75 (31)


24

S

chował twarz w dłoniach. Pam wstała. Po chwili wróciła z Gladys, która niosła butelkę brandy i kieliszki.

Stan Morelanda przeraził gospodynię.

Gladys załamała ręce.

Gladys przygryzła wargę i w końcu odeszła.

Brandy, tatusiu?
Moreland potrząsnął głową.

Pam mimo wszystko napełniła kieliszek i podała ojcu.

Odtrącił alkohol, ale napił się wody. Pam zbadała mu puls i dotknęła czoła.

Gorące — stwierdziła. — I bardzo się pocisz.
- W domu jest gorąco — odpowiedział.

Okna były otwarte i napływało świeże, wonne powietrze. Chłodne powietrze. Miałem lodowato zimę ręce. Pam otarła mu pot z czoła.

Wyjdźmy na świeże powietrze, tatusiu.

Przeszliśmy na taras. Moreland nie stawiał oporu i dał się posadzić pffi1 stole.

Masz, napij się jeszcze wody.

Popijał wodę, a my staliśmy nad nim. Niebo wyglądało jak zrobjo z granatowego zamszu. Księżyc przypominał plasterek cytryny. Jego świ» lśniło na powierzchni oceanu. Wyjrzałem ponad balustradą. W miastec* zapalały się światła.

Nalałem wszystkim brandy.

154

spoglądał przed siebie szeroko otwartymi, pustymi oczami. Szaleństwo — powiedział. — Jak oni mogli coś podobnego pomyśleć!

._ Mają jakieś dowody? — spytała Jo.

^ Nie! — krzyknął Moreland. — Utrzymują, że on... Ktoś go tam znalazł.

___ Na miejscu zbrodni? — spytałem.

_ Śpiącego na miejscu zbrodni. Doskonałe miejsce, prawda?

_ Kto go znalazł? — spytała Jo.

_^ Mieszkaniec miasteczka.

__ Ktoś wiarygodny? — W tonie Jo zabrzmiała nowa nuta — sceptycyzm naukowca, ciekawość.

_— Bernardo Rijks — odpowiedział Moreland. — Cierpiący na chroniczną* bezsenność. Za dużo sypia w ciągu dnia. — Spojrzał na butelkę brandy. — jeszcze trochę wody, kotku.

Pam napełniła szklankę, którą opróżni! jednym haustem.

- Tej nocy, przechodząc obok parku, usłyszał jęki. Pomyślał, że coś się stało, i poszedł sprawdzić.

Poczułem napięcie Robin.

I co było dalej? — zapytała Jo. — A więc Bernardo poszedł
sprawdzić, co to za jęki...

Znalazł... — Moreland zamilkł i zaczął szybko oddychać.

Tato? — odezwała się Pam.
Odepchnął ją i powiedział:

To Ben jęczał. Leżał tam, tuż obok... straszliwy widok. Bernardo do najbliższego domu, obudził mieszkańców. Wkrótce zebrał się Między innymi Skip Amalfi, który przytrzymał Bena, dopóki nie zjawił

Skip nie mieszka w pobliżu — powiedziałem.

155



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
biofiza cw 31
31 NIEDZIELA ZWYKŁA B
31 czwartek
31 Metody otrzymywania i pomiaru próżni systematyka, porów
(31) Leki pobudzająceid 1009 ppt
31 Księga Abdiasza (2)
III CZP 8 75 id 210293 Nieznany
31
Egzamin z RP2 31 stycznia 2009 p4
biznes plan (31 stron) (2)
31 36
wstęp (31)
75 79
31 9 id 34934 Nieznany (2)
09 1996 31 35
31

więcej podobnych podstron