41. Pokora i bunt jako dominujące postawy wobec Boga.
Bóg jest postacią, czy jak chcą inni, zbiorem wartości, dogmatów dotyczących naszego życia, wobec których trzeba przyjąć jakieś stanowisko. Trudno być wobec niego czy też wobec nich obojętnym, gdyż obojętność świadczy o braku zainteresowania, a wydaje się, że nie można być takim wobec najważniejszych, najsilniej dotyczących życia wartości. Wiara lub jej brak powinna pociągać za sobą przyjęcie pewnego świata wartości moralnych, których realizacja jest jej dowodem. Nie może być wiary bez uczynków, to przecież jedno z podstawowych przesłań Nowego Testamentu. Obserwując na przestrzeni dziejów relacje pomiędzy Bogiem i człowiekiem, można odnieść wrażenie, że wraz z upływem czasu więź pomiędzy nimi rozluźnia się. Można by to porównać do relacji pomiędzy dzieckiem a ojcem, na początku silnej, z upływem czasu słabnącej, zmieniającej się w stosunki równorzędne.
Stary Testament obrazuje Boga - władcę wszechwładnego, który za dobre wynagradza, a za złe karze. W starotestamentalnym, w pewnym sensie mitycznym świecie, bogatym w przypowieści i hiperbolizację rzeczywistości nie ma miejsca na bunt. Pan jest jedynym oparciem swojego ludu, wspiera go tylko wtedy, gdy ten jest Mu wierny. Natomiast gdy lud od Niego się odwraca, surowo, dla przykładu, go karze. Taki schemat istnieje w przypowieści o Kainie zabijającym Abla. Abel i Kain składają ofiary Bogu, jednak ta od Abla z jakichś względów jest milsza Bogu. To wywołuje zawiść u Kaina, który zabija brata, za to zostaje przez Boga wyklęty i skazany na wieczną tułaczkę po ziemi. W kontekście biblijnych realiów nawet przykład walki, najbardziej spektakularnej i brzemiennej w skutki ze Starego Testamentu, tej pomiędzy Jakubem a Bogiem, nabiera zupełnie nowego znaczenia. Jakub walczy, niejako zmusza Boga do błogosławieństwa, aby dał mu siłę do walki z Jego wrogami (taki jest sens nadanego Jakubowi imienia Izrael - Bóg walczy). To nie jest przeciwstawianie się Bogu. To paradoksalnie forma prośby Pokonałem cię w uczciwej walce, to prawda jesteś Panem wszechwładnym, możesz zrobić wszystko, ale uznaj moją wytrwałość i mi pobłogosław. Starotestamentalni bohaterowie byli oczywiście zmuszani do pokory. Była ona przede wszystkim probierzem ich wiary. Wystarczy przywołać tu postać Hioba, którego Bóg wydał szatanowi, by go wypróbować. Hiob utracił wszystko, na czym mu w życiu zależało, dom, rodzinę, przyjaciół, ale pozostał Mu wierny i za to został w końcu wynagrodzony. Jednak satysfakcja nie jest pełna, przesłaniem tej księgi jest zerwanie automatyzmu, w którym mówi się, że czyn dobry i czyn zły zostaną na ziemi od razu nagrodzone lub ukarane. Postać Hioba burzy ten obraz i pozostawia niepewność co do planów Boskiej Opatrzności. Dlatego trudno oprzeć się wrażeniu, że ta parabola, której przesłaniem jest bezwarunkowa wiara i zaufanie do Boga, niezależnie od problemów życia, tak naprawdę obrazuje życie każdej osoby wierzącej. Podobny jest też powód Boskiego zadania, aby Abraham przeznaczył swojego pierworodnego syna na ofiarę ciałopalną. Gdy Pan przekonuje się o jego lojalności, zmienia przedmiot ofiary, a jego samego obdarowuje wieloma łaskami. Właściwie w ten sposób będzie wyglądał świat relacji aż do końca średniowiecza. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest tak dlatego, że człowiek jest jeszcze słaby, cały czas potrzebuje wsparcia. Dlatego czuje się bezpieczny w Teocentrycznym świecie. Taki obraz można udowodnić na podstawie egzemplów z tej epoki. Pokora wobec Boga, wynikająca z niej modlitwa i skrajna asceza powodują, że Książe Aleksy, bohater Legendy o św. Aleksym, zaraz po śmierci dostaje się do panteonu świętych.
Renesans burzy dotychczasowy porządek świata. Słowa Emanuela Kanta o wychodzeniu z niepełnoletniości nie powinno się odnosić do oświecenia, a właśnie do tej epoki. Świat odkrywa na powrót kulturę antycznych Greków i Rzymian. Prądy intelektualne humanizm i reformacja zmieniają oblicze świata. Również zmianie podlega stosunek człowieka do Boga; przechodzi on od silnej i bezwarunkowej Mu podległości do stosunków bardziej równorzędnych, do antropocentryzmu i humanizmu, uznającego rozwój intelektualny człowieka za podstawową wartość, wartość większą niż ślepe posłuszeństwo Bogu. Oczywiście odrodzenie nie neguje istnienia Boga. Ateizm jest jeszcze nie do przyjęcia. Ale człowiek rozwija się, dorasta, pierwiastki buntu już się w nim zalęgły. Od tej pory są one cały czas obecne w podświadomości i będą wyczekiwać odpowiedniego momentu na ujawnienie się. Jednak na razie w kulturze objawiają się tylko pozytywne pierwiastki dziedzictwa antyku. Przywiązanie do piękna świata, przejęcie twórczości Horacego, pozytywne rozwijanie jego myśli Carpe diem, powodują, że świat wydaje się miejscem optymalnym dla ludzkiego rozwoju, miejscem arkadyjskim. Kochanowski w Pieśniach rysuje taki jego obraz, w którym człowiek może rozwijać swoje talenty (komu dowcipu równo z wymową staje...), świata przyjaznego, będącego przez to niemą pochwałą tego, który go stworzył - Boga. Takie jest przesłanie psalmu, którego pierwsze słowa Czego chcesz od nas Panie za twe hojne dary, czego za dobrodziejstwa których nie znasz miary tak silnie i trafnie oddają uwielbienie Boga, że do tej pory są śpiewane w kościele jako pieśń dziękczynna. Ale nawet w twórczości Kochanowskiego samodzielność człowieka prowadzi do buntu przeciw Stwórcy. Tak jest w Trenach. Śmierć własnego dziecka wywołuje w poecie pytania o sens wiary. W Trenie X podmiot liryczny zadaje podstawowe dla wiary pytanie: szukając swojej córki po rajach różnych kultur i nie mogąc jej znaleźć, prosi, aby się ukazała gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest. To jeśliś jest wskazuje na załamanie się owej pełnej optymizmu wiary, postawienie pytania od tej pory na stale obecnego w kulturze: a co, jeżeli nie ma świata pozagrobowego? To pytanie wywołuje bunt, bunt przeciw sytuacji, w której jego nie ma, w której można zachowywać się dowolnie. Choć dylematy podmiotu lirycznego Trenów znajdują rozwiązanie (W Trenie XXI podmiotowi lirycznemu pojawia się we śnie matka trzymająca jego córeczkę na kolanach), to jednak problem pozostanie. Pascal będzie starał się go rozwiązać za pomocą swojego słynnego zakładu: Zachowujmy się tak jakby Bóg istniał, nawet jeżeli nie istnieje, to nic nie tracimy, a jeśli istnieje, to możemy wiele zyskać. W zasadzie przyniesie to skutek, ale wiara nigdy już nie będzie tak bezwarunkowa jak dawniej. Jawnym zaś przeciw niej buntem będzie oświecenie z postulatami racjonalizmu i scjentyzmu. W tym porządku nie było już miejsca dla Boga, nie mieścił się on wszak ani w scjentystycznym, ani w empirycznym porządku poznania świata.
Romantyzm, starający się być przeciwieństwem oświecenia, ostentacyjnie powraca do Boga, sposobem poznania świata staje się mistycyzm, czyli przekonanie o możliwości kontaktu pozamaterialnego, pozarozumowego z Absolutem. Romantyczne widzenie świata zdecydowanie uwzględnia obecność jakiejś siły wyższej. Ale jednocześnie to epoka buntu przeciw dotychczasowym wartościom, autorytetom i Bogu. Taka jest wymowa Fausta Goethego, w którym tytułowy bohater jest wydany, podobnie jak Hiob, na pastwę szatana, by mógł doświadczyć życia i odnaleźć jego sens. Jednak Faust daje się skusić potędze mocy uzyskanej od zła, mówi chwilo trwaj! jesteś tak piękna! Stawia się na równi z Bogiem i dlatego musi zostać potępiony. Zresztą motyw buntu, buntu przeciw Bogu, przekonanie, że jednostka dzięki swojej uczuciowości jest bardziej predestynowana do kierowania światem niż On, jeszcze wielokrotnie będzie się ujawniało. Choćby w III części Dziadów, kiedy to Gustaw-Konrad będzie śpiewać pieśń zemsty, której przewodnim motywem jest refren: Zemsta, zemsta, zemsta na wroga, z Bogiem a choćby mimo Boga. Dalsza eskalacja buntu przeciw Stwórcy nastąpi w Wielkiej Improwizacji, w której Gustaw-Konrad domaga się od Boga rządu dusz, jest przecież wybitną jednostką, wyjątkowo wrażliwą i cierpiącą, czuje, że może objąć swoim sercem cierpienia całego narodu i dzięki nim uporządkować świat. Żeby to zrobić, musi zwalczyć uosabiającego rozum Boga. Jednak człowiek musi przegrać. Jego pycha, która kazała równać mu się z Bogiem, zostaje złamana. Gdyż On mu nie odpowiada, milczy. Dlatego żądania człowieka przekształcają się w histeryczne bluźnierstwa, których ukoronowaniem jest nazwanie Boga Carem. Wtedy okazuje się, że prometejska walka Konrada jest walką szatańską. Konrad, ocalony przez księdza Piotra, odnajduje prawdziwą drogę ku zbawieniu narodu, zostaje pielgrzymem. W tej postaci urasta do roli prawdziwego zbawiciela ojczyzny, podkreśla to jego nowe imię czterdzieści i cztery - imię Mesjasza. Bunt okazuje się zwodniczy, jedyną prawdziwą drogą jest pokora.
