Betard Sparta dostanie milion za Janowskiego?
2011-11-15 09:58:46 Redakcja Przegląd Sportowy
Milion złotych chce dostać za mistrza świata juniorów Macieja Janowskiego Betard Sparta Wrocław. - Chodzi o zmianę przelicznika korzystniejszy dla tych, którzy dbają o młodzież- mówi „Przeglądowi Sportowemu” o ekwiwalencie za wyszkolenie Krystyna Kloc, prokurent wrocławskiego klubu.
Mistrz świata juniorów porozumiał się z Tauronem Azotami Tarnów w sprawie indywidualnego kontraktu. „Jaskółki" są gotowe wyłożyć 480 tysięcy złotych w ramach ekwiwalentu za wyszkolenie żużlowca. Jednak 1 grudnia zmieniają się przepisy dotyczące rekompensat za wychowanków. Prezesi zespołów I i II ligi chcą wpisania kwoty 500 tysięcy złotych (teraz jest 300 tysięcy). Działacze Betardu chcą sumy dwukrotnie wyższej. - W zasadzie, to chodzi o zmianę przelicznika na korzystniejszy dla tych, którzy dbają o młodzież - wyjaśnia Krystyna Kloc, prokurent wrocławskiego klubu. - Jeden sezon szkolenia odpowiadałby kwocie rzędu 150 do 200 tysięcy złotych. Wysokość stawki miałaby być uzależniona od klasy zawodnika - dodaje.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Janowskiego dotyczyłby górny pułap. A 200 tysięcy złotych razy pięć lat, bo tyle jeździ we Wrocławiu, daje nam okrągły milion. - Do końca listopada kwestia wysokości ekwiwalentu pozostaje otwarta - mówi nam Piotr Szymański, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego. - Nie ulega jednak wątpliwości, iż trzeba go podnieść. Obecnie można żądać sto tysięcy za każdy rok szkolenia, ale ogólna suma transferu nie może być większa niż trzysta tysięcy złotych. Pierwszy człon zapisu ma pozostać, ale w drugim ma się pojawić suma rzędu minimum pół miliona złotych. Tyle chcą ekipy pierwszej i drugiej ligi. Czekamy jednak, co na tą ofertę powiedzą zespoły Speedway Ekstraligi.
My już wiemy co powiedzą. Jeśli pani prokurent nie uda się przekonać Macieja do zmiany zdania, czyli pozostania we Wrocławiu, to z pewnością będzie ona zabiegała o wprowadzenie regulacji, która pozwoli jej chociaż zarobić na transferze. - Będę chciała zaprosić Maćka do siebie, i poproszę, żeby patrząc mi prosto w oczy powiedział, że nie chce już jeździć w Sparcie - mówi pani Kloc. - Dzisiaj nikt w klubie nie potrafi sobie wyobrazić wrocławskiej drużyny bez Janowskiego. Przez kilka lat wszystko kręciło się wokół niego, a teraz ktoś chce nam go podkraść. Właśnie dlatego, w obronie własnych interesów, myślimy poważnie o zmianie ekwiwalentu. Kwoty, które podałam z pewnością nie są wygórowane. Wyliczyłam, że w tym roku młody Patryk Malitowski kosztował nas 224 tysiące złotych. Biorąc to pod uwagę suma rzędu dwustu tysięcy nie jest wysoka - kwituje prokurent Betardu Sparty.
Wrocław będzie na pewno zdeterminowany, żeby wprowadzić swój przelicznik. W klubie już wiedzą, że kwota transferu na poziomie pół miliona nie powstrzyma Taurona Azotów.
Pomysł Betardu Sparty ma szansę wejść w życie, bo mogą być nim zainteresowani także inni prezesi. Możliwość stawiania cen zaporowych sprawiłaby, że Gorzów nie musiałby drżeć o Bartosza Zmarzlika, Zielona Góra o Patryka Dudka, a Unia Leszno o braci Pawlickich. Swoją drogą, to we Wrocławiu mogą sobie pluć w brodę, że nie podpisali z Janowskim kontraktu, który wiązałby go z klubem do ukończenia wieku juniora.