17.10.02 r.
WYKŁAD NR 3
Kryteria z Maastricht:
monetarne
inflacja
na 12 miesięcy przed przystąpieniem do UE - nie więcej od średniej inflacji z 3 państw o najniższej inflacji w UE + 1,5%
czyli na dzień dzisiejszy nie więcej niż 2,5%
na początku lat 90 inflacja wynosiła w Polsce 135%
stopa procentowa
nie więcej od średniej stopy procentowej z 3 państw o najniższej inflacji + 2%
czyli na dzień dzisiejszy nie więcej niż 6,5%
w pierwszej połowie lat 90 stopy procentowe w Polsce wynosiły około 60%
swobodne kształtowanie się kursu walutowego
jest wynikiem gry popytu i podaży, a nie decyzji banku centralnego
powinien kształtować się wokół parytetu nabywczego danej waluty i nie wychylać się o więcej niż 12,5%
najbardziej na kurs walutowy wpływa poziom inflacji i wydajność pracy
fiskalne
deficyt budżetowy
nie większy niż 3% PKB
obecnie w Polsce wynosi 5,5% PKB
dług publiczny
nie większy niż 60% PKB
obecnie w Polsce około 55% i rośnie
Przyczyny przyjęcia Polski do UE:
ekonomiczna
na dzień dzisiejszy pod względem tego kryterium nie jesteśmy atrakcyjni dla UE
perspektywiczność Polski
wysokie perspektywy rozwoju
polityczne
społeczne
w Polsce ciągle jest silny duch przedsiębiorczości, który może być przeniesiony na rynek unijny
Na początku lat 90 warunki z Maastricht nie były spełnione przez Polskę. Podjęto wówczas działania mające na celu uzyskanie parametrów konwergencji.
Podstawowym problem była bardzo wysoka inflacja. Uznano, że za dużo jest pieniądza w gospodarce, co implikuje za duży popyt. Próbowano zmienić tę sytuację, stosując równanie Fischera:
gdzie:
P - cena
M - ilość pieniądza
V - szybkość pieniądza
T - wolumen transakcji
Zakładając, że T = const w krótkim okresie, stwierdzono, że M i V determinują ceny. Narzędziem, które użyto do ograniczenia inflacji, była tzw. kotwica walutowa. Polegała ona na podwiązaniu waluty krajowej do zagranicznej. W Polsce powiązano złotówkę z dolarem US, uznając, że 1$ = 9500 zł. Dzięki tej operacji V spadło dwukrotnie.
Następnie zaczęto walczyć także od technicznej strony z inflacją, czyli próbowano obniżyć M. Podwyższono stopy procentowe, co spowodowało wzrost oszczędności i spadek udzielonych kredytów.
Ocena i skutki zastosowania kotwicy walutowej:
Kotwica walutowa jest niebezpieczna, gdyż w sytuacji spadku wartości waluty zagranicznej, zaczęto by pozbywać się waluty krajowej, co w konsekwencji doprowadziłoby do kryzysu gospodarczego.
Kotwica walutowa, która została wprowadzona ustawowo na 1 rok, powodowała wypływ kapitału z kraju. Aby powstrzymać ten proces podwyższono ponownie stopy procentowe. Sytuacja ta została wykorzystana przez zagranicznych spekulantów, którzy wymieniali dolary na złotówki, po czym umieszczali je na okres obowiązywania kotwicy w polskich bankach. Następnie dokonywali transakcji odwrotnej - złotówki na dolary i wywozili wszystko zagranicę.
Szacuje się, że w wyniku tego typu operacji wypłynęło z Polski około 5 mld $. Z analogicznych względów Rosja straciła około 250 mld $.
Trzecim zastosowanym narzędziem było podwyższenie podatków. Miało to na celu po pierwsze zniwelowanie deficytu budżetowego, a po drugie ściągnięcie pieniędzy z rynku i tym samym dalsze zmniejszenie inflacji.
Do roku 1990 w Polsce funkcjonował jednoszczeblowy system bankowy. Aby to zmienić podzielono NBP, wyodrębniając z niego - wg kryterium terytorialnego - 9 banków komercyjnych.