Zagadnienie buntu wobec Boga znajdujemy również w literaturze Młodej Polski. Artysta, przyjmując definicję jego funkcji od Przybyszewskiego, stoi ponad światem, ponad życiem, jest stwórcą, którego dzieło równe jest Bogu. Bóg zaś jest sprawcą ludzkiego nieszczęścia, to jego winą jest, że człowiek musi żyć w tym złym świecie, pełnym melancholii, pustki, samotności, poczucia wyczerpania. W Dies irae Kasprowicza, utworze w formie hymnu, czyli mającego chwalić Boga, o treści pełnej wyrzutu w stosunku do Niego i niepewności co do sensu życia. Podmiot liryczny jest obserwatorem paruzji, powtórnego przyjścia Chrystusa na świat. Dostrzega On małość i grzech ludzki, który istnieje nawet w tak ostatecznej perspektywie. Widzi, że plemię ludzkie zostanie starte z powierzchni ziemi, ale pomimo jego małości, zostaje jego samoistnym obrońcą. Stawia on Bogu zarzut, że to On jest sprawcą grzechu na ziemi, przecież on dał człowiekowi Ewę - kochankę szatana - za towarzyszkę życia, wszak zaprojektował on grzech jako część ludzkiego życia. Tryumf Boga przedwiecznego, który został ukazanego jako starotestamentalny obiektywny sędzia, wzbudza w podmiocie lirycznym i w nas, odbiorcach, poczucie buntu. Buntu przeciw nieproporcjonalnie dużej, nie do końca zawinionej karze.
Doświadczenie II wojny światowej jeszcze ten bunt powiększa. Rodzi pytania o miejsce, o obecność Boga w świecie. Medaliony Nałkowskiej czy Opowiadania Borowskiego są relacją ze świata wojny. Świata bez Boga. Jest to straszny, nieludzki świat. Pytanie, dlaczego On nie ingerował, cisnęło się wszystkim na usta. Jak Bóg mógł pozwolić na Oświęcim? - pytało wielu. W tym kontekście trzeba powrócić do przesłania Księgi Hioba: człowiek musi Mu ufać bezwarunkowo, niezależnie od okoliczności, taki jest wyraz pokornej wiary - ufać. To trudne, prawie niemożliwe. Wojna ukazała też inny problem, problem zaniku wartości w świecie. Mówi o tym podmiot liryczny Ocalonego T. Różewicza. Szuka on nauczyciela i mistrza, który przywróci mu zagubione wartości. Nie ma tu miejsca na bunt, potrzeba wartości, nazwania od nowa świata, wymaga Mistrza - do którego ma się bezgraniczne zaufanie, które pozwala pokornie odtwarzać zatracone wartości. W ten sposób, paradoksalnie, koło ewolucji zostało zamknięte. Człowiek, wychodząc od postawy pokory na początku świata, poprzez bunt i próbę tworzenia własnego, opartego na innych niż boskie wartościach, doszedł znowu - po załamaniu się jego własnej konstrukcji - do momentu, w którym może powiedzieć już tylko: Abba ratuj, nie wiem co robić.
42. Polaków portret własny w literaturze romantyzmu.
Literatura jest zwierciadłem, w którym można obejrzeć własną twarz. Nie zawsze mówi ono prawdę, czasem gloryfikuje, niekiedy zniekształca. Portret Polaków stał się tematem wielu wypowiedzi literackich epoki romantyzmu.
Wizerunek Polaków i ich postawy zostały ukazane przez Adama Mickiewicza w III cz. Dziadów. Większość to męczennicy, których cierpienia autor przedstawił analogicznie do męki Chrystusa. Młodzież wileńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie wyziębi, przepełniona jest patriotyzmem i zaangażowana w sprawy narodowe.
Tomasz Zan, jeden z jej przedstawicieli, chce całą winę skierować na siebie. Jego przyjaciel Frejend mówi, że dałby się powiesić, żeby tacy ludzie jak Tomasz mogli żyć choć chwilę dłużej. Janczewski, mimo cierpienia i bólu, zachowuje trzeźwość umysłu i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibitce, woła:
Jeszcze Polska nie zginęła. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wasilewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity, nie wydał swoich współtowarzyszy. Młodzież polska ukazana w utworze to przecież autentyczni koledzy Adama Mickiewicza z Uniwersytetu Wileńskiego, więzieni w roku 1823 za winy nie popełnione.
Autor ukazuje jednak i zdrajców, którzy donosili na rodaków i wysługiwali się senatorowi Nowosilcowowi. Profesorowie doktor Becú i Pelikan mieli na uwadze tylko własne kariery i korzyści i dlatego współpracowali z zaborcą. Jeden z nich ginie rażony piorunem, ukarany za winy, które popełnił. Oni również są postaciami autentycznymi. Świadczy to o tym, że Dziady są utworem dokumentalnym, a więc obraz Polaków jest tu ukazany prawdziwie. Wśród Polaków dostrzegamy i takich, którzy bawią się, nie dbając o losy kraju, w tym czasie, kiedy ich współrodacy są męczeni. Należą do nich urzędnicy, oficerowie, literaci spędzający beztrosko czas w salonie warszawskim. Dyskutują o własnych karierach i balach urządzanych przez Nowosilcowa. Piotr Wysocki, działacz powstania, tak ich charakteryzuje:
Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna
i twarda, sucha i plugawa...
Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, cechuje ich oziębłość i oschłość uczuć.
Niepełny byłby obraz społeczeństwa polskiego bez sylwetek wybitnych Polaków. Postacie te były nieco wyidealizowane przez narodowych poetów i stanowiły pewne wzorce do naśladowania. Konrad, główny bohater utworu, zrywa z rolą tragicznego kochanka Gustawa i staje do walki narodowowyzwoleńczej. Jest poetą, wielkim indywidualistą, który dostrzega cierpienia swojego narodu.
Polacy z III cz. Dziadów reprezentują zarówno trwałe i cenne wartości swojego narodu, jak i to, co w nim jest zepsute i fałszywe. Jednak dzięki scenie Widzenie księdza Piotra wiemy już, że dla Adama Mickiewicza stanowili oni naród przez Boga wybrany, przeznaczony do wielkich celów. Wpływało to z pewnością na charakterystykę poszczególnych postaci.
W dramacie Juliusza Słowackiego Kordian autor podkreśla
negatywne cechy narodu polskiego doby listopadowej. Czytelnik
dowiaduje się z utworu o reakcji Polaków na objęcie tronu polskiego
przez cara. Prości ludzie wyczuwali zagrożenie, ale nie potrafili
przeciwstawić się wrogiemu władcy. Dowcipkowali tylko i drwili
po cichu. Kiedy car przejeżdżał obok tłumu, ten zachował pełne
grozy milczenie.
Arystokrację cechował serwilizm, była zafascynowana potęgą cara i nie rozumiała, że ten akt jest klęską dla narodu.
Polacy, którzy myślą o podjęciu działań politycznych, nie wykazują jednomyślności. Część z nich spisek traktowała jako niemoralny, zaś inni - szlachetni rewolucjoniści - chętni byli oddać życie w samotnej walce o wolność. Główny bohater dramatu, Kordian, to człowiek wyidealizowany, o skomplikowanej osobowości, wrażliwy. Podejmuje on sam rozpaczliwą próbę uratowania Ojczyzny i chce dokonać zamachu na koronującego się w Warszawie cara. Strach i Imaginacja przeszkadzają mu jednak w wykonaniu tego zamierzenia i Kordian oczekuje na karę śmierci. Mimo błędów, które popełnia, jest więc jednostką szlachetną i sam ocenia się w następujący sposób:
Każdy człowiek, który się poświęca
Za wolność - jest... nowym Boga tworem...
Polacy przedstawieni więc zostali w Kordianie również z dużą dozą realizmu. Słowacki nie bał się spojrzeć na nich krytycznie, ale potrafił również ocenić męstwo, odwagę i poświęcenie dla Ojczyzny.
Pan Tadeusz Adama Mickiewicza jest dokładnym studium Polaków z końca XVIII i początku XIX wieku. Mickiewicz w tym utworze przedstawił rodaków w sposób realistyczny, idealizując tylko niektóre postacie. Ukazane są zarówno zalety, jak i wady bohaterów. Miejscem akcji utworu jest Soplicowo - posiadłość szlacheckiego rodu Sopliców. Autor opisuje codzienne życie mieszkańców tego zakątka kraju, stosunek do sąsiadów, a przede wszystkim do Ojczyzny.
Charakterystyczną cechą szlachty polskiej było jej przywiązanie do tradycji. Cecha ta przejawiała się chociażby w przysłowiowej polskiej gościnności. Szlachta często zapraszała się na wspólne biesiady. Tradycyjny był również sposób ubierania się mieszkańców Soplicowa. Szlachcic nosił kontusz lub żupan i szablę będącą „duszą” jej właściciela. Zachowano staropolskie tytuły i godności urzędników państwowych, jak Wojski, Podkomorzy, Rejent czy Asesor. Charakterystyczna była także hierarchia, jaką zachowywali uczestnicy polowań lub biesiadnicy podczas wieczerzy. Każdy wiedział, gdzie według ważności lub wieku ma usiąść.
Wśród szlachty żywa była pamięć o bohaterach narodowych:
Kościuszce czy Jasińskim. Polacy miłowali swój kraj, bo jak stwierdziła Telimena:
Trzeba wiedzieć, że to jest Sopliców choroba, że im oprócz Ojczyzny nic się nie podoba.
Szlachta, powodowana miłością do Ojczyzny, była zawsze gotowa o nią walczyć. Nawet kiedy Polacy zbrojnie występowali przeciwko sobie, w obliczu najazdu obcych, zwaśnione strony jednoczyły się w celu wspólnej obrony kraju.
