiana w sposobie myślenia, odczuwania i w zachowaniu pacjenta. Metody neuroobrazowania, pozwalające na uwidocznienie aktywności wybranych obszarów mózgu, dowodzą skuteczności terapii poznawczej. Wykazano m.in., że w wyniku tej terapii u pacjentów z depresją zmniejszeniu uległa aktywność tych obszarów mózgu, które związane są z emocjami negatywnymi.
Epiktet w „Diatrybach” twierdzi: „Bogowie dali nam, jak należało, władzę nad tym, co najdoskonalsze i najlepsze na świecie, mianowicie właściwy użytek z wyobraźni”. I dodaje, że są ludzie, którzy: „ani we śnie, ani w chwili oszołomienia winem, ani w napadzie melancholii nie dają się znienacka zaskoczyć ani sobą owładnąć żadnemu krytycznie niezbadanemu wyobrażeniu...”. Pamiętajmy o tym, gdy dopadną nas czarne myśli.