2. Dramat narodu bez państwa w wybranych utworach literatury polskiej.
Narodem bez państwa przez dłuższy czas byli Polacy. Polska utraciła niepodległość w 1795 roku, a odzyskała ją w 1918 roku. Likwidacja Księstwa Warszawskiego oraz potwierdzenie na Kongresie Wiedeńskim dominacji rosyjskiej nad Królestwem Polskim zmieniło w sposób zasadniczy warunki życia narodu. Odtąd wszystkie jego warstwy na co dzień musiały się stykać z dyskryminacją i zwalczaniem przez państwa zaborcze ich niepodległościowych dążeń.
Pierwszym poetą, który ukazał dramat narodu polskiego podczas kolejnych zaborów, był Franciszek Karpiński. W wierszu Żale Sarmaty nad grobem Zygmunta Augusta wyraża rozpacz z powodu utraty przez Polskę niepodległości po III rozbiorze. Obwinia zmarłego króla o to, że nie zostawił potomka i dlatego po jego śmierci nastąpiły wolne elekcje i związany z nimi handel koroną. Karpiński na własnej skórze przeżył moment utraty niepodległości, był żywym świadkiem tego, czego doświadczył naród polski.
Innym poetą ukazującym tragizm Polski i Polaków pod zaborami był Adam Mickiewicz. W I i III cz. Dziadów ukazuje prześladowania, jakie spadły na Polaków pozbawionych w XIX wiekuswego państwa. Z utworu wyłania się obraz bezwzględnej antypolskiej polityki Rosji, chęci wyniszczenia inteligencji i kulturynarodu polskiego. Młodzież wileńska, osadzona w celi bazyliańskiej, nigdy przedtem nie występowała przeciwko Rosji, zaś do organizacji stawiających sobie za cel krzewienie kultury i nauki należała przed laty. Aresztowania spowodowane więc były chęcią zniszczenia przez Rosjan szkolnictwa polskiego, które w okręgu wileńskim stało na wysokim poziomie.
Symbolem cierpiącego narodu polskiego staje się w III cz. Dziadów pani Rollisonowa, ślepa matka jednego z uwięzionych Filomatów. Reprezentuje ona wszystkich Polaków cierpiących represje pod zaborem rosyjskim. O powstaniu listopadowym i jego upadku mówi tu poeta w sposób aluzyjny. Zrozpaczony Konrad ma pretensje do Boga, że zezwolił na upadek akcji zbrojnej Polaków. Ksiądz Piotr, pokorny sługa Boży, ma jednak w trakcie swojej modlitwy widzenie, z którego dowiaduje się, że Polska zmartwychwstanie. Hasło Polska Mesjaszem narodów miało podtrzymać na duchu Polaków po klęsce listopadowej i natchnąć wiarą w odzyskanie państwowości.
Innym przykładem, ukazującym dramat narodu polskiego państwa, jest dramat Juliusza Słowackiego Kordian. W utworze tym autor podejmuje krytykę przywódców ideowych i wojskowych powstania listopadowego i próbuje dojść przyczyn jego upadku.Głównym bohaterem utworu jest Kordian, młody człowiek, który nie potrafi znaleźć się w otaczającym go świecie. Jego naród znajduje się pod zaborem rosyjskim, zaś on, jako Polak, nie ma wielkich perspektyw na przyszłość. Pod wpływem wielu doświadczeń i rozczarowań dojrzewa i znajduje cel, któremu pragnie poświęcić swoje życie. Jest nim walka z tyranią rosyjską o wolność i niepodległość własnego narodu. Jednak jako jednostka osamotniona, skazany jest na klęskę. Słowacki ukazuje więc w utworze drugą przyczynę klęski listopadowej, jaką było niewciągnięcie przez patriotyczną młodzież spiskową do działania całego narodu. Społeczeństwo polskie, rozbite i nie zorganizowane, nie potrafi przeciwstawić się zaborcom i cierpi represje ze strony Rosjan.
Kolejnym utworem, ukazującym dramat narodu bez państwa, może być Lalka Bolesława Prusa. Autor ukazuje, jak Polacy, po klęsce kolejnego zrywu narodowego, stają się narodem poddanym szczególnym represjom zaborców. Po kolejnej przegranej ludzie są zniechęceni do akcji zbrojnych, skupiają się na własnych sprawach powolnym dorabianiu, odkładają na później szczytne niepodległościowe ideały. Główny bohater powieści ponosi klęskę zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym, co również w jakimś stopniu jest związane z sytuacją kraju.
Autor ukazuje w Lalce rozległy obraz społeczeństwa polskiego, egzystującego bez własnej państwowości. Przedstawia podupadłą arystokrację, żyjącą dawną świetnością, mało prężne mieszczaństwo i niziny społeczne. Ci ostatni często żyją w skrajnejnędzy. Społeczeństwo polskie jest więc podzielone jedni żyją w skrajnym ubóstwie, drudzy pomnażają swoje majątki. Brak własnego rządu i organizacji państwowej powoduje, że Polacyżyją na dużo niższym poziomie materialnym niż inne niepodległe narody. Pełny rozwój jest tu tłumiony przez zaborców, zwłaszcza Rosjan i Niemców.
Dramat narodu bez państwa ukazany jest także w powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Autorka przedstawia rozległy obraz społeczeństwa polskiego na wsi po klęsce powstania styczniowego. Ukazuje wartości moralne i etyczne, wyznawane przez społeczeństwo, które pozwalają mu przetrwać represjerosyjskie. Legenda o Janie i Cecylii poucza Polaków, że praca dla kraju jest również ważna jak walka z bronią w ręku o niepodległość. Mogiła powstańców z 1863 r. jest wyrazem solidaryzmu klasowego i patriotyzmu. Orzeszkowa przekonuje czytelników, że tylko zjednoczony naród i pracowity ma szansę ponownie zaistnieć na mapach Europy jako państwo.
Na podstawie Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego możemy zaobserwować, jak ciężkie warunki materialne miała większość Polaków z końca XIX w. Przyczyna tkwiła między innymi w tym, że nie mieli oni własnego państwa. Widzimy to w powieści na przykładzie chociażby ulicy Ciepłej, z której wywodził się główny bohater powieści Tomasz Judym. W nieludzkich warunkach żyli również chłopi z Cisów i robotnicy Zagłębia, na rzecz których postanawia pracować główny bohater. Historia Wiktora Judyma i jego rodziny świadczy o tym, z jakimi trudnościami materialnymi borykali się polscy robotnicy. Mimo iż Wiktor i jego żona pracują, nie są w stanie utrzymać rodziny i dlatego w końcu opuszczają kraj i emigrują na zachód.Ogromne rzesze bezdomnych, ukazanych przez Żeromskiego w powieści, i trudne warunki życia wielu Polaków były niewątpliwie wynikiem nieposiadania przez naród własnej państwowości.
Cała literatura polska, od Franciszka Karpińskiego po Stanisława Wyspiańskiego, ukazywała dramat Polaków, którzy byli pozbawienie przez przeszło 100 lat państwowości. Nawoływała ona do walki zbrojnej, zastanawiała się nad przyczynami klęski,uczyła pracy na rzecz kraju, przypominała o tradycjach, aż do momentu odzyskania niepodległości w 1918 roku.
4. „Dziełami wielkimi i moralnymi są tylko dzieła prawdy”(Emil Zola). Skomentuj tę opinię, odwołując się do wybranych utworów literackich.
Sztuka, tworzona przez człowieka i dla człowieka, jest nieodłącznym elementem naszej egzystencji. Jako stałej towarzyszce ludzkiego życia, zwykliśmy wyznaczać jej funkcję nośnika ponadczasowych prawd i uniwersalnych wskazówek. Wielkimi dziełami określamy więc utwory, które oprócz walorów estetycznych zawierają naukę moralną. Dla mnie wzorem takiego arcydzieła jestBiblia, która nie tylko mówi o świętości, ale także nią jest. Idealnym dziełem jest bowiem utwór, który, mówiąc o życiu, jest zarazem jego częścią. Mam na myśli jedność pracy z rzeczywistością, a więc „zlanie się” jej z naturą. Pamiętając jednak o arystotelesowskim mimesis, czyli naśladowczym charakterze sztuki, mam świadomość, że osiągnięcie takiego ideału jest praktycznie niemożliwe. Możliwe jednak jest zbliżenie się do tego wzorca, poprzez realistyczne obrazowanie świata. Prawdy wielkie i moralne płyną bowiem z samego życia.
Źródłem ludzkiej moralności są, moim zdaniem, prawdy pierwotne, prawdy czerpane z natury. Według filozofii taoistycznej, która dla mnie stała się podstawą do odnalezienia własnej „drogi życia”, najistotniejsze prawdy tkwią w naturze i codzienności. Trzeba umieć obserwować rzeczywistość, dostrzec, jakie prawa rządzą ludzkim działaniem, aby z nich zbudować własny kodeks moralny.
Światem jednak często kierują fałszywe odruchy ludzkie, dlatego aby odnaleźć istotę jego funkcjonowania, należy przebić się przez grubą warstwę zakłamania. Trzeba odnaleźć prawdę o ludziach, która często skrywana jest pod płaszczem pozorów. Wysiłek ten chyba najczęściej podejmują literaci, jako ci, których szczególna wrażliwość nie pozwala na tolerowanie zakłamania. Na przestrzeni wieków wielu twórców usiłowało odsłaniać prawdziwe oblicze świata, ale niewielu jest takich, którym się to udało.
Dla mnie twórca, który napiętnował zakłamanie, w obojętnie jakiej dziedzinie życia, godzien jest miana mistrza, jego utwór zaś gotowa jestem okrzyknąć arcydziełem.
Wydaje mi się bowiem, że literatura powinna być w pewien sposób utylitarna, jeżeli chodzi o jej treści moralne. Chciałabym przytoczyć kilka przykładów dzieł literackich, które właśnie ze względu na zawartą w sobie prawdę o życiu nazwać można „wielkimi i moralnymi”.
Jak już wspomniałam, problem prawdy o życiu nękał literatów już od najdawniejszych czasów.
Dla udowodnienia własnych słów, chciałabym podać przykład Antygony Sofoklesa utworu z IV wieku p.n.e. Tytułowa bohaterka, wbrew woli władcy państwa, Kreona, postanawia pochować zwłoki swego brata, Polinejkesa. Sofokles ukazuje prawdę o bohaterce, która, będąc rozdartą wewnętrznie, popada w konflikt tragiczny. Chcąc być w zgodzie z prawami boskimi, Antygona łamie zakazy Kreona. Decyduje się na pochowanie brata, a tym samym skazuje się na śmierć.
Kreon jest przykładem władcytyrana, który, pragnąc realizować własne wyobrażenia na temat państwa, postępuje wbrew prawu boskiemu. Przyrównać go można do Hitlera lub Stalina, którzy w miejsce tradycyjnej religii wprowadzają kult silnej władzy. Przypomnijmy sobie w tym miejscu decyzję Stalina o zburzeniu cerkwi Chrystusa Zbawiciela i planie budowy na jej miejscu Pałacu Sowietów, aby zobrazować proces wypierania religii jednowładztwem. Ofiarami takiego procesu padają zwykle ludzie, tacy jak Antygona lub jej współczesny odpowiednik ks. Popiełuszko.
Sofokles sugeruje nam refleksję, że mimo śmierci Antygony,triumfuje moralność. Antygona jest reprezentantką całego społeczeństwa, Kreon zaś jednostką o wielkiej władzy. Moim zdaniem racja tkwi więc w zbiorowej świadomości, a nie w umyśle i wyobrażeniach jednostki. Sofokles pokazuje nam prawdę na temat relacji władzaspołeczeństwo, a także wskazuje rozbieżności między prawem boskim a ziemskim. Opisując określone postawy, skłania do wyciągnięcia wniosków z przedstawionych faktów. Prawda niesie bowiem ze sobą naukę moralną. Tylko odwieczna i ciągle ta sama etyka, nakazująca miłość do drugiego człowieka i głęboka wiara są wartościami ponadczasowymi. Prawo boskie zawsze zwycięża ziemskie zakazy. Człowieka można zabić, ale jego racje pozostaną niepodważalne i wciąż żywe. Antygona zginęła, ale klęskę poniósł Kreon. Popiełuszko został zabity, ale nadal funkcjonuje w społeczeństwie polskim przeświadczenie o słuszności jego poglądów i działania, którego się podjął.
Według mnie Antygonę należy zaliczyć się do tych utworów, które, ze względu na zawartą w nich prawdę o człowieku, wzbogacają nasze wnętrze i niosą bezwzględne nakazy walki o własną moralność, o zgodę z samym sobą i zachowanie godności.
Myślę, że rozważając problem moralności na podstawie odkrywania prawdy o człowieku, warto wspomnieć o Innym świecie HerlingaGrudzińskiego. Lagier sowiecki, przedstawiony przez Grudzińskiego, zupełnie inaczej wygląda „zza drutów”, a inaczej widziany od wewnątrz. Czyżby prawda miała dwa oblicza?
Pokój przeznaczony dla odwiedzających, utrzymany w przytulnej, prawie domowej atmosferze, daje podstawę, aby sądzić, że cały obóz wygląda podobnie. Rzeczywistość jest jednak całkowicie odmienna. Prawdziwy jest tylko obraz postrzegany przez więźniów, oni tylko upoważnieni są do wypowiadania opinii na temat swoich warunków życia. Tylko ci, którzy doświadczą konkretnej rzeczy, znajdą się w określonej sytuacji lub spróbują życia w danych warunkach, mają prawo do nazywania swoich spostrzeżeń prawdziwymi. Prawda nie uznaje bowiem światłocieni. HerlingGrudziński, obrazując nieludzkie warunki życia w obozie i bestialski sposób traktowania więźniów, wskazuje na sylwetki bohaterów, którzy pośród odczłowieczenia umieli zachowywać się jak ludzie. Michaił Kostylew i Natalia Lwowna potrafili postępować zgodnie z samym sobą, być godnymi i wolnymi tym specjalnym rodzajem wolności, która pozwala decydować o własnej śmierci. I choć autor ma świadomość, że podobne postępowanie wymagało heroicznego wysiłku, nie usprawiedliwia jednak tych, którzy go nie podjęli, a tym samym dali się odczłowieczyć, skrzywdzić i poniżyć.
Manichejska struktura dzieła (prześwity w mrokach) wskazuje na dualizm natury ludzkiej oraz daje bezwzględny nakaz walki o zachowanie godności. HerlingGrudziński na przykładzie bolesnej prawdy o obozie przekazuje czytelnikowi naukę moralną. Naukę, która mówi o konieczności zachowania silnego charakteru nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Głosi potrzebę stworzenia sobie ugruntowanego systemu wartości, który może stać się dla człowieka „ostatnią deską ratunku”. HerlingGrudziński, poprzez ukazanie prawdy o człowieku, w naturze którego leży uzależnienie własnych poglądów od sytuacji, udowadnia, że relatywizm zasad moralnych prowadzi do zabicia osobowości. Wydaje mi się, że właśnie ukazanie łagrowej rzeczywistości w sposób realistyczny jest punktem wyjścia do rozważań nad ludzką moralnością. Tylko ukazanie prawdy o zachowaniu się ludzi w warunkach ekstremalnych może doprowadzić do właściwych wniosków. Poznanie warunków determinuje bowiem ich analizę.
Kolejnym utworem, który pragnę zaprezentować jako nośnik ponadczasowych prawd, jest III część Dziadów. Mickiewicz, wskazując na podział społeczeństwa na część zainteresowaną losami kraju i obojętną wobec nich, demaskuje prawdziwe oblicze Polaków. Podczas gdy młodzież i weterani torturowani są za swą działalność niepodległościową, arystokracja stara się nie angażować w politykę. Jedni widzą w Nowosilcowie kata narodu, inni doskonałego wodzireja balów. Mickiewicz wyraźnie wartościuje obie części Polaków. Jego sympatia jest zdecydowanie po stronie aktywnych, którzy zachowali honor, uczciwość i chęć walki o ojczyznę. Są oni spadkobiercami najlepszych polskich tradycji, do których należą: głęboka wiara, rycerskość i służba krajowi. Młodzi pozostali wierni ojczyźnie, zachowali ideę niepodległościową, wbrew ogólnemu przeświadczeniu o klęsce Polski. Arystokracja natomiast zaprzedała się Rosji. Postawami arystokratów rządzi chęć zysku zdobywania kontaktów, urzędów i pieniędzy. Analiza podziału społecznego w Polsce dziewiętnastowiecznej skłania nas do refleksji na temat uczciwości wobec własnego kraju.
Można powiedzieć, że arystokracja zdradziła Polskę, niczym Piłat umyła ręce od odpowiedzialności. Mickiewicz wyraźnie krytykuje podobne zachowanie. Popiera natomiast Polaków aktywnych, którym nawet zadedykował swoją pracę:/Narodowej chwały męczennikom poświęcam/ Autor
Poparcie młodzieży jest zarazem pochwałą moralności, nakazującej wierność własnym przekonaniom, rycerską odpowiedzialność za ojczyznę oraz zdolność do poświęceń.
Bywają sytuacje, w których bezpośrednie przekazywanie prawdy jest niemożliwe. Realistyczny przekaz zastępuje wówczas metafora, a konkretne cechy uosabiają np. zwierzęta. Mam na myśli bajki I. Krasickiego, które stanowią krytykę określonych postaw i zachowań. Krasicki piętnuje ludzkie wady, a żeby krytyka nie była zbyt zjadliwa, okrywa ją płaszczem metafory. Lis u niego staje się symbolem sprytu i chytrości, ptak wolności, jagnię potulności. Prawda nie jest przekazana w sposób dosłowny, ale niesie jednak naukę moralną.
Prawda pozwala na stworzenie zasad moralnych, obrazuje złe lub dobre postawy, ale jej nadrzędną funkcją jest, jak sądzę, przekaz istotnych zdarzeń lub informacji. Tylko za sprawą rzeczywistego opisu możemy poznać fakty dotyczące historii. Przypomnijmy sobie reportaż Zofii Nałkowskiej pt. Dwojra Zielona. Jest w nim zawarty wizerunek kobiety, która za wszelką cenę pragnie przeżyć wojnę. Nie ma co jeść, nie ma gdzie spać, jest ranna i zmęczona, ale tkwi w niej ogromna wola przetrwania. Dlaczego? W kilka lat po wojnie Dwojra przyzna się reporterce, że w ciągu tych strasznych dni wojennych czuła, że musi przeżyć, aby móc opowiedzieć o cierpieniach innych. Niech świat wie, co oni robili powie Dwojra, tłumacząc pragnienie przeżycia.
Prawdziwa relacja obiektywnej osoby jest jedyną możliwością odtworzenia dziejów. Medaliony Nałkowskiej są właśnie takim beznamiętnym, suchym, pozbawionym komentarza zapisem faktów. Dają czytelnikowi wierny obraz rzeczywistości, pozostawiając mu ocenę. Aby udowodnić wartość dzieła zawierającego obiektywny opis zdarzeń, chciałabym podać przykład Kroniki Wincentego Kadłubka, która, mimo że ma duże walory artystyczne, jest pracą zupełnie bezwartościową z punktu widzenia nauki. Kadłubek upiększał bowiem swoje dzieło, do historii Polski wplatał fikcyjne wątki, dodawał cytaty.
Zastanawiając się nad istotą prawdy, dochodzę do wniosku, że jej największą zaletą jest krytycyzm. Prawda ma ściśle określone granice, a jej łagodzenie, zaostrzenie lub jakiekolwiek koloryzowanie sprawia, że granice te przesuwają się. Prawda przestaje być prawdą. Dzieła prawdy godzą w ludzkość, a zarazem doskonalą ją.
Wydaje mi się, że ludziom bardzo trudno jest pogodzić się z krytycznymi uwagami na ich temat, a jeszcze trudniej wykorzystać je do pracy nad sobą. Realistyczne prace pełnią więc rolę wychowawcy wskazują błędy i nawołują do poprawy poprzez naśladowanie określonych wzorów.
6. Eros i Tanatos w wybranych epokach literackich.
Eros bóg miłości, Tanatos bóg śmierci często występują obok siebie w utworach literackich i pojawiają się w nich od najdawniejszych czasów. Epoka średniowiecza ukazywała właśnie te obydwa zjawiska razem, ponieważ zdaniem pisarzy tej epoki, prawdziwe uczucia trwają nawet po śmierci.
Najlepszym przykładem może tu być Legenda o Tristaniei Izoldzie z XII wieku, która jest najgłębszym poematem o miłości i śmierci zarazem.
Utwór opowiada o tragicznych kochankach, którzy ogarnięci namiętnością, świadomi zła i zdrady, jaką popełniają żyją w ciągłym napięciu emocjonalnym, przez całe życie poszukując się i rozłączając. Miłość sprowokowana tajemniczym napojem jest przepojona cierpieniem, którym kochankowie płacą za chwile radości bycia ze sobą. Żyją w kłamstwie, zdradzają człowieka, którego oboje kochają Izolda męża, Tristan swojego wuja i najlepszego przyjaciela, króla Marka. Nie zostało oszczędzone im żadne cierpienie. Miłość ich jest przede wszystkim duchowa, umożliwiająca pełne zrozumienie, absolutną harmonię. Dlatego trwała ona również po ich śmierci, a ... w nocy z grobu Tristana wybujał zielony głóg [...], który zanurzył się w grobie Izoldy... Bohaterowie tej pięknej opowieści, choć nie mogli żyć bez siebie, nie byli szczęśliwi. Umierają przedwcześnie, umierają z miłości.
Myśl o śmierci zajmowała ważne miejsce, jak widać, w dorobku literackim średniowiecza. Wynikało to również i z tego, że człowiek tej epoki żył krótko, a częste wojny i epidemie dziesiątkowały ludność. Śmierć była więc na porządku dziennym, obcowało się z nią niemal bez przerwy. W XIII wieku zaczęto przedstawiać spotkania osób żywych ze zmarłymi oraz dialog, jaki podejmuje z człowiekiem upersonifikowana Śmierć.
Do najdawniejszych tekstów tego rodzaju należy anonimowy wiersz pt. Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią. W utworze ma ona różne oblicza. Posiada cechy władczyni, ale równocześnie jest kaznodzieją, gdy objaśnia Polikarpowi kwestie egzystencjalne, ukazana w sposób alegoryczny rozpoczyna tańce dance makabre, w których jej partnerami stają się wszyscy ludzie. Uzmysławia im ich równość w godzinie zakończenia życia, pragnie wywołać lęk i skruchę. Opisana jest jako rozkładające się ludzkie zwłoki, posiada nieodłączny atrybut kosę.
W czasach średniowiecza istniało przekonanie, że śmierć człowieka uzależniona jest od tego, jak żył. Ludzie prawi i uczciwi powinni zatem umierać lekko, zaś ludzie źli i występni w mękach i cierpieniu. Odnosi się to m.in. do tytułowego bohatera Pieśni o Rolandzie. Śmierć Rolanda na polu walki przedstawiona została przez autora w sposób niezwykle patetyczny. Sam moment umierania wypełniony jest wieloma gestami i zachowaniami bohatera. Roland obrońca wiary i ojczyzny umiera z przeświadczeniem, że zasłużył na zbawienie, gdyż wypełnił swój rycerski obowiązek do końca. Gdy umiera, ... Bóg zsyła mu swego Anioł a Cherubina... i innych świętych, którzy niosą duszę hrabiego do raju.
Z zagadnieniem śmierci i problemem odpowiedzialności za niegodziwe życie wiąże się idea ascezy. Literackimi przykładami spokojnego oczekiwania na śmierć są żywoty świętych i legendy o męczennikach. Drogę do zbawienia poprzez ubóstwo, prostotę i pokorę wskazuje autor Legendy o św. Aleksym. Dlatego po śmierci tego ascety mają miejsce niezwykłe wydarzenia: dzwony same dzwonią, zaś niewinne dziecko prowadzi papieża z kardynałem do domu jego ojca. Tam odnajdują zmarłego Aleksego, zaś ze zwiniętej kartki papieru, którą trzymał w ręku, dowiadują się, kim był naprawdę ten żebrak.
Często spotykany w literaturze średniowiecznej motyw śmierci miał służyć podkreśleniu znikomości życia, przypominać o jego doczesności oraz odpowiedzialności za nie przed Bogiem. Uwalniała ona tych, co na to zasłużyli, od wszystkiego, co ziemskie i pozwalała odczuć szczęście niebieskie.
Romantyzm, podobnie jak średniowiecze, traktował człowieka przede wszystkim jako istotę duchową. Dlatego też twórcy niejednokrotnie czynili śmierć tematem swoich rozważań. Można nawet spotkać się z opinią badaczy tej epoki, że tragiczne, pełne lęku pojmowanie śmierci jest charakterystyczne właśnie dla literatury tego okresu. Filozofia i literatura wcześniejszych czasów przedstawiały bowiem śmierć jako bliską człowiekowi, zjawisko naturalne, dotyczące wszystkich ukazywana była jako element życia.
W romantyzmie miłość i śmierć są ze sobą związane. Funkcjonuje w poezji i dramacie tego okresu powtarzający się motyw samobójstwa z miłości, staje się ono nawet przełomowym momentem w biografii bohatera romantycznego. Popełnia samobójstwo Gustaw z IV części Dziadów A. Mickiewicza, Kordian w dramacie J. Słowackiego, ginie śmiercią samobójczą hrabia Henryk z Nie Boskiej komedii Z. Krasińskiego.
Poeci romantyczni opisują stan duszy człowieka zakochanego, eksponując cierpienie, mękę, ból i rozpacz. Przedstawiają także jego postać bladą o obłąkanym spojrzeniu. W ujęciu romantycznym miłość pełna jest więc tragizmu. Śmierć zaś wcale nie bywa wyzwoleniem od cierpienia tego świata. Widmo, upiór, dusze pokutujących są równorzędnymi z ludźmi żywymi bohaterami literatury romantycznej. Motywy te odnajdujemy w II i IV części Dziadów Adama Mickiewicza. Zemsta zza grobu, trupia bladość tak przedstawiali romantycy pozaziemskie istnienie (Ballady i romanse, Romantyczność, Lilie). Dziewica z NieBoskiej komedii w pewnym momencie przybiera formę rozkładającego się ciała przypomina więc średniowieczne opisy rozpadu zwłok.
W utworze J. Słowackiego pt. Anioł ognisty mój anioł lewy motywem centralnym jest grób. Z niego wyrastają kwiaty i dobywa się muzyka. Poeta opisuje tu genezyjską definicję śmierci jako koniecznej zmiany formy, ofiary, którą musi ponieść jednostka, zrzucając skorupęciało, aby móc osiągnąć wyższy stopień doskonałości.
Grób i śmierć pojawiają się także w twórczości C.K. Norwida. W Bema pamięci żałobnym rapsodzie poeta stwierdza, że idea, której człowiek służył, nie umiera wraz z nim, ale podejmują ją następne pokolenia. Utwór W Weronie przedstawia grobowiec słynnej pary kochanków z tragedii Szekspira Romeo i Julia. Wzorem Tristana i Izoldy pomarli oni przedwcześnie, nie mogąc żyć bez siebie.
W utworze Do obywatela Johna Browna Norwid przedstawia obraz egzekucji człowieka, który służył idei wolności i równości. Można więc powiedzieć, że miłość i śmierć były stałymi elementami literatury romantycznej. Organizowały one często fabułę w utworach, wpływały na postawy bohaterów i filozofię życia, którą oni wyznawali. Zarówno w epoce średniowiecza jak i romantyzmu miłość, choć często tragiczna i krótka, generowała jednak pochwałę tych kilku radosnych chwil życia, które niosła. Była jednocześnie pewnym antidotum na lek przed śmiercią, pozwalała ją czasem nawet oswoić./... Kto potrafi/pomiędzy miłość i śmierć/wpleść anegdotę o istnieniu?... pisała polska poetka współczesna Halina Poświatowska.
7. „Forma jest zawsze funkcją idei” o zależności między wyborem określonych konwencji i gatunków literackich a tendencjami epoki (światopogląd, filozofia, sytuacja społecznopolityczna). W rozważaniach odwołaj się do literatury pozytywistycznej i modernistycznej.
Wiek XIX był okresem wielkich zmian w literaturze. Pozytywizm cechowało zmęczenie idealizmem, fantastyką, a przede wszystkim walką, która nie przynosiła efektów. Następna epoka, Młoda Polska, wystąpiła z kolei przeciw realizmowi pozytywistycznemu, preferując powrót do idealizmu i indywidualizmu.
Sytuacja narodu polskiego w ciągu całego wieku XIX pozostawała jednak taka sama: brak suwerenności, wynaradawianie, kolejne zrywy do walki. Pokolenie pozytywistyczne to „poburzowcy”, często uczestnicy powstania styczniowego, których dotknęły, jak wszystkich Polaków, represje popowstaniowe. Nacisk zaborców i próby odebrania narodowi jego tożsamości wywołały naturalną reakcję obrony. Głównym celem stało się zachowanie polskości i przekazanie jej przyszłym pokoleniom.
Bohaterem pozytywistycznym, szczególnie pierwszego okresu tej epoki, stał się obywatel broniący swej ziemi, jak Benedykt Korczyński z Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej.
Najodpowiedniejszą formą do wyrażania haseł pozytywistycznych była powieść, a autor jej stał się moralizatorem i przewodnikiem społeczeństwa na drodze do przetrwania, umocnienia, rozwoju. Pierwsza faza pozytywizmu, to rozkwit literatury tendencyjnej, tzw. powieści z tezą, które najlepiej wyrażały optymizm pozytywistów, ich głęboką wiarę w możliwości przebudowy świata na lepsze, kształtowania ludzi przez literaturę. Pozytywizm to także epoka wiary w potęgę nauki, w możliwości zrozumienia praw i prawd rządzących światem. Były to filozoficzne podstawy realizmu w literaturze, konwencji, która zakładała możliwość diagnozy rzeczywistości i obiektywnego przedstawienia jej w dziele literackim. Już naturalizm, głęboko związany z realizmem, ukazał, że obiektywne poznanie nie jest możliwe, ograniczył więc sferę swego zainteresowania do grup „upośledzonych” biedoty, ludzi chorych i zdemoralizowanych.
W Polsce konwencja ta nie znalazła wielu zwolenników, elementy naturalizmu zawierają niektóre tylko powieści polskich pozytywistów (np. w Lalce opis biedoty z Powiśla). Polscy pozytywiści postawili swej twórczości jeszcze jeden cel (poza narodowym) zapoczątkowanie odnowy moralnej społeczeństwa i poruszenie najistotniejszych kwestii społecznych swojego czasu. Artysta stał się więc pisarzem społecznikiem, człowiekiem aktywnym, jak jego bohaterowie. Chciał dzielić się z innymi swoją wiedzą i koncepcjami dotyczącymi przebudowy rzeczywistości.
Potrzeby zmiany nie odczuwali polscy moderniści. Ich sytuacja była podobna do tej, w której żyła poprzednia generacja. Jednak moderniści korzystali z większych swobód, a pod koniec wieku kontakty z zaborcami były poprawne. Głównym ogniskiem modernizmu był przecież Kraków, a z nim i cała Galicja, zabór, w którym Polacy mieli najlepszą sytuację polityczną i społeczną. Pod koniec wieku to nie lojalizm wobec zaborcy wzbudzał sprzeciw, ale postawa konformizmu życiowego, aprobaty dla stagnacji. Moderniści bowiem powrócili do ideałów swych „dziadków” romantyków, a odrzucili myśli „ojców” pozytywistów. Modernizm to epoka, w której króluje indywidualizm, także twórczy. Artyści końca wieku XIX odmawiali użyczenia swego talentu dla celów ogólnospołecznych moralizatorstwu. Szczególnie w ostatnim dziesięcioleciu XIX w. przeważa ta z dwóch koncepcji Młodej Polski, która opowiada się za absolutnym wyzwoleniem artysty z powinności wobec społeczeństwa, nawet narodu. Jednak koniec wieku to prawdziwy „fin de siecle” ludzie poddają się nastrojom dekadenckim. Pojawia się także przekonanie o niemożności obiektywnego poznawania świata, o nieistnieniu praw ogólnych i niezmiennych. Wyrazem tych przekonań stały się nowe konwencje literackie: impresjonizm i symbolizm. Pierwszy jedyną prawdę widział w doznaniach chwilowych i ulotnych, jak najbardziej osobistych, które zależą zarówno od zmieniającego się świata, jak i od człowieka, który ten świat obserwuje. Drugi także opierał się na koncepcji doznania jednostkowego, przydając jeszcze indywidualną możliwość odbioru tekstu, różnego jego rozumienia w zależności od czytelnika.
Formą, która pozostawia jednocześnie czytelnikowi własną interpretację, była liryka. Dlatego też modernistyczni autorzy ukochali poezję, prozę poetycką, stylizowany dramat. Poeta modernistyczny to najczęściej dekadent i kosmopolita „cygan”. To także często człowiek niezaangażowany, uciekający od problemów rzeczywistości i trudów życia w sferę rozważań filozoficznych i metafizycznych, uniwersalnych bądź osobistych. Nawet poeci tacy jak J. Kasprowicz, którzy wkraczali w życie pełni ideałów i woli czynu, którzy swe pierwsze utwory poświęcali problematyce społecznej (sonety Z chałupy), w późniejszych utworach zwracali się ku nowym konwencjom (m.in. Krzak dzikiej róży cykl symboliczny), nowym tematom, choć prastarym (cykl Hymnów Kasprowicza).
Pozytywistom ich filozofia nakazywała konfrontację z przeciwnościami, jakie niesie życie, walkę z trudnościami, doskonalenie się w ciągłej pracy i edukacji. Filozofia pozytywna A. Comte'a zakładała nie tylko poznanie świata rozumowe, naukowe i eksperymentalne, ale i możliwość jego kreowania przez człowieka, jeśli nie przez jednostkę, to przez społeczeństwo, z którym jednostka współpracuje.
Moderniści odrzucili możliwość konsolidacji społeczeństwa, gdyż dostrzegali w nim głębokie podziały. Nie zaowocowało to jednak postawą aktywną, kontynuacją idei pozytywistycznej pracy u postaw, która by podniosła lud do poziomu inteligencji. Wyznawcy filozofii Nitchschego, polscy moderniści, byli przekonani o wyjątkowości artysty i niemożności porozumienia się ze społeczeństwem. Polskim wyrazicielem myśli tego filozofa o nadludziach i ich zobowiązaniach wyłącznie wobec siebie był S. Przybyszewski, którego Confiteor stał się manifestem polskich modernistów. W swej prozie poetyckiej Przybyszewski przedstawił artystę jako maga kapłana, który żyje sztuką i dla sztuki. „Sztuka dla sztuki” stało się hasłem polskiego modernizmu, a było wyrazem zmęczenia ciągłą aktywnością oraz chęcią oderwania się od rzeczywistości.
Inny filozof modernizmu, Schopenhauer, widział życie jako pasmo cierpień. Niemożliwość osiągnięcia szczęścia doprowadza, według niego, człowieka do pragnienia nirwany. Kult nirwany (K. PrzerwaTetmajer Nie wierzę w nic czy Hymn do Nirwany) był logicznym następstwem postawy dekadenckiej. Moderniści bowiem nie byli w stanie nigdzie znaleźć szczęścia, w przeciwieństwie do pozytywistów, dla których łączyło się ono z pracą, przedsiębiorczością, działaniem na rzecz ogółu. Moderniści nie cenili pracy na tyle, aby nie dokonywać mylnego przecież założenia, że każdy, kto poświęca się pracy i dąży do zabezpieczenia materialnego, jest dorobkiewiczem i filistrem. To wyzwisko określało każdego, kto nie był artystą. W modernizmie nie trzeba było tworzyć, aby być artystą. Modernistą wystarczyło się czuć, twórczość była jedynie dowodem. Stąd też wybór liryki, formy krótkiej, pięknej, prawie tak ulotnej jak uczucie.
Pozytywistyczna forma to powieść długa, skomplikowana, dokładnie opracowana faktograficznie (Lalka z całą rozległą panoramą Warszawy lat 70. XIX wieku, Nad Niemnem krajobrazy dobrze znane autorce). Pozytywizm to przywiązanie do szczegółu, wynikające z przeświadczenia o konieczności pokazania świata we wszystkich jego przejawach (np. Lalka problematyka społeczna). Pozytywizm to epoka powieści, czas „niepoetycki”, w którym poeci niewiele różnili się od pisarzy. A. Asnyk i M. Konopnicka, główni poeci tej epoki, wyrażali w wierszach te same idee co współcześni im pisarze w powieściach czy nowelach, mówili (swoistym, poetyckim głosem) o problemach społecznych i narodowych. Nie uciekali od ponadczasowych tematów (przemijania, śmierci), ale nawet wtedy, kiedy o nich pisali, ich celem było oddziaływanie na czytelnika i przybliżenie mu współczesności.
Moderniści to wyznawcy hasła „sztuka dla sztuki” z jednej strony, zaś z drugiej to artyści przeświadczeni o nieuchwytności rzeczywistości, niemożności jej całkowitego poznania. Nawet poznanie intuicyjne, proponowane przez filozofa Bergsona, nie mogło zapewnić poznania absolutnego. Z tych przekonań wynikało zamiłowanie modernistów do ulotnych form poezji, których sens tworzy czasem bardziej odbiorca niż autor.
Jedno z pewnością łączyło pozytywistów i modernistów przeświadczenie, że wybór formy służy nadaniu kształtu myśli, uczuciom idei.
11. „Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni” o tradycji niepodległościowej w literaturze i sztuce.
Historia Polski i trudna droga Polaków do odzyskania niepodległości miały ścisły związek ze sztuką w szerokim tego słowa znaczeniu. Najbardziej wrażliwi, czyli artyści, postrzegali Ojczyznę jako jedną z wartości najważniejszych. Często, gdy prawie całe społeczeństwo traciło nadzieję na jej odzyskanie i było zniechęcone do dalszej walki o wolność, właśnie artyści poeci, pisarze, malarze próbowali wskrzesić w narodzie ducha walki.Jednak nie zawsze przeżywali Polacy załamanie wiary w odzyskanie niepodległości. Wielkie zrywy powstańcze, działalność konspiracyjna, stały się dla społeczeństwa tak ważne, że przeistoczyły się w mit, który utrwalała sztuka. Walka niepodległościowa stała się jednym z ważniejszych tematów w literaturze i sztuce XIX i XX wieku.
Problem ten najwyraźniej uwydatnił się w romantyzmie, co miało związek z najcięższą sytuacją polityczną Polaków w tym okresie, gdy nie mieli własnego państwa, zaś kolejne zrywy niepodległościowe kończyły się klęską. Adam Mickiewicz odniósł się do tych zagadnień w III części Dziadów i w Panu Tadeuszu. Swójszacunek do tradycji narodowych ukazuje w koncercie Jankiela, odzwierciedlającym przeszłość narodu polskiego, jego zrywy i upadki. Dużo miejsca też poświęcił powstaniu listopadowemu z 1830 roku, do którego powracał myślami w utworach: Śmierć pułkownika, Reduta Ordona i III część Dziadów. W Konradzie Wallenrodzieprzedstawił swoją koncepcję walki narodowowyzwoleńczej pokonania wroga przez uśpienie jego czujności i atak z zaskoczenia. Bohaterowie jego utworów to patrioci. Konrad Wallenrod szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie. Jacek Soplica, bohater Pana Tadeusza, jako ksiądz walczy w Legionach, a przed śmiercią przygotowuje powstanie na Litwie. Postawę pełną patriotyzmu i poświęcenia prezentuje młodzież z III części Dziadów. Konrad bardzo głęboko odczuwał cierpienia całego narodu. Dziesięcioletnie dziecko wywożone w kibitce na Sybir krzyczy, że jeszcze Polska nie zginęła. Ksiądz Piotr w swoim widzeniu określa Polskę Chrystusem narodów; utożsamia ją z Mesjaszem, który poprzez cierpienie i śmierć, a następnie zmartwychwstanie odkupi świat.
Drugi wieszcz tej epoki, Juliusz Słowacki, również nie pozostaje obojętny na sprawy narodu. On także wytycza swój program walki. Kordian i Grób Agamemnona to ostra krytyka powstania listopadowego, w szczególności jego przywódców. Poeta twierdzi, że Polska może liczyć tylko na własne siły; jeżeli Polacy sami nie zadbają o wolność, to nikt im jej nie przywróci. Krytykuje szlachtę, ten czerep rubaszny okrywający duszę anielską narodu. Słowacki jest zwolennikiem włączenia do walki również chłopów, bo wtedy naród już solidarnie może zdobyć niepodległość.
Hasło Za wolność naszą i waszą, ideologia sformułowana w Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa ... A. Mickiewiczaw czasie Wiosny Ludów i podczas powstania listopadowego, przyświecały również wojskowym, takim jak Józef Bem. Jemu to właśnie składa hołd Cyprian K. Norwid (Bema pamięci żałobny rapsod). Ten nie doceniany w okresie romantyzmu poeta głosi ideę walki o wyzwolenie ujarzmionych narodów, potępia każdą formę ucisku czy niewoli (Do obywatela Johna Browna). Norwid daje również wyraz uznania i ogromnego uwielbienia dla talentu Fryderyka Chopina (Fortepian Szopena). Ów genialny pianista, kompozytor, zdołał stworzyć sztukę całkowicie polską. Jego muzyka, zawierająca pierwiastki ludowe, była symbolem polskości, wówczas kiedy Polski nie było na mapach Europy. Została nawet zakazana przez władze carskie. Na powstanie wiersza wpłynął przykry incydent z czasów powstania styczniowego. W ramach odwetu za zamach na generała Berga zdemolowano pałac Zamojskich, skąd padł strzał i wyrzucono na bruk fortepian mistrza. Jednak to, wbrew oczekiwaniom władz carskich, stało się jeszcze jednym symbolem, wydarzeniem, które wywyższało muzykę Chopina. Przyćmiewał on wszystkich innych, którzy wtedy tworzyli, choćby swoją Etiudą rewolucyjną.
Inni kompozytorzy tworzący, w odróżnieniu od wielkiego Fryderyka, w kraju to między innymi Karol Kurpiński i Stanisław Moniuszko. Kurpiński skomponował wiele melodii do pieśni wojskowych i patriotycznych (Warszawianka). Moniuszko tworzył muzykę do utworów poetów romantycznych (np. Adama Mickiewicza czy Władysława Syrokomli).
Tradycję narodowowyzwoleńczą podtrzymywali także pozytywiści. Legenda powstania styczniowego żywa jest w Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Pielęgnowana przez szlachtę zaściankową mogiła powstańców to symbol bratniej walki o wolność.
Literatura i muzyka to nie wszystkie dziedziny sztuki kultywujące tradycję niepodległościową. Podtrzymywali ją również artyści teatralni. Wymienić tu trzeba przede wszystkim Helenę Modrzejewską. Artystka grała między innymi w sztukach Juliusza Słowackiego i Stanisława Wyspiańskiego.
Wspomnieć należałoby też o malarzach. Tacy pisarze, jak: Z. Kraszewski, C.K. Norwid czy T. A. Lenartowicz również rysowali. Juliusz Kossak ilustrował powieści Henryka Sienkiewicza, ale też namalował wiele obrazów o tematyce batalistycznej, związanych głównie z insurekcją kościuszkowską. Artur Grottger był autorem czarnobiałych cyklów rysunków pt. Polonia, Lituania czy Wojna.Duży wpływ na tematykę jego twórczości miało powstanie styczniowe. W cyklu obrazów pt. Warszawa upamiętnił wystąpienia niepodległościowe warszawiaków przeciwko carskiemu zaborcy.Problematyką wolnościową przepojone są również obrazy Jana Matejki i Wojciecha Kossaka.
Mimo wielkich różnic w światopoglądzie romantyzmu i pozytywizmu, te dwie epoki połączyła wspólna historia i pragnienie odzyskania niepodległości. Tradycja walki o wolność była również żywa w polskiej literaturze epoki młodopolskiej. Kultywował ją Stanisław Wyspiański, w nieco jednak odmienny sposób niż jego poprzednicy. Również później twórcy byli niejako „zmuszeni” do pisania na ten temat; okres I i II wojny światowej inspirował do powstawania takich utworów.
13. Każda epoka tworzy bohaterów na miarę swoich czasów. Antyk stworzył Achillesa, średniowiecze Rolanda. Kim był bohater XIX wieku?
Myślę, że prawdziwe jest stwierdzenie zawarte w temacie, iż każda epoka tworzy bohaterów na miarę swoich czasów. W ciągu wieków dokonała się ewolucja tego bohatera literackiego, innych cech był on nosicielem w wiekach średnich, zupełnie innych w XIX wieku. Jednocześnie był wyrazicielem pragnień i marzeń ludzi, żyjących w danym okresie, które pisarze potrafili wyartykułować.
Na przestrzeni wieków dostrzegamy istotne zmiany w postrzeganiu świata i człowieka. Ciekawą epoką pod tym względem był antyk. Na starożytny sposób widzenia człowieka i jego miejsca w świecie wpływał świat bogów. Starożytni wierzyli, że to oni wpływali na nasze życie i wszystko, co jego dotyczy. Epoka ta dawała również wiarę w celowość każdej rzeczy. To dlatego spośród wszystkich wartości najbardziej cenił on życie. Sam fakt zaistnienia czynił każdego człowieka wyjątkowym i nadawał sens jego poczynaniom.
W tych odległych czasach ludzie współżyli z bogami i starali się ich naśladować. Dlatego często przypominali oni nieśmiertelnych, byli równie silni czy odważni jak oni. Nawet bogowie włączeni przecież byli w celowość światową i podlegali fatum, sile nadprzyrodzonej, która kierowała wszystkim.
Jednym z najwspanialszych bohaterów antyku jest przedstawiony w Iliadzie Homera człowiek urodzony z bogini Achilles. Legenda głosiła, że matka zapewniła mu nieśmiertelność, kąpiąc w Styksie. Miał tylko jeden słaby punkt piętę, co czyniło go bardziej ludzkim. Dlatego Achilles był odporny na wszelką broń, mężny i odważny. Jego nadprzyrodzona siła wzbudzała respekt, zwłaszcza wśród wrogów, zaś u swoich podziw i szacunek.
Achilles, jak każdy na świecie człowiek, zdawał sobie sprawę z ulotności życia. Wiedział, że ten dar zostanie mu kiedyś odebrany, dlatego też chciał żyć pełną piersią, spełnić się w walce z Trojańczykami i zyskać sławę. Bardzo cenił przyjaźń, jego stosunek do Patroklosa świadczy o głębokim przywiązaniu. W pojedynku z Hektorem pokazał, jak bardzo potrafił być mściwym i bezlitosnym wojownikiem. Był on więc najdzielniejszym rycerzem spośród Greków. Kiedy wychodził do walki, szerzył postrach wśród Trojan. Obok takich cech, jak odwaga czy męstwo, wykazywał również i takie, jak sprawiedliwość i opanowanie. W życiu kierował się żądzą sławy i nie mającą miary ambicją.
Achilles był jednak postacią tragiczną. Doprowadził do śmierci swojego przyjaciela, a mszcząc się na Hektorze, przyspieszył chwilę własnej śmierci. Wolał on jednak życie krótkie, opromienione glorią, niż długie, bez sławy.
Takiego właśnie bohatera mógł stworzyć tylko antyk. Jego odwaga i nadludzkie cechy brały się stąd, że był synem Tetydy, a przecież tylko ludzie z tamtej epoki wierzyli w bogów. To, że jako wojownik przewyższał pod każdym względem innych, wynikało również i stąd, iż uosabiał pragnienia ludzi tamtej odległej epoki. Potrzebowali oni siłacza, który będzie bronił ich sprawy i zdobywał dla nich wspaniałe łupy wojenne.
Kolejna epoka, średniowiecze, trochę inaczej widziała ten problem. Podporządkowana Bogu i Kościołowi, wyznająca chrześcijańskie ideały, potrzebowała rycerza, który będzie bronił jej zdobyczy duchowych i rozszerzał wpływy. Dlatego Roland, główny bohater eposu rycerskiego z Pieśni o Rolandzie, skupiał w sobie cechy najbardziej cenione w tej epoce: szlachetność, waleczność, męstwo, pobożność, odwagę, nadludzką siłę, sprawność fizyczną, wierność Bogu, królowi i ojczyźnie. Jednocześnie dbał on o sławę rycerską, honor własny i króla, którego reprezentował, będąc dowódcą straży tylnej. Przy tym był rycerzem młodym i nadzwyczaj urodziwym, co zgodnie z przekonaniami ludzi tej epoki świadczyło o szlachetności jego duszy.
Można więc powiedzieć, że obaj bohaterowie, zarówno Achilles jak i Roland, uosabiali cechy najbardziej cenione przez ludzi swoich czasów. Podobnie rzecz się miała z bohaterami XIX wieku. Zmieniły się tylko potrzeby i wymagania epoki.
Wiek XIX to dla Polski okres niewoli i zaborów, powstań narodowych i licznych represji politycznych. Bohater stworzony przez literaturę romantyczną miał więc przypominać Polakom o konieczności walki za ojczyznę, uczyć jej sposobów i poświęcenia dla swojego narodu.
GustawKonrad z Dziadów A. Mickiewicza to wzorcowy przykład takiego bohatera. Po przeżyciu nieszczęśliwej miłości przechodzi metamorfozę i zmienia się w bojownika sprawy narodowej, który dla ojczyzny gotów jest poświęcić wszystko, nawet życie.
Przypomina go Jacek Soplica z Pana Tadeusza A. Mickiewicza. Po tragedii miłosnej i zabójstwie Stolnika wstępuje do zakonu i poświęca życie walce o wolność. Różni się jednak od Konrada tym, że nie jest poetą, nie wyróżnia się wśród tłumu i podejmuje współpracę ze społeczeństwem, aby je zachęcić do udziału w walce.
I połowa XIX wieku obfituje w dążenia niepodległościowe, które popiera czynem i dlatego bohater romantyczny przede wszystkim bierze udział w walce o wolność. Taka była potrzeba chwili.
II połowa wieku XIX to już zupełnie inne czasy. Hasło walki zbrojnej zostaje zastąpione hasłem pracy dla społeczeństwa. Dlatego do realizacji haseł epoki pozytywistycznej zostają „przymuszeni” bohaterowie utworów literackich.
St. Wokulski z Lalki B. Prusa wraz z innymi Polakami przeżywa klęskę styczniową. Ale kiedy powraca z zesłania, musi dostosować się do nowych czasów, znaleźć miejsce w życiu. Zawsze marzył o pracy w nauce, ale tych pragnień nigdy nie mógł zrealizować, ponieważ musiał z czegoś żyć, jak wielu innych. Żeni się więc z właścicielką sklepu i razem z nią handluje. Po śmierci żony wyjeżdza z kraju. Gdy wraca do Polski, jest człowiekiem bogatym, otwiera elegancki sklep jest kupcem, ale zakochuje się w zubożałej arystokratce Izabeli Łęckiej. Klęska bohatera, spowodowana porażką miłosną, nie zmienia faktu, że realizuje on dążenia swoich czasów. Pracuje lub robi interesy z myślą o kraju, pomaga finansowo naukowcom, wspiera biednych, a nawet pierwsze emancypantki.
Wokulski reprezentuje, podobnie jak jego poprzednicy, cechy najbardziej cenione przez tę epokę: zdolności do nauk ścisłych, przedsiębiorczość, skłonności do ryzyka, ambicję.
Podobnie Benedykt Korczyński z Nad Niemnem Orzeszkowej, pracując w swoim majątku Korczynie, pracuje jednocześnie dla kraju. Pragnie go przecież przekazać w polskie ręce.
Podane przeze mnie przykłady bohaterów różnych epok świadczą o tym, że każda z nich tworzyła ich na miarę swych czasów. Byli oni nosicielami cech, które najbardziej ceniła i poważała.Postacie literackie XIX wieku to przede wszystkim ludzie walczący o wolność kraju i poświęcający życie tej sprawie. Zaś przedstawiciele II połowy wieku XIX to młodzi kapitaliści, ziemianie czy przemysłowcy, którzy starali się utrzymać rozwój gospodarczy na ziemiach polskich znajdujących się pod zaborami. Zachowali oni przy tym nadzieję na wybicie się w przyszłości Polski na niepodległość. Bohater literacki XIX wieku to więc patriota, walczący na różne sposoby o Polskę wolną i stabilną gospodarczo.
14. „Każdy z nas jest Odysem, co wraca do swej Itaki” (L. Staff „Dziewięć muz”). Co według Ciebie znaczą słowa poety? Rozważania na podstawie własnych przemyśleń i literatury.
Jedną z zalet poezji jest w moim odczuciu możliwość jej różnorakiej interpretacji. Każdy człowiek, ze względu na swe osobiste skłonności, nosi w sobie własną wizję odbioru konkretnych słów poety, a ich odczuwanie uzależnione jest dodatkowo od nastroju, okoliczności, okresu życia. Interpretacja poezji jest zatem zjawiskiem zdecydowanie subiektywnym. Nie dość tego, interpretować można bowiem na dwóch płaszczyznach: dosłownej i głębszej uniwersalnej, opartej na odszukiwaniu metaforycznosymbolicznego sensu słów.
Podobnie rzecz się ma z przytoczonym wyżej cytatem Leopolda Staffa. Spróbujmy przedstawić kilka możliwości odczytania znaczenia tego fragmentu, rozpoczynając od wyjaśnienia dosłownego sensu słów.
Przypomnijmy sobie zatem postać Odyseusza bohaterskiego wojownika spod Troi, któremu wędrówka do rodzinnej Itaki po zdobyciu okupowanego miasta zajęła aż 10 lat. Przez ten długi czas dzielny heros, powodowany tęsknotą za ojczyzną, żoną i synem, musiał znosić szereg niebezpieczeństw, które były skutkiem gniewu Bożego. I tak między innymi stawiał czoła cyklopowi i czarodziejce Kirke, uniknął zwodzącego głosu syren, więziony był przez zakochaną nimfę Kalypso, błądził po Hadesie i znosił gniew Zeusa za jedzenie mięsa świętego wołu Heliosa. Upór i determinacja pomogły jednak Odysowi przezwyciężyć te wszystkie przeszkody i zrealizować marzenie ujrzenia domu.
Życie Odyseusza wygnańca i tułacza odnieść można do losów wielu Polaków w czasie naszej burzliwej historii. Podczas II wojny światowej naszych rodaków wywożonych na roboty lub do obozów (sowieckich i niemieckich) przy życiu trzymała jedynie nadzieja powrotu do domu. Gustaw HerlingGrudziński w Innym świecie mówi, iż myśl ta podobnie jak mitycznemu Odysowi dawała siłę, by przetrwać. Wspomnienie bliskich osób, znajomych miejsc, ulubionych sprzętów oraz sposobu życia, jakie niegdyś się wiodło, dawały więźniom moc przetrwania. Wiara, że nastąpi dzień, w którym powróci się do tamtego życia, była motywacją do znoszenia cierpienia, męki i okrucieństwa ze strony wroga.