Ukazana w utworze szlachta nie była wolna od wad. Do głównych należały kłótliwość i pieniactwo. Polacy z upodobaniem procesowali się, nawet jeśli mieli na sprawę wydać fortunę i zakończyć proces po wielu latach. Zabicie niedźwiedzia także stwarzało okazję do kłótni o najlepszego uczestnika polowania. Zaściankowy szlachcic Gerwazy Rębajło stanowi przykład dumy i pychy sarmackiej. Poróżnił on Hrabiego z Soplicami, aby móc doprowadzić do przejęcia zamku po Horeszce. Kłótnia ta doprowadziła w końcu do zajazdu na Soplicowo. Może to być przykładem powszechnej anarchii i bezprawia panujących zarówno wśród bogatej, jak i zaściankowej szlachty. Urządzanie zajazdów na sąsiada w czasie realnego zagrożenia ze strony Rosji świadczyło o jej lekkomyślności.
Spośród szlachty pełnej wad wyróżniły się jednostki wybitne, mające pozytywny wpływ na otoczenie. Taką osobą był Jacek Soplica, wcześniej zabijaka, utracjusz i pieniacz, później bohaterski emisariusz - ksiądz Robak. Za sprawą swoich czynów, stał się powszechnie znanym i szanowanym obywatelem - patriotą.
Inną indywidualnością był stary Maciej Dobrzyński, zwany Kurkiem na kościele. Ten godny zaufania, mądry i rozważny człowiek zawsze był tam, gdzie toczyła się walka o wolność. Wsławił się jako uczestnik powstań narodowych. Ideałem świata był dla niego zaścianek, w którym nic się nie zmienia. Był więc, podobnie jak Sędzia Soplica, tradycjonalistą, dbającym o zachowanie dawnych obyczajów i narodowych wartości.
Uzupełnieniem obrazu Polaków są emigranci, bohaterowie „Epilogu” Pana Tadeusza. To ludzie pełni żalu po utracie Ojczyzny, którzy z czasem utracili nadzieję na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Właśnie „ku pokrzepieniu ich serc” napisał Mickiewicz swoją epopeję i dlatego nieco wyidealizował obraz kraju i niektórych rodaków.
Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki tworzyli w czasie, kiedy Polski nie było na mapach Europy. Mimo to istniał naród - jego kultura i tradycja. Na podstawie własnych wspomnień i spostrzeżeń poeci portretowali zwykłych ludzi i narodowych bohaterów, takich jak Konrad lub Kordian. Jednostki te miały stanowić przykład dla przyszłych wyzwolicieli narodu polskiego.
43. „Polska - stwór nie do życia”. „Polska - kraj, w którym zawsze ktoś przygarnie skrzywdzonego”. Którą opinię podzielasz?
Przy lekturze literatury wojennej wielokrotnie zastanawiałam się, jaką postawę przybraliby dzisiejsi Polacy w podobnej sytuacji. Jak zachowałaby się bierna dzisiaj młodzież i wreszcie co zrobiłabym ja? Te wątpliwości skłoniły mnie do rozmyślań, na ile ja, młoda osoba, identyfikuję się ze swoim krajem. Jaki naprawdę on jest, czy ma jakąś specyfikę, czy w Polakach istnieje coś, co odróżnia ich od innych narodów?
Wydaje mi się, że odpowiedzi nie trzeba daleko szukać; wystarczy bowiem spojrzeć na położenie geograficzne Polski. Przecież kraj, który utrzymuje się od wieków przy życiu, mając za sąsiadów dwie duże potęgi, musi być niezwykły. Śledząc historię Polski, można dojść do wniosku, że kraj ten już dawno powinien zniknąć z mapy. I owszem, zniknął, ale okazuje się, że nawet to nie zabiło Polski. Przez ponad dwieście lat Polska żyła... nie istniejąc. Nie było państwa w sensie geograficznym i politycznym, ale ono niezmiennie trwało w sercach Polaków, funkcjonowało w oparciu o ducha narodowego. A duch narodowy istnieje chyba w dosłownym tego słowa znaczeniu. Przecież fakt, że udało się Polsce wyzwolić spod jarzma zaborów, graniczy z cudem. Wbrew logice, prawom fizyki i natury w 1918 roku Polska odzyskała wolność. Czyżbyśmy rzeczywiście mieli konszachty z jakimiś siłami nieczystymi?
To chyba romantyzm - mit, w jakim wychowany jest prawie każdy Polak. Dążenie, za wszelką cenę, do wolności, godności, nie licząc się z bólem i świadomie skazując na cierpienie. Polacy z uporem maniaków podtrzymywali polskość, tłumacząc niepowodzenia w cudowny sposób. Zagrożenie, niepewność polityczna i nieudane powstania zamiast zniechęcać, podniecały jeszcze patriotyzm, wzmagały uczucia i więzi narodowe.
Podobnie zachowują się Polacy podczas II wojny światowej. Szczególnie kampania wrześniowa ukazuje upór Polaków w obronie niepodległości, zaciętość i wolę walki. Wobec miażdżącej przewagi zarówno liczebnej, jak i technicznej Niemiec, Polacy rwą się do walki, jeszcze 19 września 1939 r. biją się, nie dopuszczając myśli o kapitulacji. Nie mają najmniejszych szans, ale walczą. Na ataki ciężkiej artylerii odpowiadają ułani na koniach. Bronią się, choć już dawno powinni ulec. W ataku na Polskę wzięło udział 2/3 sił Wermachtu, wszystkie dywizje pancerne i zmechanizowane - Hitler spodziewał się natychmiastowego opanowania Polski. Wobec tak olbrzymiej przewagi wroga kampania wrześniowa powinna trwać trzy dni, a nie miesiąc. Przecież tak niewiele, prócz ducha walki i oddania, mógł nasz kruchy kraj przeciwstawić Hitlerowi...
Uważam, że Polska rzeczywiście jest „stworem nie do życia”, a jej dotychczasowy żywot polega na balansowaniu na granicy rzeczywistości i marzeń, jawy i snu. A może powtórzyć powinnam za Szczypiorskim, że kraj nasz to ofiara strasznych figlów historii albo może szyderczej anegdoty, opowiadanej światu przez Boga, której na imię Polska? We mnie jednak także odzywa się polska skłonność do wyolbrzymiania zasług swego kraju, wyszukiwania mistycznych wersji działania czasu. Wydaje mi się bowiem, że nie może być dziełem ironii kraj, który zawsze zwycięsko wychodzi z opresji i jak mityczny Feniks podnosi się z popiołów. I choć to śmieszne, że chcemy zniszczyć wroga uzbrojeni w kosy i widły przeciw bagnetom lub z szabelkami i koktajlami Mołotowa uderzamy na czołgi, to jednak coś musi być w tych Polakach, że odnoszą sukcesy, omijając prawa logiki.
Może - jako romantyczka - mało obiektywnie oceniam sytuację, ale nawet obalająca mity powieść Szczypiorskiego nie zmieni mojego przekonania o wyjątkowości Polaków. Mam bowiem swoją niezbitą rację - jesteśmy, choć teoretycznie być nas nie powinno. I chyba każdy przyzna mi słuszność, że nie jest to wcale zasługa naszego oręża, bo - choć nie umniejszam jego znaczenia - nie zawsze mogło zdziałać wiele. Głęboko wierzę, że „cud nad Wisłą” nie był jednorazowym zdarzeniem, lecz powtarzać się będzie, dopóki Polacy pozostaną romantykami. Chciałabym zacytować słowa Müllera, który, moim zdaniem, doskonale uchwycił mentalność Polaków - szaleńców i fantastów, porywających się „z motyką na słońce”:
Panie Boże, ileż musi wycierpieć Niemiec taki jak ja [...] który to wszystko widzi przez słowiańskie doświadczenie, taki Niemiec zarażony błogosławioną chorobą polskości, która w tym właśnie jest piękna, że niedoskonała, poszukująca, kapryśna, nieokiełznana, całkiem jak wariat prowadzony za rękę przez anioła.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy Polak jest romantykiem i oczywiście nie każdy zdolny jest lub raczej na tyle szalony, by móc rzucić się z gołymi pięściami do walki o wolność ojczyzny.
Wiem, że na co dzień jesteśmy dla siebie okrutni, pozbawieni tolerancji i zrozumienia dla innych. Owszem - awanturnicy z nas i prowokatorzy, zawistni intryganci, cieszący się z krzywdy sąsiada, zdaję sobie z tego sprawę, dlatego niezupełnie podzielam drugą teorię, mówiącą o braterskiej pomocy Polaków. Uważam, że w czasie pokoju zachowujemy się całkiem odwrotnie: „Hejże na Soplicę!” - zajechać, najechać - oto nasza codzienna mentalność. Dopiero w czasie bezpośredniego zagrożenia solidaryzujemy się ze sobą, pomagamy innym, bratamy. Kiedy jest potrzeba, jesteśmy w stanie poruszyć świat, aby odbić więźnia, jak w przypadku Irmy, która wyciągnięta została z Alei Szucha. Znajdzie się też łóżko i chleb dla zbiegłego z getta Henia Fitchelbauma oraz siostra Weronika, ratująca żydowskie dzieci.
Polacy - lubujący się w wielkich słowach, bohaterowie, współcześni Prometeusze, Wallenrodzi i mesjaniści, a jednocześnie cwani, bluźnierczy i próżni. Jacy są naprawdę? Tak ciężko powiedzieć.
Ja jednak, tak jak Müller, mimo świadomości przywar polskich, zachowuję sentyment do swojego kraju i rodaków. Wierzę w Polaków, ufam w ich dobroć w trudnych chwilach oraz szaleńczy zapał.
44. Portret Justyny Orzelskiej na tle innych postaci kobiecych w literaturze.
Justyna Orzelska, bohaterka powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej, jest inną postacią niż jej literackie poprzedniczki. Ciekawe kreacje bohaterek literackich to takie, przy których tworzeniu autor odchodzi od schematu „białego” lub „czarnego” i prezentuje je w całej bogatej złożoności i wielowymiarowości. Do pewnego stopnia taką właśnie bohaterką jest Justyna Orzelska.
