Rozdział 9 Ewangelii Janowej to historia uzdrowienia ślepego od urodzenia, któremu Jezus otwiera najpierw oczy fizyczne i sprawia, że może widzieć świat, ludzi, Jezusa. Następnie daje mu duchowe oczy wiary, dzięki którym w Jezusie rozpoznaje swego Mesjasza. Rozdział 9 jest piękną katechezą chrzcielną, w której św. Jan pokazuje kulminację procesu, który rozwija od początku swojej Ewangelii, procesu dokonującego się najpierw w ludzkich sercach, które bądź przyjmują Jezusa jako Mesjasza i otrzymują Boże światło - oczy wiary, bądź Go odrzucają i pozostając ślepymi, nieświadomymi Bożych planów wkraczają w etap publicznego sądu i decyzji o zgładzeniu Jezusa.
Rozdział 10 to polemika z przywódcami ludu, którzy dla uzdrowionego niewidomego nie stanowią już wzoru do naśladowania. Jezus ukazuje tu różnicę między swoim i ich sposobem działania. On uwalnia, daje światło i życie, bo jest „Światłem, które przyszło na świat” (J 3, 19), oni natomiast uciskają, grabią i trzymają trzodę w niewoli, bo „bardziej umiłowali ciemność, aniżeli światło: bo złe były ich uczynki” (J 3, 19). Do prowadzenia owej polemiki Jezus użył obrazu znanego w Palestynie i w historii Izraela. Szczególna relacja, jaka istnieje między trzodą i pasterzem jest obrazem relacji między królem i narodem, podobnej do relacji między Bogiem i Jego ludem. Abraham i patriarchowie byli pasterzami. Mojżesz, Jozue i Dawid nazywani są pasterzami ludu prowadzonego przez nich w imieniu Boga. Prorocy często mówili o przywódcach ludu jako o pasterzach złych i przewrotnych, dlatego obietnica proroków zawierała żywe oczekiwanie na dobrych pasterzy, owszem samego Boga jako Pasterza (por. Jr 23, 1-6; Za 11, 4-7; Ez 34, 1nn; Ps 23). Na początku 10 rozdziału Ewangelii Janowej Jezus przedstawia siebie jako prawdziwego pasterza owiec, który jest Dobrym Pasterzem. Mowa ma charakter progresywnego objawienia się Jezusa i Jego dzieła Syna wobec braci. Część pierwszą (ww. 1-6) mowy stanowi opowiadanie symboliczne, w którym przeciwstawiony jest pasterz i złodziej. Pasterz wchodzi przez bramę rozpoznany przez stróża i owce. One znają Jego głos, a On woła je po imieniu i „wypędza” (ekballo - dosłownie oznacza wyrzucić, wypędzić, wygnać, usunąć) je poza ogrodzenie i idzie na przedzie przed nimi a one podążają za nim. Wcześniej „wypędzenia” dokonali przywódcy wobec uzdrowionego niewidomego (9, 34-35) i wobec tych, którzy przyjęli Mesjasza (9, 22; 15, 21). Zachowują się jak bandyci, a nie jak reprezentanci Jedynego Pasterza trzymając lud w zamknięciu, pozbawiony swych dóbr i wolności. Doprowadzili nawet do tego, że Świątynia stała się miejscem handlu (2, 16). Jezus, prawdziwy Pasterz przyszedł, aby wyzwolić braci z tej niewoli, dając początek nowemu exodusowi. „Wypędza” owce poza ogrodzenie świątyni i idąc na przedzie jak Jahwe w pierwszym Exodus, prowadzi je na pastwiska życia. W drugiej części (ww. 7-21) Jezus przechodzi do dialogu w pierwszej osobie mówiąc „Ja Jestem Dobrym Pasterzem” (10, 11), objawiając stopniowo swoją tożsamość. Jezus jest „bramą owiec” (10, 7). Poprzez Niego otrzymuje się dostęp do pastwiska życia: On wyzwala nas z niewoli Prawa ku wolności Syna (ww.7-10). Przekazuje nam swoje życie Syna, czyniąc nas uczestnikami swej relacji poznania i miłości z Ojcem (ww. 11-15). Syn nie jest tylko pasterzem Izraela, ale jest Zbawicielem świata (4, 42) i nie chce ustanowić jednej ogrodzonej przestrzeni, by w niej zamknąć wszystkich jako niewolników. Przeciwnie, pragnie wyprowadzić wszystkich ludzi z wszystkich owczarni, aby ze wszystkich uczynić lud wolny, burząc wszelkie bariery i nienawiść (w. 16; por. Ef 1, 3nn; 2, 14-18). Czyni to mocą miłości i władzy otrzymanej od Ojca, by swoje życie dać i znów je odzyskać, aby w ten sposób ustał system przemocy, który od Adama i Kaina regulował naszą relację z Bogiem i braćmi. Zaczyna się nowy exodus ku wolności Syna, który miłuje jak sam jest miłowany (ww. -18). Objawieniu się Jezusa zawsze towarzyszy rozłam: jedni uważają Go za szaleńca i opętanego, drudzy otwierając ucho jak ów ślepy doświadczają wyzwalającej łaski Pana (ww. 19-21).
