osobiście, a tylko na zdjęciach w prasie. Był kiedyś sławnym artystą. Teraz rozglądał się wokół siebie.
Boże! — westchnął.
Co, Boże? — zapytał Duch.
Jak to: co, Boże?
U nas ten zwrot zwykle rozpoczyna jakieś zda
nie.
Aha. Chciałem tylko powiedzieć „o rety" czy coś
w tym rodzaju. Miałem na myśli... to wszystko.
To jest... to jest... chciałbym to namalować.
Me przejmowałbym się tym na twoim miejscu.
Słuchaj no, czy to znaczy, że tu nie wolno ma
lować?
Przede wszystkim trzeba patrzeć.
Ale ja już zobaczyłem i wiem dokładnie, co
chciałbym namalować. Boże! Jaka szkoda, że nie mam
tu swoich przyborów!
Duch potrząsnął głową, aż iskry światła posypały się z jego jasnych włosów.
Malowanie nic by tu nie dało — powiedział.
Jak to? — spytał Upiór.
Kiedy malowałeś na Ziemi, przynajmniej z po
czątku robiłeś to dlatego, że udawało ci się w ziem
skim pejzażu dojrzeć odblask Nieba. Twoje obrazy
podobały się, ponieważ inni dostrzegli w nich ten
sam odblask Wieczności. Tutaj nareszcie widzisz to
wszystko jak na dłoni. Znaki, które widziałeś na Zie
mi, stąd właśnie brały swój początek. Nie musisz nam
opowiadać o tym miejscu, bo i tak je widzimy.
Prawdę mówiąc, widzimy je lepiej od ciebie.
A więc malowanie nie ma już sensu?
Tego nie powiedziałem. Kiedy w końcu staniesz
się Osobą (to normalne, wszyscy musieliśmy przez to
przejść), będziesz widział pewne rzeczy lepiej od in
nych. I jednym z twoich pragnień będzie, aby nam
72
o nich opowiedzieć. Teraz jednak jest na to za wcześnie- Na razie przyglądaj się. Patrz! On jest nieskończony. Posil się tym, co ci daje.
Przez chwilę nikt się nie odzywał.
Tak, to będzie cudownie — odezwał się w koń
cu Upiór dość ponuro.
A więc chodźmy — powiedział Duch, podając
mu ramię.
— Jak myślisz, ile to potrwa, zanim będę mógł za
cząć malować?
Duch roześmiał się.
Nigdy, jeżeli nadal będziesz myślał tylko o tym.
Jak to? — zdziwił się Upiór.
To proste, jeśli ten kraj interesuje cię tylko dla
tego, że chcesz go namalować, to nigdy nie nauczysz
się patrzeć na niego jak trzeba.
Ale przecież prawdziwy artysta patrzy właśnie
w ten sposób.
— Nie — odparł Duch. — Zapominasz, że na po
czątku myślałeś inaczej. Twoją pierwszą miłością było
światło: pokochałeś farby tylko dlatego, że dzięki nim
mogłeś opowiadać o świetle.
Tak, ale to było wieki temu — powiedział
Upiór. — Z tego się wyrasta. Nie widziałeś oczywiście
moich późniejszych prac. Z czasem człowiek zaczyna
się interesować farbą jako taką.
Tak, to prawda. Ja też musiałem przez to przejść,
wyrwać się z tej pułapki. Atrament, katgut czy farba,
wszystko to jest konieczne na Ziemi, ale równocześnie
pobudza w niebezpieczny sposób. Gdyby nie Łaska,
każdy poeta, muzyk czy malarz porzuciłby w końcu
umiłowanie tego, o czym opowiada, na rzecz umiło
wania samej sztuki opowiadania, aż w końcu w Głębi
nach Piekieł nie obchodziłby go wcale sam Bóg, a tyl
ko to, co można o Nim powiedzieć. Zainteresowanie