Jedną z najstarszych postaci kobiecych w literaturze jest Antygona z tragedii Sofoklesa, bohaterka sprzed 2,5 tysiąca lat. Wydawać by się mogło, że czas i patyna zrobiły już swoje i że w tej postaci trudno by było znaleźć coś interesującego. Okazuje się, że jest jednak zupełnie inaczej i wiele jej cech możemy odnaleźć w postaciach kobiecych późniejszych epok. Antygona była młodą i ładną dziewczyną. We wczesnej młodości przeżyła jednak dramat, który wstrząsnął nią do głębi. Jej matka, królowa Jokasta, dowiedziawszy się prawdy o swoim małżeństwie z Edypem, popełniła samobójstwo, zaś ojciec wykuł sobie z rozpaczy oczy i na zawsze opuścił Teby. Dwaj bracia zginęli w bratobójczej walce o władzę w mieście. Nic więc dziwnego, że Antygona była przedwcześnie dojrzała i obowiązki wobec tradycji i rodziny stawiała wyżej niż miłość, a nawet życie. Była odważna, nie bała się przeciwstawić władzy Kreona ani opinii ogółu.
Myślę, że choć Justyna Orzelska żyła w zupełnie innych czasach i w innym środowisku, była w pewien sposób podobna do Antygony. I ona przecież przeżyła we wczesnej młodości tragedię rodzinną. Matka jej umarła z żalu na skutek zdrady męża hulaki, który nie tylko zaniedbał rodzinę, ale na dodatek dopuścił do utraty majątku. W powieści Justyna jest młodą, ładną dziewczyną, jest jeszcze niezamężna. Podobnie jak Antygona, wyznawała poglądy, których umiała bronić i nie bała się przeciwstawić opinii publicznej. Wbrew wszystkim, postanowiła wyjść za mąż za Janka Bohatyrowicza - zaściankowego szlachcica, który nie dorównywał jej urodzeniem. Pogardziła bogatym arystokratą, Różycem, który również starał się o jej rękę. Wykazała więc odwagę, idąc za głosem serca, łamiąc wszelkie konwenanse, wychodząc za mąż niemalże za chłopa. W tej kwestii wykazała się ogromnym zdecydowaniem i uporem.
Główną bohaterką XIII-wiecznego poematu Dantego Boska Komedia jest Beatrycze - przewodniczka poety po zaświatach. Dzięki niej wznosi się Dante-wędrowiec na coraz wyższe stopnie olśnienia, aż do Raju. Jest więc Beatrycze symbolem piękna i dobra, jest też duchem przewodnim mężczyzny - Dantego, który dzięki niej osiąga coraz to wyższe stopnie poznania.
Myślę, że Justyna Orzelska, która w powieści Elizy Orzeszkowej jest dziewczyną z krwi i kości, pełną temperamentu, ma również coś z Beatrycze. Jest piękną i zdrową dziewczyną, jest również dobra i wrażliwa. Może być dobrym duchem mężczyzny, po prostu jego życiową podporą. Justyna Orzelska mieszka we dworze w Korczynie, jako kuzynka Benedykta Korczyńskiego ma możliwość poznania mężczyzn ze sfer ziemskich. Mimo że ma tylko powierzchowne wykształcenie i jest panną niezamożną, zachwyca płeć przeciwną nie tylko urodą, ale przede wszystkim zaletami ducha, ujmującymi cechami charakteru. Jest więc uczciwa, wrażliwa i delikatna, a jednocześnie wytrwała i uparta. Łączy więc w sobie dwie sprzeczności: wielką uczuciowość ze zdecydowaniem w działaniu i siłą psychiczną. Może dlatego zarówno narkoman Różyc, jak i Janek Bohatyrowicz pragną uczynić z niej swoją Beatrycze.
Sądzę, że Justyna Orzelska potrafiła zafascynować mężczyznę w nie mniejszym stopniu niż Laura - bohaterka XIV-wiecznych Sonetów do Laury F. Petrarki. Dla Bohatyrowicza stała się ona, podobnie jak Laura dla Petrarki, symbolem piękności fizycznej i duchowej. Janek, kiedy patrzył zakochanymi oczyma na jej postać, idealizował ją, podobnie jak Petrarka swoją Laurę. Myślę, że fascynacja Janka udzieliła się poniekąd samej Elizie Orzeszkowej, a tym samym i czytelnikom jej powieści, którzy w Justynie widzą tylko wcielenie piękna i dobra.
Jest jednocześnie Orzelska przeciwieństwem żony modnej - bohaterki głośnej satyry Ignacego Krasickiego z okresu oświecenia. Justyna, jak już pisałam, jest panną wychowaną na wsi i ma powierzchowne wykształcenie, gdyż ze względu na warunki rodzinne nie mogła uczęszczać do szkół. Zna słabo język francuski, którego uczyła się w dzieciństwie, kiedy jeszcze miała guwernantki. Umie również trochę grać na fortepianie. Żona modna z satyry Krasickiego jest więc jej przeciwieństwem. Wychowana w mieście, rozczytuje się we francuskich romansach i przestrzega wszelkich konwenansów. Jest również „niewolnicą” francuskiej mody, co powoduje, że nie potrafi w pełni cieszyć się życiem, a przy tym jest ciągle sfrustrowana, goniąc za nowościami.
Justyna Orzelska jest zupełnie inna. Ubiera się skromnie i jest osobą bardzo ludzką w stosunku do innych, zarówno ze swojej sfery, jak i niżej urodzonych. Żona modna nie ma żadnych obowiązków i czas spędza na zabawach i modnych przyjęciach. Justyna lubi być użyteczna i pomocna innym. Dlatego szuka nowych obowiązków, na przykład udaje się do zaścianka Bohatyrowiczów na sianokosy. Kocha naturę, w przeciwieństwie do żony modnej, preferującej miasto.
Myślę, że choć Justyna Orzelska ma wiele cech kobiecych, typowych dla wielu znanych bohaterek literackich, skupia w sobie również cechy charakterystyczne dla postaci pozytywistycznych. Mimo że miłość i małżeństwo stawia na pierwszym planie, chce również pracować i być użyteczną, chce być podporą dla wybranego przez siebie mężczyzny. Jej delikatność i dobroć, i jednoczesny upór w dążeniu do wytyczonego celu powodują, że mnie kojarzy się ona z „aniołem”, a jednocześnie z prawdziwą kobietą, którą darzymy sympatią i której problemy potrafimy zrozumieć, mimo upływu wieku.
45. „Powieść jest to zwierciadło, które obnosi się po gościńcu”. Skomentuj zdanie Stendhala, pamiętając o rozwoju tego gatunku w XIX i XX wieku.
Powieść jest bardzo elastyczną formą literacką i brak jest oficjalnych reguł rządzących nią. Jest to naturalne dla tego gatunku, gdyż wykształcił się on dzięki zerwaniu z restrykcjami formalnymi organizującymi epos. Struktura, język, narracja czy wreszcie problematyka, od momentu powstania powieści podlegała dość istotnym zmianom, które są odzwierciedleniem sytuacji historycznej i związanych z nią potrzeb, zainteresowań twórców i publiczności. Komentarz do stwierdzenia Stendhala będzie więc wymagał przyjrzenia się genezie gatunku.
Upraszczając nieco problem, powieść możemy określić jako zdegradowaną formę eposu wierszowanego. Pierwsze utwory prozą to nic innego jak przekształcenia, odmiany poematów heroicznych, legend. Doskonałym przykładem są tu opowiadania o królu Arturze, będące zapisem anglonormandzkich legend o św. Gralu. Podobnie rzecz ma się w przypadku Lancelota, średniowiecznego bohatera, który został wykreowany przy użyciu wzorców zaczerpniętych z Pieśni o Rolandzie. Stąd jest już bardzo niedaleko do kolejnego stadium prapowieści, mianowicie romansu rycerskiego. Zasadniczym tematem tych powieści jest przygoda, bohaterski czyn lub idealna miłość. To właśnie tego typu utworami zaczytuje się Don Kichot, który zaczyna żyć w iluzji i boryka się z problemami, które nie istnieją, co najdobitniej świadczy o tym, że romans rycerski nie był zwierciadłem obnoszonym po gościńcu. Tematyka tych utworów była zdeterminowana potrzebami epoki, czyli zabawą dworską lub też kreacją mitów narodowych propagujących określone cnoty. Dalszy rozwój prozy naznaczony był koniecznością istnienia przygody czy też podróży jako pewnego fundamentu, w oparciu o który autor prezentował swoje teorie. Z jednej strony mamy do czynienia z powieściami, w których świat przedstawiony i jego bohaterowie są całkowicie fikcyjni, przykładem mogą tu być Podróże Guliwera Johnatana Swiffta, z drugiej zaś obserwujemy rozwój „powiastek filozoficznych”, w których akcja jest tylko pretekstem do rozważań filozoficznych. Do tego typu utworów możemy zaliczyć Kubusia Fatalistę Denisa Diderota, twórczość Voltaira czy też Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Są one znacznie bliższe formule głoszonej przez Stendhala, gdyż miejsce fikcyjnych rzeczywistości zastępują realia dostępne każdemu człowiekowi. „Powiastki filozoficzne” były kamieniem milowym na drodze ku „prawdziwej powieści” i chcąc być ścisłym, należałoby powiedzieć, że to właśnie one zapoczątkowały rozwój powieści pojmowanej nowocześnie, czyli utworów będących bliżej „gościńca”, przedstawiających problemy zwykłych ludzi, ich psychikę i zmaganie się ze światem.