Kontekst bliższy
Proces wytoczony Jezusowi, rozpoczęty w czasie Jego pierwszego przyjścia do świątyni (2, 13nn), kontynuowany dalej w czasie drugiego pobytu w świątyni z zamiarem zabicia Jezusa (5, 1-18), szeroko rozwinięty przy trzecim pobycie w świątyni w długą sekcję (7, 1-10, 21), osiąga swój szczytowy punkt w czasie czwartego pobytu w świątyni, gdzie formułuje się motyw skazania na śmierć. Żydzi bardziej natarczywi niż poprzednio (2, 18; 5, 16; 6, 30; 8, 25) stawiają Jezusowi pytanie mesjańskie: „jeśli ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!” (w. 24), jakie wg Ewangelii synoptycznych postawi arcykapłan w czasie procesu przed męką (Mt 26, 63p). Jan nie referuje procesu przed sanhedrynem, ponieważ przedstawia całe życie Jezusa jako proces. Jego Ewangelia jest od początku procesem: procesem człowieka, który przyjmuje lub odrzuca Słowo Ojca. Obserwujemy ostatnie spotkanie - starcie między Jezusem i „Żydami”, miedzy Synem i naszym odrzuceniem możliwości stania się synami (1, 12). Ma to miejsce w zimie w uroczystość Poświęcenia Świątyni (w. 22), która upamiętniała ponowną konsekrację nowej świątyni, dokonana przez Judę Machabeusza po profanacji przez Antiocha Epifanesa. Opowiadanie zaczyna się w świątyni, a kończy się poza Jordanem (w. 40), gdzie Jezus pojawił się na początku (1, 28nn). Tu tłumy uznają, iż to, co powiedział Jan Chrzciciel o Jezusie (w. 41n; por. 1, 20-36) jest prawdą. W ten sposób zamyka się krąg Jego działalności jako Syna, potwierdzonej ze strony Ojca poprzez dokonane znaki (w. 25). To one wskazują na tożsamość Jezusa, kim jest! Znaki te odczytują ci, którzy należą do owiec Pana (w. 26) i one przyprowadzają ich do Jezusa, darem od Ojca otwierającym oczy serca, by wyznać w Niego wiarę jako Mesjasza („nikt nie może przyjść do Mnie jeśli go nie pociągnie Ojciec” - 6, 44).
Lectio
w. 27. Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną
Słuchanie głosu Boga bądź nie słuchanie go jest w Biblii ukazane jako rzecz decydująca o życiu lub śmierci, o posiadaniu więzi z Bogiem lub jej utracie. Człowiek dopóki miał w sobie słowo Boga i nim żył, przebywał w ogrodzie Eden. Gdy otworzył ucho (siebie) na słowo pochodzące od demona, odwrócił się i odciął od źródła życia - Boga, znalazł się w śmierci. Oto kilka przykładów: - „Słuchajcież tego, narodzie nierozumny i bezmyślny, co ma oczy, a nie widzi, uszy, a nie słyszy (Jr 5, 21); - „«Synu człowieczy, mieszkasz wśród ludu opornego, który ma oczy na to, by widzieć, a nie widzi, i ma uszy na to, by słyszeć, a nie słyszy, ponieważ jest ludem opornym (Ez 12, 2); - „I przychodzą do ciebie jak na zebranie ludowe, siadają przed tobą i słuchają twoich słów; jednakże według nich nie postępują, bo kłamstwa są w ich ustach, według nich oni postępują, a serce ich ciągnie ich do zysku (Ez 33, 31); - „Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją (Mt 13, 13) - „Odpowiedział mu: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą"» (Łk 16, 31). Czasy mesjańskie rozpoznać można po tym, że na nowo otwierają się uszy ludzi na słowo Boga, a więc na samego Boga, który w ten sposób zaczyna mieć dostęp do wnętrza człowieka: „Odpowiedział im więc: «Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” (Łk 7, 22). Dar usłyszenia i słuchania słowa Boga jest Jego łaską: „Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą (Mt 13, 16), ale też otwarciem się i współpracą człowieka z tą łaską: „W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny»” (Mk 4, 20). Idą one za Mną - „przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10, 17). Owo „pójdź za Mną” usłyszane przez pierwszych uczniów i wszystkich następnych, najpierw wprowadzało ich w osobistą relację do Jezusa (znam je), a następnie przeobrażało ich życie od wewnątrz i dokonywało tworzenia nowej relacji do braci (konstytuowanie się nowej wspólnoty, nowego ludu Bożego). Znam je - Jezus zna swoje owce „po imieniu”. Podobnie jak my dzisiaj nadajemy imiona psom czy kotom, tak pasterze w czasach Jezusa nadawali imiona owcom i każda precyzyjnie rozróżniała swoje własne imię, gdy je wypowiadał pasterz i to jej pasterz. Potwierdzają to pasący stada, gdy je łączą dla bezpieczeństwa. Zmieszane owce niby są pozbawione orientacji, ale wystarczy jeden okrzyk i każda z nich bezbłędnie rozpoznaje swego pasterza i do niego wraca, dlatego „idą one za Mną”. w. 28. a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki. I nikt nie wyrwie ich z Mojej ręki.