Pragnienie powrotu do normalności, do rodziców i cywilizowanego świata motywuje do walki o życie małego chłopca z powieści Jerzego Kosińskiego pt. Malowany ptak. Tułając się po wsiach, osamotniony w wojennej zawierusze, nieludzko doświadczony przez ciemnych i zacofanych chłopów, robi wszystko, aby przetrwać i odnaleźć dom. W podobnych temu przypadkach należy zastanowić się, jak wpływa na psychikę człowieka walka o życie, prowadzona za wszelką cenę, jak zmienia ona wizję świata. Czy Odys także stać się musiał malowanym ptakiem odrzuconym, wyalienowanym i zadziobanym przez inność, którą reprezentuje, aby powrócić do Itaki? Czy warto znosić piekło poszukiwań, jeśli istnieje możliwość, że nie dla każdego znajdzie się miejsce w wymarzonej Itace?
Powrót do własnej Itaki wcale nie musi odbywać się w sposób dosłowny. Przypomnijmy sobie sytuację polskiej emigracji dziewiętnastowiecznej, dla której Mickiewiczowski Pan Tadeusz był przypomnieniem rodzinnych stron. Geneza tego eposu ściśle wiąże się z wszechobecną nostalgią Polaków za ojczyzną i gorącym pragnieniem powrotu do niej. Owa droga do domu, do ojczyzny, czyli Itaki, odbywać się więc może za sprawą literatury, jak w przypadku Mickiewicza lub Konwickiego, który można powiedzieć powracał na Kresy Wschodnie na kartach powieści Bohiń.
Motyw życia jako wiecznej tułaczki w poszukiwaniu miejsca dla siebie odnajdujemy także w Ludziach bezdomnych StefanaŻeromskiego. Każdy człowiek potrzebuje odnaleźć w świecie swą własną, symboliczną Itakę, czyli dom, ciepło, do którego zawsze będzie mógł powracać. Ów dom możemy rozumieć jako budynek, w którym mieszkamy, rodzinę, którą kochamy, ale także jako pozycję i funkcję, jaką pełnimy w społeczeństwie. Dopiero gdy człowiek zapewni sobie te trzy podstawowe warunki, może czuć się w pełni ustabilizowany, szczęśliwy. Bohaterowie Żeromskiego, doktor Judym i Joasia Podborska, są ciągle jakby „w drodze”, czyli wciąż poszukują. Oni nie powracają do znanego i ukochanego miejsca jak Odys, lecz dopiero takiego miejsca szukają.
Inaczej rozumiane słowa Staffa mogą, jak już wspomniałam, wyrażać prawdy bardziej ogólne, uniwersalne, stanowią bowiem odniesienie do życiowych ideałów. Ważne jest to, by pozostać wiernym sobie, swojemu systemowi wartości. Oczywisty jest fakt, że człowiek ulega zmianom i weryfikuje swoje poglądy wraz z pogłębieniem wiedzy o świecie, wraz z rosnącym doświadczeniem. Istotne jest jednak, by naprzód iść śmiało, pracować nad sobą i dążyć do samorealizacji, a jednocześnie pozostawać wiernym wewnętrznym priorytetom, którym winny być podporządkowane wszelkie drogi rozwoju. W tym rozumieniu ową Itaką, do której każdy z nas wraca, są nasze serce i rozum. One bowiem nie podlegają dewaluacji bez względu na warunki, czego dowiedli bohaterowie literatury wojennej. Zachowanie własnego światopoglądu i moralności w obliczu zagrożenia życia jest bardzo trudne, ale utwierdza człowieka w jego wartości i daje siłę przetrwania.
Słowa Staffa interpretować można także jako nawiązanie do starożytnej szkoły fiozoficznej stoicyzmu. Itaka wzrasta w takim rozumieniu do symbolu spokoju, do miejsca, które pozostaje poza emocjami. Czy jest to nasze serce czy dom, którego ściany odgradzają nas od ziemskich namiętności zaznajemy tam harmonii, łagodności i odpoczynku.
Powrót do Itaki, wędrówka Odysa oznaczać może także ludzkie zmagania z życiem i powrót w nicość, jaką jest śmierć. Być może jest to wyraz zamkniętej, nieodwracalnej i dla wszystkich nas nieuniknionej cyrkulacji natury od narodzin do umierania. Wszakto śmierć czyni nas równymi wobec siebie każdego z nas prędzej czy później zabierze z tego świata. W metaforycznym rozumieniu całe nasze życie stanowi wędrówkę, której ostatecznym celem jest Itaka. Każdy z nas nosi w sobie wizję własnego kraju wiecznej szczęśliwości, jednak niezależnie od obrządku, ideologii i wiary większość ludzi na Ziemi wierzy gorąco i z całego serca pragnie, by po śmierci połączyć się z własnym Bogiem i doświadczyć zbawienia. Czyżby dopiero gdzieś w innym świecie istniała prawdziwa Itaka?
Wydaje mi się, że występuje tu analogia do naszego ziemskiego życia. Doświadczamy wielu przyjemności i radości życia codziennego, nieraz obserwujemy miłość i piękno, ale powtarzając słowa Platona stwierdzić należy, że choć raz ujrzy człowiek prawdziwe piękno, jakim jest Bóg, nie chce on już więcej oglądać ziemskich błyskotek. W moim odczuciu miejscem oglądania piękna, o którym mówił Platon, jest właśnie Itaka, przez chrześcijan nazwana rajem.
Każdy człowiek jest indywidualnością, inaczej odbiera poezję, ma swój cel w życiu. Itaka może zatem oznaczać po prostu sens istnienia, a wędrówka do niej stanowić może symbol poszukiwań owego sensu.
W swojej pracy usiłowałam przedstawić kilka możliwych sposobów interpretacji fragmentu wiersza Staffa podanego w temacie. Kolejność prezentacji owych sposobów nie jest przypadkowa.Uważny czytelnik powinien zwrócić uwagę na prawidłowość polegającą na swego rodzaju hierarchii od interpretacji dosłownej, konkretnej i logicznej, do coraz bardziej metaforycznych, symbolicznych i abstrakcyjnych.
Na koniec moich rozważań proponuję zestawienie słownych ambiwalentów Itaki dla poszczególnych sposobów interpretacji. I tak Itakę określa się kolejno jako: ojczyznę, dom, rodzinę, serce i rozum, raj, aż wreszcie sens życia. To wyliczenie unaocznia jeszcze jedną ważną kwestię. Itakę postrzegamy jako cel. W zależności od tego, co dla konkretnej osoby jest życiowym celem, będzie on nadawał różne znaczenia Itace. Dla patrioty będzie to ojczyzna, a dla kochającej matki dom i rodzina. Nie dane jest nam rozsądzać o tym, czy któreś z tych znaczeń, czyli celów życia jest ważniejsze, nadrzędne. Jednak nie o klasyfikację tu chodzi. Istotny jest fakt, że Itaka zawsze kojarzona jest z czymś najważniejszym, najbardziej znaczącym. Mam tylko nadzieję, że nie będzie musiała pozostawać w sferze mitycznych wyobrażeń, marzeń.
Chciałabym, aby każdemu udało się, podobnie jak Odysowi, kiedyś do niej dotrzeć. A jeśli zmuszeni będziemy pokonać podobną ilość przeszkód ujrzenie Itaki da nam więcej satysfakcji.
18. Literatura romantyczna relikt przeszłości czy wciąż żywa tradycja?
Romantyzm polski porównać można do wielkiego przełomu, rewolucji wynoszącej nowych bogów na piedestał. To nurt samoistnie wytworzony na ojczystym gruncie, różniący się znacznie od założeń romantyzmu ogólnoeuropejskiego. Nie dość, że na tle innych państw odrzuca oryginalność, to jeszcze stanowi zaprzeczenie i podważenie dotychczasowych norm i schematów.
Podobnie jak Mitologia (formułująca wizerunek człowieka, charakteryzująca jego złożoną naturę) i Biblia (określająca abstrakcyjne pojęcia dobra i zła), literatura romantyczna ogółem wyznacza nowe formy i wartości. Zerwane zostają więzy krępujące artystę, pozostawiona mu zostaje swoboda twórcza. Literatura wyrywa się spod jarzma klasycyzmu, uwalnia od uciążliwych zasad; dóbr formy i środków jest dowolny. Powszechne staje się zjawisko synkretyzmu, brakiem czystości rodzajowej charakteryzują się między innymi Dziady Adama Mickiewicza lub Beniowski Juliusza Słowackiego. Powstają nowe gatunki literackie: Mickiewicz, tworząc Ballady i romanse, daje początek polskiej balladzie, sprowadza na rodzimy grunt powieść poetycką (Konrad Wallenrod), rozwija sonet oraz poemat epicki (Pan Tadeusz). Słowacki natomiast przyswaja literaturze polskiej poemat dygresyjny, poprzez swój utwór pt. Beniowski, a także tworzy wiersz polemiczny, odpowiadając na Psalmy przyszłości Zygmunta Krasińskiego. Twórcy zaczynają poszerzać zasób środków artystycznych operują symbolami, szerzej rozumieją pojęcie metafory. W ich utworach często fikcja łączy się z realizmem, metafizyka z rzeczywistością, nie kolidując wzajemnie. Wywodzi się to z tendencji romantyków do czerpania wzorów z poezji ludowej. Uznawano ją bowiem za skarbnicę kultury narodowej, podstawę odmienności Polaków na tle Europy. Rozpowszechniano ludowe zasady moralne, a ludowe pojęcie sprawiedliwości i wartości przyjęto za pewnik. Od ludu przejęto skłonność do integrowania się z naturą, zgodnie z pierwotnymi zasadami. Człowieka uznano za jej cząstkę, a co za tym idzie, element składowy wszechświata. Współgranie z przyrodą umożliwiało człowiekowi bliższe poznanie własnej osoby, wniknięcia do wnętrza duszy.
Wszystkie przekonania romantyków odnajdywały odbicie w ich twórczości. Przypomnijmy sobie osobę podmiotu lirycznego z Sonetów krymskich Mickiewicza. Stan ducha, jakim obdarzył go autor, jest obrazem jego własnych uczuć podczas bezpośredniego kontaktu z przyrodą. Ballady i romanse są praktycznie zbiorem zasad moralnych propagowanych przez wieszcza.
W dziedzinie teorii literatury romantycy jakby otwierają zamknięte dotychczas drzwi. Przecierają nowe szlaki, burząc stary porządek klasycyzmu. W tej kwestii z całą pewnością kontynuujemy ich dzieło, korzystamy z form, jakie wytworzyli dla siebie i potomnych. W tym momencie należy oddać hołd panu Cyprianowi Norwidowi, który poprzez swoją twórczość stworzył podwaliny poezji intelektualnej, a którego eksperymenty w tej dziedzinie kontynuował Miron Białoszewski. Czyż nie był on mistrzem neologizmów i ekonomiki słowa?/kosmatyka zjawisk/Tysk/Tysk kosmotronia
Czy obecnie poeci, podobnie jak Słowacki w Beniowskim, nie lubują się w ironii?/Belzelub kocha sztukę. Chełpi się, że jego chóry, jego poeci /i jego malarze przewyższają już prawie niebieskich. Kto ma /lepszą sztukę, ma lepszy rząd to jasne. Niedługo będą /się mogli zmierzyć na Festiwalu Dwu Światów. I wtedy /zobaczymy, co zostanie z Dantego, Fra Angelico i Bacha ironizuje Herbert o pozycji artystów we współczesnym świecie.
Wykorzystują też literaturę do wypowiedzenia osobistych dygresji, jak to na wzór Słowackiego czynił Julian Tuwim w Kwiatach polskich.
Zajmijmy się teraz głównymi treściami twórczości romantyków i spróbujmy znaleźć współczesne odpowiedniki świadczące o istnieniu pewnej ciągłości, ponadczasowości i niezniszczalności niektórych wartości. Poezja romantyczna praktycznie „wyrosła” na problemie walki o niepodległość, a w wyrażaniu pragnienia wolności i potrzeby walki osiągnęła prawie doskonałość.
Obecnie żyjemy w wolnym kraju i raczej próbujemy dołączyć do całej Europy, aniżeli się od niej odseparować. Wspomnijmy jednak czasy bezpośredniego zagrożenia bytu państwa okres II wojny światowej. Wówczas propagowane były, jak u romantyków, określone wzorce zachowań i postaw obywatelskich. W miejsce walczących studentów z III części Dziadów pojawili się młodzi harcerze, ryzykujący życie dla Ojczyzny. Rollisona i jemu podobnych Aleksander Kamiński zastąpił Zośką, Rudym lub Czarnym. Próbę charakterystyki i obrazu psychologicznego wroga zawiera dramat Leona Kruczkowskiego pt. Niemcy.
W obliczu zniewolenia poeta był w romantyzmie przewodnikiem wskazującym drogę, wskrzesicielem nadziei i żołnierzem „walczącym piórem”. Poezja była wszechpotężną siłą, absolutną i wieczną. Poeta, według Mickiewicza, to przewodnik duchowy i w jego kompetencjach leży utwierdzanie ludzi w narodowej tożsamości, rozbudzenie ich świadomości. Trafia głęboko do psychiki i świadomości, porusza i inspiruje człowieka.
Sądzę, że obecnie rola poety zmieniła się niewiele, natomiast znacznie zmalało grono odbiorców gotowych podążyć za słowami wieszcza. Sami twórcy wciąż są bowiem świadomi swojej funkcji, czują się odpowiedzialni za przekazywanie pewnych wartości. Przytoczmy fragment wiersza Czesława Miłosza pt. W Warszawie, w którym poeta wypowiada się na temat własnej postawy twórczej:/Nie chciałem kochać tak,/Nie było to moim zamiarem./Nie chciałem litować tak,/Nie było to moim zamiarem./Moje pióro jest lżejsze/Niż pióro kolibra. To brzemię/Nie jest na moje siły [...]/Nie mogę nie napisać, bo pięcioro rąk/Chwyta mi moje pióro/I każe pisać ich dzieje,/Dzieje ich życia i śmierci.
Poezja istotnie opiewa dzieje bohaterów, wspomina ważne wydarzenia historyczne, dlatego romantycy traktowali ją jako niezastąpione źródło informacji. Jest przy tym nienaruszalna, jak powiedział Mickiewicz, w trudnych warunkach ucieka w góry, do gruzów przylega / I stamtąd dawne opowiada czasy. Dwieście lat później ze słowami wieszcza zgadza się Czesław Miłosz, czego wyraz daje w wierszu Który skrzywdziłeś:/Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta./Możesz go zabić urodzi się nowy/Spisane będą czyny i rozmowy.
Zauważmy także pewną zbieżność światopoglądów konkretnych twórców romantycznych i współczesnych. Należy przypomnieć krytyczne nastawienie Słowackiego do miernych poetów, gryzipiórków, oczekujących jedynie na przychylność krytyki. Podobnie odczuwa Herbert, określając to nawet w bardziej obrazowy sposób:/Kura jest najlepszym przykładem, do czego/doprowadza bliskie współżycie z ludźmi./Zatraciła zupełnie ptasią lekkość i wdzięk [...]/Jej rzadkie dwoiste uniesienia [...] są wstrząsająco /obrzydliwe./I w dodatku ta parodia śpiewu,/poderżnięte suplikacje nad rzeczą/kiedy powiedziane śmieszą [...]/Kura przypomina niektórych poetów.
Krytyka konformizmu, bezmyślnego przystosowania się i zatracenia osobowości stanowiła także temat rozważań Norwida. W wierszu Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie zwraca on uwagę na silne indywidualności, oryginalne jednostki, które ze względu na swą osobowość nie były akceptowane w środowisku szarych ludzi. Niektórzy, jego zdaniem, są zbyt szokujący, awangardowi i wyprzedzający epokę, by mogli być tolerowani i rozumiani w społeczeństwie. Poruszając temat nieprzeciętnych jednostek, ciśnie mi się na papier piękny cytat Herberta z liryki Tren Fortynbrasa:/Tak czy owak musiałeś zginąć Hamlecie nie byłeś do życia/wierzyłeś w kryształowe pojęcia a nie glinę ludzką/żyłeś ciągłymi skurczami jak we śnie łowiłeś chimery/łapczywie gryzłeś powietrze i natychmiast wymiotowałeś/nie musiałeś żadnej ludzkiej rzeczy nawet oddychać nie /musiałeś
Przykłady na podobieństwo poruszanych problemów, analogiczne światopoglądy i przesłania do czytelnika prawdopodobnie można by było mnożyć w nieskończoność. Cytatów jest bowiem wiele, jednak wydaje mi się, że to nie wyliczanie słów, ale jakiś przewspaniały związek, który łączy świat cały, według słów Broniewskiego, stanowi kwintesencję moich rozważań.
Romantycy pokazali nowy sposób postrzegania świata. Wskazali wartości uczucia i intuicji na drodze poznania, przedłożyli serce i metafizykę nad mędrca szkiełko i oko. I choć od czasów romantyzmu światopoglądy i filozofie zmieniły się niejednokrotnie, to jed nak pewien szlak został przetarty, jak sądzę, na wieczność. Indywidualną jest rzeczą, jaką postawę przyjmie człowiek w życiu, lecz od czasów Mickiewicza do wyboru ma również szalenie subtelną i uczuciową drogę romantyka. Podobna zasada dotyczy artystów, którzy może, będąc bardziej wrażliwymi, nieco częściej podążają śladami zbuntowanych idealistów sprzed lat dwustu i kontynuują ich dzieło.
24. Motyw biesiady (uczty, wesela, zgromadzenia) i jego funkcja w dziełach literatury polskiej.
Motyw biesiady pojawiał się często w utworach literatury polskiej zarówno starych, jak i nowych. Pełnił on w nich wielorakie funkcje, w zależności od czasów, w jakich one powstawały. Biesiada, zwłaszcza wesele, to święto radosne uwieńczenie miłości. Śmiało więc może stać się pretekstem do zaprezentowania optymistycznego spojrzenia w przyszłość, nadziei na zgodę narodową. Bywa też opisane dla prezentacji obyczajów związanych z tym świętem, bywa tematem parodii lub ukazywania przemian dziejowych.
Wiersz Słoty O zachowaniu się przy stole z XV wieku przedstawia biesiadę zamożnych warstw społeczeństwa polskiego: rycerzy, giermków, dam dworu. Ukazuje obyczaje biesiadne, które przenikały w owym czasie do Polski z zachodu. Biesiada ta pełni więc w utworze Słoty funkcję religijną, towarzyską i kulturalną, a także wzmacnia więzi między ludźmi.
Zupełnie inne funkcje spełnia biesiada w II i III cz. Dziadów Adama Mickiewicza. W cz. II poeta przedstawia biesiadę cmentarną, urządzaną przez żywych zmarłym przodkom w dniu ich święta. Wskazuje ona na ścisłe reakcje pomiędzy światem żywych i umarłych oraz jedność tych dwóch światów w wymiarze pozaziemskim. Uczy również żyjących niesienia sobie wzajemnej pomocy i przypomina, że zło zostanie ukarane. Zgromadzenie w kaplicy cmentarnej pełni funkcję filozoficzną, moralną, a nawet społeczną (przypomina, że panom nie wolno znęcać się nad chłopami).
W III cz. Dziadów, która powstała po upadku powstania listopadowego, dostrzegamy już nie tylko funkcje omówione wyżej.W scenie I zgromadzeni więźniowie w Wigilię Bożego Narodzenia dzielą się dobrym słowem. Opowiadają o sprawach związanych z procesem Filomatów i Filaretów. To wigilijna uczta pełniąca obok funkcji religijnych również filozoficzne i polityczne. W scenie pt. „Salon warszawski” poeta przedstawia spotkania towarzyskie warstw wyższych. Mimo iż kraj w tym czasie cierpi z powodu represji politycznych, na tym spotkaniu mówi się tylko o balach i dokonaniach literackich. Tylko nieliczni Polacy mówią szeptem o sprawach dotyczących wyzwolenia kraju. Spotkanie towarzyskie ukazane w tej scenie służy Mickiewiczowi do scharakteryzowania społeczeństwa polskiego doby listopadowej.
W scenie „Bal u senatora” ukazany jest autentyczny bal, nie tylko spotkanie towarzyskie. Ksiądz Piotr przepowiada doktorowi Becu śmierć, a kiedy ten ginie, rażony piorunem, zło moralne zostaje ukarane. Nastrój zgrozy ogarnia rozbawione przedtem towarzystwo, zaś aria Komandora z Don Juana zapowiada katastrofę.Muzyka ta jest zapowiedzią rozprawy ze złem zdrajcami, którzy poszli na współpracę z zaborcą. Bal ten pełni więc znów funkcję zarówno metafizyczną, jak i polityczną.
W Panu Tadeuszu z biesiadą, spotkaniem towarzyskim, weselem spotykamy się niemal w każdej księdze. Uczta odbywająca się na zamku w I księdze ukazuje staropolskie tradycje i obyczaje związane z biesiadowaniem. Rodzi ona więzi patriotyczne, łączy Polaków i uświadamia im ich odrębność narodową w trudnych czasach niewoli. Ostatnia księga epopei kończy się wspaniałą ucztą staropolską z okazji zaręczyn Zosi Horeszkówny z Tadeuszem Soplicą. Wojski wydobywa z tej okazji staropolski serwis, zaś Jankiel gra melodie narodowe, związane z historią Polski. Przy stołach zasiedli żołnierze, również i w polskich mundurach. Jest to więc uczta nadziei na zmiany polityczne w Polsce, które mają nastąpić wraz ze zwycięstwem Napoleona.
W powieści Nad Niemnem Eliza Orzeszkowa przedstawia dom polski jako ostoję tradycji i patriotyzmu w trudnych latach niewoli narodowej. Imieniny pani Emilii to nie tylko wspólny posiłek i spotkanie towarzyskie z rodziną i sąsiadami, ale również okazja do dyskusji nad realizacją programu pozytywistycznego na wsi. Wesele w Bohatyrowiczach charakteryzuje zaścianek, ukazuje jego obyczaje i mentalność.
Wesele wiejskie przedstawione jest również w dramacie Stanisława Wyspiańskiego Wesele. Na nim miało dojść do zjednoczenia różnych warstw narodu we wspólnej walce o wolność. Widzimy więc, że i w tym utworze biesiada, jaką było wesele dziewczyny wiejskiej z inteligentem z miasta, pełni funkcje wielorakie: towarzyskie, kulturalne, społeczne, a przede wszystkim polityczne. Niestety, rozwiewa nadzieje Polaków na wspólne wystąpienie zbrojne.
Chłopi Władysława Reymonta to epopeja chłopska, mówiąca o życiu gromady wiejskiej w końcu XIX w. Tym razem opisane mamy wesele typowo wiejskie, Jagny z Boryną. Bogaty chłop żeni się z dziewczyną średnio zamożną. Na takie wesele zaproszeni są oczywiście najbogatsi gospodarze z całej wsi. I znów mamy okazję do poznania barwnych obyczajów i poglądów, które różnią ich całkowicie od innych warstw. Młodzież i starzy zbierali się także na wspólne darcie pierza czy szatkowanie kapusty. Razem wykonywana praca staje się okazją do bliższego poznania, zwrócenia na siebie uwagi ładnym wyglądem czy ubiorem, zacieśnienia więzi międzyludzkich. Wspólna zabawa, opowieści i śpiewy zacierają nieco różnice społeczne i powodują, że gromada wiejska powoli staje się jednością. Również karczma była miejscem spotkań mieszkańców wsi i różnych uroczystości. Tu odbywały się także dyskusje nad rozwiązaniem wiejskich konfliktów. Ale wieś polska zawsze związana była przede wszystkim z tradycją chrześcijańską i dlatego w powieści odnajdujemy spotkania rodzinne z okazji świąt Bożego Narodzenia czy Wielkiejnocy. Biesiady i zgromadzenia z okazji świąt religijnych nawiązywały do tradycji staropolskiej w trudnych czasach niewoli. Pełniły funkcje nie tylko religijne czy towarzyskie, ale również polityczne.
Motyw biesiady uczty, wesela, zgromadzenia pełnił wielorakie funkcje w utworach literatury polskiej. W czasach niepodległości były to funkcje: religijne, kulturalne i towarzyskie. Zaś w czasach zaborów doszły jeszcze funkcje polityczne, ponieważ tylko ucieczka w sferę życia prywatnego dawała możliwość zachowania i pielęgnowania polskich tradycji.
26. „Nic pożądańszego, a nic trudniejszego na ziemi jak prawdziwa rozmowa” Adam Mickiewicz. Dlaczego ludziom tak trudno porozumieć się ze sobą? Skomentuj słowa poety, posługując się przykładami literackimi.
Rację miał Adam Mickiewicz, pisząc, że szczera rozmowa między ludźmi jest bardzo ważna, chociaż najczęściej trudno im się porozumieć. Konwersacje ułatwiają życie, poprawiają stosunki między ludźmi, czasami są lekarstwem na problemy i zmartwienia. Szczera rozmowa z drugim człowiekiem, nawet obcym, może zmienić kogoś na całe życie.
Ale zdarza się także, że ludzie ukrywają swoje zamiary, nie mogą rozmawiać o dręczących ich kłopotach, wolą skrywać wszystko w sobie. Nie mają zaufania do rozmówców. Możemy się także spotkać u ludzi z niechęcią wyrażania swoich poglądów, opinii, być może boją się oni odtrącenia czy wyśmiania.
Obecnie, w końcu XX wieku, kiedy cywilizacja rozwinęła się tak bardzo, ludzie nie mają czasu na rozmowy, są zabiegani, robią kariery. Poza tym mogą się porozumiewać za pomocą komputerów, internetu albo wpatrywać na przykład w telewizję. Szczere, prawdziwe rozmowy są więc obecnie rzadkością, chociaż świat jest pełen kłamstw, obłudy i zła.
Uczuciem, które wyzwala w człowieku chęć do rozmów, wymiany poglądów, dzielenia się swoimi kłopotami i radościami, jest miłość. Doskonałym tego przykładem są bohaterowie z poematu Adama Mickiewicza Konrad Wallenrod Walter i Aldona, dwoje ludzi, którzy zakochują się w sobie i planują wspólną przyszłość. Ich rozmowy nie mają końca:/... oczy i myśli (Aldony)/tylko oczu Waltera, rozmów Waltera/szukają.
Większość czasu spędzają na wspólnych spacerach, dyskusjach, które zawsze są pełne szczerości i ciepła. Ponieważ oboje oskonale się rozumieją, jest im dobrze ze sobą, postanawiają się pobrać. Niestety, ich szczęście nie trwa długo. Walter musi dokonać wyboru pomiędzy służbą Ojczyźnie a miłością do ukochanej. Bohater wybiera Ojczyznę, której poświęca młodość i życie. Rezygnuje ze spokojnego i dostatniego życia rodzinnego u boku kochającej żony. W tym czasie zaczynają się nieporozumienia między nimi, sprzeczki, kłótnie, ponieważ Aldona pragnie zatrzymać męża przy sobie.
Tak więc trudność w porozumiewaniu się czasami wynika nie tylko z niedopasowania, ale również z odmiennych poglądów, pragnień i celów, jakie ludzie stawiają przed sobą.
Inna parą, mającą szansę żyć zgodnie i szczęśliwie, była Maria i Henryk, bohaterowie dramatu Zygmunta Krasińskiego Nie Boska komedia. Niestety miłość, którą się darzyli, nie zbliżyła ich. Każde z nich miało inne potrzeby i stawiało sobie inne cele. Dramat zaczyna się w dniu ślubu, kiedy Henryk jako Pan Młody widzi w ukochanej wcielenie piękna i poezji, chce, aby była jego muzą i natchnieniem. Mówi jej nawet:/Jakżeś mi piękna w osłabieniu swoim... /... o wiecznie, wiecznie/będziesz pieśnią moją.
Henryk uważa, że jego przeznaczeniem jest poezja. Wrażliwość i uczuciowość bohatera powoduje, że nie interesuje się zwykłym i codziennym życiem ani sprawami rodzinnymi. Świat marzeń i fantazji, w którym żyje, sprawił, że jest niezdolny do normalnego życia. Ma ciągłe poczucie pustki, bezsensowności i samotności. Szybko zaczyna mieć wątpliwości co do wyboru małżonki. Jest rozczarowany, widzi, że Maria jest zwykłą, wierną kobietą, dbającą o dom, dziecko i niego.
W dramacie NieBoska komedia brak szczerej rozmowy między bohaterami wynikał z różnego podejścia do świata, patrzenia na niego „innymi oczami”. Henryk był człowiekiem o bujnej fantazji, żyjącym w świecie marzeń, widzącym w żonie tylko muzę, natchnienie i piękno fizyczne. Maria z kolei była zwykłą, kochającą żoną, która zajmowała się swoimi codziennymi obowiązkami.
Szczera rozmowa nie zdarzyła się również między Izabelą Łęcką i Stanisławem Wokulskim, głównymi bohaterami powieści Lalka Bolesława Prusa. Stanisław Wokulski był o wiele starszy od swojej wybranki, sprytniejszy, ale widział w Izabeli tylko anioła, podczas gdy dziewczyna była rozpieszczoną egoistką, o oschłym sercu. Udaje ona przed ludźmi kobietę światową, znającą się na sztuce i dobrych manierach. W rzeczywistości jest leniwą panną, o dużych wymaganiach, zaś Wokulskiego pragnie poślubić tylko ze względu na jego pieniądze i bankructwo ojca. Sądziła, że po ślubie będzie mogła spotykać się ze swoimi przyjaciółmi, a nawetmieć kochanka.
Stanisława i Izabelę różnił również wiek, poglądy, a co najważniejsze pochodzenie społeczne. Ona była młodą panną, mającą w głowie zabawy, przyjęcia i flirty z mężczyznami, zaś on był dojrzałym mężczyzną, który pragnął odnaleźć sens życia, zakładając rodzinę z ukochaną kobietą. Ulubionym zajęciem Izabeli było robienie zakupów i chodzenie do teatrów, zaś Wokulski większość swego czasu przeznaczał na pracę i interesy. Gdy wreszcie zaplanowali wspólną przyszłość, każde z nich widziało ją inaczej. Izabela wyobrażała sobie, że Wokulski stanie się pantoflarzem, którego będzie mogła wodzić za nos i nawet nie podejrzewała, jak się bardzo myliła.
Problemy w porozumiewaniu się mieli także Benedykt i Emilia Korczyńscy, bohaterowie powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Pobrali się z miłości, ale wkrótce okazało się, że różni ich wszystko. Benedykt był pracowitym, szlachetnym człowiekiem, który poświęcił całe swoje życie ziemi i rodzinie. Po powstaniu przeżył wstrząs, zmienił nawet swoje poglądy z romantyka walczącego w powstaniu stał się pozytywistą, zamkniętym w sobie, ponurym i walczącym o utrzymanie ziemi w polskich rękach. Ciągłe kłótnie i nieporozumienia między nimi były spowodowane także zachowaniem żony. Po ślubie stała się kobietą rozkapryszoną, rozhisteryzowaną, która myślała tylko o swoich dolegliwościach i pragnieniach. Narzekała na nudę, wciąż zajętego pracą męża oraz na dzieci,które właściwie wychowywała Marta. Brak porozumienia mógł także wynikać z odmiennych zainteresowań Benedykta i Emilii. Ona czytała romanse, on gazety rolnicze. Brakowało w ich związku tolerancji i wyrozumiałości dla zainteresowań i pragnień drugiej osoby. Dlatego szczera rozmowa przestała być z czasem między nimi możliwa i ograniczała się do krótkiej wymiany zdań dotyczących codzienności.
Współczesną powieścią, która porusza wiele istotnych problemów, w tym i brak porozumienia między ludźmi, jest Pestka Anny Kowalskiej. Jest to jedna z najbardziej przejmujących historii miłosnych, zmuszających do głębokiej refleksji.
Borys i Teresa małżeństwo ze stażem kilkunastoletnim i mające dwóch synów od dłuższego czasu nie może dojść do porozumienia:/... zastanawiam się nad sobą i nad nami/na pewno z nadmiaru czasu/robię rachunek sumienia./Jestem okropną żoną,/myślę za dużo o sobie,/to się zmieni, zobaczysz./Dlaczego tak nie mamy dla siebie cierpliwości/Co się z nami dzieje? (Mówi Teresa do męża).
Borys jest wziętym i zapracowanym architektem, ona schorowaną kobietą, która myśli tylko o sobie. To, co kiedyś ich łączyło, wspólne wartości i zainteresowania, teraz zaczęło ich dzielić. Sytuacja się pogarsza, kiedy Teresa dowiaduje się, że Borys ma kochankę. Ciągłe awantury, stresy i nieprzyjemności stają się przyczyną całkowitego braku porozumienia między nimi. Bohaterowie powieści Pestka mówią różnymi językami, jest to tym bardziej smutne, że przeżywają kryzys, chociaż kiedyś byli wspaniałym małżeństwem.
Myślę, że rację miał Adam Mickiewicz, twierdząc, że ludziom jest niezwykle trudno porozumieć się ze sobą. Czasami przyczyną tego jest różnica wieku, odmiennych poglądów lub zainteresowań, czasami znów niezgodność charakterów. Brak porozumienia i chęci do prawdziwej rozmowy może wynikać z dominacji jednego człowieka nad drugim i pragnienia podporządkowania go sobie.
27. „Nie wszystek umrę.” Rozważania o roli literatury w budowaniu uniwersalnego systemu wartości.
Non omnis moriar nie wszystek umrę, te słowa po raz pierwszy zostały wypowiedziane przez wybitnego poetę rzymskiego, Horacego. Uświadomił on sobie fakt i wierzył w to, że jego poezja zyska nieśmiertelność i będzie przekazywała pewne ważne wartości następnym pokoleniom. Inni poeci, żyjący po Horacym, również podejmowali ten motyw, np. J. Kochanowski i J. Tuwim pragnęli tego samego przetrwać w poezji i przekazywać następnym pokoleniom wartości nieprzemijające.
Walka dobra ze złem obecna była w literaturze od najdawniejszych czasów, nie tylko polskiej. Dziesięć przykazań, które Bóg wręczył Mojżeszowi na górze Synaj, jak również wymowa wielu ksiąg Pisma Świętego, stanowiły od zarania dziejów dla pisarzyz kręgu kultury chrześcijańskiej pewien trzon etyczny. Dopiero na bazie tych wyznaczników co dobre, a co złe tworzyli oni dzieła, dzięki którym przyczyniali się do budowania uniwersalnego sytemu wartości.
W średniowieczu twórczość miała przede wszystkim charak ter moralizatorski i parenetyczny. Powstawały utwory przedstawiające pewne wzorce zachowań. Głosiły one ideał rycerza obrońcy wiary chrześcijańskiej, ascety, rezygnującego z przyjemności życia, na rzecz życia wiecznego, czy w końcu ideał władcy (Pieśń o Ro landzie, Legenda o św. Aleksym).
Kwiatki św. Franciszka na przykładzie życia świętego uczyły wiary radosnej, potępiały ascezę i umartwianie ciała. Pisarze epoki renesansu również tworzyli dzieła parenetyczne, pouczające jak żyć. M. Rej w Żywocie człowieka poczciwego twierdził, że tylko życie na wsi, na łonie natury, umożliwia przestrzeganie zasad chrześcijańskich i życie w cnocie. Podobne myśli odnajdujemy w twórczości J. Kochanowskiego, zwłaszcza w Pieśni świętojań skiej o Sobótce. W pieśni Serce roście poeta podkreśla, że życiem potrafią cieszyć się naprawdę tylko ci ludzie, którzy mają czystesumienie. Jan Kochanowski przyczynił się więc swoją twórczością do budowania uniwersalnego systemu wartości. W swojej twórczości przekonywał czytelników, że optymistyczne nastawienie do świata i ludzi, godzenie się z losem, życie cnotliwe w harmonii z Bogiem i przyrodą, powinno być podstawą naszego postępowania. Jednocześnie krytykował materializm pogoń za pieniądzem czy stanowiskiem. Uważał, że nie dają one szczęścia człowiekowi, przynoszą tylko ciągły niedosyt i rozczarowania. Uczył poeta również Polaków mądrego patriotyzmu. Uważał, że sławę można zyskać, właśnie służąc ojczyźnie (Pieśń o cnocie, Pieśń o dobrej sławie).
Literatura okresu romantyzmu również w dużym stopniu przyczyniła się do budowania uniwersalnego systemu wartości. Podkreślała np. niejednoznaczność moralną niektórych czynów, zastanawiała się, czy cel może uświęcać środki. Odpowiedź daje AdamMickiewicz w Konradzie Wallenrodzie, kiedy twierdzi, że dla wyzwolenia własnej ojczyzny każdy czyn jest właściwie dozwolony, nawet zdrada, kłamstwa czy morderstwo.
Juliusz Słowacki w wierszu Testament mój też spodziewał się pośmiertnej sławy. Chciał on jednak, aby jego poezja zagrzewała Polaków do walki o wolność, aż do zwycięstwa. Uczył rodaków, że wolność jest najwyższą wartością i nie wolno nigdy z niej rezygnować./Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,/Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi;/Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,/Aż was, zjadacze chleba w aniołów przerobi pisał o swojej twórczości poeta.
Epoka Młodej Polski podejmuje dyskusję na temat dobra i zła inaczej. H. Ibsen w swoim dramacie Dzika kaczka zastanawia się, czy prawda jest zawsze wartością pozytywną i stwierdza, że czasem potrafi wyrządzić wielkie szkody.
Moralność pani Dulskiej G. Zapolskiej podejmuje z kolei walkę z fałszywą moralnością, z kłamstwem i obłudą typową dla środowisk mieszczańskich. Ukazuje, jak wielkie szkody ona wyrządza, prowadzić nawet może do rozluźnienia więzów rodzinnych.
Te i inne utwory zmuszały czytelników do ponownego przemyślenia własnego postępowania i tym samym poszerzały i utrwalały system norm moralnych, który w społeczeństwie obowiązywał.
Tematem literatury pokoleń doświadczonych przez II wojnę światową jest głównie zmiana rozumienia dobra i zła, zupełne przestawienie hierarchii wartości w warunkach zagrożenia, łagru czy obozu niemieckiego (Z. Nałkowska, T. Borowski, G. HerlingGrudziński)./Zapomnijcie o nas/O naszym pokoleniu/żyjcie jak ludzie/zapomnijcie o nas. pisał T. Różewicz, któremu udało się przeżyć ten „straszny czas”, czas wojny.
Po raz pierwszy twórca nie pragnie w swojej poezji nic przekazać następnym pokoleniom. Chce tylko jak najszybciej nauczyć się na nowo żyć, tzn. zgodnie z normami moralnymi przekazywanymi przez tradycję./Szukam nauczyciela i mistrza/niech przywróci mi wzrok słuch mowę/niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia/niech oddzieli światło od ciemności prosił.
Poezja współczesna często powraca do problematyki związanej z etyką, normami postępowania w życiu. Czesław Miłosz, noblista, w Traktacie moralnym ustala wręcz zestaw reguł i czynów, które według poety świadczą o moralności człowieka. Wielkim moralistą jest również poeta współczesny Z. Herbert, zwłaszcza w tomiku Pan Cogito. W zakończeniu do tego tomiku, czyli Przesłaniu pana Cogito, zestawia szereg pouczeń, jak żyć w sposób odpowiedzialny wobec siebie i innych./Powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy/bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz pisze.
Można więc powiedzieć, że w każdej epoce wielu pisarzy w swoich utworach, które dedykowali współczesnym i następnym pokoleniom, poszerzało system wartości moralnych.
29. Od afirmacji do kontestacji. Literackie sposoby różnych postaw wobec Boga i świata.
Wizja Boga i świata stworzonego przez niego, różnie przekształcana w literaturze, bierze się oczywiście z Biblii. Już w Księdze Świętej Bóg ma różne oblicza raz jest srogim Ojcem karzącym, innym razem jest miłosierny i wybaczający.
W surowym średniowieczu chrześcijańskim grzesznicy boją się zwracać bezpośrednio do Boga i dlatego swoje modlitwy kierują najczęściej do Matki Boskiej, prosząc ją o wyjednanie łaski u Najwyższego. Dlatego kwitnie wówczas kult maryjny, który odnajdujemy w wielu utworach tego okresu. Bóg jest więc dla ludzi średniowiecza surowym i karzącym ojcem, zaś ziemia to padół łez i rozpaczy.
Zupełnie inny wizerunek Boga i świata ukazują Pieśni i Psalmy Jana Kochanowskiego, wielkiego poety doby renesansu. W hymnie Czego chcesz od nas Panie ukazuje on Boga jako stwórcę materialnego świata i człowieka. Przedstawia Go jednocześnie jako artystę, który stworzył wspaniały świat, rządzący się swoimi prawami. Człowieka otoczył łaską i miłosierdziem i dał mu władzę nad światem, ponieważ obdarzył go rozumem. Pieśń ta ma charakter pochwalny, jest wyrazem uwielbienia dla Boga. Stwórca przedstawiony w utworze to przyjaciel człowieka, ofiarowujący mu piękny świat i nakazujący cieszenie się nim w życiu.
Nad tłumaczeniem Psałterza Dawidów pracował Kochanowski wiele lat. Do swojego przekładu wprowadził renesansowe ideały, takie jak afirmację życia i skupienie uwagi na sprawach doczesnych. Bóg traktowany jest w nich przez poetę jako opiekun i przyjaciel człowieka.
Mikołaj SępSzarzyński w swoich Sonetach inaczej ukazuje człowieka i jego stosunek do Boga. Podkreśla dualizm natury ludzkiej i jego rozdarcie. Człowiek musi wciąż wybierać między świętością a grzechem, wyrzeczeniem a urokami życia. Świat to, według poety, miejsce walki ścieranie się sił dobra i zła. Życie niesie ze sobą ciągłe zmagania się z samym sobą, z grzechem. Jedynym ratunkiem dla zagubionego człowieka jest Bóg.
W sonecie O nietrwałej miłości rzeczy świata tego wyróżnia dwa rodzaje miłości: nietrwałą, do ziemskich dóbr i wartości, i trwałą, której obiektem jest Bóg.
Daniel Naborowski, poeta barokowy, w swoich wierszach Marność, Krótkość żywota, Cnota grunt wszystkiemu prezentuje nie tylko rozpacz i trwogę istnienia, lecz pogodzenie się z wyrokami Boga. W Krótkości żywota przypomina człowiekowi, iż jest śmiertelny. W Marności, że świat jest marnością, ponieważ przemija, i że tylko życie cnotliwe może uratować człowieka przed karą boską. Prawość w życiu i wierność Bogu to tylko może zapewnić mu nieśmiertelność./Nad wszystko bać się Boga /Tak fraszką śmierć i trwoga.
Po bezbożnej epoce czasów oświecenia romantyzm okazał się nurtem powracającym chętnie do biblijnych korzeni. Szczególnie Adam Mickiewicz w Dziadach przywołuje tematy biblijne, takie jak: problem winy i kary, piekła i nieba, aniołów i diabłów. W Wielkiej Improwizacji Konrad kieruje gorące słowa do Boga, w których domaga się rządu dusz, by móc wyzwolić i zbawić swój naród, który znajduje się pod zaborami. W szaleńczym uniesieniu bliski jest bluźnierstwu, grozi Bogu i zarzuca mu, że rządzi nie sercem, lecz rozumem. Przypisując więc twórcy cechy charakterystyczne dla klasyków: mądrość, wiedzę, potęgę, sam zaś przepełniony jest uczuciem. Świat przedstawiony przez poetę to dżungla, w której silniejsze narody wyniszczają słabsze. Nic wiec dziwnego, że nie może go zaaprobować główny bohater Konrad, który walczy o wyzwolenie ojczyzny.
Na początku XX wieku, w epoce modernizmu, ukazują się Hymny Jana Kasprowicza, w których znów odnajdujemy, przypominający Mickiewiczowski, bunt przeciw Bogu. Poeta oskarża w nich Stwórcę o współtworzenie zła na Ziemi, tym samym obarcza go winą za grzech ludzki. Świat ukazany w Hymnach dotknięty jest klęskami i cierpieniem ludzkim i zmierza do katastrofy wspólnej mogiły.
Pod koniec życia Jan Kasprowicz pogodził się z Bogiem i traktuje Go jako bliskiego przyjaciela człowieka. Widzimy to zwłaszcza w wierszu Przeprosiny Boga, w którym Stwórca towarzyszy mu na co dzień, nawet w karczmie.
Bolesław Leśmian w swoich wierszach: Dusiołek, Dziewczyna,Trupięgi również wyraża swój sprzeciw przeciw Bogu, który w los człowieka wpisał ból, cierpienie, kalectwo.
Zupełnie inaczej ukazuje Boga i świat przez Niego stworzony ksiądz J. Twardowski poeta XX wieku. Prezentuje on w swojej poezji układ Bógczłowiek, oparty na najważniejszym z przykazów boskich, na przykazie miłości. Bóg znów staje się bliski człowiekowi i przejawia się w elementach jego zwykłego życia,w świecie codzienności, radości istnienia.
Można więc powiedzieć, że zarówno Bóg, jak i stworzony przez niego świat był ukazywany na różne sposoby przez pisarzy różnych epok. Często była to afirmacja, czasem kontestacja. Najważniejsze jednak, że był on obecny w utworach dawnych i jest obecny we współczesnych.
30. Od naśladownictwa rzeczywistości do deformacji tradycja i nowoczesność w literaturze XX wieku.
Najdawniejsze tradycje literackie sięgają czasów Arystotelesa, który znormalizował literaturę i przeprowadził jej teoretyczną analizę. Klasyczne normy Arystotelesa, z zasadą mimesis na czele, funkcjonują aż do XVIII wieku, czyli okresu neoklasycyzmu, w którym powstał kolejny traktat teoretyzujący literaturę Sztuka poetycka. Buallo, autor dzieła, otwiera przed literatami furtkę fantazji, umożliwia odejście od naśladowczego charakteru sztuki na rzecz subiektywnego obrazowania świata. Tę szansę wykorzystują romantycy, dla których już nie mędrca szkiełko i oko, lecz czucie i wiara stają się sposobem patrzenia na otaczającą rzeczywistość. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że to właśnie romantycy są pradziadami dwudziestowiecznych kreatorów czy może raczej deformatorów świata.
Do wieku XVIII literat był uwięziony, zniewolony przez otaczającą go rzeczywistość. Romantyzm jest pierwszą epoką, w której to artysta kreuje świat, nie zaś świat jego. Niewątpliwie najstarsząformą opisu rzeczywistości, bo jak już wspomniałam sięgającą czasów Arystotelesa, jest jej odwzorowywanie, literackie naśladowanie. Mimesis zmusza autora do obiektywnej obserwacji i krytycznej oceny. Podstawą takiego działania jest więc racjonalizm, czyli rozumowe postrzeganie świata, które wyklucza możliwość odnoszenia rzeczywistości do stanów psychicznych człowieka, pełnej i subiektywnej ekspresji. Kierowanie się intuicją i uczuciami w procesie poznawczym niesie bowiem obraz świata zniekształcony za sprawą osobistych skłonności obserwatora. Te dwa sposoby percepcji: rozumowy i uczuciowy są całkowicie sprzeczne ze sobą, czego dowód odnajdujemy w balladzie Król olch J.W. Goethego. Podczas drogi wśród śnieżnej zamieci wyobraźnia dziecka przekształca widziane obrazy chłopiec dostrzega zmory i strachy, które dla trzeźwo myślącego ojca są jedynie wiatrem i mgłami. Wrażliwość człowieka i jego wyobraźnia są źródłem deformacji w odbiorze rzeczywistości, natomiast racjonalizm niesie za sobą jej wierne odwzorowanie. Dlatego też epoki literackie hołdujące racjonalizmowi bogate są w dorobek realistyczny, te zaś, w których uczuciom i sercu wyznacza się rolę środka umożliwiającego poznanie świata, „rodzą” deformację. Wiek XX jest czasem wzajemnego przenikania się tradycji realistycznych i kreatorskich, dlatego proponuję analizę zmian zachodzących zarówno w jednej, jak i drugiej koncepcji.
Rodzajem literackim, który jako pierwszy odszedł od realizmu, była liryka. W Balladach i romansach Adama Mickiewicza świat przedstawiony jest tylko iluzją, wyobrażeniem samego autora. Ludowe podania i legendy inspirują poetę do tworzenia fantastycznych obrazów pełnych duszków i świtezianek. W romantycznych lirykach rzeczywistość łączy się z metafizyką, zjawiska i uczuciaprzyjmują ludzkie kształty (np. Kordian, bohater tytułowy Słowackiego, podczas próby zabójstwa cara napotyka ucieleśnienie swoich uczuć strach i imaginację).
Liryka dwudziestowieczna, głównie poezja ekspresjonistyczna, jest bezpośrednim nawiązaniem do tradycji romantycznej. Ekspresjoniści, których reprezentuje w mojej pracy Jan Kasprowicz, sprzeciwiają się naturalizmowi, krytykując kopiowanie rzeczywistości; pragną bowiem stworzyć własną wizję świata, opartą na przeżyciach wewnętrznych. Okres „wadzenia się z Bogiem” w twórczości Kasprowicza cechuje mistycyzm, proroczy charakter i katastrofizm, co w dużej mierze zbliża go do Mickiewicza (por. Wielka Improwizacja). Hymn Dies Irae jest apokaliptyczną wizją poety, literackim zapisem jego obaw, obsesji i katastroficznychwizji. Mistrzem w kształtowaniu nowej rzeczywistości jest Julian Przyboś. Poeta ten nie naśladuje realiów, lecz sam je tworzy. Przyboś w przedstawieniu pejzażu nie posługuje się po prostu jego opisem, ale wprawia go jakby w ruch, wypełnia sytuacjami kojarzącymi się z danym widokiem. Przykładem może być wiersz pt. Z Tatr, który jest opisem zdarzenia mającego określić charakter gór. Nie jest to charakterystyka wyglądu Tatr, ale jakby refleksja nad ich możliwościami.
Liryka XX wieku nie opiera się jednak wyłącznie na przekształcaniu rzeczywistości. Twórczość Władysława Broniewskiego niechaj będzie dowodem na to, że nie tylko kreacyjne tradycje są żywe, ale także zachwyt nad istniejącym światem. Poezja Broniewskiego, szczególnie tomy Troska i pieśń i Krzyk ostateczny, w których łączy się tematyka społeczna z rewolucyjną, mają charakter mimetyczny. Poeta nawiązuje do faktycznych zdarzeń, rzeczywistych miejsc, charakteryzuje historyczne postaci, np. Elegia o śmierci Ludwika Waryńskiego, Komuna Paryska, Łódź.
W dziedzinie epiki również zgodnie współistnieją naśladownictwo z kreacją. Realistyczne i naturalistyczne tendencje pozytywizmu (Lalka, Nad Niemnem) są nadal konsekwentnie eksploatowane, czego dowodem są Chłopi W. Reymonta. Artysta odwzorowuje rzeczywistość przedstawia dokładny opis wsi Lipce, zawierający szczegóły położenia geograficznego, zabudowy. Życie jej mieszkańców określone jest poprzez opis zasad funkcjonowania zbiorowości wiejskiej i stosunków społecznych. Wybór metody opisu rzeczywistości często podporządkowany jest jakiemuś określonemu celowi. W twórczości Stefana Żeromskiego tym celem było rozdrapywanie ran, aby nie zabliźniły się błoną podłości. Epika Żeromskiego miała bowiem piętnować wady, przedstawiać bolączki i problemy, z jakimi borykała się Polska, aby ukazać konieczność wprowadzania reform. Ludzie bezdomni zawierają rzeczywisty obraz stosunków społecznych początków XX wieku. Autor często korzysta z naturalistycznej techniki opisu, nie wahającej się przed pokazywaniem najbardziej drastycznych szczegółów. Technikę tę stosuje w celu wzmocnienia sugestywności utworu odsłania najbardziej bolesne problemy, np. drobiazgowe i podkreślające brzydotę opisy dzielnic nędzy w Warszawie.
Po II wojnie światowej za sprawą Zofii Nałkowskiej i Hanny Krall rozwinął się w Polsce reportaż. Ta forma literacka narzuca wyjątkowo surowe rygory dotyczące opisu rzeczywistości; reportaż jest bowiem obiektywną relacją, pozbawioną jakichkolwiek uwag i komentarzy odautorskich. Nałkowska w Medalionach przedstawia jedynie „suche” fakty wstrząsające i szokujące czytelnika, mające sprawić, aby wydarzenia wojenne znane były na całym świecie i nie zostały nigdy zapomniane.
W epice, podobnie jak w liryce, równolegle rozwija się w XX wieku nurt awangardowy, propagujący artystyczne przekształcenia otaczającej człowieka rzeczywistości. Z nowatorskich poszukiwań środków wyrazu wyrasta proza Bruna Schulza. Kreuje on świat baśniowy, oderwany od realiów tworzy mitologię. Wkracza w nadrzeczywistość poprzez przejście od realnego bytu do stopniowego przekształcania go w marzenia. Świat, który ukazuje nam Schulz, jest nie tylko widzialny, ale także odczuwalny wszystkimi innymi zmysłami. Dlatego, aby w pełni wchłonąć atmosferę opowiadań, należy zintegrować wrażenia wzrokowe, słuchowe, dotykowe, smakowe i węchowe (synestezja). Żeby wychwycić tajemniczość cynamonowych sklepów obiektu dziecięcych marzeń, należy wyczuć specyficzny zapach wnętrza, ujrzeć i dotknąć regały pełne tkanin w kolorach jesieni. W opowiadaniach Schulza brak jest logicznego ciągu, czas przenika się, nie jest on bowiem istotny jak mówi sam autor, akcja dzieje się w trzynastym miesiącu roku. Tajemniczość prozy potęgowana jest poprzez neologizmy i obco brzmiące słowa, ułatwiające czytelnikowi oderwanie się od rzeczywistości podczas czytania utworu. Świat przedstawiony wSklepach cynamonowych widziany jest oczyma dziecka. Tylko dziecko może bowiem nie uznawać granic między wnętrzem, psychiką a otaczającym je światem, między snem a jawą, między fantazją a rzeczywistością.
Innym przykładem kreacyjnej powieści jest Ferdydurke Witolda Gombrowicza. Pełne groteski sceny (np. wydarzenia w dworku Hruściewskich) oraz wszechobecny absurd (np. trzydziestolatek jako uczeń) sprawiają, że autor wielokrotnie stawia pytanie: Czy to sen, czy jawa? Ferdydurke ma fabułę, istnieje bowiem ciąg zdarzeń, ale nie sposób ich ze sobą połączyć ze względu na przyczynę i skutek. Widzimy niekonwencjonalność symboli, którymi w powieści stają się powszechnie funkcjonujące pojęcia, tj. pupa, gęba, łydka. Udziwniony język i przebogata stylistyka oraz fakt, że sam autor kpi z siebie samego, sprawiają, że niemożliwa jest jednoznaczna interpretacja utworu. Wykreowany przez Gombrowicza świat każdy człowiek odbiera inaczej. Dzięki brakowi konkretnej koncepcji odczytywania sensu treści każdy czytający zgodnie z tym, o co walczył Gombrowicz zachowuje indywidualność, nie poddaje się określonej „Formie”.