Zdanie Stendhala wydaje się najbardziej adekwatne do założeń realizmu, który wykształcił się w głównej mierze dzięki przemianom ekonomiczno-społecznym dziewiętnastego wieku. Efektem wspomnianych przeobrażeń było pojawienie się na szeroką skalę nowej grupy społecznej, mieszczaństwa, które potrzebowało sztuki mówiącej o jego problemach. Generalizując, można powiedzieć, że olbrzymie zmiany cywilizacyjne spowodowały pojawienie się nowych problemów i to właśnie nimi zajmuje się realizm. Kierunek ten działał dokładnie na zasadzie zwierciadła obnoszonego po ulicy, a trafność tego określenia nie jest przypadkowa, gdyż Stendhal był przecież jednym z czołowych przedstawicieli tego prądu w literaturze. Realizm opierał się na przekonaniu, że dzieło ma być pełnym sprawozdaniem z ludzkich doświadczeń, opisem zachowań, przedstawieniem szczegółów życia, wreszcie wiernym odwzorowaniem charakterów. Według tych zasad zorganizowany był cykl kilkudziesięciu powieści Balzaca zatytułowany Komedia ludzka. Opisują one całokształt życia porewolucyjnej Francji, świat, w którym panuje „hipnoza” pieniądza. Balzac, podobnie jak i Stendhal w Czerwonym i czarnym, dobiera postaci reprezentatywne i dokonując wnikliwej analizy postaw, wyszczególnia dany problem.
Specyficzną odmianą powieści, rozwijającą się w ramach realizmu, były utwory powieściopisarzy rosyjskich, charakteryzujące się pogłębionym realistycznym studium psychologicznym postaci. Największym twórcą, obok Lwa Tołstoja i Iwana Turgieniewa, był Fiodor Dostojewski, w którego utworach szczególne uwzględnienie znalazła problematyka moralna. W tym przypadku można mówić o „zwierciadle”, lecz skierowanym bardziej na konkretnego człowieka niż na „gościniec”.
Kierunkiem, który rozwijał się niemal równolegle z realizmem, był naturalizm. Podobnie jak miało to miejsce w poprzednim przypadku, naturalizm był odpowiedzią na potrzeby epoki. Związany z wielkimi przełomowymi odkryciami, dziewiętnastowieczny optymizm naukowy prowadził do przekonania, że dzięki nauce można dotrzeć do prawdy. Z tego też powodu niektórzy twórcy doszli do przekonania, iż nauka powinna mieć zasadniczy wpływ na filozofię i literaturę. Powyższy pogląd sformułował August Comte, który tym samym zapoczątkował ideologię pozytywistyczną. Ta ideologia, połączona z założeniami realizmu, dała efekt w postaci naturalizmu. Naturaliści postulowali całkowity obiektywizm naukowy, brak komentarza autorskiego, analityczność i obnażanie ukrytych mechanizmów sterujących ludzkimi postawami. Ta ostatnia cecha była wynikiem poważnego potraktowania odkryć Karola Darwina i przekonania, że społeczeństwo można badać, odkrywać na wzór dociekań naukowych. Czołowy przedstawiciel tego kierunku, Emil Zola, pisał: Naturalizm w literaturze jest to zwrot do natury i człowieka, bezpośrednia obserwacja i pojmowanie tego co istnieje. Naturalizm, bardziej niż miało to miejsce w realizmie, uwypuklał znaczenie jednostki, jej przeżyć, świata wewnętrznego. Praktyka twórcza naturalizmu pokazywała jednak, że obok obiektywizmu naukowego powieści naturalistyczne silnie określane były przez temperament artysty i jego stosunek do świata. Naturaliści w szczególny sposób eksponowali biologizm, zwierzęce instynkty w człowieku. Taki stan rzeczy powodował, że wymowa większości utworów była jednoznacznie pesymistyczna. Stendhalowskie zwierciadło jest więc w tym wypadku krzywym lustrem i to obnoszonym tylko po niektórych gościńcach. Naturaliści posuwają również powieść w kierunku zmiany struktury - opowiadanie odbywa się już nie tylko poprzez akcję, lecz scena zaczyna być elementem zasadniczym.
Dalszą ewolucję powieści znakomicie charakteryzuje Artur Schopenhauer, który napisał: powieść staje tym lepsza i szlachetniejsza, im więcej przedstawia życia wewnętrznego niż zewnętrznego. Pierwszym sygnałem tego typu zmian jest Na Wspak Huysmansa, który, wychodząc z naturalistycznych założeń, napisał antynaturalistyczna powieść. Scena pełna jest szczegółów, które doprowadzają ją do absurdu, roztrząsanie pewnych kwestii powoduje, że stają się one nierealne, co już jest sprzeczne z założeniami naturalizmu.
Ważnym symptomem zmian w rozwoju powieści jest schodzenie narracji w kierunku eseju, dywagacji. W tym właśnie kierunku podążyła powieść na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku; realność staje się już tylko pewną protezą wprawiającą w ruch. Wykorzystując niezbyt rozbudowane wątki fabularne, twórcy dają impuls do rozważań filozoficznych. Fabuła jako zestaw przygód, przeżyć, wydarzeń traci swoje pierwotne znaczenie, miejsce przygody fabularnej zajmuje przygoda intelektualna. Znakomitym przykładem jest Czarodziejska góra Tomasza Manna. Jej główny bohater - Hans Castorp - w ciągu siedmiu lat akcji książki prawie niczego nie przeżywa. Pobyt w sanatorium, będący głównym wydarzeniem, jest okazją do wielu dyskusji ideologicznych, rozważań na temat czasu itp. W tym kierunku także idzie pisarstwo Prousta, Kafki czy też Joyce'a, który zapisuje przeżycia bohaterów na zasadzie strumienia świadomości. Równie często w prozie dwudziestowiecznej mamy do czynienia z powieścią behawiorystyczną, która, nawiązując do założeń naturalizmu, zawiera wyłącznie opis zachowań, sytuacji.
Powieść dwudziestowieczna odżegnuje się od tradycyjnego psychologizmu - psychologia tradycyjna, taka jak u Dostojewskiego, idzie w kierunku symbolu, alegorii, spotykanych na przykład w powieściach Franza Kafki. Obowiązuje technika skrótu intelektualnego w postaci paraboli, nierzadko groteski, parodii, sceny tworzą luźną kompozycję. Niewątpliwie możemy mówić o redukcji konwencjonalnych struktur fabularnych, a próbując wykorzystać określenia Stendhala, należałoby powiedzieć, że lustro schodzi z gościńca do wnętrza duszy, umysłu, odbijając nie zbadany dotychczas przez literaturę w dostatecznym stopniu obszar doświadczeń wewnętrznych, również tych nie do końca świadomych.
Przyglądając się kolejnym, czasem bardzo różniącym się etapom ewolucji powieści, można zadać sobie pytanie: W jaki sposób prawdziwe są powieści Balzaca, a w jaki utwory Kafki? Co jest prawdziwe, opis czy metafora? Jest to pytanie o naturę prawdy. Oczywiście nie ma wątpliwości, że oba wielkie dzieła są „prawdziwe”, jednak każde na swój sposób.
46. „Powołał mnie Pan na bunt.” Zinterpretuj tę myśl, odwołując się do wybranych utworów.
Temat buntu to odwieczny motyw literacki, ponieważ towarzyszy on człowiekowi od zawsze. Różne są zarówno formy buntu, jak i „obiekty”, przeciwko którym człowiek występował.
Bunt przeciwko zastanej rzeczywistości epoka romantyczna wpisała w swój program literacki. Bohater romantyczny to przede wszystkim buntownik, który występuje przeciwko konwencjom społecznym, przeciw twierdzeniom nauki, normom klasycznym, spiskuje przeciwko zaborcy, a nawet występuje przeciwko Bogu.
Czucie i wiara silniej mówią do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko...
stwierdza młody Mickiewicz w balladzie Romantyczność.
Powyższy cytat jest kwintesencją romantycznej ideologii, która zmieniła hierarchię wartości i czuciu oraz wierze przyznała rację w tej klasyczno-romantycznej polemice. Uczucie jest równie ważne jak myślenie, stwierdza poeta w wielu swoich wczesnych balladach i dlatego we wszystkim przyznaje rację ludowi.
IV część Dziadów Mickiewicza to nie tylko wielkie studium miłości, ale przede wszystkim bunt romantyczny przeciwko różnicom społecznym, które uniemożliwiają małżeństwo ludziom z różnych stanów i o różnym stanie majątkowym. Gdy sprawa przybiera poważny charakter, rodzice panny kładą kres miłosnej idylli i dziewczynę wydają za bogatego człowieka. Ostatnie spotkanie, rozstanie, rozpacz kochanka w dzień wesela ukochanej - to typowy schemat nieszczęśliwej miłości romantycznej, który odnajdujemy zarówno w IV części Dziadów, jak również w Panu Tadeuszu i w innych lirykach poety.
Niezgodę na zastaną sytuację polityczną, na zabory odnajdujemy niemal we wszystkich utworach romantycznych, zaś bohaterowie tego okresu, Konrad Wallenrod, Konrad czy Kordian, życie poświęcają walce o wolność. Również poezja tyrtejska romantyków krajowych nawołuje do walki z gnębicielami ojczyzny i nie chce przystać na rzeczywistość polityczną, która skazała Polskę na nieistnienie.
Bohaterowie romantyczni buntują się nawet przeciwko Bogu, jeśli zezwolił On na klęskę ich ojczyzny. Konrad w Wielkiej Improwizacji woła:
Jeśli w milion ludzi krzyczących „ratunku!”
Nie patrzysz jak w zawiłe zrównanie rachunku... Jeśli miłość jest na co w świecie Twym potrzebną I nie tylko Twoją omyłką liczebną...
Po Konradzie pretensje do Stwórcy wyraża na przełomie XIX i XX wieku Jan Kasprowicz, młodopolski poeta, w swoich Hymnach. On również ma żal do Boga, że cierpienie, ból i nędzę wszczepił w los ludzki. Również i B. Leśmian w swoich wierszach, wzorowanych na balladach ludowych, buntuje się przeciwko Bogu, że dotknął on człowieka bólem i cierpieniem niezasłużonym.
W epoce Młodej Polski pojawia się w literaturze bunt przeciwko społeczeństwu i jego konwenansom. Poeci młodopolscy nie mogą zaaprobować mieszczuchów-filistrów, którzy na pierwszym miejscu w życiu stawiają pieniądz.
