134 (45)



37

O

trząsnąłem się z tych myśli na widok krwawiącego Morelanda. Rękaw miał purpurowy, a na podłogę kapały krople krwi. Nie zwracał na to uwagi, starając się uspokoić swoje dzieci. Gdy podbiegła do niego Robin, powiedział:

Wszystko w porządku, moja droga. Kula przeszła przez mięsień -
latissimus. Krew żylna, nie lecznicza. Prawdopodobnie żyła odłokciowa... Nic
mi nie będzie. Podaj mi czystą koszulę z tamtego pudła, to zatamuję
krwawienie. — Uśmiechnął się do mniejszego z mężczyzn, którzy spotkali
nas w końcu tunelu. — Mój mały Eddie. Tatusiowi nic nie będzie. Pomóż
Gordonowi. — Wskazał niewidomego, który stał pod ścianą i z grymasem na
twarzy młócił rękami powietrze. — Idź do niego, Eddie. Powiedz mu, że
wszystko jest w porządku.

Mały garbusek posłuchał go. Nadeszła Robin i podała Morelandowi

zwiniętą koszulę.

Wspaniały bluff — powiedział doktor tamując krew i uśmiechając się
do mnie. — Jesteśmy zgranym zespołem.

Jedna z łagodnych kobiet przyjrzała się Haygoodowi i zaczęła płakać.

To zły człowiek — powiedział Moreland. — Zły, zły człowiek.
Odszedł na zawsze, Sally. Już nigdy nie wróci.

Creedman jęknął. Twarz miał opuchniętą. Postawiłem go na nogi.

Chodźmy stąd — powiedziała Robin.

Została jeszcze Jo — powiedziałem. — Gdzie ona jest, Tom?
Creedman patrzył na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Czyżbym mu aż

tak mocno przyłożył?

Powtórzyłem pytanie. Krzyknął z bólu, pochylił głowę i zachwiał się na nogach. Podtrzymałem go widząc, że wywracają mu się oczy.

Morelandowi udało się uspokoić łagodnych ludzi i prowadził ich do pokoju zabaw. Mimo rany zachował dawną energię.

Posłuchajcie jeszcze trochę muzyki, dzieci. Jak brzmiała tamta
piosenka?

272

Cisza.

Uśmiechnął się. Zamknął drzwi bawialni i zasunął zasuwę. Wewnątrz rozległa się muzyka.

Moreland nie oponował.

Potrząsnąłem Creedmanem, trzymając go za kark, wepchnąłem do jaskini. Był ciężki i bezwładny. Ręka, którą go uderzyłem, zaczynała mi pulsować.

Idźcie za mną — poleciłem Robin i Morelandowi. — Jeżeli ktoś
czeka na nas przy drzwiach, ten smakosz pójdzie na pierwszy ogień.

Droga powrotna wydała mi się znacznie krótsza. Moreland dotrzymywał nam kroku pomimo swego wieku i rany. Milczał, nie usiłując nas do niczego nakłaniać.

Tylko jeden raz spojrzał na mnie z niemym błaganiem.

Zgodzić się? Zapomnieć o sprawach, które przemilczał?

Creedman szedł niepewnie, ale był przytomny. Zdał się całkowicie na mnie i musiałem popychać go krok po kroku. Cisza panująca w tunelu działała kojąco, dopóki nie pomyślałem o Haygoodzie, podziurawionym jak sito.

Przypomniałem sobie, co zrobił z AnneMarie i z Berty i przestałem mieć wyrzuty sumienia...

Gdy byliśmy dwadzieścia metrów od otworu, kazałem Creedmanowi zachowywać się cicho. Twarz miał tak opuchniętą, że z trudem otwierał oczy. Z nosa sączył mu się krwawy śluz.

Doszliśmy do darniowych schodów i otwartego włazu. Laboratorium nad nami wyglądało jak żółte, kwadratowe słońce.

Ktoś zapalił światło.

Nie mieliśmy wyboru, trzeba było stąd wyjść. Ruchem ręki zatrzymałem

273

18— Pajęczyn.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
24(45)RUP
8(45) Diagramy klas cz2
biochemia krwi 45
45 sekundowa prezentacja w 4 ro Nieznany (2)
plik (45)
45 49 (2)
I CSK 45 09 1
BTI AWAX 26 27 45
134
Logistyka i Zarządzanie Łańcuchem dostaw Wykłady str 45
12 (45)
45
45 06 BW Hydraulika stosowana
45 48
134
134.KIEDY W OBRONIE ... OSAMOTNIENI, STUDIA EDB, Obrona narodowa i terytorialna
Proza 20-lecia jako tradycja literacka dla powojnia, Polonistyka, 08. Współczesna po 45, OPRACOWANIA
RAMKA(45), Prezenty

więcej podobnych podstron