XX wiek wnosi nowe tendencje także do dramatu. Prekursorami dramatycznych nowości i awangardy w tej dziedzinie byli: Samuel Beckett Czekając na Godota, Eugeniusz Jonesco Łysa śpiewaczka oraz Bertolt Brecht Kariera Artura Ui. Nowością jest prawie całkowita eliminacja akcji oraz pozbawienie bohaterów typowo ludzkich cech. Postaci Becketta przypominają tragiczne kukły, niezdolne do wzajemnego porozumiewania i współżycia. Podobna koncepcja jest wyrazem stosunku do świata, który chyląc się ku upadkowi sprawia, że ludzie oddalają się od siebie, nie mogą nawiązać kontaktu. Pojawia się dramat absurdu, w którym funkcjonują świadome przerysowania i specyficzny humor, mające na celu demaskowanie bezsensu współczesnego świata.
Awangardowy dramat na grunt polski sprowadził Witkacy. Przeciwstawiał się on wszelkiej dramatycznej tradycji, głównie dramatowi realistycznemu i mieszczańskiemu. Polemizując z Rippnerem i krytykując realizm, napisał dramat W małym dworku, będący parodią ustabilizowanego życia, konwenansów i tradycji. Kreacja świata u Witkiewicza polega na brzmieniu jego zewnętrznego ładu i wewnętrznej harmonii, poprzez wprowadzenie fantastycznych postaci i duchów, które normalnie uczestniczą w życiu ludzi. Witkiewiczowskie zjawy, oprócz iście pozaziemskiego przenikania przez ściany, jedzą, piją, dyskutują ze zwykłymi śmiertelnikami. Zdaniem Witkacego zadaniem sztuki nie jest naśladowanie rzeczywistości, ale dostarczenie odbiorcy metafizycznych przeżyć, zbliżających go do poznania „Tajemnicy Istnienia”. W jego dramatach, obok słów, istotną rolę odgrywa konstrukcja barw, dźwięków i działań całkowicie niezależnych od prawdopodobieństwa i życiowego sensu. Działanie bohaterów może być wręcz całkowitym bezsensem, ale istotne jest to, by wynikało z artystycznej konieczności. Oglądając lub czytając dramat, odbiorca ma bowiem doznawać artystycznych przeżyć.
Szlakiem przetartym przez Witkacego podążał ku awangardzie Tadeusz Różewicz. Autor Kartoteki nie wykorzystywał tradycjirealistycznych i naturalistycznych, zrezygnował bowiem z kopiowania rzeczywistości na rzecz jej samodzielnej kreacji. Z tej przyczyny jego sztuki nazywane są często antydramatami. Kartoteka składa się z luźno połączonych epizodów, które określić można mianem obrazów strumienia świadomości przepływającego przez mózg Bohatera. Dramat ma swobodną kompozycję; napisany jest techniką kolażu. Różewicz umieszcza różne rodzaje estetyki wzniosłość graniczy u niego z trywialnością. Wzniosłym tonem wypowiadane są kwestie Bohatera na temat wojny, groteskowe są natomiast sceny erotyczne, a szczególnie rozmowa z Tłustą Kobietą. Świat przedstawiony przez Różewicza ogranicza się do jednego pokoju, Bohaterem jest człowiek symbolizujący całe pokolenie. Rzeczywistość, w której przyszło mu żyć, jest jakby odbiciem normalnego świata w krzywym zwierciadle. Maturę zdają osiemdziesięciolatkowie, a do łóżka Bohatera „wskakują” ledwo co poznane kobiety. Przyczyną owego wykrzywienia w postrzeganiu rzeczywistości są przeżycia wojenne.
W XX wieku coraz bardziej powszechna staje się tendencja do twórczego przerabiania czy wręcz tworzenia świata. Rzeczywistość jest doskonale znana z życia codziennego, literatura powinna być zatem jakąś odskocznią od problemów, jakie niesie ze sobą każdy zwyczajny i szary dzień. Kreowanie własnego świata lub deformacja rzeczywistości stają się dla artystów szansą na wyrażenie światopoglądu, filozofii życiowej poprzez metafizyczną dyskusję. Deformatorzy i kreatorzy nie operują codziennością. Wykraczają poza ramy zwyczajnego życia, zarazem poza ziemskie problemy, np. społeczne czy polityczne. Ich literatura jest wyzwolona spod jarzma utylitaryzmu, uzależniona jedynie od myślenia i wyobraźni. Nie rozdrapują więc ran, nie piszą dokumentów dla potomnych; oni nie dają świadectwa. Głównym celem jest dotarcie do odbiorcy poprzez prowokację i szok, a nie urzekanie go doskonałością fotograficznego odwzorowania. Sztuka przestaje być zatem na usługach czegokolwiek, staje się wartością samą w sobie.
31. Od realizmu do mityzacji, czyli rzecz o literaturze okresu XX-lecia międzywojennego.Mityzacja w literaturze okresu XXlecia międzywojennego zaczęła wypierać elementy realistyczne, zaś w niektórych utworach wyparła je niemal całkowicie. Pisarze sięgali do nich wtedy, kiedy pragnęli ukazać rzeczywistość skomplikowaną i niewyrażalną w sposób tradycyjny. Przekazywali jednocześnie swoje przemyślenia, pragnienia czy marzenia. Powoływali się na stare mity antyczne, chrześcijańskie czy prastare agrarne, które przechowały się na wsi, jak również na te, związane z naszą historią, czy wręcz naszymi cechami narodowymi. Służyły one do podejmowania dyskusji na tematy narodowe czy wręcz polityczne. Stawały się pretekstem do ustosunkowania się do naszej narodowej przeszłości i współzależności.
Leopold Staff jako jeden z pierwszych w okresie międzywojennym zmityzował realną rzeczywistość. W tomiku Ścieżki polne nawiązał do prastarych mitów, stworzonych przez agrarne kultury pierwotne, które przetrwały w życiu i obyczaju współczesnej wsi. Prace rolnicze, trud drwala czy siewcy, kopanie kartofli czy udój mleka potraktował jako obrzęd sakralny. Dlatego np. w wierszu Kartoflisko kobiety pracujące przy wykopkach i ich mozolna praca przedstawione są przez poetę w sposób podniosły. Wieśniaczki stały się więc postaciami mitycznymi, zaś praca świętym rytuałem.
Bolesława Leśmiana fascynował szczęśliwy, jego zdaniem, świat ludzi pierwotnych, którego poszukiwał w kulturach ludowych. Dlatego właśnie z folkloru stworzył własną wizję świata. W wierszu pt. W malinowym chruściaku kochankowie, schronieni wśród malin, postrzegają świat podobnie, jak przeżywali go ludzie pierwotni.
O ile L. Staff był poetą realistą, zaś mitem posługiwał się w celu przybliżenia problemu, o tyle Leśmian odszedł od realizmu w większym już stopniu, właśnie w kierunku mityzacji. Jego świat to subiektywny obraz, przetworzony całkowicie przez marzenia, sny czy najpierwotniejsze pragnienia.
Poeci związani z grupą Skamander wprowadzili do swych utworów mity, często związane z naszą historią, wskazując tym samym na swe przywiązanie do tradycji i chęć przyrównania jej do rodzącej się nowej rzeczywistości.
Jan Lechoń w Karmazynowym poemacie przetwarzał mity sprzed lat, krytykując je i akceptując jednocześnie. W wierszu Sejm cechy narodowego charakteru Polaków potraktował właśnie w sposób mityczny. Zagłoba bohater wiersza jest tu nosicielem cech typowo szlacheckich, ale i typowo polskich. W ten oto sposób ukazywał autor swój stosunek do historii i tradycji, jak również swojego pokolenia.
Inny poeta, K. Wierzyński, w Wolności tragicznej podjął trudny problem rozrachunku z rzeczywistością Polski międzywojennej. Ukazując konflikt pomiędzy ideą wolności, realizowaną przez wodza J. Piłsudskiego, a egoizmem narodu, ożywił stare polskie mity z okresu romantyzmu i modernizmu.
J. Iwaszkiewicz z kolei w swoim tomiku Powrót do Europy wykreował mit wspólnoty europejskiej, którego fundament widział w identyczności doświadczeń ludzi tworzących kulturę śródziemnomorską.
Możemy więc powiedzieć, że liryka okresu międzywojennego, nie rezygnując z realizmu, sięgała do mitów i mityzowała rzeczywistość, ażeby lepiej wyrazić problemy swoich czasów.
Podobnie czyniła i proza tego okresu. Jako pierwszy pojawia się mit w Przedwiośniu S. Żeromskiego, stworzony zresztą przez samego pisarza. „Szklane domy” to symbol marzeń pisarza o nowej Polsce i utraconych przez nią możliwościach wejścia na drogę rozwoju cywilizacji technicznej. Można więc powiedzieć, że więcej on mówi czytelnikowi o straconych złudzeniach pisarza niż długie, nużące realistyczne opisy.
W Sklepach cynamonowych B. Schulza odnajdujemy również mityzację nawiązującą do świata biblijnego. Realistyczne czynniki fabularne zostały tu zepchnięte na drugi plan. Na pierwszy wysunął pisarz rzeczywistość zmitologizowaną, zdeformowaną, zniekształconą. A wszystko po to, aby ukazać istotny problem lęk przed zdehumanizowaniem człowieka na skutek przemian społeczno ekonomicznych i cywilizacyjnych XX wieku. Dlatego w utworze nie ma realistycznych opisów, zaś konkrety dotyczące życia w Drohobyczu zostały przetworzone w taki sposób, że przybierają kształty mitów nabierając sensu uniwersalnego. I tak np. Ojciec nie jest zwykłym kupcem z małego miasteczka, ale człowiekiem w całym tego słowa znaczeniu marzycielem, czarodziejem i twórcą.
Mamy w utworze również do czynienia z mityzacją dzieciństwa i wieku dorastania. Świat ukazany w utworze widziany jest oczyma dziecka, a więc odrealniony, cudowny. Posłużenie się mityzacją i odejście od realizmu pozwoliło więc pisarzowi ukazać zagrożenia, jakie niósł ze sobą wiek XX komercjalizację i odhumanizowanie kultury i człowieka. Podobnie postąpił Gombrowicz w utworze Ferdydurke. Sięgnął do mitów funkcjonujących w świadomości ludzi lub stworzył nowe, aby przypomnieć, że człowiek żyjący w społeczeństwie i wśród ludzi musi być aktorem. Narzucają mu to najbliżsi, wychowanie, tradycja, literatura.
Witkacy w dramacie Szewcy przedstawia rzeczywistość całkowicie zmitologizowaną. Wszystkie postacie w utworze są nosicielami pewnych cech uniwersalnych, zaś kolejne przewroty, ukazane w sztuce, również charakteryzują typowe systemy polityczne XX wieku. Mityzacja posłużyła więc Witkacemu do przybliżenia widzom najważniejszego problemu czasów nowożytnych: zagrożenia kultury europejskiej poprzez ciągłe przewroty i rewolucje.
Odejście od realizmu w kierunku mityzacji w literaturze XX lecia międzywojennego spowodowało, że zaczęła się ona wypowiadać pełnym głosem na temat problemów trudnych do wyrażenia w sposób tradycyjny.
32.„Pierwowzory greckie bierzcie do rąk i czytajcie i w dzień i w nocy” (Horacy). Jak dzisiaj potraktowałbyś polecenie Horacego?W dziełach literackich znajdują odzwierciedlenie epoki „burzy i naporów”, a także okresy ciszy, milczenia, spokoju. Wszystkie jednak właśnie poprzez literaturę, jej cudotwórczą, fantastyczną, magiczną niemalże moc prowadzą ludzkość wciąż wyżej i naprzód. Od zarania dziejów aż po współczesne nam dni człowiek ingeruje z całą swą mocą w postępujący nieustannie rozwój świata. Czasem zwraca swój wzrok ku nowemu, pozostawiając gdzieś tam, na uboczu, dorobek i dziedzictwo minionych pokoleń, wprowadzając często nowatorskie, odbiegające niebywale od już istniejących rozwiązania. Czasem jednak ma pełną świadomość wielkości dzieł swych przodków, które nabierają dlań w pełni sakralnego wymiaru, niemal boskiego majestatu, charakteru świętych ołtarzy, których nie można deptać.
Historia uczy, że niejednokrotnie to wszystko, co w pewnym konkretnym czasie wydaje się znaczące, odkrywcze, wybitne, traci po latach swój pierwotny wymiar wielkości, aby przykryć się pyłem zapomnienia. To zupełnie naturalne prawo historiozoficzne. To tak jak przypływ i odpływ, wschód i zachód słońca. Wszystko podlega destrukcyjnej, szatańskiej, niszczycielskiej sile pędzącego naprzód czasu. Wszystko razem z nim przemija i wszystko, pomimo swej najwyższej choćby wartości, odchodzi w zapomnienie ale nie antyczne wzory... Ich prymarność i uniwersalizm stanowi o nieśmiertelnym wymiarze tych najdawniejszych czasów, których filozoficzne treści, mądre przesłania moralne pozostają aktualne zawsze i wszędzie. I dziś.
Cała niemalże antyczna kultura, „greckie pierwowzory”, pozostaje wciąż niewyczerpanym, bezustannie na nowo odradzającym się źródłem, które nie podlega niszczycielskiej mocy czasu, które pomimo trudnych, beznadziejnych wydarzeń trwa niepodzielnie. Przecież dzieła antycznej literatury to tekst historii żywy i dziś. Ot, choćby mity są przecież bogatą skarbnicą ponadczasowych motywów, archetypów i toposów, w których zakorzenione są pierwotne i jedyne wzorce ludzkich zachowań, form naszego postępowania. Wzorzec kochającej matki, utrwalony w opowieści o Demeter i Korze, mit buntownika Prometeusza czy choćby ikaryjski archetyp marzyciela i idealisty wszystkie przez wieki stanowiły pewien punkt odniesienia, źródło, ku któremu chętnie i z upodobaniem zwracali wzrok twórcy literatury. I choć niekiedy dochodziło do pewnych przewartościowań mitów greckich, choć historia wymusiła pewne uproszczenia bądź też narzuciła konieczność ich weryfikacji, to przecież nadal żyją one w naszej świadomości, wytyczając niejednokrotnie drogi postępowania ludzkości.
Jak zatem nie przyznać racji Horacjańskiemu przeświadczeniu, jego przekonaniu o nieśmiertelności antycznego artysty i jego dzieła? Jego swoiste exegi monumentum przetrwało najstraszliwszą próbę czasu. A przecież współczesny poeta z ironią odnosi się do antycznego motywu, powątpiewa w możliwość oddziaływania dzieła w przyszłości i przedłużenia krótkotrwałego życia twórcy. Jednakże na ten diametralnie odmienny pogląd A. Słonimskiegoz pewnością wpłynęły rewolucyjne niemalże doświadczenia naszego wieku, kiedy ideał sztuki zostaje odtrącony, aby ustąpić dziś miejsca wartościom tak często przecież przyziemnym, tym niższego rzędu. Ta jakże niebezpieczna postawa utrwala się w ludziach nam współczesnym i może być najpierwszym symptomem zaniku wrażliwości człowieka, jego moralnej wartości, tego, co dobre, mądre, spokojne. Wisława Szymborska, współczesna poetka, którą cenię i podziwiam, powiedziałaby tutaj, że prawdziwym bohaterem naszego czasu staje się bynajmniej nie mędrzec, filozof, poeta czy człowiek w pełni świadom swej wewnętrznej wartości. Prawdziwym bohaterem naszego czasu pozostaje kulturysta i właśnie jemu na „Konkursie piękności męskiej” z uwielbieniem biją brawa. Zagubienie naprawdę wartościowych jednostek i dramatyzm sytuacji niejednego człowieka stale pogłębiały się w istniejącej rzeczywistości, a jego najpełniejszy wyraz daje wspomniana poetka, przedstawiając zdeterminowanego człowieka w płynącym świecie, zanurzonego w otchłani rzeki Heraklita. Ja ryho pojedyńcza, ja ryho odrębna tak niewiele tu znaczę. Oto nadchodzi koniec świata. Koniec mojego świata. Oto nadchodzi era takich ludzi, jak choćby Witkiewiczowski HiperRobociarz czy Edek z dramatu S. Mrożka. W pełni świadomi zdają się tego być dzisiejsi artyści. Choćby poeci, których postawa przypomina literacką kreację Wisławy Szymborskiej, właśnie takiej Kasandry, złowróżbnej prorokini, zwiastunki nieszczęścia, zapowiadającej upadek już nie Troi, lecz całej ludzkości.
W obliczu takich problemów, wobec których staje twarzą w twarz współczesność, w obliczu egzystencjalnych lęków i niepokojów „człowieka końca wieku”, zupełnie naturalne okazuje się Miłoszowe pytanie: Gdzież jest, poeto, ocalenie, / Czy coś ocalić może Ziemię?
Ale poezja współczesna nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytania o wartości, przypomina raczej twórczość pytań i wątpliwości, nie tak jasno rozstrzyga przeklęte problemy dotyczące natury ludzkiej. Ocalenie tkwi jednak niepodzielnie w wartościach w pełni humanistycznych, w wewnętrznym dobru człowieka, sile jego umysłu i serca. Dążenie do odnalezienia tych wartości to prawie jak u Marcela Prousta poszukiwanie straconego czasu, czasu dawnego, minionego, który może być pewną gwarancją ocalenia ludzkości. To poszukiwanie właśnie antycznego czasu... Lekarstwem dla współczesnego świata z powodzeniem może być owo Horacjańskie branie do ręki i czytanie w dzień, i w nocy tych „pierwowzorów greckich”. Przecież w nich tkwi nieujarzmiona i budująca siła, „fatalna moc”, najbogatsza galeria pierwotnych wartości, które dziś znikają, a które wskrzesić należy. Gdzież więc szukać ocalenia? właśnie u prastarych źródeł naszej kultury, źródeł, które nie zostały pokalane ani skażone cywilizacyjnym rozwojem świata.
Pełną świadomość największej i niebywałej wartości tych korzeni ma jeden ze współczesnych twórców. Zbigniew Herbert, bo właśnie o nim mowa, pozostaje bez wątpienia poetą wartości kulturowych, który obserwuje i bada współczesne zachowania w konfrontacji z minionym, antycznym czasem. Niejednokrotnie i w niejednym z przebogatej galerii jego poetyckich wierszy dźwięcznie pobrzmiewają echa kultury starożytnej, co przejawia się nie tylko w przywołaniu szeregu najróżniejszych motywów antycznych.
Dlaczego klasycy? Skąd poszukiwania odpowiedzi właśnie tam, w zamierzchłej, pradawnej rzeczywistości? Taka postawa wyrasta z Herbertowskiego filozoficznego przekonania o jedności obydwu kultur. Nie znajduje przecież poeta jakiejś bezgranicznej przepaści pomiędzy „greckimi pierwowzorami” i doświadczeniami współczesnego czasu. I choć w ludzkiej świadomości od czasów Horacego i Owidiusza dokonały się niezaprzeczalne, ogromne zmiany, to jednak poeta z powodzeniem przerzuca pomost łączący obydwie epoki. Nieodłącznie towarzyszyć teraz będzie Herbertowskim wierszom owo tchnienie minionego wieku, wieku będącego przecież ostoją prawdy tego, co dobre i tego, co piękne. Wspomniany utwór jest świadectwem pełnej godności, człowieczeństwa i ludzkiej tożsamości, zasługującej na szczery podziw i nieme naśladowanie godności zakorzenionej głęboko w sercach i postawach antycznych generałów. Niech oni będą przykładem i wzorem dla współczesnych, dla ludzi, którym brak godności i najprawdziwszych, bezcennych skarbów wartości humanistycznych. Dzisiejsi generałowie poszukują winnych i usprawiedliwień, dlatego w nich, ale i niemal w całą współczesną społeczność wymierzona jest ostra krytyka poety, który poszukuje ocalenia i zmartwychwstania w ludziach tamtych dawnych wartości, „pierwowzorów greckich”. Jedność i nierozerwalność obydwu czasów wytyczą paralelę pewnych doświadczeń obecnych i minionych w Herbertowskiej „opowieści” O Troi. Zniszczone i pogrzebane, obrócone w proch mury legendarnego miasta posłużyły poecie do zobrazowania dokonujących się w dzisiejszym świecie spustoszeń. Gruzy antycznej Troi są jakże trafną metaforą cywilizacyjnego upadku, który przerasta swym ogromem nawet wyobraźnię artysty.
Konfrontacje przeszłości z teraźniejszością wskazują na przeogromną potrzebę naprawy współczesności poprzez odwoływanie się do pradawnych i niezmiennych wzorów starożytności, będących największą chyba szansą ratunku i ocalenia.
Ale był taki czas, kiedy sponiewierano, zbezczeszczono antyczną tradycję, upatrując jedynie w cywilizowanym rozwoju świata i techniki jedynej drogi prowadzącej ludzkość ku lepszemu. To okres międzywojennych doświadczeń, hołdujących czysto materialnym dobrom (futurystyczna „masa, maszyna, miasto”) i odcinających się zasadniczo od przeszłości, tradycji, kulturalnego dziedzictwa. Jak złudne i iluzoryczne pozostawało jednak takie przekonanie, w pełni obrazuje droga poetycka niejednego z międzywojennych twórców. Chciałabym odwołać się do sylwetki JulianaTuwima, którego doświadczenia i długotrwałe poszukiwania skierowały ostatecznie na drogę klasycyzmu. A przecież w młodzieńczych jego lirykach do głosu dochodziła niebywała fascynacja postępem, urzeczenie rozwojem techniki i kult dla tego, co nowe. Niejednokrotnie podkreślał poeta żywiołowość i biologiczny wymiar życia, mówił o krzyku radości i niepowstrzymanym pędzie tramwaju, aby wkrótce doszukać się w świecie pędzącej śmierci. (Ekstroblott). I oto najpewniejsze lekarstwo na opanowanie wciąż pogłębiającego się chaosu okresu międzywojennego odnajduje nie żywiołowy, lecz refleksyjny Tuwim w późniejszych utworach, w ciszy i spokoju, kontemplując wartość tradycji. Okazało się bowiem ponownie, że właśnie ona daje człowiekowi poczucie pewnej niezależności, tak potrzebnej zagubionym w naszych zakamarkach codziennego życia, daje możliwość wyciszenia emocji, złagodzenia wdzierającego się natarczywie w życie chaosu.
Tuwim wypełnił Horacjańskie „polecenie” i odnalazł chyba to coś, czego tak nieustannie poszukiwał. A przecież „pierwowzory greckie” brali do rąk swoich i jego poprzednicy. Dla Leopolda Staffa zawarte w nich klasycystyczne wartości stały się w pełni udaną próbą wyzwolenia się spod młodopolskich nastrojów dekadenckich. Bo kiedy trudno było poecie odnaleźć własne „ja” i sens pustej, marnej egzystencji stojącego w strugach Jesiennego deszczu człowieka, kiedy wydawało się, że wszystko jest beznadziejne wówczas odnalazł Leopold Staff nadzieję i epikurejską radość życia w ideałach starożytności. Klasycyzm Staffa zamanifestował się najpełniej w Przedśpiewie, gdzie przywołał poeta hasło antycznego Terencjusza, gdzie wskrzesza filozoficzne założenia stoicyzmu Seneki i Aureliusza. Oto kolejne potwierdzenie tego, jak wielką szansą, choćby na radość życia, pozostają ideały starożytnych. Ale pamiętajmy, że są one i szansą ocalenia ludzkości. Najznamienitsi twórcy, a przewodził im Jan Kochanowski, artyści tacy, jak choćby Daniel Naborowski i wspomniany już Staff, odkryli wartość filozofii stoickiej. Wspomniany wyżej Zbigniew Herbert znosi stoicyzm jakby z piedestału, pozbawiając posągowego Marka Aureliusza aureoli niezłomności i dostojeństwa mędrca. To właśnie owo przewartościowanie niektórych znaczeń antycznych motywów, symboli przewartościowanie wywołane przez czas, narzucone przez historię. Poeta Zbigniew Herbert raz jeszcze podaje dłoń minionym czasom, zbliżając posągowego Marka do doświadczeń współczesnegoczłowieka.
Czytanie i w dzień, i w nocy „greckich pierwowzorów”, choć trudne dziś i wymagające chyba pewnych wyrzeczeń, ma w sobie jednak niepodważalny moralny cel. Horacjańskie „polecenie” człowieka współczesnego niech nie będzie jedynie słowem, propozycją, którą odbiorca bierze pod rozwagę. Przeciwnie, niech będzie wręcz wyzwaniem narzuconym człowiekowi, nakazem, a może nawet i obowiązkiem. Cóż bowiem pozostanie po naszym świecie, który bliski wydaje się być zapowiadanej niejednokrotnie przez artystówprofetów zagładzie wartości, jeśli odwrócimy się od najpewniejszej chyba drogi ocalenia? Jest nią przecież zwrot ku literackim dziejom, ku jasnej i prostej zdawałoby się przeszłości, na której kartach znajdują się odpowiedzi na dręczące człowieka pytania natury egzystencjalnej. Prawdziwą wartość tej antycznej księgi uświadamiali nam przez wieki literaccy twórcy i filozofowie. Właśnie oni, wnikając w tajniki starożytnej kultury, wyzwolili się z chaosu rzeczywistości, w której przyszło im trwać. Odnaleźli w niej przecież wszystkie te ideały, których na próżno szukać w świecie rozchwianego kodeksu moralnego, umierających wartości, zanikającej ludzkiej wrażliwości.
„Polecenie” Horacego? nie, raczej ten etyczny nakaz należałoby chyba dopisać do dekalogu moralnego współczesnych nam czasów. Czasów szczególnie niepokojących i wyzwalających w człowieku najgorsze instynkty. Czasów zagrożenia, w których przecież brakuje godności mitycznych herosów, poświęcenia i miłości mitologicznych bogiń. Lecz czy do tych ideałów wystarczy jedynie sięgać właśnie wtedy, gdy mamy świadomość zanikania pewnych wartości, kiedy wzmaga się niebezpieczeństwo i pogłębia ludzkie zagubienie w świecie, kiedy zło przychodzi, kiedy światem zaczyna rządzić absurd, w końcu gdy dżuma zbiera największe plony? Nie. Chyba nie. Te pierwotne, prymarne ideały niech będą treścią człowieczego życia zawsze i wszędzie, niech nigdy nie przykryje ich pył zapomnienia. Życiodajne źródło antyku ta nieskończona księga ma w sobie tę magiczną właściwość, że zawsze pozostaje otwarta i zawsze możemy odnaleźć w niej odpowiedź na niejedno pytanie: pytanie o wartości, o los. Choćby takie, jak to Edwarda Stachury:/Czy wszystko już dla mnie stracone, skończone?/Wróżbiarzu, co czytasz z obłoków jak z ksiąg,/Spójrz i przeczytaj, co pisze tam o mnie./Weź przebij, weź odsłoń mi nieco ten gąszcz!
33. Piękne i szlachetne postacie kobiece w literaturze.Kobiecość zwykła się nam kojarzyć z kokieterią, urodą i wrażliwością. W ustach niektórych ludzi to pojęcie zyskuje czasem negatywny wydźwięk, bo interpretują to jako zbytnią drobiazgowość i czułość, przesadną delikatność. Często podsumowują to słowami: „Ach! To przecież takie kobiece”. Czy ta opinia jest słuszna? Wydaje mi się, że nie. Takie rozumowanie jest bowiem nacechowane konserwatyzmem i bardzo jednostronnym spojrzeniem na kobiety. Być może moje słowa zabrzmią bardzo feministycznie, ale twierdzę, że ograniczanie charakteru kobiecego do romansowych skłonności i przesadnej delikatności jest błędne. Już bowiem w Biblii pojawiają się fragmenty głoszące chwałę kobiet: Kobieta nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. (I List do Koryntian)
Prawa kobiet i mężczyzn są zatem równe kobieta jest uzupełnieniem mężczyzny i vice versa. Tak więc oboje mogą mieć szlachetne ideały i swoją postawą służyć innym. Literatura dostarcza nam wielu przykładów pięknych i szlachetnych postaci kobiecych. Zanim jednak przyjrzymy im się bliżej, proponuję wyjaśnić znaczenie słów „piękny” i „szlachetny”. Piękno nie ogranicza się bowiem do urody, ale obejmuje również zalety osobowościowe. W tym przypadku mamy do czynienia z platońskim rozumieniem piękna, w myśl którego jest ono jedną z najwyższych wartości, równą dobru i prawdzie. Zdaniem Platona wewnętrzne piękno jest w stanie zapewnić człowiekowi nieśmiertelność. Kobiety piękne i szlachetne to zatem osoby godne naśladowania ze względu na ich pozytywne przymioty.
Aby udowodnić, że płeć piękna ma, oprócz urody, także inne, ważniejsze zalety, przyjrzyjmy się kilku bohaterkom literackim. Jako pierwszą, gdyż, moim zdaniem najsilniejszą, reprezentantkę płci pięknej chciałabym przedstawić Antygonę tytułową bohaterkę tragedii Sofoklesa. To bowiem niezwykła kobieta, potrafiąca zażarcie i do końca bronić swoich racji. Cechuje ją bezkompromisowa wierność własnym zasadom mimo kategorycznego zakazu Kreona, decyduje się wypełnić prawo Boskie i pochować Polinejkesa. Jest wyjątkowo odważna z premedytacją łamie prawo ustanowione przez władcę, by zapewnić bratu godne przejście w zaświaty. Dla miłości i zgodności z wyznawanymi ideałami gotowa jest złożyć ofiarę z życia. Jest przy tym w pełni odpowiedzialna za swe czyny, nie ucieka przed konsekwencjami własnych zachowań. Nie godzi się również na propozycję Ismeny, która pragnie współodpowiadać za popełnione przestępstwo. Antygona daje świadectwo ogromnej siły charakteru, tkwiącej w kobietach. Jest samodzielna, gdyż sama decyduje, co uznać za słuszne i w jaki sposób postępować.
Spadkobierczynią pewnych cech Antygony nazwać można bohaterkę wiersza Adama Mickiewicza Śmierć Pułkownika. Jest nim, jak sam poeta mówi:/Litwinka, dziewica bohater,/Wódz Powstańców Emilija Plater.
Jej nieugiętą, żołnierską postawę podczas powstania listopadowego artysta uznał za precedens godny upamiętnienia. Przedstawił więc Plater jako wyjątkowo walecznego wojownika, który mimo że był reprezentantem płci pięknej, dorównywał odwagą i poświęceniem innym dowódcom. Miernikiem wielkości Emilii uczynił Mickiewicz ogrom żalu, jaki żołnierze i prości ludzie okazali przy jej śmierci. Przy umierającej czuwały bowiem tłumy wieśniacze, które zbiegły się z okolicznych wiosek, oraz partyzanci, którym przewodziła. Odejście bohaterskiej dziewczyny wzbudza gorycz i smutek nawet u najbardziej oswojonych ze śmiercią kościuszkowców:/Nawet starzy Kościuszki żołnierze,/Tyle krwi swej i cudzej wylali,/łzy ni jednej a teraz płakali/I mówili z księżami pacierze.
U wielu zgromadzonych przy zwłokach rycerza zaskoczenie wzbudza fakt, iż ten nieprzeciętnej odwagi wojownik okazał się kobietą. Jej łagodne oblicze i dziewczęce kształty nie pasują bowiem do wizerunku pułkownika zaprawionego w boju. Ale to właśnie kobieca czułość i wrażliwość stała się przyczyną ogromnego przywiązania, jakim darzyli ją ludzie. Ta krucha kobietka umiała w doskonały sposób wyważyć w sobie cechy mężnego bojownika i delikatnej niewiasty. Pogodzenie bezwzględności i surowości z ciepłym i matczynym stosunkiem do żołnierzy uczyniło z niej świetnego dowódcę. Sławiąc imię Emilii Plater, warto zaznaczyć, iż jest to postać prawdziwa, historyczna, a poetycka wizja jej śmierci zawarta w liryku Śmierć Pułkownika jest tylko oddaniem hołdu bohaterce przez wieszcza.
Emilia Plater znacznie odbiega od wizerunku kobiety, jaki funkcjonował w Europie czasów Mickiewicza. Ta szlachetna i dzielna dziewica bliższa jest bowiem mitycznym amazonkom niż romantycznym kochankom rodem od Goethego czy nawet Mickiewiczowskiej Maryli. Przyczyny tego należy upatrywać w nieco odmiennym charakterze polskiego romantyzmu, na którym ogromne piętno wywarło zniewolenie kraju. Dlatego też obok typowych postaci kochanek w rodzimej literaturze romantycznej istnieje specyficzny rodzaj bohaterek kobiecych, które zmuszone są poświęcić szczęście osobiste na rzecz walki narodowowyzwoleńczej. Owo poświęcenie jest w moim odczuciu gestem wyjątkowo szlachetnym, świadczącym o duchowym pięknie jego wykonawczyni.
Przedstawicielką tego typu kobiet warto uczynić Aldonę, żonę Waltera Alfa z powieści poetyckiej Mickiewicza pt. Konrad Wallen rod. Ona również zdolna jest do poświęcenia szczęścia osobistego, a konkretnie małżeństwa, w imię wyższych idei. Rozumie decyzję swego ukochanego, który odchodzi od niej, by walczyć o Litwę. Bezgranicznie wierna Walterowi, postanawia rozpocząć życie pustelnicze i godzi się zamurować w wieży. Podtrzymuje swego małżonka na duchu, przyczynia się do wybrania go mistrzem zakonu. Jest wierna i pełna miłości aż do śmierci. Kiedy Konrad popełnia samobójstwo, ona decyduje się na ten sam krok.
Zwykle analizując Konrada Wallenroda, koncentrujemy się na tragicznych losach i niezłomnej postawie tytułowego bohatera. Aldona natomiast pozostaje w cieniu małżonka. Jej ofiarność i poświęcenie nazwać można cichym heroizmem ogarniętego miłością serca. Zmuszona wyrzec się szczęścia u boku męża, targana troską o jego życie, przeżywa swój dramat w samotności. Lojalna w sposób godny podziwu, przeżywa każde posunięcie Wallenroda. Chcąc połączyć się z ukochanym, odbiera sobie życie.
Przykład Aldony, która nie może zachować ukochanego dla siebie, lecz zmuszona jest go oddać Litwie, zbliżony jest do sytuacji polskich matek, które w obliczu zagrożenia niepodległości ojczyzny muszą się godzić na to, że ich synowie giną na polu walki. Problem matek, które wbrew chęci zatrzymania ukochanych dzieci przy sobie godzą się na ich udział w konspiracji, obrazuje postać pani Rollison z III cz. Dziadów. Kobieca szlachetność i szeroko rozumiane piękno wiążą się w okresie romantyzmu w sposób nierozerwalny z patriotyzmem. Płeć piękna również bierze udział w walce. Czy to bezpośrednio jak Emilia Plater, czy biernie jak Aldona lub pani Rollison; ich bohaterstwo jest ogromne.
Szlachetność i piękno są wartościami niezmiennymi, stałymi, jednak w zależności od sytuacji kraju i charakterystycznego dla danego czasu światopoglądu można w różny sposób zasłużyć sobie na nie. Stasię Bozowską z Siłaczki Stefana Żeromskiego z całą pewnością zaliczyć należy do grona kobiet godnych podziwu, a droga życia, jaką obrała, zasadniczo różni się od romantycznych koncepcji. Ta młoda i urodziwa dziewczyna z płowym warkoczem odrzuciła możliwość robienia kariery naukowej w stolicy oraz realizowania się jako żona, aby osiedlić się w małej wsi i krzewić oświatę wśród chłopów. Zgodnie z ideą „pracy u podstaw” panna Stanisława pragnęła w utylitarny sposób wykorzystywać swą wiedzę. Otwarta na świat i świadoma sytuacji politycznej kraju, postanowiła być jednostką pożyteczną w społeczeństwie, które potrzebowało pomocy i podobnej służby. W pracy nad zwalczaniem ciemnoty chłopskiej była wytrwała i zdeterminowana. Nieustraszenie pokonywała trudności. Swą niezłomną postawą zyskała sobie miłość i szacunek mieszkańców wioski. Zapracowana Stasia oddawała się bez reszty innym, nie troszcząc się o siebie. Nie zwracała uwagi na owe słabości, usiłując dać z siebie jak najwięcej. To doprowadziło ją do śmierci.
Bohaterstwo Stasi Bozowskiej i jej moralna wielkość polegały na umiejętności zrezygnowania z kuszącego sposobu życia, kariery naukowej i szczęścia małżeńskiego, odrzucenia wygodnictwa. Jej działalność w małej wiosce świadczy o głębokim zaangażowaniu w sprawy społeczne oraz wrażliwości na los najuboższych. Bezinteresowna pomoc chłopom, pełne oddanie się tej sprawie, świadczą o wielkoduszności panny Stanisławy. Warto również dodać, iż jest to niewiasta w pełni wyemancypowana sama decyduje o swoim losie i porzuca konserwatywne przyzwyczajenia współczesnych sobie kobiet.
Ostatnią postacią, którą z czystym sumieniem określić można epitetami wskazanymi w temacie, jest Natalia Lwowna, pozornie mało znacząca, drugoplanowa bohaterka Innego świata Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Jest to więźniarka sowieckiego łagru, kobieta mało atrakcyjna, ale wyjątkowo życzliwa, cierpliwa i bezinteresowna. Wielkość tej małej i chorej na serce kobiety polega, moim zdaniem, na zachowaniu ludzkiej godności w warunkach kaźni. Jest ona bowiem jedną z niewielu osób, które w obliczu śmierci zachowują człowieczeństwo. Dobra i uprzejma dla współwięźniów, daje świadectwo, że nawet w skrajnej sytuacji zagrożenia można kierować się wyższymi wartościami, nakazującymi miłosierdzie i niesienie pomocy bliźnim. Znając bestialski charakter łagrów, postawę Natalii uznać należy za akt heroizmu. Ta kobieta posuwa się jednak jeszcze dalej! Udowadnia, że nawet w warunkach zniewolenia zachować można świadomość i tożsamość. Wyznaje bowiem zasadę, iż nawet wobec uwięzienia pozostać można wolnym. Wyznacznikiem tej wolności staje się wówczas prawo do decydowania o własnej śmierci. Jest to bowiem ostatni akt woli człowieka, dowodzący jego niezależności. Czyny i poglądy Natalii są świadectwem jej szlachetności. W nieludzkich okolicznościach pozostaje człowiekiem, który z czystym sumieniem może powiedzieć o sobie, że żyje zgodnie z zasadami etyki. Natalia jest dokońca wierna samej sobie, co w podobnych warunkach staje się jedną z nadrzędnych wartości. Jakże piękna i wzniosła jest myśl więźniarki, że należy żyć dla własnych ideałów i w zgodzie z własną moralnością, a kiedy w ten sposób już nie można nie żyć w ogóle.
Szukając odpowiednich przykładów postaci kobiecych i analizując ich cechy, dochodzę do wniosku, iż w literaturze bardzo niewiele jest osławionych pięknych i szlachetnych niewiast. Zwykle bowiem funkcja kobiet ogranicza się w utworach do towarzyszenia mężczyźnie. To on jest głównym bohaterem, to na nim skupia się uwaga czytelników i to on jest opiewany. Dziewczyna najczęściej pozostaje jego tłem albo cierpi, kochając bohatera, albo staje się obiektem jego uczuć. Jej rola opiera się głównie na byciu małżonką, narzeczoną, siostrą lub matką. Dlatego, być może, jeżeli już uda się czytelnikowi odnaleźć kobietę samodzielną lub bez bardziej znaczących dla wymowy jej losów koligacji z mężczyzną, jej postać zdaje się być lekko zhiperbolizowana. Owa samodzielność w decydowaniu o własnym losie urasta niemalże do rozmiarów heroizmu, a czynne zaangażowanie w sprawy narodowe to ewenement opiewany przez wieszczów. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź pozostawmy feministkom.
34. „Przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko, jednak nie umiera.”Ustosunkuj się do słów Adama Asnyka, odwołując się do wybranych utworów literackich.Myślę, że rację miał poeta Adam Asnyk, twierdząc, że Przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko, jednak nie umiera. Jako jeden z pierwszych podkreślał on świadomie w swoich utworach, takich jak Daremne żale czy Do młodych, rolę przeszłości w kształtowaniu teraźniejszości i przyszłości.
W wierszu programowym Do młodych ukazał przeszłość w kontekście ewolucyjnym. Poeta przekonuje w nim młode pokolenie pozytywistów, że w budowaniu przyszłości biorą też udział wieki minione. Dlatego apeluje, aby nie zapominać o niej, ponieważ „za chwilę” i czasy obecne staną się przeszłością.
W innym wierszu, Daremne żale, tłumaczy, że ewolucja jest procesem nieuniknionym, nieodwracalnym, a przeszłość ma w niej również swój wielki udział.
Doskonale rozumieli te kwestie pisarze epoki staropolskiej. W Transakcji wojny chocimskiej autor Wacław Potocki przypomina współczesnemu pokoleniu Polaków minione sarmackie ideały, które wcielane w życie przez obrońców spod Chocimia przyniosły im wielkie zwycięstwo. Pamięć o przodkach, dzielnych rycerzach z czasów Bolesława Chrobrego, i ich cnotach żyła wśród żołnierzy Chodkiewicza i była wśród nich wiecznie żywa. A więc przeszłość nie umiera, jak słusznie zauważył Asnyk.
Romantyzm był epoką, która szczególnie ceniła historię. Oczywiście wynikało to z sytuacji politycznej kraju, który znajdował się pod zaborami. Poeci często powracali do dziejów minionych, aby pokazać ich wielki wpływ na czas teraźniejszy. Obserwujemy to chociażby w utworze Adama Mickiewicza Konrad Wallenrod, którego akcja rozgrywa się w głębokim średniowieczu. To „przeszłość”, a więc opowieści Wajdeloty Halbana stworzyły Konrada Wallenroda, przyszłego patriotę. Dzięki niemu dowiedział się on o swoim dzieciństwie i dalekiej ojczyźnie Litwie. Halban obudził w młodym „Krzyżaku” miłość do rodzinnego kraju i obowiązek służenia mu. Właśnie pamięć o przeszłości, domu rodzinnym i rodzicach sprawiły, że Wallenrod wybrał drogę służby Ojczyźnie, choć nie była ona łatwa. Przeszłość ożyła więc w jego czynach i inspirowała jego wszystkie poczynania. Dla Mickiewicza romantyka nie ulegało więc wątpliwości, że przeszłość żyła w sercach wajdelotów i Konradów i ze względu na nią byli oni zdolni do największych poświęceń. Wielką rolę historii i tradycji, a więc przeszłości, w życiu narodu pozbawionego niepodległości ukazał Adam Mickiewicz w Panu Tadeuszu. To ona nie pozwoliła na wynarodowienie się Polaków i powodowała, że nie pogodzili się oni z utratą wolności. W utworze występuje ona na każdym kroku i jest obecna w życiu codziennym mieszkańców Soplicowa. W dworku soplicowskim na ścianach wiszą obrazy bohaterów narodowych, takich jak Kościuszko, Rejtan, Jasiński. Nawet stary zegar wygrywa Mazurka Dąbrowskiego, obiecując Polakom wyzwolenie.
Ród Sopliców zachowuje prastarą sarmacką tradycję, co powoduje, że czują się oni wciąż Polakami i promieniują polskością na okolicę. Bohaterowie utworu doskonale znają przeszłość historyczną nie tylko swojego kraju, ale i okolicy, którą zamieszkują. Wykazał się nią Jankiel w swoim koncercie, który odegrał na cymbałach w dniu zaręczyn Zosi z Tadeuszem. Przy pomocy muzyki przedstawił historię Polski ostatnich lat. Nie pominął żadnego wydarzenia z dziejów ojczyzny. W koncercie pojawiły się więc: radość z uchwalenia Konstytucji 3 maja, rozpacz na skutek zawiązania Targowicy i III rozbioru Polski, klęski powstania kościuszkowskiego i rzezi Pragi, i kolejna radość z powstania Legionów. Cały koncert był świadectwem, jak mocno zakorzeniona była prze szłość w sercach Polaków i stała się przyczyną tego, że z radością czekali na Legiony Polskie, kroczące u boku Napoleona na Litwę w 1812 roku. Mickiewicz ukazał więc wpływ przeszłości na chwilę obecną społeczeństwa i jednostek.
Wielkim romantykiem, doceniającym wielki wpływ przeszłości na teraźniejszość i przyszłość, był Juliusz Słowacki. Poeta w utworze Grób Agamemnona ocenia ostatnie lata historii Polski, przyrównując ją do przeszłości Grecji. Niestety, tradycja antyczna niewiele, zdaniem poety, nauczyła Polaków.
O wpływie historii i tradycji na teraźniejszość przekonuje nas Maria Konopnicka w Rocie, napisanej na 500lecie zwycięstwa grunwaldzkiego. Utwór ten to swoisty manifest patriotyzmu. Poetka ukazuje w tej pieśni, że właśnie ze względu na przeszłość Polacy nie poddają się germanizacji w okresie zaborów. W ich świadomości głęboko zakorzenione jest przekonanie, że pochodzą od królewskiego rodu Piastów i dlatego nie mogą zapomnieć polskiego języka, mowy swoich ojców. Rota przypomina o konieczności walki za kraj i dom rodzinny. Kult historii i tradycji ucieleśnił się w postaci „ducha narodu”, który będzie Polakom „hetmanił” i właśnie dzięki niemu polskie społeczeństwo przetrwa długą „noc” zaborów. Przeszłość w utworze poetki jest więc źródłem, z którego ludzie czerpią siłę, aby przetrwać.
Podobnie ukazuje to zagadnienie Eliza Orzeszkowa w powieści Nad Niemnem. Współcześni Polacy czerpią ideały ze starej legendy o Janie i Cecylii, która uczy ich pracy dla własnego kraju. Mogiła nadniemeńska, w której leży pochowanych 40 powstańców styczniowych, również jest miejscem szczególnej pamięci i przypomina następnym pokoleniom o konieczności dalszej walki za Ojczyznę, gdy tylko nadarzy się właściwa okazja.
Nie wszyscy bohaterowie powieści szanują historię i tradycję i ci zostają przez pisarkę potępieni. Uważa ona bowiem, że nie wolno zapominać o przeszłości i trzeba w nowych warunkach gospodarczych i politycznych kontynuować zamierzenia poprzednich pokoleń. Zygmunt czy Emilia Korczyńska są obojętni zarówno na przeszłość, jak i na teraźniejszość narodu. Interesują się wyłącznie własnym życiem osobistym, nie odnajdują w nim jednak szczęścia. Zdaniem pisarki szczęście to można osiągnąć, pamiętając jedynie o własnych, polskich korzeniach i tradycji.
Przeszłość miała więc i ma nadal wielki wpływ na dążenia i pragnienia następnych pokoleń. Jest ona częścią „ducha narodu” i dlatego warunkuje jego dalsze losy. W tym „duchu narodu” zawarty jest dorobek kolejnych jego pokoleń, pozwalający mu trwać i budować przyszłość.[...] jedynym tylko lekarstwem na męki /Jest dobrowolne samobójstwo ducha [...] pisał A. Asnyk w Sonecie XXIX z cyklu Nad głębiami.
Zgadzam się całkowicie z poetą, który twierdził, że śmierć narodu związana jest z „samobójstwem ducha”, wymazaniem z jego pamięci swojej historii i tradycji. Dlatego słowa zawarte w temacie wypracowania, które mówią, że: Przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko, jednak nie umiera, są w pełni prawdziwe.
35. Bunt i ofiara dwie postawy polskich bohaterów romantycznych.
Sylwetka polskiego bohatera romantycznego tworzona była pod wpływem wielu czynników. Duże znaczenie miały wpływy zachodnioeuropejskie. Dlatego polski bohater romantyczny z wielu utworów buntował się, podobnie jak jego europejscy poprzednicy, przeciwko „zastanym” formom życia społecznego i politycznego. Ale na stworzenie polskich sylwetek bohaterów wpływ najistotniejszy miała sytuacja wewnętrzna w kraju, który był podzaborami.
Wybuchające co kilkanaście lat powstania (1830, 1848, 1863) narodowowyzwoleńcze stworzyły potrzebę istnienia takiego bohatera, często wzorowanego na postaciach historycznych. Polscy bohaterowie romantyczni tworzyli więc nowe wzorce postaw obywatelskich, w których właśnie najważniejszy był bunt przeciwko zastanej rzeczywistości niewoli narodowej i ofiara na rzecz ojczyzny, włącznie do poświecenia dla niej życia.
Nie byli to oczywiście bohaterowie jednorodni. Różnili się od siebie często w zależności od czasu powstania utworu i osoby autora. Zmienia się więc bohater romantyczny w zależności od potrzeb chwili, w bardzo różny sposób potrafi realizować swe zamierzenia, zmienia poglądy i dążenia. Ale cel mają wszyscy jeden wyzwolenie kraju spod obcego panowania.
Konrad Wallenrod, tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama Mickiewicza, jest człowiekiem zbuntowanym od urodzenia. Najpierw więc buntuje się przeciwko Krzyżakom, którzy porwali go za młodu z domu rodzinnego na Litwie, później, kiedy już powrócił do kraju rodzinnego, buntuje się przeciwko słabości Litwinów i potędze Krzyżaków. W domu szczęścia nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie pisze o nim Mickiewicz. Jako dorosły już człowiek wie, że aby zwyciężyć silniejszego przeciwnika, działać może tylko podstępnie. Opuszcza więc żonę i przechodzi na stronę wroga, aby tam realizować od dawna zamierzony plan. Poświęca więc dla Litwy wszystko życie osobiste, dom rodzinny, honor rycerski, a później nawet życie. Podszywa się pod słynnego rycerza krzyżackiego Konrada Wallenroda i do końca działa podstępnie, aby zwyciężyć Zakon od wewnątrz. Po dokonaniu swojego zamierzenia zabija się, wypijając truciznę. Zarówno przez Krzyżaków, jak i Litwinów uznawany jest za zdrajcę, jeden jedyny poeta Halban wie o jego prawdziwych dokonaniach. Jest więc Konrad bohaterem romantycznym typowym dla polskiego romantyzmu. Bunt i ofiara to najważniejsze postawy w jego życiu. Tworząc taki typ bohatera, Mickiewicz ukazał Polakom drogi postępowania i sposoby walki, jakie trzeba podjąć z silniejszym od Polski przeciwnikiem Rosją.
Nieco inny charakter ma historia Gustawa z II i IV części Dzia dów. Ale i on od wczesnej młodości przeżywa bunt. Nie może zaaprobować zdrady ukochanej, która wyszła za mąż za bogatego ziemianina, zaś odrzuciła biednego poetę. Jednak pod wpływem dawnego nauczyciela, księdza, usiłuje zapomnieć o swej tragedii i życie poświęcić Ojczyźnie. W III części Dziadów w „Prologu” Gustaw w sposób symboliczny przemienia się w Konrada, bojownika o sprawę narodową. Młody Konrad jest Filaretą, ale również poetą. Swoją twórczością chce walczyć o szczęście ludzi Polaków nawet z Bogiem. Wie, że taka powinna być rola poezji odzwierciedlać potrzeby epoki, ukazywać dążenia narodu w walce o wolność. Ten zbuntowany poeta chciałby stanąć na czele swojego narodu. Jest gotowy wziąć na siebie wszystkie jego cierpienia, podobnie jak mityczny Prometeusz. Ofiara Konrada ma jednak charakter samotnej walki. Podejmuje ją w imię swojego narodu, dla którego pragnie wywalczyć wolność.
Bunt przeciwko zaborcom, a nawet Bogu, który zezwolił na klęskę listopadową Polaków, jest więc typowy dla Konrada jako bohatera romantycznego. Również typowa jest jego późniejsza ofiara z życia na rzecz własnego narodu.
Postawa Kordiana, głównego bohatera Kordiana Juliusza Słowackiego, miała podobny charakter. Poznajemy go, gdy jest młodzieńcem jeszcze niezupełnie dojrzałym. Wraz z upływem lat poetaKordian, poszukujący usilnie sensu życia, dostrzega otaczającą go rzeczywistość, której, podobnie jak bohaterowie Byrona, nie może zaakceptować. Buntuje się przeciwko kultowi pieniądza w Europie, postawie Watykanu wobec Polski, a przede wszystkim tyranii politycznej Rosji. Kiedy zawodzą go wszyscy i wszystko, postanawia złożyć ofiarę ze swojego młodego życia i dokonać zamachu na cara Rosji, który jest sprawcą niewoli narodowej Polaków. Jednak na skutek Strachu i Imaginacji załamuje się, nie dokonuje zabójstwa i oczekuje w szpitalu wariatów na wyrok śmierci. Prawdopodobnie poniesie na rzecz ojczyzny największą ofiarę życie.
Inaczej rysuje się postać innego bohatera romantycznego, Jacka Soplicy z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. Utwór powstał w roku 1834, kiedy to emigracja zdawała sobie sprawę z tego, jakie były przyczyny klęski listopadowej. Dlatego Jacek Soplica będzie już nowym typem bohatera romantycznego. W młodości, przeżywszy nieszczęśliwą miłość do córki bogatego magnata, buntował się przeciwko różnicom społecznym obowiązującym w świecie XIXwiecznym. Ten bunt i chęć zemsty prowadzą go do zabójstwa. Postanawia on odtąd zmienić swoje życie. Bunt i nienawiść kieruje przeciwko wrogom ojczyzny zaborcom, Rosjanom. Wstępuje do zakonu i jako ksiądz Robak staje się działaczem i emisariuszem politycznym. Całą więc resztę swego życia ofiarowuje ojczyźnie. Nie szczędzi dla niej zdrowia i sił, bierze udział w wielu bitwach, np. pod Jeną, wielokrotnie osadzany jest w więzieniach ruskich i pruskich, z których jednak zawsze wychodzi cało. Marzeniem jego życia staje się wywołanie powstania na Litwie w momencie wkroczenia na nią wojsk polskich i francuskich, idących w roku 1812 na Moskwę. Ksiądz Robak nie przypomina jednak Konrada ani Kordiana. Nie jest on poetą ani wielkim indywidualistą, jak tamci. Nie podejmuje walki samotnej, ale agituje szlachtę i chłopów do wspólnego działania na rzecz kraju./A przed ucztą potrzeba dom oczyścić z śmieci;/Oczyścić dom, powtarzam, oczyścić dom, dzieci tłumaczy ksiądz Robak zebranym w karczmie.
Jacek Soplica, jako typowy bohater romantyczny, buntuje się i ponosi ofiarę z życia, raniony w bitwie z Moskalami. Ale jest już nowym typem bohatera, ponieważ potrafi znaleźć wspólny język z ludźmi i zachęcić ich do wspólnego działania na rzecz kraju.
Bohaterowie romantyczni nie wywalczyli dla Polski niepodległości. Ale swoim buntem i ofiarnością przypominali rodakom, że nie można pogodzić się z utratą niepodległości i nadal trzeba podejmować działania na rzecz wyzwolenia. Ofiara złożona z ich życia nie była więc daremna, uczyła postaw politycznych i przypominała następnym pokoleniom o ich odrębności narodowej.
36. „Poezjo! Jakie twoje imię? Tworząca? Cóż ty tworzysz? Siebie.” Skomentuj słowa J. Tuwima, pisząc o możliwościach kreacyjnych artysty.
Poezja była już wszystkim: twórczynią wartości, postaw i poglądów. Próbowała także odkrywać tajniki ludzkiej duszy, to znów podejmowała zabawę słowami. Od wieków istniało wiele sądów na temat, jaką powinna pełnić ona rolę i jakie możliwości w związku z tym powinien mieć artysta.