W Moralności pani Dulskiej autorka ostro krytykuje hipokryzję, obłudę i ciasnotę horyzontów mieszczuchów. Zbyszek, który początkowo postanawia zrzucić z siebie mieszczański blichtr, przeciwstawić się rodzinie i konwenansom i ożenić ze służącą - Hanką, szybko jednak z tego rezygnuje. Okazuje się człowiekiem słabym, sterowanym przez matkę, która nie pozwala mu wydobyć się z kręgu dulszczyzny.
Utwór Zapolskiej śmiało więc można nazwać tragifarsą, ponieważ jest to farsa o istotnej problematyce społecznej i obyczajowej, która mogłaby być tematem tragedii. Prezentuje charakterystykę ówczesnego mieszczaństwa, piętnuje dulszczyznę, hipokryzję i kult pieniądza panujący w tych kręgach.
W okresie międzywojennym bunt przeciwko mieszczaństwu i jego moralności kontynuował J. Tuwim w swoich znanych wierszach, takich jak Mieszkańcy.
Najgorszy jednak z możliwych to bunt prowadzący do przewrotu rewolucyjnego. Znalazł on swoje miejsce w literaturze nie tylko jako konkretny fakt historyczny, lecz również jako abstrakcyjny temat do dyskusji. Odnajdujemy go w takich utworach, jak: Nie- Boska komedia Z. Krasińskiego, Przedwiośnie S. Żeromskiego czy Szewcy Witkacego.
Bunt przeciwko konwencjom literackim zaowocował z kolei nowatorskimi gatunkami w prozie i dramaturgii, wzniecili go romantycy - przekreślając reguły ustalone przez klasyków, wprowadzając do literatury pierwiastek duchowy, uczuciowy i fantastyczny. Twórcy epoki międzywojennej wprowadzili do literatury wiele form awangardowych, które zburzyły stare reguły powieści i dramatu (np. Gombrowicz Ferdydurke, Schulz Sklepy cynamonowe czy Witkacy Szewcy). Futuryzm i awangarda poetycka zmieniły z kolei oblicze poezji międzywojennej, zaś turpizm poezji współczesnej, ponieważ postulował równouprawnienie wszystkiego co brzydkie, kalekie i odrażające.
Niezgoda na rzeczywistość i bunt wobec niej był, jest i będzie konieczny i obecny w literaturze zawsze. Jest on bowiem bodźcem do odkrywania czegoś nowego, co poszerza widzenie i pojmowanie przez człowieka otaczającego go świata. Najlepiej wyraził to poeta współczesny S. Grochowiak w wierszu Święty Szymon Słupnik, myśląc o roli poety w społeczeństwie:
[...] A ludzie mych wierszy słuchając powstają I wilki wychodzą żerującą zgrają...
Powołał mnie Pan
Na bunt.
47. „Praca miernikiem wartości człowieka” - czy słusznie? Przedstaw swoje refleksje na ten temat w oparciu o przykłady literackie z różnych epok.
Polscy pozytywiści nadali pracy rangę czynnika odradzającego i umoralniającego jednostkę i społeczeństwo. Filozofia pozytywistyczna traktowała bowiem człowieka jako cząstkę ogółu i przeciwstawiała się indywidualizmowi w wydaniu romantycznych przywódców. Hasła pracy organicznej i u podstaw, głoszone przez polskich pozytywistów, nabrały więc głębokiego sensu. Gdy zawiodły zrywy powstańcze, właśnie praca dla kraju stała się najważniejsza. Ukazywała zachowanie polskości i podjęcie swoistej walki o utrzymanie ziemi w polskich rękach, jak również dbałość o warstwy najniższe.
Dla pisarzy pozytywistów praca stała się rzeczywiście miernikiem wartości człowieka. Możemy to prześledzić chociażby na przykładzie powieści Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem. Autorka podziela pozytywistyczny pogląd o rozwoju organicznym społeczeństwa opartym na zasadzie harmonijnego wzrostu, co wymaga wzajemnej wymiany usług. W ramach tej wymiany każdy członek społeczeństwa powinien, jej zdaniem, wykonywać przypadającą na niego cząstkę pracy. Ci, którzy ani pracą własnych rąk, ani umysłu nie uczestniczą w tym nieustającym procesie tworzenia - są zbędną, martwą częścią społeczeństwa.
Znaczenie pracy w życiu człowieka podkreśla wprowadzona do powieści legenda o Janie i Cecylii. Symboliczne znaczenie ma tu nazwisko, jakie król nadaje rodowi Jana i Cecylii: Bohatyrowicze - od bohaterstwa waszego wywiedzione. Orzeszkowa zwraca więc uwagę, że bohaterem można zostać nie tylko na polu bitwy, ale również jest nim ten, kto każdego dnia, wytrwale dokłada cegiełkę po cegiełce do gmachu cywilizacji. Dlatego bohaterowie czynni, ci którzy pracują, jak Kirłowa, Bohatyrowicze czy Benedykt Korczyński zostali przez pisarkę ocenieni pozytywnie. Justynę i Janka bardziej niż miłość łączy praca i wspólnota ideałów.
W swojej powieści autorka ukazuje również zjawiska społeczne i ludzi, których ocenia negatywnie. Bezsensowne wychowanie uczyniło z pani Emilii Korczyńskiej lalkę salonową. Niepraktyczne, oderwane od realnego życia wychowanie odbiło się także na życiu Zygmunta Korczyńskiego i uczyniło z niego prawdziwego pasożyta, mało dbającego o własny majątek i kraj rodzinny.
A więc pisarka-pozytywistka jasno i wyraźnie wypowiada się w swojej powieści na temat kryteriów oceny swoich bohaterów. Pozytywni to przede wszystkim ci, którzy kochają swój kraj rodzinny, pracują w pocie czoła dla niego i swoich najbliższych.
Lalka B. Prusa przedstawia również bohaterów pozytywnych, użytecznych dla społeczeństwa, jak również i pasożytów, żyjących kosztem innych. Ponieważ rodzina nie mogła zapewnić Stanisławowi Wokulskiemu, głównemu bohaterowi powieści, godziwej edukacji, pracował on i zdobywał pieniądze sam, aby ukończyć gimnazjum i Szkołę Główną. Mozolnie zgłębiał tajniki wiedzy przyrodniczej, którą był zafascynowany. Pragnął dokonywać pożytecznych odkryć naukowych. Został jednak kupcem i to był jego sposób na życie. Rozwijać polską gospodarkę, robić interesy na wielką skalę - oto jego dewiza. Powieść Lalka ukazuje wielu bohaterów - ludzi cichej codziennej pracy, którzy dzień po dniu tworzą otaczającą ich rzeczywistość.
Podobnie oceniła swoich bohaterów Maria Dąbrowska w powieści Noce i dnie. Bogumił Niechcic to bohater pozytywny, który znajduje w pracy szczęście. Jego żona Barbara, romantyczka, żyje wizją świata innego niż przyziemna codzienność i być może dlatego nie jest całkiem szczęśliwa.
Podsumowując twórczość pisarzy pozytywistycznych (i późniejszych), można zatem powiedzieć, że praca uznana została przez nich za wielką wartość i jedyny miernik oceny człowieka. Trzeba jednak pamiętać, że ukazywali oni pracę wolnych ludzi, pracujących z wyboru, a nie z nakazu.
Zupełnie inaczej przedstawia Stefan Żeromski pracę chłopów w swoich wczesnych opowiadaniach. Ich praca to niewolnicza harówka, która nie tylko nie uszlachetnia, ale wręcz upadla i powoduje otępienie. Gibałowie z opowiadania Zmierzch to niemal zwierzęta, które od świtu do zmierzchu pracują w pocie czoła.
Podobnie ukazana jest praca w niemieckich obozach koncentracyjnych, w których - jak na ironię - znajdował się szyderczy napis u wejścia: „Praca czyni wolnym...” Medaliony Zofii Nałkowskiej, Opowiadania Tadeusza Borowskiego, Inny świat Herlinga-Grudzińskiego ukazują, czym była „praca” w obozach i jaką „wolność” przynosiła więźniom. Człowiek był tu eksploatowany do maksimum, dopóki mógł pracować - żył. Niezdolny do pracy, chory, kaleki lub zbyt młody - był likwidowany. Praca w niewoli nie mogła być więc żadną wartością, ale stała się jeszcze jedną z metod torturowania, otępiania i zabijania ludzi.
Myślę, że we współczesnym świecie praca świadczy o naszym zaangażowaniu i otwartości. Dzięki niej ujawnia się nasza postawa moralna, a jej skutki są miarą naszej przydatności dla społeczeństwa. Zgadzam się więc ze słowami prezydenta Stanów Zjednoczonych J. F. Kennedy'ego:
Nie pytaj, co kraj może zrobić dla ciebie
Zapytaj, co ty możesz zrobić dla niego...
48. Prywatność i powinność w literaturze polskiej.
W trudnych okresach historii Polacy zmuszeni byli do zadawania sobie pytań, co ważniejsze: życie osobiste czy służba dla kraju, czyli prywatność czy powinność?
Twórcą, który po raz pierwszy stawia to pytanie, jest Julian Ursyn Niemcewicz. W Powrocie posła, pierwszej polskiej komedii politycznej, zmusza swoich bohaterów do dokonania takiego wyboru. Pamiętajmy, że komedia ta powstała na kilka miesięcy przed uchwaleniem Konstytucji 3 maja i miała przekonać Polaków do planowanych reform ustrojowych.
Bohaterem, który nie ma wątpliwości i twierdzi, że Dom zawsze ustępować powinien krajowi jest Podkomorzy, wielki patriota i zwolennik reform. W takim właśnie duchu wychował on dwóch synów, którzy nie tylko wzorowo gospodarują na roli, ale również zajmują wysokie stanowiska polityczne w państwie. Uważają to bowiem za swój obowiązek patriotyczny. Walery pełni więc funkcję posła w Sejmie Czteroletnim i jest zwolennikiem reform, podobnie jak jego ojciec.