Fakt że wcześniej stopy procentowe były bardzo niskie - około 1%, a inflacja hiperwysoka - około 1200%, spowodował, że przedsiębiorstwa zaciągały wysokie kredyty. Po dokonaniu reformy systemu bankowego przedsiębiorstwa nie wiedziały komu zwracać te długi. Ostatecznie oddały wszystkie pieniądze bankom komercyjnym. Jednocześnie nie płaciły żadnych podatków, uznając, że skoro są firmami państwowymi, to nie muszą tego robić.
Spłata kredytów spowodowała po pierwsze nadpłynność sektora bankowego (przyczyniły się do tego także wysokie oszczędności). Banki nie miały jak pozbyć się tych pieniędzy, gdyż stopa procentowa wynosiła około 90%. Po drugie w budżecie pojawił się deficyt. Państwo musiało zatem zaciągnąć dług (nie mogło już drukować pieniędzy, jeśli chciało spełnić kryteria z Maastricht). Wyemitowano więc bony skarbowe, które kupowane były przez banki komercyjne. Ich oprocentowanie było bardzo wysokie - stopa inflacji + 5%.
Operacja ta jednak nie doprowadziła do pobudzenia gospodarki, gdyż przeszacowano ilość pieniądza na rynku. Błędem było przede wszystkim nie uwzględnienie efektu liberalizacji cen. Mianowicie pojawienie się realnych cen na produkty tj. usługi edukacyjne, kulturalne spowodowało wchłonięcie tzw. nawisu inflacyjnego. Czyli środki pieniężne, które miały rozruszać gospodarkę zostały wchłonięte, nie powodując żadnego przyrostu dochodu.
Kosztowność obsługi długu publicznego zmusiła rząd do wyemitowania kolejnych bonów skarbowych. Papiery te ponownie zostały wchłonięte przez system bankowy, który w efekcie zaczął charakteryzować się znaczną deformacją struktury aktywów finansowych.
Sytuacja w polskich bankach komercyjnych |
|
|
|
Banki zaczęły żyć zatem z redystrybucji, a nie z produkcji. Środki finansowe krążyły wówczas między bankiem centralnym, bankami komercyjnymi i rządem.
Wg M. Friedmana jeśli system bankowy ma za dużą władzę, to może funkcjonować jak KGB w ZSRR, czyli jak państwo w państwie.
Zagraniczne instytucje finansowe wykorzystały sytuację finansową Polski. Wymieniały dolary US na złotówki, a następnie zakupywały za nie papiery skarbowe. Taka sytuacja spowodowała aprecjację złotego (przy stałej podaży rośnie popyt, a pieniądz to taki sam zasób jak każdy inny).
Normalnie wzrost wartości waluty świadczy o dobrej sytuacji gospodarczej. Ale w Polsce było inaczej. Pierwotną przyczyną takiego stanu rzeczy były wysokie stopy procentowe i podatki.
Banki zużyły w przeważającej części posiadane nadwyżki dolarowe na zakup bonów skarbowych. Bank centralny musiał zatem skupować dolary od banków komercyjnych, tworząc z nich rezerwy walutowe.
Obecnie rezerwy walutowe w banku centralnym wynoszą około 30 mld $. NBP inwestuje ok. 8 mld $ w krótkoterminowe bony skarbowe innych państw (o niższej stopie procentowej niż u nas). Bank centralny płaci około 15-10% za bony skarbowe, a na inwestycjach zagranicznych zyskuje 2,25-0,75%
Mając za mało środków finansowych, eksportujemy je (w dodatku tracąc na tym), zamiast je importować. Aby poprawić sytuację należy obniżyć stopy procentowe. Jednak wówczas istnieje teoretyczne zagrożenie, że nastąpi ucieczka dolarów zagranicę, a to może doprowadzić do masowej wymiany przez Polaków złotówek na dolary. Problem tkwi w tym, że Polska ma za mało dolarów, aby wszyscy mogli to uczynić. Depozyty złotówkowe szacuje się na około 263 mld zł (63 mld $), rezerwy dolarów wynoszą 30 mld $ (z czego 9 mld to kapitał inwestorów zagranicznych, który szybko ucieknie - pozostanie 21 mld $). Kurs dolara musiałby wzrosnąć trzykrotnie (63/21=3), a wówczas 12 lat pracy nad inflacją na marne.
t
kurs
+12,5%
-12,5%
parytet