Epoką, która ugruntowała w świadomości ludzi wielkie znaczenie poezji, był romantyzm. Wytworzony wówczas wzorzec istniał w świadomości społecznej, aż do czasów odzyskania niepodległości, a ściślej do czasów powojennych. Romantyczny poeta to olbrzym, posiadający talent tworzenia, którego słowo miało kierować zniewolonym społeczeństwem, będący wyrazicielem tejże wspólnoty. Był wielką indywidualnością, człowiekiem wyjątkowym, który dzięki słowu zmieniał ludzkie postawy i zachowania, a nawet świat. Najlepszym przykładem jest tu postawa Konrada z II części Dziadów A. Mickiewicza. Bohater buntuje się przeciwko Bogu, ponieważ wierzy, że jako poeta ma wielką moc. Chce ją użyć dladobra swojego narodu.
Poeci moderniści podjęli wątek porzucony przez pozytywistów i podobnie jak romantycy, przyznali artyście, poecie, miejsce szczególne. Pragnął on teraz wyrażać to, co niewyrażalne, największe tajniki ludzkiej duszy, przekazać tajemnicę bytu. Miał zamiar uchwycić to, co nieosiągalne dla rozumu, sferę ludzkiej psychiki, wobec której dotychczasowe pojęcia i terminy stały się bezradne. Formuła symbolizmu i impresjonizmu pomagała poetom w wyrażaniu myśli i nastrojów.
K. Przerwa-Tetmajer w utworach takich, jak Evviva l'arte, Nie wierzę w nic uważa poezję (za filozofem niemieckim Schopenhauerem) za jedną z możliwości ucieczki od zła tego świata. Poeta ma jednak moc nie tylko tworzenia, ale równocześnie i siłę niszczenia. Artyści w tym okresie stają się grupą coraz bardziej zamkniętą, nie pragną już za sobą pociągać tłumów czy narodu... Poezja ma być piękna i wyrażać to, co niewyrażalne. Nie musi być rozumiana przez filistra, mieszczucha, masy. Z założenia ma być elitarna i podziwiana przez wąskie grono wybrańców. Poezja romantyczna miała wyrażać wspólnego ducha narodu, zaś modernistyczna nastroje dekadenckie, schyłkowe, przeżywane przez wąskie grono twórców. Nie był to już bunt romantyczny przeciwko niesprawiedliwemu światu i Bogu, ale obyczajowy, przeciwko moralności mieszczańskiej.
Wiek dwudziesty charakteryzował się wielością kierunków i prądów, zaś grupy poetyckie rozpadają się po II wojnie światowej na pojedynczych twórców. Dwudziestolecie międzywojenne reprezentuje zupełnie nowe spojrzenie na poezję i na rolę poety. Odrzucam z ramion płaszcz Konrada pisze Antoni Słonimski, jeden ze skamandrytów. Odzyskanie niepodległości zwalnia poetów ze służby narodowi. Pisze o tym również J. Lechoń w swoim wierszu Herostates. Julian Tuwim, czołowy skamandryta, uważa, że miejsce poety jest w tłumie, nie zaś ponad nim. Będę ostatni wśród równych pisze w swym wierszu pt. Poezją. W utworze Do krytyków uważa, że poezja powinna opiewać uroki codzienności, oddawać nastrój chwili, opisywać bohatera z ulicy, zwykłego człowieka. Lecz już w pięknym wierszu Sitowie mówi o tym, że jest ona siłą przekształcającą wspomnienia, mękę twórczą. W Prośbie o piosenkę zdradza pragnienie, by słowo jego było orężem trafnym jak błysk ostrej stali. Kazimierz Wierzyński, również skamandrysta, w wierszu Manifest szalony przeciwstawia się podejmowaniu sztuki jako sfery świętej. Pisze:/Precz z poezjami! Z duszą tromtadrata!/Niech żyją bzdurstwa, bujdy, banialuki!/Dosyć rozsądku! Wiwat trans wariata!/Życie jest wszystkim! Nie ma żadnej sztuki!
Futuryści B. Jasieński i A. Steru przeciwstawiali się starym formom, w tym i dawnym pojmowaniu poezji. Głosili, że wzorem dzieła sztuki powinna być dobra maszyna. Poeci Awangardy z kolei głosili postulat szeroko rozumianej wolności sztuki, odkrywania nowych horyzontów. Dla J. Przybosia poezja staje się rzemiosłem, zaś poeta rzemieślnikiem, który musi pracować nad dążeniem do maksymalnej skrótowości, kondensacji znaczeń, intelektualizmu, zaś w tematyce do przedstawienia 3M Miasta, Masy, Maszyny.
Wszyscy więc poeci dwudziestolecia międzywojennego tworzyli dla tworzenia. Tworząca? Cóż ty tworzysz? Siebie! odpowiada Tuwim. W programach poetyckich tego okresu nie znajdujemy słowa o celach wyższych czy wyrażaniu tego, co niewyrażalne.Poeci czasów wojny i okupacji, którzy nawiązywali do tradycji romantycznej, zarzucali twórcom dwudziestolecia międzywojennego brak celów wyższych właśnie i układanie tylko ładnych wierszy.
K.K. Baczyński i T. Gajcy poeci straceńcy, uczestnicy powstania warszawskiego, wskrzesili mit poezji tyrtejskiej, typ romantycznego poetyżołnierza poświęcającego swe życie walce o wolność. Poezja była dla nich także ucieczką od koszmaru świata Apokalipsy, jaką była wojna. W wierszu Ocalony T. Różewicz obrazowo przedstawia stan świadomości człowieka, który przeżył wojnę. Pisze:/to są nazwy puste i jednoznaczne /człowiek i zwierzę/wróg i przyjaciel/miłość i nienawiść...
Różewicz, poeta, który przeżył, określa już swoje credo poetyckie w opozycji do poezji romantycznej dającej nadzieję, porywającej. Ukazuje upadek dawnych wartości, epatuje niewiarą. Poeta poszukuje mistrza, który na nowo oddzieli światło od ciemności dobro od zła.Innym poetą powojennym, uznającym za punkt odniesienia tradycję romantyczną, jest Cz. Miłosz, który pragnie z niej czerpać siłę. W Ars poetica w swoim twórczym wyznaniu wiary pisze, że wiersze należy tworzyć rzadko, tylko będąc w kontakcie z naturą, czy też w obronie człowieka przed historią lub po to, aby dać świadectwo prawdzie (Który skrzywdziłeś). Miłosz wierzy, podobnie jak romantycy, że poeta może być ostoją prawdy i innych wartości.
Wiersze Z. Herberta i W. Szymborskiej raczej opisują świat, niż wyrażają emocje twórcy. Możliwości kreacyjne Szymborskiej są wielkie właśnie dzięki bezprogramowości, którą głosi. Jest stale otwarta i poszukująca, często używa słowa nie wiem: Niektórzy lubią poezję pisze, a ja nie wiem... Według Szymborskiej możliwość tworzenia unieśmiertelnia to, co chwilowe. Zbliża to więc poetkę do Horacego (Non omnis moriar) i Kochanowskiego (Nie wszystek umrę...). Traktuje ona siebie z ironią i dystansem. Tworzenie dla niej to odpowiadanie na nie wiem właśnie, daje ono przy tym radość poecie. Nie płynie z tego jednak żadna chwała dla autora, który pozostaje w cieniu.
Można więc powiedzieć, że od czasów romantyzmu, któryuznał możliwości kreacyjne artysty za nieograniczone, rola poety i poezji zaczęła się kurczyć od wyrażania niewyrażalnego, poprzezdoświadczenia zmysłowe przekazujące chwilę (Julian Tuwim) i zimne eksperymenty słowne Awangardy, do Różewicza, który uznał słowa za puste pojęcia.
Myślę, że możliwości kreacyjne artysty są ogromne, jeśli tylko ma on coś do przekazania czytelnikowi. Dlatego najbardziej cenię poezję Z. Herberta, który stara się zinterpretować na nowo dawne wartości i ukazać ich aktualność.
39. „Polska stwór nie do życia”. „Polska kraj, w którym zawsze ktoś przygarnie skrzywdzonego”. Którą opinię podzielasz?
Przy lekturze literatury wojennej wielokrotnie zastanawiałam się, jaką postawę przybraliby dzisiejsi Polacy w podobnej sytuacji. Jak zachowałaby się bierna dzisiaj młodzież i wreszcie co zrobiłabym ja? Te wątpliwości skłoniły mnie do rozmyślań, na ile ja, młoda osoba, identyfikuję się ze swoim krajem. Jaki naprawdę on jest, czy ma jakąś specyfikę, czy w Polakach istnieje coś, co odróżnia ich od innych narodów?
Wydaje mi się, że odpowiedzi nie trzeba daleko szukać; wystarczy bowiem spojrzeć na położenie geograficzne Polski. Przecież kraj, który utrzymuje się od wieków przy życiu, mając za sąsiadów dwie duże potęgi, musi być niezwykły. Śledząc historię Polski, można dojść do wniosku, że kraj ten już dawno powinien zniknąć z mapy. I owszem, zniknął, ale okazuje się, że nawet to nie zabiło Polski. Przez ponad dwieście lat Polska żyła... nie istniejąc. Nie było państwa w sensie geograficznym i politycznym, ale ono niezmiennie trwało w sercach Polaków, funkcjonowało w oparciu o ducha narodowego. A duch narodowy istnieje chyba w dosłownym tego słowa znaczeniu. Przecież fakt, że udało się Polsce wyzwolić spod jarzma zaborów, graniczy z cudem. Wbrew logice, prawom fizyki i natury w 1918 roku Polska odzyskała wolność. Czyżbyśmy rzeczywiście mieli konszachty z jakimiś siłami nieczystymi?
To chyba romantyzm mit, w jakim wychowany jest prawie każdy Polak. Dążenie, za wszelką cenę, do wolności, godności, nie licząc się z bólem i świadomie skazując na cierpienie. Polacy z uporem maniaków podtrzymywali polskość, tłumacząc niepowodzenia w cudowny sposób. Zagrożenie, niepewność polityczna i nieudane powstania zamiast zniechęcać, podniecały jeszcze patriotyzm, wzmagały uczucia i więzi narodowe.
Podobnie zachowują się Polacy podczas II wojny światowej. Szczególnie kampania wrześniowa ukazuje upór Polaków w obronie niepodległości, zaciętość i wolę walki. Wobec miażdżącej przewagi zarówno liczebnej, jak i technicznej Niemiec, Polacy rwą się do walki, jeszcze 19 września 1939 r. biją się, nie dopuszczając myśli o kapitulacji. Nie mają najmniejszych szans, ale walczą. Na ataki ciężkiej artylerii odpowiadają ułani na koniach. Bronią się, choć już dawno powinni ulec. W ataku na Polskę wzięło udział 2/3 sił Wermachtu, wszystkie dywizje pancerne i zmechanizowane Hitler spodziewał się natychmiastowego opanowania Polski. Wobec tak olbrzymiej przewagi wroga kampania wrześniowa powinna trwać trzy dni, a nie miesiąc. Przecież tak niewiele, prócz ducha walki i oddania, mógł nasz kruchy kraj przeciwstawić Hitlerowi...
Uważam, że Polska rzeczywiście jest „stworem nie do życia”, a jej dotychczasowy żywot polega na balansowaniu na granicy rzeczywistości i marzeń, jawy i snu. A może powtórzyć powinnam za Szczypiorskim, że kraj nasz to ofiara strasznych figlów historii albo może szyderczej anegdoty, opowiadanej światu przez Boga, której na imię Polska? We mnie jednak także odzywa się polska skłonność do wyolbrzymiania zasług swego kraju, wyszukiwania mistycznych wersji działania czasu. Wydaje mi się bowiem, że nie może być dziełem ironii kraj, który zawsze zwycięsko wychodzi z opresji i jak mityczny Feniks podnosi się z popiołów. I choć to śmieszne, że chcemy zniszczyć wroga uzbrojeni w kosy i widły przeciw bagnetom lub z szabelkami i koktajlami Mołotowa uderzamy na czołgi, to jednak coś musi być w tych Polakach, że odnoszą sukcesy, omijając prawa logiki.
Może jako romantyczka mało obiektywnie oceniam sytuację, ale nawet obalająca mity powieść Szczypiorskiego nie zmieni mojego przekonania o wyjątkowości Polaków. Mam bowiem swoją niezbitą rację jesteśmy, choć teoretycznie być nas nie powinno. I chyba każdy przyzna mi słuszność, że nie jest to wcale zasługa naszego oręża, bo choć nie umniejszam jego znaczenia nie zawsze mogło zdziałać wiele. Głęboko wierzę, że „cud nad Wisłą”nie był jednorazowym zdarzeniem, lecz powtarzać się będzie, dopóki Polacy pozostaną romantykami. Chciałabym zacytować słowa Müllera, który, moim zdaniem, doskonale uchwycił mentalność Polaków szaleńców i fantastów, porywających się „z motyką na słońce”:/Panie Boże, ileż musi wycierpieć Niemiec taki jak ja [...] /który to wszystko widzi przez słowiańskie doświadczenie, /taki Niemiec zarażony błogosławioną chorobą polskości, która /w tym właśnie jest piękna, że niedoskonała, poszukująca, /kapryśna, nieokiełznana, całkiem jak wariat prowadzony za rękę /przez anioła.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy Polak jest romantykiem i oczywiście nie każdy zdolny jest lub raczej na tyle szalony, by móc rzucić się z gołymi pięściami do walki o wolność ojczyzny.
Wiem, że na co dzień jesteśmy dla siebie okrutni, pozbawieni tolerancji i zrozumienia dla innych. Owszem awanturnicy z nas i prowokatorzy, zawistni intryganci, cieszący się z krzywdy sąsiada, zdaję sobie z tego sprawę, dlatego niezupełnie podzielam drugą teorię, mówiącą o braterskiej pomocy Polaków. Uważam, że w czasie pokoju zachowujemy się całkiem odwrotnie: „Hejże na Soplicę!” zajechać, najechać oto nasza codzienna mentalność. Dopiero w czasie bezpośredniego zagrożenia solidaryzujemy się ze sobą, pomagamy innym, bratamy. Kiedy jest potrzeba, jesteśmy w stanie poruszyć świat, aby odbić więźnia, jak w przypadku Irmy, która wyciągnięta została z Alei Szucha. Znajdzie się też łóżko i chleb dla zbiegłego z getta Henia Fitchelbauma oraz siostra Weronika, ratująca żydowskie dzieci.
Polacy lubujący się w wielkich słowach, bohaterowie, współcześni Prometeusze, Wallenrodzi i mesjaniści, a jednocześnie cwani, bluźnierczy i próżni. Jacy są naprawdę? Tak ciężko powiedzieć.
Ja jednak, tak jak Müller, mimo świadomości przywar polskich, zachowuję sentyment do swojego kraju i rodaków. Wierzę w Polaków, ufam w ich dobroć w trudnych chwilach oraz szaleńczy zapał.42. „Powołał mnie Pan na bunt.” Zinterpretuj tę myśl, odwołując się do wybranych utworów.Temat buntu to odwieczny motyw literacki, ponieważ towarzyszy on człowiekowi od zawsze. Różne są zarówno formy buntu, jak i „obiekty”, przeciwko którym człowiek występował.
Bunt przeciwko zastanej rzeczywistości epoka romantyczna wpisała w swój program literacki. Bohater romantyczny to przede wszystkim buntownik, który występuje przeciwko konwencjom społecznym, przeciw twierdzeniom nauki, normom klasycznym, spiskuje przeciwko zaborcy, a nawet występuje przeciwko Bogu./Czucie i wiara silniej mówią do mnie/Niż mędrca szkiełko i oko... stwierdza młody Mickiewicz w balladzie Romantyczność.
Powyższy cytat jest kwintesencją romantycznej ideologii, która zmieniła hierarchię wartości i czuciu oraz wierze przyznała rację w tej klasycznoromantycznej polemice. Uczucie jest równie ważne jak myślenie, stwierdza poeta w wielu swoich wczesnych balladach i dlatego we wszystkim przyznaje rację ludowi.
IV część Dziadów Mickiewicza to nie tylko wielkie studium miłości, ale przede wszystkim bunt romantyczny przeciwko różnicom społecznym, które uniemożliwiają małżeństwo ludziom z różnych stanów i o różnym stanie majątkowym. Gdy sprawa przybiera poważny charakter, rodzice panny kładą kres miłosnej idylli i dziewczynę wydają za bogatego człowieka. Ostatnie spotkanie, rozstanie, rozpacz kochanka w dzień wesela ukochanej to typowy schemat nieszczęśliwej miłości romantycznej, który odnajdujemy zarówno w IV części Dziadów, jak również w Panu Tadeuszu i w innych lirykach poety.
Niezgodę na zastaną sytuację polityczną, na zabory odnajdujemy niemal we wszystkich utworach romantycznych, zaś bohaterowie tego okresu, Konrad Wallenrod, Konrad czy Kordian, życie poświęcają walce o wolność. Również poezja tyrtejska romantyków krajowych nawołuje do walki z gnębicielami ojczyzny i nie chce przystać na rzeczywistość polityczną, która skazała Polskę na nieistnienie.
Bohaterowie romantyczni buntują się nawet przeciwko Bogu, jeśli zezwolił On na klęskę ich ojczyzny. Konrad w Wielkiej Improwizacji woła:/Jeśli w milion ludzi krzyczących „ratunku!”/Nie patrzysz jak w zawiłe zrównanie rachunku... /Jeśli miłość jest na co w świecie Twym potrzebną/I nie tylko Twoją omyłką liczebną...
Po Konradzie pretensje do Stwórcy wyraża na przełomie XIX i XX wieku Jan Kasprowicz, młodopolski poeta, w swoich Hymnach. On również ma żal do Boga, że cierpienie, ból i nędzę wszczepił w los ludzki. Również i B. Leśmian w swoich wierszach, wzorowanych na balladach ludowych, buntuje się przeciwko Bogu, że dotknął on człowieka bólem i cierpieniem niezasłużonym.
W epoce Młodej Polski pojawia się w literaturze bunt przeciwko społeczeństwu i jego konwenansom. Poeci młodopolscy nie mogą zaaprobować mieszczuchówfilistrów, którzy na pierwszym miejscu w życiu stawiają pieniądz.
WMoralności pani Dulskiej autorka ostro krytykuje hipokryzję, obłudę i ciasnotę horyzontów mieszczuchów. Zbyszek, który początkowo postanawia zrzucić z siebie mieszczański blichtr, przeciwstawić się rodzinie i konwenansom i ożenić ze służącą Hanką, szybko jednak z tego rezygnuje. Okazuje się człowiekiem słabym, sterowanym przez matkę, która nie pozwala mu wydobyć się z kręgu dulszczyzny.
Utwór Zapolskiej śmiało więc można nazwać tragifarsą, ponieważ jest to farsa o istotnej problematyce społecznej i obyczajowej, która mogłaby być tematem tragedii. Prezentuje charakterystykę ówczesnego mieszczaństwa, piętnuje dulszczyznę, hipokryzję i kult pieniądza panujący w tych kręgach.
W okresie międzywojennym bunt przeciwko mieszczaństwu i jego moralności kontynuował J. Tuwim w swoich znanych wierszach, takich jak Mieszkańcy.
Najgorszy jednak z możliwych to bunt prowadzący do przewrotu rewolucyjnego. Znalazł on swoje miejsce w literaturze nie tylko jako konkretny fakt historyczny, lecz również jako abstrakcyjny temat do dyskusji. Odnajdujemy go w takich utworach, jak:NieBoska komedia Z. Krasińskiego,Przedwiośnie S. Żeromskiego czySzewcy Witkacego.
Bunt przeciwko konwencjom literackim zaowocował z kolei nowatorskimi gatunkami w prozie i dramaturgii, wzniecili go romantycy przekreślając reguły ustalone przez klasyków, wprowadzając do literatury pierwiastek duchowy, uczuciowy i fantastyczny. Twórcy epoki międzywojennej wprowadzili do literatury wiele form awangardowych, które zburzyły stare reguły powieści i dramatu (np. Gombrowicz Ferdydurke, SchulzSklepy cynamonowe czy Witkacy Szewcy). Futuryzm i awangarda poetycka zmieniły z kolei oblicze poezji międzywojennej, zaś turpizm poezji współczesnej, ponieważ postulował równouprawnienie wszystkiego co brzydkie, kalekie i odrażające.
Niezgoda na rzeczywistość i bunt wobec niej był, jest i będzie konieczny i obecny w literaturze zawsze. Jest on bowiem bodźcem do odkrywania czegoś nowego, co poszerza widzenie i pojmowanie przez człowieka otaczającego go świata. Najlepiej wyraził to poeta współczesny S. Grochowiak w wierszu Święty Szymon Słupnik, myśląc o roli poety w społeczeństwie: /[...] A ludzie mych wierszy słuchając powstają/I wilki wychodzą żerującą zgrają... /Powołał mnie Pan/Na bunt.43. „Praca miernikiem wartości człowieka” czy słusznie?Przedstaw swoje refleksje na ten temat w oparciu o przykłady literackie z różnych epok.
Polscy pozytywiści nadali pracy rangę czynnika odradzającego i umoralniającego jednostkę i społeczeństwo. Filozofia pozytywistyczna traktowała bowiem człowieka jako cząstkę ogółu i przeciwstawiała się indywidualizmowi w wydaniu romantycznych przywódców. Hasła pracy organicznej i u podstaw, głoszone przez polskich pozytywistów, nabrały więc głębokiego sensu. Gdy zawiodły zrywy powstańcze, właśnie praca dla kraju stała się najważniejsza. Ukazywała zachowanie polskości i podjęcie swoistej walki o utrzymanie ziemi w polskich rękach, jak również dbałość o warstwy najniższe.
Dla pisarzy pozytywistów praca stała się rzeczywiście miernikiem wartości człowieka. Możemy to prześledzić chociażby naprzykładzie powieści Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem. Autorka podziela pozytywistyczny pogląd o rozwoju organicznym społeczeństwa opartym na zasadzie harmonijnego wzrostu, co wymaga wzajemnej wymiany usług. W ramach tej wymiany każdy członek społeczeństwa powinien, jej zdaniem, wykonywać przypadającą na niego cząstkę pracy. Ci, którzy ani pracą własnych rąk, ani umysłu nie uczestniczą w tym nieustającym procesie tworzenia są zbędną, martwą częścią społeczeństwa.
Znaczenie pracy w życiu człowieka podkreśla wprowadzona do powieści legenda o Janie i Cecylii. Symboliczne znaczenie ma tu nazwisko, jakie król nadaje rodowi Jana i Cecylii: Bohatyrowicze od bohaterstwa waszego wywiedzione. Orzeszkowa zwraca więc uwagę, że bohaterem można zostać nie tylko na polu bitwy, ale również jest nim ten, kto każdego dnia, wytrwale dokłada cegiełkę po cegiełce do gmachu cywilizacji. Dlatego bohaterowie czynni, ci którzy pracują, jak Kirłowa, Bohatyrowicze czy Benedykt Korczyński zostali przez pisarkę ocenieni pozytywnie. Justynę i Janka bardziej niż miłość łączy praca i wspólnota ideałów.
W swojej powieści autorka ukazuje również zjawiska społeczne i ludzi, których ocenia negatywnie. Bezsensowne wychowanie uczyniło z pani Emilii Korczyńskiej lalkę salonową. Niepraktyczne, oderwane od realnego życia wychowanie odbiło się także na życiu Zygmunta Korczyńskiego i uczyniło z niego prawdziwego pasożyta, mało dbającego o własny majątek i kraj rodzinny.
A więc pisarkapozytywistka jasno i wyraźnie wypowiada się w swojej powieści na temat kryteriów oceny swoich bohaterów. Pozytywni to przede wszystkim ci, którzy kochają swój kraj rodzinny, pracują w pocie czoła dla niego i swoich najbliższych.
Lalka B. Prusa przedstawia również bohaterów pozytywnych, użytecznych dla społeczeństwa, jak również i pasożytów, żyjących kosztem innych. Ponieważ rodzina nie mogła zapewnić Stanisławowi Wokulskiemu, głównemu bohaterowi powieści, godziwej edukacji, pracował on i zdobywał pieniądze sam, aby ukończyć gimnazjum i Szkołę Główną. Mozolnie zgłębiał tajniki wiedzy przyrodniczej, którą był zafascynowany. Pragnął dokonywać pożytecznych odkryć naukowych. Został jednak kupcem i to był jego sposób na życie. Rozwijać polską gospodarkę, robić interesy na wielką skalę oto jego dewiza. Powieść Lalka ukazuje wielu bohaterów ludzi cichej codziennej pracy, którzy dzień po dniu tworzą otaczającą ich rzeczywistość.
Podobnie oceniła swoich bohaterów Maria Dąbrowska w powieści Noce i dnie. Bogumił Niechcic to bohater pozytywny, który znajduje w pracy szczęście. Jego żona Barbara, romantyczka, żyje wizją świata innego niż przyziemna codzienność i być może dlatego nie jest całkiem szczęśliwa.
Podsumowując twórczość pisarzy pozytywistycznych (i późniejszych), można zatem powiedzieć, że praca uznana została przez nich za wielką wartość i jedyny miernik oceny człowieka. Trzeba jednak pamiętać, że ukazywali oni pracę wolnych ludzi, pracujących z wyboru, a nie z nakazu.
Zupełnie inaczej przedstawia Stefan Żeromski pracę chłopów w swoich wczesnych opowiadaniach. Ich praca to niewolnicza harówka, która nie tylko nie uszlachetnia, ale wręcz upadla i powoduje otępienie. Gibałowie z opowiadania Zmierzch to niemal zwierzęta, które od świtu do zmierzchu pracują w pocie czoła.
Podobnie ukazana jest praca w niemieckich obozach koncentracyjnych, w których jak na ironię znajdował się szyderczy napis u wejścia: „Praca czyni wolnym...” Medaliony Zofii Nałkowskiej, Opowiadania Tadeusza Borowskiego, Inny świat HerlingaGrudzińskiego ukazują, czym była „praca” w obozach i jaką „wolność” przynosiła więźniom. Człowiek był tu eksploatowany do maksimum, dopóki mógł pracować żył. Niezdolny do pracy, chory, kaleki lub zbyt młody był likwidowany. Praca w niewoli nie mogła być więc żadną wartością, ale stała się jeszcze jedną z metod torturowania, otępiania i zabijania ludzi.
Myślę, że we współczesnym świecie praca świadczy o naszym zaangażowaniu i otwartości. Dzięki niej ujawnia się nasza postawa moralna, a jej skutki są miarą naszej przydatności dla społeczeństwa. Zgadzam się więc ze słowami prezydenta Stanów Zjednoczonych J. F. Kennedy'ego:/Nie pytaj, co kraj może zrobić dla ciebie/Zapytaj, co ty możesz zrobić dla niego...
44. Prywatność i powinność w literaturze polskiej.W trudnych okresach historii Polacy zmuszeni byli do zadawania sobie pytań, co ważniejsze: życie osobiste czy służba dla kraju, czyli prywatność czy powinność?
Twórcą, który po raz pierwszy stawia to pytanie, jest Julian Ursyn Niemcewicz. W Powrocie posła, pierwszej polskiej komedii politycznej, zmusza swoich bohaterów do dokonania takiego wyboru. Pamiętajmy, że komedia ta powstała na kilka miesięcy przed uchwaleniem Konstytucji 3 maja i miała przekonać Polaków do planowanych reform ustrojowych.
Bohaterem, który nie ma wątpliwości i twierdzi, że Dom zawsze ustępować powinien krajowi jest Podkomorzy, wielki patriota i zwolennik reform. W takim właśnie duchu wychował on dwóch synów, którzy nie tylko wzorowo gospodarują na roli, ale również zajmują wysokie stanowiska polityczne w państwie. Uważają to bowiem za swój obowiązek patriotyczny. Walery pełni więc funkcję posła w Sejmie Czteroletnim i jest zwolennikiem reform, podobnie jak jego ojciec.
Jego przeciwieństwem jest Szarmancki, kawaler modny, który w tym czasie zabawia się wesoło w towarzystwie, jeździ konno i przepuszcza odziedziczony po przodkach majątek. Ażeby nadal żyć na wysokim poziomie, poszukuje bogatej żony, którą jest gotów zdobyć nawet dzięki oszustwom i krętactwom. Tak więc przeciwnicy reform stawiają wyżej prywatność niż powinność.
Szczególnie mocno kwestię wyboru pomiędzy obowiązkiem a życiem osobistym stawiała epoka romantyzmu. W tym bowiem czasie wybuchały kolejne powstania narodowe i Polacy zmuszani byli przez życie do dokonywania ciągłego wyboru. Bohaterem, który poświęcił dla Ojczyzny wszystko, był Konrad Wallenrod. Ażeby ratować Ojczyznę, porzucił on ukochaną żonę i uciekł się do podstępu, zdrady i zabójstwa. Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w Ojczyźnie mówił Mickiewicz, ucząc tym samym Polaków, że dla ojczyzny będącej w potrzebie należy poświecić wszystko, nawet życie.
Człowiekiem, który również rozumiał, że najważniejsza jest walka o wyzwolenie kraju spod obcego okupanta, Szweda, był Andrzej Kmicic bohater Potopu Henryka Sienkiewicza. Rezygnuje on nawet z widywania ukochanej do czasu, kiedy nie rozstrzygną się losy wojny ze Szwedami. Ryzykuje wielokrotnie swoim życiem, zostaje ranny, mimo to nie rezygnuje z walki. Przykładem jego ofiarności może być udział w obronie klasztoru na Jasnej Górze, zaś później wysadzenie szwedzkiej kolubryny, która zagrażała Częstochowie. Za swoją odwagę i męstwo został później zrehabilitowany i otrzymał rękę ukochanej Oleńki. Pisząc ukochaną trylogię ku pokrzepieniu serc, Henryk Sienkiewicz chciał przekonać Polaków znajdujących się pod zaborami, że tylko solidarna walka może zmienić ich sytuację w Europie.
Eliza Orzeszkowa, autorka pozytywistycznej powieści Nad Niemnem, również stawia swoich bohaterów przed koniecznością dokonywania wyboru: prywatność czy powinność? Inaczej jednak rozumiana jest ona w II połowie XIX wieku. Powinność łączy się, w mniemaniu pozytywistów, z pracą dla kraju, działalnością społeczną, zachowaniem polskości, dbałością o tradycję i udziałem w walkach o wolność Ojczyzny, kiedy kraj jest w potrzebie. Jednak nie wszyscy bohaterowie tej powieści zasługują na pochwałę autorki. Pochwala ona wszystkich tych, którzy w młodości walczyli w powstaniu styczniowym za wolność Ojczyzny, ponieważ była to zdaniem Orzeszkowej największa powinność. W powieści ukazuje ona, że w okresie powstania panowała pełna solidarność między dworem i zaściankiem Bohatyrowiczów. Andrzej Korczyński poświęcił dla Ojczyzny wszystko, nawet młode życie. Benedykt Korczyński, jego brat, po przegranej 1863 roku rozumie jako obowiązek utrzymanie Korczyna w rękach polskich, to znaczy przekazanie go w przyszłości synowi Witoldowi. Dla Benedykta i Marty Korczyńskiej praca w gospodarstwie to nie tylko obowiązek, ale i sens życia. Bohaterką, która mądrze łączy prywatność z powinnością, jest Justyna Orzelska. Przełamuje ona przesądy społeczne i wychodzi za mąż za szlachcica zaściankowego Jana Bohatyrowicza. W swoim przyszłym życiu mają oni zamiar pracować także na własnej ziemi, broniąc jej przed zaborcami; będą wierni tradycji i historii. Orzeszkowa negatywnie ocenia tych bohaterów, którzy o swoich powinnościach zapominają. Do nich należy Emilia Korczyńska, żona Benedykta, i Zygmunt Korczyński.
Utworem modernistycznym, w którym autor również stawia swojego bohatera przed koniecznością wyboru: prywatność czy powinność? jest doktor Tomasz Judym z Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego. Pisarz rozumie tu przez powinność pracę społeczną na rzecz ludzi biednych, których w okresie zaborów było w Polsce bardzo wielu. Tomasz Judym poświęca życie osobiste rozstaje się z ukochaną Joasią po to, aby lepiej służyć robotnikom z Zagłębia Dąbrowskiego. Jest to oczywiście dla niego trudny wybór, zaś jego stan ducha symbolizuje rozdarta sosna. Nie ma on jednak wątpliwości, że tylko takiego wyboru musi dokonać.
W okresie wolnej Polski powinność rozumiana już była jako poszukiwanie dla niej najlepszych dróg rozwoju. Trudne czasy okupacji hitlerowskiej zmusiły pokolenie młodych, często poetów, do walki z okupantem. Pisze o tym między innymi Krzysztof Kamil Baczyński w wierszach z tego okresu. W sytuacji zagrożenia raz jeszcze okazało się, że prywatność musiała ustąpić miejsca powinności. Tylko bowiem w czasach pełnej suwerenności prywatność nie musi ustępować powinności i staje się nie mniej ważna niż ta pierwsza.
45. „Świat to labirynt, teatr, sen...” która z koncepcji mówienia o świecie przez literaturę jest najbliższa Twojemu sposobowi postrzegania rzeczywistości?Świat wstęp/Na początku była nicość /(Księga Rodzaju)
Człowiek od najdawniejszych czasów próbował zgłębić istotę wszechświata. Wraz z jego rozwojem ewoluowały sposoby postrzegania rzeczywistości i wyrażania jej. Najstarsze literackie zapiski związane ze światem dotyczą dociekań genezy wszechrzeczy. Można je odnaleźć w mitologicznej czy biblijnej kosmogonii. Księga Rodzaju mówi: Na początku była nicość. Podobny element można odnaleźć w buddyjskich Sutrach :/ Najpierw była pustka, a zarazem pełnia./Nic było wszystkim, a wszystko niczym.
Cóż znaczą słowa wobec świata. Próby określenia i poznania świata są niczym. Czy człowiek, istota biologiczna i śmiertelna, może pojąć nieskończoność? Mimo całej wrażliwości i intelektu, każdy jest jedynie ziarnkiem na nieogarniętej pustyni. Gdy zawieje wiatr przemija.
Od wieków filozofowie podejmowali próbę poznawania świata, lecz niezbyt daleko rozwinęły się ich teorie. Zawsze pozostają wątpliwości. Co było początkiem? Co było wcześniej? Cóż znaczą określenia: pustka, pełnia? Wszystko to nicość. Człowiek jest jak mrówka. Owad zna jedynie swoje mrowisko i najbliższe otoczenie. Nie może wyobrazić sobie różnorodności form świata nawet najbliższego mu lasu. Podobnie ludzie ze swoim ograniczonym zmysłowym sposobem postrzegania, intuicją, uczuciami oraz intelektem. Jak więc można nazwać jednoznacznie świat przy pomocy tak ułomnego narzędzia, jakim jest konwencjonalny język? Myślę, że nie można. Autor co najmniej może starać się ukazać swój indywidualny, subiektywny sposób widzenia świata; jego formy, genezy czy celu. Świata „wielkiego” kosmosu i całej nieskończoności, świata „małego” który zamyka się w obrębie kilku ulic i życia jednostki.
Wielokropek pozostawiony w temacie wskazuje na tę nieograniczoność form. Właśnie jako niepojęty i nie nazwany postrzegam świat. Może on być zarówno labiryntem, teatrem, jak i snem. Może być wszystkim i niczym jest to względne i zależy od punktu widzenia.Teatr kurtyna w górę
Czy życie ludzkie to przedstawienie, a wszechświat to scenografia? Słowo teatr kryje w sobie wiele pojęć. Jedno z nich odnosi się do przedstawienia kukiełkowego, gdzie bohater kierowany jest za pomocą sznurków. Według mnie tak właśnie postrzegali rzeczywistość starożytni Grecy. Człowiek ukazany w antycznej mitologii osadzony był ze wszech stron fatum, nadprzyrodzonymi mocami i nieodwracalnym losem, które to kierowały jego poczynaniami i determinowały ich rezultat. Przykładem tego może być los Heleny, która została obiecana Parysowi. Bogini Wenus zaaranżowała całą sytuację, która umożliwiła porwanie pięknej małżonki króla Menelaosa. Podobną sytuację dostrzegam w Iliadzie Homera, gdzie wynik walk o Troję, jak również sam ich przebieg, bezpośrednio zależał od bogów.
Odyseusz (Odyseja Homera) za oślepienie Cyklopa, syna Posejdona, został przeklęty przez Pana Mórz i skazany na dziesięcioletnią tułaczkę, z której nie mógł powrócić do rodzinnej Itaki. Jego los, tak jak wielu innych antycznych bohaterów, został narzucony przez wolę bogów. Byli oni tylko pionkami w wielkiej grze prowadzonej przez nieśmiertelnych.
Podobną sytuację odnajduję w Nowym, wspaniałym świecie Aldousa Huxleya, gdzie wszyscy bohaterowie zostali przedstawieni jako ludzie bezwolni, sterowani przez wielką maszynę systemu. Henryk Foster, główny bohater, nie mógł zrobić nic, co byłoby niezgodne z zadaniami systemu rządzącego światem. Wszelkie próby, jakie podejmował, aby uświadomić innych, napotykały na brak zrozumienia. Postępowanie Henryka było obserwowane przez rządzącego Mustafę Monda, który przeprowadzał swoisty eksperyment, i wszystko, co czynił bohater, było efektem manipulacji. Innym przykładem zniewolenia jest postać Lenina, który, programowany jak wszyscy, wiernie odgrywa nadaną mu rolę. Postacie te były jak marionetki manipulowane. Chciały czegoś dokonać, a efekt ich działań często był odwrotny, gdyż to nie one decydowały o tym, jak potoczą się losy. Myślę, że życie często bywa takie, że próbujemy coś osiągnąć, lecz wszystko sprzeciwia się naszej woli. Czasem odnoszę wrażenie, że rzeczywiście jesteśmy jak lalki. Uwaga! /Ein, zwei, drei zaczynamy przedstawienie! /(Michał Bułhakow Mistrz i Małgorzata)
Czy świat, w którym toczy się nasze życie, czy to nie jest spektakl? Czym jest codzienność, jeśli nie jedną wielką grą pozorów? Budzimy się i przywdziewamy nasze maski tak zwane „prawdziwe oblicza”. Pod teatralnym strojem skrywamy uczucia, myśli i nasze prawdziwe „ja”. Tę koncepcję ukazuje nam Witold Gombrowicz w powieści pod tytułem Ferdydurke, za pomocą metaforycznego pojęcia „gęby”. Mają ją wszyscy. Tak jak Miętus i Syfon przybierali sztuczne pozy, tak każdy mniej lub bardziej odgrywa „siebie” przed otoczeniem. Człowiek nie może uniknąć konwencji. Nawet największy nonkonformizm staje się konformizmem, jak chociażby w przypadku Stomila i Eleonory (Tango S. Mrożka).Postacie te, burząc wszelkie normy i zasady w imię wyzwolenia, w pewnym momencie zatraciły pierwotny sens swojego buntu. Ich sprzeciw stracił spontaniczność i stał się sztuczną pozą. Myślę, że świat można nazwać teatrem, ale czy określenie teatr wyczerpuje złożoność, wielorakość świata? Ludzie są jak aktorzy lub jak reżyserzy własnych spektakli, lecz można inaczej spojrzeć na rzeczywistość.„Jesteśmy snem”
Myślę, że jest to bliska mi koncepcja, lecz pojęcie sen kryje w sobie wiele znaczeń. Sen czyj? czy nasz?/Sen jaki? dobry czy zły?/Sen a kiedy przebudzenie?
Już w indyjskiej mitologii odnajdujemy porównania świata do snu. Cała materia to Maja bóg, złudzenie. Człowiek śni całe swoje życie, a budzi się dopiero w momencie śmierci. Podobne koncepcje można odnaleźć we współczesnej literaturze fantastycznonaukowej. W powieści Droga RogeraŻelaznego cały świat został ukazany jako twór wyśmiany przez ogromnych bogów w postaciach chińskich smoków. Skąd możemy widzieć, czy tak nie jest? Nasz aparat poznawania przecież jest tak ubogi. Wielokrotnie rano, gdy się budzę i pamiętam realizm całego snu, zastanawiam się, co jest rzeczywiste. Gdy idę ulicą, myślę, czy zaraz wszystko się nie skończy. Może jesteśmy tylko snem obłąkanego boga lub narkotycznym snem bohatera opowiadania Richarda DicksonaŚnimy. Gdy moje życie jest pełne smutku i cierpienia, a cały światwydaje się wrogi, postrzegam świat jak koszmar senny, niczym z twórczości Franza Kafki. Kiedy pragnę osiągnąć jakiś cel, a niespodziewane trudności, jak z powieści Zamek, krzyżują moje plany, rzeczywistość wydaje mi się marą, w której wszystko jest możliwe. Czasem przeciwności losu są tak niewiarygodne, że mogę uwierzyć w to, że za progiem czają się strażnicy, aby mnie aresztować. Koncepcja świata sennego koszmaru jest mi bardzo bliska. Dla wielu cierpiących właśnie taka jest rzeczywistość. Na strychach mają swe siedziby rządy, strażnicy zjadają cudze śniadania (Proces Franz Kafka), a barmanka Frieda może zostać małżonką każdego bez ceremonii ślubu (Zamek Franz Kafka). Świat jest pełen paradoksów, a życie może być koszmarem. Wszystko zależy od punktu widzenia. Kiedy ogarnia mnie to, co potworne, gdy nie mogę uciec, czuję się spętany. Wreszcie, gdy budzę się z krzykiem, zalany potem, a koszmar nie mija, myślę, że życie to sen.Labirynt
Zatrzasnęły się wrota mrocznych lochów i stanąłem w progu nieskończoności, lecz długa droga przede mną i łatwo tu zabłądzić.
Czym jest labirynt? Jest to pewnego rodzaju zagadka. Składa się z krętych dróg i ślepych korytarzy. Trudno jest pokonać labirynt, lecz na końcu zawsze czeka jakaś nagroda. Mogą się tego podjąć tylko śmiałkowie, a nieliczni z nich wygrają. Myślę, że mówienie o świecie jako o labiryncie jest słuszną koncepcją. Świat jest pewnego rodzaju zagadką, a podejmowanie decyzji życiowych wymaga ograniczonej siły i odwagi. Większość ludzi jest niesionych przez prąd istnienia. Tylko nieliczne jednostki mogą podjąć się marszu przez ten labirynt. Słabi są zgubieni już w momencie startu.
Świat jest wyzwaniem. Jest labiryntem dla indywidualisty. Dla człowieka silnego, który z dumnie podniesioną głową wychodzi na przeciw trudnościom. Takim kimś była Antygona (Antygona Sofoklesa). Była ona silna psychicznie i dumna. Mimo że wiedziała, iż spotka ją okrutna kara, nie dała zhańbić zwłok brata. Wbrew całemu światu podjęła desperacką decyzję. W przeciwieństwie do „śmiałych” ludzi potrafiła się zdobyć na tak zdecydowany bunt. Nie dała sobą manipulować jak kukiełka.
Aby świat postrzegać jak labirynt, trzeba być nieugiętym i umieć kierować się własną wolą wyzywająco krzyczeć przeciwnościom losu Jam czarny jest wśród wichrów płomień boży! (Lucifer, Tadeusz Miciński). Konrad z III części Dziadów Adama Mickiewiczarównież świadomie kierował swym życiem. Podjął wyzwanie i wpłynął na swoje losy. Jego decyzja walki z Bogiem okazała się zła i jej skutki były tragiczne. Było to jak gdyby wkroczenie w ślepy tunel. Mimo to był to jego własny wybór, a nie uleganie zewnętrznym czynnikom.Zakończenie/A jego imię Legion bo zaprawdę jest ich wielu./(parafraza imienia diabła i słów Chrystusa z Ewangelii /według świętego Marka)
Legion, a więc wielość tak powinien nazywać się świat. Jeszcze lepiej brzmiałoby nieskończoność. Bo jest on niepoznawalny. Myślę, że rzeczywistości przedstawione w utworach literackich nie są w stanie wyczerpać wszystkich sposobów postrzegania świata. Myślę, że jest ich tyle co ludzi albo nawet jeszcze więcej, a każdy z nich jest subiektywny i niedoskonały. Należałoby zapytać więc niczym starożytny filozof czy istnieje jedna niezależna prawda? Czy świat można sformułować jednoznacznie? Która z koncepcji mówienia o świecie jest najdoskonalsza? Żadna. Wszystkie są w równym stopniu prawdziwe, jak i fałszywe. To, co ktoś myśli o rzeczywistości, jest prawdą dla tego człowieka, a dla innegomoże być niczym. Wszystko jest względne. Podchodzę krytyczniedo wszystkich sposobów postrzegania, bo jak można ujrzeć niepoznawalne? Dlatego wszystkie koncepcje są mi równie bliskie, jak i dalekie. Zależy to od sytuacji, w jakiej jestem. Czasem patrzę na świat tak, czasem inaczej. Czasem rzeczywistość jawi się jako sen, kiedy indziej czuję się manipulowany. Niekiedy się buntuję i kroczę przez labirynt. Mój sposób postrzegania świata to są te trzy kropeczki występujące w temacie. Widzę go tak, jak zapisane jest w wielu starożytnych kosmogoniach jako nieskończoność, jako pustkę i jako jedność zarazem: dobro i zło, czerń i biel oraz wszystkie barwy tęczy. Ale ten punkt widzenia jest równie fałszywy, jak i prawdziwy. Jest taki, jak wszystkie inne względny. Dlatego trudno mi sobie wyobrazić jedyną koncepcję. Może również dlatego, że sam jestem zmienny. Moje imię Legion bo zaprawdę jest nas wielu.
46. „Być człowiekiem to być odpowiedzialnym”. Ustosunkuj się do podanej tezy, wykorzystując znane utwory literackie i własne przemyślenia.
Aby w sposób krytyczny móc ustosunkować się do tezy: „Być człowiekiem to być odpowiedzialnym”, należy najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, cóż owo człowieczeństwo oznacza. Znaczenie słowa „człowiek” rozpatrywać można w dwóch płaszczyznach: biologicznej i filozoficznoteologicznej. Z biologicznego punktu widzenia homo sapiens to jak sama nazwa wskazuje „istota rozumna; należąca do gatunku ssaków człowiekowatych”. Filozofowie i teolodzy przypisują jednak człowiekowi znacznie wyższą rolę niż tylko przynależność do określonej gromady. Specjalną funkcję upatrują oni bowiem w „racjonalnoduchowych” zdolnościach człowieka i na ich podstawie budują jego prawdziwy wizerunek.
W naszej kulturze chyba najistotniejszym wyznacznikiem człowieczeństwa jest biblijny dekalog. Bycie człowiekiem w sensie biologicznym nie jest zatem równoznaczne z filozoficznym pojęciem człowieczeństwa. Według tej drugiej koncepcji u podstaw człowieczeństwa leży bowiem przestrzeganie zasad moralnych, spośród których w moim odczuciu na plan pierwszy wysuwa się szeroko pojęta miłość bliźniego. Ta zaś pociąga za sobą szereg innych cech, m.in. dobroć, odwagę cywilną, zdolność do poświęceń, wierność ideałom, godność i odpowiedzialność za czyny.
Znając ideę człowieczeństwa, można wysnuć tezę, że bycie człowiekiem zawiera w sobie kategoryczny imperatyw absolutnej odpowiedzialności: „Być człowiekiem to być odpowiedzialnym” jest jednak hasłem działającym tylko w jednym kierunku. Sama odpowiedzialność jeszcze człowieka (oczywiście w sensie filozoficznym) nie czyni, co doskonale obrazuje przykład Jurgena Stroopa z powieści Moczarskiego Rozmowy z katem. Był on w peł ni odpowiedzialny za swe czyny, wierny ideałom do końca i z honorem przyjął nieuniknioną konsekwencję w postaci wyroku. Tojednak nie usprawiedliwia jego zbrodni, a tym bardziej nie czyni zeń człowieka.
Moja teza wynika z głębokiego przeświadczenia o potrzebie zasłużenia sobie na miano człowieka, za sprawą sprawdzenia swego zachowania w momencie krytycznym. Aby moje teorie nie pozostały pustosłowiem, proponuję dowód w postaci analizy kilku przykładów literackich.
Wydaje mi się, że jednym z najważniejszych okresów próby dla ludzkości była II wojna światowa. W tym okrutnym czasie zachowanie pełnej odpowiedzialności za swe zachowanie było bowiem wyjątkowo trudne. Dowodzi tego Tadeusz Borowski, twierdząc, że można być występnym i cnotliwym zarazem. Moim zdaniem to niemożliwe, gdyż jedno wyklucza drugie. Bohaterowie Borowskiego w rozpaczliwej walce o przetrwanie tracą zupełnie swą godność i człowieczeństwo. Porzucają miłosierdzie i ideę pomocy bliźniemu, aby za wszelką cenę ratować własną skórę. Odpowiedzialność pozostaje poza granicami obozu koncentracyjnego. Zdaniem Borowskiego lagier jest miejscem, gdzie możliwy do wytłumaczenia jest ludzki egoizm, gdyż tam panuje odwrócona moralność. Lecz czy jeżeli gdzieś funkcjonują podobne wartości, może być w ogóle mowa o człowieczeństwie? Moim zdaniem nie! O człowieku świadczą, w myśl behawioryzmu, jego czyny. W moim odczuciu okoliczności nie są jednak usprawiedliwieniem dla braku odpowiedzialności.
Aby udowodnić niewłaściwość sądów autora opowiadań i pokazać, że nawet w tak straszliwych warunkach zachować można odpowiedzialność warunkującą człowieczeństwo, przedstawić pragnę bohaterów Innego świata Gustawa HerlingaGrudzińskiego. Więźniowie Jarkucka, mimo cierpienia i upodlenia, odnajdują w sobie okruchy człowieczeństwa. Potrafią być szlachetni, pomagać sobie, słuchać cudzych wspomnień, dzielić się jedzeniem i wspierać innych na duchu czego dowodem jest postać Natalii Lwownej. Dla niej i jej podobnych złagrowanie nie oznacza odczłowieczenia, a ciężkie warunki życia nie mają wpływu na ich system wartości. Pozostają wierni własnym ideałom i uczciwi wobec samych siebie. Dlatego też w chwili śmierci nie będą musieli wstydzić się życia. Człowiek za każdy popełniony czyn powinien potrafić uczciwie i z podniesioną głową rozliczyć się ze sobą, innymi i Bogiem. Odpowiedzialność wynika bowiem z ludzkiej moralności; jest jej tworem, a zarazem odzwierciedleniem.
Każdy człowiek musi zdawać sobie sprawę, że jego postępowanie ma wpływ nie tylko na jego życie, ale także na losy innych. Jako ludzie jesteśmy więc odpowiedzialni nie tylko przed sobą, lecz również przed całym społeczeństwem. Problem zbiorowej odpowiedzialności doskonale unaocznia Albert Camus w powieści Dżuma. Walkę z zarazą, która opanowała Oran, prowadzą mieszkańcy tegoż miasta. Autor, opisując poszczególne postawy bohaterów wobec śmiertelnej choroby, głosi apoteozę życia godnego. Tarrou, mimo iż jest w Oranie tylko przejazdem, w obliczu klęski identyfikuje się z mieszkańcami i włącza się w akcję niesienia pomocy. Doktor Rieux, jako lekarz z powołania, czuje się odpowiedzialny za każde ludzkie życie. Choć bardzo cierpi z powodu rozłąki z żoną, ma świadomość, że przysięga Hipokratesa obliguje go do pozostania w mieście i walki z zarazą. Poczucie obowiązku solidarnego działania na drodze do zapobiegnięcia rozprzestrzenianiu się dżumy budzi się także w Rambercie, który początkowo uważa, że problem orańczyków jego nie dotyczy.
Camus wiele mówi o konieczności dźwigania na swych barkach brzemienia własnych zachowań. Jako jeden z głównych popularyzatorów filozofii egzystencjalnej twierdzi, że człowiek powinien być świadomy swego istnienia (tzw. „byt dla siebie”) i sam zdecydować, jaką drogę życia obrać. Jeżeli zaś jednostka ma prawo, a nawet obowiązek decydowania o tym, kim jest, gdyż „egzystencja wyprzedza esencję”, to jest w pełni odpowiedzialna za to, co z siebie uczyni. Odpowiedzialność ta nie ogranicza się tylko do jego osoby. Ponieważ wybierając określony sposób na życie, człowiek staje się jego propagatorem, więc za swe postępowanie odpowiadać musi przed całym społeczeństwem.
Zupełnie inną, choć równie istotną odmianą odpowiedzialności jest poczuwanie się do obowiązku odpowiadania za losy kraju. Konrad Wallenrod z Mickiewiczowskiej powieści poetyckiej odczuwa konieczność walki o niepodległość Litwy. Patriotyzm Wallenroda jest na tyle silny, że dla ojczyzny porzuca on żonę oraz sprzeciwia się honorowi rycerskiemu i kodeksowi chrześcijańskiemu. A przecież patriotyzm to nic innego, jak świadomość odpowiedzialności obywatelskiej.
Podobną postawę prezentuje większość polskich bohaterów romantycznych. Bo przecież zarówno w Kordianie na górze Mont Blanc, jak i Konradzie w więziennej celi rodzi się wewnętrzny nakaz podjęcia walki z zaborcą./Nazywam się Milijon,/bo za milijony kocham /i cierpię katusze mówi Konrad w Wielkiej Improwizacji, dając tym samym wyraz swojej odpowiedzialności za Polaków. Jak trudno dźwignąć na barkach jednej osoby brzemię całego narodu, po kazuje porażka romantycznych samotnych bojowników, a w tym Konrada.
W swojej pracy starałam się udowodnić, jak poczucie odpowiedzialności za swoje czyny wpływa na wartościowanie ludzi. Ten, kto tę świadomość ma, stara się żyć godnie, aby zasłużyćna miano człowieka. Warto zatem pamiętać, żeby przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji w sprawie naszego życia zdać sobie sprawę z ciężaru, jaki na siebie bierzemy, bo później trzeba się będzie z tego rozliczyć. Dlatego tak istotne jest, by każdy z nas, wybierając swoją drogę życia, zastanowił się nad słowami:/Czy popiół tylko zostanie i zamęt/co w przepaść idzie z burzą czy zostanie/na dnie popiołu gwiaździsty dyjament/wiekuistego zwycięstwa zaranie?48. „Przeszłość wróci ideą, nie powróci sobą” o biblijnym i antycznym dziedzictwie w tekstach współczesnych.”Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki „(Heraklit z Efezu)Jest rzeczą naturalną, że przeszłość nie powraca, choćbyśmy nie wiadomo jak tego pragnęli. A przynajmniej nie może powrócić tak, byśmy jeszcze raz przeżyli stare smutki i radości. Czy można jednak cofnąć czas w inny sposób? Owszem, można, sięgając po osiągnięcia starożytnych cywilizacji, osiągnięcia w formie idei, filozofii, poglądów.