Jego przeciwieństwem jest Szarmancki, kawaler modny, który w tym czasie zabawia się wesoło w towarzystwie, jeździ konno i przepuszcza odziedziczony po przodkach majątek. Ażeby nadal żyć na wysokim poziomie, poszukuje bogatej żony, którą jest gotów zdobyć nawet dzięki oszustwom i krętactwom. Tak więc przeciwnicy reform stawiają wyżej prywatność niż powinność.
Szczególnie mocno kwestię wyboru pomiędzy obowiązkiem a życiem osobistym stawiała epoka romantyzmu. W tym bowiem czasie wybuchały kolejne powstania narodowe i Polacy zmuszani byli przez życie do dokonywania ciągłego wyboru. Bohaterem, który poświęcił dla Ojczyzny wszystko, był Konrad Wallenrod. Ażeby ratować Ojczyznę, porzucił on ukochaną żonę i uciekł się do podstępu, zdrady i zabójstwa. Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w Ojczyźnie - mówił Mickiewicz, ucząc tym samym Polaków, że dla ojczyzny będącej w potrzebie należy poświecić wszystko, nawet życie.
Człowiekiem, który również rozumiał, że najważniejsza jest walka o wyzwolenie kraju spod obcego okupanta, Szweda, był Andrzej Kmicic - bohater Potopu Henryka Sienkiewicza. Rezygnuje on nawet z widywania ukochanej do czasu, kiedy nie rozstrzygną się losy wojny ze Szwedami. Ryzykuje wielokrotnie swoim życiem, zostaje ranny, mimo to nie rezygnuje z walki. Przykładem jego ofiarności może być udział w obronie klasztoru na Jasnej Górze, zaś później wysadzenie szwedzkiej kolubryny, która zagrażała Częstochowie. Za swoją odwagę i męstwo został później zrehabilitowany i otrzymał rękę ukochanej Oleńki. Pisząc ukochaną trylogię ku pokrzepieniu serc, Henryk Sienkiewicz chciał przekonać Polaków znajdujących się pod zaborami, że tylko solidarna walka może zmienić ich sytuację w Europie.
Eliza Orzeszkowa, autorka pozytywistycznej powieści Nad Niemnem, również stawia swoich bohaterów przed koniecznością dokonywania wyboru: prywatność czy powinność? Inaczej jednak rozumiana jest ona w II połowie XIX wieku. Powinność łączy się, w mniemaniu pozytywistów, z pracą dla kraju, działalnością społeczną, zachowaniem polskości, dbałością o tradycję i udziałem w walkach o wolność Ojczyzny, kiedy kraj jest w potrzebie. Jednak nie wszyscy bohaterowie tej powieści zasługują na pochwałę autorki. Pochwala ona wszystkich tych, którzy w młodości walczyli w powstaniu styczniowym za wolność Ojczyzny, ponieważ była to zdaniem Orzeszkowej największa powinność. W powieści ukazuje ona, że w okresie powstania panowała pełna solidarność między dworem i zaściankiem Bohatyrowiczów. Andrzej Korczyński poświęcił dla Ojczyzny wszystko, nawet młode życie. Benedykt Korczyński, jego brat, po przegranej 1863 roku rozumie jako obowiązek utrzymanie Korczyna w rękach polskich, to znaczy przekazanie go w przyszłości synowi Witoldowi. Dla Benedykta i Marty Korczyńskiej praca w gospodarstwie to nie tylko obowiązek, ale i sens życia. Bohaterką, która mądrze łączy prywatność z powinnością, jest Justyna Orzelska. Przełamuje ona przesądy społeczne i wychodzi za mąż za szlachcica zaściankowego - Jana Bohatyrowicza. W swoim przyszłym życiu mają oni zamiar pracować także na własnej ziemi, broniąc jej przed zaborcami; będą wierni tradycji i historii. Orzeszkowa negatywnie ocenia tych bohaterów, którzy o swoich powinnościach zapominają. Do nich należy Emilia Korczyńska, żona Benedykta, i Zygmunt Korczyński.
Utworem modernistycznym, w którym autor również stawia swojego bohatera przed koniecznością wyboru: prywatność czy powinność? jest doktor Tomasz Judym z Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego. Pisarz rozumie tu przez powinność pracę społeczną na rzecz ludzi biednych, których w okresie zaborów było w Polsce bardzo wielu. Tomasz Judym poświęca życie osobiste - rozstaje się z ukochaną Joasią po to, aby lepiej służyć robotnikom z Zagłębia Dąbrowskiego. Jest to oczywiście dla niego trudny wybór, zaś jego stan ducha symbolizuje rozdarta sosna. Nie ma on jednak wątpliwości, że tylko takiego wyboru musi dokonać.
W okresie wolnej Polski powinność rozumiana już była jako poszukiwanie dla niej najlepszych dróg rozwoju. Trudne czasy okupacji hitlerowskiej zmusiły pokolenie młodych, często poetów, do walki z okupantem. Pisze o tym między innymi Krzysztof Kamil Baczyński w wierszach z tego okresu. W sytuacji zagrożenia raz jeszcze okazało się, że prywatność musiała ustąpić miejsca powinności. Tylko bowiem w czasach pełnej suwerenności prywatność nie musi ustępować powinności i staje się nie mniej ważna niż ta pierwsza.
49. „Przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko, jednak nie umiera.” Ustosunkuj się do słów Adama Asnyka, odwołując się do wybranych utworów literackich.
Myślę, że rację miał poeta Adam Asnyk, twierdząc, że Przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko, jednak nie umiera. Jako jeden z pierwszych podkreślał on świadomie w swoich utworach, takich jak Daremne żale czy Do młodych, rolę przeszłości w kształtowaniu teraźniejszości i przyszłości.
W wierszu programowym Do młodych ukazał przeszłość w kontekście ewolucyjnym. Poeta przekonuje w nim młode pokolenie pozytywistów, że w budowaniu przyszłości biorą też udział wieki minione. Dlatego apeluje, aby nie zapominać o niej, ponieważ „za chwilę” i czasy obecne staną się przeszłością.
W innym wierszu, Daremne żale, tłumaczy, że ewolucja jest procesem nieuniknionym, nieodwracalnym, a przeszłość ma w niej również swój wielki udział.
Doskonale rozumieli te kwestie pisarze epoki staropolskiej. W Transakcji wojny chocimskiej autor Wacław Potocki przypomina współczesnemu pokoleniu Polaków minione sarmackie ideały, które - wcielane w życie przez obrońców spod Chocimia - przyniosły im wielkie zwycięstwo. Pamięć o przodkach, dzielnych rycerzach z czasów Bolesława Chrobrego, i ich cnotach żyła wśród żołnierzy Chodkiewicza i była wśród nich wiecznie żywa. A więc przeszłość nie umiera, jak słusznie zauważył Asnyk.
Romantyzm był epoką, która szczególnie ceniła historię. Oczywiście wynikało to z sytuacji politycznej kraju, który znajdował się pod zaborami. Poeci często powracali do dziejów minionych, aby pokazać ich wielki wpływ na czas teraźniejszy. Obserwujemy to chociażby w utworze Adama Mickiewicza Konrad Wallenrod, którego akcja rozgrywa się w głębokim średniowieczu. To „przeszłość”, a więc opowieści Wajdeloty - Halbana stworzyły Konrada Wallenroda, przyszłego patriotę. Dzięki niemu dowiedział się on o swoim dzieciństwie i dalekiej ojczyźnie - Litwie. Halban obudził w młodym „Krzyżaku” miłość do rodzinnego kraju i obowiązek służenia mu. Właśnie pamięć o przeszłości, domu rodzinnym i rodzicach sprawiły, że Wallenrod wybrał drogę służby Ojczyźnie, choć nie była ona łatwa. Przeszłość ożyła więc w jego czynach i inspirowała jego wszystkie poczynania. Dla Mickiewicza - romantyka nie ulegało więc wątpliwości, że przeszłość żyła w sercach wajdelotów i Konradów i ze względu na nią byli oni zdolni do największych poświęceń. Wielką rolę historii i tradycji, a więc przeszłości, w życiu narodu pozbawionego niepodległości ukazał Adam Mickiewicz w Panu Tadeuszu. To ona nie pozwoliła na wynarodowienie się Polaków i powodowała, że nie pogodzili się oni z utratą wolności. W utworze występuje ona na każdym kroku i jest obecna w życiu codziennym mieszkańców Soplicowa. W dworku soplicowskim na ścianach wiszą obrazy bohaterów narodowych, takich jak Kościuszko, Rejtan, Jasiński. Nawet stary zegar wygrywa Mazurka Dąbrowskiego, obiecując Polakom wyzwolenie.
Ród Sopliców zachowuje prastarą sarmacką tradycję, co powoduje, że czują się oni wciąż Polakami i promieniują polskością na okolicę. Bohaterowie utworu doskonale znają przeszłość historyczną nie tylko swojego kraju, ale i okolicy, którą zamieszkują. Wykazał się nią Jankiel w swoim koncercie, który odegrał na cymbałach w dniu zaręczyn Zosi z Tadeuszem. Przy pomocy muzyki przedstawił historię Polski ostatnich lat. Nie pominął żadnego wydarzenia z dziejów ojczyzny. W koncercie pojawiły się więc: radość z uchwalenia Konstytucji 3 maja, rozpacz na skutek zawiązania Targowicy i III rozbioru Polski, klęski powstania kościuszkowskiego i rzezi Pragi, i kolejna radość z powstania Legionów. Cały koncert był świadectwem, jak mocno zakorzeniona była przeszłość w sercach Polaków i stała się przyczyną tego, że z radością czekali na Legiony Polskie, kroczące u boku Napoleona na Litwę w 1812 roku. Mickiewicz ukazał więc wpływ przeszłości na chwilę obecną społeczeństwa i jednostek.
Wielkim romantykiem, doceniającym wielki wpływ przeszłości na teraźniejszość i przyszłość, był Juliusz Słowacki. Poeta w utworze Grób Agamemnona ocenia ostatnie lata historii Polski, przyrównując ją do przeszłości Grecji. Niestety, tradycja antyczna niewiele, zdaniem poety, nauczyła Polaków.