Kto wierzy w Syna posłanego przez Ojca, ma życie wieczne (3, 16): to samo życie, jakie posiada Syn, który przyszedł, aby je dać do dyspozycji wszystkim, których dał Mu Ojciec (6, 39). Jest to życie, które zwycięża śmierć (por. 8, 51), źródło wody wytryskującej z jego wnętrza (4, 14; 7, 39), zaofiarowane każdemu, kto odczuwa pragnienie i przychodzi do Niego (7, 37nn).Nikt nie wyrwie ich z Mojej ręki - „Ręka” wskazuje na siłę, moc, zdolność działania. Ręka Pana wyciągnięta nad poszczególnym człowiekiem jak i całym ludem to znak Jego opatrzności, dobroci: „Nic lepszego dla człowieka, niż żeby jadł i pił, i duszy swej pozwalał zażywać szczęścia przy swojej pracy. Zobaczyłem też, że z ręki Bożej to pochodzi” (Koh 2, 24). To znak Jego władzy nad człowiekiem (ludem), ale co się z tym wiąże, bezpieczeństwa, którego człowiek (lud) pragnie: „Teraz więc, o Panie, Boże nasz, wybaw nas z jego ręki, i niech wiedzą wszystkie królestwa ziemi, że Ty sam jesteś Bogiem, o Panie!” (Iz 37, 20); „I nikt się nie wymknie z mej ręki. Któż może zmienić to, co Ja zdziałam?” (Iz 43, 13).Ręka Pana to także znak Jego ojcowskiej miłości, która karci i ćwiczy, wychowuje człowieka (lud) do synowskiej relacji ze Sobą: „Włożyłem moje słowa w twe usta i w cieniu mej ręki cię skryłem, bym mógł rozciągnąć niebo i założyć ziemię, i żeby powiedzieć Syjonowi: «Tyś moim ludem»” (Iz 51, 16). Ręka Pana jest mocniejsza: „Powiedział jeszcze Dawid: «Pan, który wyrwał mnie z łap lwów i niedźwiedzi, wybawi mnie również z ręki tego Filistyna»” (1 Sm 17, 37); ręka Pańska ma moc wybawić nas z ręki wszystkich naszych wrogów: „że nas wybawi od nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą” (Łk 1, 71).
w. 29. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki Mego Ojca.
Są różne 4 warianty tego zdania w rękopisach. Niektóre z nich: „Ojciec mój, w tym, co mi dał, jest większy niż wszyscy”, można też przetłumaczyć: „Ojciec mój, który dał mi (owce), jest (czymś) większym od wszystkiego”. Podstawowe znaczenie pozostaje niezmienione: władza Ojca i Syna nad owcami jest większa od władzy każdego złodzieja i rozbójnika. I nikt nie może ich wyrwać z ręki Mego Ojca - wpierw była mowa o ręce Syna, teraz o ręce Ojca, by zaraz zakończyć stwierdzeniem, że Ojciec i Syn stanowią jedno. Dlatego ich władza jest taka sama: to jest władza Boga, Miłości mocniejszej niż sama śmierć. Dobitnie wyraził to św. Paweł w Liście do Rzymian 8, 38-39 pisząc: ”I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”.
w. 30. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.
Jest to punkt szczytowy objawienia Jezusa. Na pytanie o Jego tożsamość: „Jeśli jesteś Mesjaszem, powiedz nam to otwarcie” (w. 24), teraz Jezus otwarcie odpowiada, że Nim jest, ale w inny sposób: jest INNYM, samym Bogiem, Synem, który stanowi jedność z Ojcem. To objawienie, które absolutnie przekracza ludzkie oczekiwania i wyobrażenia. To jest objawienie, które mogą pojąć i w końcu przyjąć tylko owce, które Go słuchają, a więc mają wewnętrzną z Nim łączność, które są „z wysoka” (8, 23), „z Boga” (8, 47), „z prawdy” (18, 37). Wiara zakłada duchową bliskość z prawdą (3, 17-21; por. Dz 13, 48).