Dwie cywilizacje wywarły wpływ na formowanie się kultury europejskiej. Cywilizacja greckorzymska, pięknych, fantastycznych mitów, tolerancji, swobody działania, i cywilizacja żydowska, judajska, o ileż od tamtej surowsza, pełna rygorystycznie przestrzeganych nakazów. Zarówno liberalna kultura greckorzymska, jak i obecna poprzez chrześcijaństwo kultura judajska znajdują swoje odbicie w poezji wielu wieków, w tym także i współczesnej.
Rola kultury greckorzymskiej, tej, która uczyła ludzi umiłowania mądrości i nauki, która uczyła patrzenia na piękno i dostrzegania piękna, tej, której twórcy uważali człowieka za istotę tak doskonałą, że aż bliską bogom rola tej właśnie kultury w poezji jest ogromna i można odnaleźć mnóstwo odniesień do ideałów starożytnych w poezji współczesnej. Przykładem tego są wiersze Wisławy Szymborskiej, np. Woda. Nie starczy ust do wymówienia przelotnych imion twoich wodo pisze poetka. Nie starczy, bo deszcz spadający z nieba wziął się z któregoś z europejskich jezior, by opaść chmurą kropel do morza. I podobnie jest chyba z kulturą antyczną, która mimo tryumfu chrześcijaństwa i ponurej surowości średniowiecza, przetrwała pokryta kurzem w kątach zapomnianych bibliotek. Wyszła z nich znowu w renesansie.
Wiersz W rzece Heraklita jest chyba też próbą pokazania, że nic w przyrodzie nie ginie. Zawsze czyjeś myśli, uczucia, spostrzeżenia odradzają się w innym człowieku. Podobnie brzmi przecież wiersz Z. Herberta Do Marka Aurelego.
Forma sztuki antycznej, wolna od inwigilacji w pracę artysty, uduchowiona, jest poetom szczególnie bliska ze względu na umiłowanie piękna. To podstawa do refleksyjnej zadumy nad przeszłością (Szymborska, Herbert) albo do potraktowania starożytnych jak zwykłych ludzi, którzy mają swoje problemy i słabostki.
Tak został potraktowany Sokrates w wierszu Juliana Tuwima. Wbrew utartej konwencji, która każe przedstawiać uczonych jako dostojnych starców, traktowanych z szacunkiem, Sokrates u Tuwima robi wrażenie przekornego staruszka, którego ulubioną rozrywką jest gorszenie innych i działanie im na nerwy; lekkomyślnego optymisty, który ma swoje nałogi. Maria PawlikowskaJasnorzewska pokazała Safonę (w wierszu Róże dla Safony) jako zwyczajną kobietę, która cierpi z powodu nie odwzajemnionej miłości. Sądzę, że ani Safona, ani Sokrates nie mieliby nic przeciwko właśnie takiemu pokazaniu ich postaci.
W poezji współczesnej znajdujemy również liczne odniesienia do kultury judajskiej, przekazanej nam przez chrześcijaństwo, jako że pierwsi chrześcijanie, wywodzący się przecież od Żydów, nie odrzucili Starego Testamentu kroniki najdawniejszych dziejów Izraela. Wspomniany wiersz Wisławy Szymborskiej o wodzie kończy się słowami: Cokolwiek kiedykolwiek gdziekolwiek się działo, spisane jest na wodzie Babel.
Tadeusz Różewicz w wierszu Syn marnotrawny nawiązuje do obrazu Hieronima Boscha pod tym samym tytułem, a przez niego do biblijnej przypowieści. Ale u Różewicza podmiot liryczny jest człowiekiem współczesnym i tu się kryje sedno sprawy. Człowiekiem współczesnym, doświadczonym przez jakiś kataklizm historyczny najprawdopodobniej II wojnę światową. Człowiekiem, który pragnie wrócić do przeszłości, wydającej mu się we wspomnieniach oazą bezpieczeństwa (znany motyw „dawnych, dobrych czasów”), i nagle stwierdza, że nikt go już nie poznaje, wszyscy się zestarzeli i jakby zmaleli i ten świat z przeszłości jest mniejszy i mniej atrakcyjny niż był w jego pamięci.
Wiele jest cyklów poetyckich i poematów nawiązujących do opowieści biblijnych jak poemat Ofiarowanie Izaaka J. Brodskiego czy cykl Motywy biblijne A. Achmatowej. Jednak trzeba zaznaczyć, że pośrednictwo chrześcijaństwa odegrało wielką rolę w przekazywaniu tradycji i kultury żydowskiej. Świadczy o tym między innymi fakt, że J. Brodski, znakomity poeta rosyjski, Żyd z pochodzenia, pisał wiersze o Bożym Narodzeniu, święcie chrześcijańskim.
W poezji nawiązującej do symboli i tradycji chrześcijaństwa ważna jest także postać Dziewicy Marii zwłaszcza jako Matki Boskiej, patrzącej na mękę i śmierć swego Syna. W wierszu Bellini „Pieta” Stanisława Grochowiaka Matka Boska jest jakby zdeformowana, stara, zmęczona, nieświadoma ofiary Chrystusa. Robi wrażenie zniszczonej życiem kobiety, która z trudem utrzymuje swoją rodzinę, brak jej wykształcenia, a nawet kłóci się z przekupką na targu o cenę kartofli. I w tym wszystkim, w tej codzienności, jej zniszczonych rękach, pomarszczonej twarzy kryje się piękno i prostota. To nie majestatycznie daleka Madonna, o nieskazitelnie pięknej, zadumanej twarzy.
Inny obraz Marii znajdziemy w Ukrzyżowaniu Anny Achmatowej (Z cyklu Requiem), gdzie następuje przeniesienie historii biblijnej w teraźniejszość, jak w Synu marnotrawnym Tadeusza Różewicza. Ale gdzie w milczeniu Matka stała nikt nawet spojrzeć się nie odważył kończy wiersz poetka. A zatem Maria jest sama ze swoim bólem i rozpaczą sama, mimo obecności św. Jana i Marii Magdaleny. Nikt nie patrzy na nią. Wszyscy wiedzą, że ona jako matka cierpi najwięcej. Podwójna symbolika tego wiersza polega na tym, że Achmatowa pisała cykl Requiem w latach trzydziestych, w czasie stalinowskiego terroru politycznego, czystek, kiedy mnóstwo niewinnych ludzi zsyłanych było na Syberię do obozów pracy. Syn Achmatowej był kilkakrotnie aresztowany i poetka spędziła długi czas w nie kończącym się szpalerze kobiet stojących pod bramą więzienia i oczekujących na możliwość przekazania wiadomości czy uzyskania informacji. Requiem to apoteoza tych właśnie matek, które z rozpaczliwym uporem starały się porozumieć ze swoimi synami lub choćby dowiedzieć się, za co zostali aresztowani.
Jeszcze raz przychodzi mi na myśl wiersz Woda WisławySzymborskiej. Chociaż w zasadzie jest odniesieniem do Biblii (motyw wieży Babel), to można by jej użyć jako symbolu wzajemnego przenikania się obu kultur i oddziaływania na umysły ludzkie. Kropla zwykłej wody może być myślą, jaka zrodziła się w głowie filozofa starożytnej Grecji i przeniknęła do wiersza poety w dwa tysiące lat później.
49. Radość życia jej źródła i przejawy w literaturze polskiej.
Każdy człowiek choć raz w życiu przeżywa radość istnienia, niezależnie od wieku, w którym się urodził. Jest to stan tak fascynujący, że wielu poetów polskich poświęciło swoje utwory temu zagadnieniu. Niektóre epoki literackie radość życia wpisywały w swój program, lecz każda z nich czyniła to inaczej.
Już w epoce renesansu Mikołaj Rej i Jan Kochanowski w swojej twórczości propagowali pewien sposób bycia człowieka: życie chwilą. Szczególnie Jan Kochanowski, rozmiłowany w poezji rzymskiego poety Horacego, carpe diem wpisał w swoją filozofię życiową.
W Żywocie człowieka poczciwego zawarł Rej opis życia szlachcicaziemianina, któremu gospodarowanie zapewnia dostatek i jest źródłem radości z życia i satysfakcji. Byt ziemianina jest, według niego, podporządkowany prawom natury i nakazom boskim. Poeta udziela wskazówek szlachcie mieszkającej na wsi, jak ma osiągnąć szczęście. W młodości zaleca ćwiczenia związane z obyciem towarzyskim i rzemiosłem wojskowym. Każdy mężczyzna musi mieć poczucie sprawiedliwości, stałości, roztropności, powinny go cechować umiarkowanie, miłosierdzie, stateczność. Gdy młody szlachcic dorośnie, powinien zająć się gospodarstwem i ożenić. Związek małżeński trzeba zawierać z osobą równego stanu i majętności. W ciągu roku przewidział również Rej zajęcia dla gospodarza, który wiosną sadzi drzewa i krzewy w ogrodzie, szczepi je, obcina gałęzie, zbiera mszyce itp.; latem można z tych przygotowanych wiosną krzewów i drzewek mieć wspaniałe owoce. Są już wtedy jabłka, gruszki, śliwki, ogórki, maliny. Latem gospodarstwo daje także masło, ser świeże jaja, są też kury, jagnięta i ryby. Wszystko dla dobra gospodarza i jego rodziny. W lasach może odbywać polowania z przyjaciółmi, a także łowić ryby w przeręblach, zastawiać sidła i potrzaski na zwierzęta futerkowe. W domu wszystko przygotowane jest do biesiady. Z całorocznych zapasów szlachcic może czerpać korzyści. Jednak i zimą należy doglądać gospodarstwa. Widzimy, że Rej dba o wygodę szlachcica i pokazuje mu, jak wielką radość może osiągnąć z życia na wsi.
Jan Kochanowski także podejmuje w swych utworach tematykę ukazującą radość życia. W Czarnolesie powstało wiele pięknych tego typu utworów. Na lipę to wiersz o drzewie specjalnie przez poetę cenionym. Autor zwraca uwagę na zalety lipy, miód, szept liści, cień, śpiew ptaków. Wszystko to powoduje, że człowiek naprawdę może cieszyć się życiem. Pieśń świętojańska o Sobótceto utwór, w którym poeta przedstawił miłość jako jeden z elementów szczęścia. W utworze rozbrzmiewają nuty radości. Jest mowa o miłości, tańcu i śpiewie. Ostatnia panna w pieśni swej zawiera pochwałę życia wiejskiego. Chwali wesołość i spokój wsi. Mówi, że wieśniak może, pracując na roli, utrzymać siebie i rodzinę, a zawód jego jest znacznie spokojniejszy i bezpieczniejszy niż marynarza, żołnierza czy pisarza. Pieśń świętojańska o Sobótce jest odbiciem radości życia w czasie święta Sobótki, mającego swe pogańskie tradycje.
W Lalce Bolesława Prusa też możemy dojrzeć różne źródła i przejawy radości. Rzecki prezentuje w utworze pokolenie romantyków, ale ma także przymioty pozytywisty: jest rzetelny, uczciwy, pracowity. Żyje bardzo pracowicie, całe dnie poświęca na prowadzenie firmy Wokulskiego. Zamyka się w sklepie, który daje mu poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Jego świat odnajdujemy na kartach pamiętnika. Poznajemy idee, którym służył i był wierny. Jedna z nich to idea napoleońska, z którą wiązał nadzieje na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Ale tak naprawdę Ignacy Rzecki radość życia czerpał z najprostszych spraw codziennych i one przynosiły mu satysfakcję.
W Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej radość życia czerpią bohaterowie również i z pracy na roli. Sytuacja popowstaniowa, wysokie podatki nałożone na majątki polskie zmuszają Benedykta Korczyńskiego do ciężkiej pracy, do ciągłej troski o wydajność zie mi. Codzienne kłopoty uczyniły z niego innego człowieka, odarły ze złudzeń, zmusiły do porzucenia dawnych ideałów. Przed wybuchem powstania bardzo były żywe kontakty dworu z zaściankiem. Mimo że w jednym grobie leżą Andrzej Korczyński oraz Jerzy Bohatyrowicz, Benedykt procesuje się z zaściankiem o szkody przez nich wyrządzone. Przynosi to jedynie konflikty z własnym synem Witoldem, młodym pozytywistą, który chce nieść w lud wiedzę zdobytą na studiach rolniczych. Mimo trudnych chwil Benedykt Korczyński radość życia czerpie z bliskich kontaktów z synem i z tego, że gospodarstwo udaje mu się utrzymać w polskich rękach. Główna bohaterka tej powieści Justyna Orzelska odnajduje szczęście w pracy, co bardzo zbliża ją do Janka Bohatyrowicza. Przez długi czas mieszkała u Korczyńskich, ale zadowolenie znalazła w pracy w ogrodzie, sadzie, na polu, zaś szczęście w kontaktach z Jankiem Bohatyrowiczem, umiejącym czerpać radość życia z pracy własnych rąk. Odrzuciła bogatego Teofila Różyca, gdyż właśnie w zaścianku ujrzała szansę na prawdziwe, aktywne i pożyteczne życie. Jej decyzja spotyka się z uznaniem Benedykta, Witolda, a przede wszystkim Marty, która kiedyś sama zrezygnowała z małżeństwa z Anzelmem Bohatyrowiczem.
Radość życia ukazywał także w swoich utworach młodopolskich poeta Leopold Staff, który jako jedyny przeciwstawił się nastrojom dekadenckim. Twórczość tego autora cechuje afirmacja świata, pochwała natury i całego stworzenia. I tak w utworzePrzedśpiew przewodnią myślą są słowa Terencjusza: Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce. Staff wyjawia w tym wierszu tajemnicę szczęśliwego życia i mądrej, dojrzałej poezji: Kochałem i wiem teraz, skąd się rodzą pieśni. Smutne myśli, które towarzyszą człowiekowi, poeta nazywa pogodnymi starcami w sadzie. Nie mogą one zaćmić radosnego obrazu życia, osłabić miłości. Utwór ten jest wyrazem akceptacji i umiłowania świata takim, jaki jest. Poeta prezentuje postawę stoicką, aprobuje życie, nawet jeśli przynosi cierpienie.
Dwudziestolecie międzywojenne, a zwłaszcza młodzi poeci z grupy Skamander, zrywa z nastrojami dekadenckimi i propaguje w swoich utworach radość życia oraz witalizm. Wynika to również z faktu, że w 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, co u ogromnej większości rodaków wywołało nastroje entuzjazmu i wiary w lepszą przyszłość. Jan Lechoń w utworze Herostrates odrzuca tradycję, która każe zajmować się sprawami narodowymi. Poeta pisze o wiośnie, nie jako o momencie do powstania narodowego, ale czasie szczęścia, miłości i radości. Inny skamandryta, Julian Tuwim, w swojej twórczości ukazuje również, że właśnie rzeczy najprostsze, codzienne mogą przynieść pełnię życia i szczęście.Poeta stwierdza, że poezja powinna zajmować się rzeczami najprostszymi, które przynoszą człowiekowi satysfakcję, zaś zrezygnować z niepotrzebnych polemik i rozważań filozoficznych. Poezja skamandrytów wyraża również radość życia poprzez prosty potoczny język, którym trafia do przeciętnego czytelnika. Odrzuca tradycje modernistyczne, nastroje dekadenckie i głosi programowy witalizm.
Myślę, że programowo radość życia mogli głosić poeci piszący w czasach niepodległości kraju. Najpełniej wyraził tego typu poglądy poeta renesansu Jan Kochanowski, który żył w czasach potęgi i dobrobytu I Rzeczypospolitej. Zafascynowany filozofią epikurejską i poezją Horacego, pochwalał poświęcenie czasu wolnego na rozrywki i zabawy, z których można było czerpać radość życia. Przekonywał nawet swoich czytelników, że statek powinien chodzić koleją z żartem. Natomiast poeci Skamandra w swojej twórczości wyrażali nastroje entuzjazmu i radości życia, ponieważ wiązali nadzieje na lepszy byt z odzyskaniem przez Polskę niepodległości./Zielono nam w głowie i fiołki w niej kwitną/Na klombach mych myśli sadzone za młodu./Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną./I które mi świeci bez trosk i zachodu.
W ciężkich czasach niewoli pisarze potrafili czerpać radość życia z rzeczy najprostszych, a także z nadziei na poprawę polskiego losu.
50. Relacje, jakie zachodzą pomiędzy człowiekiem a Bogiem, między sferą sacrum a profanum w literaturze średniowiecza, renesansu i baroku. Omów, nie stroniąc od kontekstów filozoficznych.
Niezwykle ciekawe wydaje mi się zagadnienie ewolucji myśli religijnej, rozwoju świadomości człowieka i kształtowania się jego osobistej relacji z Bogiem. Zarówno w średniowieczu, renesansie, jak i w baroku inaczej wyglądały zmagania z tajemnicą bytu i dualizmem ludzkiej natury. Próby przezwyciężenia lub też afirmacji zmienności i znikomości doczesnego życia za każdym razem opierały się na nieco innych założeniach filozoficznych.
Epoka średniowiecza była zdominowana przez wizję teologiczną. Według św. Augustyna człowiek jest bytem zawieszonym pomiędzy dwoma przeciwnymi biegunami, duchem i materią. Ta sytuacja jest przyczyną jego samotności i cierpienia, a jedynym wyjściem jest wiara, podporządkowanie całego swojego życia Bogu i oderwanie się od doczesności. Literatura, szczególnie wewczesnym średniowieczu, miała za zadanie propagowanie określonych treści związanych z powszechnie wyznawanym światopoglądem. Znaczną jej część stanowią pieśni, hagiografie czy kazaniamówiące o Stwórcy, jego świętych. Quasiteatralne misteria służyły kontemplacji wydarzeń historii zbawienia. Wymownym świadectwem tamtych czasów jest Legenda o św. Aleksym, opisująca człowieka, który tuż po ślubie opuszcza swoją małżonkę, by oddać się surowej ascezie, za co po śmierci zostaje świętym.
Jednocześnie otaczająca rzeczywistość wojny, epidemie, fale wielkiego głodu powodowane nieurodzajem często przypominają o kruchości ludzkiego życia, stanowiąc w ten sposób jakby uzasadnienie głoszonej przez Kościół potrzeby skierowania wszystkich pragnień, działań człowieka ku Bogu, ku życiu wiecznemu. Dlatego też tematem wielu średniowiecznych dzieł był motyw vanitas marności wszystkiego, co związane z życiem doczesnym, z materią postrzeganą jako potencjalne źródło zła. Ta atmosfera powoduje, że jednym z kluczowych zagadnień wieków średnich staje się właśnie śmierć. Utwór Skarga umierającego wyraża lęk przed niewłaściwym zachowaniem się w kluczowym momencie przejścia na tamten lepszy świat, które może zniweczyć dotychczasowe wysiłki w celu osiągnięcia zbawienia. Realizacji hasła „memento mori” służyły również takie utwory, jak Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią czy też obrzęd będący jednocześnie motywem w sztuce taniec śmierci pokazujący, że wszyscy są równi wobec Boga i śmierci, która jest wszechobecna i zabierze wszystkich bez względu na stan społeczny, pochodzenie.
Świat był wyraźnie podzielony na sacrum, związane z tym,co duchowe, wzniosłe, i profanum, jednoznaczne z tym, co ziemskie z cielesnością, zmysłami. Ludzkość, żyjąc moralnie, miała służyć sacrum i w ten sposób dotrzeć do Niebieskiego Królestwa, do Boga postrzeganego jako sprawiedliwego, surowego sędziego. Ze względu na tę powszechność dążeń, istnienie jednego uniwersalnego zamysłu, nie czyniono między ludźmi rozróżnień jednostka była jedynie elementem zbiorowości. Jej indywidualne dążenia nie liczyły się wobec nadrzędnego celu zbawienia świata. Każdy miał zająć swoje wyznaczone miejsce w „drabinie bytów” św. Tomasza, cnotliwie pełniąc swoje obowiązki. Jedynym autorytetem w sprawach wiary był określający dogmaty Kościół, a subiektywne doświadczenie religijne nie miało znaczenia. Przekonania te znalazły odbicie w literaturze i sztuce jej anonimowości, uniwersalnym języku i parenetyczności. Artysta miał w dziele prezentować nie siebie, lecz wyznaczone przez teologię wzorce. Wartość człowieka objawiała się nie w nim samym, lecz w Bogu.
Kultura średniowiecza koncentrowała się w głównej mierze na sacrum, jednak nie oznacza to bynajmniej, że sfera profanum była w niej nieobecna. Jednym z jej elementów był karnawał, kilka dni, w czasie których odwracano istniejący porządek społeczny, wyśmiewano święte historie i postaci, aby odreagować istniejący przez cały rok porządek. Romanse rycerskie czy Wielki Testament Villona są dowodem na inne zainteresowania niż te, związane bezpośrednio z teologią.
Symptomów nowej epoki można by się doszukiwać już u św. Franciszka, który zapoczątkował nowe spojrzenie na otaczający świat dostrzegał w nim wielki dar Stwórcy, świadectwo jego obecności, a nie coś, co należy bezwzględnie odrzucić. Jeden z prekursorów humanizmu prądu umysłowego, będącego zwiastunem renesansu Francesco Petrarca, czytając św. Augustyna, dostrzega przede wszystkim nawoływanie do refleksji nad sobą samym, do zgłębiania istoty człowieczeństwa. Humanizm, nawiązując do antycznych filozofii stoicyzmu i epikureizmu, w centrum swoich zainteresowań stawia indywidualnego człowieka, „wydobywając” go ze średniowiecznego uniwersum. Zgodnie z wyznawaną terencjuszowską zasadą, człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce, zadaniem człowieka było harmonijne formowanie osobowości i rozwijanie twórczych zdolności. Człowiek renesansu przeżywa zachwyt otaczającą rzeczywistością, jednak źródło optymizmu nie leży już tak jak to było w przypadku św. Franciszka w ufności w Boże miłosierdzie, lecz w odkryciu twórczej mocy samego człowieka. Człowiek renesansu polega bardziej na sobie niż na dogmatach teologicznych; receptą na kruchość życia staje się horacjański postulat carpe diem, rozumiany jako poszukiwanie, realizowanie szczęścia pojmowanego jako brak cierpienia, jako harmonijne życie w cnocie i umiarze. Przeciwwagą nietrwałości doczesnej egzystencji, ulotności jej radosnych momentów, nieszczęść miał być stoicyzm, nakazujący niewzruszoną postawę wobec odmian losu, połączony z wiarą w znającego przyszłość Boga. Odpowiedzialność za zły los, chaos świata ponosi nie Bóg, lecz fortuna. Afirmacja świata i człowieka spowodowała, iż Bóg postrzegany był raczej jako wielki artysta i budowniczy, który stworzył piękny świat i obdarza człowieka hojnymi darami niż jako surowy sędzia, karzący za grzechy. Taka jest wymowa Pieśni utworu największego polskiego poety renesansu Jana Kochanowskiego. W tej epoce średniowieczne ideały Bóg i Niebo stają się drugorzędne, ich miejsce zajmują świat i piękno. Znika anonimowość sztuki, która staje się w pełni autonomiczna, mająca przysparzać nieśmiertelnej sławy genialnym twórcom.
Drugim silnym prądem w epoce renesansu była reformacja, będąca odpowiedzią na kryzys Kościoła katolickiego. Reformacja odrzucona przez Kościół próba reformy zdecydowanie różniła się od humanizmu, gdyż podobnie jak średniowiecze, była teocentryczna, a nadrzędnym celem człowieka, według jej doktryny, było życie wieczne. Zauważamy jednak również pewne podobieństwa: humanistyczny indywidualizm przekładał się tutaj na zalecenia samodzielnej lektury Pisma Świętego, rezygnację ze stawianej u katolików na równi z Biblią tradycji. Odtąd jednostka, znacznie ograniczając pośrednictwo Kościoła, w większym niż dotychczas stopniu dąży do osobistej relacji z Bogiem. Wzmaga się kult chrystianizmu ze względu na dualizm natury Chrystusa Madonna renesansu to matka żywa i ludzka, rozkochana w swym dziecku.
Wydaje się, że za genezę kolejnej epoki, XVIIwiecznego baroku, można uznać wzajemne oddziaływanie i wpływ humanizmui reformacji. Doskonałą ilustracją kryzysu renesansowego światopoglądu są Treny Jana Kochanowskiego. Idee humanizmu okazały się niewystarczające do ogarnięcia wszystkich paradoksów istnienia, „fortuna” okazała się jednak zbyt okrutna, pozbawiając autora ukochanej córeczki. Nie można jednak uznać Trenów za dzieło barokowe, gdyż autor, przezwyciężając kryzys, odbudowuje swój humanistyczny światopogląd, choć na innych zasadach. Zwraca się przy tym niejednokrotnie do Boga, jednak to nie w Nim na nowo odnajduje nadzieję ośrodkiem świata pozostaje nadal człowiek mający nosić ludzkie przygody.
Inny charakter ma twórczość żyjącego w tym samym czasie Mikołaja SępaSzarzyńskiego. Poeta nie znajdował w życiu doczesnym żadnej nadziei zmienność losu, cierpienie, sprzeczności targające człowiekiem, który z jednej strony dąży do Boga, z drugiej zaś ulega pokusom świata, budziły w nim niepokój i trwogę. Osamotniony w kosmosie człowiek okazuje się wbrew filozofii głoszonej przez humanistów słaby i bezbronny. Poezję Sępa Szarzyńskiego, tworzącego w późnym renesansie, można uznać za barokową, dlatego że przeciwnie niż Kochanowski jedyną szansę dla człowieka widział w wierze w Boga, jego szczególnej łasce, która pozwoli obronić się przez zakusami szatana. Mimo iż opatrzność działa w sposób dla ludzi niezrozumiały, nie pozostaje nic innego poza zaufaniem. Taka będzie wizja człowieka pascalowskiej trzciny najwątlejszej w przyrodzie w baroku metafizycznym. Relacje między Bogiem a jednostką ulegają dalszej indywidualizacji, poezja angielskich metafizyków pełna jest zapisów mistycznych doświadczeń. Kartezjusz, mówiąc myślę więc jestem, afirmuje świat i Boga, opierając się na jednostkowym istnieniu.Religijność barokowa jest inna od średniowiecznej, w której doświadczenie wewnętrzne nie miało większego znaczenia.
Inne zjawisko artystyczne baroku nurt dworski dotyczy sfery profanum. Poezja J.A. Morsztyna w niezwykle wyrafinowany sposób opisuje miłość. Dla tzw. poetów światowych rozkoszy, np. Hieronima Morsztyna, niepokój przemijania stał się powodem fascynacji krótkotrwałą, ale pociągającą urodą świata. Przykład postawy starającej się pogodzić świadomość marności, przemijania z urokami życia znajdujemy w poezji jednego z przedstawicieli nurtu dworskiego Daniela Naborowskiego. W jednym z utworów pisze on: żartujmy i miłujmy [...] jeno pobożnie i uczciwie.
Myślę, że można spróbować porównać ewolucję myśli religijnej w trzech opisanych epokach do dość powszechnej drogi dochodzenia do religijnej dojrzałości osoby wierzącej. Zaczyna się ona od bezkrytycznego przyjęcia pewnych prawd w dzieciństwie (prostota i podporządkowanie się autorytetom w średniowieczu), przez ich młodzieńcze zakwestionowanie i próbę racjonalizowania świata (aspiracje renesansu), po dojrzałą refleksję i indywidualne doświadczenia Boga (barok).
51. Rola świata nadprzyrodzonego w dramatach różnych epok.Potęga świata nadprzyrodzonego leży poza ludzkimi możliwościami empirycznego poznania. Człowiek nie zna charakteru tej przestrzeni, nie potrafi zamknąć jej w fizycznych wzorach i twierdzeniach, niczego nie jest w stanie dowieść, nie wie nawet, czego oczekiwać może więc co najwyżej uwierzyć w jej istnienie.
Ludzie różnie wyobrażają sobie świat nadprzyrodzony. Wizje te dostarczają kulturze nowych elementów i przekazywane są następnym pokoleniom jako część wiedzy o świecie. Wiara w to, że istnieje jeszcze inny poziom bytów, porządkuje, harmonizuje życie doczesne, daje nadzieję na lepsze, na inne. Tamtejszy świat, tamtejsze istoty są doskonałe, silne, wieczne, posiadają władzę nad ludzkim duchem i ciałem, mądrość i wiedzę. Część swej „absolutnej prawdy” bogowie, duchy czy inne tajemne postaci udostępniają człowiekowi w postaci systemów norm moralnych, dzięki którym dostąpić będzie mógł on godności doskonałego. Jeśli przestrzegać będziesz nakazów i zakazów, spotka cię nagroda nęcą. W zależności od kultury, religii czy koncepcji filozoficznej jest to wieczne życie w Niebie, idealna harmonia wewnętrzna lub uniknięcie kaźni w mitycznym Tartarze.
Świat nadprzyrodzony ujawnia się też w przepowiedniach, tajemniczych zjawiskach, bezpośredniej jego ingerencji w życie śmiertelników, czyli jak to nazwali starożytni Deus ex machina. W taki sposób zakorzeniły się w świadomości ludzkiej religie, magia, zabobony czy prosta ufność, że istnieje coś ponad nami, że natura nas wyróżniła i nie poddała władzy przypadku i statystyki, że jest może jakiś cel, jakiś sens. Dużo ważniejsza od społecznego wymiaru tej wiary jest jednak indywidualna strefa relacji świat nadprzyrodzony człowiek. Nie mówię tu tylko o wybitnych jednostkach prorokach, szamanach czy alchemikach. Każdy człowiek jest w jakiejś małej cząstce mistykiem. Tego nie doświadczanego umysłem dotyka za każdym razem, gdy porzuca racjonalność i zdaje się na wolę i intuicję. To pozarozumowe poznanie jest świętem dla duszy, objawieniem, iluminacją. Jest przeżyciem nie tylko absolutu, ale też nareszcie próbą analizy własnego „ja”, poprzez odsłonięcie tych najmroczniejszych miejsc, których istnienia często nawet nie jesteśmy świadomi.
Ten właśnie rodzaj psychoanalizy ilustrował często w swych dramatach Wiliam Szekspir. Jego bohaterowie byli indywidualistami, jednostkami wyróżnionymi zdolnościami czytania tajemnych symboli „księgi prawdy”. Mieli także, a może przede wszystkim, wolę i możliwość wyboru. Czymże jest bowiem umiejętność poznania prawdy o przeszłości i przyszłości, bez możliwości wykorzystania tej wiedzy według własnego pomysłu na życie? Czyny postaci mają więc swoje źródło w charakterze, w osobowości, a nie jak to miało miejsce w starożytnych dramatach wynikały z fatum, z góry określonego przez bogów losu. Możliwość wyboru jest przyczyną stałego konfliktu wewnętrznego: którą drogę wybrać? jakie są priorytety? Dla szekspirowskich bohaterów powstaje hybris w chrześcijańskim wydaniu. Jest to lęk i przewrotna satysfakcja, a przede wszystkim świadomość czynienia grzechu, przyjmowania na siebie dobrowolnej winy. Świat nadprzyrodzony gra więc w życiu Hamleta, Ryszarda III czy Makbeta jedynie dodatkową rolę. Nie jest czynnikiem sprawczym, a tylko ukierunkowaniem, pretekstem do poznania własnych pragnień i aspiracji, towarzyszy w momentach przełomowych na drodze życia. Fabuła Makbeta oparta jest na przepowiedni, a sama scena wróżby rozpoczyna dramat. Przywtórze wichury, błysków, tętentu koni, tajemniczych chichotów dwóm jeźdźcom objawiają się trzy mary. Są jak trzy Mojry przędą nić przeznaczenia, znają czas i bawią się tą wiedzą. Prowokują Makbeta przez wyjawienie rąbka tajemnicy o przyszłym losie. Nocne zjawy nie reagują na groźby rycerzy, istnieją na wyższym poziomie, doczesność ich nie dosięga. Być może są tylko senną marą, sen bowiem, jak mówi Freud, jest odzwierciedleniem podświadomości. Jest pierwszym etapem walki moralności z żądzami. Być może Makbet w ten sposób zmaterializował swoje marzenia.
Makbet jako król i morderca nie zaznaje spokoju. Pokonał sam siebie. Usidlił swoje życie w pułapkę podejrzeń, intryg, tajemnic. Boi się, że prawda wyjdzie na jaw, a może jest to lęk przed odpowiedzialnością, lęk przed samym sobą do czego byłem zdolny, co jeszcze jestem gotów zrobić, by zrealizować przepowiednię? Makbeta nawiedzają duchy umarłych. Nie widzi ich nikt poza królem. Są to wizje chorego ducha, będące wyrzutami sumienia. Nieprawy władca umiera w ten sposób, zgodnie z jego pragnieniami, wróżba spełnia się. Nic nie dzieje się jednak poza sprawiedliwością. Przychodzi czas na rozliczenie, wtedy zgodnie z odwieczną regułą przychodzi nagroda lub kara.
Romantyzm jeszcze mocniej fascynował się tym, co w człowieku i świecie nie wyjaśnione, tajemnicze i niecielesne. Bohater romantyczny źle się czuł w zwykłym ludzkim świecie. Aspirował do boskości, wolności od przyziemnych spraw i potrzeb. Chciał wzlatywać w nieskończoną przestrzeń, pragnął władzy i wiedzy, nieograniczonych możliwości. Stąd bliskość i poufałość, z jaką odnosił się do świata nadprzyrodzonego. Dla niego był on częścią rzeczywistości, a jednocześnie reprezentantem absolutu, magii.Romantycy „uciekali” w metafizykę, dzięki temu eskapizmowi próbowali odkryć sens istnienia, wartości ponadczasowe, do istoty własnego „ja”.
Dziady Adama Mickiewicza przedstawiają ludzkie życie jako wzajemne przenikanie się dwóch światów rzeczywistego i pozaziemskiego. Wiara ta ma swoje źródło w ludowych przekonaniach, iż nawiązanie dialogu między żywymi i umarłymi przynosi oczyszczenie zarówno doczesnym, jak i tym, którzy już znaleźli się po tamtej stronie. Idea nierozerwalnego związku cielesności i metafizyki jest głównym ogniwem łączącym wszystkie części dramatu, stąd też motto wieńczące utwór: Są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani śniło się waszym filozofom.
Akcja II części Dziadów rozgrywa się w kaplicy, nocną porą. Odbywają się tu tajemnicze obrzędy przywoływania duchów zmarłych. Należą one do trzech różnych kategorii. Przychodzą więc widma dzieci, które nie są, co prawda, obarczone żadną winą, lecz ponieważ nie zaznały ziemskiej goryczy, nie dane im będzie poznaćsłodyczy niebiańskiej wieczności. Zaklęcia Guślarza przywołują inną zjawę dziewczynę, która nie kochała i nie zaznała miłości,nie dotknęła ziemi ni razu, nie może więc przebywać w niebie.Kaplicę nawiedza też upiór zły pan, który od śmierci pozostaje w mocy złego ducha. Jest to kara za okrucieństwo i kamienne serce w doczesnym życiu. Dla niego nie ma ani zbawienia, ani pocieszenia. Rytuał zakłóca jedynie pojawienie się milczącego widma, które następnie przewodzi w IV części Dziadów. Jest to pustelnik zmarły dla świata, którego zabiło romantyczne usposobienie, wiara w miłość, literatura. Zatracił się w uczuciu do kobiety, zamknął przed zwyczajnym światem; to go zniszczyło. Nawiązując do II cz. dramatu, młodzieniec przekazuje żywym przestrogę.
W III części Dziadów Gustaw przeżywa przemianę. W więziennej celi walczą o niego dobre i złe duchy. Niefrasobliwy kochanek Gustaw przeradza się w Konarda nowego Prometeusza, żywiciela narodu, bojownika gotowego zmierzyć się z Bogiem. Walka ta toWielka Improwizacja. W monologu padają oskarżenia, groźby i bluźnierstwa pod adresem Boga. Jednym z nich jest nazwanie Boga Carem, jednak to słowo wypowiada za Konrada zniecierpliwiony diabeł. Mickiewicz, nawiązując do biblijnej walki Jakuba z aniołem, obdarza Konrada znamieniem, które ma świadczyć o kontakcie, walce z Bogiem światem nadprzyrodzonym.
Kolejnym utworem, na który chciałbym zwrócić uwagę, jest Sonata Widm Augusta Strindberga. Dramat przepojony jest poetyką marzenia sennego, sceny przenikają się nawzajem. Elementy świata nadprzyrodzonego nawiązują do innych znanych w kulturze wyobrażeń przestrzeni nierzeczywistej. Sama lokalizacja duchów ma pewne znaczenie, jest symboliczna. Te dobre stoją po prawej stronie, złe po lewej. Są one jakby normalnymi postaciami sztuki, równoległymi bohaterami. Uczestniczą w życiu śmiertelników, rozmawiają z ludźmi, są świadkami zdarzeń. Nie mają jednak mocy zmieniania losów, decydowania o postawach i zachowaniach zwykłych bohaterów dramatu. Widma detronizują fałsz, którym człowiek jest przeniknięty, obrazują świat jako grę pozorów, wzajemne oszukiwanie się, przybierania masek. U Strindberga tylko widma i duchy potrafią być czyste i prawdziwe. Tylko ich przestrzeń żyje życiem szczerym, a w człowieku prawdziwy jest tylko lęk, wszystko poza tym jest iluzją i mistyfikacją.
Fascynacja światem nadprzyrodzonym jako tajemniczym, niezbadanym, od zawsze towarzyszy ludzkości w procesie tworzenia kultury. Jest to motyw niezwykle płodny, który poszczególni artyści wykorzystywali niezwykle twórczo, prezentując własną wizję świata nadprzyrodzonego i jego roli, funkcji w rzeczywistości lub też posługując się nim jako metaforą różnorodnych wewnętrznych i zewnętrznych doświadczeń i przeżyć człowieka.
52. Romantyczny i pozytywistyczny sens patriotyzmu na wybranych przykładach z literatury polskiej.
W epoce romantyzmu patriotyzm rozumiany był przez pisarzy i obywateli jako podjęcie walki o wyzwolenie ojczyzny spod jarzmazaborów, tyrteizm i poświęcenie wszystkiego, nawet życia, dla sprawy. Czasy te są przecież epoką niewoli i dwóch powstań narodowych: listopadowego i styczniowego.
Już w Konradzie Wallenrodzie, powieści poetyckiej, która powstała na wygnaniu w Rosji, ukazał Adam Mickiewicz ofiarną i bohaterską walkę za ojczyznę. Historia akcja utworu rozgrywa się w czasach rycerskich w XV wieku jest tutaj płaszczem ochronnym przed carską cenzurą. Główny bohater utworu, rycerz Konrad Wallenrod, działa podstępnie: zdradza i zabija po to, aby wywalczyć wolność dla swojej ojczyzny Litwy. Poeta przekonuje w tej powieści Polaków, że sprawa wolności narodu jest najważniejsza i z silniejszym przeciwnikiem (aluzyjnie Rosją) trzeba walczyć podstępnie.
W kolejnym utworze, II i IV części Dziadów, który powstał po klęsce listopadowej, Adam Mickiewicz ukazuje męczeństwo młodzieży i cierpienia całego narodu, znajdującego się pod zaborami. Przedstawia również Konrada wybitną jednostkę i poetę, który buntuje się nawet przeciwko Bogu, narażając się na potępienie, dlatego iż zezwolił on na klęskę narodową. W scenie Widzenie księdza Piotra tłumaczy Mickiewicz Polakom, że klęska listopadowa i upadek narodu jest wstępem do zmartwychwstania i odrodze nia się. Hasło Polska Mesjaszem narodów nadawało sens polskimcierpieniom i ofiarom. Dawało również pokrzepienie na przyszłość. W utworze tym w scenie Salon warszawski i Bal u senatora potępia Polaków, którzy nie umieli zachować godności narodowej, szczególnie zaś tych, wysługujących się zaborcom.
W kilka lat po klęsce listopadowej powstała na emigracji wielka epopeja narodowa Pan Tadeusz. Poeta przenosi swoją duszę utęsknioną do utraconej ojczyzny i przypomina Polakom cierpiącym pod zaborami o wielkim zrywie narodowym w epoce Napoleona, kiedy walczyli o wolność na wszystkich frontach. Główny bohater Jacek Soplica ksiądz Robak to nowy typ bohatera romantycznego, który nie walczy z osamotnieniem, jak Konrad Wallenrod czy Konrad, ale współpracuje z przedstawicielami całego narodu, ażeby porwać go do walki. Wykreowanie takiego bohatera wiązało się z pewnością z dyskusjami emigracyjnymi na temat przyczyn klęski listopadowej. Emigracja wiedziała już powstanie upadło przede wszystkim dlatego, że nie miało oparcia w narodzie. Należało to w przyszłości zmienić i dlatego Adam Mickiewicz usiłuje o tym przekonać czytelników. Ksiądz Robak działa we wszystkich trzech zaborach i jest gotowy do ponoszenia wszelkich ofiar na rzecz swojej ojczyzny i wolności.
Wybuch powstania listopadowego został ukazany entuzjastycznie przez Juliusza Słowackiego w Hymnie, Kuliku, Bogurodzicy i Odzie do wolności. Wyrażał w nich zapał młodzieży powstańczej, wzywał do walki i przekonywał, że jest ona obowiązkiem każdego Polaka. W Kordianie, który powstał kilka lat po klęsce 1830 r., zastanawia się poeta nad przyczynami klęski listopadowej. W dramacie przedstawia obraz społeczeństwa polskiego w latach 182931. W Przygotowaniu piętnuje ugodowość przywódców politycznych i wojskowych powstania, ich niedołęstwo militarne, a nawet zdradę. Doprowadzają oni naród do zguby. Arystokracja przybiera postać służalczą, zaś przedstawiciele ludu warszawskiego bezczynnie obserwują pochód koronacyjny Mikołaja I. Tylko nieliczni, np. żołnierz kościuszkowski, wyrażają swoją wrogość wobec cara, który właśnie koronuje się na króla Polski. Również krytycznie ukazani są spiskowcy z Prezesem na czele, którzy planują zabójstwo Mikołaja I. Konflikt w samym łonie spisku świadczy o braku dojrzałości jego uczestników. Jeden tylko Kordian podejmuje się śmiałego czynu, ale jest samotnym poetą i to powoduje, że nie dokona dzieła swojego życia nie zabije tyrana Europy i Polski. I choć popełnia wiele błędów, swoją postawą przypomina Polakom, że dla ojczyzny poświęcił coś najcenniejszego życie i że nie powinni się oni nigdy pogodzić z niewolą narodową.
Przyczyny klęski listopadowej przeanalizował również poeta w Grobie Agamemnona. Literatura romantyczna rozumiała więc patriotyzm jako obowiązek całkowitego poświęcenia się dla ojczyzny i prowadzenia walki z zaborcą wszelkimi dostępnymi środkami. Analizowała ona błędy popełniane przez Polaków, ażeby nie powtórzyły się w przyszłości. W epoce tej pretendowała ona do roli przewodniczki narodu, a pisarz do roli jego przywódcy.
Młode pokolenie pozytywistów, które doszło do głosu po 1864 roku, widząc daremność zrywów niepodległościowych, zaczęło nawoływać do skupienia wysiłków na działaniach ekonomicznych, jak również podniesieniu na wyższy poziom kultury ludu, aby w przyszłości mógł on poprzeć zryw narodowy. Dla pozytywistów patriotyzm to praca dla narodu i społeczeństwa. Dlatego z zachwytem pisali oni o postępie nauki, głosili kult wiedzy i rozumu, nawoływali do rozwijania produkcji kapitalistycznej i techniki. Pisarz pozytywista miał więc dzięki swojej twórczości wychowywać społeczeństwo w duchu pracy na rzecz kraju.
Bohaterem, który poświęca całe swoje życie pracy na roli, jest Benedykt Korczyński z powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Pragnie on nie dopuścić do utraty majątku i przekazuje go w ręce syna. Rozumie, że przyszły nowe czasy, kiedy Polacy toczą walkę również na śmierć i życie, jak w czasach romantyzmu, ale na polu gospodarczym.
Stanisław Wokulski, bohater Lalki Bolesława Prusa, po powrocie z Syberii, dokąd został zesłany za udział w zrywie 1863 roku, doskonale rozumie, że w czasach, które nadeszły, trzeba myśleć o rozwijaniu przemysłu i handlu i organizować społeczeństwo polskie wokół tych problemów. I choć motorem jego postępowania jest miłość do kobiety, niemniej robi wszystko, ażeby utrzymać się na powierzchni życia, a nawet wypłynąć na wierzch. Odrzuca przesądy i uprzedzenia swojego środowiska i zdobywa majątek w sposób może niezbyt właściwy dla byłego powstańca, ale skuteczny. A wszystko po to, aby móc działać na większą skalę i nie tylko wśród mieszczaństwa, ale i wśród arystokracji. Wspomaga przy tym naukowców, ponieważ wierzy, że tylko rozwój nauki może przyczynić się do zlikwidowania nędzy.
Możemy więc śmiało powiedzieć, że choć romantyczny i pozytywistyczny sens patriotyzmu wyglądał nieco inaczej, w gruncie rzeczy dotyczył wciąż tej samej sprawy Polski. Metody stosowane były inne: w pierwszym przypadku chodziło o walkę i ofiarę, w drugim o pracę i poświęcenie. Ale cel, ten najważniejszy pozostawał ten sam wyzwolenie Ojczyzny spod panowania obcego i utrzymanie polskiej obecności kulturowej i gospodarczej na tych terenach.
55. Różne sposoby obrazowania przyrody w poezji, na przykładzie wybranej epoki literackiej.Epoką, która wielką wagę przywiązywała do natury i na różne sposoby ją przedstawiała w poezji, był romantyzm. Już w okresie preromantyzmu w liryce pojawiły się opisy typowo romantycznego pejzażu. Angielscy „poeci jezior” opisywali dziką przyrodę zalanej jeziorami Szkocji. Na jej łonie dumali nad kruchością życia (T. Percy Ballady ludowe). Chętnie opisywali gwałtowne burze, spieniony brzeg morza, dzikie, niedostępne skały, ruiny starych, gotyckich zamków. Jednocześnie romantycy często opisy krajobrazu traktowali jako swoiste odzwierciedlenie stanów duszy.
Bardzo ciekawe obrazy przyrody odnajdujemy w balladachAdama Mickiewicza. Staje się ona bohaterką na równi z człowiekiem, ilustruje też dramatyczne przeżycia ludzi. W balladzie Lilie tragicznym przeżyciom mężobójczyni towarzyszą odpowiadające tym uczuciom obrazy przyrody:/Zmrok zapada, wietrzyk wieje. Ciemno, wietrzno, ponuro. /Wrona gdzieniegdzie kracze. I puchają puchacze.
Niejednokrotnie w balladach przyroda nie tylko ilustruje przeżycia wewnętrzne bohaterów, ale też bierze bezpośredni udział w akcji. Zaciera się wówczas granica między światem przyrody a światem ludzi, poeta dokonuje personifikacji zjawisk przyrody. W balladzie Świteź jezioro o tej samej nazwie, choć niezwykle piękne o wieczornej porze, rzadko jest podziwiane, gdyż co noc staje się miejscem straszliwych wydarzeń:/Bo jakie szatan wyprawia tam harce, /Jakie się larwy szamocą.
Uczestnictwo upersonifikowanej przyrody w akcji to także pokazywanie jej nadprzyrodzonej siły. Taką czarodziejską moc miały kwiaty, które rosły nad brzegiem Świtezi. Lud nadał im nazwę cary, gdyż to carscy żołnierze zaatakowali bezbronne miasto w tym czasie, kiedy rycerze wyruszyli na bój. Miasto zostało zatopione, gdyż tylko taki ratunek mógł zesłać los przerażonym kobietom. Zguba czekała jednak także każdego ruskiego żołnierza, który próbował zerwać piękny kwiat.
W Sonetach krymskich A. Mickiewicza przyroda stała się przedmiotem zachwytu i artystycznego opisu. Na przykład w sonecie Stepy akermańskie roślinność stepowa została porównana do rozkołysanych morskich fal, a kwitnące krzewy burzanu do wysp koralowych. Obfitość stepowego kwiecia pozwoliła poecie na porównanie ich do kwiatów powodzi.
W literaturze polskiej rozwijającej się w warunkach niewoli narodowej opis piękna ojczystego krajobrazu ma patriotyczną wymowę.
Tak właśnie dzieje się w epopei Pan Tadeusz Adama Mickiewicza. Autor, poetawygnaniec, nie miał już nadziei na powrót do Ojczyzny, toteż powracał do kraju lat dziecinnych oczyma wyobraźni, przywoływał obrazy pól malowanych zbożem rozmaitem, pozłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem. W Panu Tadeuszu odnajdujemy bardzo wiele takich opisów przyrody. Urzekający swą prostotą i plastyką jest opis stawów, zamieszczony w księdze VIII. Stawy opisane są nocą, w świetle księżyca. Na lewym brzegu rosną kępy łozy, ocieniają go też wierzby. Prawy brzeg stawu jest piaszczysty, toteż intensywnie odbija blask księżyca. Ze stawów wypływają dwa strumienie, które potem łączą się w wąwozie. W opisach przyrody poeta często stosuje personifikację. Opisywane stawy pochylają ku sobie oblicza, jako para kochanków. Łozy i wierzby wyglądają jak bujna czupryna młodzieńca, a strumyk na równinie płynie wolno, jakby drzemał. Równie plastyczny jest opis wschodu i zachodu słońca, sadu, lasu, chmur, matecznika. Szczególnie charakterystyczny jest opis chmur, który stanowi swoistą reakcję Tadeusza na zachwyty Hrabiego nad pięknem lazurowego włoskiego nieba:/U nas dość głowę podnieść ileż to widoków,/Ileż scen i obrazów z samej gry obłoków,/Bo każda chmura inna...
Tak więc przyroda w Panu Tadeuszu jest wyrazem patriotycznych odczuć poety przebywającego z dala od kraju. Jest także tłem przedstawionych wydarzeń, tworzy odpowiedni nastrój, a czasem nawet sprzyja bohaterom burza po bitwie z Moskalami zalewa mosty i uniemożliwia szybkie rozejście się wieści.
W czasie pobytu Adama Mickiewicza w Lozannie poeta doznał przypływu natchnienia. Powstały wówczas Liryki lozańskie, arcydzieła romantycznej poezji. Przepojone uczuciem smutku, doskonale odzwierciedlają przeżycia wewnętrzne poety, ale także są przepięknym opisem alpejskiego krajobrazu:/Nad wodą wielką i czysta/Przebiegły czarne obłoki,/I woda tonią przejrzystą/Odbiła kształty ich marne...
Juliusz Słowacki był także mistrzem w opisywaniu piękna krajobrazu. Przykładem może być hymn Smutno mi, Boże, utwór napisany w czasie podróży na wschód, o zachodzie słońca na morzu przed Aleksandrią, 19 października 1836 roku. Zachodzące słońce porównane zostało do gwiazdy ognistej, która złocąc niebo i wodę, topi się w morzu. Oprócz zachwytu czysto estetycznego, obserwacja przyrody wywołuje u poety żal, poczucie własnej nicości w zestawieniu z odwiecznym pięknem przyrody.
Tęsknotę do ojczystej przyrody, do utraconego raju dzieciństwa wyraża Juliusz Słowacki w wierszu W pamiętniku Zofii Bobrówny. Utwór dedykuje autor córce Joanny Bobrowej. Przyznaje, że ojczysta przyroda była najwspanialszym źródłem natchnienia poetyckiego. Kwitnące kwiaty, spadające gwiazdy same układają się w słowa najpiękniejszego poematu:/Gwiazdy błękitne, kwiateczki czerwone,/Będą ci całe poemata składać/Ja bym to samo powiedział co one,/Bo ja się od nich nauczyłem gadać.
58. „Samotność, cóż po ludziach?” najciekawsze Twoim zdaniem literackie portrety bohaterów skazanych na samotność z wyboru.
Bohaterowie opisywani przez literaturę różnych epok, którzy nie byli rozumiani przez otoczenie, bardzo często doświadczali uczucia samotności. Myślę, że takiej samotności doświadczali przede wszystkim ci, którzy przerastali innych ludzi pod różnymi względami. Najczęściej inteligencją, wyobraźnią i predyspozycjami wodzowskimi. Niektórzy wybierali samotność, aby zrealizować ideę, która im przyświecała, i poświęcali jej całe swoje życie.
Samotność, cóż po ludziach? Słowa te wypowiedział główny bohater III części Dziadów Adama Mickiewicza w Wielkiej Improwizacji. Konrad, filareta, zdaje sobie sprawę z tego, że jest równocześnie poetą, który siłą przeżyć i uczuć przerasta swoich towarzyszy więziennych. I dlatego czuje się nie zrozumiany i samotny. Pragnie dokonać sam wielkich rzeczy przyczynić się do wyzwolenia umęczonej Ojczyzny. I tylko on jego zdaniem poeta, ma prawo domagać się tego od Boga. Godzi się więc na osamotnienie, wręcz skazuje na nie, ponieważ chce osiągnąć cel, który przed sobą postawił.
Większość polskich bohaterów romantycznych to samotnicy z wyboru, którzy właśnie dlatego, że przerastali otoczenie pod każdym względem stawiali przed sobą wielkie cele. Kordianz dramatu Juliusza Słowackiego przypomina bardzo Konrada. Podobnie jak tamten, postanawia życie poświęcić wyzwoleniu Polski. Aby osiągnąć swój cel, godzi się z samotnością. W podziemiach katedry św. Jana liczy jeszcze na współpracę z innymi, ale wyniki głosowania uświadamiają mu, że został skazany na samotność z wyboru, w momencie kiedy zdecydował się na zabicie cara króla Polski. Kiedy pełni służbę w przedpokoju monarchy, czuje się samotny i opuszczony przez wszystkich i być może również dlatego nie jest w stanie dokonać zabójstwa. Również przed śmiercią, na która został skazany, odczuwa Kordian głęboko swoje osamotnienie. Ale właśnie owa samotność, którą wybrał, spowodowała, że był w stanie skoncentrować się na jednym wybranym celu i jemu poświęcić całe swoje życie.
Innym bohaterem, który doświadczył samotności wśród ludzi, był Jacek Soplica ksiądz Robak z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. Początkowo był człowiekiem bardzo towarzyskim, miał licznych przyjaciół, znajomych i popleczników. Los jednak skazuje go na to, że zmuszony jest wybrać samotność. Po przeżyciu nieszczęśliwej miłości do Ewy i zabiciu Stolnika postanawia zrezygnować z życia świeckiego i wybiera życie samotne w zakonie bernardynów. Pragnie odpokutować za swoje winy i resztę życia poświęcić działalności patriotycznej. Z oddalenia kieruje tylko życiem i wychowaniem swojego jedynego syna Tadeusza, który dorasta w Soplicowie. Ksiądz Robak zdawał sobie z pewnością z tego sprawę, że samotność, którą wybrał, pozwoliła mu poświęcić się całkowicie działalności politycznej i patriotycznej.