O wpływie historii i tradycji na teraźniejszość przekonuje nas Maria Konopnicka w Rocie, napisanej na 500-lecie zwycięstwa grunwaldzkiego. Utwór ten to swoisty manifest patriotyzmu. Poetka ukazuje w tej pieśni, że właśnie ze względu na przeszłość Polacy nie poddają się germanizacji w okresie zaborów. W ich świadomości głęboko zakorzenione jest przekonanie, że pochodzą od królewskiego rodu Piastów i dlatego nie mogą zapomnieć polskiego języka, mowy swoich ojców. Rota przypomina o konieczności walki za kraj i dom rodzinny. Kult historii i tradycji ucieleśnił się w postaci „ducha narodu”, który będzie Polakom „hetmanił” i właśnie dzięki niemu polskie społeczeństwo przetrwa długą „noc” zaborów. Przeszłość w utworze poetki jest więc źródłem, z którego ludzie czerpią siłę, aby przetrwać.
Podobnie ukazuje to zagadnienie Eliza Orzeszkowa w powieści Nad Niemnem. Współcześni Polacy czerpią ideały ze starej legendy o Janie i Cecylii, która uczy ich pracy dla własnego kraju. Mogiła nadniemeńska, w której leży pochowanych 40 powstańców styczniowych, również jest miejscem szczególnej pamięci i przypomina następnym pokoleniom o konieczności dalszej walki za Ojczyznę, gdy tylko nadarzy się właściwa okazja.
Nie wszyscy bohaterowie powieści szanują historię i tradycję i ci zostają przez pisarkę potępieni. Uważa ona bowiem, że nie wolno zapominać o przeszłości i trzeba w nowych warunkach gospodarczych i politycznych kontynuować zamierzenia poprzednich pokoleń. Zygmunt czy Emilia Korczyńska są obojętni zarówno na przeszłość, jak i na teraźniejszość narodu. Interesują się wyłącznie własnym życiem osobistym, nie odnajdują w nim jednak szczęścia. Zdaniem pisarki szczęście to można osiągnąć, pamiętając jedynie o własnych, polskich korzeniach i tradycji.
Przeszłość miała więc i ma nadal wielki wpływ na dążenia
i pragnienia następnych pokoleń. Jest ona częścią „ducha narodu”
i dlatego warunkuje jego dalsze losy. W tym „duchu narodu” zawarty
jest dorobek kolejnych jego pokoleń, pozwalający mu trwać
i budować przyszłość.
[...] jedynym tylko lekarstwem na męki
Jest dobrowolne samobójstwo ducha [...] - pisał A. Asnyk w Sonecie XXIX z cyklu Nad głębiami.
Zgadzam się całkowicie z poetą, który twierdził, że śmierć narodu związana jest z „samobójstwem ducha”, wymazaniem z jego pamięci swojej historii i tradycji. Dlatego słowa zawarte w temacie wypracowania, które mówią, że: Przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko, jednak nie umiera, są w pełni prawdziwe.
50. „Przeszłość ocala, co jej potrzebne” (C.K. Norwid).
Rozważania o obecności Biblii i antyku w literaturze polskiej.
Myślę, że rację miał Cyprian Kamil Norwid, twierdząc, że Przeszłość ocala, co jej potrzebne. Widać to w stałej obecności wątków biblijnych i antycznych w naszej literaturze. Zarówno proza, jak i poezja polska chętnie odwołują się do mitologii i kultury starożytnej. Nawiązywano do niej na różne sposoby. Po pierwsze czerpano z motywów, wątków, symboli zawartych w mitach, eposie, tragedii, poezji, jak również z filozofii i etyki starożytnej. Tradycja antyczna znajduje także odbicie we współczesnej poezji i prozie.
Epoka renesansu, która na nowo odkryła antyk, może pochwalić się utworem nawiązującym bezpośrednio do mitu o wojnie trojańskiej. Jan Kochanowski w dramacie Odprawa posłów greckich przypomina mit o pięknej Helenie i Iliadę Homera i wykorzystuje do przedstawienia problemów polskich XVI w. W całej twórczości tego poety, wykształconego humanisty, odnajdujemy nie tylko wątki czy postacie mityczne, ale również nawiązania do filozofii starożytnych. Epikureizm, stoicyzm wyziera niemal z każdej pieśni i fraszki poety. Szczególnie upodobał on sobie rzymskiego poetę Horacego, za którym często powtarza: carpe diem lub non omnis moriar (co znaczy: nie wszystek umrę!). Elegia, pieśń, epigramat, tragedia - oto gatunki zaczerpnięte z antyku i wprowadzone w owym czasie przez poetów do polskiej literatury.
Sama zresztą idea humanizmu i antropocentryzmu także rodowodem swym sięgają filozoficznych założeń antyku. Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce - to maksyma zapożyczona od rzymskiego poety Terencjusza.
Także literatura romantyczna nawiązywała chętnie do kultury antycznej. Konrad z III cz. Dziadów to polski Prometeusz, biorący na siebie cierpienia narodu. Wadzi się on nawet z Bogiem, aby zdobyć władzę nad duszami Polaków, uszczęśliwić ich, to znaczy wywalczyć im niepodległość. Utwór Grób Agamemnona Juliusza Słowackiego tematycznie związany jest z pobytem w Grecji w 1836 roku. Czuje on, jako poeta, swoją nicość wobec potęgi poezji Homera, która przetrwała tyle wieków. Historia Grecji, Termopile - symbol zwycięstwa i Cheronea - symbol klęski przywołują mu na pamięć przegraną listopadową i zmuszają do zastanowienia się nad przyczynami klęski narodu.
Także C.K. Norwid w utworze Fortepian Chopina nawiązuje
do antyku, przywołuje dzieła wielkich twórców tej epoki: rzeźbiarza
Fidiasza, tragika Ajschylosa czy psalmistę Dawida. W wierszu
Moja piosnka odżywa pradawny motyw arkadyjski. Odnajdujemy
go również w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza. Dla poetów
emigrantów Arkadia to kraj ojczysty utraconego dzieciństwa, do którego już nie ma powrotu.
Wydawać by się mogło, że czasy współczesne są zbyt odległe od obrazu świata kreowanego przez starożytnych. A jednak te najdawniejsze postawy i wartości okazały się ponadczasowe. Dlatego w poezji współczesnej odnajdujemy wiele utworów bezpośrednio nawiązujących do antyku. A oto przykłady: Kair S. Grochowianka, Nike czy Apollo i Marsjasz Z. Herberta. Dzięki upowszechnieniu przez literaturę polską motywów antycznych, bohaterowie tamtych czasów funkcjonują w naszym życiu codziennym jako symbole wartości uniwersalnych, które cenimy do dziś.
Podobnie dzieje się z postaciami biblijnymi i wartościami, które przekazuje Pismo Święte. Biblia była niepodważalnym autorytetem moralnym już w okresie średniowiecza. Stanowiła natchnienie dla wielu myślicieli, artystów, pisarzy. Krzyż stał się symbolem tej epoki, która wszystkie wartości podporządkowała Bogu. Ze średniowiecznymi tekstami związany jest kult ascezy czy maryjny. Bogurodzica - najstarsza pieśń religijna i Lament święto- krzyski nawiązują bezpośrednio do Jezusa i jego matki Marii z Nowego Testamentu. Motywem bardzo popularnym w tej epoce był również wątek spotkań ze śmiercią (Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią). Przypominał on ludziom o nietrwałości i przemijaniu życia na ziemi, nawiązując tym samym do Księgi Koheleta.
W krytycznej wobec Kościoła epoce renesansu tworzyło jednak wielu poetów, którzy na co dzień w swojej twórczości obcowali z Bogiem. Do wizji biblijnego Boga odwołuje się w swych wierszach Jan Kochanowski. We fraszce O żywocie ludzkim nazywa Boga wieczną myślą. W hymnie pochwalnym Czego chcesz od nas Panie nawiązuje do Księgi Rodzaju - stworzenia świata. Przedstawia Boga jako Stwórcę - artystę, opiekuna człowieka.
Epoka romantyzmu, która doceniła uczucie i jego wielką rolę w życiu człowieka, stworzyła piękne postacie księży i zakonników. Do Boga odwołuje się Konrad z III cz. Dziadów Adama Mickiewicza, prosząc go o władzę nad swoim narodem. W Widzeniu ks. Piotra klęska powstania listopadowego i cierpienie narodu polskiego zostaje porównane do Chrystusa cierpiącego na krzyżu. Mamy tu więc wyraźne nawiązanie do Ewangelii z Nowego Testamentu. Również idea mesjanizmu i hasło Polska Mesjaszem narodów nawiązują bezpośrednio do Pisma Świętego.
Literatura XIX w. chętnie czerpała z tradycji biblijnej. Dziełem, które już w tytule nawiązuje do Starego Testamentu, jest Potop Henryka Sienkiewicza. Tytuł nawiązuje do osławionego potopu, z którego ratuje się człowiek na wskroś moralny - Noe. Potop jest powieścią „ku pokrzepieniu serc” Polaków będących pod zaborami. Przekonuje ich, że wspólnym wysiłkiem można zdobyć niepodległość, mimo wszystko.
Literatura czasów wojny i okupacji (Medaliony Zofii Nałkowskiej i Opowiadania Tadeusza Borowskiego) ukazywała czas spełnionej Apokalipsy, nawiązywała więc do ostatniej księgi Biblii Apokalipsy św. Jana.
Współczesność równie chętnie nawiązuje do tej tradycji. W wierszu Czesława Miłosza Piosenka o końcu świata odnajdujemy odniesienia do Apokalipsy św. Jana. Przedstawiony jest w nim koniec świata, jednak różni się on zasadniczo od opisu biblijnego. Według poety koniec świata następuje w każdej chwili, gdyż z każdą chwilą jesteśmy bliżsi śmierci - przemijamy. Dlatego należy zawsze liczyć się ze zbliżającym się Sądem Ostatecznym.
Na przedstawionych przykładach można więc powiedzieć, że tradycja mityczna i biblijna była i jest obecna w literaturze polskiej zarówno w tej dawnej, jak i współczesnej.