3 NIEDZIELA WIELKANOCNA C
Pani Alicja, malarka, malowała na chuście twarz Pana Jezusa. Wszystko już było gotowe: włosy, policzki, nos, usta, broda. .. Ale nie wiedziała, jak namalować oczy.
"W oczach jest obraz duszy - szeptała do siebie - one więc w twarzy mówią najwięcej. A któż wie, jakie oczy miał Pan Jezus?" Zdjęła poplamiony farbami fartuch i wyszła na ulicę popatrzeć ludziom w oczy, ale przechodnie odwracali wzrok. Nikt przecież nie lubi, gdy mu się zagląda do tajemnic duszy. Niektórzy mieli oczy puste - jakby zagubili gdzieś duszę. Nagle pani Alicja napotkała oczy żebraka. Patrzyły uważnie i pytająco: "Dasz mi na chleb czy nie?" Pani Alicja spuściła oczy, weszła do sklepu, poprosiła o zrobienie kanapki i o butelkę soku. Włożyła to w ręce żebraka. W jego oczach zobaczyła przez sekundę dziwnie znajome spojrzenie... Wtedy usłyszała płacz kobiety, która przewróciła się i złamała chyba nogę. Pani Alicja zatelefonowała po pogotowie, pomogła usiąść zapłakanej, pozbierała rozsypane zakupy... Kiedy ambulans odjeżdżał, zobaczyła za szybą znów znajome spojrzenie... Nie wie- działa, czyje... Zobaczyła otwarte drzwi kościoła. Dawno tam nie wchodziła. W cieniu konfesjonału ujrzała zapraszające oczy księdza... Gdy odchodziła, znowu zdumiona zobaczyła, jakby przez oczy księdza patrzył za nią ktoś znajomy... Wróciła do domu.
Przeszła obok pokoju swojej starej matki, uchyliła drzwi i usłyszała jej szept: "Mijasz mnie, córeczko, ale nie omijaj". Weszła, pogładziła jej srebrne włosy, pocałowała zmarszczki pod oczami. I znów to samo znajome spojrzenie... Czyje? Spojrzała w lustro z bliska, jakby pytając: "Jak teraz wygląda mi przez oczy dusza? Zdziwiła się, że płacze, choć nie jest jej smutno. Odchodząc, znów przez sekundę dostrzegła znajome spojrzenie (w swoich własnych oczach!), ale nie swoje... Chwyciła pędzel. Malowała całą noc tylko Jezusowe oczy. Było w nich spojrzenie żebraka, kobiety z ambulansu, księdza z konfesjonału, starej matki i... własnej duszy. Nad ranem spojrzała Jezusowi w oczy. Za farbą na chuście ktoś na nią patrzył... I wcale jej się to nie przywidziało. Potem, gdy ta chusta zawisła na ołtarzu w kościele, niektórzy ludzie tylko tam klękali, coś szeptali. Inni spuszczali swoje oczy zawstydzone. Inni jeszcze uciekali ze wzrokiem, jakby bali się, że ktoś im prześwietli duszę. "Pani jest dobrą malarką" - powiedział ksiądz. - Te oczy Jezusa są jak żywe". "Bo żywy Jezus mi pozował w kilkorgu ludziach" - odpowiedziała pani Alicja, ale ksiądz chyba nie zrozumiał.
Czy wiesz, kiedy Pan Bóg cię - spotkał, w kimś ukryty?
Brat Tadeusz
Anioł Stróż Kwiecień 2001