Następnym bohaterem, którego chciałabym przedstawić, jest hrabia Henryk z dramatu Krasińskiego NieBoska komedia. Przyczyną osamotnienia bohatera jest poetyckość jego natury, na którą został skazany przez los. Hrabia również wybiera samotność. Jako poeta czuje się nie zrozumiany przez żonę i rodzinę i dlatego ucieka w marzenia i świat poezji. Egoizm Hrabiego spowodował, że nie dostrzegł on duchowych cierpień żony, a później syna. Wybrał samotność, ponieważ sądził, że najbliżsi mu ludzie nie będą w stanie zrozumieć tego, czym jest dla niego poezja. Hrabia czuje się również wyobcowany, w momencie gdy podejmuje się przywództwa nad własną klasą arystokracją. Pragnie bronić świata, w którym sam dostrzega wiele zła, co również wzmaga jeszcze jego osamotnienie. W końcu popełnia samobójstwo.
Zupełnie innym, zdawać by się mogło, bohaterem, który skazał się na samotność wśród ludzi, był doktor Judym z powieści StefanaŻeromskiego Ludzie bezdomni. Był to młody człowiek, któremu udało się zdobyć wykształcenie i uciec od „rynsztokowego” życia, jakie wówczas pędzili ludzie z jego sfery. Nie bardzo potrafił znaleźć sobie właściwe miejsce w społeczeństwie. Wyobcowany ze środowiska proletariatu miejskiego, z którego się wywodził, z odrazą patrzył na życie ludzi z tych sfer. Ale choć współczuł biedakom, nie miał już z nimi wspólnego języka. Wejście w świat ludzi dobrze sytuowanych nie spełniło jego oczekiwań. Poznaje niewielką wartość moralną tego środowiska, egoizm i pogardę dla ludzi niżej stojących w hierarchii społecznej. Początkowo próbuje walczyć z oportunizmem i obojętnością ludzi bogatych, ale nie odnosi sukcesów. Nie znajduje zrozumienia najpierw w środowisku warszawskich lekarzy, zaś później u właścicieli Cisów. Dzięki swojej wrażliwości na krzywdę ludzką i chęci działania na rzecz najbiedniejszych, pozostaje do końca bezdomny i osamotniony. Jest więc Judym skazany na samotność dzięki własnej naturze, która nie pozwala mu pogodzić się ze złem tego świata. Wybiera życie w pojedynkę bez żony i rodziny tylko dlatego, ażeby poświecić się dla innych. Odrzuca szczęście z ukochaną Joasią, by nie przeszkadzała mu w pracy społecznej.
Myślę, że wszyscy bohaterowie, których opisałam wyżej, mimo iż żyli wśród ludzi, czuli się samotni i wyalienowani. Wszyscy oni zostali w jakiś sposób na ten stan skazani, dzięki sytuacji w jakiej się znaleźli lub naturze, którą obdarzył ich los. Świadomie często wybierali samotność, aby poświęcić się idei, którą uważali za najważniejszą. Dzięki temu większość z nich dokonała jednak czegoś w życiu i potrafiła skierować uwagę społeczeństwa w pożądanym przez siebie kierunku.
60. Skarbiec, przekleństwo czy rupieciarnia? Temat dziedzictwa historycznego w wybranych dziełach literackich z XIX i XX wieku.
Dzieje narodu polskiego to dzieje bardzo tragiczne, ale bogate w wydarzenia, które dodają otuchy, jednoczą wszystkich Polaków i czynią z nich zbiorowość dumną z własnego dziedzictwa. Posiadamy zatem wspaniały skarbiec narodowych pamiątek. Wydawałoby się, że problem z oceną naszej historii i jej roli w dzisiejszym życiu nie istnieje a jednak... Gdy przyjrzymy się literaturze XIX i XX w., odnajdziemy wiele wątpliwości. Jak można zatem nazwać nasze dziedzictwo historyczne skarbcem, przekleństwem czyrupieciarnią?
Warto zauważyć, że na tę ocenę wpływa znacząco rzeczywistość polityczna, aktualne przeżycia narodu. Dlatego w pierwszej połowie XIX w. Adam Mickiewicz sięga do skarbnicy narodu i piszePana Tadeusza, by pogodzić skłóconą emigrację, aby podnieść na duchu rodaków w kraju. W tym czasie Polacy czują się dziedzicami pierwszego pokolenia powstańców, ponieważ idą ich śladem, pozostawiając wnukom daty pełne treści lata 1830 i 1863. Po zrywie styczniowym przychodzi załamanie; dla niektórych dziedzictwo powstań staje się przekleństwem. Takie stanowisko zajęli dziennikarze konserwatywnego czasopisma „Czas”. W literaturze nie było jednak jednoznacznych potępień. W Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej historia zajmuje ważne miejsce w życiu mieszkańców Korczyna i bohatyrowickiego zaścianka w świetle tego utworu w pełni zasługuje ona na miano skarbnicy narodowej.
A zatem w dwudziesty wiek wkracza naród w większości świadomy bogactwa odziedziczonego po swych przodkach. Tym razem pojawia się chęć odrzucenia tradycji jako zbędnego ciężaru dla ludzi żyjących w wolnym państwie. Lecz czy uda się oczyścić własną twórczość z „rupieci”? Chyba nie. A zatem, czy są to rzeczywiście rupiecie?
Powróćmy do utworu, który rozpoczął naszą krótką wędrów kę po literaturze XIX i XX w. W Panu Tadeuszu mamy dwa rodzaje dziedzictwa historycznego. Jeden to przeszłość w pamięci bohaterów, drugi dziedzictwo autora, marsz Napoleona na wschód, który dla mieszkańców Soplicowa jest przeżyciem chwili bieżącej. Ani sędzia, ani młody Tadeusz nie znają jego tragicznego finału. Zna go za to Mickiewicz, lecz smutne doświadczenie nie zmienia stosunku poety do wojsk maszerujących przez Litwę pod wodzą Francuza. Wizja wskrzeszenia Polski jednoczy naród, kończy sąsiedzkie kłótnie. Mickiewicz nie odrzuca tego dziedzictwa, wręcz przeciwnie, ofiarność, odwaga i patriotyzm bohaterów to wartości, których nie może przekreślić nawet niesprawiedliwe zrządzenie losu.
Podobnie traktują treści historii mieszkańcy Soplicowa. Sam dworek można nazwać skarbcem dziedzictwa historycznego. Wraz z Tadeuszem, który powraca do domu po długim okresie rozłąki z najbliższymi, oglądamy wnętrze domostwa. Jest tam i Rejtan rozdzierający szaty na sejmie rozbiorowym z 1773r., jest i Kościuszko, bohaterski naczelnik powstania z 1794r., nie zapomnieli również mieszkańcy o Jasieńskim na szańcach Woli. Oto rozlega się Mazurek Dąbrowskiego, a wraz z nim powraca tradycja legionów z 1797 roku. Wszystkie symbole narodowe, traktowane przez bohaterów jak skarby, pozwalają przetrwać narodowi, wyznaczają mu drogę, która prowadzi do niepodległego państwa. Tradycje historyczne istniejące w ludzkich sercach przywoływane są również dzięki muzyce. Koncert Jankiela przypomina nie tylko wspaniałe dzieło Sejmu Czteroletniego Konstytucję 3 maja, ale i straszliwą rzeź Pragi, wcześniej także Targowicę, a wraz z nią zdrajców narodu. Żadnych treści nie wypiera się ani Mickiewicz, ani jego bohaterowie gromadzą je w swej skarbnicy, pamiętając, że nie wszyscy podpisali akt konfederacji z 1792 roku.
Śladem Mickiewicza idzie również Eliza Orzeszkowa, pisarka epoki pozytywizmu. Jej powieść Nad Niemnem bardzo często historycy literatury porównują z Panem Tadeuszem. Najważniejszym wspomnieniem z przeszłości jest dla bohaterów powstanie styczniowe z 1863r., jego tragizm i związane z nim nadzieje. I choć w Korczynie „o tym się nie mówi”, wszyscy (z nielicznymi wyjątkami) pamięć o zabitych pielęgnują we własnym sercu. Jest przecież mogiła, w której leżą i chłopi, i ich dziedzic, polegli w czasie powstania. Powraca do niej Benedykt w tajemnicy przed rodziną; grób powstańców odwiedza także Anzelm, a potem Jan z Justyną. Można chyba powiedzieć, że właśnie ta tradycja, tradycja podejmowanych z różnorodnym skutkiem prób wspólnej walki chłopa i pana, stanie się podstawą późniejszej zgody między Korczynem i Bohatyrowiczami. W powieści żywe są także i inne tradycje, sięgające początku państwa. Historia pary, która zasiedliła nadniemieńskie ziemie, najlepiej udowadnia, iż są to tereny, które niemalże z wyroku Bożego należą się Polakom. Nagrodzeni przez Zygmunta Augusta szlachectwem za pracowitość i poświęcenie, złożeni po śmierci w jednej mogile, Jan i Cecylia stają się patronami Benedykta, Anzelma w walce o polskość ziem zasiedlanych przez wroga.
Tradycja walki narodowowyzwoleńczej ma swoje źródło także w historii legionów polskich. Powraca do niej Eliza Orzeszkowa, wprowadzając na karty powieści dziadunia Jadwigi Domuntównej, byłego żołnierza napoleońskiego. Ziemia nadniemieńska jest również skarbnicą narodowych pamiątek, w niej spoczywają powstańcy z 1863 r., ona przechowuje prochy Jana i Cecylii, wreszcie na niewielkim wzgórzu odkrywa Zygmunt ślady potopu szwedzkiego. Powraca zarazem wspomnienie wydarzeń, które zagroziły istnieniu narodu, lecz nie złamały go do końca Polska przetrwała, zniszczona, ale niepodległa. Zygmunt nie potrafi docenić wartości dziedzictwa historycznego, dla niego jest ono przekleństwem, a szczególnie tradycja powstań. Swego ojca nazywa szaleńcem, ponieważ uczestnicząc w powstaniu, sprowadził hańbę na cały ród. Pozbawiony w wyniku kontrybucji części majątku, Zygmunt musiał się wstydzić w salonach światowych, gdzie pieniądz decyduje o pozycji człowieka. Zygmunt jest jednak postacią zdecydowanie negatywną, nie reprezentuje absolutnie przekonań autorki. Sprawia wrażenie bohatera powołanego do życia dla kontrastu, który uwydatnia rolę tradycji historycznej w życiu Polaka. W przeciwieństwie do życia Jana, Benedykta czy Justyny, życie młodego Korczyńskiego jest puste, nudne, pozbawione sensu.
W powieści Nad Niemnem dziedzictwo historyczne nie tylko jednoczy naród, ale umacnia go także w dalszej, może już nieco innej walce o przetrwanie. Jest skarbnicą takich wartości, jak patriotyzm, pracowitość, przyjaźń wartości zawsze aktualnych.
Rolę tradycji, treści przekazywanych przez historię docenił także Reymont, pisząc Chłopów. We wspaniałej epopei wsi są one czynnikiem jednoczącym wiejską gromadę, a także pozwalającym na nawiązanie bliższych kontaktów z dworem, jak również tradycją walk narodowowyzwoleńczych.
Podczas rozmowy w karczmie Ambroży wspomina i legiony, i naczelnika z drewnianą nogą, a zatem i powstanie listopadowe. Podczas pogrzebu Boryny od brata dziedzica dowiadujemy się o bohaterskiej postawie Macieja w czasie powstania styczniowego. Mają zatem chłopi świadomość dziedzictwa, jakie zostawiła narodowi historia. Być może właśnie dlatego ukrywają przed policją Rocha, który uczył dzieci mówić po polsku, walczą z osadnikami niemieckimi i protestują przeciwko szkole pozbawionej narodowego charakteru. Już jednak w Chłopach pojawiają się echa wątku narodowego dziedzictwa, który wywołuje wstyd i bywa często pomijany. Myślę oczywiście o walce wsi z dworem, walce często krwawej. Reymont zaznacza ten problem bardzo delikatnie. Oto jeden z gromady uważa walkę z zaborcą za sprawę dworu i nie poczuwa się do wspólnego działania na szkodę wroga.
Dziedzictwo to powróci w Weselu Stanisława Wyspiańskiego. Jeden z duchów odwiedzających bronowicką chatę okaże się przywódcą rabacji chłopskiej z 1846 roku. Przerazi wspomnienie zdarzenia, gdy do stłumienia powstania krakowskiego Austriacy wykorzystali polskich chłopów, na czele z Jakubem Szelą. Ten przykry motyw przewijający się w polskich utworach nie jest jednak powodem do nazywania go przekleństwem dziedzictwa historycznego. Tym bardziej, że wiele wspaniałych kart historii łagodzi obraz naszych dziejów. Obok Jakuba Szeli pojawia się w Weselu również legendarna postać Wernyhory, rzecznika zgody narodowej z końca XVIII w., oraz Stańczyka, błazna królewskiego, który widział Polskę silną i zwycięską.
Symbolem mocy, siły i walki, które są wartościami ze skarbnicy dziedzictwa historycznego, jest postać Zawiszy Czarnego. Widać zatem, że Polacy sięgają do dziedzictwa historycznego, że doceniają jego wartość i rolę w życiu narodu.
Do tej pory analizowaliśmy dzieła powstałe pod zaborami, kiedy to sięganie po pamiątki narodowe zapewniało przetrwanie. Sytuacja zmieniła się po 1918 roku, kiedy Polska odzyskała niepodległość i dziedzictwo historyczne dla wielu twórców stało się „rupieciarnią".
Już Lechoń w swoim Herostratesie wzywa do zburzenia przeszłości, zabicia Kilińskiego, zniszczenia Łazienek. A wiosną, niech wiosnę, nie Polskę zobaczę mówi. Jednak wielu interpretatorów twórczości poety podkreśla pewien paradoks. Oto ten manifest zerwania z dziedzictwem historycznym staje się jednocześnie utworem z niego wyrastającym i taka jest cała twórczość Lechonia. Nie udało się zatem poecie Skamandra zapomnieć o skarbcu narodowym, szybko przebrzmiała sława futurystów, którzy zdecydowanieodrzucili dorobek dziejów.
Problem ten pojawi się także w literaturze powojennej. Na pytanie: skarbiec czy rupieciarnia? Tadeusz Konwicki odpowiedział,używając drugiego określenia. Ale była to jednak pomyłka, doktórej pisarz przyznał się w utworze zatytułowanym Kompleks polski. Okazało się bowiem, że w powieściach Konwickiego zarówno krytycy, jak i czytelnicy odnajdują nawiązania do dziedzictwa historycznego, który nadaje utworowi bardzo polski charakter. Tymczasem sam autor próbował wykreować siebie na pisarza światowego, wolnego od piętna polskości. Prawdopodobnie podświadomie czerpał ze skarbca narodowego. W Kompleksie polskim pojawia się lustrzane odbicie autora pisarz, który przyznaje się do pomyłki. Dlatego odnajdziemy w utworze fragmenty poświęcone powstaniu styczniowemu.
Wydaje mi się, że nie ma wątpliwości, które ze słów będących tematem rozważań w niniejszej pracy są bardziej odpowiednie na określenie dziedzictwa historycznego. Jest ono niewątpliwie skarbcem dla narodu i dla pisarza, który może dowolnie korzystać z jego bogactw.
61. Słowa Stachury „Chodzę tu, chodzę tam, z tłumem ludzi zawsze sam” uczyń mottem rozważań o bohaterach literackich, którzy doświadczyli samotności w tłumie.
Życie jest dla człowieka rzeczą nieodgadnioną. Wiele filozoficznych tez, ideologii konstruowanych było w związku z pytaniami: czym jest życie?, jaki jest cel istnienia?, po co zostaliśmy stworzeni? Niestety, nigdy nie uda nam się znaleźć jedynej prawdziwej odpowiedzi. Nie można przecież wystawić recepty na szczęście i dobrobyt w życiu. Stanisław Przybyszewski mówi o człowieku, iż jest tylko małpą Boga, a tym się różni od zwierząt, że jest świadomy swej śmieszności i małości. Wiedza o własnej niedoskonałości, o samotności w nieogarnionej, chaotycznej przestrzeni budzi w człowieku strach i zwątpienie w sens istnienia.
Ludzkość mimo wszystko uporała się z własnym zagubieniem. Stworzyła bogów, którzy umieścili ją w czasie i przestrzeni, nadali porządek, system i powagę. Od tej pory człowiek miał swoją misję i przestał się czuć samotnym we wszechświecie. Jednocześnie pojawiło się jednak nowe zjawisko: wraz z rozwojem kultury, cywilizacji człowiek coraz bardziej indywidualizował się. Nie zawsze czynił to, co wydawałoby się zgodne z ustalonymi regułami. Zdarzało się że jego myśli odbiegały od schematów. Proces ten obejmował ludzi wyjątkowych, nieprzeciętnych, tych, którzy swoją mądrością i wrażliwością prześcigali epokę, w której żyli. Nie rozumiano ich, wyśmiewano, a wszystko to ze względu odmienność,niepojętą wyższość. Stawali się „samotnymi wśród tłumu”.
Na przestrzeni epok spośród zwykłych ludzi najbardziej wyróżnia się poeta. Został on obdarzony niezwykłą mocą kreowania, stwarzania od nowa, „nazywania”. To, na co poeta kieruje „słowo”, powstaje i żyje. Owa siła fatalna (J. Słowacki) jest zarazem błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Ona wyróżnia poetę spośród motłochu, obdarza wrażliwością właściwą geniuszom. Poeta żyje jakby podwójnie, dwa razy silniej. Jednocześnie trudno jest twórcy odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Współcześni poetom nie rozumieli przesłań twórczości, nie traktowali poważnie wizji ani przepowiedni. Zazwyczaj potrafili zdobyć się na odrobinę kpiny i szyderstwa. Odmienność w pojmowaniu i odczuwaniu świata była nie do pokonania, poeta zostawał sam. Artysta ma świadomość klęski, co prowadzi go do osamotnienia, duchowejizolacji; realizacja jego osobowości może się dokonywać wyłącznie na kartach papieru.
Najprościej wyraził swoją pozycję w świecie Baudelaire w wierszu Albatros. Porównuje on poetę do ptaka, który w przestrzeni, na wolności wygląda pięknie, bo tylko wtedy jest w swoim żywiole./Poeta jest podobny księciu na obłoku, /co brata się z burza i szydzi z łucznika,/lecz stracony na ziemie i szczuty co kroku/wiecznie się o swe skrzydła zbyt długie potyka.
Oczywiście skrzydła zbyt długie to charakterystyczna dla poety nadwrażliwość. Jest ona przedmiotem dumy, gdyż tak jak skrzydła umożliwia lot ducha, jednak w konfrontacji z rzeczywistością staje się obiektem drwiny innych. Baudelaire nienawidzi tłumu filistrów, bo zasadniczym celem ich życia jest pieniądz i władza, natomiast uczucia, wartości są dla nich tylko fasadą. Są prości, bezbarwni i głupi. W Litanii do szatana Baudelaire wsławia swojego „boga”, swojego stwórcę. Jest to swoista sublimacja poczucia osamotnienia. Szatan jest bogiem opuszczonych, wzgardzonych i poniżonych, nie mieszczących się w porządku społecznym poetów. Jest bogiem tych, którym bóg mieszczan i sprawiedliwych nie pomaga, tych, których nie widzi i nie uznaje.
Romantycy polscy także zauważyli nieprzystosowanie swojej poezji do poglądów ludzi im współczesnych. Cyprian Kamil Norwid w Klaskaniem mając obrzękłe prawice... z żalem mówi o pokoleniach, które muszą przeminąć, zanim ich wizje zostaną docenione. Jest zrozpaczony, bo mimo iż pracuje dla Polaków, ludzkości, nie znajduje aprobaty ani zrozumienia. Juliusz Słowacki w Testamencie moim nazywa poezję siłą fatalną, która go ujarzmiła, a jednocześnie obdarowała mocą przekształcania zwykłych ludzi w aniołów. Poeci cierpią, gdy nie są przez otoczenie zrozumiani, mimo wszystko wiedzą jednak, że sensem ich twórczości jest przekazywanie swej mądrości dalej, by cierpienia innych uczynić lżejszymi.
Romantyzm nie tylko stawia swojego bohatera przed tłumem nie rozumiejących go ludzi. Ma jeszcze inne oblicze. Do dylematów ducha dochodzi problem historycznej odpowiedzialności obdarzonej tytanicznymi zdolnościami jednostki. Romantyk jest uciekinierem ze świata rzeczywistego samotnikiem z wyboru. Pragnie wolności, przestrzeni, absolutnego poznania i zrozumienia, chce kreować. Faust, bohater wielkiego dzieła Goethego, jest gotowy zbratać się z diabłem, by osiągnąć to, co zwykłym śmiertelnikom nigdy nie będzie dane wieczną mądrość, młodość, miłość. To, o czym marzył, nie dało mu szczęścia; tytaniczne umiejętności i wiedza Fausta zniszczyły zwykłą miłość Małgorzaty i ją samą. Tragedia ta uświadomiła Faustowi, iż jego wybitna osobowość, moc, nie może doprowadzać do destrukcji, nie może wywyższać, izolować od rzeczywistości. Faust musi realizować się poprzez przewodnictwo, pracę dla dobra ludzkości, musi stać się jej „żywicielem”.
Podobną metamorfozę obserwujemy w Dziadach Adama Mickiewicza. W momencie kiedy Gustaw zamienia się w Konrada, autor zaznacza, iż nowy duch całkowicie odwraca się od dotychczasowej niedojrzałości. Gustaw uciekał od świata w miłość, zatracał się w niej. Konrad chce rządu dusz, chce przewodniczyć, pragnie pomóc narodowi w przetrwaniu okresu niewoli.
Romantycy polscy Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Fryderyk Chopin, Cyprian Kamil Norwid byli samotni w różny sposób. Cierpieli jako wielcy poeci osamotnieni w rozumieniu świata czy też jako przewodnicy niechciani przez społeczeństwo. Byli samotni w Paryżu, Petersburgu, wszędzie tam, gdzie zaniosła ich emigracja, wygnanie. Mickiewicz pisze w Ustępie i Panu Tadeuszu o swejtęsknocie za Ojczyzną, o samotności wśród obcych ludzi, na obcym bruku, wśród niepolskich odgłosów.
Osamotnieniem człowieka wyjątkowego zajmowali się także pisarze rosyjscy. Bardzo cenili ten wątek, zdaje się on być charakterystycznym dla ich narodu. Sam Mikołaj I był według markiza de Custina (Listy z Rosji) najsamotniejszym spośród Rosjan. Tytuł cara oznaczał władzę, możliwość kierowania ludźmi, równocześnie jednak brak przyjaźni, normalnych stosunków międzyludzkich. Despotyczny władca był odgrodzony od swoich poddanych murem nie do przebicia. Samotny car rządził samotnymi ludźmi. Naród rosyjski żył w ciągłym strachu, ludzie bali się odkrywać siebie, by nie okazać się kimś niezwykłym, by nie wyróżniać się spośród tłumu. Żyli więc według schematów. Rasolnikow ze Zbrodni i kary Fiodora Dostojewskiego przeciwstawia się tym zasadom. Jest podobny do „übermenscha” Nietschego, człowieka, któremu wolno działać wbrew wszelkim regułom, jeśli tylko posłuży to realizacji i ewolucji jego ducha, ponadprzeciętnej osobowości. Raskolnikow zabija lichwiarkę; okazuje się jednak, że czyn ten, wymierzony nie tylko w jedną osobę, ale w całe skłócone z nim, schematyczne społeczeństwo, nie może nie pozostawić na duszy Raskolnikowa piętna. Sposobem na oczyszczenie okazuje się być cierpienie. Jednym z ważniejszych motywów Zbrodni i kary jest obraz Petersburga. To miasto kaprys cara zostało zbudowane na tysiącach ciał zamęczonych robotników, na błotach północy. Ze względu na swą wielkość stało się ono siedliskiem tłumu anonimowych ludzi, pozbawionych możliwości współczucia i przyjaźni, nie połączonych ze sobą żadną więzią emocjonalną. Symbolem tej sytuacji może być scena na jednym z miejskich placów. Oto Raskolnikow w przypływie rozpaczy klęka na błotnistym bruku, płacze. Petersburg jest daleki od niego, dla przechodniów Raskolnikow jest tylko kolejnym widowiskiem, chwilową uciechą, zwykłym pejzażem, nikt nie wie, jaka przemiana zachodzi w byłym mordercy.
Literatura rosyjska w głębokim zrozumieniu zjawiska samotności idzie dalej. Zauważa także, że szczęśliwy człowiek może nie znajdować dla swej radości zrozumienia. Opis tego rodzaju sytuacji znajdujemy w noweli Agrest Antoniego Czechowa. Jej bohater przeżywa coś w rodzaju olśnienia. Pływa w stawie, cieszy się bliskim kontaktem z przyrodą, jest nadzwyczaj szczęśliwy. Wybuch takiego prostego, radosnego optymizmu nie znajduje jednak zrozumienia u obserwatorów, którzy mają go za błazna.
Czas II wojny światowej był okresem masowego cierpienia. Gustaw HerlingGrudziński pisze w Innym świecie, że nie ma takiej granicy, której człowiek by nie przekroczył, próbując ratować, chronić swoje życie. „Ludzie wojny”, skazani na codzienne obcowanie ze śmiercią, często patrzyli na nią obojętnie, cudze unicestwienie przestawało być dla nich przeżyciem. Sytuację tę opisuje Czesław Miłosz w wierszach Campo di Fiori i Biedny chrześcijanin patrzy na getto. Miłosz zastanawia się w nich, jak daleko zaszliśmy w swej obojętności wobec cierpienia i samotności innych. W Campo di Fiori wspomina Giordana Bruna, którego egzekucja nie przeszkadzała normalnemu handlowi. W następnych strofach poeta nawiązuje do powstania w getcie i osamotnienia ginących tam ludzi. Podczas gdy oni, zamknięci przed światem, desperacko walczyli o życie, inni bawili się na niemieckich karuzelach. W Biednym chrześcijaninie... Miłosz nazywa takich ludzi nieobrzezanymi pomocnikami śmierci.
Bolesław Prus w jednej ze swych powieści napisał, że jedynie rozkosze i cierpienia przeżywane razem dają człowiekowi w pełni doznać człowieczeństwa. Istota wyjątkowa, bardzo wrażliwa i tym wykraczająca poza ramy przeciętności, doświadcza życia we wszystkich jego aspektach, wymiarach. Wynika stad zasadnicza różnica pomiędzy odbiorem i postrzeganiem świata i jego problemów przez artystę czy jednostkę postawioną w sytuacji, która jest dla niej źródłem doświadczeń niedostępnych człowiekowi żyjącemu w zwykłej, szarej rzeczywistości, a obrazem świata jednostki przeciętnej, schematycznej. Różnica ta uzewnętrznia się w postaci zachowań, postaw, poglądów niezrozumiałych przez większość i niezgodnych z jej schematami. Jednocześnie stawia to wybitną jednostkę ponad społeczeństwem, w opozycji do tłumu pospolitych, to staje się przyczyną osamotnienia.
63. „Stał dwór szlachecki z drewna, lecz podmurowany.” Rola tradycji szlacheckiej w kształtowaniu polskiej kultury narodowej.
Tradycja odgrywała i odgrywa wielka rolę w życiu człowieka, ponieważ przekazuje obyczaje i poglądy przodków, które my z kolei powinniśmy wpoić naszym dzieciom. Zasady postępowania i obyczaje, przechodzące już od wieków z ojca na syna, ukształtowały polską kulturę. Dzięki niej właśnie przetrwaliśmy my Polacy okres zaborców i trwamy do dziś jako odrębny naród. Już od czasów renesansu polskość utożsamiana była z tradycją szlachecką sarmacką. Tradycja ta miała bowiem przez długie wieki, aż do XIX stulecia, największy wpływ na kulturę naturę narodową. Szlachta była to bowiem warstwa liczna, zamożna, wykształcona i dlatego jej właśnie tradycja promieniowała na resztę narodu. Warstwy takie, jak mieszczaństwo czy chłopstwo doszły do głosu znacznie później i wtedy dopiero również ich obyczaje i poglądy zaczęły rzutować na kulturę narodową.
Pierwszym pisarzem, w którego twórczości możemy odnaleźć kult tradycji szlacheckiej, jest Mikołaj Rej z Nagłowic, tworzący w końcu XVI wieku. W swoim utworze Żywot człowieka poczciwego przedstawił nam wzór życia młodego szlachcica, od dzieciństwa, poprzez wiek dojrzały, aż do późnej starości. Mikołaj Rej jako szlachcic ustosunkowuje się do szlachectwa w ogóle. W jednym z rozdziałów pisze, że poczciwy szlachcic nie powinien szczycić się nazwiskiem czy herbem. Według niego prawdziwe szlachectwo polega na przestrzeganiu cnót, prowadzeniu życia ziemiańskiego, rodzinnego, jak również na udziale w życiu politycznym. Jednym słowem,prawdziwym szlachcicem jest ten, który nie kala gniazda ojców.
W pierwszej części swojego dzieła Rej poucza, jak należy wychowywać młodego szlachcica, jakie nauki powinien on pobierać i jak ważną rolę powinny odgrywać w jego wychowaniu zasady postępowania, wpajane mu od dzieciństwa. Pokazuje również zasady postępowania, jakimi powinien kierować się szlachcic, wybierając małżonkę. A więc przyszła wybranka powinna pochodzić z rodziny szlacheckiej i wykazywać zdolności gospodarskie. Założenie rodziny wiąże się oczywiście z prowadzeniem życia ziemiańskiego we własnych włościach.
W utworze Żywot człowieka poczciwego Rej ze szczegółami opisuje, jak powinno wyglądać życie ziemianina, jakimi zajęciami powinien on się parać. Uzależnione muszą one być oczywiście od pór roku natury. A więc wszelkie obyczaje, obrzędy i prace ściśle powinny być splecione z ziemiańskim życiem za tle natury.
Obyczaje szlacheckie i poglądy na życie przedstawione są również w utworze Jana Kochanowskiego Pieśń świętojańska o Sobótce. Autor przedstawia tutaj święto Sobótki, przypadające na najkrótszą noc w roku, noc św. Jana. Była to schrystianizowana forma dawnego obrzędu pogańskiego, związanego z kultem wody i ognia. Podczas tego święta przy ognisku lud i szlachta śpiewali, tańczyli, bawili się, głosząc pochwałę życia na wsi. W pieśniach panien ukazana jest tradycja szlachecka, obyczaje związane z pracami rolnymi w lecie i z zajęciami związanymi z jesienią i zimą. Wylicza tu również Kochanowski tańce wówczas modne, takie jak cenar czy goniony. Opisuje, w jaki sposób rodzina i czeladź spędzała czas wolny w długie, zimowe wieczory. Podkreśla wielką rolę gospodyni, matki, żony.
Sarmacka tradycja wielką wagę przywiązywała do wychowania w rodzinie następnych pokoleń, w duchu cnoty, uczciwości i pobożności./A niedorości wnukowie,/Chyląc się ku starszej głowie,/Wykną przestawać na male/Wstyd i cnotę chować w cale
Tradycja szlachecka ukazana jest również w utworach pisarzy XVII wieku, np. Wacława Potockiego, a szczególnie w Pamiętnikach Jana Chryzostoma Paska. Wacław Potocki ceni tradycje przodków, ale krytycznym okiem spogląda na zniewieściałość i wady współczesnych sobie Polaków. Szczególnie w Wojnie chocimskiej, eposie rycerskim, ukazuje zalety dawnych Sarmatów, zwycięzców spod Chocimia w roku 1621, jak również tych, którzy wytyczali razem z Chrobrym granice dawnej Polski. Podkreśla ich odwagę, waleczność i to, że byli urodzonymi rycerzami.
Typowym Sarmatą był Jan Chryzostom Pasek, który w swoich Pamiętnikach przedstawia nam tradycję szlachecką. Jest człowiekiem bezkrytycznym wobec własnego stanu i żyje zgodnie z zaleceniami ojców i dziadów. W pierwszej części Pamiętników ukazuje wojenne tradycje szlachty polskiej, w drugiej zaś codzienne ziemiańskie życie. A więc opisuje swoje przygody i życie na wsi, przedstawia nam jednocześnie zwyczaje, upodobania, zasady postępowania i poglądy charakteryzujące szlachtę polską. I tak na przykład w jednym z rozdziałów opowiada historię zawarcia swojego małżeństwa. Zawierano je w domach szlacheckich w dość specyficzny sposób. Przyszły pan młody najpierw musiał wywiedzieć się, jaki majątek posiada jego wybranka, z jakiej pochodzi rodziny, jaka była jej matka, ponieważ uważano, że jaka mać, taka nać. Kiedy narzeczony przyjeżdżał z pierwszą wizytą, zwracał uwagę na gospodarność dziewczyny i porządek panujący w domu. Dopiero wtedy mógł sobie pozwolić na zachwycanie się jej urodą i decydował się na małżeństwo. Dla szlachcica najważniejsza była wiara, ziemia i rodzina. Wszystko inne pozostawało na drugim planie. Szlachta XVII wieku posługiwała się również językiem pełnym kolokwializmów, chcąc pochwalić się przed resztą narodu swoim wykształceniem.
Przełom XVIII/XIX wieku to okres szczególnie trudny dla Polski; wiąże się on z utratą wolności i popadnięcie przez nią w niewolę narodową. Dopiero wtedy Polacy przekonali się, jak bardzo ważna jest tradycja szlachecka, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Uświadomili sobie w pełni, że mimo niewoli, stanowią odrębny naród, który, na szczęście, różni się wszystkim od na przykład Rosjan: ubiorem, sposobem bycia czy myślenia. Tradycja szlachecka traktowana jest wówczas przez wszystkich Polaków jako ogólnonarodowe dobro. Tradycję szlachecką, która w okresie zaborów promieniowała na całe społeczeństwo, ukazał Adam Mickiewiczw swojej epopei Pan Tadeusz. W utworze Mickiewicz w sposób realistyczny przedstawił życie i obyczaje najważniejszej warstwy społecznej szlachty polskiej. Szczególnie przedstawiciele starego pokolenia, jak: Sędzia Soplica, Wojski, Podkomorzy, Gerwazy, Protazy szanują tradycję sarmacką. Młodzi, choć szanują decyzje przodków, ulegają już czasem wpływom zachodnim. Szlachecka tradycja, w której na co dzień żyją mieszkańcy Soplicowa, to centrum polszczyzny. Szlachta zamieszkująca Soplicowo i pobliskie okolice w domu i poza nim posługuje się wyłącznie piękną polszczyzną mową swoich ojców. Ubiera się w stroje sarmackie zarówno od święta, jak i na co dzień. Kontusz, pas złotolity, konfederatka czy wysokie buty były charakterystycznym strojem mieszkańców Soplicowa i jego gości. Szable, rapiery i szpady to broń używana przez ówczesne pokolenie Polaków. Mieszkańcy Soplicowa, jak również ich goście, nie tylko posługiwali się polską mową, ale hołdowali polskim obyczajom.
Polskość ta nawet przejawiała się w architekturze i w umeblowaniu dworu szlacheckiego. Na wzór dawnych domów szlacheckich, Soplicowo było zbudowane z drewna na podmurówce, zaś ściany jego były pobielane. Za parkiem, obok dworu znajdowały się pomieszczenia gospodarcze. Na ganek wjeżdżało się przez bramę parku, która wciąż otwarta, przechodniom ogłasza, że gościnna i w gościnę zaprasza. A więc mieszkańcy Soplicowa hołdowali szlacheckiemu obyczajowi wielkiej gościnności, która z czasem zaczęła charakteryzować wszystkich Polaków.
Sędzia, gospodarz Soplicowa, dbał nie tylko o porządek i inwentarz, ale również o ludzi, którzy u niego pracowali. Zwykł on przyjmować gości z wielką serdecznością i częstować zgodnie ze staropolską gościnnością. W czasie jego nieobecności zastępował go Wojski.
Wyposażenie dworu w Soplicowie miało również charakter szlachecki polski. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające polskich patriotów, takich jak: Kościuszko, Rejtan, Jasiński. W alkowie stał stary zegar, który wygrywał Mazurka Dąbrowskiego.
W Soplicowie goście nie nudzili się. Uczestniczyli w spacerach, grzybobraniu. Na spacerze według dawnej tradycji polskiej obowiązywała hierarchia, z przodu szły dzieci z opiekunem, potem starszyzna. Za starszymi szły panny, o pół kroku z tyłu młodzież męska. Porządek obowiązywał również w czasie wspólnych posiłków, do których przywiązywali Polacy wielką wagę. Goście wchodzili do jadalni w zależności od wieku i zajmowanego stanowiska. Główne miejsce przy stole zajmował Podkomorzy, ponieważ piastował najwyższy urząd. Obok niego zasiadał Sędzia, tuż przy Bernardynie. Przed rozpoczęciem posiłku odmawiany był po łacinie krótki pacierz, świadczy to, że Polacy byli ludźmi religijnymi. Spożywanie wieczerzy odbywało się w absolutnej ciszy. Podawano staropolskie potrawy. Porę posiłków obwieszczał gościom dzwon, tak było w licznych dworach we zwyczaju pisze poeta.
W Soplicowie panował zwyczaj zbierania grzybów. Na grzybobranie zakładano ubiory codzienne, czasem nawet zbieranie grzybów miało charakter konkursowy. Największym zainteresowaniem ze strony panów cieszyły się polowania. Już dzień wcześniej szykowano się na nie. Zwoływano naganiaczy i przygotowywano psy myśliwskie. Przewodnikiem polowania był Wojski, który rozpoczynał i kończył je trąbieniem w róg. Zawsze po polowaniu był gorący posiłek, na którym podawano staropolski bigos i popijano wódką gdańską.
Mieszkańcy Soplicowa byli bardzo przywiązani do starych szlacheckich obyczajów, co obserwujemy na każdej stronie utworu. I tak na przykład zaręczyny Tadeusza i Zosi odbywają się na murawie, gdzie ma odbyć się następnie uczta. Tadeusz i Zosia, choć z możnego rodu, do stołu nie zasiedli, ponieważ częstowali okolicznych włościan starożytny był zwyczaj, iż dziedzice nowi na pierwszej uczcie sami służyli ludowi. Przykład ten ukazuje nam wyraźnie, jak tradycja szlachecka stawała się ogólnonarodową. Na uczcie zaręczynowej podawano tylko potrawy polskie, które Wojski kazał przygotować według starej księgi pt. Kucharz doskonały. W czasie tej uroczystej biesiady, jak to było w zwyczaju staropolskim, wznoszono wiwaty na cześć wodzów napoleońskich, przyszłych wyzwolicieli Polski. Obyczaj staropolski nakazywał zaręczać się i żenić przy wiejskiej muzyce. W taki sposób tradycja szlachecka mieszała się z tradycjami ludowymi. Na murawie tańczono tańce takie jak polonez czy mazur. Szczególnie uroczystym tańcem był polonez, którego w trakcie zaręczyn Tadeusza i Zosi poprowadził sam Podkomorzy z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza.
Jak więc widzimy, Soplicowo promieniowało szlachecką kulturą na całą okolicę, przekazując innym warstwom wszystko, co było w niej najlepsze.
Na przełomie XIX i XX wieku związki tradycji szlacheckiej z ludową ukazał Stanisław Wyspiański w swoim wielkim dramacie Wesele. Pan Młody, Lucjan Rydel, inteligent wywodzący się ze szlachty, żeni się z dziewczyną wiejską, mieszkającą w podkrakowskiej wsi Bronowice. Młodzi wyprawiają swoje wesele „na nutę” szlacheckochłopską. W dworku szlacheckim, którego właścicielem był Gospodarz, spotykamy się z wystrojem wnętrz typowym dla izby chłopskiej. Znajduje się tam łoże z pierzyną i poduszkami, obrazy świętych i Matki Bożej. Obrazy Matejki, wiszące na ścianie, wskazują jednak na rodowód szlachecki mieszkańców tego dworu. Znajdują się tam również książki i biurko.
W taki oto sposób wszystko, co było najlepsze w tradycji szlacheckiej, przenikało do kultury narodowej i wraz z tradycją ludową stało się esencją polskości. Dzięki tradycji właśnie udało się Polakom przetrwać około 150 lat niewoli i zbudować w okresie międzywojennym nową Polskę.
66. Świat wartości biblijnych i ich kontynuacja w literaturze i sztuce późniejszych epok.
Ogromna ilość dzieł traktuje o tym, co dobre, a co złe, prezentuje wzorce i antywzorce postaw ludzkich, zawiera pouczenia i zestaw norm etycznych bezpośrednio lub parabolicznie.
Biblia najstarsza księga świata zawiera nie tylko dekalog przykazań, ale również wiele wzorów ludzkich losów i postaw. Jest ona świętą księga wyznawców judaizmu(Stary Testament) i chrześcijan (Stary i Nowy Testament), lecz jest również skarbnicą prawd etycznych dla ludzi wszelkich wyznań, naucza bowiem podstawowych norm, takich jak miłość bliźniego.
Klasycznym archetypem (prawzorem) jest Księga Rodzaju, która może być interpretowana jako porządkowanie przez Boga rzeczywistości. Człowiek stworzony przez Boga jest kreatorem, ma kontynuować dzieło stworzenia, dokonywać wyboru pomiędzy dobrem i złem.
Motyw ogrodu symbolizuje ład, harmonię, porządek, dobro i bezpieczeństwo. Pierwsi ludzie żyli w nim i zostali z niego wypędzeni na skutek nieposłuszeństwa wobec Boga. Symbolizuje on w literaturze raj, a także tęsknotę człowieka do utraconego szczęścia.
Motyw Kaina i Abla, pierwsze bratobójstwo, ukazuje, że w człowieku oprócz dobra drzemią siły zła. Czyn Kaina świadczy o tym, że nie zawsze jest on w stanie się przeciwstawić. Pokory, cierpliwości w cierpieniu i bezgranicznego zaufania w dobroć, miłość i nieomylność Boga uczy z kolei postawa Hioba. Nie buntuje się on przeciwko woli Najwyższego, znosi z godnością drwiny i szyderstwa innych ludzi. Za stałość swoich przekonań, siłę wiary zostaje wynagrodzony szczęściem już na ziemi.
Inne wzory postaw zawierają postacie Józefa czy choćby Chrystusa. Najważniejszym jednak przesłaniem, zwłaszcza Nowego Testamentu, jest miłość człowieka do Boga i człowieka do człowieka, która jest fundamentem wszelkiego dobra. Do jednej z przypowieści ewangelicznych nawiązuje chociażby obraz RembrandtaKrajobraz z miłosiernym samarytaninem.
Literatura i sztuka późniejszych epok pełnymi garściami czerpała z wartości ukazywanych przez Biblię. I tak choć wiele pouczeń z literatury parenetycznej średniowiecza uległo już dezaktualizacji, jednak są treści, które i dziś nie pozostały nam obce. Miłość do świata, poczucie więzi z przyrodą, wiara radosna i postawa człowieka szczęśliwego, cieszącego się życiem oto co możemy czerpać z Kwiatków św. Franciszka z Asyżu. Ciesz się pięknem świata i nie krzywdź nikogo oto wartości moralne, jakie odnajdujemy w tym utworze.
Innym dziełem, które traktuje o sprawach ludzkich nieprzemijających, takich jak zło, zbrodnia, miłość, jest Makbet Szekspira.Dramat ukazuje, jak nakręca się machina zbrodni, a zło rodzi zło. Przestrzega jednocześnie, że człowiek strzec się powinien ukrytych w nim namiętności, ambicji i pożądania władzy, ponieważ może on zniszczyć samego siebie.
Literatura okresu romantyzmu zwraca uwagę odbiorcy na dwuznaczność pewnych czynów, na trudność dokonywania wyborów, na to, jak dobro i zło potrafią być do siebie podobne. Machiavelli usprawiedliwiłby czyn Konrada, który według kodeksu rycerskiego dopuścił się zdrady. Ale przecież wallenrodyzm stał się metodą walki o wolność, ponieważ dla własnej ojczyzny trzeba być lwem i lisem, pisał Mickiewicz.
W końcu XIX wieku powstały Hymny J. Kasprowicza, w których autor rozważa pojęcie grzechu, zła i odpowiedzialności człowieka za własne czyny. Poetamodernista buntuje się przeciw tej odpowiedzialności i ma pretensje do Boga o to, że zło i cierpienie wpisał w los świata i człowieka. Powieść F. Dostojewskiego pt. Zbrodnia i kara, na przykładzie Raskolnikowamordercy, przeprowadza dogłębną analizę zbrodni i jej konsekwencji psychologicznych.
Literatura XX wieku wielokrotnie porusza temat norm etycznych obowiązujących człowieka. Zwłaszcza utwory dotyczące II wojny światowej: Nałkowskiej, Borowskiego, HerlingaGrudzińskiego ukazują erupcję zachowań nieludzkich, ale również i postaw głęboko humanitarnych. Przedstawiają one walkę człowieka ze złem, zastanawiają się także nad odpowiedzialnością jednostki za dzieje ludzkości, rozważają prawdę o istocie ludzkiej.
Wieża i Inny świat G. HerlingaGrudzińskiego, choć dotyczą różnych miejsc i epok, jednak przedstawiają ten sam problem sprawdzian człowieka w warunkach straszliwych prób: choroby, samotności, cierpienia, obozu. Lebrasso jest chory na trąd, ludzi łagru gnębią choroby, głód i strach. Autor stawia więc swoich bohaterów w sytuacjach ostatecznych, aby tym bardziej pytać o miłość bliźniego, czyli te prawdziwe wartości, które są miarą człowieczeństwa.
W zbiorze esejów Przed nieznanym trybunałem autor (J. J. Szczepański) rozważa podstawowe kwestie moralne: dobro i zło. Dochodzi on do przekonania, że każdy człowiek odpowie za czyny swojego życia przed nieznanym właśnie trybunałem.
Utworów, które mogą kształtować ludzką moralność, pomóc w ustalaniu kodeksu etycznego, jest naprawdę wiele. Do nich zaliczyłabym jeszcze Mistrza i Małgorzatę M. Bułhakowa czy Małą Apokalipsę T. Konwickiego.
Omawiając powyższe zagadnienia, chciałabym wspomnieć o zasługującym na pewno na uwagę filmie Dekalog K. Kieślowskiego. Jest to dzieło, które sprawdza wieczną trwałość i aktualność Dziesięciu Przykazań Bożych nie jako kodeksu chrześcijan, lecz jako propozycji współczesnego systemu wartości. Przy okazji porusza aktualne, wręcz głośno dyskutowane problemy: kary, śmierci, aborcji, seksu. Składa się on z dziesięciu odcinków; każdy z nich to interpretacja odpowiedniego przykazania, pytanie o funkcjonalność danego nakazu we współczesnym świecie.
W podsumowaniu należy stwierdzić, że utworów dzieł sztuki, które kształtują ludzki system wartości, jest naprawdę wiele. Wszystkie one biorą swój rodowód z Biblii i są poniekąd jej kontynuacją.
67. „Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek powinien dokonywać wyboru”. Jak rozumiesz słowa M. Gandiego? Odwołaj się do wybranych utworów literackich.
Literatura wszystkich epok, począwszy od czasów najdawniejszych aż po współczesne, ukazuje rozmaite oblicza dobra i zła. Zauważa ona, że zło niewątpliwie istnieje, ale na szczęście istnieje również dobro.
Biblijne dziesięć przykazań wypisanych na kamiennych tablicach, które Bóg wręczył Mojżeszowi na górze Synaj, stanowiły i stanowią nadal trzon moralności chrześcijańskiej, zbiór podstawowych praw, wyznaczników co dobre, a co złe.
Najgorszym złem jest niewątpliwie odebranie człowiekowiżycia. Z tą właśnie zbrodnią spotykamy się już również w Świętej Księdze Biblii. Lecz odnajdujemy tam także dobro, ukazana jest bowiem miłość Boga do ludzi, a także miłość człowieka do człowieka. Przypowieści biblijne z kolei analizują ludzkie uczucia i motywy postępowania, wskazują drogę ku dobru, uczą żyć godnie. Zawierają prawdziwe bogactwo wiedzy o psychice człowieka, obyczajach i wszelkich postaciach dobra i zła.
Nawet literatura antyczna pogańska potrafiła odróżnić dobro od zła i nazwać to ostatnie po imieniu. Karygodnego czynu dopuścił się władca Teb, Kreon, z tragedii Sofoklesa pt. Antygona. Nakazał on zamknąć Antygonę w grocie skalnej, skazując ją tym samym na powolne konanie. Znalazł się on, co prawda, w sytuacji skomplikowanej, ponieważ, wydając ten rozkaz, miał na celu dobro społeczne chodziło mu o ukazanie zdrajcy Polinejkesa i utrzymanie autorytetu władzy. Niemniej wybrał on zło, ponieważ pogwałcił odwieczne prawa religijne, prastarą tradycję, która nakazywała chowanie zwłok zmarłego członka rodziny.
Jak więc widzimy, literatura od najdawniejszych czasów ukazywała trudne ludzkie wybory między dobrem a złem i konsekwencje, jakie z nich wynikały. Kreon zrozumiał swój błąd, pojął, że władca nie ma prawa łamać nakazów boskich, ale było już za późno. Utracił syna, żonę i został człowiekiem osamotnionym i przegranym.
Literatura parenetyczna średniowieczna i renesansowa chętnie ukazywała chrześcijańskie wzorce godne naśladowania. Hołdowały one dobru, życiu poczciwemu, prawości wynikającym z głębokiej wiary chrześcijańskiej. Do utworów głoszących podobne ideały możemy zaliczyć: Żywoty świętych, kroniki i eposy rycerskie, Kwiatki św. Franciszka z Asyżu, Żywot człowieka po czciwego Reja i inne. Pomagały one człowiekowi w dokonywaniuwłaściwych wyborów dobra i odrzucania zła.
Z prawdziwym złem, tkwiącym w człowieku, spotykamy sięw dziełach Szekspira, zwłaszcza w tragedii Makbet. Tytułowego bohatera dramatu poznajemy w momencie, gdy jest on odważnym i dzielnym człowiekiem, wodzem wojsk biorących udział w wojnie przeciwko Norwegom, w której wsławił się rycerskimi czynami. Był wierny swemu królowi, a służbę jemu traktował jako honor, któremu życie poświęcił. Morderstwo króla było więc w jego pojęciu najgorsza zbrodnią, czymś, co nie przystoi prawdziwemu rycerzowi.
Przełomowym momentem w życiu Makbeta stała się chwila,w której usłyszał przepowiednię czarownic, mówiącą o tym, że zostanie królem. Od tego momentu staje się człowiekiem żądnym władzy. I choć morderstwo króla napawa go grozą i przerażeniem, ulega żonie, zaś tak naprawdę sam wybiera zło, aby zaspokoić swoje ambicje. Królobójstwo staje się pierwszym ogni wem dalszych zbrodni. Z drogi zła nie ma już więc odwrotu.
Wiliam Szekspir, znakomity znawca ludzkich dusz, ukazuje w tym utworze, jak wybór zła pociąga za sobą kolejne zbrodnie i jak dobry człowiek przeistacza się w mordercę, całkowicie pozbawionego instynktu moralnego.
Literatura romantyzmu pierwsza ukazała dwuznaczność czynów uznawanych powszechnie za złe i dobre, i w związku z tym problemy trudnych wyborów moralnych swoich bohaterów. Konrad Wallenrod zdradza Krzyżaków: kłamie, oszukuje, morduje, ale wszystko to czyni przecież dla własnej ojczyzny, której poświęca całe swoje życie. Podobnie postępuje Kordian z dramatu J. Słowackiego, który zamierza zabić cara ciemiężcę polskiego narodu, ale jednocześnie jego króla.
Jeszcze inaczej możliwości dokonania wyboru przez człowieka pomiędzy dobrem i złem widzi poeta młodopolski J. Kasprowiczw Hymnach. Nie chce on pogodzić się z tym, że choć Bóg sam stworzył zło, a człowieka skazał na grzech, w przyszłości będzie go z tego właśnie rozliczał.
Zofia Nałkowska w swojej znakomitej międzywojennej powieści pt. Granica stawia zasadnicze pytania gdzie kończy się błąd popełniany przez człowieka, a rozpoczyna czynienie zła innym? Dla niej bowiem zło niewątpliwie łączy się przede wszystkim z krzywdą uczynioną innemu człowiekowi czy ludziom.
Problem ten przedstawia na przykładzie dziejów głównego bohatera swojej powieści, Zenona Ziembiewicza. Podkreśla ona, że jej bohater od najmłodszych lat wyrastał w domu, który cechował się zakłamaniem moralnym. Zenon nie chciał zaakceptować dwuznaczności moralnej panującej w Boleborzy, ale z biegiem lat zaczął postępować podobnie jak ojciec. Krok po kroku, niezauważalnie rezygnował ze swoich moralnych zasad, gdyż ważniejsza była dla niego życiowa wygoda czy osiąganie korzyści materialnych. Najpierw pisze więc tendencyjne artykuły dla czasopisma „Niwa”, później, będąc redaktorem tej gazety, staje się potulnym narzędziem w rękach wpływowych ludzi miasteczka,w końcu, jako prezydent, zezwala na akcję zbrojną przeciwko strajkującym robotnikom.
Podobnie postępuje w życiu osobistym. Usprawiedliwiając się na każdym kroku, krzywdzi zarówno żonę Elżbietę, jak i Justynę.
W trakcie rozmowy z mężem Elżbieta stwierdza, że są w życiu pewne niewidzialne granice, których jednak przekroczyć nie wolno, gdyż wtedy przestaje się być człowiekiem:/Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć!/Jakaś granica, za którą nie wolno przejść,/za którą przestaje się być sobą.
Nałkowska ukazuje w swojej powieści, że właśnie Ziembiewicz przekroczył tę granicę, zwykłej ludzkiej uczciwości wobec drugiego człowieka, granicę etyczną. Skrzywdził swym egoistycznym postępowaniem dwie kochające go kobiety, zniszczył ich życie oraz własne.
Jak widzimy, literatura ukazywała różne oblicza zła i dobra oraz związane z tym trudne wybory. Niekiedy zło płynęło z żądzy władzy, tkwiącej w człowieku, często jednak z egoizmu i braku odpowiedzialności.
Pomimo iż w literaturze odnajdujemy tak wielu bohaterów, którzy wybierają zło, to są również i tacy, którzy zasługują na najwyższe uznanie.
Główny bohater powieści Alberta Camus Dżuma, dr Rieux, żyje w okropnych czasach straszliwej zarazy, która symbolizuje wszelkie zło. Wybiera on jednak aktywną, bohaterską postawę, uosabia szlachetność i uczciwość. Wartości, w które wierzy, to przede wszystkim przyjaźń i miłość. Jest on lekarzem z powołania. Dobrowolnie wziął na siebie obowiązek walki z zarazą,ponieważ złożył przysięgę Hipokratesa i uważa swoje postępowanie za coś oczywistego. Ma poczucie odpowiedzialności za innych i stara się czynić dobro w tym „morzu” zła, jakie go otacza.
Z domu wyniósł przeświadczenie, że praca i obowiązek to nie ciężar życiowy, ale coś, co powinno charakteryzować istotę ludzką.Dla doktora dżuma to wróg numer jeden i dlatego podejmuje z nią walkę, nie licząc się z własnymi siłami. Zdaje sobie sprawę,że wielu chorych mieszkańców miasta potrzebuje jego pomocy i dlatego pracuje w miarę swoich możliwości jak najlepiej.