Meditatio
Chrystus także dziś wzbudza nie mniejsze kontrowersje u tych, którzy słuchają Jego naukę. Także przez nasze życie przechodzi ów sąd. Nam dzisiaj nie podoba się obraz „człowieka - owcy”, który miałby iść za pasterzem. W odróżnieniu od zwierzęcia kierowanego instynktem (to instynkt każe owcy słuchać i pozwala rozpoznawać głos jej pasterza, ona już tak po prostu ma), człowiek jest wolny, ma możliwość wyboru. Nie musi kierować się z koniecznością swoimi potrzebami, ale kieruje się pragnieniem tego, co uważa za lepsze. Jakże często zupełnie nie uświadamia sobie tego, że jego pragnienia zostały głęboko naruszone przez grzech pierworodny, który oślepił poznanie człowieka, tak, iż od urodzenia nie widzi Boga i Jego miłości, a więc nie rozpoznaje prawdziwego celu swych dążeń, które w nim są. Słabo znając siebie nie rozpoznaje źródła pochodzenia głosów, które słyszy: Boga, świata, szatana czy swój własny, dlatego tak mało pozostaje mu tej wolności, której tak pragnie. Ze swej natury człowiek jest kulturą, otwarty na coraz to dalszy postęp i rozwój. Kultura jednak rodzi się i wzrasta w zależności od ideałów, jakie stawia sobie do naśladowania lub nakład sobie jako obowiązek. Jest naśladowaniem pragnień innych. Dziś, poprzez massmedia, mechanizm ten jest jeszcze bardziej podsycany i skuteczny, pozostawiając coraz mniej przestrzeni dla wolności człowieka, a nawet całych społeczności. Być dzisiaj owcą, która słucha Pana, zna Jego głos i jest Mu posłuszna jest bardzo trudno. Z jednej strony trudno się oprzeć zewnętrznej inwazji świata, który wdziera się w nas jak fala tsunami, niszcząc i zabierając wszystko, co było nieraz cierpliwie budowane przez wieki. Z drugiej strony łatwo jest ulec pokusie, że jest możliwa jednoczesna przyjaźń ze światem i z Bogiem (Jk 4, 4). Niestety, nie można służyć jednocześnie Bogu i Mamonie (Mt 6, 24). Ale nie chodzi tu tylko o sprawy materialne czy finansowe. Widać to dziś także wyraźnie w sposobie „demokratycznego” myślenia, które „zrzuca” z naszych głów wszelki autorytet, któremu mielibyśmy być poddani. Demokracja to władza ludu, to ja stanowię prawa, więc jak w takiej sytuacji słuchać Kogoś innego? Kolejny poważny problem to „duch religijności”. Przywódcy ludu, faryzeusze byli ludźmi bardzo religijnymi, ale przez to mało wierzącymi. Dziś także ten sam „duch religijności” koncentruje nas na nas samych i naszych wyobrażeniach Boga i Jego działania i zatyka uszy, żeby słuchać jak UCZEŃ. Dziś także wielu z nas jest przeświadczonych, że to właśnie oni słuchają Boga i nie są ślepi, a jednak takimi są i nie idą za Jezusem, lecz naradzają się jak zgładzić tych, którzy działają w imię Pana. SŁUCHANIE - a właściwie dawanie posłuchu słowu Chrystusa - z niego rodzi się wiara, rodzi się osobista więź z Chrystusem i potężne otwarcie naszego życia na dar życia wiecznego. Zobacz jakie jest twoje słuchanie, jak jest twoja uległość Słowu. Sprawdź, czy jesteś wdzięczny za łaskę wiary, za to, że Bóg otworzył ci uszy. ODWAGI - dzisiejsza medytacja słowa prowadzi nas do dobrej nowiny, że Bóg jest większy od wszystkich i nic nas nie wyrwie z Jego ręki, nic nas nie odłączy od Bożej Miłości. Jeśli nawet Bóg dopuści na nas próby, czy pokusy, to nigdy większych od tych, które potrafimy znieść (1 Kor 10, 13).
Actio
Ustal dokładne miejsce i czas, a więc gdzie i kiedy rozbijesz swój „namiot spotkania”, aby słuchać Pana i rozmawiać z Nim twarzą w twarz. Ustal to na każdy dzień bez wyjątku.
Opracował ks. Robert Muszyński, Lublin
Wykorzystano: S. Fausti, Rozważaj i głoś Ewangelię. Wspólnota czyta Ewangelię św. Jana Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu Biblię Jerozolimską Program biblijny „Bible Works”
|