Dżuma symbolizuje w powieści Camusa zło jako takie. Może ono zaatakować ludzi zawsze i wszędzie. Ale jednocześnie autor ukazuje, że w takich skrajnych sytuacjach, jak zaraza czy wojna, ujawnia się również dobro, takie jak chociażby zwykła ludzka solidarność, która chroni przed dominacją tegoż zła.
70. Tradycja czy awangarda, realizm czy deformacja? Który sposób interpretowania świata bardziej odpowiada Twoim gustom czytelniczym? Uzasadnij swój wybór, odwołując się do wybranych tekstów literatury I połowy XX wieku.
Podczas ostatnich kilku miesięcy analizowaliśmy utwory XXlecia międzywojennego, ale nie sądziłam, że przyjdzie chwila,w której będę musiała postawić samej sobie pytanie: który sposóbinterpretowania świata, tradycyjny czy awangardowy, realistyczny czy deformujący bardziej mi odpowiada? Żeby móc odpowiedzieć na to pytanie, należałoby najpierw ustalić zależność między pojęciami tradycja i awangarda, a realizm i deformacja.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że konwencja realistyczna jest bezpośrednio związana z tradycją, którą należałoby chyba w tym wypadku kojarzyć z utworami takimi, jak Noce i dnie Marii Dąbrowskiej czy z Chłopami Reymonta z początków XX wieku. Nie można jednak zapomnieć o obecności elementów realistycznych w prozie Schulza, na których dopiero konstruuje autor świat zdeformowany, mający cechy wspomnień i snów.
Pozostała mi teraz odpowiedź na pytanie: czy pojęcie awangardy jest równoznaczne z faktem stosowania przez twórców deformacji rzeczywistości, która pozwoliłaby ujrzeć świat takim, jakim on w rzeczywistości jest? Myślę, że tak, gdyż niektórzy pisarze i poeci okresu międzywojennego ujawniają, że realizm wyczerpał już wszystkie możliwości ukazywania prawdy o świecie. Witkacyi Gombrowicz sięgają po groteskę, która staje się instrumentem skonstruowanym w tym celu, aby przybliżał głębsze prawdy.
Należałoby więc wyciągnąć wniosek, że deformacja bliższa jest awangardzie, zaś realizm kojarzony jest częściej z tradycją.
Zanim poznałam literaturę międzywojenną, sądziłam, że jedynie realistyczna wizja świata będzie w stanie sprostać moim oczekiwaniom i gustom czytelniczym. To właśnie naturalizm wypływający z realizmu pokazywał życie takim, jakie było ono w rzeczywistości. Nigdy sielankowa wizja świata nie wzbudzała we mnie zachwytu, zawsze wiedziałam, że literatura powinna pokazywać prawdziwe życie, a nie jego wizerunek wyidealizowany. Nie zdawałam sobie sprawy, że to właśnie deformacja, odejście od logiki życiowej, naruszenie zdroworozsądkowej wizji świata będzie w stanie najlepiej, najwierniej ukazać absurdy świata, w którym żyjemy. Z pewnością deformacja daje więc człowiekowi możliwość uzmysłowienia sobie absurdalności wielu sytuacji w życiu codziennym. Dlatego dzisiaj mogę chyba powiedzieć, że właśnie awangardowy sposób przedstawienia świata, często w sposób zdeformowany, pobudza mój umysł do refleksji nad wszystkim, co mnie otacza, stymuluje moje myśli, zmusza mnie do refleksji na temat życia. Literatura tradycyjna nie była w stanie mnie do tego zmusić, a nawet zachęcić. Dzisiaj po dokładnej analizie utworów Witkacego, Schulza i Gombrowicza czuję, że poznałam coś innego, uświadomiłam sobie groteskowość wielu sytuacji, które muszę zaakceptować.
Dlatego teraz chciałabym, analizując dzieła wyżej wymienionych twórców, ukazać, dlaczego oni zdecydowali się w pełni świadomie wprowadzić groteskę do swojej twórczości.
W Polsce początki groteski w literaturze współczesnej wiążą się z nazwiskiem Witkiewicza. Przykładem utworu, w którym ta kategoria estetyczna jest zastosowana, są Szewcy. Witkacy ukazuje w dramacie rzeczywistość zdeformowaną, jest to świat w pewnym sensie umowny, niezgodny z realiami. Uwagę pisarz kieruje na relację jednostki z tymże fikcyjnym w swym zamierzeniu światem. W Szewcach nie jest zachowane prawdopodobieństwo zdarzeń, brak jest ciągów przyczynowoskutkowych, świat umowny daleki jest od rzeczywistego, umowna jest również akcja (warsztat szewski, więzienie). Zdarzenia schodzą na drugi plan, zaś najważniejsze stają się tu poglądy wypowiadane przez bohaterów. Również konstrukcja bohatera ma charakter groteskowy. Bohaterowie, mimo iż posiadają cechy ludzkie, zachowują się jak marionetki, mają świadomość, że grają role, są nośnikami pewnych idei, często autora. W Szewcach brak jest indywidualizacji języka, często wypowiadane przez bohaterów kwestie są niezgodne z ich poziomem umysłowym. Przykładem mogą być szewcy, którzy dyskutują na tematy filozoficzne. Psychika bohaterów jest zdeformowana, cechy ludzkie pozorne, myślą oni jedynie o zaspokojeniu podstawowych instynktów biologicznych. Potwierdzają to znaczące i szokujące nazwiska: ZbereźnickaPodberezka, prokurator Scurvy. Postacie podporządkowane są katastroficznej wizji świata, o tym świadczy zarówno ich zachowanie, jak i wygląd. Absurdalna postać prokuratorapsa palącego papierosy, księżnej ubranej w pióra ptaka oraz absurdalna sytuacja, w której Sajetan Tempe zastrzelony przez HiperRobociarza wciąż uczestniczy w sztuce, a także język bohaterów (neologizmy, zwroty pseudonaukowe, wulgaryzmy, mieszanie stylów) to właśnie cechy groteskowości w Szewcach.
Groteska służy Witkacemu do oceny świata współczesnego, wiąże się z katastroficzną jego wizją. Jest pretekstem do rozważań nad zagładą ludzkości, do której może doprowadzić „nieustająca” rewolucja.
U Schulza w Sklepach cynamonowych występują tendencje podobne jak u Witkacego, prowadzące do groteski. Przemieszanie niewspółmiernych płaszczyzn (realna i wyobrażeniowa, czasowa i pozaczasowa, subiektywna i obiektywna), przewartościowanie zmierzające do mitologizacji, tak wyglądają cechy groteskowości u tego autora. Świat przedstawiony tworzony jest za pomocą symboli i metafor. Ten nowy świat ma na celu upoetycznienie codzienności. Realistyczne czynniki fabularne zepchnięte są na drugi plan, a na pierwszy wysuwa się rzeczywistość zdeformowana, zmitologizowana, uniwersalna dla każdego czasu. Czynnikiem organizującym świat przedstawiony jest retrospektywny powrót bohatera narratora do czasów dzieciństwa. Dlatego jest on ukazany z pozycji dziecka narratora w pierwszej osobie, w konsekwencji marzenia sennego. Wspomnienia są zniekształcone, mało istotne zagadnienia urastają do rangi symbolu, podczas gdy ważne niegdyś sprawy stają się mało istotne. Obraz świata jest płynny, nie ma w nim nic stałego. Symbolami w tym utworze stają się: ulica krokodyli (symbol nowoczesności, tandety i rozpusty), sklepy cynamonowe (symbol marzeń i pragnień bohateranarratora, rzeczy zakazanych i osobliwych) oraz postać Ojca. Jest on symbolem prób wyzwolenia się spod przytłaczającej, małomiasteczkowej atmosfery, symbolem dążenia do ideałów. Ojciec przybiera różne wcielenia. Raz jest kupcem bławatnym, innym razem prorokiem Jakubem, jest też artystą, magiem lub hodowcą ptaków. Schulz ukazuje w utworze sytuację jednostki zdegradowanej do roli manekina, odhumanizowanej na skutek komercjalizacji, która przyszła wraz z początkiem XX wieku.
Ciekawym utworem jest również Ferdydurke W. Gombrowicza. W świecie przedstawionym przez tego autora brak jest jednolitego systemu zasad nim rządzących. Akcja ma pewne cechy prawdopodobieństwa, ale niektóre jej momenty mają posmak absurdu. Na groteskowy obraz rzeczywistości składają się wydarzenia i postacie w dużej mierze przejaskrawione i absurdalne. Fabuła ma charakter groteskowy, narusza zdroworozsądkową wizję świata. Absurdalne wydają nam się sytuacje takie, jak traktowanie trzydziestoletniego mężczyzny jak kilkunastoletniego chłopca, zaprowadzanego do szkoły i na stancję, pojedynek na miny, lekcja polskiego lub chociażby wydarzenia w Bolimowie.
Do rangi symbolu podnosi Gombrowicz części ciała, które nigdy wcześniej nie zostały symbolicznie uwznioślone: łydka (symbol nowoczesności), pupa (symbol niedojrzałości), gęba (forma, którą narzuca człowiekowi drugi człowiek lub społeczeństwo). Kreacja bohaterów oraz konstrukcja fabuły służą autorowi do wyeksponowania dwóch tematów w powieści. Pierwszy, to rozważania nad rolą konwenansów i konwencji w życiu jednostki narzuconym jej przez kulturę i cywilizację, które zmuszają do przybierania różnych masek i udawania. Drugi to krytyka międzywojennej rzeczywistości i obyczajowości. Przedmiotem krytyki stają się trzy środowiska: szkoła, postępowe mieszczaństwo i konserwatywne ziemiaństwo. Aby ukazać prawdę o tych środowiskach, bezsens różnych wartości przez nie propagowany, Gombrowicz zmuszony był poddać świat przedstawiony deformacji; realistyczny obraz tego świata nie byłby w stanie przemówić do czytelnika tak dobitnie.
Jak widać na powyższych przykładach, wybrałam deformację, jako sposób interpretowania świata bardziej przemawiający do mnie jako czytelnika. Lektura dzieł Witkacego, Schulza, Gombrowicza nie jest lekturą łatwą, wielokrotnie trzeba ją przerywać, aby potem móc do tych dzieł powrócić z nowym zapałem. Ale jeśli do nich powrócimy, za każdym razem będziemy odkrywać w tych utworach nowe prawdy, które nam przy pierwszej lekturze umknęły pod natłokiem wrażeń.
71. „Tragedia jest tam, gdzie jest wybór” jakie interpretacje tego pojęcia można odnaleźć w literaturze na przestrzeni wieków?
Dramat trudnego wyboru od zarania dziejów towarzyszył człowiekowi w jego zmaganiach ze światem. Problem wolnej woli i związanej z nią możliwości wyboru, będącej jedną z zasadniczych treści człowieczeństwa, często stawał się przedmiotem literackich dyskusji.
Na jeden z pierwszych śladów zainteresowania tym tematem natrafiamy w Biblii, w Starym Testamencie. Historie Abrahama i Hioba w centrum stawiają człowieka i dokonany przez niego wybór. Tak w pierwszym, jak i w drugim przypadku człowiek postawiony w skrajnie trudnej sytuacji musi dokonać wyboru pomiędzy zaufaniem, zawierzeniem Bogu a buntem, bluźnierstwem czy też próbą realizacji własnej racji. Tragizm sytuacji polega na tym, że z racjonalistycznego punktu widzenia słuszność jest po stronie zdruzgotanego cierpieniem Hioba i Abrahama bojącego się utracić jedynego syna. Tak więc w optyce Biblii dramatyczna decyzja jest swoistym probierzem zaufania i wierności człowieka względem Boga.
Starożytni Grecy ukazywali kwestie wyboru w innym kontekście. Istotą tragedii greckiej było fatum, tajemnica losu, przeznaczenia. Bohater tragedii antycznej obciążony jest hamartią winą tragiczną, która sprawia, że każde jego posunięcie, niezależnie od dobrych intencji, gmatwa jego los. W związku z tym dokonywane przez bohaterów wybory traktowane są instrumentalnie, jako element służący wypełnieniu się ich przeznaczenia. Doskonałym przykładem jest tu król Edyp, który, nieświadomie poślubiając swoją matkę, zrealizował dawne proroctwo. Bohater nie ma wyjścia, wypełnia swoje fatum, jego decyzja, niezależnie od jej treści, kończy się porażką. Pochodząca z kazirodczego związku Antygona jest skazana na klęskę, gdyż jej zadaniem jest wybór którejś z dwóch równorzędnych racji. Prawo moralne stoi tu w opozycji do prawa państwowego racji stanu.
Z zupełnie inną koncepcją człowieka i dokonywanych przez niego wyborów spotykamy się w dramatach Szekspira. Postaci szekspirowskie nie są „targane” przez los, tragedia ma źródło w dokonanym przez bohatera w pełni świadomym wyborze. Makbet doskonale zdaje sobie sprawę, że czyni źle, wie, że nie ma prawa zabijać, a jednak to robi. Bohaterowie u Szekspira zyskują wymiar psychologiczny, dzięki czemu tragizm zależy w głównej mierze od ich postępowania, a nie od sytuacji zewnętrznej.
Klasyczny teatr francuski, reprezentowany przez twórcówtakich, jak Pierre Corneille czy Jean Racine, jako podstawowe zagadnienie obrał sobie rodzący wiele dylematów wybór. Nawiązując do form tragedii greckiej, prezentował jednak odmienne niż ona problemy. Na tym etapie rozwoju kultury europejskiej powrót do tematów, które były przedmiotem zainteresowania twórców antycznych, był niemożliwy, gdyż w tych kwestiach rozwiązań dostarczała oficjalnie wyznawana filozofia chrześcijańska. Między innymi dlatego klasycyści podejmują inne zagadnienia. Corneille w Cydzie zarysowuje konflikt polegający na walce honoru z miłością, tragizm budowany jest przez niego w oparciu o dylematy wewnętrzne i ostateczną decyzję bohatera. Również Racine konstruuje swoje tragedie na bazie sprzeczności między wielką namiętnością a obowiązkiem. Jego utwory charakteryzują się pogłębionym studium psychologicznym postaci.
Kolejne „rozumienie” tragedii jako trudnego wyboru znajdujemy w okresie romantyzmu. Dojrzewająca do przyjęcia postawy zaangażowania się w sprawy ludzkości jednostka tytaniczna jest jednym z głównych motywów w literaturze tej epoki. Postać Fausta z tragedii Goethego znakomicie ilustruje taką metamorfozę. Geniusz, który posiadł wszelką wiedzę, przeżywa rozpacz z powodu odkrycia, iż jest ona niewystarczająca do zbadania wszelkich tajemnic bytu. Żal ten przeradza się w hedonistyczną chęć skorzystania z życia, jednakże próby realizacji przez Fausta własnego szczęścia kończą się cierpieniem innych. Zaczyna on rozumieć, że jako jednostka tytaniczna, nie może żyć życiem przeciętnych ludzi. Kulminacją sztuki jest jego decyzja o działaniu dla dobra ludzi, czego symbolem ma być osuszanie przez niego bagien. Podobną przemianę bohatera obserwujemy w Dziadach tutaj Gustaw przemienia się w żarliwego patriotę Konrada czy też w NieBoskiej komedii, gdzie metamorfozę przeżywa postać bajroniczna hrabia Henryk.
Myślę, że w trakcie poszukiwań po literaturze różnych ujęć tragedii, postrzeganej jako konieczność dramatycznego wyboru, warto wspomnieć o dwóch powieściach Zbrodni i karze i Lordzie Jimie. Kluczowym zagadnieniem pierwszej z nich jest decyzja głównego bohatera o przyznaniu się do winy po popełnieniu zbrodni. Zastanawiając się nad tym, co ma zrobić, przeżywa on dezintegrację osobowości wskutek strachu, rozterek moralnych i reliktów dawnych przekonań, które doprowadziły go do popełnienia morderstwa. Druga z wymienionych powieści za punkt wyjścia obiera sytuację nawiązującą do antycznej hamartii. Marynarz Jim musi decydować w okolicznościach, w których każde rozwiązanie oznacza klęskę. Jego wybór jest początkiem tragedii.
Przytoczone powyżej przykłady utworów literackich z różnych okresów, poruszających przedmiotową kwestię, świadczą o tym, jak duże znaczenie ma dla człowieka zagadnienie wyboru. Dramatyczna decyzja, zawsze oznaczająca rezygnację z czegoś, zwykle łączy się z przeżyciem „tragedii” w takiej czy innej formie.
72. Tragedie jednostek i ich ponadczasowy wymiar na wybranych przykładach literackich z różnych epok.W każdej z epok jest przykład bohatera przeżywającego autentyczną tragedię. Tragizm tych postaci ma zazwyczaj ponadczasowy wymiar. Zacznijmy od wyjaśnienia pojęcia sytuacji tragicznej, z którym po raz pierwszy spotykamy się w czasach antycznych. Otóż sytuacja tragiczna to taka, w której bohater musi dokonać wyboru pomiędzy dwiema racjami, przy tym każda jego decyzja spowoduje tragiczne dla niego konsekwencje.
Pierwszą bohaterką, którą chciałabym w związku z tym przedstawić, jest Antygona z tragedii Sofoklesa. Musi ona dokonać wyboru pomiędzy dwiema sprzecznymi ze sobą, równorzędnymi racjami. Jako kochająca siostra, posłuszna prawom boskim i odwiecznej tradycji, czuje się zobowiązana do pochowania zwłok brata Polinejkesa. Jeśli tego nie uczyni, ciało zmarłego nie tylko zostanie pohańbione, ale także, według wierzeń religijnych Greków, duszanie zazna spokoju po śmierci. Postępując zgodnie z odwieczną tradycją, wyda na siebie wyrok śmierci, ponieważ król Kreon zabronił pochować Polinejkesa. Antygona sama niewinna musi więcwybierać pomiędzy posłuszeństwem prawu boskiemu a ludzkiemu.Sumienie nakazuje jej postąpić zgodnie z prawem boskim, odwieczną tradycją, i dlatego wybiera śmierć.
Ponadczasowość tego wyboru polega na tym, iż wciąż żywe są konflikty pomiędzy dobrem społecznym i jednostki. Wciąż istnieje walka o władzę i zdrada, wciąż trzeba dochodzić swoich praw, wciąż istnieją konflikty pomiędzy sferą uczuć a obowiązku. Nadal istotne jest dla nas pojęcie sprawiedliwości i nadal pragniemy, aby człowiek skupiający w swym ręku władzę dbał o jej autorytet, postępował stanowczo i zabiegał przede wszystkim o interes ogółu. Bliskie jest nam również uczucie siostrzane, jakim Antygonaobdarzała Polinejkesa, i szacunek dla zmarłych. Wszystko to sprawia, że problemy zawarte w Antygonie są wciąż aktualne, ponadczasowe.
Myślę również, że człowiek XX wieku nieraz znalazł się w sytuacji podobnej jak bohaterka dramatu antycznego, z której trudno mu było znaleźć właściwe wyjście.
Następnym bohaterem, który moim zdaniem znalazł się w sytuacji tragicznej, był Kordian z dramatu Juliusza Słowackiego.Tragizm tego bohatera romantycznego polegał na wewnętrznym rozdarciu. Kordian zobowiązał się, że zabije cara tyrana i ciemiężcę Polski. Wierzył głęboko, że czynem tym przyczyni się douwolnienia Ojczyzny spod jarzma zaborów. Jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że car Rosji był jednocześnie królem Polski. Zabijając go, stawał się bohater jednocześnie królobójcą, popełniał czyn sprzeczny z kodeksem rycerskim przysięgą wojskową.Poza tym zabijał człowieka, a więc jako chrześcijanin popełniałgrzech śmiertelny i narażał swoją duszę na wieczne potępienie.
Wszystko to sprawiło, że Kordian pod wpływem Strachu i Imaginacji nie był w stanie dokonać planowanego zabójstwa, mimo to został przez zaborców skazany na śmierć. Ponadczasowość sytuacji tragicznej, w której znalazł się Kordian, polega na tym, że często i dziś ludzie przeżywają rozdarcie wewnętrzne, paraliżujące całkowicie ich zdolność działania. Wynika ono ze zrozumienia dwóch równorzędnych racji i w związku z tym niemożności podjęcia jakiejkolwiek decyzji. A przecież wiemy, że nie podejmując działania, dokonujemy jednak wyboru.
Literatura okresu Młodej Polski miała również bohaterów, którzy znaleźli się w sytuacji tragicznej. Tu wymienię postać doktora Judyma z Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego. Stoi on przed podjęciem decyzji: związać się z Joasią, założyć dom, rodzinę i wieść szczęśliwe życie, czy poświęcić się całkowicie pracy społecznej, niesieniu pomocy biedocie Zagłębia? Zdaje sobie sprawę, że jeśli się ożeni, „wrośnie” w życie rodzinne, będzie dbać o dom i zabraknie mu czasu na pracę społeczną na rzecz innych najbiedniejszych. Natomiast gdy poświęci się pracy dla społeczeństwa, skrzywdzi kochającą go Joasię i zniszczy swoją jedyną miłość. Ma więc świadomość, że cokolwiek uczyni, będzie cierpiał. Tomasz Judym znalazł się więc niewątpliwie w sytuacji tragicznej, ponieważ każdy wybór wiązał z wyrzeczeniem.
Myślę, że jest to również sytuacja ponadczasowa, ponieważ człowiek XX wieku często musi dokonywać wyboru, czemu poświęcić się bardziej: rodzinie czy pracy zawodowej? Zdaje sobie przy tym sprawę, że poświęcając się całkowicie pracy, krzywdzi rodzinę, zaś zaniedbując ją, postępuje jeszcze gorzej. Zwłaszcza w tak trudnych sytuacjach znajdują się współczesne kobiety, dla których każdy wybór jest po prostu zły.
Omawiając bohaterów tragicznych, występująch w utworach literackich, nie można moim zdaniem pominąć postaci Zenona Ziembiewicza z powieści Zofii Nałkowskiej Granica. Jego tragizm jest trochę bardziej skomplikowany niż postaci prezentowanych przeze mnie wcześniej. Uległ moralności, którą gardził w młodości. Jako uczeń gimnazjum nie mógł pogodzić się z fałszem i obłudą panującą w rodzinnej Boleborzy. Tymczasem w swoim dojrzałym życiu i on postąpił podobnie jak ojciec. Zdradza Elżbietę z Justyną, po czym opowiada jej o wszystkim, żądając przebaczenia. Oczekuje od Elżbiety tej samej tolerancji i przyzwolenia na swoje grzechy, jakich jego ojciec wymagał od matki. Podobnie nie potrafi być uczciwy, robiąc karierę. Rezygnuje stopniowo ze swojej niezależności i staje się marionetką w rękach „możnych tego świata”. Podporządkowuje się kolejnym przełożonym, których poglądami kiedyś gardził. Jako prezydent przestaje zajmować się problemami zwykłych ludzi, ponieważ nie jest w stanie ich rozwiązać.
Tragizm Zenona Ziembiewicza, który doprowadził go do samobójczej śmierci, polegał na tym, że bohater powieści Granica sprzeniewierzył się samemu sobie i poglądom, które kiedyś wyznawał. Do jego załamania przyczyniła się również porażka, jaką poniósł w życiu osobistym. Wybrał śmierć, nie chciał żyć jako człowiek kaleki. Dokonał więc wyboru, mimo wszystko.
W dzisiejszych czasach często spotykamy podobne sytuacje.Człowiek współczesny, podobnie jak Ziembiewicz, zbyt łatwo przekracza granice moralne, których przekraczać nie powinien. Musi więc wtedy być przygotowany na tragiczny finał.
Jak więc widzimy, można znaleźć wiele przykładów tragedii jednostek w literaturze. Wybór między dwiema równorzędnymi racjami nigdy nie był i nie jest łatwy. Tragizm bohaterów opisanych przeze mnie jest z pewnością ponadczasowy. Każdy z nas może znaleźć się w sytuacji tragicznej, z której trudno znaleźć właściwe wyjście. Decyzje zaś przez nas podejmowane mogą pociągać zasobą skutki trudne do przewidzenia.
74. Trwałe wartości czy przemijająca maniera? przedstaw na dowolnie wybranej epoce literackiej.
Myślę, że powyższy temat najzręczniej będzie mi omówić na epoce baroku, ponieważ właśnie te czasy hołdowały swoistej manierze, jaką na przykład był marinizm.
Barocco po włosku znaczyło: dziwaczny, niezgodny z dobrym smakiem. Styl barokowy w sztuce i literaturze cechowała widowiskowość, przepych, bogactwo formy przytłaczające treść i dynamizm obrazów. Sztuka stawiała sobie za cel zadziwić, poruszyć odbiorcę. Były to bowiem czasy wielkiego kryzysu ideałów renesansowych i tryumfu kontrreformacji, kiedy ludzie poszukiwali trwałych wartości w okrutnym świecie ustawicznych wojen, który podlegał procesowi przemijania.
W epoce baroku można wyróżnić trzy okresy: 1 do lat dwudziestych XVII w., kiedy obok renesansowych pojawi ły się nowe nurty w literaturze, 2 lata 162080, kiedy nastąpił rozkwit literatury barokowej, zwła szcza poezji i pamiętnikarstwa, 3 schyłkowy, po 1730 r., który przyniósł upadek piśmiennictwa.
Dwa wzory kultury barokowej: dworski, czerpiący z europejskiej mody i stylu, i ziemiański, rodzinny, uprawiający kult ojczystych pamiątek i realiów, nadawały charakter tej epoce.
Myślę, że oprócz utworów mało wartościowych, nacechowanych tylko manieryzmem, wniósł barok wiele trwałych elementów do literatury polskiej.
Mimo że literatura baroku nie zawsze była najwyższych lotów, jednak cechował ją demokratyzm i pewna masowość produkcji literackiej. Wiązało to się z ogólną dostępnością wykształcenia i zanikiem analfabetyzmu wśród szlachty, przy jednoczesnym obniżeniu poziomu nauczania. Szlachta była więc odbiorcą wszystkiego, co ukazywało się na rynku. Patriotyzm mas szlacheckich, a także wypadki historyczne, wielkie zwycięstwa, np. pod Chocimiem czy Wiedniem, spowodowały powstanie wielu pamiętników, często na użytek domowy, czasem nigdy nie publikowanych. Najlepszymi z nich okazały się Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska, które zresztą ukazały się drukiem dopiero w XIX wieku. Rozwija się również epika historyczna. Najlepszym utworem z tego gatunku była Wojna chocimska Wacława Potockiego, która przypominała współczesnym Polakom sławne zwycięstwo chocimskie.
Trwałą wartością tej epoki, oprócz wymienionych wyżej, była również wrażliwość pisarzy na przejawy życia dworu szlacheckiego i miasta. Opisy życia obozowego, oświadczyn, polowań, odwiedzin sąsiedzkich, przygód i awantur z sąsiadami, a także prac w gospodarstwie wszystko to odnajdujemy nie tylko w Pamiętnikach Paska, ale i w wierszowanych opowiadaniach W. Potockiego W ogrodzie fraszek czy Moraliach. Są te utwory rodzajem encyklopedii życia domowego, niewyczerpanym źródłem informacji dla badacza dawnego obyczaju.
Dorobkiem tej epoki jest z pewnością zainteresowanie się folklorem i pojawienie się w utworach tej epoki motywów fantastycznych. Najbardziej znana była wierszowana powieść HieronimaMorsztyna Historia mieszana o zacnej królewnie Banialuce, fantastyczna baśń o poszukiwaniu utraconej żony.
Trwałą wartością epoki barokowej, a nie przemijającą manierą, nazwałabym również wzbogacenie stylu i języka, które było bardzo charakterystyczne właśnie dla tej epoki. Poeci i pisarze wprowadzają do swoich utworów przysłowia i wyrażenia potoczne. Szczególnie J. Ch. Pasek używa w Pamiętnikach rodzimej mowy potocznej. Język, którym posługuje się on sam i jego bohaterowie, jest barwny, jędrny i dosadny. Inny przedstawiciel tej epoki, Jan Andrzej Morsztyn, potrafił wydobyć z polszczyzny niezwykłe wartości uczuciowe i obrazowe. W utworach pojawiają się malownicze opisy przyrody, jak również opisy budowli czy liczne sceny batalistyczne. Na skutek ciągłych wojen z Turcją w życiu szlacheckim pojawiły się silne wpływy orientalne, pojawiają się w utworach takie wyrazy, jak bukłak, horda, burka.
Napływ do Polski środkowej masy uchodźców szlacheckich po wojnach kozackich był przyczyną z kolei wzbogacenia się literatury polskiej i języka o pierwiastki ukraińskie. Dwory magnackie i królewski w Warszawie hołdowały przede wszystkim modzie włoskiej i francuskiej, stąd pojawienie się w języku polskim wyrazów takich, jak karoca, forteca, kawaleria, kuranty.
Zasługą baroku jest również i to, że nastąpił w nim rozwój dróg ekspresji poetyckiej. Myślę, że nawet maniera literacka, jaką był w twórczości J.A. Morsztyna marinizm, choć była przemijająca, pozostawiła po sobie trwałe wartości. Przerost kunsztownej formy nad błahą treścią wymagał od twórcy niezwykłej sprawności poetyckiej, wręcz kunsztu artystycznego. Dlatego poeta uprawiający poezję tego typu musiał wciąż poszukiwać wyszukanych konceptów, kontrastów, szokujących paradoksów i zaskakującej pointy. Ta przesadna ozdobność stylu wymagała znajomości wielu oryginalnych środków stylistycznych, jak i niewątpliwie talentu.
Myślę więc, że choć niecały dorobek literacki epoki baroku zasługuje na pamięć potomnych, jednak ogromnej ilości utworów tego okresu należy się wysoka ocena. Wszystkie one złożyły się na to, że epoka ta wniosła do literatury polskiej trwałe wartości.
75. „Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę” Jerzy Liebert. Przedstaw bohaterów literackich w sytuacji wyboru i oceń ich postawy.
Wybór wpisany jest w ludzkie życie. Świadomie bądź nie człowiek codziennie dokonuje selekcji, usiłując odnaleźć to, co dla niego najlepsze. Od najprostszych decyzji w co się ubrać lub co ugotować na obiad do tych szczególnie istotnych, czyli dotyczących naszego życia; każdy wybór niesie za sobą konieczność ponoszenia konsekwencji w postaci dostosowywania pozostałych czynników do pierwotnego rozstrzygnięcia. Założenie karminowego swetra wyklucza dodatki w kolorze błękitu, a zrobienie na obiad barszczyku aż prosi się o podanie do niego pasztecików. Te z pozoru banalne przykłady obrazują działanie ciągu przyczynowo skutkowego, któremu podporządkowane jest ludzkie życie. Raz podjąwszy decyzję, musimy konsekwentnie egzekwować ją, ponieważ czasu, niestety, cofnąć nie można, więc i owej decyzji zmienić się nie da. Problem pojawia się w momencie, gdy wybór jest nie przemyślany, dokonany pod wpływem silnych emocji lub innych czynników i bodźców zewnętrznych. Nawet gdy takiego wyboru żałujemy, powinniśmy brać go pod uwagę i pozostawać mu wiernym lub postępować w taki sposób, aby godnie wycofać się z niego, biorąc na siebie ewentualne konsekwencje. Człowiek nie ma bowiem monopolu na właściwe ocenianie sytuacji i nie zawsze to, co postanowi, jest dobre. Powziętej raz decyzji nie można zmienić, więc w warunkach, kiedy dochodzimy do wniosku, że była ona błędna, pozostaje tylko pogodzić się z jej skutkami i następnym razem lepiej się zastanowić.
Jeden wybór pociąga za sobą widmo następnych. Aby zrozumieć tę sentencję, sięgnijmy do prawyboru, przed którym stanęli pierwsi ludzie. Bóg obdarzył swoje dzieci wolną wolą, dając im tym samym możliwość rozstrzygnięcia o ich życiu. Adam i Ewa świadomie sprzeciwili się Boskim nakazom; dokonali wyboru między własnym namiętnościami a prawami Pana. Za swój czyn musieli odpowiedzieć przed Stwórcą, przyjąć jego bezpośrednie skutki w postaci wygnania z raju. Decyzję Ewy o zerwaniu jabłka z zakazanego drzewa po dziś dzień odczuwają wszyscy chrześcijanie. Tylko Bóg jest wszechmocny i wszechwiedzący, on tylko potrafiocenić, co dla człowieka jest dobre, a co złe. Pierwsi ludzie przez swój czyn pozbawili całą ludzkość Boskiego kierownictwa, skazali potomnych na konieczność ciągłego dokonywania selekcji, bez pewności co jest właściwe, a co nie. Nie mając takiej wiedzy, jedyną efektywną drogą dla człowieka jest konsekwentne postępowanie i wierność pierwotnym postanowieniom. Bezkarne wycofywanie się jest zaś po prostu tchórzostwem. Człowiek jest bowiem odpowiedzialny za swoje czyny przed sobą, ludzkością i Bogiem.
Z moich wstępnych rozważań wynika, że każdy wybór, w zależności od jego wagi, jest zjawiskiem mniej lub bardziej wiążącym. Dowodem na słuszność tego twierdzenia niechaj będą literackie przykłady bohaterów, którzy „uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać [musieli]”. Wybór jest czynnością uzależnioną od moralności, o czym świadczy sytuacja Antygony i Kreona w obliczu śmierci Polinejkesa. Tytułowa bohaterka jest zdeklarowaną wyznawczynią określonej wiary. Fakt ten obliguje ją do postępowania zgodnie z zasadami wybranej religii. Czuje się więc zobowiązana do godnego pochowania brata, co w konsekwencji prowadzi ją do utraty życia.
Prześledźmy zatem ciąg przyczynowoskutkowy, wedle którego toczy się życie Antygony. Jej pierwszym wyborem jest dobór religii. Konsekwencją przyjęcia pewnego wyznania jest absolutny imperatyw życia w zgodzie z jego prawami. Pierwotny wybór wymaga zatem konkretnego postępowania w późniejszych problemowych sytuacjach. Antygona musi więc pochować brata, mimo iż stanowczo zakazał tego Kreon. Decydując się na ten krok, bohaterka dokonuje jednocześnie najważniejszego wyboru, przed jakim może być postawiony człowiek. Świadomie skazuje się na śmierć. Postępuje w sposób godny wierna jest swoim pierwszym postanowieniom i drodze, którą podjęła się kroczyć.
W sytuacjach wyboru postawiony jest również Kreon. On tak że zmuszony jest stawić czoła podobnemu problemowi. Na jednej szali kładzie konsekwencję i konieczność dotrzymania danego słowa, na drugiej zaś życie bratanicy. Mimo tragicznych skutków, decyduje się na zachowanie wiążącej mocy własnych zakazów. Pomijając kwestię, czy jego postępowanie było humanitarne czy też nie, należy oddać Kreonowi hołd za bezwzględną stałość przekonań i wierność własnym słowom. Pokornie przyjmuje efekty swej decyzji śmierć żony i syna. Wygrywa w nim siła charakteru i odporność na czynniki z zewnątrz.
Bolesne skutki serii dokonywanych wyborów znosi także Walter Alf z powieści poetyckiej Adama Mickiewicza. Pierwotnym wyborem, który pociągnął za sobą konieczność następnych, było w przypadku Waltera określenie własnej przynależności narodowej. Wychowany w zakonie chłopak ma bowiem w tej dziedzinie dwie możliwości: w dalszym ciągu utożsamiać się z Krzyżakami bądź uwierzyć Halbanowi, że jest Litwinem. Zdecydowawszy się na narodowość litewską, Walter zmuszony jest wypełnić obywatelski obowiązek wobec ojczyzny. Ucieka więc z zakonu, a znając sytuację polityczną, musi podjąć walkę ze swymi dotychczasowymi opiekunami. Patriotyczna postawa Waltera determinuje podjęcie przez niego określonej decyzji w kolejnym wyborze, przed jakim zostanie postawiony. Tym razem musi wybrać pomiędzy szczęściem osobistym u boku Aldony a szczęściem narodowym. Kiedy postanawia ruszyć do walki w obronie ojczyzny, w jego życiu pojawia się następny dylemat. Walter zdaje sobie sprawę, że otwarty bój z Krzyżakami z góry skazany jest na przegraną. Ma świadomość, że w uczciwy sposób nie da się złamać potęgi Zakonu. Zna drogę walki, lecz po stokroć ją przeklina, gdyż niesie ona za sobą potrzebę pogwałcenia honoru rycerskiego i moralności chrześcijańskiej. Musi wybierać między etyką i zgodą z własnymi przekonaniami a dobrem kraju. W efekcie przyjmuje imię Konrad Wallen rod i rozpoczyna nieuczciwą, podstępną grę z Zakonem. Mimo iż czuje się wewnętrznie rozdarty i oszukany, do końca trwa przy swoim wyborze. Osiągnął cel nie dopuścił do najazdu Krzyżaków na Litwę, lecz cena, jaką przyszło mu za to zapłacić, była ogromna. Ostateczną konsekwencją licznych wyborów, których dokonał, było: poświęcenie miłości żony, splugawienie własnego imienia, zatracenie nadziei na zbawienie i w końcu samobójstwo.
Na podstawie wyżej przedstawionych przykładów widać, że konieczność dokonywania ciągłych wyborów przy zachowaniu pamięci o nadrzędnym, wiążącym charakterze pierwotnego rozstrzygnięcia jest bardzo męcząca i trudna. Niejednokrotnie pozostawanie wiernym obranej początkowo drodze życia niesie za sobą cierpienie, a nawet śmierć. O ile jednak ta pierwsza decyzja była słuszna, człowiekowi łatwiej jest znosić jej skutki. Gorzej, jeżeli przez całe życie pokutujemy za popełnione niegdyś błędy i nieustannie dręczymy się myślą o własnej pomyłce. W takiej sytuacji jest bohaterka Przedwiośnia Stefana Żeromskiego, matka Cezarego, pani Jadwiga Barykowa. Jako młoda dziewczyna zakochana była w Szymonie Gajowcu, lecz wbrew głosowi serca wyszła za mąż za Seweryna Barykę. Wybierając męża, wybrała status majątkowy i dostatnie życie, odrzuciła zaś ojczyznę i miłość. O błędzie przekonała się, odczuwając głęboką nostalgię za Polską i prawdziwym związkiem. Konsekwencją jej wyboru była konieczność zamieszkania na obczyźnie w Baku, bolesne doświadczenie rewolucyjne i potrzeba ryzykowania życia w celu zdobycia środków na utrzymanie syna. Gdyby nie poślubiła Seweryna, mieszkałaby w Polsce, a rewolucja nie zniszczyłaby ostatecznie jej życia. Jednak raz podjęty wybór determinuje dalsze działanie jako żona musi dbać o męża i dom, a jako matka o syna.
Przedstawieni przeze mnie bohaterowie, niezależnie od tego, jaki mają stosunek do swej pierwszej decyzji (żałują jej czy pochwalają), bronią swego wyboru i dążą do realizacji postanowień, jakie niegdyś poczynili. W moim odczuciu tak właśnie postępuje odpowiedzialny i świadomy człowiek. Przychylam się do twierdzenia Gustawa HerlingaGrudzińskiego, że bez względu na warunki należy być wiernym sobie, czyli swemu pierwotnemu wyborowi. Porzucanie i łamanie go (jak czynią bohaterowie T. Borowskiego) graniczy bowiem z oportunizmem. Nauczmy się zatem ponoszenia konsekwencji i brania odpowiedzialności za swe decyzje. Traktując je „po macoszemu”, krzywdzimy nie tylko siebie, ale też innych. Jako że każdy wybór jest wieczny, gdyż raz podjętego postanowienia zmienić się nie da, pamiętajmy, że będąc w sytuacji, kiedy zachodzi konieczność wyboru, należy zachować pełną świadomość i trzeźwość myślenia. Inaczej będziemy płacić za błędy przez całe życie. Codzienność daje nam jednak swego rodzaju trening w dokonywaniu wyborów, więc z prostszych doświadczeń czerpmy naukę, która niewątpliwie przyda się nam w obliczu życiowej decyzji.
76. Warszawa z lat wojny i okupacji w utworach literackichdotyczących tego okresu.
Warszawę z lat wojny i okupacji odnajdujemy w wielu utworach tego okresu. Dotyczą one życia codziennego okupowanej stolicy, literackich ujęć powstania w getcie warszawskim i powstania warszawskiego. Obraz Warszawy z okresu wojny ukazany został w utworze A. Kamińskiego Kamienie na szaniec. Jest to opowieść o losach warszawskiej młodzieży, działającej w organizacjach harcerskich. Bohaterami książki są m.in. Zośka, Rudy i Alek, którzy podejmują działalność konspiracyjną w latach 19391943.
Szczególnie wyraziście ukazana jest Warszawa z czasów okupacji hitlerowskiej w opowiadaniach Tadeusza Borowskiego. W utworze Pożegnanie z Marią na przyjęciu weselnym u pary muzyków znajduje się na wpół pijana grupa przyjaciół. Uciekinierka z getta, żydowska pieśniarka, przypomina, że za oknem jest okupacja. Młodzi ludzie Tadeusz (narrator) i jego narzeczona Maria są członkami tajnych kompletów uniwersyteckich, dyskutują o miłości i literaturze. Jednocześnie pracują w firmie budowlanoprzewozowej, handlują, produkują i rozprowadzają samogon. Godzina policyjna, łapanki, ciągłe zagrożenie życia oto obraz Warszawy z tego okresu. Rzeczywistość okupacyjna podważyła dotychczasowe normy moralne, ukazała według Borowskiego ich umowność i fałsz.
A. Szczypiorski w powieści Początek ukazuje również Warszawę i warszawiaków w okresie wojny i okupacji, a szczególnie stosunek Polaków do holokaustu. Przedstawia zarówno akty bohaterstwa w ratowaniu Żydów, jak również postawy niskie i podłe dzięki czemu zyskuje pisarz obiektywizm. Z zestawienia postaw prezentowanych w powieści wynika, że jednostki szlachetne i podłe są w każdym narodzie, niezależnie od przynależności rasowej czy etnicznej.
Ziele na kraterze M. Wańkowicza to wzruszająca opowieść o losach rodziny pisarza w okupowanej stolicy i o śmierci córkipisarza, która zginęła podczas powstania warszawskiego.
Inny utwór, Ikar J. Iwaszkiewicza, opowiada z kolei o chłopcu aresztowanym w Warszawie przez Niemców w latach okupacji hitlerowskiej.
Powstanie w getcie warszawskim ukazują utwory takie, jak: Hanny Krall Zdążyć przed Panem Bogiem i K. Moczarskiego Rozmo wy z katem. H. Krall w swoim reportażu prezentuje walkę i bohaterstwo Żydów w okresie wojny, jak również wstrząsające obrazy życia w getcie warszawskim. Dobrodziejstwem staje się tu odstąpienie cyjanku, samobójstwo i brak żywności oto rzeczywistość, którą przedstawia. W Rozmowach z katem Moczarski ukazuje martyrologię Żydów w aspekcie historycznym. Obraz płonącego getta warszawskiego ukazany jest tu od strony Niemca hitlerowca, likwidatora getta, wysoko postawionego oficera SS.
Utworem ukazującym powstanie w getcie warszawskim jest również broszura napisana przez Edelmana, zastępcę komendanta ŻOB, pt. Getto walczy. Wiele utworów literackich ukazuje powstanie warszawskie z roku 1944.
Kolumbowie rocznik 20 R. Bratnego to słynna już powieść o żołnierzach AK i ich zrywie powstańczym. Kolumb, Jerzy, Olo, Niteczka to główni bohaterowie opowieści o walce, miłości i śmierci powstańców Warszawy. Utwór ten, opowiadający o pokoleniu Kolumbów, doczekał się realizacji filmowej, przedstawił Warszawę i jej mieszkańców w tym niezwykle dla niej trudnym momencie historycznym.
Zośka i Parasol A. Kamińskiego to relacja o dalszych losach bohaterów opisywanych w Kamieniach na szaniec. W okresie powstania warszawskiego narażają oni życie, walcząc z okupantem.
Pamiętnik z powstania warszawskiego M. Białoszewskiego to opowieść będąca rejestrem obserwacji i odczuć bohatera patrzącego na walczącą stolicę. Również Stawińskiego Kanał i Krzysztonia Kamienne niebo to opowieści z czasów powstania warszawskiego, które doczekały się odpowiednich realizacji filmowych.
Warszawa z lat wojny i okupacji przedstawiona została nie tylko w prozie, ale również w poezji tego okresu. Alarm A. Słonimskiego to wiersz nawiązujący do alarmów z września 1939 roku. Poezja Kolumbów Baczyńskiego, Gajcego i innych również przedstawia Warszawę i jej mieszkańców w okresie wojny i okupacji.
W wierszu Pokolenie Baczyński przedstawia straszliwą wizję świata i pokolenia wojny. Młodzi, dwudziestoletni ludzie dorośli już do trumny śmierć grozi im w każdej chwili, w mieście podobnym do Apokalipsy. Odwaga i męstwo tworzą maskę żołnierza Warszawy, lecz w sercu ma on zwykły, ludzki ból, lęk śmierci, tęsknotę za miłością i możliwością tworzenia. Chwilą bez imienia nazywa poeta czasy swojej młodości wojennopowstańczej. Groza wojny, realia bombardowań, śmierć oto otaczająca rzeczywistość.
Warszawa z tego okresu ukazana jest również przez Cz. Miłosza w jego utworach Campo di Fiori czy W Warszawie. W pierwszym wierszu uwiecznia poeta karuzelę koło murów getta, zaś w utworze Biedny chrześcijanin patrzy na getto przyjmuje postać pełną grozy, przerażenia i poczucia odpowiedzialności, opisując śmierć Żydów w getcie.
Zupełnie innym utworem jest wiersz J. Twardowskiego pt. Matka Boska Powstańcza. Jest on rodzajem modlitwy do Matki Bożej patronki i pocieszycielki powstańców, napisanej przez księdza, uczestnika powstania warszawskiego.
Inne utwory opowiadające o Warszawie z okresu wojny i okupacji to Lechonia Pieśń o Stefanie Starzyńskim, prezydencie stolicy, czy Wyszyńskiego Modlitwa za zmarłych. Wszystkie utwory przedstawiane przeze mnie, zarówno prozatorskie, jak i poetyckie, ukazywały stolicę i jej mieszkańców w różnych okresach okupacji hitlerowskiej: we wrześniu 1939 roku, w okresie powstania warszawskiego i powstania w getcie. Codzienność okupacyjna i bohaterstwo mieszkańców oto obrazy, które odnajdujemy w utworach opisujących stolicę tego okresu.
78. „Wielkie dzieła literatury światowej nie są na ogół optymistyczne, ale nie odbierają nadziei” (J. Przyboś). Skomentuj tę myśl, odwołując się do wybranych utworów.
Rozpoczynając rozważania na ten temat, należałoby zadać sobie pytanie jakie zadanie ma spełniać utwór literacki, by można go było określić mianem wielkiego dzieła literackiego na skalę światową?
Oczekuje się, że będzie zawierał treści ogólnoludzkie, wartości nieprzemijające, nie tylko w danej epoce, ale w ogóle, na przestrzeni stuleci. Można go nazwać takim dziełem, jeśli wywrze wpływ na literaturę wielu krajów lub też wywoła dyskusje i spory w gronie ludzi ją współtworzących i z nią związanych. Poszerza ono ludzkie horyzonty myślowe, odkrywa nowe ścieżki, którymi literatura dotąd nie kroczyła, lub też przyczynia się do nowego ujęcia tradycyjnych zagadnień, dotychczas podejmowanych problemów. Dzieła takie często są prekursorskimi powodującymi bezpośrednio rozwój danej dziedziny literatury.
Osobiście zgadzam się z twierdzeniem, że przeważnie nie są one optymistyczne. Lecz zapytamy; czy istotnie mogą nimibyć? Moja odpowiedź brzmi nie.
Losy ludzkości, koleje historii podlegające temu samemu cyklowi przez wieki wskazują dobitnie, iż optymizm, chociaż zawsze nam towarzyszący w życiu, nie zawsze zwycięża. Wielokrotnie człowiek ponosi klęskę, czasem tak druzgoczącą, że nie może się z niej podźwignąć. Dlatego też tak wielu wybitnych pisarzy ukazuje chaos świata, niepokój nękający człowieka nieustannie, nie pomija wszakże wewnętrznych sprzeczności istniejących w jego naturze, które to właśnie często są przyczyną jego zguby. Poprzez fakt, że dzieła te dotykają w takim stopniu bolączek człowieka, stają mu się bliskie, a jednocześnie otwierają mu oczy na sprawy, których dotychczas może w pełni sobie nie uświadomił, chociaż istniałyone zawsze w głębi jego psychiki.
Prawdą jest, że dzieła te nie odbierają ludziom nadziei. Nie mogą tego czynić, mogłyby bowiem przyczynić się nawet do zniszczenia jego wiary w przyszłość. Nadzieja to ona właśnie podtrzymuje na duchu ludzi, nawet tych, wydałoby się przegranych, już straconych, dodaje otuchy i pozwala przetrwać ciężkie chwile. Prawie zawsze twórca pozostawia choć nutkę nadziei, by nie pozwolić na załamanie się człowieka.
By poprzeć przykładami cytat stanowiący podstawę mojej pracy, chciałabym przedstawić kilka znamiennych dla literatury światowej utworów. Przede wszystkim Ulissesa Jamesa Joyce'a, dzieła Prousta i twórczość Kafki. Można ich nazwać prekrusorami nowej powieści w okresie dwudziestolecia międzywojennego, a ich twórczość nowatorską. W swojej powieści Joyce po raz pierwszy zastosował technikę symultaniczną. Jej istotę stanowi ujęcie tego samego wydarzenia widzianego oczami kilku osób. Jak różni są ludzie, tak też odmienne są ich relacje. Są one naturalnie subiektywne, każdy z nich bowiem ma pewien stosunek emocjonalny do relacjonowanego wydarzenia. Utwór ten określa się również mianem metafory ludzkiego losu, który jawi się tu jako nigdy nie kończąca się wędrówka człowieka. Ulisses ukazał wizję świata chaosu, w którym trudno się człowiekowi odnaleźć. O tym, jak ważny był poruszony przez Joyce'a problem wzajemnych relacji świata i człowieka, świadczy szeroki rozgłos i spory wokół utworu.
Takie samo poruszenie wywołał siedmiotomowy cykl powieściowy Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu. Ukazał on zjawisko upływu czasu w niezwykle osobliwy sposób. Na niektórych wydarzeniach z dzieciństwa świat jest tu bowiem ukazany oczami dziecka koncentruje się przez dłuższy czas, inne zupełnie pomija. Powieść Prousta to niezwykle subiektywnie ujęte wspomnienia i wrażenia z dzieciństwa. Ukazane są oczami niezwykle wrażliwego małego chłopca, wychowującego się w cieplarnianych warunkach dobrze sytuowanej rodziny. Nowatorstwem jest tutaj waga wrażeń zmysłowych: wzroku, zapachu, a co najważniejsze, smaku. Młody chłopiec ma tak silne wrażenia zmysłowe, że smak ciastka kojarzy mu się z określonym wydarzeniem, wywołuje nagle niezwykle wyraźne wspomnienia obrazu, miasta, jakiejś sytuacji. Wspomnienia pojawiają się w najmniej spodziewanym momencie, nieoczekiwanie, najczęściej pod wpływem bodźca wrażenia zmysłowego. Ich ostrość świadczy o tym, jak mocno wrażenia z dzieciństwa utkwiły w jego świadomości. Proust zajmuje się badaniem świadomości człowieka, interesuje go, jak można ją pobudzić, jaki jest jej zakres.
Jego utwór wydaje się być całkowicie odrębny, obce mu są wydarzenia epoki, burze dziejowe (jak wiemy cykl powstał również w okresie pierwszej wojny). Powstaje pytanie co w takim razie jest najważniejsze dla Prousta? Przede wszystkim ludzka psychika i świadomość. Pisarz zajmuje się psychologią głębi ludzkiej, metoda introspekcji, czyli wewnętrznego badania, jest tu podstawą. Nurtuje go problem przemijania czasu, interesuje świat widziany oczami dziecka, jego odczucia, podkreśla rolę zmysłów jako narzędzipoznawania świata.
Dzieło Prousta wydaje się być dowodem na to, iż tylko subiektywne widzenie świata może być jedynym, właściwym, które jest w stanie stworzyć wielkie w swoim nowatorstwie dzieło. Pomimo ukazania problemu przemijania czasu, przerastającego człowieka, nawet proste wydarzenia mogą być źródłem pocieszenia, nadziei.
Znamienna dla światowej literatury jest twórczość Franza Kafki. Jego świat to koszmar. Człowiek jest bardzo samotny, a wszelkie jego usiłowania skazane są na niepowodzenia, z góry zajmuje on przegraną pozycję, niezależnie od tego, jakie będą jego wysiłki. Zarówno w Procesie jak i w Zamku człowiek miota się, ograniczony koszmarnym funkcjonowaniem instytucji. Wydają się one być podobne do przerażających, niemal groteskowych machin, które krępują człowieka, unieruchamiają, a w rezultacie prowadzą do nieuchronnej zguby. Najgorsza jest tu bezsilność człowieka, który nie ma wpływu na rozwój wydarzeń, jest niemalże bezludzką istotą.W Procesie ukazana jest sytuacja Józefa K. Jest ona tragiczna, ponieważ bohater nie wie, o co został oskarżony, a próby uzyskania jakichkolwiek informacji w gmachu sądowym okazują się bezskuteczne, ukazując jedynie jego słabość, samotność, opuszczenie, nieprzychylne mu otoczenie. Nigdy dotychczas nie przedstawiono sytuacji człowieka w otaczającym go świecie w taki sposób, jak uczynił to z wielką ekspresją Kafka. Perspektywa pesymistycznej wizji świata musiała wywrzeć głęboki wpływ na literaturę światową, ale czyż nie zawiera ona w sobie głębokiej prawdy?
Dzieła wymienionych przeze mnie twórców zapoczątkowały swoistą ewolucję w dziedzinie konstrukcji utworu, a także w ujęciu i nowym spojrzeniu na jego problematykę. Wydaje mi się, że nie będzie dużą przesadą umieszczenie niektórych utworów Witkacego na liście wielkich dzieł.
Stanisław Ignacy Witkiewicz to twórca naprawdę wielkiej miary, świadczy o tym jego rozgłos i wpływ m.in. na literaturę europejską. To wybitny twórca w wielu dziedzinach pisarz, dramaturg, malarz. Jego literatura pełna jest niepokoju, pobrzmiewa nutą katastrofizmu, który może być uznany za znamienny, nieodłączny element jego twórczości. Dominuje subiektywne widzenie świata stąd przecież deformacja, groteska, fantastyczne fragmenty przenikające przez utwory.
Charakterystyczny dla jego twórczości jest dramat Szewcy. Rewolucja ukazana jest tu jako niezmienny, powtarzający się cykl każda rewolucja przynosi nową władzę, która wkrótce i tak zostanie zastąpiona przez nową. Jego utwory są dowodem, iż Witkacy wyraźnie widzi nadchodzącą zagładę cywilizacji, co gorsza, wie,że jest ona nieuchronna, pierwsze jej oznaki widzi w upadku kultury. Twórczość jego pozostaje wyraźnie pod znakiem lęku o przyszłość egzystencji człowieka, a przeczuciu temu nieodłącznie towarzyszy katastrofizm. Dla Witkiewicza katastrofą, która się dopełniła, było wkroczenie wojsk radzieckich do Polski we wrześniu 1939 roku. Popełnił samobójstwo, życie wydawało się już nie mieć sensu; utracił już nadzieję, jego przewidywania się spełniły.
Twórczość Witkacego jest tak różnorodna i skomplikowana, że mogłam jedynie nakreślić najważniejsze i najbardziej charakterystyczne jej cechy.
Wymieniając wielkie dzieła, nie sposób pominąć Zbrodni i kary Fiodora Dostojewskiego. Głównym bohaterem utworu jest Raskolnikow, młody student. Przeżywa wewnętrzne rozterki, wyolbrzymione przez jego skomplikowaną, rozchwianą psychikę. Brak pieniędzy na utrzymanie ogranicza jego możliwości, w rezultacie powoduje, że decyduje się na morderstwo bogatej lichwiarki. Jest całkowicie świadom wagi swego czynu, lecz zdaje sobie sprawę, że musi tak postąpić nie widzi innej drogi. Wyrzuty sumienia okazały się jednak silniejsze, przyznał się do popełnionego czynu, chociaż nie zostałby ujęty jego czyn można określić mianem morderstwa doskonałego. Dostojewski również interesował się złożonością ludzkiej psychiki, motywami, którymi kieruje się człowiek, jego pobudkami. Można wyciągnąć wniosek, że ludzie są zdolni do wszystkiego i to może się stać źródłem pesymizmu. Lecz czyż nie ma w tym utworze nuty nadziei? Jest. Istnieje szansa, że odbywszy karę, Roskolnikow powróci jednak do normalnego życia, zwyciężą uczucia rodzinne, bohater znajdzie swoją drogę.
Wybitnym dziełem jest Dżuma Alberta Camusa. Określenie jej jako paraboli ludzkiego losu dodatnio świadczy o jej wadze i roli, jaką odegrała w dziejach literatury. Powieść tę można rozumieć bardzo dosłownie jako ukazanie epidemii, która dotknęła miasto, problemów ludzi skazanych na pobyt w zadżumionym mieście, do końca niepewnych swego losu. Można wszakże interpretować dżumę nieco inaczej jako zło, a może zagrożenie, które czyha na ludzi, by znienacka uderzyć, zaatakować akurat w jak najmniej spodziewanym momencie. Koniec wydaje się być złowrogi; narrator, obserwując nareszcie wolnych od epidemii, szczęśliwych ludzi, dochodzi do wniosku, że nigdy nie wiadomo, kiedy taka epidemia może powrócić i zebrać znów straszliwe żniwo śmierci. Wszakże Camus nie pozbawia nas, czytelników, nadziei. Mogą ją budzić przede wszystkim szlachetne postawy ludzkie; jednostkitakie jak dr Rieux i Tarron budzą otuchę, wiarę w siły człowieka i możliwość zwycięstwa, nawet w przegranej, jaką jest zmaganie człowieka z potężną siłą.
Camus to twórca, którego poglądy kształtował egzystencjalizm, kierunek, który rozważał pozycję człowieka w świecie. Jego założenia mogły niemal jedynie budzić pesymizm, zakładały bowiem, że człowiek jest samotny, opuszczony, nie wierzy w Boga (podobnie bohaterowie tzw. pozytywni Rieux i Tarron), a więc po śmierci nic go nie czeka. Jest zmuszony do obrony swojej egzystencji i chociaż nie jest ona wartością, to stanowi jedyną rzecz, jaką on może chronić. Sytuację człowieka można ocenić jako dramatyczną. Mimo to w Dżumie pobrzmiewają nutki optymizmu, jednak warto jest podjąć wyzwanie, nawet jeśli istnieje mała nadzieja na zwycięstwo.
Kończąc moje rozważania na temat dzieł literatury światowej, chciałabym je podsumować w kilku zdaniach. Uznałam za słuszny cytat umieszczony w temacie, starałam się mój pogląd udowodnić, poprzeć przykładami. Twórczość Joyce'a i Kafki nie tchnie optymizmem, wręcz przeciwnie, ukazuje chaos i koszmar świata, a na jejego tle uwikłaną jednostkę ludzką. Twórcy ci, dogłębnie badającrelacje człowiek świat, a także psychikę istoty ludzkiej, kształtowali swój światopogląd, budowali koncepcje istnienia świata i ludzkości w ogóle. Wydaje mi się, że dzieła Camusa i Dostojewskiego budzą więcej optymizmu, budują nadzieję wśród odbiorców, są dowodem na to, iż nadzieja pomaga przetrwać nawet najtrudniejsze momenty. Moim zdaniem mianem pisarza humanisty można określić każdego twórcę, który nie waha się podjąć najważniejszych problemów nurtujących ludzi. Prawdziwy pisarz zawsze pozostawi choćby najmniejszy cień optymizmu, a już od wrażliwego odbiorcy zależy, czy go odnajdzie, rozpali tlącą się iskrę nadziei.
Wielkie dzieła nie mogą być optymistyczne byłyby bowiem nieprawdziwe. W życiu człowieka niepokój i harmonia, szczęście i tragedia, miłość i nienawiść, przeplatają się, tworzą łańcuch, którego nie można rozerwać. Tylko i wyłącznie od twórcy zależy, w jakiej proporcji umieści te uczucia, jaką koncepcję stworzy.
Nadzieja to uczucie silniejsze chyba od wszystkich innych, często niezależne od nas, prawie zawsze nam towarzyszące, więc zauważalne także w wielkich dziełach literackich, które zasłużyły na swą szansę, ukazując mniej lub bardziej subiektywnie wszystkie dziedziny życia i psychiki człowieka.
79. Czy literatura może być sumieniem ludzkości?Tak, literatura nie tylko może, ale zawsze była sumieniem ludzkości. A ludzkość to przecież my Polacy, Francuzi, Niemcy czy Amerykanie. Ogromna jest przecież ilość dzieł, które podpowiadają nam, co dobre, a co złe, prezentują wzorce i antywzorce postaw ludzkich, zawierają pouczenia, zestaw norm etycznych. My, Polacy, a więc i nasza literatura, czerpiemy normy z chrześcijaństwa i Biblii. To ona wyznaczyła nasz kodeks moralny i z nim musi uporać się nasze sumienie.
Szczególne okresy historii wymagają od literatury wyjątkowej wrażliwości na problemy świata i człowieka. Takim czasem w dziejach naszego narodu były zabory. Literatura XIX wieku stała się więc w tym okresie sumieniem Polaków. Uczyła ich, co dobre, a co złe i wskazywała drogi jego przezwyciężenia. Oczywiście każda epoka robiła to na swój sposób: romantyzm, nawołując do walki o wolność i rozliczając zdrajców, zaś pozytywizm, nawołując do pracy i tym samym krytykując bezwartościowe jednostki.
Literatura modernizmu zarzekała się, że nie będzie sumieniem narodu i zajmie się „sztuką dla sztuki”. Ale zarówno twórczość Wyspiańskiego, jak i Żeromskiego przeczy temu całkowicie.
Prawdziwym sumieniem ludzkości stała się literatura dotycząca czasów II wojny światowej. Potępiała ona erupcję zachowań nieludzkich i postaw niehumanitarnych. Podjęła walkę ze złem. Przypominała jednostce o odpowiedzialności, ukazywała prawdę, często gorzką, o istocie ludzkiej.
Medaliony Zofii Nałkowskiej powstały w oparciu o badania i obserwacje poczynione podczas prac Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Utwór stanowi cykl opowiadań o charakterze dokumentalnym. Ludzie ludziom zgotowali ten los piszeautorka w motcie utworu. Oto jaki więc cel przyświecał jej, kie dy zabierała się do napisania tych krótkich opowiadań. Wstrząsnąć sumieniami ludzi, pokazać, do czego człowiek jest zdolny i jaki los potrafi zgotować innemu człowiekowi. Motto Nałkowskiej zawiera bezmiar przerażenia, że przedstawione przez nią fakty, zeznania świadków są dziełem człowieka, że ludzie stworzyli faszyzm, hitleryzm, piece i miejsca kaźni, że są autorami tak strasznej rzeczywistości. Medaliony, dzięki prosto cie języka, braku moralizowania, zwykłym bohaterom i bezpośredniej relacji, szokują autentyzmem. Utwór wystawia świadectwo o zbrodni, kacie i ofierze ukazuje tym samym tragedię ludzi z czasów II wojny światowej i nie pozwala o niej zapomnieć.
Proza T. Borowskiego i jego wstrząsające opowiadania z tomu Pożegnanie z Marią w zamierzeniu miały być sumieniem ludzkości. Pisarz pragnie uświadomić czytelnikom, że ci, którzy przeżyli te straszną wojnę, a zwłaszcza obozy, przeżyli ją właśnie dzięki tysiącom innych zatłuczonych, rozdeptanych, zagazowanych. Bo żywi zawsze mają rację przeciwko umarłym stwierdza w opowiadaniu U nas w Auschwitzu. Tadeusz, jeden z głównych bohaterów opowiadań, jest więc przedstawicielem tych, którzy odrzucając tradycyjne wartości moralne, przetrwali i powinni stać się wyrzutem sumienia wobec tysięcy zamordowanych i zagazowanych.
Tadeusz Borowski, wrażliwy pisarz i wielki moralista, chciał wstrząsnąć sumieniem ludzkości i pokazać czytelnikom, do czego sprawny, faszystowski system doprowadził człowieka... do tego, że przestał już nim być, a więc do utraty człowieczeństwa i zanikujakichkolwiek wartości. Ukazał również, że obozy XX wieku były konsekwencją rozwoju cywilizacji europejskiej, że ona zawsze opierała się na zbrodni i na nią przyzwalała.
Szczególnie wiele miejsca poświęcił pisarz roli literatury i pisarza we współczesnym świecie. Zarzucił nawet literaturze minionych epok, że nie dość wyraźnie ukazywała prawdę o istniejącym świecie, krzywdę ludzką, niewolnictwo i cierpienie. Zasłaniając się hasłami prawdy, piękna, dobra opisywała świat pełen ułudy i zbyt rzadko dotykała najważniejszych konfliktów moralnych. Zdaniem T. Borowskiego pisarz powinien dać świadectwo swojemu czasowi i być sumieniem. Prawda może być, jego zdaniem, okrutna i wstrząsająca, ale ukrycie jej jest nieetyczne.
Utwór Inny świat G. HerlingaGrudzińskiego również w zamierzeniu miał być świadectwem czasów, które przedstawia. Stał się jednak jednocześnie dziełem, które wstrząsnęło sumieniami ludzi i otworzyło oczy wielu na to, czym był totalitaryzm sowiecki i obozy pracy. Miały one oczywiście na celu wychowanie nowego, radzieckiego człowieka, który myśli i czuje jak władza sowiecka. Szereg aktów utraty człowieczeństwa, które przedstawia Grudziński, wiedzie człowieka do refleksji: jak łatwo jest o podłość, o zbrodnię, byleby uratować swe życie. Czyż nie są zaprzeczeniem człowieczeństwa gwałty, kradzieże, donosy i brak solidaryzmu więźniów? Podobnie nieludzka wydaje się katorżniczapraca i walka o każdy kęs jedzenia, jak również wyrzekanie się przez zastraszone rodziny kontaktów z więźniami. Ale utwór ten ukazuje także istnienie wielkiej woli człowieka do obrony swojej godności. Przykładem jest przypadek Rostylewa, który walczyło swoją niezależność przez samookaleczenie. Bywa, że aktem człowieczeństwa i decydowania o sobie jest samobójstwo.
W utworze Grudzińskiegomoralisty łatwo więc odnaleźć jego poglądy i myśli. Sądzi on, że wartości moralne nie ulegają tak łatwo zniszczeniu, nawet w tym strasznym Innym świe cie. Pisarz swoją twórczością nie godzi się więc na zło im gorsze istnieje, tym bardziej trzeba poszukiwać człowieczeństwa, choćby we wspomnieniach, marzeniach, a nawet w samounicestwieniu.
Można więc śmiało powiedzieć, że literatura dotycząca II wojny światowej, a zwłaszcza przedstawiająca obozy zagłady niemieckie i radzieckie, nie tylko chciała dać świadectwo swoim czasom, ale i pragnęła być sumieniem ludzkości, przypominać jej, do czego bywa zdolna w niektórych okolicznościach.
81. Wielkość i tragizm powstań narodowych w znanych Ci utworach literatury polskiej.
Powstania zrywy niepodległościowe Polaków są niezmiernie istotnym tematem naszej literatury. Nie można się temu dziwić, ponieważ zabory, okupacja tragiczne dzieje narodu zaowocowały takim właśnie biegiem wypadków, a wydarzenia takie, jak powstanie kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe, warszawskie musiały znaleźć odbicie w literaturze.
Powstanie kościuszkowskie z roku 1794 znalazło odzwierciedlenie w poezji powstania kościuszkowskiego już w czasach sobie współczesnych. W późniejszych epokach wielokrotnie nawiązywano do tego wydarzenia.
I tak na przykład imię głównego bohatera Pana Tadeusza Adama Mickiewicza było bezpośrednim odwołaniem do osoby Tadeusza Kościuszki. To po nim otrzymał młody szlachcic Soplica imię Tadeusz. Wspomnienie insurekcji pojawia się także, jako radosny motyw, w grze Jankiela na cymbałach w tym utworze.
Bitwa pod Racławicami J. Matejki ozdabia z kolei chatę bronowicką w Weselu Wyspiańskiego i symbolizuje solidarną postawę chłopów i szlachty w walce o wolność.
Najwięcej jednak utworów literackich dotyczyło powstania listopadowego, które rokowało wielkie nadzieje na zwycięstwo.
Warszawianka 1830 napisana przez C. Delavigne'a, a w polskiej wersji przez K. Sienkiewicza, propagowała program powstania należący do romantycznej poezji tyrtejskiej. Do tekstu Warszawianki muzykę skomponował Karol Różyński.
Do wierszy, które przedstawiały bohaterstwo prawdziwych powstańców, możemy zaliczyć Redutę Ordona i Śmierć pułkow nika A. Mickiewicza oraz utwór J. Słowackiego Sowiński w okopach Woli.
Pierwszy z nich przedstawiał wysadzenie reduty powstańczej przez jej obrońcę ppor. Ordona, wzór patrioty i honoru, który wolał śmierć niż klęskę. Kolejny wiersz Adama Mickiewicza poświęcony był bohaterskiej Emilii Plater, uczestniczce powstania listopadowego. Trzeci opowiadał o obrońcy szańców na Woli, generale Sowińskim, starcu z drewnianą nogą, którą utracił, walcząc o wolnośćOjczyzny.
W utworach literackich dotyczących powstania z 1830 roku autorzy powoływali również bohaterów fikcyjnych, którzy wrośli na zawsze w polską świadomość narodową. Konrad z III cz. Dziadów A. Mickiewicza to polski Prometeusz, bez reszty oddany Ojczyźnie. Kordian z dramatu J. Słowackiego to polski Winkelried, który musi przebyć trudną drogę, aby odnaleźć cel w życiu walkę za Ojczyznę. Oni porywający siłą myśli i bohaterstwem czynów, walczący o wolność kraju realizowali pragnienia Polaków wybicia się na niepodległość.
Ale III cz. Dziadów i Kordian to dramaty, które powstały już po klęsce listopadowej. Dlatego są one próbą oceny społeczeństwa polskiego tego okresu, ukazania jego wielkości, ale i tragizmu przyczyn jego klęski. Zarówno Mickiewicz jak i Słowacki jako przyczyny klęski wskazują: po pierwsze, romantyczny indywidualizmjego przywódców, który z jednej strony był ich siłą, z drugiej jednak przyczynił się do ich upadku (Konrad, Kordian); po drugie, nasamotność walczących i obojętność części społeczeństwa, które w całości nie poparło powstania (Salon warszawski, Katedra Św. Jana); po trzecie, na przywary narodowe, takie jak prywata, egoizm (Grób Agamemnona); po czwarte, złe doradztwo nieudolne, opieszałe, zbyt wcześnie decydujące o kapitulacji (Przygotowanie).
Powstanie styczniowe również odbiło się szerokim echem w polskiej literaturze.
Eliza Orzeszkowa w noweli Gloria victis (chwała zwyciężonym) jako pierwsza składa hołd uczestnikom powstania z 1863 roku. Postacią historyczną jest w tym utworze Romuald Traugutt.
W powieści Nad Niemnem również funkcjonuje mit powstania jako „czas święty”, zaś mogiła powstańców to „miejsce święte”. Historia ożywa podczas opowiadania Janka Bohatyrowicza, który jako dziecko był świadkiem chwili pożegnania powstańców odchodzących do lasu. Między nimi znajdował się Andrzej Korczyński i Jerzy Bohatyrowicz ojciec Janka. Obaj zginęli tragicznie, poświęcili Ojczyźnie to, co mieli najlepszego młode życie. Orzeszkowa w powieści otacza czcią to wielkie wydarzenie historyczne i jego bohaterów.
W Lalce B. Prusa epizod powstańczy jest ledwie zarysowany i wiąże się z biografią Wokulskiego. Wątek powstania oraz heroicznej, wielkiej miłości Ojczyzny powraca także w Pamiętniku starego subiekta.
Do powstania styczniowego nawiązywali również pisarze epok późniejszych. Prawdziwą wielkość i tragizm zrywu z roku 1863 odnajdujemy w opowiadaniu S. Żeromskiego Rozdzióbią nas kruki, wrony... Wielkość tkwi w desperackiej postawie powstańca Winrycha, bestialsko zabitego przez Moskali. Tragizm w tym, że ten biedny, ciemny chłop polski, znajdując zwłoki bohatera, ściąga zeń buty i rabuje Polaka. Opowiadanie jest więc próbą odpowiedzi na pytanie: dlaczego powstanie styczniowe upadło?
Zupełnie odrębne miejsce w naszej literaturze zajmuje powstanie warszawskie z 1944 roku. Wybuchło ono w stolicy okupowanej przez hitlerowców Polski 1 sierpnia 1944 roku, trwało ponad 2 miesiące. Zakończyło się klęską, ponieważ pomoc sojusznicza zawiodła. W powstaniu zginęła niemal cała młodzież AK, jak również wielkie były straty wśród ludności cywilnej. Warszawa została doszczętnie zniszczona. Zginęli również świetnie zapowiadający się poeci: K.K. Baczyński i T. Gajcy.
Kolumbami nazwano potem pokolenie tych właśnie młodych poetów, wychowanych w wolnej Polsce, którzy brali udział w walce powstańczej i polegli na ulicach Warszawy. Piosenki powstańcze Pałacyk Michla czy Żądamy amunicji śpiewane są do dziś.
Wiele utworów literackich przedstawiających powstanie powstało już po wojnie. Można tu wymienić: R. Bratnego Kolumbowie rocznik 20 czy M. Białoszewskiego Pamiętnik z powstania warszawskiego. Według opowiadania J. Stawińskiego Kanał Andrzej Wajda nakręcił swój, wielokrotnie nagradzany, film pod tym samym tytułem. Do ciekawszych książek o tym okresie można zaliczyć A. Kamińskiego Zośkę i Parasol ciąg dalszy Kamieni na szaniec.
Powyższe utwory w różny sposób podejmują temat powstania. Ukazują panoramę walczącej Warszawy lub wycinek, tragizm sierpnia 1944 roku, psychikę człowieka zaplątanego w wir historii, a nawet humor i fantazję literacką, przemieszaną z realiami.
Bohaterowie powstań romantycznych byli przez naród czczeni, składano im hołdy, ich potomkowie są z nich dumni.
Jakże odmienny był los powstańców warszawskich z 1944 roku. Ci wielcy ludzie, którzy poświęcili Ojczyźnie rzecz najcenniejszą życie, często również przeżyli tragedię przegranej. Tragizm ich losów pogłębiał fakt, że kłamliwa ideologia po II wojnie światowej w Polsce odebrała im miano bohaterów. Jedni ginęli w walce, inni umierali po zakończeniu działań wojennych, zagubieni w nowej, wrogiej im rzeczywistości, jak Maciek Chełmicki z Popiołu i diamentu J. Andrzejewskiego.
Powstania narodowe pokazały wielkość narodu polskiego, stały się sprawdzianem honoru i godności Polaków. Jednocześnie były tragiczne w skutkach, był to bowiem czas wykrwawiania się Ojczyzny, czas utraty najlepszych jej synów.
82. Władza powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność, pokusa... Do jakich refleksji na ten temat skłania Cię literatura wybranych dzieł literackich?
Czy jest na świecie choć jeden człowiek, który z czystym sumieniem i z pełną odpowiedzialnością mógłby powiedzieć, że nigdy w całym swoim życiu ani przez chwilę nie pragnął władzy? Władzy, niekoniecznie rozumianej jako zasiadanie na tronie, bycie prezydentem, ministrem czy jakimkolwiek innym urzędnikiem, mającym z urzędu prawo stanowienia o losie innych? Z tym, że nie każdy chce być ministrem, mogę się zgodzić. Lecz jestem przekonany, że każdy chciałby mieć w którymś momencie swojego życia siłę narzucania swojej woli drugiemu człowiekowi. Aż trudno sobie wyobrazić, o ile łatwiejsze i przyjemniejsze byłoby życie człowieka, jeżeli mógłby stanowić o swoim losie w drodze wydawania rozkazów i poleceń. Lecz właśnie ta łatwość osiągania różnych rzeczy i otrzymywania wszystkiego, czego dusza zapragnie, czyni człowieka bezbronnym wobec działania różnych pokus, podatnym na działanie zła, a to prowadzi nawet do zbrodni.
Literatura na przestrzeni wieków ukazywała różnych władców w różnych sytuacjach życiowych. Nie zawsze to byli ludzie źli i słabi, co jakiś czas zdarzały się jednostki wybitne, urodzeni przywódcy, których celem było dobro podwładnych. Jednakże w większości przypadków władza ukazywana w utworach literackich sprawowana jest przez grupę zdeprawowanych ludzi, którzy poprzez zbrodnię lub kłamstwo dążą do osiągnięcia własnego celu, którym bardzo często jest po prostu bogactwo. Na ich czele stoi zawsze człowiek, który, pozbawiony skrupułów, nie cofa się przed niczym, by władzę utrzymać. Władców można podzielić ze względu na sposób, w jaki władzę osiągnęli: „dobrzy” zyskiwali ją najczęściej drogą legalną, pokojową, „źli” drogą spisku, podstępu i morderstwa (co oczywiście także nie było zasadą, ponieważ i tym „dobrym” zdarzało się osiągnąć władzę podstępnie).
Według powyższych kryteriów chciałbym dokonać podziału i charakterystyki niektórych władców ukazanych w utworach literackich na przestrzeni wieków. Chcę podzielić się refleksjami na temat władzy i ludzi ją sprawujących, ukazując sposób, w jaki swoje stanowiska osiągali, a następnie charakteryzując ich postawy już w czasie rządzenia. Zgodnie z tym podziałem postaram się porównać pewnych bohaterów, ukazując podobieństwa ich zachowań, mimo iż są to często ludzie pochodzący z różnych epok.
W antyku powstał dramat Antygona Sofoklesa. Autor ukazał postać króla Kreona, władcy Teb, który zakazał pod karą śmierci grzebania zwłok zdrajcy, Polinejka, mimo iż należał on do jego rodziny. Siostra Polinejka Antygona złamała zakaz króla, za co została skazana na śmierć. Antygona przeciwstawiła się Kreonowi, ponieważ uważała, iż prawa boskie (niepochowanie zwłok Polinejka łączyło się z niemożliwością dostania się jego duszy do Hadesu) są ważniejsze niż ludzkie, stanowione przez króla. Kreon był władcą, nie mógł, a wręcz nie powinien, cofać raz wydanego rozkazu. Król, chcąc mieć posłuch u swoich poddanych, nie może zmieniać zdania i narażać się na śmieszność, niezależnie od tego czy w grę wchodzi życie człowieka obcego czy też członka rodziny królewskiej. Można się zastanawiać, czy rozkaz Kreona był sprawiedliwy, jednak jedno jest pewne: król Teb wykazał się jako władca, pozostając przy raz wydanym rozkazie i skazując Antygonę, mimo łączących ich prywatnych więzów. Wydaje mi się, iż Kreon był powołany do tego, by być królem. Sprawował władzę, wiedząc, do czego to zobowiązuje i jaki styl życia narzuca.
Biorąc pod uwagę sposób sprawowania władzy, chciałbym porównać Kreona z Karolem Wielkim, jednym z bohaterów średniowiecznej Pieśni o Rolandzie. Karol był średniowiecznym ideałem władcy, w związku z czym pewne jego cechy zostały w utworze wyolbrzymione. Był on wspaniałym rycerzem, największym i najodważniejszym. Był przykładnym chrześcijaninem powiódł Francuzów na wojnę z niewiernymi Saracenami do Hiszpanii. Był także władcą mądrym, zasięgającym rady u swoich poddanych. Nie da się ukryć, iż ostatnia z wymienionych przeze mnie cech Karola zasadniczo różni go od Kreona, który swój rozkaz wydał, nie pytając nikogo o zdanie. Mimo to Karol i Kreon mają jedną główną, wspólną cechę, wiedzą, co znaczy być królem, wiedzą, do czego to zobowiązuje, są powołani do rządzenia. Karol, podobnie jak Kreon, po wydaniu rozkazu oczekiwał, że osoba lub też grupa osób, których ten rozkaz dotyczy, przystąpi do wykonania polecenia bezzwłocznie. Oczekiwał także, iż jego rozkazy czy też zakazy nie będą łamane.
Antyk i średniowiecze to epoki będące początkiem historii literatury światowej. Zapoczątkowały one wielką i piękną tradycję przekładania myśli i odczuć, legend i opowieści na słowo pisane, tak że teraz możemy poznać i podziwiać wspaniałych bohaterów,a między nimi władców. Możemy krytykować Kreona i podziwiać Karola, a także uczyć się, iż sprawowanie władzy nie jest tylko przyjemnością. Rządzenie ma swoje zasady, czasem może być wręcz okrutne, lecz tylko sprawowanie rządów sprawiedliwych, ale i twardych, daje efekty.
Przeczytany ostatnio przeze mnie renesansowy dramat Szekspira pt. Makbet skojarzył mi się z utworem pisarza współczesnego G. Orwella, zatytułowanym Folwark Zwierzęcy. Mimo iż są to utwory, które powstały w bardzo odległych epokach, to sposób dążenia do władzy Makbeta i Napoleona wydaje się być pod pewnymi względami podobny. Obaj, by osiągnąć pełnię władzy, musieli usunąć z drogi przeciwników. Obaj doszli do władzy w drodze siły. Makbet był jednym z najlepszych rycerzy króla Szkocji Dunkana. Podjudzany przez żonę, mimo wcześniejszych skrupułów, zabija króla i zasiada na tronie. Podobnie Napoleon, przy pomocy psów uzyskuje władzę w folwarku, oczerniając i wyganiając swojego przeciwnika Snowballa. Rządy Makbeta jako króla są bardzo krwawe. Wierzący w przepowiednie wiedźmy nowy król Szkocji zaczyna popadać w pewien rodzaj krwiożerczego obłędu. Swoich dawnych przyjaciół Makduffa i Banka stara się zabić, obawiając się ich zemsty. Makbet boi się głównie Banka, któremu wiedźmy przepowiedziały, iż jego potomkowie będą królami. Szaleństwo Makbeta objawia się w jeszcze inny sposób widzi ducha zmordowanego króla.
Makbet jest więc władcą, o którym można powiedzieć, iż pokusa władzy doprowadziła go do popełnienia zbrodni. Zbrodnia ta spowodowała rozdarcie wewnętrzne bohatera, którym zaczęły szarpać ogromne namiętności. Z jednej strony Makbet uwielbiał rządzić, do tego stopnia, że stał się tyranem, z drugiej strony cały czas miał wyrzuty sumienia, zwiększające się po każdym nowym morderstwie. Tak więc pokusa władzy jest niekiedy tak wielka, że prowadzi do zbrodni, a zbrodnia ta powoduje wyrzuty sumienia, których nie zawsze da się zagłuszyć.
Władza sprawowana przez Napoleona w Folwarku Zwierzęcym była władzą totalitarną, a jej negatywne cechy będę chciał ukazać w dalszej części pracy.
Zachowując chronologiczny układ epok literackich, chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym bohaterze literackim, dla którego sprawowanie władzy było, w pewnym sensie, przekleństwem. Myślę o Konradzie Wallenrodzie, bohaterze utworu Adama Mickiewicza. Jest to postać o tyle ciekawa, że nie mieści się w moim podziale na „dobrych” i „złych” władców. Konrad doszedł do władzy podstępem. Walter Alf (bo tak początkowo nazywał się Wallenrod) był Litwinem, który przyjął nazwisko po Niemcu Wallenrodzie po to, by wstąpić do Zakonu Krzyżackiego. Wkrótce potem został Wielkim Mistrzem. Po co to zrobił? Założenie Konrada i jego sługi Wajdeloty Halbana było takie: Konrad zostanie Wielkim Mistrzem i poprowadzi Krzyżaków do zguby. Plan powiódł się, jednak nie zmniejsza to tragizmu sytuacji Wallenroda. Jest to tragizm człowieka, który zmuszony jest opuścić młodą żonę i kraj ojczysty. Jest to także tragizm średniowiecznego władcy i rycerza, który podstępem skazuje na śmierć i zagładę ludzi, którzy mu zaufali. Do czego więc prowadzi władza na podstawie Konrada Wallenroda? Czy jest zaszczytem? Powołaniem? Chyba nie. Władza dla Wallenroda jest nieszczęściem, jest złem koniecznym, jest nieznośnym obowiązkiem, jest poświęceniem się człowieka dla ojczystego kraju.
Pora powrócić do G. Orwella i jego Folwarku Zwierzęcego. Na folwarku pana Jonesa dochodzi do przewrotu i władzę przejmują zwierzęta, na których czele stają świnie jako najmądrzejsze. Pojawiają się dwaj chętni do sprawowania głównej władzy: Napoleon i Snowball. Napoleon ma za sobą psy, a więc siłę fizyczną, dlatego właśnie on przejmuje władzę. Jak wyglądają działania nowego władcy? Zamyka zebrania zwierząt, polecenia dla podwładnych przekazuje za pośrednictwem rzecznika Squelera, który wspaniałą wymową, argumentem w postaci psów, potrafi przekonać zwierzęta do racji Napoleona. Zakazane zostaje śpiewanie hymnu „Zwierzęta Anglii”, na jego miejsce pojawiają się pieśni wychwalające towarzysza Napoleona. Zaczynają zmieniać się główne przykazania zwierząt na takie, które odpowiadają świniom. Dochodzi w końcu do tego, że elita rządząca, czyli świnie, którym w odróżnieniu od innych zwierząt żyje się coraz lepiej, zaczyna chodzić na dwóch nogach. Świnie mają wszystkiego pod dostatkiem, za to reszta zwierząt, ciężko pracująca przy budowie wiatraka, dostaje żywności wcale nie więcej niż za czasów pana Jonesa. Napoleon, posługując się Squelerem i psami, przekazuje zwierzętom coraz to nowsze i wspanialsze dowody rozwoju folwarku, ale tylko w postaci liczb, a te, naiwne i ogłupiane, nie widzą, że wcale nie jest im lepiej, i wierzą w kłamstwa serwowane przez władzę.
Czym jest władza totalitarna, z którą mieliśmy do czynienia przez kilkadziesiąt lat u nas, w Polsce? Władza totalitarna to władza sprawowana przez pewną uprzywilejowaną grupę ludzi. Nie są to ludzie powołani, by rządzić, są to po prostu ci, którzy mają dostatecznie silne argumenty (w postaci wojska, policji), aby władzę osiągnąć, a następnie ją utrzymać. Tego typu władza jest „niewidoczna” dla społeczeństwa, a jej postanowienia przekazywane są przez rzeczników. Władza ta operuje kłamstwem politycznym. Naród, będąc pod rządami siły i przemocy, popada w amok i uśpienie. Zapomina o hasłach i ideach głoszonych wcześniej, idzie za władzą, ogłupiony i oszukany, tak jak to ukazuje Z. Herbert w wierszu Pieśń o bębnie. Idzie wsłuchany w rytm bębna, idzie prosto do piachu. Podobną wizję uśpionego totalitaryzmem narodu znajdujemy wMałej Apokalipsie T. Konwickiego, gdzie ludzie są już tak otumanieni, że nie znają nawet prawdziwej daty.
Władza powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność, pokusa..., ale również cierpienie, wykorzystywanie, mordowanie i wiele, wiele innych określeń, w większości przypadków negatywnych. Problem władzy faktycznie zmusza do zastanowienia. Obserwując dzieje bohaterów literackich, poznajemy ich podejście do władzy, widzimy, jak ludzie do władzy dążyli, jak ją osiągali i jak później rządzili. Poznaliśmy Kreona, który nie zmienił wydanego rozkazu i nie bał się skazać na śmierć narzeczonej swojego syna, która ten rozkaz złamała. Przenieśliśmy się wraz z Karolem Wielkim i Rolandem do Hiszpanii, gdzie podziwialiśmy wspaniałego, mężnego i mądrego władcę, jakim był król Francji. Mogliśmy wraz z Makbetem i jego żoną przeżywać noc morderstwa, a potem wszystkie wielkie namiętności, jakie targały duszą mordercy. Obserwowaliśmy Konrada Wallenroda, jak poświęcał się dla ojczyzny, niszcząc sobie życie i łamiąc zasady średniowiecznego kodeksu rycerskiego. Świat literatury pozwolił nam także uczestniczyć w rewolucji w folwarku pana Jonesa i obserwować późniejszy rozwój wydarzeń, jakim było wprowadzenie systemu władzy totalitarnej.
Wszystko to ukazało nam, jak bardzo ludzie pragnęli i cały czas pragną władzy. By ją osiągnąć, gotowi są zabijać, oszukiwać i kłamać. Są także gotowi robić to dalej, po to, by władzę utrzymać. Władza jest więc często pokusą nie do odparcia. Rzadko kiedy zdarzają się ludzie sprawujący władzę z powołania, którzy dotrzymują zobowiązań wobec narodu i dbają o dobro obywateli, ponieważ władza jest czymś, co niszczy człowieka. Gdy człowiek zaczyna rządzić i wydawać polecenia, to jest mu bardzo trudno zostać znowu zwykłym, szarym obywatelem, wykonującym rozkazy. Dlatego też nawet porządny początkowo człowiek, gdy zacznie rządzić, będzie się chciał piąć coraz wyżej, by osiągnąć najwyższą władzę, a każdy szczebel drabiny prowadzący na szczyt będzie kolejną złamaną zasadą moralną czy też zapomnianą ideą młodości.
84. Wyjaśnij, co powoduje, że „Nad Niemnem” kończy się happy endem, a „Lalka” katastrofą.Niewątpliwie najwybitniejszymi dziełami literackimi polskiego pozytywizmu, dziełami, które przedstawiają realia epoki postyczniowej, są Nad Niemnem E. Orzeszkowej i Lalka B. Prusa. Ciekawe, że chociaż tak jeden, jak i drugi utwór powstał w latach osiemdziesiątych XIX w., ich wymowa jest zupełnie różna. E. Orzeszkowa idealizuje przedstawioną rzeczywistość, B. Prus podejmuje raczej polemikę z programem epoki.
Nad Niemnem można by porównać do miłej, sentymentalnej bajki, o której z góry wiadomo, że dobrze się skończy, bo nie ma prawa skończyć się inaczej. Justyna Orzelska i Witold Korczyński używają w rozmowach wręcz haseł głoszonych przez młodych pozytywistów, zwłaszcza dotyczy to wypowiedzi Witolda o konieczności zmiany sytuacji ludzi. Justyna, wychodząc za mąż za Janka Bohatyrowicza, wprowadza niejako w życie wymarzoną przez pozytywistów konsolidację dwóch klas społecznych. Agitacja Witolda zmienia poglądy Benedykta Korczyńskiego, który ze łzami w oczachprzypomina sobie, że kiedyś miał też tyle zapału i wiary w lepszejutro. To Benedykt, Witold i Marta błogosławią małżeńskie projektyJustyny. Okazuje się, że na Litwie w ubiegłym wieku istniało jeszcze coś, co można by nazwać namiastką raju utraconego. Panna ze dworu wychodzi za mąż za chłopa, ku radości opiekuna szlachcica, a nowa rodzina przyjmuje ją z otwartymi ramionami. Razi niewątpliwie w tym utworze nazbyt jaskrawy podział na bohaterów „złych” i „dobrych”. „Dobrzy” to ci, którzy chcą zbratania szlachty z ludem, a przede wszystkim utrzymują się z pracy własnych rąk. „Źli” to rozkapryszona, wiecznie chora na globus, znudzona i rozhisteryzowana Emilia Korczyńska; próżniak Kirło, któremu nie przeszkadza, że żona haruje na gospodarstwie, kiedy on siedzi godzinami w salonie Emilii; T. Różyc, dekadent, morfinista i hulaka. To wreszcie Zygmunt Korczyński, mający wszelkie wady rozpieszczonego jedynaka, nieuczciwy zarówno wobec żony, jak i wobec Justyny, którą usiłuje odzyskać. Nikt z bohaterów negatywnych nie jest tak naprawdę szczęśliwy poszukują ciągle nowych wrażeń, żyją w świecie fantazji, wieś mnie nudzi powtarzają bez przerwy. A przecież recepta na szczęście, satysfakcję w życiu jest, zdaniem autorki, prosta wystarczy pracować ciężko własnymi rękami. Dlatego najsympatyczniejszą i najbardziej chyba wiarygodną postacią w utworze jest Benedykt Korczyński, ziemianin, patriota, który na tyle, na ile pozwalają mu możliwości, walczy o utrzymanie swego stanu posiadania ziemi.
Podstawową kwestią, jaką porusza E. Orzeszkowa, jest emancypacja kobiet. Justyna Orzelska zyskuje świadomość nowej sytuacji społecznej i nie waha się postawić wszystkiego na jedną kartę. Co prawda, trudno jej się dziwić, że od Różyca wolała Jana, ale w powieści brak psychologicznego umotywowania tej decyzji. Nad Niemnem kraina ludzi szczęśliwych tylko wtedy, kiedy pracują, musi się kończyć happy endem. Jest to powieść z tezą, która ma udowodnić słuszność haseł nowej epoki. Dlatego i schematyzacja bohaterów służy czytelnikowi do tego, aby mógł odnaleźć w tej powieści odbicie własnych przeżyć i rozważań. I zastosować do siebie radę autorki: pracuj, a będziesz szczęśliwy.
Lalka różni się zatem od Nad Niemnem nie tylko zakończeniem, ale przede wszystkim tym, że Prus kwestionuje to, co opiewa Orzeszkowa. Jego główny bohater Wokulski pracuje chyba najwięcej ze wszystkich, pracuje ciężko od wczesnej młodości, osiąga nawet sukcesy a mimo to nie jest szczęśliwy.
B. Prusowi z całą pewnością nie można zarzucić zbytniego uproszczenia portretów psychologicznych bohaterów. Dowodem na to mogą być chociażby spory o Wokulskiego. Czy jest on karierowiczem, który za wszelką cenę usiłuje dostać się na salony arystokracji, błaznem, ośmieszającym się nieszczególną miłością do Izabeli, a może tejże miłości męczennikiem? Jest on jednak chyba przede wszystkim pozytywistycznym idealistą, człowiekiem, który uwierzył, że pracą można osiągnąć wszystko. Wszystko, w sensie pieniędzy i pozycji. To prawda, ale Wokulski nie chce tylko pieniędzy i pozycji. Nie umie zachowywać się tak jak arystokraci. Bojąc się popełnić jakąś gafę towarzyską, milczy, zdobywa sobie więc opinię mruka i gbura. W dodatku ma skryte gdzieś głęboko, w podświadomości, przekonanie, że z chwilą, w której straci pieniądze przestanie się liczyć dla towarzystwa.
Klęska Wokulskiego jest zarazem klęską całej ideologii pozytywistycznej. Nie zyskała poparcia idea pracy organicznej. Arystokracja nie wykazuje najmniejszych chęci do sprzymierzenia się z ludem i mieszczaństwem przeciwko zaborcy. Realizacja haseł pozytywistycznych polega na wypowiadaniu przez księcia frazesów typu: Wszystko dla kraju, panowie, wszystko dla kraju! Książę w rzeczywistości nie czyni dla kraju nic, ale powszechnie uważany jest za wielkiego patriotę. Zbankrutowała idea asymilacji Żydów, co Prus pokazuje dobitnie na przykładzie Szlaubaumów. Właściwie wszystkie klasy społeczne żyją osobno, nie utrzymując ze sobą kontaktów innych, jak bardzo oficjalne. Próba wydostania się z własnej klasy i wejścia do innej skazana jest z góry na niepowodzenie. Tak jest np. w przypadku baronowej Krzeszowskiej, mieszczanki, która nigdy nie zostaje w pełni zaaprobowana przez środowisko męża.
Kobietę wyemancypowaną a więc nowoczesną, zdolną zarabiać na siebie reprezentuje w Lalce pani Stawska. Żadna inna kobieta nie bierze na siebie odpowiedzialności za utrzymanie domu. Pani Stawska traktowana jest przez towarzystwo jako niebezpieczny dziwoląg; częściej jednak, co charakterystyczne, pogardzają nią kobiety niż mężczyźni.
Oczywistym przeciwieństwem pani Stawskiej jest główna postać kobieca utworu, Izabela. Na zasadzie przyciągania się przeciwieństw, to w niej właśnie zakochuje się Wokulski. Można obserwować stopniową metamorfozę tej miłości o ile na początku Wokulski idealizuje Izabelę całkowicie, nie dostrzegając w niej żadnych wad, o tyle później już nie chce ich dostrzegać. Owszem, zdarza mu się widzieć w zachowaniu Izabeli jakieś niepokojące dla siebie sygnały ale spycha je czym prędzej na samo dno świadomości. Zważywszy, że czytelnik nie ma co do gry Izabeli żadnych złudzeń Wokulski jest bohaterem, który wzbudza współczucie.
Lalka to powieść o straconych złudzeniach: politycznych Rzeckiego, naukowych Ochockiego i miłosnych Wokulskiego. To powieść o przegranych idealistach. Rzecki umiera w samotności, nie doczekawszy się Napoleona. Losy Wokulskiego są niejasne; prawdopodobnie jednak ginie. Nie powiodła mu się nie tylko próba zdobycia miłości Izabeli, ale także wejście do nowej klasy; arystokracja nie angażuje się ani społecznie, ani politycznie w życie kraju. Na koniec widać jasno, że poszczególne grupy w ogóle się w tej powieści nie rozumieją. Owszem, Wokulski i Ochocki znajdują wspólny język ale jeden traktowany jest przez „swoich” jako dorobkiewicz, drugi, jako nieszkodliwy wariat. Rozumieją się nawzajem, ponieważ nie są rozumiani przez innych, i dlatego, że każdy marzy o czymś wielkim, czego osiągnąć nie może.
Mimo że Lalka jest powieścią rozrachunkową, krytyczną wobec rzeczywistości i kończy się katastrofą, to przecież jest to utwór również optymistyczny. Część złudzeń umarła razem z Wokulskim i Rzeckim, ale pozostał Ochocki (Non omnis moriar). Dlatego zakończenie Lalki nie jest zupełnie pozbawione nadziei. Wręcz przeciwnie nawet jeśli zginie trzech, czterech, dziesięciu, to zawsze pozostanie ten jeden, który będzie coś tworzył i o czymś marzył, aby przekazać to następnym pokoleniom.
Zakończenia Nad Niemnem i Lalki są dlatego tak odmienne, że inny cel przyświecał ich autorom. Orzeszkowa zamierzała udowodnić, że życie według zasad pozytywistycznych będzie piękne, satysfakcjonujące i szczęśliwe. Prus dostrzegał klęskę tego programu i niedoskonałość „nowej rzeczywistości”. A przecież po lekturze obu powieści ma się wrażenie, że to raczej Justynę rozczarują uroki codziennej wiejskiej pracy, zaś Wokulski wygra, mimo że po śmierci. Czy wynikałoby stąd, że krytycyzm, choćby i bolesny, ma przewagę nad optymistycznym zaślepieniem?
85. Zinterpretuj słowa: „Od nas także zależy, co w dziełach widzimy” („Toast” Czesława Miłosza). Moje spotkanie z klasyką literacką.
Od nas także zależy, co w dziełach widzimy w stwierdzeniu tym zawiera się cały sens powstawania dzieł literackich, których celem jest porozumienie między autorem i czytelnikiem. Forma tego porozumiewania się pozwala jednak na udaną interpretację treści głoszonych przez twórcę. Jeśli swobody takiej brak, książka przestaje być rozmową, staje się monologiem lub rozkazem.
Od nas także zależy, co w dziełach widzimy oznacza to, iż myśl zrodzona w umyśle jednego człowieka przedostaje się do świadomości drugiego i pokonuje tam własną drogę, często jakże odmienną od pierwotnej. Na tym właśnie polega niebezpieczeństwo opacznego zrozumienia intencji autora. Jego zadaniem jest zatem łagodne wysterowanie biegu myśli czytelnika. Bez tego zabiegu porozumienie także nie zostanie nawiązane.
Od nas także zależy, co w dziełach widzimy jest to jednocześnie wskazówka dla czytelnika, który podczas lektury winien dołączyć do swego subiektywnego odbioru nieco obiektywnego spojrzenia. W ten sposób zdołała dostrzec więcej.
Każde dzieło literackie nabiera nowych wartości, kiedy zostaje przetworzone w świadomości czytelnika. Rodzą się w niej refleksje, których autor nie zdołał przewidzieć. Moim zdaniem dzieła prawdziwie wartościowe powinny być na tyle pojemne, aby zdołały pomieścić wszystkie przemyślenia autora i odbiorcy. Formą szczególnie pojemną jest poezja, w której między wersami jest wystarczająco dużo miejsca na myśli czytelnika. Wierszy się nie czyta, wiersze się myśli. Sama ich struktura jest dostosowana do szybkiego i wielokierunkowego skojarzenia. Czytając utwory Mirona Białoszewskiego, poznaję świat w sposób właściwy owadom, które długimi i wrażliwymi czułkami dotykają fragmentów przedmiotów i ciał. Słowa i półsłowa Białoszewskiego atakują jak strzępy rzeczywistości, niektóre wyolbrzymiane, niepoznawalne, inne znów swojskie i znajome. Poezja ta nie bada rzeczy ostatecznych, interesuje się wybranym fragmentem świata, jego sposobem funkcjonowania. Białoszewski jest mistrzem ciekawej obserwacji i uczy tej sztuki swoich czytelników. Jego utwory są typowym przykładem dzieł, w których wiele zależy od czytelnika. Poezja ta oddziaływuje nań bezpośrednio, natychmiast skłaniając do działania.
W inny sposób odbierane są wiersze Jarosława Iwaszkiewicza. Ich charakter można zobrazować następującym fragmentem:/Wszystko jest bez sensu, /Wszystko pogmatwane,/Jak te winorośla/Gąszcze cmentarniane./Wszystko, co się złączy /Znowu się rozłączy/Na kształt pogmatwanych/Na cmentarzach pnączy.
Poezja taka skłania do głębszych refleksji, co niewątpliwie angażuje czytelnika, w którego świadomości powinno zaistnieć to wszystko, co zasugerował poeta kilkoma zwykłymi słowami.
Poezja może też angażować w inny sposób. Może pokazywać realne sytuacje, obrazy, prawdziwych ludzi.
Udział odbiorcy polega wówczas na uważnej obserwacji przedstawionych zdarzeń i zadaniu sobie pytania o własne reakcje w danych sytuacjach, o swoje odbicie w lustrach słów poety. Moim zdaniem poezja taka cieszy się największym uznaniem, co niekoniecznie musi wynikać z nieskomplikowanego odbioru takich treści. Głównym powodem staje się możliwość poznania samego siebie.
Takim typem poezji osobistej jest, według mnie, twórczośćEdwarda Stachury. Poeta ten w bezpośredni sposób pyta mnie o wszystko, co w moim życiu jest najważniejsze, pomaga znaleźć odpowiedź. Stachura pokazuje też piękny świat, który został stworzony dla mojej radości, nie zaś dla smutku. Moim ulubionym poetą jest K.I. Gałczyński. Jego wiersze są jednocześnie zabawą, głęboką refleksją, trafnym komentarzem, ciekawą obserwacją, pytaniem i odpowiedzią. Poezja, w której można odnaleźć wszystko, co warte zainteresowania, staje się moją własną poezją. Porozumienie między mną a autorem zostało nawiązane i trwa.
Proza w odmienny sposób oddziałuje na czytelnika. Wydaje mi się, iż prozaikowi trudniej nawiązać prawdziwy kontakt z odbiorcą. Wśród powodzi zdań skłonny jest on przeoczyć wiele konkluzji, przemyśleń, pytań do niego skierowanych. Mimo iż pozornie pisarz przemawia do czytelnika prostym językiem, jakiego używa on na co dzień, jednak język ten nie potrafi wszystkiego wypowiedzieć. Autor nie powinien jednak starać się o to, aby jego mowa docierała wprost. Powinien posługiwać się odpowiednimi środkami stylistycznymi, które uchronią jego dzieło od zgubnej komunikatywności.
Istnieje utarte sformułowanie, iż dobrej książki nie można zrozumieć do końca. Oznacza to, iż dobra książka powinna pozostawić niezatarte wspomnienie u czytelnika, który wciąż będzie do niej powracał, odnosił realia życia codziennego do jej realiów. Książka powinna trwać w czytelniku jak przeszłość lub jeszczelepiej jak teraźniejszość.
Trwają we mnie utwory F. Kafki. Posunę się do stwierdzenia, iż świat Procesu czy Zamku jest naszym światem współczesnym, gdzie bohaterowie Kafki nie mają swego miejsca i zajęcia, gdzie wszystko rządzi się nie formułowanymi prawami i gdzie śmierć przychodzi znienacka. Gmatwanina problemów, obcych twarzy i własnych odbić, długich i krótkich godzin oraz uczuć, co nic nie znaczą to wszystko widzę oczami bohaterów Kafki.
Powstaje pytanie, czego oczyma tymi zobaczyć nie mogę? Czy kiedykolwiek dane mi będzie ujrzeć prawdziwe zakończenie Procesu ? Zgodnie z wypowiedzią Miłosza, nie zobaczę tego, czego we mnie nie ma. Do tej pory usiłowałam znaleźć odpowiedź na pytanie: jaki jest świat? Teraz spróbuję odpowiedzieć, jaki jest człowiek.
Bohater Sklepów cynamonowych B. Schulza, ojciec, reprezentuje typ człowieka zdeterminowanego przez otaczającą go rzeczywistość. Próbuje zastąpić ją, tworząc swój własny świat, na przykład świat ptaszego poddasza. Człowiek ten zamienia się w kupkę śmieci, którą usuwa się z domu wraz ze stuletnim kurzem. Lecz zanim koniec ten nastąpi, człowiekowi dane jest przeżyć młodość, która według Sklepów cynamonowych i Sanatorium pod Klepsydrą jest długim snem o błądzeniu po znanych i nieznanych ulicach, jest podobna tysiącu zamazanych w szaleńczej wizji czerwonych i niebieskich kartek, jest także przypatrywaniem się swojemu odbiciu w kałużach. Tyle widząc w utworach B. Schulza, ktoś inny zobaczyć może w nich wizję piekła, jeszcze inny obrazy chorej wyobraźni pisarza.
Taka względność odbioru dzieł literackich i różnice ich interpretacji świadczą o różnorodności ludzkich światopoglądów, mentalności i upodobań. Odmienność taka jest charakterystyczna dla każdego człowieka, chroni świat od monotonii i nudy. Stanowi też powód rozważań nad interpretacją poszczególnych dzieł literackich. Z problemem tym zetknęłam się w szkole, która nierzadko narzuca swym uczniom sposób interpretacji. Zrozumiałe jest, iż szkoła winna uczyć krytycznego spojrzenia na literaturę, nie może jednak nakazywać określonego sposobu myślenia. Jeżeli uczeń klasy pierwszej twierdzi, iż to nie Antygona była postacią tragiczną, lecz Kreon, nie można negatywnie ocenić jego teorii, o ile znajduje ona uzasadnienie w tekście utworu literackiego. Młody człowiek często utożsamia się z bohaterami utworów romantycznych, nie należy mu zatem wpajać przekonania, iż byli oni wyjątkowo słabi, egoistyczni i rozhisterowani, ponieważ uczeń ten widzi w tych bohaterach samego siebie. Warto natomiast zastanowić się, czy może właśnie ten młody człowiek nie rozumie najlepiej intencji autora.
Z tych samych powodów nie wolno lekceważyć i pogardliwie traktować człowieka, który stale czyta Chatkę Puchatka, tylko dlatego, że bohaterowie tej książki przypominają mu członków rodziny. Mąż przypomina Kłapołuchego, a syn zachowuje się identycznie jak Prosiaczek to wystarczy, aby ktoś rozumiał klimat tej książeczki i cieszył się tym światem.
Szkoła nie powinna zatem narzucać interpretacji poszczególnych utworów. Powinna pokazywać kierunki i drogi, którymi może pójść uczeń, szukając siebie w danych utworach. W przeciwnym wypadku uczy się młodzież nietolerancji dla cudzych poglądów, zawęża się automatycznie jej horyzonty myślowe i możliwości poznawcze.
Szkołą sztuki interpretacyjnej są utwory symbolistów z osławionym Krzakiem dzikiej róży Jana Kasprowicz na czele. Możliwości interpretacji wymowy tego utworu jest nieskończenie wiele, dlatego wiersz ten jest doskonałym przykładem na istnienie wielu interpretacji jednego dzieła. Uczeń powinien pojąć, że każdy ma prawo rozumieć i odbierać dany utwór inaczej i nie świadczy to wcale o jego niższym czy wyższym poziomie intelektualnym. W przeciwnym razie mogą „narosnąć” w nim kompleksy, któreuniemożliwią w przyszłości prawidłowy rozwój zainteresowańczytelniczych.
Każdy człowiek poszukuje w literaturze odpowiedzi na nurtujące go pytania. Chociaż pytania te są zazwyczaj podobne, odpowiedzi, jakie poszczególni czytelnicy znajdują w książkach, są różne. Zależy to od tego, w jakich dziełach poszukiwali, a także od tego, jaką odpowiedź pragnęli uzyskać.
Ważne jest, aby każdy człowiek odnalazł autora, książkę, wiersz, który stałby się niejako jego dewizą życiową, kluczową odpowiedzią na wszystkie pytania, szkiełkiem, przez które patrzy się na świat. Zazwyczaj pozycji takich bywa kilka, a ich gatunek literacki, poziom i przesłanie mogą się bardzo od siebie różnić. Mogą to być więc: Ania z Zielonego Wzgórza, Pożegnanie jesieni Witkacego i np. Biblia. Może to być Mały książę w parze z Czarodziejską Górą i Teatrzykiem Zielona Gęś. Zestawy takie świadczą o tym, iż dany czytelnik dużo poszukiwał, błądził, lecz w końcu wybrał. Czy szczęśliwie? Nie nam o tym sądzić, gdyż był to indywidualny wybór innego